Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 307 ]

131 Ostatnio edytowany przez salamander68 (2016-06-15 20:09:05)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Co tu się odwala, to ja nie wiem. Ludzie po skrawku tekstu chcą zamknąć autora tematu w więzieniu. Proponuję trochę mniej żółci. Rozumiem, środek tygodnia, ludzie zmęczeni, ale wyżywacie się na niewinnym gościu, jak on na swojej dziewczynie.
Co do posta głównego andale87. Zmęczyłeś swoją dziewczynę przez ostatni rok. Rozstaniem nauczyłeś się, gdzie popełniłeś błąd. Nie napiszę jakie masz szanse, bo za mało informacji podałeś. No i super wrózką, terapetutą czy znawcą też nie jestem. I jest duże prawdopodobieństwo, że wyolbrzymiasz i Twoja złość wobec kobitki była którąś tam składową rozpadu waszego związku..
W każdym razie, jako mężczyzna, uszanuj jej decyzję. Opanuj swe emocje. Lepiej gryź ściany niż masz się do niej odzywać. Płacz ile chcesz, jeśli Ci to pomoże. Cierpienie uszlachetnia. Daj jej święty spokój. Skoro byłeś zły, jest to jej potrzebne. Pozałatwiaj jedynie formalności, jeśli jakieś zostały. I jeszcze raz - opanuj swoje emocje. Jeśli kiedykolwiek się odezwie, nie przywołuj przeszłości.
Daj sobie czas, tak z kilka miesięcy. Musisz ochłonąć. Ale w tym czasie naprawiaj i rozwijaj siebie. Zmień to, co doprowadziło do rozpadu tego związku. Nie możesz pokazywać swoich frustracji kobiecie, bo wtedy wychodzisz na naprawdę słabego faceta. Znajdź tego źródło, albo naucz się to wyładowywać w jakiś inny sposób, nawet twórczy - kup sobie perkusję czy coś. To tylko taki przykład.

Kochasz ją, to serio daj jej być szczęśliwą. Ona sama się odezwie, jeśli jej intuicja coś podpowie. A Ty się zmień. I nie naciskaj oraz nie nastawiaj się na powroty. Daj temu odpłynąć. Jeśli się nie zmienisz, to kiedyś sytuacja się powtórzy - może z tą, może z inną. Stań się lepszym mężczyzną od tego, przez którego rozpadł się ten związek.

Ja miałem podobnie, dlatego wiem co piszę. Byłem uzależniony od czegoś, przez co zniszczyłem podobny stażem związek. Dopiero pod koniec zaczęło mi świtać rozwiązanie. Ale kobieta się mną zmęczyła. Zaraz po mnie już się spotykała z innym. Ale przyjąłem to wszystko, w sensie jej deklaracje końca naszego związku na spokojnie i się wyprowadziłem. I szczerze było bardzo ciężko. Ale ciężej by było, gdybym prosił i się kompromitował. Ale się nie odzywałem. Milczenie dało mi jeszcze większe zrozumienie, wgląd i siłę do rozwiązania problemu. Mi minęły 4 miesiące i jest o niebo lepiej. A robi się tym lepiej, im więcej nad sobą pracuję. Kontrola emocji, praca, etc. I nie jest tak, że nie chciał bym, byśmy do siebie wrócili. Myślę o tym, ale też jestem otwarty na coś nowego... Ale nie wyjdę z propozycją powrotu pierwszy, ponieważ to ona ma być pewna, że warto. Ja swoje spieprzyłem i chcę tych samych błędów uniknąć kiedys..

Dlatego miej honor, pokaż jej, że rozumiesz swój błąd. Zaakceptuj w pełni jej odejście. Nie przepraszaj, ale po prostu zaakceptuj jej decyzję i pogódź się z tym, że to koniec. A nigdy nie wiadomo, co może przynieść czas. Może i ona zechce być z Tobą, tym lepszym Tobą, który definitywnie się poprawi i to NA ZAWSZE WYWALI SWOJE ZŁE NAWYKI, albo spotka Cie inna, piękna i mądra dziewczyna - ta idealna dla Ciebie kobieta. Zmiana i praca nad sobą zawsze przynosi dobre rezultaty. Poznaj swój problem, jego źródło. Pomogą Ci w tym książki, może i dobra terapia i samotność.

"Samotność stanowi dla duszy sposobność, by się poznać, dopilnować i ukształtować. Tylko puste głowy i niestałe serca boją się zostać w ciszy sam na sam ze sobą. W takich chwilach widzimy czy nasze uczucia są solidne i czy przypadkiem nie była to tylko pusta wrzawa. Wzniosłe uczucia mogą żyć własnym życiem, bez obecności fizycznej. Przeciwnie -odosobnienie oczyszcza je i zwielokrotnia."
Cyt. Leon Degrelle


Powodzenia.


P.S.
Andele87, czy Twoi rodzice nie robili Ci tego samego, co Ty dziewczynie? Nie wyładowywali swoich frustracji kosztem Twojej osoby?

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez cslady (2016-06-16 13:15:39)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Oj to niewiele wiecie zapraszam na prywatny blog mojej znajomej rozdrapanej [niedozwolony link]

133

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Zorija napisał/a:
andale87 napisał/a:

No ale Ty byś mi wtedy poradziła telefon na policję, bo osoba która mnie tak mocno kochała robi wszystko żeby mnie nie stracić smile

Właśnie dokładnie w tym problem, że nie masz żadnego prawa robić "wszystkiego".
Nie możesz jej napastować.
Ona ma prawo do własnych wyborów. Do spokoju. Do własnych decyzji.
"Wszystko" - o czym piszesz to w łagodnej wersji rzeczy niewłaściwe moralnie (zmuszasz ją do strachu i płaczu), a w ostrzejszej - czyny karalne, nachodzenie, dręczenie, groźby (mam nadzieję, że do tych jeszcze się nie posunąłeś i nie posuniesz, że wystarczy Ci zdrowego rozsądku).

Jedyne rozwiązanie, które podpowiada Ci tu wiele mądrych ludzi w ogóle do Ciebie nie dociera. Dlaczego? Bo to rozwiązanie zakłada też możliwą porażkę. Oraz wymaga czasu, pokory, czekania, cierpliwości, pracy nad sobą.
Co to to nie! To nie dla Ciebie! Ty chcesz już, natychmiast, teraz i żeby było na 100% pewne, że wyjdzie na Twoje.

I ja też miałem prawo. I spierdoliłem je kompletnie bardzo żałując mojej decyzji. Nie wiem czy dobrze dać komuś spokój, gdy być może ona działała w żalu i złości na mnie.
Ale czemu piszesz, że do mnie nie dociera. Założyłem ten temat widząc o tym, że to zachowanie jest najodpowiedniejsze, wiele osób również mi to radziło. Ja to rozumiem, ale ciężko mi się z tym pogodzić, dlatego szukam wyjścia.

134

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
IsaBella77 napisał/a:

[quote/]Regularnie! Non stop! smile Przelewasz jakieś swoje doświadczenia na moją sytuację. Sam chciałem wiedzieć czy po prostu już tak mnie nienawidzi, że o to zapytałem. Nie chciałem manipulować.

I pomijając to, że jesteś święcie przekonana, że nawet gdyby to taka manipulacja powinna zostać zgłoszona na policję, to ja uważam i bardzo żałuję że ona nie stosowała czegoś takiego w stosunku do mnie. Że otwarcie nie wjeżdżała mi na głowę, nie pytała czy wiem co robię, czy wiem do czego doprowadzam, czy jestem świadom moich decyzji. Bo w tej całej złości robiłem wszystko pochopnie. Gdyby spytała o to czy wiem że stracę ją bezpowrotnie, wiem że zastanowiłbym się nad tym i to mogłoby coś zmienić.[quote/]

Najdalej za dwie strony dojdziemy do tego - że Twoje zachowanie przez ostatni rok Waszego związku - to wyłącznie jej wina i jej odpowiedzialność. Bo ona nie zwróciła Ci uwagi.
Wiem, że teraz takie czasy, że modnie jest być młodym duchem i takie tam ... ale na litość Andale - ogarnij się.
Jesteś dorosłym, dojrzałym człowiekiem - bynajmniej Twój wiek winien na to wskazywać. Nie masz już 11 lat, żeby pleść takie bzdety, że koledzy Cię namówili, albo że nie wiedziałeś że ogień parzy jak wkładałeś łapę w ognisko ...

Toś Ty nie wiedział co robisz ??
Nie wiedziałeś do czego Twoje zachowanie względem niej może zaprowadzić ??
Nie byłeś świadom tego ??
Nie wiedziałeś, że w złości, w stresie, w emocjach działasz pochopnie ?? Że odreagowujesz na niej swoje frustracje jak na przedmiocie ?
I to jest jej wina, że nie pytała Ciebie - DOROSŁEGO FACETA - o to, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że jak tak dalej będziesz ją paskudnie traktował, to ją stracisz ?
Jako mężczyzna będący w określonym wieku potrzebujesz uświadamiania z zewnątrz, bo sam nie czujesz że postępujesz podle i nie wiesz że to może mieć swoje konsekwencje.

Ty się chłopie ciesz, że ona po roku takiego traktowania z okna nie skoczyła, albo się na linę nie targnęła. A nie zaczynasz jeszcze przemycać jakieś oskarżenia i przerzucać na nią odpowiedzialność.
Nie jest Ci wstyd pisac coś takiego o niej ??

IsaBelle77!! Na litość boską! Czemu Wy mnie atakujecie?? Czy ja ją o cokolwiek winię? Cały elaborat o tym, że ja ją winię skoro powiedziałem tylko, że żałuję, że ktoś mi ostro w głowę nie przyłożył żebym się ogarnął i zobaczył co tracę. Nikogo nie winię poza sobą. Nie jestem dzieckiem! Chodzi mi tylko o to, że to niekoniecznie jest czarno białe NAGABYWANIE/STRESOWANIE itp., gdy kogoś się kocha, bo być może coś jej uświadomi lub pozwoli na myślenie o mnie w trochę bardziej pozytywnym świetle. NIe nagabywałbym kogoś kto nic dla mnie nie znaczy. Ale podkreślam, że słucham Waszych rad!!!

135

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Autorze, przeczytaj co napisał Ci Salamander.
Nikt tu nie da Ci odpowiedzi jak i co zrobic by wrocila, bo bylaby to informacja w jaki sposób Twoja była dziewczyna manipulować.
Możesz pracowac nad sobą i tu życzę Ci powodzenia.

136

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
salamander68 napisał/a:

Co tu się odwala, to ja nie wiem. Ludzie po skrawku tekstu chcą zamknąć autora tematu w więzieniu. Proponuję trochę mniej żółci. Rozumiem, środek tygodnia, ludzie zmęczeni, ale wyżywacie się na niewinnym gościu, jak on na swojej dziewczynie.
Co do posta głównego andale87. Zmęczyłeś swoją dziewczynę przez ostatni rok. Rozstaniem nauczyłeś się, gdzie popełniłeś błąd. Nie napiszę jakie masz szanse, bo za mało informacji podałeś. No i super wrózką, terapetutą czy znawcą też nie jestem. I jest duże prawdopodobieństwo, że wyolbrzymiasz i Twoja złość wobec kobitki była którąś tam składową rozpadu waszego związku..
W każdym razie, jako mężczyzna, uszanuj jej decyzję. Opanuj swe emocje. Lepiej gryź ściany niż masz się do niej odzywać. Płacz ile chcesz, jeśli Ci to pomoże. Cierpienie uszlachetnia. Daj jej święty spokój. Skoro byłeś zły, jest to jej potrzebne. Pozałatwiaj jedynie formalności, jeśli jakieś zostały. I jeszcze raz - opanuj swoje emocje. Jeśli kiedykolwiek się odezwie, nie przywołuj przeszłości.
Daj sobie czas, tak z kilka miesięcy. Musisz ochłonąć. Ale w tym czasie naprawiaj i rozwijaj siebie. Zmień to, co doprowadziło do rozpadu tego związku. Nie możesz pokazywać swoich frustracji kobiecie, bo wtedy wychodzisz na naprawdę słabego faceta. Znajdź tego źródło, albo naucz się to wyładowywać w jakiś inny sposób, nawet twórczy - kup sobie perkusję czy coś. To tylko taki przykład.

Kochasz ją, to serio daj jej być szczęśliwą. Ona sama się odezwie, jeśli jej intuicja coś podpowie. A Ty się zmień. I nie naciskaj oraz nie nastawiaj się na powroty. Daj temu odpłynąć. Jeśli się nie zmienisz, to kiedyś sytuacja się powtórzy - może z tą, może z inną. Stań się lepszym mężczyzną od tego, przez który rozpadł się ten związek.

Ja miałem podobnie, dlatego wiem co piszę. Byłem uzależniony od czegoś, przez co zniszczyłem podobny stażem związek. Dopiero pod koniec zaczęło mi świtać rozwiązanie. Ale kobieta się mną zmęczyła. Zaraz po mnie już się spotykała z innym. Ale przyjąłem to wszystko, w sensie jej deklaracje końca naszego związku na spokojnie i się wyprowadziłem. I szczerze było bardzo ciężko. Ale ciężej by było, gdybym prosił i się kompromitował. Ale się nie odzywałem. Milczenie dało mi jeszcze większe zrozumienie, wgląd i siłę do rozwiązania problemu. Mi minęły 4 miesiące i jest o niebo lepiej. A robi się tym lepiej, im więcej nad sobą pracuję. Kontrola emocji, praca, etc. I nie jest tak, że nie chciał bym, byśmy do siebie wrócili. Myślę o tym, ale też jestem otwarty na coś nowego... Ale nie wyjdę z propozycją powrotu pierwszy, ponieważ to ona ma być pewna, że warto. Ja swoje spieprzyłem i chcę tych samych błędów uniknąć kiedys..

Dlatego miej honor, pokaż jej, że rozumiesz swój błąd. Zaakceptuj w pełni jej odejście. Nie przepraszaj, ale po prostu zaakceptuj jej decyzję i pogódź się z tym, że to koniec. A nigdy nie wiadomo, co może przynieść czas. Może i ona zechce być z Tobą, tym lepszym Tobą, który definitywnie się poprawi i to NA ZAWSZE WYWALI SWOJE ZŁE NAWYKI, albo spotka Cie inna, piękna i mądra dziewczyna - ta idealna dla Ciebie kobieta. Zmiana i praca nad sobą zawsze przynosi dobre rezultaty. Poznaj swój problem, jego źródło. Pomogą Ci w tym książki, może i dobra terapia i samotność.

"Samotność stanowi dla duszy sposobność, by się poznać, dopilnować i ukształtować. Tylko puste głowy i niestałe serca boją się zostać w ciszy sam na sam ze sobą. W takich chwilach widzimy czy nasze uczucia są solidne i czy przypadkiem nie była to tylko pusta wrzawa. Wzniosłe uczucia mogą żyć własnym życiem, bez obecności fizycznej. Przeciwnie -odosobnienie oczyszcza je i zwielokrotnia."
Cyt. Leon Degrelle


Powodzenia.

