Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

Temat: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Cześć wszystkim!
Czytam Wasze forum już jakiś czas, a teraz przyszła pora kiedy pierwszy raz muszę szukać porady u obcych ludzi.
Mam mętlik w głowie, chciałabym, żeby ktoś spojrzał na moją sytuację na chłodno, z dystansem i powiedział mi, czy postępuję właściwie.

Jestem mężatką od 3 lat. Pobraliśmy się po dłuższej znajomości [5lat] jego rodzice mnie znali i - ponoć  - lubili. Nikt nie miał żadnych wątpliwości co do ślubu, sami powiedzieli że mamy mieszkać z nimi, że witają w rodzinie, że 'mama  i tata'. Sielankowo.

Mąż prowadzi z rodzicami firmę. Mieszkamy z teściami, bo forma jego pracy wymusza na nim bycie dostępnym 24/7 i przede wszystkim - bycie na miejscu. Zgodziłam się na te warunki przed ślubem, bo wiedziałam jaki ma zawód, wiedziałam, że to kocha. Początkowo było ok. Starałam się ze wszystkich sił,  żeby jego rodzina mnie polubiła, pomagałam w rodzinnym biznesie oraz pracowałam jednocześnie na pełen etat w swoim zawodzie. Układało się fajnie.

Tu zaczyna się opis czemu uważam, że teściowa mnie nienawidzi i czemu mi nie pasuje mieszkanie z nią, jak ktoś mało cierpliwy może ominąć.
Pierwsze zgrzyty pojawiły się kilka miesięcy po ślubie [albo i wcześniej, ale wszystko było mi na bieżąco pięknie wyjaśniane jako nieporozumienie]. Zaczęło się ignorowanie mnie ze strony teściów, obrażanie się nie wiadomo o co, jakieś plotki. Starałam się dociec o co chodzi, ale ostatecznie wychodziło, że powody są absurdalne [np. tydzień milczenia, bo powiesiłam na ścianie w swoim pokoju obrazek]. Ewentualnie sami nie byli w stanie mi wyjaśnić w czym problem i kończyło się na 'ona ma taki charakter'.

Przymykałam oko w imię zgody, w imię szczęścia mojego męża. Ciągnęła wszelkimi siłami, żeby ta rodzina trzymała się razem, żebyśmy byli rodziną przed duże R. Tak płynął czas, a działo się coraz więcej i było coraz trudniej. Ja też zaczęłam dostrzegać więcej rzeczy. Nie wolno mi nic ugotować, ale wszyscy dookoła słyszą, że nic nie robię. Moje jedzenie stoi, aż spleśnieje bo nikt go nie poda na stół [a niestety z powodu pracy nie mamy szans jadać razem posiłków]. Nie istnieję - nikt nie odezwie się do mnie wprost, jak już musi mi coś powiedzieć to mówi to mężowi, chyba z nadzieją, że sama załapię, że to do mnie. Np. Stoimy koło siebie i teściowa mówi do męża 'X, ugotuj dzisiaj zupę, chociaż wie, że on nie umie i tego nigdy nie robi. Kiedy teściowa nie ma czasu zrobić obiadu, ja zrobię, to wchodzi i mówi 'X, tam masz konserwę, to zjedz cokolwiek, bo dzisiaj nie ugotowałam, to musi Ci wystarczyć'. Moje imię nie przeszło jej przez usta od dnia ślubu. Żeby nie przeciągać - na chwilę obecną jestem w tym domu traktowana jak intruz. Jawnie, nikt nie zachowuje pozorów. Z teściową nie rozmawiam od pół roku. Milczenie na poziomie: nie usiądę z Tobą przy jednym stole, jak muszę koło Ciebie przejść  korytarzem to odwracam wzrok w przeciwną stronę, a jak widzę że coś niesiesz i kolanem otwierasz drzwi to stoję i patrzę. Opowiada kłamstwa na mój temat, nawet nie stara się żeby były realne np. płacze w telefon do kogoś tam, że nie będzie w tym roku wigilii, bo jest taka zapracowana, że nie zdąży, a ja nic nie robię. Jednocześnie dobrze wie, że wszystko przygotowane przeze mnie i posprzątane czeka tylko na to żeby goście przyjechali, a ona cały dzień ogląda tv. [Jest gospodynią domową, praktycznie nie pracuje zawodowo, figuruje w firmie, ale nie ma tam obowiązków].
koniec opisu, do sedna

To są przykłady, które można mnożyć i mnożyć, nie zamieszczę tutaj nawet ułamka tego co dzieje się w moim życiu, bo byście pozasypiały w trakcie czytania tego elaboratu. Mam nadzieję, że jednocześnie nakreśliłam mniej więcej jak bardzo beznadziejnie jest.

Ostatecznie nie wytrzymałam i wyprowadziłam się na tydzień do rodziców. Myślałam, że coś się zmieniło: teść wziął sprawy w swoje ręce, porozmawiał z teściową, z mężem, wywalili sobie wiele brudów, ustalili, że w przyszłym roku oddzielimy sobie piętro, żeby mieć niezależne mieszkanie i że mam wracać. Pełna nadziei i radości wróciłam do domu i... nic. Nic się nie zmieniło. Dalej jestem intruzem. Nikt nawet słowem nie porozmawiał ze mną o zaistniałej sytuacji, wiem tyle, ile opowiadał mi mąż. Cisza, jakby nic się nie wydarzyło. Ale postanowiłam ostatni raz dać szansę, na prawdę kocham męża i chciałabym ratować nasz związek, złapałam się myśli o własnym wydzielonym mieszkaniu jak ostatniej deski ratunku. Ale idzie opornie - mąż na wszystko odruchowo reaguje 'nie' [chociaż potem się reflektuje i słucha co mam do powiedzenia, to jednak w głębi czuję, że nie chce rewolucji, najlepiej wszystko najmniejszym kosztem, żeby tylko było jak jest]. Kolejne awantury między nami, kolejne dni kiedy nie potrafiłam z radością wrócić do domu... Zdarzyło się coś, co przelało czarę goryczy. Zostałam napadnięta, w pracy, nic fizycznie się na szczęście nie stało, ale przeżyłam, to okropnie. Wróciłam w środku nocy do domu, a rano o 6 musiałam stawić się znowu do pracy.  W te same miejsce gdzie dzień wcześniej zostałam zaatakowana i  znowu być tam sama. Nikt się tym nie przejął. Mąż oczywiście pocieszał itd, natomiast teściowie nawet nie zapytali czy nic mi nie jest, jak się czuję. Kompletne zero. Mąż też mocny w gadce, ale jak nie wytrzymałam i popłakałam się w nocy przyznając, że boję się wrócić do pracy to pod wpływem emocji powiedział, że może dzień czy dwa ze mną tam pójść [miał taką możliwość, martwy sezon w firmie, nie ma nawału roboty]. Oczywiście jak tylko łzy wyschły to zdanie zmienił i już miał swoje plany.
A ja kolejny raz zaciskałam zęby i sama sobie poradziłam. Jak zwykle. Mogłam sobie poradzić nie licząc na nikogo, tylko awanturą wymusić pomoc. Odpuściłam, już tego nie chcę.

Jestem wykończona. Nie śpię nocami, a jak zasnę to śnię o pracy albo sytuacji w domu. Niedawno zmieniłam stanowisko i mam ogrom nowych obowiązków, ogrom stresu. Wracam do domu i słyszę od teściów, że całe dnie siedzę na tyłku i nic nie robię. Jestem nerwowa, wybucham bez powodu. Praca nie pozwala mi na strojenie fochów, więc tłamszę to w sobie, trzymam służbowy uśmiech. Coraz częściej kołacze mi serce, mam napady, że chce mi się wymiotować od przyspieszonego bicia serca. Momentami nie potrafię się uspokoić. To chyba ten moment, kiedy mogę uznać, że przysięgę 'uczynię wszystko, żeby to małżeństwo było zgodne, sprawiedliwe i trwałe' wypełniłam. Pora odpuścić i zadbać o siebie.

Znalazłam mieszkaniem, wyprowadzam się. Nie daleko, na tyle, żeby mąż mógł bez problemu [ewentualnie z minimalnym wysiłkiem dodatkowym] pracować tak jak obecnie, wiem, że to kocha, nie chcę mu utrudniać.
Zapytałam męża, czy idzie ze mną - nie umie się jasno zadeklarować. Raz mówi, że tak, raz milczy, raz mówi, że nie chce, bo już nie wrócimy, a on chce mieszkać w rodzinnym domu bo inaczej nie będzie mógł rozwijać firmy. Wiele rzeczy mówi, ja już nie wiem, w co wierzyć, a w co nie. Obiecuje, że wiele zmieni, ale obiecywał nie raz. Obawiam się, że moment wyprowadzki będzie końcem mojego małżeństwa, bo on ostatecznie wybierze rodziców i firmę [w której dla jasności jest na tą chwilę nikim, nic oficjalnie nie należy do niego, nie dostaje nawet pensji... Ja nas utrzymuję].

