Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 107 z 107 ]

66 Ostatnio edytowany przez josz (2016-05-10 18:45:15)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

ivy71, różnica między Twoją sytuacją a tą opisaną tutaj, jest istotna. Charlene 38, wróciła do, jakby nie było swojego domu i nie istotne jest, czy dowiedziała się o kochance po powrocie, czy nieco wcześniej. Ona od początku zostawiła mężowi otwarte drzwi, nie walczyła o niego, nie szantażowała (tak jak żona Twojego byłego).
Powiedziała; wyprowadź się do niej skoro jesteś taki zakochany.... i on poszedłby gdyby nie nagły zwrot akcji. Kochanka nie miała zamiaru przyjmować go do siebie, a przecież on nie zamierzał ratować małżeństwa. Ona chciała osiąść na wspólnym dorobku życia Charlene 38 i jej męża, pozbywając się zawady w postaci ich córki.
Zniknęła z pola widzenia, gdy okazało się, że szykuje się rozwód i podział majątku.
Trudno, żeby  Charlene 38, na nową drogę życia, ofiarowała mężowi i jego kochance swój majątek, ona ofiarowała mu wolność.
Gdyby żona Twojego byłego faceta zachowała się tak jak autorka, a on kochałby Cię tak jak jej mąż Grażynę, to dzisiaj bylibyście razem.
Rozterki jakie teraz przeżywa Charlene 38, nie mają żadnego wpływu na decyzje i zachowanie jej męża.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Ile emocjii w tym wątku x D niby ludzie dorośli...

Kobiety są różne, tak jak i Faceci. Na pewno nie jest zawsze tak że złemu/złej tylko wiatr w oczy a dobremu/dobrej sielankowo. Znam wiele historii... różnych, też wersje znacznie się różnią. Pytanie czy się dajecie tylko zmanipulowac i przerzucać kompleksami czy wykazać odrobiną inteligencjii.

Polecam wam wybrac sie do osoby trzeciej Ksiedza, Pastora czy Psychologa i sobie wszystko wyjaśnić. Skoro nie umiesz go rzucic bo nie znasz calej prawdy albo musisz ją poznać albo zyc ze swiadomoscia idiotki i kozła ofiarnego. Wiec zadziałaj w tym kierunku...

Radzenie się na forum nic nie da. Bo niektorzy sa nawiedzeni i zaraz swoimi receptorami i skojarzeniami podejda emocjonalnie zeby swoje "madrosci" pokazac. Musisz problem rozwiazac, jesli maz cos dalej ukrywa, nie ma nic na usprawiedliwienie i bylas wpozadku a on nie to powinnas go zostawic.

Nie zapominaj że nawet Biblia wyraznie mowi ze zdrada uniewaznia malzenstwo jesli tylko zechcesz. Swoją drogą wine ponosi Twoj maz i kochanka prawdopodobnie. Unikaj tych ludzi, nie daj sie wciagnac w tarapaty i oszustwa tych osob.

Twoja sytuacja jest nie ciekawa i musisz zadbac w pierwszej kolejnosci o siebie. Szukaj wsparcia osob zyczliwych i dbaj o alternatywne rozwiazania.

68

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Charlene 38, brakuje Ci konsekwencji. Byłaś pogodzona z rozstaniem, obydwoje stwierdziliście, że nic Was już nie łączy, a przypieczętowaniem rozpadu Waszego małżeństwa był Twój wyjazd i sporadyczny kontakt z mężem.
Czy podczas tych sporadycznych, telefonicznych rozmów, nawiązywaliście do naprawy małżeństwa, do Twojego powrotu?
Wnioskuję, że nie, skoro on w tym czasie przeżywał wielką miłość, bynajmniej nie do Ciebie.
Czujesz się rozgoryczona, bo oszukał Cię, nie był szczery, bo Tobie nigdy nie okazywał takiego uczucia. Po co więc dręczysz się, robisz sentymentalne wycieczki, zamiast otworzyć się na nowe?

Charlene 38 napisał/a:

Przecież przez co się rozwodzimy? PRZEZ GRAŻYNĘ!!!
Gdyby jej nie było jak wróciłam, my mielibyśmy szanse!

Nie, ona nie ma nic wspólnego z Waszym rozstaniem, na to zapracowaliście obydwoje, a dokończył Twój mąż. Przeczytaj uważnie to, co napisała Ci MamaMamusia

MamaMamusia napisał/a:

wybacz kubeł zimnej wody, ale .... GDYBY twój mąż cie kochał, to nie rozpocząłby tej rzewno-rozporkowej przygody, ale szukałby rozwiązań dla waszego małżeństwa.... GDYBY cię chociaż szanował, to najpierw by sie rozwiódł, a potem rozpoczął nowe życie. Popatrz kim on jest... a ty go będziesz bronic i usprawiedliwiać. Popatrz co to mówi o tobie i twoim stanie psychicznym...

Dlatego przestań litować się nad nim, bo odbija się to na Twoim zdrowiu. Nie zasłużył, on zapewne ma gdzieś Twój stan i to jak się z tym wszystkim czujesz.

69

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
josz napisał/a:

ivy71, różnica między Twoją sytuacją a tą opisaną tutaj, jest istotna. Charlene 38, wróciła do, jakby nie było swojego domu i nie istotne jest, czy dowiedziała się o kochance po powrocie, czy nieco wcześniej. Ona od początku zostawiła mężowi otwarte drzwi, nie walczyła o niego, nie szantażowała (tak jak żona Twojego byłego).
Powiedziała; wyprowadź się do niej skoro jesteś taki zakochany.... i on poszedłby gdyby nie nagły zwrot akcji. Kochanka nie miała zamiaru przyjmować go do siebie, a przecież on nie zamierzał ratować małżeństwa. Ona chciała osiąść na wspólnym dorobku życia Charlene 38 i jej męża, pozbywając się zawady w postaci ich córki.
Zniknęła z pola widzenia, gdy okazało się, że szykuje się rozwód i podział majątku.
Trudno, żeby  Charlene 38, na nową drogę życia, ofiarowała mężowi i jego kochance swój majątek, ona ofiarowała mu wolność.
Gdyby żona Twojego byłego faceta zachowała się tak jak autorka, a on kochałby Cię tak jak jej mąż Grażynę, to dzisiaj bylibyście razem.
Rozterki jakie teraz przeżywa Charlene 38, nie mają żadnego wpływu na decyzje i zachowanie jej męża.

No niestety Josz, nie wiemy jak naprawde zachowywala sie Charlene ani jak sie zachowywala pani z mojego
watku. Charlene nie wie dlaczego Grazyna sie wycofala, to jest tylko jej teoria, dopasowana do tego co ona chce sobie wyobrazac, nie ma na to zadnych dowodow, tylko plotki i swoje wlasne domysly. A jak wiemy, wyobraznia kobieca jest niezmierzona. Dlatego napisalam to co napisalam.

70 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-05-11 13:27:31)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Dopowiem, przed moim wyjazdem mieliśmy kryzys, on chciał się wyprowadzić ale go zatrzymywałam płaczem, a dogadać i tak się nie umieliśmy. Po prostu musieliśmy się rozdzielić, bo to było nie do wytrzymania. Ja z nim to przedyskutowałam, że najlepiej będzie jak wyjadę. Nie porzuciłam go z dnia na dzień bez słowa.
Nie wróciłam do męża tylko do domu, uprzedziłam go o tym, zresztą byłam tam przez określony czas. Rozumiem, że miałam zamieszkać w hotelu?
Przez ten czas który tam byłam, nie śledziłam go, nie pilnowałam. Więc nie wróciłam z powodu kochanki. Naprawdę nie sprawdzałam go nie wypytywałam co u niego.
Zaczęłam terapie, stanęłam na nogi. Wróciłam gotowa na wszystko tak na rozwód jak i na ratowanie małżeństwa. Ale to była magia pierwszego tygodnia, bo byłam odzwyczajona od niego, zdystansowana. Szczerze mówiąc liczyłam, że po pierwszym dniu sprawy będą jasne. Ale nie były, panowała zmowa milczenia. Byłam zdezorientowana bo myślałam tak: że może on i ta Grażyna to taki jednorazowy numerek i teraz obydwoje się wstydzą i żałują, chcą to zakończyć, bo inaczej by się ujawnili, co mają do stracenia, skoro to tak BIG LOVE nie mogą bez siebie żyć, a on z inną kobieta mieszka, i jej to nie przeszkadza??? Nie wyglądało to na nic poważnego. No i przez ten brak komunikacji, każdy wyznawał swoją prawdę. Ja myślałam, ze oni kończą nic nie znaczący romans, a oni myśleli, że ja dopiero zacznę się domyślać że w ogóle maja romans.
I tu właśnie jest mój największy żal do Grażyny. Ona zabroniła mu mówić mi, że mają romans, twierdziła, że nie chce się mieszać (jakby już mało namieszała). No więc on był wobec niej fair.
Dobra on mi nie powiedział, jest winy. Ale ona również mogła to zrobić. Skoro chciała być w porządku wobec mnie. Stworzyłam jej nawet okazje ku temu. Wtedy nie byłam wrogo nastawiona.
Przecież bym jej nie zbiła. Jakby mi szczerze powiedziała, że mają romans, że to jest coś poważnego, najważniejsze nie będzie wpieprzać miedzy ojca a córkę. Obydwoje by szczerze zadeklarowali, że chcą być razem, to co ja miałabym do gadania? Skoro wszystko byłoby jasne.
Mam też żal, że tak długo go przetrzymała. Bo skoro widząc, ze wróciłam i chciała się wycofać to powinna zrobić to kategorycznie i od razu. I nie pieprzyć głupot że to jego wina, moja, tylko przyznać: słuchaj facet nigdy Cię nie kochałam, zabawiłam się Tobą, a teraz zmykaj do żony!
Wtedy nie pozostawiłaby mu złudzeń nadziei, poczucia winy. Więc kto tu jest psem ogrodnika?

Naprawdę myślicie, że ja nie wiem jak to między nimi było, że to tylko moje domysły.
Wiecie ile lat ja go już znam? Ile razem przeżyliśmy? W ilu różnych sytuacjach go widziałam? Wiem kiedy kłamie, wiem kiedy coś ukrywa. Czuje kiedy coś jest nie tak. Zresztą mieszkając pod jednym dachem, naprawdę tego się nie da ukryć. Zawsze zdarzy się taki raz gdy wyjdziesz do kibla i zostawisz telefon na stole. Namacalnych dowodów na to że jest Grażyna to ja miałam tysiące. Prześledziłam ich korespondencje. Mam swoich tajnych informatorów. Wiem, na jakich imprezach razem bywali jak się zachowywali, foty nawet widziałam Oczywiście Grażyna myśli że on z dachu świata do niej pisze, a on się goli, telefon leży w kuchni, a sms od laski przychodzi, i jeszcze jaka podniecona swoim sprytem. Dlatego mam do niej taki żal, że bawiła się całą sytuacją.

To jak to było między nimi nie trzeba wiele wymyślać, fakty mówią same za siebie...
Prawda jest taka, że gdyby jej naprawdę zależało i by go kochała, sama by go namawiała żeby się wyprowadził. Co tak szybko koniec miłości?
Myślę, że on przegląda na oczy i dochodzi do niego jakim błędem była ta kobieta, jak bardzo zrujnowała mu życie. Moje zdanie jest takie, że to i tak nie miałoby szans przetrwać, oni byli razem na dobre, dopóki nie mieli żadnych problemów, trudnych sytuacji. Gdzieś tam razem wyszli, zabawili się poszli do łózka. I nie mieli ze sobą więcej nic wspólnego. Czy oni w ogóle rozmawiali ze sobą o przyszłości? Chyba nie, skoro tak ich zaskoczyło wszystko. To jak potraktowała naszą córkę,a to przecież takie oczko głowie tatusia na pewno też dało swoje. Zresztą z tego się dowiedziałam ta kobieta miała bardzo nieudane związki przemoc, i różne takie tam, myślę, że ona nie byłaby zdolna stworzyć normalnego kochającego się związku.

