Zadzieram kiece i lecę. A kiełbache upcham w stanik co by się nie wydało, że wyobraźnia moja bardziej wybujała niż pierś
![]()
Ale skoro Rh zajmie się kiełbasa, to kto zajmie się mną?
Ktoś kto ma własną.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Poczucie zmarnowanego życia
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 13 … 24 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Zadzieram kiece i lecę. A kiełbache upcham w stanik co by się nie wydało, że wyobraźnia moja bardziej wybujała niż pierś
![]()
Ale skoro Rh zajmie się kiełbasa, to kto zajmie się mną?
Ktoś kto ma własną.
Zadzieram kiece i lecę. A kiełbache upcham w stanik co by się nie wydało, że wyobraźnia moja bardziej wybujała niż pierś
![]()
Ale skoro Rh zajmie się kiełbasa, to kto zajmie się mną?
Tu ma być przyzwoicie... zacznie od... zaraz zajmie...
Han_Na napisał/a:Zadzieram kiece i lecę. A kiełbache upcham w stanik co by się nie wydało, że wyobraźnia moja bardziej wybujała niż pierś
![]()
Ale skoro Rh zajmie się kiełbasa, to kto zajmie się mną?Ktoś kto ma własną.
![]()
Buahahahaha
Wilku, Ty na pewno jesteś inżynierem? Po ciętym dowCIPIE to bym powiedziała, że ginekolog
AloneWolf90 napisał/a:Han_Na napisał/a:Zadzieram kiece i lecę. A kiełbache upcham w stanik co by się nie wydało, że wyobraźnia moja bardziej wybujała niż pierś
![]()
Ale skoro Rh zajmie się kiełbasa, to kto zajmie się mną?Ktoś kto ma własną.
![]()
Buahahahaha
Wilku, Ty na pewno jesteś inżynierem? Po ciętym dowCIPIE to bym powiedziała, że ginekolog
Niestety tak. Teraz jak bym poszedł na studia to na informatykę albo medycynę.
Niestety tak.
Teraz jak bym poszedł na studia to na informatykę albo medycynę.
Też bym poszła na informatykę. Na medycynie jest za dużo ładnych dziewczyn Psują mi rynek.
AloneWolf90 napisał/a:Niestety tak.
Teraz jak bym poszedł na studia to na informatykę albo medycynę.
Też bym poszła na informatykę. Na medycynie jest za dużo ładnych dziewczyn
Psują mi rynek.
We Wrocławiu to chyba było nawet takie powiedzenie, że Akademia Medyczna to lepsza połowa Polibudy. To na Politechnice nie było tak źle.
Na językach dziewczyny dominowały.
Ale nie na moim kierunku.
Także powinnaś iść na Politechnikę, a ja na Akademię Medyczną.
Oboje poszliśmy na złe studia. Albo za mało imprezowaliśmy. W chwili najcięższego kryzysu stwierdziłam, że kluczem do towarzyskiego sukcesu jest puszczanie się na prawo i lewo po kiblach
Oboje poszliśmy na złe studia. Albo za mało imprezowaliśmy. W chwili najcięższego kryzysu stwierdziłam, że kluczem do towarzyskiego sukcesu jest puszczanie się na prawo i lewo po kiblach
Idź na staż do Wrocławia, tam jest dużo mężczyzn, bo to jedno z nielicznych miejsc, gdzie jest wiele miejsce pracy dla Inżynierów, a u mnie w pracy, to na jeden team jest maksymalnie jedna kobieta, bo wtedy jest maskotką, a jak są dwie to rywalizują ze sobą, która jest bardziej lubiana. Tak mi szef wytłumaczył, jak mu powiedziałem, czemu jest u nas tak mało kobiet.
Szpital na Borowskiej we Wrocławiu jest tak duży, że lekarze przemieszczają się tam na hulajnogach. http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-j … nId,451736
Co do puszczania się na lewo i na prawo po kiblach, to nie wiem czy to takie bezpieczne. Ja tam nie żałuję, może faktycznie trochę za mało imprezowałem.
Nie wszyscy faceci na polibudzie są hetero i to mogłoby się dla mnie źle skończyć.
Han_Na napisał/a:Oboje poszliśmy na złe studia. Albo za mało imprezowaliśmy. W chwili najcięższego kryzysu stwierdziłam, że kluczem do towarzyskiego sukcesu jest puszczanie się na prawo i lewo po kiblach
Idź na staż do Wrocławia, tam jest dużo mężczyzn, bo to jedno z nielicznych miejsc, gdzie jest wiele miejsce pracy dla Inżynierów, a u mnie w pracy, to na jeden team jest maksymalnie jedna kobieta, bo wtedy jest maskotką, a jak są dwie to rywalizują ze sobą, która jest bardziej lubiana.
Tak mi szef wytłumaczył, jak mu powiedziałem, czemu jest u nas tak mało kobiet.
Szpital na Borowskiej we Wrocławiu jest tak duży, że lekarze przemieszczają się tam na hulajnogach.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-j … nId,451736
Co do puszczania się na lewo i na prawo po kiblach, to nie wiem czy to takie bezpieczne.
Ja tam nie żałuję, może faktycznie trochę za mało imprezowałem.
Nie wszyscy faceci na polibudzie są hetero i to mogłoby się dla mnie źle skończyć.
Aż muszę sprawdzić jakie tam są warunki odbywania stażu. Bo widzisz, niektóre izby lekarskie np Warszaffka życzy sobie meldunek na jej terenie bo inaczej zapomnij o Seksie w Wielkim Mieście. Możesz liczyć co najwyżej na Judymowanie po wsiach
Doktor na hulajnodze <3
Hmmm faktycznie, nie ma bata żeby 100% chłopa było hetero. Statystycznie to jest niemożliwe.
W środowisku piłkarek lesbijek jest od cholery i ciut jeśli już mowa o innych orientacjach.
AloneWolf90 napisał/a:Han_Na napisał/a:Oboje poszliśmy na złe studia. Albo za mało imprezowaliśmy. W chwili najcięższego kryzysu stwierdziłam, że kluczem do towarzyskiego sukcesu jest puszczanie się na prawo i lewo po kiblach
Idź na staż do Wrocławia, tam jest dużo mężczyzn, bo to jedno z nielicznych miejsc, gdzie jest wiele miejsce pracy dla Inżynierów, a u mnie w pracy, to na jeden team jest maksymalnie jedna kobieta, bo wtedy jest maskotką, a jak są dwie to rywalizują ze sobą, która jest bardziej lubiana.
Tak mi szef wytłumaczył, jak mu powiedziałem, czemu jest u nas tak mało kobiet.
Szpital na Borowskiej we Wrocławiu jest tak duży, że lekarze przemieszczają się tam na hulajnogach.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-j … nId,451736
Co do puszczania się na lewo i na prawo po kiblach, to nie wiem czy to takie bezpieczne.
Ja tam nie żałuję, może faktycznie trochę za mało imprezowałem.
Nie wszyscy faceci na polibudzie są hetero i to mogłoby się dla mnie źle skończyć.
Aż muszę sprawdzić jakie tam są warunki odbywania stażu. Bo widzisz, niektóre izby lekarskie np Warszaffka życzy sobie meldunek na jej terenie bo inaczej zapomnij o Seksie w Wielkim Mieście. Możesz liczyć co najwyżej na Judymowanie po wsiach
![]()
Doktor na hulajnodze <3Hmmm faktycznie, nie ma bata żeby 100% chłopa było hetero. Statystycznie to jest niemożliwe.
W środowisku piłkarek lesbijek jest od cholery i ciut jeśli już mowa o innych orientacjach.
To się ładnie uśmiechnij do Sony i niech Cię zamelduję w Krakowie. Ja mogę się z Nią przejechać na Tor jak będzie trzeba.
Chociaż łatwiej będzie Ci w Warszawie u Rh72?
A jaką Ty będziesz robić specjalizacje?