Bardzo Ci dziękuję za ten post. Ogólnie to myślę o tym długo i często i naprawdę poza brakiem cierpliwości do niej (zawsze była raczej problemową osobą) i nerwami, których nie potrafiłem zahamować nie mamy wiele przeciwko sobie. Byliśmy mega przyjaciółmi, ona nie potrafiła zrobić mi nic złego nigdy, nawet gdy zachowywałem się jak g**. Myśleliśmy o wszystkim dokładnie tak samo, totalnie to samo poczucie humoru, zrozumienie itp. Zawsze długo gadaliśmy, nigdy nam się nie nudziło no do czasu aż wstąpiło we mnie to coś i nie chciałem nic tłumaczyć. Zachowałem się jak największy skur**. Zawsze wszystko wyjaśnialiśmy a tu nagle nie i koniec.

Ale czy nie pozbawiam się kompletnie szans jeżeli daję jej zapamiętać swój obraz z tamtego roku, zamiast ten w którym czuję to co teraz?

Najbardziej martwi mnie, że już jesteśmy w takim wieku (29) że wiem że jej obecny partner nie będzie się bawił, próżnował. Tak też wynika z jej opowieści. Bo jak my się poznawaliśmy to byliśmy jeszcze dzieciaki. I dlatego też ciężko mi się pogodzić i dać temu odpłynąć. Nie wierzę, że jeden duży a może nawet wielki błąd i koniec.

Ale czy liczy się tu jest honor? Przecież ona nie miała go gdy ją upokarzałem i za to właśnie mógłbym zrobić dla niej wszystko. Że normalny człowiek powiedziałby - idź stąd nienormalny palancie, a ona była. I tylko dla niej chcę się zmienić..

137 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-06-15 20:12:43)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Salamander68,, sorry, że obok gł. tematu, ale.. Chciałabym coś zrozumieć: związek rozpadł się z Twojej winy (nie wnikam co zrobiłeś), a Ty po prostu "wspaniałomyślnie" wyprowadziłeś się z waszego mieszkania i nawet nie próbowałeś tej kobiety przepraszać ani próbować jakoś problem naprawić, tylko "ze spokojem przyjąłeś jej decyzję"? ?

Ja nie wiem co mają w głowie tacy faceci.. Spieprzyli, a potem zachowanie jakby łaskę robili i wielką przysługę, że się usuną. A kobieta widzi, że gość ma w dupju, bo tak to można odczytać i jeszcze na koniec najlepsze - to ONA ma się odezwać i błagać o JEGO powrót (tego, który spieprzył) i to ONA ma być pewna, że chce. A on palcem nie kiwnął żeby widziała, że chce i że się stara że przeprasza, etc..
Nie wiadomo śmiać się czy płakać na taki tok myślenia. Kosmos i egotyzm do potęgi.

138

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Lillka-15 napisał/a:
srokowiec napisał/a:
Zorija napisał/a:

(...)rozwiązanie (...) wymaga czasu, pokory, czekania, cierpliwości, pracy nad sobą.
Co to to nie! To nie dla Ciebie! Ty chcesz już, natychmiast, teraz i żeby było na 100% pewne, że wyjdzie na Twoje.

Dokładnie... Gdy czytuję wypowiedzi "naszego" bohatera to przed oczami mam małego chłopca, który miał zabawkę, ale ją popsuł i rzucił taką w kąt. Jednak gdy zobaczył, ze inne dziecko tą zabawkę wzięło i zaczyna sie wspaniale bawić - wpada w histerię, tupie, rzuca się z wrzaskiem na ziemię i ...zabawkę z powrotem CHCE!
No niestety, ale tak to własnie wygląda. I jak inni tłumaczą, że przecież tą zabawkę zepsuł i wyrzucił, że teraz inne dziecko sie bawi i moze mu się znudzi - żadne argumenty nie przekonują i nie uspokajają a wręcz jeszcze bardziej rozsierdzaja i powodują większą agresję.
Obrazowo to przedstawiłem?

Bardzo. Nie ma się co śmiać, ale mamy tutaj na forum przykład autentycznego toksyka, z zaburzeniami, który zatrzymał się na rozwoju 2-3 latka (wszyscy, którzy mają lub mieli dzieci w tym wieku, wiedzą o co chodzi). "JA" jest najważniejsze. Można bić, kopać, gryźć, a i tak mama jest i przytuli. W zdrowym dojrzewaniu dziecko przechodzi tę fazę i uczy się, że są inni, inaczej reagują, że mamy może nie być i że on musi jakoś sam sobie radzić z tymi emocjami. W fazie dwulatka radzi sobie tak jak autor: kopie, krzyczy, tupie nóżką, zrzuci coś ze stołu, wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę. Narcyzm w tym wieku to norma smile. Coś poszło nie tak w rozwoju naszego kolegi, dobrze, że wyszło to w wieku 28 lat, a nie później, kiedy poniżałby i krzywdził matkę swoich dzieci. Choć, jak autorka mu ulegnie, to kto wie, jaka patologia może z tego wyjść. Strach się bać smile.

srokowiec napisał/a:

Mam dość...
Po przeczytaniu opisu typowego psychopaty, jaki zaserwował nam Paweło ...musze sie chyba napić big_smile
Mam dwie równoległe nogi, stopy stawiam równolegle, mam uspokajający głos... Co prawda mam (chyba) poczucie humoru, nie płaczę, a jesli to zdawkowo... Rękami chyba ruszam...
Ale te wazniejsze cechy? Rany boskie, byłbym psychopatą? smile

Opis Paweło psychopaty - mistrzowski! big_smile.

Lillka ja naprawdę Tobie proponuję wizytę u psychologa. Piszę na forum o moich uczuciach, bo to czuję, pytam o radę, sposób, jest mi ciężko, ale nic jeszcze nie zrobiłem a Ty walisz tekst że ja jestem toksykiem z zaburzeniami? Rozumiem, że wg Ciebie jakieś dziwne uczucia i myśli są we mnie, najlepiej żebym się śmiał i bez problemu przystał na radę ''daj spokój''. Jest mi ciężko, ale nie wydaje mi się że to oznacza że mam zaburzenia.

139 Ostatnio edytowany przez salamander68 (2016-06-15 20:34:54)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

Salamander68,, sorry, że obok gł. tematu, ale.. Chciałabym coś zrozumieć: związek rozpadł się z Twojej winy (nie wnikam co zrobiłeś), a Ty po prostu "wspaniałomyślnie" wyprowadziłeś się z waszego mieszkania i nawet nie próbowałeś tej kobiety przepraszać ani próbować jakoś problem naprawić, tylko "ze spokojem przyjąłeś jej decyzję"? ?

Ja nie wiem co mają w głowie tacy faceci.. Spieprzyli, a potem zachowanie jakby łaskę robili i wielką przysługę, że się usuną. A kobieta widzi, że gość ma w dupju, bo tak to można odczytać i jeszcze na koniec najlepsze - to ONA ma się odezwać i błagać o JEGO powrót (tego, który spieprzył) i to ONA ma być pewna, że chce. A on palcem nie kiwnął żeby widziała, że chce i że się stara że przeprasza, etc..
Nie wiadomo śmiać się czy płakać na taki tok myślenia. Kosmos i egotyzm do potęgi.

Postanowiłem dać czas sobie, bo uwierz mi, mój nałóg przez ponad 20 lat od dzieciaka wyniszczał moje życie. Postanowiłem najpierw siebie naprawić, bo nawroty "tego czegoś" sprawiały, iż byłem bardzo nieprzyjemny dla niej i otoczenia. Nie było przemocy, nic z tych rzeczy. Po tym związku uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem w dupie. Brak pracy, rozwalenie emocjonalne, depresja... I jeszcze jedno - gdy przez ostatni tydzień daliśmy sobie czas przemyśleć, ona poznała kogoś i zaczęła się z nim spotykać. A ja chciałem rozmawiać. I wyglądali na szczęśliwych. Więc się nie wpieprzałem. Dopiero teraz, po 4 miesiącach braku kontaktu spotykam się z nią po odbiór kilku rzeczy. Jeśli jesteś ciekawa, możemy o tym porozmawiać przez prywatne wiadomości albo zapraszam do mojego tematu (jedynego na tym forum) http://www.netkobiety.pl/t93756.html.

140

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

Jest mi ciężko, ale nie wydaje mi się że to oznacza że mam zaburzenia.

Lekki niedowład smile. Ulżyło ci big_smile. Kolega od poważnego uzależnienia ci radzi, więc pewnie z nim wspólny język znajdziesz. Swój swojego zawsze zrozumie smile.

A tak na serio. Wez trochę z postawy kolegi, jakiegoś takiego kształtowania i wykuwania charakteru, a nie płaczesz po forum, że tu cię anonimowo ludzie atakują smile. Zrób coś ze sobą. To najlepiej działa na kobiety. zacznij myśleć i obierz jakiś kierunek na siebie, zamiast tylko gadać.

141

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

salamander68 link do Twojego wątku nie działa

142 Ostatnio edytowany przez salamander68 (2016-06-15 20:43:16)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
kowal1 napisał/a:

salamander68 link do Twojego wątku nie działa

Teraz powinno być OK. http://www.netkobiety.pl/t93756.html


andale87, wina zawsze leży po obu stronach, nigdy nie jest tak, że na 100% Ty zawiniłeś. Zmień i się i dla niej, ważne, by zmiana była trwała i nie uzależniona od kogoś. Bo prawdziwy mężczyzna potrafi się zmienić dla siebie. Przeanalizuj swoją przeszłość. Nikt się nie rodzi z wadami. Je się nabywa w trakcie życia. W dzieciństwie i w okresie dojrzewania najbardziej to wsiąka w człowieka. Czy Twoi rodzicie się na Tobie też tak nie wyżywali? Może coś w szkole się działo? To tylko podpowiedzi, nie jestem terapeutą. Ale zastanów się nad tym.

143

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Lillka-15 napisał/a:
andale87 napisał/a:

Jest mi ciężko, ale nie wydaje mi się że to oznacza że mam zaburzenia.

Lekki niedowład smile. Ulżyło ci big_smile. Kolega od poważnego uzależnienia ci radzi, więc pewnie z nim wspólny język znajdziesz. Swój swojego zawsze zrozumie smile.

A tak na serio. Wez trochę z postawy kolegi, jakiegoś takiego kształtowania i wykuwania charakteru, a nie płaczesz po forum, że tu cię anonimowo ludzie atakują smile. Zrób coś ze sobą. To najlepiej działa na kobiety. zacznij myśleć i obierz jakiś kierunek na siebie, zamiast tylko gadać.

Ale ja nie płaczę tylko dziwię się co w sobie trzeba mieć, żeby skupiać się na jechaniu po kimś. Może to jakaś satysfakcja, nie wiem, ale mi by było szkoda czasu.

Staram się, ale nie mam siły rano się budzić, żyć, pracować, tak już od kilku miesięcy, więc nie jest lekko.

144

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

Ale ja nie płaczę tylko dziwię się co w sobie trzeba mieć, żeby skupiać się na jechaniu po kimś. Może to jakaś satysfakcja, nie wiem, ale mi by było szkoda czasu.

Wiesz jak to wygląda z zewnątrz? smile. Z wszystkich tutaj wypowiedzi wybierasz sobie tylko to, co chcesz. Ani odrobiny nie potrafisz słuchać. Konstruktywną krytykę przyjmujesz jako atak. Jak dojdziesz do muru, że dalej się nie da i trzeba poszerzyć świadomość, to za kilka lat inaczej zrozumiesz sens naszych wypowiedzi.



andale87 napisał/a:

Staram się, ale nie mam siły rano się budzić, żyć, pracować, tak już od kilku miesięcy, więc nie jest lekko.

Małe dzidzi smile. Mamusiu, nabroiłem, psytul wink. Po prostu, trafiłeś na forum nie dla młokosów i tutaj wymaga się jakiejś dojrzałości i odpowiedzialności smile. Ty od samego początku pokazujesz buńczuczną postawę. Tu się tak nie da utrzymać. Tu się wymaga smile.

145

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Czyli podsumowująć: wg Was pomimo, że narobiłem jej wielkiej krzywdy, raniłem, nienawidziłem - nie powinienem nic robić, aby to naprawić, tylko się odciąć.

Wydaje mi się to tragiczne, bo nie wyobrażam sobie że mogę spać spokojnie nie robiąc nic.

146

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

Czyli podsumowująć: wg Was pomimo, że narobiłem jej wielkiej krzywdy, raniłem, nienawidziłem - nie powinienem nic robić, aby to naprawić, tylko się odciąć.

Wydaje mi się to tragiczne, bo nie wyobrażam sobie że mogę spać spokojnie nie robiąc nic.

Ech...
Wystarczy, że napiszesz jej/powiesz, iż zdałeś sobie sprawę jak ją krzywdziłeś i chciałbyś to naprawić i jej to wynagrodzić... Że brakuje Ci jej, nie wiem, "że kochasz", tęsknisz i takie tam.
A po tym sygnale z Twojej strony nie "odciąć się" a najnormalniej ...odsunąć.
I resztę zostawić jej decyzji i czasowi...

147 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-06-16 00:23:17)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

Salamander68,, sorry, że obok gł. tematu, ale.. Chciałabym coś zrozumieć: związek rozpadł się z Twojej winy (nie wnikam co zrobiłeś), a Ty po prostu "wspaniałomyślnie" wyprowadziłeś się z waszego mieszkania i nawet nie próbowałeś tej kobiety przepraszać ani próbować jakoś problem naprawić, tylko "ze spokojem przyjąłeś jej decyzję"? ?

Ja nie wiem co mają w głowie tacy faceci.. Spieprzyli, a potem zachowanie jakby łaskę robili i wielką przysługę, że się usuną. A kobieta widzi, że gość ma w dupju, bo tak to można odczytać i jeszcze na koniec najlepsze - to ONA ma się odezwać i błagać o JEGO powrót (tego, który spieprzył) i to ONA ma być pewna, że chce. A on palcem nie kiwnął żeby widziała, że chce i że się stara że przeprasza, etc..
Nie wiadomo śmiać się czy płakać na taki tok myślenia. Kosmos i egotyzm do potęgi.

Zgadzam się. Oczywiście tak jak wszyscy piszemy autor nie powinien błagać na kolanach, nachodzić ją, bo musi też uszanować jej decyzję. Jednak jeżeli nie mówi się nic ukochanej tylko odchodzi nawet bez słowa przepraszam, to kobieta raczej sama się nie domyśli, że facet żałuje. Chodzi chociaż o te przepraszam, wyjaśnienie wszystkiego. Jeżeli kobieta nie będzie chciała dalej być razem, to uszanować to, ale też, żeby nie było tak, że mówi, że trzeba się rozstać, a on nic nie mówi i bez słowa odchodzi. No jednak jak nam zależy to trzeba o tym powiedzieć. Nikt nie jest jasnowidzem. Chyba, że między Wami Salamander już dawno było źle i samemu tak bardzo Ci nie zależy. No bo nie oszukujmy się, jak kogoś kochamy, to zwłaszcza po tak krótkim okresie nie myślimy o możliwości, że możemy być z kimś innym. Bardziej myślimy na zasadzie "Do niczego jej nie zmuszę, ale chciałbym, by do mnie wróciła". A Ty myślisz bardziej na zasadzie "No fajnie jakby do mnie wróciła, ale jestem też otwarty na inne kobiety, chciałbym zacząć związek z inną". Nie obraź się, ale moim zdaniem tak nie mówi mężczyzna, który kocha, nie myśli tak szybko na rozstaniu, że może z inną się zwiążę. No i wspaniale, że zmieniłeś się i chcesz, żeby była szczęśliwa, ale też naprawdę nie wierzę, że ktoś kto mocno kocha tak po prostu uznaje "Chciałbym, żeby wróciła, ale jak nie to będę z inną". Oczywiście w końcu widzi się też raczej szansę na związek z kimś innym, ale nie sądzę, by tak szybko.

