Ostatni rozwój wydarzeń nie wygląda obiecująco. Czy coś się zmieniło?
Nawet jeśli różowo nie jest, to nie bierz tego tak bardzo do siebie. Nie uzależniaj swojego samopoczucia tak bardzo od wiadomości, bądź jej braku. Weź tę znajomość bardziej na chłodno. A jeśli nie potrafisz i czujesz, że mogłaby przeszkadzać Ci w terapii, to zrezygnuj.
262 2016-06-26 18:07:50 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-06-26 18:18:43)
On jeszcze dopisał, ze pisze dopiero w sobotę, a ja ze znów ucieka a on tak bo ma prace.
I tyle.
Znamy się internetowo około 3 mies. widzieliśmy się 4 razy.
Albo:
- On po prostu na początku znajomości nie lubi kontaktować się za często;
Albo:
- nie jest Tobą zainteresowany;
Albo:
- ten Typ tak ma.
A jaka była intensywność Waszego pisania przed spotkaniem?
263 2016-06-26 20:34:11 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-06-26 20:35:12)
Troszkę podczytuję ten wątek i napiszę coś od siebie. Dla mnie ta znajomość nie rokuje Autorko. Jesli mężczyzna jest zainteresowany to będzie działał tzn. dzwonił, pisał, podtrzymywał kontakt, nawet ten bardzo zapracowany/zajęty. Znałam takich którzy prowadząc auto, bedac w pracy i robiąc 1000 rzeczy pisali i dzwonili bo ta chemia i przyciąganie, które odczuwali sprawiała ze "musieli" wręcz mimo ze teoretycznie nie mieli czasu albo nie byli z tych co lubią intensywny kontakt. Jesli wiec facet po trzech miesiącach znajomosci zachowuje sie tak jak Twoj ...kolega? i ta znajomość ma temperaturę budyniu odstawionego na pół godziny do lodówki to ja bym to spisała na straty. On jest moim zdaniem niezainteresowany, ewentualnie ciągnie rownolegle kilka takich znajomosci internetowo/ realnych i obecnie jest w fazie testowania która z nich ma potencjał na ciąg dalszy. Szkoda czasu.
Nie odzywał się od tamtego czasu, więc dałam sobie spokój. Zablokowałm go na fb bo nie chciałam, żeby mi się pojawiały jego posty.
Myślę, że przeszkadza mi to w terapii. Przede wszystkim chyba ja jeszcze nie jestem gotowa do związku
A i zaczęłam grupę terapeutyczną kobiet kochających za bardzo. Jest bardzo ciekawie
Dziękuję Wam za odzew.
Cieszę się, że udało Ci się podjąć jakąś decyzję, że nadal chodzisz na terapię i dbasz o to, by było lepiej. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!
P.S. Widzę, że z mężczyznami, których wymieniłyśmy w tym wątku, obie dałyśmy sobie wreszcie spokój
Nie odzywał się od tamtego czasu, więc dałam sobie spokój. Zablokowałm go na fb bo nie chciałam, żeby mi się pojawiały jego posty.
Myślę, że przeszkadza mi to w terapii. Przede wszystkim chyba ja jeszcze nie jestem gotowa do związku
A i zaczęłam grupę terapeutyczną kobiet kochających za bardzo. Jest bardzo ciekawieDziękuję Wam za odzew.
I bardzo dobrze. Zadbaj przede wszystkim o siebie. Potrzeba Ci teraz nieco zdrowego egoizmu.
Powodzenia
To jeszcze ja muszę Was zupdate'ować
Otóż ten "mój" znowu się odezwał sprowadzając rozmowę do flirtu. Szczerze mu napisałam, że nie będę do dowartościowywać, gdy czuje się samotny lub mu się nudzi i następnym razem niech napisze do kogoś innego. Musiałam być ostra, bo nadal bardzo mi się podoba, jego odzywanie się co kilka tygodni burzy mój spokój, a jednocześnie nic z tego dla mnie nie wynika.
Nie odzywał się od tamtego czasu, więc dałam sobie spokój. Zablokowałm go na fb bo nie chciałam, żeby mi się pojawiały jego posty.
Myślę, że przeszkadza mi to w terapii. Przede wszystkim chyba ja jeszcze nie jestem gotowa do związku
A i zaczęłam grupę terapeutyczną kobiet kochających za bardzo. Jest bardzo ciekawieDziękuję Wam za odzew.
Powodzenia w terapii!!!
To jeszcze ja muszę Was zupdate'ować
Otóż ten "mój" znowu się odezwał sprowadzając rozmowę do flirtu. Szczerze mu napisałam, że nie będę do dowartościowywać, gdy czuje się samotny lub mu się nudzi i następnym razem niech napisze do kogoś innego. Musiałam być ostra, bo nadal bardzo mi się podoba, jego odzywanie się co kilka tygodni burzy mój spokój, a jednocześnie nic z tego dla mnie nie wynika.
No i brawo, nie ma co służyć komuś za pompkę do ego. Wszystkie sobie znajdziemy wreszcie takich facetów, przy których nie będziemy rozkminiać, bo od początku nam pokażą, że im zależy
Pączusie,
rozmawiałam z terapeutką Doszłyśmy do wniosku, że zbyt pochopnie podjęłam decyzję o zablokowaniu go i wyrzuceniu z życia.
