On nie jest ok czy ja przesadzam? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On nie jest ok czy ja przesadzam?

Strony Poprzednia 1 4 5 6

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 354 z 354 ]

326

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Dziś znów rano wiadomość: " Czy dzisiejszy dzień będzie lepszy od poprzedniego? " i uśmiech. Uff...chyba mu napisze, że się skontaktujemy wieczorem telefonicznie. Wyłożę swoją kawę na ławę. Tylko czy się nie ugnę, nie poddam manipulacji, czy mam na tyle siły?

Esthere- jesli nie chcesz tej rozmowy bo źle się czujesz, to nie rób tego! Dbaj o siebie i swoje samopoczucie !
Zrób to co dobre dla Ciebie - może napisz maila ? daj instrukcje co zrobić z Twoimi rzeczami. Napisałabym  że nie życzę sobie kontaktu i żeby uszanował moją wolę!
Nie tłumacz się więcej ze swoich uczuć i samopoczucia ! on doskonale wie w jakim jesteś stanie dlatego tak się zachowuje ! Jesteś słaba teraz emocjonalnie, on to chce wykorzystać .... chroń siebie moja droga !

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Popieram zdanie wyzej... Esthere on doskonale wie ze jesli mialby szanse" odgrzac tego kotleta" to tylko teraz gdy jeszcze jestes slaba i podatna na manipulacje. Dlatego dziala na zasadzie ...juz sie nafochala wystarczajaco dziewczynka? No juz skoncz ten teatrzyk i przyjezdzaj. Oboje dobrze wiemy ze drugiego takiego reprezentatywnego goscia jak ja predko nie znajdziesz, zreszta 20 lat juz nie masz moja droga. Badzmy dla siebie mili, dajmy sobie bliskosc w lozku, beda buziaczki, tulenia, frappe Ci zrobie nawet....no nie udawaj ze nie masz ochoty.... Tak on rozumuje Esthere ...wiem ze wolalabys by poprostu zatesknil i zrozumial co stracil. On teskni zapewne ale nie sercem czy mozgiem tylko niestety innym organem....:/

328

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Dobrze to ujęliście powyżej, jego wiadomości tak właśnie brzmią: " Czy dziewczynka już się nafochowała? Wyfochuj się do końca Mała, zabierz swoją seksi koszulkę nocną i przybywaj Do Misia, Miś się Tobą zaopiekuje,  wypijemy kawkę, a potem utulanko do snu, Miś ucałuje, popieści, będzie git".

329 Ostatnio edytowany przez Esthere (2016-05-24 11:39:44)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Nie mam takiej nadziei, żeby on zrozumiał i się "nawrócił". On by to zrobił może pod wpływem chwilowych emocji , ale to by dało krótkotrwały efekt. Tym, co naprawdę go motywuje, zresztą jak każdego z nas, są wartości. Prowadziłam ostatnio szkolenie z zarzadzania emocjami, wiem, jak to działa. Może i by poczuł coś na kształt tęsknoty, doraźnie. Może zmiana by się pojawiła na jakiś czas. Potem i tak dominowałyby inne rzeczy: jego pragnienie wolności, niezależności, wygody, niechęć do dzielenia się czymkolwiek, co sam uznaje za wartościowe, własna wygoda, komfort. Nie mam złudzeń. Żadnych.

330

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Nie mam takiej nadziei, żeby on zrozumiał i się "nawrócił". On by to zrobił może pod wpływem chwilowych emocji , ale to by dało krótkotrwały efekt. Tym, co naprawdę go motywuje, zresztą jak każdego z nas, są wartości. Prowadziłam ostatnio szkolenie z zarzadzania emocjami, wiem, jak to działa. Może i by poczuł coś na kształt tęsknoty, doraźnie. Może zmiana by się pojawiła na jakiś czas. Potem i tak dominowałyby inne rzeczy: jego pragnienie wolności, niezależności, wygody, niechęć do dzielenia się czymkolwiek, co sam uznaje za wartościowe, własna wygoda, komfort. Nie mam złudzeń. Żadnych.

To dobrze ze to wiesz. Wiem tez, ze ta wiara nie zmienia jednak faktu ze cierpisz. Badz dzielna, zaslugujesz na kogos kto szuka tego samego co Ty :)

331

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Rozmawiałam z nim dziś. Sam zadzwonił. Odebrałam. Dłuuuga rozmowa. Stoję na swoim. Chyba sobie powiedzieliśmy wszystko tak jak trzeba, kulturalnie, z wdzięcznością, bez oskarżeń. Zdam relację później, bo zaczynam właśnie pracę.

