pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 70 71 72 73 74 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4,616 do 4,680 z 8,335 ]

4,616 Ostatnio edytowany przez Yazoo (2021-07-24 19:56:23)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Rossanko, między tonem pytającym czy oznajmującym, a proszącym są jednak różnice.
Ja nikogo o nic prosić nie zamierzam.
ale po jakiejś takiej otwartej Komunikacji miałabym poczucie że puściłam to wolno.

Czasem warto, a czasami nawet należy, puścić coś wolno bez otwartej komunikacji, bez jakiejkolwiek komunikacji, właśnie po to, aby nie powodować dalszych nieporozumień, domysłów i kolejnych niewyjaśnionych kwestii. Zostawić tak jak jest. Odpuścić.



paslawek napisał/a:

,PP nie da rady być otwarty bo jest chory ( i się nie leczy już nawet odpuścił sobie) [...]

A może on po prostu nie chce być otwarty w stosunku do Piegowatej. Po co od razu dorabiać filozofię, do zwykłego "nie jest już zainteresowany" w tym wyjaśnianiem czegokolwiek, bo może dla niego właśnie nie ma czego wyjaśniać. Czemu tak trudno pojąć, że czasem drogi ludzi po prostu rozchodzą się.

Zobacz podobne tematy :

4,617 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-24 20:14:10)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Yazoo napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Rossanko, między tonem pytającym czy oznajmującym, a proszącym są jednak różnice.
Ja nikogo o nic prosić nie zamierzam.
ale po jakiejś takiej otwartej Komunikacji miałabym poczucie że puściłam to wolno.

Czasem warto, a czasami nawet należy, puścić coś wolno bez otwartej komunikacji, bez jakiejkolwiek komunikacji, właśnie po to, aby nie powodować dalszych nieporozumień, domysłów i kolejnych niewyjaśnionych kwestii. Zostawić tak jak jest. Odpuścić.

Zimą byliśmy bardzo blisko tego ,tylko cholerny ząb zaczął boleć i Pepek był przypadkiem pod ręką poleciał na prośbę do apteki i wszystko się zaczęło jakby od nowa ,a było dobrze już i spokojniej znacznie > jak go nie było

Yazoo napisał/a:

A może on po prostu nie chce być otwarty w stosunku do Piegowatej. Po co od razu dorabiać filozofię, do zwykłego "nie jest już zainteresowany" w tym wyjaśnianiem czegokolwiek, bo może dla niego właśnie nie ma czego wyjaśniać. Czemu tak trudno pojąć, że czasem drogi ludzi po prostu rozchodzą się.

W tym nie ma żadnej filozofii tylko jest pewien kontekst i konkret,a takie ogólniki nie zadziałają  ,niestety wzór relacji jest i był  przewidywalny w takich relacjach i z tym osobnikiem uzależnionym ewidentnie od alkoholu ,ale próbować zdrowej relacji czy jest po drodze czy nie jest zawsze można na jakimkolwiek poziomie.
,jednak akurat w tej historii ten pewien "mały" szczegół jest istotny i nie  o filozofię tu chodzi .Nie chodzi też o rolę ofiary czy nadludzkie moce osób zaburzonych na pierwszym miejscu to nieco dalszy plan też istotny- statystyka po prostu i obserwacja życia doświadczenie własne i kilkuset innych osób w takich związkach, literatury też jest od groma i ciut ciut na ten temat i nie ma w tym przesady.

4,618

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
Yazoo napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Rossanko, między tonem pytającym czy oznajmującym, a proszącym są jednak różnice.
Ja nikogo o nic prosić nie zamierzam.
ale po jakiejś takiej otwartej Komunikacji miałabym poczucie że puściłam to wolno.

Czasem warto, a czasami nawet należy, puścić coś wolno bez otwartej komunikacji, bez jakiejkolwiek komunikacji, właśnie po to, aby nie powodować dalszych nieporozumień, domysłów i kolejnych niewyjaśnionych kwestii. Zostawić tak jak jest. Odpuścić.

Zimą byliśmy bardzo blisko tego ,tylko cholerny ząb zaczął boleć i Pepek był przypadkiem pod ręką poleciał na prośbę do apteki i wszystko się zaczęło jakby od nowa ,a było dobrze już i spokojniej znacznie > jak go nie było

To może metoda na Mazowieckiego? Gruba kreska i po sprawie wink

4,619 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-24 20:19:32)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Yazoo napisał/a:
paslawek napisał/a:
Yazoo napisał/a:

Czasem warto, a czasami nawet należy, puścić coś wolno bez otwartej komunikacji, bez jakiejkolwiek komunikacji, właśnie po to, aby nie powodować dalszych nieporozumień, domysłów i kolejnych niewyjaśnionych kwestii. Zostawić tak jak jest. Odpuścić.

Zimą byliśmy bardzo blisko tego ,tylko cholerny ząb zaczął boleć i Pepek był przypadkiem pod ręką poleciał na prośbę do apteki i wszystko się zaczęło jakby od nowa ,a było dobrze już i spokojniej znacznie > jak go nie było

To może metoda na Mazowieckiego? Gruba kreska i po sprawie wink

Nie jesteśmy zwolennikiem radykalnego cięcia smile usłyszysz w odpowiedzi bo to nieładne nie ma w tym klasy brzydzimy się przemocą i takimi dziecinnymi metodami kończenia relacji ,ma być romantycznie i miło
i jest mnóstwo powodów żeby nie ciąć raz a dobrze - przerabialiśmy
Piegus to też cwaniak jest i na wszystko ma odpowiedź gotową nie przegadasz smile

4,620 Ostatnio edytowany przez Yazoo (2021-07-24 20:23:38)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

i jest mnóstwo powodów żeby nie ciąć raz a dobrze - przerabialiśmy
Piegus to też cwaniak jest i na wszystko ma odpowiedź gotową nie przegadasz smile

Nie zamierzam przegadywać.


paslawek napisał/a:

W tym nie ma żadnej filozofii

Nie ma, zgadza się, dlatego nie warto jej dorabiać dla zwykłego "nie pasujemy do siebie" , "nie wyszło" , "to nie to" itp.

4,621

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Yazoo napisał/a:
paslawek napisał/a:

i jest mnóstwo powodów żeby nie ciąć raz a dobrze - przerabialiśmy
Piegus to też cwaniak jest i na wszystko ma odpowiedź gotową nie przegadasz smile

Nie zamierzam przegadywać.

Kłopot polega miedzy innymi na tym że tam się nie za bardzo "coś skończyło ".

4,622

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
Yazoo napisał/a:
paslawek napisał/a:

i jest mnóstwo powodów żeby nie ciąć raz a dobrze - przerabialiśmy
Piegus to też cwaniak jest i na wszystko ma odpowiedź gotową nie przegadasz smile

Nie zamierzam przegadywać.

Kłopot polega miedzy innymi na tym że tam się nie za bardzo "coś skończyło ".

Z czyjej strony? Bo to bardzo istotne.

4,623

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

metodami kończenia relacji ,ma być romantycznie i miło

Ta metoda w naturze nie istnieje przecież.

4,624 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-24 20:38:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Yazoo napisał/a:
paslawek napisał/a:
Yazoo napisał/a:

Nie zamierzam przegadywać.

Kłopot polega miedzy innymi na tym że tam się nie za bardzo "coś skończyło ".

Z czyjej strony? Bo to bardzo istotne.

z żadnej strony się nie skończyło choć zmienił się tylko pozornie status
Pepe niby dostał kosza bo pijak i kłamca ale słodki i pomocny, więc mu wybaczono i wtrącono na orbitę jako kolegę ,a Pepe szybko się pocieszył Nową narzeczoną, lecz dalej kombinują z Piegusem i kręcą,czają się się, męczą, dręczą od czasu do czasu bywa jednak fajnie dla osłody i nie ma kto pierwszy tego zakończyć bo obu stronom jakoś pokrętnie pasuje nie skończyć i być w zawieszeniu.
W tym też jest klasyczny ambaras, abstrahując od "toksycznych symbioz" i innych mądrych syndromów fenomenów etc.

