Witajcie. Od początku śledzę temat i chociaż sama już nie mam na kogo czekać to jednak wieczorami wkrada się pustka. W poprzednich związkach rzadko się zdarzało, żebym długo musiała czekać na odpowiedź i chyba zostałam rozpieszczona. Jak sobie radzicie kiedy nachodzi Was ochota na napisanie? To jedynie kwestia silnej woli czy zajmujecie się czymś innym? Również chciałabym się poradzić co by to mogło być.
Kojarzycie film Kobiety pragną bardziej? Jak facet nie dzwoni/nie pisze, to po prostu nie chce. Kropka. Kurcze, dlaczego ja czasem zapominam o tej prostej zasadzie???
Ale to nie jest tak do końca, moim zdaniem.
Mam pytanie, jaka powinna być częstotliwość komunikowania się?
No jak się facet nie odzywa od spotkania pół tyg to chyba coś nie halo?
Ale na spotkaniu pytał kiedy będę w jego mieście, powiedziałam że dogadamy się przez fb.
69 2016-05-29 23:06:30 Ostatnio edytowany przez Aga30 (2016-05-29 23:08:36)
Krejzolka, w moim przypadku facet odwołał spotkanie i przez kolejnych 5 dni nie dał znaku życia. Jak dla mnie sprawa jest jasna. Ale zgodzę się, że ludzie mają swoje sprawy i nie myślą codziennie o randkach, tak jak np. my
TenSamProblem, ja nieszczególnie dobrze sobie radzę, gdy mnie nachodzi potrzeba kontaktu. Zwykle jej ulegałam. Teraz wytrzymam, ale mi nie zależy, więc jest łatwiej.
No jak się facet nie odzywa od spotkania pół tyg to chyba coś nie halo?
Ale na spotkaniu pytał kiedy będę w jego mieście, powiedziałam że dogadamy się przez fb.
No dobra, a Ty nie mogłaś się odezwać?
Czat działa w dwie strony.
No chyba, że się odezwałaś to zmienia postać rzeczy.
Krejzolka, w moim przypadku facet odwołał spotkanie i przez kolejnych 5 dni nie dał znaku życia. Jak dla mnie sprawa jest jasna. Ale zgodzę się, że ludzie mają swoje sprawy i nie myślą codziennie o randkach, tak jak np. my
Ok. dla mnie też sprawa byłaby jasna w takim przypadku.
Przynajmniej powinien Cię uprzedzić, że nie ma czasu się z Tobą teraz kontaktować, jeżeli oczywiście najdzie Go ochota na kontynuacje znajomości.
Mrs. Happiness, nie chce mi się czytać od początku, mogłabyś powtórzyć/napisać jak "zakończył" się wasz kontakt?
No u mnie to każdy wie jak jest, więc chyba nie muszę nic dodawać. A jeśli chodzi o radzenie sobie, to zależy. W ciągu dnia jest mi lepiej, bo i tak pisaliśmy tylko wieczorami i przywykłam. Najgorzej jest właśnie wieczorem, bo wtedy odczuwam brak tych rozmów. Niby to było tylko półtorej miesiąca, ale strasznie do nich przywykłam. To w sumie głupie, bo mam z kim rozmawiać, codziennie pisze z paroma innymi osobami, rozmawiam z rodziną, także to nie żaden akt desperacji powodowany samotnością. Po prostu z jakiegoś powodu chcę mieć kontakt właśnie z nim.
No odezwałam się w końcu - wysłałam mu jakiś durny filmik XD odpisał tylko że fajny. dziś co prawda pracował jak zwykle do późna, no ale co ja go będę za język ciągnęła. Sam powinien się postarać.
No odezwałam się w końcu - wysłałam mu jakiś durny filmik XD odpisał tylko że fajny. dziś co prawda pracował jak zwykle do późna, no ale co ja go będę za język ciągnęła. Sam powinien się postarać.
Przepraszam, fakt wysłałaś mu zabawny filmik.
Nawet sobie przypomniałam teraz co On odpisał.
Na pewno, teraz to On musi się odezwać do Ciebie.
Mrs. Happiness, nie chce mi się czytać od początku, mogłabyś powtórzyć/napisać jak "zakończył" się wasz kontakt?
Ostatnio rozmawialiśmy w środę. Uczył się wtedy, jak zwykle zresztą, więc mi ciągle znikał. Nie było go od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. To mu napisałam, oczywiście wszystko grzecznie i tak dalej, że w sumie widzę, że więcej go nie ma niż jest, więc lecę coś obejrzeć i potem spać, więc powodzenia w nauce i do przeczytania jak będzie miał nieco więcej czasu. Dodałam dobranoc, kilka uśmiechniętych emotikon i tyle. Odpisał po dwóch godzinach normalnie, że duchem jest cały czas i że przeprasza, ale ciężko było się skupić. Na koniec też dał dobranoc, życzył miłego dnia jutro i to wszystko. Od tamtej pory cisza.
Dziewczyny, napiszę Wam coś z mojego życia, oczywiście nie będę się "rozdrabniała'.
Są faceci, którzy na początku znajomości nie mają potrzeby pisania codziennie do nowo poznawanych dziewczyn, zapewne jest tak i wśród kobiet.
Ja poznałam takiego faceta i spieprzyłam super zapowiadającą się znajomość, poprzez pisanie pretensji "czemu nie piszesz" itp. idiotyzmy.
Więc dajcie czas tym Facetom, oczywiście nie za długi.
Na pewno pod żadnym pozorem, nie wypisujcie pretensji, żali ani tym bardziej, że kończycie przez to znajomość.
Jeżeli czas ten będzie niesłychanie długi to po prostu, dajcie sobie spokój.
Poniedziałkowa, tylko nie uuprzedzaj go jak będziesz w jego mieście. Powinno mu to dać do myślenia, jeśli się nie odezwiesz. A jak nie, to po ptokach
Krejzolka, ja też tak potrafię czasami przydusić. Ale uczymy się na błędach.
kREJZOLKA, a Twój niedoszły facet jak często dawał o sobie znać, że nie wytrzymałaś i poszły żale w jego stronę?
Aga, oj na pewno nie będę mu pisała kiedy i gdzie będę jeśli sam nie wykaże się zainteresowaniem.
Nie no, nie mam zamiaru wypisywać mu żadnych pretensji. Chwilami mam jedynie ochotę napisać pierwsza, ale tego nie zrobię, choćbym głupiała. Postanowiłam poczekać, zobaczyć czy, co i kiedy napisze. Pytanie tylko ile czasu powinnam czekać? Tydzień? Więcej?
