Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 76 ]

1 Ostatnio edytowany przez Mystique71 (2016-05-30 11:16:15)

Temat: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Założyłam nowy temat, choć  (a może dlatego) problem można podciągnąć pod kilka już istniejących.


Jestem po rozwodzie. Formalnie niedługo, choć związek uczuciowo umarł już dawno.

Zarejestrowałam się  na portalu randkowym. Po wielu nietrafionych  próbach trafiłam na rozwodnika M.
Dosyć szybko przeszliśmy z portalu na prywatny kontakt (telefon).

On mieszka w Niemczech, ja w związku z pracą też spędzam tam trochę czasu.

Pierwszy raz spotkaliśmy się w Polsce. Krótkie spotkanie na kawie. Jakiś miesiąc później- kawa i spacer już w Niemczech (mamy tam do siebie około 100km).
Zaczęły się już częstsze telefony, dłuższe, bardziej intymne...bardziej się odkrywaliśmy.

W końcu przyjechał do mnie na noc (trzecie spotkanie i sex).
Zadzwonił potem raz i umilkł na tydzień,co  po kilkugodzinnych codziennych rozmowach było co najmniej dziwne.

Myślałam, że to koniec (a szczerze mówiąc trochę już się nim zauroczyłam) i było mi żal, poza tym wściekła byłam, że nie powiedział wprost "to nie to, dajmy sobie spokój" , bo sprawił wrażenie odpowiedzialnego faceta.

W tym czasie wróciłam do Polski i po tygodniu wiadomość od niego , ze przeprasza, że to nie tak i nie chce tego kończyć.

Odpisałam i znów zaczęły się rozmowy. Dłuuugie, do nocy, o błahostkach i o ważniejszych sprawach. wciąż jednak bez konkretnej deklaracji, a ja chyba chciałabym wiedzieć, na co mogę liczyć. Unika rozmów na ten temat.
Podpytywałam go (nie umiem tak wprost zapytać)...mówi, że się poznajemy...planujemy wspólny wyjazd ....
Niby wiem, że nie ma nikogo innego, ale też nie wiem, czy mogę myśleć, że "mamy siebie".
Znów teraz jestem od tygodnia w Niemczech, mam mało wolnego czasu,nie mieszkam sama ale mogłabym coś zorganizować...ale....jakoś wymigał się od przyjazdu do mnie. Dzwoni, owszem, po kilka razy dziennie, ale mi to za mało.
Powiedzieć coś? Co?

Dawno nie byłam w związku...może "teraz" się tego nie mówi...może się jest razem bez "oficjalnego  potwierdzenia".
Ja jakaś niedzisiejsza jestem. To nie jest tak, że widzę się już na ślubnym kobiercu, ale zależy mi na nim, a w sumie mam też problem z uzewnętrznianiem swoich uczuć...myślę, że on też. Ja dodatkowo boję sie ,że go "spłoszę".

Dodam, że oboje mamy już nieaktywne konta na tamtym portalu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Znacie się od niedawna, a Ty już oczekujesz od niego deklaracji. Tylko, deklaracji czego? I po co?

3

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Wielokropek napisał/a:

Znacie się od niedawna, a Ty już oczekujesz od niego deklaracji. Tylko, deklaracji czego? I po co?


Hmmmm...teraz zrozumiałam, jak to dziwnie zabrzmiało- "deklaracji".

Nie wiem...takiego jakby potwierdzenia - "spróbujmy, czy nam razem po drodze..."
Rozmawia się super, jak wspomniałam po kilka godzin od "co gotujesz" po bardzo intymne tematy.

Ja w swoim małżeństwie przeżyłam wiele upokorzeń, poniżeń i być może to też ma jakiś wpływ na to.

4

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Brak poczucia bezpieczeństwa a ów nowy partner ma Ci to bezpieczeństwo zapewnić? Moim zdaniem to błędna droga.

5

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Wielokropek napisał/a:

Brak poczucia bezpieczeństwa a ów nowy partner ma Ci to bezpieczeństwo zapewnić? Moim zdaniem to błędna droga.


Nie zrozumiałam chyba....

6

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Znacie się od niedawna, poznajecie się, a Ty już czekasz na słowa 'spróbujmy, czy nam razem po drodze...', czyli inaczej chcesz zapewnienia o tym, że będziecie razem. Gdy ktoś ma 'luzik' na temat związku, spokojnie poznaje się i sam siebie pyta, czy ów człowiek ma zadatki na potencjalnego partnera. Ty jednak szukasz potwierdzenia, że jesteście razem, co według mnie nie świadczy o tym, że czujesz się bezpiecznie.

7

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Tak, muszę Ci przyznać rację.

Czuję, widzę u siebie takie pragnienie akceptacji. Wiem, że znamy się z M. od niedawna, a ja (widzę to) chciałabym już usłyszeć coś na wzór "chcesz ze mną chodzić?".

Może to sprawiło też to, że bez słowa wyjaśnienia zamilkł wtedy na parę dni. Wiem, że nie było to spowodowane jakimś wyjazdem, chorobą itp. Odebrałam to wtedy, jakby mnie zaliczył i tylko o to by mu chodziło.
Może stąd ta niepewność.

8

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Nie uważam że to, że chcesz deklaracji, było czymś dziwnym. Spotykacie się, uprawiacie seks, chyba masz prawo oczekiwać jakiejś rozmowy na ten temat, a z jego strony jest tylko unikanie.
Facet EWIDENTNIE coś kręci i nie zależy mu na Tobie jak jak Ty byś chciała.
Założyłaś ten temat, czyli czujesz że coś jest nie tak. I bardzo dobrze czujesz, Twoja intuicja Cię nie oszukuje. Za jakiś czas pewnie będziesz żałowała że nie posłuchałaś jej wtedy. To są właśnie te ostrzegawcze światełka. A kobiety je bagatelizują, bo bardzo chcą wierzyć że jest inaczej.

Nie odzywa się przez tydzień po Waszym seksie, odwołuje spotkanie z Tobą, choć mieszkacie daleko i szansę na spotkanie macie rzadko.
Tak z całą pewnością nie robi facet, któremu zależy.

Chcesz wiedzieć co ja o tym sądzę?
Ma kogoś.
Ale nie kobietę, która z nim mieszka. Kobietę która mieszka Gdzieś, z którą jest niepewna sytuacja i gdy zbliżają się do siebie, on urywa z Toba kontakt. Potem im coś nie idzie i znów on zwraca się w Twoją stronę.

9

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
madoja napisał/a:

Nie odzywa się przez tydzień po Waszym seksie, odwołuje spotkanie z Tobą, choć mieszkacie daleko i szansę na spotkanie macie rzadko.
Tak z całą pewnością nie robi facet, któremu zależy.

Chcesz wiedzieć co ja o tym sądzę?
Ma kogoś.
Ale nie kobietę, która z nim mieszka. Kobietę która mieszka Gdzieś, z którą jest niepewna sytuacja i gdy zbliżają się do siebie, on urywa z Toba kontakt. Potem im coś nie idzie i znów on zwraca się w Twoją stronę.

Szczere, ale bolesne...Nie to chciałam usłyszeć...
Nie, oczywiście że żartuję, też mi taka myśl przyszła do głowy.

Teraz, od miesiąca są między nami znów wielogodzinne rozmowy (wciąż tylko telefoniczne), od rana do późnej nocy. Jeśli Twoje zdanie jest trafione, to albo TAM jest dłuższa przerwa, albo TAMTO może już minęło. Tak sobie mówię....

10

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Tak to czasem bywa, jak się godzi na uprawianie seksu z kimś, z kim na dobrą sprawę nie wiadomo na czym się stoi. To nie jest tak, że seks z automatu pociąga obowiązek emocjonalnego zaangażowania.

Nie potępiam, sama tak zrobiłam - w moim przypadku hazard się opłacił i tobie też tego życzę. Ale pamiętaj, że to wciąż jest hazard - jeśli na coś takiego się decydujesz, to ze świadomością, że skoro facet miłości ci nie wyznaje, to teraz jej nie czuje, skoro związku nie proponuje, to nie ma póki co na niego ochoty. I nie wiadomo czy mu się odmieni - równie dobrze może się skończyć na niezobowiązującym seksie.

Ja się jednak zgadzam bardziej z Wielokropkiem niż z Madoją - za mało piszesz, by wiedzieć, dlaczego twój absztyfikant jest taki powściągliwy. Może kogoś ma, może zraził się do związków, może lubi skakać z kwiatka na kwiatek - to już sobie sama oceń.

Ale nigdy nie rób niczego - a już z pewnością nie uprawiaj seksu - licząc, że w ten sposób kupisz sobie u faceta aprobatę i związek. Pozwalaj relacjom rozwijać się w swoim własnym tempie, ale też nie pozwól, by ci ktoś narzucał tempo, na które nie jesteś gotowa.