Edit: No chociaż jak poczytałam Twój wątek, to teraz trochę inaczej to widzę. Faktycznie jak jej imponują bardziej pieniądze, fajny samochód i tak pisała o Tobie z koleżanką, o Twojej przeszłości (nieładnie, że wygadała Twoje osobiste, bolesne dla Ciebie sprawy), to jednak lepiej. Też pewnie popełniłeś błędy i przeprosić zawsze warto, a jak nam zależy to zwłaszcza, ale skoro ona tak Cię potraktowała to w sumie i tak nie była na to warta.

148

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
srokowiec napisał/a:
andale87 napisał/a:

Czyli podsumowująć: wg Was pomimo, że narobiłem jej wielkiej krzywdy, raniłem, nienawidziłem - nie powinienem nic robić, aby to naprawić, tylko się odciąć.

Wydaje mi się to tragiczne, bo nie wyobrażam sobie że mogę spać spokojnie nie robiąc nic.

Ech...
Wystarczy, że napiszesz jej/powiesz, iż zdałeś sobie sprawę jak ją krzywdziłeś i chciałbyś to naprawić i jej to wynagrodzić... Że brakuje Ci jej, nie wiem, "że kochasz", tęsknisz i takie tam.
A po tym sygnale z Twojej strony nie "odciąć się" a najnormalniej ...odsunąć.
I resztę zostawić jej decyzji i czasowi...


Popieram smile

149 Ostatnio edytowany przez cslady (2016-06-16 11:24:47)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Uważam, ze dobra radę dał Ci Salamander68, jednak ja zamiast nie odzywać sie zupełnie i czekac na jej ruch pisalabym, co jakis czas np. co 2-3tyg, moze raz w miesiacu zaproponowałbym spotkanie, tak zeby o Tobie nie zapomniała, tylko wiedziała, ze dalej przy niej jestes i na nia czekasz, ale bez naciskania. Mysle, ze wtedy jest szansa, ze wróci do Ciebie, ale musisz pokazać jej zmianę - nie słowami, tylko czynami i oczywiście nie naciskać na nia smile

Część posta została edytowana ze względu na bardzo niski poziom wypowiedzi oraz brak kultury osobistej. Cslady

150

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

(...) Nie mogę sobie wybaczyć, że tak dobrą osobę potraktowałem w ten sposób, tym bardziej że gdy nerwy opadły, wiem że nic się nie zmieniło - kocham ją ponad wszystko i nigdy więcej nie chcę być dla niej zły..

Tak jak patrzę na to co piszesz to mnie to wyglada, ze mieliście toksyczna relacje. Ty jesteś za pewne całkiem OK i Twoja kobieta tez ale razem tworzycie toksyczny związek.
Twoja kobieta znalazła sobie kogoś kto jej bardziej pasuje. Tobie tez to radzę. Jedyna szansa jest taka, ze za ileś LAT (tak to bedą lata) może ona zacznie idealizować przeszłość i Ci to wybaczy. Prawdopodobieństwo, ze to sie zdarzy jest niskie. Max 10%. Gdybys był moja kobieta i zachowywał byś sie tak wywalibym Cie po miesiącu i zamówiłbym restrainig order na 5 lat (nie oceniam Cie - tylko pisze co bym zrobił)
Na dzień dzisiejszy nie ma szans, zeby Ci wybaczyła. Teraz ma miodowych kilka lat z nowym. Być może nawet motylki i te całe pierdoły. Po pewnym czasie z nowego tez zaczną wychodzić rożne wady ale to dopiero po kilku latach. Wtedy MOŻE zatęskni za Toba. Ale może rownież nigdy nie zatęsknić.

Nie czekaj. Sobie samemu jest najtrudniej wybaczyć ale innej drogi dla Ciebie na dzisiaj nie widzę.

151

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

tak bardzo mnie kochała o czym świadczy to że przy mnie była i cierpiała tyle czasu- ojejejej, a teraz w końcu przejrzała i nie chce cierpieć ani narażać się, że znów będzie jak było. Zdziwiony??? facet, ty chcesz, to, że ona jest szcześliwa, to nieważne, bo TY chcesz. Egoista i dupek jakich mało. Twierdzisz, że się zmienisz?? aha. dopiero, jak z nia znów będziesz, dopiero wtedy się zmienisz?? a jak się nie zmienisz to co? Lejesz facet makaron na uszy i sciemniasz, bo widzisz, że ptaszyna odleciała, a ona tak cię kochała a mimo tego odeszła, no jak śmiała:D:D Daj sobie siana facet i może wyciągnij wnioski, by kolejnej osoby w swoim życiu nie krzywdzić. I jeszcze piszesz na kobiecym forum w stylu " ja biedny miiisio , skrzywdziłem ale ona ma wrócić". Wiesz, to byłoby może do zrozumienia, jakby to 12 latek pisał, ale nie dorosły facet. Facet, bo do meżczyzny to Ci daleko.

152

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
cataga napisał/a:

tak bardzo mnie kochała o czym świadczy to że przy mnie była i cierpiała tyle czasu- ojejejej, a teraz w końcu przejrzała i nie chce cierpieć ani narażać się, że znów będzie jak było. Zdziwiony??? facet, ty chcesz, to, że ona jest szcześliwa, to nieważne, bo TY chcesz. Egoista i dupek jakich mało. Twierdzisz, że się zmienisz?? aha. dopiero, jak z nia znów będziesz, dopiero wtedy się zmienisz?? a jak się nie zmienisz to co? Lejesz facet makaron na uszy i sciemniasz, bo widzisz, że ptaszyna odleciała, a ona tak cię kochała a mimo tego odeszła, no jak śmiała:D:D Daj sobie siana facet i może wyciągnij wnioski, by kolejnej osoby w swoim życiu nie krzywdzić. I jeszcze piszesz na kobiecym forum w stylu " ja biedny miiisio , skrzywdziłem ale ona ma wrócić". Wiesz, to byłoby może do zrozumienia, jakby to 12 latek pisał, ale nie dorosły facet. Facet, bo do meżczyzny to Ci daleko.

Jak duży stopień upośledzenia i niskiej wartości trzeba mieć żeby pisać takie posty? Ale cataga jesteś zabawna! Dusza towarzystwa na pewno smile Dobrze, że jesteś na tym forum, przydał się twój komentarz smile Czy ja napisałem, że jestem zdziwiony? Czy napisałem że MA wrócić? Czy kobiety nie umieją czytać ze zrozumieniem? Czy przez 20 wiadomości nie próbuję wytłumaczyć, że wiem, rozumiem mój błąd i chcę wszystko naprawić, o ile i tak bardzo jak będzie mi to dane?

Co raz to kolejna osoba myśli że jest bardziej zabawna, bo radośniej ujmie temat, ironicznie opisze moje zachowanie, no ekstra! smile Gratuluję poczucia humoru, twardych zasad, nigdy nie popełniania błędów smile Mi do tego niestety daleko, ale chcę to zmienić i pytam o radę.

153 Ostatnio edytowany przez cataga (2016-06-16 22:31:03)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

, nigdy nie popełniania błędów smile- a kto powiedział,że nie popełniam błedów. Ok,  popełniam. Ale nie te same przez rok na okrągło, a jak bliska osoba w końcu ma dosć i odchodzi, nagle wieeelki płacz, bo pan chce zabawkę z powrotem. Krytykujesz zdania osób sie wypowiadających, są ci nie w smak, to zrozumiałe - ale wybacz, nikt nie kazał ci pisać o tym, prawda? Opisując swoją historię musiałes wiedziec, że wywoła ona rózne, równiez niepochlebne komentarze. Nie tylko ja napisałam ,że po prostu jestes niedojrzałym dupkiem - tylko,że ja to powiedziałam dosadniej. Oburza cię to? A mnie oburza takie zachowanie jak Twoje. Ty nie popełniłes błąd - ty popełniałes non stop, przez dłuższy okres czasu wiele tych samych błędów!!! Nagle się obudziłes, bo zabaweczka ci się z rąk wymknęła - ja to tak widzę, Ty - widzisz to inaczej. Ja nie znam całej historii, a tylko to, co napisałeś SAM. Nie chciałes komentarzy - było nie pisać postu. Mówię to z perspektywy kobiety, której były tak bardzo, tak baardzo chciał wracać i taaak bardzo obiecywał,ż e sie zmieni( nie nastąpiło to przez 6 lat) ,że posuwał się do zastraszania, gróźb karalnych, śledzenia, straszenia , wyzwisk. A sprawa skończyła sie na policji. Mówię to z perspektywy osoby, której były tak uprzykrzył życie, że kiedy zmarł, odczułam wieeeelką, wieelką ulgę. Pozdrawiam i zyczę opamiętania w chęci powrotu do byłej. Spieprzyłeś związek - to postaraj się , by w kolejnym związku nie popełniac tych samych błedów. cyt"planuję raz na jakiś czas niezobowiązująco się odezwać. Boję się tylko, że tym samym dam jej komfort że jestem cały czas i w spokoju będzie budowała swoją relację''. Facet, to jest NĘKANIE, i to obecnie jest karalne. Ty to uważasz za " niezobowiązujące"- jak wszyscy PSYCHOLE, którzy nękają swoje byłe, bo one nie chcą wrócić do nich na ich skinienie. Żal ci,że ona tak szybko ( wg ciebie) znalazła innego. Ona ma komfort budowania relacji, a ciebie zazdrość gryzie. Pies ogrodnika i psychol. Nadal nie rozumiesz, co ludzie ci piszą, ma być tak, jak chcesz , by było.

154

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
cataga napisał/a:

, nigdy nie popełniania błędów smile- a kto powiedział,że nie popełniam błedów. Ok,  popełniam. Ale nie te same przez rok na okrągło, a jak bliska osoba w końcu ma dosć i odchodzi, nagle wieeelki płacz, bo pan chce zabawkę z powrotem. Krytykujesz zdania osób sie wypowiadających, są ci nie w smak, to zrozumiałe - ale wybacz, nikt nie kazał ci pisać o tym, prawda? Opisując swoją historię musiałes wiedziec, że wywoła ona rózne, równiez niepochlebne komentarze. Nie tylko ja napisałam ,że po prostu jestes niedojrzałym dupkiem - tylko,że ja to powiedziałam dosadniej. Oburza cię to? A mnie oburza takie zachowanie jak Twoje. Ty nie popełniłes błąd - ty popełniałes non stop, przez dłuższy okres czasu wiele tych samych błędów!!! Nagle się obudziłes, bo zabaweczka ci się z rąk wymknęła - ja to tak widzę, Ty - widzisz to inaczej. Ja nie znam całej historii, a tylko to, co napisałeś SAM. Nie chciałes komentarzy - było nie pisać postu. Mówię to z perspektywy kobiety, której były tak bardzo, tak baardzo chciał wracać i taaak bardzo obiecywał,ż e sie zmieni( nie nastąpiło to przez 6 lat) ,że posuwał się do zastraszania, gróźb karalnych, śledzenia, straszenia , wyzwisk. A sprawa skończyła sie na policji. Mówię to z perspektywy osoby, której były tak uprzykrzył życie, że kiedy zmarł, odczułam wieeeelką, wieelką ulgę. Pozdrawiam i zyczę opamiętania w chęci powrotu do byłej. Spieprzyłeś związek - to postaraj się , by w kolejnym związku nie popełniac tych samych błedów. cyt"planuję raz na jakiś czas niezobowiązująco się odezwać. Boję się tylko, że tym samym dam jej komfort że jestem cały czas i w spokoju będzie budowała swoją relację''. Facet, to jest NĘKANIE, i to obecnie jest karalne. Ty to uważasz za " niezobowiązujące"- jak wszyscy PSYCHOLE, którzy nękają swoje byłe, bo one nie chcą wrócić do nich na ich skinienie. Żal ci,że ona tak szybko ( wg ciebie) znalazła innego. Ona ma komfort budowania relacji, a ciebie zazdrość gryzie. Pies ogrodnika i psychol. Nadal nie rozumiesz, co ludzie ci piszą, ma być tak, jak chcesz , by było.

Komedia. Ty myślisz że ja nie wiem jak wygląda MOJA sytuacja? I co poczułem, w którym momencie? Że musisz mnie uświadamiać, że nagle się obudziłem? Dobrze, ze tak to widzisz i ja TAK SAMO TO WIDZĘ I TAK SAMO UWAŻAM - ZROZUMIAŁEM JAK STRACIŁEM. Ale to już wiemy, nie masz nic do poradzenia to pisz w innych tematach, może komuś pomożesz.
Co zmienisz tymi swoimi komentarzami, bo ja mam je kompletnie gdzieś - nie zmienią mojego wcześniejszego zachowania, bo to już się stało.
Nie krytykuje rad, tylko bezsensowne posty o tym, że jakim to nie jestem dupkiem, nie-facetem itp. Szkoda mi na to czasu, dziwię się, że Wam go nie szkoda.

Wiesz co to NĘKANIE? Chyba nie do końca. Odezwanie się raz na jakiś czas przy jej zgodzie na to, to nie jest to co Ty przeżywałaś, że jak ktoś umarł to nawet nie było Ci go szkoda. Nie porównuj mnie do swojej sytuacji, bo to mega patologia. To że kogoś uważałaś za psychola to nie znaczy że ja nim jestem.

Nie ma we mnie nic z zazdrości. TO zabawne jak przekładasz swoje doświadczenia na moją sytuację. Założę się że jesteś tak naiwna, że dałabyś sobie rękę uciąc że moja sytuacja jest taka sama jak twoja smile

155

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

"planuję raz na jakiś czas niezobowiązująco się odezwać''Nadal nie rozumiesz. teraz kręcisz,że jak ona wyrazi zgodę to od czasu do czasu będziesz sie do niej odzywał. A jak NIE WYRAZI zgody, to też będziesz się odzywał? Mam nie pisać- bo bardzo Ci moje odpowiedzi nie w smak, ale wybacz- to jest forum i nie masz żadnej ' władzy" by zabronić mi wyrazić własne zdanie. Nie tylko ja napisałam, że zaczyna to podpadać pod nękanie - to , co ty uważasz za " niezobowiązujące". Ludzie piszą ci, jak to wygląda z drugiej strony, ale ty jesteś tak zafiksowany na jednym, że szukasz tylko jak by tu zjesc ciastko i miec ciastko. Nie rozumiem, dlaczego masz pretensję,że Cie krytykujemy- powtarzam- pisząc post sam domagałes się odpowiedzi. Ludzie dali ci radę - przeprosic i odpuścic, ale nie - ty szukasz rady, która będzie brzmiała- nękaj ją to w końcu będziecie  żyli razem długo i szczęsliwie. A, że takiej rady NIE otrzymałeś - juz frustracja i krytyka, że nie wnoszę swoimi odpowiedziami nic do tematu. To jest forum i mam prawo do wypowiedzi, skoro napisałes temat.