332

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Borykam się z "Misiem" do tej pory.  Chciał rozmawiać. Wyłożyłam wszystko czarno na białym. Nie padła żadna propozycja pod tytułem jak rozwiązać problem. Gdy mówię mu, że są 3 wyjścia:
- akceptacja sytuacji ( niemożliwe do wdrożenia, bo nie mam akceptacji )
- rozejście się
- szukanie rozwiązań
to "Miś" zarzuca mi, że rozmawiamy nie jak ludzie tylko jak instytucje. ( WTF? )

Jego jedyna propozycja: przyjedź do mnie. Rezultat byłby wiadomy ( ugłaskanie mnie po główce, utulenie w łóżeczku...).
Mówię mu: NIE. Mówię- weekend mam zajęty, i przypominam Ci, że SAM odwołałeś nasz wyjazd. Na co on: że w rozmowie normalnej, w relacji to powinno być tak że on coś mówi, ja odpowiadam, i się dogadujemy.
No ale sorrry memory .............- jego propozycja, żebym sobie organizowała weekend wedle własnego uznania była czytelna.
Oburzyłam się na to, owszem, ale go do zmiany zdania nie namawiałam. Po co? Jak coś pisze to chyba odpowiedzianie???

Teraz " Miś" jest zakłopotany. Nie wie jak spędzi te wolne dni. I zaprasza. Hipokryzja.
Odmówiłam. A on, żebyśmy spotkali się, porozmawiali, żeby było "dojrzale". Bo zaczynać i kończyć trzeba umieć "dojrzale" i nadal swoje: przyjedź.

Zaproponowałam mu inną opcję- spotkanie na pikniku rodzinnym koło jego miasta, bo mogę przyjśc z osobą towarzyszącą ( duży plener, ustronnie, obce mi środowisko, ale super miejsce, przestrzeń itd ). A, i jeszcze wspominał, że pojedzie może do rodziców, a ma po drodze . Też zaproponowałam- że niech wpadnie, porozmawiamy.

I cóż....Nie koniecznie widzę takie chęci. Jakoś się uparł, żeby się spotkać u niego. Bo tam łatwiej mnie będzie urobić? To jakaś manipulacja, prawda? Bo na tamtym znanym gruncie on ma mnie w garści? No rozumiem ten tok, ale czemu az tak się boi pogadac w innym terenie? Facet gra va bank ....Przecież sytuacja jest na ostrzu noża.

Powiedział mi dziś, że mam inny ton głosu, że jestem zdecydowana, że już sobie prawdopodobnie poukładałam wszystko. O co tu chodzi??? On manipuluje by coś ugrać, czy odpuszcza? Czy też pozornie odpuszcza w ramach manipulacji?

Jeśli chodzi o mnie, NIE ZMIENIĘ STANOWISKA. Jak mu zadaję konkretne pytania, to robi uniki. Gośc ma awersję do deklaracji jak stąd na Marsa. Chce mnie urobić. Mieć efekt bez żadnej zmiany. To jest komunikat: chcę, żeby wszystko było po staremu Mała.

Jakoś tak czuję się dziwnie po tej rozmowie. Ja byłam spokojna, stanowcza, kulturalna. On też, ale drżał mu głos. A mimo to nie nagiął się do mnie. Nie powiedział " no dobra, spotkajmy się gdzie chcesz". To takie durne przeciąganie liny. Jakby zgoda na moją propozycję to było jakieś wielkie uleganie. Jakby czuł, że ja dominuję  i nie chciał się poddać tej dominacji. To chore. Odmówiłam spotkania u niego, bo wiem, czym to pachnie- urabianiem mnie. Na neutralnym terenie moglibyśmy spędzić razem czas, być razem, skoro tak tęskni, jak mówi. Skoro jestem tak ważna jak to dziś opisywał. Na koniec rozmowy jakby się wycofał i poddał. Ale jakieś mam poczucie, że to może było specjalnie? Że on sprawdza na ile mi zależy. Że to jakaś wyrafinowana strategia. Zakończył, że jego propozycja jest aktualna, a ja tonem stanowczym i pewnym, że moja także ( spotkanie na pikniku lub jego wypad do mnie na trasie do rodziców ).

Ktoś by to skomentował? Facetowi drżał głos, czułam, że jest zestresowany. Ale czemu takie nieugięcie i wycofanie na koniec? Tchórz czy manipulant? Co myślicie?

