Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Strony Poprzednia 1 12 13 14 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 846 do 910 z 913 ]

846

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

GIA,
Co się stanie, gdy powiesz sobie i jemu wprost, że Twoja miłość do męża umartła po zdradzie?
Co się wydarzy, gdy powiesz na głos, że zniknęły te emocje i uczucia, które wcześniej on w Tobie budził?
Co się zmieni, gdy przyznasz, że nie ma już w Tobie tej, co wcześniej pewności, że Twój mąż był właściwym wyborem i masz wątpliwości, czy nadal chcesz się trzymać wcześniejszych decyzji?

I co będzie, gdy wreszcie zobaczysz, że jeśli ktoś zdradza to nie kocha, bo zdradzając rani się i krzywdzi osobę, która obdarzyła go zaufaniem, a nikt, kto kocha prawdziwie nie chce krzywdzić ukochanej osoby.


Poczuje się zupełnie sama Przyszłość..

GIA, a oddychac bez niego potrafisz? Bo powoli zaczynam w nim Twoj respirator a nie meza widziec. Zupelnie sama? a corka, a rodzina blizsza i dalsza, przyjaciele, znajomi, caly swiat z jakimis miliardami Chinczykow na nim? Sama, bo jeden maluczki m. znika z niego?

Ty sie zwyczajnie boisz zyc bez niego GIA, jakby nic poza nim nie mialo w Twoim zyciu sensu i znaczenia. To jest naprawde przerazajace:(

Mussuka to nie tak do końca. Poczuję się SAMA, bo przez 10 lat był dla mnie całym światem. BYŁ i nie będę ukrywać ze było inaczej.
I to smutek, strach, paraliż przed totalną zmianą powodują że jest teraz jak jest..

Tak i myślę, że jest też jakieś uczucie ponieważ inaczej ( powtórze się ) odeszłabym dawno, lub odszedłby on.

Ja potrafię sama żyć, ja też pewnie potrafię uwierzyć że mogłabym żyć kiedyś z kimś innym niż on.

A z drugiej strony Mussuka - ile tu jest kobiet, ile wątków kobiet kochających aż za bardzo. Wiesz że ja się w tych opisach nie odnalazłam. Naprawdę.

Zobacz podobne tematy :

847 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-11-05 14:25:45)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
Przyszłość napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Poczuje się zupełnie sama Przyszłość..

Teraz jesteś sama, GIA.
Dopóki nie wybrzmi wszystko, co jest w Tobie, dopóty będziesz się kręcić w tym samym miejscu.

To jak ja mam pójść naprzód Przyszłość ?

Potrzebujesz totalnej szczerości wobec siebie, wobec niego.
A to oznacza, że musisz się zmierzyć ze swoimi lękami i strachami, które skrywasz gdzieś na granicy świadomości i nieświadomości, i którym nie pozwalasz zaistnieć. Korzenie tych lęków są skrywane bardzo głęboko i wymagają skupienia się na sobie, nie na związku.
Możesz (nie musisz) zaryzykować, że gdy zaczniesz pracować nad sobą, to Twój mąż zostanie z tylu, daleko za Tobą. Bo jeśli on nie zacznie pracować nad sobą, to Wasze światy się rozjadą. Wiem, że czujesz to intuicyjnie i się tego obawiasz. To Twój wybór.

848

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Poczuję się SAMA, bo przez 10 lat był dla mnie całym światem. BYŁ i nie będę ukrywać ze było inaczej.
I to smutek, strach, paraliż przed totalną zmianą powodują że jest teraz jak jest..

No coz kochana, Ameryki to nie odkrylas. Dokladnie to napisalam - oparlas caly swoj swiat na jednym czlowieku, a to podstawowy blad kazdego zwiazku, nawet takiego fajnego i bez zdrad. A co jak on umrze?

849

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Przyszłość napisał/a:
GIA_79 napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

Teraz jesteś sama, GIA.
Dopóki nie wybrzmi wszystko, co jest w Tobie, dopóty będziesz się kręcić w tym samym miejscu.

To jak ja mam pójść naprzód Przyszłość ?

Potrzebujesz totalnej szczerości wobec siebie, wobec niego.
A to oznacza, że musisz się zmierzyć ze swoimi lękami i strachami, które skrywasz gdzieś na granicy świadomości i nieświadomości, i którym nie pozwalasz zaistnieć. Korzenie tych lęków są skrywane bardzo głęboko i wymagają skupienia się na sobie, nie na związku.
Możesz (nie musisz) zaryzykować, że gdy zaczniesz pracować nad sobą, to Twój mąż zostanie z tylu, daleko za Tobą. Bo jeśli on nie zacznie pracować nad sobą, to Wasze światy się rozjadą. Wiem, że czujesz to intuicyjnie i się tego obawiasz. To Twój wybór.

AMEN

850

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

przez 10 lat był dla mnie całym światem. BYŁ i nie będę ukrywać ze było inaczej.
I to smutek, strach, paraliż przed totalną zmianą powodują że jest teraz jak jest..

"Odważny to nie ten, kto się nie boi, lecz ten, kto wie, że są rzeczy ważniejsze niż strach."

851

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

GIA,
Co się stanie, gdy powiesz sobie i jemu wprost, że Twoja miłość do męża umartła po zdradzie?
Co się wydarzy, gdy powiesz na głos, że zniknęły te emocje i uczucia, które wcześniej on w Tobie budził?
Co się zmieni, gdy przyznasz, że nie ma już w Tobie tej, co wcześniej pewności, że Twój mąż był właściwym wyborem i masz wątpliwości, czy nadal chcesz się trzymać wcześniejszych decyzji?

I co będzie, gdy wreszcie zobaczysz, że jeśli ktoś zdradza to nie kocha, bo zdradzając rani się i krzywdzi osobę, która obdarzyła go zaufaniem, a nikt, kto kocha prawdziwie nie chce krzywdzić ukochanej osoby.


Poczuje się zupełnie sama Przyszłość..

Tak poczujesz się zupełnie sama.
I nie będzie to przyjemne.
Ale od tego momentu zaczniesz się odbudowywać, zauważysz też jak wiele znaczą dla Ciebie i jak wiele mogą Ci dać przyjaciele, poznasz też nowych zarąbistych ludzi.
A po kilku miesiącach będziesz nowym, bogatszym wewnętrznie człowiekiem. Wcale nie nieszczęśliwym.

852

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

"Miałam się nie wypowiadać, ale akurat wątek Gia, śledziłam od początku i zajrzałam.. i po tym co przeczytałam nasunęła mi się smutna refleksja- że ten związek był bajką pozorów, że rzeczywiście tej bliskości nigdy nie było, były owszem ckliwe wyznania, prezenty, wyjazdy, gesty ale.. czegoś tu zabrakło – szczerości! Gia gra niewątpliwie pierwsze skrzypce, jest tą lepszą, zwracającą uwagę otoczenia, potrzebującą adoracji. To wszystko miała. Tak ze strony męża jak i otoczenia. Nie chciała wiedzieć o jego problemach, frustracjach, bo w końcu mając tak wspaniałą żonę wystarczająco powinien się czuć dowartościowany. Mąż jednak inaczej myślał. Chciał też zabłysnąć przed kimś. Poczuć się dowartościowany.. itp. itd."

stacyjko,przystanku nic nie zrozumiałaś .Gia ma w sobie tą naturalnosc .Ludzie ja kochaja ,uznają za potrzebna .Gia nie wymaga ,ona to ma .
To jej mąż był zazdrosny o adoracje innych .
Gia nie potrzebowala adoracji .ona ja dostawała .Niezaleznie od niej .Taka fajna dziewczyna .Sorry jak miała wiedzieć ,ze jej  maz zadrosci ,skoro nie mowił o tym ,a sam robi boki .
Dlaczego o tym pisze ,dlatego ,ze zarzutem mojego ex było ,bo jestes zbyt ladna ,mimo 50 + lat na karku

Mialam umartwiac sie  a nie chcialam .Siedziec na dupie tez nie

853

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Dziwny ten wątek, dziwna Gia...
Męczenie wciąż tego samego tematu.
Próba odbudowy małżeństwa, bez przepracowania zdrady - ona wpatrzona w tamtego, sprzed zdrady, nie akceptuje, tego, że jego takiego już nie ma, on - nie ma tematu nad którym trzeba się pochylić.
Brak szczerości wobec siebie, zaprzeczanie temu, jak naprawdę było (że Gia żyła iluzją, że miała cacy męża, a on prowadził podwójne, zaplanowane życie).
Gia, to donikąd nie prowadzi. Nic nie zbudujecie od nowa, dopóki się nie uporacie z własnymi cieniami, dopóki nie będziecie szczerzy ze sobą. Z twoich opisów wynika, że w ogóle nie ma bliskości między wami. Są jakieś gesty, słowa, ale  tego nic nie wynika. Jak czytam wątek Kasi80 to tam aż bije ciepłem, takiej domowej chatki z dzieckiem, którą sobie razem przez te 10 lat zbudowali. Pomimo iż pojawił się u nich kryzys, to oni mają do czego wracać i z czego czerpać. U nich się raczej odbuduje. A u ciebie? Jak nic takiego nie czuję. Jest pusto, zimno, powierzchownie.
I tak powiem ci szczerze: weź się kobito tak nie użalaj, że nie potrafisz bez niego żyć, przyjąć prawdy, stanąć oko w oko z tym co jest i coś zaplanować dla siebie. Ale coś musi być też na rzeczy, z tej postawy i kręcenia się w kółko musisz dla siebie czerpać pewne profity. Ja podejrzewam, że jest to po prostu uzależnienie. Z reguły, po zdradzie, są etapy, że się wciąż mieli i mieli te same tematy, ale w końcu się je przeskakuje, coś się zmienia. A u Ciebie... ja w odniesieniu do niego. Ja, ja, ja - i co ja biedna bez niego pocznę. Nawet już nie ważne kim się okazał. Ja zamknę oczy, byleby był. Gia obudź się! smile.

854

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
lifrinat napisał/a:

Dziwny ten wątek, dziwna Gia...
.

Dobra, byłam już nazwana tutaj pustą, teraz jestem dziwna.
Tak lifrinat, dziwna GIA z merdającym ogonkiem.
Aaa zostaw sobie taki obrazek, skoro ja mam inny.

Taki off topic ( uwaga lifrinat bo będzie jeszcze gorzej )
Wiecie, ja mam się za osobę wrażliwą, nawet nadwrażliwą. Cokolwiek w moim życiu się wydarzało, rozpracowywałam na czynniki pierwsze, a moja drobiazgowość w tym często doprowadza mnie do szewskiej pasji wink
Szybko można mnie zranić, nie mam takiego grubego pancerza.
ALE przychodząc tutaj na forum dowiedziałam się o sobie również tego, że potrafię się nie przejmować. Potrafię przyjąć Wasze rady, jednak, jak może zauważyłyście idę swoim torem.
I tak, dla Was może to nie mieć znaczenia, ale dla mnie ma duże. Z wielu powodów o których nawet nie chcę tutaj pisać.

Lifrinat ja się już dawno obudziłam, tylko Ty tego nie widzisz.
Wiesz jakby wyglądała GIA która nie chce się obudzić ? Puściłaby tu 1 góra 2 posty i lekko pobiegła do swojego m czytając jego kolejne miłosne liściki i ciesząc się jak dziecko smile

855

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Lifrinat ja się już dawno obudziłam, tylko Ty tego nie widzisz.
Wiesz jakby wyglądała GIA która nie chce się obudzić ? Puściłaby tu 1 góra 2 posty i lekko pobiegła do swojego m czytając jego kolejne miłosne liściki i ciesząc się jak dziecko smile

Gia, mylisz dwie rzeczy. To, o czym piszesz, to po prostu brak naiwności. Każdy przestaje ufać i wierzyć jak dziecko, jak dostaje po tyłku. Tak niestety w dorosłym życiu jest. Bajka się kończy. Każdy zdradzony to wie. A przebudzenie..., daleka droga. Wiem, że Twojej perspektywy zaszłaś daleko. Ja mówię o czymś innym. Zerknij sobie na KAŻDY twój post i o czym on jest. Kto jest podmiotem i w jakim otoczeniu. Jakie tematy poruszasz. One są te same.

Ale.., nie będę się wymądrzać smile. Nie musisz mi udowadniać, że się nie zmieniasz. Bo się zmieniasz. Rozumiem też twój proces i stan. Będzie dobrze. Intuicyjnie wiesz co jest dobre i co robić smile. Trzymaj się.

856

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Przestancie gadac głupoty .Gia mowi ,bo nadal kocha .Pstryczek ,elektryczek .Nagle przestanie kochac.Forum net kobiet orzekło : nie mozesz kochać i juz .
Upss ,a ona kocha nadal .
I co z tym zrobić ?
Wybic z głowy ,zniechecic .
A moze tylko w podjeciu decyzji byc z Gia ,zdac sie na jej intuicje .A nawet kiedy ,bledna to bedzie decyzja byc z nia wtedy ,kiedy bedzie chciala powiedziec ,pomylilam sie znowu .
Albo inaczej byc z nia ,kiedy powie ,odbudowalismy malzenstwo .
Dajcie wreszczcie Gia wybór .Jej zycie ,jej wybory .Powodzenia Gia .

857

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Wydaje mi się, że czytając cały czas forum trochę się nakręcasz. Może spróbuj zrobić sobie 2-3 tygodniowy odwyk. Ta dyskusja trochę przypomina sytuacja,  której siadamy rozmawiając o swoich facetach, żaląc się na nich i z  każda chwilą każdy z nich jest coraz większym potworem. Nie mówi tu nawet o zdradzie. Masz do wyboru albo mu zaufać, na na ile potrafisz i starać się  żyć normalnie albo uderzyć z grubej rury- wynająć detektywa, założyć key loggera na komputer, komórkę . Wóz albo przewóz. Nie każdy zdecyduje się jednak na takie naruszenie cudzej prywatności - ja nie mogłam tego zrobić. Pisanie na forum ma ogromny walor towarzyski, ale twój wątek ma na ciebie moim zdaniem wpływ destrukcyjny.

858

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Ponad polowa Polakow i jedna trzecia Polek zdradzila - dane z 2013 r. To znaczy ze co druga kobieta statystycznie byla/jest zdradzana. Ja nie bylam/nie jestem. A moze tylko o tym nie wiem. Seks pozamalzenski jest faktem. W wielu przypadkach pozostaje tajemnica. Ale jesli juz tajemnica wyjdzie na jaw?

