jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Temat: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Tak na szybko, bo sprawa pilna.

Mam kuzyna, sierotę, stracił matkę 5 lat temu. Ojca nie ma.  Wcześniej z powodu błedów wychowawczych, kuzyn od 10roku zycia wąchał klej z kolegami po piwnicach, potem brał narkotyki twarde ( krótki epizod), oraz palił marihuanę. W przeciągu 2 lat, próbował 2 razy popełnić samobójstwo.  Próbowaliśmy go ratować, rozmawiać, był psychiatra- chodził on na terapię. Trochę pomogło. Określił on w wywiadzie, ze kuzyn ma niestety dziury w mózgu, jego psychika jest trudna do ułożenia.
Kuzyn ma obecnie 30 lat. Po śmierci matki, 4 lata temu wyprowadził się z naszego miasta , 600km dalej, by nikt mu nie stał na d głową, nie miał kontroli. DOstał spadek po matce, który przepił. Było to bardzo dużo, można byłoby chatę postawić. Pił na umór, kiedyś byłam świadkiem, butelkę od butelki..
Tak więc, 4 lata kuzyn siedzi w mieście, daleko od nas, sam, pije, przyznaje się do tego. Di pracy nie pójdzie, bo twierdzi od zawsze , że się nie nadaje. Okazjonalnie gra, na ulicy, ma to , co mu wrzucą do puszki.
Był czas, kiedy ja i ciocia pomagałyśmy mu, wysyłałyśmy kasę na życie, jedzenie, paczki, ciuchy.Pół roku temu w końcu zrobiłam raban  , że koniec, że kuzyn tylko nas wykorzystuje, pije, a do pracy i tak nie pójdzie.  Co to za praca, granie na ulicy? za to nie popłaci rachunków.
Sęk w tym, że kuzyn ma po matce mieszkanie, które wynajmuje. Dostaje kasę na konto od najemcy. Nie płaci za to czynszu, tylko kasę przepijał.  Moja ciocia nie raz, płaciła za niego rachunki. Nie raz brakowało jej poxniej na życie.   Gdy sie o tym dowiedziałam to właśnie taki raban podniosłam na kuzyna, ze powiedziałam, że NIE DOSTANIE ani grosza ode mnie, oraz cioci na życie. Tylko paczki żywnościowe. tak tez, zaczęłyśmy robić.

Kuzyn nie miał kasy na picie, lecz odwiedzają go koledzy, którzy z nim piją. Plus okradają. Zginęły mu jakieś instrumenty, rzeczy osobiste ( lub sprzedał).  Nie wiem czy można mu wierzyć. Skąd bierze kasę : otóż, znalazł sobie mieszkanie, 2 pokojowe, które wynajmuje innym, czyli ma z tego zysk. Głupi nie jest. Lokatorzy dają mu kasę, on powinien płacić czynsz, plus dawać właścicielowi, ale nie wiem do końca czy tak jest. Być może ta kasę przepija.

dwa dni temu kuzyn w tym mieszkaniu tak się upił, że zasnął nieprzytomny. Zapomniał wyłączyć muzyki, sąsiedzi wezwali policję w nocy. Przyjechali, dobijali się. w końcu kuzyn otworzył i zaczął po pijaku im się stawiać. Policja wykręciła mu rękę, ponoć złamała ją bo kuzyn się szarpał gdy go zakuwali w kajdanki. Kuzyn wylądował na dołku, a z rana się okazało że rękę ma w gipsie.

Moja ciocia już zarezerwowała termin, w poniedziałek do niego chce jechać. Pytam się jej po co, a ona, ze opiekować się, gotować mu.  no k... Tak i jeszcze po główce głaskać, jaki on biedny.


dodam, że to druga taka akcja, bo 2 lata temu był we Francji i podobnie, wrócił z noga w gipsie, bo się napił, spał pod namiotem, a inni wykorzystali sytuację, okradli go, wiec się bronił. wrócił do nas z podkulonym ogonem, oraz wystraszony.

ja widzę to tak:

Ciocia jedzie, nie po to by gotować mu obiadki i głaskać po główce.
Ciocia jedzie, rozmawia, pakują się, i zabiera go tutaj, do nas.
Resztę rzeczy zabierze się później z jego domu.
Tutaj, idzie na odwyk, na oddział, jak najszybciej.
Blisko nas, że mozemy go zawsze odwiedzić, porozmawiać, wspierać, byc z nim.
Później, gdy ukończy chcę by dalej był tutaj, zaczał od nowa życie, usamodzielnił się. Z naszą pomocą.
Chcę miec go pod okiem, kontrolą. Chce by chodził dalej do psychologa.


Kuzyn, twierdzi, że teraz tam gdzie mieszka, chodzi do psychologa, raz  w tygodniu. Ale ja mu nie wierzę, bo nie ma efektów. Pije dalej, nie ma kontroli nad tym. Najlepsze jest to, że moja ciocia ma prawie 70 lat, moja mama ma 66 lat, a ja 34 i czujemy się już wykończone psychiczne przez niego. Gdy mojej cioci zabraknie, bo skończy wylewem, to kuzyn zostanie sam. Wtedy sznur na szyje i tyle.

Proszę was, doradźcie, co ja mam robić. Dzień w dzień, każdy dzień, od 2 lat, kręci się wokół tego zasrańca.  Ile wylanych łez, nieprzespanych nocy, zszarganych nerwów. On nas wykończa. Bo nie chce nic, uczyć się, pracować, tylko chlanie i chlanie.. a nas w dupie ma. Jak jest trzeżwy to jeszcze pogada normalnie, ale i tak to jest rozmowa typu: " cały miesiąc grałem, i gówno zarobiłem"- czyli rozmowa dąży do tego, by wzbudzić w nas litość i kasę przesłać. Gdy ktoś wspomni o pracy, że ma iść, to jest nerwowy i rozmowa się kończy.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Zostawić go samemu sobie. Jedyne skuteczne wyjście.

3

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

właśnie znalazłam w necie, miejski ośrodek rozwiazywania problemow alkoholowych, gdzie mozna złozyc wniosek o przymusowe leczenie. Orzeka to biegły i sąd wydaje opinie. Szukam czegoś, własnie, by go na leczenie przymusowo dac, bo on sam z siebie nie widzi problemu.

cały czas obieduje ze panuje nad tym, ze chodzi na spotkania do osrodka, ale to kłamstwa.

Nie moge go tak zostawić.
Dwa razy chcial sie zabić. gdy zobaczy, że nikt sie nim nie interesuje, że rodzina zostawiła, to z pewnością się powiesi.

4

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Jest sposób na pomoc dla alkoholika - zostawić go samemu sobie, niech się stoczy.  Jak przywali o dno to albo się ŚAM pozbiera, albo zdechnie.
Alkoholicy to mistrzowie manipulacji, a Wy powinnyscie iść na spotkania dla wspoluzaleznionych  (są przy grupach AA)

5 Ostatnio edytowany przez Martainn (2016-03-03 11:28:06)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Przymusowe leczenie to długotrwała procedura i wcale nie taka prosta. Jedyna skuteczna potwierdzona metoda wyleczenia alkoholika to zostawienie go samemu sobie. Albo się od dna odbije albo nie. Nie ma półśrodków. Jest 50/50. Tak lub nie. Jeśli nie będzie chciał przestać pić to pobyt w ośrodku nic nie da. Powiesi się? Jego wybór.

6

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Zostawcie go samemu sobie.

7

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Twoja historia przypomina historię mojego stryja - w alkoholizm popadł w wieku dwudziestu kilku lat, potem była równia pochyła. Przychodził zapity, brudny po kilkutygodniowym ciągu, a moja babcia go przyjmowała, odkarmiła, pocieszyła, prosiła, żeby poszedł na odwyk i tak ciągnęło się latami. Miał wsparcie w postaci Babci, która pomimo jednoznacznych wskazań psychologa od uzależnień, zamiast go wywalić na pysk, była dla niego permanentną ostoją. Rozumiem to po części, bo pewnie matce serce się krajało.
Babcia zmarła ... wuj był wstrząśnięty, ale już dzień po pogrzebie wyjechał z pytaniem jak mój ojciec i ciotka go zamierzają spłacić, bo mu się należy przecież spadek (myślę, że w swojej głowie widział już te tysiące złotych, które dostanie i za które będzie mógł dalej pić). Jakie było jego rozczarowanie, że babcia wszystko przekazała w darowiznach pozostałej dwójce dzieci i mój ojciec został honorowo zobowiązany do opieki i finansowania wuja a wuj miał wpisane do ksiąg wieczystych domu służebność dożywotnią, czyli może tam mieszkać. Teraz mój ojciec mieszka ze stryjem i się nim opiekuje, co fatalnie wpłynęło na małżeństwo moich rodziców .....

Rozmawiałam z koleżanką, która ma męża alkoholika. On miał ją w dooopie, a ona latała na spotkania żon AA i tam psycholog i inne kobiety mówiły jej jak gadać z mężem, jak się zabezpieczyć, jak pomagać mężowi, w końcu ... jak się z nim rozstać. Jeżeli nie masz innych doświadczeń z alkoholikami w rodzinie to jedyna słuszna droga to iść do klubu AA i tam prosić o wsparcie. Tam Wam doradzą co robić - być może doradzą to co mojej babci onegdaj tj. zupełnie odciąć się od syna. Po dziś dzień myślę co by było, gdyby Babcia dostosowała się do tej porady i patrząc na wuja wierzę, że z pewnością gorzej by być nie mogło .....

8

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

i tak jak napisała allama - alkoholicy to chorzy ludzie, mistrzowie manipulacji. Mój wujek jak wracał, to babcię całował po stopach, przysięgał na wszystko, że się poprawi. Ta mu gotowała rosołek z lanymi kluskami (bo nawet nie był w stanie gryźć), karmiła go łyżeczką do herbaty jak niemowlę. Jak doszedł do siebie i zarobił trochę kasy, znikał znowu.... pojawiał się.... znikał.... pojawiał .... itd.... nie wiem ile set razy Babcia trenowała z nim ten cykl

9 Ostatnio edytowany przez maskotek00 (2016-03-03 13:48:21)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

tzn ? jak napisze wniosek, to może gówno dac ?
my napardwe nie mamy sił już..

teraz w tym miesiacu kuzyn ma 30 lat. Teraz jest wysrtraszony, chcemy by poszedł na leczenie.
Tylko on niby chce, ale zawsze mówi, że panuje nad sobą, nad sytuacją.

Chce go zastraszyć, że albo sam pójdzie się leczyc, tu w naszym rejonie, gdzie ma adres zameldowania, albo ja wystosuje wniosek o przymusowe leczenie, gdzie będzie miał obowiązek stawic się na komisję.

dziś z kuzynem rozmawiałam z rana. Moja mama okazało się, że mu wysłała 50 zł. Nie wiedziałam o tym. jestem osobiście na nia wkurzona.
Zapytałam mu, czy może mi obiecać, że nie wyda tego na alkohol. Powiedział, że NIE może mi obiecać. i h....jnia z tego już.Jetem bez sił.

Mam ochotę mu nakopać w ta dupe, nalać po pysku, bo jak dla mnie, niech si,e zapije , tylko szkoda mi mojej mamy ( 66 lat) i mojej cioci 70 lat, które niedługo pójdą przez niego na drugi świat. Powinny zyc sowim życiem, na stare lata, zero zmartwień mieć. Ale kochają swojego siostrezńca, marwtia się, ale jakim kosztem.. szczerze.. te spotkania z terapeutą AA nic im nie dają.. dalej głaskają siostrzeńca po głowie..

Ja pierdziele.. nie ma terimu co to znaczy się stoczyć.. ile razy juz dosięgnął dna.. ile jeszcze mozna ??

10 Ostatnio edytowany przez Martainn (2016-03-03 13:53:58)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Odetnij się więc Ty. Ja to zrobiłem. Mój brat pije 20 lat. 3 lata nie pił i było dobrze. Od grudnia pije znowu. Pewnie się zapije, bo teraz ma ciągi dłuższe i konkretniejsze niż przed niepiciem. I wszystko wróciło do normy. Oprócz jednego. Matka i ojciec nie dają się już tak manipulować. A dla mnie to ten człowiek nie istnieje póki pije. Nie mam zamiaru więcej niszczyć sobie zdrowia wyciągając go co chwila z kłopotów, żeby ten w podzięce zniknął na miesiąc i chlał po melinach lub oszukiwał żeby wyciągnąć kasę na picie. Nie obchodzi mnie już to. Jak umrze to trudno. Dostał wiele szans od ludzi, a największą od życia, jak prawie zmarł te 3 lata temu, ale go lekarze odratowali. Jak widać swojego życia i zdrowia nie szanuje i nim się nie przejmuje. To dlaczego ja mam to robić?
Na leczeniu pogada z psychologiem, zrobią mu detox i tyle. Jak nie będzie chciał to będzie pił. Mój brat przy okazji siedział w więzieniu już z 4 razy, albo 5. Nawet nie liczę. I za każdym razem był na detoxie na oddziale zamkniętym. A pił już dzień po wyjściu.

