Nie pozwolę, ostatnio nawet jak pozornie było dobrze, to ja i tak źle się w tym wszystkim czułam. Nie chcę tak znowu i nie dopuszczę do tego, a z resztą rzeczy sobie poradzę.
Edzia to nie wstyd ze tesknisz. Sama pisalam ze tak bedzie. Psychofag uzaleznia jak nalog np alkoholowy. Najpierw wogole sie wypiera ze jest problem, potem widzi sie juz jakie spustoszenie alkohol zrobil w naszym zyciu i organizmie ale to nie zmienia faktu ze nadal sie o piciu mysli, czuje sie wielka ochote sprobowac chociaz kropelke. Dlatego tak jak alkoholik nie moze juz wiecej siegac po % bo poplynie znowu tak i Ty musisz sie odciac od swojego zrodla uzaleznienia.
Pisz tutaj gdy czujesz potrzebe, masz gorsze momenty i nie wstydz sie mysli i uczuc. Wesprzemy!
Nie pozwolę, ostatnio nawet jak pozornie było dobrze, to ja i tak źle się w tym wszystkim czułam. Nie chcę tak znowu i nie dopuszczę do tego, a z resztą rzeczy sobie poradzę.
Żebyś tylko dotrwała w swoim postanowieniu!!!
Często tak jest, że zaklinamy się, że nie zrobimy czegoś, ale pod wpływem emocji, chwili, szlag trafia nasze postanowienie.
Pełno takich postów jest tutaj na forum.
Dlatego musisz kontrolować swoje emocje, żebyś czegoś głupiego nie zrobiła.
Wystarczy chwila, uwierz!
Edzia to nie wstyd ze tesknisz. Sama pisalam ze tak bedzie. Psychofag uzaleznia jak nalog np alkoholowy. Najpierw wogole sie wypiera ze jest problem, potem widzi sie juz jakie spustoszenie alkohol zrobil w naszym zyciu i organizmie ale to nie zmienia faktu ze nadal sie o piciu mysli, czuje sie wielka ochote sprobowac chociaz kropelke. Dlatego tak jak alkoholik nie moze juz wiecej siegac po % bo poplynie znowu tak i Ty musisz sie odciac od swojego zrodla uzaleznienia.
Pisz tutaj gdy czujesz potrzebe, masz gorsze momenty i nie wstydz sie mysli i uczuc. Wesprzemy!
Aż szokujące jak idealnie to porównanie oddaje sytuację. Czas najwyższy na detoks..
edzia3_b napisał/a:Nie pozwolę, ostatnio nawet jak pozornie było dobrze, to ja i tak źle się w tym wszystkim czułam. Nie chcę tak znowu i nie dopuszczę do tego, a z resztą rzeczy sobie poradzę.
Żebyś tylko dotrwała w swoim postanowieniu!!!
Często tak jest, że zaklinamy się, że nie zrobimy czegoś, ale pod wpływem emocji, chwili, szlag trafia nasze postanowienie.
Pełno takich postów jest tutaj na forum.
Dlatego musisz kontrolować swoje emocje, żebyś czegoś głupiego nie zrobiła.
Wystarczy chwila, uwierz!
W stosunku do tej sytuacji emocje postaram się oganiczyć do minimum, nie działać pod wpływem chwilii, gdyby coś jednak się wydarzyło z jego strony to Was się poradzę.
71 2016-07-21 11:57:40 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-07-21 11:59:58)
Ja też swojego czasu, na kilka miesięcy przed ostatecznym rozstaniem napisałam maila do swojego psychola, że nie chcę się z nim kontaktować, żeby nie pisał, nie dzwonił, że się odcinam. Rzeczywiście po jego odczytaniu dał mi początkowo spokój. Pierwsze tygodnie były okropne, chociaż już nie tak bolesne jak pierwsza (jak widać nieudana, była też druga) próba zerwania kontaktu, kiedy z bólu psychicznego bolało mnie całe ciało, życzyłam sobie śmierci, a moim mottem stało się "nie udało ci się w miłości, uda ci się w alkoholizmie". Nie oznaczało to jednak, że kretyn się wycofał, on jedynie sobie odpoczął, zebrał siły na kolejne czary-mary z moją psychą i zaatakował. Tutaj może będzie podobnie, więc musisz się bardzo, ale to bardzo kontrolować, żeby się nie złamać. Jeśli raz się złamiesz i mu uwierzysz w słodkie słówka, to będą i kolejne razy, zapewniam Cię. Oni chłoną o nas informacje jak gąbki, badają i uczą się kontrolować nas na podstawie naszych słabości. Takiemu broń Boże nie wolno okazać, że coś Cię zraniło lub że coś jest dla Ciebie ważne. Dlatego nie wolno Ci reagować na nic - ani na próby wywołania współczucia, ani na ewentualne groźby. Nie ma Ciebie dla niego, nie istniejesz.
_v_ wystarczy zablokować publiczne informacje o swoim profilu, jeśli naprawdę już nie masz w znajomych żadnego szpiega. Wtedy choćby się skręcił w spiralę niczego nie zobaczy. "Miło" też, że nasze kochane psycholki mieszkają w Warszawie. Ja na swojego jeszcze od sierpnia ub.r. nie trafiłam, ale los jest złośliwy i pewnie to nastąpi. Na szczęście on sobie tylu wrogów narobił, że do ulubionych przeze mnie miejsc nie może przyjść, chyba że liczy na solidny wpier...ol.
Była_Narzeczona, publiczne informacje to miałam zablokowane od zawsze widać tylko posty z mojego bloga. Nikt nie widzi moich znajomych, ani polubionych fanpejdżów, ani żadnej osobistej informacji. Nawet znajomi znajomych nie mogą mnie zapraszać do znajomości
ale jak są wydarzenia i klikasz, że weźmiesz udział, albo że jesteś zainteresowana, to widzi to każdy niestety i tego się nie da zmienić.
wiem, bo sprawdzałam. więc staram się nie klikać żadnych wydarzeń.
na szczęście tyle tego jest w Warszawie, że sama nawet nie wiem, na co iść, więc nie narzekam
Była_Narzeczona, publiczne informacje to miałam zablokowane od zawsze
widać tylko posty z mojego bloga. Nikt nie widzi moich znajomych, ani polubionych fanpejdżów, ani żadnej osobistej informacji. Nawet znajomi znajomych nie mogą mnie zapraszać do znajomości
![]()
ale jak są wydarzenia i klikasz, że weźmiesz udział, albo że jesteś zainteresowana, to widzi to każdy niestety i tego się nie da zmienić.
wiem, bo sprawdzałam. więc staram się nie klikać żadnych wydarzeń.
na szczęście tyle tego jest w Warszawie, że sama nawet nie wiem, na co iść, więc nie narzekam
Hm, to muszę też obczaić w takim razie z czystej ciekawości. Kiedyś jak sprawdzałam, to nie było widać (na własnym profilu testowałam), ale to było lata świetlne temu
Twój psychololo przynajmniej nie był leniwy
74 2016-07-21 12:23:45 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-07-21 12:35:20)
W całości popieram to, co dziewczyny napisały. On Cię karmi iluzjami, Twoimi pragnieniami, to tylko słowa. To bezustanne granie na Twoich emocjach, poczuciu winy za jego trudne dzieciństwo (standardowy chwyt), ono pozbawi Cię siły, wypierze ze wszystkiego co masz, odwiruje, już się gubisz. Te silne emocje na początku to stąd, że dobraliście się świetnie na zasadzie wzajemnych braków, które sobie uzupełniacie. Masz ogromne szczęście w nieszczęściu, on jest za granicą, ja w nieco podobnej sytuacji sama musiałam za granicę zbiec.
Jeśli mogę coś doradzić, to jeśli chcesz to zakończyć, a powinnaś to zrobić, musisz to zrobić stanowczym i krótkim cięciem. Żadnych maili, wyznań, rozpisywania się. Bez zostawiania mu furtki na polemizowanie z Twoimi argumentami. Krótko oznajmić, że zdecydowałaś, że kończysz ten "związek", zmienić nr tel, najlepiej pozbyć się fejsbuków itp, zablokowanie na mailu(kierunek spam), lub jego zmiana. I o jakim związku teraz mowa??? związku z telefonem? Poza godnością możesz jeszcze stracić zdrowie jak Ci się mózgownica zlasuje od tych rozmów bez końca. Rozwijaj się i olej frustrata.
Musisz to przepracować w sobie, piszesz że jesteś związana z rodziną, że nie chcesz wyjeżdzać za granice. Tam żyłabyś tylko jego życiem, jak wspomniano w klatce, odcięta od wszystkich i wszystkiego z pranym mózgiem na 95C. Chyba nie sądzisz, że będzie Cię wspierał w rozwoju??? On chce Cię zdegradować w człowieczeństwie, jak ten pająk wyssać całą energię, a potem przeżuci się na inną ofiarę. Ponadto ta kontrola mówi wiele, już Ci grozi że znajdzie się inna, on na pewno ma takie "w zapleczu". Tak naprawdę on jest bardzo słaby, bombarduje Cię uczuciem, tymi telefonami, żebyś śnięta jak ryba nie miała czasu na zastanowienie się, co on sobą reprezentuje, a tym bardziej na stworzenie jakiegoś planu na siebie.
Twój psychololo przynajmniej nie był leniwy
Haahaha, no nie był miał screeny robione ze wszystkiego
jak się rozstaliśmy rok temu i miałam profil na stronie randkowej dla dorosłych, to też z tego robił screeny i wszystko przechowywał... normalnie prawdziwy psychopata.
jak np. zmieniałam status na FB na w zwiazku (z nim) to robił z tego screena.
ostatniego screena mi przysłał niecałe dwa miesiące temu, bo zmieniłam swój status na FB na "w otwartym zwiazku"
żeby było śmieszniej, nie zrobiłam tego pod niego, tylko dla siebie - że jestem sama ze sobą w otwartym związku, kocham siebie, chcę i lubię być sama ze sobą, a w otwartym, bo jak się pojawi ktoś inny, to ja sama nie będę o to zazdrosna zapomniałam, że to jedno miałam akurat publiczne... a tu bach! mail od niego ze screenem i biadolenie, że on już teraz wie, że na 100% go zdradzałam i jak ja mogłam mu to zrobić
żeby nie było - to on zdradzał mnie z byłymi partnerkami i kochankami - trzymał w odwodzie przynajmniej trzy (o tych wiedziałam), a o ilu nie wiedziałam? szkoda gadać
76 2016-07-21 13:13:43 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-07-21 13:17:40)
strona 3 >>>
77 2016-07-21 13:16:02 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-07-21 13:16:55)
Chciałam cholera edytować, nie cytować samą siebie, więc jeszcze raz edit z dopisanym słowem
Hahaha mój też robił screeny! Nie tylko moim wpisom czy rozmowom ze mną na FB, ale też innych, zakładał każdemu foldery i w nich zbierał "żenujące" lub przydatne informacje
Najobrzydliwsza rzecz pod tym względem do jakiej się posunął, to gdy uprawialiśmy cyberseks na Skype, jak był przez parę miesięcy poza Polską. Debil sam mi to pokazał - nagrał komórką ekran monitora. Chora głowa, nic nie poradzisz.
Chciałam cholera edytować, nie cytować samą siebie, więc jeszcze raz edit z dopisanym słowem
Hahaha mój też robił screeny!
Nie tylko moim wpisom czy rozmowom ze mną na FB, ale też innych, zakładał każdemu foldery i w nich zbierał "żenujące" lub przydatne informacje
Najobrzydliwsza rzecz pod tym względem do jakiej się posunął, to gdy uprawialiśmy cyberseks na Skype, jak był przez parę miesięcy poza Polską. Debil sam mi to pokazał - nagrał komórką ekran monitora. Chora głowa, nic nie poradzisz.
bosh, dziewczyno... może to ten sam?!
a mój jeszcze mi na koniec zagroził, że wyśle moje intymne z nim rozmowy i moje erotyczne zdjęcia do mojej pracy
więc nic dziwnego po co oni zbierają takiego rzeczy ;>
Wybaczcie dziewczyny powyżej, ale jeszcze długa droga przed Wami, żeby wykasować psychicznego pana ze swych głów. Po co się tak emocjonujecie tym dnem? Może lepiej olać i tyle? Chyba że to coś Wam daje-niekoniecznie dobrego dla Was.