11

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
ruda102 napisał/a:

Ja się jednak zgadzam bardziej z Wielokropkiem niż z Madoją - za mało piszesz, by wiedzieć, dlaczego twój absztyfikant jest taki powściągliwy. Może kogoś ma, może zraził się do związków, może lubi skakać z kwiatka na kwiatek - to już sobie sama oceń.

Ale nigdy nie rób niczego - a już z pewnością nie uprawiaj seksu - licząc, że w ten sposób kupisz sobie u faceta aprobatę i związek. Pozwalaj relacjom rozwijać się w swoim własnym tempie, ale też nie pozwól, by ci ktoś narzucał tempo, na które nie jesteś gotowa.

Decyzja o seksie była też moją decyzją tzn ja tego chciałam nie by go przyciągnąć do siebie, tylko mówiąc prosto z mostu- byłam dłuższy czas we wstrzemięźliwości ;-)  a on mnie pociągał również fizycznie.

On jest rozwodnikiem tak, jak ja. Tyle, że on jest z dłuższym stażem (kilkunastoletnim). Żona była jego pierwszą wielką miłością, rozstali się przez jej zdradę.
Potem był w kilkuletnim związku partnerskim, rozstanie też było burzliwe. Został z niczym, zaczynał znowu od zera (dosłownie). Znam to oczywiście z jego opowiadań.

Na portalu randkowym szuka(ł) kogoś na stałe.Podobnie jak ja.

12

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Mój facet też jest rozwodnikiem po dziesięcioletnim związku i później kolejnym, burzliwym rozstaniu - także rozumiem, że z takimi na początku bywa pod górkę. Tym bardziej trudno mi powiedzieć, że on jest wobec ciebie nieuczciwy, bo to nie tak, że brak mu powodów, by rękami i nogami zapierać się przed kolejnym związkiem.

Z drugiej strony cywilna odpowiedzialność wymagałaby, żeby postawił sprawę jasno, choćby na zasadzie "lubię cię, nie chcę cię skrzywdzić, ale związku ci na razie obiecywać nie będę, zobaczmy jak się to rozwinie" - wtedy wiedziałabyś, na czym stoisz i mogłabyś świadomie podjąć decyzję.

W sumie mój facet nigdy nie powiedział czy nie zapytał o oficjalny związek. Jakoś tak płynnie przeszliśmy od znajomości, do przyjaźni, do dziwności i wreszcie do związku. "Dziwność" zaczęła się, gdy zaczęliśmy ze sobą sypiać, a on powiedział mi, że nie chce mnie skrzywdzić, nie zamierza sypiać z nikim innym (ze względów zdrowotnych, romantyk wink ) ale, że nie wie, kiedy będzie mógł mi powiedzieć, że "kocha". Zgodziłam się, bo wiedziałam, że dużo bardziej plułabym sobie w brodę, że nie zaryzykowałam - niż jakbym zaryzykowała, a ostatecznie skończyłoby się na FwB. Wiedziałam, że jeśli będę naciskać na jakiekolwiek deklaracje, to on zwyczajnie się spłoszy. Zaufałam intuicji, która podpowiadała, że on po prostu potrzebuje czasu, żeby się oswoić, przekonać, że kolejny związek nie musi mu znów wybuchnąć w twarz - i nie musiałam czekać długo - jak powiedział, że kocha, to zaczęliśmy być "oficjalni".

Wsłuchaj się w siebie, swoje potrzeby i intuicję. Jeśli fiksujesz w tym zawieszeniu, to dociśnij faceta, ale licz się z tym, że on może się rzucić do ucieczki. Jeśli już robisz sobie nadzieje, że coś będzie z tej relacji - spróbuj je powściągnąć, nie wybiegać wyobraźnią poza to, co teraz masz.

13

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
ruda102 napisał/a:

może zraził się do związków

Nie no, nie oszukujmy się - tak naprawdę taki powód nie istnieje. smile
Gdyby autorka naprawdę mu zawróciła w głowie, to po prostu tyle by o niej myślał, że urwanie na długo kontaktu, np. po seksie, byłoby dla niego wręcz bolesne. Robiłby wszystko żeby jakoś budować dalej tę relację, BAŁBY SIĘ, że swoimi zachowaniami zrazi autorkę do siebie i ona go kopnie w zadek.
A on się NIE BOI.
On doskonale wie, że nie odzywając się tydzień albo odwołując umówione spotkanie, może ją stracić. I ma to gdzieś.

Ja nie twierdze że on ma się rzucać z wielkimi wyznaniami miłości, ale powinien dbać o rozwój relacji. A on dba tylko okresowo.

Nie uważam że facet jest emocjonalnie wybrakowany, boi się związków, zraził się do miłości lub cokolwiek. On jak najbardziej byłby gotów do związku, gdyby trafił na odpowiednią kobietę. Myślę że nie traktuje autorki jako takiej właśnie kobiety. Trzyma ją troszkę w zapasie, w razie gdyby nic innego mu nie wyszło.

14

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Madoja - to, że tobie się nie zdarzyła sytuacja "i chce się, i boję się" jeszcze nie znaczy, że innym się one nie przytrafiają wink.

Inna sprawa, że więcej zwykle da się wyczytać z zachowań niż ze słów. To, że po seksie zamilkł - to pierwsze potknięcie, i w sumie do odpracowania późniejszym kontaktem. Ale to, że się wymigał przed kolejnym spotkaniem - to by mi uruchomiło dzwonek alarmowy w głowie.

Autorko, podał on powód niemożności spotkania, czy wykręcił się jakimś bzdetem?

Wiesz, myślę sobie jeszcze, że takie podpytywanie może być bardziej deprymujące niż postawienie sprawy jasno - powiedzenie mu wprost, że nie wymagasz na tym etapie żadnych miłosnych wyznań i deklaracji, ale chcesz wiedzieć, czy on chce naprawdę dać szansę tej relacji na rozwój czy pasuje mu zamrożenie tego na etapie telefonicznych pogadanek.

15

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

ruda - ale on założył konto na portalu randkowym. smile Zanim autorki nie poznał, twierdził że szuka czegoś na stałe.
I nagle "boi się związku"? big_smile Nagle ucina temat tego "czegoś na stałe" o czym pisał wcześniej?
Przecież to logiczne że jemu nie zależy jakoś bardzo.

16

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Oj wiesz, na portalach to się różne rzeczy wypisuje - to nie są fakty, a marketing.

I można szukać czegoś na stałe, a jednocześnie nie wchodzić z marszu w relację, choćby miała potencjał.

Naprawdę go nie bronię, po prostu kategoryczne sądy internetowe rezerwuję na naprawdę oczywiste, podbramkowe sytuacje. Biorę poprawkę na to, że nie mamy pełnego obrazu sytuacji i już samo to w kategorycznych sądach przeszkadza.

17

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

ruda, rozumiem Twoje podejście. I rozumiem że widzisz różne odcienie szarości. Ale ja się nie zgadzam. Temu facetowi nie zależy. Powstało już tyle filmów, książek na ten temat, a kobiety NADAL usprawiedliwiają olewackie zachowania facetów, tłumaczą natłokiem pracy, strachem przed miłością, bla bla bla bla.
Jestem pewna, ze gdyby opowiedzieć kilku przeciętnym facetom tę historię - że gość milczy po seksie przez tydzień, nie podaje żadnego konkretnego powodu, potem odwołuje spotkanie, to każdy by odpowiedział "ma ją w dupie". Faceci są prości.
Mogę nawet zrobić eksperyment, spytać paru znajomych facetów. big_smile

18

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Jestem...jestem...Dziękuję za odpowiedzi...mętlik mam w głowie....

Ja sama nie wiem, co o nim myśleć.
Facet dorosły, sprawia wrażenie odpowiedzialnego, a tu takie zachowanie...

Też nie chciałabym, żeby po krótkim czasie znajomości, po kilku spotkaniach zapewniał mnie o miłości, bo podejrzewałabym, że takimi zapewnieniami szasta na prawo i lewo.

To, że szuka kogoś na stałe napisał mi, gdy pisaliśmy jeszcze przez portal i były takie pytania typu- kogo tu szukasz?

Rozdarta jestem, bo niby deklaracji nie ma, ale mimo wszystko jakieś pozytywne sygnały też są. Dzwoni praktycznie zaraz po przebudzeniu, przed pracą, w drodze do pracy. Niewykonalne jest, by (W TEJ CHWILI) miał kogoś jeszcze oprócz mnie- zabrakłoby mu czasu.

Raz mi powiedział "Jeszcze się w tobie nie zakochałem". Często mówi- lubię z tobą rozmawiać .

Może ja się czepiam, a nie mam czego?

Też chcę czegoś stałego, a zarazem czasem mi się wydaje, że  nie umiałabym już stworzyć związku.

W małżeństwie byłam bardzo samotna....

19 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-05-31 21:26:30)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Mystique71 napisał/a:

Raz mi powiedział "Jeszcze się w tobie nie zakochałem". Często mówi- lubię z tobą rozmawiać .

