pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 71 72 73 74 75 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4,681 do 4,745 z 8,335 ]

4,681 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-07-26 17:12:45)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ważne słowa od ważnych osób są... ważne smile Byle dobre i szczere.


Może niezbyt udolnie przekazuję to wszystko, ale w ciągu minionego łikendu poczułam, że to wszystko już mną nie rządzi, że mogę odpuścić wreszcie. Niezależnie od tego, czy go widuję.

W sobotę mialam myśl: "Stara, czego ty chciałaś od siebie? Jesteś zdrowsza niż ci się zdawało!"

A wczoraj? Cóż, chwila ludzkiej serdeczności i zrzucenia masek, obronnych pancerzy.
Dla mnie to było dobre, uwalniające, mam nadzieję, że i dla niego.



P.S. Rossanko, Robrojek wcale taki prozaiczny nie był. Czytywał poezję i baśnie smile

Katarzyna Miller pisała o Cześkach (powołując się na Osiecką). Poszperaj, o co z Cześkami chodzi smile

Wiem o co chodzi. To tak nie działa. Mój błąd polegał w przeszłości na tym, że właśnie umawiałam się z takimi Robrojkami, w myśl zasady, że dobry, porządny, pracuje, nie siedział w kryminale, wykształcony- tylko, że to był dobry materiał na kolegę. Nie na faceta. Mój błąd, bo nie doceniałam fizyczności, spychałam ją na dalszy plan, że to nie ważne, że na przyjaźni zbuduje związek. Jeżeli tej przyjaźni nie towarzyszy chemia, to zbuduje na niej jedynie koleżeństwo. Kolegów to mam dużo i niekoniecznie chcialbaym iść z nimi ( mówiąc potocznie) do łóżka. W zasadzie z żądny kolegą nie chce iść do łóżka, kolega to kolega, jak brat.

A zmuszac się już, sorry nie zamierzam. Co z tego,że ktoś jest miły, porządny i lubi takie same filmy jak ja.  Pociąg fizyczny to podstawa znajomości. I jeśli wnętrze mi pasuje to tym lepiej. Jeśli zaś jest facet bardzo pociągający ale charakter mi nie odpowiada-to nic z tego nie będzie

Jak jest facet świetny z charakteru, ale fizycznie nic a nic nie podnieca, to zbuduje na tym koleżeństwo a nie relacje damska męska.

Edit: jeszcze jedno, mężczyźni moim zdaniem są tu mądrzejsi. Gdy kobieta nie pociąga ich fizycznie, od razu klasyfikują ja jako koleżankę, a nie czekają  że kiedyś między nimi zaiskrzy, bo Kaśka jest dobra, wierna, pracowita , tylko jest jeden feler, nie fantazjuje o niej.

Zobacz podobne tematy :

4,682 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 17:35:26)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bo pominęłaś jeden drobiazg. Robrojek musi się podobać smile  nie warto go wybierać tylko i wyłącznie z tzw. rozsądku

  Przecież Jeśli facet jest dla mnie odpychający to się nie zmuszę. Toż to jakiś koszmarny masochizm byłby

4,683

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Bo pominęłaś jeden drobiazg. Robrojek musi się podobać smile  nie warto go wybierać tylko i wyłącznie z rozsądku

Jeśli chodzi o książkę, to wychodziło na to, że on był z rozsądku, taki tatuś. A iskry to miała z Filipem, tylko, że tamten był niestabilny emocjonalnie.
Jakby wybrała opiekuna.

4,684

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

  Toż to jakiś koszmarny masochizm byłby

Robiłam tak. Fatalnie się wtedy czułam. A potem usłyszałam, że jestem wybredny, to się znowu zmuszała kolejnym razem.
Boże tyle lat zmarnowałam.

4,685 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 17:34:47)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A moim zdaniem czymś ją jednak fascynował. I gdy tylko spotkała go w pewien upalny dzień, to od razu coś ją do niego ciągnęło..

A Filip przecież strasznie ją
męczył i osaczał.  to był toksyczny związek.

Ja tam od iskier wolę czułość.

4,686

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

A moim zdaniem czymś ją jednak fascynował. II gdy tylko spotkała go w pewien upalny dzień, to od razu coś ją do niego ciągnęło..

A Filip przecież strasznie ją
męczył i osaczał.  to był toksyczny związek.
Ja tam od iskier wolę czułość.

A ja to i to. Samą czułość to mogę mieć dla członków rodziny. Albo kolegów. Z partnerem musi być iskrzenie. Całe życie, tzn do teraz, twierdziłam,że nie, że najważniejsze jest wnętrze, dogadywanie się, wspólne cele a fizyczność nie jest aż taka ważna. No i tym sposobem budowałam relacje, ale koleżeńskie. One też są dobre,całe kolega to nie facet.

4,687 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-07-26 17:37:42)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

A Filip przecież strasznie ją
męczył i osaczał.  to był toksyczny związek.

.

Powinna stworzyć trzeciego bohatera, cos pomiędzy Robertem A Filipem. Tacy się zdarzają o to by był partner. A nie ciepła klucha Robert, który ożenił się za młodu z braku laku, bo któraś go zechciała i była plastrem po Anieli, ani też nie Filip, po którym nie wiadomo czego się spodziewać i co mu strzeli do głowy.

4,688 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 17:41:20)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Olaboga,  A czy czułość nie może wyrażać się Fizycznie?

może różnie różnie rozumiemg iskry. mnie kojarzą się z czymś bardzo niespokojnym, co szybko wybucha a jeszcze szybciej gaśnie.

A jeśli  iskry to jakiś wzajemny pociąg, porozumienie to moim zdaniem jak najbardziej miały miejsce między Natalią  i Robertem Rojkiem.  Praktycznie od  początku między nimi Zaiskrzyło chociaż nie od razu za tym poszli..

4,689 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 17:54:37)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

O nie, Robert ciepłą kluchą nie był. Miał charakter.
pierwsza żona była pierwszą która go zechciała  po odtrąceniu przez Anielę, ale Musierowicz właściwie nie wspomina o tym małżeństwie.  Zdaje się, że nie było najgorsze.
nikt nie jest doskonały  i wolNY od błędów, nawet takie Robrojki smile
Natalia była krucha wrażliwa poetyczna, Rojek łączył w sobie wrażliwość  i solidność.

4,690

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Olaboga,  A czy czułość nie może wyrażać się Fizycznie?

może różnie różnie rozumiemg iskry. mnie kojarzą się z czymś bardzo niespokojnym, co szybko wybucha a jeszcze szybciej gaśnie.

A jeśli  iskry to jakiś wzajemny pociąg, porozumienie to moim zdaniem jak najbardziej miały miejsce między Natalią  i Robertem Rojkiem.  Praktycznie od  początku między nimi Zaiskrzyło chociaż nie od razu za tym poszli..

Iskier tam nie widziałam. Iskrzyć to miała z Filipem. Za Roberta wyszła, bo był dobry i opiekunczy-tak wynikało z książki.
Wiesz, że w Córce Robrojka on miał 35 lat, a opisany był jakby był starszawym facetem po 50tce? Niedawno to sobie uświadomiłam.

4,691

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

O nie, Robert ciepło kruchą nie był. Miał charakter.
pierwsza żona była pierwszą która go zechciała  po odtrąeniu przez Aniele, ale Musierowicz właściwie nie wspomina o tym małżeństwie.  Zdaje się, że nie było najgorsze.

To małżeństwo trwało chyba rok bo on owdowial zaraz po urodzeniu Belli. A ożenił się jak sam mówił, bo miał złamane serce i to była pierwsza osoba jaka go zechciała. To było chore, jakby ta żona nadal żyła, to pisałby na forum, że ożenił się z rozsądku A teraz poznał Natalie i ma dylemat big_smile

4,692 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 18:01:34)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Znam ich losy. Ludzkie są smile
Co złego jest w opanowanym i zrównoważonym facecie?  Przecież charaktery są różne.  Natalia też szalona nie była, tylko raczej delikatna.

a Dylematu nie miał, tylko nie chciał się wcinać między Natalię i Filipa.  Nie był też pewien jej uczuć.

Ciekawe, jak różnie postrzegamy tę książkę i tych bohaterów.

4,693

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Znam ich losy. Ludzkie są smile
Co złego jest w opanowanym i zrównoważonym facecie?  Przecież charaktery są różne.  Natalia też szalona nie była, tylko raczej delikatna.

a Dylematu nie miał, tylko nie chciał się wcinać między Natalię i Filipa.  Nie był też pewien jej uczuć.

Nie ma nic złego w opanowanym i zrównoważonym, ale musi być też pociąg fizyczny. Inaczej będziesz mieć opanowanego i zrównoważonego kolegę.

4,694 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 18:06:43)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Między nimi widocznie pociąg był.  nie ma konieczności pisać o rzeczach oczywistych.

W końcu to książki dla  młodych panienek wink

4,695

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Między nimi widocznie pociąg był.  nie ma konieczności pisać o rzeczach oczywistych.

W końcu to książki dla  młodych panienek wink

Dorobili się dwóch synów, wiec coś tam musiało być:D
Chyba za drugim razem nie związał się z kobietą z desperacji.
big_smile

4,696 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 18:20:02)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Między nimi widocznie pociąg był.  nie ma konieczności pisać o rzeczach oczywistych.

W końcu to książki dla  młodych panienek wink

Dorobili się dwóch synów, wiec coś tam musiało być:D
Chyba za drugim razem nie związał się z kobietą z desperacji.
big_smile


Robrojek dobrze po głowie w życiu dostał, a doświadczenia uczą.
I najwyraźniej autorka bardzo te postacie lubi,  więc je uszczęśliwiła smile

4,697

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Między nimi widocznie pociąg był.  nie ma konieczności pisać o rzeczach oczywistych.