333

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Borykam się z "Misiem" do tej pory.  Chciał rozmawiać. Wyłożyłam wszystko czarno na białym. Nie padła żadna propozycja pod tytułem jak rozwiązać problem. Gdy mówię mu, że są 3 wyjścia:
- akceptacja sytuacji ( niemożliwe do wdrożenia, bo nie mam akceptacji )
- rozejście się
- szukanie rozwiązań
to "Miś" zarzuca mi, że rozmawiamy nie jak ludzie tylko jak instytucje. ( WTF? )

Bo w przypadku instytucji dochodzi się do jasnych wniosków, rozwiązuje problemy, zawiera umowy. On wolałby „ludzkie” podejście, czyt. bez wyraźnego punktu zaczepienia, stosując metodę „jakoś to będzie”.

Esthere napisał/a:

Teraz " Miś" jest zakłopotany. Nie wie jak spędzi te wolne dni. I zaprasza. Hipokryzja.
Odmówiłam. A on, żebyśmy spotkali się, porozmawiali, żeby było "dojrzale". Bo zaczynać i kończyć trzeba umieć "dojrzale" i nadal swoje: przyjedź.

Esthere napisał/a:

Powiedział mi dziś, że mam inny ton głosu, że jestem zdecydowana, że już sobie prawdopodobnie poukładałam wszystko. O co tu chodzi??? On manipuluje by coś ugrać, czy odpuszcza?

Oczywiście, że manipuluje. Ty powinnaś się poczuć winna z powodu swojej niedojrzałości i zdecydowanego tonu głosu wink Bij się w pierś i proś o wybaczenie big_smile Chce coś ugrać, ale też nie miej złudzeń, że ma to jakieś większe znaczenie. Jeżeli będziesz naprawdę zdecydowana i na spotkaniu powiesz jasno, że to koniec, on odpuści. Jeżeli dostrzeże, że nie ma już pola na manipulacje, to nie zmieni sposobu postępowania, a po prostu „opuści pole”. Znajdzie nowe.


Manipulacja i tchórzostwo nie wykluczają się, a wręcz przeciwnie. Tchórz musi manipulować, bo nie ma odwagi na szczerość, pokazanie swojego prawdziwego oblicza i intencji. Tchórz nie zrezygnuje z manipulowania, bo wtedy musiałby się odkryć, narazić, a tego żaden tchórz nie zrobi. Woli żyć tchórzliwie i tworzyć iluzje na potrzeby swoje i innych. Ty się tak bardzo wzruszyłaś drżącym głosem... Na pewno jesteś gotowa na spotkanie?

334

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Jestem gotowa...Chyba? A może on nie jest? My z daleka inaczej funkcjonujemy, z bliska jest trudniej, następuję mięknięcie obustronne... Nie wzruszył mnie jego głos drżący, raczej zaskoczył. Jakieś emocje jednak ma... Uparty jest. Co do zmiany jego pola, tak- dziś to powiedział, jesli ja się zadeklaruję, że to koniec, on to uszanuje.

335

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Coś mówił, ze skoro coś postanowię, to nie będzie sensu błagać i prosić, bo chodzi też o szacunek do siebie i do mnie. I że on mnie już nie będzie nękał ani telefonami ani wiadomościami.

336

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Coś mówił, ze skoro coś postanowię, to nie będzie sensu błagać i prosić, bo chodzi też o szacunek do siebie i do mnie. I że on mnie już nie będzie nękał ani telefonami ani wiadomościami.

Esthere moja kuzynka  "przerobila "dokladnie takiego Misia jak Twoj. Zadbany chociaz juz nie super mlody facet, lubiacy wydac...ale na siebie, rozwodnik ze swoimi przyzwyczajeniami nieskory do tego by poraz kolejny bawic sie w zwiazki na powaznie  tylko milo spedzac czas ..szczegolnie w lozku. Podobnie jak Ty ona tez miala po czasie dosc tego ukladu ale Mis urabil ja wlasnie zaproszeniami przyjazdu...ze porozmawiaja, ze dorosli sa, ze kulturalne rozstanie blaaa blaaa. Jechala ...ladowali w lozku, zadnej konkretnej rozmowy nt roznic, sposobow rozwiazania problemu czy samego rozstania nie bylo bo przeciez po co psuc uroczy nastroj swieczuszek i winka ciezkimi tematami..potem/pozniej pogadamy. A potem...potem ona musiala wracac do domu do pracy i jakos sie nie udalo pogadac. Wracaly stare jego nawyki, jej zal pretensje i ...tak wkolo. Przyjedz...lozko ....brak rozmowy...kolejny kryzys. Gdy wkoncu raz sie stanowczo odciela i nie przyjechala to po chwili spokoju z jego strony smsy, wspomnienia jak to bylo cudnie razem, jaka ona byla cudowna i on glupi taki skarb stracil...och gdyby mial chociaz jedna szanse naprawy bledow wiedzialby jak ja wykorzystac...granie na emocjach...obrzydliwstwo. Badz wiec gotowa. Bo jakos czuje ze Twoj Mis to podobny fason i jeszcze nie powiedzial game over.

