nie no wiadomo, ale może ona też jest nudna i tylko niewiele więcej jej potrzeba?
nudni ludzie tez mają prawo do szczęścia, jak ona ma więcej oleju w głowie to go oleje, a jak nie to się zejdą i nie będą ludziom gitary zawracać pzdr
witam,
niektórzy już na mnie psy wieszają jutro umówiłem sie z nią do restauracji , zobaczymy ..... na kominek za gorąco
Grzesiu, nie wieszam na tobie psów, ale naprawdę takie sprawiasz na mnie wrażenie Jak naprawdę chcesz odzyskać żonę, to trzeba coś robić w tym kierunku, a nie tylko się żalić i czekać. No i brawo za restaurację
Koniecznie zamówcie kurczaka ze szpinakiem!
Witajcie,
Dziś odbyłem spotkanie z żonką w restauracji . Nie robiłem sobie nadziei że coś się zmieni ale czytając wasze rady wybrałem opcję „Spróbowania zawalczenia o żonkę” Jeszcze przed spotkaniem teściowa zadzwoniła że nam kibicuje, że ona ->(żonka) źle się tym czuje i takie tam, że muszę być cierpliwy. Na przywitanie buziak w policzek, zamówienie dań i rozmowa luźna typu co tam słychać co u znajomych, rodziny i takie tam. Po czym przeszedłem na temat jej przemyśleń odnośnie naszego związku i tu ona się popłakała i powiedziała że „nic się nie zmieniło w tym temacie” atmosfera się zrobiła lipna no ale miała być szczera rozmowa wiec taka obyłem. Oczywiście oferowałem poradnie małżeńską , nawet żeby ona sama poszła gdyż widziałem że faktycznie źle się z tym wszystkim czuje gdyż wszystko było pięknie , studia , praca, ślub , dom jak książka pisze a tu klops. W restauracji byliśmy ok. 1 godz później poszliśmy do ławkę z widokiem na wodę gdzie spędziliśmy 2 godziny i rozmowa na różne tematy luźne i naszego związku. Wiem że powiniem pomyśleć tez o sobie ale naprawdę zleży mi na niej… Reasumując rozmowa była spokojna nikt nikomu nie ubliżał, ja starałem się przekonać ja do spróbowania ale też z dystansem żeby nie odebrała że będzie koniec świata. W separacji jesteśmy juz 4 miesiąc , myślę ze dam jeszcze sobie czas 2-3 miesiące jak się nie uda… Nie wiem czy coś się zmieni? raczej nie robie nadziei gdyż to jest specyficzna osoba kominek wino i takie tam bajery raczej nie działają na tą osobę, która nie czuje nic do mnie „wiem tylko że jestem dla niej ważny” wywnioskowałem ze ona sama czeka żebym to zakończył i gra może na czas …. Ale coż ja już wyżej pisałem postaram się uratować związek i dam sobie czas ….. na koniec spotkania tez buziak w policzek dziwnie się czuje tak… po spotkaniu oczywiście się popłakałem ;/ dobre rady miłe widziane
136 2016-06-26 20:36:53 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-06-26 20:39:21)
Jak zwykle bez konkretów. Co Tobie i nam po informacji gdzie stała ławka i czy było w pobliżu bajoro.
Pisz co powiedziała, konkretnie, cytat. Swoje wrażenia pomiń, bo większość można pewnie określić mianem: pobożne życzenie. Cytuj ją i wtedy można będzie dojść do jakiegoś wniosku.
hmm że ona chyba sama nie wie czego chce lub czeka na moj ruch zakończenia tego tak to odebrałem nie było jakiś stwierdzeń mocnych i delkaracji
hmm że ona chyba sama nie wie czego chce lub czeka na moj ruch zakończenia tego tak to odebrałem nie było jakiś stwierdzeń mocnych i delkaracji
Ona po polsku jeszcze potrafi? Jeżeli tak to ją dociśnij i się dowiedz, bo coś jest, tylko nie chce powiedzieć. Swoją drogą taka "separacja, bo nie wiem" dla mnie osobiście stanowiłaby podstawę do "rozwodu, bo tak".