Kolejna sprawa, że ja jestem zdania, że jak ktoś na początku nie zabiega mocniej o kontakt i spotkania, to później to się raczej nie zmieni. Wątpię, by za kilka tygodni nagle zaczął ciągle pisać, dzwonić, przyjeżdżać. Jedni ludzie tego potrzebują, inni nie. Ja od początku czuję, czy chcę kogoś więcej w swoim życiu, czy raczej wolę trzymać tę osobę na dystans.
kREJZOLKA, a Twój niedoszły facet jak często dawał o sobie znać, że nie wytrzymałaś i poszły żale w jego stronę?
Aga, oj na pewno nie będę mu pisała kiedy i gdzie będę jeśli sam nie wykaże się zainteresowaniem.
Nie pamiętam dokładnie, ale kurcze to było parę dni, więc ja to master level desperacji byłam wtedy.
Ale o mnie już "cicho sza".
Kłamca napisał/a:Mrs. Happiness, nie chce mi się czytać od początku, mogłabyś powtórzyć/napisać jak "zakończył" się wasz kontakt?
Ostatnio rozmawialiśmy w środę. Uczył się wtedy, jak zwykle zresztą, więc mi ciągle znikał. Nie było go od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. To mu napisałam, oczywiście wszystko grzecznie i tak dalej, że w sumie widzę, że więcej go nie ma niż jest, więc lecę coś obejrzeć i potem spać, więc powodzenia w nauce i do przeczytania jak będzie miał nieco więcej czasu. Dodałam dobranoc, kilka uśmiechniętych emotikon i tyle. Odpisał po dwóch godzinach normalnie, że duchem jest cały czas i że przeprasza, ale ciężko było się skupić. Na koniec też dał dobranoc, życzył miłego dnia jutro i to wszystko. Od tamtej pory cisza.
Pisałaś gdzieś tu, że nie lubisz gierek, a przecież grasz w grę "ja się nie odezwę - to on powinien". Twoje ego domaga się połechtania. Tworzysz tu jakieś alternatywy ciągle podkreślając, że to definitywny koniec. Jeśli serio chcesz dać sobie z nim spokój, to to zrób. Wykasuj numer, usuń ze znajomych, zablokuj. Ale czy nie prościej zwyczajnie napisać i zapytać, np. o naukę? Jest koniec maja, wkrótce zaczyna się sesja, chłopak się uczy - brawo. Można mu tylko pogratulować, że nie rzuca wszystkiego dla dziewczyny, nawet tej fajnej. Popadasz w lekką obsesję. Siedzieć na fejsie może dlatego, że konsultuje się z ludźmi ze studiów w sprawie nauki albo robi sobie chwilową przerwę, ale nie pisze, bo to by go rozkojarzyło na dłuższy czas. Może zwyczajnie ma taki mechanizm działania. Jasne, możliwe jest, że cię olał, ale to przecież tylko 3 dni ciszy. Proponowałbym usiąść, wziąć kilka wdechów i wyluzować. Nie tworzyć dziesiątek historii, a zwyczajnie napisać albo poczekać. Przecież oboje dobrze widzimy, że cię "wzięło" i jak się odezwie to najwyżej chwilę się podąsasz i będzie jak dawniej.
84 2016-05-29 23:56:56 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-05-29 23:58:56)
Pisałaś gdzieś tu, że nie lubisz gierek, a przecież grasz w grę "ja się nie odezwę - to on powinien". Twoje ego domaga się połechtania. Tworzysz tu jakieś alternatywy ciągle podkreślając, że to definitywny koniec. Jeśli serio chcesz dać sobie z nim spokój, to to zrób. Wykasuj numer, usuń ze znajomych, zablokuj. Ale czy nie prościej zwyczajnie napisać i zapytać, np. o naukę? Jest koniec maja, wkrótce zaczyna się sesja, chłopak się uczy - brawo. Można mu tylko pogratulować, że nie rzuca wszystkiego dla dziewczyny, nawet tej fajnej. Popadasz w lekką obsesję. Siedzieć na fejsie może dlatego, że konsultuje się z ludźmi ze studiów w sprawie nauki albo robi sobie chwilową przerwę, ale nie pisze, bo to by go rozkojarzyło na dłuższy czas. Może zwyczajnie ma taki mechanizm działania. Jasne, możliwe jest, że cię olał, ale to przecież tylko 3 dni ciszy. Proponowałbym usiąść, wziąć kilka wdechów i wyluzować. Nie tworzyć dziesiątek historii, a zwyczajnie napisać albo poczekać. Przecież oboje dobrze widzimy, że cię "wzięło" i jak się odezwie to najwyżej chwilę się podąsasz i będzie jak dawniej.
Dziękuję za kubeł zimnej wody. Tylko jedno mogło Ci umknąć, ja do niego też pisałam pierwsza, choć w tym wątku o tym chyba nie wspominałam. Wiele razy pisałam. Właściwie się wymienialiśmy. Raz pisał on, raz ja. Na jedno ze spotkań, a były trzy do tej pory, inicjatywa wyszła ode mnie. Po prostu mam już dość wychylania się, gdy nie wiem o co mu chodzi. Do tej pory widywaliśmy się zawsze w soboty, teraz nie miałam nawet możliwości się odwdzięczyć i gdzieś go zaprosić, bo go zwyczajnie nie było.
Już pisałam, że nie chcę, by rezygnował dla mnie z nauki, naprawdę doceniam fakt, że się uczy i zawsze trzymam kciuki, żeby poszło mu jak najlepiej. Po prostu chciałabym wiedzieć, że mu zależy. Choć trochę. Żebym nie musiała ciągle zachodzić w głowę i żeby uczucia, które się we mnie nawarstwiają, nie przerażały mnie, tylko cieszyły.
Po prostu martwi mnie to jego znikanie w trakcie rozmów, brak flirtu, martwi mnie fakt, że potrafi tak zniknąć bez słowa na kilka dni, jakby nie mógł napisać choćby jednego zdania w ciągu dnia. Nic więcej nie oczekuję, bo wiem jak wiele czasu zabiera duża ilość nauki. Czy to aż tak wiele?
Poniedzialkowa
Rozumiem co czujesz, bo to samo przeżywam ;tylko z jej strony takie zachowanie. U mnie trochę inna sytuacja, bo jestem w związku. Ale czuję dokładnie to samo. I nie wszystko rozumiem. Taki los
86 2016-05-30 00:24:40 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-05-30 00:25:40)
Poniedzialkowa
Rozumiem co czujesz, bo to samo przeżywam ;tylko z jej strony takie zachowanie. U mnie trochę inna sytuacja, bo jestem w związku. Ale czuję dokładnie to samo. I nie wszystko rozumiem. Taki los
Nie, żebym Cię "śledziła", ale "napataczasz" się, więc napiszę coś:
To masz na własne życzenia, a Poniedzialkowa nie, więc nie porównuj.