Yazoo napisał/a:
paslawek napisał/a:

metodami kończenia relacji ,ma być romantycznie i miło

Ta metoda w naturze nie istnieje przecież.

Jak to nie ? smile

4,625 Ostatnio edytowany przez Yazoo (2021-07-24 20:43:19)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

z żadnej strony się nie skończyło choć zmienił się tylko pozornie status
Pepe niby dostał kosza bo pijak i kłamca ale słodki i pomocny, więc mu wybaczono i wtrącono na orbitę jako kolegę ,a Pepe szybko się pocieszył Nową narzeczoną, lecz dalej kombinują z Piegusem i kręcą,czają się się, męczą, dręczą od czasu do czasu bywa jednak fajnie dla osłody i nie ma kto pierwszy tego zakończyć bo obu stronom jakoś pokrętnie pasuje nie skończyć i być w zawieszeniu.
W tym też jest klasyczny ambaras, abstrahując od "toksycznych symbioz" i innych mądrych syndromów fenomenów etc.


Czytając ten wątek od samego początku, dochodzę do innych wniosków. Jednak moje wnioski są bez znaczenia praktycznego.



paslawek napisał/a:

Jak to nie ? smile

Tak to wink

4,626

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Dzisiaj mu powiedziałam Ale nie dlatego że w ogóle mam coś przeciwko grillowi, tylko dlatego że ostatnio  coraz bardziej czułam się traktowane bez szacunku a wczoraj totalnie przebrała mi się miarka.

No i powtórzę bo wciąż bezskutecznie próbuje to wyjaśnić  tym którzy mnie nie rozumieją, że brakuje mi zwykłej szczerości typu: Wiesz szkoda że nam nie wyszło, mam poczucie bycia tą gorszą. Potem mogłabym usłyszeć (Tak, wiem, pobożne życzenia) "Słuchaj to nie tak, nie jesteś nikim gorszym,  nadal cię szanuję i lubię i nie byłaś dla mnie byle kim".  albo dla odmiany " Tak wiem nie byłem z tobą z właściwych powodów,  nie byłem wobec ciebie w porządku. przepraszam".. na koniec mogłabym powiedzieć "ale wiesz, naprawdę życzę wam szczęścia",  niech wam się uda Nie zmarnuj tego". tyle.  a potem albo się znamy nadal albo Każde z nas rusza w swoją stronę
taka rozmowa coś by we mnie domknęła. A on widzę unika takich konfrontacji. To mnie zaczęło uwierać,  właśnie ten brak jakieś szczerości, a nie sam fakt spędzania czasu razem.

Ela teraz dojdzie do wniosku że już całkiem mi na mózg padło wink
Ja wiem że jestem upierdliwa ale tak już mam że mielę temat, dopóki  nie przemianą do ostatniego Okruszka.

Nie usłyszysz od niego tych rzeczy, które tak pragniesz. To nie jest ten typ. Tu nie ma autorefleksji. Nawet się nie łudź. To lekkoduch.

4,627

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wiesz szkoda że nam nie wyszło, mam poczucie bycia tą gorszą. Potem mogłabym usłyszeć (Tak, wiem, pobożne życzenia) "Słuchaj to nie tak, nie jesteś nikim gorszym,  nadal cię szanuję i lubię i nie byłaś dla mnie byle kim".  albo dla odmiany " Tak wiem nie byłem z tobą z właściwych powodów,  nie byłem wobec ciebie w porządku. przepraszam".. na koniec mogłabym powiedzieć "ale wiesz, naprawdę życzę wam szczęścia",  niech wam się uda Nie zmarnuj tego". tyle.  a potem albo się znamy nadal albo Każde z nas rusza w swoją stronę
taka rozmowa coś by we mnie domknęła. A on widzę unika takich konfrontacji. To mnie zaczęło uwierać,  właśnie ten brak jakieś szczerości, a nie sam fakt spędzania czasu razem.

Szczerze to bardzo wątpię, że gdybyście przeprowadzili tą rozmowę, to zniknęłyby te huśtawki i moglibyście być kolegami. Myślę, że byłoby dalej podobnie i byś się męczyła.
Długo jesteś gotowa czekać na tę szczerość? Bo to wygląda jak niezła wymówka do przebywania z nim. Niestety bardzo wiele osób nie jest gotowych do takich rozmów.

4,628 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-24 22:42:36)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
aniuu1 napisał/a:

Wiesz szkoda że nam nie wyszło, mam poczucie bycia tą gorszą. Potem mogłabym usłyszeć (Tak, wiem, pobożne życzenia) "Słuchaj to nie tak, nie jesteś nikim gorszym,  nadal cię szanuję i lubię i nie byłaś dla mnie byle kim".  albo dla odmiany " Tak wiem nie byłem z tobą z właściwych powodów,  nie byłem wobec ciebie w porządku. przepraszam".. na koniec mogłabym powiedzieć "ale wiesz, naprawdę życzę wam szczęścia",  niech wam się uda Nie zmarnuj tego". tyle.  a potem albo się znamy nadal albo Każde z nas rusza w swoją stronę
taka rozmowa coś by we mnie domknęła. A on widzę unika takich konfrontacji. To mnie zaczęło uwierać,  właśnie ten brak jakieś szczerości, a nie sam fakt spędzania czasu razem.

Szczerze to bardzo wątpię, że gdybyście przeprowadzili tą rozmowę, to zniknęłyby te huśtawki i moglibyście być kolegami. Myślę, że byłoby dalej podobnie i byś się męczyła.
Długo jesteś gotowa czekać na tę szczerość? Bo to wygląda jak niezła wymówka do przebywania z nim. Niestety bardzo wiele osób nie jest gotowych do takich rozmów.

Tych rozmów decydujących ,to było już kilka i raczej to był monolog naszego Piegusa .
Nic z nich w konsekwencji nie wynikało poza chęcią na jeszcze jedną TĘ decydującą o losach następną rozmowę.
W międzyczasie Pepe jak na złość niewiele odpowiada i trzyma w niepewności,niby się zgadza ale dalej kluczy ,na chwilę nawet przestał pić nie wiadomo poco i dla kogo.
"U nas"pojawił się jednocześnie żal i życzenie szczęścia ,porównywanie się z Nową i zazdrość o nią ,ciekawość i spekulacje i stale te same oczekiwania o uwagę ,Chłopak ma niezłe pole do popisu dwie kobity niemal biją się o niego nie znając prawdy .To po co będzie coś deklarował i się narażał za dużo zachodu.
Ma wybór odpowiedzieć co chce/nie chce usłyszeć nasz Piegus i dalej lawirować,albo odpowiedzieć na odwrót powiedzieć to czego Piegus nie chce/chce  usłyszeć i stracić jakąś możliwość.
Tak czy siak odpowiadać jest mu nie wygodnie ,wie jednak pewnie że na odpowiedzi Piegusowi bardzo zależy i czeka.
Piegus zaś marnuje mnóstwo energii na rozkminy , dostając od czasu do czasu coś na otarcie łez i dla frajdy PP i poczucia że jest fajnym facetem,ale teraz nacisk Piegusa przeszkadza i męczy biedaka to się denerwuje chłopina ,może też czeka aż Piegus to skończy za niego .
I tak od słowa do słowa mija następny miesiąc.

4,629 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-24 23:40:46)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Missnix, no właśnie raz i drugi  odważyłam się i zrobiłam lekkie podejście. Rzeczywiście nie ma na co liczyć. myślałam że to zwykła niedomyślność ale nie, to ewidentne unikanie konfrontacji  i brak szacunku. po ostatnich wydarzeniach zobaczyłam to wyraźnie.

4,630 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-25 04:50:41)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

dobra...  coś tu mnie jednak zastanawia.
z jednej strony pisze mi się, że mam powiedzieć, że nie życzę sobie kontaktu, mam powiedzieć dlaczego ( bo za dużo emocji mnie to kosztuje), a więc przyznać się do czegoś, a z drugiej strony piszecie że rozmowa nic nie da,  żebym się nie poniżała.

