pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 79 80 81 82 83 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5,201 do 5,265 z 8,335 ]

5,201

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

Trochę mnie irytujesz, trochę mi Cię żal, jednocześnie rozumiem Twoją fascynację.

Znowu argumenty gdzieś uciekły.

No dalej, napisz, że siedzę w piaskownicy czy co tam big_smile

Zobacz podobne tematy :

5,202

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No dalej, napisz, że siedzę w piaskownicy czy co tam big_smile

„a gdy rano przyjdzie świt, księżycowi będzie wstyd, że on zasnął a nie ty”…

5,203

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
DeepAndBlue napisał/a:

„a gdy rano przyjdzie świt, księżycowi będzie wstyd, że on zasnął a nie ty”…

Zarzekam się, że dla mnie nie istniejesz
Zarzekam się, że straciłaś w moich oczach odkąd zaczęłaś mnie obrażać
Zarzekam się, że traktowałbym Ciebie jak powietrze
Zarzekam się, że nie brałbym Ciebie poważnie w jakiejkolwiek dyskusji

5,204

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A łyżka na to „niemożliwe” OoO

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

Trochę mnie irytujesz, trochę mi Cię żal, jednocześnie rozumiem Twoją fascynację.

Znowu argumenty gdzieś uciekły.

"A to feler" - westchnął seler.

5,206

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

"A to feler" - westchnął seler.

Taka mądra jesteś ale jakoś nie potrafiłaś się zarzec, że nie miałaś więcej niż 1 faceta wink

5,207

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

"A to feler" - westchnął seler.

Taka mądra jesteś ale jakoś nie potrafiłaś się zarzec, że nie miałaś więcej niż 1 faceta wink

Istotnie, w rzeczywistości jestem mądra, wyjątek robię dla forum big_smile W przeciwnym razie w ogóle nie rozmawiałbyś tu ze mną.

5,208

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

"A to feler" - westchnął seler.

Taka mądra jesteś ale jakoś nie potrafiłaś się zarzec, że nie miałaś więcej niż 1 faceta wink

Istotnie, w rzeczywistości jestem mądra, wyjątek robię dla forum big_smile W przeciwnym razie w ogóle nie rozmawiałbyś tu ze mną.

To był sarkazm.

5,209

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

To był sarkazm.

Chyba srakazm wink

5,210

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
DeepAndBlue napisał/a:

Chyba srakazm wink

Ale wychowane te kobiety...

5,211

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Z jakim przystajesz takim się stajesz big_smile

5,212

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Chyba srakazm wink

Ale wychowane te kobiety...

Wychowane przez skowronki! big_smile

„ Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany połam bat
A mury runą, runą, runą”

5,213

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
DeepAndBlue napisał/a:
rossanka napisał/a:

Pamiętam jednak, że to kobiety były głównie przeciwniczkami wiązania się z partnerem chorującym  na nerwicę. Jeden pan, nie pamiętam nicka, nie miał nic przeciwko, chyba nawet jego żona TO miała. Reszta rozmówców, większosc kobiet była przeciwna brania sobie garba na głowę.

Piszesz, ze brak bliskiej osoby nerwicę wzmacnia - na forum radzono mi co innego, nauczyć się żyć samemu, a najlepiej najpierw wyleczyć nerwice a potem brać się za związki, co robiłam,, ale całkiem jej nie wyleczyłam - odezwała siuę np wczoraj w nocy, w dzień miałam pewną rozmowę z osobą, zdenerwowałam się, a potem w nocy obudziłam się i nie mogłam spać).

Dziękuję za życzenia.Weszłabym chętnie w jakiś związek ale nie na siłę

Sama widzisz, to opinia kobiet a kobiety do związku nie szukasz. Nerwica jest bardziej damską przypadłością, zdecydowanie więcej kobiet ma z tym problem i nie jest to coś z czym nie można normalnie żyć. Można.

Dostałaś frazesy, nie rady. Czemu się nimi przejmujesz? Czemu dajesz życie na pauzę, bo ktoś tam uważa, że najpierw wyleczyć a potem... Nie, nie. Frazesy, frazesy... Żyj!!! Doświadczaj!!! Czy jeśli byłabym ślepa na jedno oko to nie mogę wejść w związek dopóki tego oka nie wyleczę? A skoro nie da się to mam być skazana na samotność? Bo co? Bo jakieś ludzie teoretyzują, że z półślepą by nie chciały, bo to garb i niedołężność? Co za bdzury. Żyj, Rossanko! Olej to pitolenie. To się nijak ma do życia. Nad nerwicą się pracuje cały czas... i możesz, powinnaś pracować nad nią kiedy jesteś w związku też... ale w, w trakcie. No zobacz na taki przykład: pójdę na siłownię dopiero jak schudnę. Bez sens, prawda? Słuchaj raczej podszeptów swojego serca. Rozumu tylko oczyszczonego z nerwicy, trzeba odsiewać, rozpoznawać (to tak, to nie, to nerwica, to nie, to ok) na bieżąco.

Serio, chyba najgłupszą radę Ci dali ever. Ta rada dobra jest np po rozstaniu, na jakiś czas tylko... a nie jako motto życiowe! Zwłaszcza, gdy Twoja dusza pragnie czegoś innego niż samotność. To nie jest sposób na nerwicę!!! Przeciwnie, to antysposób hmm

Dobrze piszesz, to jest antysposob. Przepraszam, że dopiero teraz odpiwiadam, ale nie mam ostatnio głowy do forum.
Masz rację, takue rzeczy przepraciwuje się nie tylko będąc samemu ale też i we dwoje. Inaczej i 30 lat można spędzić na samoudosonalaniu się, co pewnie nigdy nie nastąpi. Tymczasem ludzie z "ulomnosciami" wchodzą sobie spokojnie w związki, nawet nie zastanawiając się nad tym zbytnio.
Ta rada z byciem samemu jest dobra. Tylko dla osób świeżo, naprawdę dopiero co po rozstaniu. A nie, że kątami słyszy się, naucz się żyć sam że sobą. Po latach umie się żyć samemu ze sobą, co to jest za rada? Popularna wśród osób, które same żyją w związkach.

5,214

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wiesz, Rossanko, może im chodzi bardziej o polubienie się ze swoją samotnością. Bo kobiety, które nie potrafią żyć same to takie co z jednego związku wpadają w drugi, muszą z kimś być, nie dają sobie czasu oddechu pomiędzy związkami lub kobiety tzw bluszcze, które same nic nie zrobią i samej nic nie ma sensu. Ty już długo żyjesz sama i jak piszesz potrafisz samą siebie czymś zająć. Ale nie lubisz tej samotności, tak? Tzn już Ci się przykrzy. Są różni ludzie. Są ludzie bardzo hmm… przytulańscy? Tacy co potrzebują dużo czułości, serce i emocje są ich sensem istnienia. Są ludzie co bardziej w materialnym świecie żyją, lub tacy co żyją bardziej w umyśle. I to naturalne, że niektórym się przykrzy bycie samemu. Niektórym bardziej, niektórym mniej. To normalne. Masz niespełnione potrzeby emocjonalne i one domagają się realizacji. To takie normalne… Co dwie głowy to nie jedna smile Nasze potrzeby cielesne, dotyk, uścisk, to wszystko jest naturalne, tak zostaliśmy stworzeni. Nie widzę nic dziwnego w tym, że chcesz kogoś mieć przy sobie, kompana, towarzysza, ramię w ramię, męskie oparcie, pomocną dłoń, ktoś kogo możesz obdarzyć miłością i czułością, którą w sobie masz. Nie uważam też aby były na świecie aż tak beznadziejne przypadki, aby się zamknąć totalnie na możliwości, aby nie dać sobie szansy na zbudowanie sensownego związku.
Tylko nasze pragnienia i oczekiwania potrafią mocno nas cisnąć, powodując dodatkowy stres. I być może o to też chodzi aby odpuścić wielkie oczekiwania, w tym samym czasie nie zamykając się na ludzi, na możliwości zawarcia związku. Dać sobie przyzwolenie i nie cisnąć siebie za to, że jeszcze się nie udało nikogo znaleźć. Taki wiesz… taniec na linie, trzymać pion, nie rzucać się na pierwszego lepszego (ty tego nie robisz) ale również nie rzucać się w otchłań beznadziei (nie nadaję się, nikt mnie nie pokocha, widocznie jestem nic nie warta itd).
Przy nerwicy zbudowanie związku, który dodatkowo da poczucie bezpieczeństwa jest chyba najlepszym remedium. Oczywiście trzeba nadal nad sobą pracować ale jedna strefa stresogenna jest wypracowana wtedy. Inna sprawa, że nie jest to wcale łatwe. Niektórzy mają więcej szczęścia w tej materii. Porażki są wpisane w koszta.