Mam dwie przyjaciolki, ktore znalazly sie w bardzo podobnej sytuacji do Twojej Gia. Dobre, szczesliwe malzenstwa, ciekawe zycie, piekne dzieci i przypadkowo odkryte romanse ich mezow na boku. Szok. Pierwsza ich reakcja - odejsc. Rekacja ich mezow - bagatelizowanie tych romansow i wola utrzymania rodziny. Kobiety zostaly, podjely decyzje, ze zbudowany wspolny swiat, jest wazny. Mezczyzni zostali, uznali, ze zbudowany wspolny swiat jest wazny, wazniejszy niz ich kochanki. Od tamtej pory minelo ok 10 lat. Rodziny sa szczesliwe. Mozna i tak. W pewnym momencie trzeba podjac wybor.

Moze Gia na taki wybor jest za wczesnie. Ale wybor podejmij - odchodze, bo zalezy mi na czystej komunii cial i dusz (tego juz nie ma i nie bedzie) albo zostaje, bo zalezy mi na rodzinie i na utrzymaniu, tego co zbudowalam, To mozesz miec.  Jak sie okazuje dla Twojego meza  rodzina jest wazniejsze niz seks z druga kobieta.  Przynajmniej na teraz. Co bedzie pozniej, nie wiadomo. Nikt nie ma gwarancji, ze nie znajdzie sie w tych 50 proc. Co wiecej nikt nie ma gwarancji, ze w tych 50 proc juz nie jest.

859

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

No tak, wszystko piknie ladnie, tylko chyba szanowne poprzedniczki, od rakiji poczynajac, nie bardzo kojarza z jakim elemnetem mamy tu do czynienia. Idzmy chronologicznie:

Po pierwsze primo patalach m., bo na inne okreslenie nie zasluguje wiec nazywajmy rzeczy i kanalie po imieniu, nie jest biednym zablakanym barankiem, ktory szedl i bum wpadl niechcacy na imprezke integracyjna i tam zbladzil pod wplywem.  Ten osobnik juz niedlugo po zlozeniu slubnej przysiegi (cos tam o wiernosci, milosci i ze nie opusci - w domysle gaci na kazde zawolanie) zaczyna intensywny kurs dowartosciowania swojego ego poprzez korespondencje z licznymi - halo!!! - nie jedna, nie dwiema, z okolo 30-ma! panienkami anonsujacymi sie w celach oczywistych. Jak szalec to szalec, jak jedna odmowi to druga, trzecia, czwarta, enta umowi sie na bzykanko. Ja rozumiem, ze tak wlasnie postepuje wiekszosc szalenczo zakochanych mezczyzn tuz po poslubieniu ich kobiety zycia. Taki standardowy pakiet nowozencow. I juz w tym momencie GIA powinna byla sukinkotowi wystawic walizy za prog. No ale nie zrobila tego, czemu, nie odgadne.

Po drugie primo, ow zlapany juz na 30 goracych uczynkach, poki co korespondencyjnych (a kto to zreszta wie..?) malo, ze nie kaja sie i w pusty czerep puka, bo dociera do niego, kogo i co ma do stracenia, to idzie teraz juz na gleboka wode. A co tam, skoro dziwki w necie widziala i wybaczyla, to moze czas sprobowac na zywo jak to jest? To nie jest zdrada pod wplywem: chwili, alkoholu, nieudanego pozycia i wspolzycia, karczemnej awantury, pijanej i nachalnej kolezanki na wyjezdzie firmowym, napastliwej tirowki, pomrocznosci jasnej po dopalaczach. To jest drogie panie klasyczne i doskonale zaplanowane z premedytacja pojscie za glosem ..tego tam, malego i niezdatnego. Bo otoz z GIA ten maly, niezdatny jakos niechetnie i z rzadka wspolpracowal, za to z kolezanka z budowy - lohoho! 4 razy po 2 razy, 8 razy raz po raz itd. Czyli jednak mogl? Widac kolejna sciema z tym niedopasowanym temperamentem i kiepsciutkim libido.

No i teraz kwintesencja calego burdeliku, wisienka na torcie - zona dowiaduje sie i ma potwierdzenie romansu. Placze, cierpi, wyrzuca lacha ale pozwala wrocic (a szkoda). I co ow lach jej w zamian, w imie milosci do tej jedynej i w imie skruchy funduje? Klamstwo za klamstwem, poczucie JEJ winy, bo taki czul sie osaczony i niedowartosciowany (sic!) oraz kolejne upojne noce w ramionach, sorry, miedzy udami, kochanki. Przerywane teatralnymi dowodami na wiernosc w postaci telefonow, smsow, kwiatkow i pieknych slowek. Taki klasyczny zal za grzechy.

Kiedy i o tym zona sie dowiaduje, swolocz juz wie, ze dni jego moga byc faktycznie policzone, ze moze ciut jednak przegial, ale tak w ogole, to wkurw, bo bylo tak fajnie, z adrenalinka, a teraz zabawa skonczona..shit. No, na jakis czas. Trudno trzeba odczekac bo stawka w tej grze moze byc za wysoka jednak, bo w koncu dom wygodny, dziecko, co kumple w pracy i rodzina powiedza, jak nagle do hotelu bedzie musial sie przeniesc? A kurewka az tyle to warta nie jest, spoko, to tylko seks przeciez. Wiec co robic w tej sytuacji? Kurewke uciszyc, odeslac na zaplecze a zona, no coz, juz raz i drugi teatr zaliczyla, to moze by jakies kolejne przedstawionko? Tym razem jak z Hamleta, darcie szat, bieganie z linka do suszenia bielizny, nagrywanie testamentu na video. No i lyknela, jest znow w porzo. Pobeczala troche, pomarudzila, ale z chalupy i z lozka nie przegnala, jest git. Teraz trzeba tylko uspokoic ja, zapewnic o dozgonnej wiernosci, poslac pare bukietow, kilka rzewnych listow, przegnac ja z tego durnego forum, co jej w glowie maci, odczekac i ...no wlasnie "i"? Nie domyslacie sie co bedzie po  "i"? Tu nie trzeba wrozki. Dla mezczyzny uzaleznionego od pukania innych, poza wlasna, kobiet, jak tego parokrotnie dowiodl, jedynie odwyk moglby cos zdzialac. Ale jak zastosowac odwyk, skoro dookola tyle pieknych, coraz mlodszych od zaplakanej smutnej zony, coraz chetniejszych na skok bez zobowiazan panienek? No zesz jak zyc w takim podlym swiecie, w ktorym sluby do monogami zmuszaja?

Wiec uwaga GIA, stapasz po BARDZO kruchym lodzie, sama doskonale wiesz, ze w ani jedno slowo juz nie mozesz wierzyc, bo to klamca i oszust zawodowy. Bedzie Ci w modre slepka przez wlasne lzy patrzyl, drzacym z emocji glosikiem milosc wyznawal a w popapranej glowie kombinowal jak tu sie ze smyczy na chwile odpiac i znow gdzies zabalowac. Tylko tym razem uwazniej trzeba to zorganizowac, moze w innym wojewodztwie? Ty to doskonale wiesz. A wiesz co on wie? To, co tu sama napisalas - ze byl i jest calym Twoim swiatem. Czy wiesz, ze to najglupsze, co moglas tu napisac? Czy wiesz, ze to mu daje przepustke jak w woju do pojscia na lewizne? Bo zawsze bedzie mogl do koszar wrocic, ok, jakas kare dostanie, kible z tydzien szczoteczka do zebow poczysci, ale za brame go nie wystawia. U Ciebie i z Toba czuje sie bezpieczny jak szeregowy w matczynej jednostce.

Jedna dobra rade dostalas od niejakiego kotbehamota - powaznie pomysl nad tym detektywem i pelna inwigilacja, masz do tego pelne i swiete prawo, po tym przez co dal Ci przejsc. Masz prawo zeby predzej czy pozniej zlapac fajfusa na kolejnej kolezance z pracy czy portalu erotycznym. Mam nadzieje, ze wtedy pstryczek elektryczek zadziala. Skoro jeszcze do tej pory jakas awarie przechodzi.

Ja Cie lubie i kibicuje Tobie i nie mam zamiaru truc o udanym pozyciu w obliczu takiego sk..synstwa, o jakim tu napisalas. Bede wspierac Cie ale sorki, tylko w jednej slusznej decyzji. Pozdro.

860

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kotbehemot napisał/a:

Nie miałabym tyle odwagi, aby sugerować obcej kobiecie, że jej mąż to podejrzany manipulant i lada moment znowu ją zdradzi. I całe jej szczęśliwe życie to kłamstwo.

No i widzisz, behemocie? Ktoś jednak miał tę odwagę. I chociaż Gia jest obcą osobą, to fakty, które nam tu opowiedziała, są bardzo wymowne i nie ma co rzeczywistości lakierować. Gia nie pójdzie ani o krok do przodu, dopóki nie stanie z CAŁĄ prawdą o swoim mężu twarzą w twarz. Dopóki nie przestanie bagatelizować alarmujących FAKTÓW. Dopiero wtedy będzie mogła podjąć decyzję, czy akceptuje go właśnie TAKIM (a nie tym z bajki) albo TAKIM go nie chce. Do tego momentu wszystkie jej przemyślenia bazują na fałszywych, nieaktualnych założeniach.

861

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:

No tak, wszystko piknie ladnie, tylko chyba szanowne poprzedniczki, od rakiji poczynajac, nie bardzo kojarza z jakim elemnetem mamy tu do czynienia. Idzmy chronologicznie:

Po pierwsze primo patalach m., bo na inne okreslenie nie zasluguje wiec nazywajmy rzeczy i kanalie po imieniu, nie jest biednym zablakanym barankiem, ktory szedl i bum wpadl niechcacy na imprezke integracyjna i tam zbladzil pod wplywem.  Ten osobnik juz niedlugo po zlozeniu slubnej przysiegi (cos tam o wiernosci, milosci i ze nie opusci - w domysle gaci na kazde zawolanie) zaczyna intensywny kurs dowartosciowania swojego ego poprzez korespondencje z licznymi - halo!!! - nie jedna, nie dwiema, z okolo 30-ma! panienkami anonsujacymi sie w celach oczywistych. Jak szalec to szalec, jak jedna odmowi to druga, trzecia, czwarta, enta umowi sie na bzykanko. Ja rozumiem, ze tak wlasnie postepuje wiekszosc szalenczo zakochanych mezczyzn tuz po poslubieniu ich kobiety zycia. Taki standardowy pakiet nowozencow. I juz w tym momencie GIA powinna byla sukinkotowi wystawic walizy za prog. No ale nie zrobila tego, czemu, nie odgadne.

Po drugie primo, ow zlapany juz na 30 goracych uczynkach, poki co korespondencyjnych (a kto to zreszta wie..?) malo, ze nie kaja sie i w pusty czerep puka, bo dociera do niego, kogo i co ma do stracenia, to idzie teraz juz na gleboka wode. A co tam, skoro dziwki w necie widziala i wybaczyla, to moze czas sprobowac na zywo jak to jest? To nie jest zdrada pod wplywem: chwili, alkoholu, nieudanego pozycia i wspolzycia, karczemnej awantury, pijanej i nachalnej kolezanki na wyjezdzie firmowym, napastliwej tirowki, pomrocznosci jasnej po dopalaczach. To jest drogie panie klasyczne i doskonale zaplanowane z premedytacja pojscie za glosem ..tego tam, malego i niezdatnego. Bo otoz z GIA ten maly, niezdatny jakos niechetnie i z rzadka wspolpracowal, za to z kolezanka z budowy - lohoho! 4 razy po 2 razy, 8 razy raz po raz itd. Czyli jednak mogl? Widac kolejna sciema z tym niedopasowanym temperamentem i kiepsciutkim libido.

No i teraz kwintesencja calego burdeliku, wisienka na torcie - zona dowiaduje sie i ma potwierdzenie romansu. Placze, cierpi, wyrzuca lacha ale pozwala wrocic (a szkoda). I co ow lach jej w zamian, w imie milosci do tej jedynej i w imie skruchy funduje? Klamstwo za klamstwem, poczucie JEJ winy, bo taki czul sie osaczony i niedowartosciowany (sic!) oraz kolejne upojne noce w ramionach, sorry, miedzy udami, kochanki. Przerywane teatralnymi dowodami na wiernosc w postaci telefonow, smsow, kwiatkow i pieknych slowek. Taki klasyczny zal za grzechy.

Kiedy i o tym zona sie dowiaduje, swolocz juz wie, ze dni jego moga byc faktycznie policzone, ze moze ciut jednak przegial, ale tak w ogole, to wkurw, bo bylo tak fajnie, z adrenalinka, a teraz zabawa skonczona..shit. No, na jakis czas. Trudno trzeba odczekac bo stawka w tej grze moze byc za wysoka jednak, bo w koncu dom wygodny, dziecko, co kumple w pracy i rodzina powiedza, jak nagle do hotelu bedzie musial sie przeniesc? A kurewka az tyle to warta nie jest, spoko, to tylko seks przeciez. Wiec co robic w tej sytuacji? Kurewke uciszyc, odeslac na zaplecze a zona, no coz, juz raz i drugi teatr zaliczyla, to moze by jakies kolejne przedstawionko? Tym razem jak z Hamleta, darcie szat, bieganie z linka do suszenia bielizny, nagrywanie testamentu na video. No i lyknela, jest znow w porzo. Pobeczala troche, pomarudzila, ale z chalupy i z lozka nie przegnala, jest git. Teraz trzeba tylko uspokoic ja, zapewnic o dozgonnej wiernosci, poslac pare bukietow, kilka rzewnych listow, przegnac ja z tego durnego forum, co jej w glowie maci, odczekac i ...no wlasnie "i"? Nie domyslacie sie co bedzie po  "i"? Tu nie trzeba wrozki. Dla mezczyzny uzaleznionego od pukania innych, poza wlasna, kobiet, jak tego parokrotnie dowiodl, jedynie odwyk moglby cos zdzialac. Ale jak zastosowac odwyk, skoro dookola tyle pieknych, coraz mlodszych od zaplakanej smutnej zony, coraz chetniejszych na skok bez zobowiazan panienek? No zesz jak zyc w takim podlym swiecie, w ktorym sluby do monogami zmuszaja?

Wiec uwaga GIA, stapasz po BARDZO kruchym lodzie, sama doskonale wiesz, ze w ani jedno slowo juz nie mozesz wierzyc, bo to klamca i oszust zawodowy. Bedzie Ci w modre slepka przez wlasne lzy patrzyl, drzacym z emocji glosikiem milosc wyznawal a w popapranej glowie kombinowal jak tu sie ze smyczy na chwile odpiac i znow gdzies zabalowac. Tylko tym razem uwazniej trzeba to zorganizowac, moze w innym wojewodztwie? Ty to doskonale wiesz. A wiesz co on wie? To, co tu sama napisalas - ze byl i jest calym Twoim swiatem. Czy wiesz, ze to najglupsze, co moglas tu napisac? Czy wiesz, ze to mu daje przepustke jak w woju do pojscia na lewizne? Bo zawsze bedzie mogl do koszar wrocic, ok, jakas kare dostanie, kible z tydzien szczoteczka do zebow poczysci, ale za brame go nie wystawia. U Ciebie i z Toba czuje sie bezpieczny jak szeregowy w matczynej jednostce.