Był taki czas, że chciałam im dokopać, zbierałam te wszystkie informacje i dowody, żeby ich zdemaskować. Ale jemu już dosyć dokopałam. Więc karę poniósł, bardzo wysoką. Trapi mnie, że Grażyna nie poniosła konsekwencji swojego postępowania. Ona chciała na koniec dowalić jemu, ale kto pod kim dołki kopie...po pierwsze nie sądzę, że czymś by mnie zaskoczyła, ona też napisała kilka kompromitujących wiadomości. Myślę, że jej bliscy chętnie zapoznają się z lekturą i moją wersją zdarzeń. Bo jak na razie wszyscy znają jej wersje, która mnie mocno oczernia. Tak czy tak sprostować będę musiała. Chociażby dlatego żeby sama się bronić. Dlaczego wszyscy maja myśleć, że to moja wina? Na razie nie mam do tego głowy ani czasu, więc sobie odpuszczam, próbuje odparować, ochłonąć. Niech już minie ten rozwód. Zresztą te e maile mnie bolą, te wyznania miłości.

Trochę już mi emocje opadają, chociaż nadal wzburzenie duże, bo to wszystko tak szybko ruszyło, szybka wyprowadzka, rozwód.  Mam wrażenie, ze mój adwokat jest bardziej zorientowany w terminach niż ja.
On też się widzę, ogarnia. Już sprawy formalne są załatwione, wspólne sprawy po dokańczane A ja mam się z nim do rozwodu nie kontaktować.
Dziękuję za słowa wsparcia Wszystkim, reszty nie biorę do siebie.

Oczywiście nie myślcie sobie, że ja tylko tym żyje, staram się gdzieś wychodzić, chodzę do pracy, urządzam się od nowa. Pisze bardziej w chwilach słabości, kiedy ogarnia mnie ogromna złość z która sobie nie radzę i muszę wyrzuć to z siebie. Staram się więc też przełożyć energie na różne inne rzeczy jak choćby basen czy siłownia.

71

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Charlene, teraz gdy na spokojnie wyjaśniłaś prawie wszystko, zupełnie inaczej Ciebie teraz odbieram bo więcej rozumiem i przepraszam jeśli poczułaś się urażona moimi poprzednimi postami.
Nadal jednak jestem zdania że powinnaś sobie odpuścić tę Grażynę bo to nie ona rozwaliła Twój związek. Tak samo jak uważam że ona zrobiła słusznie nie mieszając się w sprawy między Wami. Chciała być w porządku wobec Ciebie i była, ona tak naprawdę z Tobą nie miała nic do czynienia, tylko z Twoim jeszcze mężem. Sama wiesz że Wasz związek się rozpadł zanim on ją poznał, owszem ona była dla niego prawdopodobnie czymś w rodzaju odskoczni, podbudowania własnego ego, dlatego nie żal mi Twojego męża ani trochę. Grażyny też mi nie żal zresztą, oboje warci siebie, jeśli ona faktycznie wpływała na stosunki Twojego jm z jego własną córką, to wcale dobrze o niej nie świadczy. 
Teraz skup się na rozwodzie, na swoim szczęściu, on nie jest małym chłopcem i sobie poradzi bez Ciebie. Porzuć te nerwy na Grażynę bo naprawdę, ona Ci nic złego nie zrobiła tak naprawdę (no może poza mąceniem między córką a jaj ojcem, ale to już tez przeszłość).
A z tym otwarciem oczu kilku osobom to ja bym jeszcze poczekała, przynajmniej do rozwodu, żeby nie było że manipulujesz. Ja postąpiłam podobnie, ale czekałam znacznie dłużej z wyprostowaniem wersji wydarzeń, bo dopiero się zdecydowałam na to jakieś dwa lata po rozwodzie, jak mi już wszystko przeszło i pan nie mąż stał mi się zupełnie obojętny. Zdobyłam sobie tym o wiele większą sympatię niż bym miała zaraz po, bo wtedy myśleliby że kłamię żeby się zemścić, a teraz układanka sama się już poukładała :-)
Zemsta to danie które najlepiej smakuje na zimno...

72

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Charlene, ta Grazyna nie ma wobec Ciebie zadnych zobowiazan. Nie ona Ci przysiegala wierność na ołtarzu. To Twój maz zdecydowal się na ten romans, to on zdecydowal się Ci nic o nim nie mowic. Zobacz wreszcie, ze to dorosły facet a nie maly mysio pysio, lat 5, który nie potrafi za siebie brac odpowiedzialności. Sperniczyl cos, niech sobie sam radzi z konsekwencjami.

73 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-05-11 15:36:55)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
Lexpar napisał/a:
aannaa napisał/a:

A ja tam kibicuje Grażynie a Tobie się dziwię. Grażyna postąpiła z Twoim mężem tak jak sobie na to zasłużył. Nie lituj się nad nim, że zapijaczony zasypia w szmatach. Zgodnie z dzisiejszymi standardami mąż pewnie liczył, że żona i kochanka będą się o niego zabijać a on łaskawie będzie obdarzal atencja to jedna to druga. A tu trafiła się taka Grażyna co go przechytrzyla i zdążyła porzucić zanim on się nią znudził. Takie Grażyny powinno się powielać i podsuwac każdemu dziadowi w kryzysie wieku sredniego, któremu marzy się dyskretny romansik. Świetna nauczka. A Ty Kochana nie umartwiaj się zbyt mocno. Piszesz, źe zrobili z Ciebie debilke. Otóż nie. To jasne pan wyszedł na debila. Ty możesz przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Myślę, źe powinnaś przeprowadzić rozwód. Pozdrawiam!

AANNAA, z Twojego postu można wyciągnąć tylko jeden wniosek NIE NAWIDZISZ FACETÓW.
Pewnie dla tego, że zostałaś przez jakiegoś skrzywdzona.
Ale wrócę do tematu.
Autorka we wstępie napisała, że rozstała się z mężem prawie rok temu ( powodów tego rozstania nie podała, ale też przyznaje się do tego, że nie była święta), że wyjechała za granicę, że ich rozstanie było chłodne.
Teraz płacze nad sobą, że on jej ( Grażynie ) kupował drogie prezenty, prawił komplementy etc.
To co?, uważasz, że powienin zamknąć się w klasztorze?
Przypuszczam, że jej mąż poczuł się odtrącony, porzucony i nie chciany.
Uważam, że wina leży w tej sytuacji po obu stronach, bo ze sobą nie rozmawiali, nie mowili co im przeszkadza co drażni i czego oczekują.
Brak komunikacj pomiędzy małżeństwem/partnerstwem to jest pierwszy gwóźdź do trumny związku.
Po tym to już leci lawinowo, a na koniec jest END.
Dlatego nie oceniaj zbyt pochopnie, bo to może czynić krzywdę.
Jako jako prawnik zadam Ci pytanie, tylko jedno.
" Czy to, że chłopiec ukradł zapałki to jest tym złym który mógł zabić" ?
Jeżeli chcesz pogadać na ten temat to pisz na priva.
Ja licznika postów nie nabijam.

Od tego jest ręka wink Ja zanim miałem żonę to ejchałem na recznym. Tak żona była pierwsza. Owszem miewałem miłosci ale bardziej dziecięce to jest pocałunki spotkania w kinie. Byłemw tedy gówniarzem. jestem przynajmniej jednego pewien mianowicie czystej kary ponieważ dotąd w swoim żyicu nie skyrzwdziłem przy tym nikogo smile

74

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
Samolub napisał/a:

Ile emocjii w tym wątku x D niby ludzie dorośli...

Kobiety są różne, tak jak i Faceci. Na pewno nie jest zawsze tak że złemu/złej tylko wiatr w oczy a dobremu/dobrej sielankowo. Znam wiele historii... różnych, też wersje znacznie się różnią. Pytanie czy się dajecie tylko zmanipulowac i przerzucać kompleksami czy wykazać odrobiną inteligencjii.

Polecam wam wybrac sie do osoby trzeciej Ksiedza, Pastora czy Psychologa i sobie wszystko wyjaśnić. Skoro nie umiesz go rzucic bo nie znasz calej prawdy albo musisz ją poznać albo zyc ze swiadomoscia idiotki i kozła ofiarnego. Wiec zadziałaj w tym kierunku...

Radzenie się na forum nic nie da. Bo niektorzy sa nawiedzeni i zaraz swoimi receptorami i skojarzeniami podejda emocjonalnie zeby swoje "madrosci" pokazac. Musisz problem rozwiazac, jesli maz cos dalej ukrywa, nie ma nic na usprawiedliwienie i bylas wpozadku a on nie to powinnas go zostawic.

Nie zapominaj że nawet Biblia wyraznie mowi ze zdrada uniewaznia malzenstwo jesli tylko zechcesz. Swoją drogą wine ponosi Twoj maz i kochanka prawdopodobnie. Unikaj tych ludzi, nie daj sie wciagnac w tarapaty i oszustwa tych osob.

Twoja sytuacja jest nie ciekawa i musisz zadbac w pierwszej kolejnosci o siebie. Szukaj wsparcia osob zyczliwych i dbaj o alternatywne rozwiazania.

Radzić się kogoś kto nie miał nigdy dzieci lol  no może w innym sensie bo są jeszcze ministranci ale to już inna miłość inne ognisko wink

75

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Ech trudny temat.. z doświadczenia wiem jedno. Gdy czegoś brakuje to szuka się tego gdzie indzie. Emocjonalne rozejście nie zaczęło się tak nagle tylko trwało. Już wcześniej się rozeszliście i tyle. Jedynym rozwiązaniem nie było nic robić, bo gdy się czegoś nie rozwiązuje to naplecach zaczyna się nosić worek ziemniaków, który zaczyna gnić. Jak śmierdzą zgniłe ziemniaki wiem dobrze, bo ze wsi pochodzę smile
Trudno jest zdobyć się na szczerą rozmowę i lepiej utrzymywać jakiś pozorowany ład i szczęście, a worek ziemniaków śmierdzi coraz bardziej. Oboje widzicie, że błędy są po obu stronach...
Grażyna, Grażyną - jakby nie grażyna to była by inna i tak dalej i tak dalej. To problem jest w was a nie grazynie, która akurat się napatoczyła, bo inaczej napatoczyła by się inna..

76

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Jak taka Grażyna trafi na mnie to ma prze...

Z tego co piszesz to tzw. typ intrygantki ktory chcial oszukac Cb i męża.

Kobieta znalazla slaby punkt i nie mozna wykluczyc ze chodzilo nie tylko o pieniadze, rodzaj podbudowania ego czy uwiedzenie zonatego. Przy czym Twoj maz nawet bedac glupi i naiwny ale bedac z Tb fair czy kochajac by sie na to nie zdecydowal. Maz albo Cie nie kochal albo przestal, a potem wykazal sie glupota. Ma nauczke, Grazyna tez ponosi odpowiedzialnosc, szkoda ze nie masz osoby trzeciej zaufanej to moznaby cos pomyslec.

Jesli chodzi o wasz zwiazek, a widzę że jestes sklonna mezowi przebaczyc i nadal go kochasz to mozesz to jedynie zrobic wtedy kiedy mąż bedzie potrzebowal przebaczenia. Problem że ani nie zna sytuacjii, a uczucia tez oslably, bez chocby tej jednej rzeczy ciezko ratowac zwiazek. Zreszta Autorko narazie zadbaj o samą siebie.

Moze zdaj się na los i nie przejmuj niczym, badz otwarta na nowe lub poprawe tego co bylo.