To ja już całkiem głupiejję.

nigdy nie musiałam niczego jakoś specjalnie kończyć, samo się rozmywało,  niepotrzebnie były jakieś dziwaczne sztuczne Zakończenia.
naprawdę kojarzyło mi się to z dziećmi w przedszkolu: nie chcesz być moją dziewczyną to Zabieram zabawki i  nie bawię się z tobą.
bardzo Zaskoczyło mnie na forum że dorośli ludzie tak do siebie mówią: nie będę twoim przyjacielem/koleżanką itd.
Szantaż jakiś czy co? – myślałam.

Jeden taki chłopina z Badoo  wpakował mi się niezapowiedziany do pracy .Powiedziałam mu wtedy żeby więcej do mnie nie pisał i posłuchał, dał mi spokój.
Inny nalegał na spotkanie chociaż wyraźnie Mówiłam mu że się źle czuję, próbował mi się wprosić do domu. Jak nie pomogło spokojne tłumaczenie to wydarłam ryja i też miałam święty spokój.

a na cholernego pępka nie działało ani darcie ryja ani grzeczna perswazja, nawet ta cała patelnia nie do końca była skuteczna ; tyle że mnie obściskiwać przestał.

spać nie mogę, koszmarnie duszno i gorąco.  i głowa mnie boli, i myślę za dużo, i nogę wczoraj zwichnęłam ;  boli skubana.

4,631

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

dobra...  coś tu mnie jednak zastanawia.
z jednej strony pisze mi się, że mam powiedzieć, że nie życzę sobie kontaktu, mam powiedzieć dlaczego ( bo za dużo emocji mnie to kosztuje), a więc przyznać się do czegoś, a z drugiej strony piszecie że rozmowa nic nie da,  żebym się nie poniżała.

To ja już całkiem głupiejję.

nigdy nie musiałam niczego jakoś specjalnie kończyć, samo się rozmywało,  niepotrzebnie były jakieś dziwaczne sztuczne Zakończenia.
naprawdę kojarzyło mi się to z dziećmi w przedszkolu: nie chcesz być moją dziewczyną to Zabieram zabawki i  nie bawię się z tobą.
bardzo Zaskoczyło mnie na forum że dorośli ludzie tak do siebie mówią: nie będę twoim przyjacielem/koleżanką itd.
Szantaż jakiś czy co? – myślałam.

Jeden taki chłopina z Badoo  wpakował mi się niezapowiedziany do pracy .Powiedziałam mu wtedy żeby więcej do mnie nie pisał i posłuchał, dał mi spokój.
Inny nalegał na spotkanie chociaż wyraźnie Mówiłam mu że się źle czuję, próbował mi się wprosić do domu. Jak nie pomogło spokojne tłumaczenie to wydarłam ryja i też miałam święty spokój.

a na cholernego pępka nie działało ani darcie ryja ani grzeczna perswazja, nawet ta cała patelnia nie do końca była skuteczna ; tyle że mnie obściskiwać przestał.

spać nie mogę, koszmarnie duszno i gorąco.  i głowa mnie boli, i myślę za dużo, i nogę wczoraj zwichnęłam ;  boli skubana.

Ty naprawdę pojedź na parę dni i złap do tego wszystkiego dystans, to co piszesz jest powtórką z powtórki z 10 razy rozkminialiśmy te sprawy w różnych gronach i wielu różnych  wątkach .
Robisz sobie dylemat jak zjeść ciastko i je dalej mieć.
Druga rzecz ludzie są różni i to że kiedyś było jakieś zawsze albo jakieś nigdy nie jest regułą wszechświatową i już trafisz na wyjątek od tego zawsze i nigdy bo takie jest życie i tacy są ludzie ,mają w nosie nasze święte doświadczenia i przekonania i przywiązanie do jedynie słusznych poglądów .
Trzecia rzecz to po prostu żadną rozmową nie zmienisz Pepe  i też nie jesteś w stanie go zaakceptować w całości z jego wszelkimi wadami co akurat jakoś specjalnie nie dziwi ,nie tylko alkohol jest przeszkodą i ciebie przerasta znajomość z tym facetem,oczekujesz żeby on był jakiś inny niż jest .
Nie poznałaś go dostatecznie poznałaś tylko trochę swoje wyobrażenie o nim stąd teraz dziwi Ciebie jego postawa i irytuje on jako taki .
Pił było źle ,nie pije też źle .Okazuje się że ma wady nie jest tylko złotą usłużną rączką, czasoumilaczem, zapatrzonym w Twój zachwyt nad jego zaletami i zachwytem ,nie słucha drze się jak Ty na niego ,ma humory, strzela fochy ,robi może na złość, lawiruje, unika ,dlatego rozmowa nic nie da bo jeżeli oczekujesz przez tę rozmową cudownej odmiany jego to wiedz że nie zmieni się Pepe na życzenie i rozkaz bo to człek wolny i niedoskonały .Człowiek z krwi i kości żaden ideał jak kiedyś upps alkohol był kiedyś problemem no i drobne kłamstwa ,naciąganie na pożyczki ale odpracował dzielnie i odpokutował wsio .Teraz wierzga i fika bo tak mu się podoba .
Z odcinaniem się to  z 5 razy Tobie pisano,że chodzi o to żeby nie ponawiać reakcji automatycznych na widok Pepe różnych nie jednej i nie ma obowiązku się przed tym odcinaniem grubą kreską obrażać ,
widocznie nie ma innego sposobu na Pepe trafiła kosa na kamień i kicha,nie słucha się Pepe Piegusa a całe forum nie znajdzie złotej zasady, zaklęcia i uroku ,który go odmieni tak jak byśmy chcieli  na nasz wzór i podobieństwo
nie posłuszny z niego ancymon jest i uparty ,następny miesiąc możemy rozpracowywać jego charakter, motywy i intencje i d..a blada z tego wyniknie nic więcej.
Jak chcesz to przecież nikt Ci nic nie jest w stanie czegokolwiek kazać ,możesz sobie siedzieć i rozmyślać o Pepe ile dusza zapragnie ,nie oczekuj jednak pozytywnego rezultatu, jak robisz stale to samo ,czasem się coś zacina i kropka.
Możesz się na przykład nigdy nie dowiedzieć co czuł Pepe do Ciebie i co to było ,ponieważ z jakichś powodów on nie chce tego ujawnić i na nic wszystkie nasze posty analizy itp .Pewniaków nie ma i nie będzie i nie ma wytrycha do głowy Pepe wszystko to są nasze spekulacje i tylko domysły subiektywne przez pryzmaty naszych doświadczeń, mam wrażenie że jednak kompletnie szkodzące Tobie w skutkach bo jak na wstępie chcesz mieć ciastko i je zjeść i musi być jak zawsze bo Ty tak chcesz i to sobie wyobrażasz tak tylko inaczej nie ma prawa być bo nigdy się nie spotkałaś z czymś takim wcześniej otóż zawsze jest widocznie ten pierwszy raz i tyle..
Ważniejsze moim zadaniem jest to co Ty czułaś do niego i do czego w tym byłaś zdolna co byłaś w stanie myśleć zrobić czuć.
Znowu mi elaborat wyszedł smile ja też już całkiem głupiejję.

4,632 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-25 07:25:10)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Odpiszę u Adeli jak mi się uleży, bo coś mi się we łbie zaczęło klarować o 3:00 nad ranem.

4,633

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

[...]Rzeczywiście nie ma na co liczyć. [...] to ewidentne unikanie konfrontacji  i brak szacunku [...]

Sama widzisz negatywną postawę. Jest to przykre,lecz dobitnie mówi wszystko zarówno o człowieku jak i jego stosunku do Ciebie. Szkoda chyba czasu na wałkowanie tego człowieka, nie uważasz?

4,634 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-25 11:27:44)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No, w sumie szkoda, ale mi to spokoju nie dawało.
Idę z tym do Adeli, bo jeszcze parę wątków leży mi na wątrobie wink Muszę się wygadać z tego do końca.
No, nie muszę, ale mam potrzebę.