156

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
cataga napisał/a:

"planuję raz na jakiś czas niezobowiązująco się odezwać''Nadal nie rozumiesz. teraz kręcisz,że jak ona wyrazi zgodę to od czasu do czasu będziesz sie do niej odzywał. A jak NIE WYRAZI zgody, to też będziesz się odzywał? Mam nie pisać- bo bardzo Ci moje odpowiedzi nie w smak, ale wybacz- to jest forum i nie masz żadnej ' władzy" by zabronić mi wyrazić własne zdanie. Nie tylko ja napisałam, że zaczyna to podpadać pod nękanie - to , co ty uważasz za " niezobowiązujące". Ludzie piszą ci, jak to wygląda z drugiej strony, ale ty jesteś tak zafiksowany na jednym, że szukasz tylko jak by tu zjesc ciastko i miec ciastko. Nie rozumiem, dlaczego masz pretensję,że Cie krytykujemy- powtarzam- pisząc post sam domagałes się odpowiedzi. Ludzie dali ci radę - przeprosic i odpuścic, ale nie - ty szukasz rady, która będzie brzmiała- nękaj ją to w końcu będziecie  żyli razem długo i szczęsliwie. A, że takiej rady NIE otrzymałeś - juz frustracja i krytyka, że nie wnoszę swoimi odpowiedziami nic do tematu. To jest forum i mam prawo do wypowiedzi, skoro napisałes temat.

Ale pisz sobie ile Ci się podoba, czy ja gdzieś Ci zabroniłem czy też znów głowa nie pozwala Ci czytac ze zrozumieniem? Napisałem, że mój post był jasno sprecyzowany, na przykładzie żeby już Cię nie wysilać - ile kosztują gruszki? A Ty odpowiadasz nie jedz gruszek bo są nie dobre. Nie o to pytam. I jak tłumaczę że nie o to pytam to wg Ciebie się oburzam:)

Jak nie wyrazi zgody to nie będę. Lepiej Ci teraz?:) Nie pasuję do układanki psychola? Wiem, zawiodłem Cię, bo Ty już oceniłaś i wiesz najlepiej smile

Ale ja nie zarzekłem się czy zrobię to czy to jak niby twierdzisz, ale jestem zafiksowany na odpowiedzi na moje pytanie, które było jasno sprecyzowane. Nie otrzymałem takiej rady i też mi to daje do myślenia.

157

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

faceci jednak to debile. Była by totalną kretynką jak by do ciebie wrocila.

158

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
cukiereczek12 napisał/a:

faceci jednak to debile. Była by totalną kretynką jak by do ciebie wrocila.

Po Twoich powierzchownych ocenach wydaje mi się że szybciej ty jesteś totalną kretynką.

159

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

andale87, ogarnij się, bo jesteś na dobrej drodze do bana.

Ja akurat uważam, o czym wcześniej wspominałam w tym wątku,że facet, który spieprzył powinien chociaż przeprosić i odejść ze spuszczoną głową, ale pokazać, że wie, że sknocił.
Ale to jak Ty się odnosisz do użytkowników to jest dramat.. powściągnij emocje, wtedy będziesz w stanie przyjąć na chwile perspektywę swojej ex i kobiet z tego wątku, które rozumieją jak mogła się czuć, stąd takie reakcje - może zbyt emocjonalne również.

Więcej dystansu wink

160

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

andale87, ogarnij się, bo jesteś na dobrej drodze do bana.

Ja akurat uważam, o czym wcześniej wspominałam w tym wątku,że facet, który spieprzył powinien chociaż przeprosić i odejść ze spuszczoną głową, ale pokazać, że wie, że sknocił.
Ale to jak Ty się odnosisz do użytkowników to jest dramat.. powściągnij emocje, wtedy będziesz w stanie przyjąć na chwile perspektywę swojej ex i kobiet z tego wątku, które rozumieją jak mogła się czuć, stąd takie reakcje - może zbyt emocjonalne również.

Więcej dystansu wink

faceci jednak to debile. Była by totalną kretynką jak by do ciebie wrocil

Elle88 powiedz mi co wnosi taki post? Kobiety mają bardziej rozwiniętą inteligencję emocjonalną, wytłumacz mi co to za osoba, która widzi czyjś problem, wie że to w tym wypadku dla mnie bardzo wrażliwa sprawa i ocenia jednym zdaniem. Trochę wstyd, no ale tak jak traktujesz innych tak oczekuj być traktowanym.

161

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Dlatego zakładam oddzielny temat. Specjalnie dla zakompleksionych, sfrustrowanych, żadnych zemsty i rzucania kamieniami kobiet. Post będzie miał temat co sądzą o moim zachowaniu przez rok, gdy byłem największym sk*. Myślę, że w tym temacie ulżą swoim kompleksom, a w tym merytorycznie podyskutujemy.

162

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

(...) no ale tak jak traktujesz innych tak oczekuj być traktowanym.

http://i.imgur.com/yFhqlkM.jpg

Serio.. Ty to mówisz? :>
To wg tej zasady ex narzeczona traktuje Cię lepiej niż sam siebie po takiej akcji byś potraktował.

Dlatego zakładam oddzielny temat. Specjalnie dla zakompleksionych, sfrustrowanych, żadnych zemsty i rzucania kamieniami kobiet. Post będzie miał temat co sądzą o moim zachowaniu przez rok, gdy byłem największym sk*. Myślę, że w tym temacie ulżą swoim kompleksom, a w tym merytorycznie podyskutujemy.

Nie odp... maniany, tylko zastanów się chwilę czym prowokujesz do takiego a nie innego odbioru.
Nie idź na łatwiznę interpretacyjną i nie pobłażaj sobie, jak do tej pory wink
Gwarantuję Ci, że jak zaczniesz od siebie to i odbiór się zmieni.
Tak to działa.

163

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Moim zdaniem ten wątek to prowokacja kolejnego faceta, który przyszedł tutaj z misją. Słabiutko...

164 Ostatnio edytowany przez bullet (2016-06-17 09:13:42)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Kolego jest jedno istotne "ale" nie zapominaj, że w tej sprawie to Ty jesteś w czarnej d.pie, nie my. My mamy TYLKO doświadczenie.
Wg. mnie strzelanie focha, uogólnianie i obrażanie nie jest oznaką ogłady.

andale87 napisał/a:

Dlatego zakładam oddzielny temat. Specjalnie dla zakompleksionych, sfrustrowanych, żadnych zemsty i rzucania kamieniami kobiet. Post będzie miał temat co sądzą o moim zachowaniu przez rok, gdy byłem największym sk*. Myślę, że w tym temacie ulżą swoim kompleksom, a w tym merytorycznie podyskutujemy.

zostanie skasowany lub zamknięty, takie są zasady

165

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
bullet napisał/a:

Kolego jest jedno istotne "ale" nie zapominaj, że w tej sprawie to Ty jesteś w czarnej d.pie, nie my. My mamy TYLKO doświadczenie.
Wg. mnie strzelanie focha, uogólnianie i obrażanie nie jest oznaką ogłady.

andale87 napisał/a:

Dlatego zakładam oddzielny temat. Specjalnie dla zakompleksionych, sfrustrowanych, żadnych zemsty i rzucania kamieniami kobiet. Post będzie miał temat co sądzą o moim zachowaniu przez rok, gdy byłem największym sk*. Myślę, że w tym temacie ulżą swoim kompleksom, a w tym merytorycznie podyskutujemy.

zostanie skasowany lub zamknięty, takie są zasady


Nie zapominam. Nie strzelam też focha i się nie obrażam, piszę po prostu to co przyszło mi na myśl po Waszych odpowiedziach.

Mam jeszcze jedno pytanie, dla pewności - jeżeli ja się z nią NIE kontaktuje, a ona zaczyna się pytać w wiadomościach - co ze mną, jeżeli jest zła i smutna bo nie było mnie w jednym miejscu, w którym oboje mieliśmy się spotkać i dzwoni do mnie z pretensją, jeżeli irytuje się że jej nie odpisuję, to też nie robić sobie złudnych nadzieji?

Powiedziała też takie zdanie, że przeze mnie już chyba straciła wiarę w miłość, w domyśle że ciężko jej się wiązać z kimś nowym - to też nie jest sygnał żeby nie odpuścić?

Dodam że był okres w którym już będąc z obecnym chłopakiem gadaliśmy niemal codziennie, godziła się na to - też to o niczym nie świadczy?

Boję się że wystarczy kilka ruchów z mojej strony, spokojnych, nienerwowych prób i może zechcieć wrócić a ja za Waszą namową dam spokój. Co sądzicie?

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:
bullet napisał/a:

Kolego jest jedno istotne "ale" nie zapominaj, że w tej sprawie to Ty jesteś w czarnej d.pie, nie my. My mamy TYLKO doświadczenie.
Wg. mnie strzelanie focha, uogólnianie i obrażanie nie jest oznaką ogłady.

andale87 napisał/a:

Dlatego zakładam oddzielny temat. Specjalnie dla zakompleksionych, sfrustrowanych, żadnych zemsty i rzucania kamieniami kobiet. Post będzie miał temat co sądzą o moim zachowaniu przez rok, gdy byłem największym sk*. Myślę, że w tym temacie ulżą swoim kompleksom, a w tym merytorycznie podyskutujemy.

zostanie skasowany lub zamknięty, takie są zasady


Nie zapominam. Nie strzelam też focha i się nie obrażam, piszę po prostu to co przyszło mi na myśl po Waszych odpowiedziach.

Mam jeszcze jedno pytanie, dla pewności - jeżeli ja się z nią NIE kontaktuje, a ona zaczyna się pytać w wiadomościach - co ze mną, jeżeli jest zła i smutna bo nie było mnie w jednym miejscu, w którym oboje mieliśmy się spotkać i dzwoni do mnie z pretensją, jeżeli irytuje się że jej nie odpisuję, to też nie robić sobie złudnych nadzieji?

Powiedziała też takie zdanie, że przeze mnie już chyba straciła wiarę w miłość, w domyśle że ciężko jej się wiązać z kimś nowym - to też nie jest sygnał żeby nie odpuścić?

Dodam że był okres w którym już będąc z obecnym chłopakiem gadaliśmy niemal codziennie, godziła się na to - też to o niczym nie świadczy?

Boję się że wystarczy kilka ruchów z mojej strony, spokojnych, nienerwowych prób i może zechcieć wrócić a ja za Waszą namową dam spokój. Co sądzicie?

Nie analizuj każdego jej słowa pod kątem możliwości powrotu. 5 lat to bardzo długo, nie da się tego uciąć w jednej chwili.  Być może jej potrzeba kontaktu z Tobą,  prawdopodobnie z czasem coraz mniejsza, jest sposobem wyciszania waszej relacji.  A może jest w niej jeszcze jakieś uczucie do Ciebie i po prostu potrzebuje mieć Cię blisko.  Jak jest naprawdę,  wie tylko ona, ale wątpię żeby Ci powiedziała szczerze na jakim etapie jest. Prawdopodobnie boi się,że wciąż możesz ją skrzywdzić.  Jeśli ten kontakt między wami jest inicjowany przez obydwie strony to ok, niech trwa. Do czasu,kiedy któreś z Was go nie przerwie, ale nie oszukuje się w nim nadziei.  To może znaczyć wszystko i może nie znaczyć nic. Po prostu bądź "w okolicy" tak długo, jak ona pozwala. Niczego więcej nie możesz zrobić.  Teraz wszystko zależy od niej.

167

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
statystyczna_polka napisał/a:
andale87 napisał/a:
bullet napisał/a:

Kolego jest jedno istotne "ale" nie zapominaj, że w tej sprawie to Ty jesteś w czarnej d.pie, nie my. My mamy TYLKO doświadczenie.
Wg. mnie strzelanie focha, uogólnianie i obrażanie nie jest oznaką ogłady.

zostanie skasowany lub zamknięty, takie są zasady


Nie zapominam. Nie strzelam też focha i się nie obrażam, piszę po prostu to co przyszło mi na myśl po Waszych odpowiedziach.

Mam jeszcze jedno pytanie, dla pewności - jeżeli ja się z nią NIE kontaktuje, a ona zaczyna się pytać w wiadomościach - co ze mną, jeżeli jest zła i smutna bo nie było mnie w jednym miejscu, w którym oboje mieliśmy się spotkać i dzwoni do mnie z pretensją, jeżeli irytuje się że jej nie odpisuję, to też nie robić sobie złudnych nadzieji?

Powiedziała też takie zdanie, że przeze mnie już chyba straciła wiarę w miłość, w domyśle że ciężko jej się wiązać z kimś nowym - to też nie jest sygnał żeby nie odpuścić?

Dodam że był okres w którym już będąc z obecnym chłopakiem gadaliśmy niemal codziennie, godziła się na to - też to o niczym nie świadczy?

Boję się że wystarczy kilka ruchów z mojej strony, spokojnych, nienerwowych prób i może zechcieć wrócić a ja za Waszą namową dam spokój. Co sądzicie?

Nie analizuj każdego jej słowa pod kątem możliwości powrotu. 5 lat to bardzo długo, nie da się tego uciąć w jednej chwili.  Być może jej potrzeba kontaktu z Tobą,  prawdopodobnie z czasem coraz mniejsza, jest sposobem wyciszania waszej relacji.  A może jest w niej jeszcze jakieś uczucie do Ciebie i po prostu potrzebuje mieć Cię blisko.  Jak jest naprawdę,  wie tylko ona, ale wątpię żeby Ci powiedziała szczerze na jakim etapie jest. Prawdopodobnie boi się,że wciąż możesz ją skrzywdzić.  Jeśli ten kontakt między wami jest inicjowany przez obydwie strony to ok, niech trwa. Do czasu,kiedy któreś z Was go nie przerwie, ale nie oszukuje się w nim nadziei.  To może znaczyć wszystko i może nie znaczyć nic. Po prostu bądź "w okolicy" tak długo, jak ona pozwala. Niczego więcej nie możesz zrobić.  Teraz wszystko zależy od niej.

No właśnie i tu jest najważniejsze pytanie - być w okolicy tak długo jak ona chce? Łączy nas wiele, sprawy zawodowe, można powiedzieć, że gdybyśmy chcieli to każdego tygodnia byłaby potrzeba kontaktu. Czy wtedy nie przyzwyczaję jej do tego stanu rzeczy i potem z łatwością pójdzie sobie w inną stronę? Czy też to właśnie moja szansa na odbudowanie zaufania? Nie urywanie kontaktu i pozwolenie aby znów mi zaufała?

Odsunięcie się które większość z Was poleca, wiem że na pewno na początku skończy się dla mnie źle - ona jest teraz zadowolona, ma co robić, nie myśli o mnie jeżeli jej nowy chłopak jest przy niej. Waham się czy to w dłuższej perspektywie podziała, z moich obserwacji raczej to oznacza definitywny koniec i jej ułatwi decyzję.