Dziękuję za kubeł zimnej wody. Tylko jedno mogło Ci umknąć, ja do niego też pisałam pierwsza, choć w tym wątku o tym chyba nie wspominałam. Wiele razy pisałam. Właściwie się wymienialiśmy. Raz pisał on, raz ja. Na jedno ze spotkań, a były trzy do tej pory, inicjatywa wyszła ode mnie. Po prostu mam już dość wychylania się, gdy nie wiem o co mu chodzi. Do tej pory widywaliśmy się zawsze w soboty, teraz nie miałam nawet możliwości się odwdzięczyć i gdzieś go zaprosić, bo go zwyczajnie nie było.
Już pisałam, że nie chcę, by rezygnował dla mnie z nauki, naprawdę doceniam fakt, że się uczy i zawsze trzymam kciuki, żeby poszło mu jak najlepiej. Po prostu chciałabym wiedzieć, że mu zależy. Choć trochę. Żebym nie musiała ciągle zachodzić w głowę i żeby uczucia, które się we mnie nawarstwiają, nie przerażały mnie, tylko cieszyły.
Po prostu martwi mnie to jego znikanie w trakcie rozmów, brak flirtu, martwi mnie fakt, że potrafi tak zniknąć bez słowa na kilka dni, jakby nie mógł napisać choćby jednego zdania w ciągu dnia. Nic więcej nie oczekuję, bo wiem jak wiele czasu zabiera duża ilość nauki. Czy to aż tak wiele?
Zależy ci na nim, dlatego działasz w emocjach i popadasz w skrajność. Tylko, że jeśli teraz uniesiesz się dumą to potem z dużym prawdopodobieństwem będziesz tego żałować.
Warto zachowywać się normalnie, bez fochów i cichych dni, bo nawet jeśli nie wyjdzie, to późniejsze myśli "A może mogłam..." będziesz mogła skwitować: "Nie, nie mam sobie niczego do zarzucenia". To ma spore znaczenie. Chłopaka bronił nie będę. Nie uważam, że żeby między ludźmi coś było muszą paść jakieś deklaracje. Jeśli często rozmawialiście, a na spotkaniach "żarło" to masz prawo mieć swego rodzaju prawa w tej znajomości. Wydaje mi się, że kobiety potrafią wyczuć czy podobają się facetowi, więc skoro to widziałaś to może coś w tym jest. Zastanawia mnie czy może nie jest tak, że on nie ma dużego doświadczenia z kobietami i trochę nie ogarnia. Masz takie informacje?
88 2016-05-30 01:13:44 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-05-30 01:16:06)
Zależy ci na nim, dlatego działasz w emocjach i popadasz w skrajność. Tylko, że jeśli teraz uniesiesz się dumą to potem z dużym prawdopodobieństwem będziesz tego żałować.
Warto zachowywać się normalnie, bez fochów i cichych dni, bo nawet jeśli nie wyjdzie, to późniejsze myśli "A może mogłam..." będziesz mogła skwitować: "Nie, nie mam sobie niczego do zarzucenia". To ma spore znaczenie. Chłopaka bronił nie będę. Nie uważam, że żeby między ludźmi coś było muszą paść jakieś deklaracje. Jeśli często rozmawialiście, a na spotkaniach "żarło" to masz prawo mieć swego rodzaju prawa w tej znajomości. Wydaje mi się, że kobiety potrafią wyczuć czy podobają się facetowi, więc skoro to widziałaś to może coś w tym jest. Zastanawia mnie czy może nie jest tak, że on nie ma dużego doświadczenia z kobietami i trochę nie ogarnia. Masz takie informacje?
Wiem. Wszystko potęguje fakt, że mam ogromną potrzebę kontroli. Zbyt wiele razy się przejechałam na ludziach, w tym na znajomościach z facetami, że jak teraz nie jestem panią sytuacji, to chwilami wariuję. Chcę, a właściwie muszę wiedzieć, że to nie jest strzał w ciemno. Zdaję sobie z tego sprawę i próbuję się temu nie poddawać, ale czasem nie umiem już z tym walczyć.
Fochów nigdy nie strzelam, nie lubię tego i nie praktykuję. Jak mi coś nie pasuje, to mówię wprost co jest na rzeczy. On już też to wie, bo raz mnie zdenerwował i od razu się dowiedział oraz miał okazję na spokojnie wytłumaczyć. Przegadaliśmy sprawę i było okej, zaraz potem już normalnie pisaliśmy.
Myślę, że nie zrobiłam nic źle. Odzywałam się, angażowałam w rozmowy, nie naciskałam z niczym, starałam się go poznać. Czy żarło na spotkaniach, to szczerze mówiąc nie wiem, bo przy nim ciężko to określić. Na pewno nie było momentów ciszy, często się śmialiśmy, tematów nie brakowało, mamy podobne poczucie humoru. Nie stronił też od mówienia o tym, co by było na którymś z dalszych spotkań, żartował, że pewnie nie spodoba się mojej mamie i każe mi sobie go odpuścić, różne takie. Ale dla mnie wciąż jest zagadką to, co on tak naprawdę czuje. Na ten przykład wszystkie moje koleżanki już w trakcie imprezy poszeptywały mi, gdy tylko mogły, że on jest we mnie mega zapatrzony, ale ja tego tak nie widziałam. Zresztą jak tańczyliśmy i byliśmy blisko siebie wtedy, to uciekał wzrokiem na boki, nie patrzył na mnie, choć próbowałam pochwycić jego wzrok. Mimo to nie puszczał mnie, nie wyglądał jakby chciał tańczyć z innymi, czy jakby było mu źle, bo jest z nami. Ze mną. On jest pełen sprzeczności, dlatego i nasza znajomość jest taka.
Wiesz, moja przyjaciółka mi zasugerowała, że może on nawet dziewczyny nigdy nie miał, skoro aż tyle czasu poświęcał zawsze nauce. Ale nie miałam jak go o to zapytać, bo nie chciałam z tym wyskoczyć tak bez spokojnego wprowadzenia tematu, a nasze rozmowy są tak chaotyczne momentami, że się nie da nawet wczuć odpowiednio. By pytać na spotkaniu, to chyba odwagi nie miałam. Tym bardziej, że nawet nie wiedziałam jak. On mnie o poprzednie związki nigdy nie pytał, więc punktu zaczepienia nie miałam.
89 2016-05-30 21:47:25 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-05-30 21:48:20)
I jak tam u Was, dziewczyny? Jak się trzymacie?
