Oddział porodowy dla dzieci, które umrą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

1

Temat: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

We Wrocławiu powstała pierwsza w Polsce hospicyjna porodówka. Jej stworzenie miało na celu przyjmowanie porodów dzieci z wadami letalnymi (choroby genetyczne - trisomie lub choroby izolowane, przy których dziecko rodzi się bez jednego z organów), powodującymi szybką i nieuchronną śmierć, zwykle w kilka lub kilkanaście godzin po narodzinach. Inicjatywa zorganizowania specjalnej sali należy do szpitalnych położnych, które około trzy lata temu zauważyły, że coraz więcej matek decyduje się urodzić dziecko, pomimo posiadania świadomości jego odejścia tuż po porodzie. 

Prof. Zimmer, szef kliniki ginekologiczno-położnicznej, tak opisuje to nowe miejsce w szpitalu: - Hospicyjna sala porodowa jest odizolowana od centralnego bloku korytarzem, tak by stworzyć atmosferę domowego porodu. Dotychczas było tak, że te pacjentki rodziły na jednej sali, co prawda przedzielonej boksem, z kobietami, które wiedziały, że będą miały zdrowe dzieci. Nierzadko te pacjentki słyszały płacz innych dzieci i okrzyki radości innych rodziców. To musiało być trudne, zwłaszcza, że te pacjentki wiedzą, że ich dziecko umrze za kilka godzin lub następnego dnia.
Warto dodać, że sala porodowa znajduje się na tym samym piętrze, co blok porodowy, dzięki czemu w razie potrzeby, np. cesarskiego cięcia, pacjentce można zapewnić warunki równie bezpieczne, co każdej innej rodzącej.

Inicjatorzy i organizatorzy hospicyjnej porodówki założyli, że w sali powinna panować intymna, domowa atmosfera. Odnosi się to nie tylko do wystroju, ale przede wszystkim do specjalnego wyposażenia. Często podczas porodu dziecka z wadą letalną proponuje się rodzicom odstąpienie od monitorowania tętna płodu, dlatego aby ocieplić wizerunek tego miejsca, zdecydowano się na brak koniecznej przy "zwykłych" porodach aparatury. Niestety większość dzieci z wadą letalną umiera właśnie na bloku porodowym po kilku godzinach od narodzin, dlatego - zdaniem personelu - tak ważne jest to odizolowane wnętrze, które jest pierwszym i ostatnim pomieszczeniem, w którym rodzice mogą spędzić czas ze swoim dzieckiem.

Pracownicy szpitala zauważają, że są to wyjątkowe porody, a sami rodzice są bardzo spokojni, bo dokładnie wiedzą, co ich czeka, zwykle mieli bowiem dużo czasu, aby się na to przygotować. Taki poród odbywa się w bardzo ciepłej atmosferze. Prof. Zimmer mówi: - Ci rodzice też się cieszą. Zawsze szybko odciskają rączkę dziecka w gipsie na pamiątkę, Ta radość jest jednak inna, bo połączona ze świadomością, że dziecko za chwilę umrze. Właśnie dlatego chcieliśmy stworzyć tym pacjentom i także ich rodzinom intymną domową atmosferę, w której będą mogły urodzić dziecko.  
Problem jest trudny, sytuacja niewątpliwie w określony sposób obciążająca, dlatego zastanawiam się czy - zgodnie z tym, co twierdzi prof. Zimmer - można cieszyć się chwilą narodzin dziecka posiadając świadomość, że za chwilę trzeba będzie się z nim pożegnać? Czy odpowiednio stworzone, intymne warunki naprawdę są w stanie nie tylko złagodzić ból, ale nawet pozwolić na radość wynikającą z krótkiego kontaktu z noworodkiem, którego ruchy czuło się przez kilka miesięcy i tyle samo trwało oczekiwanie na jego przyjście na świat? 

Jak sądzicie - z czego wynika potrzeba przeżycia porodu dziecka, o którym wiadomo, że umrze tuż po nim? Być może z wychodzenia na przeciw swojej naturalnej, wewnętrznej potrzebie, ale być może jest zwykłym heroizmem? To poświęcenie się czy przeżywanie czegoś wzniosłego, wyjątkowego?

Moim zdaniem, powtarzając za Wisławą Szymborską, tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, jednak przynajmniej próbować zrozumieć - zawsze warto.


------------
(źródło informacji: Adriana Boruszewska, serwis gazetawroclawska.pl)

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

urodzenie dziecka, które w ciągu kilku dni czy tygodni umrze, najczęściej w bólu i meczarniach to heroizm?? niekiedy z mozgiem na zewnątrz, z roznymi rozszczepami, bez rozwinietych płuc, za to z dobrze rozwinietym ukladem nerwowym - na tyle, ze czuje ból.

to chyba inaczej rozumiemy heroizm.

dla mnie to zwykly egoizm. 
jasne, niech to dziecko umiera ileś tam dni w bólu, o którym nawet nie może powiedzieć
wazne przeciez zeby poczuć sie lepiej i potrzymać je za raczke podczas tego umierania

3

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Powody, dla których kobiety decydują się urodzić, są różne - nie ma sensu oceniać tej decyzji.

Chyba kluczowe jest
Prof. Zimmer  - Hospicyjna sala porodowa jest odizolowana od centralnego bloku korytarzem, tak by stworzyć atmosferę domowego porodu. Dotychczas było tak, że te pacjentki rodziły na jednej sali, co prawda przedzielonej boksem, z kobietami, które wiedziały, że będą miały zdrowe dzieci. Nierzadko te pacjentki słyszały płacz innych dzieci i okrzyki radości innych rodziców. To musiało być trudne, zwłaszcza, że te pacjentki wiedzą, że ich dziecko umrze za kilka godzin lub następnego dnia.

Takie odizolowanie pozwala przeżyć krótkie chwile z dzieckiem, z rodziną, bez dodatkowego emocjonalnego obciążenia - że inne matki wyjdą z maluszkiem ze szpitala, a oni sami, że po porodzie będą szykować pogrzeb, a nie wyprawkę dla dziecka. Takie przeżycie musi być bardzo traumatyczne dla kobiety, więc taki mały gest ze strony szpitala jest jak najbardziej słuszny.

4

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Jak dla mnie to jest łatanie dziury spowodowanej naprawdę złą atmosferą wynikającą z zaniedbań i  utrudnień w badaniach prenatalnych i aborcji w takich przypadkach.

Bardzo często kobiety dowiadują się zbyt późno, że płód jest obciążony poważną wadą genetycczną i na podjęcie decyzji o aborcji pozostaje naprawdę niewiele czasu, niekiedy jest to kwestia dni.

A potem? A potem już nie ma wyboru i trzeba dziecko urodzic.

Jestem przekonana, że gdyby, GDYBY  wszystko w tej kwestii szlo sprawnie, kobiety nie czekalyby tygodniami na badania genetyczne, wysokiej jakosci badania usg, nie musialy tego robic prywatnie, a po diagnozie otrzymywaly wsparcie psychologiczne SZANUJĄCE ich decyzje, jakakolwiek by ona nie byla, bez naklaniania - to aborcji byloby znacznie wiecej, a z takich miejsc korzystalyby kobiety, ktore naprawde tę decyzję podjęły swiadomie, a nie byla ona wynikiem obaw zwiazanych z całą procedurą aborcyjną.

5

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Dla mnie to ma zwiazek nie z decyzjami kobiet, a z wymuszaniem na nich tych decyzji, zapewne już wkrótce przez prawo.
Dla mnie to bez sensu, nie widze tu heroizmu, bo czemu to ma sluzyc? To dziecko cierpi, w imie czego, po co?

Mysle jak Iceni z takich miejsc korzystalyby kobiety ktore sawiadomie taka decyzje podjely, a nie ze strachu, poczucia upokorzenia czy z powodu prawa ktore nakazywac ma urodzenie chorego dziecka. Uwazam ze gdyby nie ta otoczka duchowna, prawna, wszelkie problemy to bardzo niewiele kobiet taka decyzje by podjelo, bo zdecydowana wiekszosc ludzi nie chce by ktos kogo kochaja bez sensu cierpial, bo w takim cierpieniu malego, nieuleczalnie chorego dziecka zadnego sensu po prostu nie ma.

6 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-10-20 20:20:32)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
Małpa69 napisał/a:

Dla mnie to ma zwiazek nie z decyzjami kobiet, a z wymuszaniem na nich tych decyzji, zapewne już wkrótce przez prawo.

Niestety też mi się tak wydaje. Tak kobieta z podejrzeniem wady płodu zostanie "przypisana" do takiego oddziału, tym samym będąc "napiętnowaną". Jak będzie chciała wyjechać i usunąć dziecko - to sprawa karna potoczy się szybciej. Obym się pomyliła, ale wątpię.

Małpa69 napisał/a:

Uwazam ze gdyby nie ta otoczka duchowna, prawna, wszelkie problemy to bardzo niewiele kobiet taka decyzje by podjelo, bo zdecydowana wiekszosc ludzi nie chce by ktos kogo kochaja bez sensu cierpial, bo w takim cierpieniu malego, nieuleczalnie chorego dziecka zadnego sensu po prostu nie ma.

Mam koleżankę na OIOM'ie i uwierz mi większość tych decyzji spowodowana jest czystym egocentryzmem rodziców. Dziecko ma nieuleczalne wodogłowie, ale róbcie wszystko aby przeżyło. Nie ważna jest jakość jego/jej życia, ale potrzeba emocjonalna rodziców. Kiedyś tak fajnie tego typu sprawy w większości oddawało w ręce Boga/przeznaczeniu. Noworodek był na tyle silny, aby przeżyć to przeżył.

7

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
_v_ napisał/a:

urodzenie dziecka, które w ciągu kilku dni czy tygodni umrze, najczęściej w bólu i meczarniach to heroizm?? niekiedy z mozgiem na zewnątrz, z roznymi rozszczepami, bez rozwinietych płuc, za to z dobrze rozwinietym ukladem nerwowym - na tyle, ze czuje ból.

to chyba inaczej rozumiemy heroizm.

dla mnie to zwykly egoizm. 
jasne, niech to dziecko umiera ileś tam dni w bólu, o którym nawet nie może powiedzieć
wazne przeciez zeby poczuć sie lepiej i potrzymać je za raczke podczas tego umierania

Pytanie zadałam w ten sposób, aby nadać jakiś kierunek dyskusji (zależało mi, aby rozmawiać o motywach i emocjach), może też - przyznaję - lekko sprowokować.

Osobiście również uważam, że świadome skazywanie dziecka na ból związany z jego przyjściem na świat i zmuszanie do samodzielnego oddychania, kiedy to oddychanie okazuje się niemal niemożliwe - to egoizm. Pójdę dalej - przypuszczam, że w wielu sytuacjach chodzi o to, aby uniknąć własnych wyrzutów sumienia, jakie mogłyby pojawić się w związku z decyzją o zatrzymaniu ciąży na etapie, kiedy tego dziecięcego cierpienia można było uniknąć.

Z drugiej strony temat nie jest prosty, bo równocześnie pojawia się ta wspomniana wcześniej presja z zewnątrz, która powoduje, że kobiety zwyczajnie boją się podejmować decyzje dobre dla nich samych i zgodne z wewnętrznym przekonaniem. Niewątpliwie bowiem zdarzają się sytuacje, kiedy dochodzi do porodu, by - cokolwiek to znaczy - nie zawieść oczekiwań innych, z określonego powodu ważnych dla rodzącej osób.