168

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Eeee... to jeśli ona się z Tobą kontaktuje, wali tekstami mając już nowego partnera przecież (!!), że "przestała wierzyć w miłość" itp. - to też jest dobra.. Czyli tego nowego traktuje jak tampon emocjonalny i ma jego uczucia za przeproszeniem w tyłku.
W takim razie ja tutaj, Drodzy Państwo, biednej sierotki nie widzę. I powiem więcej - najwidoczniej podobało jej się takie traktowanie, skoro nie dość, że nie ucięła kontaktu z autorem to jeszcze fosi się, że jej szybko nie odpisuje czy codziennie wysyła mu smski. Mając nowego partnera (!!!!) zaznaczam.
Dla mnie oboje są siebie warci w tej sytuacji: ona widocznie jest z tych kobiet, które zakochują się w iluzji partnera i przywiązują się do niej do końca życia, nieważne jak się zmienił, a jednocześnie jest na tyle wyrachowana by krzywdzić nowego faceta i wykorzystywać jako tampon.

Jeśli jest jak on pisze to jej zachowanie jest równie paskudne, bo krzywdzi niewinna osobę, a tak naprawdę przebiera nogami żeby były o nią zawalczył.
Wszystko by było ok i zrozumiałe, gdyby nie wykorzystywała tego nowego żeby wzbudzić zazdrość, a potem go po prostu zostawi. Dlatego uważam, że żadna z niej "sierotka" tylko wyrachowana baba

169

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

bądź pasywny w sensie nie pokazuje się - odsunięcie się nie jest złym posunięciem uwierz mi:))) przerabiany i oklepany tamat:)

170

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

Eeee... to jeśli ona się z Tobą kontaktuje, wali tekstami mając już nowego partnera przecież (!!), że "przestała wierzyć w miłość" itp. - to też jest dobra.. Czyli tego nowego traktuje jak tampon emocjonalny i ma jego uczucia za przeproszeniem w tyłku.
W takim razie ja tutaj, Drodzy Państwo, biednej sierotki nie widzę. I powiem więcej - najwidoczniej podobało jej się takie traktowanie, skoro nie dość, że nie ucięła kontaktu z autorem to jeszcze fosi się, że jej szybko nie odpisuje czy codziennie wysyła mu smski. Mając nowego partnera (!!!!) zaznaczam.
Dla mnie oboje są siebie warci w tej sytuacji: ona widocznie jest z tych kobiet, które zakochują się w iluzji partnera i przywiązują się do niej do końca życia, nieważne jak się zmienił, a jednocześnie jest na tyle wyrachowana by krzywdzić nowego faceta i wykorzystywać jako tampon.

Jeśli jest jak on pisze to jej zachowanie jest równie paskudne, bo krzywdzi niewinna osobę, a tak naprawdę przebiera nogami żeby były o nią zawalczył.
Wszystko by było ok i zrozumiałe, gdyby nie wykorzystywała tego nowego żeby wzbudzić zazdrość, a potem go po prostu zostawi. Dlatego uważam, że żadna z niej "sierotka" tylko wyrachowana baba

Elle nie nie, być moze źle to przedstawiłem. Nie wysyła codziennie smsów. To jest tak, że ona na początku nie chciała mieć żadnego kontaktu, jednak ja prosiłem ją o rozmowy, załatwiłem kilka spraw dla niej, coś w stylu odkupienia. Ona za każdym razem mówiła że nie może się ze mną kontaktować bo nie chce robić krzywdy niewinnej osobie. Mowiła że jemu zależy na niej a jej na nim i chce sprobować żyć beze mnie. Jednak czasem widzę rozdarcie w niej i wahanie, wtedy właśnie dzieje się takie coś. NO własnie nie wiem w co wierzyć bo jeżeli mówi że przestała wierzyć w miłość to jest to sygnał dla mnie że tak dużo dla niej znaczyłem i się sparzyła i to co teraz to już nie to samo.

171

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

To wyrażaj się jasno - 'precyzyjnie' wink

Ok, bo miałam o niej nie najlepsze zdanie, w takim razie jest w porządku - stara się być.

Generalnie, wbrew pozorom, brak kontaktu jest najskuteczniejszym sposobem na byłych - niezależnie od tego kto zawinił, o ile sprawa PRZED urwaniem kontaktu została załatwiona z klasą i pozostały dobre wspomnienia stosunkowo.
Jeśli przeprosiłeś i ona ma 100% pewność, że żałujesz to Za kilka tyg./m-cy zacznie jej Ciebie brakować - jeśli nadal kocha (!!). Jeśli nie, to ani Twoje nagabywanie, kontakt od czapy pod byle pretekstem - nie załatwią Ci niczego, wręcz przeciwnie - pokazujesz się ze strony, której ona Cię nie zna i nie chce , skamlącego frajera.

Przeproś jak facet, upewnij się, że ona wie, że ją kochasz - jeśli to prawda i usuń się. Pozwól czasowi działać.
Jeśli ona ma być z tym nowym facetem, a wasz czas się skończył, to tak się stanie.
Jeśli macie do siebie wrócić - to wrócicie, bo ona sama "położy" ten nowy związek myśląc o Tobie.
Kapiszi? wink

172

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

To wyrażaj się jasno - 'precyzyjnie' wink

Ok, bo miałam o niej nie najlepsze zdanie, w takim razie jest w porządku - stara się być.

Generalnie, wbrew pozorom, brak kontaktu jest najskuteczniejszym sposobem na byłych - niezależnie od tego kto zawinił, o ile sprawa PRZED urwaniem kontaktu została załatwiona z klasą i pozostały dobre wspomnienia stosunkowo.
Jeśli przeprosiłeś i ona ma 100% pewność, że żałujesz to Za kilka tyg./m-cy zacznie jej Ciebie brakować - jeśli nadal kocha (!!). Jeśli nie, to ani Twoje nagabywanie, kontakt od czapy pod byle pretekstem - nie załatwią Ci niczego, wręcz przeciwnie - pokazujesz się ze strony, której ona Cię nie zna i nie chce , skamlącego frajera.

Przeproś jak facet, upewnij się, że ona wie, że ją kochasz - jeśli to prawda i usuń się. Pozwól czasowi działać.
Jeśli ona ma być z tym nowym facetem, a wasz czas się skończył, to tak się stanie.
Jeśli macie do siebie wrócić - to wrócicie, bo ona sama "położy" ten nowy związek myśląc o Tobie.
Kapiszi? wink

Oczywiście, dziękuję za rozsądny głos. Zaczyna to do mnie docierać..

Ja mam tylko jeszcze taką wątpliwość - w przypływie pierwszego żalu, skomlenia, powiedziałem jej, że jeżeli chce wrócić to lepiej teraz póki jeszcze nie tworzy z nowym mocnej więzi. Czy to nie jest tak, że potem nawet jak mnie kocha to będzie zbyt dobra dla nowego aby zerwać z nim dla mnie? Że wyrzuty sumienia ją zjedzą, że robi komuś takie coś? Skoro po pierwszych miesiącach nie chce mu tego zrobić, boję się że z czasem to będzie ją jeszcze bardziej powstrzymywało.

173

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Ja mam tylko jeszcze taką wątpliwość - w przypływie pierwszego żalu, skomlenia, powiedziałem jej, że jeżeli chce wrócić to lepiej teraz póki jeszcze nie tworzy z nowym mocnej więzi. Czy to nie jest tak, że potem nawet jak mnie kocha to będzie zbyt dobra dla nowego aby zerwać z nim dla mnie? Że wyrzuty sumienia ją zjedzą, że robi komuś takie coś? Skoro po pierwszych miesiącach nie chce mu tego zrobić, boję się że z czasem to będzie ją jeszcze bardziej powstrzymywało.

Nie martw się. Każdy potrafi odróżnić 'atrapę' uczucia od oryginału i jeśli jest z nim faktycznie by zapomnieć o Tobie to wkrótce zacznie ją to uwierać.

JA nie znam wszystkich szczegółów waszej historii, tak samo jak nie leżałam pod waszą kanapą żeby wszystko o waszym związku wiedzieć, ale wiem jedno - 5 lat to szmat czasu. Przeskakiwanie ze związku w związek odrazu , bez dania sobie dobrej "chwili" na uporządkowanie własnych uczuć, w 99% przyp. kończy się źle dla nowego związku, zaraz po tym starym.
ALe Ty powinieneś kontynuować ulepszanie siebie. Dla SIEBIE.

174 Ostatnio edytowany przez MrSpock (2016-06-17 12:29:21)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

Niestety ona miała trudny charakter i często robiła problemy z niczego, po jakimś czasie zaczęło mnie to irytować. Zacząłem dawać jej nauczki, byłem zły, chłodny, czasami bezlitosny.

Osoby które tutaj piszą w większości nie mają żadnej wiedzy psychologicznej, dlatego ten wątek jest niepotrzebnie tak długi.
Przede wszystkim nie powinieneś się z nią wiązać skoro ma trudny charakter, ani z żadną inną dziewczyną o trudnym charakterze. Czy masz możliwość poznania innej normalnej dziewczyny? To jest dla ciebie najlepsze rozwiązanie. Być może spory rzeczywiście nie były spowodowane przez ciebie tylko przez to że nie wytrzymałeś jej zachowania. Jeśli ona jest nadal taka, to powrót nie ma sensu i to nie dlatego że ona nie chce ale po prostu tak będzie dla ciebie lepiej.

Martwi mnie to, że ludzie nie umieją się dogadywać i spory przeradzają się w kłótnie zamiast stosować kompromis i konsensus. Chyba częściej przyczyną sporów są kobiety. Liczba udanych związków jest mniejsza niż 10%. Reszta ludzi żyje ze sobą bo nie potrafią odejść. Tak nie powinno być. Powinno być 99% udanych związków. To co jest wygląda tak, jakby ludzie tworzący związek wyszli z więzienia i ich psychika jest patologiczna. Nie wiem czemu jest taka sytuacja.

175 Ostatnio edytowany przez natolinka (2016-06-17 13:19:22)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

Drogie kobiety,

bardzo proszę Was o pomoc.
W moim życiu nigdy nikogo naprawdę nie kochałem, do czasu gdy 5 lat temu poznałem ją M. - zwariowałem kompletnie, oddałbym wszystko i wszystkich za bycie z nią.  Przez pierwsze 2 lata to była bajka, wiedziałem i tylko upewniałem się, że to kobieta mojego życia. Niestety ona miała trudny charakter i często robiła problemy z niczego, po jakimś czasie zaczęło mnie to irytować. Zacząłem dawać jej nauczki, byłem zły, chłodny, czasami bezlitosny. Podkreślam - od zawsze i ani przez chwilę nie zacząłem wątpić w to że tylko ją chcę, że z nią chcę spędzić życie pomimo jej wad.
Po pewnym czasie zacząłem mieć bardzo dużo stresów w pracy i nie miałem żadnej cierpliwości - zaczęliśmy się jeszcze bardziej kłócić, wyzywałem ją, zacząłem się zachowywać totalnie źle, mówiłem że jej nie kocham, że ją nienawidzę - trwało to przez ostatni rok. Ona wtedy pokazywała, że jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, pokazała mi co to prawdziwa miłość, na dobre i na złe. Cierpiała strasznie, bo myślała że jej nie kocham, a ja się na niej wyżywałem za moje niepowodzenia. Nie próbowałem nawet jej tłumaczyć, że kocham ją, ale nie daję sobie z tym wszystkim rady. Po pewnym czasie chciałem odpocząć od wszystkiego, wiedziałem że dalej nie mogę jej tak traktować, muszę odetchnąć. Zacząłem urywać celowo kontakt, wiedziałem że mnie kocha, nie obawiałem się niczego.
Ona w tym czasie przechodziła ciężką depresję. Po pół roku nabrałem siłę by wrócić, zacząć na nowo ją szanować, jednak okazało się, że od 4 miesięcy jest z kimś, jest szczęśliwa, nie chce do mnie wrócić,  bo on dał jej stabilizację, bezpieczeństwo i szacunek, to czego w tym czasie nie mogłem dać ja. Pytanie do Was - co mogę zrobić aby do niej wrócić? Wiem, że kochała mnie bardzo, wytrzymała wiele zanim wszystko się rozsypało. Nie mogę sobie wybaczyć, że tak dobrą osobę potraktowałem w ten sposób, tym bardziej że gdy nerwy opadły, wiem że nic się nie zmieniło - kocham ją ponad wszystko i nigdy więcej nie chcę być dla niej zły..


Nie czas na płacz nad rozlanym już mlekiem - przysłowia są mądrością narodów, a to było jedno z nich. Zachowywałeś się ,żeby nie powiedzieć po chamsku  w stosunku do kogoś kto Ciebie kochał,a teraz wielkie zdziwienie, że ona ma kogoś innego,kto ją darzy należytym jej szacunkiem. Z Twojego opisu widać,jak dziewczynę traktowałeś,więc wreszcie ona powiedziała dość i nie masz się co dziwić,bardzo mądrze postąpiła,zresztą i tak o kilka m-cy za późno,dosyć długo wytrzymywała Twoje
humorki,każdy ma jakieś problemy i nie tylko w pracy,z pracą,ale zachowuje się w stosunku do kochanej osoby odpowiednio. Sam sobie jesteś winien i w tej chwili musisz się pogodzić z tym, że ona już do Ciebie nie wróci i bardzo słuszna jej decyzja, większość tak by postąpiła.A Ty teraz przemyśl swoje nie tyle postępowanie w stosunku do niej - bo na to już za późno, ale  swoje zachowanie wogóle,bo żadna następna z Tobą nie będzie jeśli nie będziesz odpowiednio jej traktował. I jeszcze jedno to nie dziewczyna miała trudny charakter,tylko Ty . Dobrze,że chociaż przyznałeś, że to z Twojej winy było to rozstanie i gdzie tutaj wina dziewczyny? Widzę, że sam nie wiesz jak się sprawy mają. Dziewczyna ma trudny charakter,a rozstajecie się z Twojej winy, gdzie tu logika - pomyślałeś o tym? Podziwiam tę dziewczynę z "trudnym charakterem", że takie upokorzenia tak długo wytrzywywała.

176

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
MrSpock napisał/a:
andale87 napisał/a:

Niestety ona miała trudny charakter i często robiła problemy z niczego, po jakimś czasie zaczęło mnie to irytować. Zacząłem dawać jej nauczki, byłem zły, chłodny, czasami bezlitosny.

Osoby które tutaj piszą w większości nie mają żadnej wiedzy psychologicznej, dlatego ten wątek jest niepotrzebnie tak długi.
Przede wszystkim nie powinieneś się z nią wiązać skoro ma trudny charakter, ani z żadną inną dziewczyną o trudnym charakterze. Czy masz możliwość poznania innej normalnej dziewczyny? To jest dla ciebie najlepsze rozwiązanie. Być może spory rzeczywiście nie były spowodowane przez ciebie tylko przez to że nie wytrzymałeś jej zachowania. Jeśli ona jest nadal taka, to powrót nie ma sensu i to nie dlatego że ona nie chce ale po prostu tak będzie dla ciebie lepiej.