Jak to "nie wiem"? Dobrze wie, tylko obecnie lepszą opcją dla niej jest wodzenie Ciebie za nos.
moze masz rację ale może jestem "dupa" od tamtej pory gdzie mi powiedziała ze mnie nie kocha spotkaliśmy sie łącznie ok 6 razy gdzie 4 spotkania ostatnie byłby nie udane w takim sensie że ja widziałem tylko jej widne i wiadomo emocje i takie tam... "Ja dam szanę postaram się " jak sie nie uda trudno bede wiedział ze sie nie udało i tyle ...
moze masz rację ale może jestem "dupa" od tamtej pory gdzie mi powiedziała ze mnie nie kocha spotkaliśmy sie łącznie ok 6 razy gdzie 4 spotkania ostatnie byłby nie udane w takim sensie że ja widziałem tylko jej widne i wiadomo emocje i takie tam... "Ja dam szanę postaram się " jak sie nie uda trudno bede wiedział ze sie nie udało i tyle ...
Trochę od tylniej strony to wszystko jest robione. Już teraz mogę Ci powiedzieć, że ta Twoja szansa dla niej i staranie nic nie przyniosą. Dlaczego? Bo szansę można dać osobie, która o taką szansę się stara. Czy możesz to powiedzieć o swojej żonie? Obecnie zarówno dajesz szansę i starasz się, prosisz o wybaczenie i wybaczasz. Ale robisz to wszystko sam. Za siebie i za nią.
w sumie masz rację , ale dopiero powiedzmy że zacząłem się starać wiec to początek .... restauracja , później kino, wypad na kręgle, bede kreatywny jak sie nie uda trudno ....
w sumie masz rację , ale dopiero powiedzmy że zacząłem się starać wiec to początek .... restauracja , później kino, wypad na kręgle, bede kreatywny jak sie nie uda trudno ....
Ponownie od tyłka strony. Żeby podjąć działania należy wiedzieć najpierw dlaczego się je podejmuje i do czego mają prowadzić. Ty nie wiesz o co chodzi Twojej żonie. Ona sama mówi, że się wypaliła, nie kocha Cię i ogólnie nie wie. Według jakiej matematyki wyszło Ci, że lekarstwem na to są wypady gdzieś i wkupywanie się w łaski. Nie tak buduje się dojrzały związek. Pewnie nie jest to nic nowego w waszym przypadku, bo widać, że nie potraficie ze sobą rozmawiać. Ona się wypala, ucieka do rodziców, nie wie, wylewa rzewne łzy, a Ty ją na kręgle zabierasz... Nosz koorfa!
Są dwie drogi. Albo przestajesz odgrywać na swoje swoje potrzeby obydwie role w związku (bo obecnie Twoje małżeństwo wygląda jak gra jednego aktora), uznajesz jej argumentację, tj. wypaliła się i nie kocha, nie ciągniesz niczego na siłę i kończysz związek.
Albo podejmujesz konkretne kroki aby najpierw ustalić o co naprawdę chodzi, co należy zrobić aby temu zaradzić i wspólnie podejmujecie działanie zmierzające ku temu. Nie potraficie rozmawiać (bo wasze rozmowy do tej pory niczego nie wniosły) idziecie do poradni małżeńskiej i przepracowujecie tam problem, bez uchylania się, unikania, teatrzyków. Dopiero gdy będziesz wiedział na czym stoisz będziesz mógł coś zrobić. Oczywiście może się również okazać, że w poradni małżonka dojdzie do tych samych wniosków (nie kocha i nie chce z Tobą być), ale przynajmniej skróci to Twoją agonię. A teraz przestań zastanawiać się nad kartą dań i atrakcjami, a zastanów się nad dobrą poradnią i najbliższym wspólnym terminem wizyty.
143 2016-06-26 21:20:28 Ostatnio edytowany przez djgrzes22 (2016-06-26 21:22:16)
myślisz ze poradnia coś pomoże , jak nie kocha to co poradnia pomoże, wydaje mi się ze dla tych który nie potrafią się dogadać ale im zależy a tutaj mi zależy a z jej strony "nie" bo sama nie wie czego chce lub czeka aż ja to zakończe...
144 2016-06-26 21:27:58 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-06-26 21:28:18)
myślisz ze poradnia coś pomoże , jak nie kocha to co poradnia pomoże, wydaje mi się ze dla tych który nie potrafią się dogadać ale im zależy a tutaj mi zależy a z jej strony "nie" bo sama nie wie czego chce lub czeka aż ja to zakończe...
Poradnia mogłaby pomóc, gdyby chodziło o niedojrzałość, nieumiejętność porozumiewania, komunikowania i gdyby, tak jak domyślałeś się wcześniej, ona w rzeczywistości chciała abyś się o nią starał.