Gdzieś już na forum opisywałam sytuację z mojego bliskiego otoczenia, kiedy kobieta będąc w ciąży zachorowała na jedną z odmian białaczki - aby ciążę utrzymać, leczenie musiała odłożyć w czasie, a to radykalnie zmniejszało jej szanse na wyleczenie. Efekt tego był taki, że w pewnym momencie jej stan gwałtownie się załamał, w wyniku czego niedługo potem zmarła, zmarło także dziecko. Wiedząc, że jej bliscy byli bardzo religijni, do dziś zastanawiam się czy ta decyzja nie była podyktowana ich naciskiem. Być może nikt nie powiedział wprost, że tego od niej oczekuje, ale nie wszystko trzeba tak wprost usłyszeć, aby wiedzieć. Za to trzeba mieć w sobie dużo siły, aby umieć postawić na zdrowy egoizm.

Pomijając jednak motywy rodziców, którzy decydują, że ciężko chore dziecko mimo wszystko przyjdzie na świat, to biorąc pod uwagę, że takie sytuacje mają i prawdopodobnie będą mieć miejsce - dobrze, że szpital zrobił wszystko, aby te momenty można było przeżyć godnie i, na ile okoliczności na to pozwalają, zminimalizować traumatyczne przeżycia.

8 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-10-20 21:02:17)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
Olinka napisał/a:

Pomijając jednak motywy rodziców, którzy decydują, że ciężko chore dziecko mimo wszystko przyjdzie na świat, to biorąc pod uwagę, że takie sytuacje mają i prawdopodobnie będą mieć miejsce - dobrze, że szpital zrobił wszystko, aby te momenty można było przeżyć godnie i, na ile okoliczności na to pozwalają, zminimalizować traumatyczne przeżycia.

Generalnie to samo chciałam od jakichś 20 minut napisać, tylko nie umiałam ubrać w słowa.

Ze swojej strony mogę jedynie powiedzieć, że nie mam pojęcia, co bym zrobiła, gdyby dziecko, które noszę, okazało się być ciężko chore. Zapewne rozważałabym różne rozwiązania, ale nie jestem w stanie powiedzieć, które bym wybrała. Stąd mój wniosek - nie osądzajmy, dopóki tak naprawdę nie wiemy, o czym mówimy. Teoria teorią, a życie życiem.

9

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Masz rację - nie osądzajmy. Kilka sytuacji w życiu już mnie nieźle zaskoczyło i nieraz dopiero wtedy, gdy znalazłam się "w środku", docierało do mnie, że kalkulując na chłodno tak naprawdę nie miałam pojęcia o czym mówię. Jeśli jednak tutaj wyłącznie teoretyzujemy (i życzę nam wszystkim, aby tak pozostało), to wciąż trudno mi wierzyć w tę wspomnianą radość z narodzin dziecka, które za chwilę trzeba będzie pożegnać. Chętnie jednak poznam argumenty przemawiające ze potrzebą takiego przeżycia.

10 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-10-20 21:29:23)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
Olinka napisał/a:

wciąż trudno mi wierzyć w tę wspomnianą radość z narodzin dziecka, które za chwilę trzeba będzie pożegnać.

Masz rację, Olinko, mnie również trudno. I też dziś sądzę, że to egoizm, i rozumiem (albo wydaje mi się) kobiety, które w takim momencie decydują się na terminację ciąży.
Ale autentycznie - nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia, co bym zrobiła, gdyby to dotyczyło mnie samej. Nie mam pojęcia, czy wtedy jest ważniejsze dziecko, czy jednak uczucia kobiety, która to dziecko ma urodzić... I czy te uczucia to ma być, że ważniejsze jest dziecko i ma nie cierpieć, czy też ważniejsze są uczucia kobiety, która chce je urodzić i choćby raz przytulić, skoro dziecko i tak umrze... To są zajebiście ciężkie decyzje i nie życzę ich nikomu.

11

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Ja osobiście, na tą chwilę nie wyobrażam sobie, że mogłabym dokonać aborcji. Tylko Bóg ma prawo odebrać życie ( zaznaczam, że to tylko moje zdanie).

12

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

dla mnie to byłby raczej masochizm i okrucieństwo a nie heroizm. Nie wyobrazam sobie, ze - mając wybór czyli mozliwosc aborcji - urodze dziecko, które zaraz umrze i być może w cierpieniu.  Nigdy w życiu.  Boga do tego nie mieszam.  To ja jestem odpowiedzialna za swoje dziecko.

13

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
Agusko napisał/a:

Ja osobiście, na tą chwilę nie wyobrażam sobie, że mogłabym dokonać aborcji. Tylko Bóg ma prawo odebrać życie ( zaznaczam, że to tylko moje zdanie).

skoro ma prawo zsyłać ciężkie choroby i śmierć, to dlaczego katolicy się leczą, czemu sprzeciwiają się woli boga i próbują żyć, skoro on ma widzimisie by zesłać chorobę pełną bólu i cierpienia? I co bóg ma satysfakcję widząc cierpiącą kobietę, która w bólach rodziła i po kilku godzinach, dniach utraciła swoje maleństwo? ... i pewnie ma prawo do tworzenia zboczeńców, pedofili, którzy będą krzywdzić innych, do szaleńców na drodze, którzy po pijaku, czy po dragach będą wypełniać jego wolę. Myślę, jednak, że to prawa naturalne, a nie bóg, ale to tylko moje zdanie.

14

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Averyl. Bóg nie zsyła- Bóg dopuszcza. Nie tworzy tez zboczeńców i pedofili- po to dał rozum i wolna wolę, żeby z tego korzystać.Ich wybór. Jednych się uda uratować, innych nie , ale nie o tym mowa. Na szczęście zarówno ja, jak i Ty mamy prawo do swoich decyzji.

15

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
Agusko napisał/a:

Averyl. Bóg nie zsyła- Bóg dopuszcza.

... a dopuszcza aborcję? skoro pozawala na wybór, to o co bicie piany?

16

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Jakie bicie piany? To już swojego zdania nie można wyrazić? Tylko Twoje jest słuszne? Wszystko sprowadza się i tak do jednego. Po to masz wolną wolę, żeby podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje. Dla mnie przykazanie " nie zabijaj" jest święte. Dla Ciebie nie musi. Twój wybór.

17

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
Małpa69 napisał/a:

Dla mnie to ma zwiazek nie z decyzjami kobiet, a z wymuszaniem na nich tych decyzji, zapewne już wkrótce przez prawo.

Dokładnie o tym samym pomyślałam.  Wcale nie będzie tak wzruszająco jak to naświetlają.

18 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-11-12 04:27:40)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Mysle, ze to dobry pomysl. Kobiety ktore urodza beda faktycznie mialy troche lepsza sytuacje niz  bedac obok mam zdrowych dzieci. Podobna sytuacja jak kobiety po poronieniu obok mam zdrowych dzieci. To musi byc dla nich bardzo trudne :-(

Oczywiscie ludzie maja rozne motywy urodzenia dziecka nawet jezeli wiadomo ze umrze po urodzeniu. Ja generalnie nie zrobilabym aborcji, a dopuszczam ja chyba tylko w tym podanym przypadku. No bo skoro jest pewnosc, ze dziecko nie ma fragmentu mozgu i nie ma szans na przezycie, a na pewno przez nie w pelni wyksztalcony tak wazny organ bedzie cierpiec. Wolalabym jemu tego oszczedzic. No i nie ukrywam sobie tez, bo jak to sobie wyobrazilam to sie az poplakalam przyznaje :-( Wzruszylo mnie to. Nie wyobrazam sobie wlasnie wiedziec, ze moze tylko pare razy przytule swoje dziecko, a ono zaraz umrze i nigdy nie dorosnie, nie bedzie sie uczylo, nigdy sie nie ozeni. Jestem zbyt wrazliwa, to byloby dla mnie trauma i ciezko byloby mi sie pozbierac :-(

Edit : Iceni zgadzam sie. Oczywiscie rozumiem tez jak ktos podejmie decyzje i urodzi. Jednak tutaj faktycznie powinien byc wybor, bo to nawet nie kwestia moralnosci, ale traumy jaka moze to pozostawic, a dziecko i tak zaraz umiera. Tzn ja bym miala traume, wiele kobiet pewnie tez i to by sie ciagnelo pewnie u mnie latami. Zwlaszcza, ze widzisz swoje dziecko, ktore jest chore i zaraz umrze. Taki widok zostanie Ci w pamieci i to bardzo boli bo nie bedziesz pamietac szczesliwego dziecka, ale chore i cierpiace a kochajac swojego dziecko ciezko zniesc jego cierpienie.... Sama w innych sytuacjach nie chcialabym u siebie aborcji, ale tu nie widzialabym sensu w urodzeniu i fundowaniu takiej traumy sobie i cierpienia dziecku. Dlatego cos w tych przepisach tak czy siak powinni zmienic. Psychika matki tez jest wazna, a nie byle dziecko sie urodzilo i co dalej.

19 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-12 15:41:45)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Odpowiem, opierając się na cudzym doświadczeniu. Mam koleżankę która urodziła bardzo kalekie dziecko (mniejsza o szczególy), które nigdy nie będzie samodzielnie funkcjonować, bedzie wymagać stałej opieki. Ma jakiś rodzaj porażenie mózgowego. I jak sama kiedyś powiedziała, urodziła córkę, mimo iż mogła wykonać legalnie aborcję (mieszka za granicą), mimo całej wiedzy na temat wad płodu, urodziła bo... nie wierzyła lekarzom że dziecko rzeczywiście będzie tak bardzo chore, a ponadto wierzyła, że nawet jesli urodzi się z wadami, to leczeniem i jego rehabilitacją w trakcie jego życia będzie można podnieść komfort jego egzystencji. Rokowania lekarzy oczywiście sprawdzily się, i żadna rehabilitacja i leczenie nic nie dały.

Może jest to jeden z powodów, dla których rodzice jednak decydują się na poród. Wiara i nadzieje, że nie bedzie tak jak rokują lekarze.

Drugi, to może taki, że kobieta nie potrafi sprostać decyzji o aborcji.


Agusko napisał/a:

Jakie bicie piany? To już swojego zdania nie można wyrazić? Tylko Twoje jest słuszne? Wszystko sprowadza się i tak do jednego. Po to masz wolną wolę, żeby podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje. Dla mnie przykazanie " nie zabijaj" jest święte. Dla Ciebie nie musi. Twój wybór.

Problem w tym, że wyboru nie ma.
Tzn. jest, ale jaką ma wartość jako rzeczywisty wybór i jakie pokłady hipokryzji się z nim wiążą, to wszyscy wiemy.

20

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Nie rozumiem dlaczego aborcja jest tutaj przedstawiana jako opcja mniej egoistyczna i bardziej empatyczna. Dlaczego śmierć w łonie matki jest niby odarta z haniebności i bardziej humanitarna???
Kiedyś czytałam artykuł o kobietach, które postanowiły urodzić, mimo iż wiedziały, że dzieci umrą za kilka/kilkanaście godzin. W ich opowieściach nie chodziło o odciskanie rączek w gipsie ani o emocjonalną ekspresję żałoby. Słowem kluczem była tutaj  ludzka godność i właśnie prawa do niej nie odbierały swojemu potomstwu. Zgodnie mówiły, że chcą aby ich dzieci zostały potraktowane z szacunkiem, aby miały imię i nazwisko, aby miały pogrzeb.
Aborcja odziera człowieka z godności, sprowadza go do roli tkanki, którą należy zutylizować. I to raczej aborcja jest decyzją pozbawioną refleksji i nastawioną na odwracanie  wzroku, na zasadzie- zróbmy wszystko byleby na to nie patrzyć.
Ciężko jest oceniać opisaną tutaj sytuację, ale stwierdzenie, że tu chodzi  o egoizm wydaje mi się bardzo niesprawiedliwe.