Han_Na napisał/a:AloneWolf90 napisał/a:Idź na staż do Wrocławia, tam jest dużo mężczyzn, bo to jedno z nielicznych miejsc, gdzie jest wiele miejsce pracy dla Inżynierów, a u mnie w pracy, to na jeden team jest maksymalnie jedna kobieta, bo wtedy jest maskotką, a jak są dwie to rywalizują ze sobą, która jest bardziej lubiana.
Tak mi szef wytłumaczył, jak mu powiedziałem, czemu jest u nas tak mało kobiet.
Szpital na Borowskiej we Wrocławiu jest tak duży, że lekarze przemieszczają się tam na hulajnogach.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-j … nId,451736
Co do puszczania się na lewo i na prawo po kiblach, to nie wiem czy to takie bezpieczne.
Ja tam nie żałuję, może faktycznie trochę za mało imprezowałem.
Nie wszyscy faceci na polibudzie są hetero i to mogłoby się dla mnie źle skończyć.
Aż muszę sprawdzić jakie tam są warunki odbywania stażu. Bo widzisz, niektóre izby lekarskie np Warszaffka życzy sobie meldunek na jej terenie bo inaczej zapomnij o Seksie w Wielkim Mieście. Możesz liczyć co najwyżej na Judymowanie po wsiach
![]()
Doktor na hulajnodze <3Hmmm faktycznie, nie ma bata żeby 100% chłopa było hetero. Statystycznie to jest niemożliwe.
W środowisku piłkarek lesbijek jest od cholery i ciut jeśli już mowa o innych orientacjach.To się ładnie uśmiechnij do Sony i niech Cię zamelduję w Krakowie.
Ja mogę się z Nią przejechać na Tor jak będzie trzeba.
Chociaż łatwiej będzie Ci w Warszawie u Rh72?
![]()
A jaką Ty będziesz robić specjalizacje?
Rh pewnie będzie chciał łapówkę w postaci kiełbasy. Wędzarnia mi wysiądzie. No i skąd ja wytrzasnę tyle świń
Właśnie to jest kwestia rozwojowa. Miałam być kardiologiem, potem urodziła mi się ginekologia a teraz to nie wiem. To też nie do końca zależy ode mnie bo dużo do powiedzenie ma jego ekscelencja miłościwie panujący nam minister zdrowia i jego widzimisie odnośnie przyznania miejsc specjalizacyjnych. Ale zanim to nastąpi muszę odrobić staż i zdać egzamin państwowy. Specjalizacja w zależności od wyboru trwa od 4(rodzinna) do 6 lat (zabiegowe). Więc zanim skończę się uczyć to już będe bardzo stara
AloneWolf90 napisał/a:Han_Na napisał/a:Aż muszę sprawdzić jakie tam są warunki odbywania stażu. Bo widzisz, niektóre izby lekarskie np Warszaffka życzy sobie meldunek na jej terenie bo inaczej zapomnij o Seksie w Wielkim Mieście. Możesz liczyć co najwyżej na Judymowanie po wsiach
![]()
Doktor na hulajnodze <3Hmmm faktycznie, nie ma bata żeby 100% chłopa było hetero. Statystycznie to jest niemożliwe.
W środowisku piłkarek lesbijek jest od cholery i ciut jeśli już mowa o innych orientacjach.To się ładnie uśmiechnij do Sony i niech Cię zamelduję w Krakowie.
Ja mogę się z Nią przejechać na Tor jak będzie trzeba.
Chociaż łatwiej będzie Ci w Warszawie u Rh72?
![]()
A jaką Ty będziesz robić specjalizacje?Rh pewnie będzie chciał łapówkę w postaci kiełbasy. Wędzarnia mi wysiądzie. No i skąd ja wytrzasnę tyle świń
![]()
Właśnie to jest kwestia rozwojowa. Miałam być kardiologiem, potem urodziła mi się ginekologia a teraz to nie wiem. To też nie do końca zależy ode mnie bo dużo do powiedzenie ma jego ekscelencja miłościwie panujący nam minister zdrowia i jego widzimisie odnośnie przyznania miejsc specjalizacyjnych. Ale zanim to nastąpi muszę odrobić staż i zdać egzamin państwowy. Specjalizacja w zależności od wyboru trwa od 4(rodzinna) do 6 lat (zabiegowe). Więc zanim skończę się uczyć to już będe bardzo stara
Przejrzałem sobie zarobki dermatologa. Chyba jednak inżynier to nie tak zła fucha, skoro z dwuletnim doświadczeniem mogę dostać tylko parę procent złotych mniej (w tej pracy co mi dzisiaj zaproponowali).
Już raz się skusiłem na kasę i żałuję.
Drugi raz nigdy nie popełniam tego samego błędu.
Nie będę projektował kotłów, tylko lotnictwo, motoryzacja i Aerospace mają dla mnie znaczenie.
A co do zarobków, to może ja po prostu jestem zbyt pazerny?:P Ale w końcu wilk to i wilczy apetyt.
Na pewno, nie.
Na pewno cierpliwością to ja nie grzeszę.
A jak się utrzymasz w dużym mieście? Słyszałem, że zarobki lekarza-stażysty są kiepskie.
30-tka nie jest stara, ja tam mógłbym się umówić się z 30-tką, a jakby była rewelacyjna to nawet ożenić. Z drugiej strony, zmniejszy Ci się dystans do podstarzałych lowelasów.
I będziesz mieć większy wybór.
Przejrzałem sobie zarobki dermatologa.
Chyba jednak inżynier to nie tak zła fucha, skoro z dwuletnim doświadczeniem mogę dostać tylko parę procent złotych mniej (w tej pracy co mi dzisiaj zaproponowali).
Już raz się skusiłem na kasę i żałuję.
Drugi raz nigdy nie popełniam tego samego błędu.
Nie będę projektował kotłów, tylko lotnictwo, motoryzacja i Aerospace mają dla mnie znaczenie.
A co do zarobków, to może ja po prostu jestem zbyt pazerny?:P Ale w końcu wilk to i wilczy apetyt.
Na pewno, nie.
Na pewno cierpliwością to ja nie grzeszę.
A jak się utrzymasz w dużym mieście? Słyszałem, że zarobki lekarza-stażysty są kiepskie.
30-tka nie jest stara, ja tam mógłbym się umówić się z 30-tką, a jakby była rewelacyjna to nawet ożenić.
Z drugiej strony, zmniejszy Ci się dystans do podstarzałych lowelasów.
I będziesz mieć większy wybór.
Tak z ciekawości - ile dostaje inżynier?
U nas na studiach krążą legendy na temat zarobków informatyków i każdy klnie na czym świat stoi, że wybrał nie ten kierunek.
Stażysta dostaje najniższą krajową + ok 400 zł za obowiązkowe dyżury. Wiem, że niektórzy sobie dorabiają bo jakiś barach czy klubach ale to chyba zależy jakie kto ma potrzeby finansowe. Największy problem to mieszkanie. Ludzie do tej pory mieszkają po stancjach w kilka osób albo w akademikach bo ich nie stać na samodzielny wynajem a o kupnie to już nie wspomne. Nie chce mieszkać już w takiej studenckiej komunie. Za stara już jestem na to. Zauważyłam u siebie początek syndromu "wicia gniazda" i o ile wcześniej mogłam mieszkać w spartańskich warunkach to teraz kupuje różne bzdety "żeby było ładnie" Gdybym kogoś miała to moglibyśmy razem coś wynająć - kawalerkę czy jakieś 2 pokojowe mieszkanko - byłoby taniej. No ale nie mam i musze kombinować. Dlatego rozważam opcje "rodzice" ewentualnie "mniejsze miasto". Dlatego, że w dużym może być róźnie a też już nie chce od rodziców ciągnąć więcej kasy. Mama wpadła na genialny pomysł "kupujemy mieszkanie" tylko że to jest głupota bo tak naprawde nie wiem gdzie wyląduje na tej specce. I o ile kupno mieszkania w dużym mieście mogło by się zwrócić (wynajem) to jeśli będzie to w małym mieście to już będę musiała tam zostać, czy chce czy nie i spłacać kredyt przez następne 30 lat.