Bo ja w ciągu dnia znalazłam sobie tyle zajęć, że dopiero po 20 usiadłam, więc udało mi się nie panikować. Teraz jednak wieczór, siedzę, słucham muzyki i choć leci rytmiczny, jazzowy kawałek, to w środku czuję się jakoś dziwnie. Czegoś brakuje. Zaraz dobije 22, więc dzisiaj już pewnie też nie napisze. Próbuję wierzyć, że się po prostu skupił na nauce i to nic złego, ale jak sobie przypomnę jakąkolwiek znajomość z facetami, to każda z nich kończyła się krótko po tym, gdy któryś zaczynał znikać w podobny sposób lub ogólnie zmniejszył kontakt.
oj Happy, jak nie wiesz czy "żarło na spotkaniach, to szczerze mówiąc nie wiem" - to nie żarło
Widocznie on jest wpatrzony w Ciebie, ale Ty w niego nie do końca, bo jesteś wycofana, bo jak piszesz "Zbyt wiele razy się przejechałam na ludziach, w tym na znajomościach z facetami".
Powoli się na niego nakręcasz bo już kombinujesz i liczysz minuty, sekundy ... dlaczego się nie odezwał??? ...
Pamiętaj, życie masz jedno a kto nie ryzykuje nie pije szampana
Harvey, dawno Cię nie widziałam. Hej
Bo z nim to jest tak, że flirt praktycznie nie istnieje w naszym słowniku, dlatego już wcześniej miałam wątpliwości, ale na tej imprezie się jakoś przełamał i stwierdziłam, że może po prostu jest nieśmiały.
Przyznam, że zaskoczyło mnie stwierdzenie osób postronnych, że jest zapatrzony. Nigdy bym tego tak nie określiła. Chyba też przez to, że tak rzadko się widujemy, a teraz jeszcze zniknął. Po prostu ciężko mi uwierzyć, że ktoś zapatrzony mógłby postępować w ten sposób. Chociaż prawdą jest, że jestem wycofana. W środku czuję zawsze o wiele więcej niż widać to na zewnątrz. Staram się poprawić, ale nie mam ku temu zbyt wielu okazji.
Wiesz, nakręcona to byłam w sumie od samego początku, a przede wszystkim po pierwszym spotkaniu, bo wtedy poczułam, że coś zaskoczyło. Zazwyczaj nie czuję tego czegoś, gdy się widzę z chłopakami, może przez stres, a może to po prostu nie to. Z nim było inaczej. W pewnym momencie wręcz nie miałam pojęcia co chciałam powiedzieć. Spojrzał na mnie i przepadłam
Czyli sugerujesz, że powinnam się odezwać pierwsza?
oj Happy, jak nie wiesz czy "żarło na spotkaniach, to szczerze mówiąc nie wiem" - to nie żarło
Widocznie on jest wpatrzony w Ciebie, ale Ty w niego nie do końca, bo jesteś wycofana, bo jak piszesz "Zbyt wiele razy się przejechałam na ludziach, w tym na znajomościach z facetami".
Powoli się na niego nakręcasz bo już kombinujesz i liczysz minuty, sekundy ... dlaczego się nie odezwał??? ...
Pamiętaj, życie masz jedno a kto nie ryzykuje nie pije szampana
To co pogrubiłam to jak dla mnie jest nieprawdą, ponieważ gdyby był w Nią wpatrzony, to by napisał chodź jednego sms'a dziennie a tak nie jest, gdyby Ona była wycofana to by tak nie rozkminiała o Nim.
Jednym słowem, jak dla mnie pomyrdało Ci się i to mocno
Właśnie tak samo uważam jak napisałaś, Krejzi.
Zapatrzony facet działa, pisze, chce się spotykać. A nie siedzi online co wieczór i milczy. Znałam już wiele zapracowanych osób, mimo to potrafiły znaleźć parę minut, by coś naskrobać, czy zadzwonić.
Harvey ma rację z wycofaniem, ale to wycofanie u mnie widać jedynie w rzeczywistości. Przy dotyku fizycznym i tak dalej. Poza tym to jestem otwarta, gadatliwa, bez problemu można zauważyć, że kogoś lubię lub że mi się podoba.
Harvey napisał/a:oj Happy, jak nie wiesz czy "żarło na spotkaniach, to szczerze mówiąc nie wiem" - to nie żarło
Widocznie on jest wpatrzony w Ciebie, ale Ty w niego nie do końca, bo jesteś wycofana, bo jak piszesz "Zbyt wiele razy się przejechałam na ludziach, w tym na znajomościach z facetami".
Powoli się na niego nakręcasz bo już kombinujesz i liczysz minuty, sekundy ... dlaczego się nie odezwał??? ...
Pamiętaj, życie masz jedno a kto nie ryzykuje nie pije szampana
To co pogrubiłam to jak dla mnie jest nieprawdą, ponieważ gdyby był w Nią wpatrzony, to by napisał chodź jednego sms'a dziennie a tak nie jest, gdyby Ona była wycofana to by tak nie rozkminiała o Nim.
Jednym słowem, jak dla mnie pomyrdało Ci się i to mocno
Skrót myślowy mi nie wyszedł - miałem na myśli, że koleżanki Happy powiedziały jej, że on jest wpatrzony tylko w nią (na tej imprezie). Ja tam go nie znam i mnie tam nie było
Harvey, dawno Cię nie widziałam. Hej
![]()
Bo z nim to jest tak, że flirt praktycznie nie istnieje w naszym słowniku, dlatego już wcześniej miałam wątpliwości, ale na tej imprezie się jakoś przełamał i stwierdziłam, że może po prostu jest nieśmiały.
Przyznam, że zaskoczyło mnie stwierdzenie osób postronnych, że jest zapatrzony. Nigdy bym tego tak nie określiła. Chyba też przez to, że tak rzadko się widujemy, a teraz jeszcze zniknął. Po prostu ciężko mi uwierzyć, że ktoś zapatrzony mógłby postępować w ten sposób. Chociaż prawdą jest, że jestem wycofana. W środku czuję zawsze o wiele więcej niż widać to na zewnątrz. Staram się poprawić, ale nie mam ku temu zbyt wielu okazji.
Wiesz, nakręcona to byłam w sumie od samego początku, a przede wszystkim po pierwszym spotkaniu, bo wtedy poczułam, że coś zaskoczyło. Zazwyczaj nie czuję tego czegoś, gdy się widzę z chłopakami, może przez stres, a może to po prostu nie to. Z nim było inaczej. W pewnym momencie wręcz nie miałam pojęcia co chciałam powiedzieć. Spojrzał na mnie i przepadłam
![]()
Czyli sugerujesz, że powinnam się odezwać pierwsza?
Myślę, że jak napiszesz do niego pierwsza i zapytasz "jak tam idzie nauka" to będzie mu miło. Świeża sprawa + związek na odległość = pod górkę
Skrót myślowy mi nie wyszedł - miałem na myśli, że koleżanki Happy powiedziały jej, że on jest wpatrzony tylko w nią (na tej imprezie). Ja tam go nie znam i mnie tam nie było
Oj nie wyszedł, nie wyszedł
Myślę, że jak napiszesz do niego pierwsza i zapytasz "jak tam idzie nauka" to będzie mu miło. Świeża sprawa + związek na odległość = pod górkę
To jest znajomość na odległość???
