pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 68 69 70 71 72 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4,486 do 4,550 z 8,335 ]

4,486 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-22 09:34:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mam trochę podobny problem. Może po prostu trzeba przerobić wszystkie emocje i dać sobie czas i unikać wzmacniaczy, wyzwalaczy.
ja doszłam do wniosku że nie przeszkadza mi sama obecność pępka tylko różne niedomówienia między nami, moje niewypowiedziane emocje.
nie wiem czy jest jakakolwiek szansa na to i sens,ale chciałabym od niego usłyszeć że nie byłam Byle kim,  że choć potoczyło się inaczej, uważa mnie za wartościową osobę,  ceni za to czy za tamto.
Obawiam się że to głupie co napisałam.
był między nami taki moment gdy powiedział że chyba mi przykro i że chciałaby ze mną porozmawiać. Powiedziałam mu na to że ja bym też chciała ale na tym stanęło. na drugi dzień nawiązałam do tego, a on się zaśmiał i powiedział że już nie pamięta. nie oczekuję powrotu do związku ale ta nieszczerość, bariera jest męcząca.  Czyżby jakieś obustronne skrępowanie?

Zobacz podobne tematy :

4,487

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Jestem w stanie zinterpretować to "nie zamierzam " inaczej. Rozumiem Rossankę w ten sposób, że nie zamierza rezygnować z pragnień, poszukiwań, nie zamierza zamknąć się na miłość. I w takim rozumieniu ja również nie zamierzam. Ale jeśli chodzi o zamiar taki dosłowny, to uważam że nie do końca jest to możliwe.

Tak mam na myśli, że nie chce zrezygnować, poddać się, ale nie wiem, jak będzie w przyszłości.
Przy okazji, jakieś rady na " odkochanie" czy raczej "odzauroczenie"? Wchodzi w grę ograniczenie kontaktu, ale nie całkowite zerwanie( jest to obecnie niemozliwe), zajęcie się innymi rzeczami i nowymi zainteresowaniami - to robię, ale niewiele pomaga.
Jak sobie z tym radziliście w przeszłości?

Znaleźć sobie inny obiekt "zauroczenia".

Tośmy wrócili do 2013 roku i początku tematu, jak znaleźć faceta big_smile
Poważnie pytam.

4,488

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Mam trochę podobny problem. Może po prostu trzeba przerobić wszystkie emocje i dać sobie czas i unikać wzmacniaczy, wyzwalaczy.
ja doszłam do wniosku że nie przeszkadza mi sama obecność pępka tylko różne niedomówienia między nami, moje niewypowiedziane emocje.
nie wiem czy jest jakakolwiek szansa na to i sens,ale chciałabym od niego usłyszeć że nie byłam Byle kim,  że choć potoczyło się inaczej, uważa mnie za wartościową osobę,  ceni za to czy za tamto.
Obawiam się że to głupie co napisałam.

Z tego co czytałam, to nie byłaś byle kim i uważał Cię za wartościowa. Przecież Ty to skończyłaś.
Tak to brzmiało.
Z boku to tak wygląda, że jakbyś chciała to on by wrocil do Ciebie, chyba, że czegoś nie piszesz.

4,489

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tak mam na myśli, że nie chce zrezygnować, poddać się, ale nie wiem, jak będzie w przyszłości.
Przy okazji, jakieś rady na " odkochanie" czy raczej "odzauroczenie"? Wchodzi w grę ograniczenie kontaktu, ale nie całkowite zerwanie( jest to obecnie niemozliwe), zajęcie się innymi rzeczami i nowymi zainteresowaniami - to robię, ale niewiele pomaga.
Jak sobie z tym radziliście w przeszłości?

Znaleźć sobie inny obiekt "zauroczenia".

Tośmy wrócili do 2013 roku i początku tematu, jak znaleźć faceta big_smile
Poważnie pytam.

A jak znaleźć kobietę ? big_smile Jak uważasz, że ktoś mógłby Ciebie "znaleźć" ? I może działaj analogicznie.

4,490

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:

Znaleźć sobie inny obiekt "zauroczenia".

Tośmy wrócili do 2013 roku i początku tematu, jak znaleźć faceta big_smile
Poważnie pytam.

A jak znaleźć kobietę ? big_smile Jak uważasz, że ktoś mógłby Ciebie "znaleźć" ? I może działaj analogicznie.

