pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 75 76 77 78 79 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4,941 do 5,005 z 8,335 ]

4,941

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
LenaLu napisał/a:

Wszystkiego najlepszego rossanko smile
Zresztą wszystkiego dobrego dla wszystkich forumowiczów, niech kazdy kocha przede wszystkim siebie, każdego dnia smile

I sobie kogoś znajdzie, bo samemu być krótko jest fajnie. Być 10 lat to już nie za fajnie.

+1

Zobacz podobne tematy :

4,942

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
LenaLu napisał/a:

Wszystkiego najlepszego rossanko smile
Zresztą wszystkiego dobrego dla wszystkich forumowiczów, niech kazdy kocha przede wszystkim siebie, każdego dnia smile

I sobie kogoś znajdzie, bo samemu być krótko jest fajnie. Być 10 lat to już nie za fajnie.

Być z kimś przy kim czujesz się bardzo samotnie też nie jest fajnie. Rozumiem, brak towarzysza doskwiera, byłabym obłudna gdybym powiedziała inaczej, ale to w związku doświadczyłąm przeraźliwej, naprawdę bolesnej samotności.
Czytam Twój wątek od początku, w sumie przez te wszystkie lata wchodziłam na to forum co jakiś czas, żeby zobaczyc czy coś się w Twoim życiu zmienia smile

4,943 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-02-15 16:48:42)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

I sobie kogoś znajdzie, bo samemu być krótko jest fajnie. Być 10 lat to już nie za fajnie.

Przebijam - 28 lat

Wow, dodałeś te lata, w których raczkowales, chodziłeś w pampersie , uczyłeś się mówić i tak dalej.
Nie przelyszlomi do głowy, że dziecięce lata można wliczać do lat nie bycia w związku.

4,944

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
LenaLu napisał/a:
rossanka napisał/a:
LenaLu napisał/a:

Wszystkiego najlepszego rossanko smile
Zresztą wszystkiego dobrego dla wszystkich forumowiczów, niech kazdy kocha przede wszystkim siebie, każdego dnia smile

I sobie kogoś znajdzie, bo samemu być krótko jest fajnie. Być 10 lat to już nie za fajnie.

Być z kimś przy kim czujesz się bardzo samotnie też nie jest fajnie. Rozumiem, brak towarzysza doskwiera, byłabym obłudna gdybym powiedziała inaczej, ale to w związku doświadczyłąm przeraźliwej, naprawdę bolesnej samotności.
Czytam Twój wątek od początku, w sumie przez te wszystkie lata wchodziłam na to forum co jakiś czas, żeby zobaczyc czy coś się w Twoim życiu zmienia smile

0ewnie chodzi Ci o zmiany związkowe  to nie, nic się nie zmienia.
Jak wątek będzie miał 10 lat, to gwarantuje, że nadal nic się nie zmieni, tylko wtedy już go naprawdę zamknę  bo mnie samą on już nudzi.
Jeśli chodzi o inne kwestie, to było dużo zmian( o których tu nie pisze),  ale jeśli skupimy się na głównym temacie wątku, to czy miałam 36 lat czy prawie 45, żadnej zmiany.

4,945

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja skończyłama jesli chodzi o stan ducha? W wielu momentach chyba naprawdę ciężko ci było, ale momentami miałam wrażenie, że nie do końca się poddałaś. Ja tez juz nie oczekuję, że coś się u mnie zmieni, a mam 37 lat. chociaż akurat mi sie wydaje, że teraz jestem w dobrym momencie swojego życia, jesli chodzi o emocje i szacunek wobec samej siebie.

4,946 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2022-02-15 23:28:14)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Wow, dodałeś te lata, w których raczkowales, chodziłeś w pampersie , uczyłeś się mówić i tak dalej.
Nie przelyszlomi do głowy, że dziecięce lata można wliczać do lat nie bycia w związku.

Ok, rozumiem co masz na myśli.
Dajmy na to, że pierwsze związki teraz powstają w wieku 16 lat, u mnie jest 28 no to wychodzi na to, że od 12 lat jestem kawalerem, tak to liczyć?
(Mimo, że w praktyce całe życie)

4,947

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

Wow, dodałeś te lata, w których raczkowales, chodziłeś w pampersie , uczyłeś się mówić i tak dalej.
Nie przelyszlomi do głowy, że dziecięce lata można wliczać do lat nie bycia w związku.

Ok, rozumiem co masz na myśli.
Dajmy na to, że pierwsze związki teraz powstają w wieku 16 lat, u mnie jest 28 no to wychodzi na to, że od 12 lat jestem kawalerem, tak to liczyć?
(Mimo, że w praktyce całe życie)

Od 18ki.
16 latek nie może być kawalerem, bo nie może zawrzeć ślubu. Jest nieletni. Wychodzi Ci 10 lat, ale jeśli dobrze pamiętam, to byłeś w jakimś związku całkiem niedawno, chyba mnie pamięć nie myli, coś sam pisałeś.

4,948

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
LenaLu napisał/a:

Ja skończyłama jesli chodzi o stan ducha? W wielu momentach chyba naprawdę ciężko ci było, ale momentami miałam wrażenie, że nie do końca się poddałaś. Ja tez juz nie oczekuję, że coś się u mnie zmieni, a mam 37 lat. chociaż akurat mi sie wydaje, że teraz jestem w dobrym momencie swojego życia, jesli chodzi o emocje i szacunek wobec samej siebie.

Nie wiem. Może za rok o tej porze wyjdziesz za mąż. A może przez 10 kolejnych lat nic Ci się  w tej kwestii nie zmieni. Skad mam wiedzieć?
Też nie planowałam sobie tego, gdy zakładałam ten temat w wieku 36 lat, że w wieku 45ciu będzie on stałe aktualny. Tzn coś tak czułam, że łatwo nie będzie, ale niemożliwe, do 40 ktoś się trafi, to się dOeje samo, ludzie nie planują takich rzeczy, pewnego dnia spotykają kogoś, żenią się, rodzą dzieci i takie tam.
Moi rodzice w gloweby się popukali wiedząc, jakie mam dylematy. Po.prostu przypadkiem się poznali, dalej samo poszło, dzieci nawet nie.planowqli specjalnie, jakoś tak samo im wyszło. Jak miliardom ludzi na Ziemi.

4,949 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2022-02-15 23:37:41)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Od 18ki.
16 latek nie może być kawalerem, bo nie może zawrzeć ślubu. Jest nieletni. Wychodzi Ci 10 lat

Od 18stki to można zawierać ślub, ale my nie rozmawiamy o formalnej i prawnej opcji zmiany stanu cywilnego, lecz po prostu o zwykłym związku niewymagającego formalności.

Tak więc od 16stki
Mało tego, jak pamiętam to w naszym kraju dziewczyna może wyjść za mąż w wieku 16 lat pod warunkiem, że jest w ciąży wink

W związku z tym podtrzymuje swoją wersję, że 28 - 16 = 12 lat kawalerstwa.

rossanka napisał/a:

ale jeśli dobrze pamiętam, to byłeś w jakimś związku całkiem niedawno, chyba mnie pamięć nie myli, coś sam pisałeś.

Tego nie można było nazwać związkiem, parę ładnych lat temu jedna dziewczyna przyjeżdżała do mnie w pewnych celach, nie był to związek ani koleżeństwo de facto.
A może był? Raczej nie, sprawa do zastanowienia się, aczkolwiek dzięki, że to poruszyłaś bo na pewno sobie przeanalizuję co to dokładnie było smile

4,950

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

Od 18ki.
16 latek nie może być kawalerem, bo nie może zawrzeć ślubu. Jest nieletni. Wychodzi Ci 10 lat

Od 18stki to można zawierać ślub, ale my nie rozmawiamy o formalnej i prawnej opcji zmiany stanu cywilnego, lecz po prostu o zwykłym związku niewymagającego formalności.

Tak więc od 16stki
Mało tego, jak pamiętam to w naszym kraju dziewczyna może wyjść za mąż w wieku 16 lat pod warunkiem, że jest w ciąży wink

W związku z tym podtrzymuje swoją wersję, że 28 - 16 = 12 lat kawalerstwa.

rossanka napisał/a:

ale jeśli dobrze pamiętam, to byłeś w jakimś związku całkiem niedawno, chyba mnie pamięć nie myli, coś sam pisałeś.

Tego nie można było nazwać związkiem, parę ładnych lat temu jedna dziewczyna przyjeżdżała do mnie w pewnych celach, nie był to związek ani koleżeństwo de facto.
A może był? Raczej nie, sprawa do zastanowienia się, aczkolwiek dzięki, że to poruszyłaś bo na pewno sobie przeanalizuję co to dokładnie było smile

A czemu od 16 tu? Może id 15tu? Albo id 14tu, 14 latkowie mogą już być rodzicami. Biologicznie ale zawsze coś.
Czyli dobrze pamiętam, dziewczyna była.

4,951

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To pierwsze pytanie było o twój stan ducha, nie wiem co mi tam wskoczyło heh. Ja też od kilku lat ciągle trafiam kulą w płot tzn. coś się dzieje, ale zawsze kończy tak samo, moim zrezygnowaniem.

4,952

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

A czemu od 16 tu? Może id 15tu? Albo id 14tu, 14 latkowie mogą już być rodzicami. Biologicznie ale zawsze coś.

Dlatego, że 16 lat to jest już etap szkoły średniej (dokładniej był jak jeszcze istniały gimnazja), więc pewien krok w dorosłość.

rossanka napisał/a:

Czyli dobrze pamiętam, dziewczyna była.

Masz bardzo dobrą pamięć ale na 99% to nie był związek, więc nie będę tego klasyfikował.

4,953

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
LenaLu napisał/a:

To pierwsze pytanie było o twój stan ducha, nie wiem co mi tam wskoczyło heh. Ja też od kilku lat ciągle trafiam kulą w płot tzn. coś się dzieje, ale zawsze kończy tak samo, moim zrezygnowaniem.