Ja napisałam. Słaba jestem, ale, jak już wcześniej pisałam, w te gry grać nie umiem. Robię co chcę. On odpisał w sekundę, ale bez zaangażowania toczyła się ta rozmowa. I już.
Ja napisałam. Słaba jestem, ale, jak już wcześniej pisałam, w te gry grać nie umiem. Robię co chcę. On odpisał w sekundę, ale bez zaangażowania toczyła się ta rozmowa. I już.
Przyznaję się, że nie znam Twojej historii więc trudno mi się ustosunkować do tego co teraz napisałaś, ale mam pytanko, o jaką grę Ci chodzi?
Chodzi Ci o grę pt.:"Nie napiszę pierwsza"?
98 2016-05-30 22:30:58 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-05-30 22:33:27)
Skrót myślowy mi nie wyszedł - miałem na myśli, że koleżanki Happy powiedziały jej, że on jest wpatrzony tylko w nią (na tej imprezie). Ja tam go nie znam i mnie tam nie było
No tak właśnie mówiły od samego początku. Zgadzałoby się z tym, że mnie nie opuszczał na krok i ogólnie jego zachowaniem wtedy, ale to było wtedy, a teraz jest teraz. Myślałam, że po tej imprezie coś się między nami zmieni, ale się nie zmieniło. Chyba, że na gorsze zważywszy na to, że kolejny dzień minął w ciszy z jego strony.
Myślę, że jak napiszesz do niego pierwsza i zapytasz "jak tam idzie nauka" to będzie mu miło. Świeża sprawa + związek na odległość = pod górkę
Normalnie bym to chyba zrobiła, ale kiedyś już była sytuacja, gdzie nic nie pisał, ale przez dwa dni bodajże, bardziej na początku i wtedy napisałam pierwsza. Nie chcę ciągle być tą, która się wychyla. Zależy mi, owszem, ale nie na tyle, by robić coś, przez co będę czuła się głupio. Bo przecież gdyby chciał, to by napisał. Nawet jedno zdanie.
To jest znajomość na odległość???
O ile 40 km można nazwać jakąś większą odległością
Ja napisałam. Słaba jestem, ale, jak już wcześniej pisałam, w te gry grać nie umiem. Robię co chcę. On odpisał w sekundę, ale bez zaangażowania toczyła się ta rozmowa. I już.
Czyli myślisz, że już po ptokach?
Harvey ja Cię proszę, przeczytaj Ty dokładnie posty a potem komentuj, dziękuję
Ja napisałam. Słaba jestem, ale, jak już wcześniej pisałam, w te gry grać nie umiem. Robię co chcę. On odpisał w sekundę, ale bez zaangażowania toczyła się ta rozmowa. I już.
Jakoś mi tak się przypomniało: "- Co będziesz robić w sylwestra? - Będę grał w grę. Tomb Rajder"
Aga, skoro piszesz, że nie umiesz "grać w grę", to czego oczekiwałaś po rozmowie z nim? Że będzie prawił "ochy i achy"? Dla mnie to był zawsze prosty temat, albo gadka się klei albo nie. Jak się nie klei to nie ma co drążyć tematu tylko iść dalej do przodu
Harvey ja Cię proszę, przeczytaj Ty dokładnie posty a potem komentuj, dziękuję
Słuszna uwaga Bije się w pierś
Chociaż dla studenta to i 40km to znaczna odległość (żart, suchar ale jednak )
Już dwukrotnie jak się widzieliśmy w mieście, gdzie obecnie mieszka i studiuje, mówił, że dla niego to nie byłby żaden problem przyjechać do mojego miasta. To ja nie chciałam, bo moje miasto to dziura, gdzie niczego nie ma, a poza tym ludzie są nieciekawi. Nie chciałam, żeby wynikła z tego jakaś dziwna sytuacja. Ale pierwsze co, to zapytał gdzie chcę się zobaczyć, gdzie mi wygodniej
Po ptokach na bank. Ja piszę - on odpisuje, ale nie wynika z tego absolutnie nic. Jedyne z czego się cieszę, to tylko to, że nikt nie ma o nic pretensji, udało się jakoś naturalnie przejść na jakiś poziom kontaktu, gdy rozmawiamy o niczym, bo do tej pory zawsze gadalismy o nas, związkach, oczekiwaniach etc. Co jest w moim przypadku pewnym postępem, bo u mnie zawsze wszystko kończyło się burzliwie.
Krejzolka82 napisał/a:Harvey ja Cię proszę, przeczytaj Ty dokładnie posty a potem komentuj, dziękuję
Słuszna uwaga
Bije się w pierś
![]()
Chociaż dla studenta to i 40km to znaczna odległość (żart, suchar ale jednak
)
Tylko bij się mocno i obiecaj poprawę!!!
Po ptokach na bank. Ja piszę - on odpisuje, ale nie wynika z tego absolutnie nic. Jedyne z czego się cieszę, to tylko to, że nikt nie ma o nic pretensji, udało się jakoś naturalnie przejść na jakiś poziom kontaktu, gdy rozmawiamy o niczym, bo do tej pory zawsze gadalismy o nas, związkach, oczekiwaniach etc. Co jest w moim przypadku pewnym postępem, bo u mnie zawsze wszystko kończyło się burzliwie.
To dobrze, że wszystko chociaż kończy się normalnie. Przynajmniej nie będziesz musiała go w pracy unikać. U mnie zazwyczaj kończyło się po prostu ciszą. Oni przestawali się odzywać, a ja nie szukałam kontaktu, bo nie ma co się napraszać. Chociaż niektórzy się odzywają co kilka miesięcy, by popisać o pierdołach i potem znowu cisza.
Aga30 napisał/a:Ja napisałam. Słaba jestem, ale, jak już wcześniej pisałam, w te gry grać nie umiem. Robię co chcę. On odpisał w sekundę, ale bez zaangażowania toczyła się ta rozmowa. I już.
Przyznaję się, że nie znam Twojej historii więc trudno mi się ustosunkować do tego co teraz napisałaś, ale mam pytanko, o jaką grę Ci chodzi?
Chodzi Ci o grę pt.:"Nie napiszę pierwsza"?
Tak, bo nie wypada, kobieta musi być niedostępna i się szanować za stara jestem na takie podchody. Poza tym to było zwykłe "co słychać ".
Krejzolka82 napisał/a:Aga30 napisał/a:Ja napisałam. Słaba jestem, ale, jak już wcześniej pisałam, w te gry grać nie umiem. Robię co chcę. On odpisał w sekundę, ale bez zaangażowania toczyła się ta rozmowa. I już.