Postanowiłam, że to odkręcę. Zaraz się odezwał. Przeprosił, że się nie odzywał bo z netem nadal ma problemy - w nowym mieszkaniu jeszcze nie ma podłączonego a telefon numeryczny. Ja go rozumiem poniekąd, zawsze mówił, że on internetowy nie jest. Tak ma i już. Woli kontakty face to face. Zapytał od razu kiedy będę w jego mieście. Przez to, że doszła mi grupa terapeutyczna, mam mniej czasu na ewentualne spotkania, dlatego zaproponowałam termin na dopiero za dwa tyg. Szczerze mówiąc jestem w trudnym ale owocnym momencie terapii, w przeprowadzce i nie mam czasu ani energii na amory. I dopiero teraz go rozumiem, kiedy sama mam zasiep. Aż się zdziwił, że dopiero 21ego mamy się spotkać ale zgodził się.
Właśnie urządzam się w nowym mieszkaniu, pomyślałam, że skoro on pokazał mi swoje nowe gniazdo to i ja go zaproszę, za miesiąc, dwa. Napisałam czy się zgodzi, odpisał - oczywiście.
Z terapeutką rozmawiamy o tym, że warto mieć go za kumpla - ona już sporo o nim wie z moich opowieści. Podoba jej się to, mam wrażenie, że to facet stawiający wyraźnie swoje granice. Według niej jest to też dla mnie lekcja, żeby nie traktowac facetów jak zdobycz, a traktować go po kumpelsku. Czyli nie robić z niego raniącego mnie suknsyna albo odwrotnie, nie próbować go zdominować.
Dla mnie to będzie lekcja.
Dla mnie to będzie lekcja.
A dla niego? Co z nim?
Rozumiem Twoją perspektywę. Jednakże potraktowanie z góry tej znajomości jako pola treningowego może odbić się czkawką dla niego jeśli się zaangażuje, a Ty będziesz na nim testowała siebie, swoje granice i to czego się dowiesz na terapii. Trudno "ugryźć" tę znajomość w tym momencie.
Wiesz, ja powiedziałam terapeutce, że mogę spuścić z tonu i starać się podejść do tego kumpelsko. To raczej dla mnie taka trochę proteza ponieważ zależy mi na nim. Działa na mnie fizycznie i psychicznie. To ja nie powinnam obiecywać sobie za wiele. Dlatego terapeutka chce zebym ochłonęła.
Czyli to samo o czym była mowa w tym wątku: powoli. Ale też nie ma co popadać w skrajności i podchodzić do tej znajomości, jak do manewrów. Ciężko jest wyczuć złoty środek. Stąpasz teraz po cienkim lodzie, ale wraz z czasem i terapią będziesz poruszać się pewniej. Po prostu nie nastawiaj się na razie definitywnie, nie nazywaj waszej znajomości. Pozwól jej się potoczyć i w międzyczasie obserwuj. Dziel się spostrzeżeniami z terapeutką. Z czasem będziesz wiedziała na podstawie nie tylko swojego postanowienia, ale również swojego i jego zachowania, uczuć czy jest to kumpelstwo, czy coś więcej.
Klio to co napisałaś to jest sedno sprawy - po woli, bez próby pochłaniania drugiej osoby ale też nie muszę udawać przed nim, że to taki kumpelski układ.
Chciałam o czymś jeszcze napisać, co mnie nurtuje.
Napisałam w przypływie żalu i paranoi przyjaciółce: "A co jeżeli on grzeje stopy innym koleżankom, przytula swoją głowę do innej jak to robił mnie?"
Był to ewidentny napad paniki z mojej strony, ale tak czułam i szukałam u niej pomocy.
Odpisała: "Może robi tak innym. Nie ważne, ważne że robi to Tobie i co z tego masz".
I jakoś tak te słowa nie trafiają do mnie.
Dla mnie to było bardzo ważne i mocne doświadczenie. Jednak wiadomo, mam tendencje do wyolbrzymiania. Mimo doświadczeń dopiero uczę się zdrowych relacji z mężczyznami. Jest to dla mnie trudne.
Co chcę wiedzieć?
Czy Wy podeszłybyście do takich gestów z taką rezerwą? To niewiele znaczy i tak dalej? Koleżanka jak koleżanka - głowa do głowy, grzanie stópki - normalka.
Chodzi mi o to jakie info. od niego wyłapałam. Ostatnio koleżanka dała mu pare lekcji tańca wzamian za jakieś kolczyki. Był kiedyś na pizzy w innym mieście bo go koleżanka zaprosiła. Wychodzi z jakąś koleżanką na zakupy po naszym spotkaniu,
ja chyba jednak jestem jedną z wielu koleżanek i przez to nie wiem jak jego gesty odczytywać
Bo pewnie jesteś jedna z wielu koleżanek, co nie czyni go jakimś playboyem. Znacie się od niedawna i powierzchownie. Nie ma wobec Ciebie obowiązku wyłączności. Ty również nie masz wobec niego takiego zobowiązania. Twój tok rozumowania wynika z niepewności siebie. Chcesz mieć punkt mocnego zaczepienia, być czegoś pewna. Zamiast szukać tego w sobie wybierasz jego. W związku jeśli do takiego dojdzie doprowadzi Cię to do chorobliwej zaborczości i zazdrości. Właściwie już możesz to dostrzec w sobie.
