On nie jest ok czy ja przesadzam? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On nie jest ok czy ja przesadzam?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 354 ]

261

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Atelka napisał/a:
elya napisał/a:

To ja nie rozumiem po co ten watek, sama się nie szanujesz jeśli włazisz do łózka facetowi z którym nawet nie jestes w związku. Mało to cwaniaczków, którzy liczą na takie naiwne, łatwe- jeden gest czułosci i juz jest jego.

litości...
gdzie tu brak szacunku? Esthere lubi seks więc podejmuje tą aktywność. Ma to dużo wspólnego z szacunkiem do samej siebie - dowodzi, że ten istnieje i ma się dobrze. Reglamentowanie sobie fizycznego spełnienia w imię szacunku do samej siebie jest zakłamanym podejściem do sprawy, nierzadko wykorzystującym seks w charakterze karty przetargowej (bądź grzeczny to będzie bzykanie). To, owszem, jest brakiem szacunku do siebie.

To ma do braku szacunku wobec samej siebie, że zwiazała się z człowiekiem, który jej nie szanuje, nie liczy sie z jej uczuciami i jest z nią tylko dla seksu, nie postawiła granic, pokazała, że ok. może ja tak traktować, że sie na to godzi.
seks jako karta przetargowa?  własnie ten typ by traktował w ten sposób seks z nią - nie ma seksu to nie będzie spotkań

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
elya napisał/a:
Atelka napisał/a:
elya napisał/a:

To ja nie rozumiem po co ten watek, sama się nie szanujesz jeśli włazisz do łózka facetowi z którym nawet nie jestes w związku. Mało to cwaniaczków, którzy liczą na takie naiwne, łatwe- jeden gest czułosci i juz jest jego.

litości...
gdzie tu brak szacunku? Esthere lubi seks więc podejmuje tą aktywność. Ma to dużo wspólnego z szacunkiem do samej siebie - dowodzi, że ten istnieje i ma się dobrze. Reglamentowanie sobie fizycznego spełnienia w imię szacunku do samej siebie jest zakłamanym podejściem do sprawy, nierzadko wykorzystującym seks w charakterze karty przetargowej (bądź grzeczny to będzie bzykanie). To, owszem, jest brakiem szacunku do siebie.

To ma do braku szacunku wobec samej siebie, że zwiazała się z człowiekiem, który jej nie szanuje, nie liczy sie z jej uczuciami i jest z nią tylko dla seksu, nie postawiła granic, pokazała, że ok. może ja tak traktować, że sie na to godzi.
seks jako karta przetargowa?  własnie ten typ by traktował w ten sposób seks z nią - nie ma seksu to nie będzie spotkań

Myślę, ze to indywidualna sprawa każdego. Ja bym seksu nie demonizowała. To ogromnie ważna dziedzina. Mam nie uprawiać seksu ponieważ nie jestem w związku? Mam najpierw kogoś poznać na xxx randkach, zaangazować się, a potem stwierdzić, że seks jest do bani? Jak wie każda doświadczona elementarnie kobieta, każdy facet jest inny, inna budowa, różne podejście, różne możliwości. Co jeśli się zaangażuję, a seks będzie totalną klapą? Skoro wybieram partnera według pierwszego kryterium - że musi mi się podobać, być zadbany, czysty, schludny, i otworzywszy buzię, mówić z sensem, to chcę też w miarę szybko wiedzieć, czy jesteśmy dopasowani seksualnie, żeby nie tracić czasu. To może brzmi brutalnie, ale nie bądźmy pruderyjni. To NIE JEST wszystko jedno, co facet ma w majtkach i co tym potrafi, i jakie ma podejście do partnerki w tych sprawach. Co z rzeczami, których można być nieświadomym na początku, zauraczając się facetem tylko dlatego, że mówi z sensem i mamy wspólne zainteresowania? Może ma mikroskopijnego penisa, albo przedwczesny wytrysk, albo w łóżku jest egoistą i ani myśli zmieniać nastawienia. Może nie lubi czegoś, bez czego ja żyć nie mogę? To są takie same kryteria jak te, czy mamy wspólne zainteresowania, jak lubimy spędzać czas, na jakie tematy rozmawiamy. Te rzeczy dośc szybko się klarują, więc i w tamtych, fizycznych chcę mieć jasność.  Dopiero z tych elementów buduję wizję, czy chcę być z kimś na poważnie, bo wszystko mi musi pasować.

Ja i mój partner poczuliśmy ogromną chemię od razu. Miałam go przetrzymywac, uprawiac gierki? A po co? Miałam taką samą ochotę , jeśli nie większą , na niego jak on na mnie. Jesteśmy dorośli. On mnie nie krzywdzi, przeciwnie, daje mi to odprężenie, którego potrzebuję, bliskość, która jest ważna.

Jak się okazało p czasie, kuleje jego charakter, zdecydowanie, ma własne ze sobą problemy, z poczuciem wartości, - ma przywary takie jak egoizm ( ale też bez przesady- bo zawsze o mnie dbał, o moją wygodę, o komfort, tak fizycznie jak psychicznie- doradzając mi w trudnościach, słuchając, będąc obecnym ), ma swoje obawy, ciemne strony, może nie czuje się gotowy na związek. Podczas gdy mnie się klaruje, że potrzebuję więcej bezpieczeństwa, wspólnych planów, itd.

W czym problem? Jesteśmy spójni intelektualnie, oboje dopasowani atrakcyjnością, preferencjami, rozwijamy się poznając siebie nawzajem. To jest szkoła bycia przy drugim człowieku, odniesienia się do jego świata, sposobu myślenia, to jest odkrywanie swoich potrzeb. Dzięki niemu zrozumiałam, co jest dla mnie ważne. Nawet jeśli nasza znajomośc się skończy, była LEKCJĄ. jestem ogromnie za nią wdzięczna. Teraz wiem, że czułośc, ktorą ma on, jest dla mnie priorytetem. Że potrzebuję kogoś otwartego seksualnie, przy kim mogę swobodnie realizować soje fantazje. Kogoś mądrego do rozmowy. Ale i kogoś, kto mi zapewni więcej bezpieczeństwa, czego on prawdopodobnie dać mi nie może.

To był kawał dobrej roboty- poznanie siebie, swoich potrzeb.

Teraz będę mądrzejsza i z pakietem tej wiedzy wierzę i czuję, i wiem: jestem bliżej znalezienia tego niż kiedykolwiek. Dziękuję mojemu partnerowi za wszystko, co wniósł w moje życie. Nie zapomnę tego. Był troskliwy, czuły, zawdzięczam mu wiele mądrych rozmów. Niech żyje tak, jak chce, potrafi, zgodnie ze swoimi wartościami, a nie przeciwko nim. Nigdy mi nie obiecywał związku, nigdy mnie nie mamił, myślę, że sam się w tym plątał, co czuje i czego chce. Ja bardziej wiem od niego, czego chcę. Zrozumiałam to tu na forum. Jestem wdzięczna. :-)

AMEN.

263

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

No proszę, bez złości, bez pretensji, dojrzale, z wdzięcznością.. no pięknie, psze Pani smile
JA przyznam, że WTEDY takiej klasy nie miałam. Czułam wk.. maksymalne za zmarnowany czas. Inna sprawa, że mnie obiecywano to i owo.

No nic, grunt , że się nie oszukujesz już.
Trzymam kciukasy.

264

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Myślę, ze to indywidualna sprawa każdego. Ja bym seksu nie demonizowała. To ogromnie ważna dziedzina. Mam nie uprawiać seksu ponieważ nie jestem w związku?

A kto tu seks demonizuje? Logiczne, że najpierw kogoś poznajesz, JESTES Z NIM W ZWIĄZKU a potem uprawiasz seks. Nie odwrotnie.
Mysle, że oboje jesteście siebie warci - friends with benefits.

265

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
elya napisał/a:
Esthere napisał/a:

Myślę, ze to indywidualna sprawa każdego. Ja bym seksu nie demonizowała. To ogromnie ważna dziedzina. Mam nie uprawiać seksu ponieważ nie jestem w związku?

A kto tu seks demonizuje? Logiczne, że najpierw kogoś poznajesz, JESTES Z NIM W ZWIĄZKU a potem uprawiasz seks. Nie odwrotnie.
Mysle, że oboje jesteście siebie warci - friends with benefits.

Elya, myślę, że z tym seksem to trochę bardziej złożona sprawa jednak..

W dzisiejszych czasach, z racji zmiany w mentalności/podejścia do seksualności i dostępu do seksu, raczej mało który facet będzie skłonny "kupić kota w worku" i vice versa. Inna sprawa, że bywa, że facet jest tak zakochany, że nawet skłonny jest się zaręczyć z partnerką ZANIM do tego seksu dojdzie, a później niedopasowanie wychodzi, a raczej skrajnie inne temperamenty np. i chęć do uprawiania seksu, eksperymentów itp.
To nie te czasy, że związek gwarantował, że facet/kobieta będzie bardziej skłonny przymknąć oko na nieudany seks..

266

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:
elya napisał/a:
Atelka napisał/a:

litości...
gdzie tu brak szacunku? Esthere lubi seks więc podejmuje tą aktywność. Ma to dużo wspólnego z szacunkiem do samej siebie - dowodzi, że ten istnieje i ma się dobrze. Reglamentowanie sobie fizycznego spełnienia w imię szacunku do samej siebie jest zakłamanym podejściem do sprawy, nierzadko wykorzystującym seks w charakterze karty przetargowej (bądź grzeczny to będzie bzykanie). To, owszem, jest brakiem szacunku do siebie.

