W tym roku stuknęła mi 40stka. Jestem sama, bezdzietna. Od jakiegoś czasu nieustannie towarzyszy mi myśl,że zmarnowałam swoje życie, nic nie osiągnęłam, nie założyłam rodziny, nie zrobiłam kariery zawodowej, nie mam jakiejś wielkiej pasji (jedynie jakieś zajęcia,które wypełniają wolny czas), znajomi tez się jakoś rozproszyli (każdy ma swoje życie i sprawy). A ja mam wrażenie,ze stoję w miejscu , utkwiłam w martwym punkcie i tak już będzie zawsze. Straszna jest ta myśl,ze straciłam szanse na rodzinę:-( Straszne są te samotne wieczory, weekendy :-(
Czesc,
Czyli najbardziej brakuje Ci wlasnych dzieci oraz wsparcia mezczyzny.
Wiesz,teraz zyjemy w XXI w.,duzo starszym kobietom od Ciebie udaje sie jeszcze zajsc w ciaze dzieki postepowi medycyny,a na milosc nigdy nie jest za pozno,wiec nie poddawaj sie prosze czarnym myslom,a szczesciu trzeba czasem pomagac.
3 2016-10-10 21:56:02 Ostatnio edytowany przez Facet79 (2016-10-10 22:00:23)
Trawa po drugiej stronie ogrodzenia jest zawsze bardziej zielona. Ci co są sami żałują, że nie mają kogoś. A Ci w złych związkach żałują, że zmarnowali sobie życie z jakimś despotą.
Pułapka tego myślenia polega na tym, że porównuje się z ideałem. Który wcale nie musiałby się zadziać. Żałujesz, że nie masz dzieci ? A jaka pewność, że urodziłyby się zdrowe ? Mogły jeszcze w dzieciństwie zginąć w wypadku czy na ciężką chorobę. To byłyby gorsze wspomnienia niż pustka. Podobnie związek. Pewnie wyobrażasz sobie kogoś normalnego, ale mogłaś też trafić na despotę który by Cię bił i życie stałoby sie męczarnią. Mogłaś miec za sobą aborcję której bys sobie nie wybaczyła.
Wartość zero na osi liczbowej nie jest na dole skali. Jest pośrodku między plusami a minusami. Nie masz plusów życia z kims, ale nie masz też ich minusów.
Czy samotnosc minela Ci tylko na pustce ? A nie bylo czasem duzo milych chwil ktorych bys nie przezyla bedac z kims ?
Znam mlode matki ktore tez mysla, ze zmarnowaly sobie zycie wczesną wpadką.
Masz zmarnowane życie ? Obejrzyj sobie filmiki z facetem bez rąk i nóg Nickiem Vucinicem który jezdzi na mowy motywacyjne. Już bardziej zmarnowane życie mogłąby mieć pewna trenerka fitness na którą w Wawie okolo 3 lat temu spadł samobójca i przykuł ją do wózka; a ma dopiero 25 lat i miała ten wypadek u progu szczęścia; a nawet ona się nie załamała. Ludzie wpadają pod pociąg i tracą nogi a nawet oni się nie załamują. Ludzie na wózkach znajdują Miłość życia.
To co dopiero Ty ? Wyjedź na cały dzien w jakies ulubione miejsce to Ci wywieje pesymizm. Wykrzycz się gdzies w środku lasu, wbiegnij na Kasprowy Wierch to zapewniam, że po powrocie będzie Ci sie chcialo góry przenosić.
Każdy, niezaleznie od wieku czy od sytuacji jakos tam mysli, że zmarnował życie.
Jeszcze masz duzo życia przed sobą. I w pełni sprawności.
Nie byłem nigdy w związku, ale uznaje, że tak czy tak będzie dobrze. Albo w rodzinie albo ciesząc się wolnością.
W okolicach Swieta Zmarlych wiele osob lapie dolek albo nawet depresja. Nie daj sie! Walcz!
W okolicach Swieta Zmarlych wiele osob lapie dolek albo nawet depresja. Nie daj sie! Walcz!
Hm, czy to znaczy, że koło 1 XI najłatwiej poderwać dziewczynę ?
6 2016-10-10 22:37:24 Ostatnio edytowany przez AloneWolf90 (2016-10-10 23:00:13)
celinienne napisał/a:W okolicach Swieta Zmarlych wiele osob lapie dolek albo nawet depresja. Nie daj sie! Walcz!
Hm, czy to znaczy, że koło 1 XI najłatwiej poderwać dziewczynę ?
Koniecznie pamiętaj o przebraniu za kleryka i kwestowaniu na seminarium na cmentarzu
Ludzie łapią dołek z początkiem listopada, bo to początek prawdziwej jesieni, mniejszej liczby promieni słonecznych i tym samym endorfin.
A i jeszcze jedno każdy człowiek nawet ten szczęśliwy w związku ma takie sytuacje, zdarzenia, które chciałby zmienić, mogą to być niewykorzystane szanse jak w moim przypadku, czy też jakieś inne złe decyzję, z których powodu dręczy ich sumienie. Nie ma co jednak patrzeć w przeszłość, bo często można dostać depresji, a poza tym przeszłość jest jak zdjęcie, można oglądać je setki razy, ale i tak się go nie zmieni, przeszłość powinna jedynie służyć wyciąganiu wniosków i użyciu ich do kształtowania lepszej przyszłości, na której należy się skupić. Zastanów się co możesz zrobić by zmienić swój stan, być może dzieci mieć nie będziesz, ale możesz nadal spotkać mężczyznę swojego życia, bo co najmniej drugie tyle życia przed Tobą.
A jak Ci się nie uda, to się nie martw, wielu skończyło gorzej nie dożyli dorosłości (osobiście znałem jednego chłopaka co otruł się gazem do zapalniczek w wieku 13 lat), nie przeżyło prawdziwej miłości i niczego więcej, twoja przewaga nad nimi jest taka, że oni nie będą mieli szansy tego zmienić, a do póki żyjesz masz szansę. "Do póki walczysz, jesteś zwycięzcą"- weź sobie zapamiętaj słowa i uczyń z nich swoje motto.