Hahaha mój też robił screeny!
Nie tylko moim wpisom czy rozmowom ze mną na FB, ale też innych, zakładał każdemu foldery i w nich zbierał "żenujące" lub przydatne informacje
Najobrzydliwsza rzecz pod tym względem do jakiej się posunął, to gdy uprawialiśmy cyberseks na Skype, jak był przez parę miesięcy poza Polską. Debil sam mi to pokazał - nagrał komórką ekran monitora. Chora głowa, nic nie poradzisz.
Czyli niepotrzebnie się martwiłam, że mój robi mi screeny, milion takich samych nawet podczas zwykłej rozmowy. O awanturach, że nie wysyłam mu odpowiedniej ilości swoich zdjęć (i oczywiście go nie kocham przez to i że to mi powinno zależeć na tym, żeby nie patrzył na inne) już nie wspomnę. W intymnych sytuacjach mówił, że scren'ów nie robił, ale patrząc na Wasze doświadczenia to kto wie..
Wybaczcie dziewczyny powyżej, ale jeszcze długa droga przed Wami, żeby wykasować psychicznego pana ze swych głów. Po co się tak emocjonujecie tym dnem? Może lepiej olać i tyle? Chyba że to coś Wam daje-niekoniecznie dobrego dla Was.
Nie bardzo rozumiem do jakiego stanu, według Ciebie, powinnam dojść - bo że o człowieku nigdy nie zapomnę, to raczej pewnik. Tak samo jak nie zapomniałam o mojej pierwszej miłości, o moim ukochanym wujku, który umarł jak miałam kilka lat itp. itd.
Nie da się kogoś wymazać z mózgu, z pamięci. Tak samo jak wydarzeń nie da się wymazać z mózgu siłą woli.
No chyba, że przyłożę główką w betonowy mur- to kto wie, może spłynie na mnie amnezja. Gorzej tylko, że owa amnezja może dotyczyć też wielu innych kwestii.
Ale póki nie przywaliłam potylicą o beton, to wspominam.
Tak jak wspominam miliony innych wydarzeń, które miały miejsce w moim życiu i wiele osób, które się przez moje życie przewinęły.
Najżywsze wspomnienia dotyczą najświeższych wydarzeń, z czasem to blaknie, ale nie znika.
Nie widzę też powodu, żebym miała nie mówić, jak wygląda czy wyglądała sytuacja. Jeśli się komuś dzięki temu otworzą oczy i się zacznie ratować ze związku z psychopatą, to zamierzam mówić jeszcze więcej.
W całości popieram to, co dziewczyny napisały. On Cię karmi iluzjami, Twoimi pragnieniami, to tylko słowa. To bezustanne granie na Twoich emocjach, poczuciu winy za jego trudne dzieciństwo (standardowy chwyt), ono pozbawi Cię siły, wypierze ze wszystkiego co masz, odwiruje, już się gubisz. Te silne emocje na początku to stąd, że dobraliście się świetnie na zasadzie wzajemnych braków, które sobie uzupełniacie. Masz ogromne szczęście w nieszczęściu, on jest za granicą, ja w nieco podobnej sytuacji sama musiałam za granicę zbiec.
Jeśli mogę coś doradzić, to jeśli chcesz to zakończyć, a powinnaś to zrobić, musisz to zrobić stanowczym i krótkim cięciem. Żadnych maili, wyznań, rozpisywania się. Bez zostawiania mu furtki na polemizowanie z Twoimi argumentami. Krótko oznajmić, że zdecydowałaś, że kończysz ten "związek", zmienić nr tel, najlepiej pozbyć się fejsbuków itp, zablokowanie na mailu(kierunek spam), lub jego zmiana. I o jakim związku teraz mowa??? związku z telefonem? Poza godnością możesz jeszcze stracić zdrowie jak Ci się mózgownica zlasuje od tych rozmów bez końca. Rozwijaj się i olej frustrata.
Musisz to przepracować w sobie, piszesz że jesteś związana z rodziną, że nie chcesz wyjeżdzać za granice. Tam żyłabyś tylko jego życiem, jak wspomniano w klatce, odcięta od wszystkich i wszystkiego z pranym mózgiem na 95C. Chyba nie sądzisz, że będzie Cię wspierał w rozwoju??? On chce Cię zdegradować w człowieczeństwie, jak ten pająk wyssać całą energię, a potem przeżuci się na inną ofiarę. Ponadto ta kontrola mówi wiele, już Ci grozi że znajdzie się inna, on na pewno ma takie "w zapleczu". Tak naprawdę on jest bardzo słaby, bombarduje Cię uczuciem, tymi telefonami, żebyś śnięta jak ryba nie miała czasu na zastanowienie się, co on sobą reprezentuje, a tym bardziej na stworzenie jakiegoś planu na siebie.
Tak zrobiłam, nie wdawałam się z nim w konwersację. Na początku to rozważałam czy nie zadzwonić, ale wiedziałam, że w takiej rozmowie jestem na przegranej pozycji. Nigdy dla żadnego faceta nie zrezygnuję z rodziny, jeżeli któryś kiedykolwiek będzie w jakiś sposób próbował mnie od nich odciągać, to odrzucę jego.
Już wyssał ze mnie ogromną ilość energii, patrząc w lustrze na siebie po prostu się nie poznaję. Wiem, że to minie, poradzę sobie, bo przed tym wszystkim byłam bardzo silną, samodzielną kobietą. Naprawdę mi zależało, a jak zależy to nie myśli się tylko o sobie. Uwierzcie mi, że dawałam z siebie ogrom ciepła i czułości, ale zwyczajnie nie mówiłam tego, co on chciałby usłyszeć.
83 2016-07-21 14:07:37 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-07-21 14:11:39)
Wierzę że dawałaś z siebie ogrom ciepła i czułości! Dlatego się do Ciebie przyssał, bo było co wyssać, a on tego nie ma. Za dużo dajesz na kredyt na dzień dobry, za bardzo podajesz serce na dłoni- tylko takie dobre, kochane kobitki ich "robią"
Ale takim postaciom jest zawsze mało! Masz się jeszcze "oralnie" dołożyć, piać peany. No ale to też będzie mało, bo to dziura bez dna. Trzeba będzie uzupełniać z innych źródeł.
84 2016-07-21 14:23:21 Ostatnio edytowany przez edzia3_b (2016-07-21 14:27:05)
Wierzę że dawałaś z siebie ogrom ciepła i czułości! Dlatego się do Ciebie przyssał, bo było co wyssać, a on tego nie ma. Za dużo dajesz na kredyt na dzień dobry, za bardzo podajesz serce na dłoni- tylko takie dobre, kochane kobitki ich "robią"
Ale takim postaciom jest zawsze mało! Masz się jeszcze "oralnie" dołożyć, piać peany. No ale to też będzie mało, bo to dziura bez dna. Trzeba będzie uzupełniać z innych źródeł.
Chodzi o to, że ja nigdy się tak nie zachowywałam. Nigdy tak szybko nie zaufałam mężczyźnie, a co najważniejsze nie wchodziłam w związek. Początkowo był wcieleniem wszystkich porządanych przez kobiety cech u mężczyzny, naprawdę ciężko się oprzeć. Tym bardziej jak on sam mi mówi, że jego lubią wszystkie koleżanki, sąsiadki, ciotki, mamy koleżanek, mamy kolegów. W ogóle wielbiony jest chyba przez wszystkie kobiety świata..
Wybaczcie dziewczyny powyżej, ale jeszcze długa droga przed Wami, żeby wykasować psychicznego pana ze swych głów. Po co się tak emocjonujecie tym dnem? Może lepiej olać i tyle? Chyba że to coś Wam daje-niekoniecznie dobrego dla Was.
Mnie mój z biegiem czasu zaczął śmieszyć i nie widzę nic złego w rozmowach. W sumie temat tych psycholi uznaję za mega ciekawy, są to smutni i żałośni, a równocześnie na pewien sposób fascynujący ludzie, z którymi jednak nie chciałabym mieć już styczności face-to-face. Mam niesamowity ubaw, gdy przypominam sobie różne jego akcje i mogę porównać z kimś doświadczenia. Plus za trudno - tak jak napisała _v_ - by kogoś całkowicie wywalić z głowy i udawać, że (w moim wypadku) 7 lat nie istniało. Zbyt długo chciałam olać i milczałam, trzeba mówić głośno, że tacy idioci istnieją, co nie przeszkadza mi pracować, rozwijać się, dbać o nowy związek i po prostu żyć
_v_ rzeczywiście nasi byli mają niepokojąco dużą ilość cech wspólnych. A brata bliźniaka jak sądzę żaden z nich nie ma.
_v_ rzeczywiście nasi byli mają niepokojąco dużą ilość cech wspólnych. A brata bliźniaka jak sądzę żaden z nich nie ma.
tego nigdy nie można być pewnym ja tam zaczynam powątpiewać w cokolwiek, co mi mój eks mówił, bo nie wiadomo, ile z tego zdarzyło się naprawdę, a ile zmyślił
poza tym ja też lubię sobie z tego wszystkiego żartować - staram się mieć dystans do siebie i swojego życia
Początkowo był wcieleniem wszystkich porządanych przez kobiety cech u mężczyzny, naprawdę ciężko się oprzeć. Tym bardziej jak on sam mi mówi, że jego lubią wszystkie koleżanki, sąsiadki, ciotki, mamy koleżanek, mamy kolegów. W ogóle wielbiony jest chyba przez wszystkie kobiety świata..
to jest standard
Tak tak, i każda ma na niego ochotę, tylko "on nie chce" xD
bo jest taki wierny i lojalny
Byla_Narzeczona, my to się musimy kiedyś chyba na kawkę wybrać
Ło matko bosko
Jak Was czytam dziewczyny,to dochodzę do wniosku,ze mój były to złoty chłoptaś był.
oooo, no proszę - jakieś pozytywy z tej naszej wymiany zdań są
No są Fałka...bo miałam go za skończonego poyebańca,a tu widzę,że inni go na głowę biją
92 2016-07-21 15:38:46 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-07-21 15:39:45)
bo jest taki wierny i lojalny
![]()
Byla_Narzeczona, my to się musimy kiedyś chyba na kawkę wybrać
To by na pewno było ciekawe spotkanie
Majka ZAWSZE może być gorzej
Pierwszy kryzys? Chciałam się wziąć za usuwanie zdjęć i filmów, rozmów. Oczywiście dla większej pewności przed tym przypomniałam sobie wszystko co najgorsze, przeczytałam raz jeszcze Wasze posty. I zaznaczałam te wszystkie zdjęcia z uporem, ale w międzyczasie kątem oka widziałam je przecież i te wspomnienia wróciły..jak się do mnie uśmiechał, przytulał, całował, jak po prostu był. Już miałam dwa takie podejścia. Po prostu robi mi się szkoda jak myślę, że miałabym je utracić, tam jestem cholernie szczęśliwa. Tak w tej ułudzie mimo wszystko byłam...
Pierwszy kryzys? Chciałam się wziąć za usuwanie zdjęć i filmów, rozmów. Oczywiście dla większej pewności przed tym przypomniałam sobie wszystko co najgorsze, przeczytałam raz jeszcze Wasze posty. I zaznaczałam te wszystkie zdjęcia z uporem, ale w międzyczasie kątem oka widziałam je przecież i te wspomnienia wróciły..jak się do mnie uśmiechał, przytulał, całował, jak po prostu był. Już miałam dwa takie podejścia. Po prostu robi mi się szkoda jak myślę, że miałabym je utracić, tam jestem cholernie szczęśliwa. Tak w tej ułudzie mimo wszystko byłam...