Działam, tzn dużo bywam. Poznałam w przeciągu paru miesięcy od groma chłopa. Może nie od groma, ale sporo. Nawet wczoraj wieczorem, nowy facet , fajnie się gadało, rozmowa się kleiła.
Oczywiście oni żonaci, żony też poznałam, dzieci też:D
Ten wczorajszy też żonaty, pogadać można, jasne, ale kontynuacji romantycznej nie będzie:D

4,491

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tośmy wrócili do 2013 roku i początku tematu, jak znaleźć faceta big_smile
Poważnie pytam.

A jak znaleźć kobietę ? big_smile Jak uważasz, że ktoś mógłby Ciebie "znaleźć" ? I może działaj analogicznie.

Działam, tzn dużo bywam. Poznałam w przeciągu paru miesięcy od groma chłopa. Może nie od groma, ale sporo. Nawet wczoraj wieczorem, nowy facet , fajnie się gadało, rozmowa się kleiła.
Oczywiście oni żonaci, żony też poznałam, dzieci też:D
Ten wczorajszy też żonaty, pogadać można, jasne, ale kontynuacji romantycznej nie będzie:D

No, ale ważne jest, że jest ruch w interesie, że działasz. To tylko kwestia czasu i w końcu coś się trafi smile

4,492

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:

A jak znaleźć kobietę ? big_smile Jak uważasz, że ktoś mógłby Ciebie "znaleźć" ? I może działaj analogicznie.

Działam, tzn dużo bywam. Poznałam w przeciągu paru miesięcy od groma chłopa. Może nie od groma, ale sporo. Nawet wczoraj wieczorem, nowy facet , fajnie się gadało, rozmowa się kleiła.
Oczywiście oni żonaci, żony też poznałam, dzieci też:D
Ten wczorajszy też żonaty, pogadać można, jasne, ale kontynuacji romantycznej nie będzie:D

No, ale ważne jest, że jest ruch w interesie, że działasz. To tylko kwestia czasu i w końcu coś się trafi smile

Nie do końca, jeśli dobrze rozumiem. Bo działam, bo się wkręciłam w pewne rzeczy, a znajomości wpadają przypadkowo, nie szukam tam nikogo.
Tylko ten jeden jeszcze mi siedzi w głowie.

Jedna obserwacja: w moim wieku, plus minus 5 lat, chmara chłopa jest żonatych. W zasadzie do tej pory wszyscy. Wolni są studenci, faceci przed 30 ką. Tzn bez obrączek, bo kobiety mogą przecież mieć. Taka luźna obserwacja.

Z wyglądu też różnie, jak facet o siebie dba to w wieku 45 lat wygląda całkiem apetycznie. Jak nie dba o siebie, to 45 latkowie wyglądają po prostu jak stare dziady, aż się zastanawiałam, jak to możliwe, na forum padały stwierdzenia, że facet im starszy tym zyskuje. Nie powiedziałabym w tamtych przypadkach, czasem byłam w szoku, faceci 45 lat a wyglądają na 50pare. Szok. Jak takie stare dziady. Ale jak pisałam Ci, co dbają o siebie wyglądają całkiem ładnie, męsko, mimo siwizny, łysiny i zmarszczek. Czy lekkiej nadwagi. Tylko nie wszystkim się chce.

Ale, jak mówię, takie luźne obserwacje.

4,493 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-22 11:30:57)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Mam trochę podobny problem. Może po prostu trzeba przerobić wszystkie emocje i dać sobie czas i unikać wzmacniaczy, wyzwalaczy.
ja doszłam do wniosku że nie przeszkadza mi sama obecność pępka tylko różne niedomówienia między nami, moje niewypowiedziane emocje.
nie wiem czy jest jakakolwiek szansa na to i sens,ale chciałabym od niego usłyszeć że nie byłam Byle kim,  że choć potoczyło się inaczej, uważa mnie za wartościową osobę,  ceni za to czy za tamto.
Obawiam się że to głupie co napisałam.