Moj nastrój nie jest w żaden sposób związany ze zbliżającym się 1 listopada. Od jakiegoś czasu tak mam:-( Z jakiejkolwiek strony nie spojrzę na swoje życie to widzę,ze je zmarnowałam. Nie ułożyłam sobie życia osobistego, na gruncie zawodowym tez lipa. Pewnie taki osób jest więcej,ale mnie to nie pociesza.
Prawda jest taka,ze jak do 40stki człowiek nie spotkał swojej połówki, to szanse są bliskie zeru. Jeszcze jakiś czas temu to chociaż od czasu do czasu spotkałam się z kimś z portalu randkowego ( co prawda nic z tego nie wynikało,ale przynajmniej człowiek miał nadzieję), a teraz cisza, dla facetów nie istnieje (no chyba,ze dla tych którzy szukają tylko przelotnych znajomości i przygód).
Nie potrafię się cieszyć życiem żyjąc w samotności. kiedyś potrafiłam, teraz już nie. coś się we mnie wypaliło:-(
hej ... witaj w klubie
Milka,mogę Ci powiedzieć - witaj w klubie,ja także mam poczucie zmarnowanego życia.Mam 49 lat.Studiowałam kiedyś na 2
kierunkach,oba przerwalam ze względów zdrowotnych.Wprawdzie 26 lat temu wyszłam za mąż,ale co to za model rodziny
2+0.Nie mamy dzieci,poroniłam w 1991 roku,a tak marzyliśmy o dwójce dzieci.Potem już nie zaszłam w ciążę.
Nie mam pracy ani "papierka" że coś skończyłam.Matura to za mało...Studiowałam pedagogikę,na 4 roku odeszłam ze studiów
ze średnią 4,8.Studiowalam też w college'u jęz.francuskiego,na 2 roku skreślono mnie z listy studentów za nieobecności.Pani
od historii Francji trochę się na mnie zawzięła.Ale język znam dobrze,pracowalam z Francuzami.Krótko,1.5 roku.
Nie mam więc dzieci ani pracy,nie jestem niezależna.Do tego od 7 lat leczę się z powodu depresji.Mam poczucie winy wobec męża,bo i on nie jest w pełni szczęśliwym małżonkiem...ja też nie jestem szczęsliwą ,ale nie dlatego że jestem z nim.Mąż nie jest zbyt czuły,nie lubi rozmawiać.Moi znajomi gdzieś się "zapodziali",mam tylko koleżanki bliższe i dalsze na telefon plus "internetowe".Milka,naprawdę Cię rozumiem.Samotność jest b.przykra,ta w małżeństwie również,uwierz mi.Mój mąż pracuje od rana do wieczora,potem tylko tv,internet i spanie.I tak w kółko.Chcialabym Ci coś poradzić,ale jedyne co mi się nasuwa,to
nie trać wiary w zmianę sytuacji.Nadzieja rozkwita każdego dnia i umiera ostatnia.Niektórzy piszą że nadzieja nie przemija.I takiej nadziei, nieprzemijającej Ci życzę.Wyjdz z dołka...napisalabym do Ciebie,ale nie wiem czy byś chciała i czy byś odpisala.
Pozdrawiam.
Myślę, że masz jeszcze szanse na znalezienie mężczyzny i zajście w ciążę, a jeśli nie to może pomyśl o adopcji. Jest wiele dzieci, które chciałby mieć normalny dom:) A Ty wtedy nie byłabyś sama, miała byś dla kogo żyć i być szczęśliwa
Co musiałabyś zrobić, żebyś z czystym sumieniem mogła stwierdzić: "Osiągnęłam coś w życiu!"? Jest wiele sposobów na to, by nadać życiu wartość, zależnie od tego, co cenisz sobie najbardziej. Ważne tylko byś nie porównywała swojego życia do tej idealnej wersji, jak to opisał Facet79.
Osoba wyżej zasugerowała adopcję. Może na początek jakiś wolontariat? Żeby podnieść sobie samoocenę i mieć świadomość, że komuś pomagasz.
zawsze dla mnie najważniejszą wartością była rodzina. niestety własnej nie udało mi się założyć i nie widzę sensu w takim samotnym życiu :-(
Nikt samotnej ,marnie zarabiającej kobiecie bez własnego mieszkania nie powierzy dziecka do adopcji....
Wolontariat? nie czuje tego....przez kilka lat pracowałam wśród ludzi, w pewnym sensie im pomagałam, byłam im potrzebna. Ale co ? I tak wracałam do domu do czterech ścian, nie miałam z kimś wyjść na spacer, pojechać na długi weekend czy wakacje.
Wiesz,w tym wieku w jakim jestes naprawde malymi krokami jeszcze mozna sie mentalnie,fizycznie I organizacyjnie pozbierac I poukladac w sensowna calosc swoje zycie.
Mysle,ze kontakt z pozytywnie nastawionymi osobami na zywo wiele by w tym pomogl.Mozesz np popytac w najblizszym oddziale PTTK o jakas fajna wycieczke-dzieki nim mozesz taniej I w wiekszym gronie odwiedzac ciekawe miejsca I poznawac nowe osoby.
Witam w klubie.Ja co prawda mam męża i dzieci ale czuję się gorzej niż ci samotni.Nie zdobyłam w życiu nic co sobie zaplanowałam,trochę mojej winy trochę los mną tak pokierował.Najbardziej doskwiera mi samotność,znajomi jakoś się wykruszyli. Nowe,trwałe ciężko jest znaleźć.Zacytuję Truskaweczkę :Samotność jest b.przykra,ta w małżeństwie również:Człowiek zbyt późno orientuje się ,że coś jest nie tak a potem ciężko coś zmienić.Mnie najbardziej brak osób z którymi mogłabym wyjść na spacer,do kina itp.zwyczajnie porozmawiać.Mam rodzinę a przerażają mnie zbliżające się grudniowe święta,zwykły szary sylwester.Nie narzekam,to moja rzeczywistość.W moim życiu nigdy nie było pozytywnych zbiegów okoliczności,spotykania ciekawych,pozytywnych osób.Ostatnie miesiące to plaga nieszczęść,chwilami zastanawiam się jak wiele jeszcze mogę znieść.Zastanawiam się gdzie zgubiłam drogę do szczęścia.Brak mi wsparcia,jednak wierzę,że gdzieś,kiedyś,coś....
