Potrzebuję aby ktoś zerknął na moją sprawę z boku i pomógł mi spojrzeć na to bardziej może obiektywnie. Bo już sama nie wiem czy ja się naprawdę czepiam i jestem jakaś nienormalna czy co?? Czy ja przesadzam, czy też sposób traktowania synka przez męża jest naprawdę dziwny? Opiszę konkretnie 3 sytuacje, chociaż było ich więcej. Po pierwsze - synek jest na etapie gdy maluszki są zafascynowane tematami m.in kupy (:-))), ciągle o tym gada, śpiewa, zwracam mu uwagę, ale on i tak swoje. No i któregoś razu powiedziałam, że w takim razie dostanie kupkę młodszego brata, a na to mąż zerwał się i pobiegł za nim z tą pieluchą. Czy to uważacie jest normalne zachowanie i naprawdę jestem sztywniarą jkak twierdzi mąż?
Kolejna rzecz - dziecko ma myć zęby, on do niego z mopem, podstawia mu i mówi, żeby umył zęby tym.
Dodam, ze mały się śmieje przy tych sytuacjach, więc może rzeczywiście ja przesadzam?? Co Wy byście sądziły o tym?
Kolejna - straszy syn skacze na kanapie - ma zakaz. Słyszę jak mąż mówi do niego "jak będziesz tak robił i młodszy też to zrobi i mu się coś stanie to będzie twoja wina!" Ja się zagotowałam, bo uważam, żę to jest obarczanie 5 latka zbyt dużą odpowiedzialnością. Mąż twierdzi, żę to też zart i że jestem sztywniarą.
Prosżę powiedzcie, czy prezsadzam??
1 2016-11-14 11:00:55 Ostatnio edytowany przez alexako80 (2016-11-14 11:01:27)
W złym dziale oznaczyłaś swój wątek. Powinnaś dodać go do Wychowanie i edukacji dziecka.
Co do zachowania męża uważam ,że ma specyficzne poczucie humoru i nie ma w nim nic niestosowanego zwłaszcza ,że takie maluchy ,które zaczynają psocić powodują wile frustrujących jak i zabawnych sytuacji z racji swojego wieku.
Powinnaś trochę wyluzować .
Wyluzuj. Synek pewnie się z tych żartów cieszy, dzieci uwielbiają się tak wygłupiać...
Tak, przesadzasz. Ostatnie wyrazenie moze troche niefortunne ale nie widze powodu by sie zagotowywac.
Wyluzuj troche
nie fortunne do momentu jakby się to wydarzyło,
w konsekwencji czego wzmocniono by udział jednego w nieszczęściu drugiego
do tego momentu pewnie tak
nie fortunne do momentu jakby się to wydarzyło,
w konsekwencji czego wzmocniono by udział jednego w nieszczęściu drugiegodo tego momentu pewnie tak
Teraz chyba Ty przesadzasz
Primo - niekoniecznie się coś stanie, a młodszego powinni również pilnować rodzice, secundo - jedno niezbyt mądre stwierdzenie nie oznacza, że w razie jakiegoś wypadku byłoby powtórzone, ja uważam, że nie ma o co robić afery. Właśnie afera mogłaby spowodować, że dziecko takie stwierdzenie zapamięta na dłużej i poczuje się winne, jeśli faktycznie coś się stanie...
7 2016-11-14 16:02:05 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-14 16:04:19)
Amethis napisał/a:nie fortunne do momentu jakby się to wydarzyło,
w konsekwencji czego wzmocniono by udział jednego w nieszczęściu drugiegodo tego momentu pewnie tak
Teraz chyba Ty przesadzasz
![]()
Primo - niekoniecznie się coś stanie, a młodszego powinni również pilnować rodzice, secundo - jedno niezbyt mądre stwierdzenie nie oznacza, że w razie jakiegoś wypadku byłoby powtórzone, ja uważam, że nie ma o co robić afery. Właśnie afera mogłaby spowodować, że dziecko takie stwierdzenie zapamięta na dłużej i poczuje się winne, jeśli faktycznie coś się stanie...
