'Samotność' nie jest moim ulubionym działem na Forum, ale cóż ... bardzo potrzebnym. Od paru dni jestem w lekkim dołku. Mam covida, jestem w izolacji i ciężko to znoszę. Tzn fizycznie mój organizm radzi sobie z wirusem bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie... ale przez te pare dni dostrzegłam pewna 'kwestie'. Mieszkam sama, jestem singlem, ale przez system pracy jestem ciągle otoczona ludźmi. Mam pare bliskich koleżanek, które dość sporo o mnie wiedza, liczę się z ich zdaniem, często prosiłam Je o rady, opinie w różnych kwestiach od praw zawodowych do prywatnych. Zawsze mogly na mnie liczyc, dbam o relacje, ponieważ w dzisiejszych czasach trudno o wartościowe przyjaźnie. To co zauważyłam przez te dni izolacji... to fakt, że nikt nie zainteresował się nawet jak się czuje, czy żyje, jak przechodzę zakażenie wirusem? Żadnego smsa, nie oczekiwałam telefonów pelnych troski, ale jest mi bardzo przykro. Miesiące uciekałam przed samotnością, w pracę, dodatkowe zobowiązania zawodowe, ale zawsze znajdowałam czas dla najbliższych. Od pilnowania maluchów koleżanek, do odbywania długich telefonów, gdy pojawiały się problemy z dziećmi czy małżonkiem.. zwyczajnie wysłuchiwałam.. A Tu, mało.. że spadła na mnie ogromna pustka, samotność, niemożność wyjścia do ludzi, czy zajęcia się praca to okazuje się, że zabrakło też życzliwości że strony znajomych. Czy przesadzam? Mam wygórowane oczekiwania? Myślicie, że to ten covid mi w 'mózgu przestawia'? Sama już nie wiem. Będę wdzięczna jak ktoś zechce się wypowiedzieć na temat mojego wątku. Pozdrawiam
2 2021-01-24 23:07:47 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-01-24 23:11:26)
'Samotność' nie jest moim ulubionym działem na Forum, ale cóż ... bardzo potrzebnym. Od paru dni jestem w lekkim dołku. Mam covida, jestem w izolacji i ciężko to znoszę. Tzn fizycznie mój organizm radzi sobie z wirusem bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie... ale przez te pare dni dostrzegłam pewna 'kwestie'. Mieszkam sama, jestem singlem, ale przez system pracy jestem ciągle otoczona ludźmi. Mam pare bliskich koleżanek, które dość sporo o mnie wiedza, liczę się z ich zdaniem, często prosiłam Je o rady, opinie w różnych kwestiach od praw zawodowych do prywatnych. Zawsze mogly na mnie liczyc, dbam o relacje, ponieważ w dzisiejszych czasach trudno o wartościowe przyjaźnie. To co zauważyłam przez te dni izolacji... to fakt, że nikt nie zainteresował się nawet jak się czuje, czy żyje, jak przechodzę zakażenie wirusem? Żadnego smsa, nie oczekiwałam telefonów pelnych troski, ale jest mi bardzo przykro. Miesiące uciekałam przed samotnością, w pracę, dodatkowe zobowiązania zawodowe, ale zawsze znajdowałam czas dla najbliższych. Od pilnowania maluchów koleżanek, do odbywania długich telefonów, gdy pojawiały się problemy z dziećmi czy małżonkiem.. zwyczajnie wysłuchiwałam.. A Tu, mało.. że spadła na mnie ogromna pustka, samotność, niemożność wyjścia do ludzi, czy zajęcia się praca to okazuje się, że zabrakło też życzliwości że strony znajomych. Czy przesadzam? Mam wygórowane oczekiwania? Myślicie, że to ten covid mi w 'mózgu przestawia'? Sama już nie wiem. Będę wdzięczna jak ktoś zechce się wypowiedzieć na temat mojego wątku. Pozdrawiam
Nie przesadzasz. Ja też byłabym zawiedziona i po prostu smutna, gdyby coś takiego mnie spotkało. Chyba dbasz o te relacje co nie trzeba, źle wybierasz "przyjaźnie" i właśnie wyszło szydło z worka. Nie załamuj się, nie obwiniaj i nie smuć Po prostu czas zweryfikować postępowanie i zmienić nastawienie co do niektórych ludzi. Ot, taki produkt uboczny zachorowania na koronawirusa
Trzymaj się. Świat nie jest taki zły
współczuje, niestety tego typy sytuacje są twardą weryfikacją przyjaźni i ''bliskich'' osób w naszym otoczeniu, choć brzmi to okrutnie to na prawdę tak jest, koleżanki czy koledzy, rodzina zawsze tu wygra i na niej jest skupienia a skoro po ludzku nawet nie napisali jak się trzymasz to czas poszukać nowych znajomych
Stella muszę zapytać bo w poście nie napisałaś o tym, ci znajomi wiedzą, że chorujesz, informowałaś ich o tym?