Masz rację. Znów zapominam o sobie i budowaniu siebie. Znów chce karmić swoje nadwątłe ego.
Dopiero stawiam pierwsze kroki do tego by być niezależną psychicznie, kochającą siebie kobietą. Buduję to powoli ale skutecznie.
Jednak wchodzą nadal te stare schematy. Ja mam świadomość, że jeśli chce w przyszłości mieć niezaleznego, otwartego na ludzi i życie partnera, sama powinnam dbać o siebie, swoje sprawy i emocje.
Tyle, że przez terapie zaczęła wydobywać się wrażliwa kobieta, dawno temu zraniona przez co przepoczwarzona w kobietę bluszcz.
I teraz jak to odnalazłam, bardzo mis się to uaktywnia. Jednocześnie nie wiem co z tym począć.
Odczuwam do niego wielki szacunek, chcę być dla niego delikatna, nie wchłaniająca jednocześnie boję się, że mnie zrani.
Ze mną jest problem i wiem, że póki co to on popełniłby błąd, tracąc na mnie energię.
Martwię się sobą bo jak o nim myślę to mi dobrze. Gdy mamy się spotkać zaczynam "ćwierkać" przez tydzień. Bez tego rownież mi dobrze. Ale z nim jakiś haj mi się włącza i nie wiem co mam z tym począć.
Czuję się przez niego i przez terapię jakbym się urodziła na nowo i przeżywała pierwsze zauroczenie.
Tak, po prostu nie wiem co mam z tym zrobić. Jest to zauroczenie z nowej - przez terapie - perspektywy. Metlik pomieszany z pozadaniem, pragnieniem go.
Już chyba wiem. Może już nawet nie chodzi o niego. Ja po prostu nadal staram się podświadomie uciec od swojego życia w niego. Dlatego tak chętnie oddaje się wyimaginowanym"uczuciom" w jego stronę.
281 2016-07-09 22:17:10 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-07-09 22:17:52)
Nieprzypadkowo pojawia się w Twoim opisie uczucie bycia na haju. Jesteś uzależniona od miłości i na niej opierałaś swoją tożsamość. To się nie zmieniło jeszcze, dlatego relacja z nim teraz, póki nie zbudowałaś solidnych fundamentów własnej wartości i tożsamości, jest igraniem z ogniem. Przedstaw swojej terapeutce to co napisałaś tutaj i przepracuj z nią ten problem.
Wiem, że chcesz go szanować, ale zakładając z góry, że Cię zrani stawiasz go już teraz w roli złoczyńcy, który zasługuje na karę. Sama zaś choć nie zostałaś przez niego odrzucona i skrzywdzona, już się tak czujesz. To nie są fundamenty nie tylko dla jakiejkolwiek relacji, ale również dla szacunku którym tak naprawdę chcesz go obdarzyć.
Dziękuję Klio.
283 2016-07-09 22:24:20 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-07-09 22:25:11)
Proszę
Pamiętaj, że teraz to Ty powinnaś się znaleźć w centrum uwagi. Swojej i terapii. Wszystko inne schodzi na dalszy plan.
Edycja: I dobranoc
Tak Klio, to chyba ta droga. Ja ją lubię i szanuję siebie za nią. Jest dla mnie najważniejsza.
Dobranoc dobry duchu.
W czwartek jesteśmy umówieni. Bardzo szybko leci czas.
Ostatnio mam zjazd w dół przez chorobę i zmiany w życiu (przeprowadzka do pustego mieszkania).
Mam nawet bóle całego ciała. Świadomie wiem, że to przejdzie, może prochy trzeba zmienić, doktorka też mam w czwartek. I terapię.
Pomyślałam, że nie dam rady w takiej "kupie" się z nim spotkać. Boli mnie ciało, chodzę ociężała, lustra zasłaniam.
Napisałam mu pare dni temu, że przepraszam ale nie możemy się spotkać ponieważ źle się czuję i to nienajlepszy czas na spotkanie. Dwa dni pózniej odpisał, że to niedobrze, czy to przez terapię. Napisałam, że to też. Że mam zjazd w dół i jestem troche zombie. Ale, że przejdzie na pewno - nie chciałam, żeby myślał, że biorę go "na biedaka", bo wiem że i tak "łapałam" facetów. Na prawdę nie chciałam, żeby mnie widział w takim stanie bo nie chcę nikogo tym obarczać. Od tego mam terapię i psychiatrę. I tak myślałam, że zakończymy tą rozmowę i odezwę się jak już lepiej się poczuję.
On, o dziwo, nadal chciał się spotkać. Napisał, że możemy poleżeć gdzieś na trawie i spokojnie sobie pobyć, że lepiej żebym była z ludźmi. Trochę się opierałam. Ostatecznie napisałam mu, że mogę być marudna i spowolniona i żeby to puszczał mimo uszu.
Dużo żartował w tych wiadomościach, brał moją "niedyspozycję" lekko. Dobrze mi to zrobiło.
Odpisał, że nie może więcej pisać bo właściwie to usiadł przed komputerem by popracować.
No i tak.
Kurcze, denerwuję się przed jutrzejszym spotkaniem. Trochę wykańczają mnie one ale i cieszą.