W takich relacjach przeszkadza obecność i nieobecność.Zaangażowane ,zależne myślenie z cechami natrętnego rozmyślania ,najbardziej przeszkadza .Obecność jest wyzwalaczem - nie ma co ściemniać i zaprzeczać ,obecność to działka dragu miedzy innymi ,bo nie zawsze obecność jest czymś przyjemnym ,czasem wyzwala niechciane i nielubiane uczucia ,rozczarowanie na przykład,przykrość itp
Obecność uruchamia automatyczne "mimowolne" "interpretowanie" ,słów ,gestów i chęć dalszego,dialogu,kontynuację,chęć na odtwarzanie i powtarzanie emocji z tą osobą - głównie tych przyjemnych.Figura i postać,wyobrażenie i realna obecność osoby jest jednocześnie czymś jak narkotyk i metodę elementem regulowania emocji i uczuć w jakimś cyklu i w jakiejś jej skali .
wywołuje oczekiwania w formach roszczenia lub nawet żądania - domyślania się na przykład i ujawnienia intencji,motywów ,myśli i uczyć.
Obecność i spotkania więc przeszkadzają w konsekwencji ,a nieobecność nie pomaga jeżeli się myśli bardzo wiele i często żyje życiem drugiej osoby ponad miarę ,a ta miara to znaczenie jakie tej osobie się nadaje.
Odcięcie jednak to pierwszy krok ,a nie cudowny środek na "zapomnienie"."obojętność" - można niby się odciąć i być 1000km od kogoś a dalej go obserwować ,śledzić i rozmyślać ,obmyślać strategię ,analizować ,zabezpieczać się kontrolować - wszystko to dzieje się w głowie.
Do tego dochodzą marzenia i wspomnienia sentymenty,skojarzenia.
Jednak metoda zero kontaktu - okazuje się nieco "szybsza" ponieważ,nie odnawia i nie ponawia reakcji nie dostarcza nowego materiału do przetwarzania i analiz ,umysł trochę odpoczywa od myślenia o nowych zdarzeniach niby nowych myślach i uczuciach ,wtedy stopniowo nieco zmienia się percepcja tej osoby ,mniej subiektywna ,uwikłana w jej sprawy i uczucia do nas.

4,494

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Mam trochę podobny problem. Może po prostu trzeba przerobić wszystkie emocje i dać sobie czas i unikać wzmacniaczy, wyzwalaczy.
ja doszłam do wniosku że nie przeszkadza mi sama obecność pępka tylko różne niedomówienia między nami, moje niewypowiedziane emocje.
nie wiem czy jest jakakolwiek szansa na to i sens,ale chciałabym od niego usłyszeć że nie byłam Byle kim,  że choć potoczyło się inaczej, uważa mnie za wartościową osobę,  ceni za to czy za tamto.
Obawiam się że to głupie co napisałam.

W takich relacjach przeszkadza obecność i nieobecność.
Obecność uruchamia automatyczne "mimowolne" interpretowanie" ,słów ,gestów i chęć dalszego,dialogu,kontynuację,chęć na odtwarzanie i powtarzanie emocji z tą osobą - głównie tych przyjemnych
wywołuje oczekiwania w formach roszczenia lub nawet żądania - domyślania się na przykład i ujawnienia intencji,motywów ,myśli i uczyć.
Obecność i spotkania więc przeszkadzają w konsekwencji ,a nieobecność nie pomaga jeżeli się myśli bardzo wiele i często żyje życiem drugiej osoby ponad miarę ,a ta miara to znaczenie jakie tej osobie się nadaje.
Odcięcie jednak to pierwszy krok ,a nie cudowny środek na "zapomnienie"."obojętność" - można niby się odciąć i być 1000km od kogoś a dalej go obserwować ,śledzić i rozmyślać ,obmyślać strategię ,analizować ,zabezpieczać się kontrolować - wszystko to dzieje się w głowie.
Do tego dochodzą marzenia i wspomnienia sentymenty,skojarzenia.
Jednak metoda zero kontaktu - okazuje się nieco "szybsza" ponieważ,nie odnawia i nie ponawia reakcji nie dostarcza nowego materiału do przetwarzania i analiz ,umysł trochę odpoczywa od myślenia o nowych zdarzeniach niby nowych myślach i uczuciach ,wtedy stopniowo nieco zmienia się percepcja tej osoby ,mniej subiektywna ,uwikłana w jej sprawy i uczucia do nas.

Metoda zero kontaktu nie wchodzi w grę z przyczyn fizycznych. Wchodzi w grę ograniczenie kontaktu do minimum, co stosuje, ale co jakiś czas wypada jednak jakiś kontakt, dla mnie wystarczy tylko, że widzę tę osobę i wszystko wraca. Staram się nie rozmawiać.
Co robić?