Jedna dobra rade dostalas od niejakiego kotbehamota - powaznie pomysl nad tym detektywem i pelna inwigilacja, masz do tego pelne i swiete prawo, po tym przez co dal Ci przejsc. Masz prawo zeby predzej czy pozniej zlapac fajfusa na kolejnej kolezance z pracy czy portalu erotycznym. Mam nadzieje, ze wtedy pstryczek elektryczek zadziala. Skoro jeszcze do tej pory jakas awarie przechodzi.

Ja Cie lubie i kibicuje Tobie i nie mam zamiaru truc o udanym pozyciu w obliczu takiego sk..synstwa, o jakim tu napisalas. Bede wspierac Cie ale sorki, tylko w jednej slusznej decyzji. Pozdro.


LUBIĘ TO tongue

862

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Nie mnie oceniać postępowanie innych osób,szczególnie,że sama jestem w podobnej sytuacji,ale wydaje mi się,że wiem co nie daje spokoju autorce wątku.Ja zrozumiałam,że po zdradzie ważne są trzy rzeczy:szczery żal za popełnione błędy,wspólna praca nad odbudową związku i zrozumienie,że już nigdy nie będzie tak jak było i tego ostatniego chyba tu zabrakło.GIA pewnie to zrozumiała ale jej mąż nie bo wskoczył ponownie w te same buty i robi to samo co kiedyś.Oczywiście te kwiaty i inne romantyczne gesty są bardzo miłe ale nie mają już takiego znaczenia.Żeby zrobić krok na przód potrzeba czegoś więcej bo inaczej stoimy w miejscu.Bajka się skończyła bo musi się skończyć,żeby było lepiej.Ja odbieram to tak,że muszę przeżyć to jak żałobę po kimś kogo kochałam i wiem,że już go nie ma.Zamiast niego jest inny facet którego muszę poznać by móc od nowa pokochać.

863 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-11-06 12:01:49)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:

A wiesz co on wie? To, co tu sama napisalas - ze byl i jest calym Twoim swiatem. Czy wiesz, ze to najglupsze, co moglas tu napisac? Czy wiesz, ze to mu daje przepustke jak w woju do pojscia na lewizne? Bo zawsze bedzie mogl do koszar wrocic, ok, jakas kare dostanie, kible z tydzien szczoteczka do zebow poczysci, ale za brame go nie wystawia. U Ciebie i z Toba czuje sie bezpieczny jak szeregowy w matczynej jednostce.


Mussuka, krótko dzisiaj bo jakoś czuję że mnie to wszystko przerasta. Nie mam siły ..
Nie, ja nie uważam że to jest najgłupsze. Napisałam prawdę. Do wszelkiego rodzaju krętactw, kłamstw etc. mam już obrzydzenie wręcz na granicy paranoi. Nie będę więc kombinować, manipulować co warto tu napisać, a co mu powiedzieć, czy tak, czy siak, czy owak. W dup** mam teraz co on sobie tam pomyśli.

Ściskam Was mocno.

864

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
Mussuka napisał/a:

A wiesz co on wie? To, co tu sama napisalas - ze byl i jest calym Twoim swiatem. Czy wiesz, ze to najglupsze, co moglas tu napisac? Czy wiesz, ze to mu daje przepustke jak w woju do pojscia na lewizne? Bo zawsze bedzie mogl do koszar wrocic, ok, jakas kare dostanie, kible z tydzien szczoteczka do zebow poczysci, ale za brame go nie wystawia. U Ciebie i z Toba czuje sie bezpieczny jak szeregowy w matczynej jednostce.


Mussuka, krótko dzisiaj bo jakoś czuję że mnie to wszystko przerasta. Nie mam siły ..

a to czemu? konfrontacja z rzeczywistoscia jest nieprzyjemna czy o co chodzi?


GIA_79 napisał/a:

Nie, ja nie uważam że to jest najgłupsze. Napisałam prawdę. Do wszelkiego rodzaju krętactw, kłamstw etc. mam już obrzydzenie wręcz na granicy paranoi. Nie będę więc kombinować, manipulować co warto tu napisać, a co mu powiedzieć, czy tak, czy siak, czy owak. W dup** mam teraz co on sobie tam pomyśli.

Sorki GIA, ale nawet pomyslenie w ten sposob jest glupie - nikt nie powinien miec monopolu na druga osobe, a Ty taki monopol na Ciebie sprezentowalas swojemu m. Ma Cie na wlasnosc i bedzie z tego prawa i przywileju korzystal, ale moze nie zawsze tak jakbys tego chciala. Tym bardziej nie powinnas tego na glos mowic ani pisac. Ja swojego K. kocham szczerze i bardzo mocno, ale nigdy, przenigdy nie bedzie on calym moim swiatem. To bylby bardzo ubogi i niebezpieczny swiat. Mysle, ze wiesz, co mam na mysli.

865

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

GIA wierzę,że przyjdzie czas kiedy będziesz szczęśliwa.Najtrudniej zrozumieć zdradę kiedy nie było kryzysu i wydawało się,że wszystko jest idealnie.Dlatego powtarzam,że nie można wrócić do tego co było bo nawet kiedy myślałaś,że było ok to widocznie coś jednak było nie tak.Ja za swojego męża w tamtym czasie dałabym przysłowiową głowę i wciąż staram się dociec dlaczego tak postąpił.Chcę to zrozumieć,żeby nie powtórzyć dawnych błędów żebym znów nie żyła w iluzji tego co mi się wydaje.

866

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Nusia82 napisał/a:

GIA wierzę,że przyjdzie czas kiedy będziesz szczęśliwa.Najtrudniej zrozumieć zdradę kiedy nie było kryzysu i wydawało się,że wszystko jest idealnie.Dlatego powtarzam,że nie można wrócić do tego co było bo nawet kiedy myślałaś,że było ok to widocznie coś jednak było nie tak.Ja za swojego męża w tamtym czasie dałabym przysłowiową głowę i wciąż staram się dociec dlaczego tak postąpił.Chcę to zrozumieć,żeby nie powtórzyć dawnych błędów żebym znów nie żyła w iluzji tego co mi się wydaje.


Nusia82 - a ja myślę, że my z babskiego punktu widzenia chcemy to sobie jakoś zracjonalizować. Po prościej, bo będzie mniej bolało etc etc
A rzeczywistość jest taka że w takim postępowaniu owej GŁĘBI wcale nie musi być..

867

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Mussu zapomniała o jednym szczególe, on nie tak od razu pozbył się kochanki, jak Gia się dowiedziała to jeszcze bodaj 2 miesiące utrzymywał zależność z cichodajką. Tłumaczył się, że chciał to  pomału wyciszać. A swoją drogą durniejszego tłumaczenia stukania na boku nie słyszałam. No i wyobrażam sobie że "wyciszał "to z miłości do Gio.
Gia wiem, że ostatnie 2 sstrony wpisów musiały być dla ciebi ciężkie, ale kiedyś ta prawda i tak by do ciebie doszła.
Jeszcze raz powtarzam, że nie wątpię w waszą miłość, tak jego mimo tego co robił jak i twoją, choć w/g logiki powinnaś dawno przestać. Bo  tak to już jest , że logiczne musi być kłamstwo, a prawda niekoniecznie.
Gia ale  miłość miłością, ale czyny są też ważne, a więc nie słuchaj co mówi, a patrz co robi. Mussu zebrała do kupy to jak postępował twój m , niczego nie dodała, no może trochę ozdobników w swoim srtylu i z tym musisz się zmierzyć.
Ja też będę cię wspierać, bez  względu jaką decyzję podejmiesz.

868

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:
Mussuka napisał/a:

A wiesz co on wie? To, co tu sama napisalas - ze byl i jest calym Twoim swiatem. Czy wiesz, ze to najglupsze, co moglas tu napisac? Czy wiesz, ze to mu daje przepustke jak w woju do pojscia na lewizne? Bo zawsze bedzie mogl do koszar wrocic, ok, jakas kare dostanie, kible z tydzien szczoteczka do zebow poczysci, ale za brame go nie wystawia. U Ciebie i z Toba czuje sie bezpieczny jak szeregowy w matczynej jednostce.


Mussuka, krótko dzisiaj bo jakoś czuję że mnie to wszystko przerasta. Nie mam siły ..

a to czemu? konfrontacja z rzeczywistoscia jest nieprzyjemna czy o co chodzi?


GIA_79 napisał/a:

Nie, ja nie uważam że to jest najgłupsze. Napisałam prawdę. Do wszelkiego rodzaju krętactw, kłamstw etc. mam już obrzydzenie wręcz na granicy paranoi. Nie będę więc kombinować, manipulować co warto tu napisać, a co mu powiedzieć, czy tak, czy siak, czy owak. W dup** mam teraz co on sobie tam pomyśli.

Sorki GIA, ale nawet pomyslenie w ten sposob jest glupie - nikt nie powinien miec monopolu na druga osobe, a Ty taki monopol na Ciebie sprezentowalas swojemu m. Ma Cie na wlasnosc i bedzie z tego prawa i przywileju korzystal, ale moze nie zawsze tak jakbys tego chciala. Tym bardziej nie powinnas tego na glos mowic ani pisac. Ja swojego K. kocham szczerze i bardzo mocno, ale nigdy, przenigdy nie bedzie on calym moim swiatem. To bylby bardzo ubogi i niebezpieczny swiat. Mysle, ze wiesz, co mam na mysli.

Mussuka:) napisałam "BYŁ" całym światem. Ale to też nie tak, że byłam uczepiona jego boku. Absolutnie. To też nie tak, że nie miałam swojego życia. Choć właśnie ta bliskość która między nami była ( wiem, zaraz się dowiem że jej nie było wink powodowała, że czułam, że RAZEM idziemy przez to życie. Bo skierowani byliśmy na siebie. Przynajmniej ja byłam, ale takie miałam odczucia z drugiej strony również ( i teraz nie wchodzę w temat czy grał przez te 10 lat czy też nie )
"jesteś dla mnie całym światem" tak mówią często zakochani Mussuka...a ja widać byłam zakochana..
BYŁAM.

TERAZ dopiero muszę się w uczuciach odnaleźć.

869

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
Nusia82 napisał/a:

GIA wierzę,że przyjdzie czas kiedy będziesz szczęśliwa.Najtrudniej zrozumieć zdradę kiedy nie było kryzysu i wydawało się,że wszystko jest idealnie.Dlatego powtarzam,że nie można wrócić do tego co było bo nawet kiedy myślałaś,że było ok to widocznie coś jednak było nie tak.Ja za swojego męża w tamtym czasie dałabym przysłowiową głowę i wciąż staram się dociec dlaczego tak postąpił.Chcę to zrozumieć,żeby nie powtórzyć dawnych błędów żebym znów nie żyła w iluzji tego co mi się wydaje.


Nusia82 - a ja myślę, że my z babskiego punktu widzenia chcemy to sobie jakoś zracjonalizować. Po prościej, bo będzie mniej bolało etc etc
A rzeczywistość jest taka że w takim postępowaniu owej GŁĘBI wcale nie musi być..

Pewnie masz rację bo ja chcę to pojąć rozumem a mąż kierował się uczuciami.Jednak podczas naszych rozmów doszliśmy do pewnych wniosków i teraz wiem,że były rzeczy na które nie zwracałam uwagi a dla męża okazały się istotne i chociaż to staram się zrozumieć i zmienić.

870

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

"jesteś dla mnie całym światem" tak mówią często zakochani Mussuka

nigdy tego nie powiedzialam i nigdy nie powiem. Poniewaz tak nie czuje, nie czulam i nie chce poczuc.

871

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:

Mussu zapomniała o jednym szczególe, on nie tak od razu pozbył się kochanki, jak Gia się dowiedziała to jeszcze bodaj 2 miesiące utrzymywał zależność z cichodajką. Tłumaczył się, że chciał to  pomału wyciszać. A swoją drogą durniejszego tłumaczenia stukania na boku nie słyszałam..

Ja też kachna nie słyszałam większej durnoty i w takie brednie nie wierze. Pomimo, że cichodajka coś tam pisała " proszę dać mu szansę. przeciez panią kocha, ludzie popełniają błędy, warto jest dać szanse ( normalnie chyba razem to układali ) etc etc ( to był etap wyrzucenia m pierwszy raz  i wmawiania mi koleżeńskich układów ) Swoją drogą pisała to jak się stukali ? mistrzostwo świata.
Naprawdę za chwilę zacznę myśleć, że pasowali do siebie idealnie wręcz. Zakompleksieni, bez zasad, ubabrani w kłamstwa po pachy..

kachna66 napisał/a:

Ja też będę cię wspierać, bez  względu jaką decyzję podejmiesz.

Dziękuje kachna :*

872

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

"jesteś dla mnie całym światem" tak mówią często zakochani Mussuka

nigdy tego nie powiedzialam i nigdy nie powiem. Poniewaz tak nie czuje, nie czulam i nie chce poczuc.


Dobra, to ze mnie krejzol romantyk na maxa Mussuka smile

873 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2015-11-06 12:43:25)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

"jesteś dla mnie całym światem" tak mówią często zakochani Mussuka

nigdy tego nie powiedzialam i nigdy nie powiem. Poniewaz tak nie czuje, nie czulam i nie chce poczuc.


Dobra, to ze mnie krejzol romantyk na maxa Mussuka smile

W związkach realizm nie wyklucza romantyzmu. smile

874

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Nusia82 napisał/a:
GIA_79 napisał/a:
Nusia82 napisał/a:

GIA wierzę,że przyjdzie czas kiedy będziesz szczęśliwa.Najtrudniej zrozumieć zdradę kiedy nie było kryzysu i wydawało się,że wszystko jest idealnie.Dlatego powtarzam,że nie można wrócić do tego co było bo nawet kiedy myślałaś,że było ok to widocznie coś jednak było nie tak.Ja za swojego męża w tamtym czasie dałabym przysłowiową głowę i wciąż staram się dociec dlaczego tak postąpił.Chcę to zrozumieć,żeby nie powtórzyć dawnych błędów żebym znów nie żyła w iluzji tego co mi się wydaje.


Nusia82 - a ja myślę, że my z babskiego punktu widzenia chcemy to sobie jakoś zracjonalizować. Po prościej, bo będzie mniej bolało etc etc
A rzeczywistość jest taka że w takim postępowaniu owej GŁĘBI wcale nie musi być..

