Czarna Kotka napisał/a:Myję, o ile nie zapomnę. Wiesz, że mycie nie usuwa wszystkich bakterii?
Wiesz dlaczego wycofuje sie z rynku mydła przeciwbakteryjne?
Ubrania też zawsze pierzesz po jednym użyciu? Spodnie, bo usiadłaś raz w komunikacji miejskiej?
Ja się przyznam, że nie.
Żule nie obmacują krzaków tak dokładnie jak poręczy, psy podobnie, główna powierzchnia styku psa ze środowiskiem to łapki właśnie. A flora fizjologiczna zwierzaka jednak różni się od ludzkiej.
Z racji zawodu i codziennego życia, przywykłam do świadomości że wszędzie są bakterie, a jedyne czego się obawiam to tych wywołujących choroby.
Z drugiej strony, przypominam sobie historie dziewczyny na Piekielnych, która pracowała jako opiekunka i miała za zadanie kąpać kilkuletnią dziewczynkę kilka razy dziennie, bo zarazki, ohoho, straszne strasznie.
Każdy człowiek to siedlisko bakterii. Tak, Ty również. W jelitach masz ich ponad kilogram - samych bakterii. Kapiąc się, szczególnie kilka razy na dzień, możesz zmienić tylko układ sił
w składzie flory fizjologicznej. Na własną niekorzyść.
Całując się z kimś, wymieniasz z nim kilka milionów bakterii.
Czy jestem przeciwniczką higieny?

Czarna Kotko, no ale ponownie pytam - co z tego? Czy fakt, ze calujac sie z kims wymieniam sie bakteriami ma oznaczac, ze rowniez powinnam calowac sie z psami?
Czy fakt, ze zmywarka nie zabija bakterii ma oznaczac, ze moge jesc z podlogi, po ktorej chodze w brudnych butach?
Albo klasc sie do wyra w ciuchach, w ktorych lazilam i wycieralam sie po miescie? Albo siadac na golej desce w publicznych toaletach? Siadasz? A dlaczego nie? W koncu przywyklas przeciez do tego, ze wszedzie sa bakterie? 
Pisalam przeciez, zeby nie usprawiedliwiac jednego brudu innym brudem bo to bez sensu. Czy to znaczy, ze mam nie myc zebow i chodzic z resztkami przedwczorajszego obiadu miedzy zebami, bo i tak nosze w sobie ponad kilogram bakterii?
Bo do tego jakby sprowadza sie Twoja konkluzja
Ja lubie miec czyste, umyte zeby i naprawde nie licze bakterii na nich 
Ten watek rozwinal sie w niepotrzebny sposob z powodu tego, ze niektorzy milosnicy spania ze zwierzetami zarzucili autorce, ze powinna zaakceptowac fakt spania w łożku psem, nieswoim w dodatku. A ona wyraznie napisala, ze to ja brzydzi i jest dla niej niehigieniczne, ze po prostu nie chce! I ma prawo nie chciec i nie akceptowac tego, nie tylko z powodow higieny o ktorej piszemy, ale rowniez - a może przede wszystkim - z takich, ze byla gosciem a gosci traktuje sie z poszanowaniem i jakas kultura, i nie wpycha sie im do lozka zwierzat, dzieci ani doroslych, chocby byla to nasza ukochana babcia, siostra czy wujek. Po prostu dba się o komfort gosci i nie stawia sie ich w klopotliwych i przykrych sytuacjach.
Tak wiec niech kazdy spi z kim chce, nawet z wezem boa, gdy lubi i sprawia mu to przyjemnosc, ale niech nie zmusza innych, zeby tez z nim spali. Glownie o to sie rozchodzi. Analogicznie - jak zapraszam na obiad wegetarianina to nie serwuje mu schabowego. A jak ktos nie lubi kompotu to robie mu np. herbate. A niektorzy z tego watku, jak widac po ich podejsciu, mieliby to zupelnie w nosie. Lubisz, nie lubisz - niewazne - zryj 