Sam tytuł jest sobie sprzeczny ! Paradoks..kocha ale mu sie nie podobam? a jak to możliwe? Przecież nie da się kochać gdy ktoś się komuś nie podoba ..musimy się sobie podobać aby chociaz się w sobie zauroczyć a pozniej kochać, kochanie to nie za wyglad a za duszę,tym kim sie jest dla drugiego człowieka wiec najpierw aby kochać trzeba się również sobie podobac...to tak jakby wyjść za mąż z musu..
Ale tak z drugiej strony , to mój chłopak, w którym byłam zakochana też nie podobał mi się "jako całość" tzn. nie myślałam o nim "ale ciacho" ale było w nim coś takiego co sprawiało , że bardzo mnie pociągał i mając do wyboru gościa, który bardzo by mi się podobał fizycznie a mojego (byłego) chłopaka zawsze wybrałabym tego drugiego.Coś było takiego w jego gestach, mimice, zachowaniu , uśmiechu , głosie, że strasznie mnie pociągał też fizycznie.
No ale mu nie mówiłam oczywiście, że bardziej podobają mi się bruneci, czy wyżsi bo by go to zraniło no i nie czułam takiej potrzeby , żeby tak mówić- liczył się tylko on.
68 2016-08-11 16:38:26 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-08-11 16:44:29)
Elle88 , czy po rozstaniu coś w sobie zmieniłaś? Czy czułaś potrzebę ulepszenia" się, czy może to co mówił po prostu odeszło razem z nim?
Mnie wydaje się, że będzie towarzyszyło mi uczucie beznadziejności... Sami widzicie, już mam zrytą psyche
No co Ty, nic nie zmieniłam. Tzn. nie żebym musiała chudnąć 10kg czy nie wiem..zacząć nagle dbać o siebie. Ze mną fizycznie jest/było wszystko OK, tego akurat jestem pewna i wiem, że nie chodziło o to że brzydka jestem - sam mi to mówił, że jestem śliczna, ale jemu sie podobają takie 'nietypowe' kobiety.
Ja po prostu myślałam, że on ściemnia No i też nie wiedziałam co to znaczy nietypowa, do momentu aż tej byłej - małego potworka z twarzy
nie zobaczyłam.
Ale to każdy kto ją widział i zna osobiście (mieliśmy wspólnych znajomych) mówił, że nie ma coś nas porównywać nawet, inna 'liga'.
Choć ona na pewno dbała o siebie i starała się na swoje możliwości, za to ją muszę docenić uczciwie
Ja zawsze miałam jakieś 'ale' do siebie, ona po prostu nauczyła się szybko nie mieć żadnych i taką aurą WTEDY, jak ja teraz, emanowała. I bardzo dobrze w sumie, bo dlaczego nie?
Poza tym, u mnie było o tyle "łatwiejsze do strawienia" to, że nie byłam w jego typie, że on tez nigdy nie był w moim. Było tak, że to on mimo to chciał uprawiać seks, a ja nie byłam w stanie, tak na siłę bardziej.
Pewnie wiele czynników się na to złożyło, z powietrza się ta moja niechęć nie wzięła, zapracował na to.
Także kwestia tego jak sama do tego podejdziesz.
JA niestety (albo stety;) nie oszpecę się ani nie doczepię sobie nosa wielkości kutasa we wzwodzie, żeby mu się podobać itp. A Ty chyba sobie nie zmniejszysz piersi?
Sama widzisz: nie to co ładne, a co się komu podoba.