Pewnie masz rację bo ja chcę to pojąć rozumem a mąż kierował się uczuciami.Jednak podczas naszych rozmów doszliśmy do pewnych wniosków i teraz wiem,że były rzeczy na które nie zwracałam uwagi a dla męża okazały się istotne i chociaż to staram się zrozumieć i zmienić.

Nie wiem czy ja jstem jakaś dziwna, czy cóś?  Ale ja nie cczuję się winna temu co robił mój m i nie zastanawiam się jak się zmienić aby misiowi lepiej było. Moją winą było to ,że niee zauważałam sygnałów, lub je ignorowałam. I to zmieniłam, jestem uważna i nie ignoruję jak ktokolwiek próbuje przekroczyć moje granice. Wiem również, że kochać nie znaczy być przykutym, można kochać nas oddległość i wcale nie trzeba razem mieszkać.

875

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:
GIA_79 napisał/a:
Mussuka napisał/a:

nigdy tego nie powiedzialam i nigdy nie powiem. Poniewaz tak nie czuje, nie czulam i nie chce poczuc.


Dobra, to ze mnie krejzol romantyk na maxa Mussuka smile

W związkach realizm nie wyklucza romantyzmu. smile

tak jak romantyzm nie wyklucza stania obiema nozkami na ziemii.

A powiedz no GIA, ten Twoj tak czesto wybywa gdzies tam w trase, za robota ponoc. Ty mu ufasz, ze tam wszystko tak cacy i w porzadku, czy moze masz chwile watpliwosci? Czy moze to jest tak, ze nie ufasz ale i wiedziec nie chcesz, bo wtedy to juz bys na bank musiala cos z tym guano zrobic?

876

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:
Nusia82 napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Nusia82 - a ja myślę, że my z babskiego punktu widzenia chcemy to sobie jakoś zracjonalizować. Po prościej, bo będzie mniej bolało etc etc
A rzeczywistość jest taka że w takim postępowaniu owej GŁĘBI wcale nie musi być..

Pewnie masz rację bo ja chcę to pojąć rozumem a mąż kierował się uczuciami.Jednak podczas naszych rozmów doszliśmy do pewnych wniosków i teraz wiem,że były rzeczy na które nie zwracałam uwagi a dla męża okazały się istotne i chociaż to staram się zrozumieć i zmienić.

Nie wiem czy ja jstem jakaś dziwna, czy cóś?  Ale ja nie cczuję się winna temu co robił mój m i nie zastanawiam się jak się zmienić aby misiowi lepiej było. Moją winą było to ,że niee zauważałam sygnałów, lub je ignorowałam. I to zmieniłam, jestem uważna i nie ignoruję jak ktokolwiek próbuje przekroczyć moje granice. Wiem również, że kochać nie znaczy być przykutym, można kochać nas oddległość i wcale nie trzeba razem mieszkać.

Ale ja absolutnie nie czuję się winna.Nie mogę brać winy za postępowanie innej dorosłej osoby.Uważam,że to mąż powinien pilnować się,żeby nie przekroczyć pewnych granic.
Nie wiem jak to odbierać ale mąż na obiekt swoich uczuć wybrał kobietę która była bardzo podobna do mnie z zachowania i wyglądu ale sprzed kilku lat.Pewnie niepotrzebnie o tym myślę bo tego już nie zmienię ale wydaje mi się to bardzo niedojrzałym podejściem.Przecież on też się przez ten czas zmienił a ja nie szukałam jego ulepszonej wersji...

877 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-11-06 13:14:05)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
Tarantella napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Dobra, to ze mnie krejzol romantyk na maxa Mussuka smile

W związkach realizm nie wyklucza romantyzmu. smile

tak jak romantyzm nie wyklucza stania obiema nozkami na ziemii.

A powiedz no GIA, ten Twoj tak czesto wybywa gdzies tam w trase, za robota ponoc. Ty mu ufasz, ze tam wszystko tak cacy i w porzadku, czy moze masz chwile watpliwosci? Czy moze to jest tak, ze nie ufasz ale i wiedziec nie chcesz, bo wtedy to juz bys na bank musiala cos z tym guano zrobic?

No to ja czasem na ziemi obiema nóżkami nie stoję ..oderwana jestem nieco ( tu musiałabym opisać swój charakter, a chyba nie macie tyle czasu wink . Jak widać to się na mnie zemściło.

Mussuka:)
przed zdradą m:
- nigdy nie miał tzw pracy poza miejscem zamieszkania, toteż nocował w domu. Wyjątkiem była jedna budowa, ale tu też weszła na plan nam ta cichodajka
- nigdy nie znalazłam żadnego smsa, czy czegokolwiek co wzbudziłoby we mnie jakąś podejrzliwość

stan obecny:
- m zaraz po tym jak się "mleko wylało" napisał do swojego przełożonego info, że prowadzić tematów gdzie owa firma z cichodajka miałaby się pojawić  nie będzie
- przychodzi codziennie do domu punktualnie
- przesyła mi co miesiąc bilingi z kom
- mam podgląd do jego poczty firmowej
- jak dojedzie do pracy dzwoni ze stacjonarnego, i tak się melduje co jakiś czas

To jego inicjatywa nie moja. Choć uwiera mnie to sprawdzanie..nie tak wyobrażałam sobie małżeństwo..

Mussuka nie ufam, bo trudno po takiej kopalni kłamstw zaufać..
Mam oczy otwarte, nie przymykam ich na wypadek kolejnych wydarzeń. Na pewno nie.

878

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Mussuka:)
przed zdradą m:
- oprócz tych ogłoszeń nigdy nie miał tzw pracy poza miejscem zamieszkania, toteż nocował w domu. Wyjątkiem była jedna budowa, ale tu też weszła na plan nam ta cichodajka
- nigdy nie znalazłam żadnego smsa, czy czegokolwiek co wzbudziłoby we mnie jakąś podejrzliwość

no poptarz, a jednak jak sie chce to sie sposob znajdzie.

GIA_79 napisał/a:

stan obecny:
- m zaraz po tym jak się "mleko wylało" napisał do swojego przełożonego info, że prowadzić tematów gdzie owa firma z cichodajka miałaby się pojawić  nie będzie
- przychodzi codziennie do domu punktualnie
- przesyła mi co miesiąc bilingi z kom
- mam podgląd do jego poczty firmowej
- jak dojedzie do pracy dzwoni ze stacjonarnego, i tak się melduje co jakiś czas

To jego inicjatywa nie moja. Choć uwiera mnie to sprawdzanie..nie tak wyobrażałam sobie małżeństwo..

no to napisze, ze szczerze, to ten nadmiar "dobrej woli" i udowodnienie calkowitej przejrzystosci wzbudzilby we mnie jeszcze wieksze podejrzenia. Zwlaszcza, ze wszystko z JEGO inicjatywy i pod JEGO kontrola. A co to za problem w dzisiejszych czasach miec druga komorke i sobie z niej mailowac, dzwonic, Bog wie jakie cuda wyczyniac?

I niech Cie nic nie uwiera, bo to nie jest zadne juz malzenstwo, tylko proba ratowania topielca na srodku oceanu.

GIA_79 napisał/a:

Mussuka nie ufam, bo trudno po takiej kopalni kłamstw zaufać..
Mam oczy otwarte, nie przymykam ich na wypadek kolejnych wydarzeń. Na pewno nie.

Nie ufasz - swietnie, bo rozsadnie. Potrafisz z tym dalej zyc? Bo wiesz, ze juz nigdy nie zaufasz, to se ne vrati.

879 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-11-06 14:05:48)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Mussuka:)
przed zdradą m:
- oprócz tych ogłoszeń nigdy nie miał tzw pracy poza miejscem zamieszkania, toteż nocował w domu. Wyjątkiem była jedna budowa, ale tu też weszła na plan nam ta cichodajka
- nigdy nie znalazłam żadnego smsa, czy czegokolwiek co wzbudziłoby we mnie jakąś podejrzliwość

no poptarz, a jednak jak sie chce to sie sposob znajdzie.

GIA_79 napisał/a:

stan obecny:
- m zaraz po tym jak się "mleko wylało" napisał do swojego przełożonego info, że prowadzić tematów gdzie owa firma z cichodajka miałaby się pojawić  nie będzie
- przychodzi codziennie do domu punktualnie
- przesyła mi co miesiąc bilingi z kom
- mam podgląd do jego poczty firmowej
- jak dojedzie do pracy dzwoni ze stacjonarnego, i tak się melduje co jakiś czas

To jego inicjatywa nie moja. Choć uwiera mnie to sprawdzanie..nie tak wyobrażałam sobie małżeństwo..

no to napisze, ze szczerze, to ten nadmiar "dobrej woli" i udowodnienie calkowitej przejrzystosci wzbudzilby we mnie jeszcze wieksze podejrzenia. Zwlaszcza, ze wszystko z JEGO inicjatywy i pod JEGO kontrola. A co to za problem w dzisiejszych czasach miec druga komorke i sobie z niej mailowac, dzwonic, Bog wie jakie cuda wyczyniac?

I niech Cie nic nie uwiera, bo to nie jest zadne juz malzenstwo, tylko proba ratowania topielca na srodku oceanu.

GIA_79 napisał/a:

Mussuka nie ufam, bo trudno po takiej kopalni kłamstw zaufać..
Mam oczy otwarte, nie przymykam ich na wypadek kolejnych wydarzeń. Na pewno nie.

Nie ufasz - swietnie, bo rozsadnie. Potrafisz z tym dalej zyc? Bo wiesz, ze juz nigdy nie zaufasz, to se ne vrati.


Mussuka, ale gdyby tego nie robił to znowu byłoby napisane, że nic nie robi ...;)

Teraz go nie bronię, ale myślę sobie tak:
po jaką cholerę ten człowiek miałby jeszcze ze mną być skoro
- ma u mnie przechlapane kolokwialnie pisząc
- moi przyjaciele patrzą na niego jak na ...
- moi rodzice też o wszystkim wiedzą i swoje powiedzieli...a to nie było głaskanie wierz mi..

Skoro prościej by mu było spakować się i odejść niż znosić moje humory i wybuchy od roku prawie ? Oczywiście ja męczę się z jego zdradą, ale on miał MILION okazji żeby odejść, ba sama go wywalałam. Nie polazł. Ani do tej cichodajki ani gdzie indziej.

Wiesz ja zarzucam mu OGROM OGROM bólu, zgodzę się że potrafi grać, udawać etc. On musi/chce teraz z tym/i w tym żyć.

Dlaczego ?

880

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Teraz go nie bronię, ale myślę sobie tak:
po jaką cholerę ten człowiek miałby jeszcze ze mną być skoro
- ma u mnie przechlapane kolokwialnie pisząc
- moi przyjaciele patrzą na niego jak na ...
- moi rodzice też o wszystkim wiedzą i swoje powiedzieli...a to nie było głaskanie wierz mi..

Skoro prościej by mu było spakować się i odejść niż znosić moje humory i wybuchy od roku prawie ? Oczywiście ja męczę się z jego zdradą, ale on miał MILION okazji żeby odejść, ba sama go wywalałam. Nie polazł. Ani do tej cichodajki ani gdzie indziej.

Wiesz ja zarzucam mu OGROM OGROM bólu, zgodzę się że potrafi grać, udawać etc. On musi/chce teraz z tym/i w tym żyć.

Dlaczego ?

GIA, ale ja Ci to wyluszczylam wczesniej - w domciu jets wygodniej, owszem pogadasz, poplaczesz ale potem do piersi przytulisz, nakarmisz, pod pierzyne wpuscisz, slubu wymagac juz nie bedziesz, moze i kolejnego dziecka nie - to jest tak wygodne, jak wysiedzialy fotel i domowe bambosze, po co z tego rezygnowac w imie romansu z jedna cichodajka, na ktorej mu az tak nie zalezy. Nie ta, to bedzie inna. Ale do cieplych i znanych pieleszy zawsze moze sobie wrocic. I ma z tego rezygnowac, na polowce gdzies spac, w saltkowych barach sie zywic, znosic pretensje kurlewny o rychly rozwod, slub i kopke potomstwa? No cos Ty, GIA, lepiej i latwiej nieco uszy polozyc po sobie nic rewolte w swoim zyciu urzadzac.

881

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Teraz go nie bronię, ale myślę sobie tak:
po jaką cholerę ten człowiek miałby jeszcze ze mną być skoro
- ma u mnie przechlapane kolokwialnie pisząc
- moi przyjaciele patrzą na niego jak na ...
- moi rodzice też o wszystkim wiedzą i swoje powiedzieli...a to nie było głaskanie wierz mi..

Skoro prościej by mu było spakować się i odejść niż znosić moje humory i wybuchy od roku prawie ? Oczywiście ja męczę się z jego zdradą, ale on miał MILION okazji żeby odejść, ba sama go wywalałam. Nie polazł. Ani do tej cichodajki ani gdzie indziej.

Wiesz ja zarzucam mu OGROM OGROM bólu, zgodzę się że potrafi grać, udawać etc. On musi/chce teraz z tym/i w tym żyć.

Dlaczego ?

GIA, ale ja Ci to wyluszczylam wczesniej - w domciu jets wygodniej, owszem pogadasz, poplaczesz ale potem do piersi przytulisz, nakarmisz, pod pierzyne wpuscisz, slubu wymagac juz nie bedziesz, moze i kolejnego dziecka nie - to jest tak wygodne, jak wysiedzialy fotel i domowe bambosze, po co z tego rezygnowac w imie romansu z jedna cichodajka, na ktorej mu az tak nie zalezy. Nie ta, to bedzie inna. Ale do cieplych i znanych pieleszy zawsze moze sobie wrocic. I ma z tego rezygnowac, na polowce gdzies spac, w saltkowych barach sie zywic, znosic pretensje kurlewny o rychly rozwod, slub i kopke potomstwa? No cos Ty, GIA, lepiej i latwiej nieco uszy polozyc po sobie nic rewolte w swoim zyciu urzadzac.

To  wszystko prawda, ale myślę, że cichodajka ta czy inna chętnie by przyjeła takiego misia, co to go zła żona wykopała. To o czym piszesz może dostać gdzie indziej i bez tego marudzenia zranionej żony. O wiele łatwiej byłoby mu mieszkać samemu  i przebierać w panienkach do  woli, i obiekt krzywdy z oczu zejdzie. Nie mówię że ta jego miłość jest jakaś wyjątkowa, powiem więcej ona jest chora, pokrzywiona, ale jest.  I rozumiem tych co to takie uczucie w du..ie mają, ale należy też uszanować tych którzy chcą się przekonać co z tego będzie. Bo to ich życie i ich decyzja.

882 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2015-11-06 14:42:56)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Teraz go nie bronię, ale myślę sobie tak:
po jaką cholerę ten człowiek miałby jeszcze ze mną być skoro
- ma u mnie przechlapane kolokwialnie pisząc
- moi przyjaciele patrzą na niego jak na ...
- moi rodzice też o wszystkim wiedzą i swoje powiedzieli...a to nie było głaskanie wierz mi..

