rezolutna napisał/a:A ja Ci odpowiem w całkiem innym tonie niż reszta. U nas to mąż miał takie ciągoty. Tak naprawdę korciło go, żeby spróbować z inną parą. Jesteśmy ponad dwie dekady razem, nasz związek jest udany, ale jeśli chodzi o seks, to my jak siostra z bratem, tzn. bardziej ja to tak czuję niż on. Choć chyba to nie z tego akurat faktu wynikały jego poszukiwania, on chyba taki po prostu jest. Ja nie byłam zainteresowana. Powiedziałam mu, że jeśli bardzo chce zobaczyć jak to jest, to niech się umówi z jakąś parą. Na portalu do "takich rzeczy" ;-) wynalazł chętne małżeństwo. Tak na marginesie, bardzo fajni ludzie, zanim mąż wylądował z nimi w alkowie byliśmy we czwórkę w restauracji. Raz nawet na koncercie. Co czułam jak się umówili we trójkę na seks? W sumie nic specjalnego. Rozumiałam, że mąż chce tego spróbować. Ze mną jest od czasów szkoły średniej, rozumiałam, że może ma potrzebę spróbować seksu z inną kobietą. Wiem, że wielu z Was tego nie pojmie, ale mój mąż jest też moim przyjacielem. Mnie nie oburza zupełnie, że może mieć takie potrzeby. Nie ma drugiej osoby na świecie, z którą byłabym tak otwarta i mogła powiedzieć o wszystkim. Cieszę się, że on czuje tak samo. Wiem, że mnie kocha i akceptuje w całości. Ja jego też. Gdybym się nie zgodziła, to by "tego" nie zrobił. Zresztą na tym jednym razie się skończyło. Był raczej rozczarowany seksem w trójkącie. Wiem, że postawa jaką prezentujemy nie jest powszechna. Ale tacy ludzie jak my też istnieją. Dla mnie seks z kimś innym dla urozmaicenia sobie życia nie wyklucza trwania w dobrym związku. Może Twoja żona wcale nie jest dzi...ką i cwaniarą, jak niektórzy ją tu przedstawiają. Może po prostu myśli inaczej. Pewnie zaraz ktoś napisze, że jestem moralnie wybrakowana, albo emocjonalnie zaburzona. Może i jestem, ale tacy ludzie też istnieją.
Tak ona poprostu inaczej myśłi
Autor wyznaje zasadę "Miłość jest ślepa", dlatego jest taki tolerancyjny.