Stan ducha ma się dobrze, dziękuję.
Kończy się tak samo, czyli mam rozumieć, że za każdym razem u Ciebie nie wychodzi? Tak?
Ja jakiś czas temu, prawdę mówiąc większy kawałek czasu, poznałam kogoś, co z tego, jak nie podzielał moich uczuć. I to by było na tyle.
Przez ostatni rok poznała od groma chłopa, tylko wszyscy mieli jedną "wadę"- żony i dzieci big_smile odpada id razu.
Wolnych poznałam kilku, tak mniej więcej 15 - 20 lat młodszych:D Albo emerytów, to tak dla równowagi.
Znam kilku wolnych w moim wieku, ale nigdy nie myślałam o nich jak o facetach tylko jak o kolegach, co jest normalne. Facetom też nie wszystkie kobiety się podobają i to jest norma.

4,954

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

A czemu od 16 tu? Może id 15tu? Albo id 14tu, 14 latkowie mogą już być rodzicami. Biologicznie ale zawsze coś.

Dlatego, że 16 lat to jest już etap szkoły średniej (dokładniej był jak jeszcze istniały gimnazja), więc pewien krok w dorosłość.
ł.

Poszłam do liceum jak miałam 14 lat.

4,955

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, wyobrażasz sobie teraz tak ogromną zmianę w swoim życiu? Wcześniej pisałaś o tym, że obecnie czujesz się bezpiecznie,więc może za dużo jest w Tobie lęku przed zmianami, które nastąpiłyby, gdyby ktoś pojawił się na poważnie w Twoim życiu? Z jednej strony nie jest tak źle, bo jacyś faceci się pojawiają, rozmawiacie, ale z drugiej - wszyscy zajęci lub dużo młodsi. A rozwodnicy się nie pojawiają? Może jednak warto byłoby wrócić na portal randkowy, jeśli jest to naprawdę ważny aspekt Twojego życia? Szkoda, że tracisz wiarę w to, że Ci się uda.

4,956

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:

Rossanko, wyobrażasz sobie teraz tak ogromną zmianę w swoim życiu? Wcześniej pisałaś o tym, że obecnie czujesz się bezpiecznie,więc może za dużo jest w Tobie lęku przed zmianami, które nastąpiłyby, gdyby ktoś pojawił się na poważnie w Twoim życiu? Z jednej strony nie jest tak źle, bo jacyś faceci się pojawiają, rozmawiacie, ale z drugiej - wszyscy zajęci lub dużo młodsi. A rozwodnicy się nie pojawiają? Może jednak warto byłoby wrócić na portal randkowy, jeśli jest to naprawdę ważny aspekt Twojego życia? Szkoda, że tracisz wiarę w to, że Ci się uda.

W zasadzie rozwodników jest mało. Poznałam jednego, jak jeszcze był żonaty, teraz jest od około roku po rozwodzie, nigdy mi na myśl nie przeszło, aby nasze stosunki wyszły poza koleżeńskie.
Reszta których znam to żonaci. Albo wolni dużo młodsi albo wolni dużo starsi.
Może dosłownie kilku z mojego otoczenia kilku jest wolnych i w moim wieku, ale to tylko znajomi czy koledzy.
Portal randkowy-obecnie mnie odrzuca. A przecież nie będę się zmuszałam

4,957 Ostatnio edytowany przez LenaLu (2022-02-16 21:58:22)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
LenaLu napisał/a:

To pierwsze pytanie było o twój stan ducha, nie wiem co mi tam wskoczyło heh. Ja też od kilku lat ciągle trafiam kulą w płot tzn. coś się dzieje, ale zawsze kończy tak samo, moim zrezygnowaniem.

Stan ducha ma się dobrze, dziękuję.
Kończy się tak samo, czyli mam rozumieć, że za każdym razem u Ciebie nie wychodzi? Tak?
Ja jakiś czas temu, prawdę mówiąc większy kawałek czasu, poznałam kogoś, co z tego, jak nie podzielał moich uczuć. I to by było na tyle.
Przez ostatni rok poznała od groma chłopa, tylko wszyscy mieli jedną "wadę"- żony i dzieci big_smile odpada id razu.
Wolnych poznałam kilku, tak mniej więcej 15 - 20 lat młodszych:D Albo emerytów, to tak dla równowagi.
Znam kilku wolnych w moim wieku, ale nigdy nie myślałam o nich jak o facetach tylko jak o kolegach, co jest normalne. Facetom też nie wszystkie kobiety się podobają i to jest norma.

Tak samo to znaczy, że zapowiada się bardzo fajnie, tylko, że szybko kończy. To znaczy nie ma tragedii, nie trzeba uciekać, ale panowie od razu pakuja mi się w kapcie i do mojego życie, oczywiście w zamian oczekując mojej wdzięczności i opieki smile Wiem, że pewnie i ja jestem temu winna, ale wydaje mi sie, że w dzisiejszym świecie trudno zbudowac normalną, naturalną relację. Zresztą nie chcę być złośliwa, ale w swoim otoczeniu widzę dużo zadbanych, ogarniętych życiowo, samotnych babek w moim wieku, natomiast panowie w tym przedziale wiekowym naprawdę pozostawiają wiele do życzenia...

Portale randkowe mnie też odrzucają, ale nie wykluczam, że może jeszcze kiedyś... Niestety kto nie próbuje ten szampana nie pije, albo w Rawiczu nie siedzi smile choć naprawdę szczerze rozumiem zdegustowanie tymi portalami

4,958

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
LenaLu napisał/a:
rossanka napisał/a:
LenaLu napisał/a:

To pierwsze pytanie było o twój stan ducha, nie wiem co mi tam wskoczyło heh. Ja też od kilku lat ciągle trafiam kulą w płot tzn. coś się dzieje, ale zawsze kończy tak samo, moim zrezygnowaniem.

Stan ducha ma się dobrze, dziękuję.
Kończy się tak samo, czyli mam rozumieć, że za każdym razem u Ciebie nie wychodzi? Tak?
Ja jakiś czas temu, prawdę mówiąc większy kawałek czasu, poznałam kogoś, co z tego, jak nie podzielał moich uczuć. I to by było na tyle.
Przez ostatni rok poznała od groma chłopa, tylko wszyscy mieli jedną "wadę"- żony i dzieci big_smile odpada id razu.
Wolnych poznałam kilku, tak mniej więcej 15 - 20 lat młodszych:D Albo emerytów, to tak dla równowagi.
Znam kilku wolnych w moim wieku, ale nigdy nie myślałam o nich jak o facetach tylko jak o kolegach, co jest normalne. Facetom też nie wszystkie kobiety się podobają i to jest norma.

Tak samo to znaczy, że zapowiada się bardzo fajnie, tylko, że szybko kończy. To znaczy nie ma tragedii, nie trzeba uciekać, ale panowie od razu pakuja mi się w kapcie i do mojego życie, oczywiście w zamian oczekując mojej wdzięczności i opieki smile Wiem, że pewnie i ja jestem temu winna, ale wydaje mi sie, że w dzisiejszym świecie trudno zbudowac normalną, naturalną relację. Zresztą nie chcę być złośliwa, ale w swoim otoczeniu widzę dużo zadbanych, ogarniętych życiowo, samotnych babek w moim wieku, natomiast panowie w tym przedziale wiekowym naprawdę pozostawiają wiele do życzenia...

Portale randkowe mnie też odrzucają, ale nie wykluczam, że może jeszcze kiedyś... Niestety kto nie próbuje ten szampana nie pije, albo w Rawiczu nie siedzi smile choć naprawdę szczerze rozumiem zdegustowanie tymi portalami

W tych portalach denerwuje mnie taka sztuczność. Nie można się poznawać naturalnie, jak np w miejscu pracy (nie polecam) , tylko spotkania sa podszyte nawet podświadomie takim " będzie z tego związek czy nie". Poza tym.tam od groma żonatych, w związkach. Ze też oni wstydu nie mają.

4,959 Ostatnio edytowany przez Yazoo (2022-02-17 11:42:12)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet

W przypadku długotrwałego braku męskiego ramienia, zaczynamy utyskiwać na facetów. Siebie pod lupę bierzemy niechętnie. Jeśli już to robimy, dostrzegamy nieistotne szczegóły. Tymczasem związki nie zaczynają się dzięki nieskazitelnej cerze, podobnie jak nie kończą się przez cellulit.

ie każda heteroseksualna kobieta potrzebuje do szczęścia stadła czy choćby monogamicznego związku i wspólnego gniazdka. Nie ma się jednak co oszukiwać, że większość z nas tak właśnie wyobraża sobie satysfakcjonujące życie osobiste.

Męskie ramię, niekoniecznie silne, ale w miarę możliwości opiekuńcze. W skład pakietu "szczęśliwy związek standard" wchodzą też: bukiety, kolacje na mieście i seks przedmałżeński co drugi dzień. Nie udaje się tego osiągnąć? Być może do wykupienia takiego abonamentu brakuje ci któregoś z poniższych punktów:

Nie szukasz miłości, tylko męża

Carrie Bradshaw to postać zasiedlająca zbiorową wyobraźnię współczesnych kobiet, tak jak sto lat wcześniej zasiedlała ją Elisabeth Bennet. Bohaterka "Seksu w wielkim mieście" w jednym z odcinków wygłosiła zdanie, które długo jeszcze będzie cytowane przez blogerki lifestyle'owe i kobiece magazyny.


"Jestem kobietą, która szuka miłości. Prawdziwej, niewygodnej, absurdalnej, spalającej, takiej, bez której nie można żyć. Nie sądzę, że znajdę ją tu, z tobą, w tym luksusowym apartamencie" – mówi Carrie, przekreślając związek z facetem, którego zazdroszczą jej wszystkie koleżanki

Choć są to słowa rzucane na odchodne, pokazują podejście, którego próżno szukać u lwiej części samotnych kobiet. Jeśli chce się poznać kogoś na stanowisko "ojca dla swoich dzieci" albo "męża, którego polubi mama", nie ma co liczyć, że znajdzie się ktoś, kto chętnie je obsadzi.

Zakładanie rodziny ma raczej pozytywne konotacje. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna rozglądająca się za "ojcem dla swoich dzieci" nie różni się zasadniczo od faceta szukającego "panienki na jedną noc". Pomijając, że facet przy postawionych w ten sposób założeniach ma większe szanse na powodzenie.