W przeciwnym razie rzeczywiście pomocy, jakiej byś chciał nie udzielą. Przynajmniej jednak będziesz mógł mieć jasno postawioną sprawę, że starania (jakiekolwiek) naprawy związku nie mają sensu.
Trudno tak naprawdę powiedzieć na razie, bo wszystko opieram na jej półsłówkach i Twoich wrażeniach, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wyklaruj swoją sytuację i to będzie najlepsze co możesz teraz dla siebie zrobić. Jeżeli będzie to rozwód, to cóż. Przynajmniej jest to również klarowna sytuacja.
Jak zwykle bez konkretów. Co Tobie i nam po informacji gdzie stała ławka i czy było w pobliżu bajoro.
Pisz co powiedziała, konkretnie, cytat. Swoje wrażenia pomiń, bo większość można pewnie określić mianem: pobożne życzenie. Cytuj ją i wtedy można będzie dojść do jakiegoś wniosku.
hmm że ona chyba sama nie wie czego chce lub czeka na moj ruch zakończenia tego tak to odebrałem nie było jakiś stwierdzeń mocnych i delkaracji
Jak tak wyglądają Twoje rozmowy z żoną, to ja się nie dziwię, że Wy nie możecie się dogadać... Klio zadała Ci proste pytanie: co powiedziała Twoja żona, cytat. A Ty: tak to odebrałem.
A gdzie ten cytat?
wiem że to dziwne ale taka prawda sie wydaje mi sie że ona jest niedojrzałą osobą myśli ze będzie żyć tylko miłością ....ale też liczą sie czyny gdzie mogła zawsze na mnie liczyć , była przeciwniczka wyrobienia prawa jazdy a dzis mi zakomunikowała ze moze pojdzie na kurs gdzie ja zawsze jej dupe woziłem na każde zawołanie .... co powiedziała nic wałaśnie "ze koniec" ze nic z tego nie bedzie" po prostu odebrałem ze jak mam przejać inicjatywę.... lub czekać aż jej się odmieni co wątpie i tyle
co powiedziała nic wałaśnie "ze koniec" ze nic z tego nie bedzie" po prostu odebrałem ze jak mam przejać inicjatywę.... lub czekać aż jej się odmieni co wątpie i tyle
Jak nie powiedziała, jak powiedziała
Tak jak podejrzewałam, opierasz się na pobożnych życzeniach. Mówi Ci jasno, że to koniec, a Ty interpretujesz to jako: mam przejąć inicjatywę... Chłopie daj sobie i jej spokój. Ona już postawiła na was krzyżyk.
nic nie powiedziała ..... nie powiedziała grzesiek to konie the end , wydaje mi sie tez ze bije sie z myslami jak byłoby dalej jak sobie poradzi dalej sama lub tam kogos pozna wiadomo jak teraz bywa .... nie bede tamto edytować "ze koniec" nic z teo nie bedzie " moze za mocno napisałem ale tego nie powiedziała
No to co konkretnie powiedziała? Będzie ten cytat czy nie?
nic wywoskowałem ze na dzień dzisiejszy nic z tego nie będzie ale kobieta zmienna jest wiec chyba poczekam 1-2 miesiace
Źle zrozumiałam. Poszliście więc do restauracji, poryczała się, potem poszliście popaczać w bajoro i wszystko to po to, żebyś nie usłyszał niczego konkretnego. Jedyny zanotowany tu jej cytat to: „nic się nie zmieniło w tym temacie”. Znaczy się w jakim temacie i co się nie zmieniło? Bo nadal tego nie wiesz, więc wypchała się sianem i paroma łezkami. Tymczasem planujesz starania i szanse. Czarno to widzę, bo robi z Tobą co chce i nie daje nic w zamian.
Ale trzeba przyznać, że optymista z Ciebie Dwa miesiące i wiatr być może zawieje w inną stronę. Jakiś model związku to też jest. Jakiś...
152 2016-06-26 22:23:31 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-06-26 22:24:46)
Ja nadal nie wiem, co ta żona konkretnie powiedziała. Wiem tylko, jak Autor to odebrał i co z tego wywnioskował. Wy w ogóle tam rozmawialiście czy tylko tak sobie siebie odbieraliście?