Powiedzcie, że robię dobrze.
Albo, że nie.
Chciałabym cokolwiek usłyszeć od osób z zewnątrz. I generalnie chyba najbardziej to chciałam z siebie to wylać, bo dość mam grania bohatera w realu.

Dziękuję, jeśli ktoś poświęci czas, żeby to przeczytać.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:

Cześć wszystkim!
Czytam Wasze forum już jakiś czas, a teraz przyszła pora kiedy pierwszy raz muszę szukać porady u obcych ludzi.
Mam mętlik w głowie, chciałabym, żeby ktoś spojrzał na moją sytuację na chłodno, z dystansem i powiedział mi, czy postępuję właściwie.

Jestem mężatką od 3 lat. Pobraliśmy się po dłuższej znajomości [5lat] jego rodzice mnie znali i - ponoć  - lubili. Nikt nie miał żadnych wątpliwości co do ślubu, sami powiedzieli że mamy mieszkać z nimi, że witają w rodzinie, że 'mama  i tata'. Sielankowo.

Mąż prowadzi z rodzicami firmę. Mieszkamy z teściami, bo forma jego pracy wymusza na nim bycie dostępnym 24/7 i przede wszystkim - bycie na miejscu. Zgodziłam się na te warunki przed ślubem, bo wiedziałam jaki ma zawód, wiedziałam, że to kocha. Początkowo było ok. Starałam się ze wszystkich sił,  żeby jego rodzina mnie polubiła, pomagałam w rodzinnym biznesie oraz pracowałam jednocześnie na pełen etat w swoim zawodzie. Układało się fajnie.

Tu zaczyna się opis czemu uważam, że teściowa mnie nienawidzi i czemu mi nie pasuje mieszkanie z nią, jak ktoś mało cierpliwy może ominąć.
Pierwsze zgrzyty pojawiły się kilka miesięcy po ślubie [albo i wcześniej, ale wszystko było mi na bieżąco pięknie wyjaśniane jako nieporozumienie]. Zaczęło się ignorowanie mnie ze strony teściów, obrażanie się nie wiadomo o co, jakieś plotki. Starałam się dociec o co chodzi, ale ostatecznie wychodziło, że powody są absurdalne [np. tydzień milczenia, bo powiesiłam na ścianie w swoim pokoju obrazek]. Ewentualnie sami nie byli w stanie mi wyjaśnić w czym problem i kończyło się na 'ona ma taki charakter'.

Przymykałam oko w imię zgody, w imię szczęścia mojego męża. Ciągnęła wszelkimi siłami, żeby ta rodzina trzymała się razem, żebyśmy byli rodziną przed duże R. Tak płynął czas, a działo się coraz więcej i było coraz trudniej. Ja też zaczęłam dostrzegać więcej rzeczy. Nie wolno mi nic ugotować, ale wszyscy dookoła słyszą, że nic nie robię. Moje jedzenie stoi, aż spleśnieje bo nikt go nie poda na stół [a niestety z powodu pracy nie mamy szans jadać razem posiłków]. Nie istnieję - nikt nie odezwie się do mnie wprost, jak już musi mi coś powiedzieć to mówi to mężowi, chyba z nadzieją, że sama załapię, że to do mnie. Np. Stoimy koło siebie i teściowa mówi do męża 'X, ugotuj dzisiaj zupę, chociaż wie, że on nie umie i tego nigdy nie robi. Kiedy teściowa nie ma czasu zrobić obiadu, ja zrobię, to wchodzi i mówi 'X, tam masz konserwę, to zjedz cokolwiek, bo dzisiaj nie ugotowałam, to musi Ci wystarczyć'. Moje imię nie przeszło jej przez usta od dnia ślubu. Żeby nie przeciągać - na chwilę obecną jestem w tym domu traktowana jak intruz. Jawnie, nikt nie zachowuje pozorów. Z teściową nie rozmawiam od pół roku. Milczenie na poziomie: nie usiądę z Tobą przy jednym stole, jak muszę koło Ciebie przejść  korytarzem to odwracam wzrok w przeciwną stronę, a jak widzę że coś niesiesz i kolanem otwierasz drzwi to stoję i patrzę. Opowiada kłamstwa na mój temat, nawet nie stara się żeby były realne np. płacze w telefon do kogoś tam, że nie będzie w tym roku wigilii, bo jest taka zapracowana, że nie zdąży, a ja nic nie robię. Jednocześnie dobrze wie, że wszystko przygotowane przeze mnie i posprzątane czeka tylko na to żeby goście przyjechali, a ona cały dzień ogląda tv. [Jest gospodynią domową, praktycznie nie pracuje zawodowo, figuruje w firmie, ale nie ma tam obowiązków].
koniec opisu, do sedna

To są przykłady, które można mnożyć i mnożyć, nie zamieszczę tutaj nawet ułamka tego co dzieje się w moim życiu, bo byście pozasypiały w trakcie czytania tego elaboratu. Mam nadzieję, że jednocześnie nakreśliłam mniej więcej jak bardzo beznadziejnie jest.

Ostatecznie nie wytrzymałam i wyprowadziłam się na tydzień do rodziców. Myślałam, że coś się zmieniło: teść wziął sprawy w swoje ręce, porozmawiał z teściową, z mężem, wywalili sobie wiele brudów, ustalili, że w przyszłym roku oddzielimy sobie piętro, żeby mieć niezależne mieszkanie i że mam wracać. Pełna nadziei i radości wróciłam do domu i... nic. Nic się nie zmieniło. Dalej jestem intruzem. Nikt nawet słowem nie porozmawiał ze mną o zaistniałej sytuacji, wiem tyle, ile opowiadał mi mąż. Cisza, jakby nic się nie wydarzyło. Ale postanowiłam ostatni raz dać szansę, na prawdę kocham męża i chciałabym ratować nasz związek, złapałam się myśli o własnym wydzielonym mieszkaniu jak ostatniej deski ratunku. Ale idzie opornie - mąż na wszystko odruchowo reaguje 'nie' [chociaż potem się reflektuje i słucha co mam do powiedzenia, to jednak w głębi czuję, że nie chce rewolucji, najlepiej wszystko najmniejszym kosztem, żeby tylko było jak jest]. Kolejne awantury między nami, kolejne dni kiedy nie potrafiłam z radością wrócić do domu... Zdarzyło się coś, co przelało czarę goryczy. Zostałam napadnięta, w pracy, nic fizycznie się na szczęście nie stało, ale przeżyłam, to okropnie. Wróciłam w środku nocy do domu, a rano o 6 musiałam stawić się znowu do pracy.  W te same miejsce gdzie dzień wcześniej zostałam zaatakowana i  znowu być tam sama. Nikt się tym nie przejął. Mąż oczywiście pocieszał itd, natomiast teściowie nawet nie zapytali czy nic mi nie jest, jak się czuję. Kompletne zero. Mąż też mocny w gadce, ale jak nie wytrzymałam i popłakałam się w nocy przyznając, że boję się wrócić do pracy to pod wpływem emocji powiedział, że może dzień czy dwa ze mną tam pójść [miał taką możliwość, martwy sezon w firmie, nie ma nawału roboty]. Oczywiście jak tylko łzy wyschły to zdanie zmienił i już miał swoje plany.
A ja kolejny raz zaciskałam zęby i sama sobie poradziłam. Jak zwykle. Mogłam sobie poradzić nie licząc na nikogo, tylko awanturą wymusić pomoc. Odpuściłam, już tego nie chcę.

Jestem wykończona. Nie śpię nocami, a jak zasnę to śnię o pracy albo sytuacji w domu. Niedawno zmieniłam stanowisko i mam ogrom nowych obowiązków, ogrom stresu. Wracam do domu i słyszę od teściów, że całe dnie siedzę na tyłku i nic nie robię. Jestem nerwowa, wybucham bez powodu. Praca nie pozwala mi na strojenie fochów, więc tłamszę to w sobie, trzymam służbowy uśmiech. Coraz częściej kołacze mi serce, mam napady, że chce mi się wymiotować od przyspieszonego bicia serca. Momentami nie potrafię się uspokoić. To chyba ten moment, kiedy mogę uznać, że przysięgę 'uczynię wszystko, żeby to małżeństwo było zgodne, sprawiedliwe i trwałe' wypełniłam. Pora odpuścić i zadbać o siebie.