21 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-12 22:50:12)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Tak. Ale te matki, o których czytałaś nie wyznaczają jedynie słusznego kursu innym kobietom.
Może właśnie dla jakiejś kobiety aborcja będzie opcją bardziej empatyczną. Może ona właśnie tak to będzie czuła.  A może decyzja o aborcji w takiej sytuacji właśnie jest egoistyczna? Dlaczego nie może być?  Może kobieta nie będzie w stanie sprostać urodzeniu dziecka tylko po to aby umarło. Może właśnie tego nie będzie w stanie znieść? A nawet jeśli decyzja o aborcji zapadnie z pobudek egoistycznych  to czy nie ma do niej prawa? Czy jest przez to mniej ludzka? Nie może decydować o własnym dziecku według własnego sumienia? Bo podjęła decyzję, której ciężaru podjęcia i zniesienia nawet nie każdy potrafi sobie wyobrazić?

22

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

Tak. Ale te matki, o których czytałaś nie wyznaczają jedynie słusznego kursu innym kobietom.
Może właśnie dla jakiejś kobiety aborcja będzie opcją mniej egoistyczną i bardziej empatyczną. Może ona właśnie tak to będzie czuła. Czy jest przez to mniej ludzka? Bo podjęła decyzję, której ciężaru podjęcia i zniesienia nawet nie każdy potrafi sobie wyobrazić?

A kto mówi, że wyznaczają?
Jeżeli w tej sytuacji można w jakikolwiek sposób wartościować, to ja osobiscie uważam, że moralnie słusznym jest okazać szacunek ludzkiemu życiu, bez względu na to jak bardzo jest zdeformowane bądź okaleczone. Tego szacunku pozbawiona jest aborcja.
Jeśli zaś chodzi o leczenie traumy po stracie dziecka... Nie od dziś wiadomo, że żałoba pełni funkcję uzdrawiającą. Ludzie potrzebują symboli takich jak pochówek, grób, pożegnanie itp. Bliscy osób zaginionych niejednokrotnie podkreślają, że od pomieszanej z nadzieją niepewności, woleliby odnalezienie zwłok, które pozwoliłoby im bliską osobę pochować, pożegnać, opłakać. Aborcja jest właśnie czymś w rodzaju takiego zaginięcia.
Masz jednak rację pisząc , że ciężar tej decyzji jest niewyobrażalny.

23 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-12 23:06:44)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Tak. Ale te matki, o których czytałaś nie wyznaczają jedynie słusznego kursu innym kobietom.
Może właśnie dla jakiejś kobiety aborcja będzie opcją mniej egoistyczną i bardziej empatyczną. Może ona właśnie tak to będzie czuła. Czy jest przez to mniej ludzka? Bo podjęła decyzję, której ciężaru podjęcia i zniesienia nawet nie każdy potrafi sobie wyobrazić?

A kto mówi, że wyznaczają?
Jeżeli w tej sytuacji można w jakikolwiek sposób wartościować, to ja osobiscie uważam, że moralnie słusznym jest okazać szacunek ludzkiemu życiu, bez względu na to jak bardzo jest zdeformowane bądź okaleczone. Tego szacunku pozbawiona jest aborcja.
Jeśli zaś chodzi o leczenie traumy po stracie dziecka... Nie od dziś wiadomo, że żałoba pełni funkcję uzdrawiającą. Ludzie potrzebują symboli takich jak pochówek, grób, pożegnanie itp. Bliscy osób zaginionych niejednokrotnie podkreślają, że od pomieszanej z nadzieją niepewności, woleliby odnalezienie zwłok, które pozwoliłoby im bliską osobę pochować, pożegnać, opłakać. Aborcja jest właśnie czymś w rodzaju takiego zaginięcia.
Masz jednak rację pisząc , że ciężar tej decyzji jest niewyobrażalny.

"Ludzie potrzebują..." właśnie takich twierdzeń najbardziej się obawiam.
Czy jesteś pewna, że wiesz czego potrzebują ludzie? Czy dasz sobie uciąć za to rękę, że właśnie ten konkretny człowiek (tu kobieta i ta kwestia aborcji lub przymusowego urodzenia) potrzebuje tego, co innym się wydaje, że potrzebuje? - bo temat aborcji nie sprosta żadnym porównaniom. Wszystkie są chybione.

24

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

Czy jesteś pewna, że wiesz czego potrzebują ludzie?

A ty jesteś pewna?
To o czym piszę, to moje poglądy, obserwacje i doświadczenia, nic poza tym, żaden atak na czyjeś decyzje. Ludzie, jako gatunek, wypracowali sobie pewne mechanizmy obronne i w wielu sytuacjach działają i reagują schematycznie. Tysiące prac naukowych na ten temat powstało, stąd i moje wnioski.
Dla mnie aborcja nie podlega żadnym dyskusjom i rzeczywiście wszystkie porównania są chybione, bo na każdym polu jestem przeciw i nie uważam, aby w jakiejkolwiek sytuacji stanowiła tzw "wyjście", czy też była mniejszym złem. Jak to kiedyś napisała jedna z użytkowniczek "aborcja jest porażką ludzkości" . Dla mnie jest też brakiem szacunku dla człowieka i pozbawieniem go godności. Dostrzegam tragizm opisanej tu historii , ale moim zdaniem istnieje tu tylko jeden wybór - potraktować jak człowieka, urodzić, pochować, pozwolić odejść po ludzku, a nie wyskrobać i wyrzucić do kosza jako fragment bezimiennej tkanki. Jednak tego jak postępują inni nie oceniam i nie potępiam. Mówię ze swojego punktu widzenia .

25 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-12 23:41:58)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Czy jesteś pewna, że wiesz czego potrzebują ludzie?

A ty jesteś pewna?
To o czym piszę, to moje poglądy, obserwacje i doświadczenia, nic poza tym, żaden atak na czyjeś decyzje. Ludzie, jako gatunek, wypracowali sobie pewne mechanizmy obronne i w wielu sytuacjach działają i reagują schematycznie. Tysiące prac naukowych na ten temat powstało, stąd i moje wnioski.
Dla mnie aborcja nie podlega żadnym dyskusjom i rzeczywiście wszystkie porównania są chybione, bo na każdym polu jestem przeciw i nie uważam, aby w jakiejkolwiek sytuacji stanowiła tzw "wyjście", czy też była mniejszym złem. Jak to kiedyś napisała jedna z użytkowniczek "aborcja jest porażką ludzkości" . Dla mnie jest też brakiem szacunku dla człowieka i pozbawieniem go godności. Dostrzegam tragizm opisanej tu historii , ale moim zdaniem istnieje tu tylko jeden wybór - potraktować jak człowieka, urodzić, pochować, pozwolić odejść po ludzku, a nie wyskrobać i wyrzucić do kosza jako fragment bezimiennej tkanki. Jednak tego jak postępują inni nie oceniam i nie potępiam. Mówię ze swojego punktu widzenia .

Nie jestem, i dlatego nie wypowiadam się kategorycznie, że w danej sytuacji istnieje tylko jeden wybór. Moim zdaniem dopuszczam także inne wybory jako słuszne, usprawiedliwione, chociaż niekoniecznie zgodne z moimi przekonaniami.

26

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Czy jesteś pewna, że wiesz czego potrzebują ludzie?

A ty jesteś pewna?
To o czym piszę, to moje poglądy, obserwacje i doświadczenia, nic poza tym, żaden atak na czyjeś decyzje. Ludzie, jako gatunek, wypracowali sobie pewne mechanizmy obronne i w wielu sytuacjach działają i reagują schematycznie. Tysiące prac naukowych na ten temat powstało, stąd i moje wnioski.
Dla mnie aborcja nie podlega żadnym dyskusjom i rzeczywiście wszystkie porównania są chybione, bo na każdym polu jestem przeciw i nie uważam, aby w jakiejkolwiek sytuacji stanowiła tzw "wyjście", czy też była mniejszym złem. Jak to kiedyś napisała jedna z użytkowniczek "aborcja jest porażką ludzkości" . Dla mnie jest też brakiem szacunku dla człowieka i pozbawieniem go godności. Dostrzegam tragizm opisanej tu historii , ale moim zdaniem istnieje tu tylko jeden wybór - potraktować jak człowieka, urodzić, pochować, pozwolić odejść po ludzku, a nie wyskrobać i wyrzucić do kosza jako fragment bezimiennej tkanki. Jednak tego jak postępują inni nie oceniam i nie potępiam. Mówię ze swojego punktu widzenia .

Nie jestem, i dlatego nie wypowiadam się kategorycznie, że w danej sytuacji istnieje tylko jeden wybór. Moim zdaniem dopuszczam także inne wybory jako słuszne, usprawiedliwione, chociaż niekoniecznie zgodne z moimi przekonaniami.

Więc może to podkreślę - DLA MNIE istnieje tylko jeden wybór.

27 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-11-12 23:58:28)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

a co znaczy pozwolic odejść po ludzku? Po ludzku, w sensie, ze wszystkim co wiąże się z umieraniem a wiec także ból i cierpienie? Dla mnie to nie jest ludzkie. Dla mnie w tym przypadku bardziej ludzka jest aborcja. Bezimienna tkanka to nie to samo co płód, który przez 9 miesięcy nosisz pod sercem i go czujesz a nawet kochasz i tym większy przeżywasz dramat, że nie ma odwrotu... Dla mnie większa traumą byłoby takie doświadczenie. Pozwolić tej tkance rosnać w moim brzuchu az przybierze kształt dziecka a potem urodzić, wziać w ramiona i czekać aż wyzionie ducha, żeby je pogrzebać godnie z imieniem i nazwiskiem. A potem co roku 1 listopada chodzić, palic światełka i wspominać ten horror...
W czasie tych 9 miesięcy kobieta przywiązuje się do swojego dziecka. Ciąża to nie jest proces odbywajacy się poza nią. To dlatego często matki, ktore zgadzają się być surogatkami czy oddać dziecko do adopcji, potem, gdy urodzą, nie chcą oddać dziecka. Czują z nim więź i to jest naturalne i normalne. Z kawalkiem tkanki raczej więzi się nie odczuwa.

28 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-12 23:53:18)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Niestety, nie każdy tak myśli, przez co standardem prawnym jest narzucanie opcji wyboru.

29 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-11-12 23:59:02)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Tak. Ale te matki, o których czytałaś nie wyznaczają jedynie słusznego kursu innym kobietom.
Może właśnie dla jakiejś kobiety aborcja będzie opcją mniej egoistyczną i bardziej empatyczną. Może ona właśnie tak to będzie czuła. Czy jest przez to mniej ludzka? Bo podjęła decyzję, której ciężaru podjęcia i zniesienia nawet nie każdy potrafi sobie wyobrazić?

A kto mówi, że wyznaczają?
Jeżeli w tej sytuacji można w jakikolwiek sposób wartościować, to ja osobiscie uważam, że moralnie słusznym jest okazać szacunek ludzkiemu życiu, bez względu na to jak bardzo jest zdeformowane bądź okaleczone. Tego szacunku pozbawiona jest aborcja.
Jeśli zaś chodzi o leczenie traumy po stracie dziecka... Nie od dziś wiadomo, że żałoba pełni funkcję uzdrawiającą. Ludzie potrzebują symboli takich jak pochówek, grób, pożegnanie itp. Bliscy osób zaginionych niejednokrotnie podkreślają, że od pomieszanej z nadzieją niepewności, woleliby odnalezienie zwłok, które pozwoliłoby im bliską osobę pochować, pożegnać, opłakać. Aborcja jest właśnie czymś w rodzaju takiego zaginięcia.
Masz jednak rację pisząc , że ciężar tej decyzji jest niewyobrażalny.