Ale czemu chcesz usunąć zdjęcia?
Zostaw to.
Po prostu nie patrz na nie i tyle.
Schowaj je gdzieś w folderze i nie patrz na nie.
edzia3_b napisał/a:Pierwszy kryzys? Chciałam się wziąć za usuwanie zdjęć i filmów, rozmów. Oczywiście dla większej pewności przed tym przypomniałam sobie wszystko co najgorsze, przeczytałam raz jeszcze Wasze posty. I zaznaczałam te wszystkie zdjęcia z uporem, ale w międzyczasie kątem oka widziałam je przecież i te wspomnienia wróciły..jak się do mnie uśmiechał, przytulał, całował, jak po prostu był. Już miałam dwa takie podejścia. Po prostu robi mi się szkoda jak myślę, że miałabym je utracić, tam jestem cholernie szczęśliwa. Tak w tej ułudzie mimo wszystko byłam...
Ale czemu chcesz usunąć zdjęcia?
Zostaw to.
Po prostu nie patrz na nie i tyle.
Schowaj je gdzieś w folderze i nie patrz na nie.
Nie wiem, jakoś wydawało mi się, że powinnam.
Krejzolka82 napisał/a:edzia3_b napisał/a:Pierwszy kryzys? Chciałam się wziąć za usuwanie zdjęć i filmów, rozmów. Oczywiście dla większej pewności przed tym przypomniałam sobie wszystko co najgorsze, przeczytałam raz jeszcze Wasze posty. I zaznaczałam te wszystkie zdjęcia z uporem, ale w międzyczasie kątem oka widziałam je przecież i te wspomnienia wróciły..jak się do mnie uśmiechał, przytulał, całował, jak po prostu był. Już miałam dwa takie podejścia. Po prostu robi mi się szkoda jak myślę, że miałabym je utracić, tam jestem cholernie szczęśliwa. Tak w tej ułudzie mimo wszystko byłam...
Ale czemu chcesz usunąć zdjęcia?
Zostaw to.
Po prostu nie patrz na nie i tyle.
Schowaj je gdzieś w folderze i nie patrz na nie.Nie wiem, jakoś wydawało mi się, że powinnam.
Jak czujesz, że powinnaś, to to zrób. Możesz spróbować z zamkniętymi oczami.
Ja rozwaliłam kolana, jak leciałam do śmietnika z dwoma pięknymi albumami ślubnych zdjęć (bo ten ślub był dawno, to zdjęcia nie na płycie ) - i z zamkniętymi oczami. Ale czułam, że muszę je wyrzucić. A specjalnie leciałam tuż przed samym wywozem śmieci, żeby nie było odwrotu...
Krejzolka82 napisał/a:edzia3_b napisał/a:Pierwszy kryzys? Chciałam się wziąć za usuwanie zdjęć i filmów, rozmów. Oczywiście dla większej pewności przed tym przypomniałam sobie wszystko co najgorsze, przeczytałam raz jeszcze Wasze posty. I zaznaczałam te wszystkie zdjęcia z uporem, ale w międzyczasie kątem oka widziałam je przecież i te wspomnienia wróciły..jak się do mnie uśmiechał, przytulał, całował, jak po prostu był. Już miałam dwa takie podejścia. Po prostu robi mi się szkoda jak myślę, że miałabym je utracić, tam jestem cholernie szczęśliwa. Tak w tej ułudzie mimo wszystko byłam...
Ale czemu chcesz usunąć zdjęcia?
Zostaw to.
Po prostu nie patrz na nie i tyle.
Schowaj je gdzieś w folderze i nie patrz na nie.Nie wiem, jakoś wydawało mi się, że powinnam.
Jeżeli tak czujesz, to zrób to.
Ale, jeżeli robisz to bo tak Ci się wydaje, że powinnaś to zrobić.
To nie rób.
Żeby nie było, ja Ci nie odradzam, ani nie nalegam.
To Twoja decyzja.
Poczekam, czas upłynie, może nabiorę pewności, a może wtedy będzie już wszystko jedno. Tak,, dam sobie czas, bez emocji, tylko głowa.
Poczekam, czas upłynie, może nabiorę pewności, a może wtedy będzie już wszystko jedno. Tak,, dam sobie czas, bez emocji, tylko głowa.
Edziu ja bym te zdjecia i wszelkie pamiatki spakowala w jakies pudlo i schowala gdzies gleboko zeby Cie nie korcilo do nich zagladac wspominac itp. Gdy uplynie wlasciwy czas i wyleczysz sie z tesknoty za nim to zobaczysz sama ze znajdziesz te zdjecia i wyrzucisz ot tak poprostu bez zalu , bez triumfu ...z czysta obojetnoscia. Daj sobie czas, nie rob nic na sile by samej sobie cos udowadniac.
edzia3_b napisał/a:Poczekam, czas upłynie, może nabiorę pewności, a może wtedy będzie już wszystko jedno. Tak,, dam sobie czas, bez emocji, tylko głowa.
Edziu ja bym te zdjecia i wszelkie pamiatki spakowala w jakies pudlo i schowala gdzies gleboko zeby Cie nie korcilo do nich zagladac wspominac itp. Gdy uplynie wlasciwy czas i wyleczysz sie z tesknoty za nim to zobaczysz sama ze znajdziesz te zdjecia i wyrzucisz ot tak poprostu bez zalu , bez triumfu ...z czysta obojetnoscia. Daj sobie czas, nie rob nic na sile by samej sobie cos udowadniac.
Tak zrobię, upchnę gdzieś, może same przepadną w czeluściach komputera i mojego pokoju
Radzę sobie, naprawdę tylko dzisiaj to do mnie wróciło. Nie da się nie myśleć, ale raczej byłam z siebie zadowolona. Trochę się to nasiliło, bo jutro miałam lecieć do niego. Wczoraj na naszym kochanym fb dodał post ze zdjęciem z koleżanką jak bardzo jej dziękuje za wspaniałą niespodziankę urodzinową, że BEZ NIEJ ten dzień byłby tylko zwykłym dniem....urodziny miał 20 dni temu i nagle mu się na podziękowania zebrało. Ode mnie dostał prezent jedyny w swoim rodzaju, nigdy takiego dla nikogo nie zrobiłam i był zachwycony...wtedy. Mam wyłączone obserwowanie jego osoby, ale dzisiaj zostałam sama na mieszkaniu, myślałam o tym wylocie i tak jakoś weszłam odruchowo na jego profil. Zrobił to na złość? Wiedział, że sprawi mi przykrość? Od mojej tamtej ostatniej wiadomości w ogóle się nie kontaktował ze mną. Ktoś tylko raz pisał z jakiegoś fikcyjnego konta, ale od razu zablokowałam i nawet nie wiem czy to mógłby być on.
Radzę sobie, naprawdę
tylko dzisiaj to do mnie wróciło. Nie da się nie myśleć, ale raczej byłam z siebie zadowolona. Trochę się to nasiliło, bo jutro miałam lecieć do niego. Wczoraj na naszym kochanym fb dodał post ze zdjęciem z koleżanką jak bardzo jej dziękuje za wspaniałą niespodziankę urodzinową, że BEZ NIEJ ten dzień byłby tylko zwykłym dniem....urodziny miał 20 dni temu i nagle mu się na podziękowania zebrało. Ode mnie dostał prezent jedyny w swoim rodzaju, nigdy takiego dla nikogo nie zrobiłam i był zachwycony...wtedy. Mam wyłączone obserwowanie jego osoby, ale dzisiaj zostałam sama na mieszkaniu, myślałam o tym wylocie i tak jakoś weszłam odruchowo na jego profil. Zrobił to na złość? Wiedział, że sprawi mi przykrość? Od mojej tamtej ostatniej wiadomości w ogóle się nie kontaktował ze mną. Ktoś tylko raz pisał z jakiegoś fikcyjnego konta, ale od razu zablokowałam i nawet nie wiem czy to mógłby być on.
Dobrze, że sobie radzisz
Ten stan jeszcze trochę potrwa, ale do czasu.
Wiadomo, że specjalnie dał zdjęcie na Facebook'u, żeby Ci pokazać, jaki On niby jest szczęśliwy i takie pierdoły, nie przejmuj się.
Oczywiście, że zrobił to na złość.
Wiedział, że zrobi Ci przykrość.
Czyli nie odpisał nic na Twojego e-mail'a?
A mniej więcej co było w tej wiadomości?
A nie możesz wywalić Jego fejsa?
Edziu super ze sobie radzisz.. Naprawde sie ciesze bo nawet myslalam co u Ciebie i mialam zagadnac
Co do zachowania tego goscia to klasyczna zagrywa psychofaga. Pokazanie ze on nie placze i juz znalazl lepsza od Ciebie, ktora dba o niego i jest jej tak bardzoooo wdzieczny. Przy tym manipulacja ta nie jest do konca oczywista...celowo. Masz sie miotac z nerowow i zazdrosci czy to tylko kolezanka czy moze juz ktos wiecej. Zobaczysz ze za jakas chwile sie odezwie sprawdzic czy juz zmiekczyl ofiare i dac Ci laskawie szanse powrotu.
edzia3_b napisał/a:Radzę sobie, naprawdę
tylko dzisiaj to do mnie wróciło. Nie da się nie myśleć, ale raczej byłam z siebie zadowolona. Trochę się to nasiliło, bo jutro miałam lecieć do niego. Wczoraj na naszym kochanym fb dodał post ze zdjęciem z koleżanką jak bardzo jej dziękuje za wspaniałą niespodziankę urodzinową, że BEZ NIEJ ten dzień byłby tylko zwykłym dniem....urodziny miał 20 dni temu i nagle mu się na podziękowania zebrało. Ode mnie dostał prezent jedyny w swoim rodzaju, nigdy takiego dla nikogo nie zrobiłam i był zachwycony...wtedy. Mam wyłączone obserwowanie jego osoby, ale dzisiaj zostałam sama na mieszkaniu, myślałam o tym wylocie i tak jakoś weszłam odruchowo na jego profil. Zrobił to na złość? Wiedział, że sprawi mi przykrość? Od mojej tamtej ostatniej wiadomości w ogóle się nie kontaktował ze mną. Ktoś tylko raz pisał z jakiegoś fikcyjnego konta, ale od razu zablokowałam i nawet nie wiem czy to mógłby być on.
Dobrze, że sobie radzisz
Ten stan jeszcze trochę potrwa, ale do czasu.
Wiadomo, że specjalnie dał zdjęcie na Facebook'u, żeby Ci pokazać, jaki On niby jest szczęśliwy i takie pierdoły, nie przejmuj się.
Oczywiście, że zrobił to na złość.
Wiedział, że zrobi Ci przykrość.Czyli nie odpisał nic na Twojego e-mail'a?
A mniej więcej co było w tej wiadomości?A nie możesz wywalić Jego fejsa?
W wiadomości było mniej więcej o tym, że skoro on się tak usilnie zastanawia nad naszym związkiem to i ja zaczęłam. Przy jakiejś wcześniejszej rozmowie mówił, że będzie obserwował mnie i ewentualnie podejmie jakieś kroki. To powiedziałam, że ja czegoś takiego nie chcę skoro mam być ze wszystkiego rozliczana. Że od dłuższego czasu towarzyszą nam tylko negatywne emocje, oboje się denerwujemy, stresujemy i w ogóle. Powiedziałam, że po prostu czuję się z tym wszystkim źle, że to wcale nie jest prawdziwy, partnerski związek i że taki związek wcale nie polega na całkowitym poświęcaniu się drugiej osobie. Że wszystkie "piękne" słowa wcale nie świadczyły o jego wielkiej miłości, skoro przy pierwszej lepsze kłótni odwoływał wszystko i mówił jeszcze gorsze słowa w moim kierunku. Że mam dość tych radykalnych skoków emocji, popadania ze skrajności w skrajność. Że uzależniłam swoją przyszłość od niego, że wmówił mi iż sama sobie nie poradzę, ale żeby wiedział, że właśnie będzie odwrotnie. Że świetnie sobie poradzę, bo to tylko i wyłącznie zależy ode mnie. Że nawet w najmniejszym stopniu nie spełniam jego oczekiwań i nigdy nie będę, bo nie zamierzam się na wszystko zgadzać bez słowa i we wszystkim przyznawać mu rację tym bardziej wtedy kiedy uważam, że jej nie ma. I na koniec jeszcze głupia rzeczywiście pożyczyłam mu szczęścia, żeby walczył o swoje marzenia i cele niezależnie od wszystkiego (faktycznie zrobiłam to szczerze....) ale też, że skoro mówił mi, że jeżeli tego ciepła ode mnie nie otrzyma, to może od kogoś innego, to tego mu właśnie życzę. Powiedziałam, żeby się ze mną w żaden sposób nie kontaktował i tyle.