Kobiety po 30 gwałtownie "tracą na wartości" Kiedyś odbyłam totalnie bezsensowną dyskusje, o której chyba już tu nawet pisałam, z jednym takim który mi rzucił w twarz statystyką jakoby tylko 2% 30 latek ma jakąkolwiek szanse na związek bo jeśli facet zawsze będzie wolał młodszą
W przypadku Rh nie można mówić o dystansie. To są całe lata świetlne
Nie lubię o tym mówić bo efekt jest taki, że się nakręcam ale w tym momencie stoję na straconej pozycji Zrobiłam wszystko, co mogłam żeby to zmienić i nie zmieniło się nic.
Facetom jest łatwiej kogoś znaleźć - wystarczy, że ma fajną osobowość i tym nadrobi ewentualne braki w wyglądzie. Czytałam w Twoim wątku, że w czasach szkolnych koleżanki jednak się Tobą interesowały. Ja byłam cały czas niewidzialna. Na mojego byłego poleciałam w przypływie desperacji bo wreszcie ktoś zwrócił na mnie uwagę, mimo że od początku wiedziałam, że to nie jest facet dla mnie. Ale chciałam spróbować jak to jest. No to spróbowałam A potem wszystko wróciło do normy a ja znowu jestem niewidzialna
AloneWolf90 napisał/a:Przejrzałem sobie zarobki dermatologa.
Chyba jednak inżynier to nie tak zła fucha, skoro z dwuletnim doświadczeniem mogę dostać tylko parę procent złotych mniej (w tej pracy co mi dzisiaj zaproponowali).
Już raz się skusiłem na kasę i żałuję.
Drugi raz nigdy nie popełniam tego samego błędu.
Nie będę projektował kotłów, tylko lotnictwo, motoryzacja i Aerospace mają dla mnie znaczenie.
A co do zarobków, to może ja po prostu jestem zbyt pazerny?:P Ale w końcu wilk to i wilczy apetyt.
Na pewno, nie.
Na pewno cierpliwością to ja nie grzeszę.
A jak się utrzymasz w dużym mieście? Słyszałem, że zarobki lekarza-stażysty są kiepskie.
30-tka nie jest stara, ja tam mógłbym się umówić się z 30-tką, a jakby była rewelacyjna to nawet ożenić.
Z drugiej strony, zmniejszy Ci się dystans do podstarzałych lowelasów.
I będziesz mieć większy wybór.
Tak z ciekawości - ile dostaje inżynier?
![]()
U nas na studiach krążą legendy na temat zarobków informatyków i każdy klnie na czym świat stoi, że wybrał nie ten kierunek.
Stażysta dostaje najniższą krajową + ok 400 zł za obowiązkowe dyżury. Wiem, że niektórzy sobie dorabiają bo jakiś barach czy klubach ale to chyba zależy jakie kto ma potrzeby finansowe. Największy problem to mieszkanie. Ludzie do tej pory mieszkają po stancjach w kilka osób albo w akademikach bo ich nie stać na samodzielny wynajem a o kupnie to już nie wspomne. Nie chce mieszkać już w takiej studenckiej komunie. Za stara już jestem na to. Zauważyłam u siebie początek syndromu "wicia gniazda" i o ile wcześniej mogłam mieszkać w spartańskich warunkach to teraz kupuje różne bzdety "żeby było ładnie"Gdybym kogoś miała to moglibyśmy razem coś wynająć - kawalerkę czy jakieś 2 pokojowe mieszkanko - byłoby taniej. No ale nie mam i musze kombinować. Dlatego rozważam opcje "rodzice" ewentualnie "mniejsze miasto". Dlatego, że w dużym może być róźnie a też już nie chce od rodziców ciągnąć więcej kasy. Mama wpadła na genialny pomysł "kupujemy mieszkanie" tylko że to jest głupota bo tak naprawde nie wiem gdzie wyląduje na tej specce. I o ile kupno mieszkania w dużym mieście mogło by się zwrócić (wynajem) to jeśli będzie to w małym mieście to już będę musiała tam zostać, czy chce czy nie i spłacać kredyt przez następne 30 lat.
Kobiety po 30 gwałtownie "tracą na wartości"
Kiedyś odbyłam totalnie bezsensowną dyskusje, o której chyba już tu nawet pisałam, z jednym takim który mi rzucił w twarz statystyką jakoby tylko 2% 30 latek ma jakąkolwiek szanse na związek bo jeśli facet zawsze będzie wolał młodszą
![]()
W przypadku Rh nie można mówić o dystansie. To są całe lata świetlne
Nie lubię o tym mówić bo efekt jest taki, że się nakręcam ale w tym momencie stoję na straconej pozycji
Zrobiłam wszystko, co mogłam żeby to zmienić i nie zmieniło się nic.
Facetom jest łatwiej kogoś znaleźć - wystarczy, że ma fajną osobowość i tym nadrobi ewentualne braki w wyglądzie. Czytałam w Twoim wątku, że w czasach szkolnych koleżanki jednak się Tobą interesowały. Ja byłam cały czas niewidzialna. Na mojego byłego poleciałam w przypływie desperacji bo wreszcie ktoś zwrócił na mnie uwagę, mimo że od początku wiedziałam, że to nie jest facet dla mnie. Ale chciałam spróbować jak to jest. No to spróbowałamA potem wszystko wróciło do normy a ja znowu jestem niewidzialna
Prosto po studiach minimum 2000 netto średnio 2500 na rękę, maksymalnie 3000 na rękę. po roku można dostać 3500 zł średnio na rękę, a maksymalnie nawet 4000 zł, po dwóch latach idzie utargować koło 4500 zł. . Tyle, że ja ni mam tych wartości maksymalnych, ale jest nieźle.
Powiem, że mam 3 z przodu. a brutto 5 z przodu z premią (też 400 zł
jak u stażysty)
Ja tam sam wynajmuję mieszkanie. Za 2500 zł na rękę dałem radę się utrzymać sam i jeszcze odłożyłem, a nawet jeden miesiąc musiałem się utrzymać za 2000 netto, było ciężko, ale dałem radę. I miałem jeszcze samochód na utrzymaniu, w którym musiałem co chwilę coś naprawiać i dałem radę.
Zastanów się na czym Ci bardziej zależy, ja polecam staż w jak najlepszym szpitalu i największym mieście, minusy to oczywiście, że będzie musiała ponieść wydatki na mieszkanie i mieszkać z kimś prawdopodobnie, ale masz większe szanse kogoś poznać.
W domu to wiadomo, mieszkanko free, jedzenie free. Ale wydaję mi się gorzej Ci się będzie czegoś nauczyć i kogoś poznać. Musisz dokonać wyboru.
Ja dokonałem tego pierwszego i nie żałowałem, do puki nie połasiłem na większą kasę i wylądowałem w tym odludziu co mieszkam teraz. Owszem czasami mi się nie podobało, że musiałem wybierać z oszczędności, ale jak to w niedzielę powiedziała jedna Pani na pieniądze, pieniądz rzecz nabyta dzisiaj jest, jutro go nie ma.
Wiesz ja jestem albo skrzywionym mężczyzną albo jakimś obcym. Dla mnie idealny wiek Partnerki to taki jak mój.
Oczywiście może być starsza i młodsza, ale jak miałbym powiedzieć idealny wiek, to taki jak mój.
Dałabyś chłopakowi szansę.
Z tym się mi kojarzy rh72:
Widzisz ja też zrobiłem wszystko co mogłem (zacząłem wychodzić ze znajomymi, zapisałem się na pełno kursów i nic) i zero efektu, jedyne co mi zostało to zaczepiać każdą kobietę, która idzie sama na ulicy, ale to chyba desperacja poziom alfa.
