Lucy-on-the-roof napisał/a:Dwie rzeczy są dla mnie najbardziej zdumiewające w tym wątku:
Że mamy tu forum kobiet, a wszystkie "terapeutyczne" siły skupione zostały na problemach młodego mężczyzny-incela i jego przemiana stała się zbiorową obsesją tak wielu osób.
Że można uważać za robienie krzywdy polecenie komuś książki psychologicznej, a nie martwić się jakie skutki może wywołać ciągłe najeżdżanie, ubliżanie, wyśmiewanie itp.
Coś w tym jest, ostatnio wielu osobom zależy żeby moja sytuacja się nie poprawiła. Ciekawe dlaczego?
Czytając takiego Jacka widać, że takie najeżdżanie, ubliżanie i wyśmiewanie to dla niego chleb powszedni, z pewnością wiele osób tego doświadczało z jego strony.
Foxterier napisał/a:Shini, może napisz wprost że nie zamierzasz niczego zmieniać a jedynie zależy Ci na pisaniu z nami, na forum, bo czujesz się wtedy mniej samotny, hm? Nie musimy grać w ping-ponga.
Skoro nie musimy grać w ping-ponga to po co to robisz, a potem jeszcze masz pretensje, że musisz to robić? Gdyby ci to przeszkadzało to już by cię tu nie było, a skoro jesteś to znaczy, że to tobie zależy na pisaniu na forum dla samego pisania.
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:Wbrew pozorom, traktowanie jego postawy z bezpardonową szczerością, może dać efekty. Ale musieliby to zrobić wszyscy, a potem zamilknąć.
Wtedy, tracąc energię która go zasila, być może zacząłby coś realnie robić.
Z tą książką, też niezłe jaja. Gość dostał pozycję która może mu pomóc w sytuacji, którą chciałby zmienić, a chwali się co kilka dni (tygodni?) że przeczytał raptem jeden rozdział.
Gdybym był na jego miejscu, nic nie byłoby ważniejsze.
Ta książka to zdaje się, robi tu za listek figowy.
Niedługo rok minie od założenia tematu. Jedynym tego efektem jest zmarnowany czas, jego i nasz.
Od dawna widać, że to na mnie nie działa. Metoda wojskowa czyli gnojenie, najeżdżanie itd na mnie nie działa i nie rozumiem jak może na kogokolwiek działać. Muqin od samego początku podeszła do tego inaczej i w ciągu kilku dni, tygodni zdziałała więcej niż wszyscy rzucający linkami i "gotowymi rozwiązaniami na złotej tacy". Najeżdżanie za to, że nie jestem w stanie skorzystać z czyjejś rady też nie działa. Ja właśnie nie mam energii więc nie mam czego tracić.
Czytam jeden rozdział na tydzień bo tylko na tyle mam czas. Praktycznie tylko w weekendy mam czas na poczytanie, w tygodniu po pracy jestem zwykle na tyle zmęczony, że zasypiam na siedząco próbując coś czytać, o analizie i zrozumieniu już nie wspominając. Ja nie uważam by czas spędzony w tym wątku był zmarnowany, a jeśli ty tak uważasz to co tu jeszcze robisz?
Jack Sparrow napisał/a:Musisz mieć zajebiście chujowo napisane CV. Nawet w czasach kryzysu miałem większe "szczęście", a nikt po rodzinie mnie nie wybierał. Ale też dla nikogo nie stanowi tajemnicy, że CV po pierwsze przygotowuje się pod konkretne ogłoszenie, a po drugie wysyła na setki ofert. Ty zapewne masz jedno, byle jakie stworzone, aby cokolwiek było i to jedno wysyłałeś na każdą ofertę.
Nie. To ty kłamiesz i notorycznie mieszasz podstawowe pojęcia i to nie tylko z tej dziedziny. Także prawie w każdym temacie jak próbujesz dyskutować to się to kończy w podobny sposób. Robi się chaos, a ty lądujesz na plecach jak żuczek i machasz nieporadnie kończynami.
Obecnie prawie nikt tego nie robi kosztem pracownika, bo się nie opłaca. Już zaczyna się płacz w budowlance i wszystkich pokrewnych, bo Ukraińcy zaczęli wyjeżdżać. Poza tym nigdy nie pracowałeś w żadnej innej firmie, to co ty możesz wiedzieć? Tak, Januszeksy się zdarzają. Ale nie takie, jak ta baja z informatykiem.
Oczywiście, że mam jedno CV, jak miałbym napisać je pod konkretne ogłoszenie skoro nie wiem jakich ogłoszeń szukać? Poza tym CV napisane pod konkretne ogłoszenie i wysyłane na setki ofert toż to sprzeczność sama w sobie. Przez całe życie wysłałem jakieś kilkadziesiąt CV i kompletnie nie rozumiem na jakiej zasadzie miałoby działać wysyłanie po kilkaset jednego dnia. Jakby to miało wyglądać w sensie dosłownym, fizycznym?
Oto definicja kłamstwa:
kłamstwo, świadome mówienie nieprawdy celem wprowadzenia w błąd dla własnej korzyści, oszukania innych (Seneka Młodszy), przypodobania się możnym (M. de Montaigne), narzucenia swej woli (A. Schopenhauer) itp.;
kłamstwem nie jest mówienie nieprawdy w dobrej wierze (np. z powodu braku wiedzy), przemilczanie prawdy ani blaga (kłamstwo żartobliwe); stanowi wadę etyczną; dopuszczalne, gdy ktoś nie ma prawa do prawdy (np. złodziej, opresor, natręt).
"Celem wprowadzenia w błąd" i "z powodu braku wiedzy" cokolwiek ci mówi? Cały czas oskarżasz o kłamstwo, a nawet nie sprawdziłeś co znaczy to słowo.
Mnóstwo ludzi kombinuje jak wydać jak najmniej na pracownika. Ludzie kombinują ile mogą być płacić pracownikowi jak najmniej albo nie płacić w ogóle jakiejś składki czy podatku. Dlatego tak płaczą o tych Ukraińców, bo spora część z nich nie dość, że pracowała na czarno to jeszcze za mniej niż minimalną, a z Polakiem już nie jest tak łatwo.
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:Ja z tego tematu spadam, przestaję zasilać to zapatrzone w siebie mentalne dziecko, które jedyne czego naprawdę chce, to zassać energię i uwagę.
Skoro cały czas zasysam energię to dlatego ciągle jej nie mam? Coś tu się nie zgadza. Piszesz jakby fakt tego mentalnego dziecka cię zaskakiwał, a przecież od samego początku o tym piszemy. Ja o tym doskonale wiem i sam nie raz to przyznawałem, a jednym z głównych celów tego wątku jest właśnie zmiana tego stanu.