11

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Widzę, że koniecznie chcecie się wykończyć. Im dłużej będziecie wszystkie nastawione na pomoc, tym bardziej będziecie dostawać po dupie. Alkoholizm to choroba psychiczna, nie rozmawiacie z normalnym człowiekiem, a z kimś kto jest chory psychicznie. Alkoholizm leczy się w odpowiednich przychodniach, oddziałach leczenia uzależnień i robią to osoby przygotowane do tego. Żadna z was kimś takim nie jest i nie będzie. Jedyne co możecie zrobić, to zero pomocy (zwłaszcza materiarialnej). Same jesteście przez tego człowieka współuzależnione. To znaczy, że same wymagacie pomocy i dobrze by było pójść do terapeuty uzależnień i skorzystać jeśli nie z pełnej terapii dla współuzależnionych to przynajmniej z paru rozmów. Pomoc jaką dajecie odnosi odwrotny skutek i powiem przewrotnie i dosadnie- w ten sposób pomagacie się mu zabić. Przykro mi to mówić, ale znam to od podszewki, sam jestem alkoholikiem.

12

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Swoje dno musi znaleźć sam. Alkoholizm to choroba która siedzi w głowie. Samo niepicie nie pomoże na to, żeby przestać pić  (tak, wiem, że to dziwnie brzmi ). Alkoholik musi chcieć zbudować swój świat od początku, z pełną świadomością konsekwencji swoich czynów  (bo od alkoholika nigdy nic nie zależy ) i bez manipulacji.

Opowiem Ci historię mojego ex. Miał swoją działalność, sporo kasy i wolnego czasu.
Od jakiegoś czasu wydawało mi się, że gdy wracam do domu on jest na rauszu, ale oczywiście - zaprzeczał. W pewnym momencie coś mnie tknelo, przeszukalam mieszkanie. Okazało się, że ex pije w sposób typowy dla kobiet - cichaczem, tak żeby się nie przewracac, ale codziennie.
Obiecał, że ograniczy....
Ze ścianą spotkałam się gdy wyjezdzalismy któregoś razu do domku letniego. 200km. Dojechalam na miejsce z facetem, który ledwo stał na nogach, a głowę dałabym sobie uciąć, że nic nie pił.
Zawinelam się do domu. On został.
Wrócił po miesiącu. Zaszyty. Blagal o szansę, jego firma leżała w gruzach. Ok, jednak leczenia nie podjął bo przecież on pić nie musi. ...
Moja sielanka trwała kolejne 1,5 roku. Otworzył nową działalność, po tym czasie zauważyłam, że magicznie znikają mi pieniądze z konta... krótka wizja lokalna. .. pan zamiast jeździć do pracy, wyjeżdżał kilkadziesiąt metrów od domu i tam schowany w krzakach pił.
Wywalilam go z domu. Pomimo jego jekow, że nie ma gdzie się podziac i nie ma kasy.... że to moja wina, ze pije i gdybym się zmieniła to on by przestał. ..i że się zabije.
Cóż jeśli chce się niszczyć, trudno. .. próbowałam mu pomóc. .. niech nie niszczy mnie.
Było mi trudno. Cholernie. Jestem przyzwyczajona do tego, że o męża się dba i nie zostawia w potrzebie. Bardzo go kochałam.
Od 2 lat nie jesteśmy razem. On podobno nie pije. I wiesz co? Jeśli tak jest faktycznie to ja się cieszę. Oznaczało by to, że pomogłam mu pozwalając, żeby osiągnął swoje dno. Ja mam teraz swoje życie. Bez gorzkiej zoladkowej w tle.

13

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Jestem załamana tym co tu piszecie.

Otóż, kuzyn miał juz oakzję dwa razy isć na jakiś detoks. Proponowała mu to jego psychoterapeutka.
On miał się zastanowić. Pamiętam jak wisiałam na telefonie godzinę i z nim rozmawiałam, że ma iść. On się najpierw zgodził, a tuz przez zakończeniem rozmowy, stwierdził, że panuje on jeszcze nad sytuacją, czyli sowim piciem.


Dziś moja 70 letnia ciocia, była u psychologa w jego sprawie.
Psycholog od góry do dołu ciocie opieprzył, za to, że mu pomaga. W sumie się nie dziwię, bo ja robię to od [pół roku. Zakazuję w jakikolwiek sposób pomagać finansowy, nawet z tym pomaganiem w płaceniu rachunków za niego.

Psycholog zaproponowął pomoc, że da kuzyna na detoks 6 tygodni, potem do ośrodka pol roku.

Tylko ja z góry wiem, że jeśli ztego kuzyn skorzysta, to po pierwsze trzeba jego zgody. wiec jak się zgodzi, to także może w kazdej chwili zrezygnować. Czyli jak dla mnie, nie ma to sensu. Znając zycie, odbebni 2 tygodnie, stwierdzi, że panuje i wypisze się. Potem znów bedzie nas motac, oszukiwać, zwodzić, zaszyje się dalej w swojej dziurze i bedzie chlać. A my nieświadome kłamstwa bedziemy go głaskać.

Jedynym dla mnie sposobem jest danie go na odwyk poprzez przymusowe leczenie.

Tylko nie wiem jak on zareaguje jak dostanie wezwanie. Jest 600 km od nas. kurde.. nie wiem... ile czeka się na takie wezwanie? ktoś coś wie ???

14

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Niestety,ale tu potrzebne są metody ś.p. M.Kotańskiego.Kop w dupę.
Dojrzysz do decyzji,aby pójść na terapię-wygrasz życie.
Nie chcesz...zdychaj pod płotem.

Brutalne,ale prawdziwe.

15

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

tak to jest.

Własnie chcę jechać do cioci w sobotę powiedzieć jej , że ma się całkowicie odciąć z pomaganiem. zostawić to wszytsko, to jego mieszkanie. Chce je prze[pić, niech przepije.

Powiem jej tez o tym, że wysłałam ten wniosek o przymusowe leczenie.
Nie chce mu zostawiać wyboru.

to będzie ostatnia moja pomoc. Boję się jego reakcji. A jak ucieknie, schowa się gdzieś.. zaszyje by nie iść do ośrodka?

Chce na nim taki szantaż dać. leczenie to ostatnia szansa. Jeśli nie pójdzie na nie, to koniec kontaktu z rodziną. Zero pomocy.
Po leczeniu, ma być tu, w naszej okolicy, nie 600km dalej. Ma stacjonarnie się leczyć, wizyty, praca, albo wyp**** na zbity pysk.

Ale ile trzeba miec w sobie siły..

16

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Nie rozumiesz Maskotek.

Wy/Ty do niczego go nie przymusicie.
Pójdzie na detoks,ok.A wychodząc zahaczy pierwszy lepszy monopolowy.
To ON musi chcieć się leczyć,i dopóki On sobie tego nie uświadomi,nic nie zdziałacie,a tylko dołożycie sobie problemów.

Rozumiem,że to rodzina i jest ciężko zostawić tak kogoś.Ale to jest jedyne wyjście.

17

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Ale od czego zależy , że on będzie chcieć ?
Wydawało mi się, że on już dawno dna dotknął.
1. wypadek i pobicie we Francji
po tym incydencie, wrócił w gipsie, a potem faktycznie nie pił i pracował, sprzątał w banku, roznosił ulotki.
no i moja ciocia się tak cieszyła, że zaczęła mu kasę wysyłać, by miał więcej. Tym sposobem rzucił pracę , zaczął grac i pić.

2, picie na umór, do nieprzytomności. wezwanie policji, kajdanki, dołek. Nie wiem co tam zaszło, że policja mu rękę złamała. no ale musiało być ostro.
Jestem ciekawa, czy jeśli podniósł rękę na Policjanta, to czy nie czeka kuzyna jakaś sprawa. ( oprócz rachunku za dołek).
teraz znów widzę, że doszło do niego, że jest Źle, bo sam się przyznał, że mu się należało.

Tak poza tym, czy mam kuzynowi powiedzieć wcześniej ze  wysłałam wniosek o jego przymusowe leczenie, czy nie? poinformować go? czy jak ?

18 Ostatnio edytowany przez Martainn (2016-03-03 22:54:32)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Każdego dno jest na innym poziomie. Mój brat potrzebował leżeć 3 miesiące w szpitalu. Jak widać to i tak nie było dno dna. Smutne, ale tylko 1 na 10 alkoholików po leczeniu nie pije już nigdy. Większość wraca do picia, potem znów nie pije, wraca i tak w kółku. Alkoholizm ciężka choroba. Alkoholikiem jest się całe życie. Tak jak ćpunem. Ja jestem ćpunem, choć z narkotykami nie ma już nic wspólnego od prawie 8 lat. Ale będę nim do końca życia. Jednak jest pewna różnica między mną a bratem. Rzucenie narkotyków to była moja decyzja. Żaden przymusowy detox, żadne prośby. Powiedziałem sobie koniec, bo to niszczy mnie i osoby mnie kochające i to był/jest koniec.
Wezwanie mogą mu wysłać w zasadzie w tym samym tygodniu co zostanie złożone podanie do komisji. Jak się nie stawi to mogą wtedy złożyć wniosek o doprowadzenie na badanie przez biegłego. Problemem jest to, że siedzi za granicą. Nie wiem jak to rozwiązać, ale to znacznie utrudnia postępowanie.
Jak dostał mandat za dołek to raczej nic więcej z tego nie będzie. Wielokrotnie przerabiane. Policjanci codziennie mają takie akcje, są przyzwyczajeni. Nic z tego nie ma.

19

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

tak to jest.

Własnie chcę jechać do cioci w sobotę powiedzieć jej , że ma się całkowicie odciąć z pomaganiem. zostawić to wszytsko, to jego mieszkanie. Chce je prze[pić, niech przepije.

Powiem jej tez o tym, że wysłałam ten wniosek o przymusowe leczenie.
Nie chce mu zostawiać wyboru.

to będzie ostatnia moja pomoc. Boję się jego reakcji. A jak ucieknie, schowa się gdzieś.. zaszyje by nie iść do ośrodka?

Chce na nim taki szantaż dać. leczenie to ostatnia szansa. Jeśli nie pójdzie na nie, to koniec kontaktu z rodziną. Zero pomocy.
Po leczeniu, ma być tu, w naszej okolicy, nie 600km dalej. Ma stacjonarnie się leczyć, wizyty, praca, albo wyp**** na zbity pysk.

Ale ile trzeba miec w sobie siły..

nie zrozum mnie źle, robisz dokładnie lub podobnie jak alkoholik robi

organizujesz życie innym, wiem że cel masz szczytny
i chcesz kontrolować, to się leczy też

nikt nam nie daje prawa wchodzić w życie drugiej osoby z butami, sami sobie dajemy przyzwolenie, jedni pijanym myśleniem drudzy że zbawią świat

uświadomić rodzinę, aby mogła zdrowy dystans mieć, żeby się na litość nie dawała robić, i tyle

reszta roboty leży w rękach zainteresowanego, przymusowe leczenie w większości kończy się albo wyjściem i pójściem po alkohol od razu, albo chwila wegetacji i powrotem,

do momentu zmiany myślenia, że to co sprawia ból jest dobre, i nie trzeba tego unikać bo wraca zdwojone, nic się tak naprawdę nie zmienia w człowieku
może się dozbroić w wiedzę, ale wiedza nie leczy big_smile

spokoju i własnego życia

20

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

no ale chyba,
to leczenie pod kontrolą, bo jest to leczenie przymusowe, sadowe, potem nadzór kuratora.. on jest jeszcze młody, 30 lat. Pije tak może od 5 lat, a cug łapie od roku. Nie znam się, to duzo?
ja licze na to, że to leczenie przyniesie skutek.

To nie to samo co leczenie , gdzie musi podpisac zgodę. Bo może zawsze to zgodę zerwać i z tego osrodka wyjść.
\
bede starac się , by to leczenie wyszło. Inaczej bede zbierac na jego trumne i pogrzeb, bo on nie ma nikogo kto mu pomoże.

21

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Bez różnicy czy pójdzie na leczenie otwarte, zamknięte, za swoją zgodą czy przymusowo. Odbębnienie terapii nie daje żadnej gwarancji, że chłop się opamięta. Będzie chciał pić to będzie pić.
Alkoholizm sam w sobie jest padkudną chorobą. Wasz podopieczny ma za sobą prochy, próby samobójcze i pewnie parę innych cudów ,o których jeszcze nie wiecie. To się nazywa uzależnienie krzyżowe. Wybitnie świadczy o jakichś zaburzeniach osobowości. Dno jakie musi osiągnąć, by się obudzić może w ogóle nie istnieć. Weźcie pod uwagę, że chłop zniszczy się. Bez względu czy będziecie go pilnować jak małe dziecko, czy zostawicie go samemu. Nie ma cudownego sposobu, by wyszedł na prostą, a najmniej zależy już od was. Wszystko jest w jego rękach i głowie, nie waszych.

22

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

bede starac się , by to leczenie wyszło. Inaczej bede zbierac na jego trumne i pogrzeb, bo on nie ma nikogo kto mu pomoże.

Zrozum kobieto. .. nie masz najmniejszego wpływu na to, czy to leczenie się uda.
Dopóki sam nie przypelznie blagajac o pomoc w wyjściu z choroby, dopóty nie powinnyscie palcem ruszać.