Wiesz ostatnia kobieta, to chyba była nawet na kursie językowym na który chodzę. Ale ona mi się nie podobała.
Jakby miała lepszy charakter to może bym się skupił.
Wolf - zarabiasz prawie tak dobrze jak na kasie w Biedro
Szkopuł w tym, że dla młodych najlepszą opcją jest powiat w myśl zasady "w małym szpitalu jest mało doktorów, dużo do roboty i dużo się można nauczyć". Moi znajomi w większości zostają na Klynykach bo nie muszą się pojawiać Ale ja zawsze mam przerost ambicji i ląduje źle
Powiaty są dobre dla ludzi stabilnych życiowo, którzy nie muszą zaczepiać innych na ulicy Ten patent był zastosowany w "Chłopakach do Wzięcia". Chyba się nie udało
Zależy kto zaczepia. Gdyby mnie zaczepił Chris Evans to za bardzo bym się nie opierała
Ode mnie prawdopodobnie bije "odwal się ode mnie" - ktoś mi kiedyś powiedział, że tak jest. Od Ciebie - wilcze feromony laski wolą trzymać się zdaleka z obawy, że zgłupieją na Twoim punkcie
Zawsze daje szansę, zawsze staram się kogoś poznać, nawet jeśli wygląda na "żonę Shreka" szkopuł w tym, że nikt nie chce dać szansy mnie. Do tanga trzeba dwojga.
Jeśli o mnie chodzi - może być równolatek, może być starszy (nie mylić ze STARYM), ale to wiadomo, że wiek o niczym świadczy i tak sobie mogę pogadać. Trzeba każdy przypadek rozpatrywać indywidualnie
Kotek śliczny. Ale ja wolę pieski A rh za 10 lat pogoniłby staruchę (czyli mnie) i zacząłby podrywać maturzystki
Wilcze feromony słabo działają. Wiem coś o tym. Hajtnąłem się dopiero jak miałem 39 lat.
Wilczysko, Oni sobie swoją działkę uprawiają i muszą mnie wplatać aby nie wyszło, że nieprzyzwoitości plotą i na swaty idą... Hormony wilcze działają wcale dobrze tylko wilczyc może mniej...Informatycy też mają, jak młodzi, pod górkę. Informatyk to określenie szerokie. Jest programista, jest administrator, jest tzw. konsultant i jest nawet handlowiec. Nie mogę podać szczegółów bo ogranicza mnie umowa korpo. Dobry programista, na poziomie senior (nie ja, więc delikatnie napiszę) powinien mieć umowę w dobrej firmie na około 10 tys. brutto - ale to jednak chyba tylko W-wa. W mniejszym mieście może mieć 5 tys. brutto. Takie różnice jednak. Także człowiek człowiekowi nierówny - bo jak jest efektywny to szybko awansuje.
Ale, jak jesteście na tzw. prowizji to w tłuste miesiące konsultant może, że hej!!! Ja nie zobaczę takich $ łącznie z rocznym bonusem, który jak 13-stka jest u mnie!
Han_na, jakie lata? Co lata? Dystans - nie bój, nie bój, świń na tym świecie nigdy nie zabraknie. Bardziej drobiu bo ostro drobiożerny jestem . A jak się pomylę w pokojach to co zaproponujesz? Koleżankę pewnie, co? Ja mieszkam w Ząbkach, nie wiem, na ile robi to różnicę w stażu. Jednak jeśli mam polecać W-we, to właśnie podwarszawskie miejscowości i męczenie się z dojazdami - karta miejska 250 zł i tak musi być a wynajem o WIELE tańszy. Na początek wynajem - sam przez ponad 10 lat po studiach się tułałem i była też kawalerka 17 m2.
Tak - z kuchenką w przedpokoju, jedynym zlewem i wanną w łazience, szafą stołem, krzesłem i łóżkiem...
Fajnie było - wtedy młody byłem i głupi i próbowałem rozkręcać własną działalność więc do domu tylko na sen. Dostałem ostro po łapkach, za młody, za mało doświadczenia w te klocki. A trzeba abarot - najpierw zobaczyć firmę / korpo a potem startować z własnym... No cóż, kombinuję sobie w różne kierunki jeszcze.
Wolf - proponuję budować przyszłość, jak to robisz. Lepsza firma, powoli do przodu, bez liczenia na $. One przyjdą później, jak już będziesz mógł stanąć przed szefem i powiedzieć: 'taaaak? to spier...' i szef poleci za Tobą przepraszać. Tak się zdarza, wierz mi. Widełek nie przeskoczysz, bo musisz zarobić na siebie i są polityki firmowe. Ale daleko zajdziesz, coś widzę... Han_na serio, bierz się za niego - On lubi inteligentne, to podstawa (inaczej fajne) - wygląd, jak masz kompleksy, ważny ale drugorzędny dla niego. Abyś mu wilczycą była to cały Twój! jakbyś go jeszcze nie wyczuła i nie rozpracowała (bo pewnie masz już go na widelcu, kobiety!). Nie wiem, co taki gościu jeszcze sam porabia... Kobiety jakieś dzisiaj niepozbierane
Wolf - zarabiasz prawie tak dobrze jak na kasie w Biedro
![]()
Szkopuł w tym, że dla młodych najlepszą opcją jest powiat w myśl zasady "w małym szpitalu jest mało doktorów, dużo do roboty i dużo się można nauczyć". Moi znajomi w większości zostają na Klynykach bo nie muszą się pojawiaćAle ja zawsze mam przerost ambicji i ląduje źle
![]()
Powiaty są dobre dla ludzi stabilnych życiowo, którzy nie muszą zaczepiać innych na ulicyTen patent był zastosowany w "Chłopakach do Wzięcia". Chyba się nie udało
Zależy kto zaczepia. Gdyby mnie zaczepił Chris Evans to za bardzo bym się nie opierała
Ode mnie prawdopodobnie bije "odwal się ode mnie" - ktoś mi kiedyś powiedział, że tak jest. Od Ciebie - wilcze feromonylaski wolą trzymać się zdaleka z obawy, że zgłupieją na Twoim punkcie
![]()
Zawsze daje szansę, zawsze staram się kogoś poznać, nawet jeśli wygląda na "żonę Shreka"szkopuł w tym, że nikt nie chce dać szansy mnie. Do tanga trzeba dwojga.
Jeśli o mnie chodzi - może być równolatek, może być starszy (nie mylić ze STARYM), ale to wiadomo, że wiek o niczym świadczy i tak sobie mogę pogadać. Trzeba każdy przypadek rozpatrywać indywidualnie![]()
Kotek śliczny. Ale ja wolę pieski
A rh za 10 lat pogoniłby staruchę (czyli mnie) i zacząłby podrywać maturzystki
No co Ty! Wg tego artykułu http://m.onet.pl/biznes/kraj,kq0cpd mam zarobki jak menadżer sklepu.
Przerost ambicji nie jest zły, mnie tam dobrze z nim.
Wiesz dla mnie żona Shreka - Fiona w wersji nieogrowej to ładna jest.
Dla mnie wiek też nie determinuję jaką ktoś jest osobą. Zgadzam się też, ze każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie.
Ja też wolę psy od kotów. Ale rh72 nie dość, że ma kota, to jeszcze nie długo znajdę go w lodówce jak tego kota.
Zresztą on jest już chyba obecny na każdym temacie.
Jest mi tylko trochę głupio, że tak offtopujemy na temacie milki Niedługo z rh72 będziemy biegać po wszystkich tekstach jak pies za kotem, tylko kto jest kotem, a kto psem?
Rh - Kobietom myli się niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu Jesteśmy dziwnym pokoleniem. Z jednej strony wiemy czego chcemy, a z drugiej biegamy jak dzieci we mgle zapominając, że to czego chcemy nie koniecznie jest tym, czego potrzebujemy.
Nie chcesz być naszą przyzwoitką?