W końcu to książki dla  młodych panienek wink

Dorobili się dwóch synów, wiec coś tam musiało być:D
Chyba za drugim razem nie związał się z kobietą z desperacji.
big_smile


Robrojek dobrze po głowie w życiu dostał, a doświadczenia uczą.
I najwyraźniej autorka bardzo te postacie lubi,  więc je uszczęśliwiła smile

Moim zdaniem nie dostał  , a ogólnie postać dziwnie napisana. W wieku 35 lat rozpamiętywał jak dostał kosza od dziewczyny , gdy mieli po 16 czy 17 lat. Bak się że ją kiedyś na ulicy spotka i go będzie bolało. To o byłej żonie tule nie myślał. Swoją drogą ona miała najgorzej, ożenił się z nią chłopak, dla którego była plasterkiem, a zaraz po urodzeniu córki zmarła biedaczka. Ciekawe na co, mieli wtedy po 19 lat wink

4,698 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 19:18:50)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jak to nie dostał? laski go nie chciały, żona umarła, firma splajtowała,  mieszkanie przepadło i jeszcze wspólnk go  zrobił na szaro.
potem wraca z córką do rodzinnego miasta gdzie odżywają wspomnienia z młodości i Prześladuje go wspomnienie Anieli. Żyje tymi wspomnieniami aż wreszcie Pewnego dnia ją spotyka i z zaskoczeniem stwierdza że ona już go nie obchodzi,  że to były duchy przeszłości I wyobrażenia.
wydaje mi się to wiarygodne psychologicznie.

Żona mu zginęła w wypadku samochodowym,  po kilku latach małżeństwa, gdy córka już miała kilka lat.
W sumie sprytnie autorka rozwiązała tę kwestię.

4,699

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Jak to nie dostał? laski go nie chciały, żona umarła, firma splajtowała,  mieszkanie przepadło i jeszcze wspólnk go  zrobił na szaro.
potem wraca z córką do rodzinnego miasta gdzie odżywają wspomnienia z młodości i Prześladuje go wspomnienie Anieli. Żyje tymi wspomnieniami aż wreszcie Pewnego dnia ją spotyka i z zaskoczeniem stwierdza że ona już go nie obchodzi,  że to były duchy przeszłości I wyobrażenia.
wydaje mi się to wiarygodne psychologicznie.

Żona mu zginęła w wypadku samochodowym,  po kilku latach małżeństwa, gdy córka już miała kilka lat.
W sumie sprytnie autorka rozwiązała tę kwestię.

Dla mnie to było grubymi nićmi szyte, ta niespełniona miłość do dziewczyny, kiedy obydwoje byli nastolatkami, a on przeżywa to mając 35 lat, a po drodze była jednak jego żona, do której chyba faktycznie kompletnie nic nie czuł. Co innego, jakby miał jakąś kobietę parę lat, wcześniej i nie wyszło, a on jeszcze ma sentyment, a nie wzdycha do wspomnień sprzed 20 lat i jeszcze boi się, że spotka Anielę gdzieś na ulicy.
Ale rozumiem, ze to było pisane pod nastolatki.

Co do jego żony, to z tego co pamiętam niejasno było opisane, że umarła wkrótce po urodzeniu dziecka, ale nie było wspomniane dlaczego.
Chyba, że w dalszych tomach. Pierwsze znam prawie na pamięć a te po 200o roku słabiej. Ostatnie tylko raz czytałam i już nie pamiętam jak tam dalej było, kto z kim i gdzie.

4,700

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ten pierwszy post tematu jest nadal aktualny, przez 8 lat nic się nie zmieniło.  Nie chciałam być sama,wtedy I teraz też nie  Tylko teraz robi się to coraz bardziej przerażające.

4,701

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ten pierwszy post tematu jest nadal aktualny, przez 8 lat nic się nie zmieniło.  Nie chciałam być sama,wtedy I teraz też nie  Tylko teraz robi się to coraz bardziej przerażające.

4,702

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ten pierwszy post tematu jest nadal aktualny, przez 8 lat nic się nie zmieniło.  Nie chciałam być sama,wtedy I teraz też nie  Tylko teraz robi się to coraz bardziej przerażające.

4,703 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 07:38:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

I tak do końca życia chcesz być przerażona i sfrustrowana?

W "Córce Robrojka" odbywa się rozmowa Roberta. Nie pamiętam już z kim, ale chyba właśnie z Natalią. Jak wół jest napisane że Robert stracił żonę w wypadku samochodowym.  Autorka nie precyzuje Ile lat miała wtedy córka.

Natalia jest wyraźnie zafascynowana Robertem od samego początku. A że on jest jakiś taki poważny? w takiej sytuacji życiowej, w jakiej znalazł się na kartach tej książki, to mnie wcale nie dziwi.

A co do starych miłości, to poczytaj "Cudzoziemkę" Kuncewiczowej smile

Mnie też trochę czasu zajęło przetrawienie Pępka. Ale miniony weekend przyniósł mi dużą ulgę.

Mój brat kiedyś spotkał swoją pierwszą ( będąc już od lat w małżeństwie) miłość. opowiadał mi, że gdy go dotknęła na odchodne przeszły go dreszcze  z wrażenia smile

4,704

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

I tak do końca życia chcesz być przerażona i sfrustrowana?

W "Córce Robrojka" odbywa się rozmowa Roberta. Nie pamiętam już z kim, ale chyba właśnie z Natalią. Jak wół jest napisane że Robert stracił żonę w wypadku samochodowym.  Autorka nie precyzuje Ile lat miała wtedy córka.

Natalia jest wyraźnie zafascynowana Robertem od samego początku. A że on jest jakiś taki poważny? w takiej sytuacji życiowej, w jakiej znalazł się na kartach tej książki, to mnie wcale nie dziwi.

A co do starych miłości, to poczytaj "Cudzoziemkę" Kuncewiczowej smile

)

Tak, nie jestem zadowolona z tego stanu, że jestem sama, przez te lata nic się nie zmieniło, prócz tego, że jesli chodzi o sprawy związkowe, jest coraz gorzej, w znaczeniu, że frustracja rośnie.
Nie wiem, jeśli ktoś chce być sam, to bądźcie sobie sami i tyle. A rady naucz się być sam ze  sobą- przecież umiem, od lat jestem sama ze sobą. Poza tym te świetne rady dają kobiety, które są w związkach. Świetna rada naprawdę. A te, które są same A jakimś trafem poznają kogoś-te migiem wchodzą w związek ( haha, a mogłyby pomyśleć, kurcze, fajny facet, ale zostawię go dla innych kobiet, bo mi samotność moja nie przeszkadza,  mogę żyć sama I nie potrzebuje faceta. Ale nie nie, zagorzale fanki "dobrze mi samej" minuty nie są same, gdy tylko pojawi się odpowiedni facet. A na forum-forum to tylko forum, co szkodzi napisać, że dobrze im samym, a w środku chciałyby być z kimś.
Ale jak mówię, jeśli jednak któraś chce być sama, to niech będzie jesli to rzeczywiście jej wybór
Co do mnie to przez lata krąży jakieś fatum. Ostatnio naprawdę dużo poznaje ludzi. Wszyscy dosłownie sensowni faceci mają rodziny. Gdy zdarzył się wolny( I w moim wieku, bo cóż mi po wolnych znajomych 25 łatkach, czy 65 latkach), pokręcił się,  pokręcił, po czym stwierdził, że nie na czasu na związki, a za 2 miesiące był już w związku z inną. Wiem wiem, tak się mówi, aby kogoś splawic , ale zawsze przykro.
Na Tinderze-po miałam parę podejsc- same odrzuty, ewentualnie rozwodnicy ale z dziećmi. Nigdy nie chciałam faceta z dziećmi a przez lata stwierdzam, że zdecydowanie nie chce. Ale tu też jest dziwna sprawa, co rozwodnicy z dziećmi z Tindera szukaja-uwaga uwaga, kobiety najlepiej bez dzieci big_smile . To już mnie całkiem rozwaliło, sądziłam, że skoro sami mają dzieci z byłych makzenstw, przychylnie spojrzą na kobietę w takiej samej sytuacji jak oni-po rozwodzie, z dziecmi-ale- nie nie nie, najlepiej jakby nowa kobieta nie miała dzieci, bo oni już swoje mają, cudzych bawić nie chcą, a i dochodzą kontakty z ex mężem, który przecież nie wyparuje nagle z życia dzieci.
Raz się jednak złamałam, myślę spróbuję. Był to mężczyzna w moim prawie wieku, po rozwodzie, dzieci około 7 i 10 lat. Niby fajnie się pisało, ale do spotkania nigdy nie doszło. Te dzieci z matką mieszkały w innym mieście i w zasadzie co weekend gdy moglibyśmy się spotkać on jeździł do dzieci, albo po dzieci. Ogólnie tam były ciągle dzieci i ex żona i tak w kółko. Może komuś to pasuje, ale nie mi. Sorry. Nie będę wchodzić z kimś na sile w relacje, kto nie ma dla mnie czasu.
Reszta Tinderowcow- bezceremonialne propozycje seksu już od pierwszej wiadomości, ale przynajmniej od razu przechodzą do rzeczy i człowiek nie traci czasu. Albo kompletnie desperaci , jakieś nieogary  życiowe ala chłopaki do wzięcia ( czy coś w stylu tych orogramow). Co dziwne jeszcze zaobserwowałam, profile, gdzie facet wygląda normalnie ( nie jak bandzior, ale i nie jak ofiarą losu), to były profile żonatych,  albo wolnych ale proponujących tylko seks spotkania
Multum facetów zaniża wiek. Rozumiem , że 50 latek czy 45 latek nie wygląda na lat 30, ale masa profilów,  facet podaję wiek 46, 48, 50 lat a na zdjęciu star, zniszczony , pomarszczony facet, 65 najmniej bym dala. Po co tak kłamać, widzę chłopa, mój rocznik a na zdjęciu stary dziad ( bez urazy dla starych dziadorlw), i to jeszcze zaniedbany.
Dużo też młodych, przed 30ką szukających starszej pani,xmoze sponsorki, ale tu idzie łatwo założyć blokadę na wiek.
I dużo chamskich wiadomości, agresji w razie braku odpowiedzi, wyzwisk. Ogólnie tinder to szmbo , ale żeby nie było, jakiś promil ludzi się tam poznaje,ćwierć nigdy nie wiadomo. Ja tam próbowałam 3 czy 4 razy( zakładałam za jakiś czas nowe konto, w nadziej, że może tym razem się uda i będzie to ktoś blisko), ale nie wyszło.
I ważna jest odległość. Miałam dużo znajomos i ( już nie tylko z Tindera, ale i z innych portali) ale z ludźmi z drugiego końca kraju, albo i zza granicy. To się nigdy nie udawało. Znajomości klikane, gdzie dwie osoby dzieli setki kilometriw-szczerze, dla mnie strata czasu. To musi być ktoś blisko, a nie wirtualne klikanie. Można,jasne,ale wszystko się z czasem rozmywa.
Takie moje obserwację.
Z tego wszystkiego jesli ktoś uważał, że miałam wysokie wymagania, to teraz mam je naprawdę wielkie. Za długo byłam sama aby teraz wejść w relacje z kimś na zasadzie "nareszcie ktoś mnie chce i jest wolny". Nie umawiam się na siłę, gdy ktoś mi się nie podoba albo gdy kogoś nie lubię, czy po prostu nie chce się z nim zapoznawać bliżej.
Jedynie muszę być bardziej ostrożna na przyszłość, aby pogaduszek i zaczepek nue brać za zainteresowanie, bo potem się wkręcam, jak facet mi się podoba, co jest dosyć męczące, bo później ciężko mi zapomnieć o tej osobie, gdy ta wybiera inną kobietę. Az zła jestem sama na siebie, jak mogłam się w to wkręcić.