Jeżeli nie masz dla kogo żyć to żyj dla Boga. Dlaczego uważasz że żeby cieszyć się życiem to trzeba coś osiągnąć w nim ? Facet79 dobrze napisał. Jest tyle możliwości w tym życiu że żadna nie musi być właściwa. A jeżeli tak bardzo ciąży ci samotność to zapraszam do mnie
Karolina1820---w moim życiu też brak pozytywnych zbiegów okoliczności...Mi tez brakuje takiej koleżanki od serca do pogadania,pójścia na spacer, wyjazdu na wakacje. znajome maja rodziny, dzieci i jakoś mało czasu dla takiej singielki jak ja.
Milena36--raczej nie przepadam za dużymi grupami wiec takie zbiorowe wycieczki odpadają.
Revenn---żeby cieszyć się życiem trzeba żyć zgodnie ze swoimi pragnieniami. A pragnienie posiadania rodziny chyba nie jest jakieś wygórowane ???? dla większości osiągalne....
Sunflower?
??? nie rozumiem.
No no biadolenie.Jak ja dawno tego nie słyszałam;) Nie dla każdego szczytem.marzeń jest założenie rodziny .Każdy z nas jest różny ,może Ty postawiłas w życiu na coś innego.Jeśli chodzi o pasje ,to jest komiczne, że Sama sobie ,to wypominasz przecież, to zależy od Ciebie od tego co lubisz robić .Może malować ?Może śpiewać albo tańczyć?A co kochałas robić jak byłaś mloda może ,to na nowo odkryj.....Jeśli jesteś sama bez przyjaciół ,to zawdzieczasz wyłącznie swojej postawie ,aby coś otrzymac trzeba najpierw dać .Więc Ty olewałaś relacje koleżeńskie, przyjacielskie i dlatego jesteś sama.Otwórz się na ludzi pouśmiechaj ,pożartuj .a taka Twoja postawa jaką tu prezentujesz jest żałosna.Idź do przodu nie stój w miejscu rozwijaj się.
Nie dla każdego szczytem marzeń jest założenie rodziny . Owszem, przecież to oczywiste. ale ja pisze,ze dla mnie rodzina zawsze miała największą wartość. A że są ludzie dla których kariera, pasje są najważniejsze i zastępują im rodzinę to nic nowego. znam takie osoby. Ale nie nalezę to takich ludzi.
Skąd wiesz,ze nie dawałam nic z siebie? mam wrażenie,ze czasami aż za dużo i dlatego fakt,ze pewne osoby odsunęły się po tym jak im się życie osobiste ułożyło boli mnie. gdybym się nie angażowała to nie byłoby mi tak żal tych relacji
Poza tym nie znasz mnie to skąd wiesz,ze się nie uśmiecham, nie żartuję?
Rozwijam się,kształcę,dużo czytam, ćwiczę, dobrze odżywiam ale co z tego jak nie mam tego co dla mnie jest najważniejsze -WŁASNEJ RODZINY?????????
21 2016-10-15 00:08:23 Ostatnio edytowany przez Summertime (2016-10-15 00:11:57)
Znam Twój wpis ,który jest żałosny i pisze to kobieta dojrzała .Nikt by się od Ciebie nie odsunął gdyby Cię lubiał. Co za brednie ,że straciłaś znajomych bo rodziny mają.Ja też posiadam dužo osób wokół siebie i spotykamy się bawimy a przecież oni żonaci mężaci:)żaden człowiek rozwijający się poszukujący nie ma takiego podejscia do życia.....To zrób dobro dla Swiata i przytul dziecinę jakąś sierotę .One potrzebuja też milosci i Ty jej potrzebujesz .Przestan skamleć i weź się za siebie.A skąd wiem.że się nie uśmiechasz?Bo nikt kto ma często uśmiech na twarzy nie pisze takich tekstów.
witaj ....
Dziewczyny maja racje , ze załosny jest Twój wpis .
Widzisz mimo wieku mozna szukac znajomych Ty na wyciaganie reki zamykasz sie .
w taki sposob nie zblizysz sie do ludzi .
Zawsze trzeba probowac .
Sama czuje sie samotna , mimo , ze mam dzieci .
Wiem , ze poczesci jest to moja wina bo w pewnym okresie skupiłam sie na dzieciach .
Znajomi poszli w tym czasie swoja droga .
A tu gdzie teraz mieszkam tez niema osob na ktorych mozna polegoc bo tez przekonałam sie o ich fałszywosci
jak to bywa gdy ludzie lubia zabardzo plotki a w takich osobach niemozna znalesc osob zaufanych .
Otworz sie na ludzi a bynajmniej spróbuj
W tym roku stuknęła mi 40stka.... utkwiłam w martwym punkcie i tak już będzie zawsze. Straszna jest ta myśl,ze straciłam szanse na rodzinę:-( Straszne są te samotne wieczory, weekendy :-(
Dziewczyno - mi dziś 'stuknęła'. Rodzina - no mam dzieci (zajęte swoimi sprawami), znajomi - ta... kilku na FB - nie gadam z nimi, wstaję o 6 , kawa, potem do pracy i wracam do pustego mieszkania koło 20-21, kolacja i kładę się spać obok swojej ulubionej gitary
Zmarnowane życie to możesz powiedzieć jak będziesz ćpała ,piła i podobne ....
Jakie jest / będzie Twoje życie - zależy wyłącznie od Ciebie - chcesz znajomych - to rusz 4 litery - idź do parku, na jakiś nie wiem basen, fitnes, na piwo z ludźmi z pracy, skocz na bungee, kup sobie rower, albo rolki, idzie zima - to mogą być łyżwy - wywiniesz ze 3 orły - to może jakiś Pan się pojawi z pomocną dłonią
Życie jest zajebis.... i nie ma znaczenia czy masz własną rodzine, znajomych, czy tylko kota, psa lub rybki.