Pozdrawiam x D

77 Ostatnio edytowany przez Samolub (2016-05-11 22:39:08)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
Paweło napisał/a:
Samolub napisał/a:

Ile emocjii w tym wątku x D niby ludzie dorośli...

Kobiety są różne, tak jak i Faceci. Na pewno nie jest zawsze tak że złemu/złej tylko wiatr w oczy a dobremu/dobrej sielankowo. Znam wiele historii... różnych, też wersje znacznie się różnią. Pytanie czy się dajecie tylko zmanipulowac i przerzucać kompleksami czy wykazać odrobiną inteligencjii.

Polecam wam wybrac sie do osoby trzeciej Ksiedza, Pastora czy Psychologa i sobie wszystko wyjaśnić. Skoro nie umiesz go rzucic bo nie znasz calej prawdy albo musisz ją poznać albo zyc ze swiadomoscia idiotki i kozła ofiarnego. Wiec zadziałaj w tym kierunku...

Radzenie się na forum nic nie da. Bo niektorzy sa nawiedzeni i zaraz swoimi receptorami i skojarzeniami podejda emocjonalnie zeby swoje "madrosci" pokazac. Musisz problem rozwiazac, jesli maz cos dalej ukrywa, nie ma nic na usprawiedliwienie i bylas wpozadku a on nie to powinnas go zostawic.

Nie zapominaj że nawet Biblia wyraznie mowi ze zdrada uniewaznia malzenstwo jesli tylko zechcesz. Swoją drogą wine ponosi Twoj maz i kochanka prawdopodobnie. Unikaj tych ludzi, nie daj sie wciagnac w tarapaty i oszustwa tych osob.

Twoja sytuacja jest nie ciekawa i musisz zadbac w pierwszej kolejnosci o siebie. Szukaj wsparcia osob zyczliwych i dbaj o alternatywne rozwiazania.

Radzić się kogoś kto nie miał nigdy dzieci lol  no może w innym sensie bo są jeszcze ministranci ale to już inna miłość inne ognisko wink

Psycholog czy Pastor dzieci najprawawdopodobniej ma. Ale polecam Ksiedza jako osobe zaufania publicznego dla Katolikow bo to latwo dostepna osoba ktora ma obowiazek zachowac dyskrecje i postapic moralnie, wesprzec.

Wez moze zacznij czytac Biblie

1 List do Tymoteusza 3, Biblia Warszawska

3:1    Prawdziwa to mowa: Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie.
3:2    Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony,trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel,
3:3    Nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz,
3:4Który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości,
3:5    Bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży?

3:6    Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie.
3:7    A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzuty i nie popaść w sidła diabelskie.
3:8    Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku,
3:9    Zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem.
3:10    Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby.
3:11    Podobnie kobiety: powinny być poważne, nie przewrotne, trzeźwe, wierne we wszystkim.
3:12Diakoni niech będą mężami jednej żony, mężami, którzy potrafią dobrze kierować dziećmi i domami swoimi
3:13    Bo ci, którzy dobrze służbę pełnili, zyskują sobie wysokie stanowisko i prawo występowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie



Pozatym tu jest mowa o sluzbie, a nie o kaplanstwie. Pastor, Starszy, Diakon, Biskup to nie jest kasta kaplanstwa tylko sluzba, bo kaplanstwo ma kazdy Nowo Narodzony mezczyzna. A sluzba moze byc nawet nieoficjalna. np spiew, pomoc, czytanie dzieciom. Powyzsze sa raczej z tych wazniejszych w Zborze, z tych wazniejszych jest jeszcze sluzba diakonis wymieniona w Biblii, kobiety nie mogą nauczac czy prorokowac.

Nie ma czegos takiego jak kaplanstwo w rozumieniu KRK u Protestantow tym bardziej Pastorzy zazwyczaj mają zony, dzieci czy inne zajecie zawodowe. Zreszta Protestantyzm jest bardzo roznorodny i np u takich Luteranow Pastor ma koloratke/specjalny ubior a u Baptystow, Zielonych, Ewangelicznych ubiera się jak na codzien czy po prostu jak uwaza. Nie wchodzac w teologie czy roznice doktrynalne to pewne rzeczy są całkiem innaczej rozumiane.

Raczej ktos pelniacy sluzbe Pastora, Diakona czy Biskupa jesli taka jest powinien byc zonaty i dzieciaty bo takie osoby ludzie wybiora czy chca.

Zresztą jesli chodzi o Ksiezy Katolickich to nie uwazam by Katolik/Katoliczka nie mogli się poradzic tej osoby czy powierzyc jakas sprawe. Bo raczej ta osoba się zaangazuje w jakims stopniu w problem czy moze tez napomniec Grazyne lub męża autorki przez co trochę ztonują się te falszywe wersje o naszej Autorce. Bo niestety ani męża ani Grazynke nic nie usprawiedliwia, mogl sie rozwiesc czy oglosic swoja.konkubibe publicznie, to samo Grazynka mogla oglosic ze ma kochanka. A tu Autorka gra z nimi w rozgrywanki znizajac się do poziomu inyrygi co jest raz ze czasochlonne, dwa toksyczne, trzy.moze byc nieskuteczne.

Nie mowiac juz o tym ze biblijnie rzecz ujmujac zdrada uniewaznia malzenstwo jesli tylko tak zdecyduje Bohaterka x D
Prawnie tez mąż ponosi wine za jego rozpad i w kwestii podzialu majatku sytuacja lepsza.

To tyle tak formalniej. Nie formalnie tez mozna zadziałać : )
Z drugiej strony jesli maz czy jego kochanka pod przymusem zmienia taktyke czy wersje to powinnas ich kopnac w tylek. Bo chodzi o hajsy lub wygode, sproboj narazie pogadac z mezem tak by przedstawil Ci wersje wydarzen Ty przedstaw swoja. Jesli go nie ruszy to działaj i już nie warto tego ratowac. Staram się dostosowac to do Twoich oczekiwan, a nie do tego jak postapilbym na Twoim miejscu, czego zreszta nie wiem. Deklarujesz wyraznie chec ratowania zwiazku czy uczucia do meza, stad daje rozsadne propozycje i dzialania.

Pozdrawiam

78

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
Bellatrix napisał/a:

Poza tym.. Lexpar... jestem tu dłużej od Ciebie i... Twoja skromność mnie właśnie zabiła big_smile

Bellatrix jeżeli moja osoba stała się przyczyną Twojej śmierci to jest mi ogromnie wstyd i ja w związku z tym muszę http://emotikona.pl/emotikony/pic/0suicide.gif.
Przyznaję, jesteś tu dłużej, ale ja jestem trochę starszy od Ciebie i też swojego czasu szukałem tutaj wsparcia pomimo swojego wieku.
Niby starszy pan, który powinien być doświadczonym człowiekiem a to goofno prawda.
Natomiast wiem ( to z własnego doświadczenia), że małe niedomówienie pomiędzy partnerami to jest taka mała iskierka, która wznieca ogromne ognisko trudne do ugaszenia.
Podejrzewam, że u autorki tematu też tak było.
W pewnym momencie się nie dogadali.
Któraś ze stron poczuła się dotknięta.
Druga strona tego nie zrozumiała i w tym momencie mamy tą iskierkę.
A efekt jest taki jaki jest.
Znam to z autopsji.
Piszę tego posta wierząc, że jeszcze żyjesz, bo już mnie wyrzuty sumienia gryzą http://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech2.gif

79

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
Charlene 38 napisał/a:

Ja rozumiem, że to kobiecie forum, kobieca solidarność, coś w ten deseń...
Ale bez przesady bądźcie obiektywni.Czy ta małpa była fair wobec mnie? Była solidarna? Miała chociaż odrobinę empatii jak czuje się ta okropna żona? NIENAIWDZĘ JEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Miałam tu więcej nie wchodzić, nie pisać, bo mam dość ciężko a wy dowalacie broniąc Grażyny!!!Co wy ludzie w ogóle wiecie o miłości?!!! Rozumiem, że to forum powinno nosić nazwę ,,fan Club kochanek''. A działy pozmieniać nazwy na: ,,jak zniszczyć faceta'' ,,jak dokopać jego żonie'' ,,zniszcz komuś małżeństwo i pochwal się tym''naprawdę bardzo żałuje, że tu napisałam, bo jak przeczytałam niektóre wpisy to słabo mi się zrobiło, zamiast wsparcia otrzymałam kolejny cios. Naprawdę tak nic nie rozumiecie nigdy nikogo nie kochaliście?! Czy tu siedzą same kochanki i dzieciarnia która nie ma pojęcia o miłości i im się wydaje, że po 20 latach małżeństwa miłości, można ot tak kopnąć w d... i nienawidzić??? Ludzie przecież ten facet, to nie jest jakiś gość spod budki z piwem, przygoda na jedną noc, to mój mąż, pierwsza wielka miłość, ojciec mojego dziecka. A ja się jakąś byle szmatą Grażyną mam przejmować? Myślicie, że można przestać kochać tak od już?Lżej Wam, że dowaliliście kolejnej naiwnej żonie?!

Charlene jestem starszym panem który jest z jedną i tylko jedną kobietą 45 lat ( a jak ją poznałem to już pieluch nie nosiłem http://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech2.gif) i wcale Tobie nie dowalam.
Przede wszystkim NIE NAWIDZĘ ZDRADY.
Ponadto uważam, że nie wchodzi się w inny związek nie kończąc obecnego.
Taka sytuacja to brak szacunku dla partnera/ki.
Z tego co Ty pisałaś to uciekłaś od męża, wyjechałaś za granicę.
A dlaczego nie podjęłaś próby ratowania Was, bo o tym mi nic nie wiadomo.
Ja Twojego męża nie bronię lecz potępiam.
Dlaczego potępiam?
Potępiam dlatego, że nie był wobec Ciebie uczciwy.
Poszedł na tzw. skróty.
Tak postępują osoby niedojrzałe emocjonalnie, osoby które żyją w innym świecie niż w tym którym się znajdują.

Natomiast nie popełniaj tego błędu i nie odcinaj się od Forum.
Tym bardziej jak nie masz z kim pogadać.
Jednak musisz się pogodzić, że Ci wszyscy wypowiadający się w Twoim wątku robią to przez pryzmat własnych doświadczeń i to jest normalne.
Z tym musisz się pogodzić.
Dlatego ochłoń i podejmij słuszną decyzję.
Ja wierzę, że jeszcze się będziesz odzywać.

80 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2016-05-12 08:16:49)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
aannaa napisał/a:

To nieprawda, że nienawidzę mężczyzn. Jestem w szczęśliwym związku. Byłam zdradzana, ale nigdy nie miałam pretensji do kochanki, tylko do sprawcy. Tamten zwiazek zakończyłam. Z perspektywy czasu widzę jaka to była udana decyzja, a o kochance mojego ówczesnego partnera myślę z czułością. To ona teraz ma problem a nie ja. Dlatego zachęcam kobiety do odwagi i metody szybkich cięć. Mój partner płakał i klekal przede mną, zaklinal na wszystkie świętości, źe się zmieni. No i co się zmienilo- u mnie dużo a u niego- jest coraz starszy a dziewczyny coraz młodsze.
Wracając do męża - z postów wynika, że nie do końca był uczciwy. Zapomniał sir rozwieść z zona a zdążył nawiązać romans. Zresztą sama Autorka twierdzi, że była ostatnim ogniwem w tym łańcuchu informacyjnym. Jak było fajnie, to jaśnie pan balowal w najlepsze a teraz wielce skrzywdzony. Nawet własną córkę odtrącony. Zresztą tak naprawdę im więcej postów tym mniej rozumiem o co tu chodzi - Autorka chce się rozwieść, Mąż chyba tez, no to czemu tu tyle miejsca jest poświęcone kochance?  Skąd w takim razie tytuł wątku. Dlaczego mam dopuszczać się linczu na kochance za to, że zachowała się jak książkowy przykład kochanki

Edit.