Helena Łygas
03-07-2018 09:19
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet

W przypadku długotrwałego braku męskiego ramienia, zaczynamy utyskiwać na facetów. Siebie pod lupę bierzemy niechętnie. Jeśli już to robimy, dostrzegamy nieistotne szczegóły. Tymczasem związki nie zaczynają się dzięki nieskazitelnej cerze, podobnie jak nie kończą się przez cellulit.
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet
Źródło: kadr z serialu
Trzaski, piski i szumy uszne
Nie pozwalają Ci prawidłowo funkcjonować? Znamy na to
rewelacyjny sposób

Nie każda heteroseksualna kobieta potrzebuje do szczęścia stadła czy choćby monogamicznego związku i wspólnego gniazdka. Nie ma się jednak co oszukiwać, że większość z nas tak właśnie wyobraża sobie satysfakcjonujące życie osobiste.

Męskie ramię, niekoniecznie silne, ale w miarę możliwości opiekuńcze. W skład pakietu "szczęśliwy związek standard" wchodzą też: bukiety, kolacje na mieście i seks przedmałżeński co drugi dzień. Nie udaje się tego osiągnąć? Być może do wykupienia takiego abonamentu brakuje ci któregoś z poniższych punktów:
Nie szukasz miłości, tylko męża

Carrie Bradshaw to postać zasiedlająca zbiorową wyobraźnię współczesnych kobiet, tak jak sto lat wcześniej zasiedlała ją Elisabeth Bennet. Bohaterka "Seksu w wielkim mieście" w jednym z odcinków wygłosiła zdanie, które długo jeszcze będzie cytowane przez blogerki lifestyle'owe i kobiece magazyny.

"Jestem kobietą, która szuka miłości. Prawdziwej, niewygodnej, absurdalnej, spalającej, takiej, bez której nie można żyć. Nie sądzę, że znajdę ją tu, z tobą, w tym luksusowym apartamencie" – mówi Carrie, przekreślając związek z facetem, którego zazdroszczą jej wszystkie koleżanki.
Nowy kryzys wieku średniego: 40 lat, Opener i Runmageddon

Choć są to słowa rzucane na odchodne, pokazują podejście, którego próżno szukać u lwiej części samotnych kobiet. Jeśli chce się poznać kogoś na stanowisko "ojca dla swoich dzieci" albo "męża, którego polubi mama", nie ma co liczyć, że znajdzie się ktoś, kto chętnie je obsadzi.

Zakładanie rodziny ma raczej pozytywne konotacje. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna rozglądająca się za "ojcem dla swoich dzieci" nie różni się zasadniczo od faceta szukającego "panienki na jedną noc". Pomijając, że facet przy postawionych w ten sposób założeniach ma większe szanse na powodzenie.

Zajeżdżasz desperacją na kilometr

Jeśli na pierwszą randkę facet, którego nie znasz, przychodzi uzbrojony w bukiet czerwonych róż i pod krawatem, pierwsze co myślisz, to: "Matko Boska". I nie jest to okrzyk dziękczynny skierowany w stronę Najświętszej Panienki, ale wyraz przerażenia. Nie trzeba być młodym Sherlockiem, żeby wydedukować, że koleś jest naprawdę zdesperowany.

Kobiety kwiatów swoim randkom co prawda nie przynoszą, ale mają cały wachlarz zachowań wyrażających desperację w równie oczywisty sposób. Nie przestają przepraszać, względnie pytać, czy "wszystko okej". Słuchają z neofickim zainteresowaniem każdej głupoty, śmieją się usłużnie w strategicznych momentach. Gestykulację ograniczają do potakiwania. Nie mogą się nachwalić przymiotów osoby, której – no cóż – nie znają. Żegnając się, zapewniają, jak to świetnie się nie bawiły. No i zawsze piszą potem pierwsze.

Podsumowując: desperacja to nieadekwatność wysiłku do stopnia zażyłości. Wszystkie zachowania, które mają być w odczuciu desperatki "miłe", pokazują tylko, że zależy jej nie na tym, żeby poznać drugą osobę, ale raczej, żeby ją do siebie przekonać. Za wszelką cenę. Facet, który spotyka się z desperatką, ma wrażenie, że w zasadzie mógłby za niego na tę randkę przyjść kolega, a desperatka zachowałaby się dokładnie tak samo. (Zakochiwanie się w kimś to zaś poczucie, że jest się wyjątkowym i że taka jest druga osoba). Drugiej randki nie będzie. No chyba, że desperatka trafi na narcyza. Ale to już inna historia

Helena Łygas
03-07-2018 09:19
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet

W przypadku długotrwałego braku męskiego ramienia, zaczynamy utyskiwać na facetów. Siebie pod lupę bierzemy niechętnie. Jeśli już to robimy, dostrzegamy nieistotne szczegóły. Tymczasem związki nie zaczynają się dzięki nieskazitelnej cerze, podobnie jak nie kończą się przez cellulit.
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet
Źródło: kadr z serialu
Trzaski, piski i szumy uszne
Nie pozwalają Ci prawidłowo funkcjonować? Znamy na to
rewelacyjny sposób

Nie każda heteroseksualna kobieta potrzebuje do szczęścia stadła czy choćby monogamicznego związku i wspólnego gniazdka. Nie ma się jednak co oszukiwać, że większość z nas tak właśnie wyobraża sobie satysfakcjonujące życie osobiste.

Męskie ramię, niekoniecznie silne, ale w miarę możliwości opiekuńcze. W skład pakietu "szczęśliwy związek standard" wchodzą też: bukiety, kolacje na mieście i seks przedmałżeński co drugi dzień. Nie udaje się tego osiągnąć? Być może do wykupienia takiego abonamentu brakuje ci któregoś z poniższych punktów:
Nie szukasz miłości, tylko męża

Carrie Bradshaw to postać zasiedlająca zbiorową wyobraźnię współczesnych kobiet, tak jak sto lat wcześniej zasiedlała ją Elisabeth Bennet. Bohaterka "Seksu w wielkim mieście" w jednym z odcinków wygłosiła zdanie, które długo jeszcze będzie cytowane przez blogerki lifestyle'owe i kobiece magazyny.

"Jestem kobietą, która szuka miłości. Prawdziwej, niewygodnej, absurdalnej, spalającej, takiej, bez której nie można żyć. Nie sądzę, że znajdę ją tu, z tobą, w tym luksusowym apartamencie" – mówi Carrie, przekreślając związek z facetem, którego zazdroszczą jej wszystkie koleżanki.
Nowy kryzys wieku średniego: 40 lat, Opener i Runmageddon

Choć są to słowa rzucane na odchodne, pokazują podejście, którego próżno szukać u lwiej części samotnych kobiet. Jeśli chce się poznać kogoś na stanowisko "ojca dla swoich dzieci" albo "męża, którego polubi mama", nie ma co liczyć, że znajdzie się ktoś, kto chętnie je obsadzi.

Zakładanie rodziny ma raczej pozytywne konotacje. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna rozglądająca się za "ojcem dla swoich dzieci" nie różni się zasadniczo od faceta szukającego "panienki na jedną noc". Pomijając, że facet przy postawionych w ten sposób założeniach ma większe szanse na powodzenie.

Jesteś ładna, zgrabna i… no właśnie

Dokładnie wiesz, jakiego partnera ci trzeba. Chciałabyś być z facetem superinteligentnym, najlepiej należącym do Mensy. Takim, który ma ambicje i prawdziwe pasje. Nie obraziłabyś się na tytuł szlachecki. Do tego podróżującym do Afryki subsaharyjskiej udawać polowanie na lwy (bo jest męski, ale etyczny). Nie wspominając o tym, że powinien mnóstwo czytać, umieć zrobić stolik z palet, znać Bergmana i Allena na pamięć.

Skierujmy reflektory na ciebie.

Jeśli chodzi o podróże - ostatnio byłaś z koleżankami na wczasach w Egipcie (all inclusive). Czytać potrafisz. Prenumerujesz "Elle" i "Avanti", gdyż pasjonujesz się modą (wszystkim powtarzasz, że to dziedzina sztuki). Allena uwielbiasz, widziałaś wszystkie jego filmy ze Scarlett Johanson, bo dziewczyny powiedziały, że jesteś do niej podobna. Masz średnio wymagającą, ale nieźle płatną pracę, w czasie której szukasz inspiracji modowych na Pintereście oraz sprawdzasz przeceny na Zalando. Odkładasz na operację nosa lub/i na Mini Coopera. Dodajmy, że skończyłaś studia i znasz angielski (komunikatywnie). Wszyscy mówią, że jesteś bardzo atrakcyjna, ćwiczysz z Chodakowską, jesz z Lewandowską.

Czy nasz ambitny matrymonialnie Kopciuszek ma szanse na małżeństwo z subsaharyjskim pogromcą lwów herbu Leliwa?

Tu nie chodzi o porównanie CV i IQ, ale raczej o to, że współcześni książęta nie umawiają się z dziewczynami ze względu na ich dobre serce i zgrabne stopy. Kopciuszek 2.0. musi być równie interesujący, co książę. Zanim zaczniesz stawiać wymagania, zastanów się, co sama masz do zaoferowania.

4,960

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Hmm ciekawe podejście i rzeczywiście sama zgadzam się z częścią zarzutów wobec kobiecej samotności. Ale tak skracając przemowę, co jeśli kobieta nie szuka męża, nie śmierdzi desperacja na kilometr i nie szuka ani filozofa greckiego ani wymuskanego Adonisa? Co jeśli szuka człowieka z charakterem, który potrafi zadbać przede wszystkim o siebie, który lubi siebie, swoje życie, ale chce je dzielić z drugą osobą. Podkreślam dzielić nie narzucać i zmuszać.
Teraz zarówno kobieta z trojka dzieci, bez pracy i kredytem może być tak samo samotna jak ta inteligentna, z własnym biznesem i oczekiwaniami wobec życia. Bo tych pierwszych panowie unikają, a drugich boją.