Wystarczy tyko wstać i przestać płakać nad sobą - coś o tym wiem - nie jesteś jedyną osobą, która śpi sama - to wcale nie jest takie złe - przynajmniej można się wygodnie wyspać i nikt nie chrapie obok hehe
A ta 40-stka - to Ci powiem - przereklamowany wiek - miała to być nową 20-stką ,a wstałem dziś rano, patrzę w lusterko - a tu dalej siwe włosy i gdzie tu zgłosić reklamacje na wiek hyhy
Zaakceptuj to co masz, siebie - szukaj pozytywów i
... żyj
Elżbieta 47 .Świetnie podchodzisz do Swojej sytuacji .przynajmniej nie jesteś zakłamana i otwarcie przyznajesz się do błedów.Wspaniała Kobieta z Ciebie. Nie każdemu dane jest mieszkać tam gdzie mogą sobie wybierać znajomości.czasem ludzie mieszkają w miejscowosciach mniej zaludnionych,a tam panuje atmosfera zawiści.Tacy ludzie jak milka76 szukają tylko poklasku z otoczenia chcą otrzymać tzw litowanie się tłumu milka76 jesteś mało interesującą osobowoscią ,miałką .
Elżbieta 47 .Świetnie podchodzisz do Swojej sytuacji .przynajmniej nie jesteś zakłamana i otwarcie przyznajesz się do błedów.Wspaniała Kobieta z Ciebie. Nie każdemu dane jest mieszkać tam gdzie mogą sobie wybierać znajomości.czasem ludzie mieszkają w miejscowosciach mniej zaludnionych,a tam panuje atmosfera zawiści.Tacy ludzie jak milka76 szukają tylko poklasku z otoczenia chcą otrzymać tzw litowanie się tłumu milka76 jesteś mało interesującą osobowoscią ,miałką .
Radze sobie , i nie uzalam sie .
Wiesz mam działke która zajmuje mi czesc czasu .
Zapisałam sie do Kola Gospodyn , tez chciałam byc wsrod ludzi , no ale niestety tak jak przewidziałam
znajac ludzi tutaj , ze nie przetrwa i juz nie istnieje .
ale tez gdy pracuje jestem wsrod ludzi rozmawiam . zartuje z nimi .
I tez szukam tak jak tu na forum nowych znajomosci aby tez moc chociaz przez internet popisac meile
26 2016-10-15 09:58:45 Ostatnio edytowany przez Summertime (2016-10-15 10:13:06)
Tak,Tak właśnie powinni postępować wszyscy walczyć jak Ty to robisz :)elżbieto 47 jest znikoma liczba osób takich jak Ty .Uwierz mi!!!Te kobiety tu na forach i w życiu robią z siebie biduleczki i płaczą płaczą....I oczekują miłości za nic.Ty jesteś inna .Chodź i niełatwo Ci .bo nie wszystko układa się jakbyś chciała, pomimo starań.
milka76 zastanów się głęboko:
27 2016-10-15 11:04:17 Ostatnio edytowany przez weronka44 (2016-10-15 11:07:01)
Milka, czy ty nie jesteś przypadkiem Sunflower? - ten sam sposób podejścia do życia /zajrzyj na jej wątek - powinnyście sie dobrze zrozumieć/.
Masz psa albo kota? - bardzo pomagają w takiej sytuacji. I nie martw się za bardzo, bo jest sporo kobiet które rodzinę założyły po 40-tce i nawet dzieci mają...
Co robisz jak masz bałagan w pokoju i ci to przeszkadza? Sprzątasz? Zrób to samo ze swoim życiem. Możesz, stać cię na to i dasz radę - są sposoby /patrz posty wyżej/
Cześć Ela
Witaj ...Weronika .
milo Cie widziec ...
Serdecznie pozdrawiam
nie jestem Sunflower. Czy Ty myślisz,ze na świecie jest tylko jedna 40latka,która ma momenty słabości i musi się gdzieś wyżalić????
Myślę,ze zbyt surowo mnie oceniacie ,a nawet nie widziałyście mnie ,nie znacie mnie....
Chodzę do pracy, rozmawiam z ludźmi,od czasu do czasu spotykamy się gdzieś po pracy, ćwiczę, od czasu do czasu zajmuję się siostrzenicą, sporo czytam, chodzę na spacery, uczę się języków.
Jeśli chodzi o bliższe znajomości to niestety też mieszkam podobnie jak Ty Ela w malej miejscowości i trudno tu o fajne znajomości.
Ale nie zmienia to faktu,ze czuje wewnętrzną pustkę, bo nie mam swojej własnej rodziny.
Jestem na pewnym portalu randkowym(jestem w sumie na kilku,ale akurat na tym jestem bardziej aktywna) i ostatnio 2 panów dało mi wyraźnie do zrozumienia,ze dla nich jestem za stara , bo oni chcą mieć dzieci ...
A samotność tak boli....co z tego,ze dzień mam zapełniony jak przychodzi wieczór i człowiek nie ma do kogo ust otworzyć, do kogo się przytulic....
milko proponowałam Ci abysmy popisali .
No niestety nie skożystałas .
Tak kazdy człowiek w wiekszym czy miejszym stopniu czuje sie samotny .
Nieraz mozna spojżec z innego punktu rodzina .
Wiesz jak masz siostrzenice ktora kochasz to tez moze byc ta bliska rodzina .
nie zawsze musi byc ta realna rodzona .
Mozesz byc dobra ciocia dla corki kolezanki
i traktowac ja jak swoja .
a co do ulozenia sobie życia przy boku męzczyzny .
wiesz może przyjdzie czas , że znajdzie sie taki
Nie powinnas tracic nadzieji bo moze przyjsc w mniej oczekiwanym momencie .
tylko głowa do góry
Ela w tygodniu nie mam czasu na odpisywanie na meile. w pracy 8 h siedzę przy kompie wiec jak wrócę do domu to ledwo na oczy widzę. Poza tym takie klikanie raczej nie rozwiąże mojego problemu:-( mi brakuje drugiej osoby,ale takiej realnej , z którą można porozmawiać po przyjściu z pracy, przytulic się itp.itd. W pracy w biurze mam dobre relacje,żartujemy sobie,śmiejemy się (na tyle na ile nam czas pozwala,bo mamy dużo obowiązków).
Ela może przyjdzie taki czas,a może nie, widząc czego mężczyźni w moim wieku szukają trudno mieć nadzieję....
milka76
Wìęc zdecydowanie tylko szukasz zwykłego poklasku na forum tego ,aby tłum się zwalił do Ciebie i litościwe żałował ,przytulał.elżbieta47 wyciągnęła pomocną dłoń,gdybys była szczera w swoich tu wpisach z chęcią byś przyjęła jej pomoc.A tak jak bardzo wiele osób w internecie masz maskę i grasz postać po, to by czerpać korzyści z tego.i Ty masz potrzebe ,aby użalano się na Tobą.Beznadziejny typ osobowościowy jesteś.