4,495 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-22 11:59:53)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Na takim etapie to Ross po prostu obserwuj uczucia starając się ich nie oceniać ,ponieważ ocenianie uczuć to nadawanie znaczenia tej osobie oraz najczęściej jakieś pretensje do siebie .
To co robisz czyli wzmożenie aktywności jest dobre ,pamiętaj tylko że może być czasami uciekaniem od skojarzeń ,jakiejś tęsknoty,marzenia 
Naprawdę to obserwowanie siebie i uczuć bez osądzania jest uzdrawiające a przynajmniej takie może być ,ponieważ odbiera nadane znaczenia osobie i emocjom z nim związanych,aktywność dostarcza innych nowszych bodźców ,ale myślenie jest kluczowe i sposób .
To oczywiście żeby zadziałało wymaga ćwiczeń ,myślenie to jest taka bestia czasem co wcale się nie chce słuchać ,potrzebny jest dystans i
momenty wytchnienia ,bo natrętne myślenie o kimś męczy to znaczy mimowolne przymuszanie siebie i lgnięcie do marzeń, pragnień uruchamia oczekiwanie i rozczarowanie ,jeżeli z tę osobą nie możemy być w związku,a bardzo chcemy lub chcielibyśmy.
A praktycznie na co dzień ,staraj się mieć swobodny oddech to mega ważne choć ludzie się z tego czasem śmieją .
Takie "świadome oddychanie pomaga złapać dystans,
Nie inicjuj rozmów ,nie dreptać za nim, ale też nie uciekaj na jego widok.
Nie gadaj w duchu do siebie na jego widok ,a jeśli już to z humorem i łagodnością do siebie ,bo nie ma sensu się krzywdzić i ranić czyimś widokiem i obecnością ,o wpływie danej osoby na nas my decydujemy ,to jest w nas na pierwszym miejscu a nie w kimś .
Czasem nasze wyobrażenia okazują się złudzeniem ,a czasem się potwierdzają jeżeli mamy do czynienia z kimś szczerym i otwartym ,ale to dalej kwestia reakcji, pojawienia się uczuć,percepcji,i wzoru regulowania, sterowania swoimi uczuciami ,które można zmieniać ponieważ bywają nawykowe i uwarunkowane.nie muszą jednak rządzić i determinować wyborów w tym wybierania naszego samopoczucia i nastrojów.

4,496

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

Na takim etapie to Ross po prostu obserwuj uczucia starając się ich nie oceniać ,ponieważ ocenianie uczuć to nadawanie znaczenia tej osobie oraz najczęściej jakieś pretensje do siebie .
To co robisz czyli wzmożenie aktywności jest dobre ,pamiętaj tylko że może być czasami uciekaniem od skojarzeń ,jakiejś tęsknoty,marzenia 
Naprawdę to obserwowanie siebie i uczuć bez osądzania jest uzdrawiające a przynajmniej takie może być ,ponieważ odbiera nadane znaczenia osobie i emocjom z nim związanych,aktywność dostarcza innych nowszych bodźców ,ale myślenie jest kluczowe i sposób .
To oczywiście żeby zadziałało wymaga ćwiczeń ,myślenie to jest taka bestia czasem co wcale się nie chce słuchać ,potrzebny jest dystans i
momenty wytchnienia ,bo natrętne myślenie o kimś męczy to znaczy mimowolne przymuszanie siebie i lgnięcie do marzeń, pragnień uruchamia oczekiwanie i rozczarowanie ,jeżeli z tę osobą nie możemy być w związku,a bardzo chcemy lub chcielibyśmy.

To robię od wielu tygodni, obserwuje uczucia I te wszystkie rzeczy o których piszesz.
Od miesięcy to robię. A może I rok.
Nie działa.
Na forum nie pisałam, myślałam że się jakoś rozejdzie.
Udałoby się gdyby nie było nic a nic kontaktu, co jest niewykonalne.
Może metoda klina, ale. Właśnie jest duże ale , bo nie widzę tego by w najbliższym czasie ktokolwiek aż tak na mnie zadzualal, jestem dość monogamiczna. A dwa, musiało by to być wzajemne uczucie, bo Co gdy zaurocze się w innym ale też bez wzajemności?
Swoją drogą od 15 lat nie przeżyłam czegoś takiego. Nawet nie muszę z nim rozmawiać, wystarczy, że go zobaczę. Co jest grane? Nie podoba mi się ta sytuacja.