Dla mnie dziwne i niewyobrazalne. jesli znajomi/kolezanki itp. wiedza, ze chorujesz, to ich zachowanie jest co najmniej nietypowe.
Dalej nie wiem, co mam napisac.
A Ty, Stella, pisalas do swoich znajomych juz w trakcie choroby? Czy tylko czekasz az oni sie odezwa?
Ja przykladowo w takich sytuacjach mowilam zawsze znajomym, ze jakby czegos potrzebowali, to zeby sie odzywali i zrobie jak najwiecej sie da, zeby im pomoc. Ale ani sie nie spodziewam, ani sama nie pisze do znajomych z pytaniem, jak sie czuja. Pisze ze znajomymi regularnie, spotykamy sie, rozmawiamy o roznych rzeczach, ale nie oczekiwalabym takiego dopytywania sie. Podejrzewam, ze oni prawdopodobnie nie chca Ci przeszkadzac i sie narzucac swoimi rozmowami.
To już wiesz dla kogo nie znajdować czasu i nie pilnować maluchów.
Nie odpowiadasz Stella na moje pytanie. Szkoda, bo nie mamy całokształtu sytuacji i możemy ci jedynie wtórować w smutku i żalu, ale nie wiemy czy to ma sens. Bo jesli oni nic nie wiedzą to może warto dac im szansę właściwie zareagować informując ich o twoim problemie. Poza tym czy to jest prawdziwa przyjaźń kiedy ty też wolisz się bawić w gierki domyślania niż w szczerą przyjacielską relację? Zaznaczam nie wiem czy ich poinformowałaś. Jeśli nie, to trzeba uwzględnić, że mogą być obecnie czymś zajęci i wtedy czas i relacje inaczej lecą, niż u osoby, która z racji choroby ma obecnie multum czasu, niestety jest to czas również na samotnośc i smutek.
Jestem daleka od 1 rozwiązania w postaci rezygnowania z tych osób, nie wiemy czy są do tego prawdziwe powody. Pytanie czy zawsze tak było, że nigdy cię nie wspierali? Jeszcze raz zapytam, czy informowałaś ich teraz?
Stella muszę zapytać bo w poście nie napisałaś o tym, ci znajomi wiedzą, że chorujesz, informowałaś ich o tym?
Tak, wiedzą. Informowałam, ale większość nawet nie odpisała na smsa z taką informacja. Trudno. Już mi lepiej, w sumie cała ta sytuacja dała mi do myślenia.
A Ty, Stella, pisalas do swoich znajomych juz w trakcie choroby? Czy tylko czekasz az oni sie odezwa?
Ja przykladowo w takich sytuacjach mowilam zawsze znajomym, ze jakby czegos potrzebowali, to zeby sie odzywali i zrobie jak najwiecej sie da, zeby im pomoc. Ale ani sie nie spodziewam, ani sama nie pisze do znajomych z pytaniem, jak sie czuja. Pisze ze znajomymi regularnie, spotykamy sie, rozmawiamy o roznych rzeczach, ale nie oczekiwalabym takiego dopytywania sie. Podejrzewam, ze oni prawdopodobnie nie chca Ci przeszkadzac i sie narzucac swoimi rozmowami.
