ASeyfried napisał/a:To nie jest pierwsza porażka w moim życiu niestety. To kolejna. Ręce mi już opadają. No bo ileż można? Może moim przeznaczeniem jest samotność. Nie wygram z tym.
Nie znam Cie ale wiedz że wiele ludzi ma ten sam problem....są sami i wcale nie jest powiedziane że to się kiedyś zmieni. Też całe zycie byłem odrzucany. Mam 36 lat i aż trudno w to uwierzyć. Konta miałem już chyba n awszytkich możliwych portalach randkowych. Miałem ale zlikwidowałem prawie wszystkie. Cieżko jest nie rezygnowac gdy nic nie skutkuje.
Piegowata'76 napisał/a:ASeyfried napisał/a:To nie jest pierwsza porażka w moim życiu niestety. To kolejna. Ręce mi już opadają. No bo ileż można? Może moim przeznaczeniem jest samotność. Nie wygram z tym.
A ja Ci powiem, ASeyfried, ze swojego trzyletniego doświadczenia (tyle czasu jestem sama): daj se spokój z chłopami. Wyluzuj. Nie unikaj ich, oczywiście, ale przestań sobie stwarzać presję, bo tylko się umęczysz. Poszukaj w życiu czegoś, co cieszy, zaproś na spacer koleżankę czy kolegę, pojeździj rowerem albo idź na basen. Albo co tam jeszcze chcesz. "Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi". Bądź otwarta na to, co życie niesie.
Facet sam się znajdzie, np. w kolejce do lekarza albo pod drzwiami ubikacji [słyszałam o takim małżeństwie, ona pomyliła toalety]. A jak się nie znajdzie, to nagle ze zdumieniem odkryjesz, że mimo to cieszysz się życiem.
Nie ma nic gorszego niż z samotności wpakować się w jakiś toksyczny związek - to jest dopiero horror. Byłam, więc wiem...Bez obrazy ale mi też tak radzili ąż skończyłem jako stary kawaler. A znam takich jak ja o wiele starszych. Spotkanie swojej drugiej połówki przypadkowo to wyjątek. Toksyczny związek to taki sam chorror jak samotność od urodzenia do doczesności. Z samotności i braku miłosci ludzie odbierają sobie zycie
A wiesz, co wyczytałam w pewnym artykule? Jedynym zdrowym sposobem na zaspokojenie głodu miłości jest pokochać siebie. Czytałam, jak to się robi, starałam się stosować w praktyce. Działa jak wszyscy diabli!
Nie boję się skonczyć jako stara panna (no, to już mi raczej nie grozi). Dostaję sygnały, że jestem atrakcyjniejsza niż dawniej, że więcej we mnie radości i pewności siebie. A i faceci jakby ciut bardziej zwracali na mnie uwagę, ale ja się nie zamierzam od ich akceptacji uzależniać. Spotkam kogoś, kto mnie przyciągnie i zainteresuje - cudownie. Jeśli nie spotkam - nadal cudownie, tylko trochę inaczej. Ale desperacko się rozglądać nie zamierzam, to męczy i frustruje. Na portalu Badoo owszem jestem i zamierzam być, ale traktuję go na luzie. Ot, wszędzie można spotkać fajnego człowieka, także i tam. Choć szczerze mówiąc od pustaków i prostaków tam się roi.