Znalazłam mieszkaniem, wyprowadzam się. Nie daleko, na tyle, żeby mąż mógł bez problemu [ewentualnie z minimalnym wysiłkiem dodatkowym] pracować tak jak obecnie, wiem, że to kocha, nie chcę mu utrudniać.
Zapytałam męża, czy idzie ze mną - nie umie się jasno zadeklarować. Raz mówi, że tak, raz milczy, raz mówi, że nie chce, bo już nie wrócimy, a on chce mieszkać w rodzinnym domu bo inaczej nie będzie mógł rozwijać firmy. Wiele rzeczy mówi, ja już nie wiem, w co wierzyć, a w co nie. Obiecuje, że wiele zmieni, ale obiecywał nie raz. Obawiam się, że moment wyprowadzki będzie końcem mojego małżeństwa, bo on ostatecznie wybierze rodziców i firmę [w której dla jasności jest na tą chwilę nikim, nic oficjalnie nie należy do niego, nie dostaje nawet pensji... Ja nas utrzymuję].

Powiedzcie, że robię dobrze.
Albo, że nie.
Chciałabym cokolwiek usłyszeć od osób z zewnątrz. I generalnie chyba najbardziej to chciałam z siebie to wylać, bo dość mam grania bohatera w realu.

Dziękuję, jeśli ktoś poświęci czas, żeby to przeczytać.

Bardzo dobrze robisz. Wprowadź się i odetnij od nich póki jeszcze masz na to siłę. A mąż powinien stanąć absolutnie po Twojej stronie. Niestety jaki wynika z opisu jest emocjonalnie uzależniony od rodziców. Zaproponuj mu pójście do psychoterapeuty par, może ktoś z zewnątrz mu wytłumaczy na czym polega Wasz  problem, bo on sam raczej na to nie wpadnie.

3

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Twój mąż Cię kocha. Hm... W dziwny sposób okazuje swą miłość, nie widzi i nie reaguje na to, że jego rodzice zachowują się wobec Ciebie tak jak opisałaś. Można mówić różne rzeczy, rzecz w tym, by wypowiedziane słowa miały odzwierciedlenie w zachowaniu. Póki co dla mnie przekaz jest jasny: jego firma jest ważniejszą od Ciebie.

Czy dobrze zrobiłaś wyprowadzając się z domu, w którym nie jesteś ani kochana, ani akceptowana? Masz wątpliwości? To był najwyższy czas, byś nie zapomniała co znaczy szacunek do samej siebie i własna godność.

4

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
rezolutna napisał/a:

Bardzo dobrze robisz. Wprowadź się i odetnij od nich póki jeszcze masz na to siłę. A mąż powinien stanąć absolutnie po Twojej stronie. Niestety jaki wynika z opisu jest emocjonalnie uzależniony od rodziców. Zaproponuj mu pójście do psychoterapeuty par, może ktoś z zewnątrz mu wytłumaczy na czym polega Wasz  problem, bo on sam raczej na to nie wpadnie.

Myślałam właśnie nad terapią małżeńską, ale obawiam się, że absolutnie się na to nie zgodzi.

Wielokropek napisał/a:

Twój mąż Cię kocha. Hm... W dziwny sposób okazuje swą miłość, nie widzi i nie reaguje na to, że jego rodzice zachowują się wobec Ciebie tak jak opisałaś. Można mówić różne rzeczy, rzecz w tym, by wypowiedziane słowa miały odzwierciedlenie w zachowaniu. Póki co dla mnie przekaz jest jasny: jego firma jest ważniejszą od Ciebie.

Właśnie prościej by mi było, gdyby okazało się, że jest totalnym maminsynkiem, nie widzi w tym nic złego  i nic nie robi. Natomiast on problem dostrzega, współczuje mi, coś tam stara się zrobić mniej lub bardziej czynnie, ale zawsze. Natomiast Nie porozmawia na przykład wprost z matką, nie zrobi awantury na cztery fajery [co ja na jego miejscu już dawno bym uczyniła]. Uważa, że ona taka jest, jej charakteru się nie zmieni i w tej sprawie nie da się nic zrobić, bop ona nie zacznie mnie inaczej traktować.
Pytam go wtedy - 'i wiedząc to wszystko, na siłę chcesz żebym w tym tkwiła, w imię firmy?'. Ale dla niego oddzielne piętro i nie wchodzenie sobie w drogę to wystarczające rozwiązanie.

5 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-02-19 12:38:47)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:

Myślałam właśnie nad terapią małżeńską, ale obawiam się, że absolutnie się na to nie zgodzi. (...)

Mimo obaw, zaproponuj.

(...) on problem dostrzega, współczuje mi, coś tam stara się zrobić mniej lub bardziej czynnie, ale zawsze. (...)

Powtarzam zawsze, że dobrymi chęciami piekło wybrukowane.
Skoro przyznaje, że:

(...) w tej sprawie nie da się nic zrobić, bop ona nie zacznie mnie inaczej traktować. (...)

i nie zmienia sytuacji, to znaczy, że jest mocny w gębie. Tylko. Od samego wyrażania współczucia i przyznawania, że matka jego jest toksyczną, Twoja sytuacja się nie zmieni. Ale to nie o nim wątek, tylko o Tobie.
To, że masz takie same prawa jak każdy inny (do szacunku, godności, it.d.) jest truizmem. Rzecz w tym, czy będziesz dbając o siebie, broniła się przed osobami nieuznającymi ich, czy też w ramach tworzenia 'zgodnej' rodziny pozwalać będziesz na agresywne zachowania wobec siebie.

6 Ostatnio edytowany przez Symbi (2016-02-19 12:48:42)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Nie będę pisać długo bo nie mam czasu (pisze z pracy). Przeczytałam cały Twój post i myślę, że dobrze robisz. Ja w Twojej sytuacji nie widze innego wyjścia jak wyprowadzka, bo to teściowa powinna iść na terapię, a nie Ty.
W dorosłym życiu przychodzi czas na odcięcie pępowiny, twój mąż najwidoczniej tego nie potrafi. Uwierz, że spokój duszy jest ważniejszy niż związek, zwłaszcza taki, w którym nie czujesz się szczęśliwa. Nikt nie może mieć do Ciebie pretensji, bo przecież dałaś mężowi możliwość wyboru i sama piszesz, że zrobiłaś dużo, by ratować ten związek. Teraz wyprowadź się, odsapnij, zacznij spać spokojnie, a twój mąż cóż - jest dorosły, niech sam wybiera z kim chce być w związku - z rodzicami czy z Tobą.

7 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2016-02-19 12:52:05)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:

(...)Właśnie prościej by mi było, gdyby okazało się, że jest totalnym maminsynkiem, nie widzi w tym nic złego  i nic nie robi. Natomiast on problem dostrzega, współczuje mi, coś tam stara się zrobić mniej lub bardziej czynnie, ale zawsze. Natomiast Nie porozmawia na przykład wprost z matką, nie zrobi awantury na cztery fajery [co ja na jego miejscu już dawno bym uczyniła]. Uważa, że ona taka jest, jej charakteru się nie zmieni i w tej sprawie nie da się nic zrobić, bop ona nie zacznie mnie inaczej traktować.
Pytam go wtedy - 'i wiedząc to wszystko, na siłę chcesz żebym w tym tkwiła, w imię firmy?'. Ale dla niego oddzielne piętro i nie wchodzenie sobie w drogę to wystarczające rozwiązanie.

Mąż ma rację, bo charakteru matki nie zmieni, ale bardzo się myli, że mieszkanie na osobnym piętrze coś zmieni w stosunkach między wami.
To nadal będzie jeden dom i wspólny biznes, zatem 'spotkania" są nieuniknione.
Co z tego, ze mąż dostrzega problem, ba, WSPÓŁCZUJE CI!
Takie współczucie, to o dooopę roztrzasnąć!
W niczym ci to nie pomaga, w niczym nie rozwiązuje twojej naprawdę okropnej sytuacji.
Jesteś gnębiona moralnie, psychicznie, ignorowanie to też przemoc, a skutki takich przeżyć mogą być w przyszłości opłakane - odbije się to na twoim zdrowiu.
Też jestem za tym, abyś się wyprowadziła, bo uważam, że lepiej nie będzie. Mąż oczywiście razem z tobą... powinien.

8

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Dziwię się, że tak dużo wytrzymałaś.