23

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
apologises napisał/a:

Bez różnicy czy pójdzie na leczenie otwarte, zamknięte, za swoją zgodą czy przymusowo. Odbębnienie terapii nie daje żadnej gwarancji, że chłop się opamięta. Będzie chciał pić to będzie pić.
Alkoholizm sam w sobie jest padkudną chorobą. Wasz podopieczny ma za sobą prochy, próby samobójcze i pewnie parę innych cudów ,o których jeszcze nie wiecie. To się nazywa uzależnienie krzyżowe. Wybitnie świadczy o jakichś zaburzeniach osobowości. Dno jakie musi osiągnąć, by się obudzić może w ogóle nie istnieć. Weźcie pod uwagę, że chłop zniszczy się. Bez względu czy będziecie go pilnować jak małe dziecko, czy zostawicie go samemu. Nie ma cudownego sposobu, by wyszedł na prostą, a najmniej zależy już od was. Wszystko jest w jego rękach i głowie, nie waszych.

Być może i sugerujemy sie tym, że był kiedys przypadek z ansza kuzynką / Lecz ona to nie piła, a brała narkotyki, w żyłe sobie dawała. Kradła, wynosiła z domu. Żyła jak menel.
pewnego dnia, zorganizowaliśmy akcję, że bierzemy ja na leczenie. paru osiłków ją zgarneło, zapakowało, i jechali do zlotowa, na leczenie. Dziewczyna wyszła z tego, teraz ma dwojke dzieci, meża hiszpana.

Kuzyn całkowicie przypomina mI ją. Wyglada jak menel, brudny, nieogolony, nie wiem co on ma w głowie. Jak jest trzeźwy normalnie z nami gada. Podczas rozmowy zauwazyłam, że mówi w taki sposób, by pokazać jaki on biedny, że sobie jakos radzi, ale jest mu ciężko. Ze do pracy nie pójdzie, bo to nie dla niego. On chce grać na gitarze, instrumentach, dla ludzi, wystepy, z tego żyć.
Tylko, ta muzyka ktorą tworzy to nie jest dla ludzi, tylko wariatów, tego słuchać nie da się.

dlatego tez jest we mnie jakaś nadzieja, by dać mu tego kopa na to leczenie, ale również zerwać kontakt definitywnie. Jutro jadę do cioci z nia rozmawiać. Mam nadzieje, że jej serce nie peknie z bólu. Chcę by nie ejchała do niego. Niech da mu spokój. Ja mu wyślę list, z informacją, że dałam go na przymusowe leczenie. Niech ma ten czas, na przetrawienie tego, załatwienie sowich spraw. Jeśli bedzie chciał, niech prosi wtedy o pomoc, o przewiezienie rzeczy. Tule mogę zrobić.

Ja, jako osoba dotknieta , współuzależniona, dziwię się, ile trzeba mieć w sobie siły, by ten problem tak zostawić samemu sobie.

24 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-03-04 13:49:21)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

Ja, jako osoba dotknieta , współuzależniona, dziwię się, ile trzeba mieć w sobie siły, by ten problem tak zostawić samemu sobie.

myślę że dokładnie tyle ile osobie uzależnionej odstawienie czegoś i praca nad sobą

chodź z dzisiejszej perspektywy, myślę że wiele więcej kosztuje, stare podejście niż zmiana na nowe
tylko człowiek z natury leniwy i strachliwy wink albo strachliwy a potem leniwy big_smile

25

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
Martainn napisał/a:

Każdego dno jest na innym poziomie. Mój brat potrzebował leżeć 3 miesiące w szpitalu. Jak widać to i tak nie było dno dna. Smutne, ale tylko 1 na 10 alkoholików po leczeniu nie pije już nigdy. Większość wraca do picia, potem znów nie pije, wraca i tak w kółku. Alkoholizm ciężka choroba. Alkoholikiem jest się całe życie. Tak jak ćpunem. Ja jestem ćpunem, choć z narkotykami nie ma już nic wspólnego od prawie 8 lat. Ale będę nim do końca życia. Jednak jest pewna różnica między mną a bratem. Rzucenie narkotyków to była moja decyzja. Żaden przymusowy detox, żadne prośby. Powiedziałem sobie koniec, bo to niszczy mnie i osoby mnie kochające i to był/jest koniec.
Wezwanie mogą mu wysłać w zasadzie w tym samym tygodniu co zostanie złożone podanie do komisji. Jak się nie stawi to mogą wtedy złożyć wniosek o doprowadzenie na badanie przez biegłego. Problemem jest to, że siedzi za granicą. Nie wiem jak to rozwiązać, ale to znacznie utrudnia postępowanie.
Jak dostał mandat za dołek to raczej nic więcej z tego nie będzie. Wielokrotnie przerabiane. Policjanci codziennie mają takie akcje, są przyzwyczajeni. Nic z tego nie ma.

Nie, kuzyn jest w Krakowie. Tam narozrabiał własnie. Mieszka tam, wynajmuje lokum.
Tylko cwaniak, wynajmuje od właściciela całe 2 pok mieszkanie. A sam je podnajmuje innym lokatorom. Sam , mieszka w kuchni. Spi na lezance składanej. Stad ma kasę na alkohol. Plus to, co sobie zarobi grajac na ulicy. Tearz sezon ciepły, wiosenny, wiec na leczenie nie pójdzie, bo bedzie chciał grać na ulicy. Cieplej w dupe, wiec bedzie go nosić.

Mam nadzieje, że szybko dostanie wezwanie na tą komisję.

26

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Żyć z alkoholikiem jest trudno,wręcz niemożliwe
tym bardziej jeżeli on nie chce przyjąć wsparcia.
Klucz w leczeniu to przede wszystkim przyznać
się samemu sobie,że ma się problem..
Twój kuzyn nie widzi problemu i nie uważa,
by musiał być leczony.
Ani Ty,ani nikt inny nie możecie nic zrobić.
Wysłać na przymusowe leczenie:
+ będziecie mogły jakiś czas odetchnąć
-nie jest to warunkiem,że nie wróci do nałogu

Jeżeli on sam nie będzie chciał z tym skończyć
to nikt mu nie pomoże ani psycholog,ani
psychiatra,ani odwyk.

27 Ostatnio edytowany przez maskotek00 (2016-03-06 22:42:55)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
koteczek1215 napisał/a:

Żyć z alkoholikiem jest trudno,wręcz niemożliwe
tym bardziej jeżeli on nie chce przyjąć wsparcia.
Klucz w leczeniu to przede wszystkim przyznać
się samemu sobie,że ma się problem..
Twój kuzyn nie widzi problemu i nie uważa,
by musiał być leczony.
Ani Ty,ani nikt inny nie możecie nic zrobić.
Wysłać na przymusowe leczenie:
+ będziecie mogły jakiś czas odetchnąć
-nie jest to warunkiem,że nie wróci do nałogu

Jeżeli on sam nie będzie chciał z tym skończyć
to nikt mu nie pomoże ani psycholog,ani
psychiatra,ani odwyk.

Otóż, kuzyn sam z siebie wie, że pije, że za dużo, dociera do niego że przepił wiekszośc rzeczy, że nie ma pracy, nie zarabia, nie ma przyjaciół itp.. On to wszystko wie, lecz gdy nadchodzi ten moment by ostatecznie podjac decyzje by pójść na detoks( np), to w ostatniej cwili robi wykręt. A to pies, a to , że ma granie ( gdzieś gra w knajpie), a to, że ma inne plany, od razu nagle ma tysiac planów.

Co do mnie, to wczoeaj wróciłam do mojej cioci, przekazać jej, że wysłałam wniosek o przymusowe leczenie. Umotywowałam solidnie, wspomniałam w nim to, co się wydarzyło, o tym, ze kuzyn 3 dni temu był na dołku, opisałam co mogłam.

Wniosek poszedł, nie ma odwrotu. Ciocia przyjęła to ze łzami w oczach, cieszyła się, że ktoś podjąć jakąś decyzję, bo wszystko do tej pory było na jej głowie.

Namówiłam ciocie, by NIE jechała do kuzyna, gdyz kuzyn po ostatniej interwencji z policja ma złamaną rękę, w gipsie, wiec przy sobie nie ma jak ogarnąć. Jeszcze Ciocia mi przekazała, że kuzyn sie bardzo ucieszył, że moja ciocia przyjedzie, bo on musi teraz dobrze się odżywiać, bo ma złamaną rękę. No szlag mnie trafił!!!
Cioci powiedziałam,a że ona zostaje, nigdzie ma nie jechać. szczun jeden nie będzie mówić co moja ciocia ma robić. Jak wspominałam, cicoicą ma 71 lat, sama podróż to 12 drogi pociągiem w jedną stronę. Zakazałam tez cioci, dzwonić do niego, by sie nie tłumaczyła że jej nie będzie. zdenerwowałam się na nią, bo jak przyjechałam do niej, to wyjmowała z reklamówki łącznie z 10 kg mięsa, że pozaprawia jemu do słoików, by miał i mu zawiezie.

No i teraz, nie wiem co dalej robić . Wniosek wysłałam.

Co proponujecie.

-czy mam jechac ja, do kuzyna, rozmawiać z nim w cztery oczy o tym wniosku, by był przygotowany.
- czy wystarczy, że zawiadomię go listem? lub mailem ?Nie dzwonić, nie narzucac się, tylko go poinformować.
- czy nic nie mówić. Czekać aż dostanie zawiadomienie i wtedy zobaczyć jak zareaguje?

Dlaczego sobie tym głowę zawracam- w razie leczenia kuzyn musiałby stamtąd sie przenieść do nas, pozamykać swoje sprawy tam gdzie jest teraz, zerwać umowę o wynajem mieszkania, zabrac rzeczy, przewieść je tu.

co mam zrobic ? doradźcie coś.

28

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

W mojej ocenie - nic nie robić. A czy wiesz, czy jak go ostrzeżesz, to on nie zmieni miejsca pobytu/zamieszkania? Te sprawy lokalowe możesz załatwić z nim w trakcie jego pobytu w ośrodku. Jak rozumiem, podnajmuje mieszkanie, kasę na czynsz "ma" tj. mają jego lokatorzy. niech lokatorzy bezpośrednio dogadają się z właścicielem a Ty eksmituj go z mieszkania. Sądzę, że lokatorzy będą przeszczęśliwi...

29

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Co zrobić?
W te pędy iść na terapię dla współuzależnionych.

30

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
Hh999 napisał/a:

W mojej ocenie - nic nie robić. A czy wiesz, czy jak go ostrzeżesz, to on nie zmieni miejsca pobytu/zamieszkania? Te sprawy lokalowe możesz załatwić z nim w trakcie jego pobytu w ośrodku. Jak rozumiem, podnajmuje mieszkanie, kasę na czynsz "ma" tj. mają jego lokatorzy. niech lokatorzy bezpośrednio dogadają się z właścicielem a Ty eksmituj go z mieszkania. Sądzę, że lokatorzy będą prze szczęśliwi...


Dokładnie jak piszesz, mieszanie podnajmuje innym. z właścicielem tam jest związany umową, oraz przepisanymi licznikami. Wątpię by zmienił lokal.
Aktualnie teraz od zeszłego tygodnia 2 marca jest kuzyn trzeźwy, bo ręka w gipsie.
Myslę, że w tym mieszkaniu ciągle się lokatorzy zmieniają. Kuzyn opowiadał przez telefon kiedyś po pijaku, że tu każdy przychodzi, kąpie się, śpi, on nie panuje nad tym. Po zdjęciach na fb widzę, że sa to studenci, normalnie ubrani, ale kto chciałby z pijakiem mieszkać, dlatego też jest tam rotacja.

dla mnie jest to problem do niego jechać, gdyż nie mam auta, pracuję, 1,5 etatu. Nie mam czasu tracić dwóch dni by jechać na bezowocną rozmowę, bo znajac zycie, kuzyn powie tak, pojde na leczenie, a jak tylko wyjadę z Krakowa, to się napije. Jak mam go wyeksmitować ?
Potrzebuje do tego co najmniej 3 facetów, którzy go wezmą na koszulę i wpakują do auta. To nie jest takie proste.

tak jak mówiłam, kuzyn wczoraj sam zadzwonił do mojej cioci, zapytać , czy ona przyjedzie do niego. Powiedziała ciocia że nie. A on, że nie ma pracy, nie może grać, bo ręka.. a moja ciocia na to, że najwidoczniej Bóg chce, by zmianił pracę. ( czyli nie grał).
Uczę ciocię właśnie tak z nim rozmawiać, negować, bez emocji, nie dac się namówić, zmanipulować. Uczę ją, by nie dzwoniła do niego, nie rozmawiała, nie pomagała, nie interesowała się. Miała go w dupie.

czyli tak zrobię, nie poinformuję go o wniosku. Gdy go dostanie, będzie się zastanawiać o co chodzi, więc wtedy zacznę działać. Musze to właśnie w taki sposób rozwiązać by nie uciekł kuzyn, do jakiejś meliny. ( kurde.. nie mam go aż za takiego alkoholika..no ale.. pewnie o wielu rzeczach , o nim, nie wiem ).