4,705

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

I tak do końca życia chcesz być przerażona i sfrustrowana?

W "Córce Robrojka" odbywa się rozmowa Roberta. Nie pamiętam już z kim, ale chyba właśnie z Natalią. Jak wół jest napisane że Robert stracił żonę w wypadku samochodowym.  Autorka nie precyzuje Ile lat miała wtedy córka.

Natalia jest wyraźnie zafascynowana Robertem od samego początku. A że on jest jakiś taki poważny? w takiej sytuacji życiowej, w jakiej znalazł się na kartach tej książki, to mnie wcale nie dziwi.

A co do starych miłości, to poczytaj "Cudzoziemkę" Kuncewiczowej smile

)

Tak, nie jestem zadowolona z tego stanu, że jestem sama, przez te lata nic się nie zmieniło, prócz tego, że jesli chodzi o sprawy związkowe, jest coraz gorzej, w znaczeniu, że frustracja rośnie.
Nie wiem, jeśli ktoś chce być sam, to bądźcie sobie sami i tyle. A rady naucz się być sam ze  sobą- przecież umiem, od lat jestem sama ze sobą. Poza tym te świetne rady dają kobiety, które są w związkach. Świetna rada naprawdę. A te, które są same A jakimś trafem poznają kogoś-te migiem wchodzą w związek ( haha, a mogłyby pomyśleć, kurcze, fajny facet, ale zostawię go dla innych kobiet, bo mi samotność moja nie przeszkadza,  mogę żyć sama I nie potrzebuje faceta. Ale nie nie, zagorzale fanki "dobrze mi samej" minuty nie są same, gdy tylko pojawi się odpowiedni facet. A na forum-forum to tylko forum, co szkodzi napisać, że dobrze im samym, a w środku chciałyby być z kimś.
Ale jak mówię, jeśli jednak któraś chce być sama, to niech będzie jesli to rzeczywiście jej wybór
Co do mnie to przez lata krąży jakieś fatum. Ostatnio naprawdę dużo poznaje ludzi. Wszyscy dosłownie sensowni faceci mają rodziny. Gdy zdarzył się wolny( I w moim wieku, bo cóż mi po wolnych znajomych 25 łatkach, czy 65 latkach), pokręcił się,  pokręcił, po czym stwierdził, że nie na czasu na związki, a za 2 miesiące był już w związku z inną. Wiem wiem, tak się mówi, aby kogoś splawic , ale zawsze przykro.
Na Tinderze-po miałam parę podejsc- same odrzuty, ewentualnie rozwodnicy ale z dziećmi. Nigdy nie chciałam faceta z dziećmi a przez lata stwierdzam, że zdecydowanie nie chce. Ale tu też jest dziwna sprawa, co rozwodnicy z dziećmi z Tindera szukaja-uwaga uwaga, kobiety najlepiej bez dzieci big_smile . To już mnie całkiem rozwaliło, sądziłam, że skoro sami mają dzieci z byłych makzenstw, przychylnie spojrzą na kobietę w takiej samej sytuacji jak oni-po rozwodzie, z dziecmi-ale- nie nie nie, najlepiej jakby nowa kobieta nie miała dzieci, bo oni już swoje mają, cudzych bawić nie chcą, a i dochodzą kontakty z ex mężem, który przecież nie wyparuje nagle z życia dzieci.
Raz się jednak złamałam, myślę spróbuję. Był to mężczyzna w moim prawie wieku, po rozwodzie, dzieci około 7 i 10 lat. Niby fajnie się pisało, ale do spotkania nigdy nie doszło. Te dzieci z matką mieszkały w innym mieście i w zasadzie co weekend gdy moglibyśmy się spotkać on jeździł do dzieci, albo po dzieci. Ogólnie tam były ciągle dzieci i ex żona i tak w kółko. Może komuś to pasuje, ale nie mi. Sorry. Nie będę wchodzić z kimś na sile w relacje, kto nie ma dla mnie czasu.
Reszta Tinderowcow- bezceremonialne propozycje seksu już od pierwszej wiadomości, ale przynajmniej od razu przechodzą do rzeczy i człowiek nie traci czasu. Albo kompletnie desperaci , jakieś nieogary  życiowe ala chłopaki do wzięcia ( czy coś w stylu tych orogramow). Co dziwne jeszcze zaobserwowałam, profile, gdzie facet wygląda normalnie ( nie jak bandzior, ale i nie jak ofiarą losu), to były profile żonatych,  albo wolnych ale proponujących tylko seks spotkania
Multum facetów zaniża wiek. Rozumiem , że 50 latek czy 45 latek nie wygląda na lat 30, ale masa profilów,  facet podaję wiek 46, 48, 50 lat a na zdjęciu star, zniszczony , pomarszczony facet, 65 najmniej bym dala. Po co tak kłamać, widzę chłopa, mój rocznik a na zdjęciu stary dziad ( bez urazy dla starych dziadorlw), i to jeszcze zaniedbany.
Dużo też młodych, przed 30ką szukających starszej pani,xmoze sponsorki, ale tu idzie łatwo założyć blokadę na wiek.
I dużo chamskich wiadomości, agresji w razie braku odpowiedzi, wyzwisk. Ogólnie tinder to szmbo , ale żeby nie było, jakiś promil ludzi się tam poznaje,ćwierć nigdy nie wiadomo. Ja tam próbowałam 3 czy 4 razy( zakładałam za jakiś czas nowe konto, w nadziej, że może tym razem się uda i będzie to ktoś blisko), ale nie wyszło.
I ważna jest odległość. Miałam dużo znajomos i ( już nie tylko z Tindera, ale i z innych portali) ale z ludźmi z drugiego końca kraju, albo i zza granicy. To się nigdy nie udawało. Znajomości klikane, gdzie dwie osoby dzieli setki kilometriw-szczerze, dla mnie strata czasu. To musi być ktoś blisko, a nie wirtualne klikanie. Można,jasne,ale wszystko się z czasem rozmywa.
Takie moje obserwację.
Z tego wszystkiego jesli ktoś uważał, że miałam wysokie wymagania, to teraz mam je naprawdę wielkie. Za długo byłam sama aby teraz wejść w relacje z kimś na zasadzie "nareszcie ktoś mnie chce i jest wolny". Nie umawiam się na siłę, gdy ktoś mi się nie podoba albo gdy kogoś nie lubię, czy po prostu nie chce się z nim zapoznawać bliżej.
Jedynie muszę być bardziej ostrożna na przyszłość, aby pogaduszek i zaczepek nue brać za zainteresowanie, bo potem się wkręcam, jak facet mi się podoba, co jest dosyć męczące, bo później ciężko mi zapomnieć o tej osobie, gdy ta wybiera inną kobietę. Az zła jestem sama na siebie, jak mogłam się w to wkręcić.

4,706

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Z tego wszystkiego jesli ktoś uważał, że miałam wysokie wymagania, to teraz mam je naprawdę wielkie. Za długo byłam sama aby teraz wejść w relacje z kimś na zasadzie "nareszcie ktoś mnie chce i jest wolny". Nie umawiam się na siłę, gdy ktoś mi się nie podoba albo gdy kogoś nie lubię, czy po prostu nie chce się z nim zapoznawać bliżej.
Jedynie muszę być bardziej ostrożna na przyszłość, aby pogaduszek i zaczepek nue brać za zainteresowanie, bo potem się wkręcam, jak facet mi się podoba, co jest dosyć męczące, bo później ciężko mi zapomnieć o tej osobie, gdy ta wybiera inną kobietę. Az zła jestem sama na siebie, jak mogłam się w to wkręcić.

Rossanko, ja też mam bardzo wysokie wymagania. Krótko mówiąc - cenię się. Sfrustrowana nie jestem z powodu bycia w pojedynkę, ale czasem po prostu bardzo spokojnie tu u mnie na wsi, wręcz ociera się o jakby nudę. Co do flirtów - ja też muszę uważać, by jak ktoś z klientów mi mówi "dzień dobry, Symbiś" nie brać tego za przejaw większego zainteresowania wink
Piegowata, przeczytałam wczoraj, co pisałaś o rozmowie z PP i tak mi się skojarzyła piosenka (właściwie fragment "Pana Tadeusza"), której swego czasu non stop słuchałam

4,707

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Symbi napisał/a:
rossanka napisał/a:

Z tego wszystkiego jesli ktoś uważał, że miałam wysokie wymagania, to teraz mam je naprawdę wielkie. Za długo byłam sama aby teraz wejść w relacje z kimś na zasadzie "nareszcie ktoś mnie chce i jest wolny". Nie umawiam się na siłę, gdy ktoś mi się nie podoba albo gdy kogoś nie lubię, czy po prostu nie chce się z nim zapoznawać bliżej.
Jedynie muszę być bardziej ostrożna na przyszłość, aby pogaduszek i zaczepek nue brać za zainteresowanie, bo potem się wkręcam, jak facet mi się podoba, co jest dosyć męczące, bo później ciężko mi zapomnieć o tej osobie, gdy ta wybiera inną kobietę. Az zła jestem sama na siebie, jak mogłam się w to wkręcić.