Kurcze, denerwuję się przed jutrzejszym spotkaniem. Trochę wykańczają mnie one ale i cieszą.
Spotykasz się z tym Facetem, którego zablokowałaś na FB?
288 2016-07-20 20:40:24 Ostatnio edytowany przez Poniedzialkowa (2016-07-20 20:41:29)
Tak, z tym o ktorym mowie przez caly wątek.
To zablokowanie to był taki odpał, "pierw działam, pózniej myślę"
Tak, z tym o ktorym mowie przez caly wątek.
Wow.
A jak to się stało, że znowu jesteście w kontakcie?
Krejzolka ja tam wyżej pisałam co i jak.
Jeśli chodzi o to blokowanie. Pogadałam z terapeutką, ustaliłyśmy że miałam odpał i niepotrzebnie go tak odrzuciłam, że bez sensu takie porywcze decyzje, tym bardziej że nic się nie stało.
Z powrotem go zaprosiłam do znajomych, on dopiero zauważył że w ogóle go wyrzuciłam XD i obróciliśmy to w żart.
Generalnie znamy się od marca, jutro będziemy się widzieć szósty raz XD
Generalnie znamy się od marca, jutro będziemy się widzieć szósty raz XD
Dopiero szósty raz?
O kurcze.
A jak Ci idzie na terapii?
Na terapii, cóż. Ostatnio miewam ją co dwa tyg. bo terapeutka miała jakieś sprawy. Poza tym im głębiej w las tym więcej "czarnych dziur" odkrywam w sobie. To jest przerażające a jednocześnie kojące - mieć świadomość swoich kiepskich cech, zachowań, myśli.
Ano szósty, bardzo powoli to idzie. Terapeutka uświadamia mi, że to nic złego. Że sama przyzwyczajona jestem do "szybkich" relacji damsko męskich i świruję. Powinnam nastawić się na koleżeństwo z nim i spotykac się jeśli mamy na to ochotę.
On mi się bardzo podoba, coś mnie do niego przyciąga. Wiem czym jest to "coś". I sama nie wiem czy mam tam jechać zupełnie na luzie i po kumpelsku zagadywać, czy robić tak jak czuję i np. pozwolić sobie na delikatny flirt. Jednak to grozi odrzuceniem lub miną "wtf?". X-)
295 2016-07-20 21:13:31 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-07-20 21:14:16)
On mi się bardzo podoba, coś mnie do niego przyciąga. Wiem czym jest to "coś". I sama nie wiem czy mam tam jechać zupełnie na luzie i po kumpelsku zagadywać, czy robić tak jak czuję i np. pozwolić sobie na delikatny flirt. Jednak to grozi odrzuceniem lub miną "wtf?". X-)
A nie możesz być na luzie z odrobiną flirtu?
A co z grupą wsparcia dla kobiet kochających za bardzo?
A jakoś idzie, mówimy dużo o samoakceptacji, o nałogu i wielu innych kwestiach. To nie zmienia faktu, że ten własnie kolega mi się podoba. No nic, zobaczymy jak to się będzie dalej toczyło. Jeśli będzie mnie to coraz bardziej męczyć - bo jestem niecierpliwa, z czym walczę - to po prostu urwę te spotkania i w pełni skupię się na sobie. Bo jednak dość często zaprząta mi on głowę.
Będzie to będzie. Ale nie wiem po prostu jak powinnam podchodzić do tych spotkań.
Będzie to będzie. Ale nie wiem po prostu jak powinnam podchodzić do tych spotkań.
Podchodź na luzie, ale nie zapominaj o delikatnym flircie.
Poobserwuj Go, jak On reaguje na Ciebie.
Postaram się uspokoić. Nie uzależniać swojego samopoczucia od "naszego" być lub nie.
I dziś pomyślałam o sobie dobrze; "Tyle przeszłaś - to był koszmar, i widzisz stanęłaś na nogi, jesteś już wolna, stabilna finansowo, wracasz do siebie, do pasji, do przyjaciół. Jesteś silna, choć nieidealna, powinnaś codziennie o tym pamiętać i być z siebie dumna". I zamierzam jutro przed spotkaniem, przypomniec sobie te myśli.
Problem w tym, że ja nadal nie czuję się dość pewna siebie i swojej wartości, by móc podejść do tej czy innych relacji z równego poziomu. Jeszcze wychodzę "z pod buta", na zasadzie - co taki chłopak mógłby chcieć ode mnie?
Postaram się uspokoić. Nie uzależniać swojego samopoczucia od "naszego" być lub nie.
I dziś pomyślałam o sobie dobrze; "Tyle przeszłaś - to był koszmar, i widzisz stanęłaś na nogi, jesteś już wolna, stabilna finansowo, wracasz do siebie, do pasji, do przyjaciół. Jesteś silna, choć nieidealna, powinnaś codziennie o tym pamiętać i być z siebie dumna". I zamierzam jutro przed spotkaniem, przypomniec sobie te myśli.Problem w tym, że ja nadal nie czuję się dość pewna siebie i swojej wartości, by móc podejść do tej czy innych relacji z równego poziomu. Jeszcze wychodzę "z pod buta", na zasadzie - co taki chłopak mógłby chcieć ode mnie?
Bardzo dobrze sobie powiedziałaś.
Powtarzaj to zawsze, jak będziesz w dołku psychicznym.
