narcyzm, próba odejścia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » narcyzm, próba odejścia

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 237 ]

1 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-24 15:35:43)

Temat: narcyzm, próba odejścia

Hej, jestem tutaj nowa. Założyłam konto, bo uznałam, że potrzebuję takiego internetowego wsparcia, wzmocnienia.
Powinnam chyba mniej więcej opisać 'swoją historię'. Mam 25 lat i jestem w związku z mężczyzną osiem lat starszym. Jesteśmy razem 3 lata. Właściwie nie wiem, od czego zacząć.
Wiadomo, że każdy popełnia błędy i na pewno nie byłam idealna. Na tym etapie, po tak bliskiej relacji, zdiagnozowałam u niego osobowość narcystyczną i wiem, że ma cechy, że tak powiem 'wypisz, wymaluj'. Teoretycznie wiem, że powinnam od niego odejść i że pomimo moich starań- to nie ma sensu, ale jest mi bardzo ciężko. Opiszę mniej więcej, jak wyglądała ta relacja. Przede wszystkim typowe cechy: dba o wygląd, jest mocno egocentryczny. Potrafił się na mnie obrażać, nigdy nie wyciągał pierwszy ręki. Ja jestem osobą dość emocjonalną, ale zawsze dążyłam do zgody. To mój pierwszy poważny związek. Czuję, że jest dla mnie bardzo ważną osobą i tak, o ile cokolwiek mogę wiedzieć o miłości, czuję i zawsze czułam, że go kocham, cokolwiek to znaczy.
Potrafił w moje urodziny powiedzieć, że jestem nieimponująca, że nie chce mnie znać, że nie znam 7 języków, że nie mam stylu, pamiętam, jak szliśmy przez miasto i pokazywał mi "zobacz, inne dziewczyny mają styl''. Płakałam i przepraszałam za to, że jestem taka, jaka jestem. Chciałam być mądrzejsza, lepsza, bardziej imponująca. Kiedyś, jak z złości mówiłam, że to koniec, to reagował, widziałam, że się bał, na początku bardzo mu zależało, generalnie potrafi być bardzo ciepły, czułe słowa, wielkie wyznania, poczucie wyjątkowości, mieliśmy swoje kody. Pamiętam, że na początku kłótnie to były dwa dni, później pięc dni, pozniej pierwsze dwa tygodnie, pozniej miesiąc nieodzywania się i niewidzenia, a teraz były 3 miesiące i kolejne 3 miesiące. Za każdym razem ja wyciągałam rękę. Wiedziałam, że jak napiszę normalną wiadomość albo zadzwonię, to on nie odbierze, nie zareaguje, więc jezdziłam do niego do domu. Chciałam tak bardzo się przytulić i przerwać to milczenie, tę nieobecność. W momencie, kiedy doszło do 3 miesięcy-bardzo źle to znosiłam, chodzę na terapię.
Za każdym razem, przy każdej kłotni, obwiniał mnie, kiedy mówiłam, że chcę pracować nad naszym związkiem, mówił-to w 90 procentach Twoja wina. Manipulował, obwiniał mnie, podczas wymiany zdań smsowej lub na fb-czułam taką niemoc, bezradność. Obrażał się dramatycznie. Wielokrotnie wychodził, zostawiając mnie, w kawiarni, restauracji, potrafił zawrócić z wakacji, bo nie spodobało mu się to, co powiedziałam. Ciągła atencja jego osoby.
W każdym razie-wiem, że wychodzą teraz ze mnie złe emocje, a chciałabym wam to przedstawić jakoś tak bez emocji.
Kiedy po kłótni dzwoniłam kilka razy- nie odbierał. Czego dotyczyła kłótnia? Siedzimy w kawiarni i on przez godzinę (dosłownie) mówi o sobie i o swoich planach, kiedy wiedział, że u mnie dzieją się ważne rzeczy, w pewnym momencie mówi, że niewystarczająco się nim interesuje, że go nie wspieram i wybiega z kawiarni, zostawiając mnie. Ja płaczę i przepraszam, ale on nie odbiera pozniej telefonów, a kiedy pisze smsy, że chciałabym, żebyśmy już się nie kłócili, pisze, że to moja wina i ze on nie ma ochoty teraz na rozmowy. Wiele razy mówiłam, że to koniec, że mam dość takich przerw 3 miesięcznych. Ostatnio usłyszałam od niego, ze jak ludzie się kochają, to mogą nawet rok się nie widzieć. Wcześniej napisałam mu o końcu i cały czas powtarzałam to w wiadomościach, jednoczesnie piszac mu, że go kocham, ale muszę odejść. Zaczął do mnie wypisywać, że jak mogę, że o czym ja mówię. Pozniej nie wytrzymałam i znów do niego pojechałam, byliśmy znów blisko fizycznie. Po ostatniej kłótni i obwinianiu mnie, uznałam, że to musi być koniec, napisałam mu to w emocjach, a on tylko napisał, że cały czas go ranię i robię to samo, porzucam i że on nie ma siły na moje zachowania. Znów nie odzywamy się miesiąc. Wiem, że poprzednie dziewczyny od niego odchodziły, a on długo wyznawał im miłośc i nie mógł się z tym pogodzić, oczywiscie wersja dla mnie-to ja odszedłem.

Mam stany lękowe, tęsknię za nim bardzo, ale wiem, że po 5 minutach rozmowy będę mieć dosc.

Co myślicie o takim obrocie sprawy, czytając to z boku? Nie tkwiąc w tym, jak ja. Czy powinnam odejść? Czy on nie traktuje tego rozstania poważnie? Czy zależy mu na mnie? Czy jest sens to ciągnąć? Czy to ze mną jest coś nie tak czy to jest jednak toksyczny związek? Czy nie powinnam się już odzywać?

Wybaczcie za chaotyczność. Proszę was o jakieś zdanie. Jest mi naprawdę ciężko i bardzo tęsknię za nim, ale mam już dość takiego życia, mam chaos w główie, mętlik. Błagam, pomóżcie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ty masz problemy z akceptacją siebie, a on jest pasożytem, który to wykorzystuje.
Pewnie z nim nie zerwiesz... ciekawe co on Ci daje... przecież nie da się tak żyć.

3

Odp: narcyzm, próba odejścia

Mhm, ok, dzięki za odpowiedź. Wiem, dlatego chcę to skończyć, ale nie wychodzi mi. Prosiłabym też o jakieś wsparcie, szerszą wypowiedź, a nie tylko patrzenie na mnie jak na ciekawy przypadek.

4 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-24 15:51:01)

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Co myślicie o takim obrocie sprawy, czytając to z boku? Nie tkwiąc w tym, jak ja. Czy powinnam odejść? Czy on nie traktuje tego rozstania poważnie? Czy zależy mu na mnie? Czy jest sens to ciągnąć? Czy to ze mną jest coś nie tak czy to jest jednak toksyczny związek? Czy nie powinnam się już odzywać?

Wybaczcie za chaotyczność. Proszę was o jakieś zdanie. Jest mi naprawdę ciężko i bardzo tęsknię za nim, ale mam już dość takiego życia, mam chaos w główie, mętlik. Błagam, pomóżcie.

Obok w dziale trudna miłość jest wątek założony przez Kalejdoskopkę "starość z narcyzem", gdzie dziewczyny dzieliły się swoimi doświadczeniami ze związków z narcyzami. Poszukaj go a zobaczysz, jak wiele kobiet przechodziło przez to co ty i jeszcze dużo więcej.

Osobiście, radzę tobie jak najszybszą ewakuację ze związku, w którym jesteś dla kogoś podnóżkiem.

EDIT: Gary ma rację. To w tobie tkwi problem, bo wiążesz się z kimś, kto traktuje ciebie jak przedłużenie siebie.

