Co tu się odwala, to ja nie wiem. Ludzie po skrawku tekstu chcą zamknąć autora tematu w więzieniu. Proponuję trochę mniej żółci. Rozumiem, środek tygodnia, ludzie zmęczeni, ale wyżywacie się na niewinnym gościu, jak on na swojej dziewczynie.
Co do posta głównego andale87. Zmęczyłeś swoją dziewczynę przez ostatni rok. Rozstaniem nauczyłeś się, gdzie popełniłeś błąd. Nie napiszę jakie masz szanse, bo za mało informacji podałeś. No i super wrózką, terapetutą czy znawcą też nie jestem. I jest duże prawdopodobieństwo, że wyolbrzymiasz i Twoja złość wobec kobitki była którąś tam składową rozpadu waszego związku..
W każdym razie, jako mężczyzna, uszanuj jej decyzję. Opanuj swe emocje. Lepiej gryź ściany niż masz się do niej odzywać. Płacz ile chcesz, jeśli Ci to pomoże. Cierpienie uszlachetnia. Daj jej święty spokój. Skoro byłeś zły, jest to jej potrzebne. Pozałatwiaj jedynie formalności, jeśli jakieś zostały. I jeszcze raz - opanuj swoje emocje. Jeśli kiedykolwiek się odezwie, nie przywołuj przeszłości.
Daj sobie czas, tak z kilka miesięcy. Musisz ochłonąć. Ale w tym czasie naprawiaj i rozwijaj siebie. Zmień to, co doprowadziło do rozpadu tego związku. Nie możesz pokazywać swoich frustracji kobiecie, bo wtedy wychodzisz na naprawdę słabego faceta. Znajdź tego źródło, albo naucz się to wyładowywać w jakiś inny sposób, nawet twórczy - kup sobie perkusję czy coś. To tylko taki przykład.
Kochasz ją, to serio daj jej być szczęśliwą. Ona sama się odezwie, jeśli jej intuicja coś podpowie. A Ty się zmień. I nie naciskaj oraz nie nastawiaj się na powroty. Daj temu odpłynąć. Jeśli się nie zmienisz, to kiedyś sytuacja się powtórzy - może z tą, może z inną. Stań się lepszym mężczyzną od tego, przez którego rozpadł się ten związek.
Ja miałem podobnie, dlatego wiem co piszę. Byłem uzależniony od czegoś, przez co zniszczyłem podobny stażem związek. Dopiero pod koniec zaczęło mi świtać rozwiązanie. Ale kobieta się mną zmęczyła. Zaraz po mnie już się spotykała z innym. Ale przyjąłem to wszystko, w sensie jej deklaracje końca naszego związku na spokojnie i się wyprowadziłem. I szczerze było bardzo ciężko. Ale ciężej by było, gdybym prosił i się kompromitował. Ale się nie odzywałem. Milczenie dało mi jeszcze większe zrozumienie, wgląd i siłę do rozwiązania problemu. Mi minęły 4 miesiące i jest o niebo lepiej. A robi się tym lepiej, im więcej nad sobą pracuję. Kontrola emocji, praca, etc. I nie jest tak, że nie chciał bym, byśmy do siebie wrócili. Myślę o tym, ale też jestem otwarty na coś nowego... Ale nie wyjdę z propozycją powrotu pierwszy, ponieważ to ona ma być pewna, że warto. Ja swoje spieprzyłem i chcę tych samych błędów uniknąć kiedys..
Dlatego miej honor, pokaż jej, że rozumiesz swój błąd. Zaakceptuj w pełni jej odejście. Nie przepraszaj, ale po prostu zaakceptuj jej decyzję i pogódź się z tym, że to koniec. A nigdy nie wiadomo, co może przynieść czas. Może i ona zechce być z Tobą, tym lepszym Tobą, który definitywnie się poprawi i to NA ZAWSZE WYWALI SWOJE ZŁE NAWYKI, albo spotka Cie inna, piękna i mądra dziewczyna - ta idealna dla Ciebie kobieta. Zmiana i praca nad sobą zawsze przynosi dobre rezultaty. Poznaj swój problem, jego źródło. Pomogą Ci w tym książki, może i dobra terapia i samotność.
"Samotność stanowi dla duszy sposobność, by się poznać, dopilnować i ukształtować. Tylko puste głowy i niestałe serca boją się zostać w ciszy sam na sam ze sobą. W takich chwilach widzimy czy nasze uczucia są solidne i czy przypadkiem nie była to tylko pusta wrzawa. Wzniosłe uczucia mogą żyć własnym życiem, bez obecności fizycznej. Przeciwnie -odosobnienie oczyszcza je i zwielokrotnia."
Cyt. Leon Degrelle
Powodzenia.
P.S.
Andele87, czy Twoi rodzice nie robili Ci tego samego, co Ty dziewczynie? Nie wyładowywali swoich frustracji kosztem Twojej osoby?