Rossanko, ja też mam bardzo wysokie wymagania. Krótko mówiąc - cenię się. Sfrustrowana nie jestem z powodu bycia w pojedynkę, ale czasem po prostu bardzo spokojnie tu u mnie na wsi, wręcz ociera się o jakby nudę. Co do flirtów - ja też muszę uważać, by jak ktoś z klientów mi mówi "dzień dobry, Symbiś" nie brać tego za przejaw większego zainteresowania wink
Piegowata, przeczytałam wczoraj, co pisałaś o rozmowie z PP i tak mi się skojarzyła piosenka (właściwie fragment "Pana Tadeusza"), której swego czasu non stop słuchałam

Tam bylo więcej niż Rossanko ładnie dziś wyglądasz;)
Wiesz co, ja myślę,xze w którymś momencie coś mu we mnie nie pasowało ( to całkiem normalne, może myślał, że jestem taka i taka, okazało się,że nie to się wycofał i poszukał innej.) Albo chciał sobie połechtac  ego , bo kobiety za nim latają, wiem z opowiadań i widzę co się dzieje. Nie ma problemu z zbajeriwaniem żadnej;)  paradoksalnie na początku jak go całkiem olewałam, to wydawał się być najbardziej zainteresowany. A byłam wtedy chłodna, zdystansowana i nie dążyłam do kontaktu, sam zaczepiał, uśmiechał się szeroko i widziałam, że mu się podobam wizualnie( to wiiem). I co z tego,  mówię, za mocno się wkręciłam.

4,708

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Słabo to widzę, jeśli ktoś ma wysokie wymagania. Oczywiście to nie chodzi o to, żeby łapać się pierwszych wolnych "spodni". To są dwie skrajności. A jest coś pomiędzy. Naprawdę warto ocenić w miarę realistycznie swoją "pozycję na rynku". Dobrze jest się cenić, ale brutalnie rzecz ujmując, to jest to trochę tak jak ze sprzedażą czegoś co ma dla nas wysoką wartość emocjonalną. Oczywiście wtedy chcielibyśmy dostać za to wysoką cenę, ale realnie jest to mało prawdopodobne, bo dla kupującego nie ma to kryterium żadnego znaczenia. Ja wiem, że nie jest to całkiem dobre porównanie, ale chodzi o to, że dobrze jest sobie ustawić pewną hierarchię swoich wymagań i na samym topie, tych które są absolutnie bezdyskusyjne nie dawać ich za wiele. Bo często występuje tu sprężenie zwrotne i będąc mocno wymagającym wybieramy też tych mocno wymagających, a wtedy taka całkowita kompatybilność jest bardzo mało prawdopodobna.
Oczywiście ja też mam swoje wymagania. Ale staram się być elastyczny. Wiem jaka jest moja pozycja "na rynku" i na ile sam jestem "wybieralny".

4,709 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-07-27 10:33:12)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:

Słabo to widzę, jeśli ktoś ma wysokie wymagania. Oczywiście to nie chodzi o to, żeby łapać się pierwszych wolnych "spodni". To są dwie skrajności. A jest coś pomiędzy. Naprawdę warto ocenić w miarę realistycznie swoją "pozycję na rynku". Dobrze jest się cenić, ale brutalnie rzecz ujmując, to jest to trochę tak jak ze sprzedażą czegoś co ma dla nas wysoką wartość emocjonalną. Oczywiście wtedy chcielibyśmy dostać za to wysoką cenę, ale realnie jest to mało prawdopodobne, bo dla kupującego nie ma to kryterium żadnego znaczenia. Ja wiem, że nie jest to całkiem dobre porównanie, ale chodzi o to, że dobrze jest sobie ustawić pewną hierarchię swoich wymagań i na samym topie, tych które są absolutnie bezdyskusyjne nie dawać ich za wiele. Bo często występuje tu sprężenie zwrotne i będąc mocno wymagającym wybieramy też tych mocno wymagających, a wtedy taka całkowita kompatybilność jest bardzo mało prawdopodobna.
Oczywiście ja też mam swoje wymagania. Ale staram się być elastyczny. Wiem jaka jest moja pozycja "na rynku" i na ile sam jestem "wybieralny".

Jak się tak zastanawiam, to szczerze, nie chciałabym być z facetem, który jest że mną z braku laku, bo wolałby młodszą, szczuplejszą, ładniejszą, bogatszą, mądrzejszą, ale wybrał mnie, bo uznał, że nic lepszego mu się nie trafi. Dzięki na taką łaskę.

A wymogi mam wysokie. Musi mi być z facetem dobrze, muszę go lubić, kochać, uwielbiac spędzać czas w jego towarzystwi i musi mnie pociągać fizycznie.
Jeśli nie ma jednej z tych rzeczy to szkoda czasu mojego a i tej drugiej osoby. Z resztą to upokarzające wiedzieć, że jest się z kimś tylko z braku laku

Także jak spadać to z wysoka,  albo być samemu.
Za dużo miałam w życiu już tych relacji pod tytułem rossanka obniż poprzeczkę ( z pozycji gleby do pozycji mułu bagiennego chyba).
Teraz to poprzeczka wysoko poszła oj wysoko.

Edit: pisałeś coś " pomiedzy" . Moim zdaniem nie ma nic pomiędzy.  Albo chcesz z kimś być albo nie chcesz.

4,710 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 10:44:04)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mnie się wydaje, że owszem, warto mieć jakieś standardy, ale niektóre oczekiwania nas jedynie ograniczają.
Właśnie Ela o tym pisała (jak zwykle nie od razu zrozumiałam sens jej wypowiedzi, ale doprecyzowała poproszona o wyjaśnienie).
Rossanko, czy jeśli spotkasz wartościowego, przystojnego i pociągającego faceta, odrzucisz go jedynie dlatego, że ma dzieci? Nie szkoda?
A może żyj po prostu, zachowaj rozsądek, ale się nie opancerzaj oczekiwaniami.

Hehehe, i kto to mówi? wink

Symbi, coś w tym jest - mam na myśli ten śpiewany fragment "Pana Tadzia".

Ostatni weekend również to odkrycie mi przyniósł (niby wiedziałam, ale nie czułam):
nasze interpretacje to tylko interpretacje. Nie świadczy zaraz o zainteresowaniu, że ktoś cieplej, a nawet zalotnie zagadnął. Nie świadczy też, ze zostałam zdewaluowana przez kogoś, kto poszedł do innej. Nie zawsze ten pozornie obojętny ma mnie w nosie.

Ani myślę się tym zachłystywać, ale w niedzielny wieczór mój "pan kolega" ( wink ) dał mi do zrozumienia, że wciąż czuje miętę do mnie. A ja się czułam taka unieważniona! A ja myślałam: po cholerę właściwie przychodzi? O co tu "kaman"? Do głowy by mi nie przyszło... Zgadzałam się, bo chciałam być silna i ponad małostkowe zazdrości (w jego oczach przynajmniej).

Nie zrobię z tym nic, powiedziałam mu, że nie jest mi obojętny, ale nie ma szans, dopóki ma problem z piciem. Uściskaliśmy się na pożegnanie jak starzy przyjaciele i on mnie w policzki pocałował i poszedł do domu.
Wczoraj widziałam go przelotnie, bo miał sprawę do mojego sąsiada. Zamieniliśmy życzliwie kilka słów - i tyle. Zupełnie jak Aniela z Robrojkiem po tych wielu latach.

Ulgę czuję ogromną. Myśmy po prostu zrzucili maski, krępujące pancerze.


I dalszy wniosek, chyba ukłon do Paslawka smile :
Nie ma sensu domyślać się, co inni... Jeśli mam być doceniana, to po prostu będę. Jeśli mam być kochana to będę. A jeśli nie - to nie. Ale przede wszystkim nie warto wątpić w siebie.

Zachwiało mną mocno, ale czuję się mocniejsza po tym, co mnie spotkało. I ten sobotni grill u kolegi, i ta niedzielna rozmowa przydały mi pewności siebie. I bardzo uspokoiły.

4,711

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Piegowata to zależy. Bo jeżeli będzie miał dzieci i powie coś w stylu: rossanka, dzieci będą u mnie zawsze najważniejsze, bo to moja rodzina, a kobiet to mogę mieć wiele - to sorki, ale z nim mi nie będzie po drodze.
Podobnie w życiu osobistym. Jeżeli w związku z dzieciatym rozwodnikiem czułabym się tak, jakgdyby on miał nadal rodzinę ( po po rozwodzie to jest nadal matka ojciec i dzieci, ta rodzina nagle nie przestaję istniec) I wszystko czas, finanse, decyzje podporządkowane by były najpierw dzieciom, potem ex żonie a potem byłby dopiero czas dla mnie - sorry, to też nie dla mnie.
Coś na przykład: są święta i na święta on jedzie do dzieci a ja zostaję sama w domu, albo on bierze urlop i wyjeżdża sam z dziećmi a ja mam zostać w domu, bo to jego rodzina - pań do odstrzalu.
Ale to takie gdybanie, bo nie znam samotnych rozwodników z dziećmi, jedynie żonatych. To sobie możemy tak teoretyzować.
Podejrzewam, że w drugą stronę jest analogicznie.  Jeśli pani powiedziałaby partnerowi, że jej dzieci są dla niej najważniejsze, on ma się dostosować i niech się też liczy, że ex mąż będzie w ich życiu bo ona nie chce dzieci pozbawiać ojca- myślę, że taki mężczyzna uciekłby gdzie pieprz rośnie.
Ogólnie chyba najlepszym rozwiązaniem jest wiązanie się dzieciatych osób z dzieciatymi osobami. Najlepiej aby dzieci były w zbliżonym wieku,xwtedy kobieta może być i matką nie tylko dla swoich dzieci ale i dla dzieci partnera. Jakoś to naturalnie wychodzi.
Ale to jak mówię gdybanie, bo jak nie ma uczucia to i tak nic z tego nie będzie tylko zawizek z wyrachowanie, który szybko się skonczym

4,712 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 10:58:59)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

P.S. Pozwolę sobie na post pod postem, by się zanadto nie zlewało.

Ross, może czytałaś, pisałam, że w sanatorium spotkałam człowieka teoretycznie nie dla mnie. Dużo starszeego, z poważnym życiowym bagażem. I ku własnemu zaskoczeniu poczułam, że ten człowiek przykuwa moją uwagę, że ma cechy, które cenię, a w dodatku nie taki z niego znowu dziadek, całkiem przystojny facet smile
Nic z tego nie wynikło, ale obserwacja ciekawa.
Nie jestem zwolenniczką narzucania sobie zbytnich ograniczeń. Wiadomo, że jakiś rozsądek musi być, ale życie jest pełne niespodzianek.