I tak do końcówki- ja uważam, że mam dużo do zaoferowania jeśli chodzi o urodę i uporządkowanie życiowe, społeczne i psychologiczne. I nie kieruje mną próżność ani chęć szukania atencji a doświadczenie życiowe. Ale tak się składało, że do jakiegos czasu ciągle ciągnęli do mnie mężczyźnii od których na kilometr śmierdziało desperacją, praktycznie niczego nie mogli mi zaoferować, a mimo to byli tak butni i pewni siebie z nawet próbowali manipulować. A podsumowując to uważam, że kolejną przyczyną samotności kobiet jest brak wystarczającej ilości odpowiednich mężczyzn

4,961 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-17 21:15:21)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Hmm, można się zastanawiać co oznacza "odpowiedni"..?

Pomijając butę, desperację czy wszelkiego rodzaju oszustwa, ukrywanie faktów, zdrady itp. bywa, że ludzie po prostu różnią się w podejściu do życia. Ile razy czyta się różne historie czy widzi ludzi naokoło, to zwyczajnie jedni nie potrafią się dogadywać ani jakoś pójść na kompromis. Wiele(myślę, że większość) zachowań jest raczej uniwersalnych dla ludzi, niezależnie od płci. Może być tak, że np. kobieta ocenia faceta, jako nieodpowiedniego, bo ten nie spełnia jej oczekiwań w tym zakresie, że nie chce się całkowicie/częściowo zmienić, tzn porzucić stare zwyczaje i niejako przejść błyskawiczną przemianę o 180 stopni. NIe podziela jej opinii dotyczących, idealnego według niej, pomysłu na życie, karierę i ogólny samorozwój. Nie akceptuje go z wadami i niedoskonałościami, wszystko chvce poprawiać. Widzi często wyidealizowany obraz, wychowana na romansach czy bajkach, gdzie wszytko jest idealne.

To, co miałbym wskazać, jako główny "grzech" kobiet(zapewne nie wszystkich) to chęć "naprawy" i wychowywania faceta, co wiąże się z oczekiwaniami i tego, co możę zaoferowac jedna strona drugiej.
W kwestii oczekiwań mowimy tu oczywiście o skali/ilości, zasobów, czasu, energii itp.. To, co w pełni satysfakcjonuje jedną stronę( nie mówimy tu o skrajnościach), dla jednego bywa niewystarczające.
Akurat skupiłbym się tutaj na ambicjach czy celach życiowych, gdzie wśród moich znajomych(płci obojga), którzy są zadowoleni ze swojego życia, wzbudziłoby to niesmak czy nawet niechęć u niektórych użytkowników tego forum big_smile Przynajmniej w kwestii zarobków ci pierwsi zostaliby nazwani przez drugich nieudacznikami albo dziwakami tongue

Natomiast mnie osobiście przeszkadzałoby w długotrwałym związku z pewnością oczekiwanie, że będę musiał całkowicie i absolutnie spowiadać się ze wszystkiego, łącznie z naprawdę nieistotnymi drobnostkami.
Niezręcznie mi się robi, jak np. ktoś mnie teraz wypytuje o wspólnych znajomych a ja nie chcę powtarzać plotek, domysłów czy innych niesprawdzonych informacji. Kobiety lubią dużo mówić a ja nie jestem gadatliwy big_smile

4,962 Ostatnio edytowany przez LenaLu (2022-02-17 21:08:33)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zgadzam się, że większość kobiet to tzw. mamuśki i m na myśli zachowanie wobec mężczyzn, których traktują jak kopciuszka i mają nadzieję, że zmienia go w księcia z bajki. A tymczasem hodują sobie dynie. Ja też tego błędu się nie ustrzeglam i kiedyś wydawało mi się, że kontrola to najlepszy sposób na zapewnienie sobie spokoju ducha. A było zupełnie inaczej. No ale lekcje odrobione i można iść naprzod. Choć rzeczywiście naprawdę wkurzają mnie kobiety, które raz za razem popelniaja te same błędy, a później rozpaczają, że one z sercem na dłoni, a on je zostawił. Szczerze to ja teraz sama bym zwiewała na drzewo, gdyby ktoś chciał mnie naprawiać.

4,963

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Otóż właśnie! smile  Kontrola, wychowanie, zmiana - święta trójca big_smile


Nigdy nie przepadałem za kłótliwym rozwiązywaniem problemów a to, co mnie irytuje najbardziej w romowie między dwojgiem ludzi, to nadmierne stosowanie ironii i sarkazmu. Kłucie i wbijanie słownych szpilek, które poza nadmiernym ładunkiem emocjonalnym niczego nie wnoszą. Tak samo, jak budowanie napięcia i podnoszenie emocjonalności w którąkolwiek stronę, dwuznaczność wypowiedzi i droczenie się - ja przekazuje komunikaty wprost i oczekuje tego samego, ale nie daltego, żę nie potrafię odczytywać sygnałów, tylko zwyczajnie mnie one irytują, bo jeśli coś można załatwić prosto, to dlaczego z tego nie skorzystać?

4,964

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

U kobiet niestety od pewnego wieku jest coraz trudniej. To jedna z wielu kategorii, w jakich jesteśmy oceniane, tak było od zawsze.

Nie dziwię się, że jesteś zniechęcona do portali randkowych. Ich poziom jest niestety dość niski.

Mnie trudno jest sobie wyobrazić, że miałabym z kimś zamieszkać. Kiedyś byłam na to gotowa, ale teraz za bardzo przywykłam do obecnego sposobu życia.

4,965

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

nadmierne stosowanie ironii i sarkazmu myślałam, że tylko ja to zauważam. Momentami mam wrażenie, ze ludzie na siłę  próbują błysnąć humorem, ale zamiast dowcipu mamy celowanie w słabości drugiego człowieka. Gorzej jak sie okazuje, że ta niby ironia i sarkazm to celowe działanie socjopaty bo tego też nie brakuje tongue
Ja tam nigdy nie potrafiłam byc ironiczna bo wydawało mi się, że jestem po prostu złośliwa i nie mam lepszych argumentów heh

Kontrola, wychowanie, zmiana - święta trójca no wiadomo smile teraz biję się w pierś, ale wcześniej myślałąm, że to normalne, taki tez miałam wzorzec.

Mnie trudno jest sobie wyobrazić, że miałabym z kimś zamieszkać. Kiedyś byłam na to gotowa, ale teraz za bardzo przywykłam do obecnego sposobu życia. mam tak samo, chciałabym być z kimś, stworzyć stabilną relację, ale niekoniecznie chciałabym wspólnego mieszkania. A po za tym ja nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt, a miałam już spięcia na tej płaszczyźnie.

Poziom portali jest rzeczywiście niski, ale w sumie gdzie teraz kogoś poznać, w bibliotece, kawiarni, pubie, klubie? Nie sądzę i nie jest to takie łatwe.

4,966

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zwierzęta - świetna sprawa! ;D

Jak ktoś nie jest w stanie tolerować zwierząt, to zapala mi się czerwona lampka(poza przypadkami szczególnymi, jak np alergia).

4,967

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

O właśnie, ja mam tak, że jak ktoś nie lubi zwierząt to jest mi bardzo podejrzany heh. Ja szczerze nie pamietam takiego momentu w życiu, że nie miałam psa, w zasadzie zawsze jakiegoś miałam. I częstoi ich obecność, bezwarunkowa miłość i  to, że muszę o nie zadbać w każdym aspekcie ich życia ratowały mnie z ogromnych dołów psychicznych i najcięższych zakrętów. Ale ma to swoją cenę, pożegnanie przyjaciela jest bardzo bolesne, szczególnie kiedy mu się towarzyszy.

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
LenaLu napisał/a:

O właśnie, ja mam tak, że jak ktoś nie lubi zwierząt to jest mi bardzo podejrzany heh. Ja szczerze nie pamietam takiego momentu w życiu, że nie miałam psa, w zasadzie zawsze jakiegoś miałam. I częstoi ich obecność, bezwarunkowa miłość i  to, że muszę o nie zadbać w każdym aspekcie ich życia ratowały mnie z ogromnych dołów psychicznych i najcięższych zakrętów. Ale ma to swoją cenę, pożegnanie przyjaciela jest bardzo bolesne, szczególnie kiedy mu się towarzyszy.

Tak, coś o tym wiem. Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy po raz ostatni głaskałem swojego największego przyjaciela, a mój ukochany pies dostawał zastrzyk śmierci. Wiele się od Mohra nauczyłem, sporo przeżyliśmy i tamte lata uważam za najszczęśliwsze w swym życiu.

4,969

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No dla mnie też jest nawet ciężko o tym mówić, najgorsze było patrzeć w gasnące oczy i czuć pod ręką jak wiotczeje ciało. Ja po tym wydarzeniu nie chciałam więcej zwierząt, ale wolontariat w schronisku zakończył się wyjściem z psem smile

A tak w temacie samotności, mając zwierzaka przy sobie nie można mówić o jakiejkolwiek samotności smile nawet medytować nie mogę sama hehe

4,970

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:

U kobiet niestety od pewnego wieku jest coraz trudniej. To jedna z wielu kategorii, w jakich jesteśmy oceniane, tak było od zawsze.

Od jakiego znowu wieku? Nigdy nie słyszałam cEgos podobnego.

4,971

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Yazoo napisał/a:

Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet

W przypadku długotrwałego braku męskiego ramienia, zaczynamy utyskiwać na facetów. Siebie pod lupę bierzemy niechętnie. Jeśli już to robimy, dostrzegamy nieistotne szczegóły. Tymczasem związki nie zaczynają się dzięki nieskazitelnej cerze, podobnie jak nie kończą się przez cellulit.

ie każda heteroseksualna kobieta potrzebuje do szczęścia stadła czy choćby monogamicznego związku i wspólnego gniazdka. Nie ma się jednak co oszukiwać, że większość z nas tak właśnie wyobraża sobie satysfakcjonujące życie osobiste.

Męskie ramię, niekoniecznie silne, ale w miarę możliwości opiekuńcze. W skład pakietu "szczęśliwy związek standard" wchodzą też: bukiety, kolacje na mieście i seks przedmałżeński co drugi dzień. Nie udaje się tego osiągnąć? Być może do wykupienia takiego abonamentu brakuje ci któregoś z poniższych punktów:

Nie szukasz miłości, tylko męża

Carrie Bradshaw to postać zasiedlająca zbiorową wyobraźnię współczesnych kobiet, tak jak sto lat wcześniej zasiedlała ją Elisabeth Bennet. Bohaterka "Seksu w wielkim mieście" w jednym z odcinków wygłosiła zdanie, które długo jeszcze będzie cytowane przez blogerki lifestyle'owe i kobiece magazyny.