Dlatego potraktuj to spotkanie na luzie. Nie wmawiaj sobie, nie twórz w swojej głowie romantycznych chwil.
A co Ty sądzisz, że jesteś gorsza od Niego?
Przestań!
Musisz przede wszystkim siebie pokochać, polubić bo bez tego zawsze będziesz uważała się za gorszą od innych, a na pewno nie jesteś gorsza.
Krejzolka dziękuję.
Czuje się gorsza, bo nie mam jeszcze takich mocnych, zdrowych mechanizmów i granic jakie czuję, że on ma (sam jest po terapiach). No i jestem pod kilkoma względami mniej atrakcyjna od niego (np. więcej ważę). Choć wiem, że to nie powinno mieć znaczenia.
Sama się zastanawiam, po co my to ciągniemy od marca, spotykając się średnio raz w miesiącu...
Co prawda ostatnio było to delikatne przytulenie, ale już sama nie wiem po co to wszystko, jaka to relacja...?
Krejzolka dziękuję.
Czuje się gorsza, bo nie mam jeszcze takich mocnych, zdrowych mechanizmów i granic jakie czuję, że on ma (sam jest po terapiach). No i jestem pod kilkoma względami mniej atrakcyjna od niego (np. więcej ważę). Choć wiem, że to nie powinno mieć znaczenia.
Sama się zastanawiam, po co my to ciągniemy od marca, spotykając się średnio raz w miesiącu...
Co prawda ostatnio było to delikatne przytulenie, ale już sama nie wiem po co to wszystko, jaka to relacja...?
Proszę
No widzisz, On jest po terapiach i coś mu one dały.
Więc Ty też skup się na terapii, a może kiedyś też zmienisz swoje myślenie o sobie.
Tego Ci życzę!!!
A czemu tak rzadko się widujecie?
Czy w dalszym ciągu rzadko się odzywa do Ciebie?
A co On mówi o Twoich terapiach?
Zawsze możesz spróbować przejść na dietę i ćwiczyć, to tylko zależy od Ciebie.
Kto zainicjował przytulenie?
Zwykle jest tak, że spotkamy się, ja wracam do swojego miasta i jest cisza. Nikt nic nie pisze, ja się pierwsza nie wychylam. Po 10 dniach on coś napisze, albo np. zareaguje na to, że go wyrzuciłam ze znajomych jak ostatnio i pyta kiedy będę w jego mieście, i że możemy się spotkać.
O terapii niewiele mówimy. Wie, że tam chodze, nawet widział moją terapeutkę bo po pierwszym spotkaniu odrowadził mnie pod kamienicę w której jest gabinet. Mówił troszkę o swoich terapiach. Nie wchodzimy na tematy przykre czy bardzo głębokie pod tym zwględem. Myślę, że on szanuje moje wybory i mi kibicuje. Jak mu napisałam ostatnio, że źle się czuję i że chcę odwołać spotkanie, to spytał czy to przez terapię - także wie o co chodzi z tym wszytskim.
Jesli chodzi o diete i sport, jasne to nie problem, z tym że mi glowa jeszcze świruję, a jak lecę w dół to zaczyna się objadanie i rezygnacja z chodzenia na siłownie, karta się marnuje a ja zaszywam się z domu. Nie za bardzo jeszcze nad tym panuję. A żeby ładnie zrzucić i zdrowo nie wolno mieć takich dziwnych odpałów i przerw.
A zprzytuleniem było tak, że położyliśmy się obok siebie w jego miszkaniu i zaczęłam mu mówić że zmarzła mi stopa, zaproponował że może ogrzać i tak sobie leżałam z tą stopą między jego stopami, i wtedy przysunął swoje czoło do mojego i tak lezeliśmy.
Rany co mi się wtedy z głową działo... jakby mi pod czachą krew szybciej pulsowała. Myślałam, że moja czacha zleje się z jego
305 2016-07-20 22:07:10 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-07-20 22:07:42)
Zwykle jest tak, że spotkamy się, ja wracam do swojego miasta i jest cisza. Nikt nic nie pisze, ja się pierwsza nie wychylam. Po 10 dniach on coś napisze, albo np. zareaguje na to, że go wyrzuciłam ze znajomych jak ostatnio i pyta kiedy będę w jego mieście, i że możemy się spotkać.
O terapii niewiele mówimy. Wie, że tam chodze, nawet widział moją terapeutkę bo po pierwszym spotkaniu odrowadził mnie pod kamienicę w której jest gabinet. Mówił troszkę o swoich terapiach. Nie wchodzimy na tematy przykre czy bardzo głębokie pod tym zwględem. Myślę, że on szanuje moje wybory i mi kibicuje. Jak mu napisałam ostatnio, że źle się czuję i że chcę odwołać spotkanie, to spytał czy to przez terapię - także wie o co chodzi z tym wszytskim.
Jesli chodzi o diete i sport, jasne to nie problem, z tym że mi glowa jeszcze świruję, a jak lecę w dół to zaczyna się objadanie i rezygnacja z chodzenia na siłownie, karta się marnuje a ja zaszywam się z domu. Nie za bardzo jeszcze nad tym panuję. A żeby ładnie zrzucić i zdrowo nie wolno mieć takich dziwnych odpałów i przerw.
A to On nie może kiedyś przyjechać do Twojego miasta?
