Witam. Zostawmy wygląd zewnętrzny bo wiadomo że każda kobieta ma swój gust, odłóżmy na bok cechy charakteru i osobowości bo też różnie z tym bywa. Chciałbym zapytać drogie panie co według was powinien umieć zrobić prawdziwy facet? Wiele się mówi że brakuje ZARADNYCH facetów którzy potrafią się posługiwać różnymi narzędziami są, nie umieją naprawić kranu, skręcić półki, są bezradni gdy nastąpi mała awaria przy samochodzie. Jakich prac, umiejętności oczekujecie od swoich facetów? Czy facet który jest dobrym gospodarzem, robiący dużo prac domowych wzbudza jakieś zainteresowanie kobiet?
2 2016-03-20 12:09:23 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-03-20 12:10:17)
Doprowadzić kobietę do orgazmu.
Do wszystkiego innego można wezwać specjalistę.
Znaczy do orgazmu teeeeż można wezwac, ale.... ;P
Do tego co napisała Iceni dodalabym - facet musi umieć zrobić wszystko wokół siebie.
4 2016-03-20 14:14:00 Ostatnio edytowany przez Man707 (2016-03-20 14:30:19)
Bardzo dobry temat pokazuje różnice w mentalności pomiędzy dwoma płyciami Mężczyzna powinien zaspokajać wszystkie potrzeby kobiety dokładnie tak jak chce tego kobieta, wtedy kiedy tego chce (umiejętność czytania w myślach jest obowiązkowa, jeżeli jeszcze tego nie umiesz to nawet się do tego nie przyznaj). Bez zdawania zbędnych pytań i nie oczekiwać niczego w zamian. Dlaczego? Bo przecież to kobieta należy do słabszej płyci, a facet powinien być twardzielem mającym świadomość tego że jedynym jego celem życiowym jest zaspokojenie wszystkich potrzeb kobiety. I to wszystko. Dasz radę? Albo zapytam inaczej: czy według Ciebie warto?
A tak na poważnie to jedyne co powinieneś robić to potrafić wywoływać odpowiedni stan emocjonalny i to wszystko. Kobiety nie działają logicznie ani rozsądnie tylko emocjonalnie. Jeżeli kobiecie z GIGANTYCZNYM ENTUZJAZMEM powiesz że jesteś psychopatycznym gwałcicielem, to ona odpowie: wow super! A jeżeli normalnym tonem powiesz że jesteś rozsądnym, poukładanym i dobrym człowiekiem to Cie spławi. Nie ważne kim jesteś ani co potrafisz, ważne jak potrafisz się zaprezentować. Trochę generalizuję ale z większością tak wygląda sytuacja. Sam miałem takie przypadki że po dwóch minutach rozmowy z nowo poznaną kobietą dostawałem numer telefonu, a potem dostawałem wiadomość że jest zajęta. Po sprawdzeniu okazywało się że rzeczywiście ma kogoś. Więc jak widzisz one nie zastanawiają się nad tym co robią, one jedynie potrafią czuć. Jeżeli w danym momencie jest fajnie to OK, a jeżeli nie to nara. Ale nie dziw się, one tego nie są zazwyczaj świadome. Większość sklepów wykorzystuje takie emocjonalne podejście organizując "szałowe wyprzedaże". Podobne przykłady można mnożyć bo to temat rzeka.
Ja uważam że zarowno kobieta jak i facet powinni być ogarnięci w swoim klimacie, tzn . jeśli ja zajmuje się domem, gotuje, sprzątam i pracuje, to facet też pracuje i ogarnia w domu sprawy, których kobieta nie ogarnie, np. naprawia kran, samochód, skreca meble, czy np pali w piecu jeśli mieszkamy w domu. Na pewno nie uważam że musi gotować czy myć okna:p choć czasem fajnie by było gdyby choć troszkę zainteresował się i pomógł w codziennych sprawach. Trzeba dojść do jakiegoś kompromisu w tych sprawach, ,ale np jeśli facet oczekuje od kobiety że będzie kosić trawnik a on będzie siedział z piwkiem no to chyba byłoby to dziwne...
Mężczyzna powinien być aktywny i tyle. Nie chodzi o konkretny zestaw umiejętności, ale pozytywne podejście do życia i działania. Siedzenie, narzekanie na ciężki los, nie robienie niczego, aby ten stan zmienić, generalne lenistwo, dyskwalifikują ludzi w moich oczach. Zgadzam się przy tym zarówno z Iceni, jak i Allama. Właściwie obecnie nie ma czynności, której nie mógłby wykonać wezwany specjalista. Wartość mężczyzny w związku nie leży jednak w umiejętności przykręcenia śrubki, ale w byciu prawdziwym partnerem, z którym możliwe jest stworzenie satysfakcjonującej więzi. Co do postu Allama to umiejętność „zrobienia wszystkiego wokół siebie” sprowadza się do samodzielności i zaradności. Jeżeli sam potrafisz zadbać o siebie, jeżeli jesteś w pełni samodzielny, to nie tylko będziesz stanowił prawdziwe wsparcie dla swojej partnerki, ale przede wszystkim motywacją dla wejścia w związek nie będzie znalezienie praczki, kucharki itp. Oczywiście ważne jest to dla osób, które chcą partnerstwa w związku, a nie dla wszystkich jest to ideał.
Bardzo dobry temat pokazuje różnice w mentalności pomiędzy dwoma płyciami
Temat sam w sobie nie pokazuje żadnej mentalności, ale Twoja odpowiedź mówi wszystko o Twojej mentalności
A tak na poważnie to jedyne co powinieneś robić to potrafić wywoływać odpowiedni stan emocjonalny i to wszystko. Kobiety nie działają logicznie ani rozsądnie tylko emocjonalnie.
Jeżeli kobiecie z GIGANTYCZNYM ENTUZJAZMEM powiesz że jesteś psychopatycznym gwałcicielem, to ona odpowie: wow super!
Dodam jeszcze od siebie: po powiedzeniu wow super! rzucę sie takiemu w ramiona Aż żal odmówić entuzjastycznemu gwałcicielowi...
A tak na marginesie, to co konkretnie ćpasz?
Trochę generalizuję
Trochę
Więc jak widzisz one nie zastanawiają się nad tym co robią, one jedynie potrafią czuć.
No, ja też potrafię tylko czuć. Na przykład teraz wyczuwam frustrację i potężny ból doopy. Taka uczuciowa jestem, cóż poradzić.
Kobiety nie działają logicznie ani rozsądnie tylko emocjonalnie. .
No to dowiedziałam się, że nie jestem kobietą.
Man707 ci wszyscy mężczyźni, którzy na (tylko ) tym forum pokazali i pokazują nadal jak bardzo emocjonalnie działają to kim są? Otwórz trochę swój mózg i zauważ, że mężczyźni to nie roboty i emocje posiadają i czasem a nawet często działają pod ich wpływem i że kobiety również potrafią logicznie myśleć i działać. Te sprawy nie są zależne od płci.
A o tym gwałcicielu to żeś pojechał naprawdę. Nie znam kobiety, która na wieść, że ktoś jest gwałcicielem odpowie :wow super (chyba że w strachu żeby nie było widać jej paniki i żeby się ciebie szybko pozbyć).
Witam. Zostawmy wygląd zewnętrzny bo wiadomo że każda kobieta ma swój gust, odłóżmy na bok cechy charakteru i osobowości bo też różnie z tym bywa. Chciałbym zapytać drogie panie co według was powinien umieć zrobić prawdziwy facet? Wiele się mówi że brakuje ZARADNYCH facetów którzy potrafią się posługiwać różnymi narzędziami są, nie umieją naprawić kranu, skręcić półki, są bezradni gdy nastąpi mała awaria przy samochodzie. Jakich prac, umiejętności oczekujecie od swoich facetów? Czy facet który jest dobrym gospodarzem, robiący dużo prac domowych wzbudza jakieś zainteresowanie kobiet?
Oczekuję od faceta takich umiejętności jakie sama posiadam.
Edit:nie wymagam by umiał grać na skrzypcach:) Ale jakby potrafił lepiej niż ja-byłoby super.
A tak serio-musi umieć zrobić wszystko wokół siebie.No i musi umieć rozbić namiot,orientować się na mapie,zrobić drobne naprawy w rowerze,nartach czy aucie.
Klio fragment twojej wypowiedzi kierowanej do mnie: "A tak na marginesie, to co konkretnie ćpasz?" narusza art. 212 § 1 KK, mam nadzieję że wiesz jaka jest za to odpowiedzialność?
10 2016-03-20 19:18:48 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-03-20 19:30:20)
Klio fragment twojej wypowiedzi kierowanej do mnie: "A tak na marginesie, to co konkretnie ćpasz?" narusza art. 212 § 1 KK, mam nadzieję że wiesz jaka jest za to odpowiedzialność?