337

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Coś mówił, ze skoro coś postanowię, to nie będzie sensu błagać i prosić, bo chodzi też o szacunek do siebie i do mnie. I że on mnie już nie będzie nękał ani telefonami ani wiadomościami.

W przypadku naprawdę dojrzale myślącej osoby można by uznać to stwierdzenie za prawdziwe. W przypadku Twojego misia jest to kolejna manipulacja. Tworzy wizerunek siebie jako dojrzałego i odpowiedzialnego, a jednocześnie ostrzega Cię przed spaleniem mostów, bo nie będzie powrotu. Zachowania nie zmieni. Po tym jak zerwiesz zobaczysz jaki to szanujący i nie nękający jest...

338

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:
Esthere napisał/a:

Coś mówił, ze skoro coś postanowię, to nie będzie sensu błagać i prosić, bo chodzi też o szacunek do siebie i do mnie. I że on mnie już nie będzie nękał ani telefonami ani wiadomościami.

W przypadku naprawdę dojrzale myślącej osoby można by uznać to stwierdzenie za prawdziwe. W przypadku Twojego misia jest to kolejna manipulacja. Tworzy wizerunek siebie jako dojrzałego i odpowiedzialnego, a jednocześnie ostrzega Cię przed spaleniem mostów, bo nie będzie powrotu. Zachowania nie zmieni. Po tym jak zerwiesz zobaczysz jaki to szanujący i nie nękający jest...

Nie myślałam o tym w taki sposób, ale faktycznie....bo nawet poczułam wtedy, że to tak groźnie brzmi....

339

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:
Klio napisał/a:
Esthere napisał/a:

Coś mówił, ze skoro coś postanowię, to nie będzie sensu błagać i prosić, bo chodzi też o szacunek do siebie i do mnie. I że on mnie już nie będzie nękał ani telefonami ani wiadomościami.

W przypadku naprawdę dojrzale myślącej osoby można by uznać to stwierdzenie za prawdziwe. W przypadku Twojego misia jest to kolejna manipulacja. Tworzy wizerunek siebie jako dojrzałego i odpowiedzialnego, a jednocześnie ostrzega Cię przed spaleniem mostów, bo nie będzie powrotu. Zachowania nie zmieni. Po tym jak zerwiesz zobaczysz jaki to szanujący i nie nękający jest...

Nie myślałam o tym w taki sposób, ale faktycznie....bo nawet poczułam wtedy, że to tak groźnie brzmi....

Odczułaś to jako groźbę, bo miało być groźbą. Nie proś o więcej, bo stracisz to co masz.
Jeżeli rzeczywiście spełni groźbę i nie będzie Cię nękał, znajdzie nowe „pole”, to tym lepiej dla Ciebie. Nie będziesz w zawieszeniu, pójdziesz dalej.

340

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Jakie to jest kurna wszystko przewidywalne do wyrzygu. hmm

Mój też mi mówił to klasyczne zdanie, ilekroć próbowałam COKOLWIEK ustalić (o ja durnaja!): "To nie jest transakcja" ew. "To nie są rozmowy biznesowe..wyluzuj, dziubasku." czyt. "Głupi bobasku, chodź przytul Tatusia i nie wygłupiaj się, Tatuś ma prawdziwe problemy na głowie w pracy,  a Ty mu jeszcze dokładasz??! sad"

Włos się jeży na tyłku, jak se przypomnę, człowiek głupi był - nie dał odrazu kopa , tylko się zastanawiał..o co chłopu może chodzić "To nie są rozmowy biznesowe?" hmmmm Może ma racje? Może za mało do tego delikatnie i z wyczuciem podchodzę? hmmm
No tak, to moja wina! <eureka> Misiu, wybacz! Tylko psytul...

big_smile big_smile

Nie no,. tak nie było, wkur.. się na maksa, ale też nie wiedziałam jak to uciąć i zakończyć tak żeby nie wyszło po frajersku dla mnie.