Dziwna jest ta Wasza znajomość.
Zero odzewu.
Spotkanie raz na miesiąc. Ile takie spotkanie trwa?
Wy się w ogóle nie znacie.
Ile pisaliście na portalu, zanim doszło do spotkania?
Po ile macie lat?
306 2016-07-20 22:12:36 Ostatnio edytowany przez Poniedzialkowa (2016-07-20 22:13:46)
Ostatnio napisałam mu czy może za miesiąc, dwa jak się już urządzę w nowym domu, czy mnie odwiedzi, odpisał że oczywiście.
Spotkania trwają średnio od godz do trzech.
Nim się spotkalismy pisalismy więcej niz teraz, ale też nie za dużo. Około miesiąc bo ja właśnie zakładałam firmę i pierwsze spotkanie przełożyłam na inny termin. On prowadzi swoja firme i też duzo pracuje, również w weekendy.
Wstyd sie przyznac ja mam 29 on 35 lat
I oboje jesteśmy artystami, po tej samej uczelni XD
Poniedziałkowa ile macie lat? Szkoda że on sam nie zaproponuje że przyjedzie tym razem do Twojego miasta tylko ty ciągle jezdzisz...
Ja jezdze bo co tydzien mam terapie w tym samym miescie gdzie on mieszka.
Ja jezdze bo co tydzien mam terapie w tym samym miescie gdzie on mieszka.
To nie możecie się raz w tygodniu spotykać, jak będziesz w Jego mieście?
A co do ćwiczeń, to mam propozycję, będziemy sobie razem ćwiczyć i wspierać się. Co Ty na to?
Ja od dwóch dni sobie ćwiczę i fajnie by było, jakbyś się do mnie wirtualnie dołączyła, ale bez ściemy.
Poniedzialkowa napisał/a:Ja jezdze bo co tydzien mam terapie w tym samym miescie gdzie on mieszka.
To nie możecie się raz w tygodniu spotykać, jak będziesz w Jego mieście?
A co do ćwiczeń, to mam propozycję, będziemy sobie razem ćwiczyć i wspierać się. Co Ty na to?
Ja od dwóch dni sobie ćwiczę i fajnie by było, jakbyś się do mnie wirtualnie dołączyła, ale bez ściemy.
Krejzolka, Ty masz fantastyczne pomysły poszłabym nawet dalej, np. możecie poćwiczyć razem przez skypa czy coś i uzgadniać, czy są efekty, czy nie poważnie
Ja z Wami nie poćwiczę, ale Ty się, Poniedzialkowa, skuś, dobrze Ci radzę
Pewnie moglibyśmy, znaczy ja bardzo chętnie, lecz bardziej czekam na jego gest w tej sprawie. Ostatnio doszła mi tez terapia grupowa, więc w sumie sama przestałam miec na to czas. Mialam do wyboru - o czym on nie wie - albo spotkania z nim albo dodatkowa terapia grupowa. Wybralam to drugie.
Krejzolka z tymi wspólnymi ćwiczeniami to nie jest zły pomysł. Planuję najbliżej w niedziele ruszyć na siłownię. W piątek przyjedza dawno nie widziana przyjaciolka i idziemy na miasto. Sobota pewnie bedzie pod kacem. Niedziela bylaby dobra dla mnie na start. Ale to juz na privie sobie popiszemy i ustalimy albo stworzymy osobny wątek.
Także widzisz sama, relacja nasza jest nieco dziwna i niejasna. Swoją drogą, po co mu znajoma dodatkowa jeszcze z innego miasta. Sam już ma sporo koleżanek bo często o nich wspomina.
Pewnie moglibyśmy, znaczy ja bardzo chętnie, lecz bardziej czekam na jego gest w tej sprawie. Ostatnio doszła mi tez terapia grupowa, więc w sumie sama przestałam miec na to czas. Mialam do wyboru - o czym on nie wie - albo spotkania z nim albo dodatkowa terapia grupowa. Wybralam to drugie.
Krejzolka z tymi wspólnymi ćwiczeniami to nie jest zły pomysł. Planuję najbliżej w niedziele ruszyć na siłownię. W piątek przyjedza dawno nie widziana przyjaciolka i idziemy na miasto. Sobota pewnie bedzie pod kacem. Niedziela bylaby dobra dla mnie na start. Ale to juz na privie sobie popiszemy i ustalimy albo stworzymy osobny wątek.
Także widzisz sama, relacja nasza jest nieco dziwna i niejasna. Swoją drogą, po co mu znajoma dodatkowa jeszcze z innego miasta. Sam już ma sporo koleżanek bo często o nich wspomina.
Poniedziałkowa, ale tak szczerze po co Ci On?
Nie pisze, nie interesuje Go co porabiasz na co dzień.
Spotykacie się raz na miesiąc.
Im więcej o Nim piszesz tym bardziej mi się wydaje, żebyś dała sobie z Nim spokój.
Co będzie za miesiąc/dwa jak się do Niego bardziej przyzwyczaisz, tylko szczerze, nie wiem czy będziesz miała ku temu okazje, przy Waszym komunikowaniu się.
Chyba sama czujesz, że to nie jest "to", bo gdyby było to na bank byś wybrała spotkanie z Nim niż grupę wsparcia.
A co do ćwiczeń, nie ma, że od niedzieli.