Milko na siłe nie szukaj partnera do przytulania bo zle trafisz .
wiesz życie w zwiazkach tez nie zawsze jest tak piekne i kolorowe .
Jest sporo osob ktore w zwiazkach sa tez samotne i nieszczesliwe .
.
i to nie zawsze jest tak piekne jak nam sie wydaje , że życie w rodzinie(pełnej)
daje poczucie własnie tego czego szukamy .
Summertime-kim Ty jesteś żeby mnie oceniać??? nie szukam żadnego poklasku. napisałam tu bo miałam do wyboru napisać na forum lub płakać w poduszkę.
Ela zaproponowała mi korespondencje mejlowa. napisałam,ze ma w realu z kim pogadać, pośmiać się ,pożartować. brakuje mi jedynie bliskości drugiego człowieka gdy wracam do domu i samotnie spędzam wieczory. Ty dorobiłaś jakąś ideologie do tego,ze szukam poklasku itp.itd. widać,ze masz nudne życie skoro siedzisz na forum czytasz wpisy takich rzekomo żałosny ludzi jak ja.
Ela ale są tez szczęśliwe i udane związki, ja takie znam .
życie w pojedynkę tez jest ciężkie,nie mówiąc już o samotnej starości.
Tak sa szczesliwi to prawda .
i kazdy marzy o tym aby byc szczesliwym .
Widzisz ja mam dzieci , wychowuje je sama .
Sa to juz nastolatki .
Wiec tez czas spedzam sama , bo oni maja swoje poczesci zycie , maja przyjacioł znajomych
i niema juz tle czasu dla starej matki tylko jest rozmowa w przelocie .
takie jest zycie .
i nieraz trzeba zaakceptowac to co sie ma niz myslec o pieknej milosci we dwoje
gdzie mało kto ja znajduje
Ela dzieci zaczynają żyć własnym życiem,bo dzieci wychowuje się tak naprawdę dla świata, a nie dla siebie. ale na pewno przeżyłaś i nadal przezywasz wiele radosnych chwil związanych z macierzyństwem. Chociaż tych trudnych pewnie nie brakuje,ale właśnie takie jest życie. W przyszłości pewnie doczekasz się wnuków. znam wiele samotnych starszych kobiet w swoim otoczeniu, które jak były młodsze korzystały z wolności,wycieczki,kariera zawodowa, spotkania ze znajomymi,a teraz na starość są samotne jak palec, ich znajome,które założyły rodziny otaczają się wnukami. Perspektywa takiego życia przeraza mnie....
ale masz rodzenstwo wiec nie jestes sama ani samotna .
z dziecmi roznie bywa . sa małe opiekujesz troszczysz sie , a jest duzo rodzicow ktorzy majadzieci
zostaja sami bo dzieci sie nimi wogole nie interesuja wyzekaja sie ich .
wiesz moja znajoma miała syna , był jedynakie ,wiecej dzieci nie miala
chuchała dmuchała dbała był jej oczkiem w głowie
a teraz została ze smutkiem zalem i bolem
bo w wieku 21 lat zginoł w wypatku samochodowym
i co jej zostało nie doczeka sie wnukow , nie przyjdzie jej z pomoca , nie porozmawia .
ja tez nie wiem jak potoczy sie zycie moich dzieci bo tego nikt nie wie .
nie warto wybiegac co bedzie za x lat , trzeba cieszyc sie tym co jest teraz
bo najwazniejsze jest zdrowie aby dozyc długich sedziwych lat.
a zycie jak je przezyjemy zalezy od nas samych .
nieraz warto znalesc sobie przyszywane wnuki bo moga przynies wiecej radosci niz własne .
z kazdej sytuacji jest wyjscie .
Ela to prawda co piszesz, nikt nie wie jak potoczy się jego życie, ważne jest zdrowie,ale ważne jest tez aby mieć drugą osobę u swojego boku. samotna starość jest okrutna. Mając dzieci też można być samotnym na starość,ale zawsze jest nadzieja,ze dzieci się od nas nie odwrócą.
Poza tym wiesz jak to jest w małych środowiskach gdzie panuje kult małżeństwa, rodzicielstwa. Taka osoba jak ja traktowana jest jak ktoś gorszy,nieudacznik życiowy, jest obgadywany przez rodzinę, sąsiadów. W dużych miastach samotna kobieta to singielka, a w małych mieścinach i wsiach 'stara panna".
Tak wiem , bo sama zyje w takim małym srodowisku . I wiem jaj sa spostrzegani samotni ludzie .
Ja mieszkam w miejscowosci bardzo religijnej , i np. tak jak ja to patrzy sie troszke na takich ludzi jak tredowaci rozwodka i sama dzieci wychowuje .
widzisz mimo , ze mam rodzenstwo ale nie mamy kontaktow takich super .
jednak sie tym nie przejmuje , nie przejmuje sie tym co przyniesie jutro .
Ciesze sie tym co jest dzisiaj .
bo zamartwianie sie tym mozna dostac wrzodow zoładka .
To prawda kazdy człowiek potrzebuje tej bliskiej osoby , tylko nie kazdy ja ma
i zamartwianie sie na zapas tez niema sensu .
akurat w moim środowisku samotna kobieta jest gorzej postrzegana niż rozwódka. sama bo nikt jej nie chciał, rozwiedziona -biedna, mąż ja porzucił, została sama z dziećmi.. taki tok rozumowania.
to nie jest tak,ze ja się jakoś celowo zamartwiam. po prostu ta pustka tkwi we mnie czy tego chcę czy nie. Doświadczam tego mimo woli. i cokolwiek bym nie robiła to uczucie pustki,osamotnienia nie opuszcza mnie. Mogę się w pracy śmiać, żartować, pójść ze znajomymi na kawę i dobrze się bawić w ich towarzystwie, ale wracam do domu i łzy napływają do oczu....