Odpowiem na pytanie- chłopiec, który ukradł zapałki jest złodziejem. No niestety taka jest nomenklatura. Wiadomo, że nikt nie będzie takiego chłopca stawiał na równi, że złodziejem aut.
Jak sięgam pamięcią nigdy nic nie ukradłam. Nawet nie podjadam cukierków na wagę w biedrze. Tak mam. Na klasowkach nie ściągalam. Są po prostu na tym świecie ludzie, którzy myślą o konsekwencjach. Oczywiście nie jestem jakaś nieskalana, mam swoje za uszami.
Dorosły facet, który nawiązał romans mógł się liczyć, z tym, że kochanka go zostawi. Nie widzę analogii.

Rozwine temat niedogadywania się. Jeśli małżonkom jest źle i czują się wzajemnie rozczarowani, to właśnie po to jest instytucją zwana sądem. Można złożyć wniosek rozwodowy i szukać szczęścia gdzieś indziej. Tutaj mąż chciał mieć i żone i kochankę. No i na swojej pazernosci się przejechał. Za co mam go żałować? Ze mu się romans potoczył nie po jego myśli?

Aannaa bardzo się cieszę, że jesteś w szczęśliwym związku i oby tak do końca.
Ja cukierków też nie kradnę.
Aczkolwiek przyznam się szczerze, że kiedyś ( miałem ok. 8 lat) za namową kolegi chciałem ukraść suchary za 1 zł.
Oczywiście zostałem złapany na gorącym uczynku.
Kolega pobiegł poinformować matkę, która przyszła do sklepu i mnie jakoś wybroniła.
Nie dostalem od niej żadnej reprymendy ale wierz mi miałem tak ogromne poczucie wstydu jak nigdy w życiu.
Od tamtej pory wszystko co nie moje to święte.
Wtedy popełniłem błąd z którego wyciągnąłem dobre wnioski.
Natomiast metafory o chłopcu kradnącym zapałki nie zrozumiałaś.

81

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie
Samolub napisał/a:
Paweło napisał/a:
Samolub napisał/a:

Ile emocjii w tym wątku x D niby ludzie dorośli...

Kobiety są różne, tak jak i Faceci. Na pewno nie jest zawsze tak że złemu/złej tylko wiatr w oczy a dobremu/dobrej sielankowo. Znam wiele historii... różnych, też wersje znacznie się różnią. Pytanie czy się dajecie tylko zmanipulowac i przerzucać kompleksami czy wykazać odrobiną inteligencjii.

Polecam wam wybrac sie do osoby trzeciej Ksiedza, Pastora czy Psychologa i sobie wszystko wyjaśnić. Skoro nie umiesz go rzucic bo nie znasz calej prawdy albo musisz ją poznać albo zyc ze swiadomoscia idiotki i kozła ofiarnego. Wiec zadziałaj w tym kierunku...

Radzenie się na forum nic nie da. Bo niektorzy sa nawiedzeni i zaraz swoimi receptorami i skojarzeniami podejda emocjonalnie zeby swoje "madrosci" pokazac. Musisz problem rozwiazac, jesli maz cos dalej ukrywa, nie ma nic na usprawiedliwienie i bylas wpozadku a on nie to powinnas go zostawic.

Nie zapominaj że nawet Biblia wyraznie mowi ze zdrada uniewaznia malzenstwo jesli tylko zechcesz. Swoją drogą wine ponosi Twoj maz i kochanka prawdopodobnie. Unikaj tych ludzi, nie daj sie wciagnac w tarapaty i oszustwa tych osob.

Twoja sytuacja jest nie ciekawa i musisz zadbac w pierwszej kolejnosci o siebie. Szukaj wsparcia osob zyczliwych i dbaj o alternatywne rozwiazania.

Radzić się kogoś kto nie miał nigdy dzieci lol  no może w innym sensie bo są jeszcze ministranci ale to już inna miłość inne ognisko wink

Psycholog czy Pastor dzieci najprawawdopodobniej ma. Ale polecam Ksiedza jako osobe zaufania publicznego dla Katolikow bo to latwo dostepna osoba ktora ma obowiazek zachowac dyskrecje i postapic moralnie, wesprzec.

Wez moze zacznij czytac Biblie

1 List do Tymoteusza 3, Biblia Warszawska

3:1    Prawdziwa to mowa: Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie.
3:2    Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony,trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel,
3:3    Nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz,
3:4Który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości,
3:5    Bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży?

3:6    Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie.
3:7    A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzuty i nie popaść w sidła diabelskie.
3:8    Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku,
3:9    Zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem.
3:10    Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby.
3:11    Podobnie kobiety: powinny być poważne, nie przewrotne, trzeźwe, wierne we wszystkim.
3:12Diakoni niech będą mężami jednej żony, mężami, którzy potrafią dobrze kierować dziećmi i domami swoimi
3:13    Bo ci, którzy dobrze służbę pełnili, zyskują sobie wysokie stanowisko i prawo występowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie



Pozatym tu jest mowa o sluzbie, a nie o kaplanstwie. Pastor, Starszy, Diakon, Biskup to nie jest kasta kaplanstwa tylko sluzba, bo kaplanstwo ma kazdy Nowo Narodzony mezczyzna. A sluzba moze byc nawet nieoficjalna. np spiew, pomoc, czytanie dzieciom. Powyzsze sa raczej z tych wazniejszych w Zborze, z tych wazniejszych jest jeszcze sluzba diakonis wymieniona w Biblii, kobiety nie mogą nauczac czy prorokowac.

Nie ma czegos takiego jak kaplanstwo w rozumieniu KRK u Protestantow tym bardziej Pastorzy zazwyczaj mają zony, dzieci czy inne zajecie zawodowe. Zreszta Protestantyzm jest bardzo roznorodny i np u takich Luteranow Pastor ma koloratke/specjalny ubior a u Baptystow, Zielonych, Ewangelicznych ubiera się jak na codzien czy po prostu jak uwaza. Nie wchodzac w teologie czy roznice doktrynalne to pewne rzeczy są całkiem innaczej rozumiane.

Raczej ktos pelniacy sluzbe Pastora, Diakona czy Biskupa jesli taka jest powinien byc zonaty i dzieciaty bo takie osoby ludzie wybiora czy chca.

Zresztą jesli chodzi o Ksiezy Katolickich to nie uwazam by Katolik/Katoliczka nie mogli się poradzic tej osoby czy powierzyc jakas sprawe. Bo raczej ta osoba się zaangazuje w jakims stopniu w problem czy moze tez napomniec Grazyne lub męża autorki przez co trochę ztonują się te falszywe wersje o naszej Autorce. Bo niestety ani męża ani Grazynke nic nie usprawiedliwia, mogl sie rozwiesc czy oglosic swoja.konkubibe publicznie, to samo Grazynka mogla oglosic ze ma kochanka. A tu Autorka gra z nimi w rozgrywanki znizajac się do poziomu inyrygi co jest raz ze czasochlonne, dwa toksyczne, trzy.moze byc nieskuteczne.

Nie mowiac juz o tym ze biblijnie rzecz ujmujac zdrada uniewaznia malzenstwo jesli tylko tak zdecyduje Bohaterka x D
Prawnie tez mąż ponosi wine za jego rozpad i w kwestii podzialu majatku sytuacja lepsza.

To tyle tak formalniej. Nie formalnie tez mozna zadziałać : )
Z drugiej strony jesli maz czy jego kochanka pod przymusem zmienia taktyke czy wersje to powinnas ich kopnac w tylek. Bo chodzi o hajsy lub wygode, sproboj narazie pogadac z mezem tak by przedstawil Ci wersje wydarzen Ty przedstaw swoja. Jesli go nie ruszy to działaj i już nie warto tego ratowac. Staram się dostosowac to do Twoich oczekiwan, a nie do tego jak postapilbym na Twoim miejscu, czego zreszta nie wiem. Deklarujesz wyraznie chec ratowania zwiazku czy uczucia do meza, stad daje rozsadne propozycje i dzialania.

Pozdrawiam

Ło matko, chyba jestem na lekcji religii.
Samolub czy ty będziesz na tym wątku prawił słowo Boże?
Człowieku ogarnij się.
To Forum nie jest zarezerwowane tylko dla katolików.
Dlatego szanuj innych czego na chwilę obecną nie czynisz.

82 Ostatnio edytowany przez Samolub (2016-05-12 17:07:06)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Ja nie jestem Katolikiem, tylko Protestantą. Pozatym odpieram zarzut, wiec mam prawo coś napisac na ten temat : )

To że miales nudne lekcje religjii nie znaczy chyba że nie mozna się wypowiedziec czy odpowiedziec na zarzut, bo wszystko Ci się kojarzy z lekcjami religjii x D

Swoboda wypowiedzi... szanuj to równiez
Pozdrawiam

83 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-06-14 10:30:14)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Hej Wszystkim. Wyłączyłam się z aktywności na forum, ponieważ tego typu ‘’terapia’’ jest jednak nie dla mnie. Ja potrzebuje rzeczywistego wsparcia, wyciszenia, a pisanie tu i reakcje niektórych osób jeszcze bardziej mnie dołowały. Wszak teraz dostrzegam posty od internautów które były uprzejme i życzliwe. Także dziękuje, za poświęcony czas. Powiem szczerze, że u mnie niewiele się zmieniło na lepsze. Wciąż nie mogę się z tym wszystkim pogodzić.

Ale jest taka rzecz która mnie cieszy. Dowaliłam Grażynie, Wybaczcie ale w tej sytuacji nie zamierzałam ani nikogo słuchać ani sobie odpuścić. Zemsta na zimno a ciekawe jak by to niby miało wyglądać? I kiedy? Ja miałam zbyt dużo temperamentu i niewyładowanych emocji. I zamierzałam to spożytkować a nie siedzieć cicho i pokornie jak ostatnia ciućma. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaką zemsta jest siłą napędową ile daje siły, motywacji. Napisze co było. Otóż wiecie kto , strasznie na Grażynę cięty się zrobił. Tam musiało coś zajść, a druga sprawa, ona też go nie zna z tej strony, że on potrafi być cholernie pamiętliwy i mściwy. A od miłości do nienawiści...jak to się mówi.Jej wiadomość do mnie, że musimy się spotkać, rozumiecie ,,musimy'', ach przyszła koza do woza. Wolałam się spotkać bez obserwatorów i na otwartej przestrzeni, tak jak myślałam ma dla mnie ,,bonus''. Zabrałam jej te materiały bezceremonialnie przy niej zniszczyłam, niech nie liczy na moje wsparcie, wdzięczność i zero satysfakcji, że dowaliła mnie czy jemu dla mnie to zwykłe śmieci. Za to wyrzuciłam w tonie bardzo pretensjonalnym moją całą złość do niej mówiłam co chciałam, powiedzieć, co o niej myślę, chciała konfrontacji to ją miała, na koniec jeszcze jedno, podczas mojej nieobecności zginęła mi kosztowana rzecz. A mam na to świadków, że ona u nas bywała. (Szczerze to wątpię, że wzięła, więc nic z tym nie robię, ale pewności nie mam), ale oczywiście niech wie, że jest w gronie podejrzanych. To taki ,,bonus'' ode mnie. W każdym razie chyba jej miło nie jest, jemu też robiłam wyrzuty i kilka dni przed wyprowadzką cały dom na kolanach przeszukiwał, chciał mi ze swoich oddać dwa razy więcej niż to warte. Ale mowy nie ma. Zresztą ta rzecz bardzo mi się przydaje zaginiona, jeżeli wiecie o czym pisze. Oczywiście znajomi już znają moją wersje zdarzeń. Ameryki tym nie odkryłam większość znajomych jak , się okazało się na niej poznało, bo co sądzić o kimś kto co chwila ma nowego faceta. A co do tego nieszczęsnego faceta, miałam taki plan żeby go też poinformować. Ale jak go poznałam to mi go żal. To taka spokojna chłopina. I on po prostu tego nie kryję, ale dowartościowuje się tym, że taka kobieta jak Grażyna go chciała. I, że wolała jego niż wiece kogo. Ale to ponoć tymczasowy romans. I doszły mnie słuchy, że ona cały czas wzdycha do wiecie kogo. Nawet chciała się spotkać w sprawie tej rzeczy zaginionej i mu wytłumaczyć, ale on jej nie chce znać. Bo mu jest wstyd i chyba przejrzał na oczy, z jaką oszustką i kobietą lekkich obyczajów miał do czynienia i do tego złodziejką. Ale powiem Wam, że po naszym rozstaniu się już pozbierał, urządził się na nowo, awansował. Najbardziej się obawiałam o córkę, jak ona to przeżyje jakie będzie znów jazdy urządzać. Ale on zawsze umiał do niej dotrzeć i powiem szczerze mają świetny kontakt. A Grażyna zostaje z niczym, a chyba najbardziej pali ja świadomość, że on już o nią nie zabiega, do tego w jego oczach jest zwykłą oszustką, a grono adoratorów się kruszy. Przedwczoraj świętowałam podwójnie, raz to wygraliśmy mecz, dwa od jego kolegi wiem, że on mu po meczu jak pili w knajpie powiedział, że był bardzo głupi, że tak sobie życie zmarnował dla takiego byle nikogo, ogólnie uważa, że Grażyna to był błąd jego życia. Szkoda tylko, że tak późno przyszły mu takiej refleksje. Ale dla mnie to spora przyjemność słyszeć takiej rewelacje i satysfakcja nie mniejsza. Ale zresztą teraz to już i tak za późno na wszystko.