To ma do braku szacunku wobec samej siebie, że zwiazała się z człowiekiem, który jej nie szanuje, nie liczy sie z jej uczuciami i jest z nią tylko dla seksu, nie postawiła granic, pokazała, że ok. może ja tak traktować, że sie na to godzi.
seks jako karta przetargowa?  własnie ten typ by traktował w ten sposób seks z nią - nie ma seksu to nie będzie spotkań

Myślę, ze to indywidualna sprawa każdego. Ja bym seksu nie demonizowała. To ogromnie ważna dziedzina. Mam nie uprawiać seksu ponieważ nie jestem w związku? Mam najpierw kogoś poznać na xxx randkach, zaangazować się, a potem stwierdzić, że seks jest do bani? Jak wie każda doświadczona elementarnie kobieta, każdy facet jest inny, inna budowa, różne podejście, różne możliwości. Co jeśli się zaangażuję, a seks będzie totalną klapą? Skoro wybieram partnera według pierwszego kryterium - że musi mi się podobać, być zadbany, czysty, schludny, i otworzywszy buzię, mówić z sensem, to chcę też w miarę szybko wiedzieć, czy jesteśmy dopasowani seksualnie, żeby nie tracić czasu. To może brzmi brutalnie, ale nie bądźmy pruderyjni. To NIE JEST wszystko jedno, co facet ma w majtkach i co tym potrafi, i jakie ma podejście do partnerki w tych sprawach. Co z rzeczami, których można być nieświadomym na początku, zauraczając się facetem tylko dlatego, że mówi z sensem i mamy wspólne zainteresowania? Może ma mikroskopijnego penisa, albo przedwczesny wytrysk, albo w łóżku jest egoistą i ani myśli zmieniać nastawienia. Może nie lubi czegoś, bez czego ja żyć nie mogę? To są takie same kryteria jak te, czy mamy wspólne zainteresowania, jak lubimy spędzać czas, na jakie tematy rozmawiamy. Te rzeczy dośc szybko się klarują, więc i w tamtych, fizycznych chcę mieć jasność.  Dopiero z tych elementów buduję wizję, czy chcę być z kimś na poważnie, bo wszystko mi musi pasować.

Ja i mój partner poczuliśmy ogromną chemię od razu. Miałam go przetrzymywac, uprawiac gierki? A po co? Miałam taką samą ochotę , jeśli nie większą , na niego jak on na mnie. Jesteśmy dorośli. On mnie nie krzywdzi, przeciwnie, daje mi to odprężenie, którego potrzebuję, bliskość, która jest ważna.

Jak się okazało p czasie, kuleje jego charakter, zdecydowanie, ma własne ze sobą problemy, z poczuciem wartości, - ma przywary takie jak egoizm ( ale też bez przesady- bo zawsze o mnie dbał, o moją wygodę, o komfort, tak fizycznie jak psychicznie- doradzając mi w trudnościach, słuchając, będąc obecnym ), ma swoje obawy, ciemne strony, może nie czuje się gotowy na związek. Podczas gdy mnie się klaruje, że potrzebuję więcej bezpieczeństwa, wspólnych planów, itd.

W czym problem? Jesteśmy spójni intelektualnie, oboje dopasowani atrakcyjnością, preferencjami, rozwijamy się poznając siebie nawzajem. To jest szkoła bycia przy drugim człowieku, odniesienia się do jego świata, sposobu myślenia, to jest odkrywanie swoich potrzeb. Dzięki niemu zrozumiałam, co jest dla mnie ważne. Nawet jeśli nasza znajomośc się skończy, była LEKCJĄ. jestem ogromnie za nią wdzięczna. Teraz wiem, że czułośc, ktorą ma on, jest dla mnie priorytetem. Że potrzebuję kogoś otwartego seksualnie, przy kim mogę swobodnie realizować soje fantazje. Kogoś mądrego do rozmowy. Ale i kogoś, kto mi zapewni więcej bezpieczeństwa, czego on prawdopodobnie dać mi nie może.

To był kawał dobrej roboty- poznanie siebie, swoich potrzeb.

Teraz będę mądrzejsza i z pakietem tej wiedzy wierzę i czuję, i wiem: jestem bliżej znalezienia tego niż kiedykolwiek. Dziękuję mojemu partnerowi za wszystko, co wniósł w moje życie. Nie zapomnę tego. Był troskliwy, czuły, zawdzięczam mu wiele mądrych rozmów. Niech żyje tak, jak chce, potrafi, zgodnie ze swoimi wartościami, a nie przeciwko nim. Nigdy mi nie obiecywał związku, nigdy mnie nie mamił, myślę, że sam się w tym plątał, co czuje i czego chce. Ja bardziej wiem od niego, czego chcę. Zrozumiałam to tu na forum. Jestem wdzięczna. :-)

AMEN.

Nie chciałam już się włączać kolejny raz do rozmowy,aby tworzyć tryb,który wałkuje te same kwestie x razy.
Ale to co napisałaś teraz,daje nadzieję,że sama siebie nie "skrzywdzisz".
Ani teraz ,ani w przyszłości.
Życzę Ci tego.

Na marginesie.
Ja też piszę wierszem big_smile

267

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

No proszę, bez złości, bez pretensji, dojrzale, z wdzięcznością.. no pięknie, psze Pani smile
JA przyznam, że WTEDY takiej klasy nie miałam. Czułam wk.. maksymalne za zmarnowany czas. Inna sprawa, że mnie obiecywano to i owo.

No nic, grunt , że się nie oszukujesz już.
Trzymam kciukasy.


Nie oszukuję się. I w ogóle to myślę, że skoro ja chcę związku, i jak go nie mam, to mi źle, bo to nie spełnia jakiejś tam potrzeby, tak samo on związku nie chce, bo za tym może stać jakaś ważna potrzeba, np wolności czy przyzwyczajenie do bycia singlem, whatever. Nie ma co robić zamachu na jego wartości. Ma swoje. A ja mam inne. Mieć własne to jak kiedyś przeczytałam, nie jest egoizm, egoizmem jest żądanie, aby inni żyli tak jak MY chcemy. Naciskanie na związek, którego on nie potrzebuje i nie czuje, to by było robienie dobrze SOBIE czyimś kosztem.

Pamiętam jak zwlekałam z rozwodem. Miałam do siebie wyrzut, że nie potrafię się zdecydować, że się waham. Dziś wiem, że po prostu nie byłam gotowa mentalnie i emocjonalnie na taką decyzję. Aż po latach przyszedł TEN moment, po studiach coachingowych, które mnie przeryły wewnętrznie, po roku terapii, po paru innych doświadczeniach.

Jak to ktoś tu napisał, bycie razem to naturalna potrzeba, ale może on musi przezyc swoje, zeby to zrozumiec i poczuc.
Ok, nie zmuszam. Zalezy mi na nim, ale ostatecznie zrozumiałam to.

Zajmę się sobą, a nie bezproduktywną próbą zmiany rzeczywistości. Nie ma co odtwarzać dzieciństwa. Nie zmusi się nikogo do miłości.
To nie ten facet, ale jak mówią wschodnie filozofie, wszystko jest po coś. Może mi los podsunął taiego człowieka, żebym coś zrozumiała. A ponieważ rozmów z gatunku "psyche" mieliśmy multum, wierzę, że i to kiedyś zacznie w nim pracować. Ziarno zostało posiane. jego decyzja, co z tym zrobi.

Szliśmy ostatnio Starówką rozmawiając o tym... Zapytałam- " gdyby spotkanie mnie miało być informacją dla Ciebie, incydentem o wyższej celowości, to jaką informację Ci to "coś" chce przekazać? ". Odpowiedział " Nie wiem, pewnie to, żebym się zmienił, zastanowił nad sobą...".

Niech więc się zastanawia. Ja zdecydowałam wyemigrować powoli w kierunku swojego życia i potrzeb. Potraktować także to spotkanie z nim jako informację i drogowskaz. Wszystko jest po coś. Dam sobie radę.

268 Ostatnio edytowany przez Elya (2016-05-19 18:57:27)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

Elya, myślę, że z tym seksem to trochę bardziej złożona sprawa jednak..

W dzisiejszych czasach, z racji zmiany w mentalności/podejścia do seksualności i dostępu do seksu, raczej mało który facet będzie skłonny "kupić kota w worku" i vice versa. Inna sprawa, że bywa, że facet jest tak zakochany, że nawet skłonny jest się zaręczyć z partnerką ZANIM do tego seksu dojdzie, a później niedopasowanie wychodzi, a raczej skrajnie inne temperamenty np. i chęć do uprawiania seksu, eksperymentów itp.
To nie te czasy, że związek gwarantował, że facet/kobieta będzie bardziej skłonny przymknąć oko na nieudany seks..

Jak widac powyżej facet nie chciał kupic kota nawet jak mu sie podał na tacy...
Dziekuje Ci Elle za wytłumaczenie mi jak wygląda dzisiaj stosunek do seksu"przedmałżeńskiego"  czy "bezzwiązkowego". Jestem w związku i wiem jak wygląda. smile

269

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Elya, myślę, że w przyp. autorki czy innych układów, które nie kończą się związkiem, nie chodzi o "podawanie się na tacy" - bo to mit, że tylko kobieta, która przedłuża moment pójścia do łóżka ile się da, dostaje" puchar i złoty medal" = zostaje żoną wink Tu chodzi o to, że ci faceci się NIE ZAKOCHALI. A zakochanie niekoniecznie ma związek, a na pewno nie tylko, z dobrym seksem.
To oznacza, że można mieć z kimś zajebisty seks, ale się nie zaangażować uczuciowo..no, może wtedy nie jest aż tak zajebisty jednak, nie oszukujmy się wink ale powiedzmy udany.
A można mieć 'średni' powiedzmy, ale gdy jest się zakochanym to każdy gest ze strony tej osoby, każde spojrzenie daje 'dreszcz na plecach' i wyrzut hormonalny, czasem następuje "spust" zanim dojdzie do seksu prawie, gdzie z kim innym były wymyślne techniki i eksperymenty, ale nie było tego czegoś, więc i nie było zakochania.