Bardzo dobrze robisz, że się wyprowadzasz.
I szczerze - przepraszam, ale moim zdaniem mąż Cię nie kocha. Kochający mąż nie pozwoliłby swojej rodzinie traktować źle ukochanej żony. Nigdy w życiu.

9

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:
rezolutna napisał/a:

Bardzo dobrze robisz. Wprowadź się i odetnij od nich póki jeszcze masz na to siłę. A mąż powinien stanąć absolutnie po Twojej stronie. Niestety jaki wynika z opisu jest emocjonalnie uzależniony od rodziców. Zaproponuj mu pójście do psychoterapeuty par, może ktoś z zewnątrz mu wytłumaczy na czym polega Wasz  problem, bo on sam raczej na to nie wpadnie.

Myślałam właśnie nad terapią małżeńską, ale obawiam się, że absolutnie się na to nie zgodzi.

Wielokropek napisał/a:

Twój mąż Cię kocha. Hm... W dziwny sposób okazuje swą miłość, nie widzi i nie reaguje na to, że jego rodzice zachowują się wobec Ciebie tak jak opisałaś. Można mówić różne rzeczy, rzecz w tym, by wypowiedziane słowa miały odzwierciedlenie w zachowaniu. Póki co dla mnie przekaz jest jasny: jego firma jest ważniejszą od Ciebie.

Właśnie prościej by mi było, gdyby okazało się, że jest totalnym maminsynkiem, nie widzi w tym nic złego  i nic nie robi. Natomiast on problem dostrzega, współczuje mi, coś tam stara się zrobić mniej lub bardziej czynnie, ale zawsze. Natomiast Nie porozmawia na przykład wprost z matką, nie zrobi awantury na cztery fajery [co ja na jego miejscu już dawno bym uczyniła]. Uważa, że ona taka jest, jej charakteru się nie zmieni i w tej sprawie nie da się nic zrobić, bop ona nie zacznie mnie inaczej traktować.
Pytam go wtedy - 'i wiedząc to wszystko, na siłę chcesz żebym w tym tkwiła, w imię firmy?'. Ale dla niego oddzielne piętro i nie wchodzenie sobie w drogę to wystarczające rozwiązanie.

musisz wziąść też pod uwagę, że wymagasz od męża reakcji jaką Ty uważasz za stosowną, brak jego działania odbija się an Tobie, to coś w stylu że strzelasz z broni której lufa jest przyłożona do Twojej głowy

myślę musisz go bardziej uświadomić, bo on prawdopodobnie zdecydowanie inaczej to odbiera (chociażby z faktu że to jego rodzinny dom), generowanie sytuacji gdzie Twoje szczęście musi być okupione kogoś nieszczęściem (bo jak piszesz zależy mu na tej pracy)  jest z góry skazane na porażkę

ja tu widzę że to Ty najwięcej się szarpiesz, rozumiem że jest Ci nie wygodnie, źle
myślę że za bardzo uwierzyłaś big_smile, potrzebna jest konsekwencja,

nie odpowiada Ci miejsce i atmosfera, wyprowadzasz się, mąż jeśli facet z jajem, powinien szybko zreflektować, gdzie jego miejsce
jeśli nie to tym bardziej masz znak że jest pod wpływem, niestety nie Twoim sad

terapia jak najbardziej, skuteczność zależy od świadomości dwóch stron, nie stawiałbym wszystkiego na jedną kartę, z większą siła się to odbije na Tobie, w sytuacji nie powodzenia
już się "mordujesz" tym wszystkim, zadbaj o swój spokój, który nie powinien być zależny od otoczenia big_smile

życzę wszystkiego dobrego

10

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Cyngli napisał/a:

Dziwię się, że tak dużo wytrzymałaś.

Bardzo dobrze robisz, że się wyprowadzasz.
I szczerze - przepraszam, ale moim zdaniem mąż Cię nie kocha. Kochający mąż nie pozwoliłby swojej rodzinie traktować źle ukochanej żony. Nigdy w życiu.

prawdopodobnie bardziej kocha, pracę big_smile

11

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
żyworódka napisał/a:

Mąż ma rację, bo charakteru matki nie zmieni, ale bardzo się myli, że mieszkanie na osobnym piętrze coś zmieni w stosunkach między wami.
To nadal będzie jeden dom i wspólny biznes, zatem 'spotkania" są nieuniknione.

Co z tego, ze mąż dostrzega problem, ba, WSPÓŁCZUJE CI!
Takie współczucie, to o dooopę roztrzasnąć!
W niczym ci to nie pomaga, w niczym nie rozwiązuje twojej naprawdę okropnej sytuacji.
Jesteś gnębiona moralnie, psychicznie, ignorowanie to też przemoc, a skutki takich przeżyć mogą być w przyszłości opłakane - odbije się to na twoim zdrowiu.
Też jestem za tym, abyś się wyprowadziła, bo uważam, że lepiej nie będzie. Mąż oczywiście razem z tobą... powinien.

Dokładnie tak samo myślę. Mnie generalnie nie boli w tej chwili agresja, czy awantury - bo takowych nie ma. Mnie boli poczucie odrzucenia, nieakceptowanie, niszczenie mi opinii, plotki mijające się z prawdą, umniejszanie moich sukcesów i problemów bo 'co ja mogę wiedzieć o prawdziwym życiu, nie mam  dzieci to nie mam realnych problemów i stresów'. Poczucie, że nie mam swojego kąta, tylko jestem na czyjejś łasce, w czyimś domu, gdzie nie jestem chciana. I żadna z tych rzeczy kompletnie się nie zmieni, dopóki będziemy tam siedzieć. Czy ja będę miała swoją kuchnię czy nie - to nie ma znaczenia.

Obecnie żyjemy bardziej w układzie oni + ja, nie oni + my. Oni mają wspólne sprawy, wspólnie jedzą, wspólnie odpoczywają. Ja odstaję. Mam swoje jedzenie, swoje rzeczy, swoje ręczniki, swoje godziny odpoczynku. Mąż się w tym wszystkim miota i nie umie ostatecznie zrobić nic: chciałby pogodzić te dwa światy, ale teściowa nie chce, żebym do ich świata weszła. Więc dla mnie powinien zacząć tworzyć wspólny świat we dwójkę, ze mną. Ale on nie potrafi się postawić.
Ona chowa moje jedzenie, nie dotyka, ma 'swoje' - mówię - więc jedzmy swoje, oni swoje, skoro chcą podziału to ja nie będę się narzucać, dla mnie to nie stanowi problemu [dodam, że to nie jest chciałam 'wspólnoty' tylko oni, ja od dnia ślubu proponowałam podział. Ale ok, może zmienili zdanie, bywa]. Nie, on je dalej posłusznie co mama poda pod nos.
Nie ma grosza swojego, wszystkie wydatki pokrywamy z moich zarobków, wszystkie potrzeby i zachcianki. Mąż potrzebuje kurtki, jedziemy na zakupy, wracamy, matka podchodzi i pyta ile kosztowała to 'mu zwróci'. Obłęd. Dorosły człowiek, który nawet nie dostaje kieszonkowego [bo pewnie na głupoty by wydał] tylko ma zwracane za konieczne wydatki...

Wiele rzeczy na bieżąco starałam się pokazywać, zmieniać, wyjaśniać. Mąż wiele zmienił, przestał przyjmować 'zwroty' pieniędzy, przestał prosić ich o kupienie rzeczy. Ale to mimo wszystko kropla w morzu. Dalej czuję się tam bardziej jak lokator, nie żona. Dopóki nie odetniemy się w 100% to nigdy nie będziemy małżeństwem - będzie tylko syn i jego lokatorka.
Ale on tego raczej nie rozumie w ten sposób. Choć rozmów na ten temat było mnóstwo, spokojnie, racjonalnie tłumaczę co jest nie tak, co powinniśmy zmienić. I on rozumie. I na rozumieniu się zazwyczaj kończy.