Ja nadal nie wiem, co ta żona konkretnie powiedziała. Wiem tylko, jak Autor to odebrał i co z tego wywnioskował. Wy w ogóle tam rozmawialiście czy tylko tak sobie siebie odbieraliście?
To były przekazy podprogowe Nie do zacytowania
zapytałem sie jej nie raz czy to koniec nie da mi znac??? to nic nie usłyszałem to jaki wniosek ze sama nie wie czego chce
zapytałem sie jej nie raz czy to koniec nie da mi znac??? to nic nie usłyszałem to jaki wniosek ze sama nie wie czego chce
A może dokładnie wie i postępuje zgodnie z tą wiedzą? Np. jaki wniosek wyciągnąłbyś zwracając bardziej uwagę na to co robi/nie robi. Bo z tego co widzę to w waszym przypadku lepiej nie pytać o polską mowę...
Co więc robi: wyprowadza się i nie wskazuje żadnej opcji rozwiązania sytuacji. Co więc o tym możesz sądzić? Czy na pewno, że nie wie czego chce?
grześ
co do prawka to widzisz, ona była w usa, a tam jest dżender i wszystkie babki mają prawko, wyśmiali ją to ona uznała że też chce, więc nie odpowiadaj jej jak buc że jej dupe woziłeś, tylko powiedz że jak tego chce to jej to dasz, pomożesz jej w nauce itp.
tu nie chodzi o to żebyś ją pytał czy to koniec, tylko żebyś się zapytał czego potrzebuje w waszym związku, czego jej brakuje, rozumiesz czy nie rozumiesz??
157 2016-06-26 23:03:17 Ostatnio edytowany przez vinnga (2016-06-27 22:24:28)
wulgaryzm wie juz mnie to wszystko irytuje.... wypowiadam się ..jedem mowi ze nie ma sensu dugi zeby sprobować ehhh ja sam nie wiem co robic, wiem ze ja nastawiłem się aby sprubować chociaż nawet jak nie bedzie przejwiać zainteresowania , poczekam 1-2mies jak sie nie uda trodno żyje sie dalej i tyle
huj wie juz mnie to wszystko irystuje ze sie tu wypowiadam jedem mowi ze nie ma senu dugi ze kąpnołbym w dupe ehhh ja sam nie wiem co robic, wiem ze ja nastawiłem się niedawno żeby to naprawić , naprawić dużo powiedziane żeby sprobować wiec tyle poczekam 1-2mies jak sie nie uda trodno żyje sie dalej i tyle
Ile wypiłeś, zanim napisałeś tego posta?
159 2016-06-26 23:17:50 Ostatnio edytowany przez djgrzes22 (2016-06-26 23:37:55)
post poprawiony wyżej
beznadziejny przypadek albo sobie jaja robi
161 2016-06-27 00:36:21 Ostatnio edytowany przez djgrzes22 (2016-06-27 00:40:57)
nie wiem wydawało mi się ze swoją żone znam 7 lat narzeczeństwa + 4 lata ślubu a tu zonk ;/ kasa , ferarii , miliony na koncie nie wchodzą w grę tylko miłość , i zero jak narazie rokowań na coś zeby byla nadzieja na uratowanie związku, ale poczekamy zobaczymy...... ja też nie bede w nieskończoność czekał ma tez swoją granice
djgrzes22 jestem nowa na tutejszym forum, ale przeczytałam cały Twój temat i o to, moje spostrzeżeni.
1. Symptomy że, w Waszym związku dzieje się źle, były od dawna, zwyczajnie w rutynie dnia codziennego, przeoczyłeś je.
Sam gdzieś pisałeś, że brakowało czułości, bliskości, seksu, jeszcze przed wyjazdem żony. Widzisz, nie raz drobnostki, składają się, na większą całość. Coś już wtedy nie grało i tylko Ty, wiesz co.
Myślę że, żona " uciekła " już w momencie wyjazdu do USA. Tam przemyślała Wasze małżeństwo i po powrocie, dała Ci to do zrozumienia.
Kiedy ktoś mówi że, wypalił się w związku, oznacza - nie mam nic więcej do zaoferowania.
I tutaj taka uwaga, zastanów się, nad swoimi uczuciami. Piszesz, kocham żonę, tylko czy faktycznie ? Odpowiedź szczerze sobie na to pytanie. A może przemawia przez Ciebie, przyzwyczajenie i wybacz - pies ogrodnika.