___________________

Rany Julek, Ross!
Nie wyobrażam sobie konkurowania z dziećmi. Przecież to dwie oddzielne półki - dzieci i partner.
Dla mnie też syn jest i będzie najważniejszy, ale nie kosztem partnera.

Co do spędzania czasu można się zawsze dogadać. Okej, obiecaleś dzieciom być z nimi w Wigilię, (a ja sobie idę do siostry, albo odpalam w domu romantyczną komedę i miło spędzam czas), ale na Sylwestra jesteśmy razem. A na Trzech Króli razem zabieramy gdzieś dzieciaki.
Gdzie tu problem, jeśli ludzie są rozsądni i dorośli?
Powiedziałam kiedyś synowi: liczę się z tobą, jesteś dla mnie ważny, a może najważniejszy, ale nie ty będziesz decydować o moim życiu.
Inna sprawa, że syn miał nosa do Pepka.

4,713 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-07-27 11:06:48)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, rusz swój  tyłeczek,  zapewne zgrabny z tego co zapamiętałam poza swoje miasto, skoro tu nie ma odpowiednich kandydatów. smile
Wymagania dobrze mieć ale też dobrze czasem je weryfikować   i nie mówię tu o wymaganiach dotyczących tego jak się z danym człowiekiem czujesz, czy nie produktem zastępczym bo to jednak słaba podstawa tak się czuć czy jako 30 , 50 , czy 80 latka.
Ale :
Np wymaganie dotyczące dzieci.
Ty masz 44 lata i ktoś koło 50 bardzo często  ma już dorosłe dzieci, z ktorymi nie spędza całych weekendów.
I wtedy naprawdę  nie trzeba za macochę robić.
Jak dopuścisz większą odleglosć, Panów że starszymi dziećmi  to może z kimś się spasujesz.
Jak będziesz się upierać na starszego kawalera bez dzieci w Twojej miejscowosci a nie jest to zadne z wielkich miast to za 8 lat bedzie to samo.

4,714

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

P.S. Pozwolę sobie na post pod postem, by się zanadto nie zlewało.

Ross, może czytałaś, pisałam, że w sanatorium spotkałam człowieka teoretycznie nie dla mnie. Dużo starszeego, z poważnym życiowym bagażem. I ku własnemu zaskoczeniu poczułam, że ten człowiek przykuwa moją uwagę, że ma cechy, które cenię, a w dodatku nie taki z niego znowu dziadek, całkiem przystojny facet smile
Nic z tego nie wynikło, ale obserwacja ciekawa.
Nie jestem zwolenniczką narzucania sobie zbytnich ograniczeń. Wiadomo, że jakiś rozsądek musi być, ale życie jest pełne niespodzianek.

___________________

Rany Julek, Ross!
Nie wyobrażam sobie konkurowania z dziećmi. Przecież to dwie oddzielne półki - dzieci i partner.
Dla mnie też syn jest i będzie najważniejszy, ale nie kosztem partnera.

Co do spędzania czasu można się zawsze dogadać. Okej, obiecaleś dzieciom być z nimi w Wigilię, ale na Sylwestra jesteśmy razem. A na trzech króli razem zabieramy gdzieś dzieciaki.
Gdzie tu problem, jeśli ludzie są rozsądni i dorośli?

Problem jest jeśli usłyszeć, że "przecież wiedziałaś, że mam dzieci, było sobie szukać kogoś bez dzieci, a moje dzieci zawsze będą dla mnie najważniejsze, dlatego w tym roku jednak nie odnowimy kuchni, bo muszę mieć pieniądze na remont ich pokojów i nowe komputery, wiem, że powinienem się w tym miesiącu dołożyć do czynszu,ale zapłać sama, bo moja działka poszła na alimenty i korepetycje - wiedziałaś przecież, że mam dzieci i im nic nie może zabraknąć, a na wakacje pojedziemy razem ale tylko jeśli pojadą z nami moje dzieci, jak nie chcesz to zistan w domu" - może to przerysowane ale coś podobnego usłyszałam kiedyś moja koleżanka.

Z tym starszym facetem co opisalas- tak, bo to tak działa, musi być uczucie. Bez uczucia polubienia  I chęci poznania drugiej osoby i bez tego, że ktoś mi się podoba eizualnie- nie ma sensu nawet zaczynać

4,715 Ostatnio edytowany przez Misinx (2021-07-27 11:17:00)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:

Słabo to widzę, jeśli ktoś ma wysokie wymagania. Oczywiście to nie chodzi o to, żeby łapać się pierwszych wolnych "spodni". To są dwie skrajności. A jest coś pomiędzy. Naprawdę warto ocenić w miarę realistycznie swoją "pozycję na rynku". Dobrze jest się cenić, ale brutalnie rzecz ujmując, to jest to trochę tak jak ze sprzedażą czegoś co ma dla nas wysoką wartość emocjonalną. Oczywiście wtedy chcielibyśmy dostać za to wysoką cenę, ale realnie jest to mało prawdopodobne, bo dla kupującego nie ma to kryterium żadnego znaczenia. Ja wiem, że nie jest to całkiem dobre porównanie, ale chodzi o to, że dobrze jest sobie ustawić pewną hierarchię swoich wymagań i na samym topie, tych które są absolutnie bezdyskusyjne nie dawać ich za wiele. Bo często występuje tu sprężenie zwrotne i będąc mocno wymagającym wybieramy też tych mocno wymagających, a wtedy taka całkowita kompatybilność jest bardzo mało prawdopodobna.
Oczywiście ja też mam swoje wymagania. Ale staram się być elastyczny. Wiem jaka jest moja pozycja "na rynku" i na ile sam jestem "wybieralny".

Jak się tak zastanawiam, to szczerze, nie chciałabym być z facetem, który jest że mną z braku laku, bo wolałby młodszą, szczuplejszą, ładniejszą, bogatszą, mądrzejszą, ale wybrał mnie, bo uznał, że nic lepszego mu się nie trafi. Dzięki na taką łaskę.

A wymogi mam wysokie. Musi mi być z facetem dobrze, muszę go lubić, kochać, uwielbiac spędzać czas w jego towarzystwi i musi mnie pociągać fizycznie.
Jeśli nie ma jednej z tych rzeczy to szkoda czasu mojego a i tej drugiej osoby. Z resztą to upokarzające wiedzieć, że jest się z kimś tylko z braku laku

Także jak spadać to z wysoka,  albo być samemu.
Za dużo miałam w życiu już tych relacji pod tytułem rossanka obniż poprzeczkę ( z pozycji gleby do pozycji mułu bagiennego chyba).
Teraz to poprzeczka wysoko poszła oj wysoko.

Edit: pisałeś coś " pomiedzy" . Moim zdaniem nie ma nic pomiędzy.  Albo chcesz z kimś być albo nie chcesz.

Ale tu jest pewne mylenie pojęć. Dla mnie to, że "facetem dobrze, muszę go lubić, kochać, uwielbiac spędzać czas w jego towarzystwi i musi mnie pociągać fizycznie" to są absolutne podstawy. Takie coś o kobiecie, którą ja wybieram mogę powiedzieć tak samo. Ale szkopuł tkwi w szczegółach. Jeśli wymalujesz sobie obraz wymarzonego faceta z jak największą liczbą detali, to w realnym świecie tych detali tak nie dopasujesz. Zawsze występują jakieś różnice i zawsze jest coś, co jednak wolelibyśmy, żeby było inaczej. I teraz od nas zależy, czy jednak przejdziemy nad tym do porządku dziennego i powiemy sobie, że jednak mimo wszystko warto spróbować wejść w taką relację, albo się usztywnimy w swoim stanowisku, że jednak nie, bo ja poszukam czegoś lepszego. Tak można szukać do usranej śmierci i nie znaleźć. Albo los sobie zrobi z nas jaja, bo trafimy na tego super wymarzonego, który też będzie miał super wymarzone wymagania, których my nie będziemy w stanie spełnić. Życie to nie Disney. Zresztą nawet te wymarzone obiekty z czasem, w bliższym poznaniu okazuje się, że też mają swoje wady smile

Odnośnie Twojego podejścia do faceta z dziećmi, to mnie tu trochę zaleciało "zaborczością". Dla mnie jest całkowicie naturalne to, że dla rodzica zawsze dzieci są najważniejsze. Przynajmniej w okresie kiedy są małe, bo kiedy są już dorosłe to jednak warto je nauczyć, że nie są pępkiem świata i rodzic ma prawo do własnego życia. Wiadomo, że jak we wszystkim potrzebny jest umiar i wyważenie. Ale stawanie w jakiejś opozycji do relacji rodzica ze swoimi dziećmi to porażka. Nie mamy już 20 lat i czystej karty. Każdy z nas ma już kawał życia za sobą i jakaś historię. Wchodząc w relację trzeba przyjąć takiego człowiek razem z jego historią. A w detalach naprawdę można się dogadać, jeśli jest dobra wola. Co złego, że taki rodzic może chcieć w wakacje wyjechać sam razem z dziećmi ? Można to pogodzić. Tylko trzeba wzajemnego zrozumienia i dogadania się.

4,716

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Rossanko, rusz swój  tyłeczek,  zapewne zgrabny z tego co zapamiętałam poza swoje miasto, skoro tu nie ma odpowiednich kandydatów. smile
Wymagania dobrze mieć ale też dobrze czasem je weryfikować   i nie mówię tu o wymaganiach dotyczących tego jak się z danym człowiekiem czujesz, czy nie produktem zastępczym bo to jednak słaba podstawa tak się czuć czy jako 30 , 50 , czy 80 latka.
Ale :
Np wymaganie dotyczące dzieci.
Ty masz 44 lata i ktoś koło 50 bardzo często  ma już dorosłe dzieci, z ktorymi nie spędza całych weekendów.
I wtedy naprawdę  nie trzeba za macochę robić.
Jak dopuścisz większą odleglosć, Panów że starszymi dziećmi  to może z kimś się spasujesz.
Jak będziesz się upierać na starszego kawalera bez dzieci w Twojej miejscowosci a bie jest zadne z wielkich miast to za 8 lat bedzie to samo.