12 Ostatnio edytowany przez zmieszana12 (2016-02-19 13:35:37)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Amethis napisał/a:

[
musisz wziąść też pod uwagę, że wymagasz od męża reakcji jaką Ty uważasz za stosowną, brak jego działania odbija się an Tobie, to coś w stylu że strzelasz z broni której lufa jest przyłożona do Twojej głowy

myślę musisz go bardziej uświadomić, bo on prawdopodobnie zdecydowanie inaczej to odbiera (chociażby z faktu że to jego rodzinny dom), generowanie sytuacji gdzie Twoje szczęście musi być okupione kogoś nieszczęściem (bo jak piszesz zależy mu na tej pracy)  jest z góry skazane na porażkę

ja tu widzę że to Ty najwięcej się szarpiesz, rozumiem że jest Ci nie wygodnie, źle
myślę że za bardzo uwierzyłaś big_smile, potrzebna jest konsekwencja,

nie odpowiada Ci miejsce i atmosfera, wyprowadzasz się, mąż jeśli facet z jajem, powinien szybko zreflektować, gdzie jego miejsce
jeśli nie to tym bardziej masz znak że jest pod wpływem, niestety nie Twoim sad

terapia jak najbardziej, skuteczność zależy od świadomości dwóch stron, nie stawiałbym wszystkiego na jedną kartę, z większą siła się to odbije na Tobie, w sytuacji nie powodzenia
już się "mordujesz" tym wszystkim, zadbaj o swój spokój, który nie powinien być zależny od otoczenia big_smile

życzę wszystkiego dobrego

Rozumiem co masz na myśli. Natomiast to nie jest tak, że ja nagle doszłam do wniosku, że mi źle i zaczęłam się awanturować i zmuszać go do wyprowadzki. Sytuacja narastała latami, ja dosłownie latami na spokojnie rozmawiałam co mnie boli, z czym nie czuję się szczęśliwa. A on latami przytakiwał i nic się nie ruszało do przodu. Mam do niego o to ogromny żal, nie chcę tego w sobie pielęgnować, ale w tej chwili jest już za późno. Mieszkamy w pokoju bez ogrzewania, z grzybem na ścianach. Ściany jeszcze za narzeczeństwa sama własnoręcznie pomalowałam, za stypendium, bo nie mogłam przeżyć myśli o wprowadzeniu się do takich warunków. I bynajmniej ani teściowie, ani my [ja?] nie jesteśmy osobami biednymi. Teściowie mają bardzo piękny, bogato urządzony dom. Mężowi przydzielili 'klitkę' i tak żyje odkąd pamięta. Nie upomina się o więcej. Pieniądze są najmniejszym problemem. Problemem jest to, że priorytet to firma, potem oszczędności na koncie, a potem jako taki komfort życia dla rodziny. To był początek, ale powinnam już wtedy wiedzieć, że wszystko zaczyna iść nie tak. Mąż nie dbał o zapewnienie mi normalnych warunków, nie dbał o nic. To ja zakasywałam rękawy, stawałam na głowie i pracowałam dosłownie od 6 do 20stej żeby było lepiej, żeby zrobić swoje, zarobić, a potem biegiem do niego i pomagać w firmie. To ja z własnych oszczędności dokładałam się do inwestycji firmy [czego teraz żałuję, bo nie mam na to żadnych papierów]. To ja spędzałam każdą wolną chwilę, każde święto, weekend pomagając mu. Poświęciłam wszystko, żeby on mógł realizować marzenia i być szczęsliwym.  Również teraz nie staram się mu tego szczęście odbierać, nie chcę żeby rzucał dotychczasowe życie, nie chcą go skłócać z rodzicami. Obmyśliłam wszystko tak, tak ułożyłam, że jedyną niedogodnością byłoby dla niego dodatkowe 10 minut drogi do pracy. Myślę, że to niewielkie poświęcenie w zaistniałej sytuacji. A jednak zbyt duże, żeby podszedł do tego rozwiązania z entuzjazmem. chcę żeby był szczęśliwy, żeby robił to o czym marzy i wszystko dostosowują właśnie pod to. Natomiast ciężko też nie mieć żalu, kiedy w moją stronę otrzymuję bardzo niewiele.

13 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-02-19 13:46:30)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:
Amethis napisał/a:

[
musisz wziąść też pod uwagę, że wymagasz od męża reakcji jaką Ty uważasz za stosowną, brak jego działania odbija się an Tobie, to coś w stylu że strzelasz z broni której lufa jest przyłożona do Twojej głowy

myślę musisz go bardziej uświadomić, bo on prawdopodobnie zdecydowanie inaczej to odbiera (chociażby z faktu że to jego rodzinny dom), generowanie sytuacji gdzie Twoje szczęście musi być okupione kogoś nieszczęściem (bo jak piszesz zależy mu na tej pracy)  jest z góry skazane na porażkę

ja tu widzę że to Ty najwięcej się szarpiesz, rozumiem że jest Ci nie wygodnie, źle
myślę że za bardzo uwierzyłaś big_smile, potrzebna jest konsekwencja,

nie odpowiada Ci miejsce i atmosfera, wyprowadzasz się, mąż jeśli facet z jajem, powinien szybko zreflektować, gdzie jego miejsce
jeśli nie to tym bardziej masz znak że jest pod wpływem, niestety nie Twoim sad

terapia jak najbardziej, skuteczność zależy od świadomości dwóch stron, nie stawiałbym wszystkiego na jedną kartę, z większą siła się to odbije na Tobie, w sytuacji nie powodzenia
już się "mordujesz" tym wszystkim, zadbaj o swój spokój, który nie powinien być zależny od otoczenia big_smile

życzę wszystkiego dobrego

Rozumiem co masz na myśli. Natomiast to nie jest tak, że ja nagle doszłam do wniosku, że mi źle i zaczęłam się awanturować i zmuszać go do wyprowadzki. Sytuacja narastała latami, ja dosłownie latami na spokojnie rozmawiałam co mnie boli, z czym nie czuję się szczęśliwa. A on latami przytakiwał i nic się nie ruszało do przodu. Mam do niego o to ogromny żal, nie chcę tego w sobie pielęgnować, ale w tej chwili jest już za późno. Mieszkamy w pokoju bez ogrzewania, z grzybem na ścianach. Ściany jeszcze za narzeczeństwa sama własnoręcznie pomalowałam, za stypendium, bo nie mogłam przeżyć myśli o wprowadzeniu się do takich warunków. I bynajmniej ani teściowie, ani my [ja?] nie jesteśmy osobami biednymi. Teściowie mają bardzo piękny, bogato urządzony dom. Mężowi przydzielili 'klitkę' i tak żyje odkąd pamięta. Nie upomina się o więcej. Pieniądze są najmniejszym problemem. Problemem jest to, że priorytet to firma, potem oszczędności na koncie, a potem jako taki komfort życia dla rodziny. To był początek, ale powinnam już wtedy wiedzieć, że wszystko zaczyna iść nie tak. Mąż nie dbał o zapewnienie mi normalnych warunków, nie dbał o nic. To ja zakasywałam rękawy, stawałam na głowie i pracowałam dosłownie od 6 do 20stej żeby było lepiej, żeby zrobić swoje, zarobić, a potem biegiem do niego i pomagać w firmie. To ja z własnych oszczędności dokładałam się do inwestycji firmy [czego teraz żałuję, bo nie mam na to żadnych papierów]. To ja spędzałam każdą wolną chwilę, każde święto, weekend pomagając mu. Poświęciłam wszystko, żeby on mógł realizować marzenia i być szczęsliwym.  Również teraz nie staram się mu tego szczęście odbierać, nie chcę żeby rzucał dotychczasowe życie, nie chcą go skłócać z rodzicami. Obmyśliłam wszystko tak, tak ułożyłam, że jedyną niedogodnością byłoby dla niego dodatkowe 10 minut drogi do pracy. Myślę, że to niewielkie poświęcenie w zaistniałej sytuacji. A jednak zbyt duże, żeby podszedł do tego rozwiązania z entuzjazmem. chcę żeby był szczęśliwy, żeby robił to o czym marzy i wszystko dostosowują właśnie pod to. Natomiast ciężko też nie mieć żalu, kiedy w moją stronę otrzymuję bardzo niewiele.

ja rozumiem Twój żal, też wprowadziłem się do nei swojego domu, jako facet za ostatnią kasę remontowałem, chciałem więcej, lepiej, jeszcze krytyka tego się pojawiała, przestałem robić co kolwiek, pojawił się problem że nic nie robię big_smile
chciałem inwestować, nikomu się wtedy nagle nie chciało uregulować stanu prawnego domu, zawsze jest pod górkę

na całe szczęście pracuję nad własna górką, tą krzywą, nie równą zostawiłem właścicielom, o niebo lżej mi z tym, żeby się maltretować emocjami, wysiłkiem, poświeceniem a z drugiej strony prawdopodobnie nawet myśl nie powstaje

po co Ci to, najwięcej dostaniesz po "dupie" tylko TY !!!

sądzę ze za dużo wzięłaś na siebie, bo facet fajtłapa trochę taki, jakby na skinienie mamy był aktywowany i dezaktywowany, musiałabyś wybić się wyżej niż matka-rodzicielka

co jak widzisz jest jak walka z grawitacją

14

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Bardzo dobrze robisz. Fajnie ze masz odwagę wziąść sprawy w swoje ręce i chcesz się wyprowadzić.  Dużo kobiet tkwi w takim chorym układzie z tesciami  i nic nie robić bo nie ma odwagi. Nie wiadomo czy mąż nie odciął pepowiny czy boi się o pracę. Ale jeśli nic tam nie zarabia to jaka to różnica. A może zarabia a ty o tym nie wiesz? Może jest nakręcony przez rodziców ze skoro mieszkacie u nich to ty pokrywa sz koszty a on swoje pieniądze chomikuje? W każdym razie dobrze ze nie macie dzieci bo było by jeszcze ciężej. Ta wyprowadzka swoją czy wasza udowodnisz ile jest warte wasze małżeństwo miłość ...jeśli cię kocha i jesteś ważna pójdzie z tobą. Jeśli nie, dostaniesz odpowiedz na pytanie czy jest sens ciągnąć to dalej. A nie sądzę żeby był problem w prowadzeniu firmy mieszkajac kawałek dalej. Chyba nocy w pracy nie spędza?  A jeśli tak to zawsze można podjechać. Teraz najważniejsze odciąć się od jego rodziców i być u siebie.