Może ja się czepiam, a nie mam czego?

Tak sobie myslę, że nawet nieważne czy on jest "trudny", "boi się" itd.
Mnie takie nastawienia by zniechęcało.

Ja stawiam na "wszystko albo nic", denerwowałyby mnie teksty "jeszcze się nie zakochałem" - po co to mówi?
Ja nie chciałabym żeby ktoś zakochał się we mnie dopiero po pół roku, to brzmi jak związek z rozsądku.

Męczyłby mnie jakiś emocjonalnie niedostępny facet.
Męczyłoby mnie rozkminianie, czy jemu zależy.
Ja muszę to czuć w pełni zamiast snuć domysły.

Miałam kiedyś chłopaka który w wyrażaniu uczuć był bardzo ostrożny i szczerze mówiąc męczyłam się z nim. Nie widzę powodu by nie mówić o swoich uczuciach jeśli one istnieją.
Nie pasowało mi że "kocham cię" usłyszałam tylko raz w roku. Nie pasowałam do niego, ani on do mnie. Powinien mieć jakąś powściągliwą, chłodną dziewczynę.
[U Ciebie to jest jeszcze inaczej, bo on dodatkowo naprawdę Cię olewa (także czynami).]

Zaraz po nim poznałam swojego męża. Od początku zero gierek, nie było przerw w gadaniu ze sobą, otwarcie mówiliśmy o uczuciach. Nie miałam nigdy żadnych wątpliwości czy jemu na mnie zależy, zawsze byłam tego absolutnie pewna. Jesteśmy razem już 8 lat i codziennie sobie mówimy "kocham".
Miałam wcześniej dość dużo związków i zawsze gdy pojawiały się wątpliwości z cyklu "czy jemu na mnie zależy?" to związek potem i tak suma summarum się rozpadał (bo intuicja dobrze mi podpowiadała).

20

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

No widzisz - a ja na początku miałam podchody i rozkminianie, ale jak już pierwszy raz się mój luby przełamał, to nie ma dnia, żeby mi nie powiedział, że kocha.

Zachęcam Autorkę, żeby spróbowała uspokoić myśli, a potem zastanowiła się, co jej podpowiada intuicja i co ona akceptuje. Jeśli jak Madoję, męczy cię emocjonalna powściągliwość i ciągle wracają podejrzenia o szczerość intencji tego faceta - to może faktycznie nie ma co się katować?

21

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

W ramach eksperymentu spytałam pierwszego faceta, powiedział "Gdyby się bał związku, to minęłoby mu po seksie. Gdyby ona mu pasowała, spotykałby się z nią chociażby dla seksu. Coś mu w niej nie pasuje, np. nie podoba mu się za bardzo".

22

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
madoja napisał/a:

W ramach eksperymentu spytałam pierwszego faceta, powiedział "Gdyby się bał związku, to minęłoby mu po seksie. Gdyby ona mu pasowała, spotykałby się z nią chociażby dla seksu. Coś mu w niej nie pasuje, np. nie podoba mu się za bardzo".


Nie zrozumiem w życiu facetów wink)))
To po co dzwoni po kilka razy dziennie ? W sumie to jest przegadanych czasem i 6-7 godzin dziennie.


ruda102 napisał/a:

Zachęcam Autorkę, żeby spróbowała uspokoić myśli, a potem zastanowiła się, co jej podpowiada intuicja i co ona akceptuje. Jeśli jak Madoję, męczy cię emocjonalna powściągliwość i ciągle wracają podejrzenia o szczerość intencji tego faceta - to może faktycznie nie ma co się katować?

Intuicja podpowiada, że mnie lubi. Obawiam się jednak, że traktuje mnie jak dobrą koleżankę...tylko...
Obawa jest taka, że ja się zaangażuję , a on nie- "przecież mi nic nie obiecywał" .
A pasuje mi pod wieloma innymi względami .

23 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-05-31 22:16:31)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Mystique71 napisał/a:

Nie zrozumiem w życiu facetów wink)))
To po co dzwoni po kilka razy dziennie ? W sumie to jest przegadanych czasem i 6-7 godzin dziennie.

Podpytam facetów. tongue
Ale póki co strzelam: bo Cię lubi. Ale nie pasujesz mu do końca pod względem fizycznym. Dowodem na to jest że po seksie przestał się odzywać oraz że gdy zbliżało się spotkanie, to je odwołał.
Może nie jesteś w jego typie. Gdybyś była, to przecież korzystałby z każdej okazji do spotkania, żeby móc Cię znów wymiętosić, a po samym seksie by się kontaktował, bo chciałby powtórki.
Natomiast kontakt z nim masz świetny tylko gdy jesteś od niego daleko.

24

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Ok, podpytałam dlaczego dzwoni, odpowiedź (wklejam):

"też tego nie rozumiem
ale wiem po sobie i innych że jakby mu zależało to by się tak nie zachowywał
a że na pewno jest wyposzczony i raz seks był to by kombinował jak tu zrobić żeby jeszcze raz był
albo ma kogoś innego"

i inna odpowiedź:
"a są dni gdy w ogóle urywa z nią kontakt? Może ma inną kobietę i tamta też jest taka dojeżdżająca, wtedy do tej się nie odzywa a potem nie potrafi podać sensownego powodu"

25

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
madoja napisał/a:

  nie pasujesz mu do końca pod względem fizycznym.
Może nie jesteś w jego typie..

Przykre, ale możliwe sad


madoja napisał/a:

"a są dni gdy w ogóle urywa z nią kontakt?"

Nie ma takich dni.

26

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Mystique71, możesz dalej wyobrażać sobie co Twój potencjalny partner myśli, czuje, chce. Możesz rozwijać spiskową teorię dziejów na temat tego, że jesteś przez niego wykorzystywaną. Możesz myśleć o sobie, ze jesteś po raz kolejny pokrzywdzoną. Możesz dalej podejrzewać go o to, że jesteś obiektem zastępczym w czasie, gdy kontakt z tą właściwą kobietą zamiera.
Możesz zaspokoić swą ciekawość zadając mu pytanie nt. jego planów wobec Ciebie.
Możesz też ukrócić swą szalejącą wyobraźnię i pozwolić i sobie, i jemu na rozwinięcie waszej relacji.

Każda decyzja ma plusy, każda ma minusy. Zrób bilans i podejmij najlepszą dla siebie decyzję. A myśleć (wracam do pytania zawartego w tytule) możesz wszystko.

27

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Wielokropek napisał/a:

Możesz też ukrócić swą szalejącą wyobraźnię i pozwolić i sobie, i jemu na rozwinięcie waszej relacji. .

Chyba "tchórzliwie' zostanę przy powyższej opcji.

Wczoraj np. rozmawialiśmy do momentu aż dojechał na noc do pracy, a dziś już o 7 rano wiadomość "Dzień dobry.Mogę zadzwonić?". Później w trakcie rozmowy "Miło cię słyszeć tak rano".
Bardzo to miłe, bardzo mi się podoba...chyba poczekam...najwyżej później będę się martwić....

28

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Mystique, naprawdę cię rozumiem - niektóre twoje wypowiedzi to słowo w słowo moje rozkminy sprzed roku smile

Wielokropek bardzo mądrze prawi. Tak naprawdę nikt ci na forum nie powie, co siedzi w głowie tego faceta - bo skoro ty nie do końca to wiesz, a masz z nim stały kontakt, to ileż jest warte filozofowanie osób, które znają sprawę z drugiej czy wręcz trzeciej ręki?

I w sumie myślę, że to, co siedzi temu facetowi w głowie ma znaczenie trzeciorzędne - to jest zmienna, której wartości nigdy nie poznasz, bo nie zajrzysz mu do głowy. W związku z tym nie warto brać jej pod uwagę, bo tak naprawdę nie jesteś w stanie jej oszacować. Zamiast gonić w piętkę w tym temacie, zastanów się nad tym, co wiesz i nad czym masz znacznie większą kontrolę - nad sobą, swoimi uczuciami i potrzebami. Rozumiem, że podlotkiem już nie jesteś, więc trochę zdążyłaś się już poznać, parę porażek w życiu zaliczyłaś i wiesz, co boli cię najbardziej, a z czego jesteś w stanie podnieść się w miarę szybko. Spójrz na sprawę z tej strony, co jest najgorszym dla ciebie scenariuszem?

Wycofujesz się, nie wiedząc na czym tak właściwie stoisz? I plujesz sobie latami w brodę, że trzeba było zaryzykować?
Dociskasz go, on się wycofuje - masz satysfakcję, że przynajmniej sprawa się wyjaśniła?
Ryzykujesz i okazuje się, że jednak dla niego "to nie było to" - czujesz się jak idiotka, którą znów ktoś wykorzystał?