4,635

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

No, w sumie szkoda, ale mi to spokoju nie dawało.
Idę z tym do Adeli, bo jeszcze parę wątków leży mi na wątrobie wink Muszę się wygadać z tego do końca.
No, nie muszę, ale mam potrzebę.

W zasadzie co tam jeszcze było oprócz alkoholu i pożyczek, skoro wiele osób mówi, że on nie rokuje?
Chyba, zexto prywatne sprawy? Rozumiem, że był wolny, nie mial żony dzieci domu z ogrodem, a Tobie zawracał głowę, bo to wszystko zataił( ewentualnie jakiś inny większy problem?). Dziwię się, bo pamiętam wpisy, gdy jeszcze z nim byłaś i wyglądało dosyć obiecująco.
Czytałam też gdzieś Twój wpis może u Adeli, coś w stylu, że widać nie dla Ciebie szczęśliwe związki, to będziesz sama sobie żyła. Nawet tak nie myśl. Samotne życie jest dobre na chwile, ale nie na lata. A pracować nad soba( jeśli chcesz) możesz również w związku. Z resztą też nie zwiazesz się z ideałem, ale z żywym człowiekiem, który też będzie miał wady i niedociągnięcia. W parze raźniej żyć, samemu to smutno po latach.

4,636 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-25 16:37:28)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross,  alkoholizm jest wystarczającym powodem, by w rrelację nie brnąć.  No, ale diabeł skusił...
Alkoholizm to cała lawina konsekwencji,  generuje obawy, brak zaufania i emocjonalną huśtawkę.

u Adeli trochę pomarudziłam, ale generalnie uważam, że na samotność człowiek powinien być przygotowany, bo są różne scenariusze.

Nie chciałabym reszty życia spędzić w zgorzknieniu, żalu i rozpaczy, jeżeli nie uda mi się nikogo spotkać.
Wcale nie musi być źle samej.

4,637 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-25 17:09:53)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

  No, ale diabeł skusił...

Tak, tak smile
"Jak się kobieta uprze to diabła przegada."

Piegowata'76 napisał/a:

Alkoholizm to cała lawina konsekwencji,  generuje obawy, brak zaufania i emocjonalną huśtawkę.

oferuje również  te nieszczęsne  "chore emocje" dla wszystkich  zaangażowanych - w akcjach i reakcjach w tak zwanych toksycznych relacjach.

4,638

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Nie chciałabym reszty życia spędzić w zgorzknieniu, żalu i rozpaczy, jeżeli nie uda mi się nikogo spotkać.
Wcale nie musi być źle samej.

Tak sobie powiedz jak będziesz po 80tce. Póki co to się nie skazuj na samotność, bo to wcale fajne nie jest, co w duchu przyzna Ci każda forumka. Ale dostaniesz porady typu, można być szczęśliwym samemu ( ale lepiej z kimś, prawda), oraz naucz się być sama ( jakbyś nie umiala). Pewnie, bywa okres, że nikogo sensownego, wolnego i w kim się zakochasz nie ma, wtedy żyje się samemu nie tracąc czasu na nierokujace znajomości, gdzie od początku widać, że z tej mąki chleba nie będzie, ale człowiek to ciągnie w nadziei, że się odmieni. Nie odmieni się.
Może faktycznie z PP nie jest Ci pisane ( w końcu Ty znasz go najlepiej i nie piszesz przecież wszystkiego na forum), ale nie czaruj siebie samej, że już nigdy z żadnym, bo to jest smutne życie pod względem relacji na dłuższy czas.

4,639 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-25 18:52:29)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, a tak mi  się czasem pomarudzić zachciewa.
Jak mi się uda związkowo to fajnie ale jak nie, to się na pewno nie pochlastam wink
Ustalone już że związek to relacja niepowtarzalna i niezastępowalna. ale jeśli jestem na przyjęciu i nie ma na nim  mojej ulubionej czekolady, to jest na szczęście fura innych smakołyków.  pomarańcze nigdy nie będzie czekoladą, a czekolada pomarańczą, ale jedno i drugie jest dobre.

Natomiast obawiam się, że nie mam umiejętności potrzebnych do nawiązywania i budowania relacji. Że już nie wyprostuję chorych ( cholernie niefortunne i upokarzające określenie) emocji,  urazów i tak dalej.

4,640 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2021-07-25 21:48:50)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Piegowata ja nie sądzę ze masz chore myślenie czy tam emocje. Prawda jest taka, że masz prawo czuć i myśleć co Ci się żywnie podoba. Ważne jednak byś w tym była uczciwa nawet nie względem forum co samej siebie. Bez zasłaniania się chorobą, ktora powoduje takie czy inne doły, nieumiejętnością zakończenia znajomosci bo się nie da. Doły chorobowe znam doskonale ale one nigdy nie wchodzą w obszar relacji z partnerem czy poczucia wartości (no chyba że jako pracownika gdy jestem dłużej na l4 wink ). Zakończenie czegos jest również proste gdy się tego naprawdę chce. Nie trzeba wtedy ani wielkich słów ani gestów ani nawet wyzwisk. Dobitne parę zdań i beznamiętna stanowczość wystarczy by ktoś zrozumiał ze naprawdę nie ma już czego szukać w naszym towarzystwie. U Ciebie tego brakuje. Za dużo dramy (wybacz ale też tak to odbieram) i niekonsekwencji które w rezultacie prowadzą do tego ze PP sobie myśli " pierdziel pierdziel ja się zdrzemnę ". Czyli nadal będę przychodził ile mi się żywnie podoba a Ty pomarudzisz poburczysz a tak naprawdę chcesz żebym tu bywał.
Wszystko się opiera na szczerości ze sama soba i przeliczeniu zysków i strat z tego co masz obecnie a tego co możesz mieć jeśli zdecydujesz się naprawdę odciąć od tego człowieka. To Twój wybór i nikt nie ma prawa Ci go narzucić, tylko że wściekać się za jego ewentualne konsekwencje powinnaś tak szczerze na siebie a nie pogodę, chorobę czy Pepka. Na tyle ile pozwalasz na tyle chlop korzysta. Musisz sobie tylko odpowiedzieć na pytanie czy Ty też jakos z tego korzystasz i czy warte jest to emocjonalnej ceny jaka za to płacisz. Jeśli jesteś gotowa ja płacić to nic nikomu do tego.

4,641 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-25 23:54:27)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Natomiast obawiam się, że nie mam umiejętności potrzebnych do nawiązywania i budowania relacji. Że już nie wyprostuję chorych ( cholernie niefortunne i upokarzające określenie) emocji,  urazów i tak dalej.

Idealnym określeniem może i nie jest i oczywiście masz prawo interpretować je jak chcesz,przyszłość sobie mozna dopowiadać i wyrokować programować się
ja się być może do niego przyzwyczaiłem,do określenia "chore emocje chore myślenie"
dla mnie tam jest w tym określeniu istotny ładunek bólu i jakiegoś cierpienia ,w wymiarze ludzkim ,
dla mnie alkoholizm i to co z nim związane jest jednak chorobą a nie bluzgiem i nie równa się określeniu pijak menel żul etc.
nie upokarza mnie jako istoty ludzkiej ułomnej i niedoskonałej po prostu w oczywisty sposób,prawdopodobnie dlatego nie mam uprzedzenia do tego określenia i nie jest dla mnie też to stygmatyzujące,również odnoście innych zaburzeń
w toku terapii nastawionej humanistycznie ,niezależnie od nurtu psychoterapii  w gruncie rzeczy,
zawsze rozszerza się wyjaśnienie tego określenia i określa dokładnie kontekst ,
wtedy wiadomo już że nie jest to określenie przeciwko komuś i nie jest wartościującym,wiedza to początek jakiejś świadomości,terapia to też rodzaj edukacji
nie trzeba wtedy się buntować pod wpływem najczęściej moim zdaniem -  przewrażliwienia i egocentrycznego nastawienia ,które jest wadą wielu wielu ludzi i istotą mnóstwa ludzkich błędów,urazów i bólu w konsekwencji
z kompleksami i niską samooceną w głębi ,ale to również  kwestia akceptowania swoich cech  wykorzystywania ich albo przeciwko sobie ,albo w zgodzie ze sobą i na swoją korzyść,
jak nie płynie siła ze słabości nie będzie zmiany, wtedy to ciągle postawa pochwały i tkwienie w roli ofiary z namaszczeniem i przywiązaniem do niej z jakiejś być może wygody i dla jakichś pokrętnych korzyści ,mam wrażenie że wielu ludzi dlatego ma ten bunt/konflikt wewnątrz  w sobie i określa go upokarzaniem na wyrost,może to tez jakiś etap .
Akceptacja słabości nie jest jej ani aprobatą ani wartościowaniem ,ale jak kto chce taki będzie mieć stosunek do siebie i tak się będzie czuł ,jak o sobie myśli oceny innych też tak będzie interpretował czasem automatycznie i nawykowo, czasem nie.

