Witam Ja 41 lat w związku od 12 lat jedno dziecko. Jesteśmy kochającym się małżeństwem i rodziną. Sex też ok mimo tego jest problem tak jak w temacie. Moja żona jest inna ma potrzebę mieć kogoś na boku. Otwarcie o tym mówi,bo nie chce tego robić po kryjomu. Namawia mnie też do tego, ale ja mam z tym problem. Rozmawiam z nią o tym próbując się dowiedzieć dlaczego tak ma? Odpowiada ,że jest pogibana smile i ,że ma taką potrzebę. Mówi na przykładzie jak ktoś lubi bardzo boczek ale czasami ma ochotę na ciastko. W 2008 roku pozwoliłem jej spróbować raz i niestety Ja się załamałem. Trzy lata nie potrafiłem dojść do siebie w końcu jako tako się ułożyło. Mówię jej ,że boję się tego bo różnie to bywa człowiek jest tylko człowiekem a ona ,że ona do tego tak nie podchodzi. Nie ma tu nic na siłę mówi,że jak by się trafiło to ok jak nie to trudno ale jakoś nie daje mi to spokoju.
Fajny z Ciebie Misio-Pysio, skoro zgodziłeś się na takie coś,a potem trzy lata cierpiałeś,tylko dlatego,że Twoja żonka lubi krocze nadstawiać innym.
No pogratulować obojgu.
Witaj.
12 lat temu Twoja partnerka nie informowala Ciebie na jakich zasadach chce Waszego zwiazku?
Jesli nie-nie musisz sie godzic na to.
Cierpisz-a jej to zbytnio nie robi roznicy.
Wiem, ze istnieją takie"zwiazki" ale to dwie strony musza miec zapotrzebowanie na taka relacje. A Ty raczej takiej potrzeby nie masz?
4 2016-02-18 11:58:00 Ostatnio edytowany przez Marcel2016 (2016-02-18 12:10:48)
Witaj.
12 lat temu Twoja partnerka nie informowala Ciebie na jakich zasadach chce Waszego zwiazku?
Jesli nie-nie musisz sie godzic na to.
Cierpisz-a jej to zbytnio nie robi roznicy.Wiem, ze istnieją takie"zwiazki" ale to dwie strony musza miec zapotrzebowanie na taka relacje. A Ty raczej takiej potrzeby nie masz?
Nie mówiła mi takich rzeczy. Powiedziałem jej ,że mógłbym spróbować ale jednocześnie psychicznie bym się lepiej czuł. Mówi ,że ludzie nie są monogamistami bo zdradzają się a to jest gorsze od kontrolowanych sytuacji. Ona twierdzi że człowiek nie jest niczyją własnością nawet w związku. Miłość jest najważniejsza a nie sex. Mówi ,że jak bym ją naprawdę kochał to bym nie miał z tym problemu i ,że jestem słaby psychicznie bo to nic takiego.
Nie wierzę,że to napisał 41 letni facet.
Skoro miłość jest najważniejsza,to gdzie podziała się jej do Ciebie, skoro ten seks z obcym wyżej jednak stawia?
Nie wierzę,że to napisał 41 letni facet.
Skoro miłość jest najważniejsza,to gdzie podziała się jej do Ciebie, skoro ten seks z obcym wyżej jednak stawia?
Niestety napisał to 41 letni facet. Nie wiem nie rozumiem tego.
Przepraszam Ciebie bardzo,ale co?Mózg gdzieś Ci się zapodział?
Skoro jesteście razem,a ona ma takie pomysły,które Tobie nie odpowiadają,okupujesz to długoletnim cierpieniem,co dla człowieka,będącego w ogólnie przyjętej "normie", jest całkiem naturalne,to chyba nie należałoby się zwyczajnie na to godzić?
Z jednym się zgodzę,człowiek nie jest niczyją własnością.
Co wcale nie znaczy,że ma prawo wymagać od partnera,żeby ten godził się na zachowania,jakie determinują naszych pobratymców...naczelnych.
8 2016-02-18 12:39:05 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-02-18 12:42:13)
Nie mówiła mi takich rzeczy. Powiedziałem jej ,że mógłbym spróbować ale jednocześnie psychicznie bym się lepiej czuł. Mówi ,że ludzie nie są monogamistami bo zdradzają się a to jest gorsze od kontrolowanych sytuacji. Ona twierdzi że człowiek nie jest niczyją własnością nawet w związku. Miłość jest najważniejsza a nie sex. Mówi ,że jak bym ją naprawdę kochał to bym nie miał z tym problemu i ,że jestem słaby psychicznie bo to nic takiego.
Mam na koncie zdradę, a nawet dla mnie jej słowa to herezja i bezczelność. Chce się puszczać, to niech, i poniesie tego konsekwencje. Ale bez dorabiania do tego ideologii i wybielania się zwalaniem winy na Ciebie. Zgodzę się jedynie, że jesteś słaby psychicznie. Najwyraźniej kochasz "za bardzo ", skoro zgodziłes się wtedy na coś, co sprawiło Ci ból, by jej sprawić przyjemność. Stawiaj granice, jeśli nie ciągnie Cie do innych ani nie jest Ci miłe dzielenie się nią z innymi facetami, powiedz to babie jasno i wyraźnie.
Przepraszam Ciebie bardzo,ale co?Mózg gdzieś Ci się zapodział?
Skoro jesteście razem,a ona ma takie pomysły,które Tobie nie odpowiadają,okupujesz to długoletnim cierpieniem,co dla człowieka,będącego w ogólnie przyjętej "normie", jest całkiem naturalne,to chyba nie należałoby się zwyczajnie na to godzić?
Z jednym się zgodzę,człowiek nie jest niczyją własnością.
Co wcale nie znaczy,że ma prawo wymagać od partnera,żeby ten godził się na zachowania,jakie determinują naszych pobratymców...naczelnych.
Dlatego mi mówi ,że ludzie to robią bez zgody czyli się zdradzają
10 2016-02-18 12:48:25 Ostatnio edytowany przez majkaszpilka (2016-02-18 12:56:49)
majkaszpilka napisał/a:Przepraszam Ciebie bardzo,ale co?Mózg gdzieś Ci się zapodział?
