pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 84 85 86 87 88 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5,526 do 5,590 z 8,335 ]

5,526

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Ja bym tam grzebnęła myślą w te niby przyjaźnie damsko-męskie Ross i zobaczyła co się w nich psuje, z której strony i z jakiej przyczyny. Taka opcja związku jest chyba najlepszą, najpewniejszą sukcesu, bo i grunt znany i można myśleć co zasadzić. smile

Wg mnie nic się nie psuje. Ja się przyjaźnie, z drugiej strony okazuje się, że nie chodziło o przyjaźń, tylko o coś więcej. Jak mówię, że nic z tego, że możemy się tylko przyjaźnić, kontakt się urywa.
Moim zdaniem to normalne, przecież można mieć wielu kolegów i  nie chcieć z nimi iść do lozka ( na tej zasadzie powinnam juz sypiac z kolegami z pracy, ze sprzedawcami z Agd, z moim listonoszem, z chlopakami z bazarku, ochraniarzami z marketu i innymi).Co innego partner.

OOO Kochana, pełen wachlarz kolegów big_smile big_smile

A co do przyjaźni, to niestety tak to przecież wygląda, jak jedna strona się zaangażuje, to deklaracja na "nie" kończy znajomość. Gdybym ja była na miejscu tego kawalera, zrobiłabym to samo, bo trudno z emocjami kalibru zauroczenia trwać przy dziewczynie, która mówi "ani kroku dalej". Nie wiem czy tak było właśnie. Kolegów, co się widuje ich w pracy, na bazarku (:D), czy z uśmiechniętym listonoszem, co mówi "Złociutka, liścik polecony dla panienki dzisiaj" spać przecież nie musisz. Też mam takich kurierów, panów z warsztatu, wykonawców budowlanych, z którymi się lubię i sobie fajnie pożartuję, ale chodzi o ludzi, z którymi widujesz się celowo (w kawiarni, kinie, na spacerze, rowerze, wakacjach, wpadnie na kawę pogadać itp.). Są tego typu w Twoim życiu? Oprócz tego przypadku, co się zawinął. Ale właściwie, co Ci nie odpowiadało w tym "zawijańcu"? Nie to, że namawiam, tylko pytam zwyczajnie.

Zobacz podobne tematy :

5,527

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Ja bym tam grzebnęła myślą w te niby przyjaźnie damsko-męskie Ross i zobaczyła co się w nich psuje, z której strony i z jakiej przyczyny. Taka opcja związku jest chyba najlepszą, najpewniejszą sukcesu, bo i grunt znany i można myśleć co zasadzić. smile

Wg mnie nic się nie psuje. Ja się przyjaźnie, z drugiej strony okazuje się, że nie chodziło o przyjaźń, tylko o coś więcej. Jak mówię, że nic z tego, że możemy się tylko przyjaźnić, kontakt się urywa.
Moim zdaniem to normalne, przecież można mieć wielu kolegów i  nie chcieć z nimi iść do lozka ( na tej zasadzie powinnam juz sypiac z kolegami z pracy, ze sprzedawcami z Agd, z moim listonoszem, z chlopakami z bazarku, ochraniarzami z marketu i innymi).Co innego partner.

OOO Kochana, pełen wachlarz kolegów big_smile big_smile

A co do przyjaźni, to niestety tak to przecież wygląda, jak jedna strona się zaangażuje, to deklaracja na "nie" kończy znajomość. Gdybym ja była na miejscu tego kawalera, zrobiłabym to samo, bo trudno z emocjami kalibru zauroczenia trwać przy dziewczynie, która mówi "ani kroku dalej". Nie wiem czy tak było właśnie. Kolegów, co się widuje ich w pracy, na bazarku (:D), czy z uśmiechniętym listonoszem, co mówi "Złociutka, liścik polecony dla panienki dzisiaj" spać przecież nie musisz. Też mam takich kurierów, panów z warsztatu, wykonawców budowlanych, z którymi się lubię i sobie fajnie pożartuję, ale chodzi o ludzi, z którymi widujesz się celowo (w kawiarni, kinie, na spacerze, rowerze, wakacjach, wpadnie na kawę pogadać itp.). Są tego typu w Twoim życiu? Oprócz tego przypadku, co się zawinął. Ale właściwie, co Ci nie odpowiadało w tym "zawijańcu"? Nie to, że namawiam, tylko pytam zwyczajnie.

Są tacy ludzie, to moje koleżanki. Z kolegami niechodze na piwo i rower sam na sam. Chyba, że to by była grupa.
W jednym co się zawinął nie pasowało mi to, że był dla mnie jak brat a chciał seksu. A ja przez sekundę o tym nie myślałam. Zabawne, spotkałam go na ulicy 20 lat później:D nadal jak brat.

5,528

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Z facetami przyjaźń jest trudna, bo zawsze przyjdzie ten czas, kiedy któraś ze stron przejdzie lub chce przejść emocjonalnie/fizycznie na inny poziom. Ale czy to źle, że tak jest? Dla tych co szukają, dobrze, bo kandydata mają sprawdzonego pod względem bycia normalsem i szansa, że taki związek się uda jakaś jest. Może kłopot, że nie czujesz tego pociągu do nich i tu jest pies pogrzebany. Pytanie czy to jest Twoja blokada (wynikająca z wychowania, doświadczeń czy co tam uważasz) czy Ci Panowie są jacyś aseksualni, albo inne a-? W moim przypadku zawsze te "przyjaźnie" kończyły się na propozycji związku, seksu czyli zacieśnienia relacji. Chyba, że mówimy o kumplowaniu się z gejem, to tutaj przyjaźń czysta jak łza i bez podtekstów wink.

+1 Evergreen pełna zgoda.

Rossanka: co do seksu..hmm na początku relacji to chyba tak, chyba się z tobą zgodzę ale potem..hmm
Powiem tak, z mojej perspektywy: Prędzej zrezygnował bym z seksu niż z swojej żony.
myślę że mogę wypowiedzieć sie tez w imieniu moich 3 przyjaciół:' że oni tez prędzej zrezygnowali by z seksu niż z swoich żon.
Partnerkę do seksu czy nawet do weekendowych wypadów można znaleźć bardzo łatwo. Dosłownie 5 min i jest
Ale przyjaciółki,partnerki,powierniczki nie znajdziesz czasem i przez cale życie.

A w drugą stronę? Żona chce seksu, a Ty nigdy nie czułeś do niej pociągu fizycznego, nawet przez myśl Ci to nie przyszło aby z nia isc do lozka ( przeciez nie kazda kobieta na swiecie Cie bedzie pociagac), ale ozeniles się z nią, bo byĺa dobrą koleżanką, oglądaliscie takie same filmy, prowadzili podobny tryb życia, wyznawali  podobne wartości, tylko nawet przez 5 minut Cię nie pociągała? Mimo tego zdecydowałeś się na ślub, teraz żona chce współżycia, niech będzie 3 razy w tygodniu. Albo 2. Co robisz, jak się zmuszasz czy oświadczasz jej, że z Twojej strony seksu nigdy nie będzie, bo nigdy Cię nie pociągała. Ona nalega na seks.

Wiesz co? wiem że moja zona by nie nalegała,  wiem że naprawdę dobrze trafiłem.
Ale czysto hipotetycznie? to tak zmuszał bym się. ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja.
Ogólnie zona miała większe libido niż ja.
Ona chciała 2x dziennie mi 1 zupełnie wystarczał, czasem nawet co 2 dzień nie było by źle.
Ale postanowiłem sam na sobie sprawdzić  te informacje że im częściej uprawiasz sex to ci libido rośnie.
I okazało sie to prawda, chyba 3 miesiące, nie pamiętam dokładnie teraz ale nie było to długo, może nawet krócej, i moje libido wyrównało się z żoną
I teraz sex jest na pobudkę i na dobry sen.

5,529

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

+1 Evergreen pełna zgoda.

Rossanka: co do seksu..hmm na początku relacji to chyba tak, chyba się z tobą zgodzę ale potem..hmm
Powiem tak, z mojej perspektywy: Prędzej zrezygnował bym z seksu niż z swojej żony.
myślę że mogę wypowiedzieć sie tez w imieniu moich 3 przyjaciół:' że oni tez prędzej zrezygnowali by z seksu niż z swoich żon.
Partnerkę do seksu czy nawet do weekendowych wypadów można znaleźć bardzo łatwo. Dosłownie 5 min i jest
Ale przyjaciółki,partnerki,powierniczki nie znajdziesz czasem i przez cale życie.

A w drugą stronę? Żona chce seksu, a Ty nigdy nie czułeś do niej pociągu fizycznego, nawet przez myśl Ci to nie przyszło aby z nia isc do lozka ( przeciez nie kazda kobieta na swiecie Cie bedzie pociagac), ale ozeniles się z nią, bo byĺa dobrą koleżanką, oglądaliscie takie same filmy, prowadzili podobny tryb życia, wyznawali  podobne wartości, tylko nawet przez 5 minut Cię nie pociągała? Mimo tego zdecydowałeś się na ślub, teraz żona chce współżycia, niech będzie 3 razy w tygodniu. Albo 2. Co robisz, jak się zmuszasz czy oświadczasz jej, że z Twojej strony seksu nigdy nie będzie, bo nigdy Cię nie pociągała. Ona nalega na seks.

Wiesz co? wiem że moja zona by nie nalegała,  wiem że naprawdę dobrze trafiłem.
Ale czysto hipotetycznie? to tak zmuszał bym się. ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja.
Ogólnie zona miała większe libido niż ja.
Ona chciała 2x dziennie mi 1 zupełnie wystarczał, czasem nawet co 2 dzień nie było by źle.
Ale postanowiłem sam na sobie sprawdzić  te informacje że im częściej uprawiasz sex to ci libido rośnie.
I okazało sie to prawda, chyba 3 miesiące, nie pamiętam dokładnie teraz ale nie było to długo, może nawet krócej, i moje libido wyrównało się z żoną
I teraz sex jest na pobudkę i na dobry sen.

Nie pisze o libido. Piszę o sytuacji, gdy żona nic a nic Cię nie pociąga fizycznie i nigdy nie pociągała.

