Założyłam nowy temat, choć (a może dlatego) problem można podciągnąć pod kilka już istniejących.
Jestem po rozwodzie. Formalnie niedługo, choć związek uczuciowo umarł już dawno.
Zarejestrowałam się na portalu randkowym. Po wielu nietrafionych próbach trafiłam na rozwodnika M.
Dosyć szybko przeszliśmy z portalu na prywatny kontakt (telefon).
On mieszka w Niemczech, ja w związku z pracą też spędzam tam trochę czasu.
Pierwszy raz spotkaliśmy się w Polsce. Krótkie spotkanie na kawie. Jakiś miesiąc później- kawa i spacer już w Niemczech (mamy tam do siebie około 100km).
Zaczęły się już częstsze telefony, dłuższe, bardziej intymne...bardziej się odkrywaliśmy.
W końcu przyjechał do mnie na noc (trzecie spotkanie i sex).
Zadzwonił potem raz i umilkł na tydzień,co po kilkugodzinnych codziennych rozmowach było co najmniej dziwne.
Myślałam, że to koniec (a szczerze mówiąc trochę już się nim zauroczyłam) i było mi żal, poza tym wściekła byłam, że nie powiedział wprost "to nie to, dajmy sobie spokój" , bo sprawił wrażenie odpowiedzialnego faceta.
W tym czasie wróciłam do Polski i po tygodniu wiadomość od niego , ze przeprasza, że to nie tak i nie chce tego kończyć.
Odpisałam i znów zaczęły się rozmowy. Dłuuugie, do nocy, o błahostkach i o ważniejszych sprawach. wciąż jednak bez konkretnej deklaracji, a ja chyba chciałabym wiedzieć, na co mogę liczyć. Unika rozmów na ten temat.
Podpytywałam go (nie umiem tak wprost zapytać)...mówi, że się poznajemy...planujemy wspólny wyjazd ....
Niby wiem, że nie ma nikogo innego, ale też nie wiem, czy mogę myśleć, że "mamy siebie".
Znów teraz jestem od tygodnia w Niemczech, mam mało wolnego czasu,nie mieszkam sama ale mogłabym coś zorganizować...ale....jakoś wymigał się od przyjazdu do mnie. Dzwoni, owszem, po kilka razy dziennie, ale mi to za mało.
Powiedzieć coś? Co?
Dawno nie byłam w związku...może "teraz" się tego nie mówi...może się jest razem bez "oficjalnego potwierdzenia".
Ja jakaś niedzisiejsza jestem. To nie jest tak, że widzę się już na ślubnym kobiercu, ale zależy mi na nim, a w sumie mam też problem z uzewnętrznianiem swoich uczuć...myślę, że on też. Ja dodatkowo boję sie ,że go "spłoszę".
Dodam, że oboje mamy już nieaktywne konta na tamtym portalu.