Dla mnie było jasne, że najgorsza jest opcja numer jeden. Zaryzykowałam, opłaciło się, ale byłam gotowa na opcję numer 3. Po prostu z dwojga złego ewentualne ryzyko porażki było mniejszym złem niż odpuszczenie sobie kolejnej szansy na udany związek. Moim zdaniem jeśli nie da się zaplanować "największego dobra", to trzeba iść w kierunku, w którym czycha na ciebie "najmniejsze zło". Ale co jest tym najmniejszym złem musisz zdecydować sama.

29

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Dziękuję Ruda, fajnie to napisałaś. Może właśnie dlatego, jak wspomniałaś- coś podobnego przeżyłaś.

Ja nie jestem taką konkretną, mocną osobowością jak (wydaje mi się) Wielokropek czy Madoja, które postąpiłyby inaczej...Ja to taki tchórz i asekurant czasem jestem.
Tak, masz rację - młoda już nie jestem wink (71 w nicku to mój rocznik) i niestety więcej w moim dotychczasowym życiu było porażek niż sukcesów. W życiu uczuciowym również. Z perspektywy czasu np. widzę, że całe moje 24-letnie małżeństwo było fikcją- wielokrotne zdrady męża, chyba nawet mnie nigdy naprawdę nie kochał.

Dlatego, jak już napisałam - zaryzykuję, dla tych być może krótkich chwil szczęścia, dobrego samopoczucia....

30

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Ta mocna, jak Ci się wydaje, osobowość dałaby czasowi czas. smile



Dzongsar Khjentse Rinpocze napisał/a:

Wolni od gonitwy za akceptacją innych ludzi i od obaw przed odrzuceniem, docenimy to, co mamy w chwili obecnej.

31

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Bliżej mi do tego życzliwego dystansu wg Wielokropka i Rudej, chociaż rzeczywiście i na sceptycyzm Madoi jest tu miejsce. Jednak Madoja widzi to chyba zbyt skrajnie. Wydaje mi się mało prawdopodobne, że on ma też inną rozmówczynię/partnerkę. Bywamy dość często absurdalnie nieodpowiedzialni w sprawach uczuć. ten tydzień milczenia może być znakiem ostrzegawczym ale może być też błahostką. Próby wyjaśniania tego milczenia mogą być zwykłym uspokojeniem albo kolejnym znakiem ostrzegawczym, tym razem dla niego.
Mystique, próbuję sobie wyobrazić siebie na jego miejscu w Twojej opowieści... możliwe, że dopuściłbym się takiego zaniedbania (milczenie) ale raczej nie jest tak, że nie jesteś w jego typie. Jeśli macie o czym rozmawiać godzinami, to chyba coś więcej niż kumplowanie. Pytanie, czy będzie tym czymś więcej na dłużej. Tego być może nie wie również on.
Inna opcja to trochę teoria spiskowa - chce Ciebie wykorzystać (np. finansowo).

Chyba więc najlepiej po prostu na tym etapie korzystać z radości jaką sobie dajecie i odstawić na bok plany i oczekiwania. Nawet w tym znaczeniu, że zachowujesz swoje prawo do znalezienia kogoś innego.

32

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
dżdżownick napisał/a:

Inna opcja to trochę teoria spiskowa - chce Ciebie wykorzystać (np. finansowo).

.


Pewności nie mam wink  ale wydaje mi się to niemożliwe.

33

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Ciąg dalszy nastąpił.......

Minęło już trochę czasu, spotkaliśmy się raz , jeden .....Fakt, odleglosć i czas trochę to usprawiedliwia....
Ciągłe codzienne telefony bez zmian...po kilka godzin, jak zwykle....
Wspólne planowanie urlopu- już zarezerwowany- 10 dni pod palmami wink

Z ciekawości zajrzalam na portal, gdzie się poznalismy i szok- ma odwieszone konto...
Założyłam lipne konto...zaczepiłam go...połknął haczyk....Krótko popisaliśmy i cisza- nie odzywał sie (tam na portalu).
Ufff...kamień z serca, jest ok.
Do czasu....

Wczoraj odezwał się do "tej drugiej".
"Hej, co słychać?" itp
W trakcie pisania poprosił o namiary telefoniczne, padła propozycja spotkania..... Wymigałam się ostroznością, zbyt szybkim tempem.

Wieczorem jak zwykle zadzwonił do mnie, rozmawialismy jak zwykle..tzn on, bo ja - kłębek nerwów, z bolącym żołądkiem, odruchem wymiotnym...
Pyta się m.in. czy cieszę się już na wyjazd, bo niedlugo...
Mówie, ze nie wiem...
On- czy chcę się wycofać, bo on bardzo chce jechać...ZE MNĄ...

W czasie, jak rozmawiał ze mną, napisał do "tamtej", czy dziś "pogadają". Już sie zameldował - "dzień dobry".

Kuźwa, o co mu chodzi?!

Ja czuję,ze angażuję się uczuciowo coraz bardziej, a wydaje mi się,ze on WIE na 100%,że miedzy nami NIC nie będzie...

Jak pojechać razem na ten urlop?
Nie wiem, czy (w tej sytuacji) te wczasy to dobry pomysł. Teraz myślę,że tak,że możemy jako przyjaciele...ale....to są jeszcze dwa miesiące...wszystko moze sie zdarzyc, w jedna czy druga strone....

Scenariusz gorszy: Ja się zakochuję w nim, a on w innej....Jedziemy razem, no bo postanowiliśmy wcześniej i oboje mamy się męczyc? Ja z zazdrości, że wiem ze kogoś ma, może będzie non stop telefonował tęskniąc...seks odpada (wiem,że zajęty) Męczarnia.....

W tej chwili tylko jedno przychodzi mi do głowy- napisać/powiedzieć, że koniec, ale czy emocje są dobrym doradcą?

34

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

kiepsko mi idzie pisanie z telefonu, co napisałem to szlag trafił. Napiszę później. A Ty się nie martw, świat się nie wali smile

35

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Mystique71 napisał/a:

Ciąg dalszy nastąpił.......

Minęło już trochę czasu, spotkaliśmy się raz , jeden .....Fakt, odleglosć i czas trochę to usprawiedliwia....
Ciągłe codzienne telefony bez zmian...po kilka godzin, jak zwykle....
Wspólne planowanie urlopu- już zarezerwowany- 10 dni pod palmami wink

Z ciekawości zajrzalam na portal, gdzie się poznalismy i szok- ma odwieszone konto...
Założyłam lipne konto...zaczepiłam go...połknął haczyk....Krótko popisaliśmy i cisza- nie odzywał sie (tam na portalu).
Ufff...kamień z serca, jest ok.
Do czasu....

Wczoraj odezwał się do "tej drugiej".
"Hej, co słychać?" itp
W trakcie pisania poprosił o namiary telefoniczne, padła propozycja spotkania..... Wymigałam się ostroznością, zbyt szybkim tempem.

Wieczorem jak zwykle zadzwonił do mnie, rozmawialismy jak zwykle..tzn on, bo ja - kłębek nerwów, z bolącym żołądkiem, odruchem wymiotnym...
Pyta się m.in. czy cieszę się już na wyjazd, bo niedlugo...
Mówie, ze nie wiem...
On- czy chcę się wycofać, bo on bardzo chce jechać...ZE MNĄ...

W czasie, jak rozmawiał ze mną, napisał do "tamtej", czy dziś "pogadają". Już sie zameldował - "dzień dobry".

Kuźwa, o co mu chodzi?!

Ja czuję,ze angażuję się uczuciowo coraz bardziej, a wydaje mi się,ze on WIE na 100%,że miedzy nami NIC nie będzie...

Jak pojechać razem na ten urlop?
Nie wiem, czy (w tej sytuacji) te wczasy to dobry pomysł. Teraz myślę,że tak,że możemy jako przyjaciele...ale....to są jeszcze dwa miesiące...wszystko moze sie zdarzyc, w jedna czy druga strone....

Scenariusz gorszy: Ja się zakochuję w nim, a on w innej....Jedziemy razem, no bo postanowiliśmy wcześniej i oboje mamy się męczyc? Ja z zazdrości, że wiem ze kogoś ma, może będzie non stop telefonował tęskniąc...seks odpada (wiem,że zajęty) Męczarnia.....

W tej chwili tylko jedno przychodzi mi do głowy- napisać/powiedzieć, że koniec, ale czy emocje są dobrym doradcą?


Ooops....
Czytałam od początku
Jestem bardzo wpływowa.... raz myślę jak MADEJA raz jak RUDA
Ale jednak częściej jak MADEJA, ona niestety chyba ma rację....

Juz samo odwieszenie konta...przykre bardzo
Ze tez zdobyłaś się na ten ruch z mistyfikacją....odważnie pozbawiasz się złudzeń a mimo to wciąż nimi żyjesz?

Tez zupełnie nie rozumiem czemu on tak robi, ale nie chciałaby w to brnąć....chyba....chyba ze potem to juz choćby potop....