5,530

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:

A w drugą stronę? Żona chce seksu, a Ty nigdy nie czułeś do niej pociągu fizycznego, nawet przez myśl Ci to nie przyszło aby z nia isc do lozka ( przeciez nie kazda kobieta na swiecie Cie bedzie pociagac), ale ozeniles się z nią, bo byĺa dobrą koleżanką, oglądaliscie takie same filmy, prowadzili podobny tryb życia, wyznawali  podobne wartości, tylko nawet przez 5 minut Cię nie pociągała? Mimo tego zdecydowałeś się na ślub, teraz żona chce współżycia, niech będzie 3 razy w tygodniu. Albo 2. Co robisz, jak się zmuszasz czy oświadczasz jej, że z Twojej strony seksu nigdy nie będzie, bo nigdy Cię nie pociągała. Ona nalega na seks.

Wiesz co? wiem że moja zona by nie nalegała,  wiem że naprawdę dobrze trafiłem.
Ale czysto hipotetycznie? to tak zmuszał bym się. ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja.
Ogólnie zona miała większe libido niż ja.
Ona chciała 2x dziennie mi 1 zupełnie wystarczał, czasem nawet co 2 dzień nie było by źle.
Ale postanowiłem sam na sobie sprawdzić  te informacje że im częściej uprawiasz sex to ci libido rośnie.
I okazało sie to prawda, chyba 3 miesiące, nie pamiętam dokładnie teraz ale nie było to długo, może nawet krócej, i moje libido wyrównało się z żoną
I teraz sex jest na pobudkę i na dobry sen.

Nie pisze o libido. Piszę o sytuacji, gdy żona nic a nic Cię nie pociąga fizycznie i nigdy nie pociągała.

Nie odpowiem Ci tak do końca na to pytanie.
Bo zona pociąga mnie jak cholera.
Tak jak pisałem ;"ale czysto hipotetycznie? to tak zmuszał bym się. ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja."
Gdyby żona kochała mnie, na każdym kroku czuł bym bym sie kochany, to że o mnie troszczy, jest moją przyjaciółką, partnerka życiową to tak zmuszał bym się do seksu nawet gdyby mnie nie pociągała fizycznie.
skopiuje to jeszcze raz bo to ważne :ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja

5,531

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Wiesz co? wiem że moja zona by nie nalegała,  wiem że naprawdę dobrze trafiłem.
Ale czysto hipotetycznie? to tak zmuszał bym się. ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja.
Ogólnie zona miała większe libido niż ja.
Ona chciała 2x dziennie mi 1 zupełnie wystarczał, czasem nawet co 2 dzień nie było by źle.
Ale postanowiłem sam na sobie sprawdzić  te informacje że im częściej uprawiasz sex to ci libido rośnie.
I okazało sie to prawda, chyba 3 miesiące, nie pamiętam dokładnie teraz ale nie było to długo, może nawet krócej, i moje libido wyrównało się z żoną
I teraz sex jest na pobudkę i na dobry sen.

Nie pisze o libido. Piszę o sytuacji, gdy żona nic a nic Cię nie pociąga fizycznie i nigdy nie pociągała.

Nie odpowiem Ci tak do końca na to pytanie.
Bo zona pociąga mnie jak cholera.
Tak jak pisałem ;"ale czysto hipotetycznie? to tak zmuszał bym się. ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja."
Gdyby żona kochała mnie, na każdym kroku czuł bym bym sie kochany, to że o mnie troszczy, jest moją przyjaciółką, partnerka życiową to tak zmuszał bym się do seksu nawet gdyby mnie nie pociągała fizycznie.
skopiuje to jeszcze raz bo to ważne :ale zaznaczam że to ja, nikt inny nie musi, nie chce żeby to zostało odebrane że trzeba.Jest to indywidualna decyzja

Jakbyś był na randce z niepociagająca Cię fizycznie kobietą miałbyś ochotę ją objąć i pocałować? Zrobiłbyś to?

5,532

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wiesz znów nie precyzyjnie Ci odpowiem.
Byłem na wielu randkach z pociągającymi mnie dziewczynami ale żadnej nie pocałowałem(mimo że chciały) ani nie objąłem bo cała resztę była  nieinteresująca (charakter, sposób bycia itp) ogólnie nie pocałował bym ani tym bardziej nie poszedł do łózka z kobieta na pierwszej randce. Po studiach tak postanowiłem i sie tego trzymałem.
Z kolei z żona, to ona zrobiła ten pierwszy krok, co mi się bardzo spodobało.
Wiec znów, czysto hipotetycznie.
Zależy która randka, zależy jak bym ją znał.
bo gdyby pojawiła mi sie w głowie myśl ze to jest świetna kobieta, dobry materiał na żonę i ze chciałbym się z nią zestarzeć, no i przede wszystkim widział ze ona jest zainteresowana i ze tego chce to tak pocałował bym ja, nawet gdyby mnie nie pociągała fizycznie.

5,533

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

W jednym co się zawinął nie pasowało mi to, że był dla mnie jak brat a chciał seksu. A ja przez sekundę o tym nie myślałam. Zabawne, spotkałam go na ulicy 20 lat później:D nadal jak brat.

No dobra, chociaż ciężko mi sobie taki związek "kazirodczy" wyobrazić, to wygląda na to, że jak ktoś wpadnie u Ciebie do worka: brat, kolega czy inna forma to z tego worka go już nie da się wyciągnąć? A wolny po tych 20 latach "ten brat"? smile
Pytam tylko, bo jak jest/był ktoś z kim możesz konie kraść (bo z bratem chyba można), czujesz się w jego towarzystwie dobrze i swobodnie (pytanie czy tak było w realu), tooo chęć na takiego kawalera może się pojawić później jeśli wejdziecie na inny poziom znajomości (nie tylko gadanie "co u mnie"), czyli zwyczajne spędzanie z sobą czasu 1+1, robienie czegoś ekscytującego wspólnie. Jeśli kawaler rozumny to postara się wzbudzić czułość. A 20 lat temu pragnęło się więcej tych motylków i innych, a teraz może być inaczej u Ciebie. Więcej stałości, pewności, spokojnego i niepośpiesznego tempa... nie wiem, znowu wymyślam.

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

5,534 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-05-25 20:17:53)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

A co? zakazany owoc smakuje najlepiej i te sprawy xd smile?

5,535

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

W jednym co się zawinął nie pasowało mi to, że był dla mnie jak brat a chciał seksu. A ja przez sekundę o tym nie myślałam. Zabawne, spotkałam go na ulicy 20 lat później:D nadal jak brat.

No dobra, chociaż ciężko mi sobie taki związek "kazirodczy" wyobrazić, to wygląda na to, że jak ktoś wpadnie u Ciebie do worka: brat, kolega czy inna forma to z tego worka go już nie da się wyciągnąć? A wolny po tych 20 latach "ten brat"? smile
Pytam tylko, bo jak jest/był ktoś z kim możesz konie kraść (bo z bratem chyba można), czujesz się w jego towarzystwie dobrze i swobodnie (pytanie czy tak było w realu), tooo chęć na takiego kawalera może się pojawić później jeśli wejdziecie na inny poziom znajomości (nie tylko gadanie "co u mnie"), czyli zwyczajne spędzanie z sobą czasu 1+1, robienie czegoś ekscytującego wspólnie. Jeśli kawaler rozumny to postara się wzbudzić czułość. A 20 lat temu pragnęło się więcej tych motylków i innych, a teraz może być inaczej u Ciebie. Więcej stałości, pewności, spokojnego i niepośpiesznego tempa... nie wiem, znowu wymyślam.

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

Tamten kolega żonaty już od 100 lat i dobrze. Pamiętam jak mówił, że się będzie żenić, ulzylo mi wtedy. Czułam się w jego towarzystwie swobodnie, mieliśmy bardzo dużo wspólnych zainteresowań, filmy, muzyka, książki.Teraz wiem, że to jest fajne, jak masz coś wspólnego z partnerem, ale to nie jest podstawą związku, że obydwoje lubicie koncerty plenerowe czy literaturę 19wieczną.
Czułam się z nim swobodnie jak z kuzynem. Tylko jakby kuzyn chciał mnie pocałować, to by mnie obrzydzalo. Takie coś Czułam z tym kolega gdy tylko wyobraziłam sobie intymna sytuację.
Jako 20 latka odwrotnie, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w gromy i błyskawice. Uważałam, że uczucie rodzi się pomału że zwykłej znajomości, ale się rodzi w którymś momencie. Bo jeśli mijają tygodnie, miesiące, spotkania są bardzo częste i nic- to nic z tego nie będzie.
Podziwiałam koleżanki, które po pierwszym spotkaniu już wiedziały, że to " ten". Miałam takie dwie  kolezanki, mężczyźni poznani w ten sposób są ich mężami, jeden związek trwa już prawie 20 lat, drugi 15.
Z resztą jakaś szalona nigdy nie byłam. Uważałam, że związek to przyjaźń, bezpieczeństwo i zaufanie, a seks jest gdzieś na końcu, że się nie liczy.
Po 20 latach przyznaje, że to był błąd. Seks jest w podstawie. Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się.

5,536

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

A co? zakazany owoc smakuje najlepiej i te sprawy xd smile?

Nie, drogi kolego, wręcz przeciwnie smile

5,537

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

A co? zakazany owoc smakuje najlepiej i te sprawy xd smile?

Nic z tych rzeczy. Tylko widziałam, że chce mnie objąć, siada zawsze blisko mnie, dotyka ręki, zaprasza do domu. A mnie tak nie pociągał że czułam się jak z bratem. Z resztą mieliśmy wtedy taką paczkę i w zasadzie z każdym czułam się jak z bratem oprócz jednego- ale tamtemu z kolei ja nie odpowiadałam.

5,538

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

W jednym co się zawinął nie pasowało mi to, że był dla mnie jak brat a chciał seksu. A ja przez sekundę o tym nie myślałam. Zabawne, spotkałam go na ulicy 20 lat później:D nadal jak brat.

No dobra, chociaż ciężko mi sobie taki związek "kazirodczy" wyobrazić, to wygląda na to, że jak ktoś wpadnie u Ciebie do worka: brat, kolega czy inna forma to z tego worka go już nie da się wyciągnąć? A wolny po tych 20 latach "ten brat"? smile
Pytam tylko, bo jak jest/był ktoś z kim możesz konie kraść (bo z bratem chyba można), czujesz się w jego towarzystwie dobrze i swobodnie (pytanie czy tak było w realu), tooo chęć na takiego kawalera może się pojawić później jeśli wejdziecie na inny poziom znajomości (nie tylko gadanie "co u mnie"), czyli zwyczajne spędzanie z sobą czasu 1+1, robienie czegoś ekscytującego wspólnie. Jeśli kawaler rozumny to postara się wzbudzić czułość. A 20 lat temu pragnęło się więcej tych motylków i innych, a teraz może być inaczej u Ciebie. Więcej stałości, pewności, spokojnego i niepośpiesznego tempa... nie wiem, znowu wymyślam.