O proszę, a wśród moich znajomych panuje przekonanie, że informatyk na 2 roku studiów zarabia grube hajsy i to do tego w ojro. Kolejny mit obalony. A informatyk okazuje się, że wcale nie jest taką dobrą partią
Nie ma ryzyka, nie ma zabawy Jak trafisz na koleżankę to już Wasza sprawa jaką kiełbasę będziecie wędzić
Jest ktoś na tym świecie kto nie ma kompleksów? Nawet Modelki Victoria's secret ciągle się odchudzają Ja problemu ze swoim wyglądem nie mam (już, chyba że mam złe dni raz w miesiącu).
Wilk -
Chyba bliżej mi do ludzkiej wersji Fiony niż do ogrzej wiec nie ma tragedii ale nie mnie to oceniać.
Mówisz, że rh jest silną i niezależną kobietą? Jak pies z kotem? A nie wilk z kotem?
Czas na offtop u rh?
Lubię inteligentnych facetów;) Ambitnych też
Lubię inteligentnych facetów;) Ambitnych też
Cholera, Han_na kolejnej nie idzie dogodzić.. ale rzeczywiście, ten temat jednak nie do takich rozmów... wiem, że przyzwoitkę chcecie 'tam' ominąć - dajmy Milce jednak powiedzieć, bo może się mylę... Milka, ale jednak masz jakiś pomysł? Taki z Ciebie?
milka76
A czy koniecznie chcesz brac slub koscielny? Dzis wiekszosc facetow nie chce - nie bierze tego pod uwage. Nie zrozum mnie zle, ale duzo ludzi przeczy samym sobie decydujac sie na taki krok. Biora slub koscielny bardziej z tradycji, nacisku rodziny, sa zmuszani (bo w ich rodzinie brali inni koscielny to jak by wygladalo jak ja nie wezme) niz z wlasnego przekonania czy prawdziwej wiary. Ja wychowalem sie w katolickiej rodzinie, ale nie wyobrazam sobie brac koscielnego. Czasy sie zmienily.
Margz dla mnie ślub kościelny to sakrament a nie tradycja. Ale zdaje sobie sprawę ze dla większości to tylko tradycja pokaż dla rodziny. Dla mnie to coś więcej. ..
A ja nigdy nie marzylam o slubie, bialej sukni itp. Ale o fajnym facecie.niestety i z pierwszego i z drugiego nici:/
Ale macie jakieś pomysły same dla siebie, co z tym zrobić? Czy już się nie chce?
Ja tez nie marze o białej sukni. Ale o fajnym facecie.
Rh72- pomysły mi się skończyły. W realu w moim otoczeniu sami zajęci faceci. W necie na portalach randkowych na których jestem zero odzewu ze strony fajnych normalnych facetów
milka76,
Sakrament mowisz? Te slowo przestalo miec sens wiele lat temu. Patrzac na to co sie dzieje w kosciolach to te wszystkie sakramenty wydaja sie 1 wielka sciema. Czemu mlodzi rodzice chrzcza dzieci, choc sami do kosciola nie chodza? - bo zmusza ich rodzina, otoczenie. Pierwsza Komunia? Wiele z tych dzieci jest po raz 2 w zyciu w kosciele, a po Komunii sie juz tam wiecej nie pojawi. Chcesz slub koscielny z poczucia sakramentu - wiesz znalezienie faceta , ktory pojdzie z Toba do oltarza z poczucia sakramentu, swojej wiary graniczy z cudem. Poznasz faceta , w ktorym sie zakochasz, ale on bedzie niewierzacy i bedzie chcial tylko slubu cywilnego. Co wtedy zrobisz? Zerwiesz z nim, zmusisz do slubu koscielnego?
Margz to że dla pewnej grupy ludzi sakramenty są tylko na pokaz nie oznacza ze tak myślą wszyscy. Nie interesuje mnie to że być może jestem w mniejszości. Chociaż to dziwne ze w mniejszości w kraju w którym większość deklaruje sie ze jest katolikami.
Margz będąc w moim wieku ciężko znaleźć faceta który W ogóle poważnie myśli o związku a co dopiero o jakimkolwiek ślubie czy to cywilnym czy kościelnym. Wiec na razie nie myślę co by było gdyby bo to nie ma najmniejszego sensu.
Ja mam szczescie na facetow nieudacznikow.
Pomysl na siebie?z samotnoscia moglabym jeszcze zyc, ale inni mi nie daja. Ciagle slysze:czas najwyzszy itp.i to czasami od osob prawie ze obcych.ostatnio zdarza mi sie nawet proba swatania przez te "obce mi osoby". Wiec chyba jestem odbierana jako jakas sierota,ktora bez faceta jest niczym.
Mnie juz nikt nie świata nikt nic nie mówi. Po prostu już uznali ze jestem stracona .
Milka, wybacz, ala skoro Ty sama postrzegasz się jako straconą, to jak mają Cię widzieć inni ??
Nie sądzę, że takie stracone... po co jednak się demotywować...? może lepiej czasami 'samemu'
obie opcje (i samemu i w związku) mają swoje plusy i minusy... wiecie, zawsze się tęskni do tego innego życia, tylko właśnie jak ono się spełni to nie zawsze różowe jest i wtedy przechodzi ochota na to 'zawsze się tęskni'. Mi by było teraz trudno 'dogodzić'... i chciałby jednego i drugiego... mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko
I rybki i akwarium
rh74- jeśli masz trochę czasu, to przeczytaj cały ten wątek, od samego początku. Ja widzę w Milce dziewczynę, która jest totalnie zamknięta na jakiekolwiek zmiany, usztywniona w swoich oczekiwaniach, postrzega wszystko w jednych ciemnych barwach, nie ma na siebie bez partnera absolutnie żadnego pomysłu, właściwie jakby nie istniała bez niego..przerażające !
rh74- jeśli masz trochę czasu, to przeczytaj cały ten wątek, od samego początku. Ja widzę w Milce dziewczynę, która jest totalnie zamknięta na jakiekolwiek zmiany, usztywniona w swoich oczekiwaniach, postrzega wszystko w jednych ciemnych barwach, nie ma na siebie bez partnera absolutnie żadnego pomysłu, właściwie jakby nie istniała bez niego..przerażające !
Czytał ja... zaobserwował... 2 lata mi ujęłaś więc odmłodziłaś
widzę, co się dzieje i nie mam zamiaru Milkę na siłę gdzieś ciągnąć...
jednak taki pesymizm powoduje, że się nie zgadzam na niego
żyją Panie, funkcjonują chyba ok i staram się więc znaleźć jakieś światełko w tunelu... ciemno, wiem, ale może jakaś lokomotywa kiedyś przyjedzie... na razie nie ma mądrej rady na tak stawiane dyktum i sam nie wiem, czy bym się nie wkręcił z takim myśleniem i po tylu doświadczeniach... Paniom więc dobrze życzę
Jezeli milka probowala( ale tak naprawde )wejsc w jakis zwiazek i sie nie udawalo to ok, ma prawo myslec jak mysli. A tylko ona to wie.
Ja np.moglabym sobie zarzucic brak konta na protalu randkowym (haha).
Jezeli milka probowala( ale tak naprawde )wejsc w jakis zwiazek i sie nie udawalo to ok, ma prawo myslec jak mysli. A tylko ona to wie.
Ja np.moglabym sobie zarzucic brak konta na protalu randkowym (haha).
Oj tam, oj tam... Ja informatyk i sobie wpadłem na genialny właśnie pomysł!!! Kobiety, muzy moje... Napiszę taki portal, jak Allegro tylko będziemy licytować partnerów... ale tak, że nie będzie 'zmiłuj się' = kupione, to kupione Będzie na początku burza w szkalnce wody i kilka związków burzliwych bo damy w regulaminie, że 'zakup' obowiązuje przynajmniej na rok
nie będzie wtedy jakiś udawań i ludzie może zacznął sie poważniej traktować, co?
Ja mam szczescie na facetow nieudacznikow.