Oczywiście, że jego profil mogę usunąć, ale nie chcę pokazać w ten sposób, że coś mnie rusza, to co on robi lub udostępnia.
105 2016-07-30 10:14:19 Ostatnio edytowany przez edzia3_b (2016-07-30 10:15:19)
Edziu super ze sobie radzisz.. Naprawde sie ciesze bo nawet myslalam co u Ciebie i mialam zagadnac
![]()
Co do zachowania tego goscia to klasyczna zagrywa psychofaga. Pokazanie ze on nie placze i juz znalazl lepsza od Ciebie, ktora dba o niego i jest jej tak bardzoooo wdzieczny. Przy tym manipulacja ta nie jest do konca oczywista...celowo. Masz sie miotac z nerowow i zazdrosci czy to tylko kolezanka czy moze juz ktos wiecej. Zobaczysz ze za jakas chwile sie odezwie sprawdzic czy juz zmiekczyl ofiare i dac Ci laskawie szanse powrotu.
O tyle dobrze, że nigdy wcześniej nie byłam tak pewna, że do niego nie wrócę choćby nie wiem co. Naprawdę tego nie chcę, tylko przykre jest to jak w końcu zdajesz sobie sprawę, że takie rzeczy wyrządza osoba, którą pokochałam i dla której wiele byłabym w stanie zrobić i poświęcić. Że jeszcze tak niedawno obiecywał złote góry....a ja się nawet czasem zwyczajnie zastanawiałam czy sobie radzi z tą sytuacją, wiem jak potrafi rozpaczać (albo jak dobrze to udaje), a tu taka niespodzianka. Choć poniekąd w ten sposób sam ułatwia mi oddalanie się i zapominanie o tych dobrych "iluzjach" z przeszłości. Wczoraj w końcu wszystkie jego rzeczy zrobiły "out" z mojego mieszkania, wcześniej myślałam czy może je odesłać do jego domu, bo sporo ubrań było, ale sam dał mi jednoznaczną odpowiedź co zrobić, mam nadzieję, że komuś naprawdę się przydadzą.
Krejzolka82 napisał/a:edzia3_b napisał/a:Radzę sobie, naprawdę
tylko dzisiaj to do mnie wróciło. Nie da się nie myśleć, ale raczej byłam z siebie zadowolona. Trochę się to nasiliło, bo jutro miałam lecieć do niego. Wczoraj na naszym kochanym fb dodał post ze zdjęciem z koleżanką jak bardzo jej dziękuje za wspaniałą niespodziankę urodzinową, że BEZ NIEJ ten dzień byłby tylko zwykłym dniem....urodziny miał 20 dni temu i nagle mu się na podziękowania zebrało. Ode mnie dostał prezent jedyny w swoim rodzaju, nigdy takiego dla nikogo nie zrobiłam i był zachwycony...wtedy. Mam wyłączone obserwowanie jego osoby, ale dzisiaj zostałam sama na mieszkaniu, myślałam o tym wylocie i tak jakoś weszłam odruchowo na jego profil. Zrobił to na złość? Wiedział, że sprawi mi przykrość? Od mojej tamtej ostatniej wiadomości w ogóle się nie kontaktował ze mną. Ktoś tylko raz pisał z jakiegoś fikcyjnego konta, ale od razu zablokowałam i nawet nie wiem czy to mógłby być on.
Dobrze, że sobie radzisz
Ten stan jeszcze trochę potrwa, ale do czasu.
Wiadomo, że specjalnie dał zdjęcie na Facebook'u, żeby Ci pokazać, jaki On niby jest szczęśliwy i takie pierdoły, nie przejmuj się.
Oczywiście, że zrobił to na złość.
Wiedział, że zrobi Ci przykrość.Czyli nie odpisał nic na Twojego e-mail'a?
A mniej więcej co było w tej wiadomości?A nie możesz wywalić Jego fejsa?
W wiadomości było mniej więcej o tym, że skoro on się tak usilnie zastanawia nad naszym związkiem to i ja zaczęłam. Przy jakiejś wcześniejszej rozmowie mówił, że będzie obserwował mnie i ewentualnie podejmie jakieś kroki. To powiedziałam, że ja czegoś takiego nie chcę skoro mam być ze wszystkiego rozliczana. Że od dłuższego czasu towarzyszą nam tylko negatywne emocje, oboje się denerwujemy, stresujemy i w ogóle. Powiedziałam, że po prostu czuję się z tym wszystkim źle, że to wcale nie jest prawdziwy, partnerski związek i że taki związek wcale nie polega na całkowitym poświęcaniu się drugiej osobie. Że wszystkie "piękne" słowa wcale nie świadczyły o jego wielkiej miłości, skoro przy pierwszej lepsze kłótni odwoływał wszystko i mówił jeszcze gorsze słowa w moim kierunku. Że mam dość tych radykalnych skoków emocji, popadania ze skrajności w skrajność. Że uzależniłam swoją przyszłość od niego, że wmówił mi iż sama sobie nie poradzę, ale żeby wiedział, że właśnie będzie odwrotnie. Że świetnie sobie poradzę, bo to tylko i wyłącznie zależy ode mnie. Że nawet w najmniejszym stopniu nie spełniam jego oczekiwań i nigdy nie będę, bo nie zamierzam się na wszystko zgadzać bez słowa i we wszystkim przyznawać mu rację tym bardziej wtedy kiedy uważam, że jej nie ma. I na koniec jeszcze głupia rzeczywiście pożyczyłam mu szczęścia, żeby walczył o swoje marzenia i cele niezależnie od wszystkiego (faktycznie zrobiłam to szczerze....) ale też, że skoro mówił mi, że jeżeli tego ciepła ode mnie nie otrzyma, to może od kogoś innego, to tego mu właśnie życzę. Powiedziałam, żeby się ze mną w żaden sposób nie kontaktował i tyle.
Oczywiście, że jego profil mogę usunąć, ale nie chcę pokazać w ten sposób, że coś mnie rusza, to co on robi lub udostępnia.
Sorki, chodziło mi jaką wiadomość dostałaś na Facebook'u od nieznajomej Ci Osoby.
Bardzo sensowną wiadomość do Niego wysłałaś.
edzia3_b napisał/a:Krejzolka82 napisał/a:Dobrze, że sobie radzisz
Ten stan jeszcze trochę potrwa, ale do czasu.
Wiadomo, że specjalnie dał zdjęcie na Facebook'u, żeby Ci pokazać, jaki On niby jest szczęśliwy i takie pierdoły, nie przejmuj się.
Oczywiście, że zrobił to na złość.
Wiedział, że zrobi Ci przykrość.Czyli nie odpisał nic na Twojego e-mail'a?
A mniej więcej co było w tej wiadomości?A nie możesz wywalić Jego fejsa?
W wiadomości było mniej więcej o tym, że skoro on się tak usilnie zastanawia nad naszym związkiem to i ja zaczęłam. Przy jakiejś wcześniejszej rozmowie mówił, że będzie obserwował mnie i ewentualnie podejmie jakieś kroki. To powiedziałam, że ja czegoś takiego nie chcę skoro mam być ze wszystkiego rozliczana. Że od dłuższego czasu towarzyszą nam tylko negatywne emocje, oboje się denerwujemy, stresujemy i w ogóle. Powiedziałam, że po prostu czuję się z tym wszystkim źle, że to wcale nie jest prawdziwy, partnerski związek i że taki związek wcale nie polega na całkowitym poświęcaniu się drugiej osobie. Że wszystkie "piękne" słowa wcale nie świadczyły o jego wielkiej miłości, skoro przy pierwszej lepsze kłótni odwoływał wszystko i mówił jeszcze gorsze słowa w moim kierunku. Że mam dość tych radykalnych skoków emocji, popadania ze skrajności w skrajność. Że uzależniłam swoją przyszłość od niego, że wmówił mi iż sama sobie nie poradzę, ale żeby wiedział, że właśnie będzie odwrotnie. Że świetnie sobie poradzę, bo to tylko i wyłącznie zależy ode mnie. Że nawet w najmniejszym stopniu nie spełniam jego oczekiwań i nigdy nie będę, bo nie zamierzam się na wszystko zgadzać bez słowa i we wszystkim przyznawać mu rację tym bardziej wtedy kiedy uważam, że jej nie ma. I na koniec jeszcze głupia rzeczywiście pożyczyłam mu szczęścia, żeby walczył o swoje marzenia i cele niezależnie od wszystkiego (faktycznie zrobiłam to szczerze....) ale też, że skoro mówił mi, że jeżeli tego ciepła ode mnie nie otrzyma, to może od kogoś innego, to tego mu właśnie życzę. Powiedziałam, żeby się ze mną w żaden sposób nie kontaktował i tyle.
Oczywiście, że jego profil mogę usunąć, ale nie chcę pokazać w ten sposób, że coś mnie rusza, to co on robi lub udostępnia.
Sorki, chodziło mi jaką wiadomość dostałaś na Facebook'u od nieznajomej Ci Osoby.
Bardzo sensowną wiadomość do Niego wysłałaś.
Aha, nie pamiętam dokładnie, bo to było jedno zdanie na kształt flirtu (bo profil niby jakiegoś mężczyzny). Wcześniej to samo konto zaprosiło mnie do znajomych, to było jakiś czas temu.
Plus całej tej sytuacji jest taki,że przynajmniej jesteś świadoma tego co się dzieje,że wiesz ,że to co robi jest złe,że Cię powoli wyniszcza. Taki facet jak on nigdy się nie zmieni i z każdą kolejną kobietą będzie postępował tak jak z Tobą.
Może idź na jakąś terapię,by odzyskać samą siebie i ja pomyślałabym jeszcze o zakazie zbliżania,ale to musiałabyś iść zapytać adwokata co musisz zrobić itd. Ale jeśli udałoby Ci się załatwić zakaz zbliżania to przynajmniej z tym byś nie miała problemu. Każdy z nas chce miłości. Pytanie tylko za jaką cenę? Miłość powinna uskrzydlać,rozwijać a nie zabijać. Dlatego jeśli jesteś jeszcze siebie świadoma i całej sytuacji to walcz o to a jego wyrzuć z życia.
109 2016-07-30 10:24:24 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-07-30 10:25:45)
Edziu rozumiem Twoj ból. Zauważ tylko ze jego źrodłem nie jest to ze straciłaś fajnego wartościowego gościa.. Wiesz ze nie Cierpisz bo cieżko Ci zaakceptować ze zainwestowałas swój czas i uczucia w takiego nic nie wartego gnoja. Ta świadomość boli ale spokojnie poradzisz sobie :*
Co do treści Twego maila to już rozumiem jego "ripostę". Pokazałaś mu sie w nim jako dzielna, pewna siebie i swej wartości kobieta ktora nie da sobą pomiatać a nie biedna mała niunia ktora odchodzi z bólem serca bo misio był bee. Wiesz jak go to ubodło ? Stad ta dziecinada z opóźnionym zaplonem w sensie podziekowań po czasie koleżance
Aha, nie pamiętam dokładnie, bo to było jedno zdanie na kształt flirtu (bo profil niby jakiegoś mężczyzny). Wcześniej to samo konto zaprosiło mnie do znajomych, to było jakiś czas temu.