Ewidentne jest to ze MA ciebie ale nadal SZUKA....
przestał na chwile....widocznie jednak mysli ze znajdzie cos lepszego....to wyklucza uczucia inne niz rozsądna kalkulacja ....

Jedli umiesz zabiegać i sie starać, wykazywać co i rusz ze jestes fajniejsza niz te inne, siedzieć na minie....czekać aż trafi go strzał z inną .....NIE NIE NIE mnie by to zabiło.....tobie tez dobrze nie zrobi

Facet od początku byl taki....

Wiesz to....a jaką podejmiesz decyzje....? Może warto choć chwile byc z nim byc szczesliwą....ale znasz zbyt dużo okoliczności żeby móc udawać.....chyba cie takie chwilowe "szczęście" nie zadowoli....
on nadal poluje....nie bylas w stanie odebrać mu strzał....
Przepraszam jesli cie może zraniłam...


Ps dżdż a ja pisze z telefonu i mi dobrze  wink

36 Ostatnio edytowany przez Mystique71 (2016-07-11 11:22:57)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
flowerbykenzo napisał/a:


Ze tez zdobyłaś się na ten ruch z mistyfikacją....odważnie pozbawiasz się złudzeń a mimo to wciąż nimi żyjesz?

Tez zupełnie nie rozumiem czemu on tak robi, ale nie chciałaby w to brnąć....chyba....chyba ze potem to już choćby potop....

Bałam się jak diabli tej mistyfikacji. Właśnie przez to,że czułam że coś jest nie tak,ze właśnie mogę pozbawic się zludzeń...a było mi tak dobrze z nimi....

flowerbykenzo napisał/a:

    Ewidentne jest to ze MA ciebie ale nadal SZUKA....
przestał na chwile....widocznie jednak mysli ze znajdzie cos lepszego....to wyklucza uczucia inne niz rozsądna kalkulacja ....

Jedli umiesz zabiegać i sie starać, wykazywać co i rusz ze jestes fajniejsza niz te inne, siedzieć na minie....czekać aż trafi go strzał z inną .....NIE NIE NIE mnie by to zabiło.....tobie tez dobrze nie zrobi

Nie, nie umiem....
Ja automatycznie wycofuję się, bo uwazam,że skoro do tej pory nie umiałam go przy sobie na dobre zatrzymac, to widocznie później też mi się nie uda...Zawsze cos bedzie nie tak...
Czekac i pozwalać mu wracac...?
Nie, to miałam w małżenstwie i dobrze na tym nie wyszłam...



flowerbykenzo napisał/a:

Może warto choć chwile byc z nim byc szczesliwą....ale znasz zbyt dużo okoliczności żeby móc udawać.....chyba cie takie chwilowe "szczęście" nie zadowoli....
on nadal poluje....nie bylas w stanie odebrać mu strzał....
Przepraszam jesli cie może zraniłam...

Probowalam zaufac od nowa już po tym tygodniowym milczeniu....Miesiąc temu po napisaniu tego tematu tez postawiłam wszystko na ta kartę- być szczesliwa choc przez chwilę.....Ale czy to prawdziwe szczęście?
Codziennie myślec,że to może ostatni dzień szczęścia...ułudy raczej....


W tej chwili nie mam nawet ochoty z nim rozmawiac, pisać, widzieć się...

Jedyne w tej chwili- korci mnie, by mu napisać tylko "bye" i odwołać te wczasy....

37 Ostatnio edytowany przez flowerbykenzo (2016-07-11 11:37:48)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Więc jestes dokladnie jak ja....
Teraz tylko znaleźć sile żeby sobie pójść....by znowu nie dać się wciągnąć, skoro bylo ci tak dobrze....cholernie to trudne, nawet gdy sie wie ze to rozsądne i jedyne wyjście....

Są może kobiety które potrafią walczyć o faceta, kosić konkurencję na różne sposoby...

Ja potrafię stawić czoła wielu problemom, ale nigdy innym kobietom....wtedy tez,zawsze się cofam, rezygnuje, usuwam....

Ps wyobrażasz sobie siebie na tych wczasach? Razem w łóżku a on może odpisuje na,smsy z portalu....zawsze już będziesz myślała ze robi coś takiego....

38

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
flowerbykenzo napisał/a:

Ps wyobrażasz sobie siebie na tych wczasach? Razem w łóżku a on może odpisuje na,smsy z portalu....zawsze już będziesz myślała ze robi coś takiego....

Dokładnie!

39 Ostatnio edytowany przez żabaaaaaaa! (2016-07-11 11:52:19)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Szczerze?
Ja byłem w trochę porównywalnych relacjach. Też było poznawanie się, wspólne spędzanie czasu, zalążki bliskości - w sumie zaczynało się robić fajnie. Ale zorientowałem się, że prócz uwagi skierowanej na moją osobę było "rozglądanie się" na boki... Umawianie się z nowymi "znajomymi" za moimi plecami. Fakt, jeszcze nie tworzylismy związku w pełnym tego słowa znaczeniu, ale jednak świadomość, że po spotkaniu ze mną dziewczyna leci na spotkanie z nowo poznanym gostkiem (kłamiąc mi prosto w oczy, że leci na rozmowę o pracę smile ), nie ma oporów by dawać swój numer telefonu dopiero co poznanemu facetowi ...jakoś mi przeszkadzała w naiwnym patrzeniu na rozwój "naszych" relacji... Byłem tylko "opcją". Wymiksowałem się z tego.
Trzeba się cenić, Autorko.
Ty, Autorko, dla tego faceta tez jesteś tylko "opcją".
Może jestem już starej daty, ale wedle moich standardów jeśli kogoś poznaję, z kim - być może - chciałbym dłużej pobyć w życiu, to skupiam się na tym i nie trwonię uwagi na inne osoby. Twój znajomy jest innej konstrukcji i fakt, iż bywa nadal na tym portalu (tylko tym?), nie ma dylematów by zagadać/umówić się z innymi kobietami (prócz Twojego "fałszywego" wcielenia mogą być dziesiątki innych kobiet, już autentycznych) - dowodzi, że nie traktuje Cię fair.
Osobiście odradzałbym Ci "wchodzenie" w to dalej i sfinalizowanie wspólnego wyjazdu. Będziesz się ...męczyć, bo całą potencjalną radość zatrują Ci myśli, świadomość jego fałszu, obłudy... Wątpię, abyś potrafiła z uśmiechem słuchać jego wywodów, że "będzie nam pięknie razem" mając w pamięci prawdę o nim.
Szkoda czasu i życia na ludzi, którzy traktują nas jako chwilową zabawkę póki nie trafi się lepsza, dla kogo jesteśmy tylko jakimś erzacem partnera.
Od siebie sugeruję napisanie wiadomości, że wiesz, iż "szuka tam nadal", a to Cie rani i nie chcesz się bawić w coś, co z góry - przez niego - jest skazane na niepowodzenie. Zrezygnowałbym też z tego "wspólnego" wyjazdu.
I dał mu możliwość reakcji...
Pewnie będzie zaręczał i zaklinał się, że to było "z nudów", że to "nie tak jak myślisz" i inne tego typu teksty...
Jak dla mnie taki facet nie ma kwalifikacji na kogoś, komu warto dalej poświęcać swoja uwagę.
Szkoda życia...

40

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Niestety siostro....musisz iść
Dumam tylko czy podać mu prawdziwy powód
Bo jesli sie nie przyznasz do tej mistyfikacji to będzie ci wmawiał ze ci sie wydaje, ze nikogo nie ma, ze masz obsesje, ze zmyślasz, ze sie nakręcasz ze mu nie ufasz i te wszystkie dyrdymaly....
I odejdziesz a on pozostanie w przekonaniu ze twoje chimery ...
Z drugiej str to może rzucić ci w twarz ze go szpiegowałaś, jestes podstępna wyrachowana...
A może i z tego będzie usiłował sie wykpić   ...

sad

Przykro mi....zasługujesz na szczęście.....

41

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

wystarczy powiedzieć, że odwieszenie konta traktujesz jak sygnał, że Wam nie wyjdzie. Bo jeśli było zawieszone to znaczy że masz mocne podstawy by sądzić, że chce szukać dalej.

42 Ostatnio edytowany przez flowerbykenzo (2016-07-11 12:04:55)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
żabaaaaaaa! napisał/a:

Może jestem już starej daty, ale wedle moich standardów jeśli kogoś poznaję, z kim - być może - chciałbym dłużej pobyć w życiu, to skupiam się na tym i nie trwonię uwagi na inne osoby. ...

No dokladnie
Tez jestem starej daty

Ps z ciekawości to równanie gg to żart czy autentyczna ochrona?