Ja jednak mysle, ze chociaz w tej sytuacji kobieta powinna sama zadecydowac. Kazda kobieta ma prawo reagowac inaczej... Ogolnie podobnie uwazam o aborcji, ale wydaje mi sie ze w tej sytuacji akurat urodzenie sie dziecka moze byc jeszcze gorsze, bo ono juz jest w pelni wyksztalcone wtedy i czuje wielki bol. Dlatego urodzenie sie dziecka jest bardziej dla rodzicow jezeli chca sie pozegnac i je pochowac. Wiadomo w takiej sytuacji tez bym wolala by moje dziecko bylo pochowane ale jednak nie kosztem jego cierpienia... Dlatego pisze tu o aborcji. Kobiety roznie przezywaja wiec jednej da to w pewnym stonpiu ulge, a inna bedzie bardzo cierpiec. Wiesz ja wiem nawet z zycia jak patrzy sie na chora bliska osobe. To ogromny bol. Rodzac dziecko i widzac takie jego cierpienie juz na cale zycie pamietalabym je chore i cierpiace, bo tylko takie bym je poznala. Nie wiem kiedy bym pozbierala sie po takiej traumie pewnie dopiero po wielu latach :-( Mysle ze czulabym jeszcze wiekszy bol, ze trzymalam je na rekach jeszcze mocniej pokochalam a ono odchodzi. Mowie o przypadku gdy juz w ciazy wiadomo ze jest taka wada ze bardzo szybko doprowadzi do smierci. Czy dlatego ze dziecko teoretycznie powinno sie urodzic powinnam wtedy sprowadzac je na swiat mimo jego cierpienia i swojego bolu wbrew sobie? To serio takie dobre wtedy?

Adiaphora wlasnie o tym pisze. Dlatego wlasnie mialabym traume na lata. Jestem wrazliwa i tym bardziej by to na mnie tak podzialalo. Juz w ciazy rodzi sie wiez i ciaza zamiast byc szczesliwym okresem bylaby dla mnie czasem smutku ze ja juz tak bardzo kocham to dziecko, zaraz sie urodzi, ale ja tylko chwile je przytule. To bylby niewyobrazalny bol.

30

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
adiaphora napisał/a:

a co znaczy pozwolic odejść po ludzku? Po ludzku, w sensie, ze wszystkim co wiąże się z umieraniem a wiec także ból i cierpienie? Dla mnie to nie jest ludzkie. Dla mnie w tym przypadku bardziej ludzka jest aborcja. Bezimienna tkanka to nie to samo co płód, który przez 9 miesięcy nosisz pod sercem i go czujesz a nawet kochasz i tym większy przeżywasz dramat, że nie ma odwrotu... Dla mnie większa traumą byłoby takie doświadczenie. Pozwolić tej tkance rosnać w moim brzuchu az przybierze kształt dziecka a potem urodzić, wziać w ramiona i czekać aż wyzionie ducha, żeby je pogrzebać godnie z imieniem i nazwiskiem. A potem co roku 1 listopada chodzić, palic światełka i wspominać ten horror...

Problem polega na tym, że płód ludzki nigdy nie jest tzw bezimienną tkanką. Serce ludzkie zaczyna bic bardzo wcześnie , a cały zestaw genów, czyli kolor oczu i skłonność do przetłuszczania się włosów jest określony w momencie zapłodnienia. Badania prenatalne wykazujące wady robi się na tym etapie, gdy płód już wygląda jak człowiek, ssie kciuka i nie ma rybiego ogonka. Aborcja nie jest więc usunięciem tkanki, jest pozbawieniem życia.
Skoro tak boimy się bólu, cierpienia i traumy to może utylizujmy tez zwłoki dzieci, które urodziły sie zdrowe, a potem nagle zachorowały. Drzyjmy ich akty urodzenia, nie róbmy grobów i pogrzebów. Może w ogóle postępujemy w ten sposób z każdym zgonem bliskiej osoby. Po co mamy 1 listopada wspominać koszmar czyjegoś odchodzenia, skoro to co wyrzucone do kosza sie nie liczy?

Sony - prawo tak przeważnie działa, że narzuca określone standardy i opcje. Mogłabym zrobić całą listę przepisów prawnych, które mnie ograniczają, ingerują w moje sumienie i generalnie mi sie nie podobają, a muszę sie im podporządkować.

31 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-11-13 00:13:19)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

mialam cos jeszcze dodać jako btw do poprzedniego postu, ale już po polnocy i nie mozna edytować. Czasem się słyszy od przeciwników aborcji, że jak nie chcesz dziecka, to urodź i oddaj.  Łatwo się mówi. To weź urodz i oddaj. Ma ktoras dzieci? Ja bym w życiu nie oddała wlasnego dziecka, bo świadomość, że ono istnieje, żyje gdzieś tam, nie wiadomo gdzie, zostaje z Tobą na zawsze. Zawsze będziesz się zastanawiać jak wygląda, co robi, czy jest szczęśliwe, czy nie jest mu źle, czy nie cierpi... itd. Trzeba być zupelnie pozbawionym uczuć potworem, żeby nie myśleć potem o tym. To jest trudne do udźwignięcia dla wielu kobiet. W tym dla mnie. Aborcja nie jest dobra, zawsze powtarzam, że aborcja jest złem, ale czasem wybiera się mniejsze zło.

32

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
adiaphora napisał/a:

mialam cos jeszcze dodać jako btw do poprzedniego postu, ale już po polnocy i nie mozna edytować. Czasem się słyszy od przeciwników aborcji, że jak nie chcesz dziecka, to urodź i oddaj.  Łatwo się mówi. To weź urodz i oddaj. Ma ktoras dzieci? Ja bym w życiu nie oddała wlasnego dziecka, bo świadomość, że ono istnieje, żyje gdzieś tam, nie wiadomo gdzie, zostaje z Tobą na zawsze. Zawsze będziesz się zastanawiać jak wygląda, co robi, czy jest szczęśliwe, czy nie jest mu źle, czy nie cierpi... itd. Trzeba być zupelnie pozbawionym uczuć potworem, żeby nie myśleć potem o tym. To jest trudne do udźwignięcia dla wielu kobiet. W tym dla mnie. Aborcja nie jest dobra, zawsze powtarzam, że aborcja jest złem, ale czasem wybiera się mniejsze zło.

A gdybyś zrobiła aborcję to nie zastanawiałabyś się jak twoje dziecko by wyglądało, jakie miałoby oczy, czy byłoby do ciebie podobne itp? Nie myślałabyś na kogo mogłoby wyrosnąć, kim sie stać..?

Oddanie dziecka, porzucenie go , zaniedbywanie, niekochanie, krzywdzenie itp, to wszystko są haniebne czyny, ale to jednak nie jest to samo co pozbawienie życia. Dlatego ja mniejsze zło definiuję trochę inaczej

33

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
adiaphora napisał/a:

a co znaczy pozwolic odejść po ludzku? Po ludzku, w sensie, ze wszystkim co wiąże się z umieraniem a wiec także ból i cierpienie? Dla mnie to nie jest ludzkie. Dla mnie w tym przypadku bardziej ludzka jest aborcja. Bezimienna tkanka to nie to samo co płód, który przez 9 miesięcy nosisz pod sercem i go czujesz a nawet kochasz i tym większy przeżywasz dramat, że nie ma odwrotu... Dla mnie większa traumą byłoby takie doświadczenie. Pozwolić tej tkance rosnać w moim brzuchu az przybierze kształt dziecka a potem urodzić, wziać w ramiona i czekać aż wyzionie ducha, żeby je pogrzebać godnie z imieniem i nazwiskiem. A potem co roku 1 listopada chodzić, palic światełka i wspominać ten horror...

Problem polega na tym, że płód ludzki nigdy nie jest tzw bezimienną tkanką. Serce ludzkie zaczyna bic bardzo wcześnie , a cały zestaw genów, czyli kolor oczu i skłonność do przetłuszczania się włosów jest określony w momencie zapłodnienia. Badania prenatalne wykazujące wady robi się na tym etapie, gdy płód już wygląda jak człowiek, ssie kciuka i nie ma rybiego ogonka. Aborcja nie jest więc usunięciem tkanki, jest pozbawieniem życia.
Skoro tak boimy się bólu, cierpienia i traumy to może utylizujmy tez zwłoki dzieci, które urodziły sie zdrowe, a potem nagle zachorowały. Drzyjmy ich akty urodzenia, nie róbmy grobów i pogrzebów. Może w ogóle postępujemy w ten sposób z każdym zgonem bliskiej osoby. Po co mamy 1 listopada wspominać koszmar czyjegoś odchodzenia, skoro to co wyrzucone do kosza sie nie liczy?

Sony - prawo tak przeważnie działa, że narzuca określone standardy i opcje. Mogłabym zrobić całą listę przepisów prawnych, które mnie ograniczają, ingerują w moje sumienie i generalnie mi sie nie podobają, a muszę sie im podporządkować.

podporządkowywanie się ma swoje granice. Wolę mieć 10 aborcji niż urodzić dziecko ze świadomością, że zaraz umrze. Innymi słowy, bo tak to zaznaczasz -  tak, wolę pozbawić życia dziecko w moim łonie, niż patrzeć jak umiera poza moim łonem. Dziecku chyba wszystko jedno a ja jestem egoistą, że martwię się o swoje zdrowie psychiczne. Trudno, mogę z tym żyć.
Nie rozumiesz tego, o czym cały czas piszę - o więzi z dzieckiem. Mam dzieci i zatłukła bym bez mrugnięcia okiem gołymi rękoma każdego, kto chciałby je skrzywdzić. Z rybimi ogonkami nigdy nie odczuwalam więzi.

34 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 00:32:56)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
adiaphora napisał/a:

a co znaczy pozwolic odejść po ludzku? Po ludzku, w sensie, ze wszystkim co wiąże się z umieraniem a wiec także ból i cierpienie? Dla mnie to nie jest ludzkie. Dla mnie w tym przypadku bardziej ludzka jest aborcja. Bezimienna tkanka to nie to samo co płód, który przez 9 miesięcy nosisz pod sercem i go czujesz a nawet kochasz i tym większy przeżywasz dramat, że nie ma odwrotu... Dla mnie większa traumą byłoby takie doświadczenie. Pozwolić tej tkance rosnać w moim brzuchu az przybierze kształt dziecka a potem urodzić, wziać w ramiona i czekać aż wyzionie ducha, żeby je pogrzebać godnie z imieniem i nazwiskiem. A potem co roku 1 listopada chodzić, palic światełka i wspominać ten horror...

Problem polega na tym, że płód ludzki nigdy nie jest tzw bezimienną tkanką. Serce ludzkie zaczyna bic bardzo wcześnie , a cały zestaw genów, czyli kolor oczu i skłonność do przetłuszczania się włosów jest określony w momencie zapłodnienia. Badania prenatalne wykazujące wady robi się na tym etapie, gdy płód już wygląda jak człowiek, ssie kciuka i nie ma rybiego ogonka. Aborcja nie jest więc usunięciem tkanki, jest pozbawieniem życia.
Skoro tak boimy się bólu, cierpienia i traumy to może utylizujmy tez zwłoki dzieci, które urodziły sie zdrowe, a potem nagle zachorowały. Drzyjmy ich akty urodzenia, nie róbmy grobów i pogrzebów. Może w ogóle postępujemy w ten sposób z każdym zgonem bliskiej osoby. Po co mamy 1 listopada wspominać koszmar czyjegoś odchodzenia, skoro to co wyrzucone do kosza sie nie liczy?