A co do samooceny, to dodam jeszcze, że dla mnie (chyba dla każdego) opinię o sobie/swojej atrakcyjności buduje się głównie na podstawie tego jak odbierają Cię osoby odmiennej płci. Jasne, że WSZYSTKIM nigdy nie będziesz się podobać. Ale jeśli podobam się facetom, którym ja sama w skali atrakcyjności daje 8-10, a mój ex dałabym mu w porywach 7 (ale tylko ze względu na 'status', bo z wyglądu 5-6) no to musiałabym być głupia, żeby jego opinię brać sobie do serca biorąc pod uwagę jeszcze, że kręciła go 4-5 (z twarzy 2-3 ). Z tymże 'status' miała i to jej dodawało na pewno, lepsze - w sensie prestiżowy kierunek, wykształcenie ode mnie. Co zresztą też się zmienia na moją korzyść pomału
Niestety, chyba prawda jest taka, że dla mężczyzny musimy być najpierw wizualnym spełnieniem, by mógł zakochać się w tym, JAKIE jesteśmy. Wiem, że to banał, ale odnoszę wrażenie, ze właśnie tak jest. Może nas kochać za styl bycia, osobowość, ale fizyczność na początku gra olbrzymią rolę i nikt ani nic tego nie zmieni. To proste jak cep...
Co do kobiet, jest takie starobabcine powiedzenie, że jak facet ładniejszy od diabła, to już może być....
Nie mozna sie z tym nie zgodzic.
Ja na przyklad naprawdę wolę brzydali!
GosiaSrosia to zależy mój kuzyn dość wysoki bardzo szczupły to jest u niego genetyczne przyśpieszony metabolizm rudy blondyn z opryszkom na twarzy (w ogóle nie schodzi, wszystko próbował) twarz brzydka jest z góry skazany na porażkę.
GosiaSrosia to zależy mój kuzyn dość wysoki bardzo szczupły to jest u niego genetyczne przyśpieszony metabolizm rudy blondyn z opryszkom na twarzy (w ogóle nie schodzi, wszystko próbował) twarz brzydka jest z góry skazany na porażkę.
Ale bzdura, a mój mąż łysy, z krzywym, źle złożonym nosem i lekkim brzuszkiem. . A jadłabym go łyżkami, cholernie seksowny dla mnie. Facet musi być interesujący i trochę pewności siebie musi mieć. I wystarczy.
72 2016-08-13 19:55:23 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-08-13 20:02:46)
jknetkobiety, masz tyle kompleksow ze trudno ocenic po tym co opowiadasz czy mu sie podobasz czy nie. Jego odpowiedz nie byla hmm jakos szczegolnie sugerujaca jednoznacznie (chybaze cos przeoczylam). Mozliwe ze uczucia Twoje, te wyplywajace z kompleksow sprawily ze tak odebralas to odbicie Twojego pytania.
Wydaje mi sie ze wiekszosc ludzi tutaj rowniez ma tak duze kompleksy, ze tak negatywnie odbiera wypowiedziane przez niego slowa (jako odpowiedz "nie podobasz mi sie") rowniez.
Co do tych sugestii ze Cie nie kocha, bo fizycznie nie gra to wiesz - ludzie tu zezwierzeceni to przeceniaja takie rzeczy
Normalny, zdrowy czlowiek reaguje zywo na poruszajace sie po ulicy obiekty, czy beda to ludzie, myszy, czy przelatujacy z wywieszonym jezorem pies, wiec to ze sie na kogos patrzy nie oznacza ze Ty mu sie nie podobasz. Lubie jesc gruszki, i lubie chleb z maslem, to ze lubie ten drugi nie oznacza ze pierwszego nie. Podoba mi sie pop, podoba rock, i podoba jak u cioci Jerzy spiewa. Wymaganie cielecego uwielbienia chyba raczej mowi o tym ze lepiej poukladac sobie w glowce pieknej. Co do sugerowanego braku " kochania"...
Ludzie pisza ze zle sie z tym czujesz, wiec powinnas to zakonczyc... najlepiej zakonczyc wszystko czego sie nie rozumie, zwlaszcza gdy przyczyna tkwi byc moze w duzej mierze w srodku... oczywiscie to decyzja autorki, no ale przepraszam sluchac waszych porad to czasami jak probowac wyprowadzic sie z ciemnego lasu trzymajac sie slepca. Z gory zaznaczam ze nie jest moja intencja obrazac, po prostu mam oczy i widze jak dla was kazdy jest gluptakiem, brzydula, albo wszystko buractwem Ciagle strofujecie innych ktorzy maja wysoka samoocene ze "wyzej sra..." itd. i tym podobne.