No a teraz co u mnie. Hmm no w sumie to praca, praca, praca. Po pracy jakaś siłownia, basen. Chociaż chyba zrezygnuję bo mnie panowie z siłowni chcą na kawę zaprosić odkąd obrączki nie noszę, co rusz słyszę za placami taka elegancka kobieta i sama. Ja w żaden romans nie zamierzam się wdawać, i jest mi niezręcznie słuchać komplementów i odmawiać zaproszeń na spotkania. Wakacje już sobie zaplanowałam samotne. Morze, góry, SPA przede wszystkim mam wypoczywać. Tak ogólnie o pracę, dach nad głową i sprawy materialne martwić się nie muszę, mogę zadbać o siebie. Tylko ta próba samotności chyba będzie ciężka.

P.S: ciotką dobrą radą raczej na forum nie będę ale podzielę się swoim doświadczeniem z innymi zdradzonymi żonami otóż ta konfrontacja z Grażyną dodała mi siły, odkąd jej wygarnęłam, odkąd wiem, że ona ma za swoje,  to mi jakoś lepiej się żyje. W każdym razie z mojej strony tyle, rachunki są wyrównane.

84 Ostatnio edytowany przez Bolesław (2016-06-14 17:21:31)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Nie zgadzam się z większością wypowiedzi tutaj. Przede wszystkim autorka jakoś zapomina o tym, że ich małżeństwo już nie istniało, i że to ona (przez wyjazd) w istotnym stopniu przyczyniła się do jego rozpadu.

Kwestią zupełnie niezależną od powyższej, jest to, że mąż (lepiej napisać były partner) poznał kogoś innego w tym czasie. A to, że się zaangażował i tego skutki nijak się mają do relacji autorki i jego samego.

Jeśli ze strony autorki nie ma chęci naprawy małżeństwa to wszelkie rozterki na temat sytuacji jej męża są pomieszaniem z poplątaniem, i jeśli mają jakiś sens to tylko może być nim samousprawiedliwienie swojego własnego wcześniejszego postępowania. Tylko jaki to ma sens, skoro sytuacja była i jest do końca jasna. Autorka nie kochała już męża i nie kocha nadal a samo uczucie współczucia w stosunku do męża, nie jest charakterystyczne jedynie dla męża, ale i dla innych ludzi, zwierząt czy roślin, w określonych sytuacjach.

Reszta to różne, inne kwestie w stylu: chęć posiadania kogoś, chęć posiadania dobrego zdania innych o mnie, emocje, chęć udowodnienia sobie i innym czegoś (niekoniecznie prawdziwego czegoś), itp.

Można się jedynie cieszyć z tego, że autorka poprzez swoje nieświadome postępowanie, jednak bardzo pomogła mężowi.

85

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Charlene 38,
dosyć trudno sie czyta Twoje posty, trudno zrozumieć co chiałaś powiedzieć, dużo domysłów - to taka beztrosnna uwaga, komunikacja w związku moze na tym ucierpieć.

Starasz się o rozwód - orzeczenie jego winy raczej wątpliwe, rozstaliście się prawie rok temu, wyjechałaś za granice, Wasz związek ustał zarówno emocjonalnie, intymnie jak i gospodarczo.

Mąż jest starszy o 14 lat - Ty w sile wieku, jego najlepszy czas juz minął,  Ty masz miłe wspomnienia z okresu małżęństwa, uważasz go za wspaniałego ojca, bardzo dobrego męża jedyne co Ci przeszkadza - to fakt istnienia nie rywalki, ale kobiety która zainteresowała faceta z którym się rozstałaś.
Bo przecież trudno uznać ją za rywalkę, skoro nie byłaś zainteresowana małżeństwem z tym chłopiną, jak piszesz.

Tak bardzo nadepnęła Ci na ego, że zbyt emocjonalnie do niej podchodzisz.
Odpuść sobie żółć wobec niej, zemsta w niczym nie pomaga.

86 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-06-16 11:10:45)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Second czytaj uważnie, chłopina to napisałam o tym nowym facecie Grażyny. Nawet naiwna chłopina. Bo jego dowartościowuje to że ona chce się z nim spotykać, że to jego wybrała. Nie ukrywajmy wybrała jego z braku laku. Ale już go lubię, bo dzięki temu ona jest zajęta.

Wszyscy tu mi zarzucaliście, że nie walczyłam o małżeństwo, że to ja porzuciłam męża. Nie odpierałam zarzutów. Bo nie chciałam pisać o prawdziwych powodach rozstania, nie miałam odwagi. Ale muszę to z siebie wyrzucić co mi leży na sercu.To był najlepszy okres naszego małżeństwa. Córka odchowana, porządnie się odkuliśmy. Romantyczny wyjazdy we dwoje, kolacje przy świecach. Wreszcie mogliśmy skupić się tylko na sobie. Było tak jak zawsze o tym marzyłam. Niestety stała się rzecz która nigdy nie powinna się zdarzyć. I do dziś płacimy najwyższa za to co się wtedy stało. Nie widziałam innego rozwiązania, i dziś postąpiłabym dokładnie tak samo. Błędem było to, że postanowiłam przejść przez to sama. Nic mu nie powiedziałam. Chciałam mu tego oszczędzić, ja go tak kocham, nie chciałam go ranić, martwić. Przede wszystkim bałam się nie zrozumie i odejdzie. Na początku miałam mu powiedzieć, ale jak wtedy wyszedł po mnie na lotnisko, z kwiatami. Brakło mi odwagi. Po długim czasie dowiedział się przypadkiem nie ode mnie. Próbowałam mu wytłumaczyć na wszelkie sposoby, próbowałam do niego dotrzeć, proponowałam mu terapie wspólną, indywidualną. Ale on się zaciął, wcale nie miał żalu o to co się stało tylko, że go okłamałam, że on nie znał prawdy nie chciał nawet spróbować zrozumieć. Byłam rozżalona bo jak mógł tak po prostu przekreślić całe małżeństwo. I zaczęliśmy toczyć regularne boje na argumenty i wypominanie. Już nie wiedziałam jak walczyć, jak go przepraszać, jak namawiać do zgody. Każda rozmowa kończyła się awanturą. Dlatego zdecydowałam się na wyjazd, żeby dać mu czas ochłonąć, ale kilka razy wyraźnie mu powiedziałam, że cały czas na niego czekam, jeżeli będzie gotowy do rozmowy, przemyśli sprawę i będzie chciał ze mną naprawić małżeństwo to jeden telefon i wracam. Ale ten rok za granicą to bardzo naciągany. Bo terapeutka mówiła, że on może potrzebować dużo czasu nawet rok. Jak ja tam tygodnia nie mogłam wytrzymać, codziennie po kilka razy sprawdzałam pocztę, ale dotrzymałam umowy nie narzucałam się nie kontrolowałam. Nie byłam na końcu świata, samolotem godzinę, autem kilka godzin. Liczyłam, że przyjedzie. Terapeutka cały czas przypominała mi żeby dać więcej czasu, ale już nie mogłam wytrzymać. Dalej jak wróciłam pisałam.
Ale w tym świetle faktów dodam, że myślałam, ze Grażyna to po prostu taka jego zemsta na mnie, że próbuje mi dokopać. Szukał w niej tego czego brakowało mu we mnie czy w małżeństwie, myłaś, że ona będzie miała więcej do zaoferowania? Teraz to już nie wiem. Jak czytam te posty z maja gdzie byłam święcie przekona, że on ją bardzo kocha, to nie wiem czy byłam obiektywna. Raczej cholernie zazdrosna. Coraz częściej myślę, że to chyba jednak był klasyczny romans. Do tego eks mąż Grażyny też dołożył 3 grosze po prostu opowiedział mojemu swoją wersje rozwodu i tego jaka jest ta kobieta do mnie też się pofatygował. Mojemu chyba imponował heroizm Grażyny, jak to ona do wszystkiego sama doszła, jak ciężko pracowała, jak to sobie sama ze wszystkim świetnie radzi, że to ona utrzymywała męża dzieci, jasne, pleć pleciugo byle długo. Ale mit kobiety pracującej upadł. I komuś tu spadły klapki z oczu.Co do rozwodu to trochę nie jestem szczera, bo więcej mówię niż robię, owszem sprawy majątkowe są załatwione, zresztą mieliśmy podział majątku. Więc poszło sprawnie. Ale pozew bez podpisu i pieczątki zalega biurko adwokata. Myślałam, że on będzie pilił do rozwodu, ale wręcz przeciwnie. Nie wiem co o tym myśleć, on mi wysyła sprzeczne sygnały, wiem, że dociekliwe pyta co u mnie z naciskiem czy się nie spotykam z nikim, na urodziny wysłał kwiaty, do innych mówi, że nadal mnie kocha. Terapeutka żartuje że gdybym jej posłuchała i poczekała rzeczywiście okrągły rok, który zajmuje dojście do własnych błędów. Mnie też potrzebny był rok na upewnienie się w tym jak bardzo go kocham, jak bardzo zależy mi na małżeństwie. Z drugiej strony nie robię sobie żadnych nadziei, bo on niby robi jakieś gesty, ale zero konkretów. W sobotę jest uroczystość rodzinna i zapewne się spotkamy. Szczerze mówiąc zamiast się spóźnić i pierwsza wyjść pod pretekstem. Ja jak nie pisze to nie, ale jak już to dużo się we mnie nazbierało. Strasznie się wewnętrznie sama ze sobą szarpie.

Powiem szczerze czuje się trochę nie w porządku, że tu piszę o naszych sprawach. Nie wiem czy on by sobie tego życzył. Z drugiej strony nie zamierzam tu go oczerniać a siebie wybielać. Szukam wyjścia z tego impasu. Na przykład nasi rodzice w ogóle się nie wtrącają, ale cały są zdania, że się pogodzimy. Ja nigdy nie biegałam na skargi do rodziców czy koleżanek. Teraz nie będę. Sama dla siebie pisze pamiętnik. No i czasem zaglądam tutaj. Ale zapewne nie z tego samego powodu co niektóre kobiety, żeby narzekać jacy to faceci są źli, i słuchać pochwał na swój temat, raczej babska solidarności mi nie służy. Pisanie pamiętnika i zapisywanie swoich myśli to zawsze jakaś alternatywna forma terapii. Tym bardziej, że zawsze można coś nowego się dowiedzieć.