Poroniłaś kiedykolwiek samoistnie we wczesnym etapie ciązy? Wiesz jak TO wyglada i co się z TYM dzieje? Sądzisz że kobiety PO TYM mają traumy?


MamaMamusia napisał/a:

Sony - prawo tak przeważnie działa, że narzuca określone standardy i opcje. Mogłabym zrobić całą listę przepisów prawnych, które mnie ograniczają, ingerują w moje sumienie i generalnie mi sie nie podobają, a muszę sie im podporządkować.

Prawo nie działa. Prawo się stosuje. Prawo pozytywne jest zmienne. Dzisiaj w okreslonym kształcie obowiazuje, jutro już pozostają po nim sterty makulatury. Nie musisz mu sie podporządkowywać. Powinnaś, co najwyżej. Prawo może być także na róznym poziomie. Mniej lub bardziej rozwiniętym, nowoczesnym. Dostosowanym do współczesnych realiów które reguluje lub zacofanym. Bo widzisz to prawo goni życie a nie na odwrót. Wiec czasem warto mieć do jego norm krytyczny stosunek i domagać się ich zmiany.  Takie tam kwestie prawne.

35

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Osobiście również nie wyobrażam sobie tych kilku miesięcy, które są potrzebne na donoszenie ciąży, które powinny być czasem radosnym, a stanowią lęk, tego czucia ruchów, oczekiwania na poród, czasu, który jest wystarczający, by pokochać to życie, które się w sobie nosi, aby potem ze świadomością rychłej i nieuchronnej śmierci je urodzić i w poczuciu bezsilności czekać na to, co nastąpić musi.
Dla mnie byłoby to ogromnym cierpieniem, zresztą podwójnym, jeśli wiedziałabym, że i dziecko na nie skazuję, o ile jego układ nerwowy byłby już na tyle wykształcony, że reaguje na ból. Jemu to imię i nazwisko byłoby do niczego niepotrzebne, a jeśli mi i mężowi także, to po co? Skoro więc to przeżycie dla wszystkich miałoby stanowić wyłącznie traumę, to czegoś tu nie ogarniam - co znaczy "życie ponad wszystko"? A może to jest właśnie odzieranie tego życia z godności?

Nawet śp. ksiądz Jan Kaczkowski, który stanowi dla mnie ogromny autorytet, mówił, że wszelkie uporczywe terapie, jakie podejmują rodziny śmiertelnie chorych, są nieludzkie i haniebne, a przecież sam miał świadomość, że prawdopodobnie niebawem umrze i kto wie, czy ktoś nie będzie usiłował za wszelką cenę zachować go przy życiu. Być może uprzedzał fakty. Dlaczego zatem nie przełożyć tego na te nienarodzone dzieci, którym za wszelką cenę każe się dojrzewać w łonie matki, by w imię jakiegoś wyższego dobra kazać im na koniec umrzeć w cierpieniu?

To są naprawdę bardzo trudne tematy.

36

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
adiaphora napisał/a:

Nie rozumiesz tego, o czym cały czas piszę - o więzi z dzieckiem.

Rozumiem, tylko definiuję więź inaczej.
Nie tylko wieź zresztą.Mogę?
Dobrej nocy!

37 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-11-13 00:40:42)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
adiaphora napisał/a:

mialam cos jeszcze dodać jako btw do poprzedniego postu, ale już po polnocy i nie mozna edytować. Czasem się słyszy od przeciwników aborcji, że jak nie chcesz dziecka, to urodź i oddaj.  Łatwo się mówi. To weź urodz i oddaj. Ma ktoras dzieci? Ja bym w życiu nie oddała wlasnego dziecka, bo świadomość, że ono istnieje, żyje gdzieś tam, nie wiadomo gdzie, zostaje z Tobą na zawsze. Zawsze będziesz się zastanawiać jak wygląda, co robi, czy jest szczęśliwe, czy nie jest mu źle, czy nie cierpi... itd. Trzeba być zupelnie pozbawionym uczuć potworem, żeby nie myśleć potem o tym. To jest trudne do udźwignięcia dla wielu kobiet. W tym dla mnie. Aborcja nie jest dobra, zawsze powtarzam, że aborcja jest złem, ale czasem wybiera się mniejsze zło.

A gdybyś zrobiła aborcję to nie zastanawiałabyś się jak twoje dziecko by wyglądało, jakie miałoby oczy, czy byłoby do ciebie podobne itp? Nie myślałabyś na kogo mogłoby wyrosnąć, kim sie stać..?

Oddanie dziecka, porzucenie go , zaniedbywanie, niekochanie, krzywdzenie itp, to wszystko są haniebne czyny, ale to jednak nie jest to samo co pozbawienie życia. Dlatego ja mniejsze zło definiuję trochę inaczej

zdarzało mi się czasem, że się zastanawiałam, ale to były takie hipotetyczne myśli.  Myślenie o czymś, co nie istnieje, na zasadzie, co by było gdyby. Fantazjowanie.  Rownie dobrze mogę się zastanawiać jak wyglądaloby moje dziecko, ktore urodzę, i kolejne... To jest co innego niż myślenie o kimś konkretnym, kto istnieje. Uważasz, że dlaczego rodziny zaginionych wolałyby już mieć pewnosć, że ich bliski nie żyje, niż żyć w takim zawieszeniu? Bo niepewność gorsza jest od śmierci. Codziennie się zastanawiasz i myślisz...
Faktycznie, różnie definiujemy mniejsze zło.
Dobranoc smile

38

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
Olinka napisał/a:

Nawet śp. ksiądz Jan Kaczkowski, który stanowi dla mnie ogromny autorytet, mówił, że wszelkie uporczywe terapie, jakie podejmują rodziny śmiertelnie chorych, są nieludzkie i haniebne, a przecież sam miał świadomość, że prawdopodobnie niebawem umrze i kto wie, czy ktoś nie będzie usiłował za wszelką cenę zachować go przy życiu. Być może uprzedzał fakty. Dlaczego zatem nie przełożyć tego na te nienarodzone dzieci, którym za wszelką cenę każe się dojrzewać w łonie matki, by w imię jakiegoś wyższego dobra kazać im na koniec umrzeć w cierpieniu?

Ksiądz Jan Kaczkowski miał akurat bardzo radykalne poglądy jeśli chodzi o aborcję. Zaniechanie uporczywej terapii to nie jest przerwanie życia na zasadzie eutanazji lub aborcji.

39 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 00:40:25)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Nawet śp. ksiądz Jan Kaczkowski, który stanowi dla mnie ogromny autorytet, mówił, że wszelkie uporczywe terapie, jakie podejmują rodziny śmiertelnie chorych, są nieludzkie i haniebne, a przecież sam miał świadomość, że prawdopodobnie niebawem umrze i kto wie, czy ktoś nie będzie usiłował za wszelką cenę zachować go przy życiu. Być może uprzedzał fakty. Dlaczego zatem nie przełożyć tego na te nienarodzone dzieci, którym za wszelką cenę każe się dojrzewać w łonie matki, by w imię jakiegoś wyższego dobra kazać im na koniec umrzeć w cierpieniu?

Ksiądz Jan Kaczkowski miał akurat bardzo radykalne poglądy jeśli chodzi o aborcję. Zaniechanie uporczywej terapii to nie jest przerwanie życia na zasadzie eutanazji lub aborcji.

Ależ oczywiście, że jest przerwaniem życia, jeżeli terapia to życie podtrzymywała. Życia narodzonego. W pełni ukształtowanego. Mającego ciało. Imię i nazwisko. Rozumiejąceo i czującego.

40

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Nawet śp. ksiądz Jan Kaczkowski, który stanowi dla mnie ogromny autorytet, mówił, że wszelkie uporczywe terapie, jakie podejmują rodziny śmiertelnie chorych, są nieludzkie i haniebne, a przecież sam miał świadomość, że prawdopodobnie niebawem umrze i kto wie, czy ktoś nie będzie usiłował za wszelką cenę zachować go przy życiu. Być może uprzedzał fakty. Dlaczego zatem nie przełożyć tego na te nienarodzone dzieci, którym za wszelką cenę każe się dojrzewać w łonie matki, by w imię jakiegoś wyższego dobra kazać im na koniec umrzeć w cierpieniu?

Ksiądz Jan Kaczkowski miał akurat bardzo radykalne poglądy jeśli chodzi o aborcję. Zaniechanie uporczywej terapii to nie jest przerwanie życia na zasadzie eutanazji lub aborcji.

Ależ oczywiście, że jest przerwaniem życia, jeżeli terapia to życie podtrzymywała. Życia narodzonego. W pełni ukształtowanego. Mającego ciało. Imię i nazwisko. Rozumiejąceo i czującego.

Nie zgodzę się.przerwanie  Sztucznego podtrzymywanie życia, to nie to samo co pozbawienie życia. Argumentować już jednak nie będę, przynajmniej na razie, bo Morfeusz mnie wzywa.
Dobranoc więc wszystkim.

41 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 01:18:10)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:

Ksiądz Jan Kaczkowski miał akurat bardzo radykalne poglądy jeśli chodzi o aborcję. Zaniechanie uporczywej terapii to nie jest przerwanie życia na zasadzie eutanazji lub aborcji.

Ależ oczywiście, że jest przerwaniem życia, jeżeli terapia to życie podtrzymywała. Życia narodzonego. W pełni ukształtowanego. Mającego ciało. Imię i nazwisko. Rozumiejąceo i czującego.

Nie zgodzę się.przerwanie  Sztucznego podtrzymywanie życia, to nie to samo co pozbawienie życia. Argumentować już jednak nie będę, przynajmniej na razie, bo Morfeusz mnie wzywa.
Dobranoc więc wszystkim.

Nie ma tutaj niczego czemu można byłoby zaprzeczyć. Jeżeli życie jest sztucznie wspomagane, i to życie istnieje tylko i wyłącznie dzięki temu wspomaganiu, to czym jest zaprzestanie tego wspomagania? Jakie ma to kosekwencje dla tego życia? Zaprzestanie podtrzymywania życia jest sposobem podjęcia decyzji o jego zakończeniu. Bez znaczenia jest to jak to nazwiemy. Konsekwecją tego racjonalnego, świadomego działania jest śmierć. Śmierć człowieka.
Natomiast w przypadku aborcji posługiwanie się pojeciem śmierci nie jest już takie oczywiste. Nie sposób powiedzieć  np. po poronieniu we wczesnym etapie ciąży, że dziecko umarło.  Bo tu jeszcze nie ma żadnego dziecka. Jest jedynie zalążek życia.

42

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

MamoMamusiu, rozumiem, o czym piszesz, ale ja sama nie odniosłam się do tej myśli aż tak dosłownie. Chodziło raczej o sam fakt, że niezwykle często uporczywe terapie choremu przynoszą głównie cierpienie, a wynikają z egoizmu rodzin, które nie chcą pogodzić się z odejściem bliskiej osoby (stałam przed podobnym dylematem, dlatego tak bardzo zapadły mi te słowa w pamięć), dlatego ksiądz Kaczkowski nazwał je czynami haniebnymi i apelował, by pozwolić umierającemu odejść w spokoju. Analogicznie temat ujmując, jeśli wiemy, że uporczywe podtrzymywanie życia nienarodzonego dziecka, co do którego mamy pewność, że przychodząc na świat jedyne czego dozna, to cierpienie zakończone nieuchronną, szybką śmiercią, to cały proces dojrzewania płodu można porównać właśnie do tych uporczywych terapii, które przeprowadza się nie dla chorego, a dla siebie samego, by potem (podam dla przykładu, bo motywy mogą być różne) nie zabiły nas wyrzuty sumienia. Bo na dobrą sprawę, w którym momencie można uznać, że podejmujemy taką decyzję wyłącznie w imię miłości i dla dobra dziecka i nie ma w tym ani cienia pobudek egoistycznych?