4,642 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 08:24:05)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

W moich dotychczasowych doświadczeniach określenie: ale to chory człowiek ale ma chore myślenie - to po prostu obelga.
i takie było moje pierwsze skojarzenie.


Zaakceptować słabości? tak bardzo dużo czytam i słyszę o akceptację. Ale Mam czasami wrażenie że nie wiem jak to się robi.

4,643

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Paslawku dokładnie ująles sedno zaburzeń nerwicowych. smile
Wystarczy  zrobić  mały krok i wyjść z siebie nie traktując się jak Pępek świata, a połowa tematów na tym forum zniknęlaby.
Egocentryzm wymusza specjalne traktowanie czyli żądanie by obcy ludzie troszczyli się o MOJE emocje.
Stoi za tym cierpienie, ale stoi też za tym lenistwo umysłowe. Bo skąd przypuszczenie że inni się bez egocentryzmu urodzili?

Dla jasności to uwaga ogólną, gdyby ktoś znowu wziął to do siebie. 
Osobiście widzę to w wielu wątkach gdzie proste dylematy wyrastają do greckiej  tragedii smile

4,644

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

witam.
Mam 36 lat i juz dosyć bycia samej.Było parę znajomości ,albo ktoś mnie odrzucal,albo ja kogos i tak mijały lata.W końcu pojawił się Ktoś, byłam pewna,ze to już To,niestety po kilku latach sie skończyło.Jak stwierdził,nie ma juz między nami iskry.Bardzo to przezylam.
Aby nie przedłużać,chciałam się wyzalic,ze mi źle,szukam ,szukam i nic.Mówi się,ze miłości się nie szuka,ale tonie prawda,bo jak się tylko siedzi i czeka to nic samo nie przyjdzie.Z drugiej strony,jak się usilnie za czymś goni,to tez się tego nie osiąga.Błędne kolo.Męcze się bardzo.
A ze juz mam swoje lata,to chyba jestem zmuszona dacsobie juz spokój.
Jak miałam 20lat w zyciu bym nie powiedziała,ze tak to się s kończy,

Tak coś mi się wydawało, że więcej będzie rocznica.
Zapraszam wszystkich na świętowanie 8 letniej rocznicy big_smile kto by pomyślał.
Szok.
Ktoś to teraz czyta, może jakaś nowa osoba i mysli" Co z nią nie tak albo na księcia czeka;)
Może i czeka.


Aha, nie wiem czy Wiecie, czy to jest prawnie regulowane, ale widziałam gdzieś w necie fragmenty wpisow z tego forum , wszystko skopiowane, skopiowane cale fragmenty dyskusji na innym forum. Pod tym skopiowanym tekstem były opinie użytkowników tamtego innego forum. Niestety nie pamiętam nazwy, ktoś chce może pobawić się w detektywa, pamiętam, że internet zniosl mnie w odmęty jakiegoś forum chrześcijańskiego, katolickiego, tam był dział o uczuciach.
Zaczekam czytać i że zdziwieniem znalazłam tam swoje skopiowane wpisy z tego forum, a także wpisy innych uczestników. Ciekawe, czy to jest karalne.
Acha, dostałam tam również diagnozę, że dlatego jestem długo sama, bo na pewno wybrzydzałam, przebierałam i miałam za wysokie wymagania-tak zdiagnozowali mnie obcy ludzie z obcego forum, którzy mnie nie znają, nawet słowa że mną nie zamienili, nawet mailowo. Z tego wniosek, że tak to jest polegać na opiniach forum- mówię głównie do Piegowatej, bo tak naprawdę Ci ludzie Cię nie znają osobiście. Z pisania można coś wywnioskować, ale poza forum osoby okazują się często całkiem inne.
Piegowata-wpadlo mi coś, że piszesz o swoich słabościach. To właśnie dobrze, że je masz ,bo bez wad i słabości byłabyś jak robot   a to właśnie i dobre zechy, pozytywy i właśnie słabości i wady czynią z człowieka calosc. Człowiek to nie wycinanka, że wytniesz to a zostawisz tamto.

4,645

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

smile no niech mnie...
https://www.gify.net/data/media/492/fajerwerk-ruchomy-obrazek-0048.gif

4,646

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
random.further napisał/a:

smile no niech mnie...
https://www.gify.net/data/media/492/fajerwerk-ruchomy-obrazek-0048.gif

O jak super smile

4,647 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-07-26 10:09:07)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, przyłączam się do świętowania. I do czekania na udzielnego księcia wink
Ja tak długo jestem tutaj, że chyba mam pełno problemów, nierozwiązanych traum i nieustającej potrzeby terapeutyzowania się wink
Jak wrócę z pracy, to uczczę ulubionym różowym winem.
P.S. A wspominałam sobie wczoraj usunięty "Błąd w myśleniu".

4,648

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Symbi napisał/a:

Rossanko, przyłączam się do świętowania. I do czekania na udzielnego księcia wink
Ja tak długo jestem tutaj, że chyba mam pełno problemów, nierozwiązanych traum i nieustającej potrzeby terapeutyzowania się wink
Jak wrócę z pracy, to uczczę ulubionym różowym winem.
P.S. A wspominałam sobie wczoraj usunięty "Błąd w myśleniu".

A dziękuję:D
Pamiętam tamten wątek, ciekawe jak się potoczyło.

4,649 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 10:56:52)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zamieściłam na "Błędzie..." trochę wpisów, z ktorych nie jestem dumna. Może dobrze, że już mnie to w oczy nie kłuje. Od tamtej pory co nieco sobie przemyślalam i zrewidowałam.
Co do słabości, to sorry, że znowu o Eli, ale właśnie takie wywołuje we mnie uczucia: "ja nie mam słabości, jestem doskonała i wszystko wiem, jestem od was lepsza, a wy chorzy i macie błędy w myśleniu". A czy jest na świecie ktokolwiek nieomylny i bez skazy?

Zdaję sobie sprawę, wiem to nie od dziś, że pewne odczucia, reakacje mam ponad miarę, nieadekwatne. No, ale czy przez to jestem człowiekiem drugiego sortu?
Nie wszystko o mnie ludzie wiedzą, nie mają pojęcia o moich uwarunkowaniach.

Przykładowo: zadzwonił do mnie kiedyś byly mąż i zaatakował mnie, że syn nie ma kredek do szkoły. Tak ostro się do mnie odezwał, podniesionym głosem, ze aż mnie "roztelepało". Koleżanka, świadek tej rozmowy (a było to w pracy) powiedziała: "Piegus, bo ty ze wszystkiego robisz wielką sprawę. Ja bym po prostu ubrała się i zaniosła do szkoły te kredki".
Nie słyszała, jakim tonem zwrócil się do mnie małżonek i i nie wiedziała, jak w ogóle sam robił wielką sprawę z moich drobnych potknięć i niedopatrzeń. W jej oczach byłam kimś, kto "robi wielką sprawę".

Ross, serdeczne życzenia "urodzinowe" smile

4,650

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Przykładowo: zadzwonił do mnie byly mąż i zaatakował mnie, że syn nie ma kredek do szkoły. Tak ostro się do mnie odezwał, ze aż mnie "roztelepało". Koleżanka, świadek ter rozmowy (a było to w pracy) powiedziała: "Piegus, bo ty ze wszystkiego robisz wielką sprawę. Ja bym po prostu ubrała się i zaniosła do szkoły te kredki".
Nie słyszała, jakim tonem zwrócil się do mnie małżonek i i nie wiedziała, jak w ogóle sam robił wielką sprawę z moich drobnych potknięć i niedopatrzeń.