87

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Aaaaa... to takie buty...
To wszystko tłumaczy, Twoje "zaangażowanie" żeby mąż rozstał się z kochanką. Bo Ty o dziwo, wciąż nie czujesz się winna.
Romantyczne kolacje, wyjazdy we dwoje, wszystko tak jak sobie wymarzyłaś i nagle bum i "stało się"! Jeżeli wciąż nie rozumiesz tego co i dlaczego się stało, to ja Ci powiem. Gdybyś kochała swojego męża to byś go nie zdradziła. Proste. Kto kocha nie zdradza. To nie Grażyna jest wszystkiemu winna a Ty. Ty byś chciała żeby on po Twojej zdradzie latał za Tobą tak jak Ty teraz za nim latasz, ale to tak nie działa. Poczytaj sobie, jest mnóstwo wątków na ten temat.
To podłe że za to co zrobiłaś, obarczasz winą niewinne osoby.

88

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Ivy, nie rozumiesz, nie było żadnej zdrady. Było w pewnym sensie ,,bum'' ale nie takie jak myślisz. Bum to zaliczyliśmy obydwoje, teraz rozumiesz? Tyle, że ja wzięłam to na siebie i bez jego wiedzy.
Ale on też mi zarzucał, zdradę, że pewnie dlatego działałam w takiej konspiracji. Nie umiem do końca wytłumaczyć dlaczego się nie przyznałam. Ale na pewno nigdy go nie zdradziłam z nikim.

89 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-06-16 13:52:57)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

W sensie usunęłaś ciążę bez wiedzy męża?

90

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Nie chce o tym rozmawiać. W każdym razie nadal uważam, że podjęłam słuszną decyzje.
Ale on jest taki uparty. Oczywiście znam jego zdanie na ten temat. On by postąpił identycznie, ale duma nie powala mu przyznać mi racji. Bo go oszukałam, stworzyłam wtedy sztuczną sytuacje, żeby mieć pretekst do wyjazdu. Wtajemniczona jest tylko jedna osoba która zresztą mieszka daleko.
I najbardziej mnie boli, że on mi nie uwierzył, cały czas był przekonany co do mojej zdrady. Może wiecie przez co się nie przyznałam, przez jego zasadniczość. Może ta różnica wieku dała to, że nigdy nie miałam siły mocno się mocno postawić. Wtedy jak za nic w świecie nie dał się przeprosić to mi nerwy puściły i chyba pierwszy raz tak zawzięcie się pokłóciliśmy.
Diabli nadali wtedy tę kobietę, bo tak to on by sobie wszystko przemyślał, poukładał, doszedł do własnych błędów. Gdyby to był seks i nic więcej, ale zresztą na co liczyła ta kobieta przecież wiedziała, że facet ma żonę?! A ona go przeciw mnie nastawiała, i to jak podle, oczywiście on na mnie nie da złego słowa powiedzieć. Ale jej zagrania były takie: ja to musiałam sama sobie na wszystko zapracować, ale ta twoja żona ma z tobą dobrze nie umie docenić, albo chciała mu zaimponować samodzielnością i sama swoim zestawem mini mechanika naprawiała auto czy jakąś usterkę w domu. Ale to taki tani chwyt na faceta.
Nie mogłam sobie wyobrazić, że on tak szybko się w niej zakochał, że z dnia na dzień. Dlatego byłam taka wściekła. Ale z perspektywy czasu myślę, że to była chwilowa fascynacja, zauroczenie. Ponoć wczoraj weszli do knajpy na mecz, a tam ona z koleżankami a on zero jakiegoś cześć czy coś tylko od razu chłopaki wychodzimy i wszyscy solidarnie, demonstracyjnie wyszli. Nie widziałam tej sytuacji, ale po co mi to opowiadają?
W głębi duszy to się ciesze, że tak wyszło.
Szczerze pisząc to nigdy nie przestałam go kochać, i jakby tylko chciał żebyśmy do siebie wrócili to byłabym gotowa się zgodzić. Oczywiście na określonych warunkach. Ale narzucać się nie będę ani sama proponować.

91 Ostatnio edytowany przez Bolesław (2016-06-17 15:22:32)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Gdyby moja żona usunęła ciążę, to nie mielibyśmy o czym ze sobą już rozmawiać. I mimo, że jestem osobiście przeciwny aborcji to rozumiem aspekt konieczności ustalania razem między sobą decyzji. Tutaj nawet tego nie było. Ogromna trauma dla męża ale i dla dzieci, które będą musiały żyć ze świadomością uśmiercenia ich brata/siostry, nieznanego rodzeństwa. Nie wyobrażam sobie, tego dźwigać, i żeby ktoś to musiał dźwigać. Nie będę oceniał autorki, ale to jest klasyczny przypadek jak zło, skutkuje jeszcze większym złem, dotykającym bliskie osoby. Przede wszystkim znając ogromne problemy psychiczne osób, które w wyniku śmierci utraciły bliską osobę a tu jeszcze nie znaną. Np. czytałem artykuły o syndromie utraty nieznanego bliźniaka. Niektóre osoby leczą się z tego przez całe życie!

Tutaj, po prostu brak słów. Dziwię się mężowi, że jeszcze utrzymuje z autorką kontakt ale pewnie robi to ze względu na dzieci. I jeszcze są żyjące dzieci, które tutaj są najbardziej skrzywdzone i obarczone traumą do końca życia. Głęboko współczuje tej rodzinie, bo zaznaje ona wielkiego bólu i cierpienia.

92 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-06-17 20:03:36)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Aborcja to nie zabójstwo bakteria tez żyje. Słowo ciąża tez znikąd się nie wzięło... Od 40 dnia ciąży wykształca się układ nerwowy ale nie mózg więc przed 40 dniem spokojnie można usunąć zarodek. Tu powinna decydować głównie kobieta ponieważ to zazwyczaj ona rodzi cierpi (ból ciąży jest nie do porównania) i wszystkie konsekwencje ciąży (min. odwapnienie)właściwie to ona zazwyczaj opiekuje się dzieckiem do 3 roku życia.
Usunięcie ciąży nie usprawiedliwia zdrady. Jej mąż szukał po prostu pretekstu do romansu.

93

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Ale proszę bez tekstów moralizujących.
Po dzisiejszym dniu nastąpił zwrot akcji. Na tej imprezie byłam chwile, ale o dziwo on był jeszcze wcześniej. Z przykrością pomyślałam, że nie chce mnie widzieć. Ale dokładnie wiedział o której i którędy będę wracać, bo wyszedł mi naprzeciw. Jak ja lubię lato, za te okulary przeciwsłoneczne, które tak dobrze maskują emocje. Szczerze mówiąc najbardziej się bałam, że mnie poinformuje, że złożył pozew. Ale nie dałam poznać, niech się rozmowa sama rozwinie. Ale w sumie to nic nie mówił, chwile milczeliśmy jak całe wieki, a ja mogłam tego znieść wybuchałam takim płaczem, że wypłoszyłam ptaki w z drzew, a on jak dotąd cały czas dawał mi do zrozumienia, że nie będzie reagował na mój płacz, więc honorowo się podniosłam i chciałam odjeść, ale on mnie zatrzymywał, przytulał chociaż na początku się przed tym broniłam. Nie mogłam dłużej udawać, że u mnie ok, że sobie radzę, no i musiałam to powiedzieć czyli: KOCHAM CIĘ, a on, że też mnie kocha najbardziej na świecie, zapytał więc co z nami będzie? Nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam, że nic, bo ty najbardziej kochasz Grażynę. Zaskakująca odpowiedz, ,,dopiero Grażyna udowodniła mi jak bardzo kocham Ciebie''. Nie wiem co myśleć i co dalej.  Wiem jedno, że bardzo kocham i jestem w stanie wybaczyć romans, ba już wybaczyłam. Ale mam całe mnóstwo innych wątpliwości i chyba dlatego tu znów jestem, bo oczekuje jakiś porad. Panie której byłyście w takiej sytuacji...

94

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

skoro prawdziwie kochasz, skoro prawdziwie przebaczyłaś, skoro On Ci przebaczył... no to jakie wątpliwości?
Idź kochaj i żyj.

95

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

"Ale proszę bez tekstów moralizujących."

Współczuje Twoim żyjącym dzieciom. Ich szkoda jest najbardziej. A  to wszystko jest nie tak. Ty nawet nie masz wyrzutów sumienia. Mężowi też współczuję. On się bowiem stara wybaczyć, chyba od samego początku? A zło, trzeba nazywać złem. Sam nie umiem sobie wyobrazić życie z osobą mającą krew na rękach swojego i mojego dziecka. No ale i tacy ludzie są. Nawet ostatnio był przypadek kobiety, który wyszła za mąż za pedofila-mordercę, przebywającego w więzieniu.

Trauma do końca życia dla wielu osób w wyniku egoizmu jednej osoby.

96

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Charlene przeczytałam twój wątek, taka rada dla Ciebie, na przyszłość jeżeli chcesz być w związku musisz się liczyć z uczuciami drugiej osoby. Ok podjęłaś taką wtedy decyzje, nie oceniam, poniekąd rozumiem. Ale weź pod uwagę, że mąż też ma swoje uczucia, potrzebował czasu, żeby się pogodzić z sytuacją. Nie możesz tak postępować że oczekujesz, że on będzie postępował tak jak ty zaplanowałaś. Nie możesz mu narzucać tego co powinien myśleć, czuć, robić.
Co do Grażyny, zobacz jak szybko na się wycofała, odpuściła. Fakt faktem, że po tym co piszesz też uważam, ze to był przelotny romans, ale weź pod uwagę, że zawsze mogła się trafić na taka Grażynę która by się zakochała na poważnie, zaangażowała i nie wycofała. I wtedy by było. Powiedzmy sobie szczerze masz dużo szczęścia i dostałaś drugą szanse. Chyba się nauczyłaś trochę na własnych błędach i wyciągnęłaś wnioski. Mąż chyba też. Możecie spróbować naprawiać małżeństwo, ale zapewne łatwo nie będzie.

97

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Ostatnio byłam świadkiem pewnej sytuacji. Znajomy rozstał się z żoną po około 30 latach małżeństwa i zszedł z taką kobietą znacznie młodszą on około 60 a ta kobieta po 40. Zamieszkali razem w jego mieszkaniu, z tego co opowiadali mieli niebo na ziemi, faktycznie wyglądali na zakochanych. Aż tu pewnego razu ,,niespodzianka'' córka tej kobiety która ponoć mieszkała w Niemczech i dobrze jej się wiodło. Zjawiła się u matki z małymi dziećmi i kłopotami bo ona była w związku z jakimś afrykaninem. I od niego uciekła. Więc w ten sposób zamieszkali wszyscy u niego. I jeszcze on rano latał po bułki i dzieci zaprowadzał do przedszkola. Facet miał dość, chciał się rozejść. Ale gdzie te kobiety pójdą z dziećmi? To on musiał się ze swojego domu wyprowadzić i coś wynająć. Dopóki one czegoś nie znajdą. A no tak to jest, jak chłopom odbija i myślą, że nowe kobiety mają coś więcej do zaoferowania niż żony, a prawda jest taka, że takie kobiety w 90% to cwane harpie, które nie szukają  miłości, naiwnych frajerów.