Pomysl na siebie?z samotnoscia moglabym jeszcze zyc, ale inni mi nie daja. Ciagle slysze:czas najwyzszy itp.i to czasami od osob prawie ze obcych.ostatnio zdarza mi sie nawet proba swatania przez te "obce mi osoby". Wiec chyba jestem odbierana jako jakas sierota,ktora bez faceta jest niczym.
Może warto przygotować sobie ostre riposty na takie głupie komentowanie Twojego życia. Tak, żeby zamknąć innym usta : ) I powtarzać je w kółko jak zdartą płytę, nie dając się sprowokować. Spróbuj, to działa.
Ludzie zawsze będą próbować wtrącać się, układać innym życie. Paskudna cecha.
ananasowa napisał/a:Jezeli milka probowala( ale tak naprawde )wejsc w jakis zwiazek i sie nie udawalo to ok, ma prawo myslec jak mysli. A tylko ona to wie.
Ja np.moglabym sobie zarzucic brak konta na protalu randkowym (haha).Oj tam, oj tam... Ja informatyk i sobie wpadłem na genialny właśnie pomysł!!! Kobiety, muzy moje... Napiszę taki portal, jak Allegro tylko będziemy licytować partnerów... ale tak, że nie będzie 'zmiłuj się' = kupione, to kupione
Będzie na początku burza w szkalnce wody i kilka związków burzliwych bo damy w regulaminie, że 'zakup' obowiązuje przynajmniej na rok
nie będzie wtedy jakiś udawań i ludzie może zacznął sie poważniej traktować, co?
Zasmucę Cię, ale taki portal już istnieje wpisz w Google "zaadoptuj faceta ".
Hahaha Nie, nie są poważni, tego nie da się 'tak' obejść...
Wiesz co Milka - moja mama jest baaaardzo wierząca, ale pracuje z ludźmi i zna różne historie. Wie, że ślub kościelny kompletnie niczego nie gwarantuje - błogosławieństwo księdza nie jest żadnym magicznym zaklęciem które sprawi, że mąż i żona sobie będą żyli długo i szczęśliwie. Kiedyś z nią rozmawiałam na temat mego głównego życiowego problemu co skwitowała "to sobie weźmiesz rozwodnika, byle by miał jasną sytuację prawną" ciekawe co by mówiła gdyby przyszło co do czego
nie mniej taką myśl do siebie dopuszcza. Poza tym życie róznie się układa, a ludzie biorą śluby z osobami które są kompletnie z innej bajki (np pokutujące na wsiach jak ciąża to trzeba wziąć ślub). Jeśli kobieta ma męża alkoholika i od niego odejdzie to chyba ma prawo sobie ułożyć życie nie zależnie od tego że ksiądz każe jej "dźwigać krzyż" - jasne łatwo mówić skoro jego to nie dotyczy.
Do czego zmierzam - jesteś wierząca, sakramenty są dla Ciebie ważne. Ok. Przyjmuje to. Tylko że gdybyś zakochała się w rozwodniku (może się tak stać) i związała z nim to podejrzewam, że Bóg by Ci to wybaczył (w końcu jest miłosierny), ksiądz by Ci to wybaczył (jeśli jest sensowny, większość niestety nie jest) tylko czy Ty wybaczyłabyś sobie?
Wiesz co Milka - moja mama jest baaaardzo wierząca, ale pracuje z ludźmi i zna różne historie. Wie, że ślub kościelny kompletnie niczego nie gwarantuje - błogosławieństwo księdza nie jest żadnym magicznym zaklęciem które sprawi, że mąż i żona sobie będą żyli długo i szczęśliwie. Kiedyś z nią rozmawiałam na temat mego głównego życiowego problemu
co skwitowała "to sobie weźmiesz rozwodnika, byle by miał jasną sytuację prawną" ciekawe co by mówiła gdyby przyszło co do czego
nie mniej taką myśl do siebie dopuszcza. Poza tym życie róznie się układa, a ludzie biorą śluby z osobami które są kompletnie z innej bajki (np pokutujące na wsiach jak ciąża to trzeba wziąć ślub). Jeśli kobieta ma męża alkoholika i od niego odejdzie to chyba ma prawo sobie ułożyć życie nie zależnie od tego że ksiądz każe jej "dźwigać krzyż" - jasne łatwo mówić skoro jego to nie dotyczy.
Do czego zmierzam - jesteś wierząca, sakramenty są dla Ciebie ważne. Ok. Przyjmuje to. Tylko że gdybyś zakochała się w rozwodniku (może się tak stać) i związała z nim to podejrzewam, że Bóg by Ci to wybaczył (w końcu jest miłosierny), ksiądz by Ci to wybaczył (jeśli jest sensowny, większość niestety nie jest) tylko czy Ty wybaczyłabyś sobie?
Han_na a czy Ty nie pisałaś przypadkiem, że religia jest jednym z tych filarów, których podobieństwo gwarantuję trwałość związku?
Rozumiem, że wcześniej cytowałaś po prostu cudzą wypowiedź z badań naukowych.
Jakie jest twoje zdanie w tej sprawie? Mi osobiście wydaję się, ze naukowcy mają niestety rację i patrz mój własny temat jak rodzice próbują mnie nawrócić.
Wydaję mi się, że w przypadku partnerki/partnera będzie tak samo tzn. będą "chcieli uratować jeden drugiego"
i będą się nawzajem nawracać, bo przecież kochają partnerkę/partnera i "nie pozwolą" mu "marnować swojego życia". Wiesz ja za kościołem nie przepadam i mimo, że nie wypisałem się z Niego, to byłbym gotowy zgodzić się na katolicki ślub, ale ja chcę go jako "niewierny".
Problemem jest dla mnie jednak konieczność podpisania zobowiązania do wychowania dzieci w wierze katolickiej... Ja mam z Tą religią same złe wspomnienia i nie chciałbym dręczyć tym ewentualne dzieci.
A podarować im otwarty umysł.
Wolf - wiem jak wygląda takie małżeństwo. Napatrzylam się na swoich rodziców
Ja się z Kościoła nie wypisałam, ale mam do niego dość oschly stosunek. Jest niewielu księży których szanuje, większość głosi oderwane od życia postulaty, brakuje im 'miłości bliźniego'. Lubie posłuchać Szustaka ale dlatego że jest po prostu mądrym człowiekiem i nie klepie w kolko o żalu za grzechy.
Do wiary mam dosyć luźny stosunek (w tym momencie tak naprawdę nie wiem czy wierze czy nie) To że ktoś leży krzyżem i klepie zdrowaski nie znaczy ze jest dobrym człowiekiem (np pan poseł który 'wychowywal' swoją żonę) . Ja do wiary swojego ewentualnego męża wtrącać się nie będę pod warunkiem, że on nie będzie wtracał sie do mnie. Jako dorośli ludzie mamy swój rozum i dokonujemy własnych wyborów. Dzieci? Tutaj nie wiem co bym zrobiła. Chyba poslalabym je na religię (pod warunkiem, że katecheta będzie sensowny) po to żeby poznały podstawy z których w końcu wywodzi się nasz krąg kulturowy (dekalog to jednak jest uniwersalny drogowskaz moralny trudno z tym dyskutowac) Jak dorosną to dokonają swojego wyboru.
Są ludzie głęboko wierzący którzy żyją w niesakramentalnych związkach i czują się z Kościoła wykluczeni. To jest dla nich wielka tragedia. Wiec rozwód nie wyklucza bycia wierzącym. Czytałam kiedy bloga pisanego przez byłego księdza i jego partnerkę. Jak znajdę to go tu wrzucę
Han_a masz rację. Ksieza i sama instytucja kościoła może często budzić pewne wątpliwości. Ale są to tylko ludzie grzeszni jak wszyscy. Nie uważam ze jak ktoś chodzi do kościoła to jest zaraz lepszym człowiekiem od tego co nie chodzi.bo różnie z tym bywa.jeśli chodzi o ślub to sakramentu nie udziela ksiądz. Udzielają go sobie sami malzonkowie. Czy taki związek będzie lepszy to tez trudno powiedzieć. Jednak wiążąc się z rozwodnikiem swiadomie zamykam sobie drogę do sakramentu Eucharystii..ale ciężko to wytłumaczyć komuś kto nie ma takiej potrzeby bądź jest niewierzący
Tyle w temacie..