Możliwe, że faktycznie to był On.
A jak ogólnie się trzymasz?
Edziu rozumiem Twoj ból. Zauważ tylko ze jego źrodłem nie jest to ze straciłaś fajnego wartościowego gościa.. Wiesz ze nie :) Cierpisz bo cieżko Ci zaakceptować ze zainwestowałas swój czas i uczucia w takiego nic nie wartego gnoja. Ta świadomość boli ale spokojnie poradzisz sobie :*
Co do treści Twego maila to już rozumiem jego "ripostę". Pokazałaś mu sie w nim jako dzielna, pewna siebie i swej wartości kobieta ktora nie da sobą pomiatać a nie biedna mała niunia ktora odchodzi z bólem serca bo misio był bee. Wiesz jak go to ubodło :D ? Stad ta dziecinada z opóźnionym zaplonem w sensie podziekowań po czasie koleżance ;)
Wiem, teraz im częściej wracam do tych słów, któe napisałam tym bardziej jestem dumna z siebie :) Dokładnie, właśnie tego straconego czasu żałuję, ale i tak szczęście w nieszczęściu, że to tylko pół roku. Do takich dziecinnych zagrań też zdążył mnie przyzwyczaić, naprawdę miał przeróżne pomysły, tylko myślałam, że po prostu sobie mnie odpuścił już skoro cisza trwa ;)
feniks35 napisał/a:Edziu rozumiem Twoj ból. Zauważ tylko ze jego źrodłem nie jest to ze straciłaś fajnego wartościowego gościa.. Wiesz ze nie
Cierpisz bo cieżko Ci zaakceptować ze zainwestowałas swój czas i uczucia w takiego nic nie wartego gnoja. Ta świadomość boli ale spokojnie poradzisz sobie :*
Co do treści Twego maila to już rozumiem jego "ripostę". Pokazałaś mu sie w nim jako dzielna, pewna siebie i swej wartości kobieta ktora nie da sobą pomiatać a nie biedna mała niunia ktora odchodzi z bólem serca bo misio był bee. Wiesz jak go to ubodło? Stad ta dziecinada z opóźnionym zaplonem w sensie podziekowań po czasie koleżance
Wiem, teraz im częściej wracam do tych słów, któe napisałam tym bardziej jestem dumna z siebie
Dokładnie, właśnie tego straconego czasu żałuję, ale i tak szczęście w nieszczęściu, że to tylko pół roku. Do takich dziecinnych zagrań też zdążył mnie przyzwyczaić, naprawdę miał przeróżne pomysły, tylko myślałam, że po prostu sobie mnie odpuścił już skoro cisza trwa
Nie odpuścił i jeszcze długo nie odpuści... Niestety Pisałam Ci już ze z takimi ludźmi to nie działa tak szybko.
edzia3_b napisał/a:Aha, nie pamiętam dokładnie, bo to było jedno zdanie na kształt flirtu (bo profil niby jakiegoś mężczyzny). Wcześniej to samo konto zaprosiło mnie do znajomych, to było jakiś czas temu.
Możliwe, że faktycznie to był On.
A jak ogólnie się trzymasz?
Naprawdę nie jest źle, codziennie racjonalne ze sobą rozmawiam :P próbuję nie myśleć o tym. Mam ogromny żal na pewno i boli całokształt tego wszystkiego, że zawsze starałam się unikać mężczyzn, którzy nie będą mnie szanować. A tu wpadłam w jakąś pułapkę i mimo iż wiedziałam, że jest mi źle, to nie chciałam się z niej wydostać. Na szczęście etap rozważań i wątpilowści mam już za sobą, teraz tylko powoli odbudowuję siebie :)
edzia3_b napisał/a:feniks35 napisał/a:Edziu rozumiem Twoj ból. Zauważ tylko ze jego źrodłem nie jest to ze straciłaś fajnego wartościowego gościa.. Wiesz ze nie :) Cierpisz bo cieżko Ci zaakceptować ze zainwestowałas swój czas i uczucia w takiego nic nie wartego gnoja. Ta świadomość boli ale spokojnie poradzisz sobie :*
Co do treści Twego maila to już rozumiem jego "ripostę". Pokazałaś mu sie w nim jako dzielna, pewna siebie i swej wartości kobieta ktora nie da sobą pomiatać a nie biedna mała niunia ktora odchodzi z bólem serca bo misio był bee. Wiesz jak go to ubodło :D ? Stad ta dziecinada z opóźnionym zaplonem w sensie podziekowań po czasie koleżance ;)Wiem, teraz im częściej wracam do tych słów, któe napisałam tym bardziej jestem dumna z siebie :) Dokładnie, właśnie tego straconego czasu żałuję, ale i tak szczęście w nieszczęściu, że to tylko pół roku. Do takich dziecinnych zagrań też zdążył mnie przyzwyczaić, naprawdę miał przeróżne pomysły, tylko myślałam, że po prostu sobie mnie odpuścił już skoro cisza trwa ;)
Nie odpuścił i jeszcze długo nie odpuści... Niestety :/ Pisałam Ci już ze z takimi ludźmi to nie działa tak szybko.
Kto wie, czy to nie taka "cisza przed burzą". Mnie to może boleć co będzie robił, naprawdę przetrwam wszystko, ale na pewno nie pokażę jemu, że nawet w najmniejszy sposób mnie to rusza.
115 2016-07-30 10:44:21 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-07-30 10:54:53)
Krejzolka82 napisał/a:edzia3_b napisał/a:Aha, nie pamiętam dokładnie, bo to było jedno zdanie na kształt flirtu (bo profil niby jakiegoś mężczyzny). Wcześniej to samo konto zaprosiło mnie do znajomych, to było jakiś czas temu.
Możliwe, że faktycznie to był On.
A jak ogólnie się trzymasz?
Naprawdę nie jest źle, codziennie racjonalne ze sobą rozmawiam
próbuję nie myśleć o tym. Mam ogromny żal na pewno i boli całokształt tego wszystkiego, że zawsze starałam się unikać mężczyzn, którzy nie będą mnie szanować. A tu wpadłam w jakąś pułapkę i mimo iż wiedziałam, że jest mi źle, to nie chciałam się z niej wydostać. Na szczęście etap rozważań i wątpilowści mam już za sobą, teraz tylko powoli odbudowuję siebie
No to bardzo się cieszę!
Zmanipulował Cię i tyle.
Taka prośba, następnym razem bądź ostrożniejsza i tyle.
A co do tego Faceta, też obawiam się, że jeszcze nieraz da o sobie znać, ale Ty musisz być po prostu silna i się nie przejmować.
feniks35 napisał/a:edzia3_b napisał/a:Wiem, teraz im częściej wracam do tych słów, któe napisałam tym bardziej jestem dumna z siebie
Dokładnie, właśnie tego straconego czasu żałuję, ale i tak szczęście w nieszczęściu, że to tylko pół roku. Do takich dziecinnych zagrań też zdążył mnie przyzwyczaić, naprawdę miał przeróżne pomysły, tylko myślałam, że po prostu sobie mnie odpuścił już skoro cisza trwa
Nie odpuścił i jeszcze długo nie odpuści... Niestety
Pisałam Ci już ze z takimi ludźmi to nie działa tak szybko.
Kto wie, czy to nie taka "cisza przed burzą". Mnie to może boleć co będzie robił, naprawdę przetrwam wszystko, ale na pewno nie pokażę jemu, że nawet w najmniejszy sposób mnie to rusza.
Zuch Dziewczynka :* Aż miło czytać i pomagać
To wszystko w dużej mierze dzięki Wam jestem ogromnie wdzięczna za to wszystko co mi mówicie. Gdyby działo się coś nieoczekiwanego, to pewnie jeszcze o sobie przypomnę...
Uściski dla Was!
To wszystko w dużej mierze dzięki Wam
jestem ogromnie wdzięczna za to wszystko co mi mówicie. Gdyby działo się coś nieoczekiwanego, to pewnie jeszcze o sobie przypomnę...
Uściski dla Was!
Trzymaj się Dziewczyno
dziewczyny,edzia szczególnie...
zasada zero kontaktu to ZERO KONTAKTU
to nie o to chodzi, że pokażesz czy coś Cię rusza czy nie rusza.
wywal.go z fb dla swojego zdrowia psychicznego - zaufaj starszej koleżance.
ja też mialam.go na fb, pisałam maile,no bo przecież MUSZĘ wyjaśnić,wytłumaczyć itp itd.
no.bo jak to? on sobie pomysli, ze to ja ta zla? no nie! muszę mu powiedzieć o co chodziło
a guzik!!
nic nie muszę
i teraz już wiem, że nie powinnam. bo po pierwszym rozstaniu,pisaniu maili, wyjasnianiu... nastąpił powrót mój do niego
a potem on wykorzystywal wszystko, co pisałam i mam wrazenie, ze dałam mu jeszcze większą broń do ręki i niemal instrukcję obsługi siebie.
bo napisałam jak chcę zeby wygladal mój zwiazek, a on mnie pozniej tym mamil.
tak więc....ZERO KONTAKTU,dobrze Ci radzę,chyba ze chcesz sie z nim bujać do końca zycia.
i powiem brutalnie: zaczniesz sobie dobrze radzić, jsk usuniesz go całkiem ze swojego zycia i nie bedziesz juz nic do niego pisac.
dziewczyny,edzia szczególnie...
zasada zero kontaktu to ZERO KONTAKTU
to nie o to chodzi, że pokażesz czy coś Cię rusza czy nie rusza.
wywal.go z fb dla swojego zdrowia psychicznego - zaufaj starszej koleżance.
ja też mialam.go na fb, pisałam maile,no bo przecież MUSZĘ wyjaśnić,wytłumaczyć itp itd.
no.bo jak to? on sobie pomysli, ze to ja ta zla? no nie! muszę mu powiedzieć o co chodziło
a guzik!!
nic nie muszęi teraz już wiem, że nie powinnam. bo po pierwszym rozstaniu,pisaniu maili, wyjasnianiu... nastąpił powrót mój do niego
a potem on wykorzystywal wszystko, co pisałam i mam wrazenie, ze dałam mu jeszcze większą broń do ręki i niemal instrukcję obsługi siebie.
bo napisałam jak chcę zeby wygladal mój zwiazek, a on mnie pozniej tym mamil.
tak więc....ZERO KONTAKTU,dobrze Ci radzę,chyba ze chcesz sie z nim bujać do końca zycia.
i powiem brutalnie: zaczniesz sobie dobrze radzić, jsk usuniesz go całkiem ze swojego zycia i nie bedziesz juz nic do niego pisac.
_v_ ale mail o ktorym pisze Edzia to ten ktory juz jakis czas temu wyslala do psychola by poinformowac o koncu znajomosci a nie zadna nowa koresondencja...co do blokady na fb to fakt tak byloby najlepiej ale wierze ze i do tego nasza Edzia dojrzeje
Z tym ze cos ja bedzie ruszac lub nie to mysle ze chodzi jej o ewentualny kontakt z jego strony. Sama wiesz ze tacy jak on nawet zablokowani znajda sposob zeby o sobie przypomniec
feniks, dzięki
po prosto mnie to czasem wkurza, grrr
mój też sie odezwał po kilku tygodniach smsem, czy chcę się z nim.umówić na, cytuje: czułe i gorące bzykanko"
nie ważne, że nie oddał mi moich rzeczy i kasy - on chce sie bzykac!!
powiem Wam, że wpłynęło to tak na mnie, że się rozchorowalam powaznie.
chorobsko ma jednak ten plus, ze dzieki temu leżałam z gorączką zamiast rozmyslac czy sie zgodzic czy nie :\
sorki dziewczyny, że tak ostro.czasem.jadę, ale jak sobie pomyśle ile razy dawalam. sie nabierac i jak inne dziewczyny sie daja nabietac, to.mną telepie.
feniks, dzięki
po prosto mnie to czasem wkurza, grrr
mój też sie odezwał po kilku tygodniach smsem, czy chcę się z nim.umówić na, cytuje: czułe i gorące bzykanko"
nie ważne, że nie oddał mi moich rzeczy i kasy - on chce sie bzykac!!
powiem Wam, że wpłynęło to tak na mnie, że się rozchorowalam powaznie.
chorobsko ma jednak ten plus, ze dzieki temu leżałam z gorączką zamiast rozmyslac czy sie zgodzic czy nie :\sorki dziewczyny, że tak ostro.czasem.jadę, ale jak sobie pomyśle ile razy dawalam. sie nabierac i jak inne dziewczyny sie daja nabietac, to.mną telepie.