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

Tamten kolega żonaty już od 100 lat i dobrze. Pamiętam jak mówił, że się będzie żenić, ulzylo mi wtedy. Czułam się w jego towarzystwie swobodnie, mieliśmy bardzo dużo wspólnych zainteresowań, filmy, muzyka, książki.Teraz wiem, że to jest fajne, jak masz coś wspólnego z partnerem, ale to nie jest podstawą związku, że obydwoje lubicie koncerty plenerowe czy literaturę 19wieczną.
Czułam się z nim swobodnie jak z kuzynem. Tylko jakby kuzyn chciał mnie pocałować, to by mnie obrzydzalo. Takie coś Czułam z tym kolega gdy tylko wyobraziłam sobie intymna sytuację.
Jako 20 latka odwrotnie, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w gromy i błyskawice. Uważałam, że uczucie rodzi się pomału że zwykłej znajomości, ale się rodzi w którymś momencie. Bo jeśli mijają tygodnie, miesiące, spotkania są bardzo częste i nic- to nic z tego nie będzie.
Podziwiałam koleżanki, które po pierwszym spotkaniu już wiedziały, że to " ten". Miałam takie dwie  kolezanki, mężczyźni poznani w ten sposób są ich mężami, jeden związek trwa już prawie 20 lat, drugi 15.
Z resztą jakaś szalona nigdy nie byłam. Uważałam, że związek to przyjaźń, bezpieczeństwo i zaufanie, a seks jest gdzieś na końcu, że się nie liczy.
Po 20 latach przyznaje, że to był błąd. Seks jest w podstawie. Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się.

według mnie nie.
Sa takie rzeczy które powiesz tylko mężowi/zonie  a nie powiesz tego nawet najlepszemu przyjacielowi.
bo zona/maż w hierarchii zaufania są wyżej.
nie będziesz układał/planował życia z przyjacielem.
Rożnica pomiędzy najlepszym przyjacielem a mężem to nie tylko sex.
nie zgodzę się tez z tobą ze sex jest w podstawie, tak jest ważny ale przyjaźń/partnerstwo/zaufanie/wspólne cele/wspólna wizja związku są o wile ważniejsze.
W końcu białe małżeństwa są i zawsze były.

5,539

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

No dobra, chociaż ciężko mi sobie taki związek "kazirodczy" wyobrazić, to wygląda na to, że jak ktoś wpadnie u Ciebie do worka: brat, kolega czy inna forma to z tego worka go już nie da się wyciągnąć? A wolny po tych 20 latach "ten brat"? smile
Pytam tylko, bo jak jest/był ktoś z kim możesz konie kraść (bo z bratem chyba można), czujesz się w jego towarzystwie dobrze i swobodnie (pytanie czy tak było w realu), tooo chęć na takiego kawalera może się pojawić później jeśli wejdziecie na inny poziom znajomości (nie tylko gadanie "co u mnie"), czyli zwyczajne spędzanie z sobą czasu 1+1, robienie czegoś ekscytującego wspólnie. Jeśli kawaler rozumny to postara się wzbudzić czułość. A 20 lat temu pragnęło się więcej tych motylków i innych, a teraz może być inaczej u Ciebie. Więcej stałości, pewności, spokojnego i niepośpiesznego tempa... nie wiem, znowu wymyślam.

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

Tamten kolega żonaty już od 100 lat i dobrze. Pamiętam jak mówił, że się będzie żenić, ulzylo mi wtedy. Czułam się w jego towarzystwie swobodnie, mieliśmy bardzo dużo wspólnych zainteresowań, filmy, muzyka, książki.Teraz wiem, że to jest fajne, jak masz coś wspólnego z partnerem, ale to nie jest podstawą związku, że obydwoje lubicie koncerty plenerowe czy literaturę 19wieczną.
Czułam się z nim swobodnie jak z kuzynem. Tylko jakby kuzyn chciał mnie pocałować, to by mnie obrzydzalo. Takie coś Czułam z tym kolega gdy tylko wyobraziłam sobie intymna sytuację.
Jako 20 latka odwrotnie, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w gromy i błyskawice. Uważałam, że uczucie rodzi się pomału że zwykłej znajomości, ale się rodzi w którymś momencie. Bo jeśli mijają tygodnie, miesiące, spotkania są bardzo częste i nic- to nic z tego nie będzie.
Podziwiałam koleżanki, które po pierwszym spotkaniu już wiedziały, że to " ten". Miałam takie dwie  kolezanki, mężczyźni poznani w ten sposób są ich mężami, jeden związek trwa już prawie 20 lat, drugi 15.
Z resztą jakaś szalona nigdy nie byłam. Uważałam, że związek to przyjaźń, bezpieczeństwo i zaufanie, a seks jest gdzieś na końcu, że się nie liczy.
Po 20 latach przyznaje, że to był błąd. Seks jest w podstawie. Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się.

według mnie nie.
Sa takie rzeczy które powiesz tylko mężowi/zonie  a nie powiesz tego nawet najlepszemu przyjacielowi.
bo zona/maż w hierarchii zaufania są wyżej.
nie będziesz układał/planował życia z przyjacielem.
Rożnica pomiędzy najlepszym przyjacielem a mężem to nie tylko sex.
nie zgodzę się tez z tobą ze sex jest w podstawie, tak jest ważny ale przyjaźń/partnerstwo/zaufanie/wspólne cele/wspólna wizja związku są o wile ważniejsze.
W końcu białe małżeństwa są i zawsze były.

Na tej zasadzie to mogę mieszkać z koleżanką  będziemy się przyjaźnić, wspierać, chodzić na zakupy i rozmawiać o makijażu, albo dyskutować na poważne tematy. Koleżanka to nie partner, nie mąż.

5,540 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-05-25 20:37:11)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

A co? zakazany owoc smakuje najlepiej i te sprawy xd smile?

Nie, drogi kolego, wręcz przeciwnie smile

Abstrahując od tematu i kompletnie innej beczki

Swoja droga w POP kulturze japońskiej jest tego masa.
I nie mowie o porno.
Tylko o nowelkach/książkach czy anime. które normalnie lecą w tv, przed 22.
Jak byłem w Japonii to widziało się parę
Że siostra zakochuje się w bracie, no ale ze to brat to nie mogą być razem, potem się dowiaduje ze albo on albo ona sa adoptowani no i zaczynają się ich uczuciowe perypetie.
Słabe to/nudne i przewidywalne ale trochę tego jest
"kompleks siostry/brata" jest tam mocno uwidaczniany

5,541

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tamten kolega żonaty już od 100 lat i dobrze. Pamiętam jak mówił, że się będzie żenić, ulzylo mi wtedy. Czułam się w jego towarzystwie swobodnie, mieliśmy bardzo dużo wspólnych zainteresowań, filmy, muzyka, książki.Teraz wiem, że to jest fajne, jak masz coś wspólnego z partnerem, ale to nie jest podstawą związku, że obydwoje lubicie koncerty plenerowe czy literaturę 19wieczną.
Czułam się z nim swobodnie jak z kuzynem. Tylko jakby kuzyn chciał mnie pocałować, to by mnie obrzydzalo. Takie coś Czułam z tym kolega gdy tylko wyobraziłam sobie intymna sytuację.
Jako 20 latka odwrotnie, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w gromy i błyskawice. Uważałam, że uczucie rodzi się pomału że zwykłej znajomości, ale się rodzi w którymś momencie. Bo jeśli mijają tygodnie, miesiące, spotkania są bardzo częste i nic- to nic z tego nie będzie.
Podziwiałam koleżanki, które po pierwszym spotkaniu już wiedziały, że to " ten". Miałam takie dwie  kolezanki, mężczyźni poznani w ten sposób są ich mężami, jeden związek trwa już prawie 20 lat, drugi 15.
Z resztą jakaś szalona nigdy nie byłam. Uważałam, że związek to przyjaźń, bezpieczeństwo i zaufanie, a seks jest gdzieś na końcu, że się nie liczy.
Po 20 latach przyznaje, że to był błąd. Seks jest w podstawie. Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się.

według mnie nie.
Sa takie rzeczy które powiesz tylko mężowi/zonie  a nie powiesz tego nawet najlepszemu przyjacielowi.
bo zona/maż w hierarchii zaufania są wyżej.
nie będziesz układał/planował życia z przyjacielem.
Rożnica pomiędzy najlepszym przyjacielem a mężem to nie tylko sex.
nie zgodzę się tez z tobą ze sex jest w podstawie, tak jest ważny ale przyjaźń/partnerstwo/zaufanie/wspólne cele/wspólna wizja związku są o wile ważniejsze.
W końcu białe małżeństwa są i zawsze były.

Na tej zasadzie to mogę mieszkać z koleżanką  będziemy się przyjaźnić, wspierać, chodzić na zakupy i rozmawiać o makijażu, albo dyskutować na poważne tematy. Koleżanka to nie partner, nie mąż.

właśnie,
ale męża od kolegi nie rozróżnia się sexem.

5,542

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

A co? zakazany owoc smakuje najlepiej i te sprawy xd smile?

Nie, drogi kolego, wręcz przeciwnie smile

Abstrahując od tematu i kompletnie innej beczki

Swoja droga w POP kulturze japońskiej jest tego masa.
I nie mowie o porno.
Tylko o nowelkach/książkach czy anime. które normalnie lecą w tv, przed 22.
Jak byłem w Japonii to widziało się parę
Że siostra zakochuje się w bracie, no ale ze to brat to nie mogą być razem, potem się dowiaduje ze a
lbo on albo ona sa adoptowani no i zaczynają się ich uczuciowe perypetie.
Słabe to/nudne i przewidywalne ale trochę tego jest
"kompleks siostry" jest tam mocno uwidaczniany

To w koreanskich serialach big_smile
Ale tam chodzi o to, że nie wiedzą, że są rodzeństwem, bo zostali rozdzieleni w dzieciństwie.
Nie chodzi o sytuację, gdy rodzeństwo dorasta razem.
Aż mnie ciarki przeszły. Obrzydliwe.

