Witam
Przedstawię pokrótce swoją sytuację, chciałabym żebyście wypowiedzieli się co o tym myślicie. Zależy mi na opinii Pań jak i Panów, czy macie może podobne sytuacje życiowe?
A więc: jestem samotną matką jedenastoletniej Zuzi. Mieszkam razem z córką, matką, siostrą i jej chłopakiem. Jetem sama od ponad siedmiu lat z ojcem dziecka się nie ułożyło. Od pięciu lat ugania się za mną kolega. Skąd to wiem? Bo próbował mnie pocałować ze trzy razy, mówił że chciałby ze mną być, że kocha mnie i moją córkę itd. (na początku).... bo bardzo się wściekałam gdy to mówił i zabroniłam mu tak mówić......teraz traktuje mnie bardziej jak siostrę ale to pewnie też przeze mnie bo powiedziałam mu kiedyś że kocham go jak brata i nic z tego nigdy więcej nie będzie.....moja córka bardzo go polubiła......jak była mniejsza bardzo dużo się z nią bawił...... pomagał mi....i wiem że gdybym go o coś poprosiła to raczej by to zrobił......na początku wakacji zabroniłam mu do nas tak często przychodzić bo był nie mal codziennie.......miałam go dosyć i plotek że jesteśmy razem choć nie byliśmy......musiałam pomyśleć.....i moje pytanie do Was... czy dać mu szansę?......po tylu latach?.....nie wiem czy go kocham..... ale mam już dosyć samotności.......z drugiej strony mam dojrzewające dziecko, które nigdy tak naprawdę nie miało ojca, do nikogo nie mówiła tato......i pewno przyzwyczaiła się do tego że jesteśmy same........nie wiem proszę powiedzcie co o tym myślicie......
Ps przepraszam za błędy i mam nadzieję że dało się z tego myślowego chaosu wyłonić wątek.... a nie chciałam z nim być ponieważ zanim się poznaliśmy to on (nazwijmy go Krzysiek) nie był raczej zbyt stały w uczuciach tzn. był w związkach ale....no właśnie ale...skakał na boki (o czym sam mi mówił)......poza tym problem z narkotykami ale nie bierze już od 5 lat i alkoholem nie pije od trzech (prawie wogóle).....
Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie :-)