Ja dostałam np listę spraw, ludzkich spraw, gdzie miałam umieścić jak bardzo jestem zadowolona. Chodzi o to, że dla prawidłowego samopoczucia człowieka wszystkie powinny być na poziomie „zadowolona”. Niewielkie odchylenia oczywiście nie wstrząsną człowiekiem tak bardzo. Ale jeśli już jako dziecko przeżyło się traumatyczne sytuacje, doda się do tego inne w dorosłym życiu, i wiele tych spraw kuleje, wtedy nerwica się pojawia. U mnie tak było właśnie. A związki międzyludzkie są najbardziej stresogenne, rozwody, zdrady, toksyczne związki, strata kogoś bliskiego, narodziny dziecka, choroby, wypadki, nawet ślub potrafi być traumatycznym wydarzeniem wink I to jest ogromna część tego tortu. Nie ma balansu jeśli jest się zadowolonym z pracy, swoich dokonań a związki kuleją. Chodzi oczywiście nie tylko o związki romantyczne, ale te są lwią częścią. Dlatego jeśli masz obciążenia z dzieciństwa, to choć jesteś np zadowolona ze swojej pracy lub czasu wolnego ale nie masz z kim tego dzielić to robi się smutno. Jeśli nerwica już się pojawiła to zapanowanie nad automatycznymi negatywnymi myślami jest niesamowicie trudna. O ile łatwiej jest nam gdy pracujemy razem w zgranym zespole? O ile prościej jest gdy jesteśmy doceniani, wspierani, czujemy się potrzebni, czujemy się wartościowi dla innych, nie tylko dla siebie (bo to jest baza) ale gdy naszą wartość możemy potwierdzić w życiu realnym, w społeczeństwie, w podstawowych tkankach społecznych, nie tylko w swojej głowie czy na tablicy w biurze. Jesteśmy stworzeniami, które mają różne potrzeby. I potrzeba bliskości, intymności jest jedną z podstawowych! Wiem, że dzisiaj wielu ludzi deklaruje, że nie potrzebują tego do szczęścia, bo sobie potrafią inaczej to wynagrodzić. Być może tak jest. Nie do końca w to wierzę jednak. Może bardziej polega to na pogodzeniu się z tą luką i pomalowaniu jej kolorowymi farbkami. Spoko. Ale ci, którzy pragną z kimś być nie są jakimiś dziwolągami. To naturalne dla nas, dla ssaków stadnych wink

Temat rzeka… Rossanko. Może bardziej na luzie podejdź do tego tematu? Mniej myślenia o tym, mniej analizowania. Tylko działanie. Randka i miło spędzony czas. Bez wielkich oczekiwań. Bez dodatkowego stresu powodowanego myśleniem.
Nerwicowcy muszą być szczególnie uczuleni na swoje myśli, gdyż wiele z nich to jak wgrany wredny troll siedzący na ramieniu. Trzeba go strzepnąć. On znowu usiądzie, ale nabiera się wprawy w strzepywaniu go. Z czasem zdąży powiedzieć jedno słowo a już będzie leżał na ziemii smile

W każdym razie trzymam kciuki za Ciebie. Trudno dzisiaj stworzyć sensowny związek, ale jest to możliwe. Ludzie mają różne lęki, różne przekonania. Niektóre są popularyzowane przez media i w ten sposób jest jeszcze trudniej nawiązać relacje.

Aj, długo tongue Muszę przestać smile Uśmiech, cycki do przodu i kieliszek nadziei na resztę dnia smile

5,215

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Deep, LUBIĘ CIĘ!
To, co napisałaś o potrzebie bycia w związku. Może nie tak dokładnie, ale czytałam wątek Ross, i to wmawianie że trzeba się lubić, a samemu będzie fajnie nieco mnie irytowało.
To oczywiste, że może tak być, i jest to pożądany stan. Ale do cholery, jeśli ktoś ma potrzebę drugiego człowieka obok, to nie należy mu wciskać, że coś z nim nie tak .
Ja nawet już zaczęłam myśleć trochę tak i brać to pod uwagę. Usiłowałam nawet nieco wymóc na terapeutce, żeby mi potwierdziła moje " bluszczowej" zapędy. Że jestem uzależniona od bycia z kimś. Że  pewnie tak mam i dlatego tęsknię za dawnym ( związkowym) życiem.
A ona na to " U Pani to naturalna potrzeba proszę się nie zadręczać "i mimo
mojego powątpiewania nie chciała mi przyznać racji.
Naprawdę ( to śmieszne), ale prawie " zapaliłam" się do tego pomysłu że znalazłam sobie wytłumaczenie na moją tęsknotę i poczucie straty.

5,216

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

poczucie straty rozumiem, ale tęsknota za kim? Adela- ktos kto potrafi kochać nie potraktowałby Ciebie tak, wiec moze pora uznać że było to jednak jednostronne w sensie z jego strony nie to, jak Ty sobie chyba wyobrażasz miłość.
Za dużo Ty miałaś do zaoferowania, a on za mało do oddania Tobie- lojalność to jest ważna rzecz, styl rozstania mówi o szacunku itd.
słuchaj, ja to nawet nie chciałabym być z gościem który tak potraktował swoją kobietę, choćby u moich stóp klęczał.
A Ty żałujesz i żałujesz..

5,217 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-04-06 15:05:58)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tęsknota za tamtym życiem, Elu. Chyba mnie rozumiesz.
Z nim bym raczej już nie umiała...

5,218

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

i to wmawianie że trzeba się lubić, a samemu będzie fajnie nieco mnie irytowało.

No właśnie mam takie same odczucia po dzień dzisiejszy. Bo ile mozna sobie wmawiać, ba... nawet słyszeć to od innych i jeszcze bardziej frustrować się, kiedy nikt się nie pojawia, albo kiedy nic się nie zmienia.
Ja tez miałam rozkminki typu, że jeśli nie potrafię cieszyć się tylko własnym towarzystwem i potrzebuję kogoś obok to znaczy, że na pewno jestem kobieta bluszcz i dlatego to ja powinnam się zmienić. Owszem powinnam nad sobą popracować i spróbować przepracować pewne rzeczy, ale w końcu zrozumiałam, że potrzeba bycia z kimś jest naturalna. I nie chodzi tylko o kwestie emocjonalne, ale też czysto fizyczne. Jak dotyk, zapach, przytulenie, a nawet smak. Tego nie da się odtworzyć mając do dyspozycji tylko samego siebie.

Ja nawet przez jakiś czas wierzyłam, ze mam zbyt wybujałą wyobraźnię, naczytałam się książek, naoglądałam zbyt wielu filmów i wytworzyłam sobie alternatywną rzeczywistość, która nijak sie ma do rzeczywistości. Nie ma romantycznej miłości, motyli w brzuchu, nieprzespanych nocy, wzajemnego zaufania, szacunku i dojrzałego uczucia... Ale jednak wierzę, że to wszystko istnieje, tyle tylko, że raczej obok mnie...

5,219

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Przecież nikt nie twierdzi że to nienaturalne chcieć być z kimś.
Tylko że może nie warto się tak zasklepiac na wczoraj, bo można nie dostrzec fajnego dziś.
A skupienie się na sobie też jest dobre i fajne bo siebie będziemy mieć przy sobie zawsze smile
Dla mnie tamto życie było bezpieczniejsze ale powiedzmy sobie jasno że obecne ma wiele mniej ograniczeń. 
Ale może ja widzę  szklankę zawsze do połowy pełną.
Żona to jednak obok bezpieczeństwa i zaszczytow jednak też ciężki worek zobowiązań.
Ale jak chcecie być tymi żonami czy stałymi partnerkami znowu to może zamiast narzekać trzeba sobie przyjąć  jakiś plan szukania tego mężczyzny na stałe i zacząć to realizować, a nie czekać

5,220

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Myślę, że Ela bardzo dobrze to napisała smile

Zarówno wady jak i zalety można znaleźć we wszystkim. Tak również jest i w przyapdku związków. Warto też wziąć pod uwagę, że te wszystkie potrzeby, o których tu mowa mogą zwyczajnie występować u różnych osób z różną intensywnością czy siłą. Dlatego też nie każy potrzebuje takiego "modelu" jakim wiele osób sobie wyobraża.
Ja, gdybym chciał wejść w związek, musiałbym całkowicie przewartościować swje potrzeby pod kątem bliskości, czułości itp, choćby przez dotyk i przytulanie. W tym momencie okazywanie takich gestów jest tak obojętne czy wręcz zbędne, że kompletnie tego nie czuję. To, że kogoś kocham, podziwiam, lubię czy szanuję, nie znaczy, że muszę to okazywać tak, jak to jest ogólnie przyjęte.
O takim czystym romantyźmie, motylkach itp to nawet nie wspomnę...