43

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
żabaaaaaaa! napisał/a:

Ty, Autorko, dla tego faceta tez jesteś tylko "opcją".
Może jestem już starej daty, ale wedle moich standardów jeśli kogoś poznaję, z kim - być może - chciałbym dłużej pobyć w życiu, to skupiam się na tym i nie trwonię uwagi na inne osoby. .

flowerbykenzo napisał/a:

     Tez jestem starej daty


To jest już nas troje. Zresztą....ja to też gdzieś już napisałam- w tym temacie, czy w innym.
Jeśli szukam (a mam do tego prawo), próbuję, to skupiam się na tym by poznac tą JEDNĄ osobę. Nie rokuje, to żegnam się i zaczynam kolejna relacje, a nie w taki sposób....

44

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
flowerbykenzo napisał/a:
żabaaaaaaa! napisał/a:

Może jestem już starej daty, ale wedle moich standardów jeśli kogoś poznaję, z kim - być może - chciałbym dłużej pobyć w życiu, to skupiam się na tym i nie trwonię uwagi na inne osoby. ...

No dokladnie
Tez jestem starej daty

Ps z ciekawości to równanie gg to żart czy autentyczna ochrona?

big_smile
Jeśli ochrona - to raczej kiepskiej jakości...
To takie ...utrudnienie, by - jeśli już ktoś poczuje potrzebę - trafił ktoś dociekliwy (...zdesperowany?) smile

45

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
żabaaaaaaa! napisał/a:
flowerbykenzo napisał/a:
żabaaaaaaa! napisał/a:

Może jestem już starej daty, ale wedle moich standardów jeśli kogoś poznaję, z kim - być może - chciałbym dłużej pobyć w życiu, to skupiam się na tym i nie trwonię uwagi na inne osoby. ...

No dokladnie
Tez jestem starej daty

Ps z ciekawości to równanie gg to żart czy autentyczna ochrona?

big_smile
Jeśli ochrona - to raczej kiepskiej jakości...
To takie ...utrudnienie, by - jeśli już ktoś poczuje potrzebę - trafił ktoś dociekliwy (...zdesperowany?) smile


miałam raczej boty na mysli wink
chociaz dla nich wystarczyłaby prostsza zapora
a dla ludzi dorzuc jakąś całke i silnię wink

46

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Perfumetko  sorki ze tak Ciebie nazywam smile

ale rozbawiłas mnie do łez tymi ,,całkami i  silnią ''
Sorry za wtracenie nie w temacie sad

Mystique71 wybacz wink

47

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Mystique71 napisał/a:
żabaaaaaaa! napisał/a:

Ty, Autorko, dla tego faceta tez jesteś tylko "opcją".
Może jestem już starej daty, ale wedle moich standardów jeśli kogoś poznaję, z kim - być może - chciałbym dłużej pobyć w życiu, to skupiam się na tym i nie trwonię uwagi na inne osoby. .

flowerbykenzo napisał/a:

     Tez jestem starej daty


To jest już nas troje. Zresztą....ja to też gdzieś już napisałam- w tym temacie, czy w innym.
Jeśli szukam (a mam do tego prawo), próbuję, to skupiam się na tym by poznac tą JEDNĄ osobę. Nie rokuje, to żegnam się i zaczynam kolejna relacje, a nie w taki sposób....


Czworo i ja tez jestem starej daty sad niestety sad

48

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
żabaaaaaaa! napisał/a:

Twój znajomy jest innej konstrukcji i fakt, iż bywa nadal na tym portalu (tylko tym?), nie ma dylematów by zagadać/umówić się z innymi kobietami (prócz Twojego "fałszywego" wcielenia mogą być dziesiątki innych kobiet, już autentycznych) - dowodzi, że nie traktuje Cię fair.


Dlatego też to,że po pierwszej wymianie zdań z tą druga-ja" przycichł, wcale mnie nie uspokoiło. Pomyślałam podobnie, że może być trzecia....czwarta....

49

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

bo pewnie jest....szkoda troche wczasów
ale teraz to juz chyba trudno by było....tak jakby prawie osobno....
ja rozumiem ze ludzie szukają
ale mozna sie wstrzymac jesli juz ktos jest póki jest
i wznowic poszukiwania jak juz sobie pojdzie....


ty sie jeszcze wahasz....czuje to.....

50

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
flowerbykenzo napisał/a:

ty sie jeszcze wahasz....czuje to.....


Nie, decyzja juz podjęta.

Tylko żal straconych złudzeń....

51

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

zawsze żal....

tez ostatnio podjęlam trudną i bolesną decyzję....
chyba czwarty raz w tej samej sprawie
i juz ostatni bo gardze juz sobą sad
zadaję sobie ból zeby ból zagluszyc

jeszcze ci sie uda

52

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Wygląda na to, że to, co było kolorowe, przemalowujesz na szarości i czernie. Już nie jest tak, że on też dał Ci trochę radości, teraz jest już facetem (bo nie mężczyzną), który bawi się kobietami.
Tymczasem sytuacja wygląda tak, że niczego Ci nie obiecywał, zastrzegł, że jeszcze Ciebie nie kocha, poznawaliście się, sprawdzaliście, przy czym chyba Tobie od początku brakowało cierpliwości i spontaniczności,
byłaś może nastawiona konkretnie na osiągnięcie celu (zawiązanie związku). W zasadzie nic na niego nie masz a sama dopuściłaś się nieczystej zagrywki. A jeśli on też Ciebie sprawdził i właśnie oblałaś test? Bo w zasadzie poszukiwanie nowej znajomości "na boku" na tym samym portalu i z tego samego konta, które znasz było chyba mało ostrożne. Może on nie chce wiązać się z detektywem, z kimś, kto będzie śledził i analizował jego zachowania i sprawdza, czy Ty sprawdzisz jego? W sumie pomysł z fikcyjnym kontem nie jest specjalnie oryginalny.

Wiadomo jedno, rozczarował Cię, dla Ciebie za długo trwała niepewność. Na Twoim miejscu przestałbym wiązać z nim nadzieje na związek, ewentualnie na znajomość, ale chyba właśnie przestałaś go lubić więc i to raczej odpada. Tak czy siak nie ma powodu do zmartwień. Może właśnie uwolniłaś się od człowieka, z którym byłabyś nieszczęśliwa. To nie powód do łez ale do ulgi. Teraz wreszcie wiesz na czym stoisz smile

53

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
flowerbykenzo napisał/a:

Ps dżdż a ja pisze z telefonu i mi dobrze  wink

Masz lepszy telefon od mojego smile

54 Ostatnio edytowany przez flowerbykenzo (2016-07-11 15:45:45)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

DZDZ koniec koncowi nierowny
czasem trudno zachowac dobre wspomnienia i sympatie .....

bo to tak  nieco glupio jak jestes jednym z wielu cv na kupce do wyboru
i z oszczędnosci czasu wszystkie rozmowy kwalifikacyjne toczą sie jednoczesnie
a wygra ten kto wyzej skoczy....
mogł jej przeciez poswiecic ten jeden miesiac, jej i tylko jej
jakby nie wyszlo to trudno - obietnic nie bylo idziemy dalej
ale takie rozgrywanie uczuć na wielu szachownicach w tym samym czasie to nie jest miłe
no chyba sam przyznasz....

phablet mam, alez smieszna nazwa

55

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
dżdżownick napisał/a:


niczego Ci nie obiecywał, zastrzegł, że jeszcze Ciebie nie kocha, poznawaliście się, sprawdzaliście

Nie obiecywal niczego poza szczeroscią i lojalnoscią, a tu - nie zaprzeczysz zawiódl.

O tym,że zawiesił konto poinformował mnie wyraźnie, o tym,że aktywował- już nie. O odwieszeniu konta ja wiem od miesiąca, a kiedy to zrobił, nie mam pojęcia.

Skoro co najmniej miesiąc temu wiedział, ze mu ze mną nie tak, to chyba wystarczająco dużo czasu, by się upewnić, inaczej to rozegrać.

Zresztą, w jego rozmowach juz funkcjonowaliśmy jako "my".

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Mystique-jest jeszcze inna opcja
może miałaś nie wrócić z tych "wczasów"?
Tak czy inaczej ,nie brnij w to.Jeżeli od samego początku nie można zaufać,bo sprawdziłaś i przyłapałaś na czymś-już zawsze będzie Ci to siedziało gdzieś w głowie i co jakiś czas wyskoczy.

57 Ostatnio edytowany przez Mystique71 (2016-07-11 18:41:17)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
dżdżownick napisał/a:

Na Twoim miejscu przestałbym wiązać z nim nadzieje na związek, ewentualnie na znajomość, ale chyba właśnie przestałaś go lubić


No i widzisz dżodżo...tu się mylisz...ja go chyba nadal lubię...

Pokręcona jestem...

Napisałam do niego, co mi leży na duszy...

W odpowiedzi (w skrócie)- Czy nie chcę w ogóle żadnego z nim kontaktu? Bo on chce tak, jak do tej pory, normalny kontakt.

No i tak- jako potencjalnego faceta/partnera już go skreśliłam...jako kumpla- j.w. wciąż go chyba lubię.

I teraz pytanie do samej siebie - Czy zerwać kontakt całkowicie? A jeśli nie - czy  udźwignę to? Całkiem obojętny mi nie jest....