Mi wystarczyłby SMS w stylu 'trzymaj się, życzę zdrowia', to nie kosztuje wiele wysilku. Ja chyba mam inny charakter i dla mnie naturalne jest, że jeśli ktoś z bliskich mi osób jest chory to jakiś 'sygnal' troski z mojej strony otrzyma. Chyba najgorsze jest to, że moja mama nawet się nie zainteresowała, czy jest u mnie ok. To chyb najbardziej dobija. Tak sobie myślę, już na spokojnie, że choroby pozwalają nam pewne kwestie przewartościować. Będę na przyszłość miała na uwadze, że nie warto się angażować w pewne relacje, dla swojego własnego dobra
Lady Loka napisał/a:A Ty, Stella, pisalas do swoich znajomych juz w trakcie choroby? Czy tylko czekasz az oni sie odezwa?
Ja przykladowo w takich sytuacjach mowilam zawsze znajomym, ze jakby czegos potrzebowali, to zeby sie odzywali i zrobie jak najwiecej sie da, zeby im pomoc. Ale ani sie nie spodziewam, ani sama nie pisze do znajomych z pytaniem, jak sie czuja. Pisze ze znajomymi regularnie, spotykamy sie, rozmawiamy o roznych rzeczach, ale nie oczekiwalabym takiego dopytywania sie. Podejrzewam, ze oni prawdopodobnie nie chca Ci przeszkadzac i sie narzucac swoimi rozmowami.Mi wystarczyłby SMS w stylu 'trzymaj się, życzę zdrowia', to nie kosztuje wiele wysilku. Ja chyba mam inny charakter i dla mnie naturalne jest, że jeśli ktoś z bliskich mi osób jest chory to jakiś 'sygnal' troski z mojej strony otrzyma. Chyba najgorsze jest to, że moja mama nawet się nie zainteresowała, czy jest u mnie ok. To chyb najbardziej dobija. Tak sobie myślę, już na spokojnie, że choroby pozwalają nam pewne kwestie przewartościować. Będę na przyszłość miała na uwadze, że nie warto się angażować w pewne relacje, dla swojego własnego dobra
Stella to w tej sytuacji, bardzo mi przykro, że przyszło ci tego doświadczać. To faktycznie boli. Niestety rozumiem twoje uczucia, nie są mi obce. Napisz nam tutaj jak się czujesz z chorobą, jak sobie radzisz. Przytulam cię kochana.
Lady Loka napisał/a:A Ty, Stella, pisalas do swoich znajomych juz w trakcie choroby? Czy tylko czekasz az oni sie odezwa?
Ja przykladowo w takich sytuacjach mowilam zawsze znajomym, ze jakby czegos potrzebowali, to zeby sie odzywali i zrobie jak najwiecej sie da, zeby im pomoc. Ale ani sie nie spodziewam, ani sama nie pisze do znajomych z pytaniem, jak sie czuja. Pisze ze znajomymi regularnie, spotykamy sie, rozmawiamy o roznych rzeczach, ale nie oczekiwalabym takiego dopytywania sie. Podejrzewam, ze oni prawdopodobnie nie chca Ci przeszkadzac i sie narzucac swoimi rozmowami.Mi wystarczyłby SMS w stylu 'trzymaj się, życzę zdrowia', to nie kosztuje wiele wysilku. Ja chyba mam inny charakter i dla mnie naturalne jest, że jeśli ktoś z bliskich mi osób jest chory to jakiś 'sygnal' troski z mojej strony otrzyma. Chyba najgorsze jest to, że moja mama nawet się nie zainteresowała, czy jest u mnie ok. To chyb najbardziej dobija. Tak sobie myślę, już na spokojnie, że choroby pozwalają nam pewne kwestie przewartościować. Będę na przyszłość miała na uwadze, że nie warto się angażować w pewne relacje, dla swojego własnego dobra
No to przykladowo u mnie wsrod moich znajomych to zupelnie tak nie dziala wiec moze po prostu Twoi znajomi nie tyle maja Cie gdzies, co po prostu nie sa "zaprogramowani" na takie okazywanie troski?
