Witam! Jestem w związku z moim chłopakiem i niecałe 5 miesięcy. Znamy się około 8. Jesteśmy raczej zgraną parą. Nie kłócimy się i bardzo dobrze się rozumiemy co nie oznacza, że czasami bywa między nami trochę gorzej. Na początku naszego związku mieszkaliśmy w jednym mieście. Po kilku tygodniach przeprowadziłam się do domu na wakacje, a on został. Dzieliła nas odległość około 60 km. Widzieliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu. Raczej to ja do niego jeździłam zważywszy na moją bliska rodzinę w tym mieście oraz to, że on jest bardzo zapracowany. Raz tylko sam zaproponował, że do mnie przyjedzie jednak w ostatniej chwili zmienił plany. Praca stanowi prawie całe jego życie. Czasami czuje się jak miły dodatek do jego życia gdzie praca, znajomi, rodzina są ważniejsi. Jednak z drugiej strony widzę, że się stara. Zawsze gdy się widzimy gotuje, płaci za mnie itp.
Przed rozpoczęciem tego związku planowałam przenieść się na drugi koniec kraju na studia. Nie spodziewałam się, że będziemy para. On również w planach miał przeprowadzkę do innego miasta za praca. Podczas rozmów o naszym związku on zawsze powtarzał abyśmy się nigdy nie sugerował potrzebami drugiej strony tylko realizowali swoje cele. Myślałam o tym jak to między nami będzie na większą odległość i bałam sie, że to może nie przetrwać tym bardziej, że mój chłopak nie lubi prowadzić rozmów przez telefon i wysyłać smsow (na początku naszego związku trochę mi to przeszkadzało, jednak przyzwyczaiłam się do tego; raczej to ja inicjuje kontakt). Zaczęłam zastanawiać się nad przeniesieniem się do miasta, w którym chciał znaleźć pracę. I przyznalam się mu, że myślałam o przeniesieniu się tam gdzie on. W ostatniej chwili jednak podjęłam decyzję o realizacji własnych planów. Poprosiłam o rozmowę o tym co dalej przy następnym spotkaniu. I tu zaczęły się lekkie problemy z tym, że on nie odpisuje na cześć wiadomosci ode mnie. Zaczynam się trochę obawiać, że może to być początek końca. Obawy te podpieram doświadczeniami z poprzedniego związku, gdzie były przed samym zerwaniem przestał się odzywać.
Postanowiłam się do samego spotkania nie odzywać.
1 2016-09-24 14:10:31 Ostatnio edytowany przez macc22 (2016-09-24 14:52:54)
Czy to ten sam chłopak ??
Witam!
Od pewnego czasu mam konto na portalu randkowym. Napisał do mnie pewien chłopak. Już w pierwszej wiadomości dał mi do zrozumienia, że nie lubi wirtualnych znajomości i od razu zaproponował spotkanie. Po przejrzeniu jego profilu, zgodziłam się. Dodał jeszcze dziwne stwierdzenie, iż jak mu się dziewczyna spodoba to ją całuje. Jako, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w randkowaniu i w relacjach damsko-męskich, puściłam to mimo uszu, uznając to za jakiś dziwny sposób na podryw (?).
Tuż przy podaniu sobie ręki pocałował mnie w policzek oraz po jakieś godzinie rozmowy znienacka pocałował mnie. Byłam w bardzo zmieszana tą sytuacją. On był zdziwiony, że nie uciekłam i kontynuowałam spotkania dalej. Na pytanie o sens takiego zachowania odparł, że korzysta z życia. Później znowu dwa razy próbował mnie całować, na co reagował raczej trochę nerwowo co odebrał jako złość. Na koniec przytulił mnie i powiedział, że jak mi złość minie to mam się odezwać. Po kilku minutach po rozstaniu napisałam mu, że nie jestem zła tylko zmieszana.
Spotkanie przebiegło jak dla mnie w wielu aspektach bardzo dobrze. okazało się, że mieliśmy podobny sposób patrzenia na świat i życie. Z twgo co mówił wydawał się byc osobą konsekwentną i odpowiedzialna, która raczej nie szuka niezobowiązująch relacji.....
Następnego dnia stwierdziłam, że zapytam się czy ma jeszcze ochotę się spotkać w danym dniu następnego tygodnia. Odczytał tylko wiadomość. od tego czasu minęły 3 dni.
Nie wiem co mam o tym sądzić, tym bardziej, że polubiłam go. Proszę o obiektywne opinie na ten temat.
Nie
Nie
I bardzo dobrze. Bosze!! Co za żałosna wersja PUAka. Gdzie to to się tego uczyło o.O
Z dziczy wyszło i niech do dziczy wraca...
Witam!
Od pewnego czasu mam konto na portalu randkowym. Napisał do mnie pewien chłopak. Już w pierwszej wiadomości dał mi do zrozumienia, że nie lubi wirtualnych znajomości i od razu zaproponował spotkanie. Po przejrzeniu jego profilu, zgodziłam się. Dodał jeszcze dziwne stwierdzenie, iż jak mu się dziewczyna spodoba to ją całuje. Jako, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w randkowaniu i w relacjach damsko-męskich, puściłam to mimo uszu, uznając to za jakiś dziwny sposób na podryw (?).
Tuż przy podaniu sobie ręki pocałował mnie w policzek oraz po jakieś godzinie rozmowy znienacka pocałował mnie. Byłam w bardzo zmieszana tą sytuacją. On był zdziwiony, że nie uciekłam i kontynuowałam spotkania dalej. Na pytanie o sens takiego zachowania odparł, że korzysta z życia. Później znowu dwa razy próbował mnie całować, na co reagował raczej trochę nerwowo co odebrał jako złość. Na koniec przytulił mnie i powiedział, że jak mi złość minie to mam się odezwać. Po kilku minutach po rozstaniu napisałam mu, że nie jestem zła tylko zmieszana.
A co do obecnego, to cud, że do tej pory dociągnęliście razem nazywając to związkiem. Przecież od początku postawił sprawę jasno: patrzy na wszystko w kategorii ja i moje plany. Ty rób to samo. Nie ma w tym żadnego „was” i waszych wspólnych planów. Jest założenie, że jak wasze drogi zaczną się rozchodzić, to się rozejdą. I właśnie się zaczęły rozchodzić...