31

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Jak już wspomniałem. Mój brat był na leczeniu 4 razy, albo już nawet 5. Raz był w zamkniętym ośrodku koło Złotowa, bo tam jest oddział dla alkoholików. Nie pamiętam nazwy miejscowości. Coś na P chyba. Ale nawet z takiego zamkniętego można wyjść jeśli tego zachce. Mój brat był 3 razy w więzieniu od kilku miesięcy do 3 lat gdzie nie pił, a zaraz po wyjściu i tak pił, mimo że też przechodził detox i leczenie. Wczoraj znów przyszedł do rodziców nawalony jak bela. Rodzice go wyrzucili. Ostatnio jak przychodził to zawsze trzeźwy. To pierwszy raz jak przyszedł pijany od lat. 3 lata prawie nie pił, ale pije znowu. Dlaczego? Bo on cały czas myślał jak pijący, chociaż wcale nie pił. To nie jest proste. Możesz go zgłosić na leczenie, ale na przemusowe nie zostanie skierowany ot tak. Najpierw będą rozmowy z psychologiem, skierowanie na badania przez biegłych, perswazja żeby chodził na spotkania AA. Jak będzie chodził to nic mu nie zrobią. Dopiero jak by się uchylał może zostać skierowany do ośrodka zamkniętego. Ale znając po historii brata może to trwać latami i nie dać żadnych efektów.

32

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

Musze to właśnie w taki sposób rozwiązać by nie uciekł kuzyn, do jakiejś meliny. ( kurde.. nie mam go aż za takiego alkoholika..no ale.. pewnie o wielu rzeczach , o nim, nie wiem ).

Ot i cała kwintesencja twojego chorego (bo współuzależnionego ) myślenia.
TY MUSISZ....nie on. A czyje to życie? Twoje czy jego?Kto pije? On czy ty? Mi się to trochę pomieszało w sumie...A tak w ogóle to jak układa się twoje życie ? Jak wyglądają twoje relacje? Tworzysz jakieś, czy jedyne co widzisz to kuzyn alkoholik? Jest jedna droga wyjścia z tej sytuacji - ty musisz zacząć LECZYĆ SIEBIE!!!!!! siebie i tylko siebie...

Tak bardzo się boisz, że kuzynowi coś się stanie , że się zapije na śmierć albo popełni samobójstwo...Pomyśl teraz tak - każdy z nas może umrzeć choćby dziś. Twoja ciocia, mama, ty....Każdy. Mamy tą świadomość wszyscy i mimo tego, że jest ona przerażająca, to udaje nam się nie myśleć o niej bez przerwy i nie utrudnia nam to normalnego funkcjonowania. A dlaczego ty tak bardzo skupiasz się na możliwości ewentualnej śmierci kuzyna? Bo jesteś przez niego ZMANIPULOWANA. Zrozum, alkoholikowi jest na rękę gdy otoczenie koło niego skacze, martwi się, użala. To jest jego cel, który między innymi dzięki tobie osiąga. Nie pomagasz mu zdrowieć. Pomagasz mu pić...

Nie istnieje coś takiego jak przymuszanie alkoholika do leczenia, kontrolowanie go....To jest nonsens. Strata czasu. Jedynym rozwiązaniem jest odcięcie się i leczenie siebie. Mówisz, że jesteś silna, znajdź więc w sobie odwagę na pogodzenie się z faktem, że być może stracisz kuzyna, że nie jesteś w stanie nic zrobić (bo nie jesteś...), że on ma prawo postąpić ze swoim życiem jak chce (włącznie z zapiciem sie na śmierć ). Nie jesteś panią życia i śmierci i nie masz też patentu na zbawianie świata. Jedyne co możesz zrobić to zając się sobą i nie pozwolić alkoholikowi stanowić o swoim nastroju, zdrowiu i szczęściu. Ty chcesz decydować o jego życiu, a tymczasem jest dokładnie na odwrót, bo to on decyduje o twoim.

33

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
MamaMamusia napisał/a:
maskotek00 napisał/a:

Musze to właśnie w taki sposób rozwiązać by nie uciekł kuzyn, do jakiejś meliny. ( kurde.. nie mam go aż za takiego alkoholika..no ale.. pewnie o wielu rzeczach , o nim, nie wiem ).

Ot i cała kwintesencja twojego chorego (bo współuzależnionego ) myślenia.
TY MUSISZ....nie on. A czyje to życie? Twoje czy jego?Kto pije? On czy ty? Mi się to trochę pomieszało w sumie...A tak w ogóle to jak układa się twoje życie ? Jak wyglądają twoje relacje? Tworzysz jakieś, czy jedyne co widzisz to kuzyn alkoholik? Jest jedna droga wyjścia z tej sytuacji - ty musisz zacząć LECZYĆ SIEBIE!!!!!! siebie i tylko siebie...

Tak bardzo się boisz, że kuzynowi coś się stanie , że się zapije na śmierć albo popełni samobójstwo...Pomyśl teraz tak - każdy z nas może umrzeć choćby dziś. Twoja ciocia, mama, ty....Każdy. Mamy tą świadomość wszyscy i mimo tego, że jest ona przerażająca, to udaje nam się nie myśleć o niej bez przerwy i nie utrudnia nam to normalnego funkcjonowania. A dlaczego ty tak bardzo skupiasz się na możliwości ewentualnej śmierci kuzyna? Bo jesteś przez niego ZMANIPULOWANA. Zrozum, alkoholikowi jest na rękę gdy otoczenie koło niego skacze, martwi się, użala. To jest jego cel, który między innymi dzięki tobie osiąga. Nie pomagasz mu zdrowieć. Pomagasz mu pić...

Nie istnieje coś takiego jak przymuszanie alkoholika do leczenia, kontrolowanie go....To jest nonsens. Strata czasu. Jedynym rozwiązaniem jest odcięcie się i leczenie siebie. Mówisz, że jesteś silna, znajdź więc w sobie odwagę na pogodzenie się z faktem, że być może stracisz kuzyna, że nie jesteś w stanie nic zrobić (bo nie jesteś...), że on ma prawo postąpić ze swoim życiem jak chce (włącznie z zapiciem sie na śmierć ). Nie jesteś panią życia i śmierci i nie masz też patentu na zbawianie świata. Jedyne co możesz zrobić to zając się sobą i nie pozwolić alkoholikowi stanowić o swoim nastroju, zdrowiu i szczęściu. Ty chcesz decydować o jego życiu, a tymczasem jest dokładnie na odwrót, bo to on decyduje o twoim.

Problem nie dotyczy mnie, ja jako współuzalezniona, jestem siwadoma tego co robić./

Odnosnie mnie, szczerze- z tych 8 lat jego picia, dopiero teraz zareagowałam. Wcześniej na jego sygnały, że ma cug, na to, co widziałam, słyszalam, nie reagowałam.

reagowały - moja mama, oraz ciocia. To one pomagały mu, użalały się. To one popełniały błąd za błędem, bo anwet po 8 latach tego problemu ich myslenie na temat kuzyna to takie, że "biedny, że trzeba wierzyć, że trzeba wspierać". wspierać, czyli dzwonić, gadać, pomagać płacić jego rachunki, wysyłać paczki z jedzeniem, współczuć. To ich myślenie.  Ciocia nie raz sie tak wyportkowała z kasy przez niego, cala emerytura szła na jego rachunki, bo mieszkanie zadłużał, że ja jej pomagałam finansowo. Nie miała przez to na leki, a ma 71 lat.

Moja mam to też mnie już denerwuje. Gdy ja ją upominam, że NIE wolno, że niszczy go, że po cholerę mu dwa dni temu przelała 50 zł, to leci po leki uspokajające, bo twierdzi, że na nią krzyczę. A tak naprawdę tylko upominam, tłumaczę.

w tym wszystkim to czuje się, jakbym to ja tym terapeutą była.

Wysłanie tego wniosku po części ma odciążyć moją ciocię i mamę z obowiązku jego ratowania. Chcę z nich ściągnąć ten obowiązek martwienia się.Chce ta cala sytuacje wziąć w swoje ręce, pokierować tak, jak każdy z was tu pisze, czyli odciąć się od kuzyna. Jego życie, jego rachunki, jego wódka.
Wniosek i leczenie mają być krokiem , że niech idzie tam, czy mu się uda, czy nie, jego życie. Jeśli nie uda mu się, wypisuje go z rodziny. Zero kontaktu, będę dbać o to, by nikim nie manipulował. On musi chcieć. Nie moja ciocia, ani matka.

34

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

krotko : w ogole nie zyc z nim.

35

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

w tym wszystkim to czuje się, jakbym to ja tym terapeutą była.

Paradoks tej sytuacji polega na tym , że to ty terapeuty potrzebujesz. Osoby , które mają ochotę za wszelką cenę ratować otoczenie, najczęściej mają bardzo mocno zaśmiecone własne emocjonalne podwórko....

Wysłanie tego wniosku po części ma odciążyć moją ciocię i mamę z obowiązku jego ratowania

Pudło . Tak sie nie stanie. Nie masz wpływu na emocje i odczucia innych a także na ich zamartwianie się. Mama i ciocia mają swoją własną drogę współuzależnienia i przejdą ją w sposób dla siebie właściwy. Popełnią błędy, jak każdy. Dlaczego tak usilnie uciekasz od swojego bólu i cierpienia związanego z tą sprawą? czemu czujesz się za wszystkich odpowiedzialna i każdego chcesz nosić na plecach? Ty tłumaczysz, przekonujesz, wysyłasz wnioski....KONTROLUJESZ....ciekawe po co ci jest to potrzebne?

Wniosek i leczenie mają być krokiem

Czyim krokiem? Twoim a nie jego... Nic z tego. On nie wyzdrowieje bo każesz mu tak ty albo ośrodek . Wyjdzie i zacznie chlać od nowa, a ty od nowa będziesz ratować mamę, ciocię i jego.... Siebie oczywiście nie, bo ty przecież jesteś silna, świadoma i wspierająca. Jesteś terapeutką, która wszystko musi ogarnąć i za każdym posprzątać. Po co to robisz?

Zero kontaktu, będę dbać o to, by nikim nie manipulował.

Znowu ty będziesz dbać o innych...A kiedy zadbasz o siebie?

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Są ludzie, którzy nie chcą pomocy.. Ile byśmy się nie nastarali to i tak idzie to na nic..
Wydaje mi się, że zamknięte ośrodki są dobrym rozwiązaniem, ale krótkotrwałym niestety.

37

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Przeczytałam cały wątek autorki. Niestety z alkoholizmem również mam do czynienia. Wszystko, co piszecie, to prawda. Dopóki alkoholik sam nie zrozumie, że ma problem i musi się leczyć, bo opcje są dwie: albo życie, albo równia pochyła - to rodzina nic nie może wskórać. Na nic rozmowy, prośby i przekonywania. A najtrudniejsze w tym wszystkim to decyzja odcięcia się od alkoholika, tuszowanie jego wybryków. Bo niby chcemy pomóc - a tak naprawdę szkodzimy. Bo nie ma konsekwencji - co z tego, że rachunki nie opłacone - jakoś to będzie, żona opłaci, żona zabierze delikwenta z krzaków, żona uporządkuje zdemolowaną kuchnię i weźmie na raty meble. Podobnych przykładów można by mnożyć bez końca.

W najgorszej sytuacji są matki alkoholików - one do końca się łudzą, że może to się jakoś jeszcze ułoży, etc., głaszczą po główce. Jak to matka.
Mi dwa lata zajęło psychiczne odcięcie się od alkoholika. Tzn. trudne to - ale jak chce się stoczyć i chlać, proszę bardzo, niech chla. Chce pomocy - to ją dostanie (pokierowanie tam gdzie trzeba). I tak jak ktoś tu napisał - trzeba sięgnąć dna - by się odbić. Nie każdy od tego dna się odbije.

38

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
malinaszczepanska88 napisał/a:

Wydaje mi się, że zamknięte ośrodki są dobrym rozwiązaniem, ale krótkotrwałym niestety.

To jest taki czas na zaczerpnięcie oddechu, krótki odpoczynek od pijącego...Oczywiście mówimy tu o przypadku, w którym alkoholik jest zmuszony do leczenia i  nie podejmuje go z własnej woli.
Wyjść z tej choroby ma szansę jedynie człowiek, który chce to zrobić sam i dla siebie, który podejmuje taką decyzję bez żadnej presji. Tak się może stać, gdy alkoholik sięgnie dna i na tym dnie obudzi się zupełnie sam, bez żony , dzieci, cioci, matki i skierowania do ośrodka. Jednak jest to jedynie szansa, nadzieja a nie gwarancja. niestety bardzo wielu alkoholików umiera na skutek swojej choroby...Najtrudniejsze dla otoczenia alkoholika jest zrozumienie, że nic nie da sie zrobić. Każda dobra wola odnosi tu jedynie odwrotny skutek.
Można zmusić alkoholika do leczenia droga sądowną, ale to jest jedynie wygospodarowanie dla siebie chwili odpoczynku, a nie realna szansa na wyzdrowienie. ?Wszystkie detoksy, AA, terapie i ośrodki mają sens jedynie wtedy gdy alkoholik ucieka się do nich z własnej woli.

39

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
MamaMamusia napisał/a:

sens jedynie wtedy gdy alkoholik ucieka się do nich z własnej woli.

Dodam ze szczególnym pogrubieniem "ucieka", bo to w dużej mierze oznacza ze chce sie ratować, i potrzebuje pomocy

Jesli robi to tylko zeby zamknąć rodzinie "usta" bardzo szybko to wychodzi na jaw

40

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
MamaMamusia napisał/a:
malinaszczepanska88 napisał/a:

Wydaje mi się, że zamknięte ośrodki są dobrym rozwiązaniem, ale krótkotrwałym niestety.