Skoro prościej by mu było spakować się i odejść niż znosić moje humory i wybuchy od roku prawie ? Oczywiście ja męczę się z jego zdradą, ale on miał MILION okazji żeby odejść, ba sama go wywalałam. Nie polazł. Ani do tej cichodajki ani gdzie indziej.

Wiesz ja zarzucam mu OGROM OGROM bólu, zgodzę się że potrafi grać, udawać etc. On musi/chce teraz z tym/i w tym żyć.

Dlaczego ?

GIA, ale ja Ci to wyluszczylam wczesniej - w domciu jets wygodniej, owszem pogadasz, poplaczesz ale potem do piersi przytulisz, nakarmisz, pod pierzyne wpuscisz, slubu wymagac juz nie bedziesz, moze i kolejnego dziecka nie - to jest tak wygodne, jak wysiedzialy fotel i domowe bambosze, po co z tego rezygnowac w imie romansu z jedna cichodajka, na ktorej mu az tak nie zalezy. Nie ta, to bedzie inna. Ale do cieplych i znanych pieleszy zawsze moze sobie wrocic. I ma z tego rezygnowac, na polowce gdzies spac, w saltkowych barach sie zywic, znosic pretensje kurlewny o rychly rozwod, slub i kopke potomstwa? No cos Ty, GIA, lepiej i latwiej nieco uszy polozyc po sobie nic rewolte w swoim zyciu urzadzac.

To  wszystko prawda, ale myślę, że cichodajka ta czy inna chętnie by przyjeła takiego misia, co to go zła żona wykopała. To o czym piszesz może dostać gdzie indziej i bez tego marudzenia zranionej żony. O wiele łatwiej byłoby mu mieszkać samemu  i przebierać w panienkach do  woli, i obiekt krzywdy z oczu zejdzie. Nie mówię że ta jego miłość jest jakaś wyjątkowa, powiem więcej ona jest chora, pokrzywiona, ale jest.  I rozumiem tych co to takie uczucie w du..ie mają, ale należy też uszanować tych którzy chcą się przekonać co z tego będzie. Bo to ich życie i ich decyzja.

Jojoj, juz ja widze te jego wielka milosc. I ten ogrom cierpienia jaki przeszedl po zdradzie. Przeciez GIA go na 2 tygodnie - slownie 14 dni - zaledwie wystawila za burte a potem wrota nawet do swojej sypialni otworzyla. Pliis, troszke realizmu. Jaka on kare w ogole poniosl? Dla mnie zadnej. Nawet grozby rozwodu, nawet slowo o wyprowadzce nie padlo - czego ma sie bac, czego zalowac?

Jesli cichodajka jest tylko i wylacznie do popukania sobie w wolnym czasie miedzy narada a lanczykiem, to po kiego ma sie do jakiejkolwiek wyprowadzac. Z deszczu pod rynne? A sam? Owszem, wolnosc i swoboda jest ale jest i status rozwodnika, lajzy, faceta niestatecznego, niestabilnego, obciazonego alimentami itp. No i jak juz pisalam - kto sie o Misia biednego zatroszczy jesli sam zamieszka w jakiejs kawalerce, kto ugotuje, upierze, przytuli? A cichodajki sa mu tylko do bzykania potrzebne, nie do slubu i nie do milosci. Tak ciezko zrozumiec jego preferencje? Nawet w swietle tych 30 wyhaczonych na portalu erotycznym bab?

883

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:
Mussuka napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Teraz go nie bronię, ale myślę sobie tak:
po jaką cholerę ten człowiek miałby jeszcze ze mną być skoro
- ma u mnie przechlapane kolokwialnie pisząc
- moi przyjaciele patrzą na niego jak na ...
- moi rodzice też o wszystkim wiedzą i swoje powiedzieli...a to nie było głaskanie wierz mi..

Skoro prościej by mu było spakować się i odejść niż znosić moje humory i wybuchy od roku prawie ? Oczywiście ja męczę się z jego zdradą, ale on miał MILION okazji żeby odejść, ba sama go wywalałam. Nie polazł. Ani do tej cichodajki ani gdzie indziej.

Wiesz ja zarzucam mu OGROM OGROM bólu, zgodzę się że potrafi grać, udawać etc. On musi/chce teraz z tym/i w tym żyć.

Dlaczego ?

GIA, ale ja Ci to wyluszczylam wczesniej - w domciu jets wygodniej, owszem pogadasz, poplaczesz ale potem do piersi przytulisz, nakarmisz, pod pierzyne wpuscisz, slubu wymagac juz nie bedziesz, moze i kolejnego dziecka nie - to jest tak wygodne, jak wysiedzialy fotel i domowe bambosze, po co z tego rezygnowac w imie romansu z jedna cichodajka, na ktorej mu az tak nie zalezy. Nie ta, to bedzie inna. Ale do cieplych i znanych pieleszy zawsze moze sobie wrocic. I ma z tego rezygnowac, na polowce gdzies spac, w saltkowych barach sie zywic, znosic pretensje kurlewny o rychly rozwod, slub i kopke potomstwa? No cos Ty, GIA, lepiej i latwiej nieco uszy polozyc po sobie nic rewolte w swoim zyciu urzadzac.

To  wszystko prawda, ale myślę, że cichodajka ta czy inna chętnie by przyjeła takiego misia, co to go zła żona wykopała. To o czym piszesz może dostać gdzie indziej i bez tego marudzenia zranionej żony. O wiele łatwiej byłoby mu mieszkać samemu  i przebierać w panienkach do  woli, i obiekt krzywdy z oczu zejdzie. Nie mówię że ta jego miłość jest jakaś wyjątkowa, powiem więcej ona jest chora, pokrzywiona, ale jest.  I rozumiem tych co to takie uczucie w du..ie mają, ale należy też uszanować tych którzy chcą się przekonać co z tego będzie. Bo to ich życie i ich decyzja.


Hmm..ale o jednym jeszcze zapomniałyście Panie .. Gia pisała że m miał (ma ?) problemy finansowe . ..
Alimenty, koszty życia , brak wiktu i opirunku...no i wizja że piękna Gia znajdzie sobie kogoś ...
Jest wiele powodów , poza uczuciem dla których mógłby chcieć zostać.
Zresztą, jestem po rozwodzie z mojej inicjatywy , to ogromnie stresujące przeżycie , zmiana życia, otoczenia .. niektórzy porównują stres z tym związany do śmierci bardzo bliskiej osoby - miał próbkę tego jak go wywaliłaś .

Ale oczywiście opcja, że teraz widzi wartość w Tobie i rodzinie i żałuje ..tez możliwa . Na to nie ma zasad .. każdy jest inny.

884

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
kachna66 napisał/a:
Mussuka napisał/a:

GIA, ale ja Ci to wyluszczylam wczesniej - w domciu jets wygodniej, owszem pogadasz, poplaczesz ale potem do piersi przytulisz, nakarmisz, pod pierzyne wpuscisz, slubu wymagac juz nie bedziesz, moze i kolejnego dziecka nie - to jest tak wygodne, jak wysiedzialy fotel i domowe bambosze, po co z tego rezygnowac w imie romansu z jedna cichodajka, na ktorej mu az tak nie zalezy. Nie ta, to bedzie inna. Ale do cieplych i znanych pieleszy zawsze moze sobie wrocic. I ma z tego rezygnowac, na polowce gdzies spac, w saltkowych barach sie zywic, znosic pretensje kurlewny o rychly rozwod, slub i kopke potomstwa? No cos Ty, GIA, lepiej i latwiej nieco uszy polozyc po sobie nic rewolte w swoim zyciu urzadzac.

To  wszystko prawda, ale myślę, że cichodajka ta czy inna chętnie by przyjeła takiego misia, co to go zła żona wykopała. To o czym piszesz może dostać gdzie indziej i bez tego marudzenia zranionej żony. O wiele łatwiej byłoby mu mieszkać samemu  i przebierać w panienkach do  woli, i obiekt krzywdy z oczu zejdzie. Nie mówię że ta jego miłość jest jakaś wyjątkowa, powiem więcej ona jest chora, pokrzywiona, ale jest.  I rozumiem tych co to takie uczucie w du..ie mają, ale należy też uszanować tych którzy chcą się przekonać co z tego będzie. Bo to ich życie i ich decyzja.

Lo Jezu, juz ja widze te jego wielka milosc. I ten ogrom cierpienia jaki przeszedl po zdradzie. Przeciez GIA go na 2 tygodnie - slownie 14 dni - zaledwie wystawila za burte a potem wrota nawet do swojej sypialni otworzyla. Pliis, troszke realizmu. Jesli cichodajka jest tylko i wylacznie do popukania sobie w wolnym czasie miedzy narada a lanczykiem, to po kiego ma sie do jakiejkolwiek wyprowadzac. A sam? Owszem, wolnosc i swoboda jest ale jest i status rozwodnika, lajzy, faceta niestatecznego, niestabilnego, obciazonego alimentami itp. No i jak juz pisalam - kto sie o Misia biednego zatroszczy jesli sam zamieszka? A cichodajki sa mu tylko do bzykania potrzebne, nie do slubu. Tak ciezko zrozumiec jego preferencje? Nawet w swietle tych 30 wyhaczonych na portalu erotycznym bab?

Masz prawo tego nie rozumieć, bo jest to tak nielogiczne , że mnie to nie dziwi, bo sama tego nie rozumiem. Ja stawiam na to ,Że m Gii ma spore problemy emocjonalne i pod jego zachowaniem kryje się jakieś zaburzenie, być może  jestem skażona swoimi doświadczeniami i poszłam za daleko w swoich wywodach, ale cóż nikt nie musi się ze mną zgadzać. smile
Wświetle tego,to co on robi, czy mówi  może nie mieć sensu. 
Ale nie o nim jest ten temat i może waryto skupić się na Gii i tym jak jej pomóc, a nie próbować zmienić jej decyzję, bo to do niczego nie prowadzi. Chyba tylko do zajmowania się nim.

885 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2015-11-06 15:50:45)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Nie odnoszę wrażenia, żeby ktokolwiek próbował okazać Gii brak szacunku albo zmienić jej decyzję, kachna. Może jedynie spowodować, żeby była to decyzja w pełni świadoma. Uwzględniająca również te najmroczniejsze zakamarki, o których Ty też piszesz – zaburzenia i to, że brak logiki i przewidywalności jego zachowań jest czymś, z czym będzie musiała się ew. zmierzyć w przyszłości. Wbrew pozorom cały czas jesteśmy z Gią. Ten pan nam lotto.

886 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2015-11-06 15:38:32)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:

Ja stawiam na to ,Że m Gii ma spore problemy emocjonalne i pod jego zachowaniem kryje się jakieś zaburzenie,

owszem ma, jak setki i tysiace babiarzy i chujoplatow, tu glebszej psychoanalizy nie nalezy sie doszukiwac.


kachna66 napisał/a:

Wświetle tego,to co on robi, czy mówi  może nie mieć sensu.

 

Ale ja sens wlasnie widze - przeczekac, oglupic i powtorzyc.

kachna66 napisał/a:

Ale nie o nim jest ten temat i może waryto skupić się na Gii i tym jak jej pomóc, a nie próbować zmienić jej decyzję, bo to do niczego nie prowadzi. Chyba tylko do zajmowania się nim.

Ale ja nie bede trula Gii, zeby na jakas terapie sobie poszla, przemyslala, zastanowila sie nad soba sama, zajela soba, patrzyla na jego zachowania z poblazaniem i zapomniala najlepiej o calym tym be incydencie. I wyszla z tego silniejsza. Moze wyjsc, ale tylko pod jednym warunkiem, kiedy zobaczy prawde na oczy. Nie mydlone i nie mydlane oczy. Kiedy zobaczy sk..ela a nie swojego wychuchanego z obrazka slubnego m. Tamten to byla iluzja, z ktora, jak sie okazuje dosc szybko sie rozprawil.

OK, z jednym wyjatkiem - jesli jakas terapia pokazalaby Gii ze jest klasycznym, wzorcowym KKZB czy jak to tam zwa i ze uwolnic sie od tego moze tylko sama i tylko w jeden sposob, to ok, niech pracuje nad soba.

887

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:

Nie odnoszę wrażenia, żeby ktokolwiek próbował okazać Gii brak szacunku albo zmienić jej decyzję, kachna. Może jedynie spowodować, żeby była to decyzja w pełni świadoma. Uwzględniająca również te najmroczniejsze zakamarki, o których Ty też piszesz – zaburzenia i to, że brak logiki i przewidywalności jego zachowań jest czymś, z czym będzie musiała się ew. zmierzyć w przyszłości. Wbrew pozorom cały czas jesteśmy z Gią. Ten pan nam lotto.

Ja to wszystko wiem i nikogo nie posądzam o brak szacunku, czy złe zamiary.
Ale moje doświadczenia z tego forum są takie ,  że te zdradzone ratujące małżeństwo nie są rozumiane  przez te które wykopały zddradzacza. I w tym kontekście tego  mówię żeby uszanować decyzję.

Mussu, ja nie mam wątpliwości że Gii jest potrzebna terapia , albo jakaaś grupa wspascia  i stawiam na S-anonn .

888

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:
Tarantella napisał/a:

Nie odnoszę wrażenia, żeby ktokolwiek próbował okazać Gii brak szacunku albo zmienić jej decyzję, kachna. Może jedynie spowodować, żeby była to decyzja w pełni świadoma. Uwzględniająca również te najmroczniejsze zakamarki, o których Ty też piszesz – zaburzenia i to, że brak logiki i przewidywalności jego zachowań jest czymś, z czym będzie musiała się ew. zmierzyć w przyszłości. Wbrew pozorom cały czas jesteśmy z Gią. Ten pan nam lotto.

Ja to wszystko wiem i nikogo nie posądzam o brak szacunku, czy złe zamiary.
Ale moje doświadczenia z tego forum są takie ,  że te zdradzone ratujące małżeństwo nie są rozumiane  przez te które wykopały zddradzacza. I w tym kontekście tego  mówię żeby uszanować decyzję.

Mussu, ja nie mam wątpliwości że Gii jest potrzebna terapia , albo jakaaś grupa wspascia  i stawiam na S-anonn .

Nie trzeba rozumieć czyichś decyzji, żeby rozumieć jego stan i w ramach zwykłej empatii, towarzyszyć mu w procesie. Towarzyszenie nie zakłada przecież tylko kiwania głową. Wchodzimy w interakcję, podrzucamy coś wynikającego z naszych doświadczeń, czasem rozśmieszymy, czasem zatrwożymy, czasem jest na subtelnie, czasem na do-bólu-szczerze, ale… czy nie tak właśnie wygląda grupa wsparcia?

889

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
kachna66 napisał/a:
Mussuka napisał/a:

GIA, ale ja Ci to wyluszczylam wczesniej - w domciu jets wygodniej, owszem pogadasz, poplaczesz ale potem do piersi przytulisz, nakarmisz, pod pierzyne wpuscisz, slubu wymagac juz nie bedziesz, moze i kolejnego dziecka nie - to jest tak wygodne, jak wysiedzialy fotel i domowe bambosze, po co z tego rezygnowac w imie romansu z jedna cichodajka, na ktorej mu az tak nie zalezy. Nie ta, to bedzie inna. Ale do cieplych i znanych pieleszy zawsze moze sobie wrocic. I ma z tego rezygnowac, na polowce gdzies spac, w saltkowych barach sie zywic, znosic pretensje kurlewny o rychly rozwod, slub i kopke potomstwa? No cos Ty, GIA, lepiej i latwiej nieco uszy polozyc po sobie nic rewolte w swoim zyciu urzadzac.

To  wszystko prawda, ale myślę, że cichodajka ta czy inna chętnie by przyjeła takiego misia, co to go zła żona wykopała. To o czym piszesz może dostać gdzie indziej i bez tego marudzenia zranionej żony. O wiele łatwiej byłoby mu mieszkać samemu  i przebierać w panienkach do  woli, i obiekt krzywdy z oczu zejdzie. Nie mówię że ta jego miłość jest jakaś wyjątkowa, powiem więcej ona jest chora, pokrzywiona, ale jest.  I rozumiem tych co to takie uczucie w du..ie mają, ale należy też uszanować tych którzy chcą się przekonać co z tego będzie. Bo to ich życie i ich decyzja.

Jojoj, juz ja widze te jego wielka milosc. I ten ogrom cierpienia jaki przeszedl po zdradzie. Przeciez GIA go na 2 tygodnie - slownie 14 dni - zaledwie wystawila za burte a potem wrota nawet do swojej sypialni otworzyla. Pliis, troszke realizmu. Jaka on kare w ogole poniosl? Dla mnie zadnej. Nawet grozby rozwodu, nawet slowo o wyprowadzce nie padlo - czego ma sie bac, czego zalowac?

Jesli cichodajka jest tylko i wylacznie do popukania sobie w wolnym czasie miedzy narada a lanczykiem, to po kiego ma sie do jakiejkolwiek wyprowadzac. Z deszczu pod rynne? A sam? Owszem, wolnosc i swoboda jest ale jest i status rozwodnika, lajzy, faceta niestatecznego, niestabilnego, obciazonego alimentami itp. No i jak juz pisalam - kto sie o Misia biednego zatroszczy jesli sam zamieszka w jakiejs kawalerce, kto ugotuje, upierze, przytuli? A cichodajki sa mu tylko do bzykania potrzebne, nie do slubu i nie do milosci. Tak ciezko zrozumiec jego preferencje? Nawet w swietle tych 30 wyhaczonych na portalu erotycznym bab?


Mussuka:

- wystawiałam go za drzwi nie raz ( impulsywna jestem również )
- słowo ROZWÓD miał wyłuszczone co najmniej kilkanaście razy
- nie piorę w ogóle, a od roku raczej obiadków pod nos nie dostaje
- taa ma długi, wszystko jest na mnie ( ale to wszystko to miejsce zamieszkania, oszczędności, samochód to dużo ? chyba nie. Żadnych willi w Puerto Rico wink
- zarabia tyle, że może sam się spokojnie utrzymać i jeszcze mu pewnie zostanie
- wreszcie WOLNOŚĆ ! nikt nie oskarża, nie wypytuje, nie inwigiluje. I ogłoszeń może sobie biedak nastukać ile wlezie !
- piszesz status łajzy ...Hm a jaki status teraz ma wśród moich bliskich ? dlaczego Mussuka nie chciałby tego zmienić ? dlaczego nie chciałby wystartować od nowej karty ? z nową przyjaciółką i nowymi znajomościami ?
I w końcu naprawdę nie lepiej byłoby być z kimś kto ciągle nie marudzi, w czyich oczach ciągle nie widzi się tego bólu ??
( hehe zaraz to tak wyłuszczę, że się chłop sam spakuje wink

Mussuka nie chcę i nie bawię się w jego adwokata.
Chcę Wam tylko podkreślić, bo w końcu ze mną nie mieszkacie, że m naprawdę NIE MA TERAZ RÓŻOWO. I to nie są ciepłe kapcie Mussuka.
Fakt, ja naprawdę teraz jestem zmasakrowana, i chyba fizycznie teraz najbardziej się to na mnie odbija. Zresztą wahania nastrojów mam też straszne.  Zatem m:
odprowadza codziennie małą do szkoły, choć godzinowo pasuje abym to ja ją zaprowadzała
często jest tak że teraz padam po pracy, więc pobawię się z córą albo coś wspólnie zrobimy a m w tym czasie wychodzi z psem, myje podłogi czy też robi zakupy.
Wrócimy do tego tematu, chce o tym porozmawiać ? rozmawia, choć często ja naprawdę nie przebieram w słowach, znosi wszystko.
Naprawdę nie mogę mu teraz odmówić tego, że się nie stara.

Pytasz jaką karę ponosi ? Echh ponosi. Ja tego nie przemilczałam. I to nie jest tak, że tutaj u mnie to wszystko się nie dzieje, że on nie ma wywalone tego co ja czuję, myślę.
Ja widzę, że jest mu ciężko z tym co zrobił. Widzę. No chyba, że źle patrzę znowu albo mam przeterminowane szkła kontaktowe wink

890

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:
kachna66 napisał/a:
Tarantella napisał/a:

Nie odnoszę wrażenia, żeby ktokolwiek próbował okazać Gii brak szacunku albo zmienić jej decyzję, kachna. Może jedynie spowodować, żeby była to decyzja w pełni świadoma. Uwzględniająca również te najmroczniejsze zakamarki, o których Ty też piszesz – zaburzenia i to, że brak logiki i przewidywalności jego zachowań jest czymś, z czym będzie musiała się ew. zmierzyć w przyszłości. Wbrew pozorom cały czas jesteśmy z Gią. Ten pan nam lotto.

Ja to wszystko wiem i nikogo nie posądzam o brak szacunku, czy złe zamiary.
Ale moje doświadczenia z tego forum są takie ,  że te zdradzone ratujące małżeństwo nie są rozumiane  przez te które wykopały zddradzacza. I w tym kontekście tego  mówię żeby uszanować decyzję.

Mussu, ja nie mam wątpliwości że Gii jest potrzebna terapia , albo jakaaś grupa wspascia  i stawiam na S-anonn .

Nie trzeba rozumieć czyichś decyzji, żeby rozumieć jego stan i w ramach zwykłej empatii, towarzyszyć mu w procesie. Towarzyszenie nie zakłada przecież tylko kiwania głową. Wchodzimy w interakcję, podrzucamy coś wynikającego z naszych doświadczeń, czasem rozśmieszymy, czasem zatrwożymy, czasem jest na subtelnie, czasem na do-bólu-szczerze, ale… czy nie tak właśnie wygląda grupa wsparcia?

Forum niewiele ma wspólnego z grupą wsparcia, odgrywa pewną rolę w procesie wychodzenia z dołka, ale naprawdę niewielką. U mnie odegrało pewną rolę, i dobrze że się pojawiło, ale nie pomogło mi w wychodzeniu ztego g..........na, a wrecz przeciwnie.
Zasady działąnia grup wsparcia są takie
1. każdy mówi tylko o sobie,,nie mowimy my, wy tylko ja.
2.każdy mówityle ile chce, na ile jest gotowy,i o czym chce.
3.nie udziela się dobrych rad, bo  takich nie ma.
4. swojej wypowiedzi nie można odnosić do innych osób,czy do ich wypowiedzi.
5. nie oceniamy, nie krytykujemy, nie wyrażamy swojego zdania na temat innych.
Jak sama widzisz wszystkie te zasady nie są stosowane na forum.

891

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Gia,
myślę, że nie powinnaś juz za bardzo słuchać rad innych osób. Jakis ogląd sytuacji masz.
Juz chyba czas abyś sama zadała sobie pytanie - czego chcesz.
I kiedy znajdziesz odpowiedź to rób wszystko, aby to osiągnąć  i nad tym się zastanawiaj.
Jeśli odpowiedź brzmi - chcę się rozwieść to przygotuj się do rozwodu,
jeśli brzmi - chcę zostać to przygotuj się do pełnego wejścia na nowo w związek.

Na pewno nie powinna ona brzmieć - chce aby było tak , jak dawniej, bo tak już nie będzie
i może dobrze. Bo jednak w tamtej bajce byla tez zawarta zdrada, jakaś iluzja, że wszystko było cudownie.
Powodzenia

892

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Obawiam się, kachna, że robimy offtop ale zaryzykuję odpowiedź.

Modele grup wsparcia są bardzo różne. Stacjonarne, wirtualne, otwarte, zamknięte, skupiające osoby na tym samym albo na zróżnicowanym poziomie zaawansowania, religijne, bezwyznaniowe, długoterminowe lub doraźne, ze wsparciem psychologów (ekspertów) lub wspierających bliskich bądź bez ich udziału. Jak kto się zorganizuje.

O ile mi wiadomo, nie ma jednego kompendium ani szkoły wyznaczającej nienaruszalne kryteria ich funkcjonowania. Chyba jedyną tak naprawdę sztywną jest zasada działania w dobrej wierze i zasada poufności. Miarą jest skuteczność w wychodzeniu z problemu, wokół którego grupa się zebrała, poprzez umożliwienie otwartego mówienia o swoich emocjach i zmniejszenie uczucia wyobcowania.

W zależności od danej grupy przyjmowane są obowiązujące w niej zasady – grupa zawiera tzw. kontrakt (ustny lub pisemny). Są grupy, w których obowiązuje kontrakt zawierający takie zasady, o których pisałaś Ty. Są też takie, w których nie ma zakazu udzielania informacji zwrotnej, doradzania, komentowania itd. W takich grupach inni uczestnicy są niejako „lustrem” – ich reakcje pozwalają na weryfikację własnych przekonań, często zafałszowanych przez przeżywane emocje. Na forum dyskusyjnym niepisany kontrakt grupy wsparcia siłą rzeczy zakłada dyskusję oraz ryzyko tego, że możemy się zetknąć wizjami świata odmiennymi od naszych. Czerpanie z odmienności poszerza spektrum możliwości i poradzenia sobie z problemem.

Że zacytuję obecną tu kiedyś Zazdrość: Forum może pomóc na tyle, na ile ktoś chce sam sobie pomoc.

893 Ostatnio edytowany przez kachna66 (2015-11-07 03:30:13)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:

Obawiam się, kachna, że robimy offtop ale zaryzykuję odpowiedź.

Modele grup wsparcia są bardzo różne. Stacjonarne, wirtualne, otwarte, zamknięte, skupiające osoby na tym samym albo na zróżnicowanym poziomie zaawansowania, religijne, bezwyznaniowe, długoterminowe lub doraźne, ze wsparciem psychologów (ekspertów) lub wspierających bliskich bądź bez ich udziału. Jak kto się zorganizuje.

O ile mi wiadomo, nie ma jednego kompendium ani szkoły wyznaczającej nienaruszalne kryteria ich funkcjonowania. Chyba jedyną tak naprawdę sztywną jest zasada działania w dobrej wierze i zasada poufności. Miarą jest skuteczność w wychodzeniu z problemu, wokół którego grupa się zebrała, poprzez umożliwienie otwartego mówienia o swoich emocjach i zmniejszenie uczucia wyobcowania.

W zależności od danej grupy przyjmowane są obowiązujące w niej zasady – grupa zawiera tzw. kontrakt (ustny lub pisemny). Są grupy, w których obowiązuje kontrakt zawierający takie zasady, o których pisałaś Ty. Są też takie, w których nie ma zakazu udzielania informacji zwrotnej, doradzania, komentowania itd. W takich grupach inni uczestnicy są niejako „lustrem” – ich reakcje pozwalają na weryfikację własnych przekonań, często zafałszowanych przez przeżywane emocje. Na forum dyskusyjnym niepisany kontrakt grupy wsparcia siłą rzeczy zakłada dyskusję oraz ryzyko tego, że możemy się zetknąć wizjami świata odmiennymi od naszych. Czerpanie z odmienności poszerza spektrum możliwości i poradzenia sobie z problemem.

Że zacytuję obecną tu kiedyś Zazdrość: Forum może pomóc na tyle, na ile ktoś chce sam sobie pomoc.

Nie będę negować tego co piszesz, ale ja nie spotkałam się z grupą w której nie było opisaanych  wcześniej zasad. A mam trochę doświadczenia:
1grupa dla współuzależninych prowadzona przez psychologa.
2.warsztaty rozwoju osobistego.
3 grupa  samopomocowa 12-krokowa.
4 . trenning autogenny Schultza
I  owszem uczestnnicy są lustrem, ale nie ich reakcje na moje przężyvcia, nigdy nie weryfikowałam swoich przekonań na podstawie tego co ktoś o mnie mówił na grupie , bo  nie mówił.  Ale istnieje  odstępstwo od tej zasady , dzieje się to wtedy gdy uczestnik  sam poprosi o radę  czy opinię. NIe jeden raz doświadczyłam przeglądana sie  w tym lustrze , ale po drugiej stronie nie było ani moich przeżyć, ani opinii innych na mój temat, tam były przeżycia innych osób  w których siebie  odnajdywałam. Pamiętam jak  tego doświadczyłam pierwszy raz, jeda z dziewczyn opowiadała jak pół dnia  przeszukiwała dom , zeby znaleźć wódę , którą m alkoholik gdzieś ukrył, pomyślałam, że mi było szkoda czasu. I ledwo o tym pomyślaąm , zoobaczyłam siebie ślęczącą przed starym kompem m ,aby odkryć dowody winy mojego m. To  jest lustro o któryym piszesz,a  które ja znam..
Te zasadypowodują, że każdy uczestnik czuje się bezpieczny, nieoceniany i akceptowany, co jest szczególnie ważne w początkowym okresie. I zgodzę się z Zazdrością ale podłączę to jej zdaanie pod grupy wsparcia.
Natomiast moim zdaniem forum nie spełnia kryteriów grupy, czy  terapii, nie wróć , u mnie nie spełnia , ani nie spełniało. Co nie znaczy że mi nie pomogło,  odegrało inną rolę , bardzo  ważną dla mnie, ale nie pomogło mi wykaraskać się z czarnej du....y, a przynajmniej w bardzo niewielkim stopniu.
Co nie znaczy że ta mają wszyscy, to moje doświadczenia i moje zdanie.
Oczywiście dopuszczam możliwość istnienia grup o których piszesz, ale ja nie słyszałam o takixch.

894

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

W poprzednim poście napisałaś, że forum Ci nie pomogło, a wręcz przeciwnie. Moje doświadczenia z forum są odmienne.

Chociaż nie jestem zwolenniczką zaciężnego przebywania na forum (ani też w żadnej grupie wsparcia, bo żadna grupa za nas życia nie przeżyje), to uważam, że ta grupa, której miałam szczęście być uczestniczką na forum, spisała się na medal. Kiedy ta formuła się dla mnie wyczerpała i wyszłam z forum – wyszłam wzbogacona o nową wiedzę i nowe przyjaźnie. Ja i owe przyjaźnie uznajemy, że wszelkie kryteria dla kryzysowej grupy wsparcia zostały spełnione. Nie oczekiwałyśmy, że ktoś tu rozwiąże i załatwi za nas pewne sprawy. Może dlatego się nie zawiodłyśmy.

Ja w ciągu sześciu kryzysowych miesięcy dostałam taką bombę informacji zwrotnej, z tak różnorodnym temperamentem podaną, że było z czego wybierać, żeby dalej samej nad tym pracować. Były też słowa boleśnie otrzeźwiające, ale nigdy nie poczułam się osobiście dotknięta, bo oceniana była moja sytuacja i moje zaburzone jej widzenie, a nie ja personalnie.

To samo dzieje się tu. Jeśli ktokolwiek jest oceniany, to nie Gia tylko jej mąż i jego zachowania. Przy założeniu, że nie traktujemy ich jak jedno ciało (bo nim być przestało), każdy ma prawo powiedzieć, co myśli o jego modus operandi, który doprowadził Gię do tego konkretnego stanu. Odnoszę wrażenie, że najbardziej nawet ostry komentarz jaki tu padnie, nie będzie w stanie w większym stopniu pozbawić jej poczucia bezpieczeństwa i wyrządzić jej większej krzywdy, niż zrobił to jej mąż. A nawet jeśli ktoś uraził autorkę, to nie robi tego w złej wierze, podczas gdy działania jej męża były INTENCJONALNE. Na domiar, jeśli Gia powie tu, że sobie czegoś nie życzy, wydaje mi się, że zostanie to uszanowane lub, w skrajnych przypadkach, jak to już się tu zdarzyło, uczestnik zostanie zbanowany. W przypadku męża Gii natomiast, nawet jej ostre veto sprzed roku nie zostało uszanowane i nie powstrzymało go od dalszego jej krzywdzenia.

Gia wraca na forum i wyraźnie artykułuje prośbę o pomoc (czasem nawet o przysłowiowe kopnięcie w tyłek), a w ślad za tym pojawiają się Ci, którzy chcą ją wesprzeć opinią albo radą. To oznacza, że obowiązujący tu, choć może nie idealny, ukształtowany spontanicznie „kontrakt”,  jednak jakieś walory terapeutyczne spełnia. Jeśli przestanie – Gia przestanie tu pisać i poszuka innych form wsparcia. Co też będzie prawidłowym odruchem bo, i tu w zupełności zgadzam się z horses, Gia ma już wystarczający ogląd sytuacji, żeby nie musieć już nikogo pytać o radę, żeby zacząć wychodzić z impasu. Czego jej z całego serca życzę.

895

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:

W poprzednim poście napisałaś, że forum Ci nie pomogło, a wręcz przeciwnie. Moje doświadczenia z forum są odmienne.

Chociaż nie jestem zwolenniczką zaciężnego przebywania na forum (ani też w żadnej grupie wsparcia, bo żadna grupa za nas życia nie przeżyje), to uważam, że ta grupa, której miałam szczęście być uczestniczką na forum, spisała się na medal. Kiedy ta formuła się dla mnie wyczerpała i wyszłam z forum – wyszłam wzbogacona o nową wiedzę i nowe przyjaźnie. Ja i owe przyjaźnie uznajemy, że wszelkie kryteria dla kryzysowej grupy wsparcia zostały spełnione. Nie oczekiwałyśmy, że ktoś tu rozwiąże i załatwi za nas pewne sprawy. Może dlatego się nie zawiodłyśmy.

Ja w ciągu sześciu kryzysowych miesięcy dostałam taką bombę informacji zwrotnej, z tak różnorodnym temperamentem podaną, że było z czego wybierać, żeby dalej samej nad tym pracować. Były też słowa boleśnie otrzeźwiające, ale nigdy nie poczułam się osobiście dotknięta, bo oceniana była moja sytuacja i moje zaburzone jej widzenie, a nie ja personalnie.

To samo dzieje się tu. Jeśli ktokolwiek jest oceniany, to nie Gia tylko jej mąż i jego zachowania. Przy założeniu, że nie traktujemy ich jak jedno ciało (bo nim być przestało), każdy ma prawo powiedzieć, co myśli o jego modus operandi, który doprowadził Gię do tego konkretnego stanu. Odnoszę wrażenie, że najbardziej nawet ostry komentarz jaki tu padnie, nie będzie w stanie w większym stopniu pozbawić jej poczucia bezpieczeństwa i wyrządzić jej większej krzywdy, niż zrobił to jej mąż. A nawet jeśli ktoś uraził autorkę, to nie robi tego w złej wierze, podczas gdy działania jej męża były INTENCJONALNE. Na domiar, jeśli Gia powie tu, że sobie czegoś nie życzy, wydaje mi się, że zostanie to uszanowane lub, w skrajnych przypadkach, jak to już się tu zdarzyło, uczestnik zostanie zbanowany. W przypadku męża Gii natomiast, nawet jej ostre veto sprzed roku nie zostało uszanowane i nie powstrzymało go od dalszego jej krzywdzenia.

Gia wraca na forum i wyraźnie artykułuje prośbę o pomoc (czasem nawet o przysłowiowe kopnięcie w tyłek), a w ślad za tym pojawiają się Ci, którzy chcą ją wesprzeć opinią albo radą. To oznacza, że obowiązujący tu, choć może nie idealny, ukształtowany spontanicznie „kontrakt”,  jednak jakieś walory terapeutyczne spełnia. Jeśli przestanie – Gia przestanie tu pisać i poszuka innych form wsparcia. Co też będzie prawidłowym odruchem bo, i tu w zupełności zgadzam się z horses, Gia ma już wystarczający ogląd sytuacji, żeby nie musieć już nikogo pytać o radę, żeby zacząć wychodzić z impasu. Czego jej z całego serca życzę.

Forum nie spełniło u mnie roli terapeutycznej, ale nie mogę powiedzieć, że nic mi nie dało. Również wyszłaam z niego z nowymi przyjaźniami, trwającymi do dziś.  Było miejsceem gdzie mogłam się pożalić pooszukiwać siebie i powiedzieć sobie troche prawd i mimo , że wiem, ze nie wszystko w tym było dobre, to na pewno było mi potrzebne. I jak cię czytam, to myślę że ja bardziej niz Ty przejmowałam się ostrymi nazwijmy to uwagami w moim kierunku, które najzwyczajniej w świecie mnie dołowały i  wkurzały. Dziś wwiem, że powód był we mnie nie w tych komentarzach, czy osobach je wypowiadających, ale wtedy czułam inaczej, a z uczuciami którymi nie potrafiłam sobie wtedy radzić, cięszko dyskutować. Idlatego opuściłam forum i z perspektywy wiem że to była dobra decyzja. Ale fajnie, że komuś to pomaga.

896 Ostatnio edytowany przez malablondi08 (2015-11-07 18:38:55)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Droga Autorko zainteresowal mnie Twoj post i przeczytałam ten wątek prawie jednym tchem
Muszę Ci napisać że niestety współczuję Tobie i tego co przezywasz pewnie do dziś i muszę napisać też ze doskonale Cię rozumiem.
Otóż mój Szanowny małż też rok temu postanowił znaleźć sobie powiernice od serca czego skutki przeżywam do dziś i emocjonalnie psychicznie jestem już tym bardzo zmęczona ..
Dlatego myślę że rozumiem Cię bardzo dobrze wiem co czulas i jakie emocje temu towarzyszą
Napisz jak Ci się teraz układa

897 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-11-09 00:06:11)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:

W poprzednim poście napisałaś, że forum Ci nie pomogło, a wręcz przeciwnie. Moje doświadczenia z forum są odmienne.

Chociaż nie jestem zwolenniczką zaciężnego przebywania na forum (ani też w żadnej grupie wsparcia, bo żadna grupa za nas życia nie przeżyje), to uważam, że ta grupa, której miałam szczęście być uczestniczką na forum, spisała się na medal. Kiedy ta formuła się dla mnie wyczerpała i wyszłam z forum – wyszłam wzbogacona o nową wiedzę i nowe przyjaźnie. Ja i owe przyjaźnie uznajemy, że wszelkie kryteria dla kryzysowej grupy wsparcia zostały spełnione. Nie oczekiwałyśmy, że ktoś tu rozwiąże i załatwi za nas pewne sprawy. Może dlatego się nie zawiodłyśmy.

Ja w ciągu sześciu kryzysowych miesięcy dostałam taką bombę informacji zwrotnej, z tak różnorodnym temperamentem podaną, że było z czego wybierać, żeby dalej samej nad tym pracować. Były też słowa boleśnie otrzeźwiające, ale nigdy nie poczułam się osobiście dotknięta, bo oceniana była moja sytuacja i moje zaburzone jej widzenie, a nie ja personalnie.

To samo dzieje się tu. Jeśli ktokolwiek jest oceniany, to nie Gia tylko jej mąż i jego zachowania. Przy założeniu, że nie traktujemy ich jak jedno ciało (bo nim być przestało), każdy ma prawo powiedzieć, co myśli o jego modus operandi, który doprowadził Gię do tego konkretnego stanu. Odnoszę wrażenie, że najbardziej nawet ostry komentarz jaki tu padnie, nie będzie w stanie w większym stopniu pozbawić jej poczucia bezpieczeństwa i wyrządzić jej większej krzywdy, niż zrobił to jej mąż. A nawet jeśli ktoś uraził autorkę, to nie robi tego w złej wierze, podczas gdy działania jej męża były INTENCJONALNE. Na domiar, jeśli Gia powie tu, że sobie czegoś nie życzy, wydaje mi się, że zostanie to uszanowane lub, w skrajnych przypadkach, jak to już się tu zdarzyło, uczestnik zostanie zbanowany. W przypadku męża Gii natomiast, nawet jej ostre veto sprzed roku nie zostało uszanowane i nie powstrzymało go od dalszego jej krzywdzenia.

Gia wraca na forum i wyraźnie artykułuje prośbę o pomoc (czasem nawet o przysłowiowe kopnięcie w tyłek), a w ślad za tym pojawiają się Ci, którzy chcą ją wesprzeć opinią albo radą. To oznacza, że obowiązujący tu, choć może nie idealny, ukształtowany spontanicznie „kontrakt”,  jednak jakieś walory terapeutyczne spełnia. Jeśli przestanie – Gia przestanie tu pisać i poszuka innych form wsparcia. Co też będzie prawidłowym odruchem bo, i tu w zupełności zgadzam się z horses, Gia ma już wystarczający ogląd sytuacji, żeby nie musieć już nikogo pytać o radę, żeby zacząć wychodzić z impasu. Czego jej z całego serca życzę.


Dziewczyny smile
odnośnie forum, zdanie mam takie jak właściwie przed napisaniem tutaj pierwszego mojego postu, bowiem przez kilka miesięcy tylko czytałam..
Uważam, że formuła takiego forum jest w stanie pomóc, a może bardziej spojrzeć na dany problem inaczej, szerzej, z zupełnie innej perspektywy. Podpowie, doradzi, ale też trzeba się liczyć z tym, ze znajdą się osoby które mogą "przywalić z grubej rury"
Mimo, że uważam się za wrażliwca, nie pamiętam komentarzy które mnie dotknęły bardzo personalnie. Tak mogłam się powkurzać czasami wink

Jednak opinia psychologów u których ja byłam jest taka, że na żadne forum nie powinno się wchodzić, bo to nie pomoże a wręcz zaszkodzi. JA się po czasie nie zgadzam. Mnie pomogło, pomogło też z tej strony że ja jednak jestem osobą która wyrzuca z siebie, nie kumuluje, typowy choleryk cholera wink Zatem wyrzucałam i doprawdy dziwie się czasem, że wytrzymywałyście.
Dziwie się też, że miałam tyle wypowiedzi pod swoim wpisem, no ale to chyba przez te wyjątkowo brutalne akrobacje mojego m.

Tarantella, ogląd sytuacji już mam, fakt. Co zrobię dalej raczej już wiem. Będę się z tym męczyć ? Znając swoja porąbaną wink psyche, myślę, że czasami tak. Nie gwarantuje, że jeszcze nie będziecie się musiały ze mną użerać, bo nie wiem przecież co przyniesie czas..

Mam jedno życie, mam też jedno serce i gdybym się nim nie kierowała nie byłabym sobą..
Zatem odpowiedź już ZNACIE.

Ściskam Was mocno:*

898

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Ja Ciebie Gia równie mocno smile

Mam tylko jedną uwagę. Mnie moja terapeutka NIGDY nie sugerowała, że nie powinnam uczestniczyć w forum a nawet rozmawiać o swoim problemie z przyjaciółką (co, o ile pamiętam padło w Twojej terapii). To kwestia szacunku do tzw. reszty świata i założenie, że wiedza akademicka i praktyka życiowa tych, którzy poradzili sobie z traumą (albo zwyczajnie dobrze Ci życzą) powinny się uzupełniać, a nie monopolizować.

Powodzenia, a głównie równowagi i ukojenia Ci życzę.

899

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:

Ja Ciebie Gia równie mocno :)

Mam tylko jedną uwagę. Mnie moja terapeutka NIGDY nie sugerowała, że nie powinnam uczestniczyć w forum a nawet rozmawiać o swoim problemie z przyjaciółką (co, o ile pamiętam padło w Twojej terapii). To kwestia szacunku do tzw. reszty świata i założenie, że wiedza akademicka i praktyka życiowa tych, którzy poradzili sobie z traumą (albo zwyczajnie dobrze Ci życzą) powinny się uzupełniać, a nie monopolizować.

Powodzenia, a głównie równowagi i ukojenia Ci życzę.

Ja również nie spotkałem się z tym aby terapeuta cokolwiek sugerował.  Dobry terapeuta pozwala abym sama mogła dojść do tego co mi pasuje.  Gia może warto poszukać innego psychologa ?

900

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:
Tarantella napisał/a:

Ja Ciebie Gia równie mocno smile

Mam tylko jedną uwagę. Mnie moja terapeutka NIGDY nie sugerowała, że nie powinnam uczestniczyć w forum a nawet rozmawiać o swoim problemie z przyjaciółką (co, o ile pamiętam padło w Twojej terapii). To kwestia szacunku do tzw. reszty świata i założenie, że wiedza akademicka i praktyka życiowa tych, którzy poradzili sobie z traumą (albo zwyczajnie dobrze Ci życzą) powinny się uzupełniać, a nie monopolizować.

Powodzenia, a głównie równowagi i ukojenia Ci życzę.

Ja również nie spotkałem się z tym aby terapeuta cokolwiek sugerował.  Dobry terapeuta pozwala abym sama mogła dojść do tego co mi pasuje.  Gia może warto poszukać innego psychologa ?


Dla mnie to też było dziwne. Podczas pierwszej wizyty wspólne z m ( terapia ) poszliśmy do psychoterapeuty, a ten jak mnie wysłuchał to strzelił mi mowę jak to niedobrze, że w ogóle ten temat z przyjaciółkami poruszam...bo one tego nie przeszły ...bo to ..bo tamto...Tylko z nim ! Tylko z nim mam rozmawiać ! hehe nieźle. facet brał 130 zł za 50 min to chyba bym poszła z torbami jakbym tak musiała do niego co chwilę latać !
Albo inaczej. Trzymałabym wszystko w sobie, aby raz na tydzień móc u niego na wizycie w ogóle się odezwać..
Nie ...paranoja jak dla mnie..

A już internet, forum ?? ! facet prawie drgawek dostał wink hehe " ja w internecie mogę być piękną brunetką" - jak mi wyjaśniał. Kreacja i tyle ! A fe !

Skapitulowałam zatem po 3 spotkaniach wink

Późniejsze doświadczenia gdzie chodziłam już sama do kobiety tym razem, nie były lepsze.

kachna:) chyba sobie z tym tematem dam spokój, już mi zwyczajnie kasy i nerwów szkoda.

901

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Gia, dobry terapeuta potrafi dotrzeć do naprawdę ważnych miejsc w psychice.
Jak wśród wszystkich fachowców - są różni, ale nie rezygnowałabym. Ty nadal, tyle czasu, nie skorzystałaś z dobrodziejstwa terapii kryzysowej. Czyli takiej, która kończy się w momencie uzyskania równowagi.

902

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:

Gia, dobry terapeuta potrafi dotrzeć do naprawdę ważnych miejsc w psychice.
Jak wśród wszystkich fachowców - są różni, ale nie rezygnowałabym. Ty nadal, tyle czasu, nie skorzystałaś z dobrodziejstwa terapii kryzysowej. Czyli takiej, która kończy się w momencie uzyskania równowagi.


Tarantella, tylko problemem jest dla mnie zaczynanie tego od początku, opowiadanie od podstaw, rozgrzebywanie, w momencie kiedy wylałabym żeby to wszystko we mnie się już uciszyło...

Oczywiście wiem, że jak w każdym zawodzie tak i tu pewnie są "perełki" i mogłabym w końcu trafić do kogoś "kumatego" kto mógłby mi pomóc smile tylko znalezienie tego kumatego już takie proste nie jest.

903

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Jeśli mogę. smile
Przeczytaj w Internecie na temat terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach.

904

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Wielokropek napisał/a:

Jeśli mogę. smile
Przeczytaj w Internecie na temat terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach.


A poczytam smile dzięki Wielokropek smile

905

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

GIA
Usprawiedliwiasz meża, próbujesz tłumaczyć jak się teraz stara... a co Ci po tym? zmieni to coś? to co się już stało już się nie odstanie. No teraz się stara, jak nabroił to się stara a jakie ma wyjście? Zadajesz pytanie po co on to robi? Ano po to, żeby było tak jak kiedyś.... Ty wiesz jak było cudownie przed zdradami ( zanim się dowiedziałaś) i on wie jak było cudownie ( bo nie wiedziałaś) i on tak samo chce mieć spokój i sielankę jak kiedyś... Myśli, że jak teraz przez to przebrnie to znowu będzie tak jak kiedyś. Z toba jest najbardziej związany... tyle wsólnych lat a nie z jakąs cichodajką... On ma bardzo wiele do starcenia... super żonę. Naprawdę tego nie widzisz czy tylko udajesz? znam to wszystko z autopsji.... Mój niedoszły narzeczony po zdradzie też się bardzo starał... i wiesz tak samo probowalam sobie tlumaczyc " kurde jak on mnie musi kochac, skoro ja mu wywalam wiadro gówien na łeb a on dalej sie stara i myje te podlogi" hahah ale byłam glupia;p w głebi duszy nienawidziłam siebie, że z nim jestem, ale nie ptorafilam odejsc, bo byłam słaba... bo myslalam ze juz nikogo takiego nie poznam ( bo na wielu płaszczyznach był idealany dla mnie) i bałam się diametralnej zmiany życia...  Dlatego własnie kobiety zostają ze zdrajcami... bo są słabe... sad Romantyczki zaraz się tu odezwią, że kobiety ratują związek z miłości.... Miłość miłością..( pomijam juz kwestie tego gdzie ten małzonek ma waszą i miłośc i gdzie była jego miłość jak zdradzał) ale zasady w życiu też trzeba mieć, szanować się i żyć godnie. Wiesz jakie są zasady wśród np. bandziorów, w mafii, gdziekolwiek... jak raz zdradzisz i nakapujesz na psach to Cie nie ma! wylatujesz z grupy raz na zawsze, jestes pogoniony... nie ma sentymentów, nie ma skrupułow. Zdrada narodu kiedys kosztowała życie....  Co prawdziwi mężczyzni robią z kompanem który "zdradził"? Eliminują go, zyja wg zasad, kazdy je zna... Twoj maz tez je znal... tylko gdzie te prawdziwe kobiety, które twardo stąpają po ziemi i potrafią wyciągać konsekwencje? Taki facet juz na zawsze bedzie tylko nic niewartym zdrajcą... Szkoda mi Ciebie, ale życie niestety jest okrutne... trzeba liczyć na siebie.

906

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

ShiningStar, no tak, z tego co piszesz to najlepiej od razu faceta postawić zamiast tarczy na strzelnicy.

Małżeństwo to nie narzeczeństwo.

Zauważ, ze ludziom, zdarza sie nabroić,
ale dlatego są ludźmi, bo mogą, jeżeli chcą, wyciągać wnioski ze swoich błędów i zmieniać się.

Kara nie jest po to ,
żeby dać upust swoim emocjom,
ale po to żeby coś naprawić, zmienić.

Jeżeli mąż widzi jak bardzo nawalił, jak bardzo zranił i teraz staje na rzęsach żeby to odkręcić,
to uważasz,
że najlepsze co można zrobić, to dać teraz upust swoim emocjom i rozstrzelać go ?

Potem, kiedy już go nie będzie w życiu Gii, będzie już tylko lepiej  ?
A może jednak lepiej dać mu czas na udowodnienie swojej determinacji w ratowaniu małżeństwa ?

907

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Secondo
Jest sens w tym co piszesz, ale właśnie "małżeństwo to nie narzeczeństo"... to coś poważniejszego, to świadoma decyzja na całe życie... W małżeństwo nie wchodzi się z dnia na dzień.. ten osobnik płci męskiej miał wystarczająco dużo czasu, aby upewnić się czy jest to ta właściwa kobieta czy może kręcą go bardziej inne... świadomie jej się oświadczył. To dorosły człowiek świadom swoich czynów, on doskonale wiedział co robi i robił to z premedytacją...
" ludziom zdarza się nabroić" nabroić to może dzieciak w piaskownicy lub w domu rozsypując mąkę... w tym przypadku to co ten facet zrobił to KATASTROFA  w życiu GII. Ja tutaj nie mówię o żadnej karze... Mam bardziej na myśli odpowiedzialność i ponoszenie konsekwencji za swoje czyny... Konsekwencją tak perfidnej i długotrwałej zdrady powinien być koniec związku. Jej mąż przecież wiedział, że pod żadnym pozorem jego żona nie może dowiedzieć się o romansie bo będzie koniec... Podjął wyzwanie, brał to pod uwagę, więc może pora wypić nawarzone przez siebie piwo a nie chować głowę w piasek wyzywając kochankę od brzydkiej pizdy.... Czy będzie lepiej w życiu GII od kiedy go nie będzie? Dopóki z nim będzie na pewno się nie dowie... Nie dała sobie tej szansy...

908 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2015-11-30 05:48:50)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Elle88 napisał/a:

Gia_79, szkoda Ciebie kobito. Jak ja dobrze znam 'ten typ' - krasomówca i romantyk (no ten list od niego, który wkleiłaś na pierwszych stronach - legendarny wink)

Ale tu nie o sam fakt zdrady chodzi, bo to wbrew pozorom da się czasem jeszcze przepracować -poczytaj wątek kasi80. Przy okazji zobacz jak tam wszystko "wyszło", a raczej jak mąż sam jej o wszystkim powiedział. Dlaczego? Bo go to gniotło i zwyczajnie miał jakieś przebłyski przyzwoitości. Wiedział, że jak to pójdzie za daleko to go to zeżre od środka.

A u Ciebie chodzi nie tyle o sam fakt zdrady, co brak empatii u Twego męża. On tego samego dnia potrafił 'cmoknąć Cię w czółko', a za chwilę był w hotelu i trzepał się, wiadomo z kim. Po czym wracał do Ciebie, jakby nigdy nic. Nawet mu powieka nie drgnęła.
To jest w tym wszystkim najstraszniejsze, że on potrafi totalnie wyłączyć emocje. A to oznacza, że potrafi też świetnie grać.

Też tak uważam.

Do tego niezależnie czy będziesz z nim dalej czy nie to jednak myślę, że nadal trochę go idealizujesz. Powinnaś sobie zdać sprawę, że są ludzie, którzy świetnie udają. Piękne słowa, wsparcie, ale wszystko jak wystudiowane tak naprawdę, można się nabrać, ale u nich to nie jest tak prawdziwe i np za plecami zdradzają. Ciężko się domyślić, ale są też tacy ludzie. Wtedy dla mnie to jacy są dla swoich kobiet to iluzja, a nawet jak nie, to nie warto być z nimi, skoro zdradzają. Powinni być singlami całe życie, jeśli nie potrafią inaczej. No i tak może być z Twoim mężem, nie że musi, ale może i spróbuj przyjąć to do wiadomości. Lepsze to niż mówić, że na pewno nie. On zdradził Cię, a przy tym nadal był dla Ciebie czuły, spędzał z Tobą czas, kłamie w żywe oczy, skąd więc wiesz, że kiedyś też nie kłamał w żywe oczy i nie zdradzał? Skąd wiesz, że skoro teraz był aktorem, to że wtedy nie był? Ktoś kto jest uczciwy nie zmienia się tak w aktora, który tak kłamie albo bardzo rzadko, ale jednak gdyby to był tylko raz, to myślę, że zachowywałby się inaczej, okazywałby to wszystko czynami, bo wiedziałby, że piękne słowa, jakieś wiersze wręcz to nie pasują do tej sytuacji i tego co zrobił. Sama pisałaś jak przeczytałam, na początku, że kiedyś był na portalu erotycznym, ale wybaczyłaś, więc widzisz jego ciągnie do zdrady i raczej to jednorazowe nie było. Może sama nie możesz wybaczyć, bo podświadomie czujesz, że on taki jest, tylko nie chcesz się do tego przyznać. Nie da się ufać takiej osobie, jeśli taki jest i wtedy moim zdaniem bycie razem dalej nie jest dobre.

No i doczytałam teraz, że pokazuje, że nie ma już nic do ukrycia, stara się. Tylko czas pokaże czy to na chwilę i na pokaz czy naprawdę. Dlatego niezależnie od decyzji nie słuchaj czułych słówek tylko, a patrz na czyny. Jeżeli minie więcej czasu i wszystko będzie faktycznie wskazywało, że jest w porządku, to może tak będzie tylko czy Ty będziesz potrafiła mu zaufać? Zrobił dużo złego w Waszym związku, a jeśli nie zaufasz, to udanego związku nie będzie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest raczej możliwe aż takie zaufanie jak było, gdy zdrady nie było, ale też nie może to być ciągła nieufność, bo wtedy to nie ma sensu.

909

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Wracam tutaj w momentach zwątpienia…kiedy jakiś drobiazg znowu przypomni mi tamte chwile, albo kiedy sama znowu wpadnę w spiralę swoich myśli..

Zamknęłam  zdradę do pudełka z napisem „NIE OTWIERAĆ”..pudełko jest spore, w środku jest milion niewygodnych pytań, krążących pytań, niewypowiedzianego bólu..
Czasem są dni..tygodnie.. kiedy w ogóle o tym pudełku nie pamiętam..
Czasem jednak czuję, że je mam, że ciąży mi taki bagaż którego nie potrafiłam strawić..

Zapytacie teraz mnie dlaczego to pudełko takie duże ? Co z tymi psychologiami, co z tymi rozmowami, ze sobą, z nim, o mnie, o nim, o nas ?
I wiecie, że z czasem im więcej wiedziałam tym więcej miałam do zamykania ?
Bo czasem nie można wszystkiego wyjaśnić, przegadać, zrozumieć..

W trakcie upychania tego mojego bagażu dowiedziałam się jak bardzo dominuje u mnie STRACH, jak bardzo zamknęłam swoje małżeństwo w pięknych ramach i długo nie chciałam się tego wizerunku puścić. Romantyczna miłość do grobowej deski. Kpina ? Nie. Taka moja złota ramka od 10 lat..
Pozbyłam się zatem tej ramki i na ten czas nie wiem jaką nową ramkę wstawić..

A może nie wstawiać, może żyć z dnia na dzień bez oczekiwań ? Bo jeśli nie będzie oczekiwań to nie będzie też rozczarowania ? Można zatem tak ? Czy potrafiłabym ..?

Pytań ..mnóstwo pytań mam teraz.

Zapytacie gdzie jest progres w tym wszystkim ?
Jest. Te pytania w końcu kieruję do SAMEJ SIEBIE.

ps.
Pozdrawiam wszystkie osóbki które mnie wspierały i które jeszcze ten mój wątek kojarzą wink)

910

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Pamiętam. smile I proszę: nie wstawiaj swego (ani czyjegokolwiek innego) życia w jakiekolwiek ramki. Ramki mają to do siebie, że są sztywne, nie ulegają rozciągnięciu i co rusz jakiś fragment z niego wystaje. A jak wystaje, to gwałty! rety!, twórca ramki usiłuje wtłoczyć owe fragmenty w sztywną ramkę. A życie, jak to zycie, ma w odwłoku jakiekolwiek ramki. tongue


Trzymam kciuki. smile

Posty [ 846 do 910 z 913 ]

Strony Poprzednia 1 12 13 14 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024