43 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2017-11-13 11:40:14)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Zaniechanie uporczywej terapii nie jest przerwaniem życia. Tu chodzi o wyłączenie czynników sztucznych, które to życie własnie sztucznie podtrzymują i poza którymi życie umrze. Tymczasem ciąża nie jest stanem sztucznym, ciało matki jest dla płodu środowiskiem naturalnym i nie ma tu mowy o terapii uporczywej. W przypadku śmiertelnie chorych noworodków nie podejmuje się czynności ratujących życie, nie podłącza się ich do maszyn podtrzymujących funkcje życiowe, podaje się środki przeciwbólowe i pozwala się umrzeć śmiercią naturalną.
Uporczywa terapia jest czynem haniebnym nie dlatego, że przerywa życie, a dlatego, że przedłuża niejednokrotnie bardzo bolesną agonię, ale jej zaniechania nie można porównać do eutanazji lub aborcji, które naturalną śmierć wykluczają.
Przywołany tutaj ksiądz Kaczkowski w bardzo radykalny sposób wypowiadał się o aborcji i absolutnie nie kładł jej na tym samym poziomie co zaniechanie uporczywej terapii. Jego poglądy na ten temat właściwie pokrywają się z moimi i wydaje mi się, że mówiąc o nim nie można raczej pomijać tego co stanowiło fundament jego światopoglądu, mówię o szacunku dla ludzkiej godności, która oznacza poszanowanie człowieka zarówno za życia jak i po śmierci. Tymczasem aborcja odziera człowieka z godności. W życiu zdarza się bardzo wiele dramatycznych sytuacji , o które jako ludzie nie prosimy i których wolelibyśmy uniknąć. Nikt raczej nie wybiera sobie świadomie raka trzustki, czy trwałego kalectwa w wyniku wypadku samochodowego, ale tak sie czasem zdarza i nie mamy możliwości w ramach ucieczki przed cierpieniem tych problemów wyskrobać i zutylizować. Staliśmy sie jednak niebywale "sprytni" jeśli chodzi o aborcję , nauczyliśmy się zabijać dzieci w łonie matki i dorobiliśmy sobie do tego ideologię tzw mniejszego zła. Zapominamy, że to przecież życie jest wartością nadrzędną. Dlatego powtórzę to jeszcze raz - aborcja jest naszą porażką jako ludzkości.
Nie sądzę w związku z tym, że w opisanych tutaj przypadkach chodzi o egoizm czy eskalację uczuć rodzicielskich. Podstawą ich jest raczej szacunek do życia i do śmierci, czyli do wartości fundamentalnych, bez poszanowania których jesteśmy jak chorągiewki na wietrze.

44 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-11-13 12:48:48)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

życie wartosciaą nadrzedną? No nie wiem. Dla mnie liczy się jakość życia a nie życie samo w sobie. Nigdy nie powolalabym na świat dziecka, będąc w skrajnej biedzie czy wiedząc, ze nie zdolam sie nim zaopiekowac i zapewnić mu godnych warunkow do życia i rozwoju. Urodzić jest najprosciej. Dla mnie większą porażką ludzkości niz aborcja są sierocińce, domy dziecka i wszystkie samotne, porzucone i cierpiące dzieci, które sie na świat nie prosily i tak naprawdę w dupie maja te szlachetne hasła o życiu jako wartości nadrzędnej. Egzystują często w tak koszmarnej  rzeczywistości, ze samo myślenie o niej sprawia bol.

45

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
adiaphora napisał/a:

życie wartosciaą nadrzedną? No nie wiem. Dla mnie liczy się jakość życia a nie życie samo w sobie. Nigdy nie powolalabym na świat dziecka, będąc w skrajnej biedzie czy wiedząc, ze nie zdolam sie nim zaopiekowac i zapewnić mu godnych warunkow do życia i rozwoju. Urodzić jest najprosciej. Dla mnie większą porażką ludzkości niz aborcja są sierocińce, domy dziecka i wszystkie samotne, porzucone i cierpiące dzieci, które sie na świat nie prosily i tak naprawdę w dupie maja te szlachetne hasła o życiu jako wartości nadrzędnej. Egzystują często w tak koszmarnej  rzeczywistości, ze samo myślenie o niej sprawia bol.

A co robić z dziećmi, które urodziły sie zdrowe, a nieuleczalnie zachorowały jako niemowlęta albo słodkie dwulatki? Zgodnie z zasadą o wyższości jakości życia nad samym życiem należy ja zabić, prawda? bo po co mają sie męczyć?
Nie da sie niczego przewidzieć. Życie dziecka urodzonego w dobrej i bogatej rodzinie też może się zamienić w koszmar z dnia na dzień, bo np jedno z rodziców umrze, a drugie się rozpije. I co stanie się z takim dzieckiem, gdy porażka ludzkości w postaci domu dziecka zniknie z powierzchni ziemi?
To działa tez w druga stronę. Ja np byłam idealnym kandydatem do skrobanki. Wychowywałam się w biedzie i pijaństwie, czyli w rzeczywistości tak koszmarnej, że samo myślenie o niej sprawia ból, a jednak dziś mam sie bardzo dobrze i moje życie posiada głęboki sens (zresztą zawsze posiadało). I nie mam w dupie szlachetnych haseł o życiu jako wartości nadrzędnej, bo moja historia te hasła potwierdza.

46 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 13:58:52)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:

Zaniechanie uporczywej terapii nie jest przerwaniem życia..

MamaMamusia napisał/a:

Tu chodzi o wyłączenie czynników sztucznych, które to życie własnie sztucznie podtrzymująi poza którymi życie umrze. .

Każda śmierć jest przerwaniem życia. KAŻDA. Pomyśl, zanim coś napiszesz, tak jak powyżej.

Naprawdę nie dostrzegasz żadnego związku przyczynowego pomiędzy zaprzestaniem działań podtrzymujacych życie (działań, od których jego istnienie było zależne) z jego zakończeniem?

47

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

Każda śmierć jest przerwaniem życia. KAŻDA. Pomyśl, zanim coś napiszesz, tak jak powyżej.

To że nie zgadzasz się z moimi poglądami nie daje ci prawa do tego, abyś mnie pouczała. Bardzo cię więc proszę - nie rób tego.

Mogę pisać co zechcę, w żaden sposób cie tym nie obrażam, a ty  możesz oczywiście ostentacyjnie olać moją rzekomą bezmyślność.

Odpowiem ci pytaniem na pytanie - naprawdę nie dostrzegasz różnicy między odłączeniem aparatury podtrzymującej funkcje życiowe osobie, u której stwierdzono śmierć pnia mózgu, czyli , która umarła, a oznaki życia są wynikiem działania urządzenia mechanicznego, a aborcją lub eutanazją , podczas których świadomie i intencjonalnie doprowadza się do zakończenia życia, które nie musi być sztucznie podtrzymywane?

48 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-11-13 14:47:25)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
adiaphora napisał/a:

życie wartosciaą nadrzedną? No nie wiem. Dla mnie liczy się jakość życia a nie życie samo w sobie. Nigdy nie powolalabym na świat dziecka, będąc w skrajnej biedzie czy wiedząc, ze nie zdolam sie nim zaopiekowac i zapewnić mu godnych warunkow do życia i rozwoju. Urodzić jest najprosciej. Dla mnie większą porażką ludzkości niz aborcja są sierocińce, domy dziecka i wszystkie samotne, porzucone i cierpiące dzieci, które sie na świat nie prosily i tak naprawdę w dupie maja te szlachetne hasła o życiu jako wartości nadrzędnej. Egzystują często w tak koszmarnej  rzeczywistości, ze samo myślenie o niej sprawia bol.

A co robić z dziećmi, które urodziły sie zdrowe, a nieuleczalnie zachorowały jako niemowlęta albo słodkie dwulatki? Zgodnie z zasadą o wyższości jakości życia nad samym życiem należy ja zabić, prawda? bo po co mają sie męczyć?
Nie da sie niczego przewidzieć. Życie dziecka urodzonego w dobrej i bogatej rodzinie też może się zamienić w koszmar z dnia na dzień, bo np jedno z rodziców umrze, a drugie się rozpije. I co stanie się z takim dzieckiem, gdy porażka ludzkości w postaci domu dziecka zniknie z powierzchni ziemi?
To działa tez w druga stronę. Ja np byłam idealnym kandydatem do skrobanki. Wychowywałam się w biedzie i pijaństwie, czyli w rzeczywistości tak koszmarnej, że samo myślenie o niej sprawia ból, a jednak dziś mam sie bardzo dobrze i moje życie posiada głęboki sens (zresztą zawsze posiadało). I nie mam w dupie szlachetnych haseł o życiu jako wartości nadrzędnej, bo moja historia te hasła potwierdza.

jesli dla Ciebie aborcja i zabijanie dwulatkow to jest to samo, to nie umiem wyjasnic Ci roznicy. Ja pisze o powolywaniu na swiat niechcianych dzieci dla samej idei zycia i skazywanie ich czesto na cierpienie a Ty mi podajesz przyklady na to, ze dzieci jako takie tez choruja, cierpia i umieraja albo w wyniku różnych nieprzewidzianych kataklizmów oraz najazdu kosmitów moga trafić do domu dziecka... Tylko co to ma do rzeczy?  Mowimy o konkretnych okolicznosciach, gdy wiadomo, ze dziecko jest balastem, bo jest niechciane. Czy fakt, ze na swiecie jest juz tyle patologii, niechcianych, niekochanych i cierpiacych dzieci oznacza, ze do tej kupy nieszczescia mamy dodawac kolejne garscie na zasadzie wiary, ze moze sie uda uniknac? Widziałam kiedyś program o chińskich sierocińcach? Nazywa się je umieralniami, bo dzieci umierają tam na raty, nie rozumiejąc, dlaczego tak cierpią. Nie płaczą juz nawet bo wiedza, ze nikt z tego powodu do nich nie przyjdzie.. Nikt się nimi nie przejmuje. Jak umrą to umrą, przecież to będzie ludzkie i naturalne, nie to, co aborcja! Działanie z premedytacją.
Widzisz, ja w biedzie ani jakiejs patologii sie nie wychowalam, ale dziecinstwo mialam chujowe, bo bylam niechcianym dzieckiem i matka z obowiazku sie mna zajmowala. Nigdy dzieci nie lubiła, nawet własnych.  Wolalabym, zeby mnie wyabortowala. Tak byloby lepiej i dla niej i dla mnie. Ale z jakichs powodow nie zrobiła tego (może miała poglądy takie jak Ty?) i spieprzyla nam obu kawał życia. Tak wiec w ogóle nie uważam życia jako takiego,  za wartość nadrzędną. Dlatego jestem za aborcja, eutanazja i kara śmierci.

49 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 14:49:45)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Każda śmierć jest przerwaniem życia. KAŻDA. Pomyśl, zanim coś napiszesz, tak jak powyżej.

To że nie zgadzasz się z moimi poglądami nie daje ci prawa do tego, abyś mnie pouczała. Bardzo cię więc proszę - nie rób tego.

Mogę pisać co zechcę, w żaden sposób cie tym nie obrażam, a ty  możesz oczywiście ostentacyjnie olać moją rzekomą bezmyślność.

