A ja Ci powiem, ze gdybym byla facetem, chcialabym byc z tak madra i ciepla i o! silna kobieta jak Ty
Takze jak na moje oko masz przeogromne szanse na cudowna milosc. Wyobrazam sobie Ciebie jako usmiechnieta, ladna, fajna kobietke od ktorej bije pozytywna energia, usmiechnieta i pelna zycia. Tak Cie odbieram i zazdroszcze, choc to niefajne slowo. Moze raczej zamiast zazdrosci powiem, ze podziwiam (juz mowilam kilka razy, to znaczy pisalam) bo sama chcialabym posiasc taka madrosc i poczuc, ze juz nie kocham na marne tego mojego ex, bo tyle milosci sie marnuje nie na tego faceta, co trzeba.
132 2016-04-09 17:14:32 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-04-09 17:19:57)
A ja Ci powiem, ze gdybym byla facetem, chcialabym byc z tak madra i ciepla i o! silna kobieta jak Ty
![]()
Takze jak na moje oko masz przeogromne szanse na cudowna milosc. Wyobrazam sobie Ciebie jako usmiechnieta, ladna, fajna kobietke od ktorej bije pozytywna energia, usmiechnieta i pelna zycia. Tak Cie odbierami zazdroszcze, choc to niefajne slowo. Moze raczej zamiast zazdrosci powiem, ze podziwiam (juz mowilam kilka razy, to znaczy pisalam) bo sama chcialabym posiasc taka madrosc i poczuc, ze juz nie kocham nła marne tego mojego ex, bo tyle milosci sie marnuje nie na tego faceta, co trzeba.
Dziękuję bardzo, miło to słyszeć. Cieszę się, że ten mój pozytywny stosunek do życia procentuje. Nie jestem nienaganną pięknością, nie lubię godzinami stać przed lustrem, a jednak bywam mile zaskakiwana tym, jak odbiera mnie otoczenie. Oczywiście nie wszyscy, nie zawsze, ale jednak...
Wiecie, te dni, kiedy nie smucę się z powodu samotności, uważam za sukces. Nie od razu to przyszło.
Dziś odkurzyłam swój rower. Pan w myjni umył mi go za 5 zł., przy okazji trochę sobie pożartowaliśmy i było wesoło. Potem w czasie przejażdżki spotkałam kolegę z lat szkolnych, wielkiego rowerowego pasjonata. Doradził mi parę rzeczy w sprawie mojego pojazdu, odprowadziłam go kawałek i czas miło minął. Potem kupiłam sobie w mieście skakankę (kondycja pod psem - praca siedząca i brak ruchu - postanawiam trenować, na biegi jakoś nie mogę się zdecydować, więc niech na początek będzie skakanka). Z ta skakanką i rowerem spotkałam koleżankę. Przegadałyśmy w parku chyba ze dwie godziny. I na skakance poskakałyśmy - dwie "ryczące czterdziestki" . I śpiewałyśmy głośno piosenkę o słoneczku, co późno wstało i świecić mu się nie chciało
Wreszcie dotarłam do domu. Po drodze jeszcze zakupy, bo na jutrzejszy obiad zaplanowałam pizzę. Teraz dopijam kawę i piszę z fajnymi babkami na forum Po kawie trzeba coś wreszcie zrobić w domu i dla domu. Wieczorkiem książka i skakanka.
Nie miałam czasu ani okazji poczuć się źle. Coraz częściej mam takie udane dni.
Dziewczyny, polecam Wam poczytać artykuły typu "jak kochać siebie" itd. Może to naiwne, ale mnie bardzo pomogło, gdy zaczęłam wcielać je w życie. Przekonalam się, że to działa.
I wlasnie za to Cie podziwiam, ze czerpiesz radosc ze wszystkiego, co robisz. Musze zmadrzec chyba, zeby tez tego dokonac
Wcale nie chodzi o wyglad, tylko o usmiech, o ta radosc zycia. O ta cala aure, ktora sie wtedy roztacza wokol siebie. To przyciaga ludzi. I o zgrozo... facetow. Czasem nie tych, co trzeba. Wiem po sobie.
Takie teksty wcale nie sa naiwne. Czasem mysle, ze wlasnie tego mi trzeba. Naczytac sie, zeby dotarlo do tej lepetyny w koncu.
Poczytaj sobie, jesli nie boisz się mocnych wrażeń, blog Chustki. Niezwykła kobieta!
Nad tym blogiem śmiałam się i płakałam na przemian. Daje prawdziwego "kopa" do życia i stawia do pionu, że hej!
Juz sie zabieram za to, dzieki
Dziewczyny, lubicie poezję? Ja bardzo. Ten wiersz dedykuję Wam i sobie. Jest mi bliski od lat:
JAN TWARDOWSKI - ODA DO ROZPACZY
Biedna rozpaczy
uczciwy potworze
strasznie ci tu dokuczają
moraliści podstawiają ci nogę
asceci kopią
święci uciekają jak od jasnej cholery
lekarze przepisują proszki żebyś sobie poszła
nazywają cię grzechem
a przecież bez ciebie
byłbym stale uśmiechnięty jak prosię w deszcz
wpadałbym w cielęcy zachwyt
nieludzki
okropny jak sztuka bez człowieka
niedorosły przed śmiercią
sam obok siebie
Ładne, znam i lubię
Mój ulubiony cytat wierszowy to "Szczęścia jest tylko tyle, ile go wymarzysz"...
Dołujący nieco, ale mnie jakoś podnosi na duchu.. paradoksalnie, absurdalnie, ironicznie i sceptycznie ha ha
Logistyka jest problemem, bo ja nie umiem prosić o pomoc obcych ludzi. Jakoś upokarza mnie to, że nie mam nikogo bliskiego kto mógłby mi pomóc w takich sytuacjach. Czasem proszę ex, ale on źle to znosi z powodu nienawiści do mnie.
Moja obecna sytuacja bardzo zweryfikowała szczerość moich relacji. Okazało się, że już nie mogę liczyć na niektóre bliskie do tej pory koleżanki. Podobnie jak Rampampam, swego czasu najbardziej brakowało mi po prostu towarzystwa, ale rozczarowania sprawiły, że się poddałam, przestałam się starać o czyjeś towarzystwo. Tego mi najbardziej brakuje. Uważam, że o przyjaźń jest trudniej niż o faceta. Dlatego teraz skupię się na relacjach z facetami.
Piegowata, z tego co piszesz wynika, że Twoja sytuacja jest trudna. Tym bardziej imponuje Twoja postawa. To na pewno przyniesie pozytywne efekty.
Prawda, że Mickiewicz miał rację (skoro już się tu literacko wspieramy )? - prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie!
Dół mnie naszedł w dniach ostatnich, ale was poczytałam i mam do myślenia! Aż miło, dziękuję
I ja zawsze tez jak was czytam to mi inaczej, lepiej.
O to chodzi!
Chustka nie dla mnie, ja zbyt wrażliwa jestem. Unikam wszystkiego co może wywołać u mnie smutek, oprócz mojego własnego życia, hehe.
To może ja nie będę opowiadać o swoim dniu, bo w zestawieniu z Piegowatą to bladziutko to wypadnie. Ale byłam z córką na rowerze. Ona mała, 3 lata ma, zachęcenie jej do pedałowania niewykonalne jest.
Leczenie kompleksów facetem? Całe życie to mam. Nawet teraz nie urywam tej mojej pseudorelacji tylko z tego względu, że choć od czasu do czasu czuję się atrakcyjna. Średnio co 2 tygodnie, bo on z taką częstotliwością mnie potrzebuje. Żałosne.
Leczenie facetem? Podoba mi się to pojęcie
Ale poważnie, czasem bywa wskazane. Rok po rozwodzie weszłam w związek i w zasadzie pomógł mi wstać... Choć ostatecznie nie był to mężczyzna dla mnie i umarło śmiercią naturalną, doceniam, że wtedy mnie spotkało.
Jak każdego leku, faceta też nie wolno nadużywać
Mnie tez jeden facet wyleczyl z drugiego ale nic z tego nie wyszlo. Ale nie zwiazalam sie z nim dlatego, zeby mnie wyleczyl. Dopiero po tym, jak sie to rozpadlo zrozumialam, ze po to byl ten zwiazek. I tak by nam nie wyszlo.
A swoja droga, przyciagam tylko popaprancow do siebie, mimo ze modlilam sie o normalnego eh
Mnie było potrzebne jakieś dowartościowanie się, poczucie się atrakcyjną, poczucie się kobietą itd.
Nie leczyłam się z byłego, ale upokorzył mnie i zdołował, więc poczucie własnej wartości mi spadło na łeb na szyję...
Dzisiaj już inaczej na to patrzę, przepracowałam, dojrzałam...
Ale czy to znaczy, że nie ma innych sposobów, by się dowartościować, niż facet??? Czy o atrakcyjności kobiety wciąż świadczy mężczyzna u jej boku? Często jakikolwiek? Świetnie, to znaczy, że beznadziejna jestem...
146 2016-04-09 19:04:17 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-04-09 19:20:54)
Chustka nie dla mnie, ja zbyt wrażliwa jestem. Unikam wszystkiego co może wywołać u mnie smutek, oprócz mojego własnego życia, hehe.
To może ja nie będę opowiadać o swoim dniu, bo w zestawieniu z Piegowatą to bladziutko to wypadnie. Ale byłam z córką na rowerze. Ona mała, 3 lata ma, zachęcenie jej do pedałowania niewykonalne jest.
Leczenie kompleksów facetem? Całe życie to mam. Nawet teraz nie urywam tej mojej pseudorelacji tylko z tego względu, że choć od czasu do czasu czuję się atrakcyjna. Średnio co 2 tygodnie, bo on z taką częstotliwością mnie potrzebuje. Żałosne.
Bardzo fajnie być z córką na rowerze. Nie ma co się porównywać, co mniej bladziutkie. Ważne, że coś ucieszyło i poprawiło nastrój. Pamiętam tę radość, gdy mój synuś nauczył się utrzymywać równowagę na dwukołowym rowerze.
Pamiętam też, jak zaprosiłam na noc córeczki mojego brata, żeby nie zwariować ze swoimi myślami. Był też mój syn. Dzieci biegały po "Orliku", a ja zaciskałam zęby, żeby na tym boisku nie płakać w głos. Nie zawsze byłam i nie zawsze jestem taka pogodna jak dziś.
Aga nie! Absolutnie facet nie moze byc jedynym, co moze dowartosciowac kobiete.
Nie i koniec.
Ale faktycznie, kiedy mnie moj ex zostawil tez poczulam sie nic nie warta, nieatrakcyjna. A to nieprawda.
Leczenie facetem? Podoba mi się to pojęcie
Ale poważnie, czasem bywa wskazane. Rok po rozwodzie weszłam w związek i w zasadzie pomógł mi wstać... Choć ostatecznie nie był to mężczyzna dla mnie i umarło śmiercią naturalną, doceniam, że wtedy mnie spotkało.
Jak każdego leku, faceta też nie wolno nadużywać
Rok temu na Badoo zaczepił mnie facet. Pisałam o tym. Na poezję mnie poderwał, bo mam ją wymienioną w zainteresowaniach. Przyznajcie same, że facet, który czyta wiersze, to rzadkie zjawisko
Bardzo miło się pisało, nadrobiłam dzięki niemu luki w znajomości muzyki (gust mieliśmy podobny, ale on był prawie 10 lat starszy, więc znał nieco inne rzeczy), lubiłam jego inteligencję i dowcip. Bardzo mile wspominam przetańczony z nim wieczór. Skutkiem przebytych chorób mam problemy z równowagą, więc i z tańcem. Krępowało mnie okrutnie jego zaproszenie, a on mnie fajnie, normalnie potraktował. To mi uświadomiło, że czasami sama sobie stwarzam problemy. Że mogę się podobać pomimo moich niedoskonałości.
Okazało się jednak, że to nie facet na związek. Dałam sobie spokój, ale wiecie...
On też w pewnym sensie mnie uleczył. Poczułam się po tej znajomości pewniejsza siebie. Wyciągnął mnie z doła po zeszłorocznej bardzo ciężkiej zimie. Nie żałuję tej znajomości. Rozczarowanie nie bolało zbyt mocno, bo miałam się na baczności i postanowiłam nie angażować się zbytnio, dopóki nie przekonam się, że warto. Byłam sama sobie za to wdzięczna.
.
Wlasnie i tutaj wychodzi jak byk, ze wszystko sie dzieje po cos... to jest w sumie pocieszajce... pozytywne, bo podalas taki pozytywny przyklad. Ja sie staram zrozumiec, co dobrego przyniesie mi moja sytuacja, ale na razie nie widze nic dobrego w tym.
Dzis ogladalam serial i tam padly takie slowa, mowil to facet, ktory zdradzil zone i ma dziecko z inna. Mniej wiecej tak "Kazdy dran zasluguje na druga szanse".
Serio? Eeeee...
Ale czy to znaczy, że nie ma innych sposobów, by się dowartościować, niż facet??? Czy o atrakcyjności kobiety wciąż świadczy mężczyzna u jej boku? Często jakikolwiek? Świetnie, to znaczy, że beznadziejna jestem...
Nie, zdecydowanie nie. To jedna ze sfer. Czasami po prostu potrzebna i tyle. Trzeba pamiętać, że jednostka występuje w różnych rolach... Nie tylko kobieta... matka, córka, człowiek, pracownik, siostra, przyjaciółka, sąsiadka i tak dalej... Co nam szwankuje, to trzeba naprawiać.
Anginy maścią nie wyleczysz!!!
Wlasnie i tutaj wychodzi jak byk, ze wszystko sie dzieje po cos... to jest w sumie pocieszajce... pozytywne, bo podalas taki pozytywny przyklad. Ja sie staram zrozumiec, co dobrego przyniesie mi moja sytuacja, ale na razie nie widze nic dobrego w tym.
Dzis ogladalam serial i tam padly takie slowa, mowil to facet, ktory zdradzil zone i ma dziecko z inna. Mniej wiecej tak "Kazdy dran zasluguje na druga szanse".
Serio? Eeeee...
Ach te filmowe mądrości :)
Jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy, więc druga szansa nie jest od rzeczy, ale chyba nie zawsze. A poza tym jest różnica między draństwem, a zwykłą ludzką pomyłką, bezmyślnością, czy jak to tam nazwać.
Wlasnie i tutaj wychodzi jak byk, ze wszystko sie dzieje po cos... to jest w sumie pocieszajce... pozytywne, bo podalas taki pozytywny przyklad. Ja sie staram zrozumiec, co dobrego przyniesie mi moja sytuacja, ale na razie nie widze nic dobrego w tym.
Dzis ogladalam serial i tam padly takie slowa, mowil to facet, ktory zdradzil zone i ma dziecko z inna. Mniej wiecej tak "Kazdy dran zasluguje na druga szanse".
Serio? Eeeee...
Nie zasługuje, bo drań draniem pozostanie!
Właśnie, jak u Piegowatej, mój porozwodowy związek taki miał wydźwięk!
Postanowienie, że nie będzie się angażować niestety niewiele ma wspólnego z tym, że to się po prostu samo dzieje. Ja znam tego faceta od lat. Od lat pojawia się i znika. Trochę go na samym początku wyidealizowałam, nie do końca zasłużenie. On mi poprawia nastrój jak jesteśmy razem, ale potem się miotam i wkurzam. Bilans raczej ujemny
Dodam, ze ten facet z serialu prowadzi podwojne zycie. Byl z jedna i z druga. Zyl sobie na dwa domy. I on zasluguje na szanse? Dobre sobie! Chociaz sam serial z nazwy na to wskazuje "Druga szansa"
O rany! W telewizji leci moj najukochanszy film. Pamietnik!
Postanowienie, że nie będzie się angażować niestety niewiele ma wspólnego z tym, że to się po prostu samo dzieje. Ja znam tego faceta od lat. Od lat pojawia się i znika. Trochę go na samym początku wyidealizowałam, nie do końca zasłużenie. On mi poprawia nastrój jak jesteśmy razem, ale potem się miotam i wkurzam. Bilans raczej ujemny
Więc może to raz a porządnie przeciąć? Na pewno będzie bolało, ale poboli i przestanie.
Aga30 napisał/a:Postanowienie, że nie będzie się angażować niestety niewiele ma wspólnego z tym, że to się po prostu samo dzieje. Ja znam tego faceta od lat. Od lat pojawia się i znika. Trochę go na samym początku wyidealizowałam, nie do końca zasłużenie. On mi poprawia nastrój jak jesteśmy razem, ale potem się miotam i wkurzam. Bilans raczej ujemny
Więc może to raz a porządnie przeciąć? Na pewno będzie bolało, ale poboli i przestanie.
Zdecydowanie przeciąć! Bo trochę niezdrowy nawyk ci się z tego robi!
Aga, zgadzam sie z dziewczynami. Mysle, ze masz w sobie tyle sily, zeby to zrobic. Prawda?
Aga30 napisał/a:Postanowienie, że nie będzie się angażować niestety niewiele ma wspólnego z tym, że to się po prostu samo dzieje. Ja znam tego faceta od lat. Od lat pojawia się i znika. Trochę go na samym początku wyidealizowałam, nie do końca zasłużenie. On mi poprawia nastrój jak jesteśmy razem, ale potem się miotam i wkurzam. Bilans raczej ujemny
Więc może to raz a porządnie przeciąć? Na pewno będzie bolało, ale poboli i przestanie.
No dobra, przekonalyście mnie
Aga, odżyjesz po tym, co stare, a potem poszukasz nowego Dobry to plan, czyż nie?
Ale tu nie chodzi o to, że go kocham czy coś. Po prostu znajomość z nim nic mnie nie kosztuje w tym sensie, że nie muszę się starać, wkładać wysiłek w poznawanie kogoś nowego, ryzykować nieudane randki itd. Znam go, wiem czego się spodziewać, lubię go, jest chemia... No ale moje życie stoi w miejscu przez niego.Jakoś wczoraj byłam bardziej przekonana do szukania tego nowego. Strasznie niestabilna jestem.
Nie jest troche tak, ze on Cie blokuje? Zeby Ci nie przeszla kolo nosa wielka milosc przez to
Ale to jest absolutnie normalne moim zdaniem.
To jak z rezygnacji z nudnawej pracy ze stałą umową na rzecz fascynującej na zlecenie
Może trochę za bardzo odjechane porównanie, ale jednak. Masz prawo do wątpliwości.
Czasem sądzę, że mnie ktoś taki by się przydał. Ale ty młoda jesteś, więc myślę, że powinnaś zawalczyć!!!
Ale tu nie chodzi o to, że go kocham czy coś. Po prostu znajomość z nim nic mnie nie kosztuje w tym sensie, że nie muszę się starać, wkładać wysiłek w poznawanie kogoś nowego, ryzykować nieudane randki itd. Znam go, wiem czego się spodziewać, lubię go, jest chemia... No ale moje życie stoi w miejscu przez niego.Jakoś wczoraj byłam bardziej przekonana do szukania tego nowego. Strasznie niestabilna jestem.
Z tymi nieudanymi randkami i poznawaniem kogoś nowego to się kłania wszystko, co wałkujemy tu na forum. Na siłę szkoda szukać, warto trochę wyluzować i nie traktować każdego spokania jako życiowej szansy. Poznawać ludzi, dobrze się bawić, a życie samo pokaże, co z tego wyniknie.
Skoro go lubisz i jest chemia, to w czym problem?
A co znaczy, że przez niego Twoje zycie stoi w miejscu?
Ale to jest absolutnie normalne moim zdaniem.
To jak z rezygnacji z nudnawej pracy ze stałą umową na rzecz fascynującej na zlecenie
Może trochę za bardzo odjechane porównanie, ale jednak. Masz prawo do wątpliwości.
Czasem sądzę, że mnie ktoś taki by się przydał. Ale ty młoda jesteś, więc myślę, że powinnaś zawalczyć!!!
Dzielą nas 2 lata, więc obie żeśmy młode
Aga30 napisał/a:Ale tu nie chodzi o to, że go kocham czy coś. Po prostu znajomość z nim nic mnie nie kosztuje w tym sensie, że nie muszę się starać, wkładać wysiłek w poznawanie kogoś nowego, ryzykować nieudane randki itd. Znam go, wiem czego się spodziewać, lubię go, jest chemia... No ale moje życie stoi w miejscu przez niego.Jakoś wczoraj byłam bardziej przekonana do szukania tego nowego. Strasznie niestabilna jestem.
Z tymi nieudanymi randkami i poznawaniem kogoś nowego to się kłania wszystko, co wałkujemy tu na forum. Na siłę szkoda szukać, warto trochę wyluzować i nie traktować każdego spokania jako życiowej szansy. Poznawać ludzi, dobrze się bawić, a życie samo pokaże, co z tego wyniknie.
Skoro go lubisz i jest chemia, to w czym problem?
A co znaczy, że przez niego Twoje zycie stoi w miejscu?
Problem w tym, że on tu rozdaje karty. Ja się nie liczę. Ostatnio to się trochę zmieniło, ale na chwilę.
A stoję w miejscu, bo ta znajomość nie przybliża mnie do mojego celu jakim jest stały związek. Z nim nie będę.
Jak to Ty sie nie liczysz? Nie brzmi to za dobrze :>
167 2016-04-09 20:20:57 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-04-09 20:21:34)
Piegowata'76 napisał/a:Aga30 napisał/a:Ale tu nie chodzi o to, że go kocham czy coś. Po prostu znajomość z nim nic mnie nie kosztuje w tym sensie, że nie muszę się starać, wkładać wysiłek w poznawanie kogoś nowego, ryzykować nieudane randki itd. Znam go, wiem czego się spodziewać, lubię go, jest chemia... No ale moje życie stoi w miejscu przez niego.Jakoś wczoraj byłam bardziej przekonana do szukania tego nowego. Strasznie niestabilna jestem.
Z tymi nieudanymi randkami i poznawaniem kogoś nowego to się kłania wszystko, co wałkujemy tu na forum. Na siłę szkoda szukać, warto trochę wyluzować i nie traktować każdego spokania jako życiowej szansy. Poznawać ludzi, dobrze się bawić, a życie samo pokaże, co z tego wyniknie.
Skoro go lubisz i jest chemia, to w czym problem?
A co znaczy, że przez niego Twoje zycie stoi w miejscu?Problem w tym, że on tu rozdaje karty. Ja się nie liczę. Ostatnio to się trochę zmieniło, ale na chwilę.
A stoję w miejscu, bo ta znajomość nie przybliża mnie do mojego celu jakim jest stały związek. Z nim nie będę.
Rozumiem. Skoro czujesz, że się nie liczysz, że z tej mąki chleba nie będzie, to chyba lepiej zrobić miejsce na coś lepszego.
Kończę na dziś, bo tak mnie to pisanie z Wami wciąga, że zaniedbuję domowe prace. Miałam jeszcze odkurzać, a tu cisza nocna się zbliża. Wiecie, jak to jest w bloku.
Dobrej nocy Wam życzę.
rampampam napisał/a:Ale to jest absolutnie normalne moim zdaniem.
To jak z rezygnacji z nudnawej pracy ze stałą umową na rzecz fascynującej na zlecenie
Może trochę za bardzo odjechane porównanie, ale jednak. Masz prawo do wątpliwości.
Czasem sądzę, że mnie ktoś taki by się przydał. Ale ty młoda jesteś, więc myślę, że powinnaś zawalczyć!!!Dzielą nas 2 lata, więc obie żeśmy młode
Mnie wyszło 4
Dobrej nocy Piegowata
Ja chyba "najmlodsza" z naszego towarzystwa
Dobrej nocy Piegowata
![]()
Ja chyba "najmlodsza" z naszego towarzystwa
Tak w kwestii wieku, niedawno miałam urodziny, 38 lat, strasznie mnie zdołowały...
I tak sobie pomyślałam, ze dam sobie czas do 40.. choć nie do końca sama wiem, na co... może na jakieś staranie się o siebie, o własne życie... co sądzicie o takich zakładach ze sobą?
Hmm. Ja nie robilam nigdy takich zakladow ze soba, wiec nie wiem...
A moze gdybym sobie postanowila kiedys, ze chce byc mama zanim skoncze 30 lat, to moze bym miala teraz dziecko?
Hmm. Ja nie robilam nigdy takich zakladow ze soba, wiec nie wiem...
A moze gdybym sobie postanowila kiedys, ze chce byc mama zanim skoncze 30 lat, to moze bym miala teraz dziecko?
Tego nie wiem, ale czasami mnie to motywuje znacznie
Jesli to jest dla Ciebie jakis rodzaj motywacji, to jak najbardziej ma to sens
No i jakos przezylam to nieszczesna sobote
Ja dzisiaj też zaliczam nudny, szary, kiepski, bezpłciowy dzień. I też się cieszę, że się kończy!
Cale szczescie, bo zaczynaja mnie nawiedzac glupie mysli juz... dotyczace mojego ex. Jeszcze ogrom pracy przede mna, oj ogrom pracy
Rozumiem, że niedziela będzie łatwiejsza. Masz konkretne plany na jutro?
Niedziela malo rozni sie od soboty, ale wtedy juz nie mam takiego dola. Dziwne...
Planow wlasciwie nie mam zadnych, pogoda tez zostawia wiele do zyczenia. Mysle, ze bede nadrabiac zaleglosci w serialach albo czytac, bo dorwalam ta ksiazke Chmielewskiej o nieboszczyku mezu.
A Ty jakie masz plany?
To prześwietna książka! Ja będę gotować, bo obiad od razu na poniedziałek potrzebny, dziecko zaganiać do zrobienia zaległych prac z plastyki i ogarnięcia pokoju, prasowania mam górę... proza sama... a, i paznokcie muszę pomalować
Nie cierpie prasowac!
Wlasnie czytam cos takiego:
"Wbijże to sobie wreszcie do głowy. Każdy, kto pojawia się na twojej drodze, ma dla ciebie przesłanie. W przeciwnym wypadku obrałby inną drogę, wyszedł wcześniej lub przybył później. Fakt, że ci ludzie są tutaj, znaczy, że jest po temu jakiś powód."
Nie cierpie prasowac!
![]()
Wlasnie czytam cos takiego:
"Wbijże to sobie wreszcie do głowy. Każdy, kto pojawia się na twojej drodze, ma dla ciebie przesłanie. W przeciwnym wypadku obrałby inną drogę, wyszedł wcześniej lub przybył później. Fakt, że ci ludzie są tutaj, znaczy, że jest po temu jakiś powód."
Dobrze by było w ogóle wierzyć, że to wszystko ma głęboki sens, że po coś jesteśmy, po coś żyjemy i nasze istnienie jest uzasadnione... Mnie nie zawsze się to udaje, często czuję się nic nie znaczącym pyłem we wszechświecie...
Tez sie tak czasem czuje... a juz na pewno nie rozumiem, co mialby mi dac taki zawod milosny, jak teraz. Bo wydaje mi sie, ze zamiast sprawic, ze bede silniejsza, ja sie zamkne w sobie i nie bede umiala zwiazku stworzyc, bo bede bala sie zaufac. Wszystko dzieje sie po cos...
Wiesz, powiem ci tak: ja wierzę, że istnieje i dobro i zło. A co za tym idzie, są sprawy jednoznacznie dobre i jednoznacznie złe. Nie zgadzam się, że nie ma tego złego itd. Czy jest po coś? Być może... Możliwe, że coś ma człowieka czegoś nauczyć... Albo jest konsekwencją czegoś...
Być może miałaś to po prostu przeżyć - takie emocje..
Być może masz wyciągnąć wnioski - by unikać w przyszłości tego, co szkodliwe..
Być może masz zdecydować, czego faktycznie chcesz..
A kto wie? Może to bardziej lekcja dla kogoś innego, a nie dla ciebie? Bo ty sobie poradzisz i spotkasz miłość, a ten, kto ciebie zranił...
Chyba nie da się tego wiedziec zawczasu, więc pozostaje to przeżyć...
Wiesz, ze nigdy nie pomyslalam o tym w druga strone? Ze to jest lekcja ale niekoniecznie dla mnie a bardziej dla niego... cos jest w tym, co mowisz. Zycie pokaze, o co tak naprawde w tym chodzilo.
To od nas zalezy, czy nakarmimy tego dobrego, czy zlego wilka, ktory w nas siedzi. Staram sie byc dobra osoba i nieraz zapominam w tym wszystkim o sobie. Najpierw martwie sie innymi, dopiero pozniej soba. A to czesto blad...
Eh, czasem mam jeszcze takie mysli, ale bardzo rzadko, ze chcialabym, zeby ex wrocil. Ale wiem, ze bylabym w oczach innych skonczona idiotka, gdybym dala mu szanse.
Mam tylko nadzieje, ze karma istnieje chociaz nie zycze mu zle.
Nie ma tego złego... Kiedyś tego nie lubiłam, sądzilam, że to łatwe wytłumaczenie każdej życiowej sytuacji i jest szkodliwe, bo powoduje nie wyciąganie wniosków. Ale teraz w to wierzę. Jak patrzę wstecz na moje porażki, to okazuje się, że każda była punktem wyjścia do czegoś lepszego, choć to lepsze niekoniecznie było związane z tą sferą, której porażka dotyczyła.
Ale wiem, ze bylabym w oczach innych skonczona idiotka, gdybym dala mu szanse.
To akurat najmniej ważne Inni to i tak takie rzeczy myślą i opowiadają, że wiesz, nie ma się co przejmować, a już na pewno nie, jak chodzi o własne szczęście.
Girl_full_of_dreams napisał/a:Ale wiem, ze bylabym w oczach innych skonczona idiotka, gdybym dala mu szanse.
To akurat najmniej ważne
Inni to i tak takie rzeczy myślą i opowiadają, że wiesz, nie ma się co przejmować, a już na pewno nie, jak chodzi o własne szczęście.
Masz racje, z tym sie zgodze. Ale niektore rzeczy sa chyba takie oczywiste, prawda? Jak czarno na bialym... Skrzywdzil raz, skrzywdzi znowu. Raz odszedl, odejdzie drugi raz. Zwlaszcza tutaj na tym forum wiekszosc ludzi wali prosto z mostu, ze nie ma szans na powroty itepe itede. Stapaja pewnie po ziemi, a ja dalej gdzies tam w srodku mysle, ze warto isc za sercem, ze tak nalezy zyc, zeby byc szczesliwym, spelnionym. Troche sprzecznosc, bo poki co to do niczego dobrego mnie nie doprowadzilo.
Ah te niedzielne rozkminy
Mam podobnie z tym sercem etc. To takie pomieszanie rozsądku i uczuć. Jakbyśmy się kierowali tylko rozsądkiem to klapa i podobnie, jak tylko emocje, to też nie wychodzi.
Ale wiesz, może Ci co mówią, że nie ma szans na powroty tak czują, że jest dla nich najlepiej? A co jest dla Ciebie najlepsze, to wiesz Ty sama. Może tak jak u nich, może inaczej.
Piegowata kocham Cię
i staram się życ tak jak ty, nie zawsze mi się udaje, mam gorsze chwile, pozwalam sobie na słabość, ale staram myśleć pozytywnie ( wygrawerowałam na bransoletce, gdy przeżywałam ciężkie chwile, by nie zapomnieć ) i wycisnąć z życia, którym żyje tyle pozytywów ile mogę
szacunek dużo się od Ciebie nauczę
Wlasnie nie jestem juz taka pewna, czy wiem, co jest dla mnie najlepsze...
Ale nawet nie ma o czym mowic, bo on i ja to przeszlosc, bo tak zadecydowal. To tylko tak czysto teoretycznie, resztkami beznadziejnej nadziei. To wynika z mojej romantycznej natury.
Czasem tez zastanawiam sie, co Bog mial na mysli, stawiajac mi na drodze niektore osoby. Bo wierze, ze to jest jego plan.
Ja też dłuugo szukałam, dostałam po tyłku i nie znalazłam, aż do tej pory, a jedyne czym żyłam to toksyczne relacje z byłymi partnerami. Aż wreszcie dobry przyjaciel mi powiedział, że życie sobie zmarnuję takim postępowaniem. Rób swoje rozwijaj się, czytaj, śmiej się, baw się, tak, żebyś się dobrze czuła sama ze sobą. Bądź silna sama, wyznaczaj cele i je spełniaj. I tak zrobiłam. Dalej jestem sama, ale w ciągu roku osiągnęłam więcej niż przez poprzednie osiem lat. To jest powód do dumy i chociaż ciężko czasami, to jeśli ktoś ma być w Twoim życiu, to się tam pojawi
Jak ja uwielbiam czytac takie rzeczy
Daja nadzieje, ze wyjde z tego, w czym teraz tkwie.
Ze wszystkie damy rade
Ważne, żeby mieć wsparcie. Zawsze. I nie bać się mówić o swoich strachach, bo tak się zaczyna ich pokonywanie. Ten nasz padół to taka "kuźnia dusz". Ja i za Ciebie trzymam kciuki. Jeśli nie znajdzie się nikt "idealny" dla nas, to nie znaczy, że będziemy nieszczęśliwe. Nie ma już średniowiecza, by żyć jednym torem wyznaczonym przez religię. Kobiety mogą rozwijać skrzydła i stają się coraz lepsze, piekniejsze, silniejsze. I tego się boją faceci ;P Wolę być szczęśliwa sama, niż nieszczęśliwa we dwoje
No, dziewczyny, tak słusznie prawicie, że ja już nic nie dodam
Dziękuję ogromnie, że mnie tak miło głaskacie.
Ja też dłuugo szukałam, dostałam po tyłku i nie znalazłam, aż do tej pory, a jedyne czym żyłam to toksyczne relacje z byłymi partnerami. Aż wreszcie dobry przyjaciel mi powiedział, że życie sobie zmarnuję takim postępowaniem. Rób swoje rozwijaj się, czytaj, śmiej się, baw się, tak, żebyś się dobrze czuła sama ze sobą. Bądź silna sama, wyznaczaj cele i je spełniaj. I tak zrobiłam. Dalej jestem sama, ale w ciągu roku osiągnęłam więcej niż przez poprzednie osiem lat. To jest powód do dumy i chociaż ciężko czasami, to jeśli ktoś ma być w Twoim życiu, to się tam pojawi
Agnieszko, czuję dokładnie to samo: przez trzy lata bez męża rozwinęłam się chyba bardziej niż przez całe wcześniejsze życie. Daje mi to mnóstwo satysfakcji i pozytywnie "nakręca".