_v_ nie przepraszaj. Bardzo dobrze ze piszesz nawet ostrzej bo wiadomo ze chcesz przestrzec a Twoje rady jako od osoby ktora to przezyla na wlasnej skorze sa bez watpienia duzo bardziej cenne i trafiajace od np moich wynikajacych jedynie z obserwacji zwiazkow osob mi bliskich z psychofagami.
123 2016-08-02 12:54:19 Ostatnio edytowany przez edzia3_b (2016-08-02 13:16:06)
Dziewczyny, mówiłyście, że mogę pisać w gorszych chwilach, prawda? Jest mi cholernie głupio, że po prostu nie mogę tego zostawić za sobą i wchodzę tu i się zastanawiam i czytam i jest mi wstyd, że nadal do Was piszę. Bo jest mi od paru dni, od momentu kiedy zobaczyłam ten jego wpis tak okropnie źle. Kompletnie w niczym nie potrafię się onaleźć, nic mi się nie chce, najchętniej to bym się z łóżka nie podnosiła. Cały czas tylko myślę o tym, nie mogę spać, bo noc w noc śni mi się tylko on, w przeróżnych sytuacjach. Rano budzę się z uciskiem w klatce piersiowej, od razu tak negatywnie nastawiona jak nigdy. Ciężko mi się oddycha, a po przebudzeniu nie jestem w stanie myśleć o niczym innym, tylko o tym czy ja jednak tego błędu nie popełniłam. Przedstawiłam Wam tą całą sytuację wtedy kiedy byłam tak bardzo rozgoryczona, rozbita, pewnie wściekła. Bardzo pragnęłam by nam się udało, nigdy tak nie kochałam i naprawdę z wielu rzeczy byłabym w stanie zrezygnować, by on był spokojny i nie martwił się o mnie. _v_ wspomina swoje doświadczenia i tak porównuję czasem, że mój chyba tak nie robił. Był dla mnie dobry, nigdy mnie nie uderzył, rzucał czasem nieprzyjemnymi słowami w moim kierunku, ale może tylko mi się to wydawało niedopuszczalne w związku? Może w kłótniach ludzie czasem tak się do siebie odnoszą. Robił dla mnie właśnie takie drobne gesty o których nie da się zapomnieć, przygotowywał mi posiłki, przytulał, w nocy gdy się budził okrywał mnie kołdrą, bo się ze mnie zsuneła. Przy pierwszym stosunku był tak delikatny, że niczego nie musiałam się obawiać. Było mnóstwo tak drobnych rzeczy. Może ja faktycznie za mało go doceniałam? Może to ja jestem taka nieustępliwa i uparta, że czasem po prostu nie potrafię z czegoś zrezygnować, a nie widzę tego. Że za mało z siebie daję drugiemu człowiekowi, że zaczęłam się buntować, bo obawiałam się, że mnie całkowicie zdominuje i czasem wałczyłam z nim tak bez sensu, bez potrzeby. Że faktycznie przecież na samym początku obiecałam mu, że przyjadę i on wszystko przygotowywał pod ten mój przyjazd i przeprowadzkę tam, a ja go zwyczajnie rozczarowałam, więc miał prawo być zły. Planował naszą wspólną przyszłość, a nagle zaczął się bać, że zostaje sam, że nie chcę tam przyjeżdzać. Że to może prawda i myślę tylko o sobie, a przecież w moich decyzjach powinnam uwzględniać i jego. Że ja sobie nie zdaję z tego sprawy, ale jestem zwyczajnie zimna, a przecież nikt nie chciałyby być w związku z taką osobą. Przeczytałam tę książkę i niby faktycznie w wielu momentach stopowałam i myślałam "kurczę, faktycznie u mnie też tak było", a co jeśli to tylko moje urojenia jakieś? Może ja tylko stworzyłam sobie taki jego zły obraz. A on nawet w żaden sposób nie zareagował, tak jakby ta decyzja o rozstaniu w ogóle nic nie znaczyła, ale w końcu to ja odeszłam, więc jakieś "pretensje" czy żal są tu w ogóle nie na miejscu Tak to czytam teraz i te słowa, które napisałam są tak puste, pozbawione wszystkich emocji, które teraz odczuwam, kompletnie nie potrafię sobie z tym poradzić. I może to było tylko pół roku, ale tak intesywne, że wystarczyło mi na tak mocne zaangażowanie.
Ja byłam niewdzięczna, a zrzuciłam wszystko na niego..
124 2016-08-02 15:33:42 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-02 15:38:46)
Dziewczyny, mówiłyście, że mogę pisać w gorszych chwilach, prawda? Jest mi cholernie głupio, że po prostu nie mogę tego zostawić za sobą i wchodzę tu i się zastanawiam i czytam i jest mi wstyd, że nadal do Was piszę. Bo jest mi od paru dni, od momentu kiedy zobaczyłam ten jego wpis tak okropnie źle. Kompletnie w niczym nie potrafię się onaleźć, nic mi się nie chce, najchętniej to bym się z łóżka nie podnosiła. Cały czas tylko myślę o tym, nie mogę spać, bo noc w noc śni mi się tylko on, w przeróżnych sytuacjach. Rano budzę się z uciskiem w klatce piersiowej, od razu tak negatywnie nastawiona jak nigdy. Ciężko mi się oddycha, a po przebudzeniu nie jestem w stanie myśleć o niczym innym, tylko o tym czy ja jednak tego błędu nie popełniłam. Przedstawiłam Wam tą całą sytuację wtedy kiedy byłam tak bardzo rozgoryczona, rozbita, pewnie wściekła. Bardzo pragnęłam by nam się udało, nigdy tak nie kochałam i naprawdę z wielu rzeczy byłabym w stanie zrezygnować, by on był spokojny i nie martwił się o mnie. _v_ wspomina swoje doświadczenia i tak porównuję czasem, że mój chyba tak nie robił. Był dla mnie dobry, nigdy mnie nie uderzył, rzucał czasem nieprzyjemnymi słowami w moim kierunku, ale może tylko mi się to wydawało niedopuszczalne w związku? Może w kłótniach ludzie czasem tak się do siebie odnoszą. Robił dla mnie właśnie takie drobne gesty o których nie da się zapomnieć, przygotowywał mi posiłki, przytulał, w nocy gdy się budził okrywał mnie kołdrą, bo się ze mnie zsuneła. Przy pierwszym stosunku był tak delikatny, że niczego nie musiałam się obawiać. Było mnóstwo tak drobnych rzeczy. Może ja faktycznie za mało go doceniałam? Może to ja jestem taka nieustępliwa i uparta, że czasem po prostu nie potrafię z czegoś zrezygnować, a nie widzę tego. Że za mało z siebie daję drugiemu człowiekowi, że zaczęłam się buntować, bo obawiałam się, że mnie całkowicie zdominuje i czasem wałczyłam z nim tak bez sensu, bez potrzeby. Że faktycznie przecież na samym początku obiecałam mu, że przyjadę i on wszystko przygotowywał pod ten mój przyjazd i przeprowadzkę tam, a ja go zwyczajnie rozczarowałam, więc miał prawo być zły. Planował naszą wspólną przyszłość, a nagle zaczął się bać, że zostaje sam, że nie chcę tam przyjeżdzać. Że to może prawda i myślę tylko o sobie, a przecież w moich decyzjach powinnam uwzględniać i jego. Że ja sobie nie zdaję z tego sprawy, ale jestem zwyczajnie zimna, a przecież nikt nie chciałyby być w związku z taką osobą. Przeczytałam tę książkę i niby faktycznie w wielu momentach stopowałam i myślałam "kurczę, faktycznie u mnie też tak było", a co jeśli to tylko moje urojenia jakieś? Może ja tylko stworzyłam sobie taki jego zły obraz. A on nawet w żaden sposób nie zareagował, tak jakby ta decyzja o rozstaniu w ogóle nic nie znaczyła, ale w końcu to ja odeszłam, więc jakieś "pretensje" czy żal są tu w ogóle nie na miejscu Tak to czytam teraz i te słowa, które napisałam są tak puste, pozbawione wszystkich emocji, które teraz odczuwam, kompletnie nie potrafię sobie z tym poradzić. I może to było tylko pół roku, ale tak intesywne, że wystarczyło mi na tak mocne zaangażowanie.
Ja byłam niewdzięczna, a zrzuciłam wszystko na niego..
Edzia po pierwsze nie miej wyrzutow ze tu piszesz. Od tego jest to forum by czerpac pomoc i sluzyc pomocą.
Po drugie bardzo dobrze, ze napisalas co Ci chodzi po glowie. Mam nadzieje ze uda mi sie szybko wybic Ci z glowy takie patrzenie na sprawe. A jak nie mi to _v_ na bank. Zapytaj Ja ...na 100% przerabiala ten schemat. Najpierw jest trzezwe myslenie i decyzja a potem panika i strach ..a co jesli zrobilam zle? A co jesli on byl jednak w sumie dobry tylko ja sie czepialam i wyolbrzymialam? To jest taka faza wybielania i idealizowania, ktora kusi by wziac na siebie wine za rozpad zwiazku i" z czystym sumieniem" wracac na kolanach do psychofaga proszac o wybaczenie. No i jeszcze ta swiadomosc ze on juz kreci z inna. Czyli co ma w sobie jednak cos co kobiety doceniaja, co je przyciaga, moze ja poprostu nie umialam tego docenic? No i nie prosil o wybaczenie. Czyli nie czul sie winny...bo moze to ja bylam winna. Na pewno.... bylam zbyt klotliwa, wymagajaca i przez to stracilam takiego skarba. No i wisienka na torcie...przeciez mnie nie uderzyl, nie popchnal.. jeszcze. Wez pod uwage ze to polroczna znajomosc i poki co on nie jest debilem by sie pastwic nad Toba. _V_ byla w duzo dluzszym zwiazku wiec psychol zdarzyl objawic swe prawdziwe oblicze. Jak myslisz gdybys pojechala za nim tam gdzie on planuje wasza przyszlosc i zostawila za soba swoja obecna stabilizacje na rzecz tej ustalonej przez niego to mialby skrupuly by tego nie wykorzystac? Zapewniam Cie ze wtedy dopiero zobaczylabys na co go stac. A potem poszlaby juz lawina. Wstyd ze jednak jest taki a nie inny a Ty mu zaufalas, jak teraz przyznac sie do bledu, powiedziec rodzinie i znajomym, wrocic do domu i zaczynac od poczatku. Ten wstyd i nadzieja ze moze bedzie lepiej , moze on sie zmieni albo przynajmniej nie bedzie gorszy niz jest trzymalaby Cie przy nim az wyssalby z Ciebie resztke zycia i sil psychicznych. Nie chciej sprawdzac czy ten scenariusz jest pewny...prosze.