Odpowiem ci pytaniem na pytanie - naprawdę nie dostrzegasz różnicy między odłączeniem aparatury podtrzymującej funkcje życiowe osobie, u której stwierdzono śmierć pnia mózgu, czyli , która umarła, a oznaki życia są wynikiem działania urządzenia mechanicznego, a aborcją lub eutanazją , podczas których świadomie i intencjonalnie doprowadza się do zakończenia życia, które nie musi być sztucznie podtrzymywane?

Ja Cię nie pouczam. Ty po prostu w takich wywodach jak powyżej przeczysz naturze rzeczy.

Odpowiem na Twoje pytanie, że dostrzegam różnice w sposobie przerwania życia, w motywach oraz intencjach, ale sktutek jest ten sam. Życie pod taką czy inną postacią zostaje unicestwione. Wiec nie umniejszaj znaczenia śmierci poprzez odłączenie od aparatury w stosunku do przerwania rozwijajacego się życia pod postacią aborcji. Każde z nich to życie, tylko każde pod inną postacią.

I właśnie z uwagi na tę postać życia temat aborcji jest tak trudny, jak każdy z tych problemów z pogranicza życia i śmierci. Nie odpowiedziałaś jednak na pytanie jak należy traktować, Twoim zdaniem, z etycznego punktu widzenia bardzo wczesne poronienie?

50 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2017-11-13 14:59:53)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

I właśnie z uwagi na tę postać życia temat aborcji jest tak trudny

Jest trudny, gdy zostawia się pole do interpretacji, gdy się gdyba i zastanawia.
Dla mnie kwestia aborcji jest zupełnie jasna i traktuję ją jednoznacznie.Co nadal nie oznacza, że potępiam lub oceniam inne opinie na ten temat. To że swoją postawą niejednokrotnie wywołuję irytację też mnie już nie dziwi, mimo że sama nie zachowuję się w ten sposób w stosunku do swoich adwersarzy.

Nie odpowiedziałaś na pytanie jak należy traktować, Twoim zdaniem, z etycznego punktu widzenia bardzo wczesne poronienie?

a dlaczego mielibyśmy traktować poronienie z punktu widzenia etyki? Przecież jest to sytuacja niezależna od ludzkich decyzji więc nie podlega etycznym ocenom.

adiaphora - widzisz, a dla mnie życie cudem jest. Każde. Moje przede wszystkim. I codziennie sobie myślę, jak to dobrze, ze nie zostałam wyskrobana.

51 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 15:01:26)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

I właśnie z uwagi na tę postać życia temat aborcji jest tak trudny

Jest trudny, gdy zostawia się pole do interpretacji, gdy się gdyba i zastanawia.
Dla mnie kwestia aborcji jest zupełnie jasna i traktuję ją jednoznacznie.Co nadal nie oznacza, że potępiam lub oceniam inne opinie na ten temat. To że swoją postawą niejednokrotnie wywołuję irytację też mnie już nie dziwi mimo że sama nie zachowuję się w ten sposób w kierunku swoich adwersarzy.

Nie odpowiedziałaś na pytanie jak należy traktować, Twoim zdaniem, z etycznego punktu widzenia bardzo wczesne poronienie?

a dlaczego mielibyśmy traktować poronienie z punktu widzenia etyki? Przecież jest to sytuacja niezależna od ludzkich decyzji więc nie podlega etycznym ocenom.

Podlega, bo zostaje po niej 'materiał biologiczny'.

52

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

I właśnie z uwagi na tę postać życia temat aborcji jest tak trudny

Jest trudny, gdy zostawia się pole do interpretacji, gdy się gdyba i zastanawia.
Dla mnie kwestia aborcji jest zupełnie jasna i traktuję ją jednoznacznie.Co nadal nie oznacza, że potępiam lub oceniam inne opinie na ten temat. To że swoją postawą niejednokrotnie wywołuję irytację też mnie już nie dziwi mimo że sama nie zachowuję się w ten sposób w kierunku swoich adwersarzy.

Nie odpowiedziałaś na pytanie jak należy traktować, Twoim zdaniem, z etycznego punktu widzenia bardzo wczesne poronienie?

a dlaczego mielibyśmy traktować poronienie z punktu widzenia etyki? Przecież jest to sytuacja niezależna od ludzkich decyzji więc nie podlega etycznym ocenom.

Podlega, bo zostaje po niej 'materiał biologiczny'.

No i ? Nie rozumiem co to ma wspólnego z aborcją i świadomym przerywaniem życia..
Przy okazji... wykrycie wad płodu to nie jest kwestia pierwszych kilku tygodni ciąży , dlatego, jakkolwiek by na to nie patrzyć, nie da się porównać aborcji uszkodzonego płodu do wczesnego poronienia.

53 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 15:20:18)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:

Jest trudny, gdy zostawia się pole do interpretacji, gdy się gdyba i zastanawia.
Dla mnie kwestia aborcji jest zupełnie jasna i traktuję ją jednoznacznie.Co nadal nie oznacza, że potępiam lub oceniam inne opinie na ten temat. To że swoją postawą niejednokrotnie wywołuję irytację też mnie już nie dziwi mimo że sama nie zachowuję się w ten sposób w kierunku swoich adwersarzy.

a dlaczego mielibyśmy traktować poronienie z punktu widzenia etyki? Przecież jest to sytuacja niezależna od ludzkich decyzji więc nie podlega etycznym ocenom.

Podlega, bo zostaje po niej 'materiał biologiczny'.

No i ? Nie rozumiem co to ma wspólnego z aborcją i świadomym przerywaniem życia..
Przy okazji... wykrycie wad płodu to nie jest kwestia pierwszych kilku tygodni ciąży , dlatego, jakkolwiek by na to nie patrzyć, nie da się porównać aborcji uszkodzonego płodu do wczesnego poronienia.

Naprawdę nie rozumiesz? Nie potrafisz określić jaki jest etyczny 'status' takich szczątków?
Przecież przyjmujemy, że życie powstaje z chwilą zapłodnienia. Już na tym etapie mamy do czynienia z życiem, które tak gorliwie jest bronione, od najwcześniejszej formy swojego powstania. Więc jak to nie da się porównać? Przecież to jest cały czas jedno i to samo życie.

54

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

Naprawdę nie rozumiesz? Nie potrafisz określić jaki jest etyczny 'status' takich szczątków?
Przecież przyjmujemy, że życie powstaje z chwilą zapłodnienia. Już na tym etapie mamy do czynienia z życiem, które tak gorliwie jest bronione, od najwcześniejszej formy swojego powstania. Więc jak to nie da się porównać? Przecież to jest cały czas jedno i to samo życie.

Dopiero po którymś tam tygodniu ciąży można pochować dziecko. Czy to jest rozwiązanie dobre czy złe? Szczerze? Nie wiem. Nie zastanawiałam się. Prawdopodobnie jest niedoskonałe.
Nadal jednak nie widzę związku poronienia z aborcją. Na płaszczyźnie moralnej nie da się porównać niedonoszenia ciąży z jej przerwaniem. Nie do końca rozumiem do czego zmierzasz i co próbujesz udowodnić.

55

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Naprawdę nie rozumiesz? Nie potrafisz określić jaki jest etyczny 'status' takich szczątków?
Przecież przyjmujemy, że życie powstaje z chwilą zapłodnienia. Już na tym etapie mamy do czynienia z życiem, które tak gorliwie jest bronione, od najwcześniejszej formy swojego powstania. Więc jak to nie da się porównać? Przecież to jest cały czas jedno i to samo życie.

Dopiero po którymś tam tygodniu ciąży można pochować dziecko. Czy to jest rozwiązanie dobre czy złe? Szczerze? Nie wiem. Nie zastanawiałam się. Prawdopodobnie jest niedoskonałe.
Nadal jednak nie widzę związku poronienia z aborcją. Na płaszczyźnie moralnej nie da się porównać niedonoszenia ciąży z jej przerwaniem. Nie do końca rozumiem do czego zmierzasz i co próbujesz udowodnić.

Ja nie pytam o rozwiazania prawne na temat statusu płodu od określonego tygodnia. Poronienie to również przerwanie ciązy. Co Twoim zdaniem z moralnego i etycznego punktu widzenia powinna zrobić kobieta, która poroniła a jedynymi 'szczątkami' są skrzep i krew? Przecież to było życie. Cały czas od samego początku to było życie.

56

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Naprawdę nie rozumiesz? Nie potrafisz określić jaki jest etyczny 'status' takich szczątków?
Przecież przyjmujemy, że życie powstaje z chwilą zapłodnienia. Już na tym etapie mamy do czynienia z życiem, które tak gorliwie jest bronione, od najwcześniejszej formy swojego powstania. Więc jak to nie da się porównać? Przecież to jest cały czas jedno i to samo życie.

Dopiero po którymś tam tygodniu ciąży można pochować dziecko. Czy to jest rozwiązanie dobre czy złe? Szczerze? Nie wiem. Nie zastanawiałam się. Prawdopodobnie jest niedoskonałe.
Nadal jednak nie widzę związku poronienia z aborcją. Na płaszczyźnie moralnej nie da się porównać niedonoszenia ciąży z jej przerwaniem. Nie do końca rozumiem do czego zmierzasz i co próbujesz udowodnić.

Ja nie pytam o rozwiazania prawne na temat statusu płodu od określonego tygodnia. Poronienie to również przerwanie ciązy. Co Twoim zdaniem z moralnego i etycznego punktu widzenia powinna zrobić kobieta, która poroniła a jedynymi 'szczątkami' są skrzep i krew? Przecież to było życie. Cały czas od samego początku to było życie.

Wtedy ona prawdopodobnie nawet nie wie, że poroniła, więc trudno oczekiwać jakiejkolwiek reakcji. Z tym że płód ze zdiagnozowanymi wadami to już nie jest skrzep i krew.
A poronienie to nie jest świadome i intencjonalne przerwanie ciąży. To jest jednak różnica. Duża, żeby nie powiedzieć kolosalna...
Dobra SonyXperio, chętnie bym jeszcze podyskutowała, ale muszę lecieć i , jak Ferdek Kiepski, nie wiem kiedy wrócę.
Mimo wszystko kwestia aborcji dla mnie nadal pozostaje jednoznaczna, ale dzięki za dyskusję i kilka  kwestii do przemyślenia.

57

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:

Dopiero po którymś tam tygodniu ciąży można pochować dziecko. Czy to jest rozwiązanie dobre czy złe? Szczerze? Nie wiem. Nie zastanawiałam się. Prawdopodobnie jest niedoskonałe.
Nadal jednak nie widzę związku poronienia z aborcją. Na płaszczyźnie moralnej nie da się porównać niedonoszenia ciąży z jej przerwaniem. Nie do końca rozumiem do czego zmierzasz i co próbujesz udowodnić.

Ja nie pytam o rozwiazania prawne na temat statusu płodu od określonego tygodnia. Poronienie to również przerwanie ciązy. Co Twoim zdaniem z moralnego i etycznego punktu widzenia powinna zrobić kobieta, która poroniła a jedynymi 'szczątkami' są skrzep i krew? Przecież to było życie. Cały czas od samego początku to było życie.

Wtedy ona prawdopodobnie nawet nie wie, że poroniła, więc trudno oczekiwać jakiejkolwiek reakcji. Z tym że płód ze zdiagnozowanymi wadami to już nie jest skrzep i krew.
A poronienie to nie jest świadome i intencjonalne przerwanie ciąży. To jest jednak różnica. Duża, żeby nie powiedzieć kolosalna...
Dobra SonyXperio, chętnie bym jeszcze podyskutowała, ale muszę lecieć i , jak Ferdek Kiepski, nie wiem kiedy wrócę.
Mimo wszystko kwestia aborcji dla mnie nadal pozostaje jednoznaczna, ale dzięki za dyskusję i kilka  kwestii do przemyślenia.