5,221

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Przede wszystkim chyba trzeba znaleźć balans między szukaniem a byciem otwartym... Bo niestety i tak źle i tak niedobrze, jak szukasz to desperat, jak nie szukasz to leniwiec:)
Potrzeba czegoś, a chęć realizacji to dwie różne rzeczy. Podobnie jak różnica między chęcią i potrzebą.
Ja dostrzegam bardzo fajne dziś i jeszcze lepsze jutro:) Nie mam zamiaru byc na ten moment niczyją żoną, opiekunką czy choćby stałą partnerką co nie znaczy, że chętnie bym się nie przytuliła do męskiego torsu czy nie poczuła zapachu męskiej skóry. To takie zachowanie atawistyczne trochę smile i pojawiające się od czasu do czasu, a nie będące ścieżką moich niezrealizowanych pragnień.

5,222

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dziękuję Adelo smile za naturalne podniesienie mej samooceny smile Potrzebujemy feedbacku z zewnątrz. Feedbacku prawdziwego a nie projekcji. Pozytywny poprawia nam samoocenę smile Cieszę się, że mogłam coś wnieść do dyskusji.

P.S. Zrobię te karty, zobaczymy czy coś przydatnego z tego wyniknie, bo mnie samo myślenie o takich sytuacjach jak Twoja zwyczajnie wgniata w ziemię sad Ze względu na powagę sytuacji muszę znaleźć odpowiednią porę na to. Mam nadzieję, że się nie gniewasz za tak dużą zwłokę.

5,223

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Deep, faktycznie, miał być tarot...zapomniałam o tym smile
Poczekam z przyjemnością. I ciekawością.
Ela, konkretna i zadaniowa osoba- chcesz chłopa, to go szukaj a nie stękasz.:)
Ale to nie tak jak z szukaniem odpowiednich perfum czy dobrze leżącej sukienki. wink
Nie ma sklepu z ludźmi wink
Rozumiem, że chodzi o stwarzanie okazji do kontaktów.
Powiedzmy, że staram się korzystać, jeśli coś się dzieje, ale przecież nie skupiam się na tym , raczej patrzę co życie niesie." Ani leń, ani desperatka",że zacytuję Lenę.
A co do ograniczeń w związku, to nie miałam z tym żadnych problemów. Oprócz chodzenia spać o różnych porach.
Odkąd jestem sama nie poczułam wolności, bo  nie narzekałam na jej brak.

5,224

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ależ jest sklep z ludźmi smile
Tylko po pierwsze trzeba jakoś tam wejść najpierw a potem zacząć szukać, bo to nie Biedronka ale raczej sklep z butami smile ciężko znaleźć idealne, chociaż wszystkiego pełno.
Jednak ludzie znajdują kogoś
Bo związki nie są za zasługi czy wspaniały charakter, są raczej intencjonalnym postanowieniem.
Czyli możesz być w związku będąc podłym człowiekiem, jak kaci z Buczy co po morderstwie kradną zabawki dla swoich dzieci.
Wybacz drastyczny przykład, ale chciałam Ci pokazać że że związek to nic co na nas spływa, to raczej nastawienie na związek.
Natomiast miłość to jeszcze inna rzecz  i nie każdy jej do niej zdolny.
Tu się warto zastanowić jaka jest Twoja definicja miłości czy sama uważasz że potrafisz nią kogoś obdarzyć to juz pozostaje tylko przestawienie wajchy w głowie na tak.

5,225

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Ależ jest sklep z ludźmi smile
Tylko po pierwsze trzeba jakoś tam wejść najpierw a potem zacząć szukać, bo to nie Biedronka ale raczej sklep z butami smile ciężko znaleźć idealne, chociaż wszystkiego pełno.
Jednak ludzie znajdują kogoś
Bo związki nie są za zasługi czy wspaniały charakter, są raczej intencjonalnym postanowieniem.
Czyli możesz być w związku będąc podłym człowiekiem, jak kaci z Buczy co po morderstwie kradną zabawki dla swoich dzieci.
Wybacz drastyczny przykład, ale chciałam Ci pokazać że że związek to nic co na nas spływa, to raczej nastawienie na związek.
Natomiast miłość to jeszcze inna rzecz  i nie każdy jej do niej zdolny.
Tu się warto zastanowić jaka jest Twoja definicja miłości czy sama uważasz że potrafisz nią kogoś obdarzyć to juz pozostaje tylko przestawienie wajchy w głowie na tak.

Wydaje mi się, że Ela210 uderzyła tu w istotną strunę. Bo często trudno jest rozdzielić pragnienie bycia w związku od pragnienia bycia kochanym. Często to się ze sobą miesza, ale rzeczywiście to dość istotna sprawa i co innego być z kimś, a co innego być przez niego kochanym.

5,226

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:

Deep, LUBIĘ CIĘ!
To, co napisałaś o potrzebie bycia w związku. Może nie tak dokładnie, ale czytałam wątek Ross, i to wmawianie że trzeba się lubić, a samemu będzie fajnie nieco mnie irytowało.
To oczywiste, że może tak być, i jest to pożądany stan. Ale do cholery, jeśli ktoś ma potrzebę drugiego człowieka obok, to nie należy mu wciskać, że coś z nim nie tak .
Ja nawet już zaczęłam myśleć trochę tak i brać to pod uwagę. Usiłowałam nawet nieco wymóc na terapeutce, żeby mi potwierdziła moje " bluszczowej" zapędy. Że jestem uzależniona od bycia z kimś. Że  pewnie tak mam i dlatego tęsknię za dawnym ( związkowym) życiem.
A ona na to " U Pani to naturalna potrzeba proszę się nie zadręczać "i mimo
mojego powątpiewania nie chciała mi przyznać racji.
.

To samo mniej więcej słyszał na swojej terapii i od kobiety terapeutki i później od mężczyzny terapeuty.
Podświadomie spodziewałam się usłyszeć, że jestem kobietą bluszczem, aby móc nad tym popracować i aby mieć tym wytłumaczenie moich relacyjnych porażek. Tak jak Ty Adela usłyszałam, że nic podobnego. I że u mnie potrzeba bycia z kimś jest naturalna, że mam swoje życie I nie oczekuje, że ktoś mi je ułoży i uszczęśliwi, co słyszałam na forum. Nigdy też terapeuci nie sugerowali, aby nauczyć się żyć samemu, wręcz odwrotnie- słyszałam, że sama umiem być, nie potrzeba dalej tej nauki.

5,227

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanka nie myślałaś już może, by dać sobie spokój z tymi związkami?
Kobieta jak dociąga do 50tki to jeszcze parę lat i zacznie zamieniać się w babcie.
Do tego jeszcze trzeba dodać zbliżającą się menopauzę no i trzeba dodać, że w takim wieku zaczynają się już nieprzyjemne zapaszki z ust sad

Nie myślałaś może, by przekierować swoją uwagę na to co masz?
Mieszkanie, podróże, samochody, robienie kariery, rozwijanie pasji, spotkania ze znajomymi itp.

15 latka raczej nie będzie myślała o małżeństwie tak samo jak 70 latek nie pójdzie potańczyć na balu dla maturzystów.
Na wiele spraw w życiu są widełki wiekowe.

Może lepiej zająć się czymś produktywnym? smile

5,228

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zapaszki z ust to jeszcze nic, gorzej jak komuś koło 30 już mózg gnije.

5,229

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Najlepsze jest to, że single 50+ mają ciekawsze życie romantyczne niż dzisiejsze 19-49. Chowani w innych czasach, posiadają mniej kwasu azotowego w głowie i sercu wink

5,230 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-05-19 14:39:55)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dzień dobry Wam w tym wątku. Jeszcze mnie tu nie było w sekcji Samotności. Jakież moje zdziwienie, że wątek otwarty niemalże 10 lat temu wciąż żyje.

Rosann wytłumacz mi dziewczyno, bo chyba mi coś umknęło, przecież Ty miałaś podobno swojego "rycerza", problemowego, ale jednak. Coś się teraz zmieniło?