Ja nie jestem. Moi znajomi nie sa. Oni nie oczekiwaliby czegos takiego ode mnie, ani ja od nich. Co nie zmienia tego, ze sa moimi znajomymi czy przyjaciolmi.
Moze oczekiwalabym takiego zachowania od kolezanek w liceum czy na poczatku studiow. Bo potem pomimo tego, ze sie widzimy, kontaktujemy, duzo rozmawiamy, to kazde z nas ma swoja rodzine i kazde z nas zajmuje sie swoja rodzina, to jest priorytetem. Jezeli potrzebuje, zeby ktos sie mna zainteresowal, to sama zaczynam rozmowe. I tak samo oni.
13 2021-01-25 15:04:47 Ostatnio edytowany przez Stella_ (2021-01-25 15:05:42)
Moze oczekiwalabym takiego zachowania od kolezanek w liceum czy na poczatku studiow. Bo potem pomimo tego, ze sie widzimy, kontaktujemy, duzo rozmawiamy, to kazde z nas ma swoja rodzine i kazde z nas zajmuje sie swoja rodzina, to jest priorytetem. Jezeli potrzebuje, zeby ktos sie mna zainteresowal, to sama zaczynam rozmowe. I tak samo oni.
Loka sugerujesz, ze jestem dziecinna? Zwyczajnie może starej daty, mam we krwi troskę o Innych Moi znajomi wiedzą o tym.
Stella to w tej sytuacji, bardzo mi przykro, że przyszło ci tego doświadczać. To faktycznie boli. Niestety rozumiem twoje uczucia, nie są mi obce. Napisz nam tutaj jak się czujesz z chorobą, jak sobie radzisz. Przytulam cię kochana.
Wiesz Ajko fizycznie bardzo dobrze. Mam niewielkie bole mięśniowe, brak apetytu i problemy ze snem, ale to są drobne niedogodności. Najgorsze jest zamknięcie, izolacja. Jestem osobą bardzo aktywna i nie potrafię usiedzieć w miejscu. Czuję się jak na przymusowych, kiepskich wakacjach Odliczam dni do wyjścia, można szału doznać dosłownie
Lady Loka napisał/a:Moze oczekiwalabym takiego zachowania od kolezanek w liceum czy na poczatku studiow. Bo potem pomimo tego, ze sie widzimy, kontaktujemy, duzo rozmawiamy, to kazde z nas ma swoja rodzine i kazde z nas zajmuje sie swoja rodzina, to jest priorytetem. Jezeli potrzebuje, zeby ktos sie mna zainteresowal, to sama zaczynam rozmowe. I tak samo oni.
Loka sugerujesz, ze jestem dziecinna? Zwyczajnie może starej daty, mam we krwi troskę o Innych Moi znajomi wiedzą o tym.
Nie nie. Wybacz, jeżeli to tak zabrzmiało. Chodziło mi o to, ze to w szkole średniej kontakty z innymi były takie bardzo ścisłe, bo się z nimi codziennie widziałam, przynosili zadania, co chwile gdzieś razem wychodziliśmy i silą rzeczy oni się interesowali. Na studiach już mniej, a w pracy i w dorosłym życiu to się rozmywa, bo każdy ma swoje rzeczy, swoje zmartwienia, swoje problemy. Dla mnie to naturalne. Jak potrzebuję pogadać to wiem, że mogę zawsze napisać albo zadzwonić i nie zostanę olana bo to nie jest ich brak troski. Po prostu troska jest wyrażana inaczej niż 10 lat temu:)
ile ja bym dała za 10 dni świętego spokoju od wszystkich...
ile ja bym dała za 10 dni świętego spokoju od wszystkich...
Chętnie się zamienię
ja juz po szczepieniu więc raczej nie załapie się już na izolację choć kto wie
Gdy kilka dni temu dowiedziałam się,że znajomy ktory mieszka i jest sam zachorował to pierwsze co to zapytałam jak się czuje? Czy potrzebuje coś ze sklepu? itp. To normalne.Nie mormalne jest to że nie piszą,bo nie chcą przeszkadzać...błagam! Jeden sms nie przeszkodzi chyba za bardzo?