Przyznaję się, że nie znam Twojej historii więc trudno mi się ustosunkować do tego co teraz napisałaś, ale mam pytanko, o jaką grę Ci chodzi?
Chodzi Ci o grę pt.:"Nie napiszę pierwsza"?
Tak, bo nie wypada, kobieta musi być niedostępna i się szanować
za stara jestem na takie podchody. Poza tym to było zwykłe "co słychać ".
Jak już napisałam wcześniej, nie znam Twojej historii i dlatego skupię się na "grze".
Fakt, też nie uznaję tej "gry", bo jest po prostu głupia, ale jeżeli tylko jedna strona ciągle inicjuje kontakt to wtedy trzeba trochę przystopować i trochę wtedy tej "gry" pograć dla swojego dobra.
Wiecie, najgorsze jest to, że się tak wkręciłam i na tyle przyzwyczaiłam do tych wieczornych rozmów, że nie wiem co mam ze sobą zrobić przez tych kilka godzin. Pisze do mnie sporo osób, ale to nie pomaga. Nie chcę już tym zadręczać bliskich mi osób, bo pewnie są zmęczone, a co jakiś czas czuję ochotę wyrzucenia z siebie emocji. Masakra. Nie potrafię powiedzieć kiedy ostatnio czułam się w ten sposób.
To tym bardziej przykre, że faceci, którym wprost dałam kosza, potrafią do mnie wypisywać jeszcze miesiącami, a ten jeden, który mi się rzeczywiście spodobał, nagle milknie i coraz bardziej wątpię, że coś z tego mogłoby jeszcze być.
Aga30 napisał/a:Krejzolka82 napisał/a:Przyznaję się, że nie znam Twojej historii więc trudno mi się ustosunkować do tego co teraz napisałaś, ale mam pytanko, o jaką grę Ci chodzi?
Chodzi Ci o grę pt.:"Nie napiszę pierwsza"?
Tak, bo nie wypada, kobieta musi być niedostępna i się szanować
za stara jestem na takie podchody. Poza tym to było zwykłe "co słychać ".
Jak już napisałam wcześniej, nie znam Twojej historii i dlatego skupię się na "grze".
Fakt, też nie uznaję tej "gry", bo jest po prostu głupia, ale jeżeli tylko jedna strona ciągle inicjuje kontakt to wtedy trzeba trochę przystopować i trochę wtedy tej "gry" pograć dla swojego dobra.
Zgadzam się, trochę instynktu samozachowawczego jeszcze posiadam i więcej już nie napiszę . Ale chciałam się na 100% upewnić , poza tym też pokazać mu, że nie mam żalu o to, że odwołał to spotkanie.
Krejzolka82 napisał/a:Aga30 napisał/a:Tak, bo nie wypada, kobieta musi być niedostępna i się szanować
za stara jestem na takie podchody. Poza tym to było zwykłe "co słychać ".
Jak już napisałam wcześniej, nie znam Twojej historii i dlatego skupię się na "grze".
Fakt, też nie uznaję tej "gry", bo jest po prostu głupia, ale jeżeli tylko jedna strona ciągle inicjuje kontakt to wtedy trzeba trochę przystopować i trochę wtedy tej "gry" pograć dla swojego dobra.Zgadzam się, trochę instynktu samozachowawczego jeszcze posiadam i więcej już nie napiszę . Ale chciałam się na 100% upewnić , poza tym też pokazać mu, że nie mam żalu o to, że odwołał to spotkanie.
W jakim wątku opisałaś swoją historię najdokładniej?
Krejzolka, w zasadzie nie ma o czym pisać, to był taki epizod, że aż żałosne jest, że tyle poświęcam temu czasu.
Zaczepił mnie na sympatii, okazało się, że kojarzy mnie z pracy. Zaczęły się komplementy i nagle pojawiał się wszędzie, mimo że zawodowo nie mamy kontaktu i pracujemy w dwóch osobnych budynkach. No ale od poczatku chciał się wprosić do mnie na herbatę . W końcu spotkaliśmy się na kawie w pracy. Wg mnie było słabo, on twierdził jednak, że fajnie i chętnie spotka się ponownie. Umówiliśmy się , ale odwołał . To było tydz temu.
Mam dziś kryzys, najchętniej zapytalabym go wprost dlaczego odwołał . Mogę ?
Aga, ja bym nie pytała, bo po co?
Krejzolka, w zasadzie nie ma o czym pisać, to był taki epizod, że aż żałosne jest, że tyle poświęcam temu czasu.
Zaczepił mnie na sympatii, okazało się, że kojarzy mnie z pracy. Zaczęły się komplementy i nagle pojawiał się wszędzie, mimo że zawodowo nie mamy kontaktu i pracujemy w dwóch osobnych budynkach. No ale od poczatku chciał się wprosić do mnie na herbatę . W końcu spotkaliśmy się na kawie w pracy. Wg mnie było słabo, on twierdził jednak, że fajnie i chętnie spotka się ponownie. Umówiliśmy się , ale odwołał . To było tydz temu.
Mam dziś kryzys, najchętniej zapytalabym go wprost dlaczego odwołał . Mogę ?
I Ty to tak przeżywasz???
Ludzie, ja sądziłam, że to kilkuletnia znajomość.
A to nawet znajomością, nie można nazwać.
Dziewczyno, ogarnij się, ja Cię proszę!!!
Nie, nie możesz zapytać, ja Krejzolka82 Ci zabraniam!!!!
Krejzi, a do "mojego" byś po jakimś czasie napisała z zapytaniem dlaczego tak nagle zniknął, skoro było cały czas okej, czy też byś olała?
No wiem, jestem żałosna. 2 lata prawie na randce nie byłam!
Ale wiecie, to jest taki typ cwaniaka, wysokie stanowisko etc. Utarłabym mu tego pewnego siebie nosa!
No wiem, jestem żałosna. 2 lata prawie na randce nie byłam!
Ale wiecie, to jest taki typ cwaniaka, wysokie stanowisko etc. Utarłabym mu tego pewnego siebie nosa!
To pora się rozglądać za kimś konkretniejszym. Co się będziesz w domu marnować!
Wiesz, moim zdaniem jakbyś napisała, to właśnie podniosłabyś mu samoocenę jeszcze bardziej
Happiness, a Ty jak się trzymasz?
118 2016-05-31 17:33:06 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-05-31 17:34:11)
Teraz całkiem nieźle, bo o tej porze i tak nigdy nie pisaliśmy. Zresztą znajduję sobie tyle zajęć, ile jestem w stanie, żeby tylko o nim nie myśleć. Gdyby była ładna pogoda, to bym gdzieś wyszła, ale u mnie deszczowo dzisiaj. Oby jutro było lepiej, bo jestem umówiona z koleżanką. Generalnie najgorzej będzie wieczorem, szczególnie jeśli znów nie napisze. Naprawdę nie wiem co się stało, że nagle przestał się odzywać. Im dłużej żyję na tym świecie, tym mniej rozumiem ludzi.