Nie wiem w jaki sposób Ty spotkałaś i rozkochałaś swojego faceta, ale szczerze wątpię, że był to wynik tylko i wyłącznie tego, że postawiłaś mu ultimatum:" tworzymy związek albo nici z seksu." To tak nie działa.

270

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
elya napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Elya, myślę, że z tym seksem to trochę bardziej złożona sprawa jednak..

W dzisiejszych czasach, z racji zmiany w mentalności/podejścia do seksualności i dostępu do seksu, raczej mało który facet będzie skłonny "kupić kota w worku" i vice versa. Inna sprawa, że bywa, że facet jest tak zakochany, że nawet skłonny jest się zaręczyć z partnerką ZANIM do tego seksu dojdzie, a później niedopasowanie wychodzi, a raczej skrajnie inne temperamenty np. i chęć do uprawiania seksu, eksperymentów itp.
To nie te czasy, że związek gwarantował, że facet/kobieta będzie bardziej skłonny przymknąć oko na nieudany seks..

Jak widac powyżej facet nie chciał kupic kota nawet jak mu sie podał na tacy...
Dziekuje Ci Elle za wytłumaczenie mi jak wygląda dzisiaj stosunek do seksu"przedmałżeńskiego"  czy "bezzwiązkowego". Jestem w związku i wiem jak wygląda. smile

Jeśli masz w tym względzie swoje wartości, poglądy, jeśli to jest ważne dla Ciebie, to zostańmy przy tym. Ja tej postawy nie krytykuję. Mój mąż był moim pierwszym facetem i to PO ślubie, ja też dla niego. Nie żałuję tego. Na szczeście byliśmy dobrze dopasowani. I może ja, nieświadomie sobie zaprojektowałam, ze tak będzie z każdym facetem, że każdy jest taki sam. No niestety gruuubo się myliłam, okazało się, że dla mnie ma znaczenie masa niuansów, sprawy, do których byłam przyzwyczajona, i nie pozwolę sobie na eksperyment w ciemno.

Jestem po rozwodzie, znam już zycie, swoje potrzeby, boję się ryzykować- tzn zakłądać związek ( rozumiem , że z tą decyzją byłabym już bardzo zaangazowana emocjonalnie ) , a potem nie potrafić ułożyć tych spraw fizycznych, seksualnych. To się zdarza. I odkąd jestem wolna, jestem tym przerażona. jest taki stereotyp, że każdy facet seks lubi, chce, preferuje. Rzeczywistośc jest inna. Brak elementarnej edukacji seksualnej niektórych facetów załamał mnie. Spotykałam się raz z facetem, który był uroczy. Rozsmieszał mnie jak nikt. Cudownie gotował. Był dobrym ojcem. Mieliśmy podobne zainteresowania. W seksie- nie potrafił NIC, w zyciu bysmy sie nie dogadali. O parametrach i stronie wizualnej jego przyrodzenia nie wspomnę....To było straszne. Dobrze, że nie popełniłam błędu zaangazowania, nie daj Boze z nim zamieszkania. To byłaby porazka mojego zycia.

Od tamtej pory jestem ostrożna. To są dla mnie wazne sprawy. Nie dla kazdego seks ma taką rangę. Nie mogę oszukiwac ani siebie ani kogos. Nie mogę tej sprawy postawić w innym miejscu niz na jednym z pierwszych. Tak jest uczciwie wobec siebie i tej drugiej osoby. To wiedziec MUSZĘ, tzn czy jestesmy dopasowani. Potem będę się zastanawiać nad innymi rzeczami. Po prostu. Bo charaktery mogą się dotrzeć. A wyglądu penisa NIE ZMIENISZ. Podobnie jak pewnych ułomności typu :np przedwczesny wytrysk, czy jakies dziwne uwarunkowania potencji. Gorzka prawda, ale prawda, i ta jest cześcią mojego doświadczenia.

W pełni szacunku do Twoich doswiadczeń. Mieć partnera, w którym można najpierw się zakochać, a potem seksualnie dopasować- to skarb. Ja jednak nie mam czasu na chybione eksperymenty. Udało się z mężem. Potem szło jak po grudzie. Po prostu.

271

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Elle masz rację to jest pułapka seksu przedmałżeńskiego że ktoś ma udany związek jak elya nie znaczy iż każdy tak ma. Z czego ja widzę jest wręcz odwrotnie. Ludzie w obecnych czasach po prostu wiedza czego chcą a jak dla mnie to plus. Czy kiedyś były lepsze związki wątpię. Szczególnie jak słucham opowieści swojej matki (która także skończyła studia wiec zna też środowisko studenckie z tamtych czasów) oraz babci i szczególnie z opowieści babci wynikało iż związki w dawnych czasach szczególnie dla kobiety były formą pokuty za samo bycie kobietą big_smile

272

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

Tu chodzi o to, że ci faceci się NIE ZAKOCHALI. A zakochanie niekoniecznie ma związek, a na pewno nie tylko, z dobrym seksem.
To oznacza, że można mieć z kimś zajebisty seks, ale się nie zaangażować uczuciowo..no, może wtedy nie jest aż tak zajebisty jednak, nie oszukujmy się wink ale powiedzmy udany.
A można mieć 'średni' powiedzmy, ale gdy jest się zakochanym to każdy gest ze strony tej osoby, każde spojrzenie daje 'dreszcz na plecach' i wyrzut hormonalny, czasem następuje "spust" zanim dojdzie do seksu prawie, gdzie z kim innym były wymyślne techniki i eksperymenty, ale nie było tego czegoś, więc i nie było zakochania.


Elle, No przeciez mówię, że on był z nią tylko dla seksu. Wygląda na to, że zakochany nie był.


Elle88 napisał/a:

Nie wiem w jaki sposób Ty spotkałaś i rozkochałaś swojego faceta, ale szczerze wątpię, że był to wynik tylko i wyłącznie tego, że postawiłaś mu ultimatum:" tworzymy związek albo nici z seksu." To tak nie działa.

Nie rozumiem tego co tutaj napisałaś. Wyżej tekstów o gierkach i złotym pucharze tez nie rozumiem i nijak  nie moge sie do tego odniesc.

273 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-05-19 19:41:29)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
elya napisał/a:

Elle, No przeciez mówię, że on był z nią tylko dla seksu. Wygląda na to, że zakochany nie był.

Nie był i nie jest, co nie zmienia faktu, że sam fakt, że autorka chce z nim dalej uprawiać seks nie jest czymś nagannym. Inna sprawa, że ona chce od niego czegoś więcej, a na to liczyć nie może, bo on się nie zakochał, a więc  nie ma potrzeby wyłączności.
A Ty napisałaś, że ona się 'nie szanuje, bo podała się mu na tacy, bo uprawiają seks nie tworząc związku'. Ja twierdzę trochę inaczej: Autorka nie szanuje siebie nie dlatego, że uprawia z nim seks nie będąc w związku, tylko dlatego, że nie honoruje swoich potrzeb, nagina się, idzie na kompromisy ze sobą.
Bo gdyby chciała z nim układu tak jak on z nią i uprawiała seks bez związku, wtedy byłoby wszystko ok i nie powstałby ten wątek. To by nie oznaczało, że ona się "nie szanuje", tylko że uprawia seks bez zobowiązań, bo tak CHCE.
A ona w tym przyp. robi to na zasadzie: "lepsze ochłapy z pańskiego stołu niż nic".


Elle88 napisał/a:

Nie wiem w jaki sposób Ty spotkałaś i rozkochałaś swojego faceta, ale szczerze wątpię, że był to wynik tylko i wyłącznie tego, że postawiłaś mu ultimatum:" tworzymy związek albo nici z seksu." To tak nie działa.

Nie rozumiem tego co tutaj napisałaś. Wyżej tekstów o gierkach i złotym pucharze tez nie rozumiem i nijak  nie moge sie do tego odniesc.

Że postawienie ultimatum w postaci: będzie seks jak będziemy w związku jest co najmniej niedojrzałe, bo bycia w związku nie da się wymusić.
A  tak zrozumiałam Twój wpis o tym, że ona się nie szanuje jako kobieta, bo uprawia seks nie będąc w związku. Nie wiem czy takie masz poglądy ogólnie czy coś źle zrozumiałam.

274

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Elle! Zakochanie, zdrowe zakochanie to coś, co przychodzi z czasem. Ten czas ludzie dają sobie będąc razem. Najpierw kogoś lubisz, podoba Ci się, można być zauroczonym, ale nie zakochanym, a co dopiero kochającym. Trzeba sobie dać czas na dobre poznanie w róznych dziedzinach zycia.

My poszliśmy do łózka z fascynacji. Była chemia jak nie wiem co. Bardzo się sobie podobaliśmy. Pociągał mnie fizycznie i intelektualnie. To nie tak, że idę do łózka nic nie czując. Oboje czuliśmy. Pociąg, sympatię, atrakcyjnośc, porozumienie. To był moment oświecenia, takie WOW- ze to niesamowita osoba. Zaangazowanie przychodzi później. Tzn powinno przyjsc później, w miarę poznawania się itd.