Skoro jesteście razem,a ona ma takie pomysły,które Tobie nie odpowiadają,okupujesz to długoletnim cierpieniem,co dla człowieka,będącego w ogólnie przyjętej "normie", jest całkiem naturalne,to chyba nie należałoby się zwyczajnie na to godzić?
Z jednym się zgodzę,człowiek nie jest niczyją własnością.
Co wcale nie znaczy,że ma prawo wymagać od partnera,żeby ten godził się na zachowania,jakie determinują naszych pobratymców...naczelnych.Dlatego mi mówi ,że ludzie to robią bez zgody czyli się zdradzają
Ba...są tacy co gwałcą,molestują a nawet mordują.
To dowodzi tylko, na jakim "szczeblu" zachowań seksualnych jest Twoja małżonka,jak ma Ciebie głęboko w poważaniu,oraz tego,jaki jest jej kręgosłup moralny.
A może jej się to spodoba na tyle,że zaprosi Ciebie do wspólnego baraszkowania?Przecież chodzi tylko o zaspokojenie własnych hedonistycznych zapędów...to tylko seks,prawda?
Jak dla mnie ona powinna iść do seksuologa.
Jeśli się kocha, to szanuje się też to, że Ty cierpisz.
Nie mam nic do dodania, bo dla mnie w tej sytuacji jest albo...albo...
Nawet nie potrafię i nie staram się zrozumieć Twojej żony. Jest niesmaczna jak dla mnie...
Jeżeli się nie zgodzę to tego nie zrobi. Usłyszę tylko ,że nie jest wolnym człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu.
Jeżeli się nie zgodzę to tego nie zrobi. Usłyszę tylko ,że nie jest wolnym człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu.
Trudno....
Będziesz musiał jakoś z tym żyć.
Przynajmniej zachowasz... jaja.
Marcel2016 napisał/a:Jeżeli się nie zgodzę to tego nie zrobi. Usłyszę tylko ,że nie jest wolnym człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu.
Trudno....
Będziesz musiał jakoś z tym żyć.
Przynajmniej zachowasz... jaja.
Marcel a skąd pewność, że jak jej nie pozwolisz, to nie pójdzie w tango?
Przecież taka myśl juz jej siedzi w głowie.
Jeżeli się nie zgodzę to tego nie zrobi. Usłyszę tylko ,że nie jest wolnym człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu.
I znów będziesz winny. Bo ona będzie sfrustrowana przez brak ekscytacji świadomością bezkarnegi dorabiania Ci rogów. I Twojego cierpienia z tym związanego.
A wcześniej przecież pozwoliłeś.
Chłopie, kopnij w dupę babsko. Niech sobie poszuka innego frajera.
Jeśli to zrobisz, to jej wymarzona wolność "w całym tego słowa znaczeniu" nabierze innego wymiaru zupełnie.
Chyba, że już całkiem ma Cię w dupie i nawet chce, byście się rozstali.
Bo tego nie zrobi bo taka jest. Zalerzy jej na mnie.
Bo tego nie zrobi bo taka jest. Zalerzy jej na mnie.
Nie zaklinaj rzeczywistości.
Jak kobiecie zależy,to na lewo nie pójdzie.Ani za zgodą,ani bez.
Marcel2016 napisał/a:Bo tego nie zrobi bo taka jest. Zalerzy jej na mnie.
Nie zaklinaj rzeczywistości.
Jak kobiecie zależy,to na lewo nie pójdzie.Ani za zgodą,ani bez.
To wiadomo ale ona jest inna. Dobrze wie ,że jak to zrobi nawet bez wiedzy to koniec
majkaszpilka napisał/a:Marcel2016 napisał/a:Bo tego nie zrobi bo taka jest. Zalerzy jej na mnie.
Nie zaklinaj rzeczywistości.
Jak kobiecie zależy,to na lewo nie pójdzie.Ani za zgodą,ani bez.
To wiadomo ale ona jest inna. Dobrze wie ,że jak to zrobi nawet bez wiedzy to koniec
No proszę Cię...
Nie rób zamachu na moją inteligencję,co?
Twoje wypowiedzi tutaj świadczą o tym,że babeczka zrobi z Tobą co będzie chciała.A Ty powiesz mea culpa.
21 2016-02-18 13:33:42 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-02-18 13:34:49)
Przepraszam, że to powiem, ale ożeniłeś się z kobietą-dziwką.
Wybacz mi wyrażenie.
Zrobiła Ci straszne świństwo.
Gdyby Ci powiedziała o swoich preferencjach przed ślubem, to ślubu by nie było, prawda?
Wasz związek to niestety patologia.
Pytanie, czy Ty jesteś gotowy to zmienić?
Jeżeli się nie zgodzę to tego nie zrobi. Usłyszę tylko ,że nie jest wolnym człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu.
Żona Tobą manipuluje. Chce uprawiać seks z innymi. Równolegle twierdzi, że Cię kocha. To nieprawda. Nie krzywdzi się ludzi, których się kocha.
majkaszpilka napisał/a:Marcel2016 napisał/a:Bo tego nie zrobi bo taka jest. Zalerzy jej na mnie.
Nie zaklinaj rzeczywistości.
Jak kobiecie zależy,to na lewo nie pójdzie.Ani za zgodą,ani bez.
To wiadomo ale ona jest inna. Dobrze wie ,że jak to zrobi nawet bez wiedzy to koniec
To "nawet bez wiedzy" sporo mówi. Czyli dopuścisz do niej kolejnych ogierów, by to poza Tobą nie nastąpiło? Bo jej na Tobie zależy, a Ty nie chcesz, by była nieszczęśliwa przecież?
Mówi ,że ludzie nie są monogamistami bo zdradzają się a to jest gorsze od kontrolowanych sytuacji. Ona twierdzi że człowiek nie jest niczyją własnością nawet w związku. Miłość jest najważniejsza a nie sex. Mówi ,że jak bym ją naprawdę kochał to bym nie miał z tym problemu i ,że jestem słaby psychicznie bo to nic takiego.