"Jestem kobietą, która szuka miłości. Prawdziwej, niewygodnej, absurdalnej, spalającej, takiej, bez której nie można żyć. Nie sądzę, że znajdę ją tu, z tobą, w tym luksusowym apartamencie" – mówi Carrie, przekreślając związek z facetem, którego zazdroszczą jej wszystkie koleżanki

Choć są to słowa rzucane na odchodne, pokazują podejście, którego próżno szukać u lwiej części samotnych kobiet. Jeśli chce się poznać kogoś na stanowisko "ojca dla swoich dzieci" albo "męża, którego polubi mama", nie ma co liczyć, że znajdzie się ktoś, kto chętnie je obsadzi.

Zakładanie rodziny ma raczej pozytywne konotacje. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna rozglądająca się za "ojcem dla swoich dzieci" nie różni się zasadniczo od faceta szukającego "panienki na jedną noc". Pomijając, że facet przy postawionych w ten sposób założeniach ma większe szanse na powodzenie.

Helena Łygas
03-07-2018 09:19
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet

W przypadku długotrwałego braku męskiego ramienia, zaczynamy utyskiwać na facetów. Siebie pod lupę bierzemy niechętnie. Jeśli już to robimy, dostrzegamy nieistotne szczegóły. Tymczasem związki nie zaczynają się dzięki nieskazitelnej cerze, podobnie jak nie kończą się przez cellulit.
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet
Źródło: kadr z serialu
Trzaski, piski i szumy uszne
Nie pozwalają Ci prawidłowo funkcjonować? Znamy na to
rewelacyjny sposób

Nie każda heteroseksualna kobieta potrzebuje do szczęścia stadła czy choćby monogamicznego związku i wspólnego gniazdka. Nie ma się jednak co oszukiwać, że większość z nas tak właśnie wyobraża sobie satysfakcjonujące życie osobiste.

Męskie ramię, niekoniecznie silne, ale w miarę możliwości opiekuńcze. W skład pakietu "szczęśliwy związek standard" wchodzą też: bukiety, kolacje na mieście i seks przedmałżeński co drugi dzień. Nie udaje się tego osiągnąć? Być może do wykupienia takiego abonamentu brakuje ci któregoś z poniższych punktów:
Nie szukasz miłości, tylko męża

Carrie Bradshaw to postać zasiedlająca zbiorową wyobraźnię współczesnych kobiet, tak jak sto lat wcześniej zasiedlała ją Elisabeth Bennet. Bohaterka "Seksu w wielkim mieście" w jednym z odcinków wygłosiła zdanie, które długo jeszcze będzie cytowane przez blogerki lifestyle'owe i kobiece magazyny.

"Jestem kobietą, która szuka miłości. Prawdziwej, niewygodnej, absurdalnej, spalającej, takiej, bez której nie można żyć. Nie sądzę, że znajdę ją tu, z tobą, w tym luksusowym apartamencie" – mówi Carrie, przekreślając związek z facetem, którego zazdroszczą jej wszystkie koleżanki.
Nowy kryzys wieku średniego: 40 lat, Opener i Runmageddon

Choć są to słowa rzucane na odchodne, pokazują podejście, którego próżno szukać u lwiej części samotnych kobiet. Jeśli chce się poznać kogoś na stanowisko "ojca dla swoich dzieci" albo "męża, którego polubi mama", nie ma co liczyć, że znajdzie się ktoś, kto chętnie je obsadzi.

Zakładanie rodziny ma raczej pozytywne konotacje. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna rozglądająca się za "ojcem dla swoich dzieci" nie różni się zasadniczo od faceta szukającego "panienki na jedną noc". Pomijając, że facet przy postawionych w ten sposób założeniach ma większe szanse na powodzenie.

Zajeżdżasz desperacją na kilometr

Jeśli na pierwszą randkę facet, którego nie znasz, przychodzi uzbrojony w bukiet czerwonych róż i pod krawatem, pierwsze co myślisz, to: "Matko Boska". I nie jest to okrzyk dziękczynny skierowany w stronę Najświętszej Panienki, ale wyraz przerażenia. Nie trzeba być młodym Sherlockiem, żeby wydedukować, że koleś jest naprawdę zdesperowany.

Kobiety kwiatów swoim randkom co prawda nie przynoszą, ale mają cały wachlarz zachowań wyrażających desperację w równie oczywisty sposób. Nie przestają przepraszać, względnie pytać, czy "wszystko okej". Słuchają z neofickim zainteresowaniem każdej głupoty, śmieją się usłużnie w strategicznych momentach. Gestykulację ograniczają do potakiwania. Nie mogą się nachwalić przymiotów osoby, której – no cóż – nie znają. Żegnając się, zapewniają, jak to świetnie się nie bawiły. No i zawsze piszą potem pierwsze.

Podsumowując: desperacja to nieadekwatność wysiłku do stopnia zażyłości. Wszystkie zachowania, które mają być w odczuciu desperatki "miłe", pokazują tylko, że zależy jej nie na tym, żeby poznać drugą osobę, ale raczej, żeby ją do siebie przekonać. Za wszelką cenę. Facet, który spotyka się z desperatką, ma wrażenie, że w zasadzie mógłby za niego na tę randkę przyjść kolega, a desperatka zachowałaby się dokładnie tak samo. (Zakochiwanie się w kimś to zaś poczucie, że jest się wyjątkowym i że taka jest druga osoba). Drugiej randki nie będzie. No chyba, że desperatka trafi na narcyza. Ale to już inna historia

Helena Łygas
03-07-2018 09:19
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet

W przypadku długotrwałego braku męskiego ramienia, zaczynamy utyskiwać na facetów. Siebie pod lupę bierzemy niechętnie. Jeśli już to robimy, dostrzegamy nieistotne szczegóły. Tymczasem związki nie zaczynają się dzięki nieskazitelnej cerze, podobnie jak nie kończą się przez cellulit.
Nie każda potwora znajdzie swojego amatora. 5 przyczyn samotności kobiet
Źródło: kadr z serialu
Trzaski, piski i szumy uszne
Nie pozwalają Ci prawidłowo funkcjonować? Znamy na to
rewelacyjny sposób

Nie każda heteroseksualna kobieta potrzebuje do szczęścia stadła czy choćby monogamicznego związku i wspólnego gniazdka. Nie ma się jednak co oszukiwać, że większość z nas tak właśnie wyobraża sobie satysfakcjonujące życie osobiste.

Męskie ramię, niekoniecznie silne, ale w miarę możliwości opiekuńcze. W skład pakietu "szczęśliwy związek standard" wchodzą też: bukiety, kolacje na mieście i seks przedmałżeński co drugi dzień. Nie udaje się tego osiągnąć? Być może do wykupienia takiego abonamentu brakuje ci któregoś z poniższych punktów:
Nie szukasz miłości, tylko męża

Carrie Bradshaw to postać zasiedlająca zbiorową wyobraźnię współczesnych kobiet, tak jak sto lat wcześniej zasiedlała ją Elisabeth Bennet. Bohaterka "Seksu w wielkim mieście" w jednym z odcinków wygłosiła zdanie, które długo jeszcze będzie cytowane przez blogerki lifestyle'owe i kobiece magazyny.

"Jestem kobietą, która szuka miłości. Prawdziwej, niewygodnej, absurdalnej, spalającej, takiej, bez której nie można żyć. Nie sądzę, że znajdę ją tu, z tobą, w tym luksusowym apartamencie" – mówi Carrie, przekreślając związek z facetem, którego zazdroszczą jej wszystkie koleżanki.
Nowy kryzys wieku średniego: 40 lat, Opener i Runmageddon

Choć są to słowa rzucane na odchodne, pokazują podejście, którego próżno szukać u lwiej części samotnych kobiet. Jeśli chce się poznać kogoś na stanowisko "ojca dla swoich dzieci" albo "męża, którego polubi mama", nie ma co liczyć, że znajdzie się ktoś, kto chętnie je obsadzi.

Zakładanie rodziny ma raczej pozytywne konotacje. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna rozglądająca się za "ojcem dla swoich dzieci" nie różni się zasadniczo od faceta szukającego "panienki na jedną noc". Pomijając, że facet przy postawionych w ten sposób założeniach ma większe szanse na powodzenie.

Jesteś ładna, zgrabna i… no właśnie

Dokładnie wiesz, jakiego partnera ci trzeba. Chciałabyś być z facetem superinteligentnym, najlepiej należącym do Mensy. Takim, który ma ambicje i prawdziwe pasje. Nie obraziłabyś się na tytuł szlachecki. Do tego podróżującym do Afryki subsaharyjskiej udawać polowanie na lwy (bo jest męski, ale etyczny). Nie wspominając o tym, że powinien mnóstwo czytać, umieć zrobić stolik z palet, znać Bergmana i Allena na pamięć.

Skierujmy reflektory na ciebie.

Jeśli chodzi o podróże - ostatnio byłaś z koleżankami na wczasach w Egipcie (all inclusive). Czytać potrafisz. Prenumerujesz "Elle" i "Avanti", gdyż pasjonujesz się modą (wszystkim powtarzasz, że to dziedzina sztuki). Allena uwielbiasz, widziałaś wszystkie jego filmy ze Scarlett Johanson, bo dziewczyny powiedziały, że jesteś do niej podobna. Masz średnio wymagającą, ale nieźle płatną pracę, w czasie której szukasz inspiracji modowych na Pintereście oraz sprawdzasz przeceny na Zalando. Odkładasz na operację nosa lub/i na Mini Coopera. Dodajmy, że skończyłaś studia i znasz angielski (komunikatywnie). Wszyscy mówią, że jesteś bardzo atrakcyjna, ćwiczysz z Chodakowską, jesz z Lewandowską.

Czy nasz ambitny matrymonialnie Kopciuszek ma szanse na małżeństwo z subsaharyjskim pogromcą lwów herbu Leliwa?

Tu nie chodzi o porównanie CV i IQ, ale raczej o to, że współcześni książęta nie umawiają się z dziewczynami ze względu na ich dobre serce i zgrabne stopy. Kopciuszek 2.0. musi być równie interesujący, co książę. Zanim zaczniesz stawiać wymagania, zastanów się, co sama masz do zaoferowania.