P.S. Przeczytaj sobie jeszcze raz swojego pierwszego.posta.Potem zastanow sie na spokojnie co tam opisalas. Milosc, troske? Czy systematyczna i coraz wieksza tresure z jednoczesnym podkopywaniem Twojej wartosci. Bo ja w tym opisie widze to drugie.
edzia, to ja się wypowiem, skoro feniks mnie poniekąd wywołała do tablicy
ano ja byłam w związku z takim człowiekiem dwa lata.
moje pierwsze poważne (mniej poważnych nie liczę, bo były ich dziesiątki) rozstanie było jakiś rok temu. Po tym jak zamieszkałam z tym człowiekiem, on zmienił się na gorsze. Wytrzymałam tylko 3 miesiące - jeszcze gorsze kłótnie, niż kiedy nie mieszkaliśmy razem, jeszcze gorsze obelgi, kolejne kłamstwa, przemoc również fizyczna, choć nie standardowe uderzenie czy ciosy, ale jednak była; mimo że składałam się na wszystko po połowie, to i tak było wypominanie, że on za coś płacił. Jako, że czasem korzystałam z FB na jego kompie to przestało mu się podobać z kim się kontaktuje, zażądał usuwania różnych znajomych. A jak odkrył moją wiadomość do przyjaciółki, że rozważam rozstanie, bo on mnie maltretuje fizycznie i przede wszystkim psychicznie, to wymusił na mnie napisanie jej na fb, że to co pisałam wcześniej to kłamstwo i że między nami już jest dobrze. Napisałam, bo zwyczajnie bałam się, że zrobi mi krzywdę. A jednocześnie napisałam tejże przyjaciółce smsa, żeby wezwała policję, bo się boję. To był właśnie ten dzień, który już tu opisałam. Wtedy zebrałam się w sobie, w nocy się spakowałam, prawie nie zmrużyłam oka ze strachu, a rano wyprowadziłam się dosłownie na bruk, bo nie mogłam z nim zostać.
A potem.... zaczął pisać cudowne maile, o tym jak kocha, jak się zmienił, że nic już się nie powtórzy, że nie będzie wypominał mojej przeszłości, że nie będzie mnie lżył, ani straszył, no i mamił mnie wizją spełnienia moich marzeń, jak również tym, że łatwiej jest mieszkać razem, bo jest taniej (wiedział, że ja mam długi). Pisał, że zaczął chodzić do psychologa, że już zrozumiał itp.
I co... ugięłam się... pozwoliłam mu wrócić. Pomyślałam, że może rzeczywiście się zmienił, że coś zrozumiał, w końcu tak bardzo kocha, w końcu to miłość - podobna ta jedyna i prawdziwa.
Jak myślisz, jak to się potoczyło?
Ano tak, że do psychologa przestał chodzić po kilku spotkaniach i zaczęła się równia pochyła. Znowu kłótnie, wyżywania się na mnie, wyładowywanie na mnie swoich stresów w pracy. Kłótnie w moim mieszkaniu (nie pozwoliłam mu zamieszkać ze mną), wyzywanie mnie tak, że potem wstydziłam się spotkać sąsiadów na klatce. Straszenie mnie, szatażowanie i znowu okłamywanie i romanse z byłymi kochankami.
Teraz odeszłam po raz drugi, ale już nie dam się nabrać na zachowania psychopaty.
Miałam tak jak Ty niekiedy poczucie, że może to rzeczywiście to ja jestem ta zła. On potrafił tak przekręcić fakty, odwrócić kota ogonem, kłamać w żywe oczy, wypierać się z całą stanowczością tego, co powiedział przez dziesięcioma minutami, że zaczęłam wątpić we własny umysł, rozsądek i pamięć.
Zaczęłam nagrywać nasze kłótnie i potem je odsłuchiwać, bo byłam tak skołowana, że sama już nie wiedziałam w co wierzyć.
Myślisz, że on po rozstaniu dał sobie spokój? O nie... nadal pisze maile i smsy - pełne miłości, pięknych słówek.
A jednocześnie nachodzi mnie w moim mieszkaniu i rano jak idę do pracy i szantażuje i straszy.
Najnowsza sytuacja z dzisiaj - rano czekał na mnie w tramwaju. Zaczął mnie straszyć, że robi screeny z tego, co robię w internecie, że on wszystko ma, że wszystko upubliczni, nasze prywatne rozmowy, moje zdjęcia. Że wystarczyłoby tylko, żebym się umówiła z nim na kawę, żeby wszystko wyjaśnić (w podtekście: nie musiałby mnie wtedy szantażować) Nie odzywałam się w ogóle do niego, unikałam kontaktu wzrokowego i od razu złapałam za telefon, żeby wezwać policję. Tchórz się ulotnił jak tylko przyjęli zgłoszenie. Żałuję, że nie udało mi się nagrać wszystkiego, co mówił. Nagrałam tylko część jak się rozłączyłam z 911. Na szczęście policja przyjechała szybko i sobie z panami pogadałam trochę. Kazali za każdym razem ich wzywać, a jak to nie pomoże, to zebrać wszystkie maile, smsy, nagrania i zanieść na komendę i zgłosić.
Też miałam (jak już pisałam) takie momenty, że wydawało mi się, że to ja przesadzam, że ja jestem nienormalna, że niesprawiedliwie go osądzam, że to ja nie potrafię być w związku i że on ma rację. Ale to kłamstwa. On chciał, żebym tak myślała, bo wtedy nie mogłabym się od niego uwolnić.
Kiedy mnie nachodziło zwątpienie we własne zmysły to włączałam sobie wszystkie wczesniejsze nagrane kłónie, gdzie byłam wyzywana nawet przez kilka godzin pod rząd.
A po tym jego nachodzeniu mnie wiem już na 120 % że to jest najprawdziwszy psychopata, którego trzeba się wystrzegać.
Uffff... to na razie tyle
edzia3_b napisał/a:Dziewczyny, mówiłyście, że mogę pisać w gorszych chwilach, prawda? Jest mi cholernie głupio, że po prostu nie mogę tego zostawić za sobą i wchodzę tu i się zastanawiam i czytam i jest mi wstyd, że nadal do Was piszę. Bo jest mi od paru dni, od momentu kiedy zobaczyłam ten jego wpis tak okropnie źle. Kompletnie w niczym nie potrafię się onaleźć, nic mi się nie chce, najchętniej to bym się z łóżka nie podnosiła. Cały czas tylko myślę o tym, nie mogę spać, bo noc w noc śni mi się tylko on, w przeróżnych sytuacjach. Rano budzę się z uciskiem w klatce piersiowej, od razu tak negatywnie nastawiona jak nigdy. Ciężko mi się oddycha, a po przebudzeniu nie jestem w stanie myśleć o niczym innym, tylko o tym czy ja jednak tego błędu nie popełniłam. Przedstawiłam Wam tą całą sytuację wtedy kiedy byłam tak bardzo rozgoryczona, rozbita, pewnie wściekła. Bardzo pragnęłam by nam się udało, nigdy tak nie kochałam i naprawdę z wielu rzeczy byłabym w stanie zrezygnować, by on był spokojny i nie martwił się o mnie. _v_ wspomina swoje doświadczenia i tak porównuję czasem, że mój chyba tak nie robił. Był dla mnie dobry, nigdy mnie nie uderzył, rzucał czasem nieprzyjemnymi słowami w moim kierunku, ale może tylko mi się to wydawało niedopuszczalne w związku? Może w kłótniach ludzie czasem tak się do siebie odnoszą. Robił dla mnie właśnie takie drobne gesty o których nie da się zapomnieć, przygotowywał mi posiłki, przytulał, w nocy gdy się budził okrywał mnie kołdrą, bo się ze mnie zsuneła. Przy pierwszym stosunku był tak delikatny, że niczego nie musiałam się obawiać. Było mnóstwo tak drobnych rzeczy. Może ja faktycznie za mało go doceniałam? Może to ja jestem taka nieustępliwa i uparta, że czasem po prostu nie potrafię z czegoś zrezygnować, a nie widzę tego. Że za mało z siebie daję drugiemu człowiekowi, że zaczęłam się buntować, bo obawiałam się, że mnie całkowicie zdominuje i czasem wałczyłam z nim tak bez sensu, bez potrzeby. Że faktycznie przecież na samym początku obiecałam mu, że przyjadę i on wszystko przygotowywał pod ten mój przyjazd i przeprowadzkę tam, a ja go zwyczajnie rozczarowałam, więc miał prawo być zły. Planował naszą wspólną przyszłość, a nagle zaczął się bać, że zostaje sam, że nie chcę tam przyjeżdzać. Że to może prawda i myślę tylko o sobie, a przecież w moich decyzjach powinnam uwzględniać i jego. Że ja sobie nie zdaję z tego sprawy, ale jestem zwyczajnie zimna, a przecież nikt nie chciałyby być w związku z taką osobą. Przeczytałam tę książkę i niby faktycznie w wielu momentach stopowałam i myślałam "kurczę, faktycznie u mnie też tak było", a co jeśli to tylko moje urojenia jakieś? Może ja tylko stworzyłam sobie taki jego zły obraz. A on nawet w żaden sposób nie zareagował, tak jakby ta decyzja o rozstaniu w ogóle nic nie znaczyła, ale w końcu to ja odeszłam, więc jakieś "pretensje" czy żal są tu w ogóle nie na miejscu Tak to czytam teraz i te słowa, które napisałam są tak puste, pozbawione wszystkich emocji, które teraz odczuwam, kompletnie nie potrafię sobie z tym poradzić. I może to było tylko pół roku, ale tak intesywne, że wystarczyło mi na tak mocne zaangażowanie.
Ja byłam niewdzięczna, a zrzuciłam wszystko na niego..
Edzia po pierwsze nie miej wyrzutow ze tu piszesz. Od tego jest to forum by czerpac pomoc i sluzyc pomocą.
Po drugie bardzo dobrze, ze napisalas co Ci chodzi po glowie. Mam nadzieje ze uda mi sie szybko wybic Ci z glowy takie patrzenie na sprawe. A jak nie mi to _v_ na bank. Zapytaj Ja ...na 100% przerabiala ten schemat. Najpierw jest trzezwe myslenie i decyzja a potem panika i strach ..a co jesli zrobilam zle? A co jesli on byl jednak w sumie dobry tylko ja sie czepialam i wyolbrzymialam? To jest taka faza wybielania i idealizowania, ktora kusi by wziac na siebie wine za rozpad zwiazku i" z czystym sumieniem" wracac na kolanach do psychofaga proszac o wybaczenie. No i jeszcze ta swiadomosc ze on juz kreci z inna. Czyli co ma w sobie jednak cos co kobiety doceniaja, co je przyciaga, moze ja poprostu nie umialam tego docenic? No i nie prosil o wybaczenie. Czyli nie czul sie winny...bo moze to ja bylam winna. Na pewno.... bylam zbyt klotliwa, wymagajaca i przez to stracilam takiego skarba. No i wisienka na torcie...przeciez mnie nie uderzyl, nie popchnal.. jeszcze. Wez pod uwage ze to polroczna znajomosc i poki co on nie jest debilem by sie pastwic nad Toba. _V_ byla w duzo dluzszym zwiazku wiec psychol zdarzyl objawic swe prawdziwe oblicze. Jak myslisz gdybys pojechala za nim tam gdzie on planuje wasza przyszlosc i zostawila za soba swoja obecna stabilizacje na rzecz tej ustalonej przez niego to mialby skrupuly by tego nie wykorzystac? Zapewniam Cie ze wtedy dopiero zobaczylabys na co go stac. A potem poszlaby juz lawina. Wstyd ze jednak jest taki a nie inny a Ty mu zaufalas, jak teraz przyznac sie do bledu, powiedziec rodzinie i znajomym, wrocic do domu i zaczynac od poczatku. Ten wstyd i nadzieja ze moze bedzie lepiej , moze on sie zmieni albo przynajmniej nie bedzie gorszy niz jest trzymalaby Cie przy nim az wyssalby z Ciebie resztke zycia i sil psychicznych. Nie chciej sprawdzac czy ten scenariusz jest pewny...prosze.
P.S. Przeczytaj sobie jeszcze raz swojego pierwszego.posta.Potem zastanow sie na spokojnie co tam opisalas. Milosc, troske? Czy systematyczna i coraz wieksza tresure z jednoczesnym podkopywaniem Twojej wartosci. Bo ja w tym opisie widze to drugie.