5

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki, zajrzałam do tamtego wątku, ale chyba nie do końca o to chodzi. Po to napisałam swoją historię na forum, żeby ludzie mogli odnieść się do tego, co napisałam. Równie dobrze mogłabym nic nie pisać i po prostu czytac wypowiedzi innych. Widzę, że wiele osób się tu wypowiada, opisuje konkretne historie i mogą liczyć na odpowiedzi. Też chciałabym takie otrzymać i zobaczyć, co inni myślą.
Mam nadzieję, że rozumiesz. Dzięki za te krótkie, ale jednak, odpowiedzi.

6

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Mhm, ok, dzięki za odpowiedź. Wiem, dlatego chcę to skończyć, ale nie wychodzi mi. Prosiłabym też o jakieś wsparcie, szerszą wypowiedź, a nie tylko patrzenie na mnie jak na ciekawy przypadek.

Co to znaczy "nie wychodzi mi". Przecież nie mówię, abyś leciała na księżyc, albo rozwiązywała trudne zagadanienia z fizyki teoretycznej, ale abyś świadomie pokierowała swoim zyciem, podejmowała decyzje, brała za nie odpowiedzialność. Dlaczego "nie wychodzi"? Dlaczego jedziesz do niego po 3 miesiącach? Dlaczego nie znajdziesz sobie innego chłopaka? Na pewno ktoś Ci już to mówił... ale nie posłuchałaś.

Fakt, że do tej pory tego nie zrobiłaś świadczy o tym, że nie chcesz zarządzać swoim życiem i oddajesz się pasożytowi. Jego nie zmienisz, siebie możesz. Ale droga zaczyna się od tego, abyś chciała, a Ty nie chcesz. Stawiasz warunki -- chciałabyś być szczęśliwa, ale z nim. Tak się nie da.

Mistrz mawiał:   "Pan Bóg pomaga tym co pomagają sobie sami".

Zatem pytanie do Ciebie -- w jaki sposób pomagasz sobie? Jaki masz cel i jak do niego dążysz... Noo... proszę -- opowiedz. Opowiedz o rozwiązaniach a nie o problemach.

7

Odp: narcyzm, próba odejścia

jak na moje oko - facet nieźle emocjonalnie uzależnił Cię od siebie. Zgniótł Twoje poczucie własnej wartości do 0 i żeruje na tym bo wie że ma nad Tobą przewagę.
To się nazywa przemoc psychiczna... powinnaś chodzić na tą terapię ale pod kątem uniezależnienia się od tego faceta i odbudowania swojej samooceny ...
a z nim powinnaś jak najszybciej zakończyć tą niekończąca się historię ... i dać sobie szanse na prawdziwą miłość.

8 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-24 16:07:15)

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Dzięki, zajrzałam do tamtego wątku, ale chyba nie do końca o to chodzi. Po to napisałam swoją historię na forum, żeby ludzie mogli odnieść się do tego, co napisałam. Równie dobrze mogłabym nic nie pisać i po prostu czytac wypowiedzi innych. Widzę, że wiele osób się tu wypowiada, opisuje konkretne historie i mogą liczyć na odpowiedzi. Też chciałabym takie otrzymać i zobaczyć, co inni myślą.
Mam nadzieję, że rozumiesz. Dzięki za te krótkie, ale jednak, odpowiedzi.

Wow, świetnie. W kilka minut ogarnęłaś kilkanaście stron wątku. Gratuluję.
Jednak nie rozumiesz, że w tamtym wątku powiedziano bardzo dużo o mechanizmach, które powodują, że związek z narcyzem jest dla ciebie jak narkotyk, mimo cierpienia, którego przysparza. Jeśli uda ci się przez niego przebrnąć to dowiesz się także jak kończą się związki z narcyzami i jak możesz sama zadbać o siebie.
Nie widzę sensu powtarzania tego, co już napisano, ale innym może będzie się chciało bardziej niż mi i tobie big_smile

9

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki, Gary, za odpowiedź. W momencie, kiedy poczułam, że to jest poważna sprawa, czytaj: że to jest osoba o rysie narcystycznym i że się  nie da-powiedziałam sobie racjonalnie (tak, wszyscy moi znajomi mi to mówią) że muszę to zakończyć.
Dlaczego jadę po 3 miesiącach? Bo się boję, ze strachu. Z tęsknoty. To jest jak uzależnienie. Na jakimś poziomie neuro, przeraża mnie, że świadomość i racjonalność na niewiele się zdają tutaj. Nawet czasami marzę o tym, żeby była osoba trzecia, która mnie powstrzyma i po prostu fizycznie nie pozwoli mi tam jechać.  Staram się sobie radzić, skupiam się na swoim rozwoju zawodowym, odnawiam jakieś kontakty towarzyskie, ale przychodzi taki moment, po miesiącu, że pękam. Poza tym, tak jak to opisałam, takie przerwy zdarzały się wiele razy, czasami już nie wiem, czy jesteśmy razem czy nie. Bardzo tego w sobie nie lubię i jestem bardzo zmotywowana, by to zmienić. W sensie-nie chcę być żałosna.

10

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Dlaczego jadę po 3 miesiącach? Bo się boję, ze strachu. Z tęsknoty. To jest jak uzależnienie. Na jakimś poziomie neuro, przeraża mnie, że świadomość i racjonalność na niewiele się zdają tutaj.

I dlatego Ci nie pomożemy. Bo nie powinnaś jechąć, a jedziesz.
Dopiero jak będziesz sterować sama swoim życiem i decydować, podejmować decyzje (??? wiesz co to znaczy???) i je realizować, to wtedy się z tego wydostaniesz. Na razie jesteś ofiarą, a on pasożytem. On chce pasożytować, a Ty chcesz się podkładać. Założę się, że te trzy miesiące były cholernie emocjonujące... dla Was obojga.



Nawet czasami marzę o tym, żeby była osoba trzecia, która mnie powstrzyma i po prostu fizycznie nie pozwoli mi tam jechać.

Twój problem... któż by się miał tak poświęcać dla Ciebie? Pewnie byłoby to jeszcze ciekawsze... Ty więziona, jak muszka, wyrywasz się z więzienia, aby lecieć do pająka.


Staram się sobie radzić, skupiam się na swoim rozwoju zawodowym, odnawiam jakieś kontakty towarzyskie,

Bardzo dobrze. Światełko w tunelu.


ale przychodzi taki moment, po miesiącu, że pękam.

Pękasz, boooo? Bo nie ma Cię kto przytulić?


Poza tym, tak jak to opisałam, takie przerwy zdarzały się wiele razy, czasami już nie wiem, czy jesteśmy razem czy nie.

Haha! Wybacz... ale jak żona jest maltretowana przez męża, to spełniem marzeń żony jest, aby on zniknął na jakiś czas...



Bardzo tego w sobie nie lubię i jestem bardzo zmotywowana, by to zmienić. W sensie-nie chcę być żałosna.

Zmotywowana? Okej... No to teraz opowiedz jaki będzie twój pierwszy krok... No jaki? Może być mały krok...

11

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie wydaje mi się, że się nie staram, tak jak próbujesz to przedstawiać. Natomiast doceniam konfrontację i wylewanie na mnie kubła z zimną wodą.
Pierwszym krokiem jest to, że nie czytam ostatnich starych wiadomości, nie śledzę tego, co on robi. Chociaż...bywa ciężko.

Nie wiem, co jest pierwszym krokiem. Napisałam mu, że to koniec i że go nie kocham, minął miesiąc. To chyba pierwszy krok. Żyję z dnia na dzień...i bywa ciężko. Nie wiem, co dalej. No, żyję.

12

Odp: narcyzm, próba odejścia

Napisałam to, żeby wzmocnić się w postanowieniu, ale też znaleźć sposób, by nie jechać, by nie tęsknić, by naprawdę to skończyć.
Sugerujesz, że powinnam zatrzymać się na racjonalnej decyzji? A co z trudnymi emocjami? I tą całą tęsknotą, strachem, lękiem, napadami histerii?