Sorki, ale brac pod uwage opinie osob ktore uwazanie sie za fajnego, ladnego biora za wynioslosc, albo wsciekajacych sie bo moja sunia czy tzw. misio sie obejrzal za inna panna, to dajcie spokoj, jakas patologia, nie spojrzenie zdrowych oczu. Tak to nigdy nie wyjdziemy z puszczy panie, i panowie mili.
Co do magazynow mody, no najlepiej oskarzac wszystkich wokol, media, kosciol. A mnie sie wydaje po prostu ze czlowiekowi ktory nie ma uporzadkowane w glowie to wszystko namieszac moze.
Apropo "kochania", to ze sukiektywnie i obiektywnie pewne osoby byly brzydkie nie przeszkadzalo mi fascynowac sie nimi na sposob chorobliwy, i rozwazac wlamanie sie do ich mieszkan, tylko po to zeby zobaczyc czego sluchaja, czy jak pachna ich zaslony, wiec mozne byc dana osoba calym swiatem, i nie wpisywac sie fizycznie w to co nam sie podoba pod wzgledem fizycznym.
wiec mozne byc dana osoba calym swiatem, i nie wpisywac sie fizycznie w to co nam sie podoba pod wzgledem fizycznym.
Skupię się tylko na tym fragmencie, bo z resztą trochę popłynęłaś albo nie zrozumiałaś przekazu.
To ostatnie zdanie to dokładnie to samo, o czym my tutaj w większości piszemy.
Nikt nie twierdzi, że trzeba spełniać klasyczne kanony piękna by komuś się podobać. Przeciwnie - sam facet jest przykładem, że jego wcześniejsze wybory tych kanonów nie spełniały i było ok.
Ale ich POŻĄDAŁ. Bez pożądania samo 'podobanie' można se o kant tyłka rozbić.
A co u kogo wznieca pożądanie to już inna sprawa.
Ale doradzanie Autorce z poziomu, że nie powinna wybrzydzać, a raczej dostosować się i zadowalać się ochłapami jest co najmniej dziwne.
74 2016-08-13 23:17:54 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-08-13 23:18:53)
Apropo "kochania", to ze sukiektywnie i obiektywnie pewne osoby byly brzydkie nie przeszkadzalo mi fascynowac sie nimi na sposob chorobliwy, i rozwazac wlamanie sie do ich mieszkan, tylko po to zeby zobaczyc czego sluchaja, czy jak pachna ich zaslony, wiec mozne byc dana osoba calym swiatem, i nie wpisywac sie fizycznie w to co nam sie podoba pod wzgledem fizycznym.
Skoro już o kompleksach i zwierzęcości mowa...
Bo zwykłe pytanie jest takie mainstreamowe
Eh... Po pierwsze nie poruszałam kwestii lozkowej, bo nie mam do niej zastrzezen. Wiec nie chodzi o to, ze z soba nie sypiamy, albo ze uwaza mnie za tak niepociagajaca, ze nawet mnie nie tyka. Tez nigdy nie powiedzial do mnie wprost że mu sie nie podobam. Napisalam tutaj po to by zaczerpnąć opinii, by przekonac sie jak widzi to ktos z boku i czy byly podobne doświadczenia. Poza tym wcale się nad sobą nie uzalam, ani nie uwazam, ze czegos mi brakuje, czy ze jestem brzydka.
77 2016-08-14 12:06:14 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-08-14 13:04:05)
Oto moja opinia: najbardziej że wszystkich tu zdań trafił do mnie post Excopa:
Mnie się jednak wydaje, że Autorka szuka dziury w całym. I dopisuje treści do teorii o własnej nieatrakcyjności.
Jest po prostu zazdrosna o inne, może ładniejsze i zgrabniejsze, za którymi partner może się oglądać.
Indagowanie o typ kobiety dla niego, to według mnie wyraz niskiego poczucia własnej wartości.
A uważam tak, ponieważ :
może i nawet kocha tak jak to powtarza często...