Co do ostatnich postów, bo nie jestem szalona i od deski do deski nie czytałam, to zastanawiam się czy Rosann nie masz teraz takiego poczucia utraty możliwości. Nasze historie znacząco się różnią, ale może dlatego inaczej radzę sobie ze sprawami posiadania czy nieposiadania współtowarzysza. W młodości (około 20stki) szalałam, doświadczałam, brałam, co dawało życie i okoliczności, nabrałam wprawy w kontaktach. W późniejszym małżeństwie realizowałam się na tyle ile się dało, dzieci przyszły na świat i świat ten mój zmienił się diametralnie. Wystawiam te dwa czynniki nie bez kozery, gdyż one właśnie trzymały mnie przy życiu w chwilach trudnych i wątpliwych. To były te 2 filary, które nie pozwoliły na czarnowidztwo. Niczego w życiu nie żałowałam, jestem szczęśliwa, że kiedyś szalałam, wbrew temu, co by mogli na to powiedzieć moi konserwatywni i wiekowi rodzice, którzy nie mają pojęcia jakie życie prowadziłam. Jestem szczęśliwa, że mam dzieci, które są może nie celem, ale takim fundamentem celu w życiu. Doceniam to. Niezależnie ile tragedii w życiu mnie spotkało, a było ich niemało i kaliber też bardzo ciężki. Wyszłam z nich, czy też nadal wychodzę, bo czuję, że mam moc sprawczą i mam dla kogo żyć.

Nie wiem, jakie Ty masz "fundamenty", ale dla mnie są właśnie te dwa. Niezależnie jak moje życie się potoczy dalej, to ja już osiągnęłam wiele, bardzo wiele, a może i parę cudów się znajdzie. Obecnie mam kilkoro przyjaciół i trochę znajomych, którzy dają mi poczucie zainteresowania moim życiem, ale wiem, że to nie jest to, co zapewnia lub czasem nie zapewnia sad związek. Pewnie przyjdzie lub już powoli nadchodzi taka chwila, że będzie mi czegoś jeszcze brakować w życiu codziennym, ale jeśli się nie zdarzy nic ciekawego, to zawsze fundamenty są. Jeśli ktoś chce dołożyć do tego karierę zawodową, to proszę bardzo, tylko to taki niestabilny fundament, a tamte praktycznie nie do ruszenia. W tym zakresie też osiągnęłam i osiągam wiele, i daje mi to satysfakcję, i być może jest to budujące, ale jakby... na bieżąco, tymczasowo. Nie pracuję by inni mnie podziwiali, robię to tylko dla siebie, ale tak jak mówię, nie stawiam tego jako bazę mojego życia i bycia.

Ktoś tu też pisał, że trzeba szukać tego "jedynego" czy "tego" partnera. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak "ten jedyny". Wybierając kogoś na dłuższy związek nigdy nie możemy być pewni, że jest tylko TEN, mimo, iż z początku możemy mieć takie wrażenie i liczyć na związek na "na resztę życia", ale to tylko pierwotne złudzenie, któremu ulegamy. Mam wrażenie, że takie związki nie istnieją lub są tak rzadkie, że nie mieszczą się w statystykach. A jeśli ktoś jest z kimś np. 25 lat to znaczy, że to był TEN? No nie, bo w rezultacie skończyło się i nie ma. Znaczy to tylko tyle, że jedna lub obie strony wkładało wysiłek w tą relację i starało się ją utrzymać. Tyle ile było im dane, uwzględniając okoliczności.

Nie wiem co Ci tu powiedzieć Rosann , bo mam siostrę z problemami, która mimo bardzo długiego związku nie zdecydowała się na dziecko, bo zwyczajnie się bała, a teraz jest już za późno i nie czuje się z tym dobrze (realizuje tą potrzebę przez zwierzęta domowe, którymi się zajmuje, ale to nie to samo). Wiem, że to nie Twój przypadek, bo Ty szukasz i chyba chcesz je mieć, ale nie masz z kim (popraw mnie jeśli źle wywnioskowałam). Nie wiem jak bardzo potrzeba posiadania dziecka Cię dręczy czy nie, ale jeśli nie ma z kim, to zrób to dla siebie (no i dziecka), bo myślę, że mamuśką możesz być fajną.

5,231

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wystarczyło właśnie nie szaleć przesadnie by się dowiedzieć, że takich związków jest masa, ale tworzą je głównie osoby, które poznały się w szkole lub wcześnie na studiach i NIE szalały...

5,232 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-19 15:13:06)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

70 -latek na bal dla maturzystów - nie, lecz na zabawę dla seniorów już tak, i to się jeszcze można zdziwić jak się ludzie potrafią w tym wieku bawić, oczywiście w swoim gronie (przedziale wiekowym). Wiem coś o tym, bo mam mamę emerytkę mniej więcej w tym wieku. I, że tak powiem "wesoła z niej wdówka" big_smile Ale to trzeba mieć wyobraźnię i coś wiedzieć o życiu, żeby nie pleść takich farmazonów za farmazonem.

5,233 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-05-19 15:45:21)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Wystarczyło właśnie nie szaleć przesadnie by się dowiedzieć, że takich związków jest masa, ale tworzą je głównie osoby, które poznały się w szkole lub wcześnie na studiach i NIE szalały...

Nie wiem czy odnosisz się do tego co napisałam, wnioskuję, że tak, to pozwolę się nie zgodzić. Większość osób, które nie szalały w młodości w pewnym momencie dochodzą do wniosku, że czegoś więcej nie zakosztowały i to one są przyczyną rozpadów związku. Ja takiego poczucia niespełnienia nie miałam, bo doświadczyłam tego co chciałam i jak chciałam (może parę jeszcze bym tak wcisnęła, ale okoliczności nie pozwoliły wink) i z całą pewnością nie brakowało mi właściwie niczego pod tym względem.
Długoletni związek wiąże się z poświęceniem i rezygnacją z dawnego życia na korzyść innej jakości, a jak nie ma się tych doświadczeń wcześniej, to może być takie uczucie niespełnienia, nieosiągnięcia jakiegoś ważnego punktu, pewnej niewiadomej "co by było gdyby".
Jeśli mówisz o związkach na całe życie, to możesz przytoczyć zaledwie pokolenie moich dziadków i rodziców, a w tamtych czasach rozwód to był skandal i mało co który się rozpadał. W obecnym pokoleniu (czyli Ci, którzy obecnie mają 20-30 lat) mam wrażenie, że brak stabilizacji w umysłach przyspiesza jeszcze bardziej niż w moim pokoleniu. Nie ma chęci pozostawania w związkach bo mamy Tindery i inne bajery i rach ciach możemy kogoś sobie wyłuskać do tych czy innych celów. Kiedyś w pokoleniu rodziców spotkalibyśmy się z ostracyzmem w sytuacji zakończenia związku. W moim pokoleniu już tak nie ma, a z tego co widzę następne pokolenie hula już zupełnie na innych resorach.

5,234 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-05-19 17:22:41)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tak, ludzie są coraz mniej stali, ale akurat faceci są nieco bardziej niż wczesniej. Szaleją głównie kobiety i obraz facetów jaki macie jest związany z tym, że dla Was facet otoczony kobietami jest bardziej aktrakcyjny i głównie na takich zwracacie uwagę. To jak laski piszące, że każdy na tinderach itd oferuje seks i nikt nie chce normalnej relacji...a wystarczy to zweryfikować i okazuje się, że na 100 może 5 oferuje seks, ale przecież jej nie obchodzi pozostałych 95, bo nie są tacy pewni siebie tongue.

Wiesz co Evergreen, bawisz mnie. Prowadziłas rozwiązły tryb życia, a pierdzielisz coś o tym, że ludzie nie są stali w uczuciach xD - jak można być aż tak ślepym hipokryta? Ogarnij się...sama sobie teraz pomyśl o tych chłopakach, których ranilas. Sorry, ale Ty się z nikim nie liczyłas, a Tobie wydaje się, że świat powinien paść Ci do stóp. Jeszcze ta próba zwalenia winy na spokojne osoby w stałych związkach, że one są winne rozpadów co xD to tak jakbyś powiedziała, żee 4 jest większe od 8. Nie, Evergreen, Ty prowadziłas rozwiązły tryb życia i z takimi osobami się zadawałas - to jak do cholery jasnej miało się to skończyć miłością na całe życie? Dam sobie rękę uciąć, że jak miałaś 20-30 lat to była masa facetów, którzy widzieli w Tobie coś więcej, ale przecież Ty w głowie miałaś notoryczne szukanie akceptacji/potwierdzenia atrakcyjności u coraz większej ilości facetów (dziś próbuje się to nazywać wolnością, swoboda itd a na terapii wychodzi, że to zaburzenia). Ciekawe czy dożyjemy czasów, że jakaś babka śmie spojrzeć w lustro i dostrzec problem w sobie w końcu...

Powiem Ci, że to jest po prostu... obleśne i osobiście nie umialbym poważnie potraktować kogoś takiego.