13

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ale jak mozna teskinic za samolubem, manipulantem i generalnie wstretnym typem jakiego tu opisalas???

On Cie traktuje jak scierke, a Ty sie jeszcze prosisz, zeby wytarl Toba podloge. Rece opadaja hmm

14

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Napisałam to, żeby wzmocnić się w postanowieniu, ale też znaleźć sposób, by nie jechać, by nie tęsknić, by naprawdę to skończyć.

pytanie powinno brzmiec co zrobic zeby zapomniec...
ZAJMIJ SIE SOBA ! to jest najlepsze co mozesz zrobic, po prostu nie daj sie zwariowac ! Gdy bedzie ci smutno i zle, bedziesz chciala do niego jechac..zrob cos dla siebie! Idz do kosmetyczki i zapomnij o nim.

15

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Sugerujesz, że powinnam zatrzymać się na racjonalnej decyzji? A co z trudnymi emocjami? I tą całą tęsknotą, strachem, lękiem, napadami histerii?

Skad bierze sie twoj stach? przed czym? czego sie boisz?
A histeria? skad to sie wzielo ?

16 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-10-24 16:52:13)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Jakie stare wiadomości? Skasuj je. Wyczyść wszystko.

Dlaczego bywa ciężko -- nie odpowiedziałaś na to pytanie. Czego Ci brakuje? Przytulenia? Kolacji przy świecach? Seksu? Rozmowy?

Poza tym po co napisałaś mu, że go nie kochasz? Po co to zrobiłaś? W jakim celu? Dopóki Ty cokolwiek od neigo chcesz, to znaczy, że jesteś do niego przywiązana. Nie ma znaczenia, czy chcesz mu pwoiedzieć czy go kochasz czy nie kochasz -- po prostu jesteś uwiązana jak pies do budy.

Najpierw trzeba przeciąć łańcuch. Potem pies może siedzieć przy budzie jak będzie mu tak dobrze. Potem zobaczy, że lepiej jest być na łące a nie przy budzie. W tej chwili pies ma problem, bo do jego szyi jest przywiązany łąńcuch i tam jest buda... jest on i buda. Najpierw pies musi zrozumieć, że jest psem, odciąć łańcuch i zrozumieć, że bez budy dalej jest psem i może funkcjonować. Sorki za to porównanie...

W twoim przypadku... muissz zacząć robić rzeczy bez niego. Np. nie ma potrzeby aby mu mówić cokolwiek... czy kochasz, nie kochasz, nie ma takiej potrzeby. Jesteś sama z problemem i musisz sobie poradzić.

Pina ma rację -- zajmij się sobą... Ja na twoim miejscu pewnie bym konto na Sympatii zarejestrował i z chłopakami się umawiał... NIe dlatego, żeby mieć seks, czy randki, ale aby zobaczyć innych ludzi z bliska... i być może znalazłbym kogoś, o kim będę więcej myślał niż o tym pasożycie... a

17 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-24 17:01:12)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki za odpowiedzi.
Boję się tego, że ta tęsknota mnie zabije. Że będę już zawsze sama, że nigdy już nikogo nie pokocham, bo pokochałam jego, że nigdy nie zapomnę, nie uwolnię się od tego. Stąd paraliż, strach, histerie.

Dzięki, Gary. Tak, za czym tęsknie? Ogólnie za tym, co było nasze. Tak, seks miał ogromne znaczenie, byliśmy bardzo związani, tak jak napisałam, na poziomie narkotycznym wręcz. Trochę się tego wstydzę, no ale tak jest. Tęsknię...za takimi zwykłymi rzeczami. Wiem, że to banały. Teraz mam ważny czas w życiu, czeka mnie ważne wydarzenie zawodowe i wiem, że będę z tym sama, nie będzie przy mnie, mimo, że doskonale wie, że mnie to czeka. Tęsknię za wspólnymi wieczorami, za spaniem razem, za robieniem herbaty wspólnej przez 15 minut, za bliskością, emocjonalną i fizyczną. Za tym, że mogłam do niego zadzwonić o każdej porze, podzielić się tym, co u mnie. No...takie nasze kody, wiecie, może banał. Mam różne dziwne wkręty.

EDIT: tak, myślałam o tym, żeby założyć sobie konto na sympatii...ale nigdy tego nie robiłam, trochę mnie to peszy i nie wiem, czy jestem na to gotowa, czy to nie za wcześnie. Brakuje mi ludzi, kontaktu z ludźmi, normalności. Czasami noce są najgorsze, potrafiłam wsiadać na rower i jechać przez całe miasto do niego. W jakiś perwersyjny sposób wydawało mi się to romantyczne i piękne. Może po prostu jestem sfiksowana. Jestem bardzo emocjonalna i wiecie, uruchamiają się takie mechanizmy.

18 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-10-24 17:19:21)

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Boję się tego, że ta tęsknota mnie zabije. Że będę już zawsze sama, że nigdy już nikogo nie pokocham, bo pokochałam jego, że nigdy nie zapomnę, nie uwolnię się od tego. Stąd paraliż, strach, histerie.

A jaka jesteś? Ile masz lat? Ładna? Mądra? Pracująca? Możesz być fajną żoną? Jak myślisz?



Dzięki, Gary. Tak, za czym tęsknie? Ogólnie za tym, co było nasze. Tak, seks miał ogromne znaczenie, byliśmy bardzo związani, tak jak napisałam, na poziomie narkotycznym wręcz. Trochę się tego wstydzę, no ale tak jest. Tęsknię...za takimi zwykłymi rzeczami. Wiem, że to banały. Teraz mam ważny czas w życiu, czeka mnie ważne wydarzenie zawodowe i wiem, że będę z tym sama, nie będzie przy mnie, mimo, że doskonale wie, że mnie to czeka. Tęsknię za wspólnymi wieczorami, za spaniem razem, za robieniem herbaty wspólnej przez 15 minut, za bliskością, emocjonalną i fizyczną. Za tym, że mogłam do niego zadzwonić o każdej porze, podzielić się tym, co u mnie. No...takie nasze kody, wiecie, może banał. Mam różne dziwne wkręty.

Ok, rozumiem. To dobrze, że tak to widzisz.
Dlaczego nie szukasz nowego chłopaka?



EDIT: tak, myślałam o tym, żeby założyć sobie konto na sympatii...ale nigdy tego nie robiłam, trochę mnie to peszy i nie wiem, czy jestem na to gotowa, czy to nie za wcześnie.

Weźże dziewczyno się w garść. Spotkaj się na siłę z jednym, drugim, trzecim. To nic jak z randek wyjdzie wielkie g... Może akurat okaże się, że wrócisz do domu po spotkaniu z kimś i zamiast pasożyta będziesz w głowie miała jego.


Brakuje mi ludzi, kontaktu z ludźmi, normalności.

No to zakładaj to konto już teraz. Zacznij pisać z chłpakami.



Czasami noce są najgorsze, potrafiłam wsiadać na rower i jechać przez całe miasto do niego. W jakiś perwersyjny sposób wydawało mi się to romantyczne i piękne.

Spoko! Takie chwile są piękne. I te zwykłe co wyżej napisałaś też.
Ale jak ktoś Cię krzywdiz, to nie możesz z nim żyć -- zobacz moją stopkę.



Może po prostu jestem sfiksowana. Jestem bardzo emocjonalna i wiecie, uruchamiają się takie mechanizmy.

Myślisz, że nie zasłużyłaś na innego chłopaka? Nikt by takiej jak Ty nie chciał? Tak myślisz?