15

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
exshop napisał/a:

Bardzo dobrze robisz. Fajnie ze masz odwagę wziąść sprawy w swoje ręce i chcesz się wyprowadzić.  Dużo kobiet tkwi w takim chorym układzie z tesciami  i nic nie robić bo nie ma odwagi. Nie wiadomo czy mąż nie odciął pepowiny czy boi się o pracę. Ale jeśli nic tam nie zarabia to jaka to różnica. A może zarabia a ty o tym nie wiesz? Może jest nakręcony przez rodziców ze skoro mieszkacie u nich to ty pokrywa sz koszty a on swoje pieniądze chomikuje? W każdym razie dobrze ze nie macie dzieci bo było by jeszcze ciężej. Ta wyprowadzka swoją czy wasza udowodnisz ile jest warte wasze małżeństwo miłość ...jeśli cię kocha i jesteś ważna pójdzie z tobą. Jeśli nie, dostaniesz odpowiedz na pytanie czy jest sens ciągnąć to dalej. A nie sądzę żeby był problem w prowadzeniu firmy mieszkajac kawałek dalej. Chyba nocy w pracy nie spędza?  A jeśli tak to zawsze można podjechać. Teraz najważniejsze odciąć się od jego rodziców i być u siebie.

On hmmm... 'zarabia'. Tzn. pieniędzy własnych nie ma - ale nie dokłada się do utrzymania domu, w którym mieszka + [jak do tej pory] mama kupowała mu wszystko - od majtek po sprzęt komputerowy. W tej chwili wywalczyłam tyle, że nie poniżamy się do stopnia 'mamo kupiłem komputer, daj pieniążki', bo dla mnie to upokarzające, więc zostaje wyłącznie zarobek w formie pokrycia kosztów mieszkania. [Proponowałam podział rachunków - nie chcieli]. Nie chcę się zagłębiać w sytuację finansową, tłumaczyć zawiłości itd, więc powiem prosto - jakby poszedł do pracy na magazyn za minimalną + doszłoby nam opłacanie samodzielnego mieszkania to i tak wyszlibyśmy na plus, zarobiłby więcej, niż teraz 'zarabia'.
Natomiast czy chomikuje jakąś pensję, którą przede mną ukrywa? Nie, nie sądzę. Inaczej nie byłoby problemu z wyliczaniem pieniędzy przez matkę.

On się boi, w mojej opinii wielu rzeczy - że rodzice się obrażą, że my sobie nie poradzimy sami, że będzie inaczej, że firma ucierpi. Z tym, że umowa najmu mieszkania to nie cyrograf, minie i będzie można dalej się zastanawiać, czy wracamy, bo nam się nie ułożyło, czy jednak jest dobrze. Ale on myśli o tym, co będzie za 10 lat, jak będzie trzeba firmę rozkręcać, jak rodzice sami nie będą sobie radzić. Nie może zrozumieć, że jak teraz czegoś nie zrobimy, to za 10 lat będzie już singlem.

16

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

nie wytrzymalabym ani dnia zyjac tak jak opisujesz
maz albo idzie z toba albo zostaje w tej chorej sytuacji

17

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Ola_la napisał/a:

nie wytrzymalabym ani dnia zyjac tak jak opisujesz
maz albo idzie z toba albo zostaje w tej chorej sytuacji

Dobrze usłyszeć, że postępuję słusznie.
W sumie od początku to wiedziałam, ale zawsze pokrzepiające jest zdanie osób patrzących na sprawę na chłodno.

Obawiam się tylko jednego - on ze mną się nie wyprowadzi i to będzie koniec naszego małżeństwa. A ja nie wiem czy jestem teraz na to gotowa, mimo wszelkich zawiłości, mimo beznadziejnej sytuacji kocham swojego męża i serce mi pęknie, jak wybierze rodziców.

18

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

A jesteś gotowa przez następne lata żyć w domu teściów i być niewidzianą osobą?

19

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Wielokropek napisał/a:

A jesteś gotowa przez następne lata żyć w domu teściów i być niewidzianą osobą?

Powiem tak - wiem, że zbiorę za to baty, ale nie po to przyszłam tutaj, żeby  kłamać, tylko dla szczerości:
Dla niego jestem gotowa zrobić wiele i jestem gotowa tam mieszkać. Gdyby chodziło tylko o mnie to dałabym radę zacisnąć zęby. Natomiast jest coś czego nie odpuszczę - zdrowa, szczęśliwa rodzina i prawidłowymi relacjami, dla mojego przyszłego dziecka. A w tej chwili układ jest kosmicznie niezdrowy - konflikt między mną a teściami, mną a mężem, mężem a teściami, moimi teściami a moją rodziną. Wielki kocioł, nienawiść, obmawianie i dużo negatywnych emocji. Nie wyobrażam sobie sprowadzić w to bagno niewinne dziecko i pokazywać mu przez ten pryzmat świat.
Nie wyprowadzam się, żeby uciec, czy odpocząć. Uznałam, że wyprowadzka to jedyny sposób, żeby nabrać dystansu, uspokoić emocje i spróbować jeszcze te relacje między nami naprawić na co najmniej poprawne. Myślę, że łatwiej jest, kiedy nie wchodzimy sobie w drogę, widujemy się np. z okazji odwiedzin, opowiemy co u nas, wypijemy kawę i każde wraca do siebie. Dla osób, które nie mogą znieść swojego towarzystwa taki układ to jedyna droga na zachowanie zdrowych relacji.

I przede wszystkim - wszyscy jesteśmy teraz nakręceni. Potrzeba czasu i dystansu, żeby ochłonąć. Po to chcę 'uciekać'.
Chciałabym uzdrowić moją rodzinę.

20

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Chylę czoła. smile

I trzymam kciuki, byś mogła spokojnie porozmawiać z mężem o tym, co dla Ciebie i dla niego jest ważne i istotne, byście kolejny raz odnaleźli siebie i stworzyli rodzinę, o jakiej marzysz. Bo Twoje marzenia nie są żadnymi wydumanymi i niemożliwymi do zrealizowania.

21

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Wielokropek napisał/a:

Chylę czoła. smile

I trzymam kciuki, byś mogła spokojnie porozmawiać z mężem o tym, co dla Ciebie i dla niego jest ważne i istotne, byście kolejny raz odnaleźli siebie i stworzyli rodzinę, o jakiej marzysz. Bo Twoje marzenia nie są żadnymi wydumanymi i niemożliwymi do zrealizowania.

Bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś, mam nadzieję, że Twoje życzenia się spełnią.
On wie o tym wszystkim, starałam się mu to na spokojnie nie raz wyjaśnić, ale obawiam się, że tego nie rozumie.
Dzisiaj wracam do domu z delegacji, postaram się porozmawiać z teściem i mężem odnośnie całej sytuacji, liczę że oni dwaj zrozumieją powód wyprowadzki i 'rozstaniemy się' bez żalu i bez pretensji do siebie. Wtedy udałoby się na pewno zrobić krok w dobrą stronę. Wszystko zależy od tego jak zareaguje teść, jeśli nie zrozumie, nie podzieli mojego zdania, stanowczo będzie mężowi zabraniał wyprowadzki, to zostanie mi tylko liczyć, że mąż wybierze mnie. Tak czy inaczej, mam już na oku mieszkanie, więc życzcie mi szczęścia na nowej drodze życia.