Ja stwierdziłam, ze go kocham dopiero niedawno. Wczesniej nazywałam to podobaniem, bliskością. Inne terminy, definicje, przyszły potem....

On mówił mi to, że jest zakochany. Bardzo tęskniliśmy za sobą. Ale widzisz, on ma swoje powody, ze nie jest gotowy na związek.

Podam przykład:
wiedziałam, ze nie chcę być z mężem i że nic z tego nie będzie. Ale nie byłam gotowa na rozwód. Tak czasem jest. Coś czujesz, ale to nie oznacza gotowości w innej sferze.

Pisałaś, że gdyby nie było seksu, on by się ze mną nie spotykał. Racja. :-) Bo i ja bym się z nim nie spotykała. Jak by mi chodziło o rozmowę tylko i miło spędzony czas, to bym poszła z koleżanką na kawę i do kina.

W zyciu bym nie poszła do łóżka z facetem tylko dla sportu. Z kims, kogo nie znam, nie podziwiam, z kim nie ma chemii i fajnej rozmowy. My to czulismy od początku. Oszacowanie, czy dana osoba nadaje się do związku, to inna bajka, której zrozumienie przychodzi z czasem.

275

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Esthere, ja to wszystko rozumiem ale sa sposoby aby przekonac się jaki jest partner w sferze seksualnej niekoniecznie uprawiając z nim seks. Rozmiar członka - jesli o tym wspomniałas, seksualne preferencje mozna poznać w inny sposób. Nawet po sposobie całowania, tańczenia wiesz czy ktoś jest drętwą kłodą.
Zreszta ja z moim mężczyzna rozmawialismy o naszych preferencjach. Wiem co lubi. Rozumiem jaka to tragedia gdyby dziewczyna nagle po ślubie zobaczyła, że partner lubi zwiazywanie jej albo seks oralny a ona tego nienawdzi i co wtedy? Ma byc męczennico- niewolnica w" imię miłości"? Rozumiem Cię ale nie do końca sie z Toba zgadzam i poprzestańmy na tym. smile

276

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
elya napisał/a:

Esthere, ja to wszystko rozumiem ale sa sposoby aby przekonac się jaki jest partner w sferze seksualnej niekoniecznie uprawiając z nim seks. Rozmiar członka - jesli o tym wspomniałas, seksualne preferencje mozna poznać w inny sposób. Nawet po sposobie całowania, tańczenia wiesz czy ktoś jest drętwą kłodą.
Zreszta ja z moim mężczyzna rozmawialismy o naszych preferencjach. Wiem co lubi. Rozumiem jaka to tragedia gdyby dziewczyna nagle po ślubie zobaczyła, że partner lubi zwiazywanie jej albo seks oralny a ona tego nienawdzi i co wtedy? Ma byc męczennico- niewolnica w" imię miłości"? Rozumiem Cię ale nie do końca sie z Toba zgadzam i poprzestańmy na tym. smile


Ja Ciebie naprawdę też rozumiem i nie krytykuję. Mam wiele szacunku do mojego byłego męża i do siebie, że umieliśmy żyć angażując się bez pójścia do łóżka najpierw. Można tak wybierać i to jest ok.

Moje potrzeby po 30- ce poszybowały do nieba, i dziś już nie umiem tym tak rozsądnie zarządzać. :-). Czuję po prostu potrzebę, nie umiem i nie chcę tego tłumić, czekając na związek. Byłoby cudownie realizowac to wszystko w związku dopasowanym w róznych aspektach. Bardzo bym chciała. Może to jeszcze przede mną. Wierzę, że tak będzie. Jest mi źle bez fizycznej bliskości. Mąż był moim jedynym facetem przez wszystkie lata małzeństwa, poznaję zycie od nowa. Czasem mnie ono zaskakuje.

Wierzę, że pojawi się wkrótce TEN właściwy, i ze to wszystko będzie kompatybilne. Seks bez związku jest jednak ułomny. To pewien obecny kompromis, ale nie daje mi pełni. Własnie stąd ten wątek. Bo wewnętrznie to czuję. Potrzebę i pragnienie uprawiania seksu i tego rodzaju bliskości z kimś, kto będzie mnie naprawdę kochał, dla kogo będę najważniejsza. I kto sprawi, że poczuję się bezpiecznie.

277

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Esthere, ale mi chodzi o to, że wchodzac w tak intymna więź z nim - podczas seksu wydziela się hormon przywiazania u kobiety, przy tym widząc, że on nie potrafił zbudowac zwiazku, nawet wypowiedziec werbalnie tego, sama naraziłas sie na skrzywdzenie. O to mi chodzi. Dlatego uważam, że najpierw powinno się zwerbalizowac zwiazek, bo tak to on Ci powie, że o co Ci chodzi, że on Ci niczego nie obiecywał. Zakamufluje swój egoizm czy cos, co on ma z psychiką. Jesli przed seksem nie było go stac na powiedzenie kobiecie,że chce z nia byc, to ja nie mam więcej pytań.

278

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Seks bez związku jest jednak ułomny.

Złotymi literami bym to sobie wypisała.

279

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
elya napisał/a:

Esthere, ale mi chodzi o to, że wchodzac w tak intymna więź z nim - podczas seksu wydziela się hormon przywiazania u kobiety, przy tym widząc, że on nie potrafił zbudowac zwiazku, nawet wypowiedziec werbalnie tego, sama naraziłas sie na skrzywdzenie. O to mi chodzi. Dlatego uważam, że najpierw powinno się zwerbalizowac zwiazek, bo tak to on Ci powie, że o co Ci chodzi, że on Ci niczego nie obiecywał. Zakamufluje swój egoizm czy cos, co on ma z psychiką. Jesli przed seksem nie było go stac na powiedzenie kobiecie,że chce z nia byc, to ja nie mam więcej pytań.


Zgadzam się, że ten seks powoduje przywiązanie. Poczułam to. Nie wiedziałam na początku jak to będzie i czy to jest to. Nie byliśmy określeni. Teraz to się zweryfikowało. trochę boli, ale też są argumenty logiczne - poznaliśmy się z charakterów i postaw, nastąpiła rozbieżność. Myślę, że facet, każdy jeden, powinien być określony z tym, zanim wejdzie w relację z kobietą, czego chce.

To jest też cenne doswiadczenie dla mnie. Sama nie wiedziałam do końca, czego chcę na początku. Teraz oboje wiemy. Ja potrzebuję stabilizacji, on nie jest gotowy. Pomimo przywiązania przez oksytocynę....- to nie byłby dobry partner na życie. Tak jak pomimo super seksu okazało się po wielu wielu latach , że z mężem nie stworzymy dobrej relacji. Różnie to się w życiu plecie....

280

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

Że postawienie ultimatum w postaci: będzie seks jak będziemy w związku jest co najmniej niedojrzałe, bo bycia w związku nie da się wymusić.
A  tak zrozumiałam Twój wpis o tym, że ona się nie szanuje jako kobieta, bo uprawia seks nie będąc w związku. Nie wiem czy takie masz poglądy ogólnie czy coś źle zrozumiałam.

Elle, nie, nie to miałam na mysli. Pisałam o taniości takiego seksu bez zobowiazań. Potem bedzie sie słyszało takie kuriozalne wypowiedzi : "Mam dziecko z kolegą".  A jakiej to jakości znajomość może być..Nie wiem czy mnie teraz zrozumiałas.

Ten cytat, który napisałas do tego pasuje:

Elle88 napisał/a:

lepsze ochłapy z pańskiego stołu niż nic.

i to jest tragedia

281 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-05-19 21:04:53)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Elya, a z tym to się zgadzam w całej rozciągłości. Też nie widzę profitów seks-układu z kimś, do kogo się ma uczucia. Zer profitów, tylko 'samookaleczanie'.

282

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Pewnie temat pierwotny przestał być już na topie, ale co tam. Dodam od siebie: ON ZACHOWAŁ SOBIE KONTO NA PORTALU RANDKOWYM. Już samo to, ze ma jakieś konto będąc z Tb powinno go dyskwalifikować. Traktuje Cię jak zabawkę, tymczasową dziewczynę, a na portalu szuka kogoś lepszego.

283

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

No a dla mnie jest jednak zupełnie odwrotnie.

Zanim zdecyduję, że "jestem w związku" wolałabym wiedzieć, czy w sferze seksualnej wszystko gra. Oczywiście, to nie oznacza łóżka na pierwszej randce. Ale nie mogłabym czekać z seksem do jakichś wcześniejszych deklaracji - bałabym się. Bałabym się, że nie zatrybi... albo, że nie będzie mi coś pasować i będę musiała to skończyć przy okazji raniąc (już) partnera / chłopaka.

Na związek (w mojej ocenie) składają się różne aspekty, które muszą zagrać, w tym seks. Jedyne czego bym nie zrobiła, to - jeśli nawet łóżko okazałoby się cudowne - ale nie udało się do siebie zbliżyć na tyle, by poza seksem było też uczucie (dokładnie w tej kolejności) - to bym się wycofała. Bo tu się zgadzam, sam seks, bez uczuć to nie to... a na pewno nie na dłuższą metę.

