Witajcie!
Chciałaby się komuś wygadać, mam strasznie poranione serce, nawet już wiem co chciałabym napisać ale jest mi tak przykro wstyd...
Pisz,pisz na pewno Ci ulży,a może coś doradzimy
Dobra, nie po to pisałam żeby teraz pękać, wyrzucę to wreszcie z siebie...DAM RADĘ...MUSZĘ W KOCU SIĘ PRZEŁAMAĆ
Prawie rok temu rozstałam się z mężem. Powodów było sporo. Nie będę się tu rozpisywać.
Dużo w tym mojej winy było, przyznaje. Coraz częściej dochodziłam do wniosku, że nas już nic nie łączy, on zresztą też. Nie wytrzymałam, zaraz po maturze córki, wyjechałam za granicę z projektu z pracy. Rozstaliśmy się bardzo chłodno. Potem ja zajęłam się pracą, odnalezieniem w innym państwie, środowisku. Miałam z nim sporadyczny kontakt, przez telefon. Omawialiśmy ogólne sprawy.
Jednak doszłam do wniosku, że tą sprawę trzeba załatwić do końca. Albo próbujemy ratować małżeństwo albo bierzemy rozwód.
Zadzwoniłam do niego, że wracam, żeby był uprzedzony, powiedziałam, że musimy porozmawiać żeby się przygotował.
Gdy już byłam w domu zabiegam o szczerą rozmowę. Chciałam wiedzieć na czym stoimy.
Od niego nic zero konkretów. Sama doszłam do prawdy, że on ma kogoś. Zabolało mnie to, ale byłabym w stanie przełknąć. Gdyby był szczery i się od razu przyznał.
Sama więc zasugerowałam rozwód. Umówiliśmy się, że damy sobie tak do pół roku na zamknięcie wszystkich spraw. Jednak dopóki nie było podziału majątku, mieszkaliśmy razem, oczywiście osobne pokoje. Doszły mnie jednak słuchy, że krąży taka plotka, że ja wróciłam jak jakiś marnotrawny syn do męża, i przeze mnie tamta kobieta cierpi, tak głosiła jej wersja. Sama byłam zaskoczona jakich rewelacji się na swój temat dowiedziałam.
Więc powiedziałam mu żeby do niej poszedł mieszkać, niech sobie będą razem, po rozwodzie podzielimy majątek, weźmie swoją część kupi sobie mieszkanie czy co tam chce. Taka ze mnie podła kobieta jest.
Ale nie poszedł. Może to się wydawać dziwne ale mieszkamy jak lokatorzy, ja nie wiem co on robi kiedy wraca. Do tej pory mnie to nie interesowało. Ale wszyscy zaczęli mówić, że źle wygląda,
że ponoć ma duże problemy, sama zaczęłam zauważać że wraca pijany, łazi po nocy po domu, unika jakichkolwiek spotkań ze mną.
Zaprosiłam na wódkę jego kumpla, żeby się wygadał. No i się wygadał. Tamta kobieta wyjechała na nim zaraz po tym jak się okazało, że po rozwodzie wszystkie dobre, nie są wyłącznie jego. Ona nie chciała żeby on się do niej wprowadził. Nawiasem mówiąc ona się z nim wyspała, wybawiła na jego koszt i kopnęła w d... poszła szukać następnego frajera. Miała wyjątkowego farta bo to się zbiegło z moim powrotem więc oficjalna wersja jest taka że ona jest honorowa, i się wycofała. A prawda jest inna ona go nie kochała nie wiązała z nim żadnej przyszłości, to był taki miś pluszowy na chwile. Ale on tego nie rozumie, on się w niej zakochał na śmierć i życie. Ona go nastawiła przeciwko mnie, że to wszystko moja wina. Nastawiła go przeciw naszej córce. Do znajomych obrobiła mu d... i odeszła. On strasznie to przeżywa, wiecie serce mnie boli to mówić ale na jedno jej słowo on by do niej jak na skrzydłach poleciał. Codziennie czeka na wiadomość od niej. Ja jestem tym wykończona i strasznie upokorzona, Rozwód? Na chwile obecną wszystko jest gotowe, możemy zaczynać. Ale on na tą chwile tak poważnie oderwał się od rzeczywistości, żyje tak praca-chlanie-śpi w ubraniach. Zal patrzeć, wrak człowieka został.
Nie zostawię go na ten moment samego, bo się stoczy, załamie, jeszcze się coś stanie, a tego bym sobie nie podarowała nigdy. Ostatnio miał wypadek, na szczęście niegroźny. Myślicie że ona go odwiedziła w szpitalu? Albo się zainteresowała a wiedziała. Mam ogromny żal do tej kobiety, nie o to, że mieli romans, tylko o to, że go w sobie rozkochała i porzuciła, wybawiła się nim jak zabawką z kiosku, dała mu nadzieje nie wiem na co, jeszcze mu d... obrobiła po znajomych. Ale ta kobieta swoich błędów nie widzi, ona jest taka honorowa, wspaniałomyślna. jeszcze doprowadziła do takiej sytuacji, że to ja mam czuć się winna.
Powiem Wam gdyby od początku była szczerość sytuacji, uczciwe by się przyznali do romansu. Dziś każde z nas byłoby szczęśliwe.
On jak wypije to mnie z nią myli i mówi do mnie ,,Grażyna'' moja godność jako kobiety jest doszczętnie zrujnowana.
Ja najchętniej bym się spakowała i uciekła znów za granicę. Na tą chwile, jestem w patowej sytuacji, myślicie, że ja bym sobie życia nie chciała ułożyć z kimś kto by mnie naprawdę kochał?
bOSZEEEEEE JAK TO ŻAŁOŚNIE BRZMI TO ZA SKOŃCZONA KRETYNKA ZE MNIE!!!!!!!!!!!!!!!!
WSZYSCY WIEDZIELI O ICH ROMANSIE, WSZYSCY SZEPTALI ZA PLECAMI, WSZYSCY TYLKO NIE JA, ZE MNIE JAWNIE ROBILI DEBILKĘ!!!!
Co też tak ściemnia, ja wiedziałam, że mają romans niby się ukrywali, ale słyszałam ich początkowe rozmowy. Widziałam jakie jej drogie prezenty kupuje. Mówił myszko, kotku, moje kochanie. Serce mi pękało, udawałam, że nie widzę, nie wiem nie słyszę. A ja nawet na prawdę nie zasługiwałam. Całymi nocami wyłam do poduszki. Było mi tak ogromnie wstyd przed znajomymi przed rodziną. byłam upokorzona. Paranoja, sama gotowa byłabym kryć ten romans. Niż spalić się ze wstydu, że jestem taką idiotką. Oni obydwoje bawili się moim kosztem. Ona chyba najbardziej bo nie wymagała rozwodu, że jakby co do kopnie go w dupę i do żony wygoni, a głupia żona jest tak głupia że i tak się nie zorientuje....nie no paranoja!!!
A ja tam kibicuje Grażynie a Tobie się dziwię. Grażyna postąpiła z Twoim mężem tak jak sobie na to zasłużył. Nie lituj się nad nim, że zapijaczony zasypia w szmatach. Zgodnie z dzisiejszymi standardami mąż pewnie liczył, że żona i kochanka będą się o niego zabijać a on łaskawie będzie obdarzal atencja to jedna to druga. A tu trafiła się taka Grażyna co go przechytrzyla i zdążyła porzucić zanim on się nią znudził. Takie Grażyny powinno się powielać i podsuwac każdemu dziadowi w kryzysie wieku sredniego, któremu marzy się dyskretny romansik. Świetna nauczka. A Ty Kochana nie umartwiaj się zbyt mocno. Piszesz, źe zrobili z Ciebie debilke. Otóż nie. To jasne pan wyszedł na debila. Ty możesz przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Myślę, źe powinnaś przeprowadzić rozwód. Pozdrawiam!
8 2016-05-07 11:15:23 Ostatnio edytowany przez Jedentaki (2016-05-07 11:16:22)
Zachciało mu się zabawiać z inną więc dostał za swoje Miło słyszeć ,a ty Charlene co zrobisz to twój wybór ale rozwód oczywista sprawa plus dla Ciebie .
Rozumiem po części ten ból ,zaczniesz wszystko od nowa.
Dużo osób tu radzi jedno prawidło zadbaj o siebie.