Ross, serdeczne życzenia "urodiznowe" smile

Dzięki:)

Co do koleżanki, to skąd wiesz? Może odezwałby się do niej takim tonem jak do Ciebie, a po niej spłynęłyby to jak po kaczce. Tym są właśnie różnice między ludźmi, przejmujesz się tym, czym ktoś inny się nie przejmuje. A może kokezanka przejęłaby się czymś  co na Tobie nie zrobimy wrażenia?

4,651 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 11:02:40)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Co do koleżanki, to skąd wiesz? Może odezwałby się do niej takim tonem jak do Ciebie, a po niej spłynęłyby to jak po kaczce. Tym są właśnie różnice między ludźmi, przejmujesz się tym, czym ktoś inny się nie przejmuje. A może kokezanka przejęłaby się czymś  co na Tobie nie zrobimy wrażenia?

Ale oceniła mnie, nie znając całości. A nie będę jej przecież tlumaczyć.
Po kilku takich sytuacjach mocno się na nią zamknęłam. Pokazałam jej się taka, jaka jestem, a ona dała mi odczuć, że jestem "jakaś nie tego".
Są ludzie, którzy nawet mnie opierdzielą, inna koleżanka nieraz zwraca się do mnie: "Słuchaj, ty pało durna", ale w tym jest ciepło i przyjazny ton, nie wyczuwam wywyższania się.

4,652

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Co do koleżanki, to skąd wiesz? Może odezwałby się do niej takim tonem jak do Ciebie, a po niej spłynęłyby to jak po kaczce. Tym są właśnie różnice między ludźmi, przejmujesz się tym, czym ktoś inny się nie przejmuje. A może kokezanka przejęłaby się czymś  co na Tobie nie zrobimy wrażenia?

Ale oceniła mnie, nie znając całości. A nie będę jej przecież tlumaczyć.
Po kilku takich sytuacjach mocno się na nią zamknęłam. Pokazałam jej się taka, jaka jestem, a ona dała mi odczuć, że jestem "jakaś nie tego".
Są ludzie, którzy nawet mnie opierdzielą, inna koleżanka nieraz zwraca się do mnie: "Słuchaj, ty pało durna", ale w tym jest ciepło i przyjazny ton, nie wyczuwam wywyższania się.

Nie było mnie przy tym, więc nie wiem jak sytuacja wyglądała. Może ona powiedziała to bezwiednie, a Ty źle to odebrałaś, w znaczeniu, że wzięłaś do siebie jak krytykę.
A może powiedziała to bezwiednie, ale podświadomie chciała Cię umniejszyc i poniżyć. Wtedy inną sprawa.  Wygląda na to, że mogłoby to drugie, inaczej potraktowalabys te słowa lekko, jak słowa pierwszej koleżanki.  Może więc z nią nie jest Ci po drodze, zwłaszcza, gdy za każdym razem się przy niej tak czujesz.
Też kiedyś miałam taka koleżankę, znajomość wieloletnia nie przetrwała.

4,653 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 12:20:31)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie jestem aż tak pozbawiona rozumu, by we wszystkim dopatrywać się ataku. Wierzę, że Ela na pyrzykład nie ma złych intencji, ale to nie zmienia faktu, że źle na mnie wpływa.

Koleżankę z pracy uważałam i nadal uważam za mądrą i wartościową kobietę, ale czułam się przy niej źle.
Celowo nie piszę "przez nią", bo znam te prawdy, że to my jesteśmy odpowiedzialni za swoje reakcje. Tylko czy w imię odpowiedzialności mam udawać, że nie czuję przykrości, upokorzenia czy czegokolwiek innego, co ma "niestosowny" wydźwięk?


Kiedyś tłumiłam takie emocje, uważając, że dorosły cżłowiek powinien umieć przyjąć krytykę. Jaki był efekt? Wspomniana koleżanka powiedziała raz: "Ale tobie to przynajmniej można coś powiedzieć". No dobrze, w porządku. Tyle że potem okazało się, że mnie się mówi bez skrupułów, a na innych się uważa. Nie wytrzymałam w końcu i dałam do zrozumienia, że moja odporność psychiczna ma swoje granice.

Z koleżanką relacja jest teraz chłodna i poprawna.

4,654

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Nie jestem aż tak pozbawiona rozumu, by we wszystkim dopatrywać się ataku. Wierzę, że Ela na pyrzykłąd nie ma złych intencji, ale to nie zmienia faktu, że źle na mnie wpływa.

Koleżankę z pracy uważałam i nadal uważam za mądrą i wartościową kobietę, ale czułam się przy niej źle.
Celowo nie piszę "przez nią", bo znam te prawdy, że to my jesteśmy odpowiedzialni za swoje reakcje. Tylko czy w imię odpowiedzialności mam udawać, że nie czuję przykrości, upokorzenia czy czegokolwiek innego, co ma "niestosowny" wydźwięk?


Kiedyś tłumiłam takie emocje, uważając, że dorosły cżłowiek powinien umieć przyjąć krytykę. Jaki był efekt? Wspomniana koleżanka powiedziała raz: "Ale tobie to przynajmniej można coś powiedzieć". No dobrze, w porządku. Tyle że potem okazało się, że mnie się mówi bez skrupułów, a na innych się uważa. Nie wytrzymałam w końcu i dałam do zrozumienia, że moja odporność psychiczna ma swoje granice.

Z koleżanką relacja jest teraz chłodna i poprawna.

Trzeba sobie nie dać wejść ma głowę po prostu. Wszystkich nie zadowolisz. Z resztą nie będziesz lubiana tylko dlatego, że jesteś zgodna miła i wszystko ciI można powiedzieć, a Ty nie odburkniesz.
Sama zobacz, czy lubisz koleżanki dlatego, że są mile, zawsze się zgadzają, a Ty możesz im powiedzieć, że wyglądają staro, albo mają niemodne ciuchy, a one się tylko uśmiechną i nie zareagują? Na pewno nie. Na pewno przyjaznisz się z nimi z innych powodów.

4,655 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 12:16:31)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nigdy nie zabiegałam specjalnie o bycie lubianą. Krytyka bywała czasem słuszna (np. gdy popełniałam błąd w pracy) i wtedy nie protestuję nawet, gdy mi nieprzyjemnie. Ale gdy ktoś zwyczajnie się naśmiewa, daje mi odczuć, że coś ze mną nie tak, podkreśla, że jestem taka czy siaka, że jakiś ze mnie odmieniec, wtedy jest zwyczajnie przykro.

Słowa tejże koleżanki: "Piegus, ty jesteś taka roztrzepana, wiesz jak się ciężko żyje z takimi osobami?". Albo gdy przyprowadziłam do pracy dziecko bez plecaka, a miało z pracy pójść do szkoły: "Piegus, potrafisz rozbawić do łez!".
Okej, to nawet fajne rozbawić kogoś do łez, sama mam niezły ubaw ze swoich wpadek, ale gdy na każdym kroku traktuje mnie jak osobliwość przyrodniczą i podkreśla się to wielokrotnie,  to już znacznie mniej fajne.
Niedoskonały to nie człowiek?


Dobra, koniec biadolenia smile

4,656

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Nigdy nie zabiegałam specjalnie o bycie lubianą. Krytyka bywała czasem słuszna (np. gdy popełniałam błąd w pracy) i wtedy nie protestuję nawet, gdy mi nieprzyjemnie. Ale gdy ktoś zwyczajnie się naśmiewa, daje mi odczuć, że coś ze mną nie tak, podkreśla, że jestem taka czy siaka, że jakiś ze mnie odmieniec, wtedy jest zwyczajnie przykro.

Słowa tejże koleżanki: "Piegus, ty jesteś taka roztrzepana, wiesz jak się ciężko żyje z takimi osobami?".


smile

Trzeba było jej powiedziec: jakoś z Tobą wytrzymują big_smile

4,657 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 12:40:44)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Unikam jej. Zawodowa poprawność i tyle.