Jeśli z nim podejmuję ten temat to od razu sie denerwuje i gada, ze sobie wymyślam, że mu się podobam, że myśli o nie poważnie itd
Ale nie jest też tak, że ma manie w d..., że się mną nie interesuje. Jest dla mnie dobry, wiem, ze zawsze mogę na niego liczyć itd.
... przeniósł się 300km żebyśmy mogli razem mieszkać i wywrócił swoje życie do góry nogami? nawet jeśli planuje wspólne życie?
To są fakty. Które, moim zdaniem świadczą pozytywnie o nim i jego zaangażowaniu.
Cała reszta to Twoje domysły, hipotezy i nietrafione, moim zdaniem, interpretacje jego zachowań. Spowodowane tym:
Przez to czuję się gorsza, nieatrakcyjna... nie ma mowy o żadnej wyjątkowości w jakimkolwiek stopniu. Umniejsza to moją wartość...
.Już chyba tym przesiąkłam całkiem, bo źle się czuję sama z sobą...
Moim zdaniem Twoja samoocena i pewność siebie leżą i kwiczą, a to może skutecznie wypaczać postrzeganie. On po prostu patrzy, Ty widzisz pożądanie. Niestety, albo stety nie ślepnie się i nie gluchnie od bycia zajętym/-tą. Jest z Tobą, że świadomego wyboru, raczej nie z konieczności. To jest chyba ważniejsze niż jakieś tam sobie spoglądanie na ładne laski? Zawsze będą kobiety ładniejsze, mądrzejsze, lepiej usytuowane od nas. Naprawdę jest sens się tym gryźć? Trzeba nabrać dystansu, nauczyć się cieszyć tym, co się ma.
Gwarancji na stałość uczuć i trwałość związku nie ma. Nawet Twoje słowa:
choć przed związkiem z nim nie mogłam narzekać na brak zainteresowania. Zawsze spotykając się z kimś, czułam się wyjątkowa, czułam się wybrana, widziałam, że ktoś jest szczęśliwy mając mnie u boku, czy spędzając ze mną czas.
o tym świadczą. Skoro patrzyli na Ciebie jak w obrazek, czemu nie wyszło? Bo o jakości związku świadczy wzajemne traktowanie się, stałość, a nie często bardzo przelotne gorące zauroczenia. Może ten facet nie jest wylewnym romantykiem. Może jest twardo stąpajacym po ziemi, niezdolnym do prawienia komplementów i duserów, ale posiadającym inne, ważne w związku zalety partnerem.
Choć w Waszym przypadku nie mam nadziei, że ten związek ma sens. Za bardzo się już nastawiłas przeciwko chłopakowi. Wątpię, byś dała radę spojrzeć znów na niego tak,jak na to zasługuje.
Jakiś czas temu miałam podobnego chłopaka. Był ze mną ale ciągle jakby interesował się innymi kobietami.Potem próbował mnie zmieniać. Czułam się jak kolo ratunkowe, a jeżeli pozna kogoś innego to odejdzie mimo że nie należę do nieatrakcyjnych kobiet. Wcześniej byłam pewną siebie osoba natomiast w tym związku nabrałam kompleksów i to sporych. Po rozstaniu poczułam się znowu atrakcyjna i szczęśliwa kobieta. Może warto odpuścić?
Nie rozumiem po co jestes z kims z kim czujesz sie zle. Moze jestes z nim dlatego zeby slyszec slowa "kocham cie".
To glupie co napisalas... Dla niektórych z Was jest to wszystko tak oczywiste, bo nie macie pojecia o takich sytuacjach. Jestem z nim, bo go kocham, bo jest dla mnie bardzo ważny.
Najpierw zadbaj o siebie,o poczucie własnej wartości. Może właśnie mu tego w Tobie brakuje? Kobieta uśmiechnięta i pewna siebie,nawet jeśli nie wygląda jak Barbie,potrafi być piękna. Bo piękno kryje się w środku:)
Ja na ogół jestem typem obserwatora,widzę a potem analizuję,czy słowa,które słyszę mają potwierdzenie w czynach. Choć sama wolę jeśli facet działa,pokazuje niż mówi milion razy Kocham Cię,bo słowo bez pokrycia nie ma wartości.