Od jutra zaczynasz ze mną ćwiczyć!!!!!!!!!
Wybieraj formę komunikowania się ze mną jaką chcesz
Od jutra zaczynasz ze mną ćwiczyć!!!!!!!!!
Słuchaj się Krejzolki !!!!
A ja Wam będę kibicować
Kurcze, zabiłaś mi ćwieka tym pytaniem...
Krejzolka82 napisał/a:Od jutra zaczynasz ze mną ćwiczyć!!!!!!!!!
Słuchaj się Krejzolki !!!!
A ja Wam będę kibicować
A, Ty co, tchórz ?
Wydaje mi się, że w ten sposób uciekam od samotności. Zwykle to robiłam, właśnie wikłając się w związki. Teraz robię to w bardziej "bezpieczny" sposób bo właśnie w takiej dziwnej relacji na odległość.
I mam tylko tyle z tego, że późnej po spotkaniu cieszę się jak głupia pare dni - właśnie wtedy jest mi beztrosko i zapominam, że jestem sama i nikogo przy mnie nie ma. Jednak później emocja opada, tylko tak bardziej na pysk, cięższy upadek bo przecież nie dzwoni, nie odzywa się. I wtedy właśnie włącza mi się smutek i złość jakaś i go blokuje na fejsie.
Terapeutka tłumaczy mi bym nie szukała sobie w nim wroga, ani odwrotnie, kogoś kogo chcę emocjonalnie "pochłonąć".
Rany, ta relacja chyba nic realnego mi nie daje...
317 2016-07-20 22:49:16 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-20 22:50:16)
santapietruszka napisał/a:Krejzolka82 napisał/a:Od jutra zaczynasz ze mną ćwiczyć!!!!!!!!!
Słuchaj się Krejzolki !!!!
A ja Wam będę kibicowaćA, Ty co, tchórz ?
A mi się ćwiczyć nie chce
Poniedzialkowa - dokładnie, nic Ci ta relacja nie daje. Jeżeli czujesz, że jakoś Ci to pomaga, to sobie to ciągnij, ale się nie angażuj... i porozmawiaj o tym z terapeutką... Ale ja bym na Twoim miejscu odpuściła, dopóki nie zaangażowałaś się za bardzo tak naprawdę w nic...
Wydaje mi się, że w ten sposób uciekam od samotności. Zwykle to robiłam, właśnie wikłając się w związki. Teraz robię to w bardziej "bezpieczny" sposób bo właśnie w takiej dziwnej relacji na odległość.
I mam tylko tyle z tego, że późnej po spotkaniu cieszę się jak głupia pare dni - właśnie wtedy jest mi beztrosko i zapominam, że jestem sama i nikogo przy mnie nie ma. Jednak później emocja opada, tylko tak bardziej na pysk, cięższy upadek bo przecież nie dzwoni, nie odzywa się. I wtedy właśnie włącza mi się smutek i złość jakaś i go blokuje na fejsie.
Terapeutka tłumaczy mi bym nie szukała sobie w nim wroga, ani odwrotnie, kogoś kogo chcę emocjonalnie "pochłonąć".
Rany, ta relacja chyba nic realnego mi nie daje...
Samotność to bardzo zły doradca.
Ja nie chcę Ci pisać przykrości, ale to naprawdę nie wygląda dobrze.
Ta Wasza znajomość, to taka nijaka.
Ani to związek ani koleżeństwo.
A Twoje emocje typu blokowanie na fejsie czy smutek bo się nie odzywa, nie rokuje dobrze.
Pokazuje, że Ty się znowu emocjonalnie do kogoś przywiązałaś, ale nawet nie, że do Niego bo coś do Niego czujesz, ale po prostu do kogoś, kto zwrócił na Ciebie uwagę (mam nadzieję, że zrozumiałaś mój wywód).
Oczywiście, że masz nie szukać w Nim wroga ani tym bardziej nie możesz sobie pozwolić na emocjonalne przywiązanie (co już chyba się niestety stało).
Zauroczona kobieta, jak i mężczyzna zawsze znajdzie czas i powód, żeby się spotkać, u Was tego nie ma, ani z Twojej ani z Jego strony.
319 2016-07-20 23:01:47 Ostatnio edytowany przez Poniedzialkowa (2016-07-20 23:03:21)
Doskonale rozumiem o co Wam, drogie Panie chodzi. On po prostu bardzo mi się spodobał, a przez to że nie znam go dobrze i tyle to trwa to sobie go idealizuję, uciekając w fantazje.
Można mimo wszystko spojrzeć na to z nieco innej strony. Może tak też mogą wyglądać pierwsze zaloty. Na spokojnie, żółwim tempem. Ja się trochę zaczęłam czuć jak nastolatka, gdy po takim czasie oczekiwania, podchodów on mi te stopy grzał i było to "przytulenie". Ja sama czułam, że nie chcę do niego niczego zbyt szybko. Jak mnie terapeutka zapytała, co by było jakby mnie złapał za rękę to aż się otrząsnęłam ze strachu i podniecenia jednocześnie.
Widzicie, w moim przypadku, taka znajomość i takie tempo jest czymś zupełnie nowym. Trochę jestem w tym po omacku. Niegdyś było bach bach i albo od razu związek albo po sprawie, dowidzenia.
Zobaczę jak to jutro będzie...