To jest taki czas na zaczerpnięcie oddechu, krótki odpoczynek od pijącego...Oczywiście mówimy tu o przypadku, w którym alkoholik jest zmuszony do leczenia i  nie podejmuje go z własnej woli.
Można zmusić alkoholika do leczenia droga sądowną, ale to jest jedynie wygospodarowanie dla siebie chwili odpoczynku, a nie realna szansa na wyzdrowienie. ?Wszystkie detoksy, AA, terapie i ośrodki mają sens jedynie wtedy gdy alkoholik ucieka się do nich z własnej woli.

Nie wiem. Ja nie piję. Wypiłam tylko raz w życiu, kieliszek wódki. Jeden , jedyny raz. Nie zasmakowało.  Lecz za to, popadłam w nałóg palenia tytoniu. Paliłam 12 lat, paczka dziennie. Dwa miesiące temu, powiedziałam sobie "stop". Z dnia na dzień. Nie pale , nie ciągnie mnie. Dla mnie papierosy już nie istnieją. W domu u mnie pali moja moja matka. Silna wola sprawia, że nawet nie czuję dymu, nie dopuszczam tej myśli do głowy. Jest to temat zamknięty dla mnie.

Wiem co to nałóg. Zdradzę, że sięgnęłam dna tytoniowego, ale wtedy nie zerwałam z nałogiem. Dopiero po jakimś czasie, gdy sama tego zechciałam, bo było mi to obojętnie czy palę, czy nie, rzuciłam to w jeden dzień. Wszystko co kojarzyło mi się z fajkami, powywalałam. Aktualnie czuję się wolnym człowiekiem zdrowszym, pogodniejszym, nerwy puściły. Człowiek inaczej myśli, gdy jest wolny od nałogu.

Dlatego też wiem, czy to fajki, alkohol, narkotyki..rzucenie zależy  od chęci.

Ale nie tylko.  Wiele opinii jest tu, że człowiek ma się stoczyć.

Jak może normalny człowiek a przy tym zapewne”prawdziwy katolik” stwierdzić „niech się kuzyn zapije na śmierć” to lepiej zaakceptować eutanazję.

Los "brata" do końca nie może być mi obojętny. Mogę czuć obojętność, pogardę do jego nałogu, ale nie do człowieka. Mogę nie akceptować wódki, ale nie kuzyna. Mogę udawać że jest mi on obojętny, oraz robić to przekonywająco, ale gdzieś tam kątem oka spoglądać na jego poczynania i go dyskretnie monitorować.
Nie wyciągnę do niego ręki, nie dam mu kasy, nie zapłacę jego rachunków, nie pomogę mu gdy upadnie, nie zrobię nic w czym winna jest wódka.

Lecz gdy zobaczę w jego oczach ten strach, prośbę,  to dam mu nadzieję że jestem .

Terapii nie potrzebuję. Jestem świadoma problemu kuzyna.

julka36 napisał/a:

W najgorszej sytuacji są matki alkoholików - one do końca się łudzą, że może to się jakoś jeszcze ułoży, etc., głaszczą po główce. Jak to matka.
Mi dwa lata zajęło psychiczne odcięcie się od alkoholika. Tzn. trudne to - ale jak chce się stoczyć i chlać, proszę bardzo, niech chla. Chce pomocy - to ją dostanie (pokierowanie tam gdzie trzeba). I tak jak ktoś tu napisał - trzeba sięgnąć dna - by się odbić. Nie każdy od tego dna się odbije.

Bardziej mi chodziło o to, co moja mama i ciocia robią. Tyle błędów, które psują wszystko. One same z siebie nie pójdą do Poradni , gdyż wstydzą się. To małe miasteczko.

także moim krokiem było, poinformowanie rodziny o problemie kuzyna. Był to temat tabu. Ja, rozdmuchałam sprawę, gdyż nie chcę, by ktokolwiek mu pomagał. kuzyn manipuluje rodziną, do tej pory nieświadomą problemu. Następnie wysłałam dziś wniosek o leczenie przymusowe. 
To nie jest jakaś pomoc, tylko nakierowanie drogi.

Wiem, że kuzyn wiele razy ocierał się o decyzję podjęcia leczenia. Dzwonił, rozmawiał ze mną. Zawsze brakowało tego kogoś kto go popchnie. Kuzyn całe życie miał problem z podejmowaniem decyzji, nawet w blachach sprawach. Do tej pory nikt nie pomyślał nawet o tym leczeniu, by tak zrobić. Brakowało osoby, która by to zrobiła. Wiem, że ryzykuję, że kuzyn cos sobie zrobi. WIem tez , że nie mam nic do stracenia.

Chciałabym też by moja rodzina , mama, ciocia, odetchnęły. One z tym problemem żyły 8 lat. 
Moje życie jest znakomite. Nic mi nie brakuje, mam czas by się sobą zająć i nie potrzebuję w tym zakresie uwag.

41

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Współczuję osobiście takiej trudnej sytuacji. Nie jest łatwo żyć a alkoholikiem sad

42

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Wiem, że kuzyn wiele razy ocierał się o decyzję podjęcia leczenia. Dzwonił, rozmawiał ze mną. Zawsze brakowało tego kogoś kto go popchnie.

Klasyczny sposób myślenia alkoholika - niemoc podejmowania decyzji. "Niech się samo zadecyduje ".... rabniecie o dno ma jeden cel - wymuszenie na alkoholiku podjęcia decyzji i zmierzenia się z konsekwencjami.

Porównywanie choroby alkoholowej do palenia tytoniu jest mocno nietrafione. Alkoholizm to nie tylko uzależnienie fizyczne. To głębokie zmiany w psychice.

43

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

Wiem, że kuzyn wiele razy ocierał się o decyzję podjęcia leczenia. Dzwonił, rozmawiał ze mną. Zawsze brakowało tego kogoś kto go popchnie. Kuzyn całe życie miał problem z podejmowaniem decyzji, nawet w blachach sprawach. Do tej pory nikt nie pomyślał nawet o tym leczeniu, by tak zrobić. Brakowało osoby, która by to zrobiła. Wiem, że ryzykuję, że kuzyn cos sobie zrobi. WIem tez , że nie mam nic do stracenia.

I dalej będzie tak samo. Bo znowu ktoś coś za niego robi. Znowu nie ma jego inicjatywy. Mój brat wie i sam mówi, że jest alkoholikiem.  I nic z tym nie robi. Ja też mu pomogę. Ale tylko w momencie, kiedy podejmie leczenie i będzie chciał z tego wyjść. Też wszystko było do tej pory za niego robione. I wiesz kto jest winny temu wszystkiemu, że on cały czas pije? Moi rodzice. Który wierzą w kłamstwa, mimo, że kłamie od 20 lat. Dają mu pieniądze, dają mu jedzenie, jak tylko przyjdzie trzeźwy. I dalej będzie pił, bo mu stwarzają ku temu warunki. I nie przetłumaczysz, bo wtedy naskoczą na mnie. Niestety jak tak dalej będzie trwało to chyba będę musiał zostawać drastyczne środki i jak pijak będzie pijany u rodziców to od razu będę wychodził z moją córką i nie przychodził jeśli on tam będzie. Trudno. Jeśli wybrali pijaka i mają jeszcze pretensje do mnie to trudno. Ich sprawa.

44 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-03-08 10:33:44)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

Bardziej mi chodziło o to, co moja mama i ciocia robią. Tyle błędów, które psują wszystko. One same z siebie nie pójdą do Poradni , gdyż wstydzą się. To małe miasteczko.

to są ich błędy, i ich życie, nie można na siłę kogoś uszczęśliwić sad
ludzie jak potrzebują pomocy jakoś dziwnie potrafią znaleźć miejsce, czas, ochotę, motywację, jak są gotowi na przyjęcie tej pomocy

maskotek00 napisał/a:

Kuzyn całe życie miał problem z podejmowaniem decyzji, nawet w blachach sprawach. Do tej pory nikt nie pomyślał nawet o tym leczeniu, by tak zrobić. Brakowało osoby, która by to zrobiła. Wiem, że ryzykuję, że kuzyn cos sobie zrobi. WIem tez , że nie mam nic do stracenia.

Ty za niego całe życie zamierzasz podejmować decyzję, już tak do końca swoich i jego dni??

maskotek00 napisał/a:

Chciałabym też by moja rodzina , mama, ciocia, odetchnęły. One z tym problemem żyły 8 lat. 
Moje życie jest znakomite. Nic mi nie brakuje, mam czas by się sobą zająć i nie potrzebuję w tym zakresie uwag.

to jest właśnie paradoks, jak ludzie się angażują w czyjeś życie, bo sami mają idealne, nie odbierz tego za atak,
według mnie można temat poruszyć, ale nie można wymagać od innych zmian, można kogoś "popchnąć" do działania, ale bez "popychania" krok za krokiem

rozsądnych decyzji, pozdr

gabriellee napisał/a:

Współczuję osobiście takiej trudnej sytuacji. Nie jest łatwo żyć a alkoholikiem sad

oczywiście że nie jest łatwo, jeśli żyje się tylko życiem alkoholika sad i życie jest tak naprawdę wypełnione tylko myśleniem około tego "alkoholika"

z drugiej strony to my chcemy "ujeździć" życie, mieć poczucie ładu, składu, bezpieczeństwa, a to tylko wielka lista często nie spełnionych życzeń wink

osobiście w tym "bałaganie" dziś widzę większy sens big_smile

pozdr

45

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
Martainn napisał/a:
maskotek00 napisał/a:

Wiem, że kuzyn wiele razy ocierał się o decyzję podjęcia leczenia. Dzwonił, rozmawiał ze mną. Zawsze brakowało tego kogoś kto go popchnie. Kuzyn całe życie miał problem z podejmowaniem decyzji, nawet w blachach sprawach. Do tej pory nikt nie pomyślał nawet o tym leczeniu, by tak zrobić. Brakowało osoby, która by to zrobiła. Wiem, że ryzykuję, że kuzyn cos sobie zrobi. WIem tez , że nie mam nic do stracenia.

I dalej będzie tak samo. Bo znowu ktoś coś za niego robi. Znowu nie ma jego inicjatywy. Mój brat wie i sam mówi, że jest alkoholikiem.  I nic z tym nie robi. Ja też mu pomogę. Ale tylko w momencie, kiedy podejmie leczenie i będzie chciał z tego wyjść. Też wszystko było do tej pory za niego robione. I wiesz kto jest winny temu wszystkiemu, że on cały czas pije? Moi rodzice. Który wierzą w kłamstwa, mimo, że kłamie od 20 lat. Dają mu pieniądze, dają mu jedzenie, jak tylko przyjdzie trzeźwy. I dalej będzie pił, bo mu stwarzają ku temu warunki. I nie przetłumaczysz, bo wtedy naskoczą na mnie. Niestety jak tak dalej będzie trwało to chyba będę musiał zostawać drastyczne środki i jak pijak będzie pijany u rodziców to od razu będę wychodził z moją córką i nie przychodził jeśli on tam będzie. Trudno. Jeśli wybrali pijaka i mają jeszcze pretensje do mnie to trudno. Ich sprawa.


No u mnie tak jest właśnie. Moja matka mu wierzy, że on biedny, że nie pije, że nie ma problemu. Bo cwaniak dzwoni do niej, jak jest trzeźwy, by zaraz po skończonej rozmowie się nachlać.  Non stop go broni, jak z nia rozmawiam, to moja matka zwala winę na jego matkę, bo się nim nie interesowała jak był mały. Zostawiła go z nami i wyjechała robić karierę. Kuzyn była z nami 10 lat. Potem matka go zabrała. I to właśnie powoduje, jego przeszłość, że mu współczują.

Tak samo moja matka na świeta, tak długo za mną chodziła, bo przecież jej chrześniak, którego kocha, nie ma w czym chodzić. Bo co ona zdjęcia ogląda na fb jego, to on w  obdartych spodniach, rozwleczonych koszulach, jak menel. Wstyd..

Kupiłam ze sowich jego ciuchy, spodnie, koszule flanelowe, t-shirty. Nie wiem czemu. Byc może przez matkę, byc może przez to, że to święta i trzeba wybaczać.

Martainn, tak, dobrze myślisz, nie pozwól by Twoje dziecko patrzyło na taką osobę, by rosło w takiej rodzinie. Dziadkowie mogą równiez odwiedzac Cie i wnuczkę u Was.


Amethis- Terapeuta też podsuwa innym rozwiązania, pokazuje drogę, daje wskazówki. Uważasz tez że taki terapeuta tez podejmuje za kogoś zdanie i pokazuje drogę? Możliwości jej wyboru?  Bo jeżeli mi mówi, że jest taka i taka możliwość, oraz na czym polega takie leczenie, to oznacza, że kieruje mnie. Takie juz jego zadanie. Tak samo jak moje. Moje osoby z rodziny nie pójdą na terapię, dlatego tez przekazuje im potrzebna wiedzę.
Mój swiat nie kręci się wokół alkoholika kuzyna. DLa mnie taka osoba to krótka piłka. Jestem pedagogiem, po psychologii, nauczycielem. Może to tez dla Ciebie da odpowiedź, dlaczego "daję nauki" rodzinie. Uwierz mi, że takie dwie starsze osoby potrafią narobić wiele szkody, bo mają swoje racje, wieloletnie, czyli- pijak pije, to mu pomóc wstać i zaprowadzić do domu.