Ale przynajmniej widzisz o co temu Misiu chodzi, czarno na białym wink

341

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Borykam się z "Misiem" do tej pory.  Chciał rozmawiać. Wyłożyłam wszystko czarno na białym. Nie padła żadna propozycja pod tytułem jak rozwiązać problem. Gdy mówię mu, że są 3 wyjścia:
- akceptacja sytuacji ( niemożliwe do wdrożenia, bo nie mam akceptacji )
- rozejście się
- szukanie rozwiązań
to "Miś" zarzuca mi, że rozmawiamy nie jak ludzie tylko jak instytucje. ( WTF? )

Jego jedyna propozycja: przyjedź do mnie. Rezultat byłby wiadomy ( ugłaskanie mnie po główce, utulenie w łóżeczku...).
Mówię mu: NIE. Mówię- weekend mam zajęty, i przypominam Ci, że SAM odwołałeś nasz wyjazd. Na co on: że w rozmowie normalnej, w relacji to powinno być tak że on coś mówi, ja odpowiadam, i się dogadujemy.
No ale sorrry memory .............- jego propozycja, żebym sobie organizowała weekend wedle własnego uznania była czytelna.
Oburzyłam się na to, owszem, ale go do zmiany zdania nie namawiałam. Po co? Jak coś pisze to chyba odpowiedzianie???

Teraz " Miś" jest zakłopotany. Nie wie jak spędzi te wolne dni. I zaprasza. Hipokryzja.
Odmówiłam. A on, żebyśmy spotkali się, porozmawiali, żeby było "dojrzale". Bo zaczynać i kończyć trzeba umieć "dojrzale" i nadal swoje: przyjedź.

Zaproponowałam mu inną opcję- spotkanie na pikniku rodzinnym koło jego miasta, bo mogę przyjśc z osobą towarzyszącą ( duży plener, ustronnie, obce mi środowisko, ale super miejsce, przestrzeń itd ). A, i jeszcze wspominał, że pojedzie może do rodziców, a ma po drodze . Też zaproponowałam- że niech wpadnie, porozmawiamy.

I cóż....Nie koniecznie widzę takie chęci. Jakoś się uparł, żeby się spotkać u niego. Bo tam łatwiej mnie będzie urobić? To jakaś manipulacja, prawda? Bo na tamtym znanym gruncie on ma mnie w garści? No rozumiem ten tok, ale czemu az tak się boi pogadac w innym terenie? Facet gra va bank ....Przecież sytuacja jest na ostrzu noża.

Powiedział mi dziś, że mam inny ton głosu, że jestem zdecydowana, że już sobie prawdopodobnie poukładałam wszystko. O co tu chodzi??? On manipuluje by coś ugrać, czy odpuszcza? Czy też pozornie odpuszcza w ramach manipulacji?

Jeśli chodzi o mnie, NIE ZMIENIĘ STANOWISKA. Jak mu zadaję konkretne pytania, to robi uniki. Gośc ma awersję do deklaracji jak stąd na Marsa. Chce mnie urobić. Mieć efekt bez żadnej zmiany. To jest komunikat: chcę, żeby wszystko było po staremu Mała.

Jakoś tak czuję się dziwnie po tej rozmowie. Ja byłam spokojna, stanowcza, kulturalna. On też, ale drżał mu głos. A mimo to nie nagiął się do mnie. Nie powiedział " no dobra, spotkajmy się gdzie chcesz". To takie durne przeciąganie liny. Jakby zgoda na moją propozycję to było jakieś wielkie uleganie. Jakby czuł, że ja dominuję  i nie chciał się poddać tej dominacji. To chore. Odmówiłam spotkania u niego, bo wiem, czym to pachnie- urabianiem mnie. Na neutralnym terenie moglibyśmy spędzić razem czas, być razem, skoro tak tęskni, jak mówi. Skoro jestem tak ważna jak to dziś opisywał. Na koniec rozmowy jakby się wycofał i poddał. Ale jakieś mam poczucie, że to może było specjalnie? Że on sprawdza na ile mi zależy. Że to jakaś wyrafinowana strategia. Zakończył, że jego propozycja jest aktualna, a ja tonem stanowczym i pewnym, że moja także ( spotkanie na pikniku lub jego wypad do mnie na trasie do rodziców ).