Skąd te grafomanskie bzdury, z jakiejś Elle czy Cosmopolitan?

4,972

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
LenaLu napisał/a:

Zgadzam się, że większość kobiet to tzw. mamuśki i m na myśli zachowanie wobec mężczyzn, których traktują jak kopciuszka i mają nadzieję, że zmienia go w księcia z bajki. A tymczasem hodują sobie dynie. Ja też tego błędu się nie ustrzeglam i kiedyś wydawało mi się, że kontrola to najlepszy sposób na zapewnienie sobie spokoju ducha. A było zupełnie inaczej. No ale lekcje odrobione i można iść naprzod. Choć rzeczywiście naprawdę wkurzają mnie kobiety, które raz za razem popelniaja te same błędy, a później rozpaczają, że one z sercem na dłoni, a on je zostawił. Szczerze to ja teraz sama bym zwiewała na drzewo, gdyby ktoś chciał mnie naprawiać.

Coś jak.u mnie. Mój ex zwiał, bo powiedział, że się dusi i że byłam dla niego za dobra.  Czuł, że go osaczam a on się chciał chcial jeszcze rozwijać.
Poruszałam ten temat potem na terapii, na szczęście wyszło, ze jak akurat jestem wyjątkowo mało osaczająca  I nie nie tendencji do matkowania, uff a już myślałam, że ze mną coś bo wtedy nie tak.

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
LenaLu napisał/a:

No dla mnie też jest nawet ciężko o tym mówić, najgorsze było patrzeć w gasnące oczy i czuć pod ręką jak wiotczeje ciało. Ja po tym wydarzeniu nie chciałam więcej zwierząt, ale wolontariat w schronisku zakończył się wyjściem z psem smile

A tak w temacie samotności, mając zwierzaka przy sobie nie można mówić o jakiejkolwiek samotności smile nawet medytować nie mogę sama hehe

To prawda, choć czasem potrzebny jest kontakt rzekłbym ludzko-ludzki. Wolontariuszy schroniskowych darzę wielkim szacunkiem. Bez nich świat tych biednych psiaków byłby znacznie mniej kolorowy. Swego czasu wykupiłem roczny pobyt pewnej rottweilerki w schronisku w Korabiewicach. Nie znoszę się chwalić, chciałem tylko nadmienić jakim jestem dłużnikiem tej konkretnej psiej rasy. Trudnej, wymagającej, często odsądzanej od czci i wiary, lecz jakże opiekuńczej, delikatnej w swej sile i kochanej smile
Przepraszam z całego serca za off-topic.

4,974

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Syl napisał/a:

U kobiet niestety od pewnego wieku jest coraz trudniej. To jedna z wielu kategorii, w jakich jesteśmy oceniane, tak było od zawsze.

Od jakiego znowu wieku? Nigdy nie słyszałam cEgos podobnego.

Od około 35 roku życia. Przecież sami mężczyźni tak twierdzą, ja tego nie wymyśliłam. To, jak my się czujemy, będąc w tym wieku, nie ma znaczenia dla facetów.

Rossanko, mnie się wydaje, że może w Tobie być coś, co odstrasza mężczyzn od Ciebie. Coś, czego sobie nie uświadamiasz. Trochę mnie to dziwi, bo piszesz, że jesteś rozmowna, otwarta, wychodzisz do ludzi.

4,975

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:
rossanka napisał/a:
Syl napisał/a:

U kobiet niestety od pewnego wieku jest coraz trudniej. To jedna z wielu kategorii, w jakich jesteśmy oceniane, tak było od zawsze.

Od jakiego znowu wieku? Nigdy nie słyszałam cEgos podobnego.

Od około 35 roku życia. Przecież sami mężczyźni tak twierdzą, ja tego nie wymyśliłam. To, jak my się czujemy, będąc w tym wieku, nie ma znaczenia dla facetów.

Rossanko, mnie się wydaje, że może w Tobie być coś, co odstrasza mężczyzn od Ciebie. Coś, czego sobie nie uświadamiasz. Trochę mnie to dziwi, bo piszesz, że jesteś rozmowna, otwarta, wychodzisz do ludzi.

Czyli jak masz 34 lata, to tego nie masz, a jak masz 35 lat to już przekraczasz jakąś granicę? Nie słyszałam o czymś takim.
Ale ja jestem otwarta, rozmowna i wychodzę do ludzi ale do tych, którzy mi są obojętni. Jeśli zaś trafi się mężczyzna , który po czasie okazuje się, że podoba mi się i wewnętrznie i zewnętrznie, chciałabym z nim spróbować, to w stosunku do niego jestem powściągliwa, niedostępna i chłodna i nie okazuje mu, że mi się podoba.. Nie mogę przecież wychodzić na desperatkę czy zaduszac kogoś swoimi uczuciami.

4,976

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ale jak jesteś chłodna i niedostępna, to skąd ma wiedzieć, że ma jakieś szanse? To przecież odpycha. Może wystarczy być neutralną?

4,977

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:

Ale jak jesteś chłodna i niedostępna, to skąd ma wiedzieć, że ma jakieś szanse? To przecież odpycha. Może wystarczy być neutralną?

Może neutralna.  Miałam na myśli to, że nie świergocze wesoło, nie robię seksualnulych aluzje, nie łapie go za szyję czy nie siadam na kolanach. Po prostu spokojnie rozmawiam, pozartuje, ale nie wulgarnie. I nie zapraszam na randkę pierwsza ( raz mi się zdarzyło, pomyślałam, że zmienię schemat i zaproponowałam wspólne wyjście. Facet aż się usmiechnąl).

4,978 Ostatnio edytowany przez Syl (2022-02-18 18:17:28)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Syl napisał/a:
rossanka napisał/a:

Od jakiego znowu wieku? Nigdy nie słyszałam cEgos podobnego.

Od około 35 roku życia. Przecież sami mężczyźni tak twierdzą, ja tego nie wymyśliłam. To, jak my się czujemy, będąc w tym wieku, nie ma znaczenia dla facetów.

Rossanko, mnie się wydaje, że może w Tobie być coś, co odstrasza mężczyzn od Ciebie. Coś, czego sobie nie uświadamiasz. Trochę mnie to dziwi, bo piszesz, że jesteś rozmowna, otwarta, wychodzisz do ludzi.

Czyli jak masz 34 lata, to tego nie masz, a jak masz 35 lat to już przekraczasz jakąś granicę? Nie słyszałam o czymś takim.
Ale ja jestem otwarta, rozmowna i wychodzę do ludzi ale do tych, którzy mi są obojętni. Jeśli zaś trafi się mężczyzna , który po czasie okazuje się, że podoba mi się i wewnętrznie i zewnętrznie, chciałabym z nim spróbować, to w stosunku do niego jestem powściągliwa, niedostępna i chłodna i nie okazuje mu, że mi się podoba.. Nie mogę przecież wychodzić na desperatkę czy zaduszac kogoś swoimi uczuciami.

Nie ma konkretnej granicy, dlatego napisałam "około". smile Ja się dobrze czuję w swoim wieku, ale tak już w życiu jest, że mając wybór, facet wybierze młodszą. Szczególnie taki, który chce mieć dzieci.

Próbując nie wyjść na desperatkę, odpychasz tych, którzy Cię interesują. Między desperacją a zupełnym chłodem i obojętnością jest cała gama różnych zachowań. Uśmiechasz się czasem do tych fajnych? Nawiązujesz kontakt wzrokowy? Myślę, że z jakiegoś powodu nerwica ma na to duży wpływ. Coś jest w Twoim zachowaniu, co ich zniechęca.

4,979

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:
rossanka napisał/a:
Syl napisał/a:

Od około 35 roku życia. Przecież sami mężczyźni tak twierdzą, ja tego nie wymyśliłam. To, jak my się czujemy, będąc w tym wieku, nie ma znaczenia dla facetów.

Rossanko, mnie się wydaje, że może w Tobie być coś, co odstrasza mężczyzn od Ciebie. Coś, czego sobie nie uświadamiasz. Trochę mnie to dziwi, bo piszesz, że jesteś rozmowna, otwarta, wychodzisz do ludzi.

Czyli jak masz 34 lata, to tego nie masz, a jak masz 35 lat to już przekraczasz jakąś granicę? Nie słyszałam o czymś takim.
Ale ja jestem otwarta, rozmowna i wychodzę do ludzi ale do tych, którzy mi są obojętni. Jeśli zaś trafi się mężczyzna , który po czasie okazuje się, że podoba mi się i wewnętrznie i zewnętrznie, chciałabym z nim spróbować, to w stosunku do niego jestem powściągliwa, niedostępna i chłodna i nie okazuje mu, że mi się podoba.. Nie mogę przecież wychodzić na desperatkę czy zaduszac kogoś swoimi uczuciami.

Nie ma konkretnej granicy, dlatego napisałam "około". smile Ja się dobrze czuję w swoim wieku, ale tak już w życiu jest, że mając wybór, facet wybierze młodszą. Szczególnie taki, który chce mieć dzieci.

Próbując nie wyjść na desperatkę, odpychasz tych, którzy Cię interesują. Między desperacją a zupełnym chłodem i obojętnością jest cała gama różnych zachowań. Uśmiechasz się czasem do tych fajnych? Nawiązujesz kontakt wzrokowy? Myślę, że z jakiegoś powodu nerwica ma na to duży wpływ. Coś jest w Twoim zachowaniu, co ich zniechęca.

Czy wybierze mlodszą- nie powiedziałabym, wybierze taką, z którą będziesz chciał być. Nie spotkałam się jeszcze z tym, aby facet np 35 letni powiedział hmm kocham Ankę ale ona ma 37 lat i może już mi dziecka nie urodzić. Jest 27 letnia Baśka, ona mi dziecko da, co prawda średnio ją lubię, ale jest młodsza i płodna. To tak nie działa. Inaczej mężczyźni nie odchodzili by od kobiet z którymi mają dzieci. Mało to historii, w domu żona dwójka dzieci a on znalazł sobie nową kobietę i nie zatrzymają go nawet płacze tych dzieci.
Do fajnych się uśmiecham. Ostatnio tak się uśmiechałam, że dostałam wprost propozycje seksu. Nie zupełnie o to mi chodziło.