O, jeszcze jedno charakterystyczne wspomnienie: poszłam z dzieckiem na spacer i spotkałam ją. Chwilę przystanęłam, pogadałam, potem dziecko pociągnęło mnie w inną stronę (ona szła do muzeum, bo było darmowe zwiedzanie), a ja mu tego dnia obiecałam, że będzie szefem spaceru i pójdziemy tam, gdzie sobie życzy ; ot przyjemność chciałam małemu sprawić.
Pożegnałam koleżankę i poszłam za małym.
Na drugi dzień miałam komentarz: "Jesteś bardzo uległa jako matka". Powiedziane to zostało bardzo grzecznym tonem, spokojnie, ale poczułam się najgorszym macierzyńskim nieudacznikiem. A kto jej dał prawo do oceniania? Nawet nie wytłumaczyłam jej, o co w tym wszystkim chodziło, bo zrobiło mi się po prostu nieprzyjemnie.
Jasne, ona była zapewne matką idealną.

I tak dale, i tak dalej.

Dużo tych przykładów, już wystarczy.
Są ludzie, nawet dobrzy, od których jednak lepiej dla własnego komfortu trzymać się z daleka. I od niej się trzymam.

4,658

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Unikam jej. Zawodowa poprawność i tyle.

A no widzisz, czyli to żadna koleżanka.

4,659

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Unikam jej. Zawodowa poprawność i tyle.

A no widzisz, czyli to żadna koleżanka.

4,660 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 12:37:27)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Koleżanka z konieczności, łączy nas praca.
Kiedyś ją bardzo ceniłam, ale rozczarowałam się.

To już tego mojego ni to kolegę, ni to faceta wolę, bo jestem przy nim sobą.

4,661

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Koleżanka z konieczności, łączy nas praca.
Kiedyś ją bardzo ceniłam, ale rozczarowałam się.

To już tego mojego ni to kolegę, ni to faceta wolę wink

To się często zdarza. Mi też większość znajomości się pokończyła, zwłaszcza po terapii.
Właśnie! Piegowata, nie wiem czy wiesz, ale po terapii przewartosciujesz wiele relacji I potracisz cześć koleżanek ( zyskasz potem inne) jesteś na to gotową?

4,662 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 12:39:05)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, to się już dzieje. Z dwiema koleżankami, w tym jedną wieloletnią, taką od dzieciństwa, świadomie zerwałam kontakt. I jak piszesz - przyszły nowe.

4,663

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Unikam jej. Zawodowa poprawność i tyle.

O, jeszcze jedno charakterystyczne wspomnienie: poszłam z dzieckiem na spacer i spotkałam ją. Chwilę przystanęłam, pogadałam, potem dziecko pociągnęło mnie w inną stronę (ona szła do muzeum, bo było darmowe zwiedzanie), a ja mu tego dnia obiecałam, że będzie szefem spaceru i pójdziemy tam, gdzie sobie życzy ; ot przyjemność chciałam małemu sprawić.
Pożegnałam koleżankę i poszłam za małym.
Na drugi dzień miałam komentarz: "Jesteś bardzo uległa jako matka". Powiedziane to zostało bardzo grzecznym tonem, spokojnie, ale poczułam się najgorszym macierzyńskim nieudacznikiem. A kto jej dał prawo do oceniania. Nawet nie wytłumaczyłam jej, o co w tym wszystkim chodziło, bo

Brzydko powiedziała, nie jej to oceniać jaką matką jesteś.
Co to za koleżanka, pogoń ją po prostu.

4,664

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ross, to się już stało. Z dwiema koleżankami, w tym jedną wieloletnią, taką od dzieciństwa, świadomie zerwałam kontakt. I jak piszesz - przyszły nowe.

To dobrze, jeśli jesteś tego świadoma. Po terapii tak jest, pytałam kiedyś terapeutka, powiedziała, że to w zasadzie zdarza się w każdym przypadku. U mnie z najlepszych koleżanek od lat, żadna nie została
Albo i człowiek się zmienia z czasem i jest już razem nie po drodze. Może to i w jakimś stopniu normalna kolej rzeczy.

4,665 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 12:56:19)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja od jakiegoś 15-ego roku życia wciąż mam tę samą koleżankę, która z czasem stała się i do dziś jest moją "prawie siostrą". Od ćwierć wieku jesteśmy sobie bardzo bliskie. To z nią jeździłam ostatnio do weterynarza. Też się zmieniamy, ja poszłam inną drogą, ją życie i choroba mocno uziemiły, ale duchowo bardzo nam po drodze. Czasem ona mnie opieprzy, czasem ja jej nakładę do głowy, ale znamy się jak łyse konie. Jej wolno.
Kocham ją jak siostrę smile

4,666 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-26 12:47:16)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Często toksyna zaczyna się w środowisku w którym się dorasta lub po prostu przebywa.
Więc co z tego, że się leczysz jak te leczenie jest niweczone przez to, że nie odcinasz toksycznych dla Ciebie znajomości?

Ja tak samo po terapii wyrzuciłem znajomych których znałem dosłownie prawie całe życie, bo jakieś 20 lat.

4,667

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ja od jakiegoś 15-ego roku życia wciąż mam tę samą koleżankę, która z czasem stała się i do dziś jest moją "prawie siostrą". Od ćwierć wieku jesteśmy sobie bardzo bliskie. To z nią jeździłam ostatnio do weterynarza. Też się zmieniamy, ja poszłam inną drogą, ją życie i choroba mocno uziemiło, ale duchowo bardzo nam po drodze. Czasem ona mnie opieprzy, czasem ja jej nakładę do głowy, ale znamy się jak łyse konie. Jej wolno.

Tak też może być, przecież nie mowie, ze wszystk8e znajomości się skończą. Chociaż po latach doświadczeń międzyludzkich stwierdzam, nigdy nie mów nigdy. Za niektórych rękę sobie dałaby uciąć i zostałabym teraz bez rąk.

4,668 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 12:55:23)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, wiem. Oczywiście.

A z wiadomym panem niespodziewanie miałam wczoraj ciepłą i osobistą rozmowę, bo wpadł w odwiedziny. On zaczął.
Nie zmieni to faktów, ale dobrze było sobie to i owo powiedzieć. Oraz usłyszeć.
Jestem teraz spokojna. Mam takie poczucie rozejmu i domknięcia.
I wielkiej ulgi.

4,669

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ross, wiem. Oczywiście.

A z wiadomym panem niespodziewanie miałam wczoraj ciepłą i osobistą rozmowę, bo wpadł w odwiedziny. On zaczął.
Nie zmieni to faktów, ale dobrze było sobie to i owo powiedzieć. Oraz usłyszeć.
Jestem teraz spokojna. Mam takie poczucie rozejmu i domknięcia.
I wielkiej ulgi.

Domknęłas? Koniec z nim?

4,670 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 13:05:45)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

W pewnym sensie koniec, bo po prostu juz mnie sprawa nie dręczy.
Pewnie go jeszcze nieraz spotkam, pewnie jeszcze nieraz przyjdzie. Ale poczułam wreszcie spokój.
Po prostu spokój.

4,671

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

W pewnym sensie koniec, bo po prostu juz mnie sprawa nie dręczy.
Pewnie go jeszcze nieraz spotkam, pewnie jeszcze nieraz przyjdzie. Ale ja poczułam wreszcie spokój.

Jak to przyjął, co usłyszałaś?

4,672 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 13:03:40)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, przepraszam, ale to już chyba wolę zostawić dla siebie.
Ale okazaliśmy sobie dużo zwykłego, ludzkiego szacunku. To było ludzkie, ciepłe i dobre.

4,673

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ross, przepraszam, ale to już chyba wolę zostawić dla siebie.
Ale okazaliśmy sobie dużo zwykłego, ludzkiego szacunku. To było ludzkie, ciepłe i dobre.

Jasne.
Jak Ci to pomogło, to w porządku.

4,674 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 13:29:01)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pomogło.
Parę refleksji mam, ale się wstrzymam ze zwierzeniami, niech się uleżą i... zweryfikują.