Doskonale rozumiem o co Wam, drogie Panie chodzi. On po prostu bardzo mi się spodobał, a przez to że nie znam go dobrze i tyle to trwa to sobie go idealizuję, uciekając w fantazje.
Można mimo wszystko spojrzeć na to z nieco innej strony. Może tak też mogą wyglądać pierwsze zaloty. Na spokojnie, żółwim tępem. Ja się trochę zaczęłam czuć jak nastolatka, gdy po takim czasie oczekiwania, podchodów on mi te stopy grzał i było to "przytulenie". Ja sama czułam, że nie chcę do niego niczego zbyt szybko. Jak mnie terapeutka zapytała, co by było jakby mnie złapał za rękę to aż się otrząsnęłam ze strachu i podniecenia jednocześnie.
Widzicie, w moim przypadku, taka znajomość i takie tempo jest czymś zupełnie nowym. Trochę jestem w tym po omacku. Niegdyś było bach bach i albo od razu związek albo po sprawie, dowidzenia.
Zobaczę jak to jutro będzie...
A może przez terapie obydwoje podchodzicie do tej znajomości z tak dużym dystansem?
Nie możesz Go idealizować ani marzyć o Nim, bo potem będziesz miała "klapki" na oczach, jak On nie będzie się zachowywał w porządku do Twojej osoby.
321 2016-07-20 23:08:24 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-20 23:09:02)
Jeżeli czujesz, że jakoś Ci to pomaga, to sobie to ciągnij, ale się nie angażuj... i porozmawiaj o tym z terapeutką...
Może tak też mogą wyglądać pierwsze zaloty. Na spokojnie, żółwim tempem. Ja się trochę zaczęłam czuć jak nastolatka, gdy po takim czasie oczekiwania, podchodów on mi te stopy grzał i było to "przytulenie". Ja sama czułam, że nie chcę do niego niczego zbyt szybko. Jak mnie terapeutka zapytała, co by było jakby mnie złapał za rękę to aż się otrząsnęłam ze strachu i podniecenia jednocześnie.
Widzicie, w moim przypadku, taka znajomość i takie tempo jest czymś zupełnie nowym. Trochę jestem w tym po omacku. Niegdyś było bach bach i albo od razu związek albo po sprawie, dowidzenia.
To dokładnie miałam na myśli Ale porozmawiać porozmawiaj, ok?
I ćwicz z Krejzolką !!!! Krejzolka będzie nową Chodakowską !!! Ułatwiamy Jej karierę !!!! Bo jest zdecydowanie ładniejsza (od Chodakowskiej, od Ciebie to nie wiem )!!!!
I ćwicz z Krejzolką !!!! Krejzolka będzie nową Chodakowską !!! Ułatwiamy Jej karierę !!!! Bo jest zdecydowanie ładniejsza (od Chodakowskiej, od Ciebie to nie wiem )!!!!
Zanim Krejzolka będzie miała takie ciało, jak Chodakowska to minie ze sto lat
A Ty widziałaś Krejzolkę?
santapietruszka napisał/a:I ćwicz z Krejzolką !!!! Krejzolka będzie nową Chodakowską !!! Ułatwiamy Jej karierę !!!! Bo jest zdecydowanie ładniejsza (od Chodakowskiej, od Ciebie to nie wiem )!!!!
Zanim Krejzolka będzie miała takie ciało, jak Chodakowska to minie ze sto lat
A Ty widziałaś Krejzolkę?
Nie widziałam Krejzolki, ale od Chodakowskiej nawet mój były mąż jest ładniejszy, więc wiesz...
Ciało ma, nie zaprzeczę. Ale twarzą akurat mojego poczucia estetyki nie wypełnia Może to złośliwie brzmi, ale ja też nie muszę się wszystkim podobać
Poniedzialkowa? To jak z tymi ćwiczeniami?
Pliss, o ćwiczeniach jutro porozmawiamy, dobrze? XD
o JAK PÓŻNO, a muszę wstać o 6!
Jutro popiszemy wieczorem. Zdam relację ze spotkania i terapii.
Dobranoc!
Krejzolka82 napisał/a:santapietruszka napisał/a:I ćwicz z Krejzolką !!!! Krejzolka będzie nową Chodakowską !!! Ułatwiamy Jej karierę !!!! Bo jest zdecydowanie ładniejsza (od Chodakowskiej, od Ciebie to nie wiem )!!!!
Zanim Krejzolka będzie miała takie ciało, jak Chodakowska to minie ze sto lat
A Ty widziałaś Krejzolkę?Nie widziałam Krejzolki, ale od Chodakowskiej nawet mój były mąż jest ładniejszy, więc wiesz...
Ciało ma, nie zaprzeczę. Ale twarzą akurat mojego poczucia estetyki nie wypełnia Może to złośliwie brzmi, ale ja też nie muszę się wszystkim podobaćPoniedzialkowa? To jak z tymi ćwiczeniami?
Nie wiem, czemu ludzie tak krytykują Jej wygląd.
Dla mnie wygląda normalnie, na jednych zdjęciach ładnie na innych niekoniecznie, ale nie ma tragedii.
Ona jest blondynką, ja jestem farbowaną brunetką
Santa od jutra ćwiczę z Poniedziałkową, hip hip, hura. Hip hip hura. Hura hura hura