Martwi mnie to, że ludzie nie umieją się dogadywać i spory przeradzają się w kłótnie zamiast stosować kompromis i konsensus. Chyba częściej przyczyną sporów są kobiety. Liczba udanych związków jest mniejsza niż 10%. Reszta ludzi żyje ze sobą bo nie potrafią odejść. Tak nie powinno być. Powinno być 99% udanych związków. To co jest wygląda tak, jakby ludzie tworzący związek wyszli z więzienia i ich psychika jest patologiczna. Nie wiem czemu jest taka sytuacja.

Chciałbym, żeby wyglądało to tak, że mam wpływ na to w kim się zakochuje, ale wydaje mi się że tak nie jest. Jej inne cechy były dla mnie idealne, dlatego problemy które robiła stały się mniej ważne. W skrócie normalna dziewczyna bez problemów byłaby lepsza, ale co mogę zrobić skoro kocham moją byłą? Jej wady były dla innych nie do przyjęcia, ale dla mnie byly też czymś za co i pomimo czego ją kocham. Inne kobiety mogłyby mieć inne wady nawet dużo mniejsze ale zbyt mocno mi by przeszkadzały aby się zakochać.

177

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
natolinka napisał/a:
andale87 napisał/a:

Drogie kobiety,

bardzo proszę Was o pomoc.
W moim życiu nigdy nikogo naprawdę nie kochałem, do czasu gdy 5 lat temu poznałem ją M. - zwariowałem kompletnie, oddałbym wszystko i wszystkich za bycie z nią.  Przez pierwsze 2 lata to była bajka, wiedziałem i tylko upewniałem się, że to kobieta mojego życia. Niestety ona miała trudny charakter i często robiła problemy z niczego, po jakimś czasie zaczęło mnie to irytować. Zacząłem dawać jej nauczki, byłem zły, chłodny, czasami bezlitosny. Podkreślam - od zawsze i ani przez chwilę nie zacząłem wątpić w to że tylko ją chcę, że z nią chcę spędzić życie pomimo jej wad.
Po pewnym czasie zacząłem mieć bardzo dużo stresów w pracy i nie miałem żadnej cierpliwości - zaczęliśmy się jeszcze bardziej kłócić, wyzywałem ją, zacząłem się zachowywać totalnie źle, mówiłem że jej nie kocham, że ją nienawidzę - trwało to przez ostatni rok. Ona wtedy pokazywała, że jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, pokazała mi co to prawdziwa miłość, na dobre i na złe. Cierpiała strasznie, bo myślała że jej nie kocham, a ja się na niej wyżywałem za moje niepowodzenia. Nie próbowałem nawet jej tłumaczyć, że kocham ją, ale nie daję sobie z tym wszystkim rady. Po pewnym czasie chciałem odpocząć od wszystkiego, wiedziałem że dalej nie mogę jej tak traktować, muszę odetchnąć. Zacząłem urywać celowo kontakt, wiedziałem że mnie kocha, nie obawiałem się niczego.
Ona w tym czasie przechodziła ciężką depresję. Po pół roku nabrałem siłę by wrócić, zacząć na nowo ją szanować, jednak okazało się, że od 4 miesięcy jest z kimś, jest szczęśliwa, nie chce do mnie wrócić,  bo on dał jej stabilizację, bezpieczeństwo i szacunek, to czego w tym czasie nie mogłem dać ja. Pytanie do Was - co mogę zrobić aby do niej wrócić? Wiem, że kochała mnie bardzo, wytrzymała wiele zanim wszystko się rozsypało. Nie mogę sobie wybaczyć, że tak dobrą osobę potraktowałem w ten sposób, tym bardziej że gdy nerwy opadły, wiem że nic się nie zmieniło - kocham ją ponad wszystko i nigdy więcej nie chcę być dla niej zły..


Nie czas na płacz nad rozlanym już mlekiem - przysłowia są mądrością narodów, a to było jedno z nich. Zachowywałeś się ,żeby nie powiedzieć po chamsku  w stosunku do kogoś kto Ciebie kochał,a teraz wielkie zdziwienie, że ona ma kogoś innego,kto ją darzy należytym jej szacunkiem. Z Twojego opisu widać,jak dziewczynę traktowałeś,więc wreszcie ona powiedziała dość i nie masz się co dziwić,bardzo mądrze postąpiła,zresztą i tak o kilka m-cy za późno,dosyć długo wytrzymywała Twoje
humorki,każdy ma jakieś problemy i nie tylko w pracy,z pracą,ale zachowuje się w stosunku do kochanej osoby odpowiednio. Sam sobie jesteś winien i w tej chwili musisz się pogodzić z tym, że ona już do Ciebie nie wróci i bardzo słuszna jej decyzja, większość tak by postąpiła.A Ty teraz przemyśl swoje nie tyle postępowanie w stosunku do niej - bo na to już za późno, ale  swoje zachowanie wogóle,bo żadna następna z Tobą nie będzie jeśli nie będziesz odpowiednio jej traktował. I jeszcze jedno to nie dziewczyna miała trudny charakter,tylko Ty . Dobrze,że chociaż przyznałeś, że to z Twojej winy było to rozstanie i gdzie tutaj wina dziewczyny? Widzę, że sam nie wiesz jak się sprawy mają. Dziewczyna ma trudny charakter,a rozstajecie się z Twojej winy, gdzie tu logika - pomyślałeś o tym? Podziwiam tę dziewczynę z "trudnym charakterem", że takie upokorzenia tak długo wytrzywywała.

Dzięki za odpowiedź na moje pytanie! big_smile Przecież wyraznie pytałem - czy to dobrze, że tak długo ze mną wytrzymała/czy ona miała trudny charakter czy ja/ czy powinienem się teraz ''wielce'' dziwić/ czy ona dobrze zrobiła big_smile

178 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-06-17 13:25:29)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Mr Spock, nie kompromituj się chłopie.. skoro osoby z tego wątku "nie mają wiedzy psychologicznej to wspomnij tez, że Ty nie masz wiedzy ŻYCIOWEJ.
Z tego co wiemy, masz 30 lat a nie byłes w żadnym związku i nie miałeś nigdy seksu. Twoje porady z tej perspektywy - człowieka z wiedza psychologiczną, jak rozumiem? big_smile to jakiś żart..

Powinieneś mieć w stopce podpis informujący o tym, że swoją bogatą wiedze o życiu i relacjach czerpiesz..z Podręczników do psychologii.
Już nie raz czytając Twoje wypowiedzi użytkownicy nie wiedzieli śmiać się czy płakać.

"Powinieneś zakochać się w normalnej kobiecie", która nie ma 'trudnego charakteru' ..:D big_smile wspaniałe porady. Widać, że ani razy w życiu nie miałeś okazji swojej wiedzy sprawdzić w praktyce. Niestety jest bardziej skomplikowana.
Musisz zmienić podręczniki na takie, które uwzględniają 'czynnik ludzki'  wink

179

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
MrSpock napisał/a:

Osoby które tutaj piszą w większości nie mają żadnej wiedzy psychologicznej, dlatego ten wątek jest niepotrzebnie tak długi.
Przede wszystkim nie powinieneś się z nią wiązać skoro ma trudny charakter, ani z żadną inną dziewczyną o trudnym charakterze. Czy masz możliwość poznania innej normalnej dziewczyny? To jest dla ciebie najlepsze rozwiązanie. Być może spory rzeczywiście nie były spowodowane przez ciebie tylko przez to że nie wytrzymałeś jej zachowania. Jeśli ona jest nadal taka, to powrót nie ma sensu i to nie dlatego że ona nie chce ale po prostu tak będzie dla ciebie lepiej.

Martwi mnie to, że ludzie nie umieją się dogadywać i spory przeradzają się w kłótnie zamiast stosować kompromis i konsensus. Chyba częściej przyczyną sporów są kobiety. Liczba udanych związków jest mniejsza niż 10%. Reszta ludzi żyje ze sobą bo nie potrafią odejść. Tak nie powinno być. Powinno być 99% udanych związków. To co jest wygląda tak, jakby ludzie tworzący związek wyszli z więzienia i ich psychika jest patologiczna. Nie wiem czemu jest taka sytuacja.

A ty tak na serio? smile. Łącznie ze statystykami na temat związków i opinią na temat wiedzy ludzi udzielających się na forum? Mogę zapytać w której agencji badawczej pracujesz i jaką metodologię stosujecie? big_smile. Raczej mało ma to wspólnego z rzeczywistością big_smile.

Poza tym, ciekawa rzecz się dzieje: oprawca za chwilę stanie się tu ofiarą dziewczyny, która powiedziała dość i odeszła smile. Może specjalne warunki traktowania wprowadzimy dla autora? smile. Może zapomnimy o faktach i prawdzie na temat tego, jak się tu wypowiada, co ze sobą reprezentuje, jak mu palma odbijała i poniewierał dziewczynę. Długi wątek, to można zapomnieć wink.

180 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-06-17 16:52:22)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

Eeee... to jeśli ona się z Tobą kontaktuje, wali tekstami mając już nowego partnera przecież (!!), że "przestała wierzyć w miłość" itp. - to też jest dobra.. Czyli tego nowego traktuje jak tampon emocjonalny i ma jego uczucia za przeproszeniem w tyłku.
W takim razie ja tutaj, Drodzy Państwo, biednej sierotki nie widzę. I powiem więcej - najwidoczniej podobało jej się takie traktowanie, skoro nie dość, że nie ucięła kontaktu z autorem to jeszcze fosi się, że jej szybko nie odpisuje czy codziennie wysyła mu smski. Mając nowego partnera (!!!!) zaznaczam.
Dla mnie oboje są siebie warci w tej sytuacji: ona widocznie jest z tych kobiet, które zakochują się w iluzji partnera i przywiązują się do niej do końca życia, nieważne jak się zmienił, a jednocześnie jest na tyle wyrachowana by krzywdzić nowego faceta i wykorzystywać jako tampon.

Jeśli jest jak on pisze to jej zachowanie jest równie paskudne, bo krzywdzi niewinna osobę, a tak naprawdę przebiera nogami żeby były o nią zawalczył.
Wszystko by było ok i zrozumiałe, gdyby nie wykorzystywała tego nowego żeby wzbudzić zazdrość, a potem go po prostu zostawi. Dlatego uważam, że żadna z niej "sierotka" tylko wyrachowana baba

Zgadzam się. Niefajne zachowanie. Miałam podobnie z byłym, tzn sytuacja inna, to on mnie skrzywdził, nie ja jego, zostawił mnie dla innej, a potem potrafił pisać, że mnie kocha itp będąc z inną.

Autorze, na Twoim miejscu napisałabym jak to jest, że nie wierzy w miłość, że jest z innym. Napisz jej otwarcie, że jeżeli nadal Ciebie kocha, to nie powinna być z tym facetem. Ja tak samo napisałam byłemu, chociaż i tak wiedziałam, że on akurat on tego nie zrozumie, no ale jednak chciałam napisać ile dla mnie są warte jego słowa, skoro i tak jest z inną i że postępuje źle też wobec tej dziewczyny. Jak tak napiszesz, to kto wie może nawet mimo Twoich błędów dziewczyna otrząśnie się, że kocha Cię i faktycznie nie powinna być z tamtym. Jeżeli jednak jest wyrachowana to nie pomoże, ale warto spróbować.

181 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-06-17 17:00:55)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Eeee... to jeśli ona się z Tobą kontaktuje, wali tekstami mając już nowego partnera przecież (!!), że "przestała wierzyć w miłość" itp. - to też jest dobra.. Czyli tego nowego traktuje jak tampon emocjonalny i ma jego uczucia za przeproszeniem w tyłku.
W takim razie ja tutaj, Drodzy Państwo, biednej sierotki nie widzę. I powiem więcej - najwidoczniej podobało jej się takie traktowanie, skoro nie dość, że nie ucięła kontaktu z autorem to jeszcze fosi się, że jej szybko nie odpisuje czy codziennie wysyła mu smski. Mając nowego partnera (!!!!) zaznaczam.
Dla mnie oboje są siebie warci w tej sytuacji: ona widocznie jest z tych kobiet, które zakochują się w iluzji partnera i przywiązują się do niej do końca życia, nieważne jak się zmienił, a jednocześnie jest na tyle wyrachowana by krzywdzić nowego faceta i wykorzystywać jako tampon.

Jeśli jest jak on pisze to jej zachowanie jest równie paskudne, bo krzywdzi niewinna osobę, a tak naprawdę przebiera nogami żeby były o nią zawalczył.
Wszystko by było ok i zrozumiałe, gdyby nie wykorzystywała tego nowego żeby wzbudzić zazdrość, a potem go po prostu zostawi. Dlatego uważam, że żadna z niej "sierotka" tylko wyrachowana baba

Elle nie nie, być moze źle to przedstawiłem. Nie wysyła codziennie smsów. To jest tak, że ona na początku nie chciała mieć żadnego kontaktu, jednak ja prosiłem ją o rozmowy, załatwiłem kilka spraw dla niej, coś w stylu odkupienia. Ona za każdym razem mówiła że nie może się ze mną kontaktować bo nie chce robić krzywdy niewinnej osobie. Mowiła że jemu zależy na niej a jej na nim i chce sprobować żyć beze mnie. Jednak czasem widzę rozdarcie w niej i wahanie, wtedy właśnie dzieje się takie coś. NO własnie nie wiem w co wierzyć bo jeżeli mówi że przestała wierzyć w miłość to jest to sygnał dla mnie że tak dużo dla niej znaczyłem i się sparzyła i to co teraz to już nie to samo.

No teraz sprecyzowałeś, a poprzedni post brzmiał inaczej. Szkoda też, że o tym wszystkim nie napisałeś na początku tematu. No ok, to stara się być w porządku, ale to też warto jej napisać, że za szybko weszła w nowy związek. Ona sama nie jest pewna czego chce, zbyt dużo czuje do Ciebie, by zaangażować się w nowy związek. Może go skrzywdzić. Nie zapominaj, że on też ma uczucia. Możesz i tak napisać, że nie podoba Ci się ta sytuacja, w sensie, że źle zrobiłeś, chciałbyś to naprawić, ale tak pisząc ze sobą, a ona jest niepewna swoich uczuć żyjecie w zawieszeniu. Jeżeli ona nadal nie będzie wiedziała co robić lub będzie raczej chciała z nim być, to odejdź. Sam napisz, że musicie zerwać kontakt, bo inaczej oboje siebie krzywdzicie. Jeżeli ona wtedy ma zatęsknić lub uzna, że chce być z Tobą, jest w stanie Ci na nowo zaufać lub chociaż spróbować, to na pewno się odezwie. Nic innego wtedy nie będziesz mógł zrobić, bo gdy cały czas jesteś obok, to nawet ciężej jest jej pewnie wszystko przemyśleć. Kolejne wyznanie miłości nie sprawi, że ona od razu do Ciebie wróci. Czasem trzeba zerwać kontakt, by więcej siebie nie krzywdzić lub by przemyśleć i kto wie może wtedy do Ciebie wróci. Jeśli nie to będziesz musiał to uszanować.