284

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Bez jaj, to jakis niedowartosciowany dupek. Wszystko o tym świadczy. Dziad, co mu się dupa pali, bo już wiek nie ten co kiedyś i musi się dowartościować flirtujac na 50portalach randkowych. Kopnąć w dupe darmozjada i niech inna naiwiara się z nim męczy. Masz prace, jesteś sama sobie panią. Po co na własne życzenie zawiazujesz sobie życie będąc z kimś kto uważa Cię za dodatek do gaci Calvina Kleina. Sama musisz sobie odpowiedzieć czy chcesz być tylko dadatkiem do niego. Dodatkiem a nie partnerka. Wydaje mi się ze jesteś na tyle inteligenta, mądra, ładna, że zasługujesz na o wiele więcej niż ten facet może Ci dać. Ale ostateczna decyzja czy z nim będziesz należy do Ciebie.

285

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Informuję, że w dniu dzisiejszym zakończyłam znajomość z Panem. Powód: szczere w końcu uznanie, że mamy inne potrzeby. On nie chce związku, bo cytuję dosłownie " chce, żeby było beztrosko, bez poczucia winy, bez deklaracji". Przełożyłam mu to na inny język " Czyli chcesz jednym słowem za nic nie brać odpowiedzialności, zamiatać problemy pod dywan, i żeby tobie było komfortowo. ". Nie zaprzeczył.

Szkoda czasu. Jestem umęczona. Dla mnie liczy się Prawda a nie iluzja. Dobrze, że tę prawdę z siebie w końcu wydusił. A ja oszukiwałam sama siebie. Ta prawda przebijała już po miesiącu czy dwóch max. Sama sobie jestem winna.

286

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Będzie dobrze znajdziesz kogoś lepszego, kwestia czasu. smile

Wiesz, ostatecznie gość okazał się uczciwy na koniec, bo ex udawał, że chodzi mu o związek praktycznie od początku do końca i czego ja w ogóle chce.
Gdybym była tak bezpośrednia jak byłam na koniec to pewnie skończyłoby to się szybciej. I dobrze.

Ty ciesz się, że wyszłaś z tego z podniesioną głową, pół roku to nie jest dużo czasu.

287

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

Będzie dobrze znajdziesz kogoś lepszego, kwestia czasu. smile

Wiesz, ostatecznie gość okazał się uczciwy na koniec, bo ex udawał, że chodzi mu o związek praktycznie od początku do końca i czego ja w ogóle chce.
Gdybym była tak bezpośrednia jak byłam na koniec to pewnie skończyłoby to się szybciej. I dobrze.

Ty ciesz się, że wyszłaś z tego z podniesioną głową, pół roku to nie jest dużo czasu.


Dzięki Elle, pewnie jeszcze chwilę będe się zbierać z podłogi, ale się zbiorę, i będzie inne zycie, a ja nie tracę go juz dłuzej. Zresztą nie straciłam. Mega lekcja.
Dziś jestem rozbita. Dzien z głowy.

288

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Najbardziej przykra jest zawsze obojętność i gdy ktoś, na kogo reakcję najbardziej liczysz, nie "biegnie" za Tobą kiedy odchodzisz.
Każdy tam był wink

PS. Twój mąż pewnie też przeżył Twoje odejście i też nie było mu łatwo.

289

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

Najbardziej przykra jest zawsze obojętność i gdy ktoś, na kogo reakcję najbardziej liczysz, nie "biegnie" za Tobą kiedy odchodzisz.
Każdy tam był wink


yup
ja też odeszłam w głową dumnie podniesioną do góry, głośno stukając obcasami, ale jego obojętność na to gniotła mnie długo....ale wiem jedno, to była najlepsza dla mnie decyzja, bo on w swojej idealnej obojętności trwałby w pseudo związku, bo wygoda

290 Ostatnio edytowany przez Esthere (2016-05-20 17:49:56)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
NiobeXXX napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Najbardziej przykra jest zawsze obojętność i gdy ktoś, na kogo reakcję najbardziej liczysz, nie "biegnie" za Tobą kiedy odchodzisz.
Każdy tam był wink


yup
ja też odeszłam w głową dumnie podniesioną do góry, głośno stukając obcasami, ale jego obojętność na to gniotła mnie długo....ale wiem jedno, to była najlepsza dla mnie decyzja, bo on w swojej idealnej obojętności trwałby w pseudo związku, bo wygoda

I ja mam to samo wiem ze to by trwało ze względu na wygodę.
Skasowałam komunikator, jego numery telefonu, pewnie bedzie jeszcze sie odzywał, bo zostawiłam tam żakiet, robił cyrki, odsyłał mi rzeczy. Masakra. Niech to się już skończy i będzie daleką przeszłością.

291

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Kobietko,szanuj siebie!! W związku niekoniecznie chodzi o obdarowywanie się prezentami. Ale o troskę i chęć sprawienia radości i przyjemności drugiej stronie. Ja jestem w związku dwa lata z facetem, który nie jest wylewny w okazywania uczuć i chodzeniu za rączkę na spacer. Dla mnie liczy się to, ze dba o to żebym nie musiała siat dźwigać ze sklepu, żebym miała wszystko czego potrzebuję. Dla niego ważny jest uśmiech na mojej twarzy kiedy kupi mi jakąś slodkosc. I tyle. Naturalnie, bez spiny typu gdzie tu pojechać na wakacje i ile to kosztuje. Dodam, ze nie zarabiamy kokosow i wynajmujemy mieszkanie. I jeszcze jedna rzecz, najistotniejsza. Jeśli nie czujesz w sobie spokoju będąc z nim czy czekając na spotkanie to nie oszukuj się. Wiadomo, ze z czasem można się dotrzeć itp.,itd. ale ta metoda sprawdza mi się zawsze. Albo jest dobrze albo nie. I nie ma nic pośrodku.

292

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
ali81 napisał/a:

Kobietko,szanuj siebie!! W związku niekoniecznie chodzi o obdarowywanie się prezentami. Ale o troskę i chęć sprawienia radości i przyjemności drugiej stronie. Ja jestem w związku dwa lata z facetem, który nie jest wylewny w okazywania uczuć i chodzeniu za rączkę na spacer. Dla mnie liczy się to, ze dba o to żebym nie musiała siat dźwigać ze sklepu, żebym miała wszystko czego potrzebuję. Dla niego ważny jest uśmiech na mojej twarzy kiedy kupi mi jakąś slodkosc. I tyle. Naturalnie, bez spiny typu gdzie tu pojechać na wakacje i ile to kosztuje. Dodam, ze nie zarabiamy kokosow i wynajmujemy mieszkanie. I jeszcze jedna rzecz, najistotniejsza. Jeśli nie czujesz w sobie spokoju będąc z nim czy czekając na spotkanie to nie oszukuj się. Wiadomo, ze z czasem można się dotrzeć itp.,itd. ale ta metoda sprawdza mi się zawsze. Albo jest dobrze albo nie. I nie ma nic pośrodku.

Masz absolutną rację. Ja jednak troszkę się czułam nieswojo w pewnych sytuacjach, źle się dogadaliśmy od początku, jakieś były niejasności finansowe. Nie to jest najważniejsze. Tak, myślę że starał się sprawiać mi przyjemnośc innymi rzeczami niż prezenty, robił miłe pachnące kąpiele czy ulubioną kawę frappe, sam z własnej inicjatywy. Próbował na pewno ten uśmiech mój wywołać. Były też dobre chwile pomimo spin... Ta relacja jest jednak skończona, ponieważ oboje czego innego chcemy. Jego poważny związek przeraża, a ma 47 lat! Ja mam 35, mieszkamy w pewnej odlegości, i spotkania od czasu do czasu zaczęły mi ciążyć, - chcę bardzo mieć kogoś koło siebie, dzielić razem życie. I mieć tę osobę na wyłączność. Nie jestem pewna wyłączności ani nie widzę chęci zbliżenia z jego strony, on wolałby chyba, aby nic się nie zmieniło. Wprost mi powiedział : " chcę, żeby było beztrosko, bez deklaracji". Ja tak nie umiem, zaangażowałam się, nie ma tu symetrii. Przeżywam fajny czas przy nim, ale inne odczucia mi towarzyszyły po powrocie do domu. To taka relacja trochę nieprawdziwa, zbyt luźna, zbyt mało dająca poczucia bezpieczeństwa. A z zabaw na chwilę już wyrosłam.

293

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Drodzy, mam pytanie..Usunęłam komunikator, na którym się głownie kontaktowaliśmy i jego numery telefonów. Nie padło słowo, że zrywamy ze sobą, była jednak powazna rozmowa o tym, ze kazdy chce czegoś innego. Są też inne sprawy, których tu nie poruszyłam, a uwazam je za nieuczciwe. On mi odpisał, że nie ma zadnych wyrzutów sumienia, po czym uznałam, ze to koniec.Pokasowałam w telefonie wszystkie z nim kontakty. To było wczoraj. Obudziłam się w nocy, chciało mi się płakać, wiadomo, to jest świeże...ale nie widzę w tej znajomości żadnej przyszłości. On dziś dzwonił dwa razy, poznaję po numerze, kojarzę. Jak nie odbieram tych telefonów to czuję się winna. Czy odbierać? Boję się w jakim tonie będzie mówił, to spokojny człowiek, ale ma skłonności do odwracania kota ogonem, do przerzucania na kogoś winy. Możliwe też, nie wykluczam, że mógłby mnie prosić o przemyślenie lub coś deklarować. Ja już nie chcę tej relacji. Nie chcę się uginać i zmieniać zdania, i żeby on na mnie wpływał albo robieniem mi poczucia winy albo rozniecając nadzieje. Być może dzwoni tylko po to, żeby zapytac w jaki sposób zwrócić mi kilka zostawionych u niego rzeczy. Tego też nie chcę słuchać, bo byłoby to dla mnie przykre. Pewnie chciałby mi oddać dzbanek na herbatę, który mu kupiłam, jakieś inne drobiazgi, żakiet, pojemnik na ciasto, takie tam.

