Witam. Problem polega na tym, że nie daje sobie rady w pracy. Pracuje w placówce bankowej . Pracuje z 2 kobietami i niestety nie idzie mi w tej pracy. Tutaj jestem uważany za czarna owce. Byliśmy we 2 z kierowniczka , doszła trzecia osoba. Usłyszałem rozmowę z szefem i kierowniczka gdy szef się jej pytał jak to jest że jak były 2 osoby to nie było sprzedaży i zawsze był argument bo są 2 osoby a są 3 i dalej nie ma to mu odpowiedziała że wtedy tylko jedna osoba pracowała czyli tylko ona.
Kolezanka która de facto jest kierowniczka bardzo mnie nie lubi. Wcześniej się kolegowalismy i ona wziela mnie do pracy ale teraz już powiedziała mi że jestem stracony w jej oczach jako kolega i jako osoba to jakiejkolwiek współpracy.
Chciałbym się rozwijać i zacząć robić kredyty ale niestety kompletnie mi to nie idzie. Z kredytami to jest tutaj jak na wojnie każdy walczy aby coś ugrać.
Jeśli robie kredyt to muszę robić go sam od A do Z bo jak poproszę o pomoc to wtedy któraś z koleżanek bierze sobie 1/3 albo wyjdzie że połowę. Dla mnie to nie ma sensu bo nie dość że tych kredytów mam mało to jeszcze mam ukrócone.
Chciałbym się postarać robić te kredyty i lepiej pracować. Wiadomo kierowniczka nie wierzy we mnie i uwaza mnie za zło konieczne w tej pracy. Ja też nie jestem święty bo widocznie nie staram się jak należy i popełniam dużo błędów.
W piątek udało mi się umówić 2 spotkania. Oby te osoby przyszły bo kierowniczka chce abym ja nie dzwonil do klientów tylko siedzial na kasie i ewentualnie ktoś z kasy wpadnie mi na kredyt. Dla mnie to bezsensu bo zamiast się rozwijać iść do przodu to będę wepchany na drugi tor i nie będę miał równej szansy. Dlatego musze zadbać o to aby umawiać klientów. Jak będę umawial nie będzie miała argumentów aby tak zrobić
Przyjaciel mi powiedział że jeśli nie czujesz sie taki pewny mogłyby po kolezensku Tobie coś pomoc a nie za tą pomoc Tobie ukrócą. Niestety tak to nie działa jak sobie nie radzę a ja robię kredyt to wtedy się z nimi dziele tym kredytem.
Bardzo źle sie czuje ze tak odbiegam i chciałbym to zmienić. Myślałem że ta druga kolezanka jest tak bardziej zamna. Może trochę jest ale ostatnio zrobiłem błąd przy liczeniu dokumentów i jak wszedłem do Placówki to kierowniczka komentowała moja osobę a ta druga kolezanka powiedziała do niej " ja się zastanawiam czy on miał w domu w ogóle jakieś obowiązki "
Ostatnie 3 miesiące pracowałem na 4/5 etatu bo szef powiedział że nie zarabiam na siebie a najnizsza krajowa poszła w górę i jak zacznę robić kredyty to da mi pełen . Mówiąc o szefie mam na myśli właściciela placówki który z nami nie pracuje jest tylko właścicielem i załatwia sprawy formalne.
Udało mi się zrobić parę kredytów to dal mi na pełen etat. Trochę się podbudowałem i powiedziałem kierowniczce że może jak mi będzie dobrze szło zagadam do szefa o podwyższke przy kolejnej umowie bo mam najnizsza krajowa to mi odpowiedziała że to niemożliwe że mi da bo musiałby dać wtedy więcej nowej koleżance albo jej a ja nie jestem ten sam poziom co one.
Pare dni temy była sytuacja ze rozmawialiśmy o wolnym . Ja chciałem jechać nad morze na 5 dni a w tym czasie kolezanka miała mieć zakończenie przedszkola w jednym dniu jak mnie nie będzie. Oznaczało to ze nie pójdzie bo w tym czasie nie ma właściciela placówki który mógłby przyjść i być w placówce bo nie może być jednoosobowa obsługa. Kierowniczka powiedziala że w takim razie będziemy losować czy ja pojade nad morze czy kolezanka pójdzie na zakończenie przedszkola. Kolezanka się nie zgodziła na żadne losowanie bo stwierdzila ze ja przecież z nad morza na ten jeden dzień nie przyjadę a co mam nie jechać na urlop. To kierowniczka stwierdzila Ok jak tak uważasz to niech tak zostanie. Myślę że te losowanie to było takie celowe pokazanie jak mnie nie lubi bo nikt normalny nie stawiałby takiej szali gdy chodzi o wartość mojego wyjazdu.
Jestem czarna owca i złem koniecznym tam. Boli mnie to bo czuje się jak nieudacznik ale chciałby sobie odowodnic ze przy odpowiedniej pracy , odpowiednim skupieniu jestem w stanie dobrze robić kredyty
Kierowniczka ma tez swoje plusy bo dużo mi tlumaczy i często jest cierpliwa ale na pewno nie wierzy we mnie że jestem w stanie jeszcze lepiej pracować. Najwazniejsze abym umawial spotkania bo jak da mnie na kase tylko i wylacznie to ja nie bede chcial tam pracowac. Jednak jakas wiedze mi przekazala takze mimo tego że mnie bardzo nie lubi tez dużo jej zawdzięczam. Tylko może ja jestem tak mało skupiony i oporny na wiedzę.. Ale chce to zmienić.
Była taka sytuacja w pracy, że ja zostałem dłuzej z klientką. Nie było wtedy kierowniczki. Nowa koleżanka powiedziała do klientki, czy Pani moze przyjsc kiedy indziej bo ta sprawa długo potrwa a my za pól godziny zamykamy. Powiedziala klientka ze ona juz tutaj troche siedzi w kolejce , ze nie przyszla na ostatnia chwile i musi ta sprawe zalatwic dzisiaj. Kolezanka jej odpowiedziała , że my 0 17.00 zamykamy a ta kobieta do niej to co Pani mnie wyprosi jak nie zdaze ? a Kolezanka na to że nikt nam za nadgodziny nie placi. Ta klientka okazala sie bardzon intelintna bo po prostu to przemilczala. Ja zostalem dluzej kolezanka poszla do domu. Powiedziala mi klientka, że jestem najbardziej kompetentną osobą, która pracowała kiedykolwiek w placówce, abym trzymał tak dalej do daleko zajdę. Miło, że klient tak powiedział ale to nie idzie w parze z tym jak jestem postrzegany przez kierowniczkę. Ona mnie uwaza gorszy poziom.
Postaram się dać z siebie wszystko. Musiałem się wam wygadać bo bardzo źle się czuje ze nie daje rady w tej pracy
Postawilem sobie teraz za zadanie pracowac lepiej niz do tej pory. Nie zwracac uwage na krytyke tylko widziec swoje efekty. Kierowniczka mi nie raz mowila ze jej siostrzenica szybciej zapamieta niz ja, ze jestem powolniak, cze moj czas juz minal....wazne aby sie nie zniechecać i widziec efekty swojej pracy.
Jak myślicie co może mnie motywować, jak udowodnić sobie, że jestem w stanie byc osoba bardziej kompetentna w pracy.