Jeżeli się nie zgodzę to tego nie zrobi. Usłyszę tylko ,że nie jest wolnym człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu.
ale manipuluje Tobą
Skoro uważa, że :
- Miłość jest najważniejsza
To pytanie co dla niej znaczy "Miłość" ?
W normalnym rozumieniu, Miłość oznacza m.inn dawanie siebie drugiej osobie.
Szacunek wobec jej uczuc, poglądów, pomoc, akceptację, ustępstwa, kompromis.
Dlatego Milośc jest pewnego rozdzaju ograniczeniem z własnej woli.
Nie można kogoś darzyć Miłością, być z nim w związku a zachowywac się jak singiel.
Bez zobowiązań, bez respektowania jego uczuć, ciesząc się tylko z realizacji własnych przyjemności, nie dbając i nie ciesząc sie z radości drugiej strony - to nie Miłość.
idac od najprostszych zachowań :
- jezeli np. jej przeszkadza niezakręcona pasta do zębów na umywalce - to starasz sie pamietac o tym, żeby ją zakręcać.
dalej :
- jezeli dla Ciebie seks jest ważną i zarezerwowaną wyłacznie dla Waszej intymności sferą Waszego związku - to albo szanuje Twój pogląd i nie podejmuje tego tematu wiecej albo zaprzecza temu i całemu Waszemu związki w imię realizacji tylko własnych przyjemności....
Poza tym, dla koiety zazwyczaj seks tak czy siak wyzwala emocje.
Skoki w bok zaczynające się na seksie, najczęściej kończą się zaangażowaniem emocjonalnym i odejsciem od partnera do którego już nic sie nie czuje...
Nawet kiedy z definicji zakłada się, ze to ma być tylko seks.
Kochając kogoś nigdy nie jest się "wolnym człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu".
Zawsze jest ograniczenie, mysli sie tej osobie, dba sie o nią, pragnie sie jej szczęścia, zadowolenia.
Jezeli ktoś pojmuje milość tylko jako branie, bez dawania, to ma wypatrzony, egoistyczny obraz milości.
Z drugiej strony, dawanie które jest sprzeczne z moją asertywnością, z moimi potrzebami, z miomi uczuciami to wykorzystywanie nie miłośc.
Za chwilę Ci powie :
- zapisz na mnie cały nasz wspólny majątek, zrzecz się praw do przyszłych dochodów, wyprowadź się pod most, idź kradnij dla mnie itp - bo skoro mnie kochasz to nie będziesz miał z tym problemu...
W Miłości nie ma niewolników, ale też nie ma ludzi zupełnie wolnych.
Jeżeli nie chce być ograniczana, to nie powinna wchodzić w związek. Jeśli już weszła - na zasadach ustalonych przed ślubem - to musi się tego trzymać. Jeżeli jej się to nie podoba, powinna dążyć do rozwodu. Nie ma półśrodków. Twoja żonka chce żyć jak wyposzczona studentka po wyrwaniu się z domu rodzinnego do akademika, a jednocześnie korzystać z przywilejów związku małżeńskiego. Powinieneś zacząć od niej wymagać odrobiny konsekwencji.
A ja Ci odpowiem w całkiem innym tonie niż reszta. U nas to mąż miał takie ciągoty. Tak naprawdę korciło go, żeby spróbować z inną parą. Jesteśmy ponad dwie dekady razem, nasz związek jest udany, ale jeśli chodzi o seks, to my jak siostra z bratem, tzn. bardziej ja to tak czuję niż on. Choć chyba to nie z tego akurat faktu wynikały jego poszukiwania, on chyba taki po prostu jest. Ja nie byłam zainteresowana. Powiedziałam mu, że jeśli bardzo chce zobaczyć jak to jest, to niech się umówi z jakąś parą. Na portalu do "takich rzeczy" ;-) wynalazł chętne małżeństwo. Tak na marginesie, bardzo fajni ludzie, zanim mąż wylądował z nimi w alkowie byliśmy we czwórkę w restauracji. Raz nawet na koncercie. Co czułam jak się umówili we trójkę na seks? W sumie nic specjalnego. Rozumiałam, że mąż chce tego spróbować. Ze mną jest od czasów szkoły średniej, rozumiałam, że może ma potrzebę spróbować seksu z inną kobietą. Wiem, że wielu z Was tego nie pojmie, ale mój mąż jest też moim przyjacielem. Mnie nie oburza zupełnie, że może mieć takie potrzeby. Nie ma drugiej osoby na świecie, z którą byłabym tak otwarta i mogła powiedzieć o wszystkim. Cieszę się, że on czuje tak samo. Wiem, że mnie kocha i akceptuje w całości. Ja jego też. Gdybym się nie zgodziła, to by "tego" nie zrobił. Zresztą na tym jednym razie się skończyło. Był raczej rozczarowany seksem w trójkącie. Wiem, że postawa jaką prezentujemy nie jest powszechna. Ale tacy ludzie jak my też istnieją. Dla mnie seks z kimś innym dla urozmaicenia sobie życia nie wyklucza trwania w dobrym związku. Może Twoja żona wcale nie jest dzi...ką i cwaniarą, jak niektórzy ją tu przedstawiają. Może po prostu myśli inaczej. Pewnie zaraz ktoś napisze, że jestem moralnie wybrakowana, albo emocjonalnie zaburzona. Może i jestem, ale tacy ludzie też istnieją.