Więc patrz,obserwuj i wyciągaj wnioski. Ale nie zgub w tym siebie,bo czasem błędnie odbieramy sygnały innych.
Koteczek1215 pewnie masz racje, powinnam byc bardziej pewna, bo na pewno on widzi, ze moja wartosc lezy
To glupie co napisalas... Dla niektórych z Was jest to wszystko tak oczywiste, bo nie macie pojecia o takich sytuacjach. Jestem z nim, bo go kocham, bo jest dla mnie bardzo ważny.
Nie jestempewna czy to do mnie, ale zakladam, ze tak.
Jesli to, co napisalam jest dla ciebie glupie, to mysl tak sobie. Masz prawo tak myslec. Nie masz prawa osadzac czy cos w zyciu przeszlam i mam o tym pojecie czy nie mam.
Tyle w temacie.
Stary temat, ale tak jakoś trafiłam, a że sama się nad tym ostatnio zastawiam to zapytam:
A co do samooceny, to dodam jeszcze, że dla mnie (chyba dla każdego) opinię o sobie/swojej atrakcyjności buduje się głównie na podstawie tego jak odbierają Cię osoby odmiennej płci. Jasne, że WSZYSTKIM nigdy nie będziesz się podobać. Ale jeśli podobam się facetom, którym ja sama w skali atrakcyjności daje 8-10...
A jeśli nie podobamy się facetom, którzy są dla nas atrakcyjni? Czy w takim wypadku niska samoocena i brak pewności są naturalne, konieczne? Na czym oprzeć tę akceptację dla własnego wyglądu, jeśli świat zewnętrzny nie wysyła nam komunikatów, że fajnie wyglądamy?
Nya, trzeba od tego zacząć, by samej sobie podobać się w lustrze. Bo to Ty masz ze sobą do czynienia przez najdłuższy czas..
Możesz też spróbować- dla siebie- jeśli chcesz- czasem zmienić styl- fryzurę, sposób ubierania się- ale po to tylko, by sprawdzić, czy Tobie to odpowiada, czy się czujesz lepiej i bardziej pewna siebie.
Druga sprawa- to może nie zdajesz sobie sprawy, ze zawsze "startujesz do jakiegoś określonego typu facetów, a innych ignorujesz? Miałam koleżankę, ktora dziwnym trafem zwracała uwagę ntylko na wysokich przystojnych brunetów.. A wszyscy jej wybrankowie dziwnym trafem lubili wysokie, szczupłe blondynki z ostrym makijażem..
więc uważała, że nie ma szczęścia, tymczasem sama ignorowała 90 % facetów obok, bo nie spełniali jej wymagań.
Dziewczyno należy porozmawiać z partnerem i to poważnie. Bo jak tak dalej pójdzie wpadniesz w depresję. Mówi że cię kocha hmmmm jakoś nie przekonało mnie to co napisałaś. Najważniejsza jest szczera rozmowa bo być może ten związek nie ma przyszłości
87 2018-04-05 13:24:39 Ostatnio edytowany przez Nya (2018-04-05 13:25:19)
Druga sprawa- to może nie zdajesz sobie sprawy, ze zawsze "startujesz do jakiegoś określonego typu facetów, a innych ignorujesz? Miałam koleżankę, ktora dziwnym trafem zwracała uwagę ntylko na wysokich przystojnych brunetów.. A wszyscy jej wybrankowie dziwnym trafem lubili wysokie, szczupłe blondynki z ostrym makijażem..
więc uważała, że nie ma szczęścia, tymczasem sama ignorowała 90 % facetów obok, bo nie spełniali jej wymagań.
