Aleksandra2121 napisał/a:Ilona3407 napisał/a:Dokladnie. Popelnilas duzy blad, ale bardzo duzy plus dla Ciebie ze chcesz sie do niego przyznac. Znam osobiscie dziewczyne ktora byla w takiej samej sytuacji jak Ty, ale z tym wyjatkiem ze nie powiedziala nic partnerowi. Jej corka ma 3 latka, a oszukiwany ojciec zyl do niedawna w nieswiadomosci, zaczal cos podejzewac i zrobil testy... Oczywiscie corka nie jego... Teraz mamusia chodzi i placze jak on mogl zostawic ja z 3 dzieci ( dwoje miala z innych zwiazkow) ze jak mogl ja zwyzywac itp. Przekonana jest ze ona nie ponosi zadnej winy, ze to on jest ten zly. Po latach nie ma juz czego ratowac, bo zranila go podwojnie. Nie daj dopuscic do takiej sytuacji
Napewno nie dam tym bardziej,że już zraniłam go oszukując
wrabiając w dziecko będzie to szok dla niego bo już widzę jego minę.
Do dziś się zastanwia łam co z tym zrobić,ale jednak uznałam,że powiem.
Bo powiem ci,że on i tak jakoś zawsze miał w życiu pod górkę.
I wolę mu się przynać,aby również nie dopuścić do takiej smajej sytuacji co ta dziewczyna.Widzę, że tu małe kółko adoracji powstaje, spijacie sobie z dzióbków etc.
Ilona (najpierw do ciebie) autorka nie popełniła dużego błędu. Ona popełniła KATASTROFALNY BŁĄD. Będę to powtarzał jak mantrę, ale ja tak traktuję zdradę: Ona dokonała ZBRODNI na swoim związku...W takich kategoriach należy rozpatrywać ten "błąd"!
To, co się zacznie dziać w umyśle i sercu tego człowieka, gdy dowie się, że najważniejszy dla niego człowiek, którego darzy bezwarunkową miłością nie jest "jego", a kobieta, której ufał i kochał stanie się żródłem jego niewyobrażalnych cierpień leży POZA GRANICAMI WASZEGO POJMOWANIA (to do was obu drogie panie). To żadne oskarżenie z mojej strony, jeno stwierdzenie faktu. Lepiej, by autorka zdawała sobie z tego sprawę jak będzie przygotowywała się na "nieprzyjemną" rozmowę. Zresztą stwierdznie "nieprzyjemna" to olbrzymi eufemizm. O wiele lepiej będzie pasowało słowo "wiwisekcja" na uczuciach tego faceta. Piszę to jako mąż i ojciec. Dreszcze mnie przechodzą, jak czytam takie historie...
Co do ciebie autorko, to daję plusik malutki za gotowość do przyznania się i przyjęcia konsekwencji. Tylko tyle mam dla ciebie, bo reszta nie nadaje się na publikację...
Aleksandro...nie pozdrawiam
Dziękuję za ten choćby malutki plusik.
Ja już nie wiem jak mam pisać ,że żałuję tego.
Wiem,że go zawiodę i będę w pełni go rozumiała.