milka jak na moje oko, to zwyczajnie uparłaś się przy tym poczuciu nieszczęścia z powodu braku rodziny. Do tego trzymasz się tego poglądu tak kurczowo, że aż śmiesznie. Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy w ogóle istnieje na świecie ktoś taki, kto tę Twoją wewnętrzną pustkę byłby w stanie jakoś zapełnić. Jeżeli nawet, to najwyżej na chwilę. Bardzo szybko znalazłabyś sobie inny powód do bycia nieszczęśliwą, bo albo mąż nie poświęcałby Tobie wystarczająco dużo uwagi, albo miałby inne zainteresowania niż Twoje, albo cokolwiek innego. Uwierz mi, że oczekiwanie iż inni ludzie przyczynią się do Twojego szczęścia nie jest dobrym kierunkiem. Ponadto przestań się zadręczać przyszłością i zrób, to co dla niej najlepsze - podejmij działanie w teraźniejszości. Dopóki nie zrozumiesz, że problem jest w Tobie, a nie w braku rodziny, to nie ruszysz z miejsca. Poczucie bezpieczeństwa i szczęścia oparte na rzeczach zewnętrznych niestety jest pułapką, ponieważ sytuacje i ludzie zmieniają się, co oznacza, że Twoja "mityczna rodzina" niczego Ci nie gwarantuje. Chcesz zmienić coś w swoim życiu, to zacznij od siebie i swoim do niego nastawieniu. Na początek przestań się może już tak skupiać na tym czego nie masz, a zacznij doceniać co masz
Do Autorki- po przeczytaniu Twojego pierwszego posta miałam ochotę napisać do Ciebie @, teraz gdy Ciebie czytam mogę przypuszczać, że nawet byś nie odpowiedziała. Bulwersujesz się, że osoby czytające forum oceniają Cię tak a nie inaczej- oceniamy Cię na podstawie tego co o sobie piszesz..Zastanów się bez oburzania i bez emocji- skoro jedna, druga, kolejna osoba ma podobne zdanie na Twój temat, to coś może być na rzeczy.
Zakładając, że jesteś czy próbujesz być osobą otwartą, poznajesz ludzi, nie zamykasz się w czterech ścianach, masz swoje zainteresowania i mimo tego czujesz się nieszczęśliwa i samotna i myśl o posiadaniu (braku) rodziny towarzyszy Ci na każdym kroku- polecam terapię. SZCZERZE.
Kaja 74 wyjełaś mi z ust, to słowa Terapia.Zdecydowanie popieram .Tym bardziej po tym jak otrzymałam od Ciebie e-maila milko76.Do Twojej wiadomości: przeczytaj teraz! bo prywatnie nie będę pisać... jest to forum publiczne sama tu napisałaś, a więc poddałas się ocenie innych.
45 2016-10-16 10:13:14 Ostatnio edytowany przez Volver (2016-10-16 10:13:48)
Ale tu nie chodzi o to, żeby kogoś "oceniać". Osobiście nie mam takiej intencji, szczególnie jeżeli chodzi o ocenianie w tym tradycyjnym pojęciu. Autorka wątku tak bardzo zafiksowała się na swoim "nieszczęściu", że nawet nie dostrzega iż cała nim emanuje. To nie jest krytyka, to jest tylko stwierdzenie faktu. Rozumiem, że czytanie lub słuchanie takich opinii może być mało przyjemne szczególnie dla osoby z niskim poczuciem własnej wartości, ale warto powtarzające się opinie innych osób, wziąć jednak pod rozwagę... dla własnego dobra Ponadto samo spotykanie się z innymi ludźmi nic nie da, kiedy podczas takich spotkań skupimy się jedynie na swoim nieszczęściu i ono dominuje w naszych wypowiedziach. Mniej lub bardziej wprost. Na innych trzeba się otworzyć, być autentycznie ich "ciekawym", wtedy coś fajnego z takich relacji może wyjść... w innym przypadku owe relacje zawsze pozostaną powierzchownymi.
A ja doskonale rozumiem autorkę, choć jestem kilka lat młodsza. Dziwię się krytycznym głosom, zwłaszcza że napisały je w wiekszości żony i matki (!), które nie mają zielonego pojęcia co oznacza wieloletnia samotnośc i brak własnej rodziny. Spójrzecie chociażby na wywiady z kobietami-naukowcami lub sportsmenkami - na pytanie o największe dokonanie w życiu i tak odpowiedzą, że jest nim dziecko a nie medal olimpijski. Owszem są ludzie poniekąd stworzeni do samotności, którzy czują się z nią dobrze ale autorka najwyraźniej do nich nie należy więc po co to krytykować? Sama marzę o tym by dojśc do etapu (chociażby) zaręczyn, by mieć śiadomośc że ktos chce spędzić ze mną tak zwaną resztę życia, dlatego też nie dziwię się że w odczucie społecznym singielki/stare panny postrzegane są jako gorsze niż rozwódki bo z tymi drugimi ktoś chciał być, tyle tylko, że nie wyszło. Chciałabym mieć tę świadomość, że gdy powiem facetowi, że zostanie ojcem to będzie absolutnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Chciałabym być w ciąży, czuć w sobie ruchy dziecka (tego nie da wolonatriat), a potem wychowywać je, robić kanapki do szkoły i tysiące innych prozaicznych czynności, o których my samotne marzymy, a Wy matki narzekacie. Piszecie o samotności w związku/małżeństwie ale jakoś tak się składa że nawet najbardziej kłócąca się na codzień para ma kogo pocałować o północy w Sylwestra, my niekoniecznie...Nie mówiąc o tym jak dołujące są dla mnie codzienne obowiążki od których wyręczyłby mnie fajny partner, chociażby te typowo męskie jak wizyta u mechanika - nienawidzę jeździć chociazby na wulkanizację, odwlekam to w czasie jak tylko mogę. Brak bliskości to temat rzeka, zwłaszcza że mam niemałe libido. Reasumując czuję się gorsza od każdej kobiety która usłyszała pytanie "wyjdziesz za mnie?", zwłaszcza jeśli nie zostało ono "zainspirowane" ciążą. Czuję się gorsza od kazdej żony, zwłaszcza tej wiecznie ględzącej i narzekając bo najwyrazniej jej maz jest aniołem skoro to znosi. W kwestii dzietności to spotkałam się z nastawieniem ze nieródka po 30stce to pewnie taka która nie chce/nie lubi dzieci, po prostu uwazane jest to za dziwne - a ja głupia myślałam ze to jest atut ze nie mam przychówku z genami innego samca...