Ja Ci powiem:    jak nie jesteś mega-brzydka, jak nie jesteś mega-głupia (nie jesteś, bo dobrze piszesz i widzisz delikatne detale), jak nie jesteś  mega-gruba, nie jesteś całkiem chora, jak nie jesteś totalnie wybuchowa, albo złośnica, zazdrośnica, ... czyli jak po prostu jesteś normalną dziewczyną, to taka dziewczyna jest marzeniem wielu chłopaków -- oni też szukają normalności.

alice.alice1 napisał/a:

EDIT: tak, myślałam o tym, żeby założyć sobie konto na sympatii...ale nigdy tego nie robiłam, trochę mnie to peszy i nie wiem, czy jestem na to gotowa, czy to nie za wcześnie

Czy znasz kogoś kto jest silny? Emocjonalnie silny, jest wzorem... myślisz że on się nie boi? Znasz kogoś takiego...?
Powiem Ci:    on też się boi... ale różnicie się tym, że on się boi i idzie tam gdzie postanowił, a Ty się boisz i nie idziesz.
Pomyśl jak Steve Jobs -- w końcu i tak wszyscy umrzemy, więc to zrób.

19

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki, Gary, całkiem motywujące są te Twoje odpowiedzi, chociaż z tym Stevem trochę przesadziłeś smile

Nie wiem, czy dobrze mi zrobi rzucenie się w nagły wir kontaktów na sympatii. Obawiam się, że mogę się rozczarować i to będzie jeszcze mocniej bolało.

Mam napisać, czy jestem ładna? Jak sam zauważyłeś, mam pewne wkręty i problemy natury emocjonalnej, więc chyba bywam dla siebie okrutna i nieprzyjazna.
Gruba i głupia-nie jestem. Ładna-nie potrafię siebie ocenić, w każdym razie na pewno jestem trochę sfiksowana. Taki border. Tylko właśnie, tak jak napisałam, w perwersyjny sposób to w sobie lubię. Także raczej nie określiłabym siebie jako 'normalnej'.

Chodzi chyba o to, że jestem wybredna i nie angażuję się tak łatwo, a teraz to już w ogóle całą siebie oddałam jemu i chyba bardzo trudno się z kimś związać. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia. To, co piszesz, wydaje się takie rozsądne i proste. Jestem idealistką. Nadwrażliwcem, borderem, który kocha na maksa, ale też jest bardzo emocjonalny, wybuchowy. Przypominam sobie moje początki z nim i nie tylko początki, ale te wszystkie obietnice. Czuję, że nie potrafię być zimna. Trochę mnie śmieszy i nie wiem już, czy lubię w sobie tę naiwność, idealizm, a może bardziej masochizm. Perwersyjna przyjemność z cierpienia, jak jest tak do krwi, do bólu, rozumiecie. No nie wiem, smutno mi bardzo, wiem, że to będzie wracać. Tak, myślę, że chyba będę już zawsze sama.
Spodobało mi się to, co napisałeś o strachu. Że każdy się w takich chwilach boi, może się bać, ale mimo to podejmuje tę racjonalną decyzję. Może to jest jakiś kierunek.

20

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dzięki, Gary, za największe zaangażowanie w mój wątek.

21

Odp: narcyzm, próba odejścia

Tak... czasem się człowiek boi, ale idzie do przodu tam gdzie postanowił. To jest dobre.

Tak jak Ci napisałem na początku -- podejmujesz decyzję, racjonalną.
A potem sama dla siebie jesteś żołnierzem, który pilnuje, abyś tę decyzję wykonała. Być może nawet z pistoletem przy skroni... ale skoro taka decyzja zapadła, to trzeba ją zrealizować.

Wszystko w twoich rękach.

Z tym Stevem Jobsem -- on tak mówił przecież... "w końcu i tak umrzemy, więc... coś-tam-coś-tam..." -- to sa jego słowa, a nie motywowanie gościem, który umarł na raka.    Zresztą to zmienia perspektywę... np. za xxxx lat nie będiesz żyć, i co za różnica, czy byłaś odważna i działałaś jak postanowiłaś, czy się chowałaś i umarłaś w zapomnieniu. NIe ma różnicy... więc się nie trzeba bać.

22

Odp: narcyzm, próba odejścia

A jesteś w stanie poznać kogoś innego? Albo po takim jego kilkutygodniowym fochu napisać, że poznałaś kogoś innego ale nie chcesz się rozchodzić w złości, więc go przepraszasz i życzysz szczęścia wink Gwarantuję, że narobi w majtki ze strachu, że Cię straci i przyleci z kwiatami. Może role się odwrócą?

23

Odp: narcyzm, próba odejścia

Palul tu wcale nie sa potrzebne kwiaty od niego wrecz przeciwnie niech sie dziewczyna od niego uwolni a on da jej spokoj! Te kwiaty powinny byc przez caly zwiazek podarowane w ramach wdziecznosci ze dziewczyna z nim wytrzymuje a nie teraz bo w gacie narobi.toc ten koles gnoil fajna dziewczyne!jak mozna porownywac do lasek z ulicy ktore nie zna tylko dlatego bo ma lepszy ciuch!co za pustak!!ciuchy wyglad jest niczym w porownaniu jak alice sie oddala cala i powinien to doceniac.a skoro nie chcial to powinien spotkac cie w ramionach faceta prawdziwego ktory docenia kocha i szanuje.ten twoj laluś czeka teraz az przylecisz do niegobo tak go nauczylas i dla niego zawsze bedziesz nikim co wroci jak za mocno zateskni bo onnie teskni wcale skoro nie przybiegl ani razu.wychowal sobie nie kobiete zycia tylko laleczke co to bedzie na kazde skinienie.obudz sie dziewczyno fajny masz charakter powinnas miec chlopa co by cie na rekach nosil i ubostwial!!!powinnas mu pokazac ze stracil skarb najwiekszy na swiecie!

24

Odp: narcyzm, próba odejścia

Przeczytałam dokładnie wszystko, co napisałaś i myślę, że powinnaś zrobić 2 rzeczy.

Rzecz nr 1: Zakończyć relację z tym Panem i więcej się z nim nie kontaktować. KONSEKWENTNIE.

Rzecz nr 2: Znaleźć dobrego psychoterapeutę i nauczyć się kochać siebie. Wtedy żaden pasożyt jak ten facet nie będzie Ci już potrzebny.

Poznawanie innych facetów na razie bym odłożyła na dalszy plan. Doradzałabym raczej zdystansowanie się, zajęcie się najpierw sobą - doprowadzisz siebie do ładu - wtedy możesz myśleć o wchodzeniu w nowe relacje.

25

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dziękuję wam za odpowiedzi. Czytanie takich rzeczy bardzo pomaga, wzmacnia w postanowieniu. Chodzę na terapię, ale jak wiadomo- jest to proces. Rozum i racjonalne decyzje to jedno, a emocje i przyjemność-to drugie. Czuję się jak uzależniona. A co zrobić z tym, że czasami mam ochotę zajrzeć na jego różne profile, żeby widzieć, co u niego się dzieje itp. Wtedy często wpadam w histerię i jeszcze bardziej to przeżywam. Jakieś sugestie? I miałeś rację, Gary, że te moje teksty w emocjach są zbędne.  Zgadzam się, Cyngli, że najpierw trzeba zrobić porządek ze sobą.

Czasami jak mi się nudzi (zauważyłam to) albo jakiś bodziec mnie sprowokuje- wtedy mam ochotę napisać, pojechać do niego. Ja wiem, że to brzmi tak infantylnie i trochę na zasadzie: 'o co chodzi, po prostu nie jedź', ale mówię wam, że to jak narkotyk, pojawia się silny lęk, stany lękowe i wtedy czuję się jak mała, przerażona dziewczynka. No nie wiem, trochę się rozgaduję, ale chyba temu służy forum? Poza tym miło tu z wami tak porozmawiać, poczytać. Zawsze to trochę pomaga, może nawet bardzo. Najgorsze są noce, nie mogę spać i wtedy bardzo się boję. Jakieś sugestie, jak sobie z tym radzić?