Zastanawiam się jak postąpić, chcę być fair, ale i zachować się jednoznacznie. Ta cała rozmowa o tym, że każdy chce czegoś innego, odbyła się przez komunikator, on jechał pociągiem. Ale rozmowa była długa, treściwa i klarowna. Czy jest potrzeba jeszcze by wyjaśniać cokolwiek ostatecznie przez telefon? Boję się, że to by było rozdrapywanie ran, a ja słysząc go, będę tęsknić, albo on mnie namówi i zmienię zdanie, czego nie chcę.

Poradźcie.

294

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Masz 35 lat i załatwiasz takie sprawy przez komunikatory, telefony itp.? Mnie taka forma kojarzy się raczej z gimbazą...

295

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
EeeTam napisał/a:

Masz 35 lat i załatwiasz takie sprawy przez komunikatory, telefony itp.? Mnie taka forma kojarzy się raczej z gimbazą...


To nie tak, że załatwiam, - akurat komunikowaliśmy się wtedy gdy on jechał pociągiem. Często bardzo pisaliśmy ze względu na moją pracę i inne powody. To normalny nasz sposob kontaktu, nie jedyny, ale czesty ze względu na odległośc.

Nie możesz powiedziec ze to JA zalatwiam takie sprawy komunikatorem. Pisalismy oboje, a zaczał on, bo odwołał nasz wspolnie zaplanowany wyjazd.
Sprawy o których pisalismy nie były sprawami nowymi, są wałkowane od dawna na rózne sposoby, w tym przegadane osobiscie.

On zadzwonił, ja nie odebrałam. Po prostu źle się czuję po wczoraj. Pewnie sytuacja wymaga, żeby coś wyjasnic bardziej bezposrednio. Ale co wyjasniac skoro ZYJEMY W ZWIAZKU BEZ ZOBOWIAZAN BO ON TAK CHCE. Dowiedział się włąsnie, ze ja nie chce. Zresztą widział to sam, sam o tym mówił.

Oczywiscie mogę do niego oddzwonic, ale moze to za wczesnie dla mnie, po wczoraj mam jeszcze dosc. Jestem rozbita, nie mam siły na wałkowanie tematu w dniu dzisiejszym.

296

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

A nie sądzisz,że wszystko zostało jasno przedstawione?
Nadal chcesz się "katować?W imię czego?
Jego dobrego samopoczucia i napompowania ego?

297 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-05-21 15:06:54)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Esthere, właśnie czytałam Twojego posta, jak otworzyłam maila. Telepatia ? yikes wink


Wiesz, jak gość zadzwonił po to żeby odwołać wasz wyjazd to zadzwonił.. żeby go odwołać, nie do Ciebie sad PRzykro mi, ja miałam podobnie - kontaktowaliśmy się z "ex" głównie via smsy, rzadko dzwonił - praktycznie tylko jak do mnie wyjeżdżał czy coś odwoływał właśnie - nigdy tak o, pogadać. A jeśli już to widać było, że robi to 'dla mnie' i że na siłę szuka tematów. Generalnie mam awersję po tamtej relacji do "związków", gdzie kontakt jest taki bezpieczny, bezosobowy trochę..jakby za szybą, a z drugiej strony - jest we mnie ten paradoks, że w pewnym sensie mi to zaczęło odpowiadać, bo sama przed angażowanie uciekam.
Chcę powiedzieć, że taki rodzaj kontaktu ułatwia dystans, chyba to czujesz?

A wracając do Twojego pytania.. też czułabym niechęć przed rozmową z nim via tel., bo niby o czym? Co takiego mogłoby się zmienić w ciągu tych 2 (?) dni, że on NAGLE tak oprzytomniał i stwierdził, że kocha? Mhm.. No, dobra - to byłby JEDYNY powód że chciałoby mi się dalej rozmawiać tongue Ale obie wiemy, że dzwoni raczej w innym celu..Pewnie chce sytuację załagodzić, bo czuje lekki dyskomfort, w końcu wie, że Cię zranił
Zaniepokoiło mnie to, że powiedział, że "nie ma wyrzutów sumienia" - w sumie mógł to sobie darować. Wiadomo, że oboje jesteście dorośli, ale to było trochę okrutne i nietaktowne z jego strony.

Reasumując: Wsłuchaj się choć raz w SIEBIE, nie patrz na to co w tym momencie "wypadałoby" zrobić żeby dobrze wypaść, żeby on se czegoś tam nie pomyślał. Zrób inaczej: masz ochotę odebrać ten tel.? To odbierz. Nie? Też dobrze.
I nie krytykuj się za to, że nie masz na coś ochoty. Zauważ, że jak on nie ma ochoty na coś, to Ty MUSISZ to uszanować, just like that i on ma w nosie kompletnie jak to wygląda, jak to odbierzesz itp.
Po prostu czasem jesteśmy "zbyt dobrze" wychowane jako dziewczynki i uczone, żeby robić tak żeby nikomu przykrości nie sprawiać. I potem jest jak jest. Wiem coś o tym wink

298

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Nie pisałam w wątku, ale jak poczytałam, to napisałabym to samo co dziewczyny. Całkowicie zgadzam się z Elle. Zrób tak jak sama chcesz. Jeżeli chcesz odebrać telefon, to odbierz, bo też nic złego pewnie się nie stanie. Jeżeli nie chcesz, to nie odbieraj. Po tym co teraz piszesz widzę, że jesteś silna. Oczywiście cierpisz, to normalne, ale przy tym myślę, że nie ugniesz się, bo sama widzisz jaka ta relacja jest. Umiesz konkretnie porozmawiać, uczucia Ci nie przysłaniają wszystkiego.

299 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-05-21 21:28:49)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Wydaje mi się że nie odbierasz bo chcesz odwlec cierpienie w czasie. Jeśli okaże się że on dzwoni żeby Ci odesłać rzeczy albo chce jakieś swoje to stracisz nadzieję.
Najlepiej Oddzwoń aby załatwić sprawy do końca. Niech Ci odesłać tę marynarkę i po sprawie. Po co przedłużać?
Ps
Dlaczego odwołał wyjazd? ?

300

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Kobieto, to wyglada ŹŁE. Gość ma mega niskie poczucie własnej wartości i ŹLE cie traktuje.. Jesteś mu potrzebna po to, zeby przed tobą pozowac jak przed innymi paniami z neta.. A teraz zastanów sie jak ty masz niskie poczucie własnej wartości ze chcesz w to wejść.
Znam twoja sytuacje bardzo dobrze i uwierz mi SZKODA ZDROWIA, BEDZIESZ ZNISZCZONA PSYCHICZNIE
ale zrobisz co zechcesz.. mnie ktoś ostrzegał ale wtedy nie chciałam o tym słyszeć..
Związek to nie wyjazdy.. we nawet w relacji nie jestescie

Esthere napisał/a:

Dziękuję za odpowiedź. Brzmi dośc ostro...Hmmm...Rozumiem, że źle to wygląda, natomiast gdyby wszystko było w tej relacji totalnie do d to by mnie tam już dawno nie było. Nie jesteśmy w związku w takim sensie, że nie mieszkamy razem i póki co, nie budujemy wspólnej przyszłości, jest ku temu kilka przeszkód. Jestem w tym, bo mam pogląd taki, że nad wszystkim można pracować. Nie jestem dumna ze swoich zachowań kontrolujących. Tamta sytuacja z portalami to przeszłość. On ma tylko JEDNO konto aktualnie, do którego dał mi login i hasło.

To prawda, nie jest zbyt hojny, ale też bez przesady. Niczego mi nie brakuje, gdy jestem jego gościem, zaprasza mnie w różne miejsca. Finanse to jeden tylko aspekt. Poza tym dobrze wychodzimy z konfliktów, dogadujemy się, jest chemia, dobrze się przy nim czuję. Piszę tutaj, bo tylko ta jedna sprawa, pewna niespójnośc w nim, mnie niepokoi. To nie jest jednoznaczna postawa. Raz mi żałuje torebki herbaty, a raz zaprasza na wyjazd. W tym problem.

301

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Odwołał Wasz wspólny wyjazd w Bieszczady?
Podał powód?

Potrzebujesz czasu na ochłonięcie.
Dasz radę!!!

Jak nie czujesz się na siłach to nie odbieraj Jego telefonów. Zero kontaktu z Twojej strony.

302

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
pannapanna napisał/a:

Wydaje mi się że nie odbierasz bo chcesz odwlec cierpienie w czasie. Jeśli okaże się że on dzwoni żeby Ci odesłać rzeczy albo chce jakieś swoje to stracisz nadzieję.
Najlepiej Oddzwoń aby załatwić sprawy do końca. Niech Ci odesłać tę marynarkę i po sprawie. Po co przedłużać?
Ps
Dlaczego odwołał wyjazd? ?


Dlaczego odwołał? Po naszym dobrym w sumie weekendzie, jak wróciłam do domu, zobaczyłam to wszystko w innym kontekście. I całe swoje życie. Zaczęłam sama się wkurzać na to, że niby jestem z nim ale sama. Czuć, jak wiele rzeczy mi w moim życiu nie leży, że się borykam ze wszystkim samodzielnie. Napisałam mu, że się źle czuję, że miałam gorszy dzień w pracy. Potem, że były jakieś jego zachowania mniej fajne, które chciałam wspomnieć. Był chętny do rozmowy, ale umówionego wieczoru ja totalnie nie miałam siły i ochoty. Kolejnego dnia napisałam mu, że przemyślam moje życie, że postanowiłam już nie jęczeć tylko dokonać jakiś radykalnych zmian. Miałam na myśli ogólnie całe moje życie. Odpisał mi z ikonką przymrużenia oka, ze to brzmi mocno. Ja już nie pisałam, bo byłam jakaś zniechęcona.