Od tamtej przełomowej rozmowy, widujemy się w sumie regularnie. Ale mój optymizm skutecznie chłodzi jedna sprawa, jak sobie o tym przypominam, boje się nawet myśleć, że znów mogłabym mieć złamane serce. Dlatego nie mogę się przełamać i iść na całość. Ja chce mu po prostu ufać, i czuć się pewnie w związku. Na czym ta pewność by miała polegać, otóż wiem, że on i tamta kobieta mają wspólne zainteresowania jak choćby piłka nożna, mieszkamy w jednym z największych miast w Polsce ale niewątpliwie oni nie raz na siebie wpadną, chociażby w strefie kibica jak ostatnio, że to będą obojętne spotkania, bez żadnych sentymentów, uprzejmości. Ja nie zamierzam tego dopilnowywać, chciałabym po prostu czuć się na tyle pewnie żeby nawet się nad tym nie zastanawiać. Tym bardziej, że wiem o czymś, o czym oni nie wiedzą. Bardzo szybko i łatwo Grażyna dała się zmanipulować, uwierzyła w coś co nie do końca jest prawdą i jej złe zdanie o nim jest nieco zmanipulowane. Przede wszystkim ona w jednej sprawie jest wprowadzona w błąd. Pewne osoby miały proste zadanie zniechęcać ją do niego, wystarczyły podstawowe chwyty z socjotechniki. Czasem nachodzi mnie natrętna myśl jakby to wszystko wyglądało gdyby oni znali cała prawdę o sobie i sytuacji. Skoro w ogóle o tym myślę to znaczy, że nie poradziłam sobie z problemem i jest jeszcze tyle niedopowiedzeń, nieprzerobionych spraw. Jeżeli do siebie tak po prostu wrócimy zostawiając tamte sprawy bez wyjaśnień, to obawiam się, że one za jakiś czas wrócą ze zdwojoną siłą. Uważam, że powinniśmy iść na terapie małżeńską, albo chociaż kilka razy wspólnie do psychologa. Bo chciałabym to przerobić i już nigdy do tego nie wracać. On znów nie jest zwolennikiem terapii.
Trudno mi będzie go namówić. Ale mam pewien pomysł żebyśmy byli szczerzy, swobodni, nieskrępowani powinniśmy iść osobno. Nie wiem czy jest taka możliwość żebyśmy poszli do tej samej terapeutki najpierw indywidualnie, a potem na kilka spotkań podsumowujących razem.

No ale powiedzcie mi, bo nie wiem, skąd taka zmiana, wszystko się diametralnie zmieniło od choćby tego co było w maju. Widzę, że teraz to jemu zaczęło zależeć. No weźcie mi powiedzcie co się takiego stało, od kiedy to on tak zmienił zdanie. Ja już naprawdę odpuściłam, przestałam mieć nadzieję, po wszystkich nieudanych próbach dogadania się, ciągle słyszałam ,,nigdy Ci tego nie wybaczę, że mnie okłamałaś'' a teraz tak nagle mu przeszło? Od kiedy mu tak zaczęło zależeć? I co się takiego stało?
Nie wiem zupełnie co o tym wszystkim myśleć....

98

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Wiesz co Charlene? Jak przeczytałam Twój ostatni post, zrobiło mi się niedobrze. To jest obrzydliwe co robisz, co zrobiłaś temu człowiekowi będącemu wciąż jeszcze Twoim mężem i jeszcze Ty się śmiesz nazywać ofiarą! Zostawiłaś, go, wyjechałaś, a jak się dowiedziałaś że ma kogoś to wpadłaś w szał, bo jak on mógł... i postanowiłaś zniszczyć bogu ducha winną dziewczynę. Te wszystkie wstrętne manipulacje, szantaże, jak Ty możesz po tym wszystkim spojrzeć sobie w oczy w lustrze?
W Twoich wpisach ciągle jest Ty, Ty, i TY. Egoizm do niespończonej potęgi. Ty nie kochasz swojego męża, Ty go chcesz z powrotem bo potrzebny Ci jest niewolnik, a gdzie drugiego takiego w tym wieku znajdziesz?
Jestem bardzo wzburzona tym co napisałaś, po prostu w głowie mi się to nie mieści.

99

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Ivy jesteś wobec mnie niesprawiedliwa. Już Ci napisałam, że nie zdradziłam męża, ani nie porzuciłam. Chyba wywnioskowałaś z moich postów, z jakiego powodu mieliśmy kryzys. Myślisz, że mnie było lekko? Miałam depresje. Świat mi się zawalił.
Powiedz mi ile można przepraszać kogoś kto nie chce Ciebie i twoich przeprosin? Gdybym wtedy nie wyjechała to on by się wyprowadził, albo co gorsza sam by wyjechał. I wtedy to już zupełnie nic bym nie mogła zrobić. Byłam świadoma, że się na mnie zawiódł, że jest zły, że go zraniłam w jakiś sposób. Tak między nami dałam mu czas ,,odreagować''. Myślisz, że mnie to nie zabolało, że on poszedł po najniższej linii oporu i po prostu sobie kogoś znalazł? To nie jest Bogu ducha winna dziewczyna, bo wiedziała, że facet ma żonę. Jestem tylko ciekawa czy wiedziała o co nam poszło, czy sama sobie dopowiedziała. Różnica między nami jest zasadnicza. Ja wróciłam pewna swoich uczuć, i tego czego chce. Rozwód był ostateczną, ostatecznością. A ona nie była pewna swoich uczuć, nie wiedziała czego chce, miotała się. Czy to moja wina, że ona jest taką chorągiewką? Nie rozbijałam komuś małżeństwa tylko walczyłam o własne. Zastanawiam się nadal co się zmieniło, dlaczego zaczęło mu zależeć, dochodzę do nieśmiałych wniosków, że może po prostu jestem dobrą żoną. Dobre słowo, piękne gesty, czułe spojrzenie – cała ja. Nie schlebiam sobie, bo jestem świadoma, że niektórym swoim postępowaniem bardzo go zraniłam, że czasem jestem egoistką. Ale chyba mam jakieś dobre strony. Zapewniam że mój mąż nie ma krzywdy. Wiele osób by mogło poświadczyć, że my to wzorowe małżeństwo. Zero publicznych kłótni, scen, zero plotek, nigdy nikomu nic złego na niego nie mówiłam, nie obmawiałam, nigdy nie byłam przeciwko niemu. Zawsze stałam za nim murem, wiem jak go wesprzeć, znam mocne i słabe strony. Jak się rozstaliśmy cały czas zastanawiałam się jak on sobie beze mnie radzi, czy ma gdzie spać, co jeść, jak się urządził, czy nie prowadza się z jakimiś kumplami. Wypytywałam co niego czasem już nawet pod kontekstem jak jest ubrany, czy dobrze wygląda czy alkoholu nie czuć. Nawet jak już nie byliśmy razem, było mi dużo lżej słyszeć, że on sobie dobrze radzi.

Teraz też nie jest łatwo. Bardzo trudno do siebie wrócić, na nowo zbudować relacje, zaufać sobie. Zapomnieć niektóre rzeczy. Ciągle się zastanawiam czy to się uda, mam burzę różnych myśli. Czuje, że nie radzę sobie z własnymi emocjami.

100

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Charlene czytam twój wątek, bo daje do myślenia. Chociaż ja jestem zupełnie po przeciwnej stronie sytuacji.
Wiesz, dlaczego nie radzisz obie z emocjami? Bo nie jesteś szczera. Są jakieś tajemnice i niewyjaśnione sprawy, które nie dają Ci spokoju. Skoro chcesz zacząć od nowa, szczerze, to dlaczego masz jakieś tajemnice?

101

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Jakie tajemnice?!

Jest taka jedna sprawa, nikomu o tym nie mówiłam, w sumie to nie ma o czym. Ale to cały czas nie daje mi spokoju. Może chociaż napiszę... skomentujcie, oceńcie, doradźcie.....

Wtedy jak tamta kobieta rozstała się z moim mężem, ale on nie mógł o niej zapomnieć. Moja złość, frustracje, sięgały zenitu. Poszłam do knajpy, z zamiarem żeby porządnie się schlać pierwszy raz w życiu. Przy barze spotkałam znajomego, to bardziej znajomy męża niż mój. Zamówiliśmy jakiś alkohol, mnie się zebrało na żale. On wiedział o wszystkim, bo kilka razy ich wspólnie spotkał. Zaczął tej kobiety bronić, wymieniać jej zalety. Wściekła wykrzyczałam, że pewnie jemu też się podoba, i dlatego tak jej broni. Nie zaprzeczył, tylko potwierdził, że ona mu się od dawna podoba i takie tam. Zapytałam więc, dlaczego się z nią nie umówi. On mi na to, że ona nigdy by na niego nie zwróciła uwagi, że on nie to co mój mąż, generalnie zaczął się nad sobą użalać. Dodał, że obecnie jest spłukany, i nie ma nawet na to żeby porządnie się ubrać, a co dopiero wyjść na miasto i się z kimś umówić. Z tego, do tego, zaproponowałam, że mu pożyczę. Oczywiście on się zarzekał, że to przejściowe problemy i odda co do grosza.
Skłamałabym gdybym napisała, że nie było drugie dna. Przyszła mi wtedy taka myśl, że jeżeli on faktycznie spróbuje się z nią umówić i coś z tego będzie. To mnie umocni w tym, że od początku miałam racje co do tej kobiety. Uważałam, że to też uleczy męża z jego głupoty. Nie miałam wtedy nadziei, że się pogodzimy. Ale po prostu chciałam udowodnić jemu, z kim miał do czynienia. Dla mnie sprawa była jasna, jeżeli ten znajomy ją poderwie i coś z tego będzie - nie powinnam mieć żadnych wyrzutów, miałam racje co do niej. Jeżeli nie, da mu kosza znaczy, że dalej kocha mojego męża, zaboli mnie to, ale pogodzę się z sytuacją.Temu znajomemu oczywiście ani słowa o moich planach. Tylko próbowałam mu dodać wiary w siebie, i wyliczyłam jego zalety (szczerze, nigdy bym się z nim nie umówiła) Ale przecież to nie mnie miał się spodobać. Potem uznałam to za bardzo głupi pomysł, dałam sobie spokój nie dopytywałam co u niego, czy się spotykają. Potem tylko raz mi napisał, że sprawy maja się dobrze. Cokolwiek to znaczy. NAPRAWDĘ NIE KONTAKTOWAŁAM SIĘ WIĘCEJ Z TYM ZNAJOMYM, NIE WIEM JAK SIĘ TA ZNAJOMOŚĆ ROZWIJAŁA. Niedawno minął termin spłaty długu, nie odezwał się, a mnie na to nie stać żeby mu podarować. Spotkałam się z nim w tej sprawie. A on zdziwiony, że jakie pieniądze?! O co Ci chodzi, chciałaś żeby się Grażyna odczepiła od twojego męża? Odczepiła się. To czego chcesz? Zamurowało mnie, czy ten człowiek stracił kontakt z rzeczywistością? NIGDY NIE BYŁO ŻADNEJ UMOWY. WYRAŹNIE SIĘ UMÓWILIŚMY ŻE TO POŻYCZKA NA CZAS OKREŚLONY. Nie chciałam się z nim kłócić, i robić afery. Powiedziałam więc, żeby przemyślał sprawę jak bardzo się poniża, że liczę na to, że zachowa odrobinę honoru i spłaci dług. Na koniec dodał, że jeszcze w tym roku wyprowadza się na stałe za granicę, bo tu go nic nie trzyma. Zasugerował, że jak jeszcze raz upomnę się o kasę to przed wyjazdem powie o naszym rzekomym układzie. Ja nie wiem, czy on jest z nią, czy nie, kiedy właściwie wyjeżdża. Chciałabym odzyskać moje pieniądze, (majątek to nie jest, ale to dla mnie spora kwota) jednak może lepiej dla świętego spokoju odpuścić. Na do widzenia szepnął szyderczo: jak stąd wyjadę, radzę pilnować męża. Oczywista sugestia.
Odtwarzam w pamięci tamten wieczór w knajpie, ostatecznie przecież się nie upiłam wypiłam mało bo było mi niedobrze, byłam wzburzona to też pamiętam. Ale żadnej umowy nie było, to była pożyczka. On mnie zmanipulował. Zresztą to taki cicha woda, mało go znałam ale wydawał się taką poczciwą spokojną chłopiną.
Na co ja liczyłam? Uczciwi ludzie wyginęły dawno jak dinozaury! Niech się nachla tymi pieniędzmi!!!!
Ale to jakoś nie daje mi spokoju, czy ta szuja się nie wygada. Czuje się z tym nieuczciwie, bo to kolega męża, czy ja powinnam się przyznać pierwsza? Ale jak to zabrzmi? Nieprawdopodobnie głupio. Czy może lepiej dać sobie spokój? No co ja mam zrobić? Proszę, doradźcie coś!