2. Co mnie uderzyło w Twoich postach, radzisz się znajomych, przyjaciół, obcych ludzi, co masz robić. Moim zdaniem, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na takie pytanie.
Nikt nie był w Twoim związku, nikt nie był ścianą Waszego domu, Waszą miską ani materacem.
Tylko Ty sam wiesz, jak naprawę wyglądały Wasze relacje.
Im więcej dostajesz rad, opinii, tym większy masz mętlik w głowie.
Moja rada, powinieneś się wyciszyć, pozwolić aby emocje opały i gdy poczujesz że jesteś gotowy, przeanalizuj swoje małżeństwo, szczerze sam przed sobą. Przyznaj się do swoich błędów, przemyśl np. o co się zazwyczaj kłóciliście, dlaczego był między Wami chłód, itd.
Potem, podejmij decyzje, z chłodną głową czy chcesz ratować związek, czy go zakończyć.
Najgorsze co możesz zrobić, to tkwić w zawieszeniu. Ono Cię wykończy emocjonalnie.
Oferowałem jej wiele i ona o tym wie od poradni małżeńskiej nawet żeby sama poszła jesli ma problem bo widać że ma... az po omowienia wspolnie naprawy związku ale ona teraz nie potrafi musi od niej samej wyjsc inicjatywa wiec jak narazie mija 4 miesiac i lipa. Dziwne że nie powie koniec i byłoby po sprawie a ja głupi zyje nadzieja ze "coś ją tam oświeci" i zmieni zdanie. Jeśli chodzi o mnie emocje juz mi podały rozmowa jest przeprowadzana bez nerów, widomo wczoraj po rozmowie troche sie rozkleiłem ale to chyba normalne. Poczekam , postaram się bede na bierzaco pisał
164 2016-06-27 16:24:41 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-06-27 16:27:10)
Oferowałem jej wiele i ona o tym wie od poradni małżeńskiej nawet żeby sama poszła jesli ma problem bo widać że ma... az po omowienia wspolnie naprawy związku ale ona teraz nie potrafi musi od niej samej wyjsc inicjatywa wiec jak narazie mija 4 miesiac i lipa. Dziwne że nie powie koniec i byłoby po sprawie a ja głupi zyje nadzieja ze "coś ją tam oświeci" i zmieni zdanie. Jeśli chodzi o mnie emocje juz mi podały rozmowa jest przeprowadzana bez nerów, widomo wczoraj po rozmowie troche sie rozkleiłem ale to chyba normalne. Poczekam , postaram się bede na bierzaco pisał
Dalej nie rozumiesz istoty problemu. Do tanga, trzeba dwojga. Zarówno do stworzenia związku, jak i jego rozpadu.
W kółko piszesz, że żona ma problem. Owszem ma, tym problemem jesteś - Ty.
Piszesz tutaj bardzo ogólnikowo, ale z tego co zauważyłam, nie " przyswajasz " informacji, tkwisz przy swoim. Jeśli tak rozmawiasz z żoną, Ona mówi, niby słyszysz, ale jej nie słuchasz ! Nie dziwię się, iż w taki sposób, nie możecie dojść do porozumienia.
Powtórzę Ci, 10 letni związek nie rozpada się, bez przyczyny i winy również z Twojej strony.
I w tym tkwi sęk, abyś mógł naprawić małżeństwo, musiałby wiedzieć, co popsułeś, a Ty albo tego nie wiesz, albo nie chcesz o tym pisać.
Jakby nie było, zacznij słuchać, bo jesteście w patowej sytuacji, oboje liczycie, że drugą stronę, nagle oświeci i zrozumie swoje błędy.
Nawet jeśli się pokłócicie to wizyta u psychologa jak najbardziej jest na miejscu. Tylko wybierzcie jakiegoś dobrego terapeutę (najlepiej nie psychodynamiczni -> u nich terapia trwa latami, a wam jest potrzebny terapeuta skoncentrowany na rozwiązaniu problemu). Po drugie- nie obwiniaj się. To ani nie pomoże ani nie da Ci siły żeby o nią walczyć. Skoncentruj się na tym co zrobić, żeby ją odzyskać a nie na tym, że ją straciłeś Może brak dzieci to punkt zapalny? Może po prostu związek pod tym kontem nie dawał jej spełnia, albo nie widziała dalszych możliwości jego rozwoju ?
e kobieta zmienna jest wiec chyba poczekam 1-2 miesiace
Dwa miesiące i wiatr być może zawieje w inną stronę. Jakiś model związku to też jest. Jakiś..