uuuuu
primo - nie zakładam broń Boże, czyjejś krzywdy
secundo - nie wiemy czy to jest 1 wystąpienie stwierdzenia
"a nie mówiłam/mówiłem"
"Tobie można w kółko powtarzać a Ty dalej swoje" - to są dobre powszechne teksty
teoretycznie można zrobić afery, w stylu:
jedną mężowi - że tak do dziecka mówi, zwrócić uwagę dziecka że z tatą, coś nie teges :d najlepiej przy dziecku
drugą po nie fortunnym zdarzeniu - idąc linia "tekstu taty", dziecku wmówić że coś nie teges z nim, bo odpowiedzialności nie było i jest tez krzywda
trzecią wszystkim na wszelki wypadek
:):):):), zapobiegawczo
a można to olać, i bardziej się zaangażować, mówię z pozycji ojca
z pozycji matki, dać więcej przestrzeni i możliwości w wychowaniu dzieci przez tatę, zając się sobą w wolnym czasie
przecież chyba myśli zabójcy nie ma, wobec własnych dzieci
w razie wątpliwości, traktować, to co wyżej z wielkim przymrużeniem "oka"
i uśmiechnąć się jak, jak właśnie ja to czynię wychodząc z pracy
8 2016-11-14 16:05:26 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-11-14 16:06:19)
z pozycji matki, dać więcej przestrzeni i możliwości w wychowaniu dzieci przez tatę, zając się sobą w wolnym czasie
przecież chyba myśli zabójcy nie ma, wobec własnych dzieci
w razie wątpliwości, traktować, to co wyżej z wielkim przymrużeniem "oka"
I o to w tym wszystkim chodzi... sądząc z opisu sytuacji, tatuś po prostu lubi się z dziećmi głupio wygłupiać, jak większość tatusiów zresztą
Nie oznacza to, że wysmaruje któregoś kupą drugiego ani że będzie wmawiał starszemu, że jego winą jest wypadek (odpukać!) młodszego...
Więcej luzu po prostu - a dzieci pewnie uchachane od ucha do ucha są przy takich zabawach typu gonienie z pampersem czy mycie zębów mopem
Potrzebuję aby ktoś zerknął na moją sprawę z boku i pomógł mi spojrzeć na to bardziej może obiektywnie. Bo już sama nie wiem czy ja się naprawdę czepiam i jestem jakaś nienormalna czy co?? Czy ja przesadzam, czy też sposób traktowania synka przez męża jest naprawdę dziwny? Opiszę konkretnie 3 sytuacje, chociaż było ich więcej. Po pierwsze - synek jest na etapie gdy maluszki są zafascynowane tematami m.in kupy (:-))), ciągle o tym gada, śpiewa, zwracam mu uwagę, ale on i tak swoje. No i któregoś razu powiedziałam, że w takim razie dostanie kupkę młodszego brata, a na to mąż zerwał się i pobiegł za nim z tą pieluchą. Czy to uważacie jest normalne zachowanie i naprawdę jestem sztywniarą jkak twierdzi mąż?
Kolejna rzecz - dziecko ma myć zęby, on do niego z mopem, podstawia mu i mówi, żeby umył zęby tym.
Dodam, ze mały się śmieje przy tych sytuacjach, więc może rzeczywiście ja przesadzam?? Co Wy byście sądziły o tym?
Kolejna - straszy syn skacze na kanapie - ma zakaz. Słyszę jak mąż mówi do niego "jak będziesz tak robił i młodszy też to zrobi i mu się coś stanie to będzie twoja wina!" Ja się zagotowałam, bo uważam, żę to jest obarczanie 5 latka zbyt dużą odpowiedzialnością. Mąż twierdzi, żę to też zart i że jestem sztywniarą.
Prosżę powiedzcie, czy prezsadzam??
odpowiadam jako mama pięciolatka
dwie pierwsze sytuacje absolutnie niewinne, oby wszyscy mieli tylko takie problemy
trzecia sytuacja niewątpliwie podszyta dobrymi intencjami (zapewne specyficzne rozumienie roli starszego brata), ale wytłumaczyłabym mężowi, że używanie pojęcia winy w stosunku do pięciolatka to strzał w stopę, nie można odpowiedzialności za młodszego przerzucac na starszego, a o roli starszego brata można mówić innymi słowami
Zdecydowanie przesadzasz