Nie, nie narusza. O prawie masz takie samo pojęcie, jak o kobietach.
Skoro już o pomówieniach mowa, to dla mnie osobiście jest to czarujące że artykułem tym chce się zasłonić osoba, której cały post jest jednym wielkim pomówieniem, nie tylko jednostki, ale wszystkich kobiet
Bardzo dobry temat pokazuje różnice w mentalności pomiędzy dwoma płyciami
Mężczyzna powinien zaspokajać wszystkie potrzeby kobiety dokładnie tak jak chce tego kobieta, wtedy kiedy tego chce (umiejętność czytania w myślach jest obowiązkowa, jeżeli jeszcze tego nie umiesz to nawet się do tego nie przyznaj). Bez zdawania zbędnych pytań i nie oczekiwać niczego w zamian. Dlaczego? Bo przecież to kobieta należy do słabszej płyci, a facet powinien być twardzielem mającym świadomość tego że jedynym jego celem życiowym jest zaspokojenie wszystkich potrzeb kobiety. I to wszystko. Dasz radę? Albo zapytam inaczej: czy według Ciebie warto?
A tak na poważnie to jedyne co powinieneś robić to potrafić wywoływać odpowiedni stan emocjonalny i to wszystko. Kobiety nie działają logicznie ani rozsądnie tylko emocjonalnie. Jeżeli kobiecie z GIGANTYCZNYM ENTUZJAZMEM powiesz że jesteś psychopatycznym gwałcicielem, to ona odpowie: wow super! A jeżeli normalnym tonem powiesz że jesteś rozsądnym, poukładanym i dobrym człowiekiem to Cie spławi. Nie ważne kim jesteś ani co potrafisz, ważne jak potrafisz się zaprezentować. Trochę generalizuję ale z większością tak wygląda sytuacja. Sam miałem takie przypadki że po dwóch minutach rozmowy z nowo poznaną kobietą dostawałem numer telefonu, a potem dostawałem wiadomość że jest zajęta. Po sprawdzeniu okazywało się że rzeczywiście ma kogoś. Więc jak widzisz one nie zastanawiają się nad tym co robią, one jedynie potrafią czuć. Jeżeli w danym momencie jest fajnie to OK, a jeżeli nie to nara. Ale nie dziw się, one tego nie są zazwyczaj świadome. Większość sklepów wykorzystuje takie emocjonalne podejście organizując "szałowe wyprzedaże". Podobne przykłady można mnożyć bo to temat rzeka.
Nie ty o tym zdecydujesz.
Nie ty o tym zdecydujesz.
Głęboki wdech i wydech. Powtórz tyle razy ile trzeba
I Ty się chłopie dziwisz, że kobiety urywają z Tobą kontakt i nigdy więcej się do Ciebie nie odzywają...
Ich brak empatii i kultury? Nie sądzę. Raczej wietrzą pismo nosem...
Klio fragment twojej wypowiedzi kierowanej do mnie: "A tak na marginesie, to co konkretnie ćpasz?" narusza art. 212 § 1 KK, mam nadzieję że wiesz jaka jest za to odpowiedzialność?
Komuś wiosna za bardzo przygrzała w główkę ? Prokurator, a wcześniej policjanci udusiliby się ze śmiechu. Chcesz za to odpowiadać?
Ohohoho! Ależ się temat rozwinął! Ale pomijając tą kłótnie....
Mieszkam na wsi, i patrze na to z perspektywy takiego gościa który zawsze coś robi koło domu gdy jest co i gdy jest czas wolny. Stąd moje pytanie.
martynap91 - Kocham Cię Są naturalne zajęcia kobiet i są naturalne zajęcia mężczyzn, jakoś nie wyobrażam sobie gdy ja bym miał gotować obiad a moja kobieta rąbać drewno. Oczywiście nie oznacza to że np przy generalnych porządkach przedświątecznych bym nie pomógł, przeciwnie... Chciałbym się angażować, jeździć na zakupy by jak najbardziej odciążyć, pomóc mojej kobiecie z tym wszystkim. Natomiast nie toleruje "partnerstwa" wspomnianego przez Kilo.
Sam widzisz Przegrany jakie podejście mają niektóre kobeity. Im się wydaje że wszystko się im należy, nie mają dystansu do siebie, są zadziorne, obraźliwe i złośliwe bo tak jak pisałem wcześniej nie myślą logicznie tylko emocjonalnie. Biorą wszystko do siebie, a jak kogoś obrażą to zamiast przeprosić jeszcze doleją oliwy do ognia i podkręcą temperaturę nawołując do nienawiści pozostałe osoby. To jest moja ostatnia wypowiedź w tym poście, wole ustąpić niż wchodzić w dyskusje które do niczego nie prowadzą.
powinien być zaradny zyciowo,ogarniety ,powinien twardo stapac po ziemi
Generalnie ludzie powinni być samowystarczalni (może z wyjątkiem tego o czym napisała Iceni - samemu można, tylko po co? skoro razem przyjemnie!). Nawet jeśli facet trzaska super kasę i nie potrzebuje samodzielnie naprawiać cieknący kran... jeden telefon i hydraulik zrobi to lepiej, to jednak dobrze posiadać takie umiejętności i sobie radzić w takich sytuacjach, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. Dotyczy to również kobiet - jeśli potrafi szyć, hodować egzotyczne roślinki, itp. super. W związku ludzie dzięki temu zyskują więcej - bo każdy robi to, co najlepiej potrafi. Czasem wychodzi się poza swoje role - np. mój M. jest teoretykiem ekonomistą, a ja praktykiem i jest OK.
Mężczyzna powinien zaspokajać wszystkie potrzeby kobiety dokładnie tak jak chce tego kobieta, wtedy kiedy tego chce (umiejętność czytania w myślach jest obowiązkowa, jeżeli jeszcze tego nie umiesz to nawet się do tego nie przyznaj).
NIE. Każdy facet, który czyta w myślach czyli zaczyna rozmowę od tekstów typu "bo ty myślisz...", "bo ty chcesz, by...." jest skreślony z kategorii mężczyzn, staje się przezroczysty. Nie ma nic bardziej męczącego niż faceci, którzy lepiej wiedzą ode mnie, co ja myślę, co czuję, jakie mam poglądy, itp.
Powinien umieć słuchać że zrozumieniem, wypracowywać kompromis, szanować kobietę.
No i oczywiście umieć doprowadzić do orgazmu :-P
jakoś nie wyobrażam sobie gdy ja bym miał gotować obiad a moja kobieta rąbać drewno. Oczywiście nie oznacza to że np przy generalnych porządkach przedświątecznych bym nie pomógł, przeciwnie... Chciałbym się angażować, jeździć na zakupy by jak najbardziej odciążyć, pomóc mojej kobiecie z tym wszystkim. Natomiast nie toleruje "partnerstwa" wspomnianego przez Kilo.
Paradoksalnie właśnie piszesz o tym partnerstwie, którego podobno nie tolerujesz
Paradoksalnie właśnie piszesz o tym partnerstwie, którego podobno nie tolerujesz
Ehh, to co lepiej żłopać piwo przed tv a kobieta ma z***ć? W Normalny biały dzień kobieta zaradna daje sobie radę, lecz gdy przychodzi np czas wielkich porządków i zakupów to przecież nie zostawie jej z tym wszystkim samej... Czytajcie ze zrozumieniem...
Nie ma nic bardziej męczącego niż faceci, którzy lepiej wiedzą ode mnie, co ja myślę, co czuję, jakie mam poglądy, itp.
Miałam to samo napisać, ale mnie uprzedziłaś . Ja, jeśli czegoś oczekuję, to mówię wprost i alergicznie nie znoszę, kiedy mężczyźni nie słuchając uważają, że jest tak, jak im się wydaje, przy czym za nic nie chcą przyjąć do wiadomości, że mogą się mylić. Potem zaczyna się uszczęśliwianie na siłę, a kiedy ostatecznie okaże się, że to męskie wyobrażenie do rzeczywistości ma się jednak nijak, to jeszcze na koniec pojawiają się pretensje.
Czy kieruję się emocjami? Na pewno, na przykład empatią, ale ta nie przesłania mi logicznego myślenia.
I wreszcie odpowiadając na tytułowe pytanie - mężczyzna powinien być rozgarnięty i chętny, tylko tyle i aż tyle, bo wtedy nad wszystkim zapanuje i ze wszystkim sobie poradzi, jak nie sam, to z pomocą osób trzecich. Nie mam jakiegoś określonego zestawu umiejetności, których posiadanie sprawia, że można mężczyznę nazwać prawdziwym.
allama napisał/a:Paradoksalnie właśnie piszesz o tym partnerstwie, którego podobno nie tolerujesz
Ehh, to co lepiej żłopać piwo przed tv a kobieta ma z***ć?