4,980

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Ale jak jesteś chłodna i niedostępna, to skąd ma wiedzieć, że ma jakieś szanse? To przecież odpycha. Może wystarczy być neutralną?

Może neutralna.  Miałam na myśli to, że nie świergocze wesoło, nie robię seksualnulych aluzje, nie łapie go za szyję czy nie siadam na kolanach. Po prostu spokojnie rozmawiam, pozartuje, ale nie wulgarnie. I nie zapraszam na randkę pierwsza ( raz mi się zdarzyło, pomyślałam, że zmienię schemat i zaproponowałam wspólne wyjście. Facet aż się usmiechnąl).

Ale uśmiechnął się i odmówił?
Te zachowania o których piszesz są żałosne.
Zainteresowanie i " chemia" po prostu są wyczuwalne jakby " między słowami".

4,981

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, przynajmniej propozycje seksu dostajesz, a to znaczy, że wizualnie się niektórym podobasz, więc jest szansa. Co to była za sytuacja? W jakim miejscu?

Są sytuacje, w których faceci kalkulują i wybierają młodsze. Nijak się to ma do tego, czy będą później wierni tej, z którą mają dzieci. Tak też to nie działa. Facet jest trochę inaczej zaprogramowany. Biologia twierdzi, że dla mężczyzny ważne są te dzieci, które może mieć. Te, które ma, to już ma. U kobiet jest podobno odwrotnie.

4,982

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Ale jak jesteś chłodna i niedostępna, to skąd ma wiedzieć, że ma jakieś szanse? To przecież odpycha. Może wystarczy być neutralną?

Może neutralna.  Miałam na myśli to, że nie świergocze wesoło, nie robię seksualnulych aluzje, nie łapie go za szyję czy nie siadam na kolanach. Po prostu spokojnie rozmawiam, pozartuje, ale nie wulgarnie. I nie zapraszam na randkę pierwsza ( raz mi się zdarzyło, pomyślałam, że zmienię schemat i zaproponowałam wspólne wyjście. Facet aż się usmiechnąl).

Ale uśmiechnął się i odmówił?
Te zachowania o których piszesz są żałosne.
Zainteresowanie i " chemia" po prostu są wyczuwalne jakby " między słowami".

Tak, odmówił. A dziwne, bo wyczuwałam tę chemię. Albo  źle zinterpretowałam, w końcu nie wiem co inny czlowiek ma w głowie.

4,983

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:

Rossanko, przynajmniej propozycje seksu dostajesz, a to znaczy, że wizualnie się niektórym podobasz, więc jest szansa. Co to była za sytuacja? W jakim miejscu?

Są sytuacje, w których faceci kalkulują i wybierają młodsze. Nijak się to ma do tego, czy będą później wierni tej, z którą mają dzieci. Tak też to nie działa. Facet jest trochę inaczej zaprogramowany. Biologia twierdzi, że dla mężczyzny ważne są te dzieci, które może mieć. Te, które ma, to już ma. U kobiet jest podobno odwrotnie.

Jeśli chcą mieć dzieci to mnie tacy mężczyźni nie interesują.  Niech sobie idą
Propozycje seksu od ledwo co znanych facetów mnie nie interesują. To można mieć na wyciągnięcie ręki.
Ale już zaproszenie na kawę,  rozmowy, telefony, wspólne spędzenie czasu to jest niemal niemożliwe. Albo sam seks albo nic poza tym.

4,984

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Syl napisał/a:

Rossanko, przynajmniej propozycje seksu dostajesz, a to znaczy, że wizualnie się niektórym podobasz, więc jest szansa. Co to była za sytuacja? W jakim miejscu?

Są sytuacje, w których faceci kalkulują i wybierają młodsze. Nijak się to ma do tego, czy będą później wierni tej, z którą mają dzieci. Tak też to nie działa. Facet jest trochę inaczej zaprogramowany. Biologia twierdzi, że dla mężczyzny ważne są te dzieci, które może mieć. Te, które ma, to już ma. U kobiet jest podobno odwrotnie.

Jeśli chcą mieć dzieci to mnie tacy mężczyźni nie interesują.  Niech sobie idą
Propozycje seksu od ledwo co znanych facetów mnie nie interesują. To można mieć na wyciągnięcie ręki.
Ale już zaproszenie na kawę,  rozmowy, telefony, wspólne spędzenie czasu to jest niemal niemożliwe. Albo sam seks albo nic poza tym.

U mnie ani seks, ani spotkanie, ani kawa. Przynajmniej rozmawiasz z nimi, wykazują Tobą jakieś zainteresowanie, a to przecież podstawa, od tego się wszystko zaczyna. Ci, którzy proponują tylko seks, są wolni?

Ciekawe, dlaczego tak się dzieje i to przez tyle lat.

4,985

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pojawia się tutaj kwestia seksu, który ma inne znaczenie dla obydwu stron. Facet może się zakochać po seksie, ale niekoniecznie. Naotmiast, jak widać chociażby po tym forum, wiele historii się kończy zbyt szybko dla kobiet, bo one już po pierwszym razie bywają zaangażowane. Nawet, jeśli oboje pójda do łóżka nie na pierwszej, ale na tej 2, 3 czy kolejnej, gdzie raczej aż tak bardzo dużo czasu nie mija.

Co do wychodzenia z inicjatywą, to wiadomo, że jak wszędzie ważny jest umiar. Jeśli czuć, że ktoś się narzuca, to od kogoś takiego się będzie trzymać z daleka, ale zaproszenie na spotkanie przez kobietę nie potraktowałbym w ten sposób i chętnie przyjął. Rozmowa między dwojgiem ludzi to jest to, co jest najprzyjemniejsze smile

4,986 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-02-18 18:53:01)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Właśnie. Może " czy masz ochotę pospędzać trochę więcej czasu w moim towarzystwie?" to
dobrze sformułowane pytanie, jak nie jest się pewnym?
Oczywiście po uprzednim jakimś kinie, czy czymś takim

4,987

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:
rossanka napisał/a:
Syl napisał/a:

Rossanko, przynajmniej propozycje seksu dostajesz, a to znaczy, że wizualnie się niektórym podobasz, więc jest szansa. Co to była za sytuacja? W jakim miejscu?

Są sytuacje, w których faceci kalkulują i wybierają młodsze. Nijak się to ma do tego, czy będą później wierni tej, z którą mają dzieci. Tak też to nie działa. Facet jest trochę inaczej zaprogramowany. Biologia twierdzi, że dla mężczyzny ważne są te dzieci, które może mieć. Te, które ma, to już ma. U kobiet jest podobno odwrotnie.

Jeśli chcą mieć dzieci to mnie tacy mężczyźni nie interesują.  Niech sobie idą
Propozycje seksu od ledwo co znanych facetów mnie nie interesują. To można mieć na wyciągnięcie ręki.
Ale już zaproszenie na kawę,  rozmowy, telefony, wspólne spędzenie czasu to jest niemal niemożliwe. Albo sam seks albo nic poza tym.

U mnie ani seks, ani spotkanie, ani kawa. Przynajmniej rozmawiasz z nimi, wykazują Tobą jakieś zainteresowanie, a to przecież podstawa, od tego się wszystko zaczyna. Ci, którzy proponują tylko seks, są wolni?

Tak, są wolni.

4,988

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:

Właśnie. Może " czy masz ochotę pospędzać trochę więcej czasu w moim towarzystwie?" to
dobrze sformułowane pytanie, jak nie jest się pewnym?
Oczywiście po uprzednim jakimś kinie, czy czymś takim

Do tego etapu właśnie nie dochodzi. Nie ma żadnego kina, czy wyjścia na kawę I w tym problem.
W przeszłości więc chodziłam na kawę tylko z takimi, do których nic nie czułam i zero chemii, bo ono mnie zapraszali. Myślałam że chemia się pojawi, ale to nigdy nie nastąpiło. Nie ważne czy miałam 18 lat czy 30.

4,989

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Pojawia się tutaj kwestia seksu, który ma inne znaczenie dla obydwu stron. Facet może się zakochać po seksie, ale niekoniecznie. Naotmiast, jak widać chociażby po tym forum, wiele historii się kończy zbyt szybko dla kobiet, bo one już po pierwszym razie bywają zaangażowane. Nawet, jeśli oboje pójda do łóżka nie na pierwszej, ale na tej 2, 3 czy kolejnej, gdzie raczej aż tak bardzo dużo czasu nie mija.

Co do wychodzenia z inicjatywą, to wiadomo, że jak wszędzie ważny jest umiar. Jeśli czuć, że ktoś się narzuca, to od kogoś takiego się będzie trzymać z daleka, ale zaproszenie na spotkanie przez kobietę nie potraktowałbym w ten sposób i chętnie przyjął. Rozmowa między dwojgiem ludzi to jest to, co jest najprzyjemniejsze smile

Właśnie co jak co ale się nie narzucałam   a jak widziałam, że zamiast mną interesowali się innymi to zaraz odpuszczałam.

4,990

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja to w ogóle niewiele " randek" mam na koncie. Zawsze takie spotkania następowały w wyniku znajomości w kręgu " krewnych i znajomych królika".
Natomiast nieszczęsne " randki- spotkania" z Sympatii (że 3 raptem) nie wypaliły zupełnie.

4,991

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:

Ja to w ogóle niewiele " randek" mam na koncie. Zawsze takie spotkania następowały w wyniku znajomości w kręgu " krewnych i znajomych królika".
Natomiast nieszczęsne " randki- spotkania" z Sympatii (że 3 raptem) nie wypaliły zupełnie.

Na randce z kimś kto mi się podobał byłam raz w życiu I to był mój ex partner. Inna "randki"byly albo aranżowane przez koleżanki, albo szkam na nue będąc wdzięczna, że jakikolwiek facet mnie zaprosił. Tak było kiedyś, oczywiście teraz już tak nie robie.