182

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Drogi Autorze
Wasz zwiazek mozna bylo smialo nazwac toksycznym, a Twoim najwiekszym bledem bylo mowienie jej, ze jej nie kochasz...ona sobie to wziela bardzo do serca. Mialem przypadek z takim zwiazkiem, gdy powiedzialem kobiecie ze odchodze...choc tego nie chcialem, powiedzialem to po prostu w przyplywie irytacji. Ona wziela sobie do serca te slowa i....w miesiac pozniej juz ''znalazla'' sobie na FB (sic!) drugiego...oczywiscie z mojej strony reakcja typu pies ogrodnika i wyznania...ale pomimo ze jeszcze pol roku mielismy kontakt i pisala mi fajne i mile rzeczy...nic to nie dalo. Zostala z nim i juz razem mieszkaja, a ja zostawilem w spokoju, mimo ze chciala kontaktu dalej. Moral z tego taki, ze trzeba uwazac na to co sie gada na drugi raz, chocby nie wiadomo jaka zlosc brala...trzeba miec szacunek do uczuc innych.

183

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Screwdriver napisał/a:

Drogi Autorze
Wasz zwiazek mozna bylo smialo nazwac toksycznym, a Twoim najwiekszym bledem bylo mowienie jej, ze jej nie kochasz...ona sobie to wziela bardzo do serca. Mialem przypadek z takim zwiazkiem, gdy powiedzialem kobiecie ze odchodze...choc tego nie chcialem, powiedzialem to po prostu w przyplywie irytacji. Ona wziela sobie do serca te slowa i....w miesiac pozniej juz ''znalazla'' sobie na FB (sic!) drugiego...oczywiscie z mojej strony reakcja typu pies ogrodnika i wyznania...ale pomimo ze jeszcze pol roku mielismy kontakt i pisala mi fajne i mile rzeczy...nic to nie dalo. Zostala z nim i juz razem mieszkaja, a ja zostawilem w spokoju, mimo ze chciala kontaktu dalej. Moral z tego taki, ze trzeba uwazac na to co sie gada na drugi raz, chocby nie wiadomo jaka zlosc brala...trzeba miec szacunek do uczuc innych.

No przez ten rok mówiłem wszystkie najbardziej bolesne rzeczy jakie przychodziły mi do głowy. Dziś i każdego dnia gdy sobie o nich przypominam, jestem pewien że nie mam szans na normalne życie gdy tak ją skrzywdziłem. Przed chwilą przypomniał mi się tekst: ja: M., nie płacz już, wyjdź sobie, poznaj kogoś, zacznij żyć! - ona zaplakana: ale ja nie chcę..chcę tylko Ciebie.. JA: no co ja Ci poradzę.. sad

Dlatego marzę o tym, żeby móc to naprawić, to moje największe marzenie, bo nigdy nikomu nie robiłem źle, nigdy bym się nie spodziewał że jest coś we mnie co tak akurat ją potraktuje..
Bo co mi po tym, że będę miał moral.. wyrzuty sumienia pozostaną..

184 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-06-18 01:00:39)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Jakbyś naprawdę kochał ją tak samo mocno jak 3 lata wcześniej to nie wypadłyby ci takie słowa z ust.
To, że masz wyrzuty sumienia, jak każdy, kto nie potrafi się ugryźć w język to inna sprawa. Ale wyrzuty sumienia to kiepski fundament pod ew. powrót.
Skończą się wyrzuty, bo Ci dajmy na to przebaczy, a tobie wrócą powody, dla których miałeś jej dość.

A miałeś, nie ma sensu tego wypierać. Wstyd za głupie zachowanie to jedno, ale brak uczuć w tamtym okresie - drugie.

Bez sensu takie odgrzewane kotlety, najpierw się kogoś traktuje jak 5 koło u wozu, potem dostaje zasłużonego kopa w zad - to na co się skrycie liczyło, a potem wielki płacz bo samotne wieczory i się przypomniało" wielkie love, gdzie nie byłoby takiej rozkminy ani przez minutę, gdyby osoba została.


Ludzie jednak kochają dramaty.
Wszystko jest lepsze od 'nudy' , nawet związek z braku laku, gdzie jedno się wyżywa na drugim.

Ale co kto lubi.

Wiem, że zaraz zaprzeczysz i napiszesz jakim to WYJĄTKOWYM jesteście związkiem, że można kochać i wyzywać, umyślnie (!) ranić etc. Każdy porzucony tak gada, kiedy opętany jest przez obsesję na punkcie partnera, który go zostawił i stał się..niedostępny = bardziej atrakcyjny przez to. Taki paradoks tych, którzy odchodzą - z reguły nagle ich atrakcyjność pod każdym względem wzrasta, czyż nie? big_smile
"Porzucenie rodzi obsesję." Zapiszcie to sobie ludzie i na ścianę, ilekroć opętają was myśli o wspaniałości kogoś, z kim nie wyszło, tylko dlatego że was kopnął w zad. wink

185

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
andale87 napisał/a:

Dlatego marzę o tym, żeby móc to naprawić, to moje największe marzenie, bo nigdy nikomu nie robiłem źle, nigdy bym się nie spodziewał że jest coś we mnie co tak akurat ją potraktuje..
Bo co mi po tym, że będę miał moral.. wyrzuty sumienia pozostaną..

A świstak siedzi i zawija je w te sreberka - znasz to?

186

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

Jakbyś naprawdę kochał ją tak samo mocno jak 3 lata wcześniej to nie wypadłyby ci takie słowa z ust.
To, że masz wyrzuty sumienia, jak każdy, kto nie potrafi się ugryźć w język to inna sprawa. Ale wyrzuty sumienia to kiepski fundament pod ew. powrót.
Skończą się wyrzuty, bo Ci dajmy na to przebaczy, a tobie wrócą powody, dla których miałeś jej dość.

A miałeś, nie ma sensu tego wypierać. Wstyd za głupie zachowanie to jedno, ale brak uczuć w tamtym okresie - drugie.

Bez sensu takie odgrzewane kotlety, najpierw się kogoś traktuje jak 5 koło u wozu, potem dostaje zasłużonego kopa w zad - to na co się skrycie liczyło, a potem wielki płacz bo samotne wieczory i się przypomniało" wielkie love, gdzie nie byłoby takiej rozkminy ani przez minutę, gdyby osoba została.


Ludzie jednak kochają dramaty.
Wszystko jest lepsze od 'nudy' , nawet związek z braku laku, gdzie jedno się wyżywa na drugim.

Ale co kto lubi.

Elle nie wszystko jest tak proste jak piszesz i nie we wszystkim Twoje postrzeganie tematu jest jedyną racją.

Jak piszę że kocham i dlatego chcę wrócić to piszą że NIE KOCHAM. Jak piszę że mam wyrzuty sumienia, to napiszą że to zły fundament. Przecież nie napisałem że jedyny? Albo ze to mój motor napędowy?

Miałem jej dość. Ale nigdy nie chciałem jej stracić na zawsze. Nie ma osoby, która prędzej czy pózniej nie będzie miała swojego partnera nawet przez chwilę dość. Ale to nie ma nic do braku miłości.

Ale dlaczego bez sensu? Rozumiem, że po każdym błędzie w zwiazku bez sensu jest wracać?

Nie ma płaczu bo samotne wieczory, tylko płacz bo straciłem największego przyjaciela, którym nikt inny nie będzie w takim stopniu.

Myślę, że to nie kwestia kochania lub jego braku. Raczej problemów z którymi sobie nie radziłem a złość wylewałem na najbliższej osobie.

Zauważyłem też jedną, bardzo ciekawą prawidłowość na tym forum. Każda kobieta twierdzi, że my (Ci którzy popełniliśmy błąd) NA PEWNO NIGDY SIĘ NIE ZMIENIMY. I ŻEBY NASZ PARTNER UCIEKAŁ GDZIE TYLKO MOŻE.
Ja odwrócę pytanie i powiem, a co jeżeli nigdy więcej już bym jej nie skrzywdził? Jeżeli obecny czas od kliku miesięcy jest najgorszym w moim życiu i daje mi taką nauczkę, której nie sposób zapomnieć?

187

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Priscilla napisał/a:
andale87 napisał/a:

Dlatego marzę o tym, żeby móc to naprawić, to moje największe marzenie, bo nigdy nikomu nie robiłem źle, nigdy bym się nie spodziewał że jest coś we mnie co tak akurat ją potraktuje..
Bo co mi po tym, że będę miał moral.. wyrzuty sumienia pozostaną..

A świstak siedzi i zawija je w te sreberka - znasz to?

Klasyk. Bo przecież niemożliwe żeby wrócić i być lepszym. Żeby nauczyć się na błędzie. Takie rzeczy to tylko w filmach, ale na pewno nie w moim przypadku smile

Elle nie jestem tak ograniczony, żeby bazować na ego/mechanizmie niedostepnosci itp chociaz to tez na pewno działa. Nie twierdzę że straciłem najlepszą kobietę jaka chodzi po ziemi, bo miała mnóstwo wad. Straciłem kobietę, która pokazała że kocha mnie mimo wszystko. Dla takich osób też warto wszystko. Dlatego tak mocno ją kocham.

188 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-06-18 01:28:38)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Słuchaj, ziomeczku, coś Ci powiem.. bo duuużo Ci się na swój temat wydaje -jak każdemu facetowi w rozpaczy, kiedy już ktoś go nie chce wink Ale do rzeczy:

Elle nie jestem tak ograniczony, żeby bazować na ego/mechanizmie niedostepnosci itp chociaz to tez na pewno działa.

Tu nie chodzi o bycie ograniczonym debilem, tylko tak działa podświadomość. Siła tego z jaką ten mechanizm działa zależy od tego, na ile ktoś jest go świadomy. Thats all.
W kwestii działania podświadomość nie zachodzi korelacja typu: im wyższe IQ tym większa kontrola. Chodzi o IQ emocjonalne bardziej, ale i to za mało - potrzebna jest Świadomość, a ta wymaga pracy.
Dlatego zawsze wiem, że jak ktoś wychodzi z argumentem typu  "ale przecież nie jestem głupi żeby to u mnie działało" to wiem, że błądzi, a siebie przecenia w tym aspekcie wink Wszyscy jesteśmy "sługami" podświadomości, tylko jedni bardziej, inni mniej.

A na koniec coś czego na bank nie jesteś w stanie dostrzec, co dopiero przyznać, a ja po tym poznaje, że miałam 100% racji. Looknij na to:

tylko płacz bo straciłem największego przyjaciela, którym nikt inny nie będzie w takim stopniu.

Straciłem kobietę, która pokazała że kocha mnie mimo wszystko

To są dwa kluczowe zdania, które - co najważniejsze - padły z Twoich własnych ust.
Interpretacja z języka 'histerii' i przepalenia emocjami wink na język prawdy (gdy emocje opadną za kilka mcy) jest następująca: Tak, TY straciłeś przyjaciółkę i kogoś, kto CIEBIE kochał.
ALe nie ma w tym całym bełkocie SŁOWA o tym, co chciałbyś  jej DAWAĆ od siebie, że brakuje Ci możliwości bycia JEJ przyjacielem, robienia czegoś dla NIEJ, etc.
Wiem, że nie czujesz tej subtelnej różnicy. Boisz się, że nikogo kto się tak poświęcał (być może) nie poznasz.
Ale nie było wzajemności z Twojej strony.  Ty brałeś, nie dawałes. Miłość to DAWANIE.

Ty chciałbyś dalej brać, ale chwilowo nie możesz i to Cię boli, choć zarzekasz się, że to love.
Możesz dalej płynąć na haju emocji i obsesji, jakie daje bycie porzuconym, zostawionym , "przegranym", ale deep down wiesz, że więcej w tym jest kalkulacji i wyrzutów sumienia niż chęci bezwarunkowego dawania od siebie.

Tyle.
JA spadam, bo w chwili obecnej nie jesteś w stanie 'przejść na odbiór'.

189 Ostatnio edytowany przez mike123456789 (2016-06-18 02:00:05)

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

A ja napisze Ci calkiem szczerze tak: ( mega szczerze, wiec bez urazy )
kim ty jestes i ile masz lat? zadaj sobie te pytania, bo zachowujesz sie jak desperat  ktory to nigdy wczesniej nie mial kobiety, a nie mezczyzna i bez urazy raz jeszcze ale to sama i szczera i absolutna prawda a wiem dobrze co mowie, w zasadzie to pisze, bo sam skonczylem zwiazek po kilku l z kobieta z podobnego jak twoj powodu,w zasadzie to ona skonczyla wink tj podswiadomie trwalem w nim nie wiedzac po co, od dluzszej chwili, wiedzac ze sie sypie i jest do de ale nie robiac nic, z jakiegos powodu, jakiejs blokady, wewnetrznej ktorej wtedy nie umialem sie pozbyc - 3l idealne, najlepsze, ksiazkowe, do pozazdroszczenia, przykladne i calkowity rok do dupy. Krok po kroku do dna dnien.
(Robilem podswiadomie wszystko zeby ja stracic) choc ona robila wiele by to ratowac, czego nie widzialem wtedy, bo po tym co sie wydarzylo widziec nie chcialem, bo sie wypalilem, nie wiedzialem czego chce a jednoczesnie nie mialem odwagi powiedziec jej: zegnaj, za duzo razem dobrych chwil przeszlismy. Mysle ze to bylo juz przyzwyczajenie, od dawna tylko balem odwazyc sie, a gdybym to zrobil wtedy co teraz ci radze - w paradoksie zaoszczedzilbym nam ciezkiego roku duzo zdrowia mojego i jej i nerwow i na pewno rozstalibysmy sie w wiekszym szacunku a nie musieli przepraszac po czasie.
Moze masz podobnie jak ja kiedys i ten okres Ci minie rownie szybko i niespodziewanie co i mi,czego wtedy w zyciu sie nie spodziewalem, moze pozniej, ale minie na pewno i jej tez. Zaslugujecie na to. I ty i ona. U mnie trwalo to 2 tygodnie.
Tak czy tak sytuacja niemal identyczna, z tym ze pierwsze 2 tyg byly takie jak te twoje posty, tj. kiedy zrozumialem to jak ja ranilem i ze niewazne co i jak wiele to spowodowalo, nigdy jej sie to nie nalezalo, zwyczajnie nie umialem jej wybaczyc, pojac i postepowac inaczej , tak mialem, tak jak ty dzis - kiedy wszystko bylo swieze, kiedy ja stracilem na sile chcialem to naprawiac, naprawianie na sile jest zle ! zawsze ! zapamietaj ! im szybciej to zrozumiesz tym lepiej dla Ciebie wink Tak wiec polecam dac ci spokoj, tym bardziej ze ona sie z kims spotyka, u mnie tak nie bylo, czy to dla ciebie nie dodatkowy problem chlopie? co jest z toba nie tak? Ja przezywalem 2 tygodnie , a po tym? po tym przeszlo, pogodzilem sie, po tym zapomnialem o tym wszystkim co zle i dobre od tak, choc nie spodziewalem sie ze to mozliwe po 4l tak szybko. - ja natomiast mialem mocny i niewybaczalny powod  w srodku by zmienic swoje zachowanie, sposob jej traktowania w diametralny sposob, za to co zrobila -  poki mnie nie rozczarowala najmconiej - bylem najlepszy bo bylo warto i bylo dla kogo byc - ty najwyrazniej tez jakis powod miales - moze wydarzylo sie cos o czym nie chcesz tu napisac? nie wiem.
Ludzie nie zmieniaja sie z ksiazat w bestie od tak.
Jedno jest pewne, zacznij zyc, szybko zapomnisz, na pewno szybciej niz ona, bo kobietom zawsze jest trudniej, pewnie kobietom w temacie sie to nie spodoba ale to prawda - a ja biore tu meska solidarnosc bo nie moge czytac jak sie nad soba rozczulasz, to minie. Czy chcesz czy nie dzis, minie, szybciej lub pozniej. I czy to po krotszym czy dluzszym czasie ale wyjdzie Ci to na korzysc tak jak w moim przypadku i jej na pewno tez.