A czemu mam być z kimś koło 50ki a nie np z 42 latkiem?
Poza tym czemu ten 55 latek z dziećmi nie miałby się zwiazac z 55 letnią rozwódką z 3dzieci tylko wybrał mnie?
Co do odległości to właśnie stwierdzam, że to musi być ktoś na miejscu. Przez lata miałam tyle "facetow" z neta, z dakeka-to się nigdy nie udawało. Szkoda po prostu mojego czasu.  Ma być ktoś na miejscu.

A poza tym sorki, jak się nie zakocham, nie zauroczenie to takie kalkulacje  są... właśnie stratą czasu. A relacje z rozsadku- to ja miałam całe życie i jak to się skończyło?
Zbyt dobrze mi samej teraz w moim punkcie życiowym, abym sobie wzięła kogoś bez uczucia I chcecie bycia akurat z tą konkretną osobą. Wiesiek ma 53 lata, odchiwane dzieci ichce się żenić bierz go bo za 8 lat będzie za pozno- sorry to tak nie działa. Na codzień mam zbyt fajne życie by spaprać  je jakąś relacją z desperacji.  Co to to nie.

4,717

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:

Słabo to widzę, jeśli ktoś ma wysokie wymagania. Oczywiście to nie chodzi o to, żeby łapać się pierwszych wolnych "spodni". To są dwie skrajności. A jest coś pomiędzy. Naprawdę warto ocenić w miarę realistycznie swoją "pozycję na rynku". Dobrze jest się cenić, ale brutalnie rzecz ujmując, to jest to trochę tak jak ze sprzedażą czegoś co ma dla nas wysoką wartość emocjonalną. Oczywiście wtedy chcielibyśmy dostać za to wysoką cenę, ale realnie jest to mało prawdopodobne, bo dla kupującego nie ma to kryterium żadnego znaczenia. Ja wiem, że nie jest to całkiem dobre porównanie, ale chodzi o to, że dobrze jest sobie ustawić pewną hierarchię swoich wymagań i na samym topie, tych które są absolutnie bezdyskusyjne nie dawać ich za wiele. Bo często występuje tu sprężenie zwrotne i będąc mocno wymagającym wybieramy też tych mocno wymagających, a wtedy taka całkowita kompatybilność jest bardzo mało prawdopodobna.
Oczywiście ja też mam swoje wymagania. Ale staram się być elastyczny. Wiem jaka jest moja pozycja "na rynku" i na ile sam jestem "wybieralny".

Jak się tak zastanawiam, to szczerze, nie chciałabym być z facetem, który jest że mną z braku laku, bo wolałby młodszą, szczuplejszą, ładniejszą, bogatszą, mądrzejszą, ale wybrał mnie, bo uznał, że nic lepszego mu się nie trafi. Dzięki na taką łaskę.

A wymogi mam wysokie. Musi mi być z facetem dobrze, muszę go lubić, kochać, uwielbiac spędzać czas w jego towarzystwi i musi mnie pociągać fizycznie.
Jeśli nie ma jednej z tych rzeczy to szkoda czasu mojego a i tej drugiej osoby. Z resztą to upokarzające wiedzieć, że jest się z kimś tylko z braku laku

Także jak spadać to z wysoka,  albo być samemu.
Za dużo miałam w życiu już tych relacji pod tytułem rossanka obniż poprzeczkę ( z pozycji gleby do pozycji mułu bagiennego chyba).
Teraz to poprzeczka wysoko poszła oj wysoko.

Edit: pisałeś coś " pomiedzy" . Moim zdaniem nie ma nic pomiędzy.  Albo chcesz z kimś być albo nie chcesz.

Ale tu jest pewne mylenie pojęć. Dla mnie to, że "facetem dobrze, muszę go lubić, kochać, uwielbiac spędzać czas w jego towarzystwi i musi mnie pociągać fizycznie" to są absolutne podstawy.

To ja tylko tego szukam. Nie mam innych wymagań, dla mnie to już wysoko.
Oczywiście mam głowę na karku i jeśli się okaże, że facet ma żonę- to też odpada mimo mojego uczucia do niego, albo jeśli okazałoby się, że mnie bije, czy lekceważy, albo jest fanatykiem religijnym, czy myśliwym. To odpada.

4,718 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-07-27 11:27:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pisząc koło 50 mam na myśli kogoś zbliżonego do Twojego wieku czyli np 48 latka.
Uważasz że dla Ciebie za stary?
Może być i 42 latek ale wtedy chyba większą szansa na dzieci małe? Nie sądzisz?
No jak szukasz wśród kawalerów i jeszcze młodszych to nie uważam że nie możesz się związać możesz i z 35 latkiem, tylko ilu takich masz w pobliżu?
Co do starego wyglądu to w naszym wieku 40 łatki mogą wyglądać staro i 50 łatki młodo.
Ja bym na ulicy nie obstawiała wieku kobiet i mężczyzn,  ho można się pomylić. 
Oczywiście ludzie powinni do siebie jakoś wizualnie pasować  smile

4,719 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-07-27 11:29:04)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Pisząc koło 50 mam na myśli kogoś zbliżonego do Twojego wieku czyli np 48 latka.
Uważasz że dla Ciebie za stary?
Może być i 42 latek ale wtedy chyba większą szansa na dzieci małe? Nie sądzisz.
No jak szukasz wśród kawalerów i jeszcze młodszych to nie uważam że nie możesz się związać możesz i z 35 latkiem, tylko ilu takich masz w pobliżu?
Co do starego wyglądu to w naszym wieku 49 łatki mogą wyglądać staro i 50 łatki młodo.
Ja bym na ulicy nie obstawiania wieku kobiet i mężczyzn,  ho można się pomylić. 
Oczywiście ludzie powinni do siebie jakoś wizualnie pasować  smile

Na wiek patrzę opcjonalnie, muszę się zakochać to tak w skrócie. A nie liczyć, czy ktoś ma 43 lata i 3 miesiące czy do 50 urodzin brakuje mu 4 miesięcy.
Co do wieku to też zauważyłam, że zbyt mlodzi są dla mnie jak młodsi bracia, całkiem aseksualni, chociaż, fajni faceci.  To samo zbyt starzy, mogę kogoś lubić ale traktuje jak dobrotliwego wujaszka, jeśli różnica wieku jest zbyt duża.

Rdit: 35 latek,  nie no to już hardkor  10 lat młodszy bez przesady.
Ale 15 lat starszy byłby za stary. Cóż począć:D

4,720 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-07-27 11:47:00)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No ok Rossanka, ale najpierw to musisz na tym portalu ten wiek wpisac i sie spotkać.
Nie wiem zy na portalach wpisuje się dzieci, pewnie nie, a może powinno.

Sama chyba widzisz że jak wpiszesz bezdzietnych singli lat 42 szukających stałego związku to co wyskoczy w Twoim mieście?.
To jakbyś chciała kupić określone buty, ale uparla się że tylko w sklepie X w galerii ich szukasz. I 100 m dalej absolutnie nie przejdziesz. .
Poza tym co do oceny własnego wyglądu młodego to też mamy tylko lustro, a to może kłamie?  smile

I nie chodzi o to, że Ty w Twoim mieście mniej zasługujesz na męża stamtąd niż jakaś głupsza, brzydsza, mniej ogarnięta Magda  co ma męża  fajnegoi dzieci.
Zasługujesz!. I co z tego? Życie Ci się tak A nie inaczej poukladalo i tylko Ty masz wpływ na swoje działania  by to zmienić.

4,721

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

No ok Rossanka, ale najpierw to musisz na tym portalu ten wiek wpisac i sie spotkać.
Nie wiem zy na portalach wpisuje się dzieci, pewnie nie, a może powinno.

Sama chyba widzisz że jak wpiszesz bezdzietnych singli lat 42 szukających stałego związku to co wyskoczy w Twoim mieście?.
To jakbyś chciała kupić określone buty, ale uparla się że tylko w sklepie X w galerii ich szukasz. I 100 m dalej absolutnie nie przejdziesz. .
Poza tym co do oceny własnego wyglądu młodego to też mamy tylko lustro, a to może kłamie?  smile

I nie chodzi o to, że Ty w Twoim mieście mniej zasługujesz na męża stamtąd niż jakaś głupsza, brzydsza, mniej ogarnięta Magda  co ma męża  fajnegoi dzieci.
Zasługujesz!. I co z tego? Życie Ci się tak A nie inaczej poukladalo i tylko Ty masz wpływ na swoje działania  by to zmienić.

Skasowałam konto na Tinderze, jeśli o to chodzi. Obecnie na innych też mnie nie ma. Trochę się w to pobawiłam jak były te lockdowny o siedziało się w domu ale nie czuje tego zupełnie.
A jak na złość poznałam kogoś całkiem przypadkiem, całkiem w moim mieście ale sęk w tym, że widać finalnie zainteresowanie chyba było jednostronne, bywa, że źle zczytuje intencje. Chociaż to akurat nie dziwne, podobał mi się facet, to sobie dośpiewaĺam resztę, a tam widać nic nie było.

4,722 Ostatnio edytowany przez Snake (2021-07-27 12:03:03)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Pisząc koło 50 mam na myśli kogoś zbliżonego do Twojego wieku czyli np 48 latka.
Uważasz że dla Ciebie za stary?

Wypraszam sobie wink tyle, że panowie w moim wieku z większą sympatią patrzą tam, gdzie jeszcze trójka z przodu, w wielorakim znaczeniu wink
Nie no, żartuję. Na miłość nie ma rady, jak trafi, to się na to nie patrzy. Aczkolwiek mój teść, człowiek mający 69 lat przygruchał sobie panią chyba 12 lat młodszą. On dzieci ma dorosłe, ona jakieś dzieci tam ma ale one na pewno mojego teścia nie interesują. W ogóle tworzenie nowego związku ze wspólnym mieszkaniem itd. go nie interesuje. Lubi się po prostu spotkać na kawę, nie zgłębiałem czy coś więcej wink
No ale to już przedział prawie 30 lat starszy, ma swoje klimaty.
Mój jeden kolega znalazł żonę mając po 40-tce. Dziecko już ma aczkolwiek coś tam nie bardzo im to wspólne życie wychodziło ale przestałem śledzić.
Mój szwagier jest wolny, ma 44 lat, jest ogarnięty ale jakoś nie widać żeby palił się do żeniaczki, czy też stałego związku. Ma jakieś znajome panny, z którymi się spotyka, niektóre wciąż chyba liczą, że w końcu się zdecyduje i to akurat na którąś z nich wink
Jemu chyba jest dobrze tak jak jest. Temat dzieci ogarnia siostrzeńcami co ci sobie chwalą lol
Zapomniałem, że mam też kuzyna stanu wolnego, lekko po 50-tce. Też ogarnięty finansowo ale jakoś nie miał szczęścia do kobiet. Ciągle mu się jakieś lewe trafiały, ożenił się koło 40-tki z panią w zbliżonym wieku, może trochę młodszą. Też ogarniętą finansowo i jakoś nie dali rady mieszkać razem, a wcześniej dłuższy czas byli w związku ale bez mieszkania razem. Tak że znów jest wolny i bez zobowiązań wink
No i skoro ja znam takich panów "od ręki", to musi ich trochę być.