I z rana przed 7 dostałam wiadomośc- " organizuj sobie weekend według swojego uznania, miłego dnia. " Od razu zareagowałam z pytaniem o co chodzi. A on mi na to, że moje słowa brzmiały mocno, jakbym chciała coś zrobić radykalnego ( w sensie: rzucić go ), i że on czuje, że ja jestem niezadowolona, niespełniona.

Odpowiedziałam mu : " to odwołanie wyjazdu to taki twój sposób, żebym się poczuła "spełniona" i szczęśliwa, jak rozumiem? ". No i potem była cała dyskusja. Wkurzyłam się, że on mi tak zrobił już któryś raz- jak tylko poczuje, że ja mam jakieś pretensje, to się wycofuje. Do tej pory na jego wycofanie reagowałam próbą tłumaczenia mu wszystkiego, przekonywaniem. Stwierdziłam, że coś we mnie pękło, i nie będę go już zatrzymywać. Stąd ten temat na forum i decyzja, żeby to zakończyć. Nie mam siły ani chęci się tak " podkładać". Skoro on się wycofuje, to nie trzymam siłą. W ostatecznej konfrontacji przyznał, że nie chce związku, tylko luźnego układu. To niech spada. Oddaję mu wolność. Może się nią udławić. Zmęczył mnie, wyciorał emocjonalnie. Skoro nie ma wzajemności to jaki sens o to walczyć.

303

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Krejzolka82 napisał/a:

Odwołał Wasz wspólny wyjazd w Bieszczady?
Podał powód?

Potrzebujesz czasu na ochłonięcie.
Dasz radę!!!

Jak nie czujesz się na siłach to nie odbieraj Jego telefonów. Zero kontaktu z Twojej strony.

Wyjaśniłam to właśnie w poprzednim poście - powód odwołania wyjazdu.
Na rozmowy nie miałam ochoty, wysłałam jednak kulturalnie informację, że widziałam, że dzwonił, ale rozmawiac będziemy innym razem. Potwierdził słowem " dobrze" i tyle. Nie wiem, czy do rozmowy dojdzie. Jeśli on nie zadzwoni to ja nie zamierzam. Nie chce mi się. Wszystko mu już powiedziałam. Została tylko kwestia zostawionych tam kilku drobiazgów. Zaproponuję mu, żeby to spakował i wyniósł na śmietnik. Tyle warta była ta znajomośc, niech pamiątki po niej wylądują adekwatnie w stosownym do wartości miejscu. A dzbankiem na herbatę, który mu dałam, niech pieprznie mocno, żeby się potłukło konkretnie. Herbaty niech wywali. Wprawdzie to są "premium" , ale kupi sobie tę swoją ulubioną w Tesco " z górnej półki". No i wreszcie nie będzie się musiał tym ze mną dzielić.

Życzę Ci wszystkiego dobrego na nowej drodze życia, "kochanie".

304

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Do Ag 30- "Kobieto, to wyglada ŹŁE. Gość ma mega niskie poczucie własnej wartości i ŹLE cie traktuje.. Jesteś mu potrzebna po to, zeby przed tobą pozowac jak przed innymi paniami z neta.. A teraz zastanów sie jak ty masz niskie poczucie własnej wartości ze chcesz w to wejść. "

Zgadzam się. Ja jego poczucie wartości poznałam już dokładnie. Taki domek z kart. Wszystko zawieszone na zewnętrznych okolicznościach, cudzych opiniach, metkach od gaci, fotach w pięciuset pozach.

Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Idziemy razem w galerii handlowej. A on do mnie " Zobacz, ten facet się gapił, tamten się gapił". I idzie z siebie zadowolony, dumny jak paw. Komentując " Tak patrzą na mnie, że mam taką fajną dziewczynę, i mi zazdroszczą". Może nie dkładnie tymi słowami, ale sens na 100 % był taki. Facet używał mojego wizerunku, żeby sobie podpompować publicznie ego. Czułam się z tym źle. Czułam się właśnie nie kochana, a "używana".

I nie, nie mam tak niskiego poczucia wartości, aby dalej w tym trwać. Zorientowałam się własnie w pełni w co wdepnęłam, wyskakuję z tej bajki.

305

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:
pannapanna napisał/a:

Wydaje mi się że nie odbierasz bo chcesz odwlec cierpienie w czasie. Jeśli okaże się że on dzwoni żeby Ci odesłać rzeczy albo chce jakieś swoje to stracisz nadzieję.
Najlepiej Oddzwoń aby załatwić sprawy do końca. Niech Ci odesłać tę marynarkę i po sprawie. Po co przedłużać?
Ps
Dlaczego odwołał wyjazd? ?


Dlaczego odwołał? Po naszym dobrym w sumie weekendzie, jak wróciłam do domu, zobaczyłam to wszystko w innym kontekście. I całe swoje życie. Zaczęłam sama się wkurzać na to, że niby jestem z nim ale sama. Czuć, jak wiele rzeczy mi w moim życiu nie leży, że się borykam ze wszystkim samodzielnie. Napisałam mu, że się źle czuję, że miałam gorszy dzień w pracy. Potem, że były jakieś jego zachowania mniej fajne, które chciałam wspomnieć. Był chętny do rozmowy, ale umówionego wieczoru ja totalnie nie miałam siły i ochoty. Kolejnego dnia napisałam mu, że przemyślam moje życie, że postanowiłam już nie jęczeć tylko dokonać jakiś radykalnych zmian. Miałam na myśli ogólnie całe moje życie. Odpisał mi z ikonką przymrużenia oka, ze to brzmi mocno. Ja już nie pisałam, bo byłam jakaś zniechęcona.

I z rana przed 7 dostałam wiadomośc- " organizuj sobie weekend według swojego uznania, miłego dnia. " Od razu zareagowałam z pytaniem o co chodzi. A on mi na to, że moje słowa brzmiały mocno, jakbym chciała coś zrobić radykalnego ( w sensie: rzucić go ), i że on czuje, że ja jestem niezadowolona, niespełniona.

Odpowiedziałam mu : " to odwołanie wyjazdu to taki twój sposób, żebym się poczuła "spełniona" i szczęśliwa, jak rozumiem? ". No i potem była cała dyskusja. Wkurzyłam się, że on mi tak zrobił już któryś raz- jak tylko poczuje, że ja mam jakieś pretensje, to się wycofuje. Do tej pory na jego wycofanie reagowałam próbą tłumaczenia mu wszystkiego, przekonywaniem. Stwierdziłam, że coś we mnie pękło, i nie będę go już zatrzymywać. Stąd ten temat na forum i decyzja, żeby to zakończyć. Nie mam siły ani chęci się tak " podkładać". Skoro on się wycofuje, to nie trzymam siłą. W ostatecznej konfrontacji przyznał, że nie chce związku, tylko luźnego układu. To niech spada. Oddaję mu wolność. Może się nią udławić. Zmęczył mnie, wyciorał emocjonalnie. Skoro nie ma wzajemności to jaki sens o to walczyć.

Czyli taki obrażalski Pan Ci się trafił, masakra.
Ty masz zły dzień, jakieś tam pretensje do Niego a On zamiast zareagować adekwatnie do problemu, odwołał wyjazd.
Jezu, jakie to dziecinne zachowanie.

Dobrze się stało.
Z dala od takich sfochowańców!!!

306

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Tak, taki czuły na moje zmiany nastrojów. Zamiast zając się mną, bierze wszystko do siebie, i się wycofuje "urażony". Zrobił to kolejny raz. Poprzednio walczyłam. Ale przeinwestowałam i mnie to zmęczyło. Jak się wycofuje, to nie zatrzymuję. Adios!

307

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Idziemy razem w galerii handlowej. A on do mnie " Zobacz, ten facet się gapił, tamten się gapił". I idzie z siebie zadowolony, dumny jak paw. Komentując " Tak patrzą na mnie, że mam taką fajną dziewczynę, i mi zazdroszczą". Może nie dkładnie tymi słowami, ale sens na 100 % był taki. Facet używał mojego wizerunku, żeby sobie podpompować publicznie ego. Czułam się z tym źle. Czułam się właśnie nie kochana, a "używana".

I nie, nie mam tak niskiego poczucia wartości, aby dalej w tym trwać. Zorientowałam się własnie w pełni w co wdepnęłam, wyskakuję z tej bajki.

Oj, oj.. im więcej o tym gościu piszesz, tym żałośniejszy się wydaje.
Z tym "używaniem" Ciebie w ramach poprawy wizerunku to u takich gości norma. ONi nie umawiają się z zasady z partnerkami, któymi nie można zaszpanować w taki czy inny sposób.

Odwołanego wyjazdu nie skomentuję, bo zrobiła to już trafnie Krejzolka.
Ten facet ma emocjonalność 8 -letniego chłopca.

308

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Na pocżątku traktowałam to z przymrużeniem oka, cieszyłam się, że mu się podobam, choć to zachowanie jednak mi zgrzytało. Bo było własnie takie mało dojrzałe. Jak dziecka, które niesie demonstracyjnie wypasioną zabawkę prze market, żeby wszyscy widzieli, że MA. On czasem proponował wyjście do jakiejś galerii, to było takie trochę bez celu dla mnie, teraz już rozumiem o co chodziło. POKAZAĆ SIĘ.