4,992

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Pojawia się tutaj kwestia seksu, który ma inne znaczenie dla obydwu stron. Facet może się zakochać po seksie, ale niekoniecznie. Naotmiast, jak widać chociażby po tym forum, wiele historii się kończy zbyt szybko dla kobiet, bo one już po pierwszym razie bywają zaangażowane. Nawet, jeśli oboje pójda do łóżka nie na pierwszej, ale na tej 2, 3 czy kolejnej, gdzie raczej aż tak bardzo dużo czasu nie mija.

smile

Miałam dopisac: problem nie w seksie na pierwszej, drugiej czy trzeciej randce, ale w tym, że nigdy nie dochodzi do pierwszej randki. Mija pewien czas i ta randka się odbywa ale z inną kobietą.
Ja wtedy przeżywam, cierpie, a za jakiś czas poznaje kogoś, zupełnie mi obojętnego, albo koleżanki bawią się w swatki i umawiam się z facetami, którzy nic a nic mnie nie interesują. Tylko na takich " randkach" bywałam.

4,993 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-18 22:32:55)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zapomniałem o jednej istotnej rzeczy, czyli tzw. matkowaniu czy po prostu nadmiernym nadskakiwaniu komuś.
Kiedyś gdzieś nawet w jakimś artykuliku było napisane na ten temat, że takie kobiety sa jednymi z tych, które najbardziej zniechęcają facetów. Może dotyczy to etapu tworzenia związku, no ale mi jest zwyczajnie niezręcznie, delikatnie mówiąc, kiedy ktoś wkoło mnie skacze. Miałbym problem na początku, żeby zakceptować to, żę ktoś coś w ogóle dla mnie robi. I tu od razu zwracam uwagę na rzeczy prozaiczne, któe z tego miejsca nie mają dla mnie znaczenia albo takie, przy których sobie radzę, bo zwyczajnie mam pare zdrowych rąk, którymi się mogę posłużyć.

Sprzątanie, mycie, pranie, gotowanie, zrobienie kawy, obsłużenie się na jakejkolwiek płaszczyźnie - póki sam to mogę zrobić nie chcę, żeby ktoś to robił za mnie..

4,994 Ostatnio edytowany przez lody miętowe (2022-02-18 21:22:07)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wg mnie to fajne ze ktoś mi zrobi kawke czy kolację, później ja zrobię obiad przykladowo, to nic złego bagiennik i żadna ujma na honorze, tak wygląda związek smile ludzie robią to żeby drugiej osobie było milo bądź ta druga osoba nie ma czasu przykladowo, a nie dlatego że muszą. To nie jest nadskakiwanie czy matkowanie wink

4,995 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-18 22:37:59)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Na pewno w konkretnym momencie dana osoba może się poczuć nieswojo..Może każdy ma inaczej, ale ja zwyczajnie mam opory, żeby ktoś coś dla mnie robił, jeśli ja dam sobie z tym radę..Za dużo mi w dzieciństwie usługiwali i chyba dlatego tak mi zostało smile Jak ktoś nie ma czasu, to sprawa jest oczywista. Ja nie widzę niczego złego w tym, jak okazjonalnie kogoś znajomego w czymś wyręczę albo ktoś mnie, ale jak tylko pomyślę o regularnym działaniu, to mi skóra cierpnie..I to zdecydowanie bardziej skierowane w moją stronę smile

4,996

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Zapomniałem o jednej istotnej rzeczy, czyli tzw. matkowaniu czy po prostu nadmiernym nadskakiwaniu komuś.
Kiedyś gdzieś nawet w jakimś artykuliku było napisane na ten temat, że takie kobiety sa jednymi z tych, które najbardziej zniechęcają facetów. Może dotyczy to etapu tworzenia związku, no ale mi jest zwyczajnie niezręcznie, delikatnie mówiąc, kiedy ktoś wkoło mnie skacze. Miałbym problem na początku, żeby zakceptować to, żę ktoś coś w ogóle dla mnie robi. I tu od razu zwracam uwagę na rzeczy prozaiczne, któe z tego miejsca nie mają dla mnie znaczenia albo takie, przy których sobie radzę, bo zwyczajnie mam pare zdrowych rąk, którymi się mogę posłużyć.

Sprzątanie, mycie, pranie, gotowanie, zrobienie kawy, obsłużenie się na jakejkolwiek płaszczyźnie - póki sam to mogę zrobić nie chcę, żeby ktoś to robił za mnie..

No tak mężczyźni nie lubią matkowania, z tym się zgadzam. Ale ci sami mężczyźni niejednokrotnie powtarzają, że ta sama kobieta ich noie rozumie, nie jest zaangażowana, słabo się stara bo gdyby kochała to zrobiłaby to i tamto, byłaby bardziej ciepła, empatyczna, wyrozumiała bo przecież jej mężczyzna może być zmęczony po pracy, zmęczony psychicznie i fizycznie i fajnie gdyby ta kobitka w czółko ucałowała, kapcie podałą, piweczko przyniosła smile

4,997

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Na pewno w konkretnym momencie dana osoba może się poczuć nieswojo..Może każdy ma inaczej, ale ja zwyczajnie mam opory, żeby ktoś coś dla mnie robił, jeśli ja dam sobie z tym radę..Za dużo mi w dzieciństwie usługiwali i chyba dlatego tak mi zostało smile Jak ktoś nie ma czasu, to sprawa jest oczywista. Ja nie widzę niczego złego w tym, jak okazjonalnie kogoś znajomego w czymś wyręczę albo ktoś mnie, ale jak tylko pomyślę o regularnym działaniu, to mi skóra cierpnie..I to zdecydowanie bardziej skierowane w moją stronę smile

Nie wyobrażam sobie, aby facet przyszedł do mnie a ja nie zrobiłabym mu herbaty. Albo czymś nie poczęstowała.
Co do reszty tematu, tzw związków, relacji, to nie wiem jak się ludzie przełamują do fizyczności i seksu. Nie zdołałam tego zrobić ani razu, chociaż się starałam. To ponad moje siły mieć jakikolwiek kontakt fizyczny ( nie mówiąc już o seksie), z osobą, która nie pociąga
Ale nie mogę odmówić, bo zaraz będzie, że lecę tylko na wygląd, czy nue daje szansę tym miłym I porządnym. Coś okropnego, nigdy więcej, to już wolę być sama. Nie potrafię na siłę.

4,998

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Właśnie, nawet, jak ktoś mnie zaprasza, to w domu, wolę sam się obsłużyć, niż siąść i zekać aż mi ktoś coś poda pod nos..To taki wewnętrzny bodziec, który Cię motywuje do prostych czynnośći smile

Co do przełamania się, to zapewne kombinacja różnych czynników gra rolę, bo jeśli dwójka ludzi decyduje się na wspólną noc, to z pewnością musz aczuć do siebie pożądanie, połączone z pragnieniem bliskości, dotyku, pieszczot itp. U kobiety pewnie musi się to odpowienio podkręcić, np w czasie spotkania, romowy, sygnałów niewerbalnych itp.

4,999

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Na pewno w konkretnym momencie dana osoba może się poczuć nieswojo..Może każdy ma inaczej, ale ja zwyczajnie mam opory, żeby ktoś coś dla mnie robił, jeśli ja dam sobie z tym radę..Za dużo mi w dzieciństwie usługiwali i chyba dlatego tak mi zostało smile Jak ktoś nie ma czasu, to sprawa jest oczywista. Ja nie widzę niczego złego w tym, jak okazjonalnie kogoś znajomego w czymś wyręczę albo ktoś mnie, ale jak tylko pomyślę o regularnym działaniu, to mi skóra cierpnie..I to zdecydowanie bardziej skierowane w moją stronę smile

Nie wyobrażam sobie, aby facet przyszedł do mnie a ja nie zrobiłabym mu herbaty. Albo czymś nie poczęstowała.
Co do reszty tematu, tzw związków, relacji, to nie wiem jak się ludzie przełamują do fizyczności i seksu. Nie zdołałam tego zrobić ani razu, chociaż się starałam. To ponad moje siły mieć jakikolwiek kontakt fizyczny ( nie mówiąc już o seksie), z osobą, która nie pociąga
Ale nie mogę odmówić, bo zaraz będzie, że lecę tylko na wygląd, czy nue daje szansę tym miłym I porządnym. Coś okropnego, nigdy więcej, to już wolę być sama. Nie potrafię na siłę.

Ja nie jestem w stanie przełamać się nawet jeśli chodzi o osobę, która mnie pociaga fizycznie, ale widzę ją dopiero pierwszy czy drugi raz. Nie wiem, tak to jest, że kobiety bardziej emocjonalnie podchodzą do tematu seksu, dla panów to po prostu natura smile Nie ma się co obrażać panowie mają inną gospodarkę hormonalną niż kobiety, taka biologia smile

5,000

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jeśli nie na pierwszej, to na 2 lub 3 randce jednak sporo kobiet decyduje się na seks, zatem to musi być siła tego wzajemnego przyciągania smile

5,001

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Jeśli nie na pierwszej, to na 2 lub 3 randce jednak sporo kobiet decyduje się na seks, zatem to musi być siła tego wzajemnego przyciągania smile

Pewnie zależy od osoby.
Co będzie dalej nie wiadomo, wyjdzie albo nie wyjdzie, ale będzie co wspominać.

5,002 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-02-20 01:44:07)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

.

5,003

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
jakis_czlowiek napisał/a:

.

Czemu skasowane? Co napisałeś?

5,004 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-02-20 13:00:45)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Czemu skasowane? Co napisałeś?

Nic wartego uwagi. Po prostu mając na uwadze moje przeżycia, to napisałem, że w sumie dobrze by było, żeby w ogóle ta pierwsza randka była xD

5,005

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
jakis_czlowiek napisał/a:
rossanka napisał/a:

Czemu skasowane? Co napisałeś?

Nic wartego uwagi. Po prostu mając na uwadze moje przeżycia, to napisałem, że w sumie dobrze by było, żeby w ogóle ta pierwsza randka była xD

Skąd to znam. U mnie nie dochodzi do pierwszej randki.
Chyba, że z takimi, , którymi nie chce się zadawać, tylko umawiam się z rozsądku. Ale prawdę mówiąc wolałabym zamiast na te randki zostać w domu, albo iść sama na spacer czy zakupy.

Posty [ 4,941 do 5,005 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 75 76 77 78 79 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024