Wyjadę znowu z Musierowicz.
W "Opiium w rosole" jest taka scena jak Maciek, bohater prawie główny, spotyka Lelujkę. Obaj są zakochani w głównej bohaterce, Kresce. Kreska wybiera Maćka, a z Lelujką łączy ją sympatia i przyjaźń. Jeden o drugiego jest zazdrosny.
Spotykają się któregoś dnia chłopaki na poczcie czy gdzieś (już nie pamiętam, dawno czytałam). Są najeżeni, Lelujka się garbi. Maciek reflektuje się po chwili i mówi: "Stary, nie lubię cię, ale szanuję". Coś tam jeszcze pewnie padło, ale już nie pamiętam.  I Lelujka odchodzi w swoją stronę, ale już się nie garbi.

Wymowne.

Musierowicz jest bardzo mądra, chociaż dla dzieci pisze.

4,675 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-07-26 14:28:18)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Pomogło.
Parę refleksji mam, ale się wstrzymam ze zwierzeniami, niech się uleżą i... zweryfikują.

Wyjadę znowu z Musierowicz.
W "Opiium w rosole" jest taka scena jak Maciek, bohater prawie główny, spotyka Lelujkę. Obaj są zakochani w głównej bohaterce, Kresce. Kreska wybiera Maćka, a z Lelujką łączy ją sympatia i przyjaźń. Jeden o drugiego jest zazdrosny.
Spotykają się któregoś dnia chłopaki na poczcie czy gdzieś (już nie pamiętam, dawno czytałam). Są najeżeni, Lelujka się garbi. Maciek reflektuje się po chwili i mówi: "Stary, nie lubię cię, ale szanuję". Coś tam jeszcze pewnie padło, ale już nie pamiętam.  I Lelujka odchodzi w swoją stronę, ale już się nie garbi.

Wymowne.

Musierowicz jest bardzo mądra, chociaż dla dzieci pisze.

Pamiętam tamtą scenę, zaczytywałam się nimi w liceum, a o później z sentymentu, choć już wrażenia takiego na mnie nie robiły. Ostatnie cześci to nieporozumienie. Albo już jestem za stara.
Ale ta scena moim zdaniem była tak napisana dla pocieszenia i dla nastolatek. I cóż, że szanował go jakiś Maciek, skoro on nie mógł być z Janką, bo Janka wybrała Maćka?
Swoją drogą autorka ma już swoje lata, ciekawe, czy  napisze dalsze części, chociaż mam wrażenie, ze dla dzisiejszych nastolatek seria ta niewiele znaczy, nie wiem, ma ktoś na stanie nastolatkę w rodzinie? Mnie w dalszych tomach mdliła już ta poprawność, ugrzecznienie i kompletnie nieżyciowe historie, ale jak mówię, to seria dla młodzieży big_smile

Ale pierwsze tomy z lat 70, 80 czy początku 90tych uważam za bardzo udane i klimatyczne.

Piegowata, widzę, że znasz dobrze serię, czy pasował Ci ten Robrojek do Natalii? Może Filip nie byłby dobrym partnerem (nerwowy neurotyk i może narcyz), ale ten Robert był jak dla mnie taki statusiały. Nie wiem, czemu autorka połączyła te dwie osoby. Moze chciała podkreślioć, że dla uduchowionej i wrażliwej kobiety potrzebny jest ktoś prozaiczny i twardo stąpający po ziemi, ale tam było zero chemii. Mogła to pociągnąć jako wątek przyjacielski (jeżeli to możliwe z mężczyzną i kobietą) a nie robić z nich małżonków.

4,676 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 15:53:12)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Do mnie też bardziej przemawiają dawne pozycje tej autorki.
Uważam, że dobra literatura dla dzieci, przemówi do czxytelnika na każdym etapie życia. Często w pracy mam do czynienia z literaturą dziecięcą i zdarza mi się takie rzeczy znajdować, że "kopara" opada.
Wiesz, Lelujka Kreski nie dostanie, ale dostał przekaz: "nadal jesteś wartościowym człowiekiem". To ważne. Ja też dostałam taki przekaz wczoraj. I jemu, wiesz komu, dałam podobny. Taki pokojowy rozejm wzięliśmy.
Wyszło jak wyszło, doskonali nie jesteśmy, ani ja, ani Ty, ale nie pomniejszam przez to Twojej wartości.
Dla mnie to dużo, choć wiem, że wartości od innych ludzi się nie uzależnia.


Kurczę, boję się, że znowu spotkam się z krytycznym odbiorem.
To ja tak czuję. Ja, inni nie muszą.

Wątek, z braćmi Bratkami był dla mnie słaby i mało przekonujący. Robrojka darzę sympatią. Łącząc go z Natalią autorka opowiedziała się za bliskim sobie wartościami. Trochę to tendencyjne, ale lubię Robercika wink Taki zrównoważony, skromny i dobry człowiek. Ostoja dla wrażliwej Natalii.

4,677

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Do mnie też bardziej przemawiają dawne pozycje tej autorki.
Uważam, że dobra literatura dla dzieci, przemówi do czxytelnika na każdym etapie życia. Często w pracy mam do czynienia z literaturą dziecięcą i zdarza mi się takie rzeczy znajdować, że "kopara" opada.
Wiesz, Lelujka Kreski nie dostanie, ale dostał przekaz: "nadal jesteś wartościowym człowiekiem". To ważne. .

Przecież był, niezależnie od tego, czy był z Janką czy nie. Ale to też przekaz, że przyjażn to przyjażn a nie relacja związkowa. Fonalnie związała się z innym, chociaż ten inny wkurzał ją i miał swoje wady. To akurat życiowe, choć napisane w ksiązce dla młodzieźy.

4,678 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 15:51:55)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ale ja nie muszę być w związku z każdym, kto mi się zamarzy. To raczej mało wykonalne.
Jednak cenne dla mnie jest ogromnie usłyszeć: nie jestem z Tobą, ale wiedz, że jesteś dla mnie kimś wartościowym i dużo znaczysz.
Może to nie zmieni faktów, ale pomaga je zaakceptować.

No, pewnie, że Lelujka tak czy siak był osobą wartościową, ale potrzebował wsparcia i dostał je.


Czyny się liczą, ale nie tylko. Słowa to też czasem czyn.

4,679

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ale ja nie muszę być w związku z każdym, kto mi się zamarzy. To raczej mało wykonalne.
I cenne dla mnie jest ogromne usłyszeć: nie jestem z Tobą, ale wiedz, że jesteś dla mnie kimś wartościowym.
Może to nie zmieni faktów, ale pomaga je zaakceptować.

Dobrze, że Ci pomogły te słowa. Zastanawiam się jakbym ja takie przyjeła. Chyba niezbyt pozytywnie, to już wole zostawić wszystko tak jak jest, niech się samo rozwieje. Jakoś nie potrzebuje usłyszeć, że razem nie będziemy, ale uważam Cię za wartościową osobę. Ale to tylko oczywiście potwierdza, jak ludzie są rózni i potrzebują czegoś innego.

4,680 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-26 16:17:33)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ważne słowa od ważnych osób są... ważne smile Byle dobre i szczere.


Może niezbyt udolnie przekazuję to wszystko, ale w ciągu minionego łikendu poczułam, że to wszystko już mną nie rządzi, że mogę odpuścić wreszcie. Niezależnie od tego, czy go widuję.

W sobotę mialam myśl: "Stara, czego ty chciałaś od siebie? Jesteś zdrowsza niż ci się zdawało!"

A wczoraj? Cóż, chwila ludzkiej serdeczności i zrzucenia masek, obronnych pancerzy.
Dla mnie to było dobre, uwalniające, mam nadzieję, że i dla niego.



P.S. Rossanko, Robrojek wcale taki prozaiczny nie był. Czytywał poezję i baśnie smile

Katarzyna Miller pisała o Cześkach (powołując się na Osiecką). Poszperaj, o co z Cześkami chodzi smile

Posty [ 4,616 do 4,680 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 70 71 72 73 74 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024