4,497 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-22 12:24:59)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Czyli albo sąsiad ,albo kolega z pracy ( nie odpowiadaj jak nie chcesz )
To Twoja sytuacja wymaga innego "rozbrajania",bez szczegółowego poznania trybu dnia i Twoich zwyczajów to trudno coś powiedzieć.
Na pewno popędzanie siebie i niecierpliwy nacisk na siebie jest przeszkodą ,wzmacnia i wywołuje podtrzymuje opór.
Wiele widocznie z tego co do siebie mówisz w duchu to wyrzuty i żal ,całe podświadome podłoże jest też istotne jak o sobie samej myślisz i do czego to potrzebne jakie masz konsekwencje myślenia o sobie na jak o kimś kto nie zasługuje.
To skomplikowane sprawy ,metoda klina z premedytacją nie odniesie skutku ,jeżeli wykonasz jakąś "przemoc",przymus na sobie bez głębszej zgody.

Myślę Ross że dobrze by było spisać sobie jak wplatasz myślenie i uczucia do tego człowieka w codzienne życie ,co ci ono robi.
Co zmienia w nastrojach ,jaki masz pożytek z tego (nawet jeżeli wydaje się to nie pożytkiem) jak wpływa i siedzi w takim komforcie ,co zakłóca ,jak wpływa na przyzwyczajenia i nawyki i tym podobne sprawy ,po prostu jaką część zajmuje ta postać.

4,498

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

Czyli albo sąsiad ,albo kolega z pracy ( nie odpowiadaj jak nie chcesz )
To Twoja sytuacja wymaga innego "rozbrajania",bez szczegółowego poznania trybu dnia i Twoich zwyczajów to trudno coś powiedzieć.
Na pewno popędzanie siebie i niecierpliwy nacisk na siebie jest przeszkodą ,wzmacnia i wywołuje podtrzymuje opór.
Wiele widocznie z tego co do siebie mówisz w duchu to wyrzuty i żal ,całe podświadome podłoże jest też istotne jak o sobie samej myślisz i do czego to potrzebne jakie masz konsekwencje myślenia o sobie na jak o kimś kto nie zasługuje.
To skomplikowane sprawy ,metoda klina z premedytacją nie odniesie skutku ,jeżeli wykonasz jakąś "przemoc",przymus na sobie bez głębszej zgody.

Właściwie to ostatnio rzadko myślę, że nie zasługuje. Raczej zła jestem na siebie, że źle odbierałam sygnały. Wzięłam je za zainteresowanie, podczas gdy to nie było zainteresowanie i w odpowiednim momencie nie umiałam tego odciąć. Myślałam, że tuż tuż już już jeszcze vhwila i valosc ruszy do przodu.
Gdy od początku widzę, że ktoś mnie olewa, czy jest obojetny-jeszcze nie zdarzyło mi się zauroczyć w takim przypadku.
Co teraz robić?
Nie mam pomysłu. To jest straszne, jak ktoś może wejść do głowy. Sam książę Karol by mnie teraz nie oczarowal:(

4,499

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
paslawek napisał/a:

Czyli albo sąsiad ,albo kolega z pracy ( nie odpowiadaj jak nie chcesz )
To Twoja sytuacja wymaga innego "rozbrajania",bez szczegółowego poznania trybu dnia i Twoich zwyczajów to trudno coś powiedzieć.
Na pewno popędzanie siebie i niecierpliwy nacisk na siebie jest przeszkodą ,wzmacnia i wywołuje podtrzymuje opór.
Wiele widocznie z tego co do siebie mówisz w duchu to wyrzuty i żal ,całe podświadome podłoże jest też istotne jak o sobie samej myślisz i do czego to potrzebne jakie masz konsekwencje myślenia o sobie na jak o kimś kto nie zasługuje.
To skomplikowane sprawy ,metoda klina z premedytacją nie odniesie skutku ,jeżeli wykonasz jakąś "przemoc",przymus na sobie bez głębszej zgody.