5,543

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

według mnie nie.
Sa takie rzeczy które powiesz tylko mężowi/zonie  a nie powiesz tego nawet najlepszemu przyjacielowi.
bo zona/maż w hierarchii zaufania są wyżej.
nie będziesz układał/planował życia z przyjacielem.
Rożnica pomiędzy najlepszym przyjacielem a mężem to nie tylko sex.
nie zgodzę się tez z tobą ze sex jest w podstawie, tak jest ważny ale przyjaźń/partnerstwo/zaufanie/wspólne cele/wspólna wizja związku są o wile ważniejsze.
W końcu białe małżeństwa są i zawsze były.

Na tej zasadzie to mogę mieszkać z koleżanką  będziemy się przyjaźnić, wspierać, chodzić na zakupy i rozmawiać o makijażu, albo dyskutować na poważne tematy. Koleżanka to nie partner, nie mąż.

właśnie,
ale męża od kolegi nie rozróżnia się sexem.

Trochę tak. Z mężem sypiasz, a z kolegą nie. Jak to sobie wyobrażasz mąż w domu, a ja sypiam z kolegą z pracy, a potem ze znajomym z Agd, a potem ze znajomym z kursu rysunku, na koniec z kolega ze studiów, który okazuje się mieszka na osiedu obok i jest sam.

5,544

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Tamten kolega żonaty już od 100 lat i dobrze. Pamiętam jak mówił, że się będzie żenić, ulzylo mi wtedy. Czułam się w jego towarzystwie swobodnie, mieliśmy bardzo dużo wspólnych zainteresowań, filmy, muzyka, książki.Teraz wiem, że to jest fajne, jak masz coś wspólnego z partnerem, ale to nie jest podstawą związku, że obydwoje lubicie koncerty plenerowe czy literaturę 19wieczną.
Czułam się z nim swobodnie jak z kuzynem. Tylko jakby kuzyn chciał mnie pocałować, to by mnie obrzydzalo. Takie coś Czułam z tym kolega gdy tylko wyobraziłam sobie intymna sytuację.
Jako 20 latka odwrotnie, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w gromy i błyskawice. Uważałam, że uczucie rodzi się pomału że zwykłej znajomości, ale się rodzi w którymś momencie. Bo jeśli mijają tygodnie, miesiące, spotkania są bardzo częste i nic- to nic z tego nie będzie.
Podziwiałam koleżanki, które po pierwszym spotkaniu już wiedziały, że to " ten". Miałam takie dwie  kolezanki, mężczyźni poznani w ten sposób są ich mężami, jeden związek trwa już prawie 20 lat, drugi 15.
Z resztą jakaś szalona nigdy nie byłam. Uważałam, że związek to przyjaźń, bezpieczeństwo i zaufanie, a seks jest gdzieś na końcu, że się nie liczy.
Po 20 latach przyznaje, że to był błąd. Seks jest w podstawie. Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się.

sad szkoda, że żonaty. Ja też nie wierzyłam w gromy i miłość od pierwszego wejrzenia. To nie było dla mnie. Chociaż jeśli chodzi o strefę libido, to musiałam się bardzo powstrzymywać, bo mnie nosiło. Większość moich relacji budziło się powoli (nie to, że rok czy dwa, ale jakieś max pół roku). Niektóre były krótkie i gwałtowne, ale bez dramatów ani nawet motylków, czyste pragnienie i flirty. Obie strony zadowolone. Jeden był nawet taki, że zaczęło się od tego, że widział, że zakończyłam ten krótki i gwałtowny i postanowił zaskoczyć mnie i publicznie pocałować. Został spoliczkowany big_smile A potem jakoś poszło i byliśmy całkiem długo ze sobą, z przerwami. Mój przyszły mąż został wywalony na kopach, jak po pijaku zaczął się do mnie dobierać, a potem byliśmy razem 23 lata, bo się wystarał u mnie, nie ustępował. Ech, trochę tego było, i czy wtedy były jakieś chwilowe małe dramaty czy nie, to warto było... A moje prawdziwe wielkie zakochanie przyszło właśnie z czasem, właśnie z przyjaźni, a przy pierwszym pocałunku, prawie straciłam przytomność, to mnie wtedy kawaler pod ścianą podstawił, żebym nie padła i kontynuował ten proces big_smile Stare dobre czasy big_smile

5,545

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:

Na tej zasadzie to mogę mieszkać z koleżanką  będziemy się przyjaźnić, wspierać, chodzić na zakupy i rozmawiać o makijażu, albo dyskutować na poważne tematy. Koleżanka to nie partner, nie mąż.

właśnie,
ale męża od kolegi nie rozróżnia się sexem.

Trochę tak. Z mężem sypiasz, a z kolegą nie. Jak to sobie wyobrażasz mąż w domu, a ja sypiam z kolegą z pracy, a potem ze znajomym z Agd, a potem ze znajomym z kursu rysunku, na koniec z kolega ze studiów, który okazuje się mieszka na osiedu obok i jest sam.

źle zrozumiałaś
chodzi mi o to ze chęć uprawiania z kimś seksu nie jest(nie powinna być) przesłanka żeby za kogoś wyjść.
To ze ktoś staje się twoim mężem to nie jest zasługa sexu.

bo napisałaś coś takiego:

"Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się."

Według mnie totalnie sie mylisz jak pisałem:

"Sa takie rzeczy które powiesz tylko mężowi/zonie  a nie powiesz tego nawet najlepszemu przyjacielowi.
bo zona/maż w hierarchii zaufania są wyżej.
nie będziesz układał/planował życia z przyjacielem.
Rożnica pomiędzy najlepszym przyjacielem a mężem to nie tylko sex.
nie zgodzę się tez z tobą ze sex jest w podstawie, tak jest ważny ale przyjaźń/partnerstwo/zaufanie/wspólne cele/wspólna wizja związku są o wile ważniejsze.
W końcu białe małżeństwa są i zawsze były."

5,546

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tamten kolega żonaty już od 100 lat i dobrze. Pamiętam jak mówił, że się będzie żenić, ulzylo mi wtedy. Czułam się w jego towarzystwie swobodnie, mieliśmy bardzo dużo wspólnych zainteresowań, filmy, muzyka, książki.Teraz wiem, że to jest fajne, jak masz coś wspólnego z partnerem, ale to nie jest podstawą związku, że obydwoje lubicie koncerty plenerowe czy literaturę 19wieczną.
Czułam się z nim swobodnie jak z kuzynem. Tylko jakby kuzyn chciał mnie pocałować, to by mnie obrzydzalo. Takie coś Czułam z tym kolega gdy tylko wyobraziłam sobie intymna sytuację.
Jako 20 latka odwrotnie, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w gromy i błyskawice. Uważałam, że uczucie rodzi się pomału że zwykłej znajomości, ale się rodzi w którymś momencie. Bo jeśli mijają tygodnie, miesiące, spotkania są bardzo częste i nic- to nic z tego nie będzie.
Podziwiałam koleżanki, które po pierwszym spotkaniu już wiedziały, że to " ten". Miałam takie dwie  kolezanki, mężczyźni poznani w ten sposób są ich mężami, jeden związek trwa już prawie 20 lat, drugi 15.
Z resztą jakaś szalona nigdy nie byłam. Uważałam, że związek to przyjaźń, bezpieczeństwo i zaufanie, a seks jest gdzieś na końcu, że się nie liczy.
Po 20 latach przyznaje, że to był błąd. Seks jest w podstawie. Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się.

sad szkoda, że żonaty. Ja też nie wierzyłam w gromy i miłość od pierwszego wejrzenia. To nie było dla mnie. Chociaż jeśli chodzi o strefę libido, to musiałam się bardzo powstrzymywać, bo mnie nosiło. Większość moich relacji budziło się powoli (nie to, że rok czy dwa, ale jakieś max pół roku). Niektóre były krótkie i gwałtowne, ale bez dramatów ani nawet motylków, czyste pragnienie i flirty. Obie strony zadowolone. Jeden był nawet taki, że zaczęło się od tego, że widział, że zakończyłam ten krótki i gwałtowny i postanowił zaskoczyć mnie i publicznie pocałować. Został spoliczkowany big_smile A potem jakoś poszło i byliśmy całkiem długo ze sobą, z przerwami. Mój przyszły mąż został wywalony na kopach, jak po pijaku zaczął się do mnie dobierać, a potem byliśmy razem 23 lata, bo się wystarał u mnie, nie ustępował. Ech, trochę tego było, i czy wtedy były jakieś chwilowe małe dramaty czy nie, to warto było... A moje prawdziwe wielkie zakochanie przyszło właśnie z czasem, właśnie z przyjaźni, a przy pierwszym pocałunku, prawie straciłam przytomność, to mnie wtedy kawaler pod ścianą podstawił, żebym nie padła i kontynuował ten proces big_smile Stare dobre czasy big_smile

Super masz wspomnienia smile
Ja jak wiecie miałam jeden związek. Na początku też super. Potem ile się nameczylam aby to utrzymać. Prezenty, rezygnowanie że swoich potrzeb, bycie posłuszna, zgadzania się na wszystko, co zaowocowalo rym, że na koniec usłyszałam, że byłam za dobrą i się na wszystko zgadzałam. Myślałam, że tak trzeba  z resztą ile się tu czyta o burzliwych związkach, ludzie się kłócą, mają pretensje, stawiają na swoim, związki się sypią. Ja nie stawiałam na swoim i na wszystko się zgadzalam- jak widać taka postawa też nie działa pozytywnie na relacje.

5,547

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Nie, drogi kolego, wręcz przeciwnie smile

Abstrahując od tematu i kompletnie innej beczki

Swoja droga w POP kulturze japońskiej jest tego masa.
I nie mowie o porno.
Tylko o nowelkach/książkach czy anime. które normalnie lecą w tv, przed 22.
Jak byłem w Japonii to widziało się parę
Że siostra zakochuje się w bracie, no ale ze to brat to nie mogą być razem, potem się dowiaduje ze a
lbo on albo ona sa adoptowani no i zaczynają się ich uczuciowe perypetie.
Słabe to/nudne i przewidywalne ale trochę tego jest
"kompleks siostry" jest tam mocno uwidaczniany

To w koreanskich serialach big_smile
Ale tam chodzi o to, że nie wiedzą, że są rodzeństwem, bo zostali rozdzieleni w dzieciństwie.
Nie chodzi o sytuację, gdy rodzeństwo dorasta razem.
Aż mnie ciarki przeszły. Obrzydliwe.