I po co mi ten kontakt, jak wiem że nic z tego nie bedzie...

58

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Sprawdzanie go z innego konta było niepotrzebne. Zrobiłaś tym tylko źle samej sobie. Kiedyś też tak postąpiłam. Zrobiłam to z niepewności, chęci kontroli i żałuję. Relacja jest czymś, co powinno się rozwijać stopniowo poprzez pogłębianie bliskości i zaufanie. Nie usprawiedliwiam faceta, jednak myślę, że z wiekiem ludzie bardziej kalkulują, szukają najlepszej opcji, nie są już tak spontaniczni. Wartościowych partnerów w sieci jak na lekarstwo...o czym Twój mężczyzna szybko by się przekonał, zwłaszcza, jeśli dałabyś mu szansę na pogłębianie tej waszej bliskości. Może on liczył na takie zakochanie od samego początku, od pierwszego wejrzenia, ale jeszcze tego nie poczuł. Może błędnie zakłada, że właśnie to musi być podstawą dobrych relacji. Jest w jakiś sposób niepewny, ale ma prawo. Chciał Cię lepiej poznać na urlopie. To byłaby fajna okazja także dla Ciebie aby poznać jego. Moim zdaniem za bardzo i za szybko się angażujesz i jesteś zbyt niepewna siebie. Posmutniałaś i zgorzkniałaś bawiąc się w detektywa, zamiast skupić się na tu i teraz, na radości wspólnego przebywania z nim. Nie znasz go jeszcze dobrze. Nie możesz wiedzieć, czy to na pewno ten. On też tego nie wie. Jednak zakładasz już z góry czarny scenariusz, że nic z tego nie wyjdzie. Czujesz się fajną, pewną siebie babką? Zasługujesz na miłość? Wiesz, co znaczysz? To pokaż to, a nie smuć. To początki znajomości a nie przysięga w kościele. Po prostu żyj, ciesz się tym, co jest, koncentruj na budowaniu więzi, na tym, żeby czas razem był czasem świetnym, zapamiętanym, spontanicznym i radosnym. Po co się tak asekurować? Nikt niczego na starcie obiecać nie może ani nie ma takiego obowiązku. Utrzymaj z nim dobry kontakt, poznawaj, pozwól sobie na utratę kontroli, na samoistny rozwój tej relacji. Nie montuj sobie w głowie i w wyobraźni za dużo. To za wcześnie. Traktuj przyjacielsko, zobaczysz, co wyjdzie.

59

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Esthere napisał/a:

Po co się tak asekurować?

Bo takiej relacji, z dystansem, powoli, bez spiny nie potrafi (jeszcze?) zbudować. Od razu wskoczyła w tą relację całą sobą i dlatego niewygodnie jej było, gdy relacji tej nie nazywali związkiem. Dlatego brak identycznego zaangażowania odczuła jako odrzucenie. Dlatego miała potrzebę sprawdzenia. Obecnie nie jest w stanie wejść w tą relację w opisany przez Ciebie sposób, bo nie potrafiła tego również wcześniej i dodatkowo doświadczyła "odrzucenia".
Źródeł takiego podejścia do budowania znajomości, a następnie związku dopatrywałabym się nie w starej dacie, a właśnie niepewności siebie i swojej wartości.
Tak czy siak decyzja dotycząca tego Pana została już podjęta. Teraz stanowić on może jednak materiał do przemyśleń na przyszłość.

60

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

A ja się z Wami tu nie zgodzę...
Owszem, z wiekiem i nabytymi doświadczeniami tracimy bezpowrotnie tą całą ufność i spontaniczność zastępując ja mimowolnie chłodną analizą i jakąś asekuracją. Ale to dowodzi tylko tego, ze stajemy się ostrozniejsi i mądrzejsi - nie chcemy znów być oszukani, zranieni zawiedzeni.
Autorka miała prawo do nawet takiego podstępu (fałszywa tożsamość), bo potrzebowała sie upewnić w swoich domysłach. Myślę, że domeną tylko ludzi młodych i naiwnych jest angażowanie się i brniecie "z zamknietymi oczami" w relację, w której są juz sygnały ostrzegajace, tzw. "czerwone lampki" z nadzieją, że jeszcze bedzie przecież przepieknie... I pomimo ewidentnych mankamentów (tu - nieuczciwość faceta cokolwiek byście nie pisali) poświęcanie w dalszym ciągu czasu i uwagi takiej osobie.
Z wiekiem nabieramy wiedzy i świadomości samego siebie - zaczynamy bardziej cenić siebie, swój czas i szkoda nam tego trwonić na coś, co okazuje się juz na wstępie chybione. Przynajmniej ja tak własnie mam.
Facet okazał się być oszustem - bo tak odwieszenie konta za plecami Autorki oceniam. Mocno naciągana jest teoria, ze to takie z jego strony "podstęp" by sprawdzić Autorkę smile
Dodatkowo oszustem, bo rozwijając relacje z Autorką ("my", wspólny wyjazd i takie tam...) nie czuł ograniczeń w nawiązywaniu kolejnych "znajomosci". Jak dla mnie to zasługuje na dyskwalifikację. Owszem, można dorabiac tu ideologię typu: nie czuł sie pewnym, niczego nie obiecywał, miał prawo. Ok, ale nawet na takim etapie znajomosci ...obowiązywać powinny jakieś niepisane zasady. On je łamał. Moze sa tu osoby, którym nie przeszkadzałaby świadomość bycia jedną z wielu, że muszą (muszą?) sie wykazywać by "przebić" inne partie, by okazac sie lepsza partią. Byc moze. Ale jak widac nie wszyscy chca brać udział w castingu i niektórzy wolą się cenić i odsunąć niż brać udział w takich chorych zawodach... Na etapie poznawania się wiele mozna zrozumieć, usprawiedliwić, zaakceptować, ale nie wszystko. Oszustwa i kłamstwa juz nie... Tu to miało miejsce i ze swojej strony popieram Autorkę w podjetej decyzji.

61

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Może.....
Moze tak...moze za szybko, za bardzo sie zaangazowalam, moze za duzo sobie wyobrazalam...Fakt, powiedział mi wczesniej,że sie jeszcze nie zakochal...
Wiem,że trafia sie miłosc od pierwszego wejrzenia wink  Ja tego nigdy nie doświadczylam, zdaje sobie sprawe, że częsciej przychodzi ona z czasem.
Po naszych rozmowach wnioskowalam,ze coś się powoli buduje.
Ubódł mnie fakt, ze nie byłam w tym czasie (próby budowania) tą "jedyną", której poświecal czas. Dla mnie w tej chwili był tylko on. Taka "wierność"....

Rozmawialiśmy wczoraj o tej sytuacji....
Nie wypierał sie niczego.
Potwierdził,ze ma jeszcze "koleżenskie" kontakty pisemne, nie "namacalne" wink z portalu
Na moja "propozycje" zakończenia tego wszystkiego, odpowiedział że nie chce tego,że byłoby mu przykro to stracic .
Bardzo mnie lubi, żyje tymi naszymi rozmowami.
Sprawa wyjazdu- moja decyzja, chociaż on bardzo chce pojechac...ze mną.
Uszanuje kazdy mój wybor...


Generalnie:

http://img5.demotywatoryfb.pl//uploads/201003/1267555980_by_grendziu_600.jpg

62 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-07-12 09:54:04)

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Autorko a ja Ciebie rozumiem tzn Twoj dylemat i rozczarowanie tym czlowiekiem. Bo ok nie mozna oczekiwac zeby od razu padaly deklaracje ze milosc, zwiazek  itp. To ze moze Ty to juz poczulas nie znaczy ze on tez musial, moze miec inne tempo inny charakter. Nie zmienia to jednak faktu ze skoro macie sie poznawac, spedzac ze soba czas nie tylko na kawce i spacerkach ale i na urlopie w sytuacjach intymnych( i nie mam na mysli tylko seksu ale ogolnie dopuszczanie kogos do swojej najbardziej osobistej strefy zycia) to wypadaloby aby na czas tego "poznawania sie" skupil sie na Tobie a nie szukal kolejnych alternatywnych opcji. Dla mnie to jest podchodzenie do sprawy jak do zakupow. Podoba mi sie okreslony towar i teoretycznie mam ochote go nabyc ale jeszcze zorientuje sie czy aby na pewno nie da rady w tej cenie kupic czegos bardziej atrakcyjnego. Zaznacze sobie opcje obserwuj a w miedzy  czasie zrobie jeszcze rekonesans w innych sklepach. Mnie osobiscie  takie podejscie odrzuca. Nie oznacza to ze wymagam by facet juz dzis dal mi gwarancje ze bedziemy razem bo spedzalismy razem czas/byl seks itp. Moze okaze sie ze jednak nie pasujemy do siebie..moze nawet to ja dojde  do takiego wniosku. Niemniej jednak nie godze sie by juz na starcie sprowadzono mnie do jednej z wielu opcji ktora musi wygrac casting na "wylacznosc uwagi nabywcy".Skoro juz na poczatku ma do mnie takie podejscie to podziekuje i szkoda mojego czasu.
P.S. Esthere troche zdziwil mnie Twoj wspis. Z tego co kojarze w swoim watku  sama podjelas finalnie decyzje by pogonic pana w majtkach CK ktory tez byl "niezdecydowany" i upewnial sie flirtujac rownolegle z innymi paniami na portalach randkowych. Czy cos sie zmienilo? Bo to co piszesz tutaj jakby to sugeruje.

