Netkobietki, mam problem.
Jestem od roku w związku, kocham, ale... nie podobam się swojemu facetowi. Widzę, że czuje coś do mnie, może i nawet kocha tak jak to powtarza często, ale dla mnie to cały czas nie to. Widzę, że jemu czegoś brakuje, że nie jest spełniony, do końca szczęśliwy. Nie podobam mu się, nie jestem w jego typie. Kiedyś w jakiejś sytuacji powiedziałam "przecież ja nawet w Twoim typie nie jestem" na co on " a ja w Twoim jestem?" ale to było pytanie postawione w taki sposób, ze mówiło wszystko. Podobają mu się inne, co daje mi do zrozumienia często, o ile nie zawsze na mieście. Dlatego też już nawet nie lubię z nim wychodzić... boli mnie kiedy wgapia się w inne w taki sposób w jaki na mnie nigdy nie patrzył/patrzy. Przez to czuję się gorsza, nieatrakcyjna... nie ma mowy o żadnej wyjątkowości w jakimkolwiek stopniu. Umniejsza to moją wartość. Nie wiem czy jest sens budować przyszłość skoro nie spełniam jego wymóg, oczekiwań. Coraz częściej nachodzą mnie myśli, żeby sobie odpuścić.Już chyba tym przesiąkłam całkiem, bo źle się czuję sama z sobą... choć przed związkiem z nim nie mogłam narzekać na brak zainteresowania. Miałam powodzenie i mam... ale to co dzieje się z nim trochę mnie wyniszcza. Mam inne wyobrażenie na taki temat. Zawsze spotykając się z kimś, czułam się wyjątkowa, czułam się wybrana, widziałam, że ktoś jest szczęśliwy mając mnie u boku, czy spędzając ze mną czas.
Może któraś z Was miała podobnie, bądź chociaż podeślecie jaieś rady i opinie jak Wy to widzicie.
Czekam na wiadomości.
Pozdrawiam