Właściwie to ostatnio rzadko myślę, że nie zasługuje. Raczej zła jestem na siebie, że źle odbierałam sygnały. Wzięłam je za zainteresowanie, podczas gdy to nie było zainteresowanie i w odpowiednim momencie nie umiałam tego odciąć. Myślałam, że tuż tuż już już jeszcze vhwila i valosc ruszy do przodu.
Gdy od początku widzę, że ktoś mnie olewa, czy jest obojetny-jeszcze nie zdarzyło mi się zauroczyć w takim przypadku.
Co teraz robić?
Nie mam pomysłu. To jest straszne, jak ktoś może wejść do głowy. Sam książę Karol by mnie teraz nie oczarowal:(

Czasem ,niektórym osobom w podobnej sytuacji wiem że pomogło zrobić postęp - podróż dłuższa ,ale raczej porróżowanie a nie urlop w jednym miejscu .

4,500

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
rossanka napisał/a:
paslawek napisał/a:

Czyli albo sąsiad ,albo kolega z pracy ( nie odpowiadaj jak nie chcesz )
To Twoja sytuacja wymaga innego "rozbrajania",bez szczegółowego poznania trybu dnia i Twoich zwyczajów to trudno coś powiedzieć.
Na pewno popędzanie siebie i niecierpliwy nacisk na siebie jest przeszkodą ,wzmacnia i wywołuje podtrzymuje opór.
Wiele widocznie z tego co do siebie mówisz w duchu to wyrzuty i żal ,całe podświadome podłoże jest też istotne jak o sobie samej myślisz i do czego to potrzebne jakie masz konsekwencje myślenia o sobie na jak o kimś kto nie zasługuje.
To skomplikowane sprawy ,metoda klina z premedytacją nie odniesie skutku ,jeżeli wykonasz jakąś "przemoc",przymus na sobie bez głębszej zgody.

Właściwie to ostatnio rzadko myślę, że nie zasługuje. Raczej zła jestem na siebie, że źle odbierałam sygnały. Wzięłam je za zainteresowanie, podczas gdy to nie było zainteresowanie i w odpowiednim momencie nie umiałam tego odciąć. Myślałam, że tuż tuż już już jeszcze vhwila i valosc ruszy do przodu.
Gdy od początku widzę, że ktoś mnie olewa, czy jest obojetny-jeszcze nie zdarzyło mi się zauroczyć w takim przypadku.
Co teraz robić?
Nie mam pomysłu. To jest straszne, jak ktoś może wejść do głowy. Sam książę Karol by mnie teraz nie oczarowal:(

Czasem ,niektórym osobom w podobnej sytuacji wiem że pomogło zrobić postęp - podróż dłuższa ,ale raczej porróżowanie a nie urlop w jednym miejscu .

To pomoże, dopóki go.znowu nie zobaczę i tyle z tego mam. Bywały okresy, że przez par dni, może najdłużej 2 tyg nie widziałam tej osoby, było o wiele.lepiej, po czym wystarczyło jedno spotkanie, albo zobaczenie go przez chwilę i wszystko wracało. To jest naprawdę silne uczucie.

4,501 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-22 17:20:00)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja bym tego mojego koleżkę wykopała już na księżyc, bo coraz bardziej mnie irytuje, ale musiałam to zrobić bardzo radykalnie, bo po dobroci się nie da.  jechaliśmy dzisiaj razem z moją przyjaciółką do weterynarza w Przemyślu. Z nią rozmawiał normalnie a mnie traktował jak żołdak swego koleżkę.  w pewnym momencie poczułam się naprawdę nieprzyjemnie i dałam temu wyraz.
moja terapeutka powiedziała: " Jak się pani poczuję gotowa to pójdzie pani jak burza".
Może.
Dzisiaj widzę bardzo wyraźną korelacje między samopoczuciem a kontaktem z tym osobnikiem.

4,502

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ja bym tego mojego koleżkę wykopała już na księżyc, bo coraz bardziej mnie irytuje, ale musiałam to zrobić bardzo radykalnie, bo po dobroci się nie da.  jechaliśmy dzisiaj razem z moją przyjaciółką do weterynarza w Przemyślu. Z nią rozmawiał normalnie a mnie traktował jak żołdak swego koleżkę.  w pewnym momencie poczułam się naprawdę nieprzyjemnie i dałam temu wyraz.
moja terapeutka powiedziała: " Jak się pani poczuję gotowa to pójdzie pani jak burza".
Może.
Dzisiaj widzę bardzo wyraźną korelacje między samopoczuciem a kontaktem z tym osobnikiem.