Edit: Nie no, jaki to jest standard dziś. Do 30 rodeo...a potem płacz, bo nikt mnie nie chce poza ruchaczami (którzy do łóżka wezmą KAZDA) smile))
Edit 2: Ale z kobietami się gada i wyciąga takie informacje przy użyciu manipulacji :d

5,235

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Edit: Nie no, jaki to jest standard dziś. Do 30 rodeo...a potem płacz, bo nikt mnie nie chce poza ruchaczami (którzy do łóżka wezmą KAZDA) smile))

Jaki Ty jesteś naiwny big_smile  Rodeo na czole się nie wyświetla tongue

5,236

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Tak, ludzie są coraz mniej stali, ale akurat faceci są nieco bardziej niż wczesniej. Szaleją głównie kobiety

jestem odmiennego zdania. Mam w moim otoczeniu całą masę przykładów facetów zdradzających (a wielu recydywistów) i ani jednej kobiety.

Be. napisał/a:

i obraz facetów jaki macie jest związany z tym, że dla Was facet otoczony kobietami jest bardziej aktrakcyjny i głównie na takich zwracacie uwagę.

Zbędna generalizacja. Ja takich unikam.

Be. napisał/a:

To jak laski piszące, że każdy na tinderach itd oferuje seks i nikt nie chce normalnej relacji...a wystarczy to zweryfikować i okazuje się, że na 100 może 5 oferuje seks, ale przecież jej nie obchodzi pozostałych 95, bo nie są tacy pewni siebie tongue.

Mam inne doświadczenia z portalu. Ci co proponują są odrzucani. Ja takich lovelasów (przynajmniej z wyglądu) nie zagaduję sama.

Be. napisał/a:

Wiesz co Evergreen, bawisz mnie.

Cieszę się, że daję Ci jakąś rozrywkę w tym smutnym życiu smile

Be. napisał/a:

Prowadziłas rozwiązły tryb życia, a pierdzielisz coś o tym, że ludzie nie są stali w uczuciach xD - jak można być aż tak ślepym hipokryta? Ogarnij się...sama sobie teraz pomyśl o tych chłopakach, których ranilas.

Nikogo nie raniłam, ale nie będę się z tego tłumaczyć, bo nie mam ochoty wchodzić w szczegóły na forum.

Be. napisał/a:

Sorry, ale Ty się z nikim nie liczyłas, a Tobie wydaje się, że świat powinien paść Ci do stóp.

Nie rób projekcji swojej sytuacji na mnie, bo nie znasz mojej historii, tylko sobie dopowiadasz.

Be. napisał/a:

Jeszcze ta próba zwalenia winy na spokojne osoby w stałych związkach, że one są winne rozpadów co xD to tak jakbyś powiedziała, żee 4 jest większe od 8.

Nie znasz życia Be. , ja niestety widziałam już wiele, w swoim i wielu innych życiach. Nie w necie, tylko w rzeczywistym świecie. Są tacy i są tacy, różne są historie, ale nie jesteś w stanie mnie przekonać, że źle widzę i słyszę. Mam już swoje lata i doświadczenia.

Be. napisał/a:

Nie, Evergreen, Ty prowadziłas rozwiązły tryb życia i z takimi osobami się zadawałas - to jak do cholery jasnej miało się to skończyć miłością na całe życie?

big_smile Nie wiesz z kim się zadawałam (znowu sobie wymyślasz, znowu projekcje), ale nie byli to, jak wy to tu nazywacie, badboye. Nie znasz też szczegółów relacji, a komentujesz jak ślina na język poleci.

Be. napisał/a:

Dam sobie rękę uciąć, że jak miałaś 20-30 lat to była masa facetów, którzy widzieli w Tobie coś więcej, ale przecież Ty w głowie miałaś notoryczne szukanie akceptacji/potwierdzenia atrakcyjności u coraz większej ilości facetów (dziś próbuje się to nazywać wolnością, swoboda itd a na terapii wychodzi, że to zaburzenia).

Nie potrzebowałam potwierdzenia swej atrakcyjności, bo zdawałam sobie sprawę, że ją posiadam/posiadałam. Nie chodzi konkretnie o atrakcyjność fizyczną, tylko coś zupełnie innego, co różni obywatele płci przeciwnej wyznawali mi, że ich we mnie przyciąga. Tutaj też się spowiadać nie będę. Nie dla Ciebie Be.

Be. napisał/a:

Powiem Ci, że to jest po prostu... obleśne i osobiście nie umialbym poważnie potraktować kogoś takiego.

big_smile Serio, nie mam z tym problemu. Masz prawo się tym ekscytować jeśli lubisz.

Be. zacznij żyć własnym życiem, a nie tym z sieci i staraj się mieć więcej pokory wobec starszych. Pogadamy może, tak za 20 lat jak nabierzesz trochę doświadczenia, bo wypowiadasz się na tematy, których nigdy nie zaznałeś w swoim życiu. Wiem, że teraz masz ten czas, że chcesz coś komuś udowodnić i taki masz okres, nic na to nie poradzisz. A ja Cię rozumiem, bo też przez to przechodziłam kiedyś. Radykalizm jednak do niczego Cię dobrego nie doprowadzi, otwórz się na ludzi, to zobaczysz, że inni też są wporzo.

5,237

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:

Zapaszki z ust to jeszcze nic, gorzej jak komuś koło 30 już mózg gnije.

Oj widzę, że prawda zabolała?
Pracowałem w kilku miejscach z wieloma osobami i wiem co mówię.

U każdej kobiety po 50stce wyczuwałem bardzo nieprzyjemne zapaszki z ust sad
W dodatku co 10ta z nich uwalniała z siebie woń jakby jakiegoś zagrzybienia?
To jest także wiek, w którym kobieta traci kilka punktów IQ ze względu na mocne zmęczenie życiowe

Do tego trzeba jeszcze dodać menopauzę - chcesz mi powiedzieć, że taki stan rzeczy jest dobry na zakładanie rodziny i płodzenie dzieci? Serio??

KoralinaJones napisał/a:

70 -latek na bal dla maturzystów - nie, lecz na zabawę dla seniorów już tak,.

Przecież pisałem o tym, że taki 70 latek nie pójdzie na bal maturzystów bo to nie są jego widełki wiekowe.
A Ty piszesz coś o zabawie dla seniorów? Przecież to są dwa zupełnie inne wydarzenia społeczne.
To tak jakbyś porównywała zjedzenie obiadu w barze mlecznym z kolegą a pójściem do restauracji z dziewczyną.

To co mi napiszesz, że jest to samo bo i tutaj mamy jedzenie i drugiego człowieka ,,do towarzystwa"?

Farmazoniara z Ciebie ostra.

5,238

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Przecież pisałem o tym, że taki 70 latek nie pójdzie na bal maturzystów bo to nie są jego widełki wiekowe.
A Ty piszesz coś o zabawie dla seniorów? Przecież to są dwa zupełnie inne wydarzenia społeczne.
To tak jakbyś porównywała zjedzenie obiadu w barze mlecznym z kolegą a pójściem do restauracji z dziewczyną.

To co mi napiszesz, że jest to samo bo i tutaj mamy jedzenie i drugiego człowieka ,,do towarzystwa"?

Farmazoniara z Ciebie ostra.

Nie pójdzie, bo po *uja miałby tam iść, więc co niby tym samym ma to wykazać, tak jeszcze kwestii farmazonów? big_smile

5,239

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Sorry, Żołnierz, ale chyba masz coś z garem.

5,240 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-05-20 06:27:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
Be. napisał/a:

Tak, ludzie są coraz mniej stali, ale akurat faceci są nieco bardziej niż wczesniej. Szaleją głównie kobiety

jestem odmiennego zdania. Mam w moim otoczeniu całą masę przykładów facetów zdradzających (a wielu recydywistów) i ani jednej kobiety.

Be. napisał/a:

i obraz facetów jaki macie jest związany z tym, że dla Was facet otoczony kobietami jest bardziej aktrakcyjny i głównie na takich zwracacie uwagę.

Zbędna generalizacja. Ja takich unikam.

Be. napisał/a:

To jak laski piszące, że każdy na tinderach itd oferuje seks i nikt nie chce normalnej relacji...a wystarczy to zweryfikować i okazuje się, że na 100 może 5 oferuje seks, ale przecież jej nie obchodzi pozostałych 95, bo nie są tacy pewni siebie tongue.

Mam inne doświadczenia z portalu. Ci co proponują są odrzucani. Ja takich lovelasów (przynajmniej z wyglądu) nie zagaduję sama.

Be. napisał/a:

Wiesz co Evergreen, bawisz mnie.