Teraz minął miesiąc, za kolejny miesiąc wiem, że znów będę przerażona i może nawet bardziej, a naprawdę w codziennych sprawach sobie radzę, nawet już nie obarczam tym znajomych, nie zawalam ważnych rzeczy, ale mimo to jest bardzo ciężko. Jak się przygotować na te ciężkie chwile? Jestem pewna, że on za miesiąc będzie nadal milczał.

26

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ha, nie musisz tłumaczyć Alice, bo jest to temat wielu kobietom znany z własnego doświadczenia.
I mnie niestety również.
Dokładnie tak samo to przeżywałam, dokładnie tak samo czułam, dokładnie tak samo postępowałam i myślałam .....

Teraz, minęło już ponad 11 lat od definitywnego rozstania z narcystycznym toksykiem.
Często przychodzi refleksja, że dzięki sobie, rodzinie, przyjaciołom, no nie wiem - Bogu (?) udało mi się zerwać definitywnie i zakończyć tą chorą pseudorelację.
Gdybym tego nie zrobiła, teraz byłabym w czarnym dupiu, na dnie bez dna .....

27 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-24 21:08:09)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Czyli po czasie ani razu tego nie żałowałaś? A mogę zapytać, jak dokładnie wyglądało rozstanie? Mam na myśli, jak on zareagował na to rozstanie.
Jakbyś chciała coś więcej napisać...

Często łapię się na takim myśleniu, przecież wystarczy zadzwonić, powiedzieć: 'hej, tęsknię, przyjedź, pogadamy, przecież nam zależy'. Wiele razy tak robiłam. Byłam bardzo wylewna, ale nie uważam, że to było desperackie, to znaczy, teraz może żałuję, ale jestem po prostu autentyczna i jak czuję, zależy mi-to pokazuję to. Najgorsze są te gierki, to nieodbieranie telefonów, manipulowanie mną, szantaż emocjonalny i ranienie mnie, na siłę zmienianie i lepienie na jego podobieństwo. Czy normalna osoba, gdybym zadzwoniła i napisała smsa, jak wyżej, odebrałaby? Powiedziałaby: ok, mnie też zależy, przytulmy się.
Bo ja nie wiem, czy coś ze mną jest nie tak. Wiadomo, że też mam różne swoje zachowania, ale zawsze dążę do zgody, potrafię przyznać się do błędu i przede wszystkim nie drążę, nie obrażam się. To jest najbardziej bolesne. I to, że zastanawiam się, jak to się dzieje, że on potrafi tyle czasu milczeć.
Kiedyś potrafił mnie śledzić. Stał pod domem, wiele razy. Teraz już nawet nie widzę jego auta. Nie wiem, ale przecież to chore, co nie? Można zadzwonić jak normalny człowiek.

Kolejna rzecz, wiem, że normalne osoby od niego odchodziły, bo miały dość. Co takiego jest we mnie, że tego nie robię? Dlaczego nie mam dość? Przecież to jest nieadaptacyjne, gdzie jakiś atawizm, który powinien mi mówić: uciekaj.

28

Odp: narcyzm, próba odejścia

W sprawie stanów lękowych i silnego niepokoju warto odwiedzić psychiatrę. Są odpowiednie leki, które mogą pomóc.

29 Ostatnio edytowany przez santana (2016-10-24 21:53:50)

Odp: narcyzm, próba odejścia

No to spotkała się borderka z narcyzem. Która to terapia?  To nie żaden sex super na granicy ufo to tylko marzenia żeby mieć kogoś blisko żeby kochać i jednocześnie nienawidzić. Jestem po 2 terapiach za niedlugo zaczne 3. To dla młodej osoby długi proces nie wolno rezygnować ani się zniechęcać. Radzę Ci zakończyć związek i naprawdę zająć się sobą. Na terapi i co sekundę Twoje myśli zajmuje ten człowiek a nie to co powinno być na 1 miejscu. Chyba nie o to chodzi  co? Polecam blog moje dwie głowy, efekt lustra oraz uciekajmy do przodu. Nie za bardzo rozumiesz przekaz o narcyzach bo sama jestes zaburzona

30 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-24 22:06:04)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Wiesz co, trochę zaszalałaś z tym, co napisałaś. Nie jestem jakąś małolatą, do której będziesz w ten sposób pisać. Ani tym bardziej pisać do mnie, że jestem 'zaburzona'.
Borderka, sama użyłam tego żargonu, ale na pewno nie w takim kontekście, jak Ty. Nie życzę sobie obrażania mnie w ten sposób i nie myśl, że jesteś tutaj anonimowa. Stało się bardzo popularne obrzucanie ludzi takimi terminami i swobodne diagnozowanie, mimo, że jak się domyślam, nie masz na ten temat pojęcia. Myślisz, że jakiś przeczytany blog sprawi, że jesteś ekspertem? Otóż nie. Więc radzę wyjść z roli obserwatora, który patrzy z góry.

''Kochać i nienawidzić' przeczytanie na interii.pl? A może onet? I sensacyjny podtytuł: ''Wampiry energetyczne, border''.

31 Ostatnio edytowany przez santana (2016-10-24 22:09:03)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Napisałaś ze jesteś borderką  I wiem co piszę. TY potrzebujesz słów otrzeźwienia a nie glaskanie po głowie i nie burz się jak woda w kiblu. Też jestem borderką  Tez negowalam wszystko  co było be. Terapia indywidualna czy grupowa? Wypis masz? Dewaulacja mojego komentarza? Wydaje mi się ze mam więcej lat niż Ty bo Twoja miłość przypomina mi zabawę  20 latki. Nie obrażam Ciebie. Pisze o tym o czym czytam

32

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie wiem, ile Ty masz. I nie sprowokujesz mnie, żebym tutaj się obnażała i opowiadała, czym się zajmuję w życiu itp.

''Kochać i nienawidzić' przeczytanie na interii.pl? A może onet? I sensacyjny podtytuł: ''Wampiry energetyczne, border''.

Po prostu bądź tak miła i idź sobie do innego wątku na tym forum, jest tu pełno ludzi, którzy potrzebują 'dobrych duszków' i radzę mnie więcej nie obrażać.

33 Ostatnio edytowany przez santana (2016-10-24 22:14:46)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie zdązylas przeczytać mojej odpowiedzi i już się wsciekasz ale coż mogłam się tego spodziewać. Nie mam obowiązku czytać i pisać w tym temacie bo nic Ci to nie pomoże a sama utopisz sie w łyżce wody. Niech piszą tu osoby które lubią głaskać bo w sumie borderzy nie lubią prawdy prosto w oczy.

34 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-24 22:21:35)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Ale jakiej prawdy? Wcale nie oczekuję głaskania. I tak, zdaję sobie sprawę, że skoro tak długo z nim jestem, nie odeszłam, to jest we mnie element, który współgra. Zresztą powinnaś wiedzieć, że narcyz i border to paradoksalnie bardzo zgrany duet. Wiem to i dlatego próbuję odejść, ale jest to trudne.
I w każdym wcześniejszym wątku pisałam wyraźnie, że uważam się za osobę specyficzną. A teraz czuję się sprowadzona do 'zaburzonej'.
I tak, jest to przekroczona granica, kiedy pisze to do mnie obca osoba na forum, nie znając mnie. Pomijam fakt zwyczajnej merytorycznej wiedzy, a właściwie możliwego jej braku, a nie tej tabloidowej lub filmowej (podobnie jak rzecz ma się ze schizofrenią).

Nie wiem, gdzie jest ta Twoja prawda, poza diagnozowaniem mnie. I zdążyłam przeczytać Twój wątek.

35

Odp: narcyzm, próba odejścia

To takie typowe chyba na forum, rzucanie tymi określeniami border, schizo, mam depresję itp.

Tylko to bywa niebezpieczne. I w pewnym sensie żałuję, że wspomniałam o tym, bo oczywiście słowo border najbardziej zostało tutaj zauważone.

Ja pisałam o osobie o rysie narcystycznym, bo byłam w bardzo bliskiej relacji z tą osobą, przez całkiem długi okres czasu. Wspomniałam tu o tym, że jestem border, to był pewien skrót myślowy. A Ty zdążyłaś już mnie zdiagnozować, przewidzieć wszystko i jeszcze zapytać, czy mam wypis. Wyobraź sobie, że nie każda osoba o osobowości albo rysie osobowości borderline trafia do szpitala. Tak na przyszłość. Warto to wiedzieć. A zamiast blogów, sięgnij czasem po jakąś literaturę, ale nie tę z nurtu pop.

36 Ostatnio edytowany przez santana (2016-10-24 22:33:40)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Borderline to zaburzenie osobowości więc ja jestem zaburzona i Ty jesteś zaburzona. Nie śledzę Ciebie ani tego co piszesz o sobie w innych wątkach bo nie mam na to czasu.  Nie mam wiedzy internetowej filmowej tylko praktyczną z życia wzietą. Jestem po 2 terapiach grupowych i wiem o czym piszę więc nie jestem laikiem w tym temacie. TO jest ciągła  walka z uczuciami jazdami. Przerabialam związek z narcyzem psychofagiem i wiem od środka jak to wygląda. Ale wiesz nie muszę się wypowiadać bo sobie tego nie życzysz☺. Kloć się sama ze sobą nie ze mną. Wypis nie musi być szpitalny żeby kogoś zdiagnozować

37

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie przeczytałaś chyba uważnie tego, co napisałam. Rozumiem, że uważasz się za border lub być może ktoś Cię tak zdiagnozował. To też jest kolejna sprawa.
Kwestia diagnozowania zaburzeń osobowości. W każdym razie, Ty masz jakąś osobistą historię, ale nie zawsze można to uogólniać w taki sposób, jak to zrobiłaś. Twoja historia, to Twoja historia. Twoja wiedza praktyczna polega na tym, że Ty to przeżywasz, ale to nie daje Ci prawda do uogólniania tego. Rozumiesz?

38

Odp: narcyzm, próba odejścia

Alice, co sie rzucasz? Sama napisalas o sobie jako o borderce i Twoje opisane zachowania wrecz ksiazkowo odpowiadaja tego typu zaburzeniu (nie wiem czy jakis specjalista Cie zdiagnozowal wiec nie lec mi z tym, ze rozkladam latki). Tylko osoba zaburzona w sferze uczuciowej i w patologicznej zaleznosci od drugiego czlowieka jest w stanie tesknic za byciem czyjas wycieraczka, masywnymi hustawkami emocjonalnymi i otwarta manipulacja oraz ponizaniem.

Cyngli Ci dobrze napisala: zamiast marnowac czas na tego dupka, zajmij sie soba i swoja terapia.

39

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie interesują mnie jakieś słowne przepychanki, ale jakoś trudno przejść mi bez słowa, kiedy ktoś w tak bezmyślny sposób pisze, wybacz.

Może lepiej napisz coś w temacie. Możesz podzielić się swoimi przeżyciami, to lepsze, niż diagnozowanie innych. Jestem w dość kiepskim stanie psychicznym.
Wcześniej zadałam kilka pytań, jakby ktoś chciał się do nich odnieść, byłoby to dla mnie bardzo pomocne.

40

Odp: narcyzm, próba odejścia

Przeciez zdajesz sobie sprawe z tego, ze ten zwiazek jest toksyczny. Wiesz, ze ten facet chamsko Toba manipuluje i udupia Cie.

Musisz zaczac pracowac nad poziomem wlasnej wartosci, zebys po jakims w czasie nie wpadla w podobne bagno.

41

Odp: narcyzm, próba odejścia

Tak wiem, to prawda, że w jakiś dziwny sposób sobie na to pozwalam.
Czasami czuję się własnie nienormalna. Bo wiem, że inne dziewczyny odchodzą.

Jak radzić sobie z tym, by nie zaglądać na jego profile i z tym poczuciem, że jestem kimś gorszym, skoro tyle czasu się nie odzywa i chyba nie tęskni? Myślicie, że uznał, że to koniec? Że jeszcze się odezwie?


Nie uważam się za głupią, tylko skąd ta desperacja we mnie. Odbudowywanie poczucia własnej wartości, ale jak, by było to stabilne.

42

Odp: narcyzm, próba odejścia

Pomocy, mam kryzys. Jest wieczór, czuję spadek, stany lękowe i strach.

43

Odp: narcyzm, próba odejścia

Jest w Tobie desperacja bo NAPRAWDE wierzysz, ze jestes nic nie warta, zaslugujesz na bycie popychadlem i patologicznie wrecz boisz sie decydowac o sobie samej. Jest w Tobie masywny lek porzucenia, dlatego te skrajne emocje. Bez drugiej osoby (w tym przypadku tego dupka) czujesz, ze nie istniejesz.

Dlatego powinnas podjac dlugoterminowa terapie i jak na teraz kompletnie nie zawracac sobie glowy zwiazkami. A juz na pewno KOMPLETNIE odciac sie od tego balwana.

44

Odp: narcyzm, próba odejścia

troll?

45

Odp: narcyzm, próba odejścia
_v_ napisał/a:

troll?

A czemu troll? Te wszystkie objawy brzmia znajomo dla reacji z uzaleznieniem.

46

Odp: narcyzm, próba odejścia

Beyondblackie, dzięki. Jest dokładnie tak, jak piszesz.

Tylko właśnie chodzę na terapię, już jakiś czas...i czuję, że poza tym mam związane ręcę, bo, no właśnie-robię coś w tym kierunku.

47

Odp: narcyzm, próba odejścia

To może ja już nie będę tu pisać, kiedy piszę, że mam kryzys i jest bardzo źle, wrzucam mega osobista historię, a czytam w odpowiedzi: troll?

Dziękuję.

48

Odp: narcyzm, próba odejścia

idźcie dywagować nad tym, czy kochanka czy mąż jest bardziej winna...

49

Odp: narcyzm, próba odejścia

a proszę

do usług

50

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Beyondblackie, dzięki. Jest dokładnie tak, jak piszesz.

Tylko właśnie chodzę na terapię, już jakiś czas...i czuję, że poza tym mam związane ręcę, bo, no właśnie-robię coś w tym kierunku.

A co mowi Twoj terapeuta?

51

Odp: narcyzm, próba odejścia

No wiesz, na pewno nie mówi mi: rzuć tego bałwana, a szkoda. Pokazuje mi, że mogę próbować budować swoje życie inaczej, pokazuje mi, że ten związek nie jest dobry. Ale czasami chyba męczy mnie ta subtelność. Ważne są właśnie dla mnie takie mocne słowa, wiesz, konfrontacja, a jednocześnie bardzo się boję i jest dokładnie tak, jak napisałaś. Co robić z tymi skrajnymi emocjami? Czy leki pomogą? Czy to ucieczka i błąd? Wiesz, ja na poziomie świadomym to rozumiem, ale co mam zrobić z lękiem i innymi stanami, emocjami, które naprawdę mnie paraliżują....

52

Odp: narcyzm, próba odejścia

Możecie się ze mnie śmiać, ale zaraz się rozpłaczę i tak bardzo za nim tęsknię, chciałabym, żeby mnie przytulił. Gdyby cały czas był zły, to oczywiście, że bym odeszła. Tylko w uzależnieniu własnie o to chodzi, że przez chwilę jest przyjemnie, bezpiecznie, co z tego, że wiesz, że to Ci szkodzi...

53

Odp: narcyzm, próba odejścia

Leki moga Ci pomoc doraznie w zmniejszeniu poziomu leku i tego poczucia rozchwiania. Doradzam odwiedzic w tym celu psychiatre. Jest gama specyfikow od krotko dzialajacych uspokajaczy (benzodiazepiny), po leki antydepresyjne jak i czasem stosowane antypsychotyki (stosowane nie by walczyc z psychoza, ale uspokoic i poprawic sen). Lekarz Ci na pewno cos odpowiedniego dobierze.

Oczywiscie to nie jest rozwiazanie dlugoterminowe. Takim rozwiazaniem jest jedynie terapia.

54

Odp: narcyzm, próba odejścia

A jakieś konkretne?

Tak, chodzę, chodzę i cierpię nadal.

A może to on mnie porzucił, skoro miesiącami się nie odzywa. Czyli jak powinnam do tego podejść? Że to koniec? Bo on pewnie się nie odezwie, prawda?

55 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-10-24 23:37:42)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Kiedykolwiek myslisz sobie o jakis milych chwilach z nim, uswiadom sobie, ze one byly ILUZJA. Ten dupek slodzil Ci od czasu do czasu by trzymac Cie od niego uzalezniona. To jest zawsze taki sam cykl: totalny romans, super seks, bukiety kwiatow, a potem nagla ozieblosc, szydzenie, wbijanie w ziemie, foch i cisza- po czym Ty do niego pelzasz na kolanach, przepraszasz, kajasz sie i CALY cykl sie POWTARZA.

Nie jestem lekarzem wiec nie chce niczego sugerowac. Od tego sa specjalisci.

56

Odp: narcyzm, próba odejścia

Kiedy się skończy? On tak po prostu zaakceptuje rozstanie?

57 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-10-24 23:43:27)

Odp: narcyzm, próba odejścia

To jest nieistotne. Jako osoba z cechami narcystycznymi, dla niego tego kwiatu pol swiatu. Wykorzystal Cie absolutnie okropnie, ale tak naprawde czy to Ala czy Mirka czy Zosia w miejscu jego worka treningowego, to jest ganz egal.

Zrozum, ze dla niego NIGDY nie bylas osoba, a tylko narzedziem do wlasnego dowartosciowania sie. To jest bona fide ch*j.

58

Odp: narcyzm, próba odejścia

No tak, ale wiem, że zostawiły go trzy dziewczyny przede mną z takich poważniejszych związków i on jeździł pod ich dom, wydzwaniał 134545 razy, wypisywał, wyznawał miłość publicznie i smsami. A ja powiedziałam, że to koniec, znów mija tyle czasu i cisza. Jestem gorsza? Kim ja jestem w takim razie?

59

Odp: narcyzm, próba odejścia

Nie jestes gorsza (co za bzdura!). Masz INNA budowe psychiczna. Ten dupek wie, ze zawsze za nim latalas, przepraszalas, ze Ci desperacko zalezy na jego obecnosci, wiec on guzik musi robic. On jest najzupelniej, po prostu CWANY.

60

Odp: narcyzm, próba odejścia
alice.alice1 napisał/a:

Czyli po czasie ani razu tego nie żałowałaś? A mogę zapytać, jak dokładnie wyglądało rozstanie? Mam na myśli, jak on zareagował na to rozstanie.
Jakbyś chciała coś więcej napisać...

Często łapię się na takim myśleniu, przecież wystarczy zadzwonić, powiedzieć: 'hej, tęsknię, przyjedź, pogadamy, przecież nam zależy'. Wiele razy tak robiłam. Byłam bardzo wylewna, ale nie uważam, że to było desperackie, to znaczy, teraz może żałuję, ale jestem po prostu autentyczna i jak czuję, zależy mi-to pokazuję to. Najgorsze są te gierki, to nieodbieranie telefonów, manipulowanie mną, szantaż emocjonalny i ranienie mnie, na siłę zmienianie i lepienie na jego podobieństwo. Czy normalna osoba, gdybym zadzwoniła i napisała smsa, jak wyżej, odebrałaby? Powiedziałaby: ok, mnie też zależy, przytulmy się.
Bo ja nie wiem, czy coś ze mną jest nie tak. Wiadomo, że też mam różne swoje zachowania, ale zawsze dążę do zgody, potrafię przyznać się do błędu i przede wszystkim nie drążę, nie obrażam się. To jest najbardziej bolesne. I to, że zastanawiam się, jak to się dzieje, że on potrafi tyle czasu milczeć.
Kiedyś potrafił mnie śledzić. Stał pod domem, wiele razy. Teraz już nawet nie widzę jego auta. Nie wiem, ale przecież to chore, co nie? Można zadzwonić jak normalny człowiek.

Kolejna rzecz, wiem, że normalne osoby od niego odchodziły, bo miały dość. Co takiego jest we mnie, że tego nie robię? Dlaczego nie mam dość? Przecież to jest nieadaptacyjne, gdzie jakiś atawizm, który powinien mi mówić: uciekaj.

Zdecydowanie i kategorycznie - NIE. NIGDY NIE ŻAŁOWAŁAM.
Ani przez chwilę.
To rozstanie było bardzo przełomowe, bo żeby się rozstać z nim, musiałam rozstać się z całym swoim życiem.
I musiałam to zrobić jednocześnie.

Nie wiem, jak on na to zareagował, bo primo - nie było mnie już w miejscu, gdzie mogłabym widzieć jego reakcję. A secundo - nie interesowała mnie już jego reakcja.
Po kilku miesiącach, chyba po 3, czy 4, on znalazł mnie i nagle któregoś dnia pojawił się u mnie - 300 km dalej, w mojej nowej pracy z wielkim bukietem kwiatów i uśmiechem, jakby nigdy nic.
Ależ komedia. Portier wpuścił go do budynku, bo to taki elegancki miły pan, nieprawdaż ....
I tu też się przeliczył, bo mnie te 3-4 miesiące bez jakiegokolwiek kontaktu z nim, pozwoliły wyczyścić umysł i serce z zatrucia nim. Jednak byłam już mniej lub bardziej czysta emocjonalnie.
Zrozumiałam dwie rzeczy. Fundamentalne.

Że po pierwsze - jego reakcja była taka jak zawsze - po kłótniach, czy konfliktach milczał nie zważając na żadne próby kontaktu z mojej strony, a sam odzywał się do mnie wtedy, kiedy mu się chciało. I wtedy wyglądało to dokładnie tak samo. Kwiaty, jakiś drobiazg, olśniewający uśmiech, postawa typu "nic się nie stało" i nie nawiązywanie choćby półsłówkiem do tego co się wydarzyło.
I wiesz, w tamtym momencie, w którym on nagle pojawił się w moim nowym życiu, w nowej pracy - zrozumiałam, że on się nie zmienił. Że reaguje dokładnie tak jak zawsze. I to było dla mnie słabe.

I pomimo, że bardzo się tego jego najścia wystraszyłam, ale tak autentycznie, to nie była ekscytacja czy podenerwowanie, to był lęk - to zrozumiałam, dotarło do mnie, że on będzie się tak pojawiał w moim życiu kiedy będzie chciał - dopóki ja sama mu na to pozwolę. Wstyd mi było, no owszem, ale powiedziałam ochronie że bardzo proszę aby tego pana tutaj z wizytami do mnie więcej nie wpuszczać, kiedyś byliśmy znajomymi, ale to dawna historia, nie chciałabym przyjmować prywatnych gości w miejscu pracy, bo to nieprofesjonalne, i że bardzo im dziękuję za zastosowanie się do mojej prośby.
Później widziałam go jak niczym nie zrażony siedzi sobie spokojnie w samochodzie przy ulicy i czeka, aż owieczka wyjdzie z pracy i uda się na rzeź, pardon, na przystanek MPK. To pewnie była okazja na którą czekał, bo przecież on musiał ze mną porozmawiać smile
Poprosiłam kolegę z biura, żeby odwiózł mnie do domu, po drodze powiedziałam mu dlaczego ta moja prośba. A Narcyzie jechało za nami aż pod mój blok.
Kolega odprowadził mnie do mieszkania, ale jak zostałam sama, to sprawdzałam czy Narcyz nadal stoi pod blokiem. A i owszem. Stał, do 2 w nocy czekał, czasami spoglądając do góry, może liczył, że zgadnie które to okna od mojego mieszkania. Ze strachu nawet światła nie zapalałam ....
Kilka tygodni później znowu przyjechał - w sobotę, wracałam z zakupów i zobaczyłam jego samochód. Zawróciłam i poszłam do koleżanki. Kiedy po kilku godzinach odważyłam się iść do domu, już go nie było.
To śledzenie zresztą już wcześniej było dość typowe dla niego, często to robił.

Później podejmował jeszcze jakieś próby kontaktu, telefonicznie i na prywatnego maila, ale zostawiałam to konsekwentnie bez żadnej odpowiedzi.
I po kilku miesiącach dał po prostu spokój.

Piszesz Alice o gierkach z nieodbieraniem telefonu, szantażem, zmuszaniem Cię do zmian itepe.
Musisz uświadomić sobie, że to nie są gierki. Narcyzi robią to zupełnie na poważnie. To jest typowe dla nich postępowanie.
On nie gra - on nie odbiera od Ciebie telefonu ani nie odpisuje na smsy, bo mu się zwyczajnie nie chce.
Nie lepi Cię na swoje podobieństwo, tylko Cię tresuje. To jest wyrabianie w partnerze odruchu Pawłowa. Nieważne, co tam sobie myślisz i jakie tam rościsz sobie prawa do szacunku dla Twojej osoby - on gwizdnie, a Ty masz zacząć się ślinić.
Nieważne, że śpisz smile związek z zaburzonym, toksycznym narcyzem to przykład tresury idealnej.
Masz się zachowywać tak jak on chce, żebyś się zachowywała. Jak nie - to masz spadać.
Masz reagować zgodnie z jego oczekiwaniami - bo jak nie, to masz spadać smile
Masz myśleć tak jak on Ci każe - bo jak nie, to spadasz.
Masz wyrażać i podzielać jego myśli i poglądy, bo jak nie ... to wiesz co smile

Nie chodzi tu o to, że normalna osoba odebrałaby od Ciebie telefon i powiedziała - ok, mnie też zależy, przytulmy się. Chodzi o to, że jemu nie zależy, dlatego tego nie robi.
Potrafi tyle czasu milczeć, bo ma gdzieś kontakt z Tobą. Jak już tam zadzwonisz, czy przyleziesz, no to ok, niech Ci już będzie. Ale tu też może być dwojako. Bo jak będzie miał dobry humor, to wylądujecie w łóżku i będziecie mieć jak zwykle nieziemski seks. A jak nie będzie miał humoru, to odbędziecie chłodną przyjacielską pogadankę, która jemu będzie koło dupia latać, a w Tobie po raz enty rozbudzi szalone nadzieje.

Normalne jest, że nie zawsze jest źle, bo gdyby tak było, to Narcyzie nie cieszyłoby się długo swą ofiarą, a to przecież tak przyjemnie jest móc kogoś zawłaszczać i maltretować big_smile
Oni mają to wpisane w kod genetyczny, muszą czasem odpuszczać, robią to instynktownie. Nawet nie są tego świadomi. To jest mechanizm który zapewnia ofierze dłuższą żywotność.
Ta mdląca przejażdżka górską kolejką, od miodu do gówna (*za przeproszeniem) jest ich naturalnym środowiskiem. Nie odczuwają tego jako dysonansu.

Czemu nie uciekasz pytasz ?
To proste, bo nie chcesz smile

Nawet teraz pomimo wszystkiego co napisałaś, ja czytam, że nie szukasz argumentów na to, żeby definitywnie uciąć kontakt z tym paniczem.
Ty szukasz argumentów na to, żeby odnowić kontakt.

61

Odp: narcyzm, próba odejścia

Dziękuję Ci za taką obszerną odpowiedź. To dla mnie bardzo ważne. Niesamowite, że faktycznie tacy ludzie zachowują się bardzo podobnie.
On też często mnie śledził, jak wracałam ze znajomymi. Ale ja najbardziej bałam się awantury, bo one były, jakim prawem ja wychodzę ze znajomymi, podczas kiedy on milczy miesiącami. Ta wiadomość mi pokazuje, że faktycznie to jest schemat, teraz widzę nie jego, konkretną osobę, a narcyza. To pomaga.
Wiesz co, chcę, chcę skończyć, ale moje ego cierpi (a jak wszyscy zauważyli tutaj, jest z nim kiepsko) bo chciałabym (wiem, że to głupie i niedojrzałe) żeby sam przyszedł, a wtedy mu powiem, że to koniec i choć przez chwilę poczuję, że zaczynam się szanować. Rozumiesz? Wiem, że to słabe pobudki.
Napisałam mu to już (który to raz z kolei 194994?) On za każdym razem mi to wypomina, że go porzucam i robię to przez cały związek. A ja faktycznie zadowalam się okruchami. Czytałam o tym, że narcyzi właśnie tak reagują (znam to z przykładów, z tego, jak było z jego byłymi dziewczynami, jak je śledził, stał pod domem).
Ktoś powie: chcesz, żeby teraz pod Twoim stał? Wiem, że to głupie, ale czuję się nic niewarta teraz. I chciałabym mieć poczucie, że to naprawdę koniec. I, że nie jestem gorsza od innych.

62

Odp: narcyzm, próba odejścia

A moje pytanie-czy cierpiałaś przy rozstaniu? Czy tęskniłaś? Czy tylko ludzie zaburzeni jak ja tak mają. Bo z tego, co wiem, to jego eks jakoś nie tęskniły i po prostu go rzuciły. Wydaje mi się, że muszę właśnie ujrzeć w tym schemat, to mi pomaga, kiedy nie widzę jego, jego konkretnej twarzy, kiedy się nie rozwalam emocjonalnie.

Mogłabyś coś jeszcze opisać? Z relacji z nim? Jeśli oczywiście chcesz, to dla mnie bardzo ważne i pomocne. Dziękuję.

63 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-10-25 00:30:01)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Poczucie wartosci trzeba odnalezc w sobie, nie w drugim czlowieku, nawet jakby byl super cudowny, a nie totalnie chu*owy jak ten Twoj.

Jego ekse nie cierpialy i nie rozrywaly szat, bo nie mialy Twojej psychiki. Ty desperacko kogos potrzebujesz, bo nie potrafisz sie sama z soba okreslic, a tylko w relacji z kims, wiec idziesz teraz w schizy.

64 Ostatnio edytowany przez alice.alice1 (2016-10-25 00:32:10)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Wiem, ale pytanie brzmi, jak z tego wyjść. Terapia, tak. Chodzę, ale poza tym? Co mogę sobie mówić w takich chwilach? Rozumiesz?

65 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-10-25 00:45:09)

Odp: narcyzm, próba odejścia

Rozumiem.

Jak na razie zagryzc zeby i skupic sie na czyms innym. Polecam mechaniczne zajecia takie jak sprzatanie, katalogowanie, zajecia wymagajace duzego stopnia planowania i organizacji. Rowniez polecam energiczne uprawianie sportu- bieznia, Chodakowska, orbitrek, silownia z dobra,energetyczna muza w uszach. Celem jest odwrocenie uwagi od Twoich destrukcyjnych uczuc i wyladowanie energii.

Najlepiej jak sobie caly dzien zaplanujesz, tak, ze nie ma luk na myslenie o tym dupku. Tak doslownie, godzina za godzina. Nie tylko po jakims tygodniu bedziesz sie fizycznie super czuc, czesc Twojego emocjonalnego bajzlu tez sie wyklaruje.

Posty [ 1 do 65 z 237 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » narcyzm, próba odejścia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024