Nareszcie,
ale z drugiej strony Piegusie ,takie nakręcanie się do boju   jak bokserzy przed prestiżową walką bywa niebezpieczne,
wywołuje się urazy, odnawia je zamienia w złość ,to wszystko czujesz naprawdę ,lub jest to czekanie na jakiś wybuch
wiesz jaki u Pepe uważaj na to i zachowuj pewien dystans zatrzymuj w złości precyzję i konkret dodawaj sobie spokoju nawet w złości.Wywoływanie demonów z przeszłości to odgrzewanie i odtwarzanie ,to co teraz jest istotne.
Deprecjonowanie stanowi komplet wraz z idealizowaniem to takie puszczanie monety żeby się kręciła i patrzenie co wypadnie awers czy rewers .

4,503 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 08:40:54)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Kurde...
Dzisiaj znowu powtórka z wycieczki. Koleżanka wpakowała się w niezłe wydatki za tego swojego psa, który wczoraj przeszedł poważną operację, a dziś ma zaleconą kontrolę.
Chciałam się wykręcić od tego wyjazdu, niechby sami to załatwili, ale bardzo jej zależało na moim towarzystwie. Znowu trzeba będzie znosić hałaśliwego PP.
Wciąż dokucza mi ten niedosłuch, co irytuje zarówno mnie, jak otoczenie, a Pepek wcale się subtelności nie bawi, tylko mnie opierdziela - wczoraj napisałam - jak żołdak swego ciurę. Nie wytrzymałam już wczoraj i odwzajemniłam się pięknym za nadobne. Koleżankę rozumiem (przeważnie), bo mówi wyraźnie, a ten wyrzuca z siebie słowa jak karabin maszynowy.
No i znowu "tryskam optymizmem". Jestem zmęczona na samą myśl o tym wyjeździe.

To ciekawe, Paslawku, co piszesz o czekaniu na wybuch. Kiedyś o tym czytałam i pomyślałam wtedy, że to trochę o mnie.

4,504

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Kurde...
Dzisiaj znowu powtórka z wycieczki. Koleżanka wpakowała się w niezłe wydatki za tego swojego psa, który wczoraj przeszedł poważną operację, a dziś ma zaleconą kontrolę.
Chciałam się wykręcić od tego wyjazdu, niechby sami to załatwili, ale bardzo jej zależało na moim towarzystwie. Znowu trzeba będzie znosić hałaśliwego PP.
Wciąż dokucza mi ten niedosłuch, co irytuje zarówno mnie, jak otoczenie, a Pepek wcale się subtelności nie bawi, tylko mnie opierdziela - wczoraj napisałam - jak żołdak swego ciurę. Nie wytrzymałam już wczoraj i odwzajemniłam się pięknym za nadobne. Koleżankę rozumiem (przeważnie), bo mówi wyraźnie, a ten wyrzuca z siebie słowa jak karabin maszynowy.
No i znowu "tryskam optymizmem". Jestem zmęczona na samą myśl o tym wyjeździe.

To ciekawe, Paslawku, co piszesz o czekaniu na wybuch. Kiedyś o tym czytałam i pomyślałam wtedy, że to trochę o mnie.

Nie jedz. Rozumiem, jakbyś miała jej pomóc przenieść psa, wtedy tak, wyjadz we dwójkę jest konieczny. Ale rozumiem, że pomagać w transporcie będzie PP, po co w zasadzie Ty tam masz jechac? Pies będzie podnosić opieką, nic mu się nie stanie. Ty będziesz się znowu denerwować.

4,505 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 09:39:08)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mojej przyjaciółce zależy, żebym jej towarzyszyła, więc chcę to zrobić dla niej. Pojadę.