Inaczej myślą młodzi ludzie, którzy idą z duchem nauki. Teraz dostępne są materiały w necie, są poradnie, można zadzwonić na infolinię. Nie trzeba się kryć z problemem pod kołdrą.
Podjęłam po 8 latach drastyczne kroki. Poinformowałam rodzinę, odcięłam kuzyna od mojej Cioci, która go utrzymywała. Przemówiłam jej do rozumu. dwa dni temu moja ciocia z nerwów już, upadła w kuchni. Obudziła się po godzinie, rozwaliła głowę.
W sumie, ciesze się, że Ciocia zaakceptowała to wszystko takim jak jest. W końcu otworzyłam jej oczy na kuzyna. Nie ma pomagania, utrzymywania.

46

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

Amethis- Terapeuta też podsuwa innym rozwiązania, pokazuje drogę, daje wskazówki. Uważasz tez że taki terapeuta tez podejmuje za kogoś zdanie i pokazuje drogę? Możliwości jej wyboru?  Bo jeżeli mi mówi, że jest taka i taka możliwość, oraz na czym polega takie leczenie, to oznacza, że kieruje mnie. Takie juz jego zadanie. Tak samo jak moje. Moje osoby z rodziny nie pójdą na terapię, dlatego tez przekazuje im potrzebna wiedzę.
Mój swiat nie kręci się wokół alkoholika kuzyna. DLa mnie taka osoba to krótka piłka. Jestem pedagogiem, po psychologii, nauczycielem. Może to tez dla Ciebie da odpowiedź, dlaczego "daję nauki" rodzinie. Uwierz mi, że takie dwie starsze osoby potrafią narobić wiele szkody, bo mają swoje racje, wieloletnie, czyli- pijak pije, to mu pomóc wstać i zaprowadzić do domu.

Terapeuta nie podsuwa żadnych rozwiązań, nie daje wskazówek,  nie podejmuje decyzji , nie poucza i nie ocenia. Jest jedynie towarzyszem w drodze do zdrowienia. Głównym bohaterem jest tu chory i jego determinacja. Terapia uzależnień nie polega na tym, że ktoś ci mówi jak masz wyzdrowieć, a skupia się na powodach dla których pijesz. To chory musi do nich dotrzeć sam , terapeuta pomaga mu wejść w takie rejony świadomości, które dadzą mu pełny obraz tego z czym sie zmaga. znalezienie rozwiązania leży już po stronie pijącego , nie terapeuty. Dlatego jakikolwiek przymus jest tu bezcelowy.
Bardzo źle się dzieje, że aspirujesz do roli terapeuty swojej rodziny. wybacz szczerość, ale robisz jej tym dużą krzywdę. Nie dysponujesz potrzebna wiedzą i twoje "nauki" nie są trafione, zresztą sama popatrz na ich efekt - mama i ciocia z jednej strony zmanipulowane prze alkoholika, z drugiej sterroryzowane prze ciebie, są już u kresu wytrzymałości chyba.... Naprawdę myślisz , że terapia na tym polega? Obawiam się, że za mocno wierzysz w siłę swojej perswazji. Niestety nie masz patentu na złoty środek i nie jesteś w stanie  kontrolować wszystkiego wokół siebie i swoich bliskich.

Moi rodzice są alkoholikami, mój brat również. Nie będę ci pisać co to oznacza i ile lat spędziłam na "ratowaniu ich" i "dyskretnym monitorowaniu". Powiem ci tylko, jako osoba od dawna wyleczona ze współuzależnienia i ze strachu a "zapicie się na śmierć", że nie ma tutaj innej drogi jak leczenie siebie i odcięcie się od alkoholika. Pełne odcięcie , przede wszystkim emocjonalne. To wymaga ciężkiej pracy nad sobą i terapii własnej. Też aspirowałam kiedyś do roli terapeutki swojej dysfunkcyjnej rodziny. Teraz widzę jak bardzo wyniszczyło to moje życie. Ty jednak  jesteś na początku drogi. Na razie jesteś butna i przemądrzała, ale niestety nie posiadasz żadnych narzędzi do tego żeby swoją rodzinę uzdrowić, a już na pewno nie jesteś w stanie pomóc kuzynowi. Jeżeli porównujesz rzucenie palenia do wychodzenia z alkoholizmu, to nie posiadasz partykularnej nawet wiedzy na temat mechanizmów uzależnień.
Każdemu , kto tworzy emocjonalną więź z alkoholikiem doradzam podjęcie  terapii własnej i leczenie siebie. Tobie również, ale pewnie nie skorzystasz.

47 Ostatnio edytowany przez Hh999 (2016-03-08 12:26:13)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

maskotek
obejrzyj proszę najpierw sama, potem może pokaż swojej mamie film pt "szczur w koronie" (znajdziesz na youtube) - historię młodego faceta, który jest alkoholikiem "najgorszego sortu". Jak żebrze o "łapcie", skarpety i bateryjki, po to żeby zaraz je sprzedać na alkohol. Nie wyobrażasz sobie, ale wszystko, wszystko co dajesz alkoholikowi potencjalnie jest dla niego wartością, którą można spieniężyć na alkohol.

jeszcze podzielę się doświadczeniem z moim kuzynem - bratankiem mojej mamy. Z powodów dla mnie niezrozumiałych cała rodzina się nad nim trzęsła, w szczególności jego rodzice, dla których był jedynym, ukochanym "Ciciakiem". Moja mama, która się ze mną i moim bratem nie certoliła, stosowała jakiś inny standard wobec mojego kuzyna. I rósł ... przepraszam za powiedzenie, taki "chwaścik". Jego matka mu czytała do łóżka lektury szkolne, podtykała pod ryj jedzonko, nie miał żadnych obowiązków w domu, był introwertykiem i miałam wrażenie, że zerowe kontakty z rówieśnikami. Rodzice zamiast go aktywizować, zmuszać go do nawiązywania relacji z dziećmi wywalając na podwórko, pozwalali mu się kulać po tapczanach. Ciciaczek w końcu poszedł na studia, na prawo, które skończył. Moja matka dopłacała do jego studiów - wysyłała mu 200 zł co miesiąc na wydatki i utrzymywała mieszkanie babci (babcia już mieszkała wtedy z nami), w którym sobie Ciciaczek wegetował. Po studiach, nie poszedł do pracy - pisał przez 2 lata pracę magisterską, którą w końcu napisał. Jest totalnym dzikiem; idzie do lekarza nawet nie powie "dzień dobry" paniom w recepcji, totalny oszołom. Moja matka prosiła wujostwo, żeby poszli z nim do psychologa, żeby go wywalili z domu i przymusili do pracy (wywalili z domu do mieszkania babci, tak żeby żył na swoim), ale wujostwo .... nie .... oni nie wierzyli, że żywotnym interesem ich syna jest wylecieć na zbity pysk z chałupy, żeby zacząć żyć jak dorosły człowiek. W zeszłym roku zmarła ciotka, mój kuzyn żyje ze swoim ojcem w dziwnym układzie. Chodzą tam między nimi takie hasła, że ja na jego miejscu bym otworzyła okno i skoczyła... Jakaś para całuje się na filmie, a wujek do swojego 36 letniego syna mówi "Ciciaczek, przecież ty się nigdy z dziewczyną nie całowałeś, ale nie martw się, jak coś to tata ci powie". Z drugiej strony mój kuzyn chodzi po zakupy, gotuje i podtyka wujkowi jedzenie pod nos.
Dlaczego o tym piszę.... bo tak już chyba będzie zawsze dopóki wujek nie umrze. Mój kuzyn nie ogarnie się, nie zrobi czegoś z życiem, wegetuje... i będzie wegetował aż jednego dnia wujek-żywiciel zamknie oczy. Wtedy jakiś czas Ciciak może żyć z oszczędności rodziców, ale ile ... rok, dwa? Gdyby jego rodzice odcięli pępowinę jak miał 30 lat, to byłby już samodzielny, gdyby wujek odciął pępowinę dzisiaj, może do czasu jego śmierci syn by się usamodzielnił. I napiszę teraz coś chamskiego. Ostatnio rozmawiałam z moją matką na ten temat tj. jak ona to widzi co się będzie działo z kuzynem po śmierci wujka. Jak ona coś mruknęła, że "trzeba będzie mu pomóc", to wpadłam w szał. Będzie mu pomagała moja matka, a może później ja ... to 35 letni facet!!!! niech idzie do ośrodka pomocy społecznej, niech sprzeda mieszkanie i żyje w piwnicy - to nie jest jej sprawa. Może iść zamiatać ulice, kopać rowy, układać towar na półkach w sklepie - tam nie trzeba doświadczenia zawodowego i jego skończone prawo nie ma znaczenia. Kuź-wa... mamy w spadku pasożyta po nieodpowiedzialnym wujostwie. Dość ... już mamy jednego alkoholika na utrzymaniu - 60 letniego degenerata, którego trzeba pilnować żeby sobie krzywdy nie zrobił i teraz jeszcze młodego dziada, nad którym mamy się trząść?

Jak się nie rozprawicie z tematem konkretnie, zgodnie z poradami terapeutów z poradni uzależnień, to sama sobie ukręcisz sznur na szyję.  I Twoja mama, jakkolwiek rozumiem, że bardzo cierpi i martwi się, szykuje problem Tobie na całe życie. Komuś trzeba zaufać, a w mojej ocenie nikt nie jest lepszy niż terapeuci z doświadczeniem. Na tym filmie zobaczysz Pana Stasia, prostego faceta, alkoholika, który jest zdeterminowany trwać w trzeźwości. Kiedy przychodzi do niego główny bohater pijany, Pan Stasio mimo zimy go wywala z domu i nie wpuszcza do siebie, bo "musi przede wszystkim dbać o swoją trzeźwość". A po co ten bohater tam lezie - bo u Pana Stasia jest ciepło, dostanie michę zupy, odpocznie i pójdzie dalej chlać. Jestem pełna szczerego podziwu dla takich ludzi jak Pan Stanisław. Życzę Ci również determinacji i zaufania terapeutom, takie jakie ma ten człowiek

48 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-03-08 13:12:04)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

big_smile
na każdą polemikę jestem otwarty, bezcenna to nauka

maskotek00 napisał/a:

Amethis- Terapeuta też podsuwa innym rozwiązania, pokazuje drogę, daje wskazówki. Uważasz tez że taki terapeuta tez podejmuje za kogoś zdanie i pokazuje drogę? Możliwości jej wyboru?  Bo jeżeli mi mówi, że jest taka i taka możliwość, oraz na czym polega takie leczenie, to oznacza, że kieruje mnie. Takie juz jego zadanie. Tak samo jak moje. Moje osoby z rodziny nie pójdą na terapię, dlatego tez przekazuje im potrzebna wiedzę.

czy jesteś terapeutką ??

maskotek00 napisał/a:

Mój swiat nie kręci się wokół alkoholika kuzyna. DLa mnie taka osoba to krótka piłka. Jestem pedagogiem, po psychologii, nauczycielem. Może to tez dla Ciebie da odpowiedź, dlaczego "daję nauki" rodzinie. Uwierz mi, że takie dwie starsze osoby potrafią narobić wiele szkody, bo mają swoje racje, wieloletnie, czyli- pijak pije, to mu pomóc wstać i zaprowadzić do domu.

osobiście dziś czy to menel, czy nie, też bym obojętnie nie przeszedł big_smile

maskotek00 napisał/a:

Inaczej myślą młodzi ludzie, którzy idą z duchem nauki. Teraz dostępne są materiały w necie, są poradnie, można zadzwonić na infolinię. Nie trzeba się kryć z problemem pod kołdrą.
Podjęłam po 8 latach drastyczne kroki. Poinformowałam rodzinę, odcięłam kuzyna od mojej Cioci, która go utrzymywała. Przemówiłam jej do rozumu. dwa dni temu moja ciocia z nerwów już, upadła w kuchni. Obudziła się po godzinie, rozwaliła głowę.
W sumie, ciesze się, że Ciocia zaakceptowała to wszystko takim jak jest. W końcu otworzyłam jej oczy na kuzyna. Nie ma pomagania, utrzymywania.

z pozycji nauczycielki powinnaś chyba wiedzieć jaki wpływ ma taki sposób nauczania, porozstawiałaś trochę po kontach w "klasie" towarzystwo, i co teraz będziesz pilnować, żeby się nie komunikowali big_smile i co już "widzą" jak Ty chcesz żeby "widzieli" ??

materiały w necie, poradnie, infolinie są aby uświadamiać, żeby właśnie problemu pod "kołdrą" nie trzymać, wyjść z tym do "ludzi" - terapeuci np

ale nie traktowałbym tego jako instrukcję obsługi, duch nauki, logiki, tu nic nie zdziała, instrukcja obsługi jest listą niezbędnych czynności, żebyśmy mogli coś zrobić, obsłużyć, ale jak majstrujemy przy kolejności z tej listy, dodajemy własne pozycje, to się to może źle skończyć

spotkałaś się z określeniem "pijane myślenie" ono nie ma rezerwacji tylko dla alkoholików,

nie traktuj tego jako krytykę,

otwierasz oczy innym, samej mając trochę zamknięte, ludzie robią dokładnie takie same rzeczy, nie będąc alkoholikami, ćpunami, itd itp

w pierwszej kolejności uzależnienie od alkoholu danej osoby, plus psucie komfortu picia
jednak bez psucia komfortu życia całej rodziny, ten proces nigdy z dnia na dzień nie nastąpi

MamaMamusia

rozsądnie wyjaśnione, dzięki

49

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

MamaMamusia  Nie zgadzam się z tobą.