A wskazesz mi proszę, gdzie ja to mniej więcej napisałam?
Wiesz w ogóle jaka jest koncepcja partnerstwa w związku?
Przegrany napisał/a:allama napisał/a:Paradoksalnie właśnie piszesz o tym partnerstwie, którego podobno nie tolerujesz
Ehh, to co lepiej żłopać piwo przed tv a kobieta ma z***ć?
A wskazesz mi proszę, gdzie ja to mniej więcej napisałam?
Wiesz w ogóle jaka jest koncepcja partnerstwa w związku?
Słowo partnerstwo obrzydziło mi już dostatecznie lewactwo stąd ta niechęć. Kojarzy mi się to z głupimi feminazistkami i jakimś równouprawnieniem, tzn. "kobiety są na równi z mężczyznami"... Mamy razem robić to samo, razem gotować, razem dłubać przy samochodzie, razem jeździć do lasu po drewno. bo kobieta nie jest kimś gorszym i ma do tego prawo. Czy może wykonywać ciężkie prace fizyczne? Oczywiście że może, tylko pytanie: PO JAKĄ CHOLERE SKORO MA OD TEGO FACETA? Czułbym się poniżony gdyby kobieta chciała mnie wyręczyć z takich obowiązków. Natomiast w drugą stronę jest już troszkę inaczej. Pisałem o tym wcześniej.
A co w sytuacji gdy tych ciężkich prac fizycznych nie ma? Ogrzewanie jest centralne, samochód serwisuje mechanik. Duże zakupy przywozi sklep raz w miesiącu.
Bierzesz się za sprzątanie i gotowanie?
A jakie ciężkie prace fizyczne wykonuje facet? Bo mój żadnych, tak samo zresztą jak ja. Nie rąbiemy drewna, nie wnosimy mebli itp.
A jakie ciężkie prace fizyczne wykonuje facet? Bo mój żadnych, tak samo zresztą jak ja. Nie rąbiemy drewna, nie wnosimy mebli itp.
To chyba nie ten kierunek myślenia. Wyobraź sobie, że masz fantazję na wakacje - tydzień w dziczy (np. w Beskidzie Niskim - są takie miejsca odcięte od cywilizacji) ... i ktoś musi narąbać drewna, przynieść wodę, albo sąsiad z góry zalał mieszkanie i szybko musisz po przesuwać meble, by nie nasiąkały wilgocią.
Takie cechy jak siła, itp są potrzebna, co nie oznacza, że na co dzień trzeba z nich korzystać... zwłaszcza jeśli facet zarabia dużo kasy i może wezwać speca do roboty. W takich sytuacjach bardziej wartościowa jest zaradność, że facet zorganizuje remont, a nie będzie czekał miesiącami, bo jemu nie przeszkadza wilgoć i zacieki na ścianie.
cslady napisał/a:A jakie ciężkie prace fizyczne wykonuje facet? Bo mój żadnych, tak samo zresztą jak ja. Nie rąbiemy drewna, nie wnosimy mebli itp.
To chyba nie ten kierunek myślenia. Wyobraź sobie, że masz fantazję na wakacje - tydzień w dziczy (np. w Beskidzie Niskim - są takie miejsca odcięte od cywilizacji) ... i ktoś musi narąbać drewna, przynieść wodę, albo sąsiad z góry zalał mieszkanie i szybko musisz po przesuwać meble, by nie nasiąkały wilgocią.
Takie cechy jak siła, itp są potrzebna, co nie oznacza, że na co dzień trzeba z nich korzystać...
Ok, ale to jest potrzebne od czasu do czasu. Od czasu do czasu ja odpalam maszynę do szycia.
A na codzień? Gotuje? Sprząta?
Moim zdaniem niektórzy faceci źle pojmują równouprawnienie i dlatego tak się bulwersują (albo to ja źle rozumiem). Według mnie nie chodzi o to, żeby WSZYSTKO robić po równo. W normalnym związku wygląda to tak, że ludzie dzielą się obowiązkami robiąc to, co lubią lub co tolerują robić. Fajnie jest, gdy facet też umie coś ugotować, ale jeśli nie umie i nie lubi, to może woli np. sprzątać, robić pranie, zmywać naczynia? Chodzi tylko o to, żeby dzielić się obowiązkami w miarę równo, by nie wyglądało to tak, że jedna strona haruje, a druga siedzi przed tv. A sam podział obowiązków można sobie ustalić. Typowo męskie rzeczy robi się raz na ruski rok (o ile w ogóle). A niektórzy faceci (pojedyncze sztuki) chyba lubią robić sobie takie wymówki, by móc się obijać po pracy. Mieszkam z moim facetem już kilka dobrych lat, a naprawdę nie umiem sobie przypomnieć typowo męskiej sprawy, którą musiał wykonać akurat on. Nie dlatego, że latam z wiertarką i kluczem francuskim. Po prostu nie było takiej konieczności.
Dokładnie. Partnerstwo to wzajemne uzupełnianie się, a nie robienie wszystkiego razem. To jakieś chore pojmowanie tego. Ja gotuję, a ona sprząta. Ja nienawidzę sprzątać, a ona gotować. Ja lubię gotować, a ona coś poprzestawiać itd. Zresztą skąd u niektórych pojmowanie, że gotowanie to kobiece zajęcie skoro większość kucharzy to jednak faceci. Czy to nie jest więc zajęcie męskie? Ilu wymienisz znany kucharzy z imienia i nazwiska. Na szybko kilku. A kobiet? Jedną? Dwie?:)
Moim zdaniem dzisiaj nie ma już 100% cech męskich czy żeńskich. Jednakże dla mnie najbardziej "męskie" atrybuty to: asertywność i żelazna konsekwencja. Oczywiście te same cechy mogą być 'żeńskie'.
Generalnie facet powinien płynąć pod prąd bo z prądem spływają śmieci.
Dodam jeszcze, że wszelkie sztuczne i trwałe podziały (np. Ty zawsze gotujesz, ja zawsze sprzątam) bywają niepraktyczne w realnym życiu. Bardziej chodzi o taką zwykłą empatię i troskę o partnera. Jeżeli kobieta ma w pracy wyjątkowo ciężki okres, a do jej obowiązków domowych należy np. gotowanie, to chyba każdy normalny facet ogarnie się wtedy i sam coś ugotuje? Niektórzy się zachowują, jakby zwykłe czynności dnia codziennego miały ich zabić albo były jakąś ujmą na honorze. Dla mnie te obowiązki domowe nawet nie muszą zawsze równo się rozkładać, bo to przecież zależy - ktoś może mieć cięższą pracę, ktoś lżejszą itp. Grunt, by odciążać tę bardziej zmęczoną osobę i jakoś tam troszczyć się o siebie, a nie wytykać sobie palcem co kto powinien zrobić i czyja to akurat była kolej.
Neiktórzy jak nie mają jasnego podziału i spisu zadań to się najnormalniej w świecie gubią.
Wystarczą dobre chęci i zdrowy rozsądek. Nie rozumiem takich sytuacji jak np. teraz u mojej koleżanki, która jest na urlopie macierzyńskim. Ma dwójkę małych dzieci (bliźniaki) i duży dom do ogarnięcia. Po całym dniu jest padnięta. Wszystko musi robić sama, bo przecież w tej chwili nie pracuje. To nic, że facet ma lekką pracę w której się nie przemęcza, ale przecież podział to podział. Pan i władca przynosi do domu pieniądze i on wymaga. A wieczorami struga dobrego tatusia, bo przychodzi na gotowe i jego aktywność ogranicza się do zabaw z dziećmi i czytania im bajek (dobre i to). Ja tam sobie nie wyobrażam, by tak wykorzystywać osobę, którą podobno się kocha. Może jeszcze ma mu być wdzięczna za to utrzymywanie? Jeśli ktoś ma o sobie i swojej pracy przesadnie wybujałe mniemanie, to osobiście uciekam jak najdalej.
No to u mnie jest trochę inaczej. Żona jest na macierzyńskim i zajmuje się domem. Rano jak ja wstaję przed pracą to robię jej kawkę i śniadanko bo i tak robię dla siebie. Przy okazji butlę dla małej, bo mała wstaje tak jak ja. W pracy się specjalnie nie przemęczam, bo mam biurową więc po pracy przejmuję obowiązki typu gotowanie, kąpanie małej itd. To jest dla mnie naturalne. Jak mam wolne to biorę małą żeby żona sobie pospała dłużej, bo w tygodniu to ona w nocy zajmuje się małą żebym ja był wyspany do pracy. To wszystko jest naturalne bez żadnych ustaleń.
No i właśnie o to mi chodzi, że u normalnych ludzi tak to powinno wyglądać, a nie jakieś podziały męskie-kobiece albo ja zawsze robię to, a on tamto, bo inaczej korona mi z głowy spadnie.