102 Ostatnio edytowany przez Mistrzuniu (2016-06-26 20:23:49)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Charlene, wybacz, że zupełnie nie w temacie, i być może to w niczym nie pomoże, ale mam ochotę to napisać. Zajebiście kręci mnie Twój styl pisma i temperament, chciałbym kiedyś spotkać taką kobietę na swojej drodze, tylko kiedy to nastąpi i czy są takie babeczki w moim wieku... No zajebista z Ciebie laska musi być. A co do Twoich przeżyć - mocno trzymam kciuki za pomyślność Twoich decyzji.

103

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

No to są chyba jakieś jaja.
Po pierwsze przypomnę Charlene, co napisałaś na pierwszej stronie:

Charlene 38 napisał/a:

Prawie rok temu rozstałam się z mężem. Powodów było sporo. Nie będę się tu rozpisywać.
Dużo w tym mojej winy było, przyznaje. Coraz częściej dochodziłam do wniosku, że nas już nic nie łączy, on zresztą też. Nie wytrzymałam, zaraz po maturze córki, wyjechałam za granicę z projektu z pracy. Rozstaliśmy się bardzo chłodno. Potem ja zajęłam się pracą, odnalezieniem w innym państwie, środowisku. Miałam z nim sporadyczny kontakt, przez telefon. Omawialiśmy ogólne sprawy.
Jednak doszłam do wniosku, że tą sprawę trzeba załatwić do końca. Albo próbujemy ratować małżeństwo albo bierzemy rozwód.
Zadzwoniłam do niego, że wracam, żeby był uprzedzony, powiedziałam, że musimy porozmawiać żeby się przygotował.
Gdy już byłam w domu zabiegam o szczerą rozmowę. Chciałam wiedzieć na czym stoimy.
Od niego nic zero konkretów. Sama doszłam do prawdy, że on ma kogoś. Zabolało mnie to, ale byłabym w stanie przełknąć. Gdyby był szczery i się od razu przyznał.
Sama więc zasugerowałam rozwód. Umówiliśmy się, że damy sobie tak do pół roku na zamknięcie wszystkich spraw. Jednak dopóki nie było podziału majątku, mieszkaliśmy razem, oczywiście osobne pokoje. Doszły mnie jednak słuchy, że krąży taka plotka, że ja wróciłam jak jakiś marnotrawny syn do męża, i przeze mnie tamta kobieta cierpi, tak głosiła jej wersja. Sama byłam zaskoczona jakich rewelacji się na swój temat dowiedziałam.
Więc powiedziałam mu żeby do niej poszedł mieszkać, niech sobie będą razem, po rozwodzie podzielimy majątek, weźmie swoją część kupi sobie mieszkanie czy co tam chce. Taka ze mnie podła kobieta jest.

A Ty teraz piszesz że męża nie porzuciłaś i że byłas pewna swoich uczuć, że wróciłaś walczyć o małżeństwo...

A w ogóle to mi tu trroolleem zalatuje.

104 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-06-27 21:53:16)

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Nie będę się w żaden sposób usprawiedliwiać. Bo czuje, że czasem sama wobec siebie nie jestem do końca szczera. Gdybym nie uwieczniła tego posta co pisałam w maju, nie wiem czy dziś bym pamiętała, że tak myślałam. Wtedy myślałam i działałam dość chaotycznie.

Ogólnie byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego powrotu, to terapeutka była sceptyczna i prosiła, żebym chociaż przemyślała plan B czyli rozwód, owszem myślałam o tym, ale podświadomie uważałam to za niemożliwe. Nigdy nie potrafiłam tak po prostu pogodzić się z tym życie niesie. Byłam zrozpaczona, przerażona. Ale sama sobie przypomniałam, że to nie koniec świata tylko plan B. Sama siebie uspakajałam, że będzie dobrze, że przecież rozwód był do przewidzenia, że przecież o tym wiedziałam, że mi to obojętne bo ja sobie poradzę, ogólnie byłam w czarnej d...wiadomo.
Ale sama siebie starałam chłodzić.
Mam jeszcze taka refleksje, w sumie to dobrze, ze wtedy napisałam tego posta sama dla siebie mam nauczkę. Byłam w szoku, ale to wszystko wydawało mi się prostsze, ze sprzedamy dom podzielimy się po pół, każde zamieszka osobno, zaczniemy od nowa. Chwilami myślałam, że tez będzie super, w końcu zawsze chciałam sama mieszkać. Najpierw nadopiekuńczy rodzice, potem opiekuńczy mąż. Dość! Chciałam udowodnić sobie i jemu, że sobie poradzę, bez niego, jego pieniędzy, wsparcia. Zdecydowanie przeceniłam siebie i mieszkanie samemu.  Powiem Wam... samotność czy bycie singlem jak kto woli, to mocno przereklamowana sprawa. Odkąd mieszkam sama patrze na to z innej perspektywy. Odczułam co to znaczy prawdziwa samotność. Pierwsze dni były super, ale zamiast coraz lepiej było coraz gorzej. Nie ma się do kogo przytulić, z kim porozmawiać,
nie ma z kim wyjść, ty na nikogo nie czekasz, nikt nie czeka na Ciebie, nie ma komu powiedzieć kocham Cię, co najgorsze, świadomość, że to nie stan przejściowy tylko stały. Radze sobie finansowo, ale przekonałam się jak drogie jest życie, nigdy nie nadużywałam pieniędzy męża ale nigdy nie musiałam się martwić, że mi zabraknie, liczyć co do złotówki. Mogłam się zwrócić do niego w każdej sprawie. Teraz jestem zdania na siebie.  Tak już szczerze przestraszyłam się samotności, że już zawsze będę sama, zdana na siebie. Tak teoretycznie, rozejrzałam się za kimś. Ale wszyscy fajni, porządni faceci są zajęci, a Ci co nie są typowymi playboyami nie szukającymi stałego związku. Zresztą w tym wieku bardzo trudno ułożyć sobie życie. Do tego ja nie mam wprawy nigdy nie byłam z nikim oprócz męża. No i przecież ja nigdy nie przestałam kochać męża, nawet jak mówiłam, że nas nic nie łączy, ja wcale tak nie myślę!!!!! Mówiłam to w złości. Żałuje tego.

Życie dało mi popalić. STOP! Nie będę się tu rozklejać, jestem rozdrażniona, ostatnio ciągle chce mi się wyć, i nawet w pracy mi trudno mi się powstrzymać. I jak o tym pisze czy myślę to też robi mi się przykro. Muszę się jakoś znów wziąć za siebie. Będziemy razem czy nie, przecież jakoś trzeba żyć i w miarę normalnie funkcjonować.

105

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

To może kup sobie pieska, kochają bezwarunkowo. Wracanie do męża bo nie ma nikogo innego na horyzoncie to słaby sposób na samotność.

106

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

To nie jest tak, że ja chce wrócić bo nie ma nikogo na horyzoncie. Nikogo nie było, nie ma i nie będzie. Przyznaje, miałam taki pomysł, że skoro on sobie kogoś znalazł to ja też poszukam.
Ale przecież nie będę z kimś na siłę dlatego żeby mężowi dokopać. A tak myślałam, że zwiąże się z kimś żeby jemu dowalić, żeby czuł się dokładnie tak samo jak ja wtedy kiedy dowiedziałam się o Grażynie. Nigdy przenigdy, go nie zdradzałam, nie oglądałam się za innymi facetami. A on mi zarzuca zdradę i sobie kogoś znajduje, w tak szybko? Nie byłam nastawiona na rozwód ale jak się dowiedziałam o tamtej kobiecie, uniosłam się honorem. Już miałam dość ciągle się uniżać, przepraszać, na tamten moment już mi siły brakowało. Co więcej za granicą pracowałam, ale tam też mieszka jego ciotka, i w sumie w jej mieszkaniu się zatrzymałam. I ona może poświadczyć, że nigdzie nie wychodziłam na imprezy nikt do mnie nie przychodził i zawsze wracałam na noc. Zresztą poświadczyła, ona wie o wszystkim, była w Polsce obiecała się za mną wstawić i nad nim popracować. Prosiła go żeby do mnie przyjechał, ona miała zająć się tym naszym domem i wszystkim w Polsce, żeby on miał czas przyjechać i żebyśmy spokojnie doszli do porozumienia. Ale on nie chciał przyjechać. Jak do niego dzwoniłam byliśmy oficjalni bo on taki był, jak ja tylko zaczynałam temat, to się rozłączał. Więc jak wróciłam do Polski poza Grażyną byłam na niego cholernie zła, że taki jest, straciłam cierpliwość.
Przez jakiś zobojętniałam. Starałam się poszukać jakiś dobrych stron sytuacji. Wydawało mi się, że jak już zamieszkamy osobno, to wszystko minie, że się uspokoję. To nie tak, że chce wrócić do męża bo nie pojawił się nikt inny. Ja sobie nie wyobrażam życia z kimś innym. Miałam też nadzieję, że jak on zobaczy, ze ja złożyłam broń, że mi to obojętne i, że sama proponuje rozwód to go mocno zmotywuje. Ale nie chce się narzucać. Nie chce żeby czuł się zobowiązany wobec mnie. Czy miał krzywdę z mojej strony. A już najbardziej nie chce żeby myślał tak, że ja chce z nim być bo nie mam lepszej opcji. Jak tam myśli to o czym my w ogóle rozmawiamy. Nie wiem jak to wygląda z jego perspektywy, czasami go nie rozumiem.

107

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

jak można kogoś kochać i chcieć mu dowalić?
gdzieś dzisiaj przeczytałam, że to nie nienawiść jest przeciwieństwem Miłości, a obojętność.

108

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

przy takich silnych emocjach to różne myśli i słowa się pojawiają, czasem to wszystko takie sprzeczne,
dopiero, kiedy się trochę ochłonie, to człowiek zaczyna siebie rozumieć i innych ....
rozumiem emocje i pewną sprzeczność w Autorce wątku

109

Odp: Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Cała ta sytuacja nauczyła mnie rozróżniać swojej uczucia. To co naprawdę czuje, a to co jest pobożnym życzeniem czy sugestią innych. Chłodne podejście do sprawy i zaakceptowanie sytuacji jaka by ona nie była, było właśnie takim pobożnym życzeniem.
Prawda jest taka, że on nigdy nie był mi obojętny, tak samo jak to czy się rozwiedziemy czy nie. Ale chciałam sobie wmówić, że jest inaczej. Chciałam mu jakoś dowalić bo byłam zła. Ale to jest tak jak z rodzicem i z dzieckiem. Rodzic może być na dziecko wściekły, rozczarowany, gniewać się. Ale czy przestanie je kochać? Oczywiście, że nie! Zdaje się, że takimi właśnie prawami rządzi się miłość. Wszystko zmieniło się, gdy sama siebie zaczęłam pytać co czuje, czego tak naprawdę chce. Zaryzykuje stwierdzeniem, że bycie szczerym samemu wobec siebie, jest równie trudne jak oszukiwanie samego siebie.

Posty [ 66 do 107 z 107 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kochanka męża - Kobieta która zniszczyła jego i mnie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024