22

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Szczęścia. smile

I by mąż okazał się mądrym. smile

23

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

http://www.netkobiety.pl/t93530.html

Zbieg okoliczności?

24

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:

On się boi, w mojej opinii wielu rzeczy - że rodzice się obrażą, że my sobie nie poradzimy sami, że będzie inaczej, że firma ucierpi.

Mnie się wydaje, że twój mąż jedynie co się boi to dorosnąć. Zmienić się z chłopca w mężczyznę. Wsiąść odpowiedzialność za decyzję jaką było założenie własnej rodziny.

I bardzo dobrze zrobiłaś, że się wyprowadziłaś. Choć jak dla mnie nie powinnaś się w ogóle tam wprowadzać. Nie pakuj się w żadne "pół domu", bo to nic nie da.

Mąż jest emocjonalnie związany z mamą. Matka uzależniła go od siebie: gotuje mu, pierze i kasę daje. A ty jest ta, która go krzywdzi, próbując oderwać od mamy. Bo matka to rzecz święta, nawet taka toksyczna jak twoja teściowa. Byłoby jeszcze gorzej gdyby były dzieci, bo taka toksyczna teściowa zabiera swoje wnuki na własne wychowanie uważając synową za nieudolną matkę. Taka toksyczna teściowa jest przekonana o swojej nieomylności, idealności.
Nie wracaj tam, a jeśli mąż nie chce się wprowadzić do ciebie, to znaczy, że mu na tobie mniej zależy niż na matce.

Jeśli teraz wrócisz przypieczętujesz swoją dolę: nikt już nie będzie brał poważnie tego co mówisz, uważając twoje pretensje za fanaberię. I możesz być pewna, że nawet jak będziesz z mężem pod jednym dachem treściowego domu, to małżeństwo zawsze będzie trójkątem.

Chyba nie wyprowadziłaś się 100 km od pracy męża, żeby nie mógł się realizować. Serio tak ciężko byłoby mu dojeżdżać? Czy to tylko pretekst, by cię zmiękczyć, bo wiesz, że jego praca to jego pasja. A tym sposobem grają na twoim poczuciu winy, że robisz wszystko, żeby mu zaszkodzić.

Taka relacja syn- matka jest jak dla mnie patologiczna.

25

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Cyngli napisał/a:

http://www.netkobiety.pl/t93530.html

Zbieg okoliczności?

Hehe, raczej zbieg, na pewno nie zarabiamy tych milionów i nie jeździmy do teściów na wielkanoc [bo z nimi mieszkamy smile ]
A i moja rodzina jest jak najbardziej kompletna, rodzice są szczęśliwym związkiem, mieszkają razem.
Ale fakt, że historia na oko podobna, i to w podobnym czasie.

26 Ostatnio edytowany przez zmieszana12 (2016-02-19 18:48:31)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Aniaa34 napisał/a:

.

Chyba nie wyprowadziłaś się 100 km od pracy męża, żeby nie mógł się realizować. Serio tak ciężko byłoby mu dojeżdżać? Czy to tylko pretekst, by cię zmiękczyć, bo wiesz, że jego praca to jego pasja. A tym sposobem grają na twoim poczuciu winy, że robisz wszystko, żeby mu zaszkodzić.

Taka relacja syn- matka jest jak dla mnie patologiczna.

Mógłby z powodzeniem dojeżdżać, to nie jest niewykonalne. Znajomy z branży właśnie tak pracuje i chyba wszystko jest u niego OK. Zwłaszcza, że poznałam dobrze jego prace, wiem jak wygląda od środka, nie strzelam w ciemno tylko wiem, że dojazd nie jest niewykonalny. Ale on uważa, że lepiej wszystkiego dopilnuje na miejscu. Boi się również, że jak odejdziemy, to nie będę już chciała nigdy wrócić, to mi powiedział wprost.

27

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:

(...) Boi się również, że jak odejdziemy, to nie będę już chciała nigdy wrócić, to mi powiedział wprost.

I tu ma rację. smile
Chyba, że teściowa zmieni swe zachowanie wobec Ciebie, ale sam stwierdził, że to niemożliwe. tongue

28

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

zmieszana ale do czego wrócić? Jesteście małżeństwem, macie stworzyć własną rodzinę: ty, mąż i kiedyś dzieci. Właśnie o to chodzi by nie wracać! By stworzyć własny dom, na własnych zasadach. Bez zazdrosnej teściowej i jej fochów.

29

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

O rany, mam deja vu big_smile Wiem, co czujesz, bo ja też mieszkałam z - powiedzmy - teściami (ślubu z ex-em nie mieliśmy, ale z drugiej strony to tylko papier). Teściowa była z piekła rodem, miałam te same problemy z gotowaniem, dochodziły jeszcze kwestie sprzątania czy głupiego wieszania prania. Po pierwszej wyprowadzce (ex został) również namówiła mnie na powrót obiecując, że zrobią dla nas osobne wejście na piętro, kuchnię i łazienkę i nie będziemy musieli się widywać zbyt często. Do przebudowy nigdy nie doszło, bo było dokładnie to samo, a momentami nawet gorzej, co za pierwszym razem. Przy drugiej i ostatecznej mojej wyprowadzce wytłumaczyłam byłemu (który zarzekał się wcześniej, że nigdy się od nich nie wyprowadzi), że jestem tam nieszczęśliwa, jego matka traktuje mnie jak niewychowane, niezdatne do życia dziecko, że się duszę i nie chcę aby doszło do sytuacji, że pojawi się dziecko, a ona zrobi ze mnie najgorszą matkę wszech czasów, bo trzymam dziecko na prawym, a nie lewym ramieniu. Ex poszedł za mną. Trzeba po prostu obstawiać przy swoim i szczerze porozmawiać. I naprawdę nie ma po co się katować.

30

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Twój mąż to kompletny maminsynek.
Po pierwsze, co to za firma, dla której musicie mieszkać z rodzicami? Mieszkając osobno też dałoby się pogodzić jej prowadzenie.
Dwa - jak to nie dostaje wynagrodzenia?! Pracuje i nie ma za to zapłacone? Wolontariat jakiś, czy co? To jest chyba najmocniejszy dowód na jego uzależnienie od rodziców.
Trzy - jeśli mąż nie reaguje na to jak traktują Cię jego rodzice, nie reaguje na Twoje skargi, nie reaguje nawet jak zostałaś napadnięta (!), to znaczy, że Cię nie kocha.

Żadnych terapii małżeńskich, żadnych wspólnych wyprowadzek. Wyprowadzka - owszem, ale tylko Twoja.

31

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

CatLady może to dojenie krowy o poranku i dlatego trzeba być w domu, bo trzeba zerwać się o świcie. Kasy nie ma z tego bo płaca mu twarogiem wink
zmieszana sorry za ten sarkazm, ale taki facet to chłopczyk, który nie jest w stanie tupnąć noga i zawalczyć o swoja rodzinę, która teraz najważniejszą częścią powinnaś być ty.

