Coś tak właśnie, można ew. ekspedycją w puszczę nazwać czy inną wyprawą prawie ekstremalną 
Ekstremum objawiło się .... przechodzeniem w te i nazad przez rzeczkę po jakichś dwóch żerdkach - jeden bąbel w ogóle uważał, że chyba przebiegnie i w ogóle "ale o co chodzi", ledwie za ramię przytrzymałam paskudę małą
Druga darła się wniebogłosy za każdym razem i moja psychika musiała koncentrować się na próbie nie słuchania tego wrzasku lamentującego. Ale nie przejść też się w jej mniemaniu nie dało - no jak to, reszta idzie, to ona nie?
Nie, to nie jest mój charakter, zdecydowanie ta nie zwracająca uwagi na nic "paskudka" jest bardziej do mnie podobna
Do tego kąpiel w lodowatej wodzie i wręcz nurkowanie... (nie, no ja dałam już za wygraną, wystarczy, że wlazłam, zresztą wyjąca część tandemu w wodzie też się darła i w kąpieli). Ubikacja a jakże dostępna - saperka w łapę i dalej w las
Dokładając usilne próby domycia czarnych stóp na koniec dnia i wytrzepywanie tony igliwia z zakamarków - to zdecydowanie był dzień leśnych ludzi
. Super 
Pomysł z gotowaniem jest very OK, zresztą skoro potrafimy gotować z przyjaciółmi, to prośba żeby zawsze kogoś nowego zaprosić, choć jedną nową osobę do towarzystwa - nie jest ani czymś radykalnym, ani niesamowitym. Zresztą każdy, dający się bez specjalnych przygotowań, pomysł na poznawanie ludzi jest fajny - może i Rossance podpasuje 
Ja mniej więcej właśnie wczoraj w podobny sposób w tym lesie wylądowałam - znajoma sprzed kilku lat wyciągnęła mnie do swoich znajomych
No to była chmara ludzi, których nie znam, na oczy nie widziałam, ale jest duże prawdopodobieństwo, że jeszcze zobaczę
A - zastrzegę, że nie stanowiłam "okazu" pomimo, iż samotna matka z dzieciakami, a towarzystwo w 95% sparowane
Mussu, też mi cholewcia chodzi po głowie jakaś tłuściutka uczta na wieczór..... Aromatyczna sosem i wielką michą surówek do tego... Może być zimne piwko do tych tłustości... Ha!
W kwestii owej pary - no to się chyba dobrali w jakiś sposób, skoro się spotykają? Ale jakoś po postach Rossanki mam jednak wrażenie, że ów rozwodnik nie zwróciłby na Rossanke uwagi...
Na szczęście
Zresztą i Rossanka sama myślę, że jeszcze bardziej by nie zwróciła...;)