A w Japońskich właśnie chodzi o to ze oni dorastają razem jak brat i siostra.
Brat albo siostra sie zakochuje, nic z tym nie robi bo to w końcu siostra albo brat
Na potem nagle dowiadują sie ze nie sa tak naprawdę rodzeństwem ze któreś z ich 2 jest adoptowane.
i zaczyna się romans/komedia

5,548

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Tak sobie tu gdybam tylko, bo nie wiem jak to było naprawdę z tym seksem u Ciebie i "brata" (ten seks z bratem powoduje moje ciarki teraz) smile Może powiedział:" mam ochotę, bzykniemy się?", bo to już nie brzmi dobrze wtedy.

A co? zakazany owoc smakuje najlepiej i te sprawy xd smile?

Nic z tych rzeczy. Tylko widziałam, że chce mnie objąć, siada zawsze blisko mnie, dotyka ręki, zaprasza do domu. A mnie tak nie pociągał że czułam się jak z bratem. Z resztą mieliśmy wtedy taką paczkę i w zasadzie z każdym czułam się jak z bratem oprócz jednego- ale tamtemu z kolei ja nie odpowiadałam.

No to mamy to. Emocje były gdzie indziej i kolega "brat" nie ekscytował, bo tamten patrzył, co chuć do niego była. Co Ty masz z tymi braćmi? Tym chłopaczary byłaś? Bo ja też z chłopakami się dobrze dogadywałam, tylko się okazywało, ze za mną jakoś latali czasami.

5,549

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Abstrahując od tematu i kompletnie innej beczki

Swoja droga w POP kulturze japońskiej jest tego masa.
I nie mowie o porno.
Tylko o nowelkach/książkach czy anime. które normalnie lecą w tv, przed 22.
Jak byłem w Japonii to widziało się parę
Że siostra zakochuje się w bracie, no ale ze to brat to nie mogą być razem, potem się dowiaduje ze a
lbo on albo ona sa adoptowani no i zaczynają się ich uczuciowe perypetie.
Słabe to/nudne i przewidywalne ale trochę tego jest
"kompleks siostry" jest tam mocno uwidaczniany

To w koreanskich serialach big_smile
Ale tam chodzi o to, że nie wiedzą, że są rodzeństwem, bo zostali rozdzieleni w dzieciństwie.
Nie chodzi o sytuację, gdy rodzeństwo dorasta razem.
Aż mnie ciarki przeszły. Obrzydliwe.


A w Japońskich właśnie chodzi o to ze oni dorastają razem jak brat i siostra.
Brat albo siostra sie zakochuje, nic z tym nie robi bo to w końcu siostra albo brat
Na potem nagle dowiadują sie ze nie sa tak naprawdę rodzeństwem ze któreś z ich 2 jest adoptowane.
i zaczyna się romans/komedia

To nie jest możliwe, że dorastając od kołyski z bratem/siostrą, wychowując sie w jednym domu zakochujecie się w sobie.
Jest wręcz odwrotnie, rodzeństwo na myśl o kontakcie seksualnym z rodzeństwem ma odruch wymiotny. Brat czy siostra to ktoś całkiem aseksualny.

5,550

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

A co? zakazany owoc smakuje najlepiej i te sprawy xd smile?

Nic z tych rzeczy. Tylko widziałam, że chce mnie objąć, siada zawsze blisko mnie, dotyka ręki, zaprasza do domu. A mnie tak nie pociągał że czułam się jak z bratem. Z resztą mieliśmy wtedy taką paczkę i w zasadzie z każdym czułam się jak z bratem oprócz jednego- ale tamtemu z kolei ja nie odpowiadałam.

No to mamy to. Emocje były gdzie indziej i kolega "brat" nie ekscytował, bo tamten patrzył, co chuć do niego była. Co Ty masz z tymi braćmi? Tym chłopaczary byłaś? Bo ja też z chłopakami się dobrze dogadywałam, tylko się okazywało, ze za mną jakoś latali czasami.

Nie wiem. Jesli pytasz o fizycznośc, to tamten jak tylko dotknął mojej ręki chociaż przypadkiem, to gorąco mi sie robiło. Jakby wtedy mnie pocałował, to chybabym zemdlała big_smile
A ten pierwszy to właśnie jak brat.
Nieenie byłam chłopaczarą. Przeciwnie, pamiętam długie włosy, smutne oczy, sukienki, kolczyki - taka mimoza byłam.

5,551

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:

To w koreanskich serialach big_smile
Ale tam chodzi o to, że nie wiedzą, że są rodzeństwem, bo zostali rozdzieleni w dzieciństwie.
Nie chodzi o sytuację, gdy rodzeństwo dorasta razem.
Aż mnie ciarki przeszły. Obrzydliwe.


A w Japońskich właśnie chodzi o to ze oni dorastają razem jak brat i siostra.
Brat albo siostra sie zakochuje, nic z tym nie robi bo to w końcu siostra albo brat
Na potem nagle dowiadują sie ze nie sa tak naprawdę rodzeństwem ze któreś z ich 2 jest adoptowane.
i zaczyna się romans/komedia

To nie jest możliwe, że dorastając od kołyski z bratem/siostrą, wychowując sie w jednym domu zakochujecie się w sobie.
Jest wręcz odwrotnie, rodzeństwo na myśl o kontakcie seksualnym z rodzeństwem ma odruch wymiotny. Brat czy siostra to ktoś całkiem aseksualny.

Masz racje.
W realu tak jest.
Ale na szczęście te ich produkcje to tylko fikcja.
Ktora z jakiegoś powodu, tamtejszemu odbiorcy się podoba.

5,552

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

rossanka, prosiłbym Ciebie, abyś dokładnie mi napisała co takiego przeszkadza Ci w mojej osobie i w jaki sposób Cię skrzywdziłem.

5,553

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

rossanka, prosiłbym Ciebie, abyś dokładnie mi napisała co takiego przeszkadza Ci w mojej osobie i w jaki sposób Cię skrzywdziłem.

Nie skrzywdziłes mnie bo Ci e nie znam osobiście.
Co mi przeszkadza, to nielogiczne wywody. Np kobieta wychodzi za mąż za Francuza - wniosek Polki lecą na obcokrajowców.

5,554

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

A w Japońskich właśnie chodzi o to ze oni dorastają razem jak brat i siostra.
Brat albo siostra sie zakochuje, nic z tym nie robi bo to w końcu siostra albo brat
Na potem nagle dowiadują sie ze nie sa tak naprawdę rodzeństwem ze któreś z ich 2 jest adoptowane.
i zaczyna się romans/komedia

To nie jest możliwe, że dorastając od kołyski z bratem/siostrą, wychowując sie w jednym domu zakochujecie się w sobie.
Jest wręcz odwrotnie, rodzeństwo na myśl o kontakcie seksualnym z rodzeństwem ma odruch wymiotny. Brat czy siostra to ktoś całkiem aseksualny.

Masz racje.
W realu tak jest.
Ale na szczęście te ich produkcje to tylko fikcja.
Ktora z jakiegoś powodu, tamtejszemu odbiorcy się podoba.

To dziwne. Może chodzi o bardzo młodych odbiorców.
Coś jak książki dla nastoletnich dziewcząt o romantycznej miłości. Czytałam coś w wieku 16 lat i wydawało mi się takie urocze i romatnyczne. Teraz pukam się w głowę, ale może to był taki wiek wink

5,555

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

rossanka, prosiłbym Ciebie, abyś dokładnie mi napisała co takiego przeszkadza Ci w mojej osobie i w jaki sposób Cię skrzywdziłem.

Nie skrzywdziłes mnie bo Ci e nie znam osobiście.
Co mi przeszkadza, to nielogiczne wywody. Np kobieta wychodzi za mąż za Francuza - wniosek Polki lecą na obcokrajowców.

Czyli uważasz, że jak Polka leci na Francuza to jednak jest to równoznaczne z tym, że nie leci na obcokrajowca, tak?
Coś pomieszałaś wink

5,556

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tamten kolega żonaty już od 100 lat i dobrze. Pamiętam jak mówił, że się będzie żenić, ulzylo mi wtedy. Czułam się w jego towarzystwie swobodnie, mieliśmy bardzo dużo wspólnych zainteresowań, filmy, muzyka, książki.Teraz wiem, że to jest fajne, jak masz coś wspólnego z partnerem, ale to nie jest podstawą związku, że obydwoje lubicie koncerty plenerowe czy literaturę 19wieczną.
Czułam się z nim swobodnie jak z kuzynem. Tylko jakby kuzyn chciał mnie pocałować, to by mnie obrzydzalo. Takie coś Czułam z tym kolega gdy tylko wyobraziłam sobie intymna sytuację.
Jako 20 latka odwrotnie, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w gromy i błyskawice. Uważałam, że uczucie rodzi się pomału że zwykłej znajomości, ale się rodzi w którymś momencie. Bo jeśli mijają tygodnie, miesiące, spotkania są bardzo częste i nic- to nic z tego nie będzie.
Podziwiałam koleżanki, które po pierwszym spotkaniu już wiedziały, że to " ten". Miałam takie dwie  kolezanki, mężczyźni poznani w ten sposób są ich mężami, jeden związek trwa już prawie 20 lat, drugi 15.
Z resztą jakaś szalona nigdy nie byłam. Uważałam, że związek to przyjaźń, bezpieczeństwo i zaufanie, a seks jest gdzieś na końcu, że się nie liczy.
Po 20 latach przyznaje, że to był błąd. Seks jest w podstawie. Bo jak nie ma seksu, to jest taki związek jak z koleżanką, siostrą, mężem kuzynki, sąsiadem czy uprzejmym znajomym sprzedawca w zaprzyjaźnionym sklepie, możemy się pokolegiwac i tyle. Związek od relacji jedynie koleżeńskiej różni się między innymi tym, że z kolegami nie sypia się.

sad szkoda, że żonaty. Ja też nie wierzyłam w gromy i miłość od pierwszego wejrzenia. To nie było dla mnie. Chociaż jeśli chodzi o strefę libido, to musiałam się bardzo powstrzymywać, bo mnie nosiło. Większość moich relacji budziło się powoli (nie to, że rok czy dwa, ale jakieś max pół roku). Niektóre były krótkie i gwałtowne, ale bez dramatów ani nawet motylków, czyste pragnienie i flirty. Obie strony zadowolone. Jeden był nawet taki, że zaczęło się od tego, że widział, że zakończyłam ten krótki i gwałtowny i postanowił zaskoczyć mnie i publicznie pocałować. Został spoliczkowany big_smile A potem jakoś poszło i byliśmy całkiem długo ze sobą, z przerwami. Mój przyszły mąż został wywalony na kopach, jak po pijaku zaczął się do mnie dobierać, a potem byliśmy razem 23 lata, bo się wystarał u mnie, nie ustępował. Ech, trochę tego było, i czy wtedy były jakieś chwilowe małe dramaty czy nie, to warto było... A moje prawdziwe wielkie zakochanie przyszło właśnie z czasem, właśnie z przyjaźni, a przy pierwszym pocałunku, prawie straciłam przytomność, to mnie wtedy kawaler pod ścianą podstawił, żebym nie padła i kontynuował ten proces big_smile Stare dobre czasy big_smile

Super masz wspomnienia smile
Ja jak wiecie miałam jeden związek. Na początku też super. Potem ile się nameczylam aby to utrzymać. Prezenty, rezygnowanie że swoich potrzeb, bycie posłuszna, zgadzania się na wszystko, co zaowocowalo rym, że na koniec usłyszałam, że byłam za dobrą i się na wszystko zgadzałam. Myślałam, że tak trzeba  z resztą ile się tu czyta o burzliwych związkach, ludzie się kłócą, mają pretensje, stawiają na swoim, związki się sypią. Ja nie stawiałam na swoim i na wszystko się zgadzalam- jak widać taka postawa też nie działa pozytywnie na relacje.

O rany, znam temat. Niestety jak jedna osoba zaplata koszyk, a druga niekoniecznie, to wychodzi woda po ogórkach, a nie smaczne korniszonki. Granice, granice i granice, inaczej Cię zjedzą. Tego mnie nauczyło małżeństwo.

Ross nie poddawaj się. Nawet bym Ci parę takich wspomnień oddała (kilka było naprawdę zabawnych), gdybym mogła, aby Cię trochę podbudować w temacie. Naprawdę warto czasem na fali popłynąć i spróbować wszystkiego co można, czy z "bratem" (brrrr) czy nie. Tych i jeszcze innych wspomnień nikt mi nie zabierze, chyba, że kiedyś kumpel alzheimer big_smile, ale chyba nie będę miała wtedy poczucia straty smile

5,557

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

rossanka, prosiłbym Ciebie, abyś dokładnie mi napisała co takiego przeszkadza Ci w mojej osobie i w jaki sposób Cię skrzywdziłem.

Nie skrzywdziłes mnie bo Ci e nie znam osobiście.
Co mi przeszkadza, to nielogiczne wywody. Np kobieta wychodzi za mąż za Francuza - wniosek Polki lecą na obcokrajowców.

Czyli uważasz, że jak Polka leci na Francuza to jednak jest to równoznaczne z tym, że nie leci na obcokrajowca, tak?
Coś pomieszałaś wink

A jakby wyszła za Polaka o imieniu Damian, to znaczy, że leci na Damianów?

5,558

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

sad szkoda, że żonaty. Ja też nie wierzyłam w gromy i miłość od pierwszego wejrzenia. To nie było dla mnie. Chociaż jeśli chodzi o strefę libido, to musiałam się bardzo powstrzymywać, bo mnie nosiło. Większość moich relacji budziło się powoli (nie to, że rok czy dwa, ale jakieś max pół roku). Niektóre były krótkie i gwałtowne, ale bez dramatów ani nawet motylków, czyste pragnienie i flirty. Obie strony zadowolone. Jeden był nawet taki, że zaczęło się od tego, że widział, że zakończyłam ten krótki i gwałtowny i postanowił zaskoczyć mnie i publicznie pocałować. Został spoliczkowany big_smile A potem jakoś poszło i byliśmy całkiem długo ze sobą, z przerwami. Mój przyszły mąż został wywalony na kopach, jak po pijaku zaczął się do mnie dobierać, a potem byliśmy razem 23 lata, bo się wystarał u mnie, nie ustępował. Ech, trochę tego było, i czy wtedy były jakieś chwilowe małe dramaty czy nie, to warto było... A moje prawdziwe wielkie zakochanie przyszło właśnie z czasem, właśnie z przyjaźni, a przy pierwszym pocałunku, prawie straciłam przytomność, to mnie wtedy kawaler pod ścianą podstawił, żebym nie padła i kontynuował ten proces big_smile Stare dobre czasy big_smile

Super masz wspomnienia smile
Ja jak wiecie miałam jeden związek. Na początku też super. Potem ile się nameczylam aby to utrzymać. Prezenty, rezygnowanie że swoich potrzeb, bycie posłuszna, zgadzania się na wszystko, co zaowocowalo rym, że na koniec usłyszałam, że byłam za dobrą i się na wszystko zgadzałam. Myślałam, że tak trzeba  z resztą ile się tu czyta o burzliwych związkach, ludzie się kłócą, mają pretensje, stawiają na swoim, związki się sypią. Ja nie stawiałam na swoim i na wszystko się zgadzalam- jak widać taka postawa też nie działa pozytywnie na relacje.

O rany, znam temat. Niestety jak jedna osoba zaplata koszyk, a druga niekoniecznie, to wychodzi woda po ogórkach, a nie smaczne korniszonki. Granice, granice i granice, inaczej Cię zjedzą. Tego mnie nauczyło małżeństwo.

Ross nie poddawaj się. Nawet bym Ci parę takich wspomnień oddała (kilka było naprawdę zabawnych), gdybym mogła, aby Cię trochę podbudować w temacie. Naprawdę warto czasem na fali popłynąć i spróbować wszystkiego co można, czy z "bratem" (brrrr) czy nie. Tych i jeszcze innych wspomnień nikt mi nie zabierze, chyba, że kiedyś kumpel alzheimer big_smile, ale chyba nie będę miała wtedy poczucia straty smile

Masz racje evergreen jedyne co nam nie zabiorą to nasze wspomnienia, no i to co już zjedliśmy xd
Bo patrząc na to co sie dzieje na świecie to mam wrażenie ze chcą nam zabrać wszystko
polecam pooglądać o fajnej spiskowej teorii
"Nic nie będziesz miał, a będziesz szczęśliwy" albo agenda 2030.
Na YouTube wystarczy wpisać.

5,559

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

sad szkoda, że żonaty. Ja też nie wierzyłam w gromy i miłość od pierwszego wejrzenia. To nie było dla mnie. Chociaż jeśli chodzi o strefę libido, to musiałam się bardzo powstrzymywać, bo mnie nosiło. Większość moich relacji budziło się powoli (nie to, że rok czy dwa, ale jakieś max pół roku). Niektóre były krótkie i gwałtowne, ale bez dramatów ani nawet motylków, czyste pragnienie i flirty. Obie strony zadowolone. Jeden był nawet taki, że zaczęło się od tego, że widział, że zakończyłam ten krótki i gwałtowny i postanowił zaskoczyć mnie i publicznie pocałować. Został spoliczkowany big_smile A potem jakoś poszło i byliśmy całkiem długo ze sobą, z przerwami. Mój przyszły mąż został wywalony na kopach, jak po pijaku zaczął się do mnie dobierać, a potem byliśmy razem 23 lata, bo się wystarał u mnie, nie ustępował. Ech, trochę tego było, i czy wtedy były jakieś chwilowe małe dramaty czy nie, to warto było... A moje prawdziwe wielkie zakochanie przyszło właśnie z czasem, właśnie z przyjaźni, a przy pierwszym pocałunku, prawie straciłam przytomność, to mnie wtedy kawaler pod ścianą podstawił, żebym nie padła i kontynuował ten proces big_smile Stare dobre czasy big_smile

Super masz wspomnienia smile
Ja jak wiecie miałam jeden związek. Na początku też super. Potem ile się nameczylam aby to utrzymać. Prezenty, rezygnowanie że swoich potrzeb, bycie posłuszna, zgadzania się na wszystko, co zaowocowalo rym, że na koniec usłyszałam, że byłam za dobrą i się na wszystko zgadzałam. Myślałam, że tak trzeba  z resztą ile się tu czyta o burzliwych związkach, ludzie się kłócą, mają pretensje, stawiają na swoim, związki się sypią. Ja nie stawiałam na swoim i na wszystko się zgadzalam- jak widać taka postawa też nie działa pozytywnie na relacje.

O rany, znam temat. Niestety jak jedna osoba zaplata koszyk, a druga niekoniecznie, to wychodzi woda po ogórkach, a nie smaczne korniszonki. Granice, granice i granice, inaczej Cię zjedzą. Tego mnie nauczyło małżeństwo.

Ross nie poddawaj się. Nawet bym Ci parę takich wspomnień oddała (kilka było naprawdę zabawnych), gdybym mogła, aby Cię trochę podbudować w temacie. Naprawdę warto czasem na fali popłynąć i spróbować wszystkiego co można, czy z "bratem" (brrrr) czy nie. Tych i jeszcze innych wspomnień nikt mi nie zabierze, chyba, że kiedyś kumpel alzheimer big_smile, ale chyba nie będę miała wtedy poczucia straty smile

Kumpel alzheimer albo kumpela skleroza big_smile
Jeśli już mówimy o przeszłości, niby mówi się, aby niczego nie żałować, ale żałuję tych młodych lat, właśnie, że nie szalałam, byłam taka opanowana, spokojna do wyrzygu (!).
Seks to z miłości do grobowej deski i tym podobne. A powiedz, czy w życiu można być, czegoś pewnym? Ano nie. No i dużo rzeczy może być danych nie na zawsze, ale na jakiś czas. przy odrobinie szczęścia  na dłuzszy.
A czy my się nie znamy wcześniej z forum? Brzmisz znajomo.

5,560

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Super masz wspomnienia smile
Ja jak wiecie miałam jeden związek. Na początku też super. Potem ile się nameczylam aby to utrzymać. Prezenty, rezygnowanie że swoich potrzeb, bycie posłuszna, zgadzania się na wszystko, co zaowocowalo rym, że na koniec usłyszałam, że byłam za dobrą i się na wszystko zgadzałam. Myślałam, że tak trzeba  z resztą ile się tu czyta o burzliwych związkach, ludzie się kłócą, mają pretensje, stawiają na swoim, związki się sypią. Ja nie stawiałam na swoim i na wszystko się zgadzalam- jak widać taka postawa też nie działa pozytywnie na relacje.

O rany, znam temat. Niestety jak jedna osoba zaplata koszyk, a druga niekoniecznie, to wychodzi woda po ogórkach, a nie smaczne korniszonki. Granice, granice i granice, inaczej Cię zjedzą. Tego mnie nauczyło małżeństwo.

Ross nie poddawaj się. Nawet bym Ci parę takich wspomnień oddała (kilka było naprawdę zabawnych), gdybym mogła, aby Cię trochę podbudować w temacie. Naprawdę warto czasem na fali popłynąć i spróbować wszystkiego co można, czy z "bratem" (brrrr) czy nie. Tych i jeszcze innych wspomnień nikt mi nie zabierze, chyba, że kiedyś kumpel alzheimer big_smile, ale chyba nie będę miała wtedy poczucia straty smile

Masz racje evergreen jedyne co nam nie zabiorą to nasze wspomnienia, no i to co już zjedliśmy xd
Bo patrząc na to co sie dzieje na świecie to mam wrażenie ze chcą nam zabrać wszystko
polecam pooglądać o fajnej spiskowej teorii
"Nic nie będziesz miał, a będziesz szczęśliwy" albo agenda 2030.
Na YouTube wystarczy wpisać.

To fejk wink
Ale widzę, ze nadal działa, ludzie klikają.

5,561

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

A jakby wyszła za Polaka o imieniu Damian, to znaczy, że leci na Damianów?

Może muszę inaczej...

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

5,562

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

A jakby wyszła za Polaka o imieniu Damian, to znaczy, że leci na Damianów?

Może muszę inaczej...

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

Ukrainiec?

5,563

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No może i Ukrainiec

Odpowiesz mi na pytanie czy nie masz jaj?

5,564

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No może i Ukrainiec

Odpowiesz mi na pytanie czy nie masz jaj?


Co mam odpowiedziec. Jaj nie mam yikes

5,565

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nic z tych rzeczy. Tylko widziałam, że chce mnie objąć, siada zawsze blisko mnie, dotyka ręki, zaprasza do domu. A mnie tak nie pociągał że czułam się jak z bratem. Z resztą mieliśmy wtedy taką paczkę i w zasadzie z każdym czułam się jak z bratem oprócz jednego- ale tamtemu z kolei ja nie odpowiadałam.

No to mamy to. Emocje były gdzie indziej i kolega "brat" nie ekscytował, bo tamten patrzył, co chuć do niego była. Co Ty masz z tymi braćmi? Tym chłopaczary byłaś? Bo ja też z chłopakami się dobrze dogadywałam, tylko się okazywało, ze za mną jakoś latali czasami.

Nie wiem. Jesli pytasz o fizycznośc, to tamten jak tylko dotknął mojej ręki chociaż przypadkiem, to gorąco mi sie robiło. Jakby wtedy mnie pocałował, to chybabym zemdlała big_smile
A ten pierwszy to właśnie jak brat.
Nieenie byłam chłopaczarą. Przeciwnie, pamiętam długie włosy, smutne oczy, sukienki, kolczyki - taka mimoza byłam.

Może nie doszło do czegoś, czego pragnęłaś, ale to też dobre wspomnienie. O to wiesz co, ja też miałam takiego z podstawówki (może to nie ta strefa czasowa, ale co tam), kochałam się w nim z 7 lat chyba. Jak w 7 klasie chłopak ten się obudził i pobił ze swoim przyjacielem, że w piórniku ten przyjaciel napisał, że ja+on (ten jego przyjaciel) = BWM (nie wiem czy pamiętasz takie super skróty), to przeżywałam to przez pół roku. Po iluśtam nastu latach jak spotkaliśmy się w wyniku akcji z Naszej Klasy, to ten właśnie mój niedoszły ukochany, najbardziej mnie właśnie wspominał, że tyle atrakcji klasie zapewniałam i nauczyłam go Lambady big_smile Niby nic się nie zdarzyło, 7 lat w plecy (bo do 8 klasy nie zwracałam uwagi na innych, a byli amatorzy), a jednak dobrze to wspominam. I tego też mi nikt nie zabierze.

5,566

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

5,567

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?


No bo mam a co wyjdzie to się zobaczy.

5,568

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

Ja Cię kręcę Rumuński, o co tu chodzi? Wiesz, nie chcę wchodzić między wódkę a zakąskę, ale chyba mówiłeś o Ross , że jest ladacznicą czy cudzołożnicą, więc co Ci do tego czy ona chce z tymi czy tamtymi?

5,569

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

No bo mam a co wyjdzie to się zobaczy.

Czyli istnieje prawdopodobieństwo, że będziesz uprawiać seks z obcokrajowcem, tak?

Evergreen napisał/a:

Ja Cię kręcę Rumuński, o co tu chodzi? Wiesz, nie chcę wchodzić między wódkę a zakąskę

I tego się trzymaj gościu

5,570

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

(...) mówiłeś o Ross , że jest ladacznicą czy cudzołożnicą, więc co Ci do tego czy ona chce z tymi czy tamtymi?

Właśnie to. Dojrzewających chłopców to kręci.
Bo prawdziwych dorosłych 30-latków już nie.

5,571

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

Ja Cię kręcę Rumuński, o co tu chodzi? Wiesz, nie chcę wchodzić między wódkę a zakąskę, ale chyba mówiłeś o Ross , że jest ladacznicą czy cudzołożnicą, więc co Ci do tego czy ona chce z tymi czy tamtymi?

To jest jakaś pułapka na Ross i próba ratowania jej duszy żelazną miotłą smile

5,572

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

No to mamy to. Emocje były gdzie indziej i kolega "brat" nie ekscytował, bo tamten patrzył, co chuć do niego była. Co Ty masz z tymi braćmi? Tym chłopaczary byłaś? Bo ja też z chłopakami się dobrze dogadywałam, tylko się okazywało, ze za mną jakoś latali czasami.

Nie wiem. Jesli pytasz o fizycznośc, to tamten jak tylko dotknął mojej ręki chociaż przypadkiem, to gorąco mi sie robiło. Jakby wtedy mnie pocałował, to chybabym zemdlała big_smile
A ten pierwszy to właśnie jak brat.
Nieenie byłam chłopaczarą. Przeciwnie, pamiętam długie włosy, smutne oczy, sukienki, kolczyki - taka mimoza byłam.

Może nie doszło do czegoś, czego pragnęłaś, ale to też dobre wspomnienie. O to wiesz co, ja też miałam takiego z podstawówki (może to nie ta strefa czasowa, ale co tam), kochałam się w nim z 7 lat chyba. Jak w 7 klasie chłopak ten się obudził i pobił ze swoim przyjacielem, że w piórniku ten przyjaciel napisał, że ja+on (ten jego przyjaciel) = BWM (nie wiem czy pamiętasz takie super skróty), to przeżywałam to przez pół roku. Po iluśtam nastu latach jak spotkaliśmy się w wyniku akcji z Naszej Klasy, to ten właśnie mój niedoszły ukochany, najbardziej mnie właśnie wspominał, że tyle atrakcji klasie zapewniałam i nauczyłam go Lambady big_smile Niby nic się nie zdarzyło, 7 lat w plecy (bo do 8 klasy nie zwracałam uwagi na innych, a byli amatorzy), a jednak dobrze to wspominam. I tego też mi nikt nie zabierze.

U nas się pisało WNM w pamiętnikach big_smile
Pamiętam big_smile
To nie dobre wspomnienie, bo mam same takie wspomnienia, ktoś tam gdzieś tam się poznawaliśmy, wszystko szło powoli, ja się zautaczałam, wydawało mi się, ze druga strona też, poczym - własnie nic się nie działo. A za kawałek okazywało się, że już inna. Miałam sto procent takich przyoadków,

5,573

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:

Właśnie to. Dojrzewających chłopców to kręci.
Bo prawdziwych dorosłych 30-latków już nie.

Ciekawi mnie ile Ty masz lat?
Grandma? big_smile

5,574

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
Evergreen napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

Ja Cię kręcę Rumuński, o co tu chodzi? Wiesz, nie chcę wchodzić między wódkę a zakąskę, ale chyba mówiłeś o Ross , że jest ladacznicą czy cudzołożnicą, więc co Ci do tego czy ona chce z tymi czy tamtymi?

To jest jakaś pułapka na Ross i próba ratowania jej duszy żelazną miotłą smile

Nie. To jest chęć czytania o "tym".

5,575

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Evergreen Dyskusja z niedojrzałymi chłopaczkami, psycholami czy też zwyczajnie ograniczonymi mentalnie zazwyczaj nie ma sensu.. wink

5,576

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
Evergreen napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

Ja Cię kręcę Rumuński, o co tu chodzi? Wiesz, nie chcę wchodzić między wódkę a zakąskę, ale chyba mówiłeś o Ross , że jest ladacznicą czy cudzołożnicą, więc co Ci do tego czy ona chce z tymi czy tamtymi?

To jest jakaś pułapka na Ross i próba ratowania jej duszy żelazną miotłą smile


Duszę zamieniłam na żelazko elektryczne big_smile

5,577

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Czyli istnieje prawdopodobieństwo, że będziesz uprawiać seks z obcokrajowcem, tak?

5,578

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
Evergreen napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:

Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

Ja Cię kręcę Rumuński, o co tu chodzi? Wiesz, nie chcę wchodzić między wódkę a zakąskę, ale chyba mówiłeś o Ross , że jest ladacznicą czy cudzołożnicą, więc co Ci do tego czy ona chce z tymi czy tamtymi?

To jest jakaś pułapka na Ross i próba ratowania jej duszy żelazną miotłą smile

No przecież widzę, że jakieś zakusy, tylko, niech się chłopiec wypowie wreszcie tongue A poza tym jakoś burzliwie się to zaczyna, i przemoc jakąś widzę. Nie idź w to Ross to toksyczny związek wink

5,579

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Evergreen Dyskusja z niedojrzałymi chłopaczkami, psycholami czy też zwyczajnie ograniczonymi mentalnie zazwyczaj nie ma sensu.. wink

Chciałam mu pomóc w wyrażaniu swoich emocji, ale chyba się nie uda big_smile

5,580

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Ja Cię kręcę Rumuński, o co tu chodzi? Wiesz, nie chcę wchodzić między wódkę a zakąskę, ale chyba mówiłeś o Ross , że jest ladacznicą czy cudzołożnicą, więc co Ci do tego czy ona chce z tymi czy tamtymi?

To jest jakaś pułapka na Ross i próba ratowania jej duszy żelazną miotłą smile

Nie. To jest chęć czytania o "tym".

To też,ale wiadomo że Ross się nie uratuje na odległość przez internet

Nie bójmy się użyć tego stwierdzenia  - chęci czytania o dzikich orgiach smile

5,581

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Albo napisz mu ze tak, moze sie podnieci, spuści z kijaszka i będzie spokoj dzięki Tobie smile

5,582

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nie wiem. Jesli pytasz o fizycznośc, to tamten jak tylko dotknął mojej ręki chociaż przypadkiem, to gorąco mi sie robiło. Jakby wtedy mnie pocałował, to chybabym zemdlała big_smile
A ten pierwszy to właśnie jak brat.
Nieenie byłam chłopaczarą. Przeciwnie, pamiętam długie włosy, smutne oczy, sukienki, kolczyki - taka mimoza byłam.

Może nie doszło do czegoś, czego pragnęłaś, ale to też dobre wspomnienie. O to wiesz co, ja też miałam takiego z podstawówki (może to nie ta strefa czasowa, ale co tam), kochałam się w nim z 7 lat chyba. Jak w 7 klasie chłopak ten się obudził i pobił ze swoim przyjacielem, że w piórniku ten przyjaciel napisał, że ja+on (ten jego przyjaciel) = BWM (nie wiem czy pamiętasz takie super skróty), to przeżywałam to przez pół roku. Po iluśtam nastu latach jak spotkaliśmy się w wyniku akcji z Naszej Klasy, to ten właśnie mój niedoszły ukochany, najbardziej mnie właśnie wspominał, że tyle atrakcji klasie zapewniałam i nauczyłam go Lambady big_smile Niby nic się nie zdarzyło, 7 lat w plecy (bo do 8 klasy nie zwracałam uwagi na innych, a byli amatorzy), a jednak dobrze to wspominam. I tego też mi nikt nie zabierze.

U nas się pisało WNM w pamiętnikach big_smile
Pamiętam big_smile
To nie dobre wspomnienie, bo mam same takie wspomnienia, ktoś tam gdzieś tam się poznawaliśmy, wszystko szło powoli, ja się zautaczałam, wydawało mi się, ze druga strona też, poczym - własnie nic się nie działo. A za kawałek okazywało się, że już inna. Miałam sto procent takich przyoadków,

Come on! No musi coś być jeszcze, jak nie, to teraz kurde, do roboty, bo tak być nie może Ross . Nie pozwalam. A jak nic nie ma na horyzoncie, to co poniektórzy forumowicze zostają big_smile Nie no żarcik taki... niesmaczny.

5,583 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-05-25 21:56:30)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Evergreen Dyskusja z niedojrzałymi chłopaczkami, psycholami czy też zwyczajnie ograniczonymi mentalnie zazwyczaj nie ma sensu.. wink

Chciałam mu pomóc w wyrażaniu swoich emocji, ale chyba się nie uda big_smile

Szkoda Twoich nerwów, bo zaczniesz się zastanawiać, jak to możliwe, że pewne twory powstały..A to już zagadka raczej dla innych specjalistów.. wink

5,584 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2022-05-25 22:00:54)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Odpowiedz na to pytanie, błagam:
Zobacz, pisałaś sama, że w to lato masz zamiar uprawiać dużo dobrego seksu i to z polotem.
Czy nie wykluczasz sytuacji, w której może trafić Ci się obcokrajowiec jako partner seksualny?

No bo mam a co wyjdzie to się zobaczy.


Coo??
Czyli na początku pisałaś, że jakoby farmazonie iż Polki puszczają się z zagranicznikami
Ponoć jest to nieprawda, że coś mi się uroiło skoro ciągle o tym gadam.

Ale sama przyznałaś, że byłabyś w stanie spotkać się na seks z obcokrajowcem, że przecież nie wykluczasz takiej opcji co jest równoznaczne z tym, że może się tak stać! Napisałaś, że co wyjdzie to wyjdzie i się to zobaczy, czyli faktycznie może do tego DOJŚĆ, ŻE JEDNAK SPOTKASZ SIĘ Z OBCOKRAJOWCEM NA SEKS!! CZTYLI WYCHODZI NA TO, ŻE JEDNAL NIE FARMAZONIE I NAPRAWDĘ TO SIE MOZE STAC!! O CZYM PISZE PRZEZ KILKAJDZIESIAT STRAN CONAJMNIEJ I MI PISZESZ, ŻE JEST TO FARMAZON Z MOJEJ STRONY JAKOBY TO NIE BYŁO WPRAWDĄPRZECIEŻSAMA SIĘ DO TEGO PRZYZNAŁAŚ!!!!!!


JEDNAK SIE OKAZAŁO, ZE NAS WYSSTKICH OKALAMASLA Z TYM, ZE JEDNAK CHCIALABYS ZALOZYC RODZINEM IEC MIEZA A OT WYCHOSZO WSZYSTKO CHODZILO O TO BY PO PROSTU MUIEC PRZYGODNI SEKS NAWET Z OBCOKRAJOWACAMI ATAK JAK POZOSTAŁE POLKI I IPISZESZ JZE JEST TO NIE PARAMDA Z MOJEJ STRONY, ZE TAK NEI JEST ?!!?!?!?!?!?!??!?!1

5,585

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Super masz wspomnienia smile
Ja jak wiecie miałam jeden związek. Na początku też super. Potem ile się nameczylam aby to utrzymać. Prezenty, rezygnowanie że swoich potrzeb, bycie posłuszna, zgadzania się na wszystko, co zaowocowalo rym, że na koniec usłyszałam, że byłam za dobrą i się na wszystko zgadzałam. Myślałam, że tak trzeba  z resztą ile się tu czyta o burzliwych związkach, ludzie się kłócą, mają pretensje, stawiają na swoim, związki się sypią. Ja nie stawiałam na swoim i na wszystko się zgadzalam- jak widać taka postawa też nie działa pozytywnie na relacje.

O rany, znam temat. Niestety jak jedna osoba zaplata koszyk, a druga niekoniecznie, to wychodzi woda po ogórkach, a nie smaczne korniszonki. Granice, granice i granice, inaczej Cię zjedzą. Tego mnie nauczyło małżeństwo.

Ross nie poddawaj się. Nawet bym Ci parę takich wspomnień oddała (kilka było naprawdę zabawnych), gdybym mogła, aby Cię trochę podbudować w temacie. Naprawdę warto czasem na fali popłynąć i spróbować wszystkiego co można, czy z "bratem" (brrrr) czy nie. Tych i jeszcze innych wspomnień nikt mi nie zabierze, chyba, że kiedyś kumpel alzheimer big_smile, ale chyba nie będę miała wtedy poczucia straty smile

Kumpel alzheimer albo kumpela skleroza big_smile
Jeśli już mówimy o przeszłości, niby mówi się, aby niczego nie żałować, ale żałuję tych młodych lat, właśnie, że nie szalałam, byłam taka opanowana, spokojna do wyrzygu (!).
Seks to z miłości do grobowej deski i tym podobne. A powiedz, czy w życiu można być, czegoś pewnym? Ano nie. No i dużo rzeczy może być danych nie na zawsze, ale na jakiś czas. przy odrobinie szczęścia  na dłuzszy.
A czy my się nie znamy wcześniej z forum? Brzmisz znajomo.

Kurde, Rumuński weź no się uspokój, bo pominęłam do mnie komunikat skierowany, tak tymi swoimi postami po oczach dajesz, że naprawdę dostaję oczopląsu!

Teraz Ross . No ale to, że z miłości i do grobowej, to musiałaś z domu wynieść. I masz rację, nie można być niczego pewnym. Mamy swój czas z tymi czy tamtymi i oby był on jak najlepszy, nic nie jest na zawsze, oprócz Ciebie samej. Z tą sobą musisz wytrzymać do grobowej deski, najważniejsze, żeby ta osoba właśnie była Ci najlepszym przyjacielem. Nie to, że ze sobą się czasem nie pokłócisz wink A owszem, czasem nawet trzeba.

Nie znamy się, nie ma opcji, chyba, że prywatnie/incognito z jakiegoś bazarku big_smile A co Ci tak zabrzmiało? Fakty z życia Ci jakieś zaświeciły czy styl pisania? Może dojdziemy do tego.

5,586

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mam nadzieję użytkowniczko rossanko  że wakacyjny plan się sie  powiedzie i będziesz mieć mnóstwo frajdy oraz będziesz się tym skrzętnie dzielić na forum chciałbym zobaczyć eksplozje mózgu rumuńskiego:]

5,587

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adrianoleite napisał/a:

Mam nadzieję użytkowniczko rossanko  że wakacyjny plan się sie  powiedzie i będziesz mieć mnóstwo frajdy oraz będziesz się tym skrzętnie dzielić na forum chciałbym zobaczyć eksplozje mózgu rumuńskiego:]

Eksplozje czego ... ? najpierw musiałby go mieć.
Nie mogłam się powstrzymać sad

5,588

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rumunski weź wytrzyj nos i przestań się mazać... No tak Ross rzeczywiście cały czas myśli nad tym w jaki wymyślny sposób znów Cię oszukać. Brzmisz jak piętnastolatek, a co gorsza jak piętnastolatek pod wpływem alkoholu, nawet w klawiaturę nie trafiasz wink

5,589

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Cicho dziewczyny, bo Rumuński usnął z monitorem i postami Ross w objęciach i nie chcemy go budzić. wink Ciiii i dobranoc

5,590

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Szeptuch- napisałeś, że wspolzylbys z żoną, nawet, gdyby Cię nie pociągała fizycznie. Tylko ile czasu byś był w stanie wytrzymać? Tydzień, miesiąc, pół roku, 2- 3 razy w tygodniu współżycia z osobą, która zupełnie Cię nie pociąga?
I czy nie uważasz, że to małżeństwo by nie przetrwało, bo nici by były z przyjaźni, ze wspólnego życia, chodziłbyś podminowany, bo wiedziałbyś, że musisz wspolzyc wieczorem z osobą, z którą nie chcesz uprawiać seksu a i zonie pewnie nie byłoby przyjemnie, gdyby wiedziała, że nie działa i nigdy nie działała na swojego meza fizycznie, a ozrnil się z nią jedynie dlatego, że była dobra przyjaciółką i mieli wspólne spojrzenie na świat, ale w nocy mąż fantazjuje o srksie z inną, a w tych fantazjach nie ma żony. Nawet w trakcie seksu zawsze myśli i myślał o innych.
Moim zdaniem takie małżeństwo by się rozsypało. Seks szwankuje to resztą też. Odwrotnie rowniez- gdy się nie dogadujecie na codzien- nie ma sie ochoty wieczorem iść do sypialni.

Posty [ 5,526 do 5,590 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 84 85 86 87 88 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024