A ja Ci odpowiem w całkiem innym tonie niż reszta. U nas to mąż miał takie ciągoty. Tak naprawdę korciło go, żeby spróbować z inną parą. Jesteśmy ponad dwie dekady razem, nasz związek jest udany, ale jeśli chodzi o seks, to my jak siostra z bratem, tzn. bardziej ja to tak czuję niż on. Choć chyba to nie z tego akurat faktu wynikały jego poszukiwania, on chyba taki po prostu jest. Ja nie byłam zainteresowana. Powiedziałam mu, że jeśli bardzo chce zobaczyć jak to jest, to niech się umówi z jakąś parą. Na portalu do "takich rzeczy" ;-) wynalazł chętne małżeństwo. Tak na marginesie, bardzo fajni ludzie, zanim mąż wylądował z nimi w alkowie byliśmy we czwórkę w restauracji. Raz nawet na koncercie. Co czułam jak się umówili we trójkę na seks? W sumie nic specjalnego. Rozumiałam, że mąż chce tego spróbować. Ze mną jest od czasów szkoły średniej, rozumiałam, że może ma potrzebę spróbować seksu z inną kobietą. Wiem, że wielu z Was tego nie pojmie, ale mój mąż jest też moim przyjacielem. Mnie nie oburza zupełnie, że może mieć takie potrzeby. Nie ma drugiej osoby na świecie, z którą byłabym tak otwarta i mogła powiedzieć o wszystkim. Cieszę się, że on czuje tak samo. Wiem, że mnie kocha i akceptuje w całości. Ja jego też. Gdybym się nie zgodziła, to by "tego" nie zrobił. Zresztą na tym jednym razie się skończyło. Był raczej rozczarowany seksem w trójkącie. Wiem, że postawa jaką prezentujemy nie jest powszechna. Ale tacy ludzie jak my też istnieją. Dla mnie seks z kimś innym dla urozmaicenia sobie życia nie wyklucza trwania w dobrym związku. Może Twoja żona wcale nie jest dzi...ką i cwaniarą, jak niektórzy ją tu przedstawiają. Może po prostu myśli inaczej. Pewnie zaraz ktoś napisze, że jestem moralnie wybrakowana, albo emocjonalnie zaburzona. Może i jestem, ale tacy ludzie też istnieją.
Tak ona poprostu inaczej myśłi
27 2016-02-18 14:47:45 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-02-18 14:48:55)
Rezolutna, pełna zgoda, istnieją i niech żyją sobie szczęśliwie, pod warunkiem, że OBOJE akceptują i aprobują taki styl.
Jeżeli Autor po seksie żony z obcym facetem męczył się z tym przez trzy lata, to typ monogamisty i nie jest stworzony ani do życia w ten sposób, ani do bycia partnerem otwartej małżonki.
Dziękuję za wypowiedzi.
Rezolutna, pełna zgoda, istnieją i niech żyją sobie szczęśliwie, pod warunkiem, że OBOJE akceptują i aprobują taki styl.
Jeżeli Autor po seksie żony z obcym facetem męczył się z tym przez trzy lata, to typ monogamisty i nie jest stworzony ani do życia w ten sposób, ani do bycia partnerem otwartej małżonki.
Tak, zgadzam się. Chciałam tylko napisać, że można kochać małżonka, a chcieć seksu z kim innym.
dokładnie, wiadomo nie od dziś, że są ludzie o różnych potrzebach, ale żeby robić takie rzeczy trzeba wspólnie podejmować decyzję. To mi przypomina sytuację kiedy jedna zmoich koleżanek została zwerbowana przez taką wyzwoloną dziewoję, żyjącą w otwartym związku, z chłopakiem robili co chcieli, ale po czasie zaczęła wywierać presję na tej mojej koleżance, zachęcać do rzeczy, których w życiu nie pomyślałabym, że zrobi, a jednak. I tak skończyła w trójkącie na przykład, a dla niej jak to się skończyło? Oczywiście moralnym kacem. No ale jakże nie spróbować jak koleżanka tak super maśliła, że przecież jak się nikogo nie krzywdzi to można robić co się chce, nie pomyślała już o tym że ta moja koleżanka może skrzywdzić samą siebie, bo zwyczajnie nie jest taką osobą.
Faktycznie zastanówmy się czasem czy ktoś nie mówi czegoś tylko po to żeby nas namówić i jednocześnie usprawiedliwić samego siebie.
gagatka0075 napisał/a:Rezolutna, pełna zgoda, istnieją i niech żyją sobie szczęśliwie, pod warunkiem, że OBOJE akceptują i aprobują taki styl.
Jeżeli Autor po seksie żony z obcym facetem męczył się z tym przez trzy lata, to typ monogamisty i nie jest stworzony ani do życia w ten sposób, ani do bycia partnerem otwartej małżonki.Tak, zgadzam się. Chciałam tylko napisać, że można kochać małżonka, a chcieć seksu z kim innym.
Myślę jednak, że mylisz pojęcia, Rezolutna.
Powiedz więc, co dalej z Waszą rzekomą miłością?
Mąż rozczarował się trójkątem. Od tej pory znów zawraca Ci głowę nowymi pomysłami, w których masz wystąpić w roli darmowej stręczycielki , bo seks z nim Cię nie kręci?l
Czy może dał sobie spokój. I napawa się odtąd wyłącznie Waszą bratersko-siostrzaną "miłością"?
A co z Tobą? Spowszedniał Ci ślubny, czy nigdy seksu nie lubiłaś?
Jeśli to drugie, co Was połączyło w takim razie? Wola rodziców?
Trochę to off top'owe, ale myślę, że warto było zapytać.
rezolutna napisał/a:gagatka0075 napisał/a:Rezolutna, pełna zgoda, istnieją i niech żyją sobie szczęśliwie, pod warunkiem, że OBOJE akceptują i aprobują taki styl.
Jeżeli Autor po seksie żony z obcym facetem męczył się z tym przez trzy lata, to typ monogamisty i nie jest stworzony ani do życia w ten sposób, ani do bycia partnerem otwartej małżonki.Tak, zgadzam się. Chciałam tylko napisać, że można kochać małżonka, a chcieć seksu z kim innym.
Myślę jednak, że mylisz pojęcia, Rezolutna.
Powiedz więc, co dalej z Waszą rzekomą miłością?
Mąż rozczarował się trójkątem. Od tej pory znów zawraca Ci głowę nowymi pomysłami, w których masz wystąpić w roli darmowej stręczycielki , bo seks z nim Cię nie kręci?l
Czy może dał sobie spokój. I napawa się odtąd wyłącznie Waszą bratersko-siostrzaną "miłością"?
A co z Tobą? Spowszedniał Ci ślubny, czy nigdy seksu nie lubiłaś?
Jeśli to drugie, co Was połączyło w takim razie? Wola rodziców?
Trochę to off top'owe, ale myślę, że warto było zapytać.
Nie wiem czy odpowiedź na Twoje pytania wniesie coś istotnego dla Autora tego wątku. Pytasz z ciekawości? Odpowiem Ci jednak. Na razie wystarcza mu seks ze mną. Bo mimo wszystko nadal seks uprawiamy, choć rzadziej niż w pierwszych latach związku, co chyba jest powszechne dla związków z takim stażem.