Dobrze doczytałem macie córkę
W jakim wieku? Jej poświęć uwage.
Spokojnie też byłem idiotą że pozwoliłem się jednemu chłopu zbliżyć do żony a nawet udało mi się go poznać...
Niezłe klapki na oczach miałem
Nie jesteś pierwsza i ostatnia która dostała 'bonusa'
Wykorzystała go i zostawiła dobra taktyka i udana ,żal mi nie jest chłopa .Podjął ryzyko ? Podjął więc i są konsekwencje
Ja do tej kobiety mam ogromny żal, nawet nie o to, że mieli romans, tylko o to, że go w sobie rozkochała i porzuciła.
I nie miała na tyle cywilnej odwagi, żeby szczerze przyznać, że tak naprawdę nigdy go nie kochała i nie wiązała z nim żadnej przyszłości.
Był czas na początku, że chciałam z nią dwa słowa zamienić. Nawet nie tym co tam między nimi jest, ale od mojej córki wara, bo ona go nastawiała przeciw córce mówiła że to rozpieszczony bachor, itd. Ale przez cały ten czas była dla mnie nieuchwytna. Dlaczego? Ba bała się, że to naprawdę koniec, i dam im swoje błogosławieństwo, a jej przecież odpowiadała sytuacje z dreszczykiem emocji, zero zobowiązań.
Uważam, że jest trochę inaczej. On się nią nie bawił, on się w niej zakochał. On za mną nie był nigdy w połowie tak jak za nią.
tego co wiem, to jej sprawka, żeby nie mówił o romansie. Bo chciała wyjść twarzą, jej zamysł był taki żeby cała wina za rozwód spadła na mnie żebym została z niczym a ona by przejęła dom i wszystko. Ta baba już w przeszłości się rozwodziła ze dwa razy, więc wie jak to się robi.
Zresztą ponoć on się miał do niej wyprowadzać, albo mieli coś wspólnie wynająć ona była pierwszym hamulcowym. To ona chciała przejąć wszystko, a nie jeszcze dokładać. Więc jak wykalkulowała,że się jej nie opłaca to się zawinęła.
Ja jej osobiście nie znam ale słyszałam różne opinie wcale nie pochlebne. Ona się chciała dowartościować, że poderwała żonatego, gdy się spotykali tak żebym ja nie wiedziała chyba z podniecania skakała do sufitu, że taka śprytna. A jak przyszło do konkretów do pierwsza nawiała.
Mówcie co chcecie ale to ona się jego kosztem zabawiła.
OK. Jestem gotowa do dyskusji
Prawie rok temu rozstałam się z mężem. Powodów było sporo. Nie będę się tu rozpisywać.
Dużo w tym mojej winy było, przyznaje. Coraz częściej dochodziłam do wniosku, że nas już nic nie łączy, on zresztą też. Nie wytrzymałam(...)
Jednak doszłam do wniosku, że tą sprawę trzeba załatwić do końca. Albo próbujemy ratować małżeństwo albo bierzemy rozwód.
Gdy już byłam w domu zabiegam o szczerą rozmowę. Chciałam wiedzieć na czym stoimy.
Od niego nic zero konkretów.
Sama więc zasugerowałam rozwód. Umówiliśmy się, że damy sobie tak do pół roku na zamknięcie wszystkich spraw.
Charlene38, ten wstęp jest bardzo ważny - Ty już rok temu rozstałaś się z mężem. Rozstanie to nie musi być rozwód na sali sądowej. Twoja przedstawiona taktyka jest jak najbardziej sensowna - w obliczu, gdy "nic nas nie łączy" stawiamy sprawę jasno - albo w prawo, albo w lewo. I konkretnie - zamknięcie wszystkich spraw.
I klasyczny przykład, gdzie konkretna kobieta bierze sprawy w swoje ręce, a misio-pysio wygodnicko sznuruje usteczka, rozsiada się na kanapie i czeka, aż Ty, jak zwykle zresztą, zajmiesz się wszystkim.
Rozstaliście się, wyjechałaś, ok, facet znalazł sobie kogoś. To facet, długo bez kobiety nie wytrzyma.
Sama doszłam do prawdy, że on ma kogoś. Zabolało mnie to, ale byłabym w stanie przełknąć. Gdyby był szczery i się od razu przyznał.
Ok, jestem w stanie zrozumieć, że nawet wobec faktu rozstania mając na uwadze kilkanaście wspólnych lat razem, jego zaangażowanie w związek z kimś innym mógł Cię zaboleć. Ale przypominam, że rozstaliście się... Wróciłaś z myślą, żeby uregulować sprawy formalnie, więc oznacza to jedno. Raczej mało prawdopodobne, że miałby od razu przystąpić do wyspowiadania się przed Tobą, co robił podczas rocznej nieobecności.
Doszły mnie jednak słuchy, że krąży taka plotka, że ja wróciłam jak jakiś marnotrawny syn do męża, i przeze mnie tamta kobieta cierpi, tak głosiła jej wersja. Sama byłam zaskoczona jakich rewelacji się na swój temat dowiedziałam.
Tym to się akurat nie martw. Ludzie zawsze gadają, dopowiadają sobie różne rzeczy - sama często zastanawiam się, jakie historie, baśnie i bajania krążą na mój temat he he
Ale wszyscy zaczęli mówić, że źle wygląda, że ponoć ma duże problemy, sama zaczęłam zauważać że wraca pijany, łazi po nocy po domu, unika jakichkolwiek spotkań ze mną.
To gość ma problem. Nie Ty. Przyjechałaś się rozwieść, pamiętaj, dlaczego wyjechałaś na rok, przeczytaj sobie wpis, jak wyglądało wasze życie przed wyjazdem - tu się powinna zapalić lampka ostrzegawcza. On Cię unika, nie nadskakuj mu ze swoją pomocą.
Ona nie chciała żeby on się do niej wprowadził.
Wiadomo
A prawda jest inna ona go nie kochała nie wiązała z nim żadnej przyszłości, to był taki miś pluszowy na chwile. Ale on tego nie rozumie, on się w niej zakochał na śmierć i życie. Do znajomych obrobiła mu d... i odeszła. On strasznie to przeżywa
Powtarzam, to jego problem, jest dorosły, ma dorosłą córkę.
Ona go nastawiła przeciwko mnie, że to wszystko moja wina. Nastawiła go przeciw naszej córce.
Innego scenariusza to bym się nie spodziewała - na tym polega urok tych "nowych", że wypunktują starą, niedobrą żonę tak, że misio-pysio nic tylko widzi same wady, a tamtą idealizuje. Ale że aż tak bezrozumny jest, żeby zwrócił się przeciwko własnemu dziecku?!
On strasznie to przeżywa, wiecie serce mnie boli to mówić ale na jedno jej słowo on by do niej jak na skrzydłach poleciał. Codziennie czeka na wiadomość od niej. Ja jestem tym wykończona i strasznie upokorzona, On jak wypije to mnie z nią myli i mówi do mnie ,,Grażyna'' moja godność jako kobiety jest doszczętnie zrujnowana. Rozwód? Na chwile obecną wszystko jest gotowe, możemy zaczynać. Ale on na tą chwile tak poważnie oderwał się od rzeczywistości, żyje tak praca-chlanie-śpi w ubraniach. Zal patrzeć, wrak człowieka został.
Jeśli mieszkacie razem, to dramat. Długo tak nie pociągniesz w tej sytuacji. Mówię z własnego doświadczenia. Jak masz wszystko gotowe do rozwodu, nie zwlekaj, zaczynaj. Nie mów mi tylko, że chcesz się ubierać w ratowanie misia-pysia po tym, jak go kochanka kopnęła w doopę! Będzie tak: jak to facet, będzie wstawał dalej do tej roboty, potem chlał, potem spał w tych ubraniach... I co z tego? Tak przeżywa odrzucenie przez kochankę. Jego sprawa powtarzam. Dorosły jest.
Nie zostawię go na ten moment samego, bo się stoczy, załamie, jeszcze się coś stanie, a tego bym sobie nie podarowała nigdy. Ostatnio miał wypadek, na szczęście niegroźny. Myślicie że ona go odwiedziła w szpitalu? Albo się zainteresowała a wiedziała.
