Jakis czas temu pisałam o kuzynie, jego problemie alkoholowym.
Zgłosiłam go do leczenia przymusowego i tak od marca zaczął to leczenie.
Od tego momentu przez ładne parę miesięcy wyłączyłam się z jego życia.
Zostawiłam jego problem z nim, sam na sam.
Nie wiedziałam co się z nim dzieje. ( na początku wymieniliśmy tylko parę maili)
Po 3 miesiącach, sam się odezwał, do mojej mamy, z pretensjami, jakim prawem zgłosiłam go do leczenia. także, że mam wziąć jego życie w swoje ręce i za niego pąłcić rachunki, kupować mu jedzenie, bo on chodząc a terapię nie może nic zarobić.
Tutaj sprostuję- że kuzyn nigdy nie pracował, a jego jedyne źródło utrzymania to granie na ulicy.
Gdy zaczął przez miesiąc robić non stop awantury, dzwoniąc do ( nic nie winnej ) mojej mamy, oraz cioci, które mają już swoje lata, na żale, płakać im w ramię, opowiadać jak mu ciężko z tym chodzeniem na terapię. W pewnym momencie, one same zaczęły mnie przekonywać abym WYCOFAŁA wniosek.
Zadzwoniłam do miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Okazało się, że kuzyn i tak pije, przychodzi na terapię ale czuć od niego %. terapeuta wystawił mu negatywną opinię. Teraz po prostu kuzyn się boi , że wezmą go na leczenie zamknięte. Dlatego naciska rodzinę by mnie przekonała do swej decyzji. także był on osobiście u mnie, przejechał 700 km stopem by mnie przekonać, że nie pije, oraz leczenie nie jest mu potrzebne.
dostał ode mnie negatywną odpowiedź.
po paru tygodniach, rozmówiłam się z kuzynem w 4 oczy. przegadaliśmy 10 godzin łącznie, bo chciałam dostać odpowiedź dlaczego.. mu tak zależy.
Bardzo się przede mną otworzył.
Okazało sie podczas tej rozmowy, że NIE ukończył żadnego leczenia do końca. Żaden terapeuta mu nie przypadł do gustu, że spóźnial się na spotkania, lub wcale nie było go. także to, że ostatni terapeuta wydał mu negatywną opinię, gdzie napisał, że kuzyn pije. ( zarzekał się, że to nieprawda).
oczywiście, wiem, że kuzyn potrafi tak opowiadać, że na jego piękne słowa, opowiadania nabiera się każdy, moja mama, ciocia, RODZINA. Natomiast ja, to co mi powie- sprawdzam sama czy nie kłamie. w wielu aspektach okazało się, że nie wszystko mi powiedział, a jego ujmowanie problemu to graniczyło dla niego .. ze skokiem w przepaść.
Ostatnia sprawa, gdy nie udało mu się za którymś razem przekonać, wymyślił teraz wyjazd do Francji na miesiąc. Od października do listopada. Oczywiście Musze wycofać wniosek, bo jak kuzyn ma jechać, zarobić, jeśli nie może opuszczać terapii.. koliduje mu to.. w zarobieniu kasy.. przecież to szczytny cel.
Zadzwoniłam do Komisji, okazało się, że jak kuzyn chce, niech jedzie, ale po prostu zawieszam mu na ten czas, na ten cały miesiąc terapię./ A po powrocie ją kontynuuje.
Czasem żałuje że go zgłosiłam, bo mam kolejny problem na głowie z jego zagrywkami, oraz manipulacją.
Z drugiej strony wiem, że gdyby nie to, kuzyn by więcej pił, przepił już 60 tys majątku po matce. Na chwilę obecną ma jakieś otrzeźwienie umysłu.
Mam nadzieję, że jakoś się to ułoży.