Ktoś by to skomentował? Facetowi drżał głos, czułam, że jest zestresowany. Ale czemu takie nieugięcie i wycofanie na koniec? Tchórz czy manipulant? Co myślicie?


nie napiszę nic, czego Elle , Feniks i Klio nie powiedzieli
ja też byłam w takiej sytuacji-inne słowa ale przekaz identyczny, czyli bla bla bla ale żadnej konfrontacji, żadnych decyzji z jego strony, bo każda opcja, czyli with or without me jemu pasowała, ale gadka-blabladka była dla urobienia, dla odwalenia, czy co tam sobie myślał

bardzo mnie to wkurza to godzi w nasze uczucia, godność i inteligencje i tylko tyle

dobrze zrobiłaś

342

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Potrzebuję Waszej opinii. Borykam się z facetem nadal. Odesłał mi dwa dni temu mój żakiet. Nie prosiłam o to. No ale ok. Nie chciał wyrzucać. W porządku. Nawet go chyba uprał. Pachniał na metr proszkiem do prania. Zupełnie nie wiem, po co. Nie był brudny.
Odebrałam to jednak jako próbę kontaktu ze mną. Coś mi tak świtało...
Przesyłkę zostawiłam bez komentarza. Odezwał się następnego dnia rano, pisząc- " Brakuje mi Ciebie kochanie". Nie zareagowałam. Co zrobił? Wysłał mi, uwaga! - zdjęcie ławki ze starówki z podpisem - " Ławka, na której ostatni raz byliśmy szczęśliwi". Popłakałam się. Potem pisał, że mnie przeprasza za smsy, że on nie wytrzymuje, że on tak nie potrafi milczeć. Odpisałam chłodno, żeby nie przepraszał. Tego samego dnia - wczoraj- zadzwonił. Długo rozmawialiśmy. Pytał znów o powody mojego milczenia. Wyłożyłam mu to po raz enty. Jakieś składał mgliste deklaracje. Mgliste- w sensie- że wszystko jest do zrobienia, choć nie od razu, że on potrzebuje więcej czasu, że on jest taki ostrożny, że ja się bardzo angażuję i nabieram wszystko dużymi łyżkami i szybko, a on mniejszymi i wolniej, bo on jest rozsądny, poprzez swoje doświadczenie. I że jeśli teraz nie umiemy wychodzić z kryzysów, tak jak będziemy to robić będąc razem już parą, mieszkając wspólnie? Że potrzebny jest czas na poznane się, itd, itd. I że on bardzo tęskni, za mną, za moim zachowaniem, za tym, jak go traktowałam, jaka dla niego byłam. Że żadna kobieta tak go nie traktowała, nie kochała, że to się już nie powtórzy.
Dziś pisał już od 5 rano. Męczy mnie, czy kogoś mam. Czy przyjadę. Jego ostatnia wiadomość : próbowałem zrozumieć, co się dzieje między nami, i zacząłem czytać wszystkie wiadomości, smsy, i na WhatsAppie, teraz widzę jak bardzo spieprzyłem sprawę, jakim skarbem jesteś.

On tak na poważnie? Czy to desperacja? Próba wpłynięcia na mnie, czy szczerość? Gubię się....
Proszę o komentarz...

343 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-06-03 18:13:51)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Z mojej strony komentarz co do tego już był w poście 337.
Ze strony Feniks35 była nawet lekcja poglądowa na przykładzie jej kuzynki (post 336).
Nic nowego w przyrodzie...

Esthere napisał/a:

Jakieś składał mgliste deklaracje. Mgliste- w sensie- że wszystko jest do zrobienia, choć nie od razu, że on potrzebuje więcej czasu, że on jest taki ostrożny, że ja się bardzo angażuję i nabieram wszystko dużymi łyżkami i szybko, a on mniejszymi i wolniej, bo on jest rozsądny, poprzez swoje doświadczenie. I że jeśli teraz nie umiemy wychodzić z kryzysów, tak jak będziemy to robić będąc razem już parą, mieszkając wspólnie? Że potrzebny jest czas na poznane się, itd, itd

Tu masz odpowiedź wyraźną na swoje pytania. Nic się nie zmieni.

Co więcej nadal przedstawia siebie jako rozsądnego, ostrożnego, doświadczonego, podczas gdy Twoje działania przedstawia jako odwrotność swojej postawy.