4,506

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To przyjaciółka nie zrozumie jak jej powiesz że nie masz ochoty oglądać Pepe ?
Chcesz pojechać chyba po prostu ,wbrew sobie znowu się po konfrontować z nim coś potwierdzić coś odkrywać ,"po przeżywać",coś sprowokować i być sprowokowaną ,to mi się kojarzy z przymuszaniem się do uodparniania na siłę ,co ma odwrotny skutek i działa z opóźnieniem w postaci kolejnego dołka ,
już od rana planujesz kolejny dołek na poniedziałek albo wtorek Piegusie ,może w weekend trochę odsapniesz przed nim przerwa będzie,albo może jakaś "nagroda" od Pepe .
Przyjaciółce nie musisz się tłumaczyć że nie chcesz jechać,nawet jeżeli naopowiadałaś jej różnych rzeczy na temat waszej relacji z Pepe ,wolno Ci się wycofać i zmienić zdanie ,zamiast uparcie pod pretekstem że między Tobą a przyjaciółką musi być miło zobaczyć Pepe i planować jakieś emocje w związku z nim.
Dołek z poświecenia się ,gdzie to poświęcenie nie jest aż tak konieczne,chyba że przez to możesz stracić przyjaciółkę ,ale jeśli tak to co to za przyjaciółka.

4,507

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Mojej przyjaciółce zależy, żebym jej towarzyszyła, więc chcę to zrobić dla niej. Pojadę.

To jedź.
Powracając do pytania, jak się "oduroczyc" od mężczyzny?
1. Całkowite urwanie kontaktu - niewykonalne poko co
2. Zajęcie się innymi rzeczami - to robię
3. Spędzanie czasu poza domem wśród ludzi - w miarę możliwości robię
4. Pozbywanie nowych osób- to robię.
To wszystko nie działa, aby zadziałało, musi być spełniony pkt 1, który jest obecnie niewykonalny.
Ktoś ma jeszcze jakiś pomysł?

4,508 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 10:18:09)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Uważam, że skoro spotykasz wciąż tę osobę, to po prostu na odkochanie potrzeba więcej czasu.
Może nie mam racji, ale dążę do tego, żeby mieć w nosie Pepka, choćby mi na nim siedział. Chodzi mi po głowie rozmowa, wysłanie wiadomości z prośbą o ograniczenie kontaktu, ale on to zapewne oleje, a ja się przyznam, że taki Pepek, którym sama "wzgardziłam", jednak ma na mnie wpływ. Czuję się tym upokorzona.
Gdybym zaczęła rozmowę, na bank rozbeczałabym się. O nie, niedoczekanie jego.

4,509

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Uważam, że skoro spotykasz wciąż tę osobę, to po prostu na odkochanie potrzeba więcej czasu.
o.

Ile? To już za długo trwa. Ponad rok. sad
Nic nie przechodzi. Aha, i ja nie jestem zakochana  bo miłość to to nie jest. To jest silne zauroczenie.

4,510 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 10:17:37)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Lubię ją i chcę z nią pobyć, rzadko mamy okazję się widzieć z powodu jej choroby, problemów z poruszaniem się oraz problemów z komunikacją (okrojone autobusy), od kilku lat jest to przyjaźń głównie na telefon. A Pepka jakoś dzisiaj przeżyję.

4,511

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Lubię ją i chcę z nią pobyć, rzadko mamy okazję się widzieć z powodu jej choroby, problemów z poruszaniem się oraz problemów z komunikacją (okrojone autobusy), od kilku lat jest to przyjaźń głównie na telefon. A Pepka jakoś dzisiaj przeżyję.

Może jednak dasz szanse relacji, bo ciągle widzę, że was ciągnie do siebie. Co innego, jakby ob Cię olał czy powiedział, że nie chce z Tobą być. Ale tak nie było.

4,512

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Uważam, że skoro spotykasz wciąż tę osobę, to po prostu na odkochanie potrzeba więcej czasu.
Może nie mam racji, ale dążę do tego, żeby mieć w nosie Pepka, choćby mi na nim siedział. Chodzi mi po głowie rozmowa, wysłanie wiadomości z prośbą o ograniczenie kontaktu, ale on to zapewne oleje, a ja się przyznam, że taki Pepek, którym sama "wzgardziłam", jednak ma na mnie wpływ. Czuję się tym upokorzona.
Gdybym zaczęła rozmowę, na bank, rozbeczałabym się. O nie, niedoczekanie jego.

No tak na to spotykanie się z Pepe nie masz przecież żadnego wpływu o niczym nie jesteś w stanie zdecydować, to on powinien się wycofać pierwszy i domyśleć się ,ze Tobie jest tak ciągle trudno i trudno i coraz trudniej.
Oj Piegus Ty dalