narcyzm, próba odejścia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » narcyzm, próba odejścia

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 237 ]

66

Odp: narcyzm, próba odejścia

Alice.
Jeśli zdecydujesz, że to koniec, to to będzie koniec.
Nieważne, po jakim splocie wydarzeń nastąpił. Nieważne, kto ostatni czy kto pierwszy napisał sms z oświadczeniem, że to koniec.
Nie ma sensu dywagować, czy to dla niego koniec, a może dla Ciebie, a dla kogo bardziej. Bez sensu.
Wiesz dobrze, że gdyby odnowił kontakt i przyszedł, to nie odrzuciłabyś go, tylko rzuciła się w to z zamkniętymi oczami ....

Oczywiście, że cierpiałam przy rozstaniu. Ja byłam śmiertelnie udręczona i cierpiąca. Na granicy wytrzymałości również fizycznej, bo nie spałam miesiącami męczona przez własne schizy o nim.
Oprócz rozstania, miałam też wyprowadzkę do miasta oddalonego o 300 km, poszukiwania nowej pracy w perspektywie, nowego mieszkania, organizowania sobie życia zupełnie na nowo.
Byłam śmiertelnie przerażona tym, że muszę to wszystko zrobić. No i jeszcze, że bez niego.
Pomyśleć, że istnieje życie bez niego było dla mnie jakimś kosmosem bez tlenu.
ALE.
Wiedziałam, że muszę to zrobić. Wybrałam tak i zdecydowałam w pełni świadomie. Bo byłam pewna, że jeśli zostanie, to powrót do schematów będzie tylko kwestią czasu.
A ja już nie mogłam, nie miałam siły. Wiedziałam, że jeśli chcę się rozstać z nim na dobre i nie popełniać recydywy - to muszę się odciąć zupełnie. To była przemyślana decyzja.
I bardzo starannie zatarłam ślady za sobą. Np. samochód na przeprowadzkę zamówiłam na 5 rano smile wiedziałam, że tak wcześnie rano będzie spał i nie przyjdzie mu do głowy przejechać kontrolnie koło mojego domu ....

Później tęskniłam, jego nieobecność uwierała mnie jak kamyk w bucie, to uczucie dyskomfortu towarzyszyło mi ciągle.
Tłumaczyłam sobie, że to tak musi być, że jestem na detoksie. Bardzo brakowało mi jego, mojego narkotyku codziennego.

Ale później, z czasem .... sama byłam zaskoczona. Najpierw napędzała mnie złość i chęć odegrania się na nim. Nawet jeśli nie miałby tego zobaczyć, czy przekonać się o tym - już ja mu chciałam pokazać.
Że mogę pojechać do miejsca,o którym on ciągle gadał, a nigdy mnie tam nie zabrał - sama. I pojechałam smile
Że nie byłam warta, żeby ze mną pójść tam, siam, owam. Że nie chciało mu się zrobić ze mną nigdy tego, czy tamtego. A ja ot, nagle zaczęłam tam chodzić, to robić, ŻYĆ - sama.
I najpierw ta złość była moją siłą napędową. W sensie - że już ja Ci pokażę ty taki owaki.
A później, kiedy pojawił się spokój, poczułam .... jakie to fajne. Być dobrym dla siebie. I nagle zauważyłam, że to cieszy. Że coraz lepiej się czuję, coraz stabilniej.

Musisz widzieć, że oni są wycinani jak z jednego szablonu. Tak jakby byli klonowani ze wszystkim co mają w środku, a tylko ubiera się ich w inne wydmuszki i dlatego zewnętrznie różnią się między sobą.
Tak naprawdę tacy Narcyzie i ich zachowania, są schematyczni i przewidywalni do urzygu.
Na przykład taka ja. Zobacz ... nie znam "Twojego" Narcyzia. A piszę dokładnie o nim. Nieprawdaż ?

Jeśli chcesz wiedzieć więcej, śmiało pytaj o konkrety.
Nie mogę i nawet nie chcę tu ciurkiem opisywać 6 lat tego naszego pseudo związku. Ciągle jeszcze mam pretensje i żal do siebie samej, że tyle to trwało, a poza tym, powstałaby z tego pewnie jakaś tania powieść smile bo objętościowo tj toksyczności i tych piekielnych kręgów było tak dużo.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-25 00:54:56)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dziękuję jeszcze raz za Twoją odpowiedź. Jest bardzo wartościowa.
Hm, to czuję się tak jak Ty. Też nie mogę spać nocami 'bo męczą mnie schizy o nim'. Wpadam często w histerie i właśnie te stany lękowe.

Jak sobie radziłaś z tym, żeby jednak nie dzwonić? Czy wcześniej zrywaliście lub zdarzały wam się takie przerwy, podczas kłótni? Jak wyglądały kłótnie?

I czy też zachowywałaś się jak ja, to znaczy: wyznawałaś, pokazywałaś, jak bardzo Ci na nim zależy i zabiegałaś o kontakt, przed tym czasem, kiedy postanowiłaś się rozstać świadomie?

A poza tym...wiem, że jestem obcą osobą, ale co chciałabyś mi powiedzieć, wiedząc, że jestem w bardzo podobnej sytuacji, jak Ty kiedyś. Coś, czego mogę nie wiedzieć lub co mogłoby mi pomóc.

Wybacz, że tak naciskam, jest ze mną naprawdę źle.

EDIT: ja na przykład walczę z tym, by nie wchodzić na jego profile, jakiś pomysł? Bo silna wola to chyba słabe koło ratunkowe...Nie wiem.

68

Odp: narcyzm, próba odejścia

Kurczę, wybacz chaotyczność.

I wtedy, kiedy zdecydowałaś się na rozstanie, to nie powiedziałaś mu? Powiedziałaś, że zatarłaś ślady, ze nie widziałaś reakcji, ale po 4 miesiącach on przyszedł. A co było przez te 4 miesiące? On się nie odzywał? Wiedział, że to koniec?

69

Odp: narcyzm, próba odejścia

Jak napisalam, zagrysc zebiska i zaczac pompowac bieznie. Moze to brzmi smiesznie, ale wierz mi, DZIALA.

70

Odp: narcyzm, próba odejścia

O tak, te rozstania i powroty stały się normą. Nie zliczę już ile ich naprawdę było podczas tych 6 lat.
Kłótni jako takich, może Cię zdziwię, ale nie było. Te konflikty i rozstania pojawiały się praktycznie co najśmieszniejsze - bez konkretnych powodów. Najczęściej zaczynało się od drobnej różnicy zdań, od pierdół jakichś. Ja jako ta bardziej jego zdaniem niepokorna, zazwyczaj odgryzałam się czymś tam, na coś tam się nie zgadzałam, on naciskał, albo obrażał się - emocje eskalowały i kolejne rozstanie gotowe ...
Jeśli już były kłótnie, to paskudne, wielogodzinne, wyniszczające takie. On nie cofał się przed niczym co chciał powiedzieć. Nie miał żadnego jakiegoś kodeksu człowieczeństwa w senie, że - nie, tego jej nie powiem, bo to świństwo.
Kiedyś tak się podczas takiej kłótni rozhisteryzowałam, że aż zasłabłam ...

I oczywiście, że wyznawałam, biegałam, dzwoniłam, wielokrotnie ! Byłam bardzo kreatywna w tym zabieganiu, miałam mnóstwo pomysłów na te swoje usiłowania.
Po wielokroć wypraszałam sobie u niego wręcz ten powrót. Teraz, z perspektywy czasu wiem, że musiałam sobie po prostu porządnie zasłużyć zanim mnie znowu dopuścił do konfidencji smile
Później tylko ten cykl rozstań i powrotów był coraz krótszy, i tańczyliśmy ten upiorny taniec coraz szybciej.

Z tym, żeby nie dzwonić, radziłam sobie różnie. Czasem dzwoniłam. A czasem wymyślałam sobie zajęcia takie, żeby zająć głównie myśli i zaangażować umysł. Na uprawianie sportu, czy wspaniale dotleniające długie, samotne spacery zwyczajnie nie miałam siły. I bałam się też takich czynności angażujących tylko fizys. Co z tego, że popierniczasz po osiedlu ze słuchawkami na uszach i pracujesz na endorfinki, skoro w Twojej głowie tylko on, a myśli biegną swobodnie tylko do niego.
Bardzo pomagał mi kontakt z ludźmi, to dawało mi dobrą energię i poczucie szczęścia. Nie w sensie, że gadanie o nim, wywalanie po raz enty komuś tych spraw z nim związanych.
Paradoksalnie - bardziej pomagało mi dawanie. Jak zaczęłam pracować w hospicjum, to te problemy z nim strasznie się zrobiły małe, miałkie i płytkie .. ale oczywiście uzaleznienie ciągnęło mnie niesamowicie. Ciągle potrzebowałam tej swojej kokainy pod jego postacią, ciągle.
Później zauważyłam pewną regularność - kiedy zrywaliśmy ze sobą - nagle miałam dużo czasu który musiałam czymś zapełnić. Sama mówiłam sobie to na głos. Oj dziewczyno, zrób coś ze sobą, zajmij ten czas, bo będzie z tobą źle Znowu będziesz do niego dzwonić. I jak zaangażowałam się w coś konstruktywnego - hospicjum, internetowa grupa wsparcia, szkoła weekendowa - to później kiedy wracaliśmy do siebie - nie rezygnowałam z tych rzeczy, bo było mi albo głupio przed innymi, albo szkoda pieniędzy które w jakąś tam swoją edukację zainwestowałam smile I to później zaczęło przeważać, ciągnąć mnie w stronę normalności. To też bardzo mi pomogło w podjęciu ostatecznej decyzji i w jej wykonaniu.

Nie jesteś obcą osobą .... nie postrzegam Cię tak. Myślę, że raczej jesteś kolejną nieszczęśnicą z narcyzowego klanu. Taką trochę młodszą siostrą klanową smile

Nie wiem co mogłabym poradzić Ci w kwestii zaglądania na jego profile. Ja skasowałam wszędzie wszystkie swoje konta i strony, bo wiedziałam, że nie mogę się oprzeć podglądaniu Narcyzia.
Na komputerze dodatkowo przykleiłam karteczkę, gdzie na czerwono napisałam: nie rób tego, to ci szkodzi !!!
Musisz zdać sobie sprawę z faktu, że pewne decyzje musisz podjąć sama. Że nawet jeśli tej silnej woli brakuje, to musisz się trzymać, bo nie ma innego wyjścia.
Jeśli ulegniesz potrzebie sprawdzania go, to to sprawi tylko, że gorzej się poczujesz, odchorujesz to, odcierpisz.

Nie mogę powiedzieć Ci nic innego, jak tylko to, żebyś nie szła w moje ślady. Ani w ślady mnie podobnych.
Bo ta droga będzie dla Ciebie taka sama jak dla mnie i dla wielu innych. Nic ciekawego. Nic przyjemnego. I nie doprowadzi Cię też do żadnego innego miejsca.
To jest przewidywalny schemat. Nieważne co zrobisz, nieważne ile lat będziesz się o niego starać.
Nieważne ile razy do niego zadzwonisz, napiszesz, ile razy go przekonasz, żeby dał Ci szansę. Jedno co jest pewne, to fakt, że w końcu wylądujesz dokładnie w tym samym miejscu i dokładnie w tym samy stanie co i ja.
Nie wiem, kim byłabym dzisiaj - gdyby nie te 6 lat ...

Teraz z perspektywy czasu mogę Ci szczerze powiedzieć ... nieziemski seks jest dopiero wtedy mistyczny, kiedy jesteś z kimś kto prawdziwie kocha, ceni i chce właśnie Ciebie. Kiedy jesteś podmiotem, a nie przedmiotem.
Mam dziecko, córeczkę.
Wyszłam za mąż. Mój mąż jest nie dość że zabójczo przystojny, na tyle, że sama czasem czuję się z tym dziwnie wink to jeszcze taki zwyczajny ciepły, opiekuńczy człowiek z niego jest.

A wtedy ? Myślałam dokładnie tak jak i Ty.
Narcyziowi nikt nie dorówna. Nikt nie jest w stanie choćby zbliżyć się poziomem do niego.
Nigdy w życiu już nie spotkam takiego faceta. Żaden nie będzie taki przystojny i nie będzie mi się tak podobał.
Żaden nie będzie taki inteligentny jak on. Z żadnym seks nie będzie taki wspaniały.
No i co ?

Uwierz, że bardzo wiele zależy od Ciebie.

71

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Kurczę, wybacz chaotyczność.

I wtedy, kiedy zdecydowałaś się na rozstanie, to nie powiedziałaś mu? Powiedziałaś, że zatarłaś ślady, ze nie widziałaś reakcji, ale po 4 miesiącach on przyszedł. A co było przez te 4 miesiące? On się nie odzywał? Wiedział, że to koniec?

Po co miałam mu mówić, skoro byliśmy w fazie konfliktu i nie odzywaliśmy się do siebie ?
Jakoś nie widziałam potrzeby dzwonić do faceta, który bardzo mnie zranił - po kilku tygodniach obopólnego milczenia, żeby mu powiedzieć, że to koniec i że się wyprowadzam.
Dla mnie było jasne, że to koniec. No skoro facet, z którym przez kilka lat tworzyłam w swoim naiwnym wyobrażeniu "związek" nie odzywa się do mnie po kłótni od kilku tygodni, to to raczej na pewno oznacza koniec.
Po co mu to dodatkowo mówić i podkreślać ? No raczej, że w takiej sytuacji delikwent wie, że to koniec, przecież nie jest jakiś skończony głupek z niego, tu nie ma pola na domysły.
Powód może być jeden ... żeby powrócić do kontaktu z nim, a ja już tego nie chciałam. Wiedziałam, że to mnie zgubi.

Przez te 4 miesiące on się do mnie nie odzywał, bo nie wiedział gdzie jestem.
Gdyby nie to, to bukiet róż wielkości młyńskiego koła byłby pewnie wcześniej.
On mnie przez ten czas szukał.
Bo wyprowadziłam się daleko i zakazałam rodzinie, znajomym i przyjaciołom zdradzać mu jakichkolwiek informacji.
A kiedy wreszcie mnie znalazł, to w trmiga się zmaterializował.

Beyond - zgadzam się z Tobą w kwestii aktywności fizycznej, jednak w takim początkowym stadium odwyku ofiara zwyczajnie nie ma na to siły, dodatkowo nie angażuje to jej myśli, a to jest kluczowe ....
Sport jest świetny wtedy, kiedy z pozycji leżącej podniesiemy się chociażby na kolana ....

72

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dziękuję i za te ostatnie słowa. Bliscy mi ludzie mówią mi to, ale od Ciebie brzmi to wiarygodniej. Zapiszę sobie to, co tutaj napisałaś i będę patrzeć za każdym razem, dobrze wiedzieć, że nie było tak lekko, inni piszą-po prostu go rzuć, a jak wiadomo-to nie jest takie łatwe, a wręcz trudne.
Z tą normalnością mam podobnie, przy nim czułam się wiecznie kontrolowana, dobrze pamiętam, jak pracowałam nad projektem, to dzwonił i pytał, czy na pewno nie ma tam mężczyzn i co tak długo, że niby rozumie, że pracuje, ale co tak długo, bardzo mnie to męczyło, nie czułam swobody i z ludźmi-to bardzo pomaga, ale aż tak wielu nie mam ich teraz obok siebie.
Miło czytać, że ułożyłaś sobie życie i jesteś (chyba?) szczęśliwa. Ja teraz często mam tak, że nie chce mi się żyć, to był mój pierwszy poważny związek, taki prawdziwy, więc to chyba naturalnie trudne. Z kłótniami-tak samo. Albo wielogodzinne, wyczerpujące i wtedy miałam poczucie takiej niemocy, bezradności albo od słowa do słowa, ta jego upartość i WIECZNE obwinianie za wszystko mnie. Czasami mi siebie szkoda. To takie smutne.
Wszystko jest takie prawdziwe, co tutaj napisałaś. Nikt mnie tak dobrze do tej pory nie rozumiał, ani moja terapeutka, która jest dla mnie ważnym wsparciem, ale jednak mam poczucie, że ona kompletnie tego nie rozumie. Na poziomie empatii-tak.

Ten element bio-fizyczny jest ważny, ale też wrażliwość, emocjonalność, za którą go pokochałam. Wiesz, że potrafił płakać przy mnie, nigdy żaden mężczyzna przy mnie tak często nie płakał-chociaż, jak napisałam, to był pierwszy poważny związek, więc co ja tam wiem.
Potrafił też być okrutny.

Rozstanie, rozumiem, ja jestem w identycznej sytuacji. Nie widzieliśmy się kolejne trzy miesiące, pozniej był kontakt, widzielismy się dwa razy, wiem, że postąpiłam głupio, bo byliśmy blisko fizycznie, znów ta chemia i normalnie dwa spotkania, rozmowy. Później konflikt, on się obraził, a ja napisałam, że to koniec i ze go nie kocham. I teraz minął znów miesiąc....cisza....

Czyli nie powinnam liczyć na to, że jeszcze wróci, tak jak ten Twój eks? Wróci, w sensie-przypomni sobie o mnie i wtedy dopiero do niego dotrze...

73

Odp: narcyzm, próba odejścia

Załóżmy, że tak.
Że dotrze do niego z całą mocą, i że w te pędy przyleci lotem koszącym do Ciebie.
Wiem, że na to baaaaardzo liczysz i że masz wielką na to nadzieję.
Niestety, jeśli wróci, to ten etap "miesiąca miodowego" również minie i dość szybko się skończy.

Ale, jeśli tak się stanie. To co wtedy, jeśli wróci ?
Czy to będzie oznaczało, że on nagle stanie się dla Ciebie normalnym, wartościowym partnerem ?

Powiem Ci już teraz. O ile nie znalazł nowej ofiary, to wróci. Na pewno.
Pytanie tylko .... jak go przyjmiesz ? Jak na to zareagujesz ?

74 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-25 02:07:49)

Odp: narcyzm, próba odejścia

No wydaje się to dość przerażające, nowa ofiara. Miesiąc temu byliśmy razem, a on nigdy nikogo nie zdradzał i akurat tutaj-nie był taki. Oczywiście lubił, jak ktoś się nad nim zachwycał, ale był lojalny.
Ale ostatnio prześladują mnie myśli, że z kimś pisze. Kłóciliśmy się ostatnio o to, bo on jest 'artystą' i czasami widzę komentarze obcych ludzi, rozumiesz.
Ja naprawdę chcę to skończyć, ale wiem, że to będzie jak śmierć. Jak śmierć kogoś, czegoś. Nie wiem, jak ja dam radę, jak uwierzę na nowo.
Na razie czuję się po prostu gorsza, dlatego tak mi na tym zależy. Bo wiem, że miłość do swojej eks, kiedy go zostawiła, wyznał publicznie i wypisywał do niej długo. A do mnie...na razie jest cisza. Chodzi o ego, o poczucie, że jestem gorsza, że ktoś po 3 latach bycia tak blisko, mimo wszystko jednak, nie tęskni, nie przeżywa. Już się w tym narcyźmie pogubiłam.

Nie stanie się, ale będę czuć się wtedy silna.

75

Odp: narcyzm, próba odejścia

Wiesz, wydaje mi się, że na przykład bardziej mu zależało na jego eks, że były ładniejsze. I że dlatego o nie zabiegał, jak z nim zerwały.
Wiem, że to brzmi infantylnie, ale ja naprawdę potrafię się czuć beznadziejnie z tego powodu.

76

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ale czy pragniesz zabiegania i atencji w ogóle, czy tylko od niego ?
Bo w ogóle, to świetnie to rozumiem. Kompleksy, brak poczucia własnej wartości domagają się tego.

Ale jeśli chcesz tego tylko od niego, to zastanów się dlaczego akurat tak, dlaczego on jest osobą od której tego pragniesz.
Bo szczerze mówiąc, nie traktuje Cię najlepiej, mocno idzie w schematy tresując Cię i poddając psychiczno-emocjonalnej obróbce.

W takich sytuacjach trzeba równie mocno grzebać w sobie co i w tym drugim człowieku.
Trzeba pytać samego siebie, dlaczego akurat tego od niego chcę, jaki jest prawdziwy powód. I szczerze odpowiadać.

Dla mnie fakt, że były inne kobiety gdzieś tam kiedyś tam w życiu Narcyzia, nie miał zbytnio znaczenia.
Co z tego, że je traktował inaczej, że były brzydsze / ładniejsze, głupsze / mądrzejsze, że o nie dłużej zabiegał, albo po rozstaniu przyjaźnił się z nimi i utrzymywał ciepłe stosunki.
Dupatam. Ludzie nie są kwestią porównań. One były po prostu inne niż ja, i to mi wystarczało za całe to zdroworozsądkowe tłumaczenie.

Rozumiem, że czujesz się źle z powodu, że on o Ciebie już teraz nie zabiega.
Ale odwróć sytuację. Gdyby zabiegał, to jesteś pewna, że czułabyś się lepiej wiedząc o nim to wszystko co wiesz ?
Podobałoby Ci się to ?
A jeśli tak, to dlaczego ?

77

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Czasami jak mi się nudzi (zauważyłam to) albo jakiś bodziec mnie sprowokuje- wtedy mam ochotę napisać, pojechać do niego.

Po prostu czujesz pustkę, brakuje Ci kogoś, a jedyną opcją jest pasożyt. Dlaczego jedyną opcją? Bo nie zadbałaś, aby mieć kogoś, tylko leniuchujesz.


Jakieś sugestie, jak sobie z tym radzić?

NIE pielęgnować relacji z pasożytem (== zauważ, że nie mówię aby zerwać kontakt...), poszukać nowych ludzi.


Jestem pewna, że on za miesiąc będzie nadal milczał.

Czy to nie cudowne jak pasożyt jest daleko? To chyba byłaby najwspanialsza wiadomość gdybyś byłą jego żoną... że go nie ma... cudownie smile smile


Co znaczy NIE pielęgnować? Znaczy nie wymagać niczego od niego... Dasz radę dać mu spokój? "Ty" dać spokój -- Ciebie mam na myśli...




Jak radzić sobie z tym, by nie zaglądać na jego profile

Znajdź innego chłopaka... i nie śledź pasożyta. To proste.



i z tym poczuciem, że jestem kimś gorszym, skoro tyle czasu się nie odzywa i chyba nie tęskni? Myślicie, że uznał, że to koniec? Że jeszcze się odezwie?

Jak wyżej -- możesz dać mu spokój? Prawdę mówiąc to ostatnia deska ratunku wg mnie... Albo się weźmiesz w garść i przestaniesz tak robić, albo cóż... pozostaje uznać, że tak chcesz.


Nie uważam się za głupią, tylko skąd ta desperacja we mnie. Odbudowywanie poczucia własnej wartości, ale jak, by było to stabilne.

Znajdź chłopaka.


alice.alice1 napisał/a:

Możecie się ze mnie śmiać, ale zaraz się rozpłaczę i tak bardzo za nim tęsknię, chciałabym, żeby mnie przytulił.

Chcesz aby on przytulił, bo nie masz nikogo innego. Twoja wina.


A może to on mnie porzucił, skoro miesiącami się nie odzywa. Czyli jak powinnam do tego podejść? Że to koniec? Bo on pewnie się nie odezwie, prawda?

A możesz do tego "nie podchodzić"? Tak po prostu? Nie rozkminiać co on ma w głowie?


Co mogę sobie mówić w takich chwilach? Rozumiesz?

Nie mówić tylko robić... Możesz (1) rozmawaić z kimś... najlepiej nowym chłopakiem     (2) pracować -- np. idź sprzątać



IsaBella77 napisał/a:

Ale czy pragniesz zabiegania i atencji w ogóle, czy tylko od niego ?
Bo w ogóle, to świetnie to rozumiem. Kompleksy, brak poczucia własnej wartości domagają się tego.

Wg mnie brakuje jej właśnie "atencji", a uczepiła się tego pasożyta.

78

Odp: narcyzm, próba odejścia

Skoro on sie nie odzywa to znaczy ze ma gdzies co sie z toba dzieje.
Po co dalej w to brniesz? Po co sie interesujesz co on robi, gdzie jest?
Swietnie sie bawi - BEZ CIEBIE !

OBUDZ SIE!

79

Odp: narcyzm, próba odejścia

Za każdym razem tylko grozisz, że odejdziesz, mówisz z płaczem, że masz tego dość, a potem czekasz, dzwonisz, jak nie odbiera telefonu  jedziesz do niego rowerem przez pół miasta, żeby z nim porozmawiać  – Droga Autorko, takim postępowaniem on nigdy nie będzie traktował Cię poważnie.
Piszesz, że stosuje wobec Ciebie 3-miesięczne przerwy, także zostało mu jeszcze 2 miesiące zanim do niego coś dotrze i być może zastanowi się czy Twoje słowa były prawdziwe - a TY, co TY w tym czasie zamierzasz robić?. 
Czekać?

Załóżmy, że po tym okresie stanie w Twoich drzwiach, i co wtedy zrobisz? rzucisz mu się na szyję?  powiesz, że go nie kochasz?
Stawiam na to pierwsze.
Teraz czujesz złość ale to minie i on doskonale o tym wie. Będziesz kręcić się tak w kółko -  powroty i rozstania, aż zostaniesz wrakiem człowieka z 40-tką na karku a on wtedy poszuka młodszej, bo on tak zdecyduje – nie TY.

Jeśli nie zmienisz swojego toku myślenia i postępowania, jesteś na dobrej drodze aby schrzanić sobie życie.

80

Odp: narcyzm, próba odejścia

Do tego teraz pytanie co on robi w przeciagu tych 3 miesiecy ? Napewno nie siedzi z ksiazka pod kocem, nie placze i nie rozzala sie jak bylo dobrze

Pomysl o tym..

81

Odp: narcyzm, próba odejścia
Pina01 napisał/a:

Do tego teraz pytanie co on robi w przeciagu tych 3 miesiecy ? Napewno nie siedzi z ksiazka pod kocem, nie placze i nie rozzala sie jak bylo dobrze

Pomysl o tym..

Co robi? Wiadomo, nawiązuje mnóstwo nic nie znaczących znajomości, bo przecież jest lojalny.

82

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki. Wiem, to jest okropne, jeśli ktoś potrafi po prostu się nie odzywać i zawsze obwinia mnie.
Ósemka-okej, zgadzam się, widzę schemat od dawna, tylko ile razy ja próbowałam się wyłamać i wytrzymać dłużej? Z kilka. Zawsze później mnie coś prowokowało, albo była to tęsknota, albo zobaczyłam coś u niego na profilu-strach.

Jak zmienić ten schemat? Bo piszecie, że rzuciłabym mu się na szyję, ale ja już nie chcę, więc może jakieś rady, jak to zmienić, a nie tkwić. Dzięki.

Na razie żyję, spotykam się ze znajomymi, robię coś w kierunku życia zawodowego...czy powinnam bardziej wypełniać sobie czas? Jak pracowałam bardzo dużo, to i tak w pracy potrafił mnie łapać kryzys. Już sama nie wiem.

Wiem, że IsaBella77 jakoś sobie poradziła, a też emocje mówiły coś innego, a rozsądek jeszcze coś innego. To mnie motywuje. Przerażają mnie kolejne miesiące...i to, że w ważnych dla mnie momentach go nie ma.

83

Odp: narcyzm, próba odejścia

Co to znaczy nic nie znaczących znajomości? Naprawdę myślisz, że mnie okłamuje i może z kimś pisać? To jest u nas drażliwy temat, on był bardzo zazdrosny, przeglądał mi telefon, czepiał się o wiadomości kolegów ze studiów.

84

Odp: narcyzm, próba odejścia

Szczerze? Nie znam lojalnego narcyza.
Jak zmienić schemat?
Przestać się samej nakręcać i zacząć żyć swoim życiem a nie jego.

85

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ok, a jakie Ty miałaś doświadczenia z narcyzem? Mogłabyś coś więcej napisać? Widzisz podobieństwa do mojej sytuacji? Jak udało Ci się od tego uwolnić?
Piszę do Ósemki.

86

Odp: narcyzm, próba odejścia
ósemka napisał/a:

Szczerze? Nie znam lojalnego narcyza.
Jak zmienić schemat?
Przestać się samej nakręcać i zacząć żyć swoim życiem a nie jego.

O to, to, to !
Zmiana schematu Twojego zachowania Alice zależna jest od Ciebie. Mimo, że to trudne, to jednak możliwe.
Nie upatruj możliwości przełamania Twoich nawyków w czynnikach zewnętrznych. Tego Ci nikt nie dostarczy na tacy.
To MUSI wyjść od Ciebie samej.

Mi bardzo pomogła pewna myśl przewodnia, która nawiedzała mnie wtedy coraz częściej, a która jest podstawą każdej burzy mózgów ...
What if ??

I tak się myślało .... co by było gdyby ... śmy mieli dzieci ? Co by było gdyby ... śmy mieszkali razem ?
Co będzie, jesli tego nie przerwę, tylko zostanę w tym, bo przecie serce mi każe - gdzie będę za 10 lat ?
Jak wtedy będę się czuła ? Jak on będzie mnie traktował ?

I o ile szczerze sobie odpowiadałam na te pytania - rozsądek nie pozwałam mi po prostu ciągnąć tego dalej.

87

Odp: narcyzm, próba odejścia

masz racje. Te pytania powinna zadać sobie każda kobieta która wiąże sie z mężczyzna. Co będzie lub co by było gdyby... ja wiem ze to jest gdybanie i nie zawsze schemat sie sprawdza. Poza tym czy warto wiązać sie na stałe jeśli ma sie jakieś ale...

88

Odp: narcyzm, próba odejścia

masz racje. Te pytania powinna zadać sobie każda kobieta która wiąże sie z mężczyzna. Co będzie lub co by było gdyby... ja wiem ze to jest gdybanie i nie zawsze schemat sie sprawdza. Poza tym czy warto wiązać sie na stałe jeśli ma sie jakieś ale...

89

Odp: narcyzm, próba odejścia

Moje doświadczenie?
na forum już o tym pisałam, Sammerka88 polecała Ci ten temat i ja również go polecam, głownie po to, żebyś zrozumiała jacy oni są schematyczni i co może Cię spotkać jak będziesz nadal w tym tkwiła.
Znam, znałam ich wielu. W związku partnerskim z żadnym nie byłam, jedynie koleżeńskim, co pozwoliło mi na zimno oceniać ich działania i taktyki jakie stosują wobec innych ludzi. Zagłębiłam się w temat głównie po to, żeby radzić sobie z nimi w pracy ale szybko okazało się, że i w życiu przydała mi się ta wiedza, co pomogło mi podejmować takie a nie inne decyzje.
Ale tu nie o mnie, lecz o Tobie..
Powinnaś się cieszyć, że masz spokój, chociaż swoją drogą uważam, że jest on tylko pozorny, bowiem ich się nie porzuca, to oni porzucają -wszystko ma być na ich zasadach.
Także bądź pewna, że jeśli w ciągu najbliższego czasu nie znajdzie sobie nowej ofiary, pojawi się, ale nie łudź się wtedy, że Cię przeprosi i będziecie żyli długo i szczęśliwie. Wróci, żeby się upewnić czy jeszcze działa na Ciebie jego czar, doładuje swoje i tak już nabrzmiałe ego i znowu 3-miesięczna przerwa. I tak w kółko, aż mu się znudzisz albo ulepi Cię jak plastelinę.
Tak z nimi jest, że kiedy wypadasz gorzej od narcyza, według niego zasługujesz na pogardę. A kiedy okazujesz się lepsza zasługujesz na karę, bo to narusza jego poczucie własnej wartości.
Nakręciłaś się na niego, świata poza nim nie widzisz i on doskonale o tym wie i dlatego w jego mniemaniu wypadasz gorzej – idealna ofiara.
Wpadłaś w taką emocjonalną pułapkę.
Z jednej strony, czujesz się pewnie wyróżniona zainteresowaniem tego artysty i wydaje Ci się, że taki wyjątkowy facet Ci się trafił.
Z drugiej zaś, przeżywasz upokorzenie, masz przy nim poczucie niższości, nieważności, czujesz się wykorzystywana. Musisz ukrywać swoje uczucia, tłumić pretensje i frustracje, gdyż ich ujawnienie mogłoby się spotkać ze złością, a nawet agresją z jego strony.
Powiedz, że się mylę.
Tak naprawdę, nie znalazłam dobrej strategii postępowania z nimi, ale dzięki wiedzy jaką posiadłam wiem jak z nimi postępować i kiedy się wycofać. Co do bliższych związków z nimi - wszystkie dziewczyny, które poznałam i które chciały zachować swoją indywidualność po prostu uciekały i to w dosłownym słowa znaczeniu, zmieniając swoje życie. Inaczej się nie da z narcyzem można bowiem żyć jedynie na jego warunkach.

90

Odp: narcyzm, próba odejścia

Tak, wszystko to, co napisałaś, jest prawdą, z mojego doświadczenia.
I to stwierdzenie, że albo ma się poczucie, że jest się gorszą, głupszą, albo on się wścieka. Pamiętam, że przedostatnia wymiana zdań wyglądała w ten sposób, że powiedziałam sobie: hej, nikt nie będzie mną manipulował i wkręcał mi takich głupot, obwiniał mnie i pisał z taką pewnością, punktował wszystko, a tak naprawdę bezczelnie manipulując. Zawzięłam się w sobie i odpisałam mu punkt po punkcie, punktując wszystkie jego naginanie faktów. Nagle zobaczyłam, jak wpada we wściekłość (dosłownie pisząc do mnie caps lockiem i wysyłają tonę wykrzykników) miałam poczucie, że rozmawiam z kimś niezrównoważonym. Wiele razy, kiedy byłam tą dorosłą sobą, a nie małą, zakompleksioną dziewczynką-to rozmowa wyglądała inaczej, wściekał się, a kiedyś jeszcze brał mnie na litość, ale teraz już tego nie robi, chociąż nadal potrafił napisać, że go ranię i projektował wszystko na mnie. Masz rację-na ich zasadach. Kiedy się sprzeciwiałam, a w codziennych sytuacjach, kiedy nie jestem w dole psychicznym, jednak potrafię asertywnie wyrażać swoje zdanie-zawsze była kłótnia.
Wiecie, czuję ulgę, że mogę tutaj to wszystko opisać i wiem, że wy to zrozumiecie, bo często brakowało mi tego, bym mogła komuś to opowiedzieć. Narcyz działa w specyficzny sposób, to jest taka przemoc psychiczna w białych rękawiczkach często. Szantaż emocjonalny, obwinianie, manipulowanie. Wiesz, jeśli nie byłaś z tą osobą tak silnie związana emocjonalnie (jak to jest w przypadku związku z taką osobą) to jest o wiele łatwiej, o dystans, o pilnowanie granic i przede wszystkim właśnie to chłodne spojrzenie, brak uwikłania emocjonalnego, tej koluzji.

Nie czuję się wyróżniona, u mnie to jest raczej problem mojego idealizmu i tego, że zobaczyłam w nim człowieka (w końcu byliśmy razem blisko!) i to najbardziej mnie boli, rani i jest dla mnie największym problemem.

Teraz wydaje mi się, że muszę po prostu cały czas trzymać się tej złości na niego, na to wszystko, być konsekwentna i widzieć w nim narcyza, ten schemat, który tutaj tak dobrze opisałyście, a nie człowieka, z którym byłam. Fajnie, jakbym mogła tutaj pisać i czuć wsparcie, to bardzo pomaga, chyba do tego służy to forum, prawda?

Jest dokładnie, jak napisałaś. Czułam, że nie mogłam być sobą. Kiedy czułam smutek, to zawsze on to w jakiś sposób deprecjonował. I ktoś tu na forum napisał, że u nich wszystko ma metkę z ceną. Zrobi coś dla mnie, ja myślę-kurczę, to miłe, ale nie MA OPCJI, żeby później mi tego nie wypomniał, a często to są takie drobiazgi, używa tego w kłótni. Ja cały czas czułam się jak zołnierz na polu bitwy, a nie jak w partnerskim związku, gdzie ta druga osoba jest też moim przyjacielem. Wiedziałam, że wszystko, co robię, powiem, zostanie wykorzystane przeciwko mnie prędzej, czy pozniej, nawet jak opowiadałam o problemach w relacji z mamą. To był cios.

91

Odp: narcyzm, próba odejścia

Bo są mistrzami manipulacji i argumentacji, choć sami nie potrafią odczuwać empatii, skutecznie wzbudzają poczucie winy w innych.
Pod płaszczykiem pewności siebie i przekonania o wielkości kryją jedną dominującą cechę -  złość.
Złość, że mogą kogoś potrzebować, boją się zależności. Ich związki przenika zazdrość i zawiść.
To, czego potrzebują do funkcjonowania, to podziw a nie miłość, dlatego wybierają singlowanie i przelotne relacje.

92

Odp: narcyzm, próba odejścia

Poproś terapeutę, by przekonał Cię do zerwania z tym psychicznie chorym człowiekiem. Zmień nr telefonu, jego tel wyrzuć, zablokuj go na fb, totalnie się odetnij.
"jak ludzie się kochają, to mogą nawet rok się nie widzieć"- Nie, jak ludzie kochają to NIE potrafią rok się nie widzieć, a przynajmniej przychodzi im to z trudem i się ze sb kontaktują (np. jedno jest w delegacji). Jak ludzie kochają to NIE potrafią się do siebie nie odzywać po kłótni przez 3 dni, bo nie znieśliby myśli, że ukochana/ukochany cierpi przez nich i dochodzą do porozumienia jak najszybciej bez czekania aż druga strona przeprosi i wyliże im buty mimo, że nie zawiniła.

Tak, on jest toksyczny, a Ty boisz się być sama.

93

Odp: narcyzm, próba odejścia

Och Ósemko, bardzo fajnie piszesz.
Przypomniało mi się, jak kiedyś oboje braliśmy udział w regatach żeglarskich smile
Byliśmy w różnych drużynach. Ja miałam swój zespół z którym pływałam jako sternik, a on tez dokleił się tam do jakichś swoich kolegów wilków morskich.
Haha, fajnie tak sobie przypomnieć.
My zajęliśmy drugie miejsce, a jego obsada - przedostatnie.
Żebyście się za bardzo nie musiały domyślać co było dalej - powiem od razu, że nie zostaliśmy ani na ognisku, ani na wręczaniu pucharów czy nagród, ani na śpiewaniu szant smile

Alice, przypomniało mi się jeszcze coś, co może być Ci pomocne.
Nie można tu wstawiać linków, a ja nie chcę łamać regulaminu.
Ale wygooglaj sobie "Piotruś Pan w Kapciach" artykuł.

94 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-25 21:33:49)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki, Kareninka.
Dobrze się z tym skonfrontować. Dopiero teraz chyba jestem gotowa, by naprawdę to zrobić, ale to nie zmienia faktu, że jest to dla mnie bardzo bolesne i trudne, jednocześnie takie...trudne do wytłumaczenia, wiecie, że ktoś ma rys narcystyczny i się nie da.

Ósemka: zgadzam się, ale co do tych przelotnych znajomości-wiem, że tak wszędzie piszą, ten narcyz, z którym ja byłam, oczywiście miał wcześniej do czynienia z wieloma kobietami, poznawał je na różnych portalach, ale był w kilku związkach (co prawda krótkich, bo normalne, dojrzałe osoby od niego odchodziły dość szybko, nie to co ja). Był w tych związkach i zachowywał się na początku normalnie, ale później okazywało się, że nie potrafi funkcjonować z drugą osobą i jest po prostu niedojrzały, nie tylko emocjonalnie, bo nawet życiowo też. Najgorsze jest to, że na początku ja go miałam za wrażliwego, dobrego człowieka, nadal cały czas przez to, że to jest zbrodnia w białych rękawiczkach-trudno mi się z tym skonfrontować. Czasami było mi go szkoda, nawet często, że rezygnuje z pracy, bo jak twierdził 'tam go nie doceniają', wysłuchiwałam godzinami jego użaleń. Albo jak mi opowiadał o kłótniach w rodzinie. Albo jak myślałam o tym, że te kobiety go zostawiały, myślałam-to musiało go boleć, potrafiły być bardzo konsekwentne, bo jedna straszyła go policją, wtedy myślałam- ja bym nie mogła być taka okrutna, tylko teraz dostaję po tyłku i pamiętam, jaki on potrafił być okrutny, jak zalewałam się łzami, błagałam go, by przestał mówić mi takie okropne rzeczy o mnie, mówiłam, że tak bardzo go kocham, że tylko jego, że jest jedyny, czułam się jak małe dziecko. Prosiłam, byśmy się nie kłócili, że go przepraszam, jeśli go uraziłam, a on potrafił być wtedy naprawdę zimny. Chyba powinnam sobie to przypominać jak najczęściej i nie mieć skrupułów. Znaleźć w sobie to zimno i konsekwencję.
Zawsze było mi go żal, nawet jak był dla mnie okrutny. Potrafiłam za nim tęsknić i myśleć, że pewnie siedzi sam i gdzieś się szlaja po lasach (lubił takie wędrówki).
On chyba nigdy nie wzruszał się jak ja i tak jak piszecie-nie byłam dla niego człowiekiem, tylko jakimś narzędziem.

95

Odp: narcyzm, próba odejścia

Będziecie tutaj? Czy jak będę miała kryzys albo coś się wydarzy w najbliższych miesiącach, mogę tu napisać?

Znajomi, przyjaciele wyrazili swoje zdanie dawno, poza tym nie rozumieją tych subtelnych, narcystycznych mechanizmów i już nie chcą o tym rozmawiać, a jak wiadomo to ucięcie jest dość trudne.

96

Odp: narcyzm, próba odejścia

Będziemy. Na kobiety i niektórych mężczyzn z tego portalu możesz liczyć. smile Pisz śmiało.

97

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ja co prawda nie byłam z żadnym toksykiem, ale po rozstaniu ciężko mi było przestać myśleć, podglądać itp. Po rozstaniu każdy to przechodzi. Łatwo nie było i z dnia na dzień to nie przyszło, ale poradzilam sobie z tym m.in. dzięki sympatii. Bo wiedziałam że na związki jest za wcześnie, ale znalazłam jednego faceta z którym zlapalam fajny konwersacyjny kontakt i z dnia na dzień zapomniałam o eks. Z tym panem też już nie mam kontaktu ale nie musiałam się co do tego wysilać smile Także tak jak Gary polecam ten sposób

98 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-10-26 13:28:48)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Wyglada na to, ze ty mozesz diagnozowac swojego partnera, ale ciebie nie mozna diagnozowac.  Takze uwazam, ze powinnas sie zajac soba, a nie wchodzic w relacje, w ktorych poza "kocham" nie jestes w stanie wiele zaoferowac. Z tego co piszesz nic cie nie laczy z tym partnerem, ktorego nawet nie szanujesz, masz gdzies jego plany i jego oczekiwania - jest tylko wazne, ze ty "kochasz" i nie dasz rady zyc bez jego obecnosci ( nic o tym, czy on cie kocha - nie napisalas a z tego co piszesz, to raczej nie...). Widzisz i masz dowody, ze ktos jest z toba z litosci, ale jak ty kochasz to nic sie nie liczy. Co to znaczy slowo "kocham" wg ciebie? Wiazanie sie z mezczyzna, z ktorym najwyrazneij sie nie uklada, ale ciagniesz to na sile i blagasz, aby on tez to ciagnal... Wspolczuje temu mezczyznie, ktory nie moze nawet z toba zerwac, gdyz jest nagabywany i blagany o powrot...
Skupienie sie na wlasnej  terapii jest najleszym w tej chwili dla ciebie wyjsciem - no i wybacz, ze sobie pozwalam na te uwage, ale pozwol temu meczyznie odejsc.

99

Odp: narcyzm, próba odejścia

UCIEKAJ!!!!!!!!!!!!!!!! JAK NAJDALEJ!!!!!!!!!!!!

100

Odp: narcyzm, próba odejścia

Trudno jest wyjść z takiego zwiazku a chciałabym mieć takie same prawa jak partner mozliwośc powiedzenia wszystkiego co chcę, poczucia że on też chce dbać o nasz związek, że też mu zalezy. bo często słysze że oejdzie, że nie jestesmy dla siebie, że sie męczy że ja go męczę przytłaczam
nie mam lekarstwa, próbuję wszystkiego staram sie przewidywać problemy
czasem jest pięknie

101

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dużo łatwiej związać się z narcyzem, niż się z nim rozstać, bowiem narcyz z utratą nie może się pogodzić – trudno mu przyjąć do wiadomości, że coś idzie nie po jego myśli, dlatego też, potrafi się bardzo starać jak mu na czymś lub na kimś zależy.
Uzyje do tego wszelkich dostepnych mu narzędzi, żeby za wszelką cenę osiągnąć swój cel.

Co zrobić w sytuacji, kiedy czasem jest pięknie? hmm.. myślę, że należałoby oszacować bilans zysków i strat.
Zwykle strat jest więcej ale pomimo tego, partnerzy w poczuciu, że sytuacja jest beznadziejna i nierozwiązywalna, nie potrafią zdecydować się na rozstanie.
Dzieje się tak z wielu powodów, bo partner narcyza często uważa, że będzie w stanie go odmienić - co w przypadku zazwyczaj nieudanych prób prowadzi do frustracji. Bo wierzy, że przywyknie albo jeśli głośniej zaprotestuje, to on uświadomi sobie swoje błędy. Bo ukochana osoba wydaje się niezbędna do szczęścia. Bo całkiem powszechne jest przekonanie, że miłość to sprawa najważniejsza i nam wystarczy, nawet jeśli przynosi ból. Wreszcie – bo czujemy się za tę drugą osobę odpowiedzialni.

Im więcej wiesz o tym, co siedzi w głowie narcyza, jaki jest mechanizm jego działania, tym mniejsza szansa, że dasz mu się sobie podporządkować, zmanipulować. I odejść będzie łatwiej.

102

Odp: narcyzm, próba odejścia

Bardzo mądre słowa, Ósemka...gdzieś to już czytałam...

Jak czytam takie coś, to pomaga, pomaga w utwierdzeniu się w decyzji i byciu wytrwałym, konsekwentnym.

I dokładnie tak miałam, do tej pory mam przebłyski, że wydaje mi się, że może coś do niego dotrze, ale czytając was wiem, że nie....

103

Odp: narcyzm, próba odejścia

jest tu ktoś? błagam pomocy, niech mi ktoś pomoże

104

Odp: narcyzm, próba odejścia

jestem w rozpaczy, coś się stało, prosze, pomóżcie mi

105

Odp: narcyzm, próba odejścia

pomocy

106

Odp: narcyzm, próba odejścia

Co się dzieje?

107

Odp: narcyzm, próba odejścia

wpadłam w histerię, zobaczyłam coś u niego na profilu, chciałam już do niego pisać, boję się, że on mnie zdradza, błagam, chcę się wyrwać z tego błędnego koła, nie chcę do niego pisać, proszę, pomóżcie mi, boję się, bardzo się boję, co robić?

108

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie pisac. Nie interesowac sie. Olac totalnie.

109

Odp: narcyzm, próba odejścia

myślicie, że on mnie zdradza? już byłam blisko napisania, tak bardzo się boję, proszę, napiszcie coś do mnie, przepraszam, jestem w amoku. płaczę, histeria.

proszę, pomóżcie mi to zwalczyć. czy on jeszcze do mnie napisze? i będę mogła pokazać mu, jak bardzo go nienawidzę i że to koniec.

110

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dziewczyno! Spokój!
WY JUZ NIE JESTESCIE RAZEM!  Więc nie może Cię zdradzać!
Co Cię obchodzi że z kimś może być? Ciesz się bo to będzie znaczyło że o Tobie zapomni!
Jak nie umiesz się powstrzymać to skasuj fb.
Nikt Za Ciebie tej pracy nie wykona.

111

Odp: narcyzm, próba odejścia

nie chce mi się żyć.

112

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie Tobie pierwszej i niestety nie ostatniej.
Przemyśl czy sens Twojego życia to jest tylko on? Nie ma innych powodów dla których warto żyć? IIstniejesz tylko po to żeby z nim być? Bez niego jesteś nikim, jesteś nic nie warta?

113

Odp: narcyzm, próba odejścia

Jestem borderem, tak reagują. Ten ból jest nie do zniesienia. Te poszlaki, ta niewiedza. On ma konto na innym portalu dodaje tam zdjęcia i tam wczesniej ona pisała jemu komentarze, ale częsciej to on jej, na fb dawał jej lajki, jak zrobiłam awanturę, to mówię, że go ranię, ani słowem nie odnosząc się do tych faktów. A teraz kolejna rzeczy, zagmatwana, nie wiem, jak to opisać. Co robić. Będę jedną, którą narcyz oleje? Oni zawsze mieli wracać i wtedy bym mu powiedziała, co myślę. Nie wiem, czy pisać, czy nie. Wiem, że nie, ale moja wyobraźnia. Nigdy mnie nie zdradzał. Boję się....nie chcę mi się zyć.

No tak, masz rację, nie mnie jedynej. Przecież to tylko forum

114

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie jesteście razem, więc on absolutnie Cię NIE ZDRADZA.
Po prostu spotyka się z kimś innym, i zgodnie ze schematem pewnych zachowań takich osobników - nie odzywa się do Ciebie, bo ma już nową ofiarę, albo potencjalną ofiarę, więc kontakt z Tobą nie jest mu do niczego potrzebny.

Jeśli nie potrafisz się powstrzymać przed ciągłym zaglądaniem na jego profil, to usuń swoje konto z FB i nie zakładaj żadnych fakeowych kont tylko po to, żeby go podglądać !
Jak staniesz na nogi, za jakiś czas - to założysz sobie profil ponownie, przecież to żaden problem.

Wiem, że jest Ci ciężko, i wiem jak bardzo jest Ci ciężko, ale nikt nie podejmie za Ciebie decyzji które pozwolą Ci na odcięcie się od tego facia i nikt tych decyzji nie wprowadzi w Twoje życie.
To będziesz musiała zrobić sama.

Nienawidzisz go w tym momencie, bo on nie chce Ciebie, tylko jakąś inną już ma.
A o tym, że to koniec nie musisz mu już mówić ! Wielokrotnie przecież mu to powiedziałaś i napisałaś i bądź pewna, że on o tym wie, i że to do niego dotarło.
Po co miałby więc do Ciebie pisać ?
Wiem, że na to czekasz i ciagle masz nadzieję że tak się stanie.

Ale trzymając się tego kurczowo tylko się coraz bardziej sama dewaluujesz. W jego oczach, ale przede wszystkim w swoich !
Nie pozwalaj się tak upadlać.
Wyjdź na spacer, zostaw telefon w domu ! Po godzinie będziesz już czuła się zupełnie inaczej.
Musisz wprowadzić jakąś samodyscyplinę, usuwaj go ze swoich myśli, napominaj sama siebie. Walcz z tym, jeśli naprawdę chcesz się od niego odciąć.
Nie ma innej drogi.

115

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Jestem borderem, tak reagują. Ten ból jest nie do zniesienia. Te poszlaki, ta niewiedza. On ma konto na innym portalu dodaje tam zdjęcia i tam wczesniej ona pisała jemu komentarze, ale częsciej to on jej, na fb dawał jej lajki, jak zrobiłam awanturę, to mówię, że go ranię, ani słowem nie odnosząc się do tych faktów. A teraz kolejna rzeczy, zagmatwana, nie wiem, jak to opisać. Co robić.

Starać się zachować spokój. Tak naprawdę NIC WIELKIEGO się nie wydarzyło. On z kimś tam się pewnie związał, albo jest na dobrej drodze do tego.
Wolno mu, ma przecież takie prawo. To nic szczególnego.

alice.alice1 napisał/a:

Będę jedną, którą narcyz oleje ?

A nawet jeśli, to co ?
To jakaś ujma na honorze, że narcyz Cię nie chciał ?
Dla mnie to raczej powody do radości, że Cię olał. Przynajmniej masz spokój od toksycznych jazd i gościu nie ma możliwości żeby dalej Cię wyniszczać.
Nic tylko się cieszyć !

alice.alice1 napisał/a:

Oni zawsze mieli wracać i wtedy bym mu powiedziała, co myślę. Nie wiem, czy pisać, czy nie.

Ale po jakiego wuja Ci ten jego powrót ?
Przecież już mu powiedziałaś co myślisz, i to wielokrotnie. On to już wie !
Jesli prawdą jest, że chcesz się od tego uzależnienia chorego uwolnić, to nie pisz do niego. Po co ? Co Ci to da ?


alice.alice1 napisał/a:

Wiem, że nie, ale moja wyobraźnia. Nigdy mnie nie zdradzał. Boję się....nie chcę mi się zyć.

Teraz również Cię nie zdradza !
Litości Alice, ocknij się wreszcie. Nie jesteście razem, on spotyka się z kimś innym, no jaka to zdrada ?
To jest obcy facet, który spotyka się z obcą kobietą, gdzie tu jaka zdrada ?
Równie dobrze mogłabyś powiedzieć, że mój mąż sypiając ze mną zdradza Ciebie, bo tak to sobie wymyśliłaś.
Nie pogrążaj się w tych absurdach proszę i nie brnij w stronę całkowitego bezsensu.

116

Odp: narcyzm, próba odejścia

nie wiem, czy ma inną!

i ona moją ostatnią wiadomosc zareagował tak: ja jestem czyty, z nikim się nie bawię, Ty mi probujesz coś wmawiać

Po prostu pisał jej komenatrze dotyczące zdjęć (artystycznych). I jakoś teraz, jak mnie nie ma. Ale jak ja mu napisalam, ze to koniec-to nie potraktował tego poważnie. A nasze wcześniejsze spotkanie wskazywało na to, że mu zależy, ale jest nienormalny.

To jest pewność w takim razie, że ONA JEST NOWA I jest koniec? pomimo tego, że on taki nie jest i jak mu to mowiłam-to mówił że znow choroa ze mnie wychodzi i ze on z nikim się nie bawi (nie odnosząc się do konkretów)

117

Odp: narcyzm, próba odejścia

Problem nie tak bardzo lezy w nim (chociaz to niezly dupek), jak w twojej PATOLOGICZNEJ potrzebie czyjejs obecnosci. Niewazne jaki jest, jak mnie nie szanuje, jak olewa- byle tylko byl, bo bez niego jestem nikim. Taki jest schemat Twojego myslenia.

Jak najbardziej wspieraj sie terapia, i na Boga, nie wracaj do tego gada ani nie szukaj innego zwiazku.Powinnas sie sama ze soba pozbierac.

118

Odp: narcyzm, próba odejścia

Jeszcze raz zapytam.

Jakie to wszystko ma znaczenie ??

Powiedziałaś mu, że koniec. Przecież ten koniec już od dawna jest !
Wuj z tym, jak to potraktował, czy poważnie czy też nie.
Dla Ciebie to był koniec, czyż nie tak ??
I jeśli tak, to co Cię obchodzi, czyje on tam zdjęcia komentuje i w jaki sposób.

Zapamiętaj - Narcyzio NIGDY, PRZENIGDY nie przyzna przed swoją jakąkolwiek ofiarą, że jest związany z kimś innym !
Zawsze będzie kluczył i mącił.
Narcyzio wie, że jeśli przyzna że ma inną kobietę, że jest zaangażowany w inną relację, to zrani swoją dotychczasową ofiarę tak bardzo, że ta gotowa będzie naprawdę się od niego odciąć.
A tego Narcyzio nie chce.
Bo ofiara ma być na dożywotniej emocjonalnej smyczy. Tak, żeby se Narcyzio mógł powrócić do ofiary kiedy tylko będzie chciał.
Jakby powiedział - tak, spotykam się z kimś innym, to jego szanse na trzymanie Ciebie na tej smyczy zmniejszyłyby się znacząco smile
A tak - jak mu się zachce podręczyć Ciebie jeszcze kiedyś, to w każdej chwili będzie mógł powiedzieć: o co ci chodzi ? przecież mówiłem ci, że się z nikim nie spotykam.

Nawet jeśli przyłapiesz go z ręką w bieliźnie jakiejś kobiety - powie, że to nie jego ręka, a tej pani nie zna.

Skasuj swoje profile i przestań go podglądać.
To Cię pogrąża i upadla.

Jeżeli chcesz cokolwiek robić - musisz zacząć od pierwszego kroku.

119

Odp: narcyzm, próba odejścia

jak? przeciez wy tez nie wiecie, czy zdradza.
w glowie mi sie to miesza, co dalej, chcę znac prawdę, czy to coś znaczy, kim jest ta dziewczyna.
przecież już go pytałam, to opowiadał, że z netu, nie chciał nic więcej napisać.

zaraz się zabiję, mam dość.

120

Odp: narcyzm, próba odejścia

to jesteś borderem czy nie jestes?

lTobie by sie przydała terapia w miejscu zamkniętym.

121

Odp: narcyzm, próba odejścia

ponad miesiąc temu byliśmy blisko, pisałam wyżej, teraz-jak mu zrobiłam awanture, że kim jest ta dziewczyna (juz wczesniej pisałam, moiwlam)
to napisał, że go ranię, że mu coś wmawiam, że on jest czysy.

Może powinnam napisac mu, że jakim prawem tak kłamie, że nawet nie stać go, żeby nomralnie zakończyć, jego ostatnie słowa nie oznaczały konca, to ja tam piałam.

122

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ej, Ty czytasz w ogóle co się do Ciebie pisze ?
Czy mamy się przestać produkować bo i tak z tego żadnego pożytku nie ma, i to tylko idzie sobie luźno gdzieś w eter ?

My wiemy, że Cię NIE ZDRADZA, bo nie jesteście razem !
Dociera to do Ciebie ?

Jeśli chcesz znac prawdę, chociaż nie rozumiem do czego Ci to potrzebne, to patrz na to co on robi i jak postępuje, a nie na to jakie Ci tam smsy wysyła i jakich odpowiedzi Ci udziela.
To albo coś dla niego znaczy, albo nic nie znaczy.
Ta dziewczyna jest dla niego kimś, albo nikim dla niego nie jest.

Jakie to ma znaczenie ? Do czego Ci to potrzebne ?

123

Odp: narcyzm, próba odejścia

No, pisala, ze jest, wiec nie ma sie co dziwic, ze jej takie mysli po glowie biegaja.

124

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki wielkie za pomoć. Tak, nazwijcie mnie nienormalną. Ryczę, miałam napad historyczny, liczyłam, że to miejsce będzie moją deską ratunku.
Żyć mi się nie chce.

Już was tutaj zostwiam, wybaczcie moje schizy, nie zniosę tego poczucia, nigdy z nim nie wygram, z tym koszmarem, z tą niewiedzą. Nie wygram z tym, to mnie zabije, sama to zrobię.

125

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nikt Cie nie nazywa nienormalna. Uspokoj sie.

Wskazujemy Ci tylko uwage, ze Twoje zachowanie w obecnej chwili jest nieracjonalne. Robisz sobie tym krzywde.

126

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

ponad miesiąc temu byliśmy blisko, pisałam wyżej, teraz-jak mu zrobiłam awanture, że kim jest ta dziewczyna (juz wczesniej pisałam, moiwlam)
to napisał, że go ranię, że mu coś wmawiam, że on jest czysy.

Może powinnam napisac mu, że jakim prawem tak kłamie, że nawet nie stać go, żeby nomralnie zakończyć, jego ostatnie słowa nie oznaczały konca, to ja tam piałam.

Ale to było ponad miesiąc temu !!!
W międzyczasie zdążyliście się rozstać i zerwać ze sobą kontakt.
On może spotykać się z kimś innym, ma takie prawo.
I nawet jeśli Ciebie okłamywał - też ma do tego prawo. Nie ma przymusów mówienia prawdy. Chciał to skłamał. Przecież to banał.
Po jakiego ciula on ma moralnie zakańczać coś, co zostało już zakończone ?!

Radziłabym Ci jednak do niego nie pisać, tylko napić się szklankę zimnej wody i okno sobie otworzyć.

127

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Dzięki wielkie za pomoć. Tak, nazwijcie mnie nienormalną. Ryczę, miałam napad historyczny, liczyłam, że to miejsce będzie moją deską ratunku.
Żyć mi się nie chce.

Już was tutaj zostwiam, wybaczcie moje schizy, nie zniosę tego poczucia, nigdy z nim nie wygram, z tym koszmarem, z tą niewiedzą. Nie wygram z tym, to mnie zabije, sama to zrobię.

Jeśli zaczniesz czytać to, co inni już od 4 stron do Ciebie piszą, to to forum naprawdę Ci pomoże.
Jak na razie to wszystko lekceważysz i hiperwentylujesz się faktem, że on coś tam napisał gdzieś tam pod jakimś tam zdjęciem.

USPOKÓJ SIĘ.

128

Odp: narcyzm, próba odejścia

Będziesz sie tak jeszcze babrać w tych "emocjach" (które nazywasz miłością/związkiem itp) dopóki nie zrobisz tych rzeczy:

1. dopuscisz do siebie fakt, ze jestes UZALEŻNIONA i musisz iść na odwyk,

2. odwyk polega na niesieganiu po "substancje uzależniająca" co oznacza w praktyce: całkowite zerwanie kontaktów, usunięcie profili, zablokowanie maili, numeru telefonu, nic - żadna furtka i lufcik nie zostaje. Pózniej musisz swoją SILNA WOLA wytrzymać najpierw kilka tygodni, potem miesięcy, lat. Czas zrobi swoje.

3. jesli jestes na tyle słaba, ze musisz mieć formę wsparcia, to pomoże ci terapia i mitingi dla DDA. W Krakowie masz tez fundacje kobiet kochajacych za bardzo, gdzie dziewczyny pomagają uporać sie z uzależnieniem behawioralnym, takim jak twoje,

4. im szybciej odzyskasz kontrole nad swoim życiem (w tej chwili jestes mało poczytna, bo kieruje tobą twoja "działka), tym lepiej dla ciebie i twojego samopoczucia,

5. niestety, po wyjściu z nałogu, przez resztę swojego życia będziesz musiała sie pilnować, aby znów nie wybrać i nie zaprosić do swojego życia podobnych delikwentów (ten typ osobowość tylko uaktywnia w tobie gen uzależnienia, nic wiecej),

6. jeśli przejdziesz proces odtrucia, zwalczysz uzależnienie, bedzie to dla ciebie jedna z najważniejszych lekcji życia i wzrosniesz dzięki temu na naprawdę kumata babkę, po pokonaniu nałogu wszystko jest prostsze i łatwiejsze w życiu smile.

Daje Ci tak jeszcze 2-3 lata zanim pójdziesz na odwyk smile. Powodzenia i trzymam mocno kciuki.

129

Odp: narcyzm, próba odejścia

Lilka ma w większosći rację, choc wiadomo, że w fazie uzależnienia to czytanie takich informacji boli najbardziej nasze ego. Tyle lat sie to wypierało, że ho ho.
Zdaje sie, że to jest zbyt trudne, ale da sie wyjść. Ja wyszłam, obecnie 6 miesięcy bez, zablokowane wszystko, do tej pory próbuje, ale bezpośredni juz nie może.
I to nie jest tak, ze mój ex był skrajnym przemocowcem, on też uzależnił się odemnie, stad decyzja o rozstaniu trwała długo, ale została podjeta.

Jak odszło do tej deyzji. 1) 2 lata czytania literatury i podrózy po omacku
2) sięgnięcie przysłowiowego dna, już gorzej czuć sie nie mogłam, wiec wybór był jeden.
3) po 2 miesiącach od rozstania ucięcie kontaktu
4) przestrzeganie sumienne zasady zero kontaktu, bo ONI ZAWSZE nagle wszystko rozumieją,

Nie ma innej drogi, a dodam że zdecydowałam sie na ten krok mając już nerwicę, wiec tym bardziej nie było łatwo.

130

Odp: narcyzm, próba odejścia

Wiele w życiu popełniłam błędów i z doświadczenia wiem, że im bardziej się za kimś lata, tym bardziej ta osoba ma Cię gdzieś. Teoretycznie powinnaś odejść od tego faceta, chociaż wiem, że to nie takie proste. Każdy tutaj pisze, żebyś to zrobiła i zaczęła życie na nowo bez niego. Powiem tak: jestem po rozstaniu 8 miesięcy i nadal mi zależy chociaż nie mamy ze sobą kontaktu (czasem się tylko przelotnie zobaczymy). Gdyby ON się do mnie odezwał to spróbowałabym z nim jeszcze raz, tylko tym razem bylabym ostrożniejsza, nie angażowałabym się tak. Wiem, że bardziej bym żałowała, gdybym nie spróbowała niż gdybym spróbowała ale znowu by nic z tego nie wyszło. Z tego co widzę wypowiedzi na forum oraz słyszę opowieści od znajomych, to ludzie wybaczają sobie o wiele gorsze rzeczy np. zdradę i próbują, niektórym się udaje. Rada ode mnie na ten moment:

Zniknij... Nie pokazuj znaków życia, ukryj się na fejsie, nic nie dodawaj (tym bardziej nic związanego z miłością, cierpieniem), zajmij się swoim życiem. Mi bardzo pomogła i pomaga siłownia. Wzięłam sobie trenera personalnego i tak się wkręciłam w treningi, że chodzę już ponad 4 miesiące, więc wyszło mi to na dobre wink siłownia, czynności które się lubi wykonywać to najlepszy antydepresant, uwierz mi... Musisz ZNIKNĄĆ z jego życia... Twoje latanie za nim tylko POGARSZA sprawę!!!!! Może się do Ciebie odezwie, a może nie. Jeśli nie-trudno... Odetchniesz, poukładasz sobie życie, przecierpisz, przepłaczesz swoje aż ból będzie coraz mniejszy. Jeśli się odezwie - nie leć za nim jak opętana!!! Udowodnisz mu wówczas, że jesteś na każde jego słowo i że może robić sobie z Tobą, co mu się tylko podoba.

Przystopuj...

Posty [ 66 do 130 z 237 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » narcyzm, próba odejścia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024