Krejzi, a do "mojego" byś po jakimś czasie napisała z zapytaniem dlaczego tak nagle zniknął, skoro było cały czas okej, czy też byś olała?
Odpowiem, jak poczytam o Nim więcej, Ty chyba też masz "porozrzucane" o Nim w kilku wątkach, prawda?
W dwóch. Tym i wątku Elle -> Daniel. Pierwszy raz w 537 poście cokolwiek wspomniałam, potem troszkę o nim pisałam. Gdybyś była ciekawa
W dwóch. Tym i wątku Elle -> Daniel. Pierwszy raz w 537 poście cokolwiek wspomniałam, potem troszkę o nim pisałam. Gdybyś była ciekawa
Chyba przeczytałam wszystko.
A ostatni raz Kto pierwszy zainicjował rozmowę?
122 2016-05-31 19:13:08 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-05-31 19:13:49)
Nikt w sumie. W nocy z wtorku na środę trafiłam do szpitala. Na szczęście zaraz wypuszczono mnie do domu, ale jak wróciłam i mu odpisałam, to go już nie było. Odpowiedział dopiero następnego dnia rano. Spałam, bo dostałam lek, po którym strasznie zamulało, obudziłam się w południe. Odpisałam. Wtedy on odpisał wieczorem i już pociągnęliśmy rozmowę. No i to tyle.
Nikt w sumie. W nocy z wtorku na środę trafiłam do szpitala. Na szczęście zaraz wypuszczono mnie do domu, ale jak wróciłam i mu odpisałam, to go już nie było. Odpowiedział dopiero następnego dnia rano. Spałam, bo dostałam lek, po którym strasznie zamulało, obudziłam się w południe. Odpisałam. Wtedy on odpisał wieczorem i już pociągnęliśmy rozmowę. No i to tyle.
Aha.
Mam nadzieję, że wszystko w porządku z Tobą!!!
Tak. Normalnie już byśmy pisali, góra dwa dni przerwy były, a i też bardzo rzadko. W trakcie ostatniej rozmowy często mi znikał, bo się uczył, to mu grzecznie napisałam, że w sumie więcej go nie ma niż jest i że lecę coś obejrzeć, a potem spać i do przeczytania jak znajdzie więcej czasu. Odpisał po prawie dwóch godzinach, że przeprasza, ale ciężko było się skupić i że niby duchem jest cały czas. Czyli wszystko tak normalnie niby. No i od tamtej pory cisza, choć był online tyle razy, że ciężko zliczyć. Teraz też jest i nic.
Ty, a może On sądzi, że Ty się obraziłaś?
Tak czy siak, moim zdaniem, to On powinien napisać pierwszy teraz.
Happy
2016-05-19 01:18:49 piszesz "W każdym razie, póki co wszystko wskazuje na to, że koniec maja będzie oznaczał koniec tej imprezy."
To już jutro
A tak serio, popisaliście sobie przez neta, spotkaliście się 3 razy (już zdążyłaś się nakręcić) a on w sumie jest bo jest.
"po tej imprezie wciąż NIC się nie zmieniło w częstotliwości naszych kontaktów" - i raczej marne szanse by coś się zmieniło bo:
"Ciężko jest określić, czy on rzeczywiście jest zainteresowany, czy traktuje mnie tylko jak fajną kumpelę." - traktuje cię jak kumpelę.
"Zresztą zauważyłam, że przez ten brak flirtu czegoś brakuje w tym moim zauroczeniu nim. Pociągu fizycznego. Przystojny jest, uroczy, ale jakoś mnie nie kręci, nie podnieca, nie mam ochoty się na niego rzucić i tak dalej. Bo brak tej atmosfery. Nie wiem czy to się zmieni" - i obstawiam, że u niego też wygląda to tak samo.
Tak więc, koniec maja jest początkiem czerwca i nowych wyzwań na horyzoncie
Aha.
Mam nadzieję, że wszystko w porządku z Tobą!!!
Już wszystko w porządku, dziękuję
Ty, a może On sądzi, że Ty się obraziłaś?
Tak czy siak, moim zdaniem, to On powinien napisać pierwszy teraz.
Też mi to przemknęło przez myśl, że mógł tak pomyśleć, ale przecież nie napisałam tego jakoś dziwnie. Wszystko grzecznie i bez pretensji, bo taka była prawda. Ile można znikać w trakcie rozmowy? Nawet się normalnie pogadać nie dało. Co więcej, dobrze, że mu tak napisałam, bo na tę wiadomość o znikaniu odpisał mi dopiero po dwóch godzinach. To bym sobie poczekała na odpowiedź.
Tylko co jeśli nie napisze?
Myślałam, by poczekać góra do końca tego tygodnia, a potem na spokojnie się odezwać i zapytać wprost dlaczego już nie pisze, bo moim zdaniem zasługuję chociaż na wyjaśnienia. Mimo wszystko to było półtorej miesiąca. To nie dwie rozmowy na jakimś portalu randkowym, tylko kilkadziesiąt rozmów. Może nie całodniowych, ale jednak.
Krejzolka82 napisał/a:Aha.
Mam nadzieję, że wszystko w porządku z Tobą!!!Już wszystko w porządku, dziękuję
Krejzolka82 napisał/a:
Ty, a może On sądzi, że Ty się obraziłaś?
Tak czy siak, moim zdaniem, to On powinien napisać pierwszy teraz.Też mi to przemknęło przez myśl, że mógł tak pomyśleć, ale przecież nie napisałam tego jakoś dziwnie. Wszystko grzecznie i bez pretensji, bo taka była prawda. Ile można znikać w trakcie rozmowy? Nawet się normalnie pogadać nie dało. Co więcej, dobrze, że mu tak napisałam, bo na tę wiadomość o znikaniu odpisał mi dopiero po dwóch godzinach. To bym sobie poczekała na odpowiedź.
Tylko co jeśli nie napisze?
Myślałam, by poczekać góra do końca tego tygodnia, a potem na spokojnie się odezwać i zapytać wprost dlaczego już nie pisze, bo moim zdaniem zasługuję chociaż na wyjaśnienia. Mimo wszystko to było półtorej miesiąca. To nie dwie rozmowy na jakimś portalu randkowym, tylko kilkadziesiąt rozmów. Może nie całodniowych, ale jednak.
Wiem, że to trudne, ale ja na Twoim miejscu bym nie pisała.
Happy
![]()
2016-05-19 01:18:49 piszesz "W każdym razie, póki co wszystko wskazuje na to, że koniec maja będzie oznaczał koniec tej imprezy."