4,723 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 12:40:34)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bardzo się zgadzam z Misinxem: elastyczność jest ważna i potrzebna.
Że nie pomaluję w tym roku mieszkania, bo dzieci? Mój Boże, i co z tego? Pomalujemy za rok.
Oczywiście, że i facet musi mieć do dzieci rozsądny stosunek, nie powinny mu przysłaniać świata, ale ja również pępkiem świata nie jestem. Nigdy nie byłam, bo odkąd pamiętam, mam rodzeństwo i jakoś nie mam poczucia, że muszę być zawsze w centrum, nawet dla własnego faceta.
W końcu i ja mam mamę, mam dziecko, mam rodzeństwo, którzy są dla mnie i będą nie mniej ważni niż partner. Ktoś np. ma wiekowych rodziców i ani myślałabym obrażać się na niego, bo rodzic nagle zaniemógł, trzeba spędzić z nim cały dzień w szpitalu, a mieliśmy na ten dzień romantyczne plany.
Ludzkie, normalne, oczywiste.
Wartościowy facet (i w ogóle człowiek) nie olewa swoich najbliższych nawet dla mnie.
I jaik jest mądry i ma mądrą partnerkę (partnera), to sobie to poukładają.

4,724

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Bardzo się zgadzam z Misinxem: elastyczność jest ważna i potrzebna.
Że nie pomaluję w tym roku mieszkania, bo dzieci? Mój Boże, i co z tego? Pomalujemy za rok.
Oczywiście, że i facet musi mieć do dzieci rozsądny stosunek, nie powinny mu przysłaniać świata, ale ja również pępkiem świata nie jestem. Nigdy nie byłam, bo odkąd pamiętam, mam rodzeństwo i jakoś nie mam poczucia, że muszę być zawsze w centrum, nawet dla własnego faceta.
W końcu i ja mam mamę, mam dziecko, mam rodzeństwo, którzy są dla mnie i będą nie mniej ważni niż partner. Ktoś np. ma wiekowych rodziców i ani myślałabym obrażać się na niego, bo rodzic nagle zaniemógł, trzeba spędzić z nim cały dzień w szpitalu, a mieliśmy na ten dzień romantyczne plany.
Ludzkie, normalne, oczywiste.
Wartościowy facet (i w ogóle człowiek) nie olewa swoich najbliższych nawet dla mnie.
I jaik jest mądry i ma mądrą partnerkę (partnera), to sobie to poukładają.

Nic nie zrozumiałaś. Jeśli ważniejsze dla faceta jest wszystko tylko nie Ty, bo Ty jesteś na samym końcu po jego dzieciach, rodzicach, pracy, pasji, kolegach - to ewakuuj się szybko z takiego układu.

I sorry, ale co mają do tego wiekowi rodzice?

4,725

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Snake napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Pisząc koło 50 mam na myśli kogoś zbliżonego do Twojego wieku czyli np 48 latka.
Uważasz że dla Ciebie za stary?

Wypraszam sobie wink tyle, że panowie w moim wieku z większą sympatią patrzą tam, gdzie jeszcze trójka z przodu, w wielorakim znaczeniu wink
Nie no, żartuję. Na miłość nie ma rady, jak trafi, to się na to nie patrzy. Aczkolwiek mój teść, człowiek mający 69 lat przygruchał sobie panią chyba 12 lat młodszą. On dzieci ma dorosłe, ona jakieś dzieci tam ma ale one na pewno mojego teścia nie interesują. W ogóle tworzenie nowego związku ze wspólnym mieszkaniem itd. go nie interesuje. Lubi się po prostu spotkać na kawę, nie zgłębiałem czy coś więcej wink
No ale to już przedział prawie 30 lat starszy, ma swoje klimaty.
Mój jeden kolega znalazł żonę mając po 40-tce. Dziecko już ma aczkolwiek coś tam nie bardzo im to wspólne życie wychodziło ale przestałem śledzić.
Mój szwagier jest wolny, ma 44 lat, jest ogarnięty ale jakoś nie widać żeby palił się do żeniaczki, czy też stałego związku. Ma jakieś znajome panny, z którymi się spotyka, niektóre wciąż chyba liczą, że w końcu się zdecyduje i to akurat na którąś z nich wink
Jemu chyba jest dobrze tak jak jest. Temat dzieci ogarnia siostrzeńcami co ci sobie chwalą lol
Zapomniałem, że mam też kuzyna stanu wolnego, lekko po 50-tce. Też ogarnięty finansowo ale jakoś nie miał szczęścia do kobiet. Ciągle mu się jakieś lewe trafiały, ożenił się koło 40-tki z panią w zbliżonym wieku, może trochę młodszą. Też ogarniętą finansowo i jakoś nie dali rady mieszkać razem, a wcześniej dłuższy czas byli w związku ale bez mieszkania razem. Tak że znów jest wolny i bez zobowiązań wink
No i skoro ja znam takich panów "od ręki", to musi ich trochę być.

Nie interesują mnie panowie, którzy szukają 30 latek. Niech szukają.
Wplnych po 40 - właśnie nie znam. Są to albo żonaci, albo dużo starsi wdowcy w wieku moich rodziców, albo jacyś dziwologi, typu mieszkanie z mamą bo mama jest tylko jedna, albo w każdym porcie jedna panna. Ale znakomita większość to żonaci.
Wolnych znam, ale dużo młodszych 10-15 lat, odpadają od razu.

4,726 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 12:55:51)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, z rodzicami mieszkają nie tylko maminsynki i nieroby. Myślę, że zamiast oceniać a priori lepiej poznać trochę człowieka i sytuację.
Znam młodego człowieka zresztą, który się ożenił, mieszka z żoną, bez teściów i rodziców, a nie pracuje i przychodzi na żebry do matki., a ostatni jego pomysł to próba wydębienia alimentów na swoje utrzymanie. Jego żoneczka nie lepsza.

Od mamusi można się przecież wyprowadzić, gdy sytuacja tego wymaga.

4,727

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No to widzisz Snake można biuro matrymonialne założyć i Rossankę z wolnymi chłopakami z rodziny poznać.
Ale wcześniej trzeba poczekać na reformę administracyjną kraju żeby miasto Rossanki pod Lublin przeniesiono big_smile

4,728

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ross, z rodzicami mieszkają nie tylko maminsynki. Myślę, że zamiast oceniać a priori lepiej poznać trochę człowieka i sytuację.
Od mamusi można się przecież wyprowadzić, gdy sytuacja tego wymaga.

Mówiłam o maminsyskach z mamusiami, nie o przejściowym mieszkaniu z rodzicami. Wtedy to inna sprawa.

4,729

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

No to widzisz Snake można biuro matrymonialne założyć i Rossankę z wolnymi chłopakami z rodziny poznać.
Ale wcześniej trzeba poczekać na reformę administracyjną kraju żeby miasto Rossanki pod Lublin przeniesiono big_smile

Czemu pod Lublin?
Musi być ktoś w moim mieście. Na odległość to ja się do związków nie piszę. A dochodzącego nie szukam.

4,730 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 13:04:58)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A skąd wiesz od razu, że maminsynek?
Maminsynka kopnij w d... smile

Wolałabym faceta z bliska, ale jeśli jakiś przypadek zrządzi inaczej i jednak zawróci mi w głowie pan z daleka, to będę myśleć, co z tym fantem zrobić i jak sprawę rozwiązać. Zawsze jakoś można się dogadać.

4,731

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ty decydujesz, Twoje życie.

4,732

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

A skąd wiesz od razu, że maminsynek?
Maminsynka kopnij w d... smile

Od razu nie wiem, ale z czasem szybko wychodzi.

4,733

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

A skąd wiesz od razu, że maminsynek?
Maminsynka kopnij w d... smile

Od razu nie wiem, ale z czasem szybko wychodzi.


Ja zrozumiałam, że u Ciebie mieszkający z mamą z punktu idzie do kasacji. I bardzo wiele masz tych punktów.

4,734

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Ty decydujesz, Twoje życie.

Dokładnie. Ma być blisko. Od 8 lat smsy, gg, pisanie, kamerki - to się wszystko w którymś momencie urywało. Nie widzę sie w wirtualnych relacjach, dla mnie to za mało.

4,735 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 13:05:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

U mnie z punktu odpadają zajęci. Tu nie ma dyskusji.

4,736

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

A skąd wiesz od razu, że maminsynek?
Maminsynka kopnij w d... smile

Od razu nie wiem, ale z czasem szybko wychodzi.


Ja zrozumiałam, że u Ciebie mieszkający z mamą z punktu idzie do kasacji. I bardzo wiele masz tych punktów.

Nie od razu. Ważne dlaczego. Jeśli mieszka z mamą od 20 lat, nigdy nie mieszkał osobno - odpada. (nie chce tu pisać o doświadczeniach, kiedyś też myślałam, no ok, może pomaga mamie, może szkoda mu na wynajem - nie, kasacja, jeśli facet nigdy nie chciał się wyprowadzić i mieszkać osobno).
Co innego sytuacja przejściowa, choroba, wypadek, bamkructwo - człowiek wraca na pewien okres do rodziców - to jest jak najbardziej w porządku, różne nieszczęścia bywają.

4,737

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

U mnie z punktu odpadają zajęci. Tu nie ma dyskusji.

U mnie też. A od jakiegoś czasu fanatycy (nie ważne czy religijni, czy polityczni, czy weganie).

4,738 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-27 13:22:47)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No, wiesz, Ross, zawsze można trafić na maminsynka, lenia, pasożyta, ale wtedy jasne, że dziękuję, postoję smile

Fanatyzm jest paskudny i to nie tylko ten religijny. Mam w gronie znajomych wojującą atesitkę. Jest nie mniej irytująca niż skrajne dewotki.

