Pewna pani poprosiła mnie na portalu społecznościowym o wystawienie mojej własnoręcznie robionej biżuterii na aukcji charytatywnej, na rzecz jej chorego synka. Oczywiście zgodziłam się, bo chciałam pomóc małemu. W regulaminie licytacji napisane było wyraźnie, że koszty wysyłki ponosi osoba kupująca. Kiedy jednak poprosiłam o przekazanie moich danych i numeru konta osobie, która wygrała licytację, pani oznajmiła, że to ona pokryje koszty wysyłki, bo jak to powiedziała "tamta osoba już dużo kupiła na licytacji". Zgodziłam się na to przekonana, że wszystko jest ok. Niestety mama chłopca najwyraźniej się obraziła, bo kiedy wysłałam biżuterię, dostałam zwrot kosztów przesyłki nieco większy niż powinien być, a potem zauważyłam, że wykasowała ona również ze swojej strony wszelkie informacje o tym, że brałam udział w licytacji. Muszę tutaj dodać, że mimo mojej propozycji ceny wyjściowej, biżuteria została wystawiona i sprzedana poniżej kosztów materiałów. Przyznam szczerze, że dotknęło mnie zachowanie tej pani i przykro mi, że najmniejszą korzyść miał z całej sytuacji chory chłopiec (bo prawie nic nie dostał na swoje leczenie), a przecież o niego tu chodziło. Poza tym zastanawiam się, gdzie są granice dobroczynności? Czy nie wystarczyło, że poświęciłam czas, pieniądze i serce, żeby zrobić piękną biżuterię i oddać ją na aukcję w dobrym celu? Czy powinnam jeszcze dodatkowo zafundować wysyłkę osobie, która kupiła ją za grosze tylko dlatego, że mama chłopca tak postanowiła? Co myślicie?
Powiem Ci tak: wystawiłaś pewien własnoręcznie wykonany przedmiot na licytację. Mamę tego chłopca poinformowałaś o realnej wartości przedmiotu, czy tak?
Przedmiot podarowałaś i tyle. Jeśli wylicytowano go za cenę poniżej wartości - to przykre, bo stracił na tym tylko chłopiec. Z drugiej strony nie wiesz, za ile Twój przedmiot mógłby być wylicytowany. Swoja drogą - zachowanie tej pani, o której piszesz, jest dla mnie dziwne.
Jeżeli sprzedałaś przedmiot poniżej kosztów produkcji osobie której personaliów nie znasz i nie możesz potwierdzić.
To sprzedałaś przedmiot poniżej kosztów produkcji , resztę możesz domniemywać.
Dopnę się - bo temat pasuje. A co sądzicie o takiej sytuacji w której regularnie wspierałam finansowo pewną osobę (powód: ciężka choroba i ludzka bieda), różne to były kwoty. Sytuacja tej osoby co prawda nie uległa zmianie, wręcz się p pewnym sensie pogorszyła. "Problem" polega na tym, że osoba ta zwraca się z prośbą o pomoc do mnie, bo wie, że jej nie umiałabym odmówić. Robi to grzecznie, ale też w taki (tak to odbieram) nachalny sposób. Meritum polega na tym, że czuję się niejako do tej pomocy przymuszona. Teksty typu: wiem, że mi pomożesz, bo masz dobre serduszko.
Nie zrozumcie mnie źle - nie mam nic przeciw pomaganiu komukolwiek. Sama tej pomocy niekiedy też potrzebuję. Ale w tej sytuacji czuję się jakoś tak nieswojo, jak sponsor. I nie wiem, co mam zrobić.
5 2016-03-11 13:48:55 Ostatnio edytowany przez LUSILJU (2016-03-11 13:52:18)
Dopnę się - bo temat pasuje. A co sądzicie o takiej sytuacji w której regularnie wspierałam finansowo pewną osobę (powód: ciężka choroba i ludzka bieda), różne to były kwoty. Sytuacja tej osoby co prawda nie uległa zmianie, wręcz się p pewnym sensie pogorszyła. "Problem" polega na tym, że osoba ta zwraca się z prośbą o pomoc do mnie, bo wie, że jej nie umiałabym odmówić. Robi to grzecznie, ale też w taki (tak to odbieram) nachalny sposób. Meritum polega na tym, że czuję się niejako do tej pomocy przymuszona. Teksty typu: wiem, że mi pomożesz, bo masz dobre serduszko.
Nie zrozumcie mnie źle - nie mam nic przeciw pomaganiu komukolwiek. Sama tej pomocy niekiedy też potrzebuję. Ale w tej sytuacji czuję się jakoś tak nieswojo, jak sponsor. I nie wiem, co mam zrobić.
wcale nie dziwi mnie to co czujesz,pijawka ekonomiczna wykorzystuje twoje dobre serce,manipuluje tobą,obrzydliwe to jest
czy jest to osoba z bliskiej rodziny ze czujesz sie zobligowana do pomocy?
czy jestes jedyna osoba która jej pomaga?
wreszcie czy ta pomoc nie obciąża nadmiernie twojego budżetu?
niestety to coraz częstszy problem obecnie ze ludzie ,,wyciskaja,,pomoc od bliskich bądź przyjaciol ,grajac na ich emocjach,wykorzystują empatie,dochodzi do absurdów w których darczyńca czuje presje ,w pewnym momencie nie potrafil odmówić ,bo tamta strona tak sie juz do tej pomocy przyzwyczaila
Julko36, jest takie powiedzenie dasz palec, wezmą rękę i Ty znalazłaś się w takiej właśnie sytuacji. Metoda, którą ta pani stosuje, jest typowym szantażem emocjonalnym, o czym świadczy sam fakt wywoływania w Tobie poczucia winy. Jeśli więc czujesz się z tym nieswojo, to bądź asertywna - po prostu ją o tym poinformuj dodając, że pomagasz na miarę swoich możliwości i chęci, co jednak nie znaczy, że zawsze będziesz i możesz to robić. Jak najbardziej masz do tego prawo i absolutnie nie powinnaś czuć się z tego powodu winna.