Cześć, proszę Was o opinię.
Jestem z moim chłopakiem od pad dwóch lat, mieszkamy razem, ja mam 28, on 27 lat. Mój chłopak, jak to mówi "uwielbia smak piwa", dlatego niemal codziennie po pracy wypija po 2-3, choć bywają takie dni, że wcale po nie nie sięga.
Istotne jest, że ja jestem DDA po terapii. Przez 18 lat mojego życia byłam świadkiem jak mój ojciec po pijaku tłucze moją matkę. Aktualnie jest niepijacym alkoholikiem (od jakichś sześciu lat, chociaż zdarzało mu się w ciągu tego czasu kilka wpadek, do regularnego picia nie wrócił). Ja nie mamy z ojcem typowych relacji ojciec-córka, raczej poprawne.
Mój partner zna moją historię. Dla mnie takie rytualne picie zahacza o nałóg, ale może ze względu na swoje doświadczenia przesadzam? Nie jestem przewrażliwiona, wręcz przeciwnie, racjonalnie podchodzę życia. Nie demonizuję picia alkoholu, sama sięgam po niego okazjonalnie, ale nie codziennie.
Nie wymagam od partnera, żeby zmienił się na moją modłę, nie tak wygląda związek. Proszę go jedynie o ograniczenie. On jest osobą o mocnym charakterze, twierdzi, że nie zrezygnuje z tego. Nie wymagam rezygnacji, wydaje mi się jednak, że mnie nie rozumie. Nie lubię zapachu alkoholu w takich ilościach, nie pociąga mnie to i nie bawi.Mam trochę żalu o to, że nie wiedziałam tego na początku naszego związku. Jeśli miałabym opisać częstotliwość to wtedy piliśmy raz lub dwa w tygodniu, np. wino do posilku, wiec sami widzicie różnice.
Proszę o Wasze zdanie, zarówno osoby z podobnymi doświadczeniami, jak i takie ze świeżym oglądem sytuacji. Pozdrawiam.