Uważasz, że jedyna osoba, która może tu zając głos to typowy terapeuta z dyplomem. Tak to nazwę.
Uwazasz, ze ktokolwiek z rodziny miesza sie w sprawy alkoholika jet on z góry nastawiony emocjonalnie w to co robi. Gówno prawda.

każdy alkoholik ma inna drogę do uzdrowienia. Na każdego zadziała co innego. Nie ma jeden takiej samej recepty dla każdego.
Nie oznacza to, ze każdego trzeba kopnąć w dupę, w moim przypadku- ciocię, mamę, kuzyna i siebie. 
Mylisz tu sie. Porównujesz to do swojej sytuacji. Nikogo nie monituruję. Podam taką sytuację, która dosłownie miała miesjce godzine temu.:

dzwoni Ciocia zapłakana, że dostała monit ( list polecony) , że kuzyn zadłuzył mieszkanie na ponad 800zł. Płacze mi w słuchawkę.
Przypomniałam jej, że przed Świętami była ta sama sytuacja. także kwota ponad 800zł. Ciocia zapłaciła, a potem ja jej pomagałam finansowo, bo na leki jej zabrakło. Powiedziałam krótko- Jak ciocia wyzdrowieje, idzie do Spółdzielni Mieszkaniowej wykreślić się, ze nie chce dostawać listów o zadłużeniu kuzyna. Po co jej te listy? Po to, że będzie za niego płacić ?
Czasem trzeba tak zatrząść kimś, bo nie dojdzie.
nie dzwonię do kuzyna, nie to nie obchodzi. Cioci również powiedziałam, że ma olać sprawę. niech tylko zmieni adres w SPółdzielni mieszkaniowej na kuzyna i po sprawie.
MamaMamusia- ząłożę się, że to damo powiedziałby terapeuta. Że ciocia ma się dociąć od tej sprawy i innych.

Starszym ludziom ciężko pogodzić się ze stratą. Mają zupełnie inne podejście do świata, takich spraw. Wszystko chcą załatwić modlitwą, Bogiem, dobrocią.

50

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

MamaMamusia  Nie zgadzam się z tobą.

Uważasz, że jedyna osoba, która może tu zając głos to typowy terapeuta z dyplomem. Tak to nazwę.

Ale ty nim nie jesteś. Ja przeszłam terapię dla osób współuzależnionych, teraz jestem w terapii indywidualnej. Działam również w lokalnym AA i DDA jestem nawet animatorką jednej z grup. Nie chodzi jednak o to żeby licytować się na kompetencje i wiedzę.

wazasz, ze ktokolwiek z rodziny miesza sie w sprawy alkoholika jet on z góry nastawiony emocjonalnie w to co rob

Oczywiście , że jest . Nie ma innej możliwości. Tam gdzie jest więź, tam sa i emocje oraz brak obiektywnej oceny sytuacji. dlatego terapeuta nie powinien być w żaden sposób związany z klientem

każdy alkoholik ma inna drogę do uzdrowienia. Na każdego zadziała co innego. Nie ma jeden takiej samej recepty dla każdego.

Aczkolwiek KAŻDY alkoholik musi SAM chcieć ratować siebie.

Nie oznacza to, ze każdego trzeba kopnąć w dupę, w moim przypadku- ciocię, mamę, kuzyna i siebie.

Ja nie mówię o kopaniu, a o konieczności leczenia siebie i o emocjonalnym odcięciu się od alkoholizmu bliskiej osoby

Ciocia zapłaciła, a potem ja jej pomagałam finansowo, bo na leki jej zabrakło.

Czyli pomogłaś alkoholikowi. Ciocia spłaciła jego długi , ty jej. Wszystko ok, nikt nie poniósł konsekwencji, można pić ( w przypadku kuzyna) lub dalej tkwić we współuzależnieniu (w przypadku cioci)

Nikogo nie monituruję.

O tym , że chcesz kontrolować i monitorować sytuacje piszesz niemalże w każdym poście

MamaMamusia- ząłożę się, że to damo powiedziałby terapeuta. Że ciocia ma się dociąć od tej sprawy i innych.

Pewnie tak. I to samo powiedziałby też tobie. Daj więc dobry przykład i sama się odetnij od spraw cioci, mamy, kuzyna. Skończ z tym terrorem nieustannej kontroli i pouczania wszystkich jak mają się zachwowywać.

Starszym ludziom ciężko pogodzić się ze stratą.

Każdemu ciężko. Tobie też.

51 Ostatnio edytowany przez maskotek00 (2016-03-08 16:07:39)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Hh999- włączyłam sobie ten film " Szczur w koronie", co mogę powiedzieć, po minucie oglądania:

Rozpoznaję bohatera akcji filmu- to ten sam, co w reportażu 13 odc " ja, alkoholik", emoitpwanym na tvp1. Wszystkie odc dostępne na vod pl.
Podczas 13 odc, każdy odc o 30 minut, Alkoholik Michał, poszedł na leczenie. Nie wytrzymał całej terapii. Wyszedł, zapił, trzeźwiał. Kółko.. bez dwóch zdań.
A sympatyczny on.. uprzejmy, miły, do każdego zagada, nie ma agresji. Nie udało mu się wyjść z nałogu. Z mittingów zrezygnował, stoczył się. Tak się zakończył odc13sty, bez happy endu. I dobrze, bo po co ukazywać jakaś nadzieje.
dobry aktor z tego kolesia, robi się sławnym alkoholikiem.


MamaMamusia - tak głębiej się zastanawiając, może i racja, że to jakieś współuzależnienie ( nie neguje tego). Tylko ja nie robię nic, co związane z kuzynem, wręcz odpycham go i jego sprawy od innych. chcę pokazać rodzinie jego myślenie, manipulacje, by grały z nim w jego grę.
mam psychikę grubymi nićmi szytą. Dla mnie sprawy tego smarkacza nie są piorytetem. Trzeźwo myslę.

Terapeuta tez mówił o jego leczeniu, że najlepsze wyjście, a sprawy być może i ułożą się po swojemu. Tez wspominała , że lepiej teraz niz później, bo staż uzależnienia tez jest ważny. Piszę tu o terapeucie, bo u mnie jest od niedawna czynna raz w tygodniu "przychodnia", gdzie można skorzystać z porady.


co do palenia tytoniu.. ktoś tam się wypowiadał, że złe porównanie. Ten nałóg też zostaje w głowie. Wystarczy małe zdenerwowanie, a moja pierwsza myśl- papieros. co to za różnica- zapić stres, czy zapalić.  Pisałam tez o tym, że naprawdę ja dosięgnęłam dna jesli chodzi o fajki, aż wstyd się przyznać.  dla mnie w tamtym okresie, nawet największa kompromitacja nie zadziałała. nałóg był w głowie. I tak pozostał do dnia dzisiejszego. Wystarczy mała granica, jak mi lekarz powiedział. Mały impuls, by powrócić do palenia. To tylko moja decyzja, moja walka.( Nie mam na mysli tu, że w przeszłości paliłam sobie spokojnie, w fotelu. nie o to mi chodzi. )
ps. uciekam do denstysty.

52

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Maskotek, gdybyś poszperala po tubie znalazlabys info, ze Michał się zapil.
Są dalsze części tego reportażu.

53

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
allama napisał/a:

Maskotek, gdybyś poszperala po tubie znalazłabyś info, ze Michał się zapil.
Są dalsze części tego reportażu.

no tak do końca nie wczuwałam się w dramat tej osoby. Nie wiem czy się zapił, czy nie.
Obejrze jak wrócę. Jak ktoś ma inne filmy które może polecić, z chęcia obejrze.

54

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

co do palenia tytoniu.. ktoś tam się wypowiadał, że złe porównanie. Ten nałóg też zostaje w głowie. Wystarczy małe zdenerwowanie, a moja pierwsza myśl- papieros. co to za różnica- zapić stres, czy zapalić.

Ja pisałam. Niestety, te nałogi są zupełnie inne. Alkohol to substancja psychoaktywna i powodująca fizyczne zmiany w mózgu a także głębokie zmiany w zachowaniu.

Fakt, że porównujesz te dwa nałogi świadczy o tym, że  (dzięki bogom) o chorobie alkoholowej wiesz niewiele.

55

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
allama napisał/a:
maskotek00 napisał/a:

co do palenia tytoniu.. ktoś tam się wypowiadał, że złe porównanie. Ten nałóg też zostaje w głowie. Wystarczy małe zdenerwowanie, a moja pierwsza myśl- papieros. co to za różnica- zapić stres, czy zapalić.

Ja pisałam. Niestety, te nałogi są zupełnie inne. Alkohol to substancja psychoaktywna i powodująca fizyczne zmiany w mózgu a także głębokie zmiany w zachowaniu.

Fakt, że porównujesz te dwa nałogi świadczy o tym, że  (dzięki bogom) o chorobie alkoholowej wiesz niewiele.


tak, ale mi nie chodziło o zmiany fizyczne w mózgu, tylko o zachowania do jakich człowiek jest zmuszony, bo nałóg przezwycięża racjonalne myślenie.

z zachowań kuzyna, to takie najgorsze było, gdy chwycił moją 70 wówczas ciocię za gardło ( przyparł do ściany) i chciał ja udusić. Ona jedyne co zapamiętała, to kopnęła go w jaja.Potem uciekła i wezwała policje.  Gdy kuzyna się później zapytała jakie on miał myśli w tamtym momencie, to odpowiedział: "teraz ją okradnę", bo zostawiła torebkę w mieszkaniu.
Ten incydent był tajemnicą. Sama niedawno o tym się dowiedziałam, ciocia mi parę dni temu powiedziała.
Pomimo takich sytuacji, Ciocia wybaczała mu wszystko. Do momentu, gdy ja się wtrąciłam.

ogólnie-- jak można tyle czasu żyć z takim cierpieniem samemu, nikomu słowem nie pisnąć. Bo wstyd?? za kuzyna?? alkoholizm to straszna rzecz, choroba.  Ja pierdzi... ostatnio dostałam za dużo informacji na głowę- wszystko Jednego dnia .
Oczywiście, gdy czas mi na to pozwoli będę konsultować się z terapeutą.

56

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Wiesz co? Przykład pierwszy z brzegu i dość prosty - nie znam nikogo kto przez brak kasy na szlugi wynioslby pół chałupy, lub pobił osobę, która mu te szlugi zabrała.
Z to znam niestety osoby u których choroba alkoholowa do takich zachowań doprowadziła. Upraszczasz za mocno. Fajki nie dają odlotu od rzeczywistości takiego jak daje alko. I nie powodują, że każdy kolejny dzień na trzeźwo - z pełnym odbiorem rzeczywistości staje się niemal fizycznym bólem.

Ciocia znów zachowuje się w sposób klasyczny dla osoby wspoluzaleznionej. Nie mowi, bo się wstydzi.

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Mój wujek pił od 20 roku życia. Każdy już przywykł, do tego miał omamy, każdy twierdził że od wódki.
Od dwóch lat leczy się psychiatrycznie, jest duża poprawa. Lepiej żyje się i jemu i jego rodzinie.
Więc nie można zostawiać kogoś samemu sobie trzeba próbować.

58 Ostatnio edytowany przez maskotek00 (2016-03-08 21:31:54)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
beata.grabczyk@o2.pl napisał/a:

Mój wujek pił od 20 roku życia. Każdy już przywykł, do tego miał omamy, każdy twierdził że od wódki.
Od dwóch lat leczy się psychiatrycznie, jest duża poprawa. Lepiej żyje się i jemu i jego rodzinie.
Więc nie można zostawiać kogoś samemu sobie trzeba próbować.

tak jak pisałam wcześniej, każdy przypadek jest indywidualny.

Mój inny kuzyn, ma zone, dwójkę dorosłych już dzieci -16 i 18 lat. Pije, upija się, czasem po parę dni.
Zadłużył mieszkanie, poszło pod młotek. Wiele razy, jego matka też mu spłacała długi, sama się zadłużała.
Tylko to, że pije tez wyszło niedawno, gdy wyszła sprawa z mieszkaniem. Kuzyn dzwonił [po rodzinie w sprawie pożyczki.

Tylko jest taka różnica.. Kuzyn pije tez od dawna. Ma rodzinę, dzieci. Oprócz tego, chodzi do pracy ( firma), jest trzeźwy. Żyje miesiąc jak normalny ojciec, mąż, a potem miesiąc pije. Tak w kolko. Do tego, jego zona mu w tym pomaga, tez pije.
Nie interesowałam się tym, jak u nich ten problem poważny jest, gdyż sprawa jest tabu. O niego ma kto się martwić.