A ja jestem typem erotomana gawędziarza, dużo bardziej kręci mnie flirt niż samo uprawianie seksu. Mam kilku znajomych, z którymi, za aprobatą męża, sobie flirtuję. Z mężem zresztą też nieustannie flirtuję.
No ale flirt,to nie to samo co sypianie z kimś innym.
Tu chodzi o to,że Autorowi jak widać, nie pasowałby taki układ.Zresztą wie doskonale po "pierwszym razie", jak to się dla niego kończy.
Jeżeli są pary,które chcą się w to "bawić" ich wola...konsekwencje własnych poczynań spadną na nich oboje.
Gorzej w sytuacji,kiedy żona Autora jawnie nim manipuluje,chcąc wzbudzić jego poczucie winy.Przecież to zwykły seks,tyle,że nie z mężem,a on nie pozwala na jej szczęście i zadowolenie.
Excop napisał/a:rezolutna napisał/a:Tak, zgadzam się. Chciałam tylko napisać, że można kochać małżonka, a chcieć seksu z kim innym.
Myślę jednak, że mylisz pojęcia, Rezolutna.
Powiedz więc, co dalej z Waszą rzekomą miłością?
Mąż rozczarował się trójkątem. Od tej pory znów zawraca Ci głowę nowymi pomysłami, w których masz wystąpić w roli darmowej stręczycielki , bo seks z nim Cię nie kręci?l
Czy może dał sobie spokój. I napawa się odtąd wyłącznie Waszą bratersko-siostrzaną "miłością"?
A co z Tobą? Spowszedniał Ci ślubny, czy nigdy seksu nie lubiłaś?
Jeśli to drugie, co Was połączyło w takim razie? Wola rodziców?
Trochę to off top'owe, ale myślę, że warto było zapytać.Nie wiem czy odpowiedź na Twoje pytania wniesie coś istotnego dla Autora tego wątku. Pytasz z ciekawości? Odpowiem Ci jednak. Na razie wystarcza mu seks ze mną. Bo mimo wszystko nadal seks uprawiamy, choć rzadziej niż w pierwszych latach związku, co chyba jest powszechne dla związków z takim stażem.
A ja jestem typem erotomana gawędziarza, dużo bardziej kręci mnie flirt niż samo uprawianie seksu. Mam kilku znajomych, z którymi, za aprobatą męża, sobie flirtuję. Z mężem zresztą też nieustannie flirtuję.
Dziękuję za odpowiedź. W sumie, zgodną z moimi oczekiwaniami.
Nieustanny flirt, może i jest namiastką fizycznej bliskości z mężem, zwłaszcza że za jego zgodą flirtujesz z innymi. Chociaż kochacie się od czasu do czasu.
Jak brat z siostrą. To sarkazm, jakby co.
Nie pytam już, na czym owe flirty polegają, bo wyjdzie na to, że jestem zbyt ciekawski. A wiadomo, do czego może to doprowadzić.
Nie jesteście nienormalni, czy obdarzeni nietypowymi preferencjami kosztem tych "tradycyjnych".
Według mnie miłość, która Was ponoć łączy, to wyłącznie umowa wspólnego życia przez wzgląd na dawne czasy i zobowiązania różnego rodzaju między "przyjacíółmi". Na ile wspólnie określona i przez kogo podjęta, wiecie tylko Wy.
Z tego tytułu, coś takiego jak zazdrość, niskie uczucie, nie ma prawa bytu.
rezolutna napisał/a:Excop napisał/a:Myślę jednak, że mylisz pojęcia, Rezolutna.
Powiedz więc, co dalej z Waszą rzekomą miłością?
Mąż rozczarował się trójkątem. Od tej pory znów zawraca Ci głowę nowymi pomysłami, w których masz wystąpić w roli darmowej stręczycielki , bo seks z nim Cię nie kręci?l
Czy może dał sobie spokój. I napawa się odtąd wyłącznie Waszą bratersko-siostrzaną "miłością"?
A co z Tobą? Spowszedniał Ci ślubny, czy nigdy seksu nie lubiłaś?
Jeśli to drugie, co Was połączyło w takim razie? Wola rodziców?
Trochę to off top'owe, ale myślę, że warto było zapytać.Nie wiem czy odpowiedź na Twoje pytania wniesie coś istotnego dla Autora tego wątku. Pytasz z ciekawości? Odpowiem Ci jednak. Na razie wystarcza mu seks ze mną. Bo mimo wszystko nadal seks uprawiamy, choć rzadziej niż w pierwszych latach związku, co chyba jest powszechne dla związków z takim stażem.
A ja jestem typem erotomana gawędziarza, dużo bardziej kręci mnie flirt niż samo uprawianie seksu. Mam kilku znajomych, z którymi, za aprobatą męża, sobie flirtuję. Z mężem zresztą też nieustannie flirtuję.Dziękuję za odpowiedź. W sumie, zgodną z moimi oczekiwaniami.
Nieustanny flirt, może i jest namiastką fizycznej bliskości z mężem, zwłaszcza że za jego zgodą flirtujesz z innymi. Chociaż kochacie się od czasu do czasu.
Jak brat z siostrą. To sarkazm, jakby co.
Nie pytam już, na czym owe flirty polegają, bo wyjdzie na to, że jestem zbyt ciekawski. A wiadomo, do czego może to doprowadzić.
Nie jesteście nienormalni, czy obdarzeni nietypowymi preferencjami kosztem tych "tradycyjnych".
Według mnie miłość, która Was ponoć łączy, to wyłącznie umowa wspólnego życia przez wzgląd na dawne czasy i zobowiązania różnego rodzaju między "przyjacíółmi". Na ile wspólnie określona i przez kogo podjęta, wiecie tylko Wy.
Z tego tytułu, coś takiego jak zazdrość, niskie uczucie, nie ma prawa bytu.
Mocne. Wyobraź sobie jednak, że faktycznie uczucie zazdrości jest w naszym związku nieobecne. Ja to właściwie bywałem dawniej o męża zazdrosna. Za to on nigdy. Nawet w początkach relacji, kiedy miłość jest romantyczna i pełna ognia. Nigdy nie był zazdrosny. A jestem kobietą raczej dość atrakcyjną. Sugerujesz, że on nigdy mnie naprawdę nie kochał i że w miłości elementem nierozłącznym jest zazdrość? Może nawet nie wiem, że coś mnie w życiu omija... Tak jak pisałam wyżej, nie mam doświadczeń związkowych, bo od "zawsze" jestem z nim.
Moja żona mnie kocha a wogóle nie czuje zazdrości. Taki typ
Moja żona mnie kocha
Tylko ona wie, co czuje.
Moja żona mnie kocha a wogóle nie czuje zazdrości. Taki typ
Potrafisz myśleć samodzielnie,bez wkładania łopatą w głowę "mundrości" wyrachowanej...........damy?
A o kogo ona ma być zazdrosna????
O Misia- Pysia,Pipunię.... co zrobi wszystko, co ona powie?
Przecież nawet jakby jakaś laska Ci vaginę z zaproszeniem pokazała,to zapytasz żoneczkę o zdanie.
Zlewa Ciebie ciepłym parabolicznym moczem,a Ty na babskim forum pytasz, o so chosi?
To chyba jednak jakieś prowo,bo niemożliwe,żeby tacy "faceci"? po Ziemi chodzili.
Autorze - żona przez wiele lat robila Tobie sieke z mózgu.
Aboslutnie nie powinna obarczac Ciebie, w bijac w poczucie winy za to, że nie zgadzasz się na takie "numery".
Zapewne dawno temu dałeś jej "pole do manewrów" no i teraz jest jak jest.
Nie kochaj za bardzo, popracuj nad szacunkiem do własnej osoby.
Albo cierp.
I cierpieć będzie.Taki typ.
Żonka będzie miała ochotę na koprofilię...bach...mężusia posmarujemy.
Wszystko w imię miłości, rzecz jasna
Marcel, a czy ty jesteś zamoznym człowiekiem? Co stałoby się z tą twoją żoną, gdybyś kopnał ja w rozpasane doopsko, jak przystało na faceta z jajami? Gdzie ona by polazła? Miałaby gdzie mieszkać? Czy pracuje ta dama? Czy ona jest od ciebie młodsza? Rozwaliłeś pierwsze małżeństwo dla niej?
Pytam o takie rzeczy, bo chcę ustalić cy jesteś bankomatem dla tej dziwki. Odpowiesz szczerze?
Temat masakra co?
Niestety znam pary w realu, które tak żyją. A dzieje się tak tylko dlatego i tylko wtedy, gdy Kobieta trafi na faceta, którego wybrała na męża 'z dostępnych jej opcji', a niekoniecznie tego, który byłby WG NIEJ najlepszą opcją. Wtedy on już zawsze będzie przez taką kochany jako wypadkowa 'tego co dla niej robi lub jest skłonny zrobić' "W imię miłości" (specyficznie pojmowanej ofk ), a ona jest dla niego najlepszą opcją (serio).
Smutne to.. ale cóż.
Dlatego zawsze powtarzam - lepiej być samemu niż z kimś dla kogo jest się 'drugą opcją' - z rozsądku i dostępnych możliwości na daną chwilę niźli pierwszym wyborem, niezależnie od innych dostępnych.
Elle bardzo mądry komentarz. Lepiej być samemu , niż mieć taką żonę jaką ma autor:)
Elle88, tak właśnie jest, jak napisałas, ale ciekawa jestem czy autor odpowie na moje pytania, bo sama nie chcę tu snuc przypuszczeń na temat tego, jaka rolę pełni Marcel w życiu tej dziwki- prawdopodobnie jest po prostu bankomatem, może nie jest zbyt urodziwy, może ma małego fiuta i kompleksy na tym tle? Może latawica jest urodziwa i jemu wystarczy do szczęścia tylko to, że pokaże się z nia publicznie szpanując jaki to z niego gościu, że ma taka lachencję? Ludzie maja różne motywacje do bycia z kimś.
Prostytutka to zawód, a kurwa to charakter- bez względu na płeć.
A już Marcel rozwalił mnie dokumentnie stwierdzeniem, że ona taka jest i że na 100% nie puści się z żadnym boczniakiem, jesli nie bedzie miała pozwolenia Marcela- no cóż. Głupota podobno nie boli i gdyby miała skrzydła, to unosiłaby się niczym gołębica.
Gdzie sie tacy faceci rodzą? Nic dziwnego, że babsko az tak się znarowiło.
45 2016-02-18 22:23:57 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-02-18 22:25:41)
może nie jest zbyt urodziwy, może ma małego fiuta i kompleksy na tym tle? Może latawica jest urodziwa i jemu wystarczy do szczęścia tylko to, że pokaże się z nia publicznie szpanując jaki to z niego gościu, że ma taka lachencję? Ludzie maja różne motywacje do bycia z kimś.
We wszystkich przypadkach, które opisałam tak właśnie jest Tzn. kwestia urody tych kobiet jest względna oczywiście, natomiast pewnikiem jest, że są one postrzegane jako atrakcyjne przez takich mężczyzn jak autor, o b. niskim poczuciu własnej wartości, bez większego powodzenia u kobiet - tzn. nie na tyle by mogli kiedykolwiek wybrzydzać czy wybierać. Stąd gdy trafiła się chętna, w miarę wyględna i potrafiąca owinąć sobie ich wokół palca od czasu do czasu "dopuszczając do siebie"
to byli w 7 niebie i są do dzisiaj.
I nawet nie waż się próbować cokolwiek tłumaczyć, czy raczej mówić prawdę jak sytuacja wygląda!
Oni są szczęśliwi, że ktoś ich zechciał -tzn. ktoś kim sami byli zafascynowani i z wdzięczności za ten fakt są rogaczami od lat. W pełni świadomi tego faktu!
Oni tłumaczą to w ten sposób, że "tak zaj...ta kobieta ma prawo mieć wielu kochanków,a oni? no cóż.." Znam 2 takie pary. Dramat.
Tak, bo w takich cudownych związkach chodzi o te atrakcyjność seksualną, o której od czasu do czasu wspominasz.
Marcel jest zapewne o przynajmniej jedną pólkę niżej pod tym względem od tej latawicy- ona o tym wie i Marcel o tym wie- to taka niepisana umowa między nimi. Ona zaszczyca go łaską życia z nim na co dzień, a on trzyma sie byle łajzy, bo w jego odczuciu fakt bycia z TAKĄ GWIAZDĄ jest dla niego jakby awansem, no nie wiem jak to okreslić, no on czuje się jakby lepszy w swoich oczach.
Też znam takich ludzi, tylko że tam facet jest bardzo zamożny, a jego zona to młódka dla której on zostawił starą żonę. Atrakcyjnosć fizyczna tego faceta i tej młódki, to chyba nie musze nawet specjalnie opisywać, bo wiadomo, że patrząc na tę dwójkę mozna peknąć ze śmiechu. Facet ma łeb do interesów, więc wydawałoby się, że musi być inteligentny i oczywiście jest inteligentny. Jednak przy tej młódce jego inteligencja poszła się bujać- chłopina jest święcie przekonana, że baba bardzo go kocha, ale czasami czuje się zagubiona i dlatego popełnia błędy, a błędami nazywa puszczanie się baby na prawo i na lewo. Ona robi sobie z dziadka jawne jaja w towarzystwie, jakoś wszyscy średnio śmieją się z jej opowieści, a on siedzi, uśmiecha się i wgapia się w nią, jak w jakies nadprzyrodzone zjawisko. Az przykro jest patrzeć na tych ludzi.
oliwia9195, tak to jest tak żałosne, że aż smutne..Smutne, że większość facetów za atrakcyjność seksualną są gotowi przepłacić notoryczne zdrady. W życiu bym nie szanowała takiego faceta. Zresztą, one też ich nie szanują, tylko przy okazji nie szanują też siebie, że z nimi są.
Dla wielu ludzi szacunek to puste słowo. Są przecież i tacy, ktorzy gofno spod siebie zeżrą, jesli widza w tym swoja korzyść. Rogacz zaakceptuje swoje rogi (zeżre to gofno spod siebie), bo w jego mniemaniu on i tak wychodzi na swoje, poniewaz inni jego koledzy mają grube brzydkie i zarobione kobiety, z którymi wstyd wyjść na ulicę, a on może sobie chodzić dumnie mając u boku wypindrzoną lalę. Kto by tak myslał o szacunku?
Trudno wymagać od kobiety, by szanowała faceta, o którym ona wie, że on toleruje jej zdrady. Ja też nie szanowałabym takiego faceta, choćby był on nie wiadomo jak dobry, pracowity, szlachetny, opiekuńczy, zamozny i nie wiadomo jaki jeszcze.
Tak jest.
Ale najlepsze są wyjaśnienia i ideologia jaką dorabiają sobie tacy panowie: "bo ONA inaczej na to patrzy", "bo my mamy nietypowy związek"
Ja nie mam wątpliwości, że Autor ugnie się pod jej "potrzebami", a Wy?
Trudno się przyznać,że jest się pipunią,która na wsio "pozwala".
Trudno się przyznać,że jest się pipunią,która na wsio "pozwala".
Oh, to by było już COŚ.
Sęk w tym, że tacy faceci w swoich oczach są super samcami, bo nie boją się zdrady , "mają na to wywalone"
Dlatego dałam cudzysłów,na rzekomą zgodę.
A prawda taka,że misiu się nie wychyli więcej,niż ustawa przewiduje,on chce szczęścia z żonką,szczęścia w rodzinie.Nawet kosztem rogów, jak stąd do Nowej Zelandii.
Inna..nie.Zwyczajnie gościnna,i tyle
Oczywiście, że on się ugnie, tym bardziej, że przez ostatnie trzy lata nie mógł pozbierać się po tamtym numerze damessy- to psychiczny wrak, a nie facet do związku. On musiałby dostać porządnego kopa od jakiegos swojego kumpla, żeby zabrać się do sprzątania swojego podwórka, ale wiadomo jak to jest ze znajomymi. Prawdopodobnie wszyscy robią sobie z niego podśmiechujki, bo mentalność tej baby i sposób w jaki ona sie prowadzi, jej poglądy na pewno znae sa im znajomym, ale żeby ktos podszedł do tego faceta i powiedział "stary, masz kurwę za zonę, weź się więc ogarnij i wykop dziadostwo ze swojego zycia", to wiadomo, że nikt takich rzeczy nie powie mu prosto w oczy.
A do dorabiania teorii do zwykłego kure....wa, to oczywiście tacy faceci mają wielki talent- nie jesteśmy tacy jak inni (w podtekście, jestesmy nietuzinkowi i nie tacy zacofani jak wy szaraczki z ciemnogrodu), mamy specyficzne podejście do seksu (specyficzne- ah, jaki ten wyraz jest niesamowity, bo ileż to osobliwych rzeczy może kryć się pod nim) i dzieki temu to co nas łączy jest absolutnie magiczne oraz wyjątkowe, odróżniamy sie od szarej nudnej masy i czerpiemy z zycia pełnymi garściami, moja zona jest kobietą wyjątkową i daleko jest jej do zwykłej kury domowej, więc patrzcie inni faceci, jak ja musze miec z nia w łożku, jakie mam doznania z taka kobietą, nie to co wy, których zony kochają się z wami z obowiązku i pod kołderką, ja to mam dopiero kochankę, bo gościnna w kroku i chętna, i pełna fantazji erotycznej, a nie typ mamuski albo domowej gosposi.
A autor coś zamilkł- może się obraził? A może uznał, że obrażamy jego szanowną małżonkę? Taki z niego rycerz broniący honoru porządnej kobiety.
hhahahah...Oliwia.Jaka kurfa,przecież to matka jego dziecięcia i lofcia go.Tylko inna jakaś
Majka, ona jest gościnna w kroku.
Elle, ja też tak mysle- niektórzy rogacze potrafia wytłumaczyć sobie puszczanie się ich osobistej baby wręcz na swoją korzyść, czyli że oni sa tak wspaniali, że ich kobieta i tak zawsze do nich wróci, żeby nie wiem jakiego to ogiera zaliczyła. Czyli że im atrakcyjniejszy boczniak, tym bardziej wzrasta poczucie własnej wartości ze strony rogacza, bo przecież takiego byka ona zostawiła i wróciła do mnie, to "matko święta, ale ja musze być zajebisty"- i jaki nietuzinkowy, że potrafie wzniesć się ponad szarą przeciętność.
Dziewczyny, chyba zapiszę się na jakis zbiornik, tylko nie wiem czy wywalić cyc na widok publiczny, czy zad przedni albo tylny. Koniec tego zacofaństwa i poglądów rodem ze średniowiecza. Grunt to dobrze się wybzykać.
Wycofuję się z tego wątku, bo za chwilę napisze coś takiego, że znowu mnie zbanują, jesli juz tego nie zrobili. Na razie.
57 2016-02-19 00:26:13 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-02-19 00:28:40)
Hehe, oliwia - z tym ich tokiem rozumowania to dokładnie tak to wygląda. Moj ex był taki -eksia go robiła w trąbę, a on twierdził (i był dumny!!! i oburzony,ze nie doceniła ofk ), że było WSPANIALE, haha
JAk z nim jeszcze byłam to też nigdy nie przeszkadzały mu rózne sytuacje z moimi kolegami, po prostu nie chciał o nich wiedzieć, być informowany TRAGEDYJA.
Raz zrobiłam małą prowokację żeby zobaczyć, czy w razie W i mnie pozwoli na to co byłej i cóż..tylko trochę poudawał oburzenie ;/ no generalnie brak słów na takich ludzi
Ps. I nie, nie zdradziłam, żeby nie było
On - mnie. Za to, że byłam taka niepostępowa hehehe
Cóż,albo facet rodzi się z pełnym przyrodzeniem,albo bez jaj.
Taki mamy klimat
Był dumny, że ma dziewczyne, na którą lecą inni faceci, bo dla pustaków nie ma w tych sprawach niczego gorszego od bycia z kobietą, za ktorą pies z kulawa nogą się nawet nie obejrzy.
"choćbyś głupca starł w moździerzu razem z krupami nie opuści go głupota" cyt. z przypowieści salomonowych.
Nic mnie tak nie odrzuca od faceta, jak głupota i doopowatość, takie ciele mele- masakra. Nie wyobrażam sobie czegos takiego, że wystartowałam do faceta z tekstem "słuchaj musze się puścić z rychem. Czy mogę?" "ależ tak żabko możesz, tylko wróć do domu przed polnocą, żeby cię jakis zbir nie napadł", potem wróciłabym do domu i jeszcze zdałabym relację z tego, jak mi było z bocznym ogierem, a mój facet siedziałby i słuchał, i może przygotowałby mi ciepłą kapiel po miłosnych igraszkach. Oh, jak ja szanowałabym takiego faceta, no po prostu STRASZNIE bym go szanowała, z akcentem na strasznie.
Elle, zawijam się z tego wątku, bo jelita mi się wywracaja i zaraz naprawdę cos takiego chlapnę, że skończę marnie, bo z banem.
Ale pacz,jakie to oryginalne Oliwia.Nie każda taka jest..no i nie każdy.
Nie bój żaby Kochana,tu najczęściej znajomi króliczka bany dostają,jak króliczkowi na odcisk nadepną
61 2016-02-19 00:45:03 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-02-19 00:45:32)
Oliwia, no straszno było I dokładnie tak jak opisałaś w praktyce. Też stąd zmykam, bo mi się przypomina i ulewa .. A autor niech siedzi w tym swoim raju na ziemi.
62 2016-02-19 11:01:10 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-02-19 11:10:23)
Naprawdę przednie teksty macie kobitki
Gdyby nie fakt że to dzieje się naprawdę to jest to niezły komediodramat.
A czy wyobrażacie sobie sytuację odwrotną, że to mąż mówi żonie: kochanie zgódź się na to bym mógł pobzykać jak trafi mi się okazja, bo inaczej będę nieszczęśliwy.
Myślicie że jest możliwe żeby się któraś zgodziła?
Nie ogarniam świata.
Marcel, a czy ty jesteś zamoznym człowiekiem? Co stałoby się z tą twoją żoną, gdybyś kopnał ja w rozpasane doopsko, jak przystało na faceta z jajami? Gdzie ona by polazła? Miałaby gdzie mieszkać? Czy pracuje ta dama? Czy ona jest od ciebie młodsza? Rozwaliłeś pierwsze małżeństwo dla niej?
Pytam o takie rzeczy, bo chcę ustalić cy jesteś bankomatem dla tej dziwki. Odpowiesz szczerze?
Oliwia, zaczynam się w Tobie zakochiwać....
64 2016-02-19 11:45:47 Ostatnio edytowany przez cb (2016-02-19 11:46:25)
Znam podobny przypadek, ale tam nie doszło do rozwoju tego "związku". Natomiast zaradny, przystojny facet (ale zaniedbujący się), inteligentny, interesujący w ten właśnie opisany powyżej sposób tłumaczył sobie zdrady swojej "partnerki". On miał nieuzasadnione kompleksy i znalazł sobie atrakcyjną dziewczynę (ale też nie jakieś cudo znowu) i to miało jemu i otoczeniu coś udowodnić. Przykro było słuchać jak wymyślał coraz to bardziej zagmatwane teorie uzasadniające, że tak wspaniała kobieta po prostu musi zdradzać. Że on by to dopuszczał. Tylko żeby wyszła za niego za mąż... Nawet znajdował w internecie jakieś "artykuły naukowe" wyjaśniające takie zjawisko.
A czy wyobrażacie sobie sytuację odwrotną, że to mąż mówi żonie: kochanie zgódź się na to bym mógł pobzykać jak trafi mi się okazja, bo inaczej będę nieszczęśliwy.
Myślicie że jest możliwe żeby się któraś zgodziła?Nie ogarniam świata.
Gdybyś czytała uważniej, to byś wiedziała, że są i takie sytuacje.
No ale jesteśmy w Polsce, tu nie można myśleć inaczej niż reszta. W Waszych wypowiedziach jest coraz więcej agresji i coraz mniej merytorycznych uwag.