To już jutro
Harvey
Wiem, że to już jutro, ale mnie ubiegł i zniknął przed czasem, zostawiając mnie bez żadnych odpowiedzi. Nie lubię takich krzywych akcji, ja zawsze jestem uczciwa wobec ludzi, z którymi się spotykam. Nigdy bym tak nikomu nie zniknęła.
A tak serio, popisaliście sobie przez neta, spotkaliście się 3 razy (już zdążyłaś się nakręcić) a on w sumie jest bo jest.
"po tej imprezie wciąż NIC się nie zmieniło w częstotliwości naszych kontaktów" - i raczej marne szanse by coś się zmieniło bo:
"Ciężko jest określić, czy on rzeczywiście jest zainteresowany, czy traktuje mnie tylko jak fajną kumpelę." - traktuje cię jak kumpelę.
"Zresztą zauważyłam, że przez ten brak flirtu czegoś brakuje w tym moim zauroczeniu nim. Pociągu fizycznego. Przystojny jest, uroczy, ale jakoś mnie nie kręci, nie podnieca, nie mam ochoty się na niego rzucić i tak dalej. Bo brak tej atmosfery. Nie wiem czy to się zmieni" - i obstawiam, że u niego też wygląda to tak samo.
Tak więc, koniec maja jest początkiem czerwca i nowych wyzwań na horyzoncie
![]()
Tylko on nie zawsze tak mnie traktował. Czasem potrafił rzucić żartem o poznaniu mamy, o tym, że będę musiała za karę mieć jego zdjęcie na tapecie przez miesiąc. Jak raz się zdenerwowałam, pisał, że chyba zapowiada się pierwsza małżeńska kłótnia. Jak chciałam zapłacić za siebie na pierwszym spotkaniu, to powiedział z uśmiechem, że ja mogę następnym razem. Potem się śmiał, że pewnie się nie doczeka tego zaproszenia, bo zapomnę. No ale nie zapomniałam. Na drugie spotkanie chciałam go zaprosić i generalnie to ja wyszłam z propozycją, ale tak wszystko przekręcił, żeby wyszło, że on zaprasza mnie. Wszystko zaplanował, wybrał miejsce, potem mnie odprowadził, podziękował, dodał, że było naprawdę miło, przytulił i dał buziaka w policzek. Na trzecim nie oponował, gdy jakiś obcy koleś wziął nas najwyraźniej za parę, bo zażartowałam, że jestem z gimnazjum. Tamten spojrzał na niego i powiedział, że to pedofilia, a on w śmiech i ciągnęliśmy to dalej, mówiąc, że będzie mnie mógł uczyć do matury, pomóc wybrać zawód i takie tam. Dlatego mam taki mętlik. Znałam już niezainteresowanych facetów, on po prostu jest nieokreślony. Więc nie ogarniam. Ale może masz rację i się nie znam jednak. Sama już nie wiem co myśleć.
Wiem, że to trudne, ale ja na Twoim miejscu bym nie pisała.
Chyba za bardzo frustruje mnie fakt, że znów zostaję bez odpowiedzi, mimo że niczym nie zawiniłam.
Happy, Ty to fajna dziewczynka jesteś. Taka nieopierzona jeszcze
ja zawsze jestem uczciwa wobec ludzi, z którymi się spotykam. Nigdy bym tak nikomu nie zniknęła.
To że Ty nigdy nikomu nic, nie znaczy, że ktoś Tobie czegoś nie zrobi. Byłem w Twoim wieku i też miałem do wszystkiego podejście jak do biednego motylka. Dostałem parę razy po garbie to i się opierzyłem. Piszesz, że fajnie się gadało, w sumie przystojny ale do "przeturlania" (hmm to chyba mój tekst - muszę opatentować ) Cię nie ciągnie więc... po co Tobie to?
Ostatnio oglądałem całkiem fajny film: "how to be single" i mogę go w tej sytuacji polecić Główny przekaz był "czego ja chcę? A później rób to, czego tak na prawdę chcesz".
A może to było w "chłopaki nie płaczą"....
129 2016-05-31 22:19:15 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-05-31 22:21:27)
Happy, Ty to fajna dziewczynka jesteś. Taka nieopierzona jeszcze
No wiesz, ta dziewczynka prawie mnie uraziła
To że Ty nigdy nikomu nic, nie znaczy, że ktoś Tobie czegoś nie zrobi. Byłem w Twoim wieku i też miałem do wszystkiego podejście jak do biednego motylka. Dostałem parę razy po garbie to i się opierzyłem. Piszesz, że fajnie się gadało, w sumie przystojny ale do "przeturlania" (hmm to chyba mój tekst - muszę opatentować
) Cię nie ciągnie więc... po co Tobie to?
Ostatnio oglądałem całkiem fajny film: "how to be single" i mogę go w tej sytuacji polecić
Główny przekaz był "czego ja chcę? A później rób to, czego tak na prawdę chcesz".
Paradoksalnie, im częściej obrywam, tym bardziej staram się pilnować, by sama nie traktować innych tak, jak mnie traktowano. Wiem jakie to uczucie, dlatego chcę być lepsza. Może to naiwne i dziecinne, ale chcę się tego trzymać tak długo, jak starczy mi na to sił Generalnie kieruję się w życiu tym cytatem:
Aby stać się lepszym, nie musisz czekać na lepszy świat.
Haha Ty i to Twoje turlanie
Wiesz, ja jestem skomplikowana, bo u mnie chęć przeturlania się z kimś powstaje dopiero z czasem. Nie kręci mnie dotyk obcego faceta, nie mam ochoty go całować, rzucać się na niego, choćby był chodzącym bogiem seksu. Wielu już znałam i nigdy nie zareagowałam inaczej. Dlatego wszystko zależy od tego, jak ta znajomość zostałaby poprowadzona. Jakby wprowadził flirt i ogólnie byśmy się zbliżyli też do siebie, to dopiero wtedy by się to we mnie przełączyło i byłby biedny, że tak powiem
Trzeba będzie obejrzeć, skoro całkiem fajny
3 razy czytałem i myślałem, że piszesz "urzekła"
Miałem tak jak Ty, ale dotarłem do swojej granicy, którą przekroczyłem i z perspektywy czasu? Wdzięczny jestem za to. Zostałem kiedyś "przeturlany" w najbardziej poniżający i uwłaczający sposób (nie seksualny) przez człowieka który miał być "bliskim" a okazał się złem wcielonym. Też myślałem że dobrocią, ufnością i szacunkiem obronie się przed "złem" ale niestety (stety?) to zrobiło takie dziury i poprzestawiało niektóre rzeczy tak, że jak bym mógł cofnąć czas i złapać tą siekierę to .....
Tyle o mnie, a wracając do tematu, odezwał się ?