No dobrze. To ja się w takim razie wypowiem, jako osoba, która ma pojęcie o przedmiocie dyskusji.
Widzisz, Gija, kiedy trafiłam na to forum kilka lat temu, miałam w mózgu takie bagno, że na chwilę zapomniałam, kim jestem. Spotkałam tu wtedy dziewczyny, spośród których niektóre są moimi przyjaciółkami do dziś. To m.in. dzięki nim przypomniałam sobie, kim jestem i o co mi w tym moim życiu w zasadzie chodziło. To nie było jakieś jedno magiczne słowo tylko masa drobnych oczywistych prawd, które pomogły mi przestać relatywizować. Tak naprawdę wszystko na tym forum w przedmiotowym temacie zostało powiedziane już po sto sześćdziesiąt razy i m.in. dlatego już tu nie bywamy, bo nie chcemy bić piany. Nawet te same przepychanki już tu były. Nie ma co wywarzać otwartych drzwi. Polecam Ci lekturę postów Niekochanej, Kriss, Zazdrości.
Każdy odsiewa z tego, co się mówi na forum to, co jest mu potrzebne do jego wyborów. Jedni wolą wprost i konkretnie, inni ? słodko-pierdząco-filozoficznie. Należę do grupy pierwszej bo tylko konkret i kubeł zimnej wody (+ poczucie humoru) wyciągnęły mnie z matni kombinowania z moją psychiką i wartościami. A wierz mi, kombinowałam jak koń pod górę. Zbyt długo i na zbyt wiele pozwalałam, żeby tylko dopasować proste do krzywego ale w końcu musiałam podjąć jakąś decyzję. Ty też, jak nie dziś, to za rok, albo kiedy sobie tam zechcesz będziesz musiała podjąć decyzję choćby po to, żeby odzyskać poczucie kontroli nad własnym życiem i wziąć za nie odpowiedzialność.
W sytuacjach kryzysowych jedni robią coś, bo się boją, inni, robią, żeby spróbować czy mimo tego bania potrafią. Ja i kilka znanych mi osób podjęłyśmy decyzję, że mimo lęku o sprawy kredytowe i lokalowe, mimo obawy przed samotnością, mimo wielu innych spraw przyziemnych, dla nas miłość jest na pierwszym miejscu. Miłość do siebie samej. I nie trzeba stawać się zaraz pępkiem świata, żeby to do siebie czuć. Mi w zupełności wystarczyło, że poczułam się WARTA bycia równorzędnym partnerem. A jeśli ktoś złamał umowę, to za równorzędnego partnera mnie nie uważał. Dla mnie dziś to logiczne.
I jeawszcze jedno. Kriss kiedyś powiedziała mi bardzo odkrywczą dla mnie, choć przecież oczywistą rzecz: od najbliższych mamy prawo wymagać najwięcej. Zostawiam Ci to pod rozwagę.
I to u ciebie zawsze lubiłam, "Ja tak myślę, taką podjęłam decyzję i z tym mi dobrze". Bez ocen innych postaw.