Wcześniej był 4 lata w związku, więc nie mogło być tak źle, nie do wytrzymania, nie mógłby jej bić lub znęcać się nad nią, bo zaraz by to ktoś zobaczył. Feniks ja naprawdę już nie wiem co robić. Słyszałam już nieraz o sobie, że jestem uparta i zawsze chcę postawić na swoim, może tym razem też chciałam. Powoli zatraca mi się ten obraz jak jeszcze niedawno czułam się zwyczajnie źle, jak bardzo chciałam spowolnić te wszystkie plany. A teraz czuję się jeszcze gorzej. Może w gniewie mówi się rózne słowa, mniej lub bardziej sprawiające przykrość, tylko mi się one wydają bardzo raniące i niedopuszczalne w związku.
edzia, to ja się wypowiem, skoro feniks mnie poniekąd wywołała do tablicy
![]()
ano ja byłam w związku z takim człowiekiem dwa lata.
moje pierwsze poważne (mniej poważnych nie liczę, bo były ich dziesiątki) rozstanie było jakiś rok temu. Po tym jak zamieszkałam z tym człowiekiem, on zmienił się na gorsze. Wytrzymałam tylko 3 miesiące - jeszcze gorsze kłótnie, niż kiedy nie mieszkaliśmy razem, jeszcze gorsze obelgi, kolejne kłamstwa, przemoc również fizyczna, choć nie standardowe uderzenie czy ciosy, ale jednak była; mimo że składałam się na wszystko po połowie, to i tak było wypominanie, że on za coś płacił. Jako, że czasem korzystałam z FB na jego kompie to przestało mu się podobać z kim się kontaktuje, zażądał usuwania różnych znajomych. A jak odkrył moją wiadomość do przyjaciółki, że rozważam rozstanie, bo on mnie maltretuje fizycznie i przede wszystkim psychicznie, to wymusił na mnie napisanie jej na fb, że to co pisałam wcześniej to kłamstwo i że między nami już jest dobrze. Napisałam, bo zwyczajnie bałam się, że zrobi mi krzywdę. A jednocześnie napisałam tejże przyjaciółce smsa, żeby wezwała policję, bo się boję. To był właśnie ten dzień, który już tu opisałam. Wtedy zebrałam się w sobie, w nocy się spakowałam, prawie nie zmrużyłam oka ze strachu, a rano wyprowadziłam się dosłownie na bruk, bo nie mogłam z nim zostać.
A potem.... zaczął pisać cudowne maile, o tym jak kocha, jak się zmienił, że nic już się nie powtórzy, że nie będzie wypominał mojej przeszłości, że nie będzie mnie lżył, ani straszył, no i mamił mnie wizją spełnienia moich marzeń, jak również tym, że łatwiej jest mieszkać razem, bo jest taniej (wiedział, że ja mam długi). Pisał, że zaczął chodzić do psychologa, że już zrozumiał itp.
I co... ugięłam się... pozwoliłam mu wrócić. Pomyślałam, że może rzeczywiście się zmienił, że coś zrozumiał, w końcu tak bardzo kocha, w końcu to miłość - podobna ta jedyna i prawdziwa.
Jak myślisz, jak to się potoczyło?
Ano tak, że do psychologa przestał chodzić po kilku spotkaniach i zaczęła się równia pochyła. Znowu kłótnie, wyżywania się na mnie, wyładowywanie na mnie swoich stresów w pracy. Kłótnie w moim mieszkaniu (nie pozwoliłam mu zamieszkać ze mną), wyzywanie mnie tak, że potem wstydziłam się spotkać sąsiadów na klatce. Straszenie mnie, szatażowanie i znowu okłamywanie i romanse z byłymi kochankami.Teraz odeszłam po raz drugi, ale już nie dam się nabrać na zachowania psychopaty.
Miałam tak jak Ty niekiedy poczucie, że może to rzeczywiście to ja jestem ta zła. On potrafił tak przekręcić fakty, odwrócić kota ogonem, kłamać w żywe oczy, wypierać się z całą stanowczością tego, co powiedział przez dziesięcioma minutami, że zaczęłam wątpić we własny umysł, rozsądek i pamięć.
Zaczęłam nagrywać nasze kłótnie i potem je odsłuchiwać, bo byłam tak skołowana, że sama już nie wiedziałam w co wierzyć.
Myślisz, że on po rozstaniu dał sobie spokój? O nie... nadal pisze maile i smsy - pełne miłości, pięknych słówek.
A jednocześnie nachodzi mnie w moim mieszkaniu i rano jak idę do pracy i szantażuje i straszy.
Najnowsza sytuacja z dzisiaj - rano czekał na mnie w tramwaju. Zaczął mnie straszyć, że robi screeny z tego, co robię w internecie, że on wszystko ma, że wszystko upubliczni, nasze prywatne rozmowy, moje zdjęcia. Że wystarczyłoby tylko, żebym się umówiła z nim na kawę, żeby wszystko wyjaśnić (w podtekście: nie musiałby mnie wtedy szantażować) Nie odzywałam się w ogóle do niego, unikałam kontaktu wzrokowego i od razu złapałam za telefon, żeby wezwać policję. Tchórz się ulotnił jak tylko przyjęli zgłoszenie. Żałuję, że nie udało mi się nagrać wszystkiego, co mówił. Nagrałam tylko część jak się rozłączyłam z 911. Na szczęście policja przyjechała szybko i sobie z panami pogadałam trochę. Kazali za każdym razem ich wzywać, a jak to nie pomoże, to zebrać wszystkie maile, smsy, nagrania i zanieść na komendę i zgłosić.Też miałam (jak już pisałam) takie momenty, że wydawało mi się, że to ja przesadzam, że ja jestem nienormalna, że niesprawiedliwie go osądzam, że to ja nie potrafię być w związku i że on ma rację. Ale to kłamstwa. On chciał, żebym tak myślała, bo wtedy nie mogłabym się od niego uwolnić.
Kiedy mnie nachodziło zwątpienie we własne zmysły to włączałam sobie wszystkie wczesniejsze nagrane kłónie, gdzie byłam wyzywana nawet przez kilka godzin pod rząd.
A po tym jego nachodzeniu mnie wiem już na 120 % że to jest najprawdziwszy psychopata, którego trzeba się wystrzegać.Uffff... to na razie tyle
Czyba przeczytałam to na jednym wdechu...
_v_ ewidentnie doświadczyłaś przemocy, okropnej manipulacji i w ogóle najgorszego traktowania jakie mogę sobie wyobrazić. Tak na pewno nie postępuje człowiek, który szczerze i prawdziwie kocha, to jest niedopuszczalne. W ogóle w głowie mi się to nie mieści, ale też analizując mojego, nie sądzę, że byłby w stanie się tak zachować. Nigdy nie kierował w moim kierunku takich prymitywnych wyzwisk wiemy wszystkie jakiego typu. Nie zastraszał mnie też w ten sposób, że jak ja czegoś nie zrobię, to on zrobi tak i tak. Rozmawiałam też z siostrą, jej pokazywałam niektóre nasze rozmowy, ona twierdziła, że mnie emocjonalnie szantażuje i manipuluje mną, ale ja już tego nie wiem. Wiadomo, że to moja siostra, więc nie jest obiektywna, zawsze będzie za mną. Kiedyś byłam pewna, że nie powinien się tak zachowywać wobec mnie, ale teraz w miarę upływu czasu, to sama już nie wiem czy tego wszystkiego nie wyolbrzymiłam. Jego naprawdę wszyscy lubią, jest pomocny i uczynny, nikomu w potrzebie nie odmówi.
edzia, tak jak "mojego" - czlowiek-dusza normalnie. trzy kochanki sa w niego.wpatrzone jak w obrazek. a jakie rzeczy wypisuje ns swoim profilu na fb. znaczy ma swoja strone osobns gdzie wrzuca "romantyczne" (tfu) teksty i zdjecia.
z tych tekstów jednoznaczne wynika, ze to ja go zdradzalam, oszukiwalam i wykorzystywalam.
on chcial mnie tylko.kochac, a ja niewdzieczna, nie potrafilam oswzajemnic tej wielkiej milosci.
jego znajomi na 100% w to wierzą.
ale ja juz wiem jak on sie zachowuje, jak zrzuci maske dobrego czlowieka.
poza tym dobry czlowiek nie musi codziennie powtarzac jaki jest dobry.
empatyczny czlowiek nie musi codziennie powtarzac jaki jest empatyczny.
a ja slyszalam to codziennie.
ale czy dobry człowiek przeciaga cie za wlosy przez cale mieszkanie.? czy empatyczny czlowiek wyzywa cie od kurew, dziwek, workow na sperme?
no raczej nie.
nie znam tego Twojego czlowieka. ale dopoki on nie bedzie mial poczucia, ze Cie zlapal (wspolne mieszkanie, slub, zapłodnienie Cie) to nie zrzuci maski do konca.
to co Ty opisalas to są takie drobne sygnaly, ktore ja na poczatku ignorowalam. wrecz nie wierzylam, ze taki idealny człowiek moglby sie tak zachowywac. ale im dalej w las tym ciemniej. on testowal moje granice,a ja wybaczalam i przymykalam oko na coraz gorsze zachowania.to nie jest tak, ze on na dzien dobry mnie wyzywal od dziwek czy bil. o nie.
psychopaci potrafią miesiacami uzaleŻniac ofiare od siebie, az poczuja, ze ją mają.
129 2016-08-02 16:42:27 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-08-02 16:45:01)
Droga Autorko na początku rozstania, jest zawsze złość, jak i "wybielanie" ex-partnera.
To będzie Ci towarzyszyć jakiś czas. Raz tak, raz tak. Raz będzie On zły, toksyczny, raz będzie super partnerem.
Przeczytaj sobie swój pierwszy post i przypomnij sobie, jak On Cię traktował, jak Ci ubliżał, jak nie zgadzałaś się z Nim.
Najprawdopodobniej wyjechałabyś do Niego i byłabyś zdana na Jego "łaskę i niełaskę", tego chcesz dla siebie?
Aha i pamiętaj, że tutaj masz nas i zawsze możesz, a nawet musisz napisać, jak Ci źle.
edzia, tak jak "mojego" - czlowiek-dusza normalnie. trzy kochanki sa w niego.wpatrzone jak w obrazek. a jakie rzeczy wypisuje ns swoim profilu na fb. znaczy ma swoja strone osobns gdzie wrzuca "romantyczne" (tfu) teksty i zdjecia.
z tych tekstów jednoznaczne wynika, ze to ja go zdradzalam, oszukiwalam i wykorzystywalam.
on chcial mnie tylko.kochac, a ja niewdzieczna, nie potrafilam oswzajemnic tej wielkiej milosci.jego znajomi na 100% w to wierzą.
ale ja juz wiem jak on sie zachowuje, jak zrzuci maske dobrego czlowieka.poza tym dobry czlowiek nie musi codziennie powtarzac jaki jest dobry.
empatyczny czlowiek nie musi codziennie powtarzac jaki jest empatyczny.a ja slyszalam to codziennie.
ale czy dobry człowiek przeciaga cie za wlosy przez cale mieszkanie.? czy empatyczny czlowiek wyzywa cie od kurew, dziwek, workow na sperme?no raczej nie.
nie znam tego Twojego czlowieka. ale dopoki on nie bedzie mial poczucia, ze Cie zlapal (wspolne mieszkanie, slub, zapłodnienie Cie) to nie zrzuci maski do konca.
to co Ty opisalas to są takie drobne sygnaly, ktore ja na poczatku ignorowalam. wrecz nie wierzylam, ze taki idealny człowiek moglby sie tak zachowywac. ale im dalej w las tym ciemniej. on testowal moje granice,a ja wybaczalam i przymykalam oko na coraz gorsze zachowania.to nie jest tak, ze on na dzien dobry mnie wyzywal od dziwek czy bil. o nie.psychopaci potrafią miesiacami uzaleŻniac ofiare od siebie, az poczuja, ze ją mają.
_v_ po prostu tak ciężko mi sobie wyobrazić, że gdzieś tam w głębi mógłby taki być..czyli takie samo odczucie, które miałaś Ty kilka/kilkanaście miesięcy temu.