Pozwol jej isc dalej ! Zasluguje na to , tak jak Ty ! Nie zawiedz teraz siebie i jej przede wszystkim skoro juz ja skrzywdziles. Nie naprawisz tego a tylko kontakt niepotrzebnie bedzie wam utrudnial dalsze zycie ! Nie pierwsza i nie ostatnia kobieta ! Wiem co mowie, ty tez nie byles ostatnim facetem w jej zyciu i na pewno nie najlepszym ! Jesli takie rzeczy sie dzieja, maja miejsce to zawsze po cos !
I prosze cie powaznie, ogarnij sie raz jeszcze, bo calkiem powaznie robisz z siebie slabego 15latka, zarowno w oczach tej kobiety jak i forumowiczow ktorzy maja dosc juz mocno zapewne tego tragicznego posta, o ile to nie jakas tania prowokacja albo akcja zawistnej bylej ex ktora pisze w twoim imieniu z bolu wlasnych 4 liter bo i takie historie tu byly.
Rocznik poderzewam 87, ja 92 a wydaje mi sie ze bardziej ogarniety. Wez sie w garsc facecie.

190

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

Słuchaj, ziomeczku, coś Ci powiem.. bo duuużo Ci się na swój temat wydaje -jak każdemu facetowi w rozpaczy, kiedy już ktoś go nie chce wink Ale do rzeczy:

Elle nie jestem tak ograniczony, żeby bazować na ego/mechanizmie niedostepnosci itp chociaz to tez na pewno działa.

Tu nie chodzi o bycie ograniczonym debilem, tylko tak działa podświadomość. Siła tego z jaką ten mechanizm działa zależy od tego, na ile ktoś jest go świadomy. Thats all.
W kwestii działania podświadomość nie zachodzi korelacja typu: im wyższe IQ tym większa kontrola. Chodzi o IQ emocjonalne bardziej, ale i to za mało - potrzebna jest Świadomość, a ta wymaga pracy.
Dlatego zawsze wiem, że jak ktoś wychodzi z argumentem typu  "ale przecież nie jestem głupi żeby to u mnie działało" to wiem, że błądzi, a siebie przecenia w tym aspekcie wink Wszyscy jesteśmy "sługami" podświadomości, tylko jedni bardziej, inni mniej.

A na koniec coś czego na bank nie jesteś w stanie dostrzec, co dopiero przyznać, a ja po tym poznaje, że miałam 100% racji. Looknij na to:

tylko płacz bo straciłem największego przyjaciela, którym nikt inny nie będzie w takim stopniu.

Straciłem kobietę, która pokazała że kocha mnie mimo wszystko

To są dwa kluczowe zdania, które - co najważniejsze - padły z Twoich własnych ust.
Interpretacja z języka 'histerii' i przepalenia emocjami wink na język prawdy (gdy emocje opadną za kilka mcy) jest następująca: Tak, TY straciłeś przyjaciółkę i kogoś, kto CIEBIE kochał.
ALe nie ma w tym całym bełkocie SŁOWA o tym, co chciałbyś  jej DAWAĆ od siebie, że brakuje Ci możliwości bycia JEJ przyjacielem, robienia czegoś dla NIEJ, etc.
Wiem, że nie czujesz tej subtelnej różnicy. Boisz się, że nikogo kto się tak poświęcał (być może) nie poznasz.
Ale nie było wzajemności z Twojej strony.  Ty brałeś, nie dawałes. Miłość to DAWANIE.

Ty chciałbyś dalej brać, ale chwilowo nie możesz i to Cię boli, choć zarzekasz się, że to love.
Możesz dalej płynąć na haju emocji i obsesji, jakie daje bycie porzuconym, zostawionym , "przegranym", ale deep down wiesz, że więcej w tym jest kalkulacji i wyrzutów sumienia niż chęci bezwarunkowego dawania od siebie.

Tyle.
JA spadam, bo w chwili obecnej nie jesteś w stanie 'przejść na odbiór'.

BOŻE DROGI. NIE WIERZĘ. Mój post jest w skrócie w temacie, co mogę zrobić/mogę zrobić dla niej wszystko aby pokazać że ją kocham.

Ty wynajdziesz dwa zdania, w których piszę że kochała mnie pomimo wszystko i była bardzo dobra. I oczywiście w sekundę oprzesz całą moją motywację na tym, że chcę żeby mi znów było wygodnie. A ją mam w dupie, no bo jakby inaczej:) przecież coś by się nie zgadzało gdybym szczerze żałował moich czynów i chciał jej pokazać że nigdy więcej tak nie zrobię smile

Nie będę Cię przekonywał. Piszę że mam wyrzuty sumienia - dla Ciebie bazuję na wyrzutach sumienia i to nie ma przyszłości. NO KOMEDIA. Co by nie napisać, ja nie mam szans, moje intencje są nieszczere.

191

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

I najważniejsze - jeżeli piszę że kobieta kochała mnie mimo wszystko i chcę wrócić to oczywiście z wygody. No bo przecież jak mógłbym ją docenić, żałować i zrozumieć, że ktoś był dla mnie dobry i warto zrobić teraz dla niego wszystko, nawet i po czasie. To musi być czysta wygoda.

192

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Gdybyś kochał, doceniałbyś ją  w TRAKCIE trwania związku, nie post factum.
Przeczytaj co napisał kolega powyżej - prawie to samo co ja, tylko innymi słowami, bardziej dosadnie. On oczywiście tez się myli, wszyscy się mylimy. Tylko gość, który nie ogarnia własnych emocji przez rok, nie wie z jakiego tytułu mu palma odwalała, rozpieprza związek
"bez powodu", wie najlepiej smile Po co ci nasze "rady"? Skoro masz klapki na oczach i nie dopuszczasz żadnej innej  opcji niż to co Ci się teraz we łbie uroiło.
Wcześnie, przez rok roiło Ci się 180 stopni co innego.

Ogarnij się emocjonalnie, a potem bierz się za rozkminy i podejmowanie decyzji. Kolejność ci się pomyliła.
Generalnie, widać, że nie jesteś otwartym na rozwój człowiekiem, tylko upartym jak osioł młodziakiem, jeszcze nabierzesz pokory - trust me wink

dobrej nocy

193

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
mike123456789 napisał/a:

A ja napisze Ci calkiem szczerze tak: ( mega szczerze, wiec bez urazy )
kim ty jestes i ile masz lat? zadaj sobie te pytania, bo zachowujesz sie jak desperat i lalus, ktory to nigdy wczesniej nie mial kobiety, a nie mezczyzna i bez urazy raz jeszcze ale to sama i szczera i absolutna prawda a wiem dobrze co mowie, w zasadzie to pisze, bo sam skonczylem zwiazek po kilku l z kobieta z podobnego jak twoj powodu,w zasadzie to ona skonczyla wink tj podswiadomie trwalem w nim nie wiedzac po co, od dluzszej chwili, wiedzac ze sie sypie i jest do de ale nie robiac nic, z jakiegos powodu, jakiejs blokady, wewnetrznej ktorej wtedy nie umialem sie pozbyc - 3l idealne, najlepsze, ksiazkowe, do pozazdroszczenia, przykladne i calkowity rok do dupy. Krok po kroku do dna dnien.
(Robilem podswiadomie wszystko zeby ja stracic) choc ona robila wiele by to ratowac, czego nie widzialem wtedy jak slepiec, bo po tym co sie wydarzylo widziec nie chcailem, tzn wtedy chcialem bardzo ale nie potrafilem, wtedy nie rozumialem dzis tak - bo sie wypalilem, nie wiedzialem czego chce a jednoczesnie nie mialem odwagi powiedziec jej: zegnaj, za duzo razem pieknych chwil przeszlismy. Mysle ze to bylo juz zwykle przyzwyczajenie, od dawna tylko balem sie temu sprostac. Odwazyc sie, gdybym to zrobil w paradoksie zaoszczedzilbym nam ciezkiego roku duzo zdrowia mojego i jej i nerwow i na pewno rozstalibysmy sie w wiekszym szacunku a nie musieli przepraszac po czasie, zapominajac.
Moze masz podobnie jak ja kiedys i ten okres Ci minie rownie szybko i niespodziewanie co i mi,czego wtedy w zyciu sie nie spodziewalem, moze pozniej, ale minie na pewno i jej tez. Zaslugujecie na to. I ty i ona.
Tak czy tak sytuacja poza tym ze swiadoma mocniej, to niemal identyczna, z tym ze pierwsze 2 tyg to byla masakra u mnie, tj. kiedy zrozumialem blad, to jak ogromnie ja zranilem i ze niewazne co i jak wiele to spowodowalo, nigdy jej sie to nie nalezalo, zwyczajnie nie umialem jej wybaczyc, pojac i postepowac inaczej , tak mialem, tak jak ty dzis - kiedy wszystko bylo swieze, kiedy ja stracilem na sile chcialem to naprawiac, naprawianie na sile jest zle ! zawsze ! zapamietaj ! im sie mocniej starasz tym ona mocniej cie zleje !
Tak wiec polecam dac ci spokoj, tym bardziej ze ona sie z kims spotyka, u mnie tak nie bylo, czy to dla ciebie nie problem chlopie? co jest z toba nie tak? Ja przezywalem totalne pieklo przez jakies 2 tygodnie , a po tym? po tym przeszlo, pogodzilem sie, po tym zapomnialem o tym wszystkim co zle i dobre od tak, choc nie spodziewalem sie ze to mozliwe po 4l, a sytuacje dzis mam mega trudniejsza niz ty, w moim przekonaniu nie byla tego warta, bo mialem mocny ogromny i niewybaczalny powod  w srodku by zmienic swoje zachowanie, sposob jej traktowania w diametralny sposob, za to co zrobila - a to bylo niewybaczalne dla mnie i moich zasad, poki mnie nie rozczarowala nie raz tak mocno bylem najlepszy bo bylo warto i bylo dla kogo byc - ty najwyrazniej tez jakis powod miales - moze wydarzylo sie cos o czym nie chcesz tu napisac? nie wiem.
Ludzie nie zmieniaja sie z ksiazat w bestie od tak.
Jedno jest pewne, zacznij zyc, szybko zapomnisz, na pewno szybciej niz ona, bo kobietom zawsze jest trudniej, pewnie kobietom w temacie sie to nie spodoba ale to prawda - a ja biore tu meska solidarnosc nie broniac twojego zachowania ale nie mogac patrzec jaka babe z siebie robisz.
Czy to po krotszym czy dluzszym czasie ale wyjdzie Ci to na korzysc tak jak w moim przypadku, jej na pewno tez.
Pozwol jej isc dalej ! Zasluguje na to ! Tak jak Ty ! Nie zawiedz teraz siebie i jej przede wszystkim skoro juz ja skrzywdziles. Nie naprawisz tego a tylko kontakt niepotrzebnie bedzie wam utrudnial dalsze zycie ! Nie pierwsza i nie ostatnia kobieta ! Wiem co mowie, ty tez nie byles ostatnim facetem w jej zyciu i na pewno nie najlepszym ! Jesli takie rzeczy sie dzieja, maja miejsce to zawsze po cos !
I prosze cie powaznie, ogarnij sie raz jeszcze, bo calkiem powaznie robisz z siebie slabego 15latka, zarowno w oczach tej kobiety jak i forumowiczow ktorzy maja dosc juz mocno zapewne tego tragicznego posta, o ile to nie jakas tania prowokacja albo akcja zawistnej bylej ex ktora pisze w twoim imieniu z bolu wlasnych 4 liter bo i takie historie tu byly.
Rocznik poderzewam 87, ja 92 a wydaje mi sie ze bardziej ogarniety. Wez sie w garsc facecie.

Stary, jeżeli Ty oceniasz ogarniętość i bycie ''chłopem'' po tym jak przeżywa się rozstanie to najwięksi faceci to Ci którzy mają w partnerki w dupie. Możemy bicrekordy kto szybciej dojdzie do siebie, ale wątpliwa to satysfakcja. Kompletnie do mnie to nie przemawia, bo to jest klimat - nie wyszło Wam coś - będzie następna/y, nie ma co naprawiać, trzeba iść dalej, kolejny etap, żyj przyszłością! No wspaniale, życzę Wam tego z całego serca. . Nie przeszkadza mi kompletnie że ma kogoś. Ona zrobiła i wytrzymała dla mnie wiele. Ja też to mogę wytrzymać.

194

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?
Elle88 napisał/a:

Gdybyś kochał, doceniałbyś ją  w TRAKCIE trwania związku, nie post factum.
Przeczytaj co napisał kolega powyżej - prawie to samo co ja, tylko innymi słowami, bardziej dosadnie. On oczywiście tez się myli, wszyscy się mylimy. Tylko gość, który nie ogarnia własnych emocji przez rok, nie wie z jakiego tytułu mu palma odwalała, rozpieprza związek
"bez powodu", wie najlepiej smile Po co ci nasze "rady"? Skoro masz klapki na oczach i nie dopuszczasz żadnej innej  opcji niż to co Ci się teraz we łbie uroiło.
Wcześnie, przez rok roiło Ci się 180 stopni co innego.

Ogarnij się emocjonalnie, a potem bierz się za rozkminy i podejmowanie decyzji. Kolejność ci się pomyliła.
Generalnie, widać, że nie jesteś otwartym na rozwój człowiekiem, tylko upartym jak osioł młodziakiem, jeszcze nabierzesz pokory - trust me wink

dobrej nocy

Oczywiście, Ty wiesz lepiej ze ja jej nie kocham. Nie no, to oczywiste że jeżeli komuś W TRAKCIE związku zdarzyło się nie doceniać drugiej osoby to właśnie znaczy że jej nie kocha. Święte prawdy tutaj głosisz, wydaje mi się, że trzeba wcześniej poznać trochę prozy życia, żeby twierdzić takie śmiałe tezy.

195

Odp: Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Prozy życia? big_smile
I to mówi gówniarz, który ROK wyżywania się na kobiecie, którą rzekomo kocha nad życie nazywa "Zdarzyło się" (RAZ w domyśle).

Myślałam z początku, że rozmawiam z inteligentnym gościem, ale widzę zarozumiałego buca, który rozumy pozjadał i jeszcze starych wyjadaczy uczy o "prozie życia".
Ostrzegam cię tylko - jeśli jeszcze raz kiedykolwiek obrazisz którego z użytkowników pożegnamy się na dobre.

Jeśli przyszedłeś po pomoc - naucz się słuchać.
JEśli przyszedłeś się powymądrzać - krótka będzie twoja 'kariera' tutaj, masz moje słowo.

Posty [ 131 do 195 z 307 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie z mojej winy. Prośba do kobiet - jak mogę do niej wrócić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024