Rozstaliście się, papiery rozwodowe przygotowane, ale ... go nie zostawisz. Rozumiem, że rozwód do emocjonalne przeżycie, ale tak w chwili, gdy troszkę ochłoniesz, przeczytaj co, sama piszesz. I zdziwiłabym się, gdyby go odwiedziła Jest już jej niepotrzebny.
Mam ogromny żal do tej kobiety, nie o to, że mieli romans, tylko o to, że go w sobie rozkochała i porzuciła, wybawiła się nim jak zabawką z kiosku, dała mu nadzieje nie wiem na co, jeszcze mu d... obrobiła po znajomych. Ale ta kobieta swoich błędów nie widzi, ona jest taka honorowa, wspaniałomyślna. jeszcze doprowadziła do takiej sytuacji, że to ja mam czuć się winna.
Nie wierzę w to co czytam.Jesteś jego mamusią czy żoną, z którą się rozwodzi, bo Wam się od dłuższego czasu nie układało? Błędów to ona nie zobaczy, zapewniam w 100%. No a kto się ma czuć winny? Wiadomo, że nie ona
Powiem Wam gdyby od początku była szczerość sytuacji, uczciwe by się przyznali do romansu. Dziś każde z nas byłoby szczęśliwe..
W kwestii szczerości w związku wypowiadałam się wielokrotnie.
Ja najchętniej bym się spakowała i uciekła znów za granicę. Na tą chwile, jestem w patowej sytuacji, myślicie, że ja bym sobie życia nie chciała ułożyć z kimś kto by mnie naprawdę kochał?
A dlaczego jesteś w patowej sytuacji? Sama dałaś sobie odpowiedź, co chcesz dalej zrobić ze swoim życiem.
Misiem-pysiem się nie przejmuj, on sobie da radę. Ciebie już nie ma, tej drugiej też nie, będzie trzecia, czwarta, może piąta...
Jeszcze raz powtórzę, odetnij się i ułóż życie po swojemu z daleka od gościa, który po pracy przychodzi się nawalić, zasypia w ubraniu i wzywa po imieniu kochanicę!
A co Ty się tak nią przejmujesz? Ze rozkochala biednego wiarolomnego? Wielkie rzeczy. Faceci robią to na okrągło! Bajeruja kochanki, wmawiając wielka miłość, obiecują odejście od żony, wspólna przyszłość, a tak naprawdę chodzi im tylko o przygodę na stare lata. Moim zdaniem powinnaś przestać skupiać się na Grażynie.
Powiem więcej on był konsekwentny. Pół roku to pół roku. W tym czasie już zabraliśmy się za porządkowanie spraw. Mieszkaliśmy razem tylko dlatego, że nie było wyjścia, do podziału domu tak musiało być. Co więcej ona mu robiła jazdy o mnie, była zazdrosna. No to czemu mu nie zaproponowała żeby się do niej wyprowadził? Ba ona już po miesiącu dorwała nowego.
Słyszałaś określenie "hiena" ? Masz wiele racji w ocenie kochanki męża. Tylko, że mąż nie jest ofiarą bez rozumu. Ma swój wkład w Twoje poczucie krzywdy, więc wybielanie jego poczynań rolą kochanki nie ma tak wielkiego znaczenia. Jest to też klasyczna postawa u kobiet kochających za bardzo.
Nie, nie jestem bez serca tak jak ona. Ostatnio jak był w szpitalu, jego telefon oddali mi. Jak na ironię przyszedł sms od niej. Coś w stylu ,,i tak powiem twojej żonie'' Nie powinnam tego robić, ale weszłam w historię. Boszeeee że człowiek potrafi się tak upokorzyć jak on, przed nią to upadek człowieka. NIGDY BYM TEGO W SĄDZIE NIE WYKORZYSTAŁA!!!! NIE ukorzyłabym go tak jawnie na oczach wszystkich. Ale mnie korciło żeby do niej zadzwonić i jej wygarnąć O TY BEZCZELNA, JAK ZA NIM LATAŁAŚ, A JA CIĘ O DWA SŁOWA BŁAGAŁAM TO MIAŁAŚ MNIE W D.... A TERAZ JAK NIE ON JEST CI NIE WYGODNY, MOŻE JAKIEŚ WYRZUTY SUMIENIA TO TY DO MNIE LEZIESZ NA SKARGĘ???!!!!!
Mówią mi, że ja kobietą kochająca za bardzo jestem. Może i tak, ale ja pamiętam swoje grzechy, nie byłam święta. Po tylu latach nagle nie przestane go kochać, nigdy nie będzie mi obojętny!!!!!
Nie powinnam tego robić, ale weszłam w historię. Boszeeee że człowiek potrafi się tak upokorzyć jak on, przed nią to upadek człowieka. NIGDY BYM TEGO W SĄDZIE NIE WYKORZYSTAŁA!!!! NIE ukorzyłabym go tak jawnie na oczach wszystkich. Ale mnie korciło żeby do niej zadzwonić i jej wygarnąć O TY BEZCZELNA, JAK ZA NIM LATAŁAŚ, A JA CIĘ O DWA SŁOWA BŁAGAŁAM TO MIAŁAŚ MNIE W D.... A TERAZ JAK NIE ON JEST CI NIE WYGODNY, MOŻE JAKIEŚ WYRZUTY SUMIENIA TO TY DO MNIE LEZIESZ NA SKARGĘ???!!!!!!
Potwierdzam diagnozę: syndrom kobiety kochającej za bardzo. W wolnej chwili zapoznaj się z lekturą
Charlene, czy Ty piszesz o swoim synu czy o mężu?! Bo ewidentnie matkujesz mu tak, że można by myśleć, że jesteś zrozpaczoną mamusią, która martwi się, że jakieś zołzowate babsko okrutnie potraktowało jej ukochane dziecko.
Może zacznij myśleć o swoim mężu jak o dorosłym, w pełni sprawnym umysłowo mężczyźnie. Zrozum, że jest człowiekiem, który działa świadomie i świadomie powinien ponieść konsekwencje własnych czynów. Zakochał się i cierpi? No to to jest właśnie ta konsekwencja.
Przecież nie Ty go pchałaś do łóżka tej kobiety.
Nie Ty rozwalałaś rodzinę dla MIŁOŚCI.
Również nie Ty odsuwałaś się od własnego dziecka, bo ktoś Ci nagadał, że jest rozpuszczonym bachorem.
Kobieto! Ocknij się!
Zrozumienie, że masz do czynienia z dorosłym człowiekiem, jest o tyle ważne dla Ciebie, że być może odbrązowisz sobie swojego biednego, skrzywdzonego przez złą kobietę mężulka. ON DOSKONALE WIEDZIAŁ, CO ROBI.
Nie wiń za wszystko kochanki swojego męża. Bez dwóch zdań każdy, kto pakuje się w cudzy związek, jest współwinny rozpadowi tego związku. Ale - na Boga! - no przecież nie ciągnęła go na siłę! I nie ona Ciebie oszukała i zdradziła. Z premedytacją zrobił to Twój mąż.
W ogóle przestań się zastanawiać, jaką ona jest kobietą... Już wiesz, że złą. Odpuść ją sobie. Kiedyś być może los jej zapłaci, a nawet jeśli nie, to naprawdę nie Twoja sprawa. Na razie z Twoich postów bije żal do niej - to jakieś 70% tego, co piszesz. Tymczasem to naprawdę nie ona jest sprawczynią Twojego nieszczęścia.
Zrozum, że zawinił TWÓJ MĄŻ.
Weź ten rozwód, wyjedź, zrób cokolwiek ze swoim życiem dobrego dla Ciebie.
Na pewno wyjdź z roli matki, bo jesteś przede wszystkim wartościową, ciepłą kobietą, która choćby przez to, że tak potrafi współczuć człowiekowi, który ją skrzywdził, na pewno jest osobą bardzo empatyczną. I jako tak cenna kobieta zasługujesz na to, żeby ktoś Cię szanował, opiekował się Tobą i zwyczajnie Cię kochał.
Nie marnuj życia na takie bagno. Nie masz wrażenia, że topisz się w tym?
Nie obwiniaj również siebie. Nie oszukiwałaś nikogo.
Nie wiem w tym momencie co do niego czuje litość, miłość, złość. Wierzcie mi gdyby był z nią szczęśliwy mi byłoby lżej.
Wierzcie mi gdyby był z nią szczęśliwy mi byłoby lżej.
Taaa... Tak Ci się tylko zdaje.
Nie no jasne, kochanka to kobieta luksus, mądra, sprytna, i o co chodzi jaka honorowa i wspaniałomyślna, może jeszcze powinnam zacząć nosić jej zdjęcie w portfelu????!!!!!!
Nie wiem w tym momencie co do niego czuje litość, miłość, złość. Wierzcie mi gdyby był z nią szczęśliwy mi byłoby lżej.
Nie możesz kochać kogoś, kto Cię krzywdzi.
Zresztą sądzę, że tylko Ci się wydaje, że go kochasz. Zwłaszcza po tym, jak zorientowałaś się po powrocie, że on kogoś ma. Wiesz, jak to jest... ja mogę porzucić, ale mnie lepiej nie porzucać... No i mąż zyskał chyba na wartości w twoich oczach, kiedy dowiedziałaś się, że jednak ktoś go jeszcze chce?
Nie mniej... piszesz, jak każda porzucona kobieta. Wszystkie przeżyły i Ty też dasz radę.
Wiecie co ja się tej kobiecie naprawdę dziwie, ona go chyba nie tylko nie kochała, nawet nie lubiła. Ja nie mogę przejść z tym do porządku dziennego, zacząć myśleć o sobie. A ona ma to w d... świetnie się bawi, chyba to że on nadal za nią tęskni winduję ją wyżej niż sięga pałac kultury
Ja na pewno dam radę, ja się o niego martwię na ten moment bardziej niż o siebie.
I tak, wiem jaka skończona ze mnie idiotka.
Wiecie co ja się tej kobiecie naprawdę dziwie, ona go chyba nie tylko nie kochała, nawet nie lubiła. Ja nie mogę przejść z tym do porządku dziennego, zacząć myśleć o sobie. A ona ma to w d... świetnie się bawi, chyba to że on nadal za nią tęskni winduję ją wyżej niż sięga pałac kultury
Rozumiem Twoje kompleksy wobec niej, ale ciągle pisząc i myśląc o niej, nie wyleczysz się z nich.
KOLEJNA PARANOJA JA WOBEC NIEJ POPADŁAM W KOMPLEKSY, BA BYŁA TAKA CHWILA ZAŁAMANIA ŻE SAMA BYŁAM BLISKA JA PROSIĆ ŻEBY DO NIEGO PRZYJECHAŁA, ODEZWAŁA SIĘ. O STOP TAK NISKO TO JA JESZCZE NIE UPADŁAM!
Zresztą, ona nadal drze ze mnie łacha przecież oficjalne ja nic nie wiem, kolejny idiotyzm. Powiedzcie mi czy ta kobieta postradała zmysły? Naprawdę wierzy, że ja o niej nie wiem, nie wiem że on się z nią kontaktuje, nie widzę jak za nią tęskni?
Znalazłam kiedyś kartkę walentynkową, od niej. Wiecie darowałaby sobie kłamstwo kocham, ale innych durnot jakie mu nawpisywała jak to by ona za nim w ogień wskoczyła...ta jasne kurwa jeszcze by benzyny dolała.
Marzyłabym o tym, żeby on ją znienawidził, żeby cały gniew, żal, pretensje na nią skierował. Wiem nie powinnam, ale nie mogę po prostu inaczej
Chyba nie rozumiesz słowa pisanego...
Może, jak już ulejesz sobie żółci w związku z kochanką męża, będziesz konstruktywniej myśleć... więc dalej, śmiało... Pokaż babie, gdzie jej miejsce!
Dobra, bo strasznie się wzburzyłam, zaraz będę wyć, jeszcze za dużo napiszę. Obiecałam w weekend zrobić coś dla siebie, wyjść gdzieś.
Odezwę się jak trochę się uspokoję. Wszystkie rady mile widziane. Dziękuje że mogłam się komuś wygadać!
Jasny gwint, coś jest tu głęboko nie tak. Ciekaw jestem opinii męża.
Psycholog się dziewczyno kłania, bo nie wiem czy Twoje zachowanie to wynik zdrady, czy coś więcej. Nie piszę tego złośliwe, sam jestem zdradzonym, jednak pachnie mi to nadmierną kontrolą i sporymi kompleksami.
Twój mąż to dorosły człowiek.
Jest w Tobie tyle negatywnych emocji... Zamotalas się we własnym gniewie. Rozumiem, źe sytuacja jest ciężka, ale na litośc boska! Twój mąż to dorosły chłop! Jeszcze raz zadam pytanie- o co Ci chodzi? Ze tęskni za Grażyna? Ludzie śmierć dzieci przeżywają a Ty rozczulasz się na frajerem, którego kochanka w dupe prawidłowo kopnęla. Każdy ma jakiś kryzys w swoim życiu. Nie wiem... Wyjdź do znajomych. Może ludzie w realu są w stanie Ci przemówić do rozsądku. Kiedyś jak to przeczytasz będziesz się z siebie śmiała!
To był tylko półroczny romans. Z Twojego wpisu zrozumiałam, że i tak dazylas do rozwodu z mężem. Bądź konsekwentna. Odezwij się od tego. Twój mąż jak się otrząsnie najprawdopodobniej znajdzie sobie nową Kochanice. Czemu Ty tak nad nim się pochylasz.
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami, z wyjątkiem hymnu pochwalnego aannaa'y na cześć sprytnej kochanki. To nie jest naiwna panienka zmanipulowana i oszukana przez żonatego lovelasa. Baba dobrze wiedziała, że romansuje z żonatym, mało tego okazała się dość interesowna. Zresztą autorka nie rzucała ślubnemu kłód pod nogi, dała wręcz błogosławieństwo na drogę.
Charlene 38, podobnie jak inni, radzę, żebyś swoją ewentualną złość skoncentrowała nie na kochance, a raczej na swoim jeszcze mężu.
Stan w jakim teraz się znajduje jest konsekwencją jego postępowania, tchórzostwa, braku uczciwości wobec Ciebie, a już niewybaczalne jest to, że pozwolił źle mówić o Waszym dziecku.
Postaraj się wyrzucić z głowy tę kobietę, a skoncentruj na beznadziejnym zachowaniu męża.
Przeżywasz tak całą tę sytuację, bo Twoje uczucie do męża jeszcze nie wygasło. Jednak, chyba nie łudzisz się, że Wasze małżeństwo da się jeszcze uratować, chyba nie wyobrażasz sobie dalszego życia z tym człowiekiem w obliczu wydarzeń jakie mają miejsce?
Zadbaj o siebie, rozwód, osobne zamieszkanie, to podstawa, żebyś psychicznie stanęła na nogi i dała sobie szanse na nowe życie.
Przestań przejmować się nim, ma to, na co zasłużył, jest dorosły, przestań go niańczyć. Czy on w analogicznej sytuacji martwiłby się tak o Ciebie?
Ja do tej kobiety mam ogromny żal, nawet nie o to, że mieli romans, tylko o to, że go w sobie rozkochała i porzuciła.
.
A ty to serio?
A co miała niby z nim zrobić?!
Medal dla tej Grazynki!
A ty się ocknij! Wyprowadź się, weź rozwód i idź swoją drogą!
Tak się troszczysz o niego? Zapomnialas jak On miał cię w dupie! Jak taka miłosierna jesteś to idź pomoc ludziom w hospicjum albo domu dziecka! A tego frajera odpuść sobie!
37 2016-05-09 08:23:24 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-05-09 08:24:00)
Charlene! Przeczytałem wszystko co napisałaś. Dam Ci radę... i to będzie trudna do zrealizowania rada.
Brzmi ona: działaj niezależnie od uczuć. Uczucia to jedno, a życie to drugie. NIe musisz walczyć z uczuciami, możesz je przeżywać. Ale jednocześnie ze względu na uczucia twoje działania powinny być niezachwiane. Dlatego kontynuuj rozwód, rozwiedźcie się, podzielcie dom na pół. NIE oznacza to, że musisz męza zniszczyć -- wręcz przeciwnie... po rozwodzie możesz mu pomóc, możecie dalej żyć ze sobą, albo obok siebie, albo zupełnie osobno. Ale rozwód załatw, bo nie łączy Was nic, a tylko jest zagrożenie, że on wpadnie w długi i pociągnie Ciebie na dno.
Działania: rozwód.
Tak musi być.
38 2016-05-09 08:42:12 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-05-09 09:40:41)
Moim zdaniem, winą kochanki jest to, że żyje i potrafi zadbać o siebie nie patrząc na innych.
Rozpad więzi w małżeństwie, to jest przyczyna. W jakim stopniu czyja, rozstrzygnie to sąd.
Skoro kochanka zagościła w którymś momencie w życiu obojga, coś tego przyczyną być musiało.
Zwalać jednak na nią stan pana zakochanego i rozterki Autorki, to szukanie winy poza sobą. I poza nim, paradoksalnie.
Wtedy, gdy był czas, żadne z nich nie podjęło walki o małżeństwo. Bo po co?
Edit:
Zmieniłem ostatnie zdanie przedostatniego wiersza, bo w sytuacji Autorki, wydało mi się nie na miejscu. Przepraszam.
Powiedzcie mi czy ta kobieta postradała zmysły?
Nie, nie postradała. Rozpoczęła związek, facet okazał sie byle kim, więc go kopnęła tam gdzie należało. Ona ma gdzieś , że to był akurat twój biedny podopieczny (hmm...ktoś jak synuś ) i żyje sobie normalnie , bo zbyt wiele się dla niej nie stało nie stało... To , że ty szaty drzesz nad mlekiem nie przez siebie rozlanym, to już twój problem.
Jedyna rada dla ciebie - psycholog, natychmiast. Zaburzeniem, uzależnieniem i umiłowaniem pozycji ofiary pachnie tu tak, że aż w oczy piecze. Masz problem ze sobą, nie z mężem, a już na pewno nie z Grażyna
Ja uwazam, ze Ty go dalaj kochasz i dlatego tak sie nim umartwiasz i to jest jedyny problem przez, ktory nie mozesz ulozyc sobie zycia. Ja rozumiem, ze nie latwo jest byc obojetnym w stosunku do osoby, z ktora spedzilo sie kawal zycia, ale pamoetaj, ze on teraz jest zraniony przez kobiete, z ktpra Cie zdradzil, nie przez Ciebie. Wiec jak mowisz, ze jestes idiotka, bo nie wiedzialas o romansie, a wszyscy wiedzieli to, to na pewno nie jest powod. Idiotka mozesz byc tylko dlatego, ze nadal przy nim marnujesz czas. Rozwiedz sie, uloz sobie zycie, a w stosunku do niego zachowaj dystans.
A ja tam kibicuje Grażynie a Tobie się dziwię. Grażyna postąpiła z Twoim mężem tak jak sobie na to zasłużył. Nie lituj się nad nim, że zapijaczony zasypia w szmatach. Zgodnie z dzisiejszymi standardami mąż pewnie liczył, że żona i kochanka będą się o niego zabijać a on łaskawie będzie obdarzal atencja to jedna to druga. A tu trafiła się taka Grażyna co go przechytrzyla i zdążyła porzucić zanim on się nią znudził. Takie Grażyny powinno się powielać i podsuwac każdemu dziadowi w kryzysie wieku sredniego, któremu marzy się dyskretny romansik. Świetna nauczka. A Ty Kochana nie umartwiaj się zbyt mocno. Piszesz, źe zrobili z Ciebie debilke. Otóż nie. To jasne pan wyszedł na debila. Ty możesz przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Myślę, źe powinnaś przeprowadzić rozwód. Pozdrawiam!
dokładnie tak
Wściekłość na kochance to próba próba ujścia złości spowodowanej frustracją ze złamanego serca. Tyle iż winnym jest głównie on a po znacznie mniejszej le jednak ty. Osoba 3 ma tu najmniejszą winę.
Charlene 38 na chwilę obecną jest jeszcze w szoku - te jej wypowiedzi są dość chaotyczne, to świeża sprawa. Na początku to tak dziwnie jest, że się obwinia "tę dziwkę", która zbajerowała biednego misia-pysia. Potem dochodzi do głosu rozsądek, że to nie mały chłopczyk, który nie wiedział co robi i dostrzega się winę u faceta.
W Charlene 38 jest dużo poczucia krzywdy - mam nadzieję, że ten tytuł, iż mąż i kochanka zniszczyli jej życie, to tylko odzwierciedlenie chwilowej silnej emocji.
Mnie na początku, jak zdrada męża wyszła na jaw, pękło serce, ale potem włączył się ulubiony przycisk: "Nie dam się!" Ani jemu, ani tym bardziej jej. Nie na zasadzie: "ja wam jeszcze pokażę", ale dla siebie - "nie pozwolę, żeby ktoś miał aż taką kontrolę nad moim życiem", a już w szczególności para tchórzy i oszustów
Ciekawa jestem, czy autorka wątku tu jeszcze zajrzy...
Ja rozumiem, że to kobiecie forum, kobieca solidarność, coś w ten deseń...
Ale bez przesady bądźcie obiektywni.Czy ta małpa była fair wobec mnie? Była solidarna? Miała chociaż odrobinę empatii jak czuje się ta okropna żona? NIENAIWDZĘ JEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Miałam tu więcej nie wchodzić, nie pisać, bo mam dość ciężko a wy dowalacie broniąc Grażyny!!!Co wy ludzie w ogóle wiecie o miłości?!!! Rozumiem, że to forum powinno nosić nazwę ,,fan Club kochanek''. A działy pozmieniać nazwy na: ,,jak zniszczyć faceta'' ,,jak dokopać jego żonie'' ,,zniszcz komuś małżeństwo i pochwal się tym''naprawdę bardzo żałuje, że tu napisałam, bo jak przeczytałam niektóre wpisy to słabo mi się zrobiło, zamiast wsparcia otrzymałam kolejny cios. Naprawdę tak nic nie rozumiecie nigdy nikogo nie kochaliście?! Czy tu siedzą same kochanki i dzieciarnia która nie ma pojęcia o miłości i im się wydaje, że po 20 latach małżeństwa miłości, można ot tak kopnąć w d... i nienawidzić??? Ludzie przecież ten facet, to nie jest jakiś gość spod budki z piwem, przygoda na jedną noc, to mój mąż, pierwsza wielka miłość, ojciec mojego dziecka. A ja się jakąś byle szmatą Grażyną mam przejmować? Myślicie, że można przestać kochać tak od już?Lżej Wam, że dowaliliście kolejnej naiwnej żonie?!
Nie no jasne sprawa oczywista wszystkie kochanki chciałyby tu przeczytać, że są fajne, niewinne, a żona ma pretensje tylko do męża. Bo co te bidulki niby zawiniły?!
Po jaką cholerę ta kobieta się wpier... między nas skoro widziała, że tylko bawi się cudzym życiem uczuciami, mało jest wolnych facetów?
Ona w ten sposób się dowartościowywała.
Suka była cwana, bo zrobiła syndrom pustego krzesła wiedziała, że ona z nim nie będzie, ale do mnie nie wróci bo kocha ją, i to ją tak podnieca. Sądzę, że zrobiła to z czystej zazdrości i zawiści, bo widziała jak mi zleży że żadna z nas nie będzie go mieć.
Ja jemu już dawno wybaczyłam, nie rozchodzimy się w gniewie. Pamiętam swoje grzechy to jaka podle się niekiedy zachowywałam. NIC NIE PRZEKREŚLA TEGO ŻE JEST WSPANIAŁYM OJCIEC I BYŁ BARDZO DOBRYM MĘŻEM, MAŁŻEŃSTWO ZAWSZE BĘDĘ DOBRZE WSPOMINAĆ!
48 2016-05-10 12:27:21 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-05-10 12:32:09)
Oczywiście sprawy bieżące postępują, dzwonił adwokat, wszystko dopięte na ostatni guzik. Powinnam być zadowolona z jego pracy bo szybko, skutecznie. Ale jestem przerażona tym, że to już.
O patrzcie jest opcja edytuj, a ja dopiero teraz na to wpadłam. W ogóle ostatnio mało trybie, moja zdolność koncentracji jest mała.
Wyprowadzka, rozwód, zamknięcie starych spraw rozpoczęcie nowych. Przerasta mnie to.
49 2016-05-10 12:35:38 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-05-10 12:38:59)
Nie wyobrażam sobie rozwodu, od strony technicznej jak to będzie kto będzie mówił, co, ile to będzie trwać. Oby bez komplikacji jak najkrócej. Oczywiście jest ustalone, że za porozumieniem stron. Naprawdę nie przeżyłabym gdybyśmy mieli się tam jeszcze kłócić czy jakieś brudy wyciągać, chyba bym zatłukła te Grażyna jakby mi coś przyniosła na niego. Już dość mi życie dowaliło.
Wiem, że to źle, że nie powinnam ale mam ogromną potrzebę dowalić tej Grażynie, mówić o niej źle wrzucić z siebie to co o niej myślę. Nie mam nawet jednego powodu dla którego powinnam mieć wobec niej taryfę ulgową. Męża czy już eks męża będę widywać do końca życia, chociażby kiedyś na ślubie naszej wspólnej córki, okazji będzie więcej. Chociażby z tego powodu poprawne stosunki są potrzebne, zresztą on nie był złym mężem, małżeństwo zawsze będę dobrze wspominać, jego największym grzechem jest GRAŻYNA!!! Gdyby nie ona naprawdę mielibyśmy szanse. A ona nie weźmie i komuś nie da. Ona nie dała im szansy, nam szansy na ratowanie małżeństwa. Po co się wpi...między nas? Tylko po to żeby się zabawić? Dowartościować kosztem innych ludzi?
Charlene 38, na forum obowiązuje regulamin, a ten w swoim 12 punkcie wyraźnie mówi, że pisanie postów jeden pod drugim stanowi jego naruszenie. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj funkcji "edytuj".
Dziękuję i pozdrawiam, Olinka
Ok, postaram się ogarnąć i edytować, już przecież wiem jak to się robi, wybaczcie ale mam taką burzę w głowie...
A ja tam kibicuje Grażynie a Tobie się dziwię. Grażyna postąpiła z Twoim mężem tak jak sobie na to zasłużył. Nie lituj się nad nim, że zapijaczony zasypia w szmatach. Zgodnie z dzisiejszymi standardami mąż pewnie liczył, że żona i kochanka będą się o niego zabijać a on łaskawie będzie obdarzal atencja to jedna to druga. A tu trafiła się taka Grażyna co go przechytrzyla i zdążyła porzucić zanim on się nią znudził. Takie Grażyny powinno się powielać i podsuwac każdemu dziadowi w kryzysie wieku sredniego, któremu marzy się dyskretny romansik. Świetna nauczka. A Ty Kochana nie umartwiaj się zbyt mocno. Piszesz, źe zrobili z Ciebie debilke. Otóż nie. To jasne pan wyszedł na debila. Ty możesz przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Myślę, źe powinnaś przeprowadzić rozwód. Pozdrawiam!
AANNAA, z Twojego postu można wyciągnąć tylko jeden wniosek NIE NAWIDZISZ FACETÓW.
Pewnie dla tego, że zostałaś przez jakiegoś skrzywdzona.
Ale wrócę do tematu.
Autorka we wstępie napisała, że rozstała się z mężem prawie rok temu ( powodów tego rozstania nie podała, ale też przyznaje się do tego, że nie była święta), że wyjechała za granicę, że ich rozstanie było chłodne.
Teraz płacze nad sobą, że on jej ( Grażynie ) kupował drogie prezenty, prawił komplementy etc.
To co?, uważasz, że powienin zamknąć się w klasztorze?
Przypuszczam, że jej mąż poczuł się odtrącony, porzucony i nie chciany.
Uważam, że wina leży w tej sytuacji po obu stronach, bo ze sobą nie rozmawiali, nie mowili co im przeszkadza co drażni i czego oczekują.
Brak komunikacj pomiędzy małżeństwem/partnerstwem to jest pierwszy gwóźdź do trumny związku.
Po tym to już leci lawinowo, a na koniec jest END.
Dlatego nie oceniaj zbyt pochopnie, bo to może czynić krzywdę.
Jako jako prawnik zadam Ci pytanie, tylko jedno.
" Czy to, że chłopiec ukradł zapałki to jest tym złym który mógł zabić" ?
Jeżeli chcesz pogadać na ten temat to pisz na priva.
Ja licznika postów nie nabijam.
53 2016-05-10 12:47:04 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-05-10 12:48:54)
Wiem, że Wszyscy macie racje z tym, że powinnam wziąć się za siebie, przestać użalać, ale muszę to wszystko jeszcze raz porządnie przepracować, wrócić do początków, żeby zamknąć ten temat raz na zawsze.
Jestem teraz na etapie wspomnień, przywoływania przeszłości, analizowania tego co było, co jest, gdzie popełniłam błędy. Odwiedzam sama miejsca w które kiedyś były nasze wspólne, ulubione...
Byłam w kościele w którym braliśmy ślub, często przesiaduje na ławce w sekretnym miejscu w parku które kiedyś razem znaleźliśmy, tyle rzeczy przypomina przeszłość.
Między nami jest ponad 14 lat różnicy, on jest starszy. Tak apropo poznaliśmy się jak byłam gówniarą, miałam fazę palenia papierosów, ukradkiem po różnych miejscach. Siedziałam w parku paliłam, patrzyłam, na wodę dokarmiałam kaczki, a on przesiadywał dwie ławki dalej.
Przecież kiedyś byliśmy naprawdę bardzo szczęśliwi....
Był moim pierwszym chłopakiem, pierwszą i jedyną największą miłością.
Ale bez przesady bądźcie obiektywni.Czy ta małpa była fair wobec mnie? Była solidarna? Miała chociaż odrobinę empatii jak czuje się ta okropna żona? NIENAIWDZĘ JEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Miałam tu więcej nie wchodzić, nie pisać, bo mam dość ciężko a wy dowalacie broniąc Grażyny!!!Co wy ludzie w ogóle wiecie o miłości?!!! Rozumiem, że to forum powinno nosić nazwę ,,fan Club kochanek''. A działy pozmieniać nazwy na: ,,jak zniszczyć faceta'' ,,jak dokopać jego żonie'' ,,zniszcz komuś małżeństwo i pochwal się tym''naprawdę bardzo żałuje, że tu napisałam, bo jak przeczytałam niektóre wpisy to słabo mi się zrobiło, zamiast wsparcia otrzymałam kolejny cios. Naprawdę tak nic nie rozumiecie nigdy nikogo nie kochaliście?! Czy tu siedzą same kochanki i dzieciarnia która nie ma pojęcia o miłości i im się wydaje, że po 20 latach małżeństwa miłości, można ot tak kopnąć w d... i nienawidzić??? Ludzie przecież ten facet, to nie jest jakiś gość spod budki z piwem, przygoda na jedną noc, to mój mąż, pierwsza wielka miłość, ojciec mojego dziecka. A ja się jakąś byle szmatą Grażyną mam przejmować? Myślicie, że można przestać kochać tak od już?Lżej Wam, że dowaliliście kolejnej naiwnej żonie?!
Ech... Charlene... Poza dwoma czy trzema fankami Grażyny nikt więcej nie twierdził, że Grażyna jest spoko kobietą. No nie jest. Jest za to egoistyczną snobką przez sam fakt, że wpakowała się z buciorami w czyjeś małżeństwo. Też jestem zdania, że kochanka ZAWSZE jest współwinną rozpadowi związku. Jest tak nic nie warta, że aż szkoda tracić na nią czas. I właśnie dziwię Ci się, że nie gardzisz nią tak bardzo, że w ogóle chce Ci sie jej temat rozkminiać. Mnie się nie chce ani pisać, ani mówić o kochance mojego eks męża, bo jest dla mnie nikim.
Skup się na czymś innym. Przekuj swoje emocje na coś pozytywnego, może zacznij sie spotykać z jakimiś mężczyznami, ot tak... dla oderwania mysli. Może zacznij planować swoje dalsze życie, bez tej kuli u nogi, jaką jest mąż - nieudacznik.
Dlaczego nieudacznik? Bo nie miał w sobie dość siły, by walczyć o siebie w Waszym związku i by walczyc o Ciebie. Bo wybrał wyjście najłatwiejsze z mozliwych - porzucenie problemów i wejście w zupełnie nowy związek - bezproblemowy i inny... pewnie lepszy ( co w efekcie na dobre mu nie wyszło... taka karma, bo co komu dajesz itd.).
Na tym sie skup. Nie na kochance, bo nic pozytywnego z tego dla siebie nie wyniesiesz i nie na mężu, który zawiódł na całej linii.
55 2016-05-10 12:52:07 Ostatnio edytowany przez Charlene 38 (2016-05-10 12:56:06)
Wierzcie lub nie, ale ja przez rok za granicą z nikim się nie spotykałam, z żadnym facetem. To Grażyna mu nagadała, ze jest inaczej, bo ona bez faceta dwóch miesięcy nie wytrzyma. Więc mierzy swoją miarą.
Przecież przez co się rozwodzimy? PRZEZ GRAŻYNĘ!!!
Gdyby jej nie było jak wróciłam, my mielibyśmy szanse!
Naprawdę kochanki powinny myśleć najpierw zanim zniszczą komuś życie!
56 2016-05-10 12:59:38 Ostatnio edytowany przez Bellatrix (2016-05-10 13:07:39)
Autorka we wstępie napisała, że rozstała się z mężem prawie rok temu ( powodów tego rozstania nie podała, ale też przyznaje się do tego, że nie była święta), że wyjechała za granicę, że ich rozstanie było chłodne.
Teraz płacze nad sobą, że on jej ( Grażynie ) kupował drogie prezenty, prawił komplementy etc.
To co?, uważasz, że powienin zamknąć się w klasztorze?
Przypuszczam, że jej mąż poczuł się odtrącony, porzucony i nie chciany.
Uważam, że wina leży w tej sytuacji po obu stronach, bo ze sobą nie rozmawiali, nie mowili co im przeszkadza co drażni i czego oczekują.
Brak komunikacj pomiędzy małżeństwem/partnerstwem to jest pierwszy gwóźdź do trumny związku.
Po tym to już leci lawinowo, a na koniec jest END.
Dlatego nie oceniaj zbyt pochopnie, bo to może czynić krzywdę.
Jako jako prawnik zadam Ci pytanie, tylko jedno.
" Czy to, że chłopiec ukradł zapałki to jest tym złym który mógł zabić" ?
Zgadzam się w stu procentach, że brak komunikacji to pierwszy gwóźdź do trumny związku. Nie mniej Charlene nie pisała, czemu w jej małżeństwie więzi się poluźniły. Tak naprawdę trudno powiedzieć, czy winny jest ten, który nie mówi, a szuka "wsparcia", czy ten, który krzyczy słowem lub czynem, że jest mu źle, ale tkwi mimo wszystko przy tym, którego/ którą wybrał "do grobowej deski".
Nie, chłopiec, który ukradł zapałki, nie musi w przyszłości stac sie mordercą, co nie zmienia faktu, że ukradł.
Jeżeli chcesz pogadać na ten temat to pisz na priva.
Ja licznika postów nie nabijam.
Poza tym.. Lexpar... jestem tu dłużej od Ciebie i... Twoja skromność mnie właśnie zabiła
Wierzcie lub nie, ale ja przez rok za granicą z nikim się nie spotykałam, z żadnym facetem. To Grażyna mu nagadała, ze jest inaczej, bo ona bez faceta dwóch miesięcy nie wytrzyma. Więc mierzy swoją miarą.
Przecież przez co się rozwodzimy? PRZEZ GRAŻYNĘ!!!
Gdyby jej nie było jak wróciłam, my mielibyśmy szanse!Naprawdę kochanki powinny myśleć najpierw zanim zniszczą komuś życie!
Gdybyś nie wyjechała...nie byłoby żadnej Grażyny. Proste. Ty mogłaś męża porzucić na rok,a on miał czekać jak wierny pies? To tak nie działa, wybacz. Znalazłaś sobie tę kobietę jako jedyną winną, głównie, żeby swoją winę wypierać.
Naprawdę, żony powinny myśleć, zanim porzucają mężów. ..
Po pierwsze, sama się odseparowalas od meza na rok, wiec nie rozumiem o co pretensje, ze w tym czasie kogos sobie znalazł. Tak, znalazł, bo po drugie, żadna Grazyna sila go do wyra nie zaciagnela, ale sam jako dorosły człowiek się zdecydowal na ten związek. Po trzecie, nieważne jaka by ta kobita nie była, chyba miał pare oczu i mozg, kiedy się z nia wiazal. Popelnil blad, to niech ponosi tego konsekwencje.
Jestes jak pies ogrodnika, co sam nie chce ale innym nie da. Ty sobie moglas za granice wyjechać, ale mezus miał zyc w celibacie. Nie jesteś zla na Grazyne, ale wsciekla na meza, który wyrwal się spod Twojej kontroli.
Znajoma prowadzi bloga o tematyce rozwodowej, ma parę ciekawych wpisów adwokatrozwodwroclaw.pl może okaże się przydatny.
Ja odbieram cię jako trolla. Nie wierzę, ze można być tak dziwną. Ale jeżeli nie jesteś trollem to zgadzam się z MamąMamusią. Idź ze sobą do psychologa i to jak najszybciej! Bo jesteś chorą osobą, wręcz psychiczną. I nie dlatego, ze nienawidzisz Grażyny. To raczej normalne. Ale to jak idealizujesz tego męskiego śmiecia, jak się nad nim użalasz, jak robisz z niego niepełnosprawnego synusia to jest straszne i właśnie chore dla mnie. On ci pluje w twarz a ty, że deszcz pada. On stary koń ma ochotę pocierpieć z miłości do innej a ty wręcz na siłę będziesz go ratować bez honoru i jakiejkolwiek dumy! Ty go ubezwłasnowalniasz, wtrącasz się do jego życia na siłę, upodlasz się, pewnie on cię odpycha a ty mu rzygowiny wycierasz z pyszczusia! On płacze, że tęskni za Grażą a ty co - łapiesz go na siłę za rękę i krzyczysz jaka ona podła a ty kochana? Kobieto ocknij się i zacznij żyć własnym życiem. Zostaw go to się chłop wygrzebie. Może on juz patrzeć na ciebie nie może. Oplatasz go mackami i wysysasz. Przyznam szczerze, jeszcze nikt na tym forum nie zrobił na mnie tak przerażającego wrażenia jak ty!
61 2016-05-10 14:57:48 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2016-05-10 15:23:42)
Przecież przez co się rozwodzimy? PRZEZ GRAŻYNĘ!!!
W pierwszym poście pisałaś co innego
Naprawdę kochanki powinny myśleć najpierw zanim zniszczą komuś życie!
Ustalmy jedną rzecz - kochanki nie sa fajne i nikt ich tu nie broni, ale to nie one niszczą czyjeś życie. Ty dla Grażyny jesteś obca kobietą, w przeciwieństwie do swojego męża... Kto więc ciebie zranił tak naprawdę - on czy ona? skupiasz się na niej, ale to mąż cie zdradził, nie Grazyna.
Każdy powinien myśleć, biedny i obecnie okrutnie skrzywdzony małżonek również mógł to zrobić jakis czas temu. Ty z kolei powinnaś pomyśleć teraz o sobie, bo naprawdę jesteś w kiepskim stanie i - możesz sie obrazić, ale powtórzę to - przyczyną twoich problemów nie jest Grażyna. Na niej najłatwiej ci sie wyładować, a że ta wściekłość jej absolutnie nie rusza i najbardziej uderza w ciebie samą, to jest już inna sprawa
Gdyby jej nie było jak wróciłam, my mielibyśmy szanse!
Gdyby babcia miała wąsy, to by dziadkiem była.... Świetny trop, a więc - Ludwiku Dornie, Sabo, idźmy tą drogą!
wybacz kubeł zimnej wody, ale .... GDYBY twój mąż cie kochał, to nie rozpocząłby tej rzewno-rozporkowej przygody, ale szukałby rozwiązań dla waszego małżeństwa.... GDYBY cię chociaż szanował, to najpierw by sie rozwiódł, a potem rozpoczął nowe życie. Popatrz kim on jest... a ty go będziesz bronic i usprawiedliwiać. Popatrz co to mówi o tobie i twoim stanie psychicznym...
Araquelle ale mogłabyś chyba trochę grzeczniej ? Ponoszą Cie emocje i wcale jej nie pomagasz, tylko obrażasz
63 2016-05-10 16:47:02 Ostatnio edytowany przez aannaa (2016-05-10 17:12:49)
aannaa napisał/a:A ja tam kibicuje Grażynie a Tobie się dziwię. Grażyna postąpiła z Twoim mężem tak jak sobie na to zasłużył. Nie lituj się nad nim, że zapijaczony zasypia w szmatach. Zgodnie z dzisiejszymi standardami mąż pewnie liczył, że żona i kochanka będą się o niego zabijać a on łaskawie będzie obdarzal atencja to jedna to druga. A tu trafiła się taka Grażyna co go przechytrzyla i zdążyła porzucić zanim on się nią znudził. Takie Grażyny powinno się powielać i podsuwac każdemu dziadowi w kryzysie wieku sredniego, któremu marzy się dyskretny romansik. Świetna nauczka. A Ty Kochana nie umartwiaj się zbyt mocno. Piszesz, źe zrobili z Ciebie debilke. Otóż nie. To jasne pan wyszedł na debila. Ty możesz przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Myślę, źe powinnaś przeprowadzić rozwód. Pozdrawiam!
AANNAA, z Twojego postu można wyciągnąć tylko jeden wniosek NIE NAWIDZISZ FACETÓW.
Pewnie dla tego, że zostałaś przez jakiegoś skrzywdzona.
Ale wrócę do tematu.
Autorka we wstępie napisała, że rozstała się z mężem prawie rok temu ( powodów tego rozstania nie podała, ale też przyznaje się do tego, że nie była święta), że wyjechała za granicę, że ich rozstanie było chłodne.
Teraz płacze nad sobą, że on jej ( Grażynie ) kupował drogie prezenty, prawił komplementy etc.
To co?, uważasz, że powienin zamknąć się w klasztorze?
Przypuszczam, że jej mąż poczuł się odtrącony, porzucony i nie chciany.
Uważam, że wina leży w tej sytuacji po obu stronach, bo ze sobą nie rozmawiali, nie mowili co im przeszkadza co drażni i czego oczekują.
Brak komunikacj pomiędzy małżeństwem/partnerstwem to jest pierwszy gwóźdź do trumny związku.
Po tym to już leci lawinowo, a na koniec jest END.
Dlatego nie oceniaj zbyt pochopnie, bo to może czynić krzywdę.
Jako jako prawnik zadam Ci pytanie, tylko jedno.
" Czy to, że chłopiec ukradł zapałki to jest tym złym który mógł zabić" ?
Jeżeli chcesz pogadać na ten temat to pisz na priva.
Ja licznika postów nie nabijam.
To nieprawda, że nienawidzę mężczyzn. Jestem w szczęśliwym związku. Byłam zdradzana, ale nigdy nie miałam pretensji do kochanki, tylko do sprawcy. Tamten zwiazek zakończyłam. Z perspektywy czasu widzę jaka to była udana decyzja, a o kochance mojego ówczesnego partnera myślę z czułością. To ona teraz ma problem a nie ja. Dlatego zachęcam kobiety do odwagi i metody szybkich cięć. Mój partner płakał i klekal przede mną, zaklinal na wszystkie świętości, źe się zmieni. No i co się zmienilo- u mnie dużo a u niego- jest coraz starszy a dziewczyny coraz młodsze.
Wracając do męża - z postów wynika, że nie do końca był uczciwy. Zapomniał sir rozwieść z zona a zdążył nawiązać romans. Zresztą sama Autorka twierdzi, że była ostatnim ogniwem w tym łańcuchu informacyjnym. Jak było fajnie, to jaśnie pan balowal w najlepsze a teraz wielce skrzywdzony. Nawet własną córkę odtrącony. Zresztą tak naprawdę im więcej postów tym mniej rozumiem o co tu chodzi - Autorka chce się rozwieść, Mąż chyba tez, no to czemu tu tyle miejsca jest poświęcone kochance? Skąd w takim razie tytuł wątku. Dlaczego mam dopuszczać się linczu na kochance za to, że zachowała się jak książkowy przykład kochanki
Edit.
Odpowiem na pytanie- chłopiec, który ukradł zapałki jest złodziejem. No niestety taka jest nomenklatura. Wiadomo, że nikt nie będzie takiego chłopca stawiał na równi, że złodziejem aut.
Jak sięgam pamięcią nigdy nic nie ukradłam. Nawet nie podjadam cukierków na wagę w biedrze. Tak mam. Na klasowkach nie ściągalam. Są po prostu na tym świecie ludzie, którzy myślą o konsekwencjach. Oczywiście nie jestem jakaś nieskalana, mam swoje za uszami.
Dorosły facet, który nawiązał romans mógł się liczyć, z tym, że kochanka go zostawi. Nie widzę analogii.
Rozwine temat niedogadywania się. Jeśli małżonkom jest źle i czują się wzajemnie rozczarowani, to właśnie po to jest instytucją zwana sądem. Można złożyć wniosek rozwodowy i szukać szczęścia gdzieś indziej. Tutaj mąż chciał mieć i żone i kochankę. No i na swojej pazernosci się przejechał. Za co mam go żałować? Ze mu się romans potoczył nie po jego myśli?
Wierzcie lub nie, ale ja przez rok za granicą z nikim się nie spotykałam, z żadnym facetem. To Grażyna mu nagadała, ze jest inaczej, bo ona bez faceta dwóch miesięcy nie wytrzyma. Więc mierzy swoją miarą.
Przecież przez co się rozwodzimy? PRZEZ GRAŻYNĘ!!!
Gdyby jej nie było jak wróciłam, my mielibyśmy szanse!Naprawdę kochanki powinny myśleć najpierw zanim zniszczą komuś życie!
Wywnioskowalam z Twoich postow, ze juz zaczelo zle sie dziac przed Twoim wyjazdem zagranice, wspominasz tez, ze swieta nie bylas, wiec tak sobie mysle, ze ten wyjazd nie byl zbyt dobrym rozwiazaniem skoro chcialas lub oboje chcieliscie jeszcze jakos ratowac ten zwiazek. Dlaczego tego nie zrobiliscie wczesniej? Wydaje mi sie, ze takie rozstanie na rok moglo juz oznaczac tylko rozpad małżeństwa. Wasze stosunki juz byly chlodne przed rozstaniem, wiec w sumie nic dziwnego, ze facet poszedl w ramiona innej. Tylko zastanawia mnie dlaczego podjelas taka decyzje o wyjezdzie, rozumiem kariera zawodowa, ale w takim momencie to chyba bylo skazanie sie na definitywne rozstanie rozstanie...
No to historia trochę podobna do mojej, tylko z innej strony.
Żona go zostawiła a potem wróciła, bo zobaczyła że on zaczął się spotykać z inną kobietą. Taki sam pies ogrodnika jak Ty Charlene, niestety. Wyjechałaś, podjęłaś decyzję o rozwodzie, umówiliście się że dajecie sobie pół roku na pozamykanie spraw, a tu nagle bańka pękła i dowiedziałaś się że on ma kogoś. Na całe nieszczęście Twój dupkowaty mąż się nie przyznał od razu bo nie wiadomo jak to wszystko by się potoczyło, może byś go pobiła albo tę kobietę. Kobieta widząc co się święci w porę wycofała się, cała afera lekko ucichła, a Ty zaczęłaś kombinować, co tu zrobić żeby zatrzymać misia dla siebie. No i oczywiście widzisz tu tylko jednego winowajcę - Grażynę.
A ja widzę że ta Grażyna to mądra kobieta, zobaczyła że wróciłaś to z nim zerwała, i całkiem słusznie bo po co jej facet który nie ma dla niej czasu, którym musiałaby się dzielić z inną kobietą. Ona nikogo nie zdradziła, jeżeli już ktoś kogoś zdradził to Twój mąż. Ale też nie do końca, bo zostawiłaś go, nawet się z nim nie kontaktowałaś, olałaś go zupełnie, to chłop nie będzie cały rok siedział i patrzył w zdjęcie.
Jeżeli wyobrażasz sobie że swą zazdrością i kontrolowaniem zdobędziesz sobie jego serce na nowo to się nie łudź. Przykro mi, ale ja nie mam sympatii dla takich żon. Sama byłam żoną i nie wyobrażam sobie żeby się tak poniżać, żeby psy wieszać na kimś kto tak naprawdę nic nie zawinił. Ty tak naprawdę g*wno wiesz o niej i o ich związku, tyle co sama sobie wymyśliłaś, przecież z mężem nawet nie rozmawiasz. Ja proponuje żebyś się najpierw zabrała się za leczenie bo ja widzę że największe problemy to Ty masz ze sobą.