Ona - ta żona - brzmi jak strasznie niezdecydowana baba, a Ty, Grzesiu, nie potrafisz jej przycisnąć, bo cokolwiek konkretnego powiedziała. Dwie godziny gadania o dupie maryni, niczego się nie dowiedziałeś, strata czasu. Poczekasz, aż za 2 miesiące ona z braku laku wróci do Ciebie, bo kobieta zmienną jest... ok. Ale każdy kij ma dwa końce. Czyli jako, że kobieta zmienną jest, za kolejne 2 m-ce znów się na Ciebie wypnie. Chcesz takiego związku? Ile tak pociągniesz? Skończy sie tak, że będziesz grzecznie czekał na panią, aż ona w końcu podejmie męską decyzję i ostatecznie i nieodwołalnie kopnie Ciebie w d***.
Chcesz coś ugrać, to musisz działać. Zmusić ja wyznania, o co jej chodzi, musicie porozmawiać poważnie, nie bać się tego, że będą łzy, bo będą. I nie gadać w restauracji, bo to dla Was zapewne krępujące, nie da się takich rozmów prowadzić w restauracji.
Zastanów się też dlaczego w ogóle tak bardzo chcesz ją odzyskać? Kochasz ją, czy się przyzwyczaiłeś, ze jest ta żona, obiad zrobi i upierze? Może wcale nie warto się o nią starać?
167 2016-06-27 21:45:21 Ostatnio edytowany przez djgrzes22 (2016-06-27 22:11:17)
Hmm kocham ja ale po waszych wypowiedziach stwierdzam że muszę dac jej ultimatum czasowe albo wraca do mnie albo coś wspólnie próbujemy naprawić bo restauracja kominek z winem i moje nastawienie żeby się postarać zawalczyć nie pomaga , nie pomoze wóz albo przewóz ....
Przykre, ale raczej nie zdziałasz nic.
Jej niepewność, wahania, że niby sama nie wie.
To nie tak,ona wie, tylko przyciśnięta do muru boi się w twarz powiedzieć, tak po prostu, albo forma zwykłego ludzkiego odruchu i naturalnej niechęci do sprawiania bólu innej osobie. Częsta przypadłość, i branie takiego wahania jako dobrej monety i łudzenie, to także częsta przypadłość, zwłaszcza jeżeli się kocha. Jak odpuścisz i będziesz czekać to jej to na rękę , bo przestaniesz wzbudzać w niej poczucie winy. Szybciej się wygrzebie.
Starania tez nic nie dadzą bo sam widzisz efekt. A o uczucia nie powinno się żebrać. Czasami trzeba zaakceptować. Tak po prostu, takie życie.
Odpuść bo się zamęczysz, takie przedłużanie agonii, zrobiłeś co mogłeś i nawet więcej. A kwiaty i restauracje, czizys. A jak ma kogoś, to pomyśl jak wypadłeś w jej oczach. I nie wykluczaj tego że może kogoś poznała, cecha facetów to wyparcie i to głównie w takich przypadkach. Oczywiste oczywistości są nie do przyjęcia. A z tego co piszesz to dalej nie wiesz czemu. Jej tłumaczenia albo ich brak nic nie mowią, a że uczucie się wypaliło- banał, ale czasami się wypala. To tak na pocieszenie.
dzieki za wypowiedz , na najbliższej okazji bede musił tak zrobić jak wyżej opisałem , gdyż ja juz sie mecze tym wszystkim , szkoda ze tak to sie potoczyło gdyż naprawdę nie było z nami tak źle ....
witajcie
długo nie pisałem bo w sumie co tu pisac... ostatnio 2 lub 3 razy widziałem sie z żonką...ona oczywiscie nic nie wie i potrzebuje czasu , powiedziałem jej ze ja tez nie będę czekał bóg wie ile na nią, sama powiedziała ze nie mielismy kryzysu itp i to co ona robi jest niedojrzałe i nie jedna osoba to jej powiedziała, czuje się lepiej ale samotnosc w domu troche mnie przybija ale i tak jest lepiej niz na początku....ile moze trwac ta separacja czy moze faktycznie potrzebuje czasu ona..
witajcie
długo nie pisałem bo w sumie co tu pisac... ostatnio 2 lub 3 razy widziałem sie z żonką...ona oczywiscie nic nie wie i potrzebuje czasu , powiedziałem jej ze ja tez nie będę czekał bóg wie ile na nią, sama powiedziała ze nie mielismy kryzysu itp i to co ona robi jest niedojrzałe i nie jedna osoba to jej powiedziała, czuje się lepiej ale samotnosc w domu troche mnie przybija ale i tak jest lepiej niz na początku....ile moze trwac ta separacja czy moze faktycznie potrzebuje czasu ona..