Powinnaś zatem posłuchać bardziej rozsądnego, ostrożnego i doświadczonego. To on wie co jest dla Ciebie najlepsze. A co to jest dokładnie? To, co było do tej pory. Nie godzisz się? No to jakże to tak? Taka nierozsądna, nieostrożna i mało doświadczona jesteś. Jeżeli nie potrafisz się zgodzić na ten mały "kompromis" (czyli powrót do tego co było) to jak będzie kiedy zamieszkacie? (kiedy to będzie? Nie pytaj)
Oj, bardzo nierozsądna, nieostrożna i mało doświadczona dziewczynka z Ciebie...

344 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-06-03 18:18:08)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

I że jeśli teraz nie umiemy wychodzić z kryzysów, tak jak będziemy to robić będąc razem już parą, mieszkając wspólnie?

Manipulator.
A kto wg niego te kryzysy generuje? Swoim bakiem zdecydowania i jakichkolwiek planów, poważnego podejścia do waszej relacji? Żałosny jest, on przerzucanie winy ma we krwi, robi to automatycznie bez chwili refleksji.


I że on bardzo tęskni, za mną, za moim zachowaniem, za tym, jak go traktowałam, jaka dla niego byłam. Że żadna kobieta tak go nie traktowała, nie kochała, że to się już nie powtórzy.

Pogrubiłam żeby pomóc Ci zobaczyć to, co mnie bije po oczach.
O co w tym chodzi ?
Ano o to, że to JEGO ktoś kochał, JEGO świetnie traktował, ON czuł się kochany.
On nie chce Ciebie z powrotem żeby móc TOBIE dawać od siebie, on chce brać, dostawać i  żeby kochać JEGO.
Brak mi słów. Totalny niereformowalny egoista.

345

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

"Co więcej nadal przedstawia siebie jako rozsądnego, ostrożnego, doświadczonego, podczas gdy Twoje działania przedstawia jako odwrotność swojej postawy.

Powinnaś zatem posłuchać bardziej rozsądnego, ostrożnego i doświadczonego. To on wie co jest dla Ciebie najlepsze. A co to jest dokładnie? To, co było do tej pory. Nie godzisz się? No to jakże to tak? Taka nierozsądna, nieostrożna i mało doświadczona jesteś. Jeżeli nie potrafisz się zgodzić na ten mały "kompromis" (czyli powrót do tego co było) to jak będzie kiedy zamieszkacie? (kiedy to będzie? Nie pytaj)
Oj, bardzo nierozsądna, nieostrożna i mało doświadczona dziewczynka z Ciebie..."


Coś w ten deseń, tak się czuję....

346

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Coś w ten deseń, tak się czuję....

No to żeśmy Cię zmanipulowali tongue
A teraz dziewczynka powie Panu grzecznie: odpieprz się i przestanie z dziadem rozmawiać.

347

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:
Esthere napisał/a:

Coś w ten deseń, tak się czuję....

No to żeśmy Cię zmanipulowali tongue
A teraz dziewczynka powie Panu grzecznie: odpieprz się i przestanie z dziadem rozmawiać.

Powiem z autopsji (szok yikes wink), że taki pan baaardzo szybko się realnie 'odpieprzy', jeśli tylko wyczuje stanowczość i usłyszy "kilka słów do Ojca Prowadzącego".
MEGA szybko zaprzestanie kontaktu, bo oni nie nawykli do "chamskich" odzywek i w ogóle traktowania tak jak na to zasługują.
On się odzywa, póki jesteś nieokreślona i miła.

Przecież wiesz to i czujesz, Esthere.
Spróbuj nie być miła dla Misia, a Misio szybko zaprzestanie pozorów i 'starań'. Zakład? wink

348

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:
Esthere napisał/a:

I że jeśli teraz nie umiemy wychodzić z kryzysów, tak jak będziemy to robić będąc razem już parą, mieszkając wspólnie?

Manipulator.
A kto wg niego te kryzysy generuje? Swoim bakiem zdecydowania i jakichkolwiek planów, poważnego podejścia do waszej relacji? Żałosny jest, on przerzucanie winy ma we krwi, robi to automatycznie bez chwili refleksji.


I że on bardzo tęskni, za mną, za moim zachowaniem, za tym, jak go traktowałam, jaka dla niego byłam. Że żadna kobieta tak go nie traktowała, nie kochała, że to się już nie powtórzy.

Pogrubiłam żeby pomóc Ci zobaczyć to, co mnie bije po oczach.
O co w tym chodzi ?
Ano o to, że to JEGO ktoś kochał, JEGO świetnie traktował, ON czuł się kochany.
On nie chce Ciebie z powrotem żeby móc TOBIE dawać od siebie, on chce brać, dostawać i  żeby kochać JEGO.
Brak mi słów. Totalny niereformowalny egoista.