Kobieta zazwyczaj wie że jest w ciąży, ciężko się nie domyślić, kiedy nie dostaje się okresu, to raczej pierwsza myśl która przychodzi do głowy. Nie trudno też zauważyć jakieś anomalie występujące po potwierdzeniu ciąży. To chyba jest jednak oczywiste, że większość kobiet zdaje sobie sprawę z tego co się stało. Natomiast wiem, ciężko jest obronić niektóre tezy.

58

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

Natomiast wiem, ciężko jest obronić niektóre tezy.

Nie wiem, pewnie tak.
Broniłaś jakichś? Bo ja nie.
To, że nie mam pomysłu na jakąś konkretną reakcje kobiety na poronienie (co mi w ogóle do tego??), nie oznacza jeszcze , że mam bronić swojego antyaborcyjnego światopoglądu. Nie muszę. I nie chcę.
Na razie.

59 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 18:56:58)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Natomiast wiem, ciężko jest obronić niektóre tezy.

Nie wiem, pewnie tak.
Broniłaś jakichś? Bo ja nie.
To, że nie mam pomysłu na jakąś konkretną reakcje kobiety na poronienie (co mi w ogóle do tego??), nie oznacza jeszcze , że mam bronić swojego antyaborcyjnego światopoglądu. Nie muszę. I nie chcę.
Na razie.

Byłam jedynie ciekawa opinii osoby o takim światopoglądzie, jak Twój, jak widzi pod względem etycznym sytuację szczątków ze wczesnego poronienia, które pod względem biologicznym są tym czym są, ale jeszcze nie kimś, mimo iż przyjmujemy, że życie rozpoczyna się w chwili zapłodnienia i trwa do chwili naturalnej śmierci.

Czyż w takim razie sytuacja tych kobiet, i tych szczątków, nie jest taka sama, jak tych, które donosiły ciąże upośledzone lub których ciąże obumarły i urodziły martwe płody, czy może jednak trochę inna z uwagi na fazę ciąży, na fazę jej rozwoju?

60

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

Co Twoim zdaniem z moralnego i etycznego punktu widzenia powinna zrobić kobieta, która poroniła a jedynymi 'szczątkami' są skrzep i krew? Przecież to było życie. Cały czas od samego początku to było życie.

To przyrównaj sobie poronienie we wczesnym etapie ciąży do śmierci na środku oceanu. Również nie ma ciała. Ale pozostaje pamięć i szacunek do człowieka którego już nie ma.
Dla większości kobiet te dwie kreski na teście ciążowym to już jest ich dziecko. I tak samo boli poronienie w pierwszych tygodniach jak i po paru, parunastu lub parudziesięciu latach.

61 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-13 20:16:50)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
bbasia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Co Twoim zdaniem z moralnego i etycznego punktu widzenia powinna zrobić kobieta, która poroniła a jedynymi 'szczątkami' są skrzep i krew? Przecież to było życie. Cały czas od samego początku to było życie.

To przyrównaj sobie poronienie we wczesnym etapie ciąży do śmierci na środku oceanu. Również nie ma ciała. Ale pozostaje pamięć i szacunek do człowieka którego już nie ma. [...]

Oj, bbasiu, i ty jestes psychologiem?? Z powodu śmierci na środku oceanu nie ma ciała, które wcześniej istniało. Przynajmniej wiadomo, co napisać na symbolicznym nagrobku. Kiedy się urodziło, jakie miało imię i nazwisko, kiedy zmarło lub zginęło, ile lat żyło. A tu w ogóle nie istniało nic. Strup krwi. Nie zdążyło jeszcze zaistnieć.
Ja rozumiem emocje wokół tematu, ale emocjonalno-histeryczne myślenie wpędzi prędzej czy później w jakiś obłęd.

62

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Skąd Ci przyszło do głowy że jestem psychologiem?

63

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
bbasia napisał/a:

Dla większości kobiet te dwie kreski na teście ciążowym to już jest ich dziecko. I tak samo boli poronienie w pierwszych tygodniach jak i po paru, parunastu lub parudziesięciu latach.

Myślę, że jednak niezupełnie tak samo. Dla mnie moje dwie kreski były już moim dzieckiem, potem przyszedł taki moment, na relatywnie późnym etapie ciąży, kiedy groził mi przedwczesny poród - zrobiłam wszystko, aby do niego nie doszło, lekarze także. Pamiętam jak bardzo to moje nienarodzone dziecko kochałam i pamiętam jak bardzo się bałam. Mimo wszystko dziś, po dwudziestu latach, oprócz miłości pojawiło się jeszcze przywiązanie, mnóstwo wspomnień, obrazów, jest wspólna codzienność, jakieś rodzinne rytuały, są marzenia na przyszłość. To wiele zmienia, bo dwadzieścia lat trudniej jest wymazać z pamięci niż kilka tygodni czy miesięcy, nawet jeśli jedna i druga miłość jest ogromna, szczera, bezinteresowna, a jej strata stanowi traumę.

64 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2017-11-13 22:52:40)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
SonyXperia napisał/a:

Byłam jedynie ciekawa opinii osoby o takim światopoglądzie, jak Twój, jak widzi pod względem etycznym sytuację szczątków ze wczesnego poronienia

I moją opinię na ten temat poznałaś, bo bardzo wyraźnie napisałam, że nie wiem w jaki  sposób można by okazać szacunek ludzkim szczątkom po poronieniu. Podobnie jak nie wiem, co ta zaczepka wnosi do tematu  aborcji. Jednak nawet gdybym uznawała, że życie zaczyna się od któregoś tam tygodnia (choć tak nie uznaję), to dostrzegłabym różnicę pomiędzy wczesnym poronieniem niewykształconego płodu, a aborcyjnym unicestwieniem organizmu już całkiem nieźle rozwiniętego skoro zdiagnozowanego pod kątem śmiertelnych wad. Tak więc poronienie nie ma nic wspólnego z aborcją i nie myśl , że nie dostrzegam prowokacyjnych prób ośmieszenia mojego światopoglądu, którego fundamenty, w zamierzeniu, mają paść pod samozwańczą siłą twojego intelektu.
Co mają na celu te twoje dziwaczne zaczepki sprowadzające  dyskusję w absurdalne rejony? Powinnam paść przed tobą i zawołać - ach, SonyXperio, mądrości wcielona, dzięki żeś mi oczy otworzyła? Mam zweryfikować swoje poglądy pod kątem dopasowania ich do twojego postrzegania świata? Dlaczego nie szanujesz cudzych opinii? Czemu jesteś tak ekspansywna w forsowaniu tej bezsensownej prowokacji? Prawda przecież broni się sama...
Nawet gdyby bbasia była psychologiem, to co to zmienia? Czy psychologia narzuca jakiś konkretny światopogląd? Czy na tym kierunku uczą myślenia a'la SonyXperia?
Straszysz jakąś histerią, a tymczasem sama ulegasz jej w największym stopniu.

65 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-14 01:19:51)

Odp: Oddział porodowy dla dzieci, które umrą
MamaMamusia napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Byłam jedynie ciekawa opinii osoby o takim światopoglądzie, jak Twój, jak widzi pod względem etycznym sytuację szczątków ze wczesnego poronienia

I moją opinię na ten temat poznałaś, bo bardzo wyraźnie napisałam, że nie wiem w jaki  sposób można by okazać szacunek ludzkim szczątkom po poronieniu. Podobnie jak nie wiem, co ta zaczepka wnosi do tematu  aborcji. Jednak nawet gdybym uznawała, że życie zaczyna się od któregoś tam tygodnia (choć tak nie uznaję), to dostrzegłabym różnicę pomiędzy wczesnym poronieniem niewykształconego płodu, a aborcyjnym unicestwieniem organizmu już całkiem nieźle rozwiniętego skoro zdiagnozowanego pod kątem śmiertelnych wad. Tak więc poronienie nie ma nic wspólnego z aborcją i nie myśl , że nie dostrzegam prowokacyjnych prób ośmieszenia mojego światopoglądu, którego fundamenty, w zamierzeniu, mają paść pod samozwańczą siłą twojego intelektu.
Co mają na celu te twoje dziwaczne zaczepki sprowadzające  dyskusję w absurdalne rejony? Powinnam paść przed tobą i zawołać - ach, SonyXperio, mądrości wcielona, dzięki żeś mi oczy otworzyła? Mam zweryfikować swoje poglądy pod kątem dopasowania ich do twojego postrzegania świata? Dlaczego nie szanujesz cudzych opinii? Czemu jesteś tak ekspansywna w forsowaniu tej bezsensownej prowokacji? Prawda przecież broni się sama...
Nawet gdyby bbasia była psychologiem, to co to zmienia? Czy psychologia narzuca jakiś konkretny światopogląd? Czy na tym kierunku uczą myślenia a'la SonyXperia?
Straszysz jakąś histerią, a tymczasem sama ulegasz jej w największym stopniu.

Ciekawe skąd tyle przytyków ad personam. Chyba nie dlatego, że okazałam się być zwolennikiem aborcji?

Rzeczywiście wokół tematu życia poczętego na poziomie aksjologicznym wytwarza się coraz większa histeria, łącznie z obowiązkiem grzebania płodów pozostawionych przez matki w szpitalach, w szczególności tych z wczesnego etapu rozwoju. Tak, tak. Są rodzice, którzy nie chcą urządzać pochówków w takiej sytuacji a obowiązkiem tym obarczone jest państwo. Są rodzice, którzy nie widzą takiej potrzeby i pytają 'a co my mamy z tym zrobić?'. Nie chcą pogrzebu, nie chcą nagrobka, uznają, że tego życia tak naprawdę nigdy nie było i pozostawiają pozostałości w szpitalu. Tak jest. Kuriozalnym jest fakt urządzania pogrzebów przez państwo wbrew oczywistej woli rodziców.

Jestem też pewna, że nigdy nie przeżyłaś poronienia we wczesnym etapie ciąży i stąd te emocjonalne opisy typu 'ludzkie szczątki'. Niestety, ale trudno to nazwać szczątkami ludzkimi mimo świadomości, że rozwijało się z tego życie. Mówiąc brutalnie i wprost - ciężko jest okazać szacunek plamie krwi pod prysznicem. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, ale taka jest rzeczywistość.
Pytanie o zachowanie etyczne mieszczące się w granicach zdrowia psychicznego kobiety w takiej sytuacji wcale nie jest absurdalne, jeżeli przyjmujemy, że to były ludzkie szczątki, szczątki dziecka. Uważam jednak, że takie twierdzenia to przesada grożąca zdrowiu psychicznemu.

Dlatego staram się zachować zdrowy rozsądek i nie popadać w emocjonalne skrajności.

Stricte w temacie, który poruszyła Olinka. Jeżeli kobieta chce urodzić dziecko skazane na śmierć uważam, że powinno jej się to umożliwić. Tak samo jak powinno się jej umożliwić nie urodzenie tego dziecka. Jestem zwolennikiem pozostawienia wyboru.
Natomiast nie jestem przekonana czy urządzenie takiej wydzielonej sali do umierania jest dobrym pomysłem. Nie uważam żeby była potrzebna. Szpital jest miejscem, w którym śmierc jest rzeczą naturalną. Także na oddziale ginekologiczno-połozniczym. Na każdym jest sala patologii i intensywnej terapii noworodka. Dziecko każdej rodzącej kobiety może potencjalnie umrzeć. Nie widzę potrzeby szczególnego traktowania kobiet rodzących dzieci z wadami prenatalnymi.

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Oddział porodowy dla dzieci, które umrą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024