Cieszę się, że daję Ci jakąś rozrywkę w tym smutnym życiu smile

Be. napisał/a:

Prowadziłas rozwiązły tryb życia, a pierdzielisz coś o tym, że ludzie nie są stali w uczuciach xD - jak można być aż tak ślepym hipokryta? Ogarnij się...sama sobie teraz pomyśl o tych chłopakach, których ranilas.

Nikogo nie raniłam, ale nie będę się z tego tłumaczyć, bo nie mam ochoty wchodzić w szczegóły na forum.

Be. napisał/a:

Sorry, ale Ty się z nikim nie liczyłas, a Tobie wydaje się, że świat powinien paść Ci do stóp.

Nie rób projekcji swojej sytuacji na mnie, bo nie znasz mojej historii, tylko sobie dopowiadasz.

Be. napisał/a:

Jeszcze ta próba zwalenia winy na spokojne osoby w stałych związkach, że one są winne rozpadów co xD to tak jakbyś powiedziała, żee 4 jest większe od 8.

Nie znasz życia Be. , ja niestety widziałam już wiele, w swoim i wielu innych życiach. Nie w necie, tylko w rzeczywistym świecie. Są tacy i są tacy, różne są historie, ale nie jesteś w stanie mnie przekonać, że źle widzę i słyszę. Mam już swoje lata i doświadczenia.

Be. napisał/a:

Nie, Evergreen, Ty prowadziłas rozwiązły tryb życia i z takimi osobami się zadawałas - to jak do cholery jasnej miało się to skończyć miłością na całe życie?

big_smile Nie wiesz z kim się zadawałam (znowu sobie wymyślasz, znowu projekcje), ale nie byli to, jak wy to tu nazywacie, badboye. Nie znasz też szczegółów relacji, a komentujesz jak ślina na język poleci.

Be. napisał/a:

Dam sobie rękę uciąć, że jak miałaś 20-30 lat to była masa facetów, którzy widzieli w Tobie coś więcej, ale przecież Ty w głowie miałaś notoryczne szukanie akceptacji/potwierdzenia atrakcyjności u coraz większej ilości facetów (dziś próbuje się to nazywać wolnością, swoboda itd a na terapii wychodzi, że to zaburzenia).

Nie potrzebowałam potwierdzenia swej atrakcyjności, bo zdawałam sobie sprawę, że ją posiadam/posiadałam. Nie chodzi konkretnie o atrakcyjność fizyczną, tylko coś zupełnie innego, co różni obywatele płci przeciwnej wyznawali mi, że ich we mnie przyciąga. Tutaj też się spowiadać nie będę. Nie dla Ciebie Be.

Be. napisał/a:

Powiem Ci, że to jest po prostu... obleśne i osobiście nie umialbym poważnie potraktować kogoś takiego.

big_smile Serio, nie mam z tym problemu. Masz prawo się tym ekscytować jeśli lubisz.

Be. zacznij żyć własnym życiem, a nie tym z sieci i staraj się mieć więcej pokory wobec starszych. Pogadamy może, tak za 20 lat jak nabierzesz trochę doświadczenia, bo wypowiadasz się na tematy, których nigdy nie zaznałeś w swoim życiu. Wiem, że teraz masz ten czas, że chcesz coś komuś udowodnić i taki masz okres, nic na to nie poradzisz. A ja Cię rozumiem, bo też przez to przechodziłam kiedyś. Radykalizm jednak do niczego Cię dobrego nie doprowadzi, otwórz się na ludzi, to zobaczysz, że inni też są wporzo.

Idealny przykład posta tłumaczącego dlaczego faceci niekiedy mają kobiety za idiotki, a ja uważam że kobietom nie można ufać i notorycznie kłamią. Ja pierdziele jaki stek kłamstw i bzdur. I wyjaśnijcie mi jedno zjawisko, dlaczego rozwiązłe/puszczalskie laski ZAWSZE mówią, że nie znają ANI JEDNEJ zdradzającej kobiety tylko samych facetów xDDDD przecież raz, że same to robiły wielokrotnie (zawsze tak jest przy rozwiązłych osobach, że są zdrady, skakanie od jednego związku do drugiego, łatwe przekraczaniem granic itd co jest chyba logiczne, zresztą jest to też oczywiście przebadane) . W dodatku by wyjść z twarzą ona nawet powie, że zadaje się z samymi PORZADNYMI osobami, a jednocześnie narzeka na brak stałych związków. Masakra jak się można gubić w zeznaniach...

Do tego lubię to naprzemienne gadanie o kryzysie męskości, o tym że faceci mają mniej ikry itd, a jednocześnie próba zrobienia z nas winnych dzisiejszej sytuacji związkowej i rozwiązłości - gdzie wcale przecież w ciągu kilkunastu lat kobiety totalnie się nie zmieniły xD.

Nic dziwnego Evergreen, że Twoje próby poderwania pewnego forumowicza spełzły na niczym, bo żeby się z mitomanka-nimfomanka związać to trzeba być totalnym desperatem.

5,241

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Idealny przykład posta tłumaczącego dlaczego faceci niekiedy mają kobiety za idiotki, a ja uważam że kobietom nie można ufać i notorycznie kłamią. Ja pierdziele jaki stek kłamstw i bzdur. I wyjaśnijcie mi jedno zjawisko, dlaczego rozwiązłe/puszczalskie laski ZAWSZE mówią, że nie znają ANI JEDNEJ zdradzającej kobiety tylko samych facetów xDDDD przecież raz, że same to robiły wielokrotnie (zawsze tak jest przy rozwiązłych osobach, że są zdrady, skakanie od jednego związku do drugiego, łatwe przekraczaniem granic itd co jest chyba logiczne, zresztą jest to też oczywiście przebadane) . W dodatku by wyjść z twarzą ona nawet powie, że zadaje się z samymi PORZADNYMI osobami, a jednocześnie narzeka na brak stałych związków. Masakra jak się można gubić w zeznaniach...

Do tego lubię to naprzemienne gadanie o kryzysie męskości, o tym że faceci mają mniej ikry itd, a jednocześnie próba zrobienia z nas winnych dzisiejszej sytuacji związkowej i rozwiązłości - gdzie wcale przecież w ciągu kilkunastu lat kobiety totalnie się nie zmieniły xD.

To, że jesteś mizoginem i chamem, to widać było od początku Be. , ale że jeszcze takim fantastą, to się nie spodziewałam. Może zaczniesz pisać jakieś nowele? Mówię to z niejakim obrzydzeniem (bo w stosunku do dziecka), ale jeśli Cię to podnieca i grzeje, to nie krępuj się, możesz sobie poużywać na tym temacie, jeśli doprowadza Cię to do spełnienia.

Be. napisał/a:

Nic dziwnego Evergreen, że Twoje próby poderwania pewnego forumowicza spełzły na niczym, bo żeby się z mitomanka-nimfomanka związać to trzeba być totalnym desperatem.

Eeeeee.... nie wiem. Mówisz o sobie? Myślałam, że już zaznaczyłam wielokrotnie, że nie masz u mnie szans sad

5,242

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tak, kurestwu i kłamstwu będę przeciwstawiał chamstwo. Jak będzie opcja takie osoby oznaczać to po prostu na czole będziecie mieć odpowiednie oznakowanie by nikt się nie nabrał.

5,243

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Tak, kurestwu i kłamstwu będę przeciwstawiał chamstwo. Jak będzie opcja takie osoby oznaczać to po prostu na czole będziecie mieć odpowiednie oznakowanie by nikt się nie nabrał.

Drżę jak liść osiki przed Twym gniewem Be. big_smile

5,244

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:

Nie pójdzie, bo po *uja miałby tam iść, więc co niby tym samym ma to wykazać, tak jeszcze kwestii farmazonów? big_smile

adela 07 napisał/a:

Sorry, Żołnierz, ale chyba masz coś z garem.

Hipokrytki i cudzołożnice.

5,245

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nie pójdzie, bo po *uja miałby tam iść, więc co niby tym samym ma to wykazać, tak jeszcze kwestii farmazonów? big_smile

adela 07 napisał/a:

Sorry, Żołnierz, ale chyba masz coś z garem.

Hipokrytki i cudzołożnice.

A co Ty możesz wiedzieć o cudzołożeniu? big_smile

5,246

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Do zakonu chłopaki, tam Was przeszkolą wink

5,247

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:

A co Ty możesz wiedzieć o cudzołożeniu? big_smile

Liczyłem, że Ty mi o tym opowiesz.
Masz najlepsze warunki, by nauczać o tym haniebnym czynie.

5,248 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-20 14:17:31)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Liczyłem, że Ty mi o tym opowiesz.

Przecież urządzamy Ci tu poglądowe pogadanki big_smile

5,249

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Niech mnie ktoś uszczypnie wink Śni mi się czy wielu młodych facetów postradało zmysły?!?

5,250

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
DeepAndBlue napisał/a:

Niech mnie ktoś uszczypnie wink Śni mi się czy wielu młodych facetów postradało zmysły?!?

Za dużo teorii rzuca się na mózg big_smile

5,251

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Niech mnie ktoś uszczypnie wink Śni mi się czy wielu młodych facetów postradało zmysły?!?

Za dużo teorii rzuca się na mózg big_smile

Ale to trzeba mieć dobry mózg, żeby bawić się w takie rzeczy. Im to tylko szkodzi tak jak i mi zaszkodziłby udział w maratonie XD

5,252

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wow. Ale się odpierdala w tym temacie. Gownoburza roku a dopiero maj. Jaki wogle temat? O czym wy tu gadacie? Xp xp xp

5,253 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-05-20 14:54:57)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
DeepAndBlue napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Niech mnie ktoś uszczypnie wink Śni mi się czy wielu młodych facetów postradało zmysły?!?

Za dużo teorii rzuca się na mózg big_smile

Ale to trzeba mieć dobry mózg, żeby bawić się w takie rzeczy. Im to tylko szkodzi tak jak i mi zaszkodziłby udział w maratonie XD

Deep Koralina koledze Be. trzeba chwilowo wybaczyć, bo jego awanse zostały zignorowane przez kilka kobiet ( Deep z tego co widziałam też wykiwała kolegę w innym wątku), w ciągu kilku dni i teraz ma syndrom odrzucenia. A Rumuński ma pewnie inne problemy, kto go tam wie jakie. Chamskie zachowanie jednak należy tępić, bo to jak w tych przemocowych związkach, na ile pozwolisz, tyle doświadczasz. Patelnią po głowie i do przodu smile

EDIT: Irate nasza rossanka kiedyś zaczęła ten wątek prawie 10 lat temu i tak się ciągnie latami. Kto by to czytał od początku, zatem w skrócie: samotność przez lata i jak sobie z tym radzić.

5,254

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No a kobiecą przemocą jest intryga, kłamstwo, zdrada i ogólna przemoc psychiczna. I jest jej o wiele więcej niż przemocy męskiej, bo ta subtelna przemoc psychiczna ze strony kobiet występuje w każdym związku. I ja na to nie pozwalam i nawet jestem z tych co umieją trzymać patelnie, więc Was nią wale.

5,255

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Porzadny kask to podstawa...zadna patelnia wowczas nie grozna:)

5,256

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
edek z krainy kredek napisał/a:

Porzadny kask to podstawa...zadna patelnia wowczas nie grozna:)

W kasku to po włościach się przechadzać nie będziesz, jak w kasku to na skuter i sio z posiadłości big_smile

5,257

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Rossanka nie myślałaś już może, by dać sobie spokój z tymi związkami?
Kobieta jak dociąga do 50tki to jeszcze parę lat i zacznie zamieniać się w babcie.
Do tego jeszcze trzeba dodać zbliżającą się menopauzę no i trzeba dodać, że w takim wieku zaczynają się już nieprzyjemne zapaszki z ust sad

Nie myślałaś może, by przekierować swoją uwagę na to co masz?
Mieszkanie, podróże, samochody, robienie kariery, rozwijanie pasji, spotkania ze znajomymi itp.

15 latka raczej nie będzie myślała o małżeństwie tak samo jak 70 latek nie pójdzie potańczyć na balu dla maturzystów.
Na wiele spraw w życiu są widełki wiekowe.

Może lepiej zająć się czymś produktywnym? smile

Nie, dzięki. Zamierzam jeszcze poużywać życia i mieć seks  dużo seksu. I to fajnego. Z polotem.
Oddaje berło dziadzienia Tobie.

5,258

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Uuu dobrze, dobrze! O to chodziło...chyba big_smile.

5,259

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

Dzień dobry Wam w tym wątku. Jeszcze mnie tu nie było w sekcji Samotności. Jakież moje zdziwienie, że wątek otwarty niemalże 10 lat temu wciąż żyje.

Rosann wytłumacz mi dziewczyno, bo chyba mi coś umknęło, przecież Ty miałaś podobno swojego "rycerza", problemowego, ale jednak. Coś się teraz zmieniło?

Co do ostatnich postów, bo nie jestem szalona i od deski do deski nie czytałam, to zastanawiam się czy Rosann nie masz teraz takiego poczucia utraty możliwości. Nasze historie znacząco się różnią, ale może dlatego inaczej radzę sobie ze sprawami posiadania czy nieposiadania współtowarzysza. W młodości (około 20stki) szalałam, doświadczałam, brałam, co dawało życie i okoliczności, nabrałam wprawy w kontaktach. W późniejszym małżeństwie realizowałam się na tyle ile się dało, dzieci przyszły na świat i świat ten mój zmienił się diametralnie. Wystawiam te dwa czynniki nie bez kozery, gdyż one właśnie trzymały mnie przy życiu w chwilach trudnych i wątpliwych. To były te 2 filary, które nie pozwoliły na czarnowidztwo. Niczego w życiu nie żałowałam, jestem szczęśliwa, że kiedyś szalałam, wbrew temu, co by mogli na to powiedzieć moi konserwatywni i wiekowi rodzice, którzy nie mają pojęcia jakie życie prowadziłam. Jestem szczęśliwa, że mam dzieci, które są może nie celem, ale takim fundamentem celu w życiu. Doceniam to. Niezależnie ile tragedii w życiu mnie spotkało, a było ich niemało i kaliber też bardzo ciężki. Wyszłam z nich, czy też nadal wychodzę, bo czuję, że mam moc sprawczą i mam dla kogo żyć.

Nie wiem, jakie Ty masz "fundamenty", ale dla mnie są właśnie te dwa. Niezależnie jak moje życie się potoczy dalej, to ja już osiągnęłam wiele, bardzo wiele, a może i parę cudów się znajdzie. Obecnie mam kilkoro przyjaciół i trochę znajomych, którzy dają mi poczucie zainteresowania moim życiem, ale wiem, że to nie jest to, co zapewnia lub czasem nie zapewnia sad związek. Pewnie przyjdzie lub już powoli nadchodzi taka chwila, że będzie mi czegoś jeszcze brakować w życiu codziennym, ale jeśli się nie zdarzy nic ciekawego, to zawsze fundamenty są. Jeśli ktoś chce dołożyć do tego karierę zawodową, to proszę bardzo, tylko to taki niestabilny fundament, a tamte praktycznie nie do ruszenia. W tym zakresie też osiągnęłam i osiągam wiele, i daje mi to satysfakcję, i być może jest to budujące, ale jakby... na bieżąco, tymczasowo. Nie pracuję by inni mnie podziwiali, robię to tylko dla siebie, ale tak jak mówię, nie stawiam tego jako bazę mojego życia i bycia.

Ktoś tu też pisał, że trzeba szukać tego "jedynego" czy "tego" partnera. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak "ten jedyny". Wybierając kogoś na dłuższy związek nigdy nie możemy być pewni, że jest tylko TEN, mimo, iż z początku możemy mieć takie wrażenie i liczyć na związek na "na resztę życia", ale to tylko pierwotne złudzenie, któremu ulegamy. Mam wrażenie, że takie związki nie istnieją lub są tak rzadkie, że nie mieszczą się w statystykach. A jeśli ktoś jest z kimś np. 25 lat to znaczy, że to był TEN? No nie, bo w rezultacie skończyło się i nie ma. Znaczy to tylko tyle, że jedna lub obie strony wkładało wysiłek w tą relację i starało się ją utrzymać. Tyle ile było im dane, uwzględniając okoliczności.

Nie wiem co Ci tu powiedzieć Rosann , bo mam siostrę z problemami, która mimo bardzo długiego związku nie zdecydowała się na dziecko, bo zwyczajnie się bała, a teraz jest już za późno i nie czuje się z tym dobrze (realizuje tą potrzebę przez zwierzęta domowe, którymi się zajmuje, ale to nie to samo). Wiem, że to nie Twój przypadek, bo Ty szukasz i chyba chcesz je mieć, ale nie masz z kim (popraw mnie jeśli źle wywnioskowałam). Nie wiem jak bardzo potrzeba posiadania dziecka Cię dręczy czy nie, ale jeśli nie ma z kim, to zrób to dla siebie (no i dziecka), bo myślę, że mamuśką możesz być fajną.

Hej, fundamentów takich jak Ty nie mam. Po 20 niespecjalnie szalałam, owszem były jakieś imprezy, wyjścia z koleżankami, ale byłam tą, co zawsze była sama, gdy koleżanki ochoczo zmieniały chłopaków. Drugiego fundamentu, swojej rodziny nigdy nie mialam.
Dzieci chciała mieć już 20 lat temu. Powiesz, trzeba było zrobić z byle kim- ale jak to ma wyglądać, ludzie pobierają się, tworzą pary, mają dzieci, a mi się to zabiera, nie mogę mieć dzieci z ta osoba, z którą chce, jak inni ludzie, tylko z byle kim, byle gdzie , aby zajść tylko w ciążę. To bezsensu.
Dziecka już nie będę mieć, w wieku 45 kat byłabym szalona decydując się na nie, jest ogromna szansa różnego rodzaju wad, nie zrobiłabym tego komuś.
Tak, wątek ciągnie się, prawie dekadę.
Nie uwierzysz, ale zakładając go sądziłam,  że przetrwa tydzień. A w zasadzie nic nie sądziłam  byłam po ciężkim rozstaniu i w słabym stanie psychicznym, potrzebowałam dodatkowo się wygadać. Potem myślałam, że jeszcze trochę będę sana, może nie za rok czy dwa, ale za trzy to juz pewnie będę z kimś innym. Kto by orzypuszczak, że 10 lat później nadal będzie wątek aktualny. Ja nie. Moje otoczenie też nie. W zasadzie, jak sięgnę pamięcią, miałam wtedy 36 lat i co z kim z otoczenia rozmawiałam to słyszałam, że nie mam się co zadręczać, że nie będę mieć już partnera, rodziny, bo do 40 jeszcze dużo może się zmienić ( co brzmiało sensownie, koleżanka od 35 do 40 roku życia urodziła jeszcze 2 zdrowych chłopaków w odstępie 3 lat).
A jednak jest jak jest.
Czasem się śmieje, że prędzej jak widać wybuchnie pandemia czy wojna, aby ten temat z netkobiet stał się nieaktualny.

5,260

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Wystarczyło właśnie nie szaleć przesadnie by się dowiedzieć, że takich związków jest masa, ale tworzą je głównie osoby, które poznały się w szkole lub wcześnie na studiach i NIE szalały...

Mam odwrotne spostrzeżenia. Par szkolnych, studenckich znam może kilka, dużo z nich dawno po rozwodach.
Najwięcej malzenstw- poznanych właśnie po okresie edukacji.

5,261

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Tak, ludzie są coraz mniej stali, ale akurat faceci są nieco bardziej niż wczesniej. Szaleją głównie kobiety i obraz facetów jaki macie jest związany z tym, że dla Was facet otoczony kobietami jest bardziej aktrakcyjny i głównie na takich zwracacie uwagę. To jak laski piszące, że każdy na tinderach itd oferuje seks i nikt nie chce normalnej relacji...a wystarczy to zweryfikować i okazuje się, że na 100 może 5 oferuje seks, ale przecież jej nie obchodzi pozostałych 95, bo nie są tacy pewni siebie tongue.

Wiesz co Evergreen, bawisz mnie. Prowadziłas rozwiązły tryb życia, a pierdzielisz coś o tym, że ludzie nie są stali w uczuciach xD - jak można być aż tak ślepym hipokryta? Ogarnij się...sama sobie teraz pomyśl o tych chłopakach, których ranilas. Sorry, ale Ty się z nikim nie liczyłas, a Tobie wydaje się, że świat powinien paść Ci do stóp. Jeszcze ta próba zwalenia winy na spokojne osoby w stałych związkach, że one są winne rozpadów co xD to tak jakbyś powiedziała, żee 4 jest większe od 8. Nie, Evergreen, Ty prowadziłas rozwiązły tryb życia i z takimi osobami się zadawałas - to jak do cholery jasnej miało się to skończyć miłością na całe życie? Dam sobie rękę uciąć, że jak miałaś 20-30 lat to była masa facetów, którzy widzieli w Tobie coś więcej, ale przecież Ty w głowie miałaś notoryczne szukanie akceptacji/potwierdzenia atrakcyjności u coraz większej ilości facetów (dziś próbuje się to nazywać wolnością, swoboda itd a na terapii wychodzi, że to zaburzenia). Ciekawe czy dożyjemy czasów, że jakaś babka śmie spojrzeć w lustro i dostrzec problem w sobie w końcu...

Powiem Ci, że to jest po prostu... obleśne i osobiście nie umialbym poważnie potraktować kogoś takiego.


Edit: Nie no, jaki to jest standard dziś. Do 30 rodeo...a potem płacz, bo nikt mnie nie chce poza ruchaczami (którzy do łóżka wezmą KAZDA) smile))
Edit 2: Ale z kobietami się gada i wyciąga takie informacje przy użyciu manipulacji :d

Dobrze robiła.
1 w młodości szukała, co wyszalała to jej. I ma co wspominac.
2 rodzinę założyłam, wychowała dzieci itd jest spełniana jako matka i żona

A teraz ja
1w młodości nie szalałam, nie miałam przygodnych znajomości, ani chłopaka.
2 rodziny, dzieci nie mam

I która z nas jest w lepszej sytuacji?

5,262

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
edek z krainy kredek napisał/a:

Porzadny kask to podstawa...zadna patelnia wowczas nie grozna:)

Wałek też nie. big_smile

5,263 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2022-05-21 13:07:13)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Nie, dzięki. Zamierzam jeszcze poużywać życia i mieć seks  dużo seksu. I to fajnego. Z polotem.

Be. napisał/a:

Uuu dobrze, dobrze! O to chodziło...chyba big_smile.

Super udało mi się wyciągnąć wilka z lasu albo bardziej ,,drugą twarz" tego leśnego stworzenia smile
Robisz z siebie taką męczennicę, która jest sama i z tego powodu nie jest do końca spełniona, że nie posiada faceta.
Potem zaczęłaś pisać, że jednak dajesz sobie siana i trochę wrzucasz na luz w tych tematach a jak ktoś się znajdzie to się znajdzie, a jak nie to nie smile

Tutaj nagle wyszło szydło z worka, jednak cały czas z tyłu głowy masz cudzołożenie z wieloma mężczyznami, zależy Ci po prostu na oddawaniu się facetom, by mieć z nimi seks.
A całe te wypowiedzi o byciu w szczęśliwym związku, założeniu rodziny itp. to była zwykła bajka skierowana do nas, by wycisnąć łzy smile

Niezłe ziółko z Ciebie.

Czyli jednak rządzę wygrały nad ustabilizowaniem się w związku.
Tylko jak uzyskasz ten seks skoro od prawie 10 lat jojczysz, że żaden facet pod tym względem nie zakręcił się koło Twojej osoby?
Zaczniesz szukać znajomości typowo pod FWB albo ONS?

Strasznie upadłaś, na samo dno i szorujesz po rafie.

5,264

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Zamierzam jeszcze poużywać życia i mieć seks  dużo seksu. I to fajnego. Z polotem.


Ross czadu ! smile

Czyli dzikie org.... smile

5,265

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nie, dzięki. Zamierzam jeszcze poużywać życia i mieć seks  dużo seksu. I to fajnego. Z polotem.

Be. napisał/a:

Uuu dobrze, dobrze! O to chodziło...chyba big_smile.

Super udało mi się wyciągnąć wilka z lasu albo bardziej ,,drugą twarz" tego leśnego stworzenia smile
Robisz z siebie taką męczennicę, która jest sama i z tego powodu nie jest do końca spełniona, że nie posiada faceta.
Potem zaczęłaś pisać, że jednak dajesz sobie siana i trochę wrzucasz na luz w tych tematach a jak ktoś się znajdzie to się znajdzie, a jak nie to nie smile

Tutaj nagle wyszło szydło z worka, jednak cały czas z tyłu głowy masz cudzołożenie z wieloma mężczyznami, zależy Ci po prostu na oddawaniu się facetom, by mieć z nimi seks.
A całe te wypowiedzi o byciu w szczęśliwym związku, założeniu rodziny itp. to była zwykła bajka skierowana do nas, by wycisnąć łzy smile

Niezłe ziółko z Ciebie.

Czyli jednak rządzę wygrały nad ustabilizowaniem się w związku.
Tylko jak uzyskasz ten seks skoro od prawie 10 lat jojczysz, że żaden facet pod tym względem nie zakręcił się koło Twojej osoby?
Zaczniesz szukać znajomości typowo pod FWB albo ONS?

Strasznie upadłaś, na samo dno i szorujesz po rafie.

O maj gad.

Posty [ 5,201 do 5,265 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 79 80 81 82 83 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024