32 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-02-19 21:07:14)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Wyobrażam sobie, jak musisz się czuć w tym domu, wśród tych ludzi. Może przyszłaś w samej koszuli? Wiesz o czym mówię? Tak mówi się, gdy facet żeni się z dziewczyną bez posagu, podczas gdy on sam wnosi wieksze zasoby finansowe. Może zdaniem jego rodziców ich syn mógł znalexć sobie bardziej odpowiednią i bardziej apsująca do niego żonę, taka która wniosłaby znaczny majątek? Są tacy ludzie i wcale nie jest ich tak mało. Ci ludzie prowadzą firmę, wybudowali dom i według ich mniemania sporo osiągnęli (i pewnie tak własnie jest), tymczasem ty przyszłaś praktycznie na gotowe. W tej rodzinie może panowac kult pieniądza i dlatego każdego obcego postrzega się, jako potencjalnego cwaniaka, ktory zasadził się na ich własnosć, na ich krwawicę. Oni kochają swojego syna i wszystko co do tej pory wypracowali to przeciez z mysla o nim, o zabezpieczeniu jego przyszłości. Jesli jest tak, jak ja pisze, to niestety, ale nie ma takiej mozliwości, żebyś przekonała tych ludzi do siebie. Mogłabyś walić się w piersi od rana do wieczora zapewniając, że tobie nie chodzi o kasę, że naprawdę kochasz ich syna, ale to i tak nic nie da, bo ci ludzie znają zycie i wiedza swoje.
Uciekaj z tego gniazda szerszeni, bo zeżrą cię tam zywcem, zaszczują, poniżą i obojętne, czego byś tam nie robiła, to i tak wszystko obróci się na twoja niekorzyść. Ciężko jest walczyć z ludzkim uprzedzeniem. Jesteś traktowana tam, jak intruz, jak powietrze i ja nie wyobrażam sobie, jak czułabym się będąc na twoim miejscu. Musisz liczyc się z tym, że twoja wyprowadzka prawdopodobnie oznaczać będzie początek końca waszego małżeństwa- rodzice męża nie spoczną póki nie odciągną syna od ciebie. Nie macie dzieci, więc tym bardziej pójdzie im z toba gładko. Nie kłóć się z mężem, tylko powiedz mu spokojnie, że ty dłużej nie wytrzymasz takiej atmosfery, jaka jest wokół ciebie, że bardzo go kochasz i wierzysz w wasze małżeństwo, ale rzecz ciebie na tyle przerasta, że odbija się na twoim zdrowiu i że ty nie wytrzymasz czegoś takiego, że jesteś tego pewna i bez względu na wszystko ty musisz wyprowadzić się, bo inaczej wykończysz się, że wyczerpałaś już rożne możliwości, by przekonać jego rodziców do siebie, ale niestety widzisz, że twoje wysiłki nic jednak nie dają, że ty nie wiesz, jak radzic sobie w tym domu, co ci wolno, a czego nie wolno, że jestes nieszczęśliwa w tym domu itd. i wyprowadź się. Nie oskarżaj jego rodziców, bo koszula zawsze jest bliższa ciału, nie rób wycieczek od króla Cwieczka, nie szantazuj go, nie oceniaj, nie mów, że dla niego rodzice sa ważniejsi od ciebie- rozmawiaj mądrze, a być może uda ci się uratowac to malżeństwo. Jesli jednak ponieisesz klęske, to potem nie rozpaczaj, bo jaka byłaby twoja przyszłość w tym małżeństwie, to przeciez sama widzisz to wyraźnie, więc raczej, w razie czego, nie bedziesz miała za czym tęsknić i po czym płakać. Wyprowadź się i niczego się nie bój- on albo pójdzie za tobą, albo zostanie z firmą, rodzicami, a ciebie potraktuje jak wroga. Nie kop się z koniem, bo i tak przegrasz. Trzymaj się swoich racji i walcz o zdrowie psychiczne, ktore w tym domu na pewno stracisz. Tak nie da się żyć- dom to azyl, miejsce do ktorego człowiek tęskni,w którym chroni się przed złym światem i ładuje akumulatory, a nie miejsce, w którym chodzi się pod ścianami i boi się oddychac. Jego rodzice robią to wszystko specjalnie, bo chcą zaszczuć cię, by wykurzyć cię z domu. To taka nagonka na ciebie, za którą kryje się zmowa milczenia. Stosowana jest wobec ciebie najzwyklejsza w świecie przemoc, bardzo podła bierna agresja- uciekaj więc, póki jesteś młoda i masz na to siły.

33

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

nie wytrzymalabym ani dnia zyjac tak jak opisujesz
maz albo idzie z toba albo zostaje w tej chorej sytuacji

Dobrze usłyszeć, że postępuję słusznie.
W sumie od początku to wiedziałam, ale zawsze pokrzepiające jest zdanie osób patrzących na sprawę na chłodno.

Obawiam się tylko jednego - on ze mną się nie wyprowadzi i to będzie koniec naszego małżeństwa. A ja nie wiem czy jestem teraz na to gotowa, mimo wszelkich zawiłości, mimo beznadziejnej sytuacji kocham swojego męża i serce mi pęknie, jak wybierze rodziców.

Hmm a myślisz ze jak zostaniesz w tej chorej sytuacji to nie będzie końca małżeństwa ?? A może to małżeństwo to fikcja skoro jemu bardziej zależy na rodzicach niż na tobie . Nie wiem czy chcecie mieć dzieci ..ale jeśli tak to jak je widzisz w tym domu jeśli jesteś w stanie sobie wyobrazić swoją rodzinę w domu teściów to próbuj i poświęć się dla niego. Jeśli on cię kocha poświęci się dla ciebie i będzie mu zależało na twoim szczęściu a ty jesteś tam nieszczęśliwa. Przekonaj go ze jeśli nie spróbujcie to nie zobaczycie czy dacie rade sami. A myślę że dacie.
Jeszze jedno on nie dostaje wypłaty bo ponoszone są za to koszty mieszkania to ile kosztuje ten luksusowy pokój z grzybem bez ogrzewania ??
Skoro on nie ma swoich pieniędzy to jak kupuje dla ciebie prezenty jak zabiera do restauracji ?? Kina ?? Mówisz ze martwi się o rodziców a o ciebie się nie martwi??
Rozumiem ze go kochasz ze jest twoim mężem ale pomysł w tym wsuztskim o sobie swojej przyszłości rodzinie czy naprawdę chcesz przez najbliższe lata mieszkać w tym.pokoiku wśród wrogów ?
A może nie czekaj aż on podejmie decyzję tylko podejmij ja za was . Wyprowadzamy  się i koniec .
Współczuję bo to trudna sytuacja ..

34 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-02-20 15:30:19)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Nie widzę tu miłości męża do Ciebie, niestety.
Nieodcięta pępowina.
Nic nie zrobisz, marnujesz życie.
Dobrze robisz wyprowadzając się.

"Obawiam się tylko jednego - on ze mną się nie wyprowadzi i to będzie koniec naszego małżeństwa. A ja nie wiem czy jestem teraz na to gotowa, mimo wszelkich zawiłości, mimo beznadziejnej sytuacji kocham swojego męża i serce mi pęknie, jak wybierze rodziców."
problem w tym, że on JUŻ wybrał. teraz musisz to zauważyć,  zaakceptować i wziąć życie we własne ręce.
Jesteś w tej rodzinie i w tym małżeństwie na straconej pozycji, dziękuj Bogu że nie macie dzieci, wtedy byś do końca poznała swojego męża.

35 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-02-20 15:58:19)

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
zmieszana12 napisał/a:

Ale on tego raczej nie rozumie w ten sposób. Choć rozmów na ten temat było mnóstwo, spokojnie, racjonalnie tłumaczę co jest nie tak, co powinniśmy zmienić. I on rozumie. I na rozumieniu się zazwyczaj kończy.

Ja miałam podobnie .
Podobna sytuacja z teściem.
Różnica była taka,że to on się wprowadził do nas .
I jak już się wprowadził to się zaczęło , ja zostałam odstawiona na boczny tor .
Zmiany , których ja nie chciałam . Już nie było po mojemu tylko po teściowemu mimo,że on przyszedł do mnie, do mojej kuchni, do mojej łazienki , na moje podwórko ,zaczął mieszać i zmieniać.
A synek? Synek nie stanął po mojej stronie tylko tatusia.
Też na rozumieniu się kończyło. A później to już nie było nawet zrozumienia.
Skończyło się podzieleniem domu. Oddzielna kuchnia , łazienka , pokój dla teścia.
Podwórko też chętnie bym podzieliła ale już odpuściłam. Wystarcza mi to,że jest obok a nie ze mną. To duża ulga.

A "najlepszy " moment był wtedy ,kiedy to mój szanowny małżonek znalazł sobie boczną i się do niej wyprowadził a ja miałam nadal mieszkać z jego ojcem .
Nie chciał go ze sobą zabrać smile

36

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

rojka ale w końcu zabrał?

37

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

"wspólne" życie kreuje się wspólnie, a nie we czwórkę z teściami. Tym bardziej, że absolutnie nie pasuje Ci ich wizja życia - i vice versa. Wyprowadzka to najlepsze rozwiązanie. Do tego postawiony na ostrzu noża mąż powinien, czy wręcz musi wybrać Ciebie. Jeśli nie, to małżeństwem byliście raczej na papierze tylko.

38

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku
Aniaa34 napisał/a:

rojka ale w końcu zabrał?

Nie,nie zabrał . Wrócił na stare śmieci ;-). Boczna poszła na bok.

39

Odp: Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Życzę,  żeby wszystko Ci się ułożyło.
Jesteś wspaniałą,  wyrozumiałą, tolerancyjną osobą i umniejszasz sobie żyjąc w takiej patologii, tracąc przy tym swój potencjał. Jedziesz w dół,  na co wskazuje Twój stan emocjonalny.
Bardzo dobrze postępujesz z wyprowadzką... Niestety, ale ultimatum dla męża to jedyna dobra droga. Swoją drogą, to dziwię się, że się tak z nim pieścisz, bo On zachowuje się ŻAŁOŚNIE.

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mąż chce mieszkać z teściami, teściowa mnie nienawidzi,klasyka gatunku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024