To wszystko jest naturalne bez żadnych ustaleń.
Właśnie o tę empatię, wzajemne zrozumienie i zwykłą chęć tutaj chodzi. Na przykład jeśli oboje pracują, to obiad nastawia ta osoba, która wcześniej wróci. Zakupy może zrobić ten, kto akurat ma więcej czasu. I tak dalej, i tak dalej.
U mnie w domu panuje jakiś tam podział obowiązków, część robimy wspólnie, ale też częścią zajmuję się głównie ja, a częścią głównie mąż. Jestem na tyle ogarnięta, że jak trzeba to coś tam sobie zlutuję, pomaluję albo obsłużę wiertarkę, tak samo mężowi korona z głowy nie spada, kiedy przyszyje sobie oderwany guzik albo wyprasuje koszulę, ale... standardowo to on biega z wiertarką i maluje ściany, a ja przyszywam i prasuję. Są jednak takie rzeczy, których jedno z nas zupełnie nie potrafi, wtedy cudownie jest mieć kogoś, kto nas w tym uzupełni.
umieć zarobić na siebie i dzieci
naprawić kontakt, przymocować półkę itp.
wykonywać prace domowe np. gotowanie, zmywanie
umieć zorganizować wyjazd, nie bać się nowych miejsc
A co w sytuacji gdy tych ciężkich prac fizycznych nie ma? Ogrzewanie jest centralne, samochód serwisuje mechanik. Duże zakupy przywozi sklep raz w miesiącu.
Bierzesz się za sprzątanie i gotowanie?
Mieszkam w takim miejscu gdzie zawsze jest coś do roboty. A w lecie gdy ma się czas wolny/urlop jest np na budowa u szwagra, betoniarka, zaprawa i te sprawy Zawsze zbierają się faceci i przy tym robią, a mama i siostra gotują dla nich obiad, jakoś nie wyobrażam sobie byśmy się zamienili miejscami
W moim środowisku dużo się robi własnie takich rzeczy: rolnictwo, stolarka, budownictwo... i jeśli nawet nie uczyłem się tego w szkole bo poszedłem na inny kierunek to nauczyłem się tego właśnie przy takich wakacyjnych pracach, z tatą, wujkiem, sąsiadami... nie jestem wielkim specjalistą ze wszystkiego bo to niemożliwe ale warto coś umieć zrobić tak jak to napisała @Averyl Piszę jak to wygląda z mojej perspektywy dlatego pytanie zadałem z ciekawości...
A jakie ciężkie prace fizyczne wykonuje facet? Bo mój żadnych
Współczuję.
Moim zdaniem niektórzy faceci źle pojmują równouprawnienie i dlatego tak się bulwersują (albo to ja źle rozumiem). Według mnie nie chodzi o to, żeby WSZYSTKO robić po równo. W normalnym związku wygląda to tak, że ludzie dzielą się obowiązkami robiąc to, co lubią lub co tolerują robić. Fajnie jest, gdy facet też umie coś ugotować, ale jeśli nie umie i nie lubi, to może woli np. sprzątać, robić pranie, zmywać naczynia? Chodzi tylko o to, żeby dzielić się obowiązkami w miarę równo, by nie wyglądało to tak, że jedna strona haruje, a druga siedzi przed tv. A sam podział obowiązków można sobie ustalić. Typowo męskie rzeczy robi się raz na ruski rok (o ile w ogóle). A niektórzy faceci (pojedyncze sztuki) chyba lubią robić sobie takie wymówki, by móc się obijać po pracy. Mieszkam z moim facetem już kilka dobrych lat, a naprawdę nie umiem sobie przypomnieć typowo męskiej sprawy, którą musiał wykonać akurat on. Nie dlatego, że latam z wiertarką i kluczem francuskim. Po prostu nie było takiej konieczności.
Nie ma różnych definicji równouprawnienia, feminazistki jasno się wyrażały: że nie ma różnicy między kobietą i mężczyzną, czyli jednocześnie wykluczają podział płci.
No ja z kolei gotuje bardzo kiepsko, zmusiłem się do nauki tylko dlatego że zostałem studentem, jakoś sobie radze lecz jestem w tym marny Pomijając już wcześniejszą lekko złośliwą moją odpowiedź na (w moim odczuciu) lekko złośliwe pytanie. Nie wiem gdzie mieszkacie, ale jeśli mieszkacie w mieście w bloku to faktycznie nie ma tyle obowiązków.
Dokładnie. Partnerstwo to wzajemne uzupełnianie się, a nie robienie wszystkiego razem. To jakieś chore pojmowanie tego. Ja gotuję, a ona sprząta. Ja nienawidzę sprzątać, a ona gotować. Ja lubię gotować, a ona coś poprzestawiać itd. Zresztą skąd u niektórych pojmowanie, że gotowanie to kobiece zajęcie skoro większość kucharzy to jednak faceci. Czy to nie jest więc zajęcie męskie? Ilu wymienisz znany kucharzy z imienia i nazwiska. Na szybko kilku. A kobiet? Jedną? Dwie?:)
https://www.youtube.com/watch?v=rbh-FQV1uzc - Zgadza się, partnerstwo to wzajemne uzupełnianie się
A ja Ci nie wymienię żadnych kucharzy bo się tym nie interesuję i to nie jest moja dziedzina, także zonk
Moim zdaniem dzisiaj nie ma już 100% cech męskich czy żeńskich. Jednakże dla mnie najbardziej "męskie" atrybuty to: asertywność i żelazna konsekwencja. Oczywiście te same cechy mogą być 'żeńskie'.
Generalnie facet powinien płynąć pod prąd bo z prądem spływają śmieci.
Witamy w cywilizacji unijnej... krainie zdychającej...
Dodam jeszcze, że wszelkie sztuczne i trwałe podziały (np. Ty zawsze gotujesz, ja zawsze sprzątam) bywają niepraktyczne w realnym życiu. Bardziej chodzi o taką zwykłą empatię i troskę o partnera. Jeżeli kobieta ma w pracy wyjątkowo ciężki okres, a do jej obowiązków domowych należy np. gotowanie, to chyba każdy normalny facet ogarnie się wtedy i sam coś ugotuje? Niektórzy się zachowują, jakby zwykłe czynności dnia codziennego miały ich zabić albo były jakąś ujmą na honorze. Dla mnie te obowiązki domowe nawet nie muszą zawsze równo się rozkładać, bo to przecież zależy - ktoś może mieć cięższą pracę, ktoś lżejszą itp. Grunt, by odciążać tę bardziej zmęczoną osobę i jakoś tam troszczyć się o siebie, a nie wytykać sobie palcem co kto powinien zrobić i czyja to akurat była kolej.
No i tu się pojawia ta magiczna "praca" obojga "partnerów". Wyobraźcie sobie że są jeszcze rodziny gdzie facet pracuje, a kobieta zajmuje się domem i dziećmi, ba i jest szczęśliwa! Nie narzeka że jest kurą domową. A facet pracuje by utrzymać rodzinę, by kobieta mogła zrobić zakupy. Niesamowite prawda? Ja pochodzę z tradycyjnej polskiej konserwatywnej rodziny. I tak właśnie było. Wiele facetów, w tym także ja marzy o tym by tak sobie własnie ułożyć życie. Zanim mnie nazwiecie: wieśniakiem i jaskiniowcem pragnę przeczytać moje wcześniejsze posty tylko ze zrozumieniem! Nie mam nic do kobiet pracujących, jeśli mają talent i są dobre w tym co robią (jakaś kreatywna fajna praca) to ok, lecz większość kobiet jest ZMUSZONYCH do nudnej pracy np w Tesco. Czy to wina ich facetów bo mało zarabiają? "Mogli przecież się uczyć, rozwijać a nie tylko głupią zawodówke elektryka/spawacza/murarza kończyć a teraz nie ma pieniędzy by sobie na coś odłożyć, niech najlepiej jadą za granice!!! " Oj nie... Przede wszystkim to wina chorego systemu podatkowego który nas niszczy, brakuje po prostu tych pieniędzy... A druga sprawa to ten postępowy zachód w postaci tej wcześniej wspomnianej cywilizacji unijnej wmawia kobietom że muszą pracować bo hurr durr postęp!
Wystarczą dobre chęci i zdrowy rozsądek. Nie rozumiem takich sytuacji jak np. teraz u mojej koleżanki, która jest na urlopie macierzyńskim. Ma dwójkę małych dzieci (bliźniaki) i duży dom do ogarnięcia. Po całym dniu jest padnięta. Wszystko musi robić sama, bo przecież w tej chwili nie pracuje. To nic, że facet ma lekką pracę w której się nie przemęcza, ale przecież podział to podział. Pan i władca przynosi do domu pieniądze i on wymaga. A wieczorami struga dobrego tatusia, bo przychodzi na gotowe i jego aktywność ogranicza się do zabaw z dziećmi i czytania im bajek (dobre i to). Ja tam sobie nie wyobrażam, by tak wykorzystywać osobę, którą podobno się kocha. Może jeszcze ma mu być wdzięczna za to utrzymywanie? Jeśli ktoś ma o sobie i swojej pracy przesadnie wybujałe mniemanie, to osobiście uciekam jak najdalej
Ale co konkretnie musi robić sama? W czym jej nie pomaga? Nie żebym się czepiał tej dwójki dzieci, ale kiedyś rodziny były większe, spokojnie ludzie dawali sobie radę i nikt nie narzekał
Przegrany, nie ma co roztrząsać tematu - jesteś zwolennikiem tradycyjnego podziału ról (takie Twoje święte prawo), teraz wystarczy znaleźć partnerkę z takim samym podejściem. Dzięki temu zamiast ze sobą walczyć i wzajemnie się do czegoś przekonywać, bo to z reguły tak się kończy, oboje będziecie szczęśliwi. Koniec i kropka .
teraz wystarczy znaleźć partnerkę
Życzyłbym sobie tego
Z jednej strony myślę, że miło byłoby mieć faceta, który umie wykonać drobne naprawy w domu (typu elektryka czy hydraulika, na których się zupełnie nie znam), bo nie musiałabym wydawać pieniędzy na specjalistów czy też dzwonić po jakiegoś wujka, kiedy coś się zepsuje. Jednak z drugiej strony zupełnie nie są to umiejętności, które uważam za niezbędne u mojego partnera czy mężczyzny w ogóle, ważniejsze są dla mnie inne cechy czy umiejętności. Dla przykładu prędzej popatrzę z politowaniem na faceta, który nie potrafi ugotować obiadu czy nastawić pralki, niż na takiego, który nie umie naprawić gniazdka.
Wyobraźcie sobie że są jeszcze rodziny gdzie facet pracuje, a kobieta zajmuje się domem i dziećmi, ba i jest szczęśliwa! Nie narzeka że jest kurą domową. A facet pracuje by utrzymać rodzinę, by kobieta mogła zrobić zakupy. Niesamowite prawda? (...) A druga sprawa to ten postępowy zachód w postaci tej wcześniej wspomnianej cywilizacji unijnej wmawia kobietom że muszą pracować bo hurr durr postęp!
Wydaje mi się, że tutaj zupełnie nie o postęp czy feminizm chodzi. Na przykład ja, gdybym nagle zapewniła sobie pewne i stałe źródło utrzymania bez wysiłku (takie jak duża wygrana w totka), prawdopodobnie nie przepracowałabym zawodowo ani jednego dnia więcej Ale nie mając szczęścia w grach losowych pracuję, bo nie chcę być od nikogo zależna. Wolę pracować, niż znaleźć sobie bogatego męża, bo tego nie uważam za "pewne i stałe źródło dochodu". Rozumiem i szanuję to, że są osoby, dla których tradycyjny model rodziny jest tym najbardziej pożądanym i odpowiednim, ale osobiście uważam, że żaden związek nie jest dany "na zawsze" i w każdej chwili istnieje ryzyko, że zapragniemy ten związek zakończyć (nie mówiąc o przypadkach takich, jak porzucenie czy owdowienie). Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której przestaję czuć się szczęśliwa z moim partnerem/mężem, ale trwam przy nim dlatego, że sama nie byłabym w stanie się utrzymać.
Współczuję.
Współczujesz, że nie wykonujemy ciężkich prac?
Nie wiem gdzie mieszkacie, ale jeśli mieszkacie w mieście w bloku to faktycznie nie ma tyle obowiązków.
Mam dom z ogrodem, więc robota zawsze jest, gdy chce się ją znaleźć.
43 2016-03-21 23:16:48 Ostatnio edytowany przez Przegrany (2016-03-21 23:18:28)
Dla przykładu prędzej popatrzę z politowaniem na faceta, który nie potrafi ugotować obiadu czy nastawić pralki, niż na takiego, który nie umie naprawić gniazdka.
Wydaje mi się, że tutaj zupełnie nie o postęp czy feminizm chodzi. Na przykład ja, gdybym nagle zapewniła sobie pewne i stałe źródło utrzymania bez wysiłku (takie jak duża wygrana w totka), prawdopodobnie nie przepracowałabym zawodowo ani jednego dnia więcejAle nie mając szczęścia w grach losowych pracuję, bo nie chcę być od nikogo zależna. Wolę pracować, niż znaleźć sobie bogatego męża, bo tego nie uważam za "pewne i stałe źródło dochodu". Rozumiem i szanuję to, że są osoby, dla których tradycyjny model rodziny jest tym najbardziej pożądanym i odpowiednim, ale osobiście uważam, że żaden związek nie jest dany "na zawsze" i w każdej chwili istnieje ryzyko, że zapragniemy ten związek zakończyć (nie mówiąc o przypadkach takich, jak porzucenie czy owdowienie). Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której przestaję czuć się szczęśliwa z moim partnerem/mężem, ale trwam przy nim dlatego, że sama nie byłabym w stanie się utrzymać.
Z tym gotowaniem to może bym jeszcze zrozumiał (tym bardziej zawaansowanym oczywiście, każdy na szybko zrobi sobie jajecznice czy zje zupe z torebki ), ale żeby nie umieć nastawić pralki to faktycznie wstyd.
Gdybym mieszkał z dziewczyną, a nie mielibyśmy dziecka to nic nie stałoby na przeszkodzie ona sobie pracowała i miała pieniążki np na swoje zachcianki, każdy człowiek gdy troszkę popracuje uczy się szacunku do pieniędzy, lecz np w takich sytuacjach gdy wychodzimy gdzieś razem do kina, restauracji czy na dyskoteke to oczywiście płacę ja Gdy jednak pojawi się w naszym życiu dziecko to wszystko się już zmienia. Nie każda chciałaby mieć bogatego męża, lecz każda chciałaby aby jej mężczyzna zarabiał dostatecznie dużo by spokojnie wystarczało, niestety Państwo (nasze kochane rządy i ich socjalistyczne rozwiązania) nam w tym skutecznie przeszkadza, pisałem wcześniej. Co do rozstania, nie życzę tego nikomu i zrozumiałe jest że sytuacja się zmienia.
Przegrany, a wyobraz sobie, ze sa kobiety (i to wiele!), które chcą pracować, bo je to spelnia, bo maja amibicje.
Sposób w jaki piszesz o pracy dla plci pięknej jest jakbys uwazal to za nieważne, choć nieszkodliwe hobby, a nie powazna posade. Z drugiej strony, z tego wynika, ze facet to wol roboczy co ma pracować na szlachcianke na wlosciach. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna. W dzisiejszych czasach kobieta raczej nie ma możliwości mienia pokojówki, kucharki i niani. Ona faktycznie musi wyrobić ten pelny etat w domu, nawet jak facet ja utrzymuje. Zajmowanie się malym dzieckiem 24 godziny na dobe to mordega (pewnie dlatego nie mam dzieci)- placze, trzeba przewijać, zabawiać, karmic CALY CZAS- i do tego gotowac i ogarniać dom. To jest przynajmniej 12 godzin bez wytchnienia plus przerwy w nocy. Wyobraz sobie pracowanie w popularnej restauracji od rana do wieczora i to da Ci prawdziwy obraz pracy kobiety z malym dzieckiem w domu.
U nas w domu wszystkie skrecanie mebli, kładzenie tapet, malowanie, hydraulikę sama robie, bo mam smykalke i lubie. To samo z gotowaniem, choć Misiu czasem sam cos przyzadza, jak padam na pysk. Sprzatamy razem, mamy grafik i kazy wie co robi. Zakupy robimy razem. Jedynie ogrod to oaza mojego faceta bo z niego prawdziwy ogrodnik
Chociaz mój partner zarabia dużo i moglibyśmy komfortowo zyc z jego zarobkow, nie wyobrażam sobie zycia w izolacji w domu, braku zawodu, braku celów zawodowych, poczucia dumy z samej siebie. Dlatego pracuje, dlatego się rozwijam- bo chce być KIMS, a nie tylko pomocą domowa czy zabawka.
Przegrany, a wyobraz sobie, ze sa kobiety (i to wiele!), które chcą pracować, bo je to spelnia, bo maja amibicje.
Sposób w jaki piszesz o pracy dla plci pięknej jest jakbys uwazal to za nieważne, choć nieszkodliwe hobby, a nie powazna posade. Z drugiej strony, z tego wynika, ze facet to wol roboczy co ma pracować na szlachcianke na wlosciach. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna. W dzisiejszych czasach kobieta raczej nie ma możliwości mienia pokojówki, kucharki i niani. Ona faktycznie musi wyrobić ten pelny etat w domu, nawet jak facet ja utrzymuje. Zajmowanie się malym dzieckiem 24 godziny na dobe to mordega (pewnie dlatego nie mam dzieci)- placze, trzeba przewijać, zabawiać, karmic CALY CZAS- i do tego gotowac i ogarniać dom. To jest przynajmniej 12 godzin bez wytchnienia plus przerwy w nocy. Wyobraz sobie pracowanie w popularnej restauracji od rana do wieczora i to da Ci prawdziwy obraz pracy kobiety z malym dzieckiem w domu.
U nas w domu wszystkie skrecanie mebli, kładzenie tapet, malowanie, hydraulikę sama robie, bo mam smykalke i lubie. To samo z gotowaniem, choć Misiu czasem sam cos przyzadza, jak padam na pysk. Sprzatamy razem, mamy grafik i kazy wie co robi. Zakupy robimy razem. Jedynie ogrod to oaza mojego faceta bo z niego prawdziwy ogrodnik
Chociaz mój partner zarabia dużo i moglibyśmy komfortowo zyc z jego zarobkow, nie wyobrażam sobie zycia w izolacji w domu, braku zawodu, braku celów zawodowych, poczucia dumy z samej siebie. Dlatego pracuje, dlatego się rozwijam- bo chce być KIMS, a nie tylko pomocą domowa czy zabawka.
Przedstawicielko cywilizacji unijnej, najpierw naucz się czytać ze zrozumieniem a potem pisz na forum. Jeszcze raz piszę, jeśli kobieta jest szczęśliwa w pracy, spełnia się zawodowo tak jak Ty to fajnie, tylko po co terroryzować na siłę wszystkie kobiety i wmawiać im że zajęcie się domem jest be. Że dosłownie WSZYSTKIE tak mogą, ba muszą!. Mam na myśli te ogłupiające programy emitowane na kanałach o pełnych kapitałach niemieckich czy tam amerykańskich nie promujących ludzkich wartości (dzień dobry tvn itp). I te prace do których się kobiety pchają na siłę bo mają ambicje bycia "kimś", no właśnie, kim? Czyżby w waszej cywilizacji wracało do łask hasło "Arbeit macht frei "? Teraz coraz więcej kobiet wpycha się na siłę do polityki przez te parytety na listach wyborczych. Przecież to absurd, kobiety z reguły mniej znają się na polityce niż mężczyźni, i na listach często trafiają panie z łapanki, jeśli kobieta-polityk jest dobra nie są potrzebne jej żadne parytety (Przykład: Margaret Thatcher) Nie dziwie się ze nie macie dzieci bo po co wam dzieci skoro macie pracę? Ze zdumieniem czytam z jaką pogardą opisujesz pracę kobiet " bo chce być KIMS a nie tylko pomocą domowa czy zabawka". Tak jakby praca w domu była czymś gorszym. Wstyd, jak na postępową kobietę...
Ze zdumieniem czytam z jaką pogardą opisujesz pracę kobiet " bo chce być KIMS a nie tylko pomocą domowa czy zabawka". Tak jakby praca w domu była czymś gorszym. Wstyd, jak na postępową kobietę...
Jeśli mam być szczera, to w poście Beyondblackie nie zauważyłam pogardy dla kobiet zajmujących się domem .
Przegrany napisał/a:Ze zdumieniem czytam z jaką pogardą opisujesz pracę kobiet " bo chce być KIMS a nie tylko pomocą domowa czy zabawka". Tak jakby praca w domu była czymś gorszym. Wstyd, jak na postępową kobietę...
Jeśli mam być szczera, to w poście Beyondblackie nie zauważyłam pogardy dla kobiet zajmujących się domem
.
Trudno, co ja Ci poradzę
Jeśli kobieta może mieć pracę, którą lubi i do której chodzi z przyjemnością, to raczej nic dziwnego, że nie chce się ograniczać wyłącznie do bycia żoną i matką. Można mieć to i to. A jeśli kobieta woli zajmować się domem i nie pracować, to też dobrze. Ważne, by to ona była szczęśliwa. Nie widzę tutaj oceniania.
Trudno, co ja Ci poradzę
Możliwości są dwie - albo ja czegoś nie zauważam, albo to Ty widzisz coś, czego nie było, czyli nadinterpretujesz.
Teraz coraz więcej kobiet wpycha się na siłę do polityki przez te parytety na listach wyborczych. Przecież to absurd, kobiety z reguły mniej znają się na polityce niż mężczyźni, i na listach często trafiają panie z łapanki, jeśli kobieta-polityk jest dobra nie są potrzebne jej żadne parytety (Przykład: Margaret Thatcher) Nie dziwie się ze nie macie dzieci bo po co wam dzieci skoro macie pracę? Ze zdumieniem czytam z jaką pogardą opisujesz pracę kobiet " bo chce być KIMS a nie tylko pomocą domowa czy zabawka". Tak jakby praca w domu była czymś gorszym. Wstyd, jak na postępową kobietę...
Jasne, walmy z armaty stereotypami: kobiety nie maja umysły do polityki i trafiają tam z litości parytetow, ludzie nie maja dzieci bo lewacy wyprali im mozgi by praca zastepowala wszystko. Facet, jeżeli ktokolwiek okazuje brak szacunku do kobiet, to nie jestem to ja. Poza tym, praca oznacza niezaleznosc finansowa. Niewazne co zycie we mnie rzuci, co będzie z moim związkiem, z moim zdrowiem czy praca partnera, ja mam back up, mam oszczednosci i możliwość utrzymywania siebie, co chyba każdy przyzna, jest ważne, niezależnie od plci.
Nigdzie nie napisałam, ze jeżeli kobieta CHCE zostać w domu z dziecmi, to jest gorsza i jakas glupia. Wrecz przeciwnie, napisałam jaka ciezka to robota jest, czego Ty wydajesz się kompletnie nie zauwazac, bo wypisujesz jakies banialuki o tym, ze nie wiesz w czym niby facet mialby pomagać przy potomstwie, jakby dbanie o niemowlaka to było pol godzinki dziennie zawiniecie w bety. Jako porównanie, slabe bo slabe, ale jakies, proponuje kupic sobie małego szczeniaczka i wtedy zobaczysz ile pracy wymaga dbanie o kogos bez regulacji funkcji wydalania, kto ciagle placze bez powodu, budzi się dziesięć razy w nocy i generalnie totalnie Cie monopolizuje.
Przegrany, czekaj czekaj. Czyli zakładając przez chwilę, że mieszkalbys w bloku. Pracujesz, Twoja żona siedzi w domu z dziećmi i co? Przychodzisz z pracy i siup przed telewizor?
Przegrany, ja również mam wrażenie, że czytasz tylko to co chcesz, a resztę pomijasz i konsekwentnie ignorujesz lub przekręcasz, więc proszę, może nie zwracaj innym uwagi na to, że nie czytają ze zrozumieniem... Z Twoich postów również wylewa się pogarda - dla niektórych kobiet, dla systemu, dla "lewactwa", generalnie dla ludzi, którzy mają inne poglądy niż Ty... trudno się z kimś takim dyskutuje, pomimo najszczerszych chęci.
Czyżby w waszej cywilizacji wracało do łask hasło "Arbeit macht frei "?
Ale, jak by na to nie patrzeć, w tym kontekście jest to dość prawdziwe hasło. Pracujesz - masz swoje życie, pieniądze i zapewnione bezpieczeństwo, o czym pisze Beyondblackie. Nie pracujesz - jesteś zawsze zależny od innych.
53 2016-03-22 09:31:57 Ostatnio edytowany przez Martainn (2016-03-22 09:33:22)
Tak mieszkam sobie już kilka lat na swoim i zastanawiam się co to takiego zajmowanie się domem w mieście. Szczególnie jak się nie ma dzieci. Przecież ogarnięcie niedużego mieszkania jakie ma większość ludzi + ugotowanie obiadu zrobienie zakupów to niewielki wycinek z całego dnia. Najnormalniej na świecie jest to przeraźliwie nudne. Jak ja siedzę w domu to po paru dniach jest wynudzony, bo jak ktoś na bieżąco dba o porządek to po prostu w tym domu nie ma co robić. Nawet jak jest dziecko to też nie jest to jakiś wielki problem, kiedy właśnie jest partnerstwo i obie strony się wzajemnie uzupełniają. Nasza córka ma dopiero 7 miesięcy a żona już wróciła do pracy na kilka godzin. Nie miałem żadnego problemu, żeby w tym czasie zostać z córką i się nią zająć. Więcej. Bardzo mi się to podobało, że byliśmy sami, mogliśmy się bawić. Córce też się raczej podobało bo była bardzo wesoła, a wieczorem padła i przespała praktycznie całą noc. Zresztą jak zarabiamy i pracujemy oboje to mamy więcej pieniędzy i możemy sobie pozwolić na wyjazdy, wyjścia itd. Dla mnie taki tradycyjny podział byłby przeraźliwie nudny. Ale co kto lubi. Musisz sobie znaleźć po prostu kobietę której taki tradycyjny podział również odpowiada. Pewnie takie są. Na siłę i tak nikogo nie zmienisz, więc próba "przekabacenia" osoby nie uznającej tradycyjnych podziałów jest zwykłą stratą czasu.
Czyżby w waszej cywilizacji wracało do łask hasło "Arbeit macht frei "
Tak. Pracując i zarabiając jesteś niezależny. Kobieta niepracująca i zajmująca się domem jest zależna od męża. Co niestety dość często ma tragiczne skutki. Widać zresztą to po forum. Pracujesz? Zarabiasz na siebie? Jesteś wolny, niezależny. Nie musisz liczyć na łaskę i niełaskę "Pana". Więc w tym sensie hasło jest prawdziwe.
54 2016-03-22 10:20:19 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-03-22 13:23:48)
Przedstawicielko cywilizacji unijnej, najpierw naucz się czytać ze zrozumieniem a potem pisz na forum. Jeszcze raz piszę, jeśli kobieta jest szczęśliwa w pracy, spełnia się zawodowo tak jak Ty to fajnie, tylko po co terroryzować na siłę wszystkie kobiety i wmawiać im że zajęcie się domem jest be. Że dosłownie WSZYSTKIE tak mogą, ba muszą!. Mam na myśli te ogłupiające programy emitowane na kanałach o pełnych kapitałach niemieckich czy tam amerykańskich nie promujących ludzkich wartości (dzień dobry tvn itp). I te prace do których się kobiety pchają na siłę bo mają ambicje bycia "kimś", no właśnie, kim?
Czyżby w waszej cywilizacji wracało do łask hasło "Arbeit macht frei "? Teraz coraz więcej kobiet wpycha się na siłę do polityki przez te parytety na listach wyborczych. Przecież to absurd, kobiety z reguły mniej znają się na polityce niż mężczyźni, i na listach często trafiają panie z łapanki, jeśli kobieta-polityk jest dobra nie są potrzebne jej żadne parytety (Przykład: Margaret Thatcher) Nie dziwie się ze nie macie dzieci bo po co wam dzieci skoro macie pracę? Ze zdumieniem czytam z jaką pogardą opisujesz pracę kobiet " bo chce być KIMS a nie tylko pomocą domowa czy zabawka". Tak jakby praca w domu była czymś gorszym. Wstyd, jak na postępową kobietę...
w temacie "Co powinien robić, potrafić, umieć każdy prawdziwy mężczyzna?"
- jeśli ogląda TV, to powinien oglądać kanały które go nie ogłupiają
- w temacie "Arbeit macht frei", widzieć różnice pomiędzy słowem wolność a niezależność
- myślę że mieć sposób na siebie i życie, który nie jest powodowany innymi zdarzeniami, sytuacjami, ludźmi
- egzystować tak żeby, nie miało to złego wpływu na innych
- zdecydowanie poczucie humoru, i dystans do samego siebie
Ja osobiście w wieku 14 (!!!) Lat interesowalam sie chlopakiem który w wieku 16 sam budował garaż i To takie nad studnię co zwija linkę z wiaderkiem chyba byłam madrzejsza niz później bo u mojego męża spodobaly mi się oczy ale to duO dluzsza historia
farta miałam bo akurat mąż pracowity i nawet czasem cos ugotuje.... brakuje mi w nim tylko okazywania uczuc. No ale cech ktore wg mnie powinien miec prawdziwy meczyzna raczej wiekszosc mezczyzn przypisuje kobietom wiec cóż poradzić
dla mnie facet powinien okazywac uczucia, nie byc spiochem. Musi być odwazny i troche zazdrosny.
Rany, chyba zaraz lecę po litr Kropelki, żeby swojego faceta przymocować do siebie na trwałe, bo z tego co czytam, trafił mi się egzemplarz bezcenny i niepowtarzalny. Remont w mieszkaniu zrobi, koła w samochodzie wymieni, guzik przyszyje, mieszkanie wysprząta i obiad lubi ugotować. A poza tym na utrzymanie własne zarabia. Gdyby jeszcze dzieci rodził, stepował i recytował wspak "Pana Tadeusza", to byłby czysty ideał
A tak poważnie, to nie ma dla mnie rzeczy, które facet musi umieć - zawsze można nająć fachowca. Choć z tym orgazmem, to faktycznie lepiej, żeby sam ogarniał
Jest też inna kwestia - to, że mój facet umie te wszystkie rzeczy, nie znaczy, że robi je codziennie, albo wyłącznie. Ok. - koła zmienia sam. U nas podział obowiązków jest bardzo płynny, bo mamy bardzo specyficzne grafiki. Oboje mamy takie okresy, kiedy jesteśmy urobieni po łokcie 12h na dobę i takie, kiedy mamy luz. Praniem, sprzątaniem, gotowaniem, itp. dzielimy się z dnia na dzień, większych spraw - typu remont - wspólnie jeszcze nie przechodziliśmy, ale oboje mamy doświadczenie sprzed związku.
Wszystko zależy, co pasuje konkretnej parze.
A ty, Przegrany, nie szukaj poklasku a nawet zrozumienia wśród osób z zupełnie innymi doświadczeniami (szczególnie, że sam tego dla nich nie masz). Cóż z tego, że dla ciebie wartościowa jest umiejętność rąbania drewna czy naprawiania hydrauliki - ja mieszkam w bloku w mieście, drzewa rąbać nie muszę, a usługi hydraulika i elektryka mam wliczone w czynsz. Umiejętności są warte tyle, ile możliwość ich wykorzystania. I nie ma z tym nic wspólnego lewacka, unijna ideologia, która wyprała mózgi społeczeństwu. Zwyczajnie - realia, w których żyjemy.
A tak poważnie, to nie ma dla mnie rzeczy, które facet musi umieć - zawsze można nająć fachowca. Choć z tym orgazmem, to faktycznie lepiej, żeby sam ogarniał
![]()
Jest też inna kwestia - to, że mój facet umie te wszystkie rzeczy, nie znaczy, że robi je codziennie, albo wyłącznie.
to w końcu musi sam ogarniać, czy nie jakąś lukę tu zobaczyłem
Ciekawe jaką?
Pomijając kwestię orgazmu - bo tu jednak wysługiwanie się siłą najemną zwykle jest zabójcze dla związku - nie ma KONKRETNEJ umiejętności, której od faceta wymagam. Jakby np. zapierał się rękami i nogami przed gotowaniem, to nie byłby koniec świata. Ale wtedy oczekiwałabym, że w zamian za to zaangażowałby się w inne obowiązki - np. sprzątanie. Generalnie chodzi o znalezienie wspólnej równowagi.
59 2016-03-22 13:55:08 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-03-22 14:04:28)
spokojnie nie na ten wątek
wspólna równowaga
to też w pewnym sensie uzupełnianie plusami, minusów drugiej strony,
chodź też minusy czasem (zdecydowanie w mniejszym stopniu) łagodzą wychylenia "plusów"
modyfikacji tego zagadnienia wiele, w innej strony pisząc, czego oczekuje od idealnego faceta, co powinien potrafić
jest dokładnie tym czego mi brak
piszę oczywiście o pewnym przekroju, nie po całości
Ja kiedyś większość rzeczy sam robiłem w domu w kwestii napraw. Ale od jakiegoś czasu zatrudniam do tego fachowców. Zrobią to szybciej i lepiej, a ja się nie będę denerwował, bo nerwowy jestem jak mi coś nie wychodzi:D
61 2016-03-22 14:04:19 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-03-22 14:09:20)
myślę że np 80 letni facet, mimo że potrafi i chce, to czasem nie może(bez podtekstów)
jednak prawdziwym mężczyzną nie wykluczone że może być,
kwestia potrzeb, Was jako kobiet, a nie nas jako facetów, ot co
pytanie jeszcze mi się nasuwa jaki to ten prawdziwy mężczyzna, wymyślony, czy poznany, odkryty ??
miłego popołudnia
62 2016-03-22 14:20:20 Ostatnio edytowany przez Ingunn (2016-03-22 14:28:31)
Więc jak widzisz one nie zastanawiają się nad tym co robią, one jedynie potrafią czuć.
A teraz to załamałeś mnie psychicznie i uświadomiłeś mi, że jestem niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek pracy, jestem nikim i nic nie osiągnę, niczego nie mogę pragnąć w życiu.
Czuję, że popadłam teraz w depresję, więc...