63

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
żabaaaaaaa! napisał/a:

Owszem, z wiekiem i nabytymi doświadczeniami tracimy bezpowrotnie tą całą ufność i spontaniczność zastępując ja mimowolnie chłodną analizą i jakąś asekuracją. Ale to dowodzi tylko tego, ze stajemy się ostrozniejsi i mądrzejsi - nie chcemy znów być oszukani, zranieni zawiedzeni.

Tylko, że tutaj było odwrotnie w stosunku do tego co piszesz. Mystique weszła w relację z całą ufnością i spontanicznością, a z drugiej strony spotkała się z chłodną analiza i asekuracją. To zrodziło problem z obu stron, bo inne były oczekiwania i zaangażowanie w każdym momencie relacji.

64

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

"P.S. Esthere troche zdziwil mnie Twoj wspis. Z tego co kojarze w swoim watku  sama podjelas finalnie decyzje by pogonic pana w majtkach CK ktory tez byl "niezdecydowany" i upewnial sie flirtujac rownolegle z innymi paniami na portalach randkowych. Czy cos sie zmienilo? Bo to co piszesz tutaj jakby to sugeruje."


Feniks, odpowiadam. Poznałam niedawno kogoś na portalu. I była sytuacja odwrotna, co właśnie chciałam napisać tu Autorce wątku. Kiedy spotykałam się z tamtym, już na początku znajomości oznajmiłam mu, że usuwam portale, bo już nie szukam, znalazłam ( jego ). On to przyjął do wiadomości, ale powiedział - " to twoja decyzja", sam nie usunął, mówiąc, że w końcu przyjdzie taki czas, że on to zrobi sam z siebie. Ja w reakcji obronnej też swoje konto odwiesiłam. Zrozumiałam, że robiąc tak, nie chodziło mi tak bardzo o uczciwośc, tylko o posiadanie kontroli. Moje zachowanie było wyrazem braku pewności siebie, paniki, braku zaufania. Pobudkami, intencjami, były lęk i kontrola. Wtedy wydawało mi się, że chodzi o uczciwość. Myliłam się.

Niedawno poznałam kogoś innego na portalu. Facet od początku podchodził poważnie, szukał związku, wolny, parę lat po rozwodzie, bardzo mu się spodobałam. Pisaliśmy, rozmawialiśmy na Skype. I on praktycznie od razu wyskoczył z takim tekstem: usuwam swoje konto, bo poznałem ciebie, nie chcę, żeby jakaś inna kobieta zajmowała moją uwagę. Nie powiedział mi : usuń także swoje, ale tak to głównie odczytałam. Ze on jest mnie niepewny, i dlatego to robi. Tak bardzo mu się podobam, że się obawia, że ktoś inny mnie sprzątnie mu sprzed nosa. Mówił o uczciwości, itd. Wkurzało mnie to. Bo to jest takie bycie kontrolującym w przebraniu nieskazitelnej osoby. Poczułam się źle!!! Po pierwsze, bo to była insynuacja, że skoro on usunąl konto z uczciowości, to ja,pozostawiając je, jestem nieuczciwa. A ja po prostu nie znosze robic coś pod dyktando. No sorry, ktoś, kogo ledwie znam, nie będzie mi mówił ani sugerował, co ja mam zrobić z moim własnym kontem, kontaktami, znajomościami.

Ja tego konta nie usunęłam. Jakoś tak na przekór. I co zrobił on? To samo, co ja wtedy w mojej historii z tamtym facetem. Przywrócił je na nowo. Więc się jego cała uczciwośc zdemaskowała. Gdyby był taki UCZCIWY, to niezaleznie od tego, co ja bym zrobiła, miałby to konto usunięte. Ale nie. Ja sama wiem jak to jest, bo sama to wczesniej przezyłam. To konto się przywraca z poczucia niepewnosci sytacji, dla wyrównania poziomu szans, dla równowagi. Uczciwośc to taka tu zasłona dymna. Nie mówię, że jej nie ma. Ale konto to raczej narzędzie kontroli i asekuracji. Z nikim nie pisałam, nie umawiałam się, kiedy padła od niego propozycja usunięcia własnego konta. Facet nie mógł po prostu ścierpiec, ze gdzies tam byc moze są inne opcje, albo ktoś inny mi zawróci w głowie.

Jak to się dalej potoczyło? Rozmawialiśmy dalej, ja w końcu sama konto usunęłam. Ale zrobiłam to sama z siebie, autonomicznie. Bo chciałam Bo czułam, że nadmiar tych twarzy portalowych mnie przytłacza. Ze się rozpraszam. I nie ma teraz problemu. Nie wiem, czy on ma konto, nie sprawdzałam, mam to gdzieś, nie żyę wirtualnym światem, nie bawię się w detektywa. W poprzedniej znajomości bardzo mi to zaszkodziło. Rozumiem po części pana "CK". Po prostu odebrał moje zachowanie jako presję. A my oboje jesteśmy z tych typów niezależnych, autonomicznych, którzy robią się chorzy, gdy ktoś chce nimi rządzić.

Z nowym znajomym mam się spotkać niedługo. On mieszka za granicą, wszystko się przeciągnęło z tego powodu. Uwazam wciąż, że to chore, aby wymagac od kogos na początku znajomosci, żeby cos tam usuwał. Jego propozycja usunięcia konta sprawiła że poczułam, że ktoś tu na mnie chce wywrzec wpływ, ktoś mnie osacza. Ktoś sobie chce mnie " zaklepać". Hola, nie tak prędko! Będę robić coś wtedy, gdy uznam to za stosowne. A jak ktoś ma w głowie lęki, niepewnośc siebie, niech sobie radzi z tym sam. Nie mój problem. Nienawidzę osaczania. Zrozumiałam swoje postępowanie z panem CK gdy spotkała mnie ta historia. Nigdy więcej śledzenia kogoś, co robi w internecie, podszywania się pod kogoś i kontroli. Chcę być od tego wolna. Chcę być pewna siebie i szczęśliwa.

65

Odp: Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć
Klio napisał/a:
żabaaaaaaa! napisał/a:

Owszem, z wiekiem i nabytymi doświadczeniami tracimy bezpowrotnie tą całą ufność i spontaniczność zastępując ja mimowolnie chłodną analizą i jakąś asekuracją. Ale to dowodzi tylko tego, ze stajemy się ostrozniejsi i mądrzejsi - nie chcemy znów być oszukani, zranieni zawiedzeni.

Tylko, że tutaj było odwrotnie w stosunku do tego co piszesz. Mystique weszła w relację z całą ufnością i spontanicznością, a z drugiej strony spotkała się z chłodną analiza i asekuracją. To zrodziło problem z obu stron, bo inne były oczekiwania i zaangażowanie w każdym momencie relacji.

Może faktycznie niefortunnie to ująłem. Miałem tu na myśli podłoże reakcji (akcję szpiegowską) Autorki na symptomy nieuczciwości tego człowieka... Gdyby była infantylna trzpiotką, taką "ach i ech", taką jaką powinna być - sugeruje jej to wcześniej Pan Dżdżownik smile - to nie babrałaby się w takich podchodach, przyjmowała wszystko tak jak ...się wydaje (a nie jak jest) i cieszyłaby sie każdą wspólną chwilą. Ale nie jest naiwnym podlotkiem i czuła potrzebę wybadania stanu rzeczy. I to rozumiem.
Gdyby chcieć moją opinię zastosować do postępowania tego faceta to nie bardzo pasuje... Bo u niego widzę wręcz przeciwne pobudki połączone jeszcze z pragmatyzmem (a nuż trafi się fajniejsza?). Nie wiem czy ktoś się tu ze mną zgodzi, ale zaryzykuję twierdzenie, iż jeśli ktoś w życiu zaznał zdrady, oszustwa, nieuczciwości itp. ze strony najbliższej osoby i wie jak to boli - jest daleki od zafundowania tego komuś innemu... Skoro ten facet był nieuczciwym wobec Autorki (a był) to jego postępowanie nie ma nic wspólnego z poruszaną przeze mnie wcześniej mądrością życiową, doświadczeniem i wypływającym stąd stonowaniem i dozą nieufności...
Wiem, pogmatwałem jak zawsze smile

Posty [ 1 do 65 z 76 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Wygadać się muszę....nie wiem, co myśleć

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024