Elle88 napisał/a:Są dużo większe tragedie życiowe niż rozwód.
Mało wiesz o życiu i to wychodzi przy każdym komentarzu praktycznie.
Często rozwód jest najlepszą decyzją i wybawieniem, zwłaszcza gdy ślub brało się ze strachu przed samotnością, albo pod presją z powodu dziecka itd.
W przyp. mojej siostry chodzi o alkoholizm i notoryczne zdrady, do tego zero chęci na terapię i przerzucanie winy za zdrady. Mniejsza.
W sumie nie ma gwarancji, że do rozwodu dojdzie, choć jest niby jakiś większy krok niz do tej pory w tym kierunku. Ale biorę pod uwagę, że siostra z wygody i strachu znów się wycofa, jak zawsze od ostatnich 6 lat. Jej wybór 
Co do "powrotu ojców marnotrawnych" to raczej rzadko tak bywa. W tym przyp. to siostrzenica sama się z nim skontaktowała, ale po pół roku i tak ją olał.
Posrana sytuacja. Ale to już kwestia zdolności mojej siostry do wyboru partnera - za pierwszym razem lipa (można zrozumieć - młodość, hormony, itd.) za drugim - kolejna klapa, opętanie seksem można powiedzieć, otumanienie kasą, pustymi gestami narcyza.
Nie wrzucaj wszystkich matek do jednego wora.
Ja też nie szukam rozwodnika ani Ojca, ale nie zarzekam się. Gdyby mi się wyjątkowo spodobał to nie przekreśliłabym. No, chyba że byłby zafiksowany na niańczeniu dziecka bardziej niż byciu partnerem - to raczej mnie nie rozczula
Głupotą jest zakładać to co Ty - u mnie wynika to z innych powodów, u Ciebie ze stereotypów, które jak u większości niedoświadczonych osób są jedynym odniesieniem do świata i tego jak działa, jaki mają w głowach.
Nie rozumiem do końca cytowania, tak wiele osób robi jak ja teraz. Jest sens cytować komentarz nad sobą? ja teraz zacytuję. Chyba nie...
Nie ma nic piękniejszego według mnie niż iść przed ołtarz i przed samym Bogiem ślubować miłość kobiecie/mężczyźnie, że będę tylko twój/twoja na zawsze. Fantastyczna sprawa fenomen psychologiczny, emocjonalny i duchowy. Marzę o czymś takim, ale jak widzę pannę i pana młodego, jakiś ślub to czuję straszny lęk w sobie, że po prostu nigdy mnie to nie spotka. A to moje marzenie numer 1 tak naprawdę dla którego mógłbym zrezygnować z wielu innych.
Nie zrozumiałaś mnie, porażka życiowa czyli np. rozwód, rozpad małżeństwa na którym cierpią nie tylko sami rodzicie, ale i dzieci. Czy to patologia, czy coś podobnego o czym ty piszesz w przypadku siostry, niby kończy się wielki bałagan, stek nieporozumień, ale jednak odbija się to na wszystkich.
Co do TRAGEDII o których piszesz. Oczywiście, że są większe takie życiowe: największa tragedia jaka może przytrafić się człowiekowi to kiedy rodzic pochowa swoje dziecko.
A z takich materialnych stracić lub nie mieć własnego dachu nad głową.
O rany alkoholizmy, zdrady przecież robić takie rzeczy w małżeństwie to coś strasznego nie do opisania. Ten gość jest martwy moralnie.
Twoja siostra nie ma bogatej przeszłości jeden partner niewypał i drugi do teraz? Taką też bym zaakceptował dziewczynę, nie musi być cnotliwą dziewicą, tylko takie po nieudanym związku najczęściej odstawiają bonanzę pisałem o tym wcześniej. Chciałbym być prawdziwie kochany, a nie być jakimś substytutem ex palanta. Był tutaj temat niedawno, ale to pewnie prowokacja, bo to aż niemożliwe być takim trupem moralnym. Była laska z chłopakiem w związku, nie udał się, znalazła sobie drugiego, jednak złożyła ofertę temu pierwszemu, że chce uprawiać sex, bo ten drugi jest słaby i ten typ założył temat tutaj i o takie rzeczy wypytywał, czy może ją posuwać mimo, że ona jest w związku. LUDZIE? czy ten świat naprawdę sięgnął DNA?
Po prostu czytam to forum i inne widzę jak ludzie strasznie się krzywdzą, nienawidzą, a niby była taka miłość wielka i wzajemne uwielbienie. umiem się zaangażować, czy to dawniej w szkole, pracy, a jeszcze bardziej myślę w związku gdybym spotkał bratnią duszę. Niby każdy mówi, że chce być kochany, a jak jest szansa to ma to w dupie i szuka czegoś innego, brak wdzięczności nic więcej.