Przykro mi,że to cię spotkało.Trzymaj się i zdrowiej:)
Stella może ci trochę się humor poprawi
Stella może ci trochę się humor poprawi
Stella jak sobie zajmujesz czas, jak tak siedzisz w domu? Ile ci jeszcze zostało do wyjścia ? Jak dzisiaj twój nastrój?Ciekawa jestem jak osoby żyjące samodzielnie z psiakami radzą sobie w czasie kwarantanny.
Stella jak sobie zajmujesz czas, jak tak siedzisz w domu? Ile ci jeszcze zostało do wyjścia ? Jak dzisiaj twój nastrój?Ciekawa jestem jak osoby żyjące samodzielnie z psiakami radzą sobie w czasie kwarantanny.
Ajko sporo czytam, nadrabiam papierkowa robotę z pracy, gruntownie sprzątnęłam mieszkanie i od czasu do czasu sprawdzam Netflixa Na izolacji jestem do najbliższej niedzieli, a mój psiak chodzi na spacery do ogródka (akurat tu mam szczescie;)). Odliczam dni, już się nie mogę doczekać na upragnioną wolność
To psiaczek najszczęśliwszy, że ma cię w domu. Te twoje znajomki odezwały się czy dalej cichociemni?
To psiaczek najszczęśliwszy, że ma cię w domu. Te twoje znajomki odezwały się czy dalej cichociemni?
Fryga oczywiście, że szczęśliwa
'Samotność' nie jest moim ulubionym działem na Forum, ale cóż ... bardzo potrzebnym. Od paru dni jestem w lekkim dołku. Mam covida, jestem w izolacji i ciężko to znoszę. Tzn fizycznie mój organizm radzi sobie z wirusem bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie... ale przez te pare dni dostrzegłam pewna 'kwestie'. Mieszkam sama, jestem singlem, ale przez system pracy jestem ciągle otoczona ludźmi. Mam pare bliskich koleżanek, które dość sporo o mnie wiedza, liczę się z ich zdaniem, często prosiłam Je o rady, opinie w różnych kwestiach od praw zawodowych do prywatnych. Zawsze mogly na mnie liczyc, dbam o relacje, ponieważ w dzisiejszych czasach trudno o wartościowe przyjaźnie. To co zauważyłam przez te dni izolacji... to fakt, że nikt nie zainteresował się nawet jak się czuje, czy żyje, jak przechodzę zakażenie wirusem? Żadnego smsa, nie oczekiwałam telefonów pelnych troski, ale jest mi bardzo przykro. Miesiące uciekałam przed samotnością, w pracę, dodatkowe zobowiązania zawodowe, ale zawsze znajdowałam czas dla najbliższych. Od pilnowania maluchów koleżanek, do odbywania długich telefonów, gdy pojawiały się problemy z dziećmi czy małżonkiem.. zwyczajnie wysłuchiwałam.. A Tu, mało.. że spadła na mnie ogromna pustka, samotność, niemożność wyjścia do ludzi, czy zajęcia się praca to okazuje się, że zabrakło też życzliwości że strony znajomych. Czy przesadzam? Mam wygórowane oczekiwania? Myślicie, że to ten covid mi w 'mózgu przestawia'? Sama już nie wiem. Będę wdzięczna jak ktoś zechce się wypowiedzieć na temat mojego wątku. Pozdrawiam
No moim zdaniem to nie covid Ci w mózgu przestawia, tylko zauważasz niedobre zjawisko... I też bym się zastanawiała, czy Twoi znajomi są "wartościowi".
Moja przyjaciółka, też samotnie mieszkająca singielka przechodziła covid. Cały czas byłyśmy w kontakcie, pytałam co i jak, raz nawet jej zrobiłam zakupy spożywcze i dokupiłam coś śmiesznego "na pocieszenie"...
Wiem, że gdyby sytuacja byłą odwrotna, to zorbiłaby tak samo