Mój ten drugi kuzyn, którego ten post dotyczy - tez leczył się psychiatrycznie. Jakiś rok czasu, był tez na leczeniu w Gnieźnie na oddziale.
Przyjmował jakieś leki. Potem jakoś to się samo zakończyło, kuzyn miał rak na rok jechać do kontroli. Potem nie wiem co tam zaszło, kuzyn już nie jeździł. z zapisków tego lekarza, tyle co wiem, kuzyn ma nieodwracalne zmiany w mózgu. Przez wąchanie kleju parę lat to trwało.  Od tego momentu, kuzyn faktycznie się zmienił, z wyglądu, z psychiki. Nawet jego spojrzenie jest "dzikie".


zapomniałam dopisać:

Moja ciocia, piła jakieś 30 lat. Odkąd pamiętam. Mieszkała najpierw z rodzicami, wykończyła ich. Gdy zmarli, dalej piła. Mieszkała w domku po rodzicach. Nikt tam nie chciał wynająć pokoju ( studenci uciekali). W końcu rodzina wyeksmitowała ją na działkę. To było zeszłej jesieni. Domek na działce był ocieplany, z kanalizacją. Po miesiącu, gdy rodzina przestała się nią interesować, policja znalazła ciocią martwą. Pogrzeb miała piękny. Wszyscy się wstawili.

59

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Alkohol był ważniejszy od życia. To był jej wybór.
Mi też zmarł wujek. 2 lata temu. Pił razem z ciotką. Leżał nieżywy 2 dni w domu, a ciotka zapita. Nie chciał żadnej pomocy. Przymusowo też się leczyć nie dało, bo nie wpuszczał do domu nikogo. Sama widzisz. Jak pijak chce to i tak się zapije. A nasze działanie nie dadzą nic.
Ja brałem 3 lata narkotyki. Nie biorę 8 lat. To była moja decyzja. Nikt mnie nie musiał do tego namawiać. Ja sam chciałem z tym skończyć i skończyłem. Łatwo nie było, ale się dało.

60

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
Martainn napisał/a:

Ja brałem 3 lata narkotyki. Nie biorę 8 lat. To była moja decyzja. Nikt mnie nie musiał do tego namawiać. Ja sam chciałem z tym skończyć i skończyłem. Łatwo nie było, ale się dało.

to super, gratuluje.

61

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
maskotek00 napisał/a:

tak jak pisałam wcześniej, każdy przypadek jest indywidualny.

piciorys zapewne jest u każdego indywidualny, jako przypadek

alkohol jest alkoholem, uzależnienie jest uzależnieniem, albo jestem trzeźwy albo nie jestem

jeśli ukradnę komuś 1000 pln, a np w sklepie znajdę coś na podłodze i przywłaszczę,
to jestem indywidualnym przypadkiem złodzieja??

czy jestem złodziejem??

62

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Moja mama dziś d rana w euforii. Ciocia dzwoniła, że kuzyn wczoraj w kościele siedział 2 godz. jeszcze dodał, że gdy wyszedł, to szatan szedł za nim.

Masakra. Normalnie cyrk się zaczyna. Ja się z tego śmieje, bo kuzyn trafił w samo sedno tego, co obie ciocie chcą usłyszeć.

jedna i druga składają  ręce do Boga i dziękują, że kuzyn się opamiętał.
Ja tylko dodałam, że szatan pewnie mu wódkę kupuje smile

63

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Będę się upierać przy stwierdzeniu, że jeżeli ma się kto martwić o alkoholika, to tym gorzej dla niego. On własnie dąży  do wzbudzania litości. Alkoholik buduje  wokół siebie sporą grupę osób, która koło niego skacze (dosłownie i emocjonalnie) . Elementem jego manipulacji jest również wywołanie przekonania, że należy mu pomagać, wspierać go , że on sam nie umie podejmować decyzji. Dlatego otoczenie tak chętnie przejmuje jego decyzyjność, a tymczasem należy mu ją oddać. Alkoholik (każdy) jest mistrzem szantażu emocjonalnego i trzeba naprawdę solidnej terapii własnej by zrozumieć, że jego łzy o obietnice poprawy są jedynie częścią swoistej dramy, którą przedstawia nie po to aby wyzdrowieć, ale aby zorganizować sobie dalsze picie i zrzucić za nie odpowiedzialność na innych.
Kiedyś miałam przyjemność wysłuchać poruszającej historii księdza - alkoholika trzeźwego od wielu lat. Jego rodzice nie żyją od dawna, rodzeństwo i dalsza rodzina nie interesowali się nim szczególnie gdyż ksiądz, to wiadomo, że żyje jak w jajku. A tymczasem on był alkoholikiem, Na początku popijającym w samotności, do poduszki. Zdarzało się, że na kacu wsiadał do samochodu. Policja go nie zatrzymywała , bo jak tak to księdza? Ksiądz przecież pijany nie jeździ (a była to wiejska parafia, zamknięta społeczność, w której każdy zna każdego). Potem zaczęło się picie bardziej jawne , zataczanie się podczas kolędy, zasypianie podczas uroczystości, totalne zawalanie obowiązków...no klasyczny przypadek. Ksiądz oczywiście , jak to alkoholik, chciał zorganizować sobie użalająca sie grupę wsparcia. Tymczasem parafianie kompletnie nie reagowali na jego picie , a przynajmniej nie okazywali tego. Biedna wiejska społeczność, co normalne w takich sytuacjach, miała zakodowane, że ksiądz to niemalże święty i nie można mu podskakiwać. I własnie to ich podejście go uratowało. Któregoś dnia zdesperowany ksiądz, który koniecznie chciał zrzucić na kogoś  odpowiedzialność za swoje picie , wsiadł upojony do samochodu i wężykiem podjechał pod patrol drogówki. Wysiadł z samochodu i powiedział do funkcjonariuszy : "Jestem pijany. Aresztujcie mnie" . Policjanci spojrzeli na siebie zdziwieni i jeden z nich odpowiedział :" Jak to? księdza????" po czym stchórzyli, wsiedli do radiowozu i odjechali. Ksiądz został sam ze swoim nałogiem. Zupełnie sam. Spędził noc w samochodzie, a następnego dnia zgłosił się na terapię. Co go uratował? brak grupy wsparcia, brak jakiejkolwiek pomocy i uwagi, samotność na dnie...
Wiem , że każda historia jest inna i niestety nie każda skończy się dobrze. Tak to już jest. Życie jest brutalne. Młodzi ludzie umierają na raka, giną w wypadkach, osierocają dzieci. Nie mamy na to wpływu. Alkoholizm jest potworną chorobą, niejednokrotnie śmiertelną. Na nią również nie mamy wpływu, choć gdy padamy ofiarą manipulacji, to zaczynamy wierzyć, że mamy. Dlaczego tylu ludzi płacze nad alkoholikami.?Bo wierzą, że mogą coś zrobić i mają wyrzuty sumienia , że nie zrobili. Tymczasem okrutna prawda jest taka, że nie da się nic zrobić.

64 Ostatnio edytowany przez maskotek00 (2016-03-10 21:29:16)

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!
MamaMamusia napisał/a:

Będę się upierać przy stwierdzeniu, że jeżeli ma się kto martwić o alkoholika, to tym gorzej dla niego. On własnie dąży  do wzbudzania litości. Alkoholik buduje  wokół siebie sporą grupę osób, która koło niego skacze (dosłownie i emocjonalnie) . Elementem jego manipulacji jest również wywołanie przekonania, że należy mu pomagać, wspierać go , że on sam nie umie podejmować decyzji. Dlatego otoczenie tak chętnie przejmuje jego decyzyjność, a tymczasem należy mu ją oddać. Alkoholik (każdy) jest mistrzem szantażu emocjonalnego i trzeba naprawdę solidnej terapii własnej by zrozumieć, że jego łzy o obietnice poprawy są jedynie częścią swoistej dramy, którą przedstawia nie po to aby wyzdrowieć, ale aby zorganizować sobie dalsze picie i zrzucić za nie odpowiedzialność na innych.
Kiedyś miałam przyjemność wysłuchać poruszającej historii księdza - alkoholika trzeźwego od wielu lat. Jego rodzice nie żyją od dawna, rodzeństwo i dalsza rodzina nie interesowali się nim szczególnie gdyż ksiądz, to wiadomo, że żyje jak w jajku. A tymczasem on był alkoholikiem, Na początku popijającym w samotności, do poduszki. Zdarzało się, że na kacu wsiadał do samochodu. Policja go nie zatrzymywała , bo jak tak to księdza? Ksiądz przecież pijany nie jeździ (a była to wiejska parafia, zamknięta społeczność, w której każdy zna każdego). Potem zaczęło się picie bardziej jawne , zataczanie się podczas kolędy, zasypianie podczas uroczystości, totalne zawalanie obowiązków...no klasyczny przypadek. Ksiądz oczywiście , jak to alkoholik, chciał zorganizować sobie użalająca sie grupę wsparcia. Tymczasem parafianie kompletnie nie reagowali na jego picie , a przynajmniej nie okazywali tego. Biedna wiejska społeczność, co normalne w takich sytuacjach, miała zakodowane, że ksiądz to niemalże święty i nie można mu podskakiwać. I własnie to ich podejście go uratowało. Któregoś dnia zdesperowany ksiądz, który koniecznie chciał zrzucić na kogoś  odpowiedzialność za swoje picie , wsiadł upojony do samochodu i wężykiem podjechał pod patrol drogówki. Wysiadł z samochodu i powiedział do funkcjonariuszy : "Jestem pijany. Aresztujcie mnie" . Policjanci spojrzeli na siebie zdziwieni i jeden z nich odpowiedział :" Jak to? księdza????" po czym stchórzyli, wsiedli do radiowozu i odjechali. Ksiądz został sam ze swoim nałogiem. Zupełnie sam. Spędził noc w samochodzie, a następnego dnia zgłosił się na terapię. Co go uratował? brak grupy wsparcia, brak jakiejkolwiek pomocy i uwagi, samotność na dnie...
Wiem , że każda historia jest inna i niestety nie każda skończy się dobrze. Tak to już jest. Życie jest brutalne. Młodzi ludzie umierają na raka, giną w wypadkach, osierocają dzieci. Nie mamy na to wpływu. Alkoholizm jest potworną chorobą, niejednokrotnie śmiertelną. Na nią również nie mamy wpływu, choć gdy padamy ofiarą manipulacji, to zaczynamy wierzyć, że mamy. Dlaczego tylu ludzi płacze nad alkoholikami.?Bo wierzą, że mogą coś zrobić i mają wyrzuty sumienia , że nie zrobili. Tymczasem okrutna prawda jest taka, że nie da się nic zrobić.


Wczoraj wymieniłam parę maili z kuzynem.
Tak jak tu wspomniane było , w waszych odpowiedziach, napisałam kuzynowi , że nie akceptuję jego piciac, niech mną nie manipuluje, ani moja mamą, niech nie pokazuje, jaki on to biedny jest, bo rączka chora itp..  Napisałam to bardzo ostro, węzłowato.

DOstalam od niego odp, że napisałam mu maila bardzo ordynarnie, ale tak trzeba, by ktos się do niego plecami odwrócił. Napisał mi list na a4, gdzie nie było ani jednego zdania o tym, że on poczuwa się do winy, za swoją chorobę, lub nie było ani zdania o tym, że miewał cugi alkoholowe. Nie było także mowy o tym, że tak się napił, ze Policja go zgarnęła.
Cały jego list dotyczył tego, że kuzyn jest biedny, że jest świadomy tego, że od 15 lat !!! pije, że chce wyjść z tego, że w styczniu nie pił 3 tygodnie, potem w dwójnasób wróciła choroba i trwała miesiąc. ( tyle pił) . aż do teraz, 2 marca, gdy jest trzeżwy po Izbie Wytrzeźwień. Oczywiście to, że napisałam MU, że nie akceptuję go jako alkoholika, lub to, że nie pomogę mu finansowo określił tym, że kopię go lezącego.  Oczywiście kuzyn napisał, że po ostatnich wydarzeniach ( a minęło zaledwie TYDZIEŃ), wrócił na terapię AA. 

Ciekawe.. jak to zrobił.. w ciągu tygodnia kuzyn już czuje zapewne, że panuje nad sobą, bo chodzi (???) na terapię.. pewnie był się tylko na listę wpisac

Także wkurzyło mnie to, że w liście napisał, że paręnaście osób mu pomogło, ( koledzy ), że nawet by się nie spodziewał.
Gdy porozdzielałam każde słowo , zdanie tego listu od siebie, zaczęłam analizować.. TO  SAMA MANIPULACJA.  Gdyby czytał to ktoś, kto go nie zna, proszę mi uwierzyć.. kupiłby go takiego jak jest. List chwytający za serce, wzruszający,jaki to on biedny, pokrzywdzony. Jak to każdy jest winny, tylko nie on.

dziś dzwonili do mnie z Komisji RPA. Wniosek odesłali do miejscowości, gdzie kuzyn mieszka. Z Nimi tez już dziś rozmawiałam. Jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona, że tak szybko, bo to chyba .. 3 dzień ..

65

Odp: jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Alkoholik przez swoje dramatyzowanie zawsze manipuluje. To nie ma  nic wspólnego z prawdą i nie potrzebnie się irytujesz. To jest element jego gry.

Nie mówiłabym o nim jako o winnym. to jest choroba, tu nie ma winnych. Najbardziej cię wkurza, że on nie chce się leczyć i nic nie robi ze swoim nałogiem, ale na to tez nie masz wpływu. On musi sam przejść tą drogę i podjąć decyzje. SAM.

Jeszcze raz gorąco namawiam cię - zrób wszystko, aby emocjonalnie odciąć się od alkoholizmu kuzyna.

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » jak żyć z alkoholikem? Pomocy!!!

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024