Ach, Milka, w końcu konkret... Tu mocno o sprawy wiary chodzi. A to pewnie gorzej coś poradzić
Wolf - wiem jak wygląda takie małżeństwo. Napatrzylam się na swoich rodziców
![]()
Ja się z Kościoła nie wypisałam, ale mam do niego dość oschly stosunek. Jest niewielu księży których szanuje, większość głosi oderwane od życia postulaty, brakuje im 'miłości bliźniego'. Lubie posłuchać Szustaka ale dlatego że jest po prostu mądrym człowiekiem i nie klepie w kolko o żalu za grzechy.
Do wiary mam dosyć luźny stosunek (w tym momencie tak naprawdę nie wiem czy wierze czy nie) To że ktoś leży krzyżem i klepie zdrowaski nie znaczy ze jest dobrym człowiekiem (np pan poseł który 'wychowywal' swoją żonę) . Ja do wiary swojego ewentualnego męża wtrącać się nie będę pod warunkiem, że on nie będzie wtracał sie do mnie. Jako dorośli ludzie mamy swój rozum i dokonujemy własnych wyborów. Dzieci? Tutaj nie wiem co bym zrobiła. Chyba poslalabym je na religię (pod warunkiem, że katecheta będzie sensowny) po to żeby poznały podstawy z których w końcu wywodzi się nasz krąg kulturowy (dekalog to jednak jest uniwersalny drogowskaz moralny trudno z tym dyskutowac) Jak dorosną to dokonają swojego wyboru.Są ludzie głęboko wierzący którzy żyją w niesakramentalnych związkach i czują się z Kościoła wykluczeni. To jest dla nich wielka tragedia. Wiec rozwód nie wyklucza bycia wierzącym. Czytałam kiedy bloga pisanego przez byłego księdza i jego partnerkę. Jak znajdę to go tu wrzucę
Rozumiem, że twoja mama to ta wierząca. Tak?
To jak kościół traktuję byłych księży i zakonnice to skandal... Przecież oni mają potem niesamowicie trudny start, a tu ich jeszcze gnębi były pracodawca...
Han_Na napisał/a:Wolf - wiem jak wygląda takie małżeństwo. Napatrzylam się na swoich rodziców
![]()
Ja się z Kościoła nie wypisałam, ale mam do niego dość oschly stosunek. Jest niewielu księży których szanuje, większość głosi oderwane od życia postulaty, brakuje im 'miłości bliźniego'. Lubie posłuchać Szustaka ale dlatego że jest po prostu mądrym człowiekiem i nie klepie w kolko o żalu za grzechy.
Do wiary mam dosyć luźny stosunek (w tym momencie tak naprawdę nie wiem czy wierze czy nie) To że ktoś leży krzyżem i klepie zdrowaski nie znaczy ze jest dobrym człowiekiem (np pan poseł który 'wychowywal' swoją żonę) . Ja do wiary swojego ewentualnego męża wtrącać się nie będę pod warunkiem, że on nie będzie wtracał sie do mnie. Jako dorośli ludzie mamy swój rozum i dokonujemy własnych wyborów. Dzieci? Tutaj nie wiem co bym zrobiła. Chyba poslalabym je na religię (pod warunkiem, że katecheta będzie sensowny) po to żeby poznały podstawy z których w końcu wywodzi się nasz krąg kulturowy (dekalog to jednak jest uniwersalny drogowskaz moralny trudno z tym dyskutowac) Jak dorosną to dokonają swojego wyboru.Są ludzie głęboko wierzący którzy żyją w niesakramentalnych związkach i czują się z Kościoła wykluczeni. To jest dla nich wielka tragedia. Wiec rozwód nie wyklucza bycia wierzącym. Czytałam kiedy bloga pisanego przez byłego księdza i jego partnerkę. Jak znajdę to go tu wrzucę
Rozumiem, że twoja mama to ta wierząca.
Tak?
To jak kościół traktuję byłych księży i zakonnice to skandal... Przecież oni mają potem niesamowicie trudny start, a tu ich jeszcze gnębi były pracodawca...
Brawo Sherloku Mama przyjęła postawę 'nawracania na sile' tylko efekt jest wręcz odwrotny. Dzieci idą w ślady taty.
Rozumiem ze księża to tylko ludzie ale gdyby sami byli tego świadomi to i im i nam żyłoby się lepiej.
AloneWolf90 napisał/a:Han_Na napisał/a:Wolf - wiem jak wygląda takie małżeństwo. Napatrzylam się na swoich rodziców
![]()
Ja się z Kościoła nie wypisałam, ale mam do niego dość oschly stosunek. Jest niewielu księży których szanuje, większość głosi oderwane od życia postulaty, brakuje im 'miłości bliźniego'. Lubie posłuchać Szustaka ale dlatego że jest po prostu mądrym człowiekiem i nie klepie w kolko o żalu za grzechy.
Do wiary mam dosyć luźny stosunek (w tym momencie tak naprawdę nie wiem czy wierze czy nie) To że ktoś leży krzyżem i klepie zdrowaski nie znaczy ze jest dobrym człowiekiem (np pan poseł który 'wychowywal' swoją żonę) . Ja do wiary swojego ewentualnego męża wtrącać się nie będę pod warunkiem, że on nie będzie wtracał sie do mnie. Jako dorośli ludzie mamy swój rozum i dokonujemy własnych wyborów. Dzieci? Tutaj nie wiem co bym zrobiła. Chyba poslalabym je na religię (pod warunkiem, że katecheta będzie sensowny) po to żeby poznały podstawy z których w końcu wywodzi się nasz krąg kulturowy (dekalog to jednak jest uniwersalny drogowskaz moralny trudno z tym dyskutowac) Jak dorosną to dokonają swojego wyboru.Są ludzie głęboko wierzący którzy żyją w niesakramentalnych związkach i czują się z Kościoła wykluczeni. To jest dla nich wielka tragedia. Wiec rozwód nie wyklucza bycia wierzącym. Czytałam kiedy bloga pisanego przez byłego księdza i jego partnerkę. Jak znajdę to go tu wrzucę
Rozumiem, że twoja mama to ta wierząca.
Tak?
To jak kościół traktuję byłych księży i zakonnice to skandal... Przecież oni mają potem niesamowicie trudny start, a tu ich jeszcze gnębi były pracodawca...
Brawo Sherloku
Mama przyjęła postawę 'nawracania na sile' tylko efekt jest wręcz odwrotny. Dzieci idą w ślady taty.
Rozumiem ze księża to tylko ludzie ale gdyby sami byli tego świadomi to i im i nam żyłoby się lepiej.
To i tak masz super, ja mam dwoje nawiedzonych "misjonarzy" za rodziców.
Szczerze? Chyba bym wolała, żeby mieli jakąś nić porozumienia. Moi rodzice to 2 rozne bajki. Czasem czuje sie jak miedzy mlotem a kowadlem. Do tego jest jescze dziadkowie ze swoja teoria na zycie i bywa baaaaardzo ciężko.
Wolf? Han_na? Zaczynam podejrzewać, że Wy coś spokrewnieni... a to niedobrze Jak bllisko to będzie 'pod prąd', będzie 'grubo', będzie ciekawie... Nieeeeeee... prawdę powiedziawszy to macie jednak 'z górki'... na pewno rodzice się polubią
najgorsi sa zagorzali zwolennicy jakiejs wiary.w pracy mam kolezanke ok.50. mowi, ze codziennie czyta biblie (na pewno tak jest, w to jej wierze), ale jej zachowanie daleko odbiega od tego co w biblii napisane.
milka niestety, ale uwazam, ze nie biorac pod uwage rozwodnikow skazujesz sie na samotnosc. zrozumialabym gdybys miala 20 lat...
ja jestem osoba wierzaca, teoretycznie katoliczka, ale nie chodze do kosciola poniewaz pewne rzeczy mi sie w nim nie podobaja i tyle.
Wolf? Han_na? Zaczynam podejrzewać, że Wy coś spokrewnieni... a to niedobrze
Jak bllisko to będzie 'pod prąd', będzie 'grubo', będzie ciekawie... Nieeeeeee... prawdę powiedziawszy to macie jednak 'z górki'... na pewno rodzice się polubią
Oj tam ksiądz za co łaska udzieli dyspensy Poza tym ludzie, którzy są ze sobą w jakimś tam stopniu spokrewnieni łatwiej się rozmnażają
W kościele pewnie przeszkadzą właśnie ludzie - i to jednej i po drugie stronie ołtarza... Normalne... Wiecie, co mnie boli w naszym katolicyźmie, już nie mówiąc o wierze lub jej braku? Klimat... klimat cierpienia, wiecznej winy, odkupień, grzechu... nie zaraz aby wszystko wesołe miało być. Jednak bez takiego emanowania cierpieniem... Co począć jak główne założenie leży w tym, że Jezus umarł za nas śmiercią męczeńską i zawsze tyle trzeba dla wiary poświęcać... Chociaż znam ludzi 'wiary' którzy podchodzą do tematu z sympatią i radością... nie taką 'dętą', że jest światełko, że jest rodzina, że jest nadzieja, że jest młodzież, że jest ... d... blada Ale, spróbuję dobrze wytłumaczyć, że jest coś normalnie i jest balans i dobro...
Kiedyś, mój ojciec pracował w aptece szpitalnej, był w tym szpitalu ksiądz Andrzej. Pamiętał będę imię człowieka bo go poznałem będąc małym chłoptasiem. Kto się pisze na posługę do szpitala, ale taką prawdziwą, aby nie uciekać...? Wiecie o czym piszę - nie wiem, czy aby wiedzieć to nie trzeba poleżeć w szpitalu, a byłem... I księdza niby dobrego spotkałem - tylko, jak się okazało, był bardzo miły i... jak lekarz, nie miał dla mnie czasu Ksiądz Andrzej swoją pensję (dobrze zarabiał) niósł zawsze w prezentach dla ludzi. Przyjmował dary, a JAK! tylko potem je 'w zębach' tym potrzebującym nosił... potrafił dowcip o księdzu powiedzieć, jednak niebanalny i nie chamski... dobry człowiek... już ś.p. - wiem, że jakby takich ludzi było więcej to może ten kościół by był inny i nie mówię, że muszą wszyscy być tacy... był dobry i POMAGAŁ swoją RADOŚCIĄ, nie religii ale życia... Nie jestem specyficznie religijny... w Boga wierzę i wierzę, że rozliczy... tylko nie mogę się pogodzić, że przebaczy wszystkim aby nie popełnić grzechu kościelnego czy biblijnego, że nawet mordercy gotów przebaczyć aby żal był... abyśmy w dyskusje religijne jednak nie popłynęli bo i mnie kusi
Milka, Ty potrzebujesz miłości, wiesz? Nie faceta... facet będzie przy okazji...
milka, nie tylko Tobie nie udało się w życiu.
Zauważyłem, że większość ludzi którym się nie powiodło zostaje myśliwymi, by wyżywać się na bezbronnych zwierzakach. Ja to temu przeciwny
milka, nie tylko Tobie nie udało się w życiu.
Zauważyłem, że większość ludzi którym się nie powiodło zostaje myśliwymi, by wyżywać się na bezbronnych zwierzakach. Ja to temu przeciwny
Też racja! Można i zwierzaka przygarnąć... Dlaczego przeciwny? Zwierzak może być szczęśliwy i człowiek mniej cierpieć
Rh72 - masz racje z brakiem miłości w życiu Milki. Tylko ona powinna pokochać przede wszystkim sama siebie. Jeśli nie kocha samej siebie to jak ktoś ma ja pokochac?
Skoro modlitwa daje Ci siłę to pomódl się do świętej Rity?
Rikitiki napisał/a:milka, nie tylko Tobie nie udało się w życiu.
Zauważyłem, że większość ludzi którym się nie powiodło zostaje myśliwymi, by wyżywać się na bezbronnych zwierzakach. Ja to temu przeciwny
Też racja! Można i zwierzaka przygarnąć... Dlaczego przeciwny? Zwierzak może być szczęśliwy i człowiek mniej cierpieć
Zwierzak szczęśliwy z myśliwym? No to wyszła prawdziwa natura Rh72
No chyba że o jamnika chodzi
Nie jestem wierząca, ale zawsze myślałam, że skoro ktoś bardzo wierzy w Boga, to nigdy nie będzie czuł samotności, pustki, braku czegoś..?
Tak postrzegałam osoby, które są bardzo oddane Bogu (nie na pokaz, ale prawdziwie)i po cichu nawet im tego zazdrościłam..
Zwierzak szczęśliwy z myśliwym?
No to wyszła prawdziwa natura Rh72
No chyba że o jamnika chodzi
Kobiety o mojej naturze coś ciągnie rozkminiać chcą... Jamnik? Ładne skojarzenie! Jamnik dla myśliwych szkolony na króliczki chodzić
Ładne skojarzenie, Ela... Ładne!
A natura koleżanki?
no nie mów że ten tego?
PS. a może na lisiczki? już mi się merda
Nie jestem wierząca, ale zawsze myślałam, że skoro ktoś bardzo wierzy w Boga, to nigdy nie będzie czuł samotności, pustki, braku czegoś..?
Tak postrzegałam osoby, które są bardzo oddane Bogu (nie na pokaz, ale prawdziwie)i po cichu nawet im tego zazdrościłam..
Kaja, i mądra kobieta... więc wiara powinna pomóc i nie trzeba Eucharystii Coś mi tutaj teraz nie pasuje
Milka może jednak wytłumacz teraz?
Rozwodnicy nie, tacy co nie sa rozwodnikami, ale nie beda chcieli slubu koscielnego tez nie. Kurcze kobieto - w zyciu trzeba isc na pewne ustepstwa, bo wyglada to tak jakbys spora czesc odrzucala na dzien dobry.
Kaja74 napisał/a:Nie jestem wierząca, ale zawsze myślałam, że skoro ktoś bardzo wierzy w Boga, to nigdy nie będzie czuł samotności, pustki, braku czegoś..?
Tak postrzegałam osoby, które są bardzo oddane Bogu (nie na pokaz, ale prawdziwie)i po cichu nawet im tego zazdrościłam..Kaja, i mądra kobieta... więc wiara powinna pomóc i nie trzeba Eucharystii
Coś mi tutaj teraz nie pasuje
Milka może jednak wytłumacz teraz?
Wytłumaczę, ale co ??
Kaja wiara pomaga jako tako funkcjonować i żyć mimo trudności. Ale nie oznacza to że człowiek wierzący nie cierpi z powodu samotnosci. Człowiek tak jest skonstruowany ze potrzebuje bliskości drugiego człowieka . Jeśli tej bliskiej osoby nie ma to czuje tęsknotę .
Jedni potrzebują tej osoby w większym stopniu a inni w mniejszym np ludzie o osobowości samotnikow.
Kaja wiara pomaga jako tako funkcjonować i żyć mimo trudności. Ale nie oznacza to że człowiek wierzący nie cierpi z powodu samotnosci. Człowiek tak jest skonstruowany ze potrzebuje bliskości drugiego człowieka . Jeśli tej bliskiej osoby nie ma to czuje tęsknotę .
Jedni potrzebują tej osoby w większym stopniu a inni w mniejszym np ludzie o osobowości samotnikow.
A jaką Ty masz osobowość?
Dubel
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 13 … 24 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Poczucie zmarnowanego życia
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024