Żona nie wie, Ty nie wiesz i my nic nie wiemy. Separacja może trwać, do usranej śmierci i nikt nie wyznaczy Wam, konkretnego czasu. Musisz sam zdecydować, jak długo będziesz czekał i czy w ogóle, chcesz czekać.
W temacie: nic juz nie zrobisz.
Hej!
173 2016-08-06 21:56:09 Ostatnio edytowany przez djgrzes22 (2016-08-06 22:01:04)
witajcie
dawno nie pisałem, bo co tu pisac.....nic sie nie zieniło jesli chodzi o moja sytuacje ale utwierdzam sie mocno przekonaniu ze to juz the end, szkoda 10lat poszło w pizdu , nie było cichych dni, spania osobno itp, sex tez był , a wystarczył wyjazd i po przewracało sie w głowie i jej tekst : ludzie sie rozchodza i schodza" ja taki nie jestem jak cos zakanczam to definitywanie , a separacja mnie meczy juz trwa 6miesiecy
naprawde nie wiem co jeszcze poradzic a probowaliscie lobotomii? jak zle zacytowalem to sorry, gdzies czytalem otym ze to niektorym pomaga
175 2016-08-08 09:01:27 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-08-08 09:01:42)
Twoja żona na pewno kogoś poznała podczas wyjazdu. Wracając, myślami i sercem była za oceanem. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby wyjechała ponownie. Może jedynie to, co ją jeszcze tu trzyma to kwestie formalne z wyjazdem do USA.
Nawet jak kogoś poznała to masz szansę jeszcze to naprawić, ważne żeby poczuła się z Tobą jak dawniej. Zastanów się za co Cię pokochała, jaki byłeś 10 lat temu... Zaskocz ją! Masz szansę jeszcze ją odzyskać.
nie wiem czy da sie nią czymś zaskoczyć , byłem z nią w restauracji i nie tylko ją to nie rusza, ma problem ze sobą... wszystko miała....wystarczył wyjazd i pękło, najlepsze jest to ze nawet kryzysu nie mieliśmy jak niektóre małżeństwa maja....mija 3 tydz jak sie nie odzywamy do siebie pomału utwierdzam sie przekonaniu ze nie jest warta mnie , nie jest dojrzała....acz kolwiek nadal ja kocham niestety gdzie juz w separacji jesteśmy 6 miesiecy
witajcie
Dzis odbyłem rozmowe z zonka i powiedziała ze juz wie ze na 100% ze jest the end , jestem załamany bo żyłem nadzieja ze moze jednak przemysli mowiła ze dała szanse za wiazkowi tzw spotkanie moze łacznie 8 razy gdzie myslala ze jej sie odmieni ale nie było tak. mam mega doła;/
179 2016-08-14 22:05:35 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-08-14 22:06:46)
witajcie
Dzis odbyłem rozmowe z zonka i powiedziała ze juz wie ze na 100% ze jest the end , jestem załamany bo żyłem nadzieja ze moze jednak przemysli mowiła ze dała szanse za wiazkowi tzw spotkanie moze łacznie 8 razy gdzie myslala ze jej sie odmieni ale nie było tak. mam mega doła;/
Samo jeszcze nic na tym świecie się nie zrobiło.
Nie chce być z Tobą i musisz się z tym pogodzić. Nie płaszcz się i nie proś. Trzeba odbyć żałobę, ale można z tego wyjść. Tobie też się uda. Tymczasem trzymaj się i nie daj się sponiewierać.
dzieki za wsparcie żyłem nadzieją ze moze cos sie zniemi ale niestety nie;/ moj cały swiat sie zawalił dwu ktornie raz we kwietniu no i teraz mam doła ale czas leczy rany teraz czeka mnie poukładanie spraw notariusz i pozew o rozwod ;/
Kurcze te kobiety potrafią nie mieć serca Ciekawe czy o tym zadecydował może jego status materialny...