Ela, to na pewno nie to. Podobają mi się różni faceci, bo nie mam żadnego typu. Zarówno ci średniego wzrostu jak i trochę wyżsi, gładko ogoleni i brodacze, bruneci i łysi, z dłuższymi włosami jak i krótkimi, wysportowani i miśkowaci. Chyba jedyne co ich łączy to że wszyscy ubierają się na luzie, tzn. dżinsy, bluza, t-shirt, bo nie lubię przebranych facetów, którzy więcej czasu spędzają przed lustrem niż ja.
88 2018-04-08 22:08:08 Ostatnio edytowany przez ariax (2018-04-08 22:14:50)
Jknetkobiety, a widziałaś te jego byłe? To bez znaczenia dla dalszego 'rozwoju' waszej znajomości, ale czasem to pomaga
Ja raz byłam w podobnej sytuacji i dopiero jak zobaczyłam ex tamtego faceta to upewniłam się, że nie chodzi o to, że ze mną coś nie tak. Sama nie uważam się za piękność, raczej zawsze myślałam o sobie w kategoriach 'niebrzydka', tak samo jak rzadko kiedy jakaś kobieta mi się nie podoba w ogóle z wyglądu.
Jego ex nie była nawet przeciętna..była brzydka - w sensie rysów twarzy niekobiece i niesymetryczne, nie wspominając o wielkim nosie. Figura też pozostawiała wiele do życzenia. Ale to w niej był zakochany.
Długo nie mogłam uwierzyć, czym ona go tak omotała mając tak mało do dyspozycji w sensie tego, co "bozia dała", a jednak..
Na początku poczułam niesmak, ale też rodzaj ulgi. Tego samego dnia chciałam mu powiedzieć, że w tej sytuacji "konkurowanie" ze wspomnieniem jej to tym razem nie moja liga
ale darowałam sobie, bo to i tak by nic nie zmieniło.
Więc widzisz, czasem nie chodzi obiektywnie o urodę lub jej brak, tyle co specyfikę która powoduje, że ktoś wydaje się pociągający.
JA widocznie byłam 'zbyt symetryczna' by mu bryknałzresztą nie raz twierdził że mu się takie typowe 'ładne' kobiety nie podobają. Nie wierzyłam mu, do czasu aż nie zobaczyłam jej, a potem innych 2 kobiet, które mu się podobały.. To był szok
No co Ty, nic nie zmieniłam. Tzn. nie żebym musiała chudnąć 10kg czy nie wiem..zacząć nagle dbać o siebie. Ze mną fizycznie jest/było wszystko OK, tego akurat jestem pewna i wiem, że nie chodziło o to że brzydka jestem - sam mi to mówił, że jestem śliczna, ale jemu sie podobają takie 'nietypowe' kobiety.
Ja po prostu myślałam, że on ściemnia smile No i też nie wiedziałam co to znaczy nietypowa, do momentu aż tej byłej - małego potworka z twarzy wink nie zobaczyłam.
Ale to każdy kto ją widział i zna osobiście (mieliśmy wspólnych znajomych) mówił, że nie ma coś nas porównywać nawet, inna 'liga'.Choć ona na pewno dbała o siebie i starała się na swoje możliwości, za to ją muszę docenić uczciwie wink
Ja zawsze miałam jakieś 'ale' do siebie, ona po prostu nauczyła się szybko nie mieć żadnych i taką aurą WTEDY, jak ja teraz, emanowała. smile I bardzo dobrze w sumie, bo dlaczego nie?Poza tym, u mnie było o tyle "łatwiejsze do strawienia" to, że nie byłam w jego typie, że on tez nigdy nie był w moim. Było tak, że to on mimo to chciał uprawiać seks, a ja nie byłam w stanie, tak na siłę bardziej.
Pewnie wiele czynników się na to złożyło, z powietrza się ta moja niechęć nie wzięła, zapracował na to.Także kwestia tego jak sama do tego podejdziesz.
JA niestety (albo stety;) nie oszpecę się ani nie doczepię sobie nosa wielkości kutasa we wzwodzie, żeby mu się podobać big_smile itp. A Ty chyba sobie nie zmniejszysz piersi? wink
Sama widzisz: nie to co ładne, a co się komu podoba.
Kobiety to potrafia byc okrutne w stosunku do innej kobiety