Wiesz....nawet nie pomyślałam  o tym tak, na pierwszy rzut oka to takie wzruszające...Ale masz cholerną rację. Chodzi o to, co ON dostawał, co ja generowałam, z czego on korzystał, co JEMU robiło dobrze. Fakt, to był cud, miód, maliny i orzeszki. Byłam kochająca, oddana, czuła. Czy ktoś tego egoistę kochał tak wcześniej? Pewnie nie...

349

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Widzisz, ja kiedyś dostałam podobny tekst i też się wzruszyłam tongue, dlatego wiem.

Może ja nie byłam najlepszą i najbardziej oddaną jego dziewczyną, ale nie kazałam mu sp...ć i byłam lojalna <yes>, a jego poprzednie "miłości" go porzucały (te,w których to ON był zakochany) i zdradzały. Dlatego ja byłam na ich tle Aniołem, a w praktyce - frajerką smile
Oh well..tak było.

Z tamtego okresu wyniosłam cenniejszą od złota naukę - jeśli facet wraca do Ciebie, bo "byłaś Aniołem", tzn. że wraca do Ciebie jak do Mamusi i opiekunki, a nie jak do Kochanki/Kobiety, o którą trzeba zawalczyć, starać się i którą się szanuje i pożąda.

350 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-06-03 18:58:04)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

A czemu Ty do niego a nie on do Ciebie.
Nie patrz na słowa. Patrz na to co robi i jak robi.
Ja mu zależy to niech on przyjeżdża smile
Umiesz dać na luz i się nie angażować ta bardzo tylko patrzyć jak to się będzie rozwijać?

Ps. Doczytałam co on Ci dokładnie napisał.  To nie facet, to ahkas miękka cipa bez klasy.
Daj ze z nim spokój,  za fajna i inteligentna babka z Ciebie. On Ci do pięt nie dorasta, tani manipulator.

351

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
pannapanna napisał/a:

A czemu Ty do niego a nie on do Ciebie.
Nie patrz na słowa. Patrz na to co robi i jak robi.
Ja mu zależy to niech on przyjeżdża smile
Umiesz dać na luz i się nie angażować ta bardzo tylko patrzyć jak to się będzie rozwijać?

Ps. Doczytałam co on Ci dokładnie napisał.  To nie facet, to ahkas miękka cipa bez klasy.
Daj ze z nim spokój,  za fajna i inteligentna babka z Ciebie. On Ci do pięt nie dorasta, tani manipulator.

Też mnie to zdziwiło. Po co ja do niego? Myślę, że on na swoim terytorium czuje się bezpiecznie. Tam może czuć, że ma większy wpływ. Drugie to wygoda. Przyzwyczajony, że to ja zapieprzam do niego.

On m się dziś wydaje tak zdesperowany, że nie wykluczam, że jednak przyjedzie.

352

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Elle, gdybym zrobiła tak jak radzisz, kazała mu wypieprzać, i to słowami jeszcze mniej cenzuralnymi, może by się wycofał. Ale to nigdy nie był mój styl. To jest nie moje. Przestanę reagować na jakiekolwiek wiadomości. To sobie odpuści. Bo bez końca nikt nie będzie zdzierał klawiatury.

353

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Elle, gdybym zrobiła tak jak radzisz, kazała mu wypieprzać, i to słowami jeszcze mniej cenzuralnymi, może by się wycofał. Ale to nigdy nie był mój styl. To jest nie moje. Przestanę reagować na jakiekolwiek wiadomości. To sobie odpuści. Bo bez końca nikt nie będzie zdzierał klawiatury.

Jasne. Ty bądź sobą, najważniejsze żebyś potem nie czuła się zobligowana go przepraszać, bo rolę by się odwróciły, a tego nie chcemy wink

Ja tak zrobiłam, bo jestem dość temperamentna i mam niską tolerancję na trwonienie mojego czasu. Poza tym poczułam, że gość leci ze mną w jajko i mu staje z wrażenia nad własną osobą, więc chciałam żeby trochę zszedł na ziemię.
Nie miałam też złudzeń, że forma tutaj nic nie zmieni, bo on jak się nie zakochał do tej pory to się nagle, tym bardziej pod wpływem formy, nie zakocha - a grzeczna już byłam i mi się znudziło wink

354

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

i mu staje z wrażenia nad własną osobą

to jest niezłe podsumowanie narcyza ; )

Posty [ 326 do 354 z 354 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On nie jest ok czy ja przesadzam?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024