W odpowiedzi na Twoje prawnicze zapędy i zarzucanie Klio czegoś, czego się nie rozumie, w dodatku będąc GOŚCIEM na kobiecym forum, rzuć łaskawym, męskim okiem na Art. 156. § 1 pkt.2 .
Z pozdrowieniami
P.s : jeśli jeszcze do tego pech zechce, że postanowię się zabić od tych dręczących mnie myśli o mojej beznadziejności, to jest dla Ciebie jeszcze świeżutka (pozbawiona emocji, dla takich twardzieli jak ty) porcja z Art. 156. § 3
Mały edit, zanim zjesz mnie żywcem : Mam nadzieję, że podoba Ci się parodia
ps.2 : szkoda, że masz takie podejście do kobiet, karma lubi wracać!
Jasne, walmy z armaty stereotypami: kobiety nie maja umysły do polityki i trafiają tam z litości parytetow, ludzie nie maja dzieci bo lewacy wyprali im mozgi by praca zastepowala wszystko. Facet, jeżeli ktokolwiek okazuje brak szacunku do kobiet, to nie jestem to ja. Poza tym, praca oznacza niezaleznosc finansowa. Niewazne co zycie we mnie rzuci, co będzie z moim związkiem, z moim zdrowiem czy praca partnera, ja mam back up, mam oszczednosci i możliwość utrzymywania siebie, co chyba każdy przyzna, jest ważne, niezależnie od plci.
Nigdzie nie napisałam, ze jeżeli kobieta CHCE zostać w domu z dziecmi, to jest gorsza i jakas glupia. Wrecz przeciwnie, napisałam jaka ciezka to robota jest, czego Ty wydajesz się kompletnie nie zauwazac, bo wypisujesz jakies banialuki o tym, ze nie wiesz w czym niby facet mialby pomagać przy potomstwie, jakby dbanie o niemowlaka to było pol godzinki dziennie zawiniecie w bety. Jako porównanie, slabe bo slabe, ale jakies, proponuje kupic sobie małego szczeniaczka i wtedy zobaczysz ile pracy wymaga dbanie o kogos bez regulacji funkcji wydalania, kto ciagle placze bez powodu, budzi się dziesięć razy w nocy i generalnie totalnie Cie monopolizuje.
To nie są stereotypy tylko czyste fakty, których do siebie nie dopuszczasz. To nie płeć powinna decydować o tym kto się znajdzie w sejmie tylko kompetencje. Jakoś nic nie słyszałem o parytetach dla mężczyzn. Mieszkasz z tym swoim "misiem" w UK więc na pewno stać go na utrzymanie was, ale rozumiem apetyt rośnie w miarę jedzenia, jak się człowiek dorwie pieniędzy to trudno go odciągnąć z tego wiru pracy Tylko ciekaw jestem czym się zajmujesz skoro z taką dumą prezentujesz to że chcesz być "kimś"... Napisałaś: "bo chce być KIMS, a nie tylko pomocą domowa czy zabawka". A teraz piszesz że doceniasz jaka to ciężka praca - ja się z tym zgadzam, jest to znacznie odpowiedzialniejsza praca niż np taka w biurze, tyle że teraz zaprzeczasz temu co napisałaś wcześniej. Nie wiem ile tam mieszkacie, ale promowanie równości jest tam już na porządku dziennym, przez co powoli Europę zachodnią (cywilizacje unijną) przejmuje cywilizacja arabska w której nie ma równości płci a rozmnażają się w tempie niesamowitym
Dziwne podejście do związku typu "jak mi się związek popsuje to przynajmniej będę miała swoje pieniądze". Ok... tylko skąd takie negatywne podejście jakby jutro mogło się to skończyć? Szczeniaczka nie potrzebuje, mamy psa i 2 koty.
Przegrany, czekaj czekaj. Czyli zakładając przez chwilę, że mieszkalbys w bloku. Pracujesz, Twoja żona siedzi w domu z dziećmi i co? Przychodzisz z pracy i siup przed telewizor?
Odsyłam do 1 strony... (to była bodajże moja 1 i 3 odpowiedź)
Przegrany, ja również mam wrażenie, że czytasz tylko to co chcesz, a resztę pomijasz i konsekwentnie ignorujesz lub przekręcasz, więc proszę, może nie zwracaj innym uwagi na to, że nie czytają ze zrozumieniem... Z Twoich postów również wylewa się pogarda - dla niektórych kobiet, dla systemu, dla "lewactwa", generalnie dla ludzi, którzy mają inne poglądy niż Ty... trudno się z kimś takim dyskutuje, pomimo najszczerszych chęci.
Wszystkie posty czytam uważnie. Nic nie przekręcam skoro podkreślam je w cytacie i się do tego odnoszę. Jaka pogarda? Zwykłe zirytowanie co niektórymi wypowiedziami które swoją drogą opisują dzisiejszy "postęp" i dzięki temu po prostu umieramy. No i te pytania jakbym był przybyszem z kosmosu, oraz całkowite niezrozumienie tematu
ARBEIT MACHT FREI
Ale, jak by na to nie patrzeć, w tym kontekście jest to dość prawdziwe hasło. Pracujesz - masz swoje życie, pieniądze i zapewnione bezpieczeństwo, o czym pisze Beyondblackie. Nie pracujesz - jesteś zawsze zależny od innych.
Tak. Pracując i zarabiając jesteś niezależny. Kobieta niepracująca i zajmująca się domem jest zależna od męża. Co niestety dość często ma tragiczne skutki. Widać zresztą to po forum. Pracujesz? Zarabiasz na siebie? Jesteś wolny, niezależny. Nie musisz liczyć na łaskę i niełaskę "Pana". Więc w tym sensie hasło jest prawdziwe.
Feminazistko i feminazisto udowodniliście swoimi postami że właśnie dzieje się to o czym się już głośno mówi. A jeśli dalej nie rozumiecie to porównajcie program partii NSDAP z 1933 roku z programem Unii Europejskiej.
Na siłę i tak nikogo nie zmienisz.
Nie mam zamiaru.
w temacie "Arbeit macht frei", widzieć różnice pomiędzy słowem wolność a niezależność
Wyżej cytowani nie widzą różnic.
A ty, Przegrany, nie szukaj poklasku a nawet zrozumienia wśród osób z zupełnie innymi doświadczeniami (szczególnie, że sam tego dla nich nie masz). Cóż z tego, że dla ciebie wartościowa jest umiejętność rąbania drewna czy naprawiania hydrauliki - ja mieszkam w bloku w mieście, drzewa rąbać nie muszę, a usługi hydraulika i elektryka mam wliczone w czynsz. Umiejętności są warte tyle, ile możliwość ich wykorzystania. I nie ma z tym nic wspólnego lewacka, unijna ideologia, która wyprała mózgi społeczeństwu. Zwyczajnie - realia, w których żyjemy.
A ja nie szukam żadnego poklasku ani zrozumienia. Zadałem pytanie w pierwszym poście i po prostu oczekuję tylko odpowiedzi, to że się rozwinęła dyskusja "lekko-polityczna" cóż, mogłem się do tego nie odnosić ale ciekaw byłem reakcji, gdybym wiedział że zainteresowanie jest nie małe (jak na razie mój najdłuższy wątek) to bym założył osobny temat "Różnice między Cywilizacją europejską a unijną" czy tam "Różnice między kobietą a feministką" w innym dziale. A tutaj chciałem tylko odpowiedzi czy różne umiejętności które posiada facet mają dla was jakieś znaczenie. I o to mi chodziło
Są naturalne zajęcia kobiet i są naturalne zajęcia mężczyzn, jakoś nie wyobrażam sobie gdy ja bym miał gotować obiad .
Powiedz to Gordonowi Ramseyowi (a może on kobietą jest )
Rodzice ci wpoili, że kobiety rodzą się z miotłą i garnkiem i już od niemowlaka umieją gotować i sprzątać natomiast mężczyzna to niewiem ze śrubokrętem. Ja znam mężczyzn, którzy sprzątają w swoich mieszkankach i sobie gotują i znam kobiety (JA) które nienawidzą sprzątania(sprzątam bo muszę), ale gdyby naturalnym było to, że kobieta jest do sprzątania przeznaczona, to naturalnie by mi przychodziło to sprzątanie, a tak nie jest. Natura w moim przypadku to okres co miesiąc i to jest natura, a nie że nie mogę drzewa porąbać.
NIE. Każdy facet, który czyta w myślach czyli zaczyna rozmowę od tekstów typu "bo ty myślisz...", "bo ty chcesz, by...." jest skreślony z kategorii mężczyzn, staje się przezroczysty. Nie ma nic bardziej męczącego niż faceci, którzy lepiej wiedzą ode mnie, co ja myślę, co czuję, jakie mam poglądy, itp.
Podpisuję się. Co więcej ja mam na takich alergiiięęęę!!!