GIA_79 napisał/a:
Ale NIE ZDRADZAM ponieważ takie mam ZASADY.
NIE RANIĘ, ponieważ nie chcę żeby najbliższe osoby cierpiały przeze mnie.
NIE ZDRADZIŁABYM nawet teraz, a może inaczej WŁAŚNIE TERAZ, bo to wszystko napawa mnie WSTRĘTEM.
(
Nie zdradzasz bo kochasz, on zdradził, bo nie ma bladego pojęcia co znaczy kochać.
Kochać to wybierać dobro drugiego człowieka, on wybierał tylko to co dobre i przyjemne dla niego. To czysty egoizm. A egoizm to zaprzeczenie miłości.
Wiele można wybaczyć jak się kogoś kocha, nawet i zdradę, będącą chwilą zapomnienia, taką głupią słabością.
Ale czy można wybaczyć to co zrobił Twój mąż - to że z Tobą na rocznicy w hotelu i to kocham w oczy, a potem do kochanki?
Przecież on to musiał zaplanować, to nie było w chwili uniesienia, zapomnienia czy pomroczności jasnej.
Gia ja Tobie z serca współczuję, bo miałaś pecha zakochać się w mężczyźnie, który nie potrafi kochać, nikogo.
I to widać po jego czynach, bo tylko na fakty patrzy się w takich przypadkach.
Uczucia rozmydlają obraz a liczą się fakty.
Co to za człowiek, który wybiera dobro własnej dupy, a nie liczy się z Twoimi uczuciami, mało tego on nie liczy się z cierpieniem waszej córki.
A to dla mnie byłoby już za wiele. Jeśli kocham to wybieram szczęście własnego dziecka, własnej żony, a nie własnej dupy.
Ja nikomu nie pozwoliłabym zranić dziecka, nawet ojcu.
Powinnaś stanąć przed sobą w prawdzie i wybrać. Czy chcesz się męczyć z kimś dla kogo jak widać Twoje uczucia nie mają znaczenia. Czy może w tym przypadku warto odpuścić, dać sobie czas na przeżycie tej straty, na poukładanie wszystkiego od nowa, na nowe lepsze życie u boku mężczyzny, który potrafi kochać. Jesteś młoda i piękna. Nie marnuj sobie życia, żyjąc bez miłości.
Człowiek ma potrzebę kochać i być kochanym, ja nie umiałabym i nie chciałabym bez tego żyć.
Co ma w życiu sens jak nie miłość?
Tylko u Ciebie, to tylko Ty kochasz.
I żeby było jasne, jestem za ratowaniem związku, za dawaniem szansy, za walką o dobro rodziny, za poświęcaniem się dla dzieciom, ale nie w przypadku kiedy mąż traktuje żonę w taki sposób jak Twój. To uwłacza Twojej godności.
Gia, ty nie masz sobie nic do zarzucenia, kochałaś, byłaś wierna, chciałaś ratować, nawet chyba wybaczyłaś. Zresztą nie ma takiego powodu dla którego można zdradzić małżonka. Mogłabyś nawet i heterą być, a on nie miałby prawa. Ma prawo odejść jak nie kocha i nie męczyć siebie i nie oszukiwać drugiego, bo ten drugi ma prawo do miłości, a nie do życia w iluzji.
A tym sexem, to nie zawracaj sobie głowy. Co z tego, że miałaś większy temperament. Prawdziwy facet wiedziałby co z tym fantem zrobić, spodobała mi się w tym względzie wypowiedz faceta na którymś forum, coś w tym stylu, "żebym na pysk miał paść to kobieta ma być zaspokojona, a po weekendzie ma chodzić okrakiem" i wiesz co, on chodził na siłownię, latał do apteki i łykał wspomagacze, dlatego że dbał o potrzeby swojej żony, bo ją kochał.
I powiem Ci jeszcze że mnie i mojemu mężowi to 19 lat wiatr w oczy wiał. Zawsze pod górkę. Było tak ciężko ze przez 8 lat nie sypialiśmy ze sobą (tak wiem nie uwierzysz). Ale żadne z nas nie zdradziło, bo żadne nie przestało kochać. Bo czy w zdrowiu czy chorobie, czy w bogactwie czy biedzie, nie ważne byle razem być, bo u nas tak jak pisała Przyszłość jest komunia dusz i serc.
I tego Tobie z całego serca życzę.
Jeśli zdecydujesz się z nim zostać to na pewno musi podjąć długofalową terapię, bo jak widać nie zdaje sobie sprawy z tego co zrobił, ponieważ jest niedojrzały emocjonalnie. Sam sobie nie poradzi.
Pracy będzie ogrom. Czy warto, to się dopiero okaże, teraz tego przewidzieć nie można.
Ja szansę dałabym mu wtedy gdy miałabym pewność, że te zdrady to były z powodu tego, że sam sobie chłop nie radzi i potrzebuje pomocy.
Tu jednak tak z boku patrząc, kłamał od początku (patrz portale randkowe, pytam się kto mając świeżo poślubioną małżonkę szuka dodatkowych podniet?), mataczył i kłamał przez cały czas trwania romansu, kłamał i oszukiwał ciebie i córkę za każdy razem gdy z nią był.
Ja w takiej sytuacji, nigdy bym nie uwierzyła w ani jedno jego słowo. Tak z boku patrząc to zawodowy łgarz. On nadal będzie Cie zdradzał, jak tylko sprawa przycichnie, bo taki jest i był od zawsze tylko Ty tego nie widziałaś. Nie Twoja wina że nie widziałaś, skąd miałaś wiedzieć skoro kamuflaż opanował do perfekcji. Ja nie pozwoliłabym się takiemu człowiekowi palcem dotknąć. Dziewczyno on ci ukradł 10 lat życia. Tego się nie wybacza, to się kara, bo jak inaczej można wychować człowieka, jak pokazać co dobre a co złe? Z Twoim mężem trzeba jak z dzieckiem, trzeba by było go dopiero wychować, żeby wyszedł na ludzi.
To jest tylko mój punkt widzenia, osoby po przejściach, ale nie zdradzonej (może tylko jeszcze nie zdradzonej).