Pozdrawiam autorkę bardzo gorąco - czytam to forum od kilku dni ale zdecydowałam się zarejestrowac by napisać tego posta.
Równie dobrze w odpowiedzi na informacje o ciąży, możesz usłyszeć od ojca dziecka pytanie : A z kim ? Wewnętrzna potrzeba zrealizowania się w roli matki i żony, to jedno... a gloryfikowanie tych ról przez Ciebie, to drugie. Zapewne nie przyjmiesz tego do wiadomości, ale wiele mężatek ma podobne marzenia do Twoich. Fakt, że z powodu niedoświadczenia aktu oświadczyn można się czuć gorszym, nawet nie skomentuje. Mnie to autentycznie śmieszy... ale skoro chcesz się czuć gorszą, to każdy powód będzie dobry.
rzuciłyście się na Milkę jak nie wiem co....
dziewczyna nie ma takiego życia jak marzyła i ma z tego powodu doła, to chyba łatwo zrozumieć...
Milka ja mam inaczej - mam dzieci (partnera od czasu do czasu bo życia uczuciowego nie mam poukładanego). Ale całe dzieciństwo marzyłam o karierze naukowej - czytałam tony książek, jak miałam 10 lat to znałam "vademecum lekarza ogólnego" i "biologię " villego na pamięć. w podstawówce rozwiązywałam zadania z matematyki i fizyki da studentów, w wieku 6 lat przeczytałam młodego technika z ostatnich 10 lat u mojego dziadka... i co?... i g*** właśnie - poszłam na humanistyczny kierunek i zmarnowałam sobie życie bo już nigdy nie będę robić zawodowo tego o czym marzyłam, w pewnym momencie zabrakło mi wiary w siebie i zamiast na wymarzone studia poszłam na inne, a dlaczego? BO SIĘ BAŁAM ŻE NIE DAM RADY, HAHAHA. Nie piszę tego żeby się chwalić, ale zobacz jak sama sobie odebrałam prawo do szczęścia przez swoje fałszywe przekonania... ja sam to sobie zrobiłam. teraz oczywiście nie pójdę już studiować fizyki, ale cały czas się czegoś uczę (tak realnie, na podyplomowkach) i już myślę o następnej, a nawet zaczęłam wierzyć w to, że jak odchowam dzieci to pójdę na jeszcze jedne studia - takie normalne, magisterskie.
Mój wiek przestaje mi się wydawać przeszkodą bo widzę że im więcej się uczę, tym więcej jestem w stanie się nauczyć.
aha, i mieszkam w pipidówie, żeby nie było że w mieście uniwersyteckim - tak łatwo to nie mam.
pisze o tym, żebyś zrozumiała, że w życiu nie ma deadline - do kiedy możesz coś zrobić. dopóki żyjesz dopóty wszystko możesz ze swoim życiem robić.
zobacz ile wdów i wdowców spotyka miłość na jesieni życia. ilu rozwodników po 50 kogoś spotyka... to znaczy że miłość jest, ale trzeba być na nią otwartym. a to oznacza nie zafiksowanie na tle - czy kogoś znajdę, tylko dawanie miłości od siebie (nie mówię że nie dajesz czy że jesteś zła osobą, o nie! mówię o kochaniu życia za nic, bezwarunkowo). miłość to poczucie wdzięczności za to co masz. Masz siostrzenicę, wiesz ile ludzi na świecie by o tym marzyło? takich prawdziwie samotnych, którzy NIKOGO nie mają?
49 2016-10-16 11:41:10 Ostatnio edytowany przez Summertime (2016-10-16 11:55:14)
Glorofikowanie ,to jedno, a zmierzenie się z rzeczywistością to drugie.Pamiętam jak rok temu na którymś z forum wyczytałam historię kobiety ,która walczyła ze wszystkich sił,aby zajść w ciąże. Po wielu latach jak opisywała udało się.Była szczęśliwa ,jednak po 3 misiącach po urodzeniu kobieta była załamana .Runął jej różowy glorofikowany obraz mamusi z niemowlaczkiem.słodkim bobaskiem wiecznie uśmiechnìętym i wyciągającym potulnie łapki do Swoich rodziców.Ta kobieta była sfrustrowana że od 3 miesięcy nie śpi,że dziecko choruję.Że lekarze są mało empatyczni ,że mąż nie taki ...że ona wygląda teraz jak każda(?) kobieta na ulicy...itp ..idd..przelewała ten żar goryczy ...Tak samo Tutaj co niektórzy skupiają się na rzeczach których nie mają myśląc że wszystko to bajka.Lepiej skupić się na rzeczywistości na kontaktach z bliskimi na pomocy innym .Priorytety w życiu są ważne dla każdego jest ,to coś innego ,ale rodzina ,to nie tylko miód i mleko ...niestety to obowiązki,które wycofują nas z życia towarzyskiego, to rezygnacja z siebie na rzecz członków .Tak kochamy ich strasznie mocno !!Życie oddamy !!!Ale Ci co lamentują nie nie myślą że to takie proste....Bo jak ta kobieta wyżej opisana jak co do czego przyszło to nie podołała...
P.S.
My jasno stwierdzamy fakty ,a oceniamy sytuacje, które są opisywane jak one wyglądaja okiem postronnym.W taki sposób, to robimy na jaki każdy z nas ma doświadczenia życiowe i swój własny inwidualny pogląd.
samadama82- dziękuje za słowo zrozumienia. napisałaś dokładnie to co myślę tylko nie potrafiłam tego przekazać w formie pisemnej.
Ja nie idealizuje małżeństwa ani rodzicielstwa. Obserwując rodziny dookoła widzę,ze nie zawsze bywa różowo. w małżeństwach bywają burze,ale po nich często wychodzi słońce. znajome matki często narzekają na dzieci, a za chwile są z nich dumne, cieszą się z ich osiągnięć.
Wigilia, sylwester-w pierwszej kolejności sparowani składają sobie życzenia a ja stoję sama jak ten kołek:-( To może zrozumieć tylko ten kto tego doświadczył.
Pannapanna-na edukacje faktycznie nigdy nie jest za późno człowiek może uczyć się całe życie. na pewne rzeczy(mam tu na myśli macierzyństwo) w pewnym momencie jest już za późno.