Nie potrafiłabym wyliczyć cech, które dyskwalifikują kogoś w moich oczach. To szerokie zagadnienie. Muszę po prostu wiedzieć, że mam do czynienia z człowiekiem dobrym, pozytywnym i mądrym. No i oczywiście ma mi się podobać, pociągać, jak to często piszesz.

4,739

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

No, wiesz, Ross, zawsze można trafić na maminsynka, lenia, pasożyta, ale wtedy jasne, że dziękuję, postoję smile

A co ja tu piszę od lat? To mi piszą , ze mam wymagania.
A ja tylko szukam kogoś kogo będe lubiła kochała i będę miała fajny seks.
Z marszu odpadają żonaci.
I jak piszesz rózni pasożyty, albo mordercy, złodzieje, maminsynki, czy wredoty albo notorychni kłamy otd, ale to zaden odsiew, to norma.

4,740

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

A co ja tu piszę od lat? To mi piszą , ze mam wymagania.

Ej, Ross nie przesadzaj i nie rób z siebie niekumatej jakiejś wink
Operujesz dwiema skrajnościami.
Nie należy brać wszystkiego jak leci, ale nie warto (Misinx pisał) z detalami śrubować.

4,741

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

A co ja tu piszę od lat? To mi piszą , ze mam wymagania.

Ej, Ross nie przesadzaj i nie rób z siebie niekumatej jakiejś wink
Operujesz dwiema skrajnościami.
Nie należy brać wszystkiego jak leci, ale nie warto (Misinx pisał) z detalami śrubować.

Jeszcze z życiu nie zdarzyło mi się odrzucić faceta, dać kosza komuś, z kim lubie rozmawiać, jestem nim zauroczona i pociąga mnie fizycznie.
Misinx pisze jakbym tu odrzucała jak leci. Nie miałam jak odrzucać, bo byłam tlko w jednym związku w życiu , w którym to ja zostałam odrzucona.
A życiu dałam pare koszy ale tylko tym mężczyznom, których nie lubiłam, albo mnie drażnili, czy odrzucali fizycznie nie wyobrażałam sobie z nimi kontaktu.
Nie zdarzyło mi się odrzucić faceta, w którym się zauroczyłam, czy zakochałam, którego lubiłam dodatkowo jako człowieka i lubiła jego towarzystwo, a także odpowiadał mi osobowiściowo.
Tam nigdy nie doszło do etapu, gdzie facet pd[pwiada mi pod każdym względem, ale rzucam go, bo jest za niski, czy za gruby, czy, ze nie lubię jego matki.
Ja naprawdę mam małe doświadczenie, bo wszystko ucina się zaraz na początku, obiecująca (jak mi się wydaje )znajomośc urywa sie, oni umawiają sie z innymi kobietami.
Wtedy pojawiają sie znajomości, których nie chce kontynuować, ale kontynuuje, bo jedynym kryterium jakim się wtedy kieruje to to, że facet jest wolny i chce się ze mną spotykać o nie patrze wtedy, czy mi się podoba, czy go lubię, czy chcę go bliżej poznać, tyl;ko sie umawiam. To znaczy to wszystko to już przeszałość, bo przecież już tego nie robię/.
Ten jedyny, były związek - to też jakbym go nie ciągnęła, to trwałby może rok. Albo i mniej. Ale zakochałam się wtedy, facet był inteligentny, bardzo silny fizycznie, poukładany, zaradny, kontaktowy i nie latał za innymi. Poza tym też szukał kogoś na poważnie. Ech, stare dzieje.

4,742 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-27 13:43:02)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wzięło was na teoretyzowanie smile.
Do praktyki w życiu - lepiej nawet nabijając sobie guzy.Tworzenie konstruktów i koncepcji pochłania wiele energii i czasu na rozkminy - nie zawsze jest to medytacja ,kontemplacja itp ,mój kumpel miałna to ostre,dosadne, określenie ,ale go tu nie przytoczę bo mało poprawne i nie za bardzo zgodne z regulaminem smile
Teoretyzowanie to jest też jeden z mechanizmów obronnych a przynajmniej można to tak wykorzystywać  ,chowania się ze deklaracjami na poziomie" samogadulstwa" intelektualna pseudo strefa niby komfortu psychicznego,
weryfikacja w akcji jest istotniejsza ,tzn czy macie połączenie z BRRRRy podświadomymi przekonaniami i oczekiwaniami i się tam zgadza z tym co się deklaruje w pięknie poukładanych ideach .
Integracja i synergia w działaniu ma większą wartość poznawczą moim zdaniem.

4,743

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

No to widzisz Snake można biuro matrymonialne założyć i Rossankę z wolnymi chłopakami z rodziny poznać.
Ale wcześniej trzeba poczekać na reformę administracyjną kraju żeby miasto Rossanki pod Lublin przeniesiono big_smile

No ale moi kandydaci są rozrzuceni po różnych innych miastach, a niektórzy nawet przez większość czasu krajach.

rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

No to widzisz Snake można biuro matrymonialne założyć i Rossankę z wolnymi chłopakami z rodziny poznać.
Ale wcześniej trzeba poczekać na reformę administracyjną kraju żeby miasto Rossanki pod Lublin przeniesiono big_smile

Czemu pod Lublin?

Łączy kropki wink

rossanka napisał/a:

Wplnych po 40 - właśnie nie znam. Są to albo żonaci, albo dużo starsi wdowcy w wieku moich rodziców, albo jacyś dziwologi, typu mieszkanie z mamą bo mama jest tylko jedna, albo w każdym porcie jedna panna. Ale znakomita większość to żonaci.

Żaden z moich "kandydatów" nie mieści się w ta rubryka. Są samodzielni, mają swoje mieszkania albo i dwa. Szwagier z tymi koleżankami ma tak, że to one do niego wydzwaniają i chcą się spotykać. W końcu ogarnięty kawaler po 40-tce, to widać łakomy kąsek więc koleżanki chcą trzymać rękę na pulsie na wypadek, gdyby chciał się w końcu "ustatkować".

rossanka napisał/a:

Musi być ktoś w moim mieście. Na odległość to ja się do związków nie piszę. A dochodzącego nie szukam.

A gdzie odrobina poświęcenia? Jeden z wymienionych panów przy ożenku z panią mieszkającą w innym mieście zmienił pracę i przeprowadził się do jej miasta.

4,744

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

Wzięło was na teoretyzowanie smile.
Do praktyki w życiu - lepiej nawet nabijając sobie guzy.Tworzenie konstruktów i koncepcji pochłania wiele energii i czasu na rozkminy - nie zawsze jest to medytacja ,kontemplacja itp ,mój kumpel miłą na to ostre określenie ,ale go tu nie przytoczę bo mało poprawne i nie za bardzo zgodne z regulaminem smile
Teoretyzowanie to jest też jeden z mechanizmów obronnych a przynajmniej można to tak wykorzystywać  ,chowania się ze deklaracjami na poziomie" samogadulstwa" intelektualna pseudo strefa niby komfortu psychicznego,
weryfikacja w akcji jest istotniejsza ,tzn czy macie połączenie z BRRRRy podświadomymi przekonaniami i oczekiwaniami i się tam zgadza z tym co się deklaruje w pięknie poukładanych ideach .
Integracja i synergia w działaniu ma większą wartość poznawczą moim zdaniem.

Toteż posze, a tu mi tworzą teorię. Jak się nie zakocham, to z rozsądku nic z tego nie będzie.
I tak możemy teoretyzowac, czy pan będzie z lublina, ile będzie miał dzieci, czy będzie 10 lat młodszy smile
To zależy od jednostki przecież. Jedynie co Wam napisze, to to, że jak widzę, że to nie rokuje, nie rozwija się, nic nie czuję w miarę upływu czasu - to właśnie szkoda czasu. Vhyba, że komus odpowiada zwiazek z rozsądku, mnie nie.

4,745

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Snake napisał/a:
Ela210 napisał/a:

No to widzisz Snake można biuro matrymonialne założyć i Rossankę z wolnymi chłopakami z rodziny poznać.
Ale wcześniej trzeba poczekać na reformę administracyjną kraju żeby miasto Rossanki pod Lublin przeniesiono big_smile

No ale moi kandydaci są rozrzuceni po różnych innych miastach, a niektórzy nawet przez większość czasu krajach.

rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

No to widzisz Snake można biuro matrymonialne założyć i Rossankę z wolnymi chłopakami z rodziny poznać.
Ale wcześniej trzeba poczekać na reformę administracyjną kraju żeby miasto Rossanki pod Lublin przeniesiono big_smile

Czemu pod Lublin?

Łączy kropki wink

rossanka napisał/a:

Wplnych po 40 - właśnie nie znam. Są to albo żonaci, albo dużo starsi wdowcy w wieku moich rodziców, albo jacyś dziwologi, typu mieszkanie z mamą bo mama jest tylko jedna, albo w każdym porcie jedna panna. Ale znakomita większość to żonaci.

Żaden z moich "kandydatów" nie mieści się w ta rubryka. Są samodzielni, mają swoje mieszkania albo i dwa. Szwagier z tymi koleżankami ma tak, że to one do niego wydzwaniają i chcą się spotykać. W końcu ogarnięty kawaler po 40-tce, to widać łakomy kąsek więc koleżanki chcą trzymać rękę na pulsie na wypadek, gdyby chciał się w końcu "ustatkować".

rossanka napisał/a:

Musi być ktoś w moim mieście. Na odległość to ja się do związków nie piszę. A dochodzącego nie szukam.

A gdzie odrobina poświęcenia? Jeden z wymienionych panów przy ożenku z panią mieszkającą w innym mieście zmienił pracę i przeprowadził się do jej miasta.


Uwierz, nie pisałam tu, bo nie ma o czym, ale już było wielu z różnych miast. Z zagranicy z resztą też. Na odległość nie wychodzi i już.
Ma być na miejscu a nie w Austrii czy w Elblągu.

To masz częście, ja znam samych żonatych. Albo "szczawie" 30 letnie, wolne sad

Lublin ma ładną starówkę, nawet nie wiedziałam. I fajne muzeum w Zamku.

Posty [ 4,681 do 4,745 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 71 72 73 74 75 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024