Żałosne.

309

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

hahahhah...
No to Alvaro odkrył karty całkowicie.Esthere,gdzie Ty oczy miałaś?

310 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-05-22 21:59:04)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Na pocżątku traktowałam to z przymrużeniem oka, cieszyłam się, że mu się podobam, choć to zachowanie jednak mi zgrzytało. Bo było własnie takie mało dojrzałe. Jak dziecka, które niesie demonstracyjnie wypasioną zabawkę prze market, żeby wszyscy widzieli, że MA. On czasem proponował wyjście do jakiejś galerii, to było takie trochę bez celu dla mnie, teraz już rozumiem o co chodziło. POKAZAĆ SIĘ.

Żałosne.

Hehe, ano.
Ten pan to w zasadzie kalka mojego exa i te "wyprawy do galerii" buahahah.

Aa.. i też mi akcje odpierdalał, jak mu się zwróciło uwagę na coś to najpierw musiał "przemyśleć" minimum tydzień, w jaskini wink
Inna sprawa, że ja się nie szczypałam i jak mu 'zwróciłam uwagę' to mu w pięty szło, nie tak taktownie i grzecznie jak Ty.

Majka, człowiek jak się boi samotności to je gupi hmm

311

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
majkaszpilka napisał/a:

hahahhah...
No to Alvaro odkrył karty całkowicie.Esthere,gdzie Ty oczy miałaś?


Wszystko było podane w sosie ogromnej też czułości i w zasadzie dbania o mój komfort...W okrasie jakiejś mądrej konwersacji od czasu do czasu.......plus duża chemia....plus wspólne prozaiczne czynności, film, gotowanie, odpoczynek.....dużo całusów...dużo tulenia.......Wybaczałam mu te wpadki, myślałam, że inne rzeczy to zrekompensują . Że może nie trzeba się czepiać, bo nie ma ideałów.  Że to są nieszkodliwe "wariactwa"...Something like that. :-(

312

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Teraz myślę, że on nie tyle dbał o mnie, co w tych wszystkich czynnościach przeglądał się sam we własnych oczach...Myślac sobie " Jaki ja muszę być zajebisty, że tak o kobietę dbam, szykuję te kąpiele i kolacje przy świecach, masuję to bolące nóżki, podaję śniadanie do łóżka. ".

Z własnej próźności to robił...

313

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:

hahahhah...
No to Alvaro odkrył karty całkowicie.Esthere,gdzie Ty oczy miałaś?


Wszystko było podane w sosie ogromnej też czułości i w zasadzie dbania o mój komfort...W okrasie jakiejś mądrej konwersacji od czasu do czasu.......plus duża chemia....plus wspólne prozaiczne czynności, film, gotowanie, odpoczynek.....dużo całusów...dużo tulenia.......Wybaczałam mu te wpadki, myślałam, że inne rzeczy to zrekompensują . Że może nie trzeba się czepiać, bo nie ma ideałów.  Że to są nieszkodliwe "wariactwa"...Something like that. :-(


Jak to nie ma ideałów???
No przecież jestem, ja Krejzolka82 big_smile big_smile big_smile

A no tak, brak ideałów płci męskiej... .

314

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

O moim nakręcili 'videło' nawet tongue http://i.4cdn.org/wsg/1463906006176.webm looknij - może to też o Twoim? wink

315 Ostatnio edytowany przez majkaszpilka (2016-05-22 22:27:26)

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Ja bym optowała przy głodzie emocjonalnym,a nie samotności samej w sobie.Ale mogę się mylić oczywiście.
Osobiście wolałabym być sama,niż trafić na takiego jerk'a.

EDIT: To Twój idełał Elle? big_smile

316

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

O moim nakręcili 'videło' nawet tongue http://i.4cdn.org/wsg/1463906006176.webm looknij - może to też o Twoim? wink

Ło matko! Cały mój ex, ten od żony!  O.o

317

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
majkaszpilka napisał/a:

EDIT: To Twój idełał Elle? big_smile

Hehehehe, nie, ale podobny wink no i to zafiksowanie na sobie "I am too sexy" smile
Oj śmieszne są takie meny, musisz przyznać.

Wiesz jaki jest mój ideał, jeśli czytasz top-sikret temat !!!!one111!!!! :> :> <---


pannapanna: Ciesze się, że trafiłam big_smile

318

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Elle...
Czytam,a jakże...tylko Ty, to taka niestabilna baba jesteś,a ja wiem co Ci odwali za chwil parę? big_smile tongue

319

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
majkaszpilka napisał/a:

Elle...
Czytam,a jakże...tylko Ty, to taka niestabilna baba jesteś,a ja wiem co Ci odwali za chwil parę? big_smile tongue

To prawda. Mówisz jak wszyscy moim byli, znasz ich? big_smile

Sama nie wiem co mi odwali. Aktualnie mam znów parcie na 'intelektualistów', ale... znasz mnie wink

320

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Dostałam dziś rano SMS od Pana..." Miłego dnia" z uśmiechem. Chyba on myśli, że mam focha, który mi przejdzie i wszystko wróci do normy. Nie odpisuję. Jak będzie chciał to zadzwoni. Stoję mocno na stanowisku, że to nie ma sensu, że nie chcę tego, co by mi nie mówił, czymkolwiek by nie łagodził. Jeśli zadzwoni, przekażę swoje stanowisko krótko i jednoznacznie.

321

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Esthere napisał/a:

Dostałam dziś rano SMS od Pana..." Miłego dnia" z uśmiechem. Chyba on myśli, że mam focha, który mi przejdzie i wszystko wróci do normy. Nie odpisuję. Jak będzie chciał to zadzwoni. Stoję mocno na stanowisku, że to nie ma sensu, że nie chcę tego, co by mi nie mówił, czymkolwiek by nie łagodził. Jeśli zadzwoni, przekażę swoje stanowisko krótko i jednoznacznie.

Brawo!!! smile

322

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Gość ewidentnie wie co robi i niestety kiedyś mu to musiało działać. Paskudny charakter, zero wczucia się w potrzeby drugiej strony. Bada czy Ci przeszedł 'foch' jak mówisz, bo chętnie by sobie odprężający seks zorganizował. Obleśny typ.

Charakter (paskudne wnętrze) jednak potrafi obrzydzić człowieka. I dobrze.

323

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?
Elle88 napisał/a:

Gość ewidentnie wie co robi i niestety kiedyś mu to musiało działać. Paskudny charakter, zero wczucia się w potrzeby drugiej strony. Bada czy Ci przeszedł 'foch' jak mówisz, bo chętnie by sobie odprężający seks zorganizował. Obleśny typ.

Charakter (paskudne wnętrze) jednak potrafi obrzydzić człowieka. I dobrze.


Pewnie , że tak .Wykorzystuje metodę, która do tej pory działała.  Sama sobie winna jestem. Pozornie stawiałam granice, a potem je dowolnie rościągałam jak gumę. Skoro stary sposób zawsze działał, to czemu miałby z niego nie skorzystać i tym razem? Facet dobrze wie, że znaleźć drugą taką do szpanu i rozmowy górnolotnej i do łóżka, takiej, która zaakceptuje jego warunki, będzie trudno. A wymagania on ma! Pani musi być młoda, ładna, zadbana, wysławiająca się "ą" i " ę", samodzielna, ambitna, z pasjami, listą osiągnięć. Pani ma imponować i błyszczeć, żeby tego blichtru i na niego skapnęło gęsto. Nie wziął pod uwagę, że taka kobieta nie chce ochłapów ze stołu, tylko być treścią życia. Na sponsora on się też nie nadaje, bo lubi pieniądze. Mieć a nie wydawać. Chyba e na siebie i swoje gacie. Na pewno nie na kogoś. Przekalkulował, że bardziej się opłaca przeczekać mojego focha, miło zagadać, może na odczepne rzucić jakąs mglistą obietnicę, odwołac się do rozsądku...i się zamiecie pod dywan, i będzie cacy.

No nie będzie, "kochanie". I'm so sorry.

324

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Hehe, no właśnie miałam pisać o sponsoringu, odnośnie tych wymagań wink Gość szuka za frajer czegoś za co większość menów w jego wieku płaci - po prostu. Albo przynajmniej w inny sposób rekompensuje kobiecie bycie 'zabawką', ona też coś z tego układu ma i nie wychodzi z pustymi rękami.
Ale to, nie oszukujmy się, zabawa i czas dla 20-paroletnich kobiet, a nie nas, 30-letnich już wink

Wiesz, 'problem' polega na tym, że jest na takich gości popyt wśród panienek, którym zależy żeby się koło takiego pokazać, imponuje im. Dlatego on sobie coś tam zorganizuje niedługo. Wiadomo, nie będzie to taki full wypas jak w pseudo-związku z Tobą, ale otrze mu łzy i znowu przekona jak zajebisty z niego gość wink

Kopnięcie w zad to najlepsze co mogłaś w tej sytuacji dla siebie zrobić.

325

Odp: On nie jest ok czy ja przesadzam?

Dziś znów rano wiadomość: " Czy dzisiejszy dzień będzie lepszy od poprzedniego? " i uśmiech. Uff...chyba mu napisze, że się skontaktujemy wieczorem telefonicznie. Wyłożę swoją kawę na ławę. Tylko czy się nie ugnę, nie poddam manipulacji, czy mam na tyle siły?

Posty [ 261 do 325 z 354 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On nie jest ok czy ja przesadzam?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024