Podobno na miłość nigdy nie jest za późno,ale jak tu mieć nadzieję , gdy wielu mężczyzn daje mi sygnały,ze nie jestem dobrą partią dla nich ,bo zwyczajnie oni jeszcze marzą o dziecku.
Zaraz ktoś powie,ze są rozwodnicy, którzy maja już dzieci. Owszem są. Byłam krótko w relacji z rozwodnikiem a w tle eks zona i dzieci(oczywiście przy matce). Tak układ nie jest dla mnie :-(
Dziewczyny - Milka i Samadama - a może spróbowałybyście skorzystać z usług biura matrymonialnego? Profesjonalnie i z większą szansą na spotkanie mężczyzny, który zdąża w tym kierunku co wy /no bo te portale randkowe.../
Może warto poddać się profesjonalnej swatce ?
Weronka44-byłam swego czasu w biurze matrymonialnym. Wiesz panowie często piszą jedno, a potem w realu wychodzi co innego. i to często w takich podstawowych kwestiach.
Jak w życiu. Nie poddawaj się za szybko, są na świecie samotni mężczyźni, wdowcy, rozwodnicy którzy też marzą o miłości, o swojej kobiecie... trzeba ich tylko /ha!/ odnaleźć. Szukać w różnych miejscach, oczywiście bez nadmiernego parcia. Może za granicą?...
A póki co żyć i starać sie dobrze bawić.
Co z tym psem /kotem/? Wiesz jak jest fajnie jak wracasz do domu i on ZAWSZE się cieszy na twój widok? /no chyba, że jest akurat obrażony - o kocie mówię/
w ciągu dnia za długo mnie nie ma w domu,żeby pozwolić sobie na psa. a kotów nie lubię.
wiesz ja mam psa i nieraz w domu sam był ponad pól dnia i nic sie nie działo .
ale jak sie wraca co za radosc
uważam,ze zostawianie psa samego w domu na 11 czy 12 h to barbarzyństwo... Takie jest moje zdanie. A w mojej sytuacji by tak było.
57 2016-10-16 13:57:20 Ostatnio edytowany przez Volver (2016-10-16 20:58:06)
uważam,ze zostawianie psa samego w domu na 11 czy 12 h to barbarzyństwo...
Trudno w tym przypadku nie przyznać Tobie racji Z drugiej strony dla psa z adopcji, to i tak lepsze życie niż to w schronisku... Warto jednak pamiętać, że utrzymanie pasa również kosztuje, a w przypadku chorób zwierzęcia, koszt opieki weterynaryjnej potrafi być spory. Nie jestem przekonana, czy dla osoby samotnej i o niewysokich dochodach zwierzak w domu, to dobra opcja...
58 2016-10-16 14:55:30 Ostatnio edytowany przez weronka44 (2016-10-16 14:58:06)
Milka, a co ćwiczysz? A w ogóle to skąd jesteś? Może tu na forum jest ktoś z okolicy?
Ela, zaproś Milkę do kafejki , zawsze miałaby z kim pogadać /anonimowo... i w domu.../
milka76 - dokładnie, ktoś kto tego nie zna, ten nie ma pojęcia dlatego wkurza mnie pseudo kołczing typu "zacznij zmianę od siebie blablabla" albo rady typu piesek/kotek bo pies to ani mąż ani dziecko, chociaż ja akurat psa posiadam. Problemem nie jest poznanie kogoś bo chętnych facetów jest mnóstwo, ale poznanie właściwej osoby. Też przerabiałam znajomośc z dzieciatym rozwodnkiem i nigdy więcej, głownie dlatego, że mial córki z cyklu "tata kup" - może to zabrzmi strasznie ale po pewnym czasie stwierdziłam, że nie mój cyrk, nie moje małpy, chociaż sam facet niczego sobie ale czułam, że...on już ma rodzinę, do której ja bym była tylko dodatkiem (chociaż deklarował chęć posiadania kolejnego dziecka, ba nawet szukał działki pod budowę domu - taki zakochany)
Weronka44-cwiczę głownie we własnym pokoju, bo z pracy wracam późno i w moje mieścinie nie ma już wtedy żadnych grup aerobiku. Ćwiczę przy filmikach na youtube na co w danej chwili mam ochotę :-)
samadama82--właśnie facetów na przygodę nie brakuje,a normalnego na cale życie trudno zaleźć.
Tez uważam,ze rozwodnik, który z byłą zoną ma dzieci tak naprawdę pomimo rozwodu ma ciągłe własną rodzinę, bo dzieci z poprzedniego małżeństwa zawsze będą jego dziećmi. to normalne,ale ja nie potrafię się odnaleźć w takim związku.
Znaleźć wolnego faceta w wieku 40lat, bez przeszłości, z zupełnie czystą kartą- powodzenia życzę
niestety rozwodnik z dzieci nie dla mnie. nic na to nie poradzę. znaleźć faceta bez tego typu obciążeń w wieku ok.40 lat wcale nie jest aż tak trudno tylko wiadomo "do tanga trzeba dwojga", poza tym owi panowie właśnie szukają młodszych kobiet bo maja nadzieję na posiadanie dzieci.
Znaleźć wolnego faceta w wieku 40lat, bez przeszłości, z zupełnie czystą kartą- powodzenia życzę
Jej nie chodzi o prawiczka tylko o mężczyznę który nie ma dzieci czy żonę lub jest rozwodnikiem. Więc takich to jest masę, teraz ogólnie dużo osób nie chcę brać ślub i mieć dzieci więc jest duża szansa że można na taką osobę trafić. Może lepiej jak na początek kogoś poznasz ale czysto w relacji koleżeńskiej czy przyjacielskiej ? Swoją drogą skąd jesteś ? Pełno jest tu samotnych osób może akurat ktoś z okolicy się znajdzie.
napiszcie tu ogłoszenie matrymonialne tu tez sa panowie na forum .
moze sie znajdzie jakis .
przeciez nic nie tracicie
napiszcie tu ogłoszenie matrymonialne tu tez sa panowie na forum .
moze sie znajdzie jakis .
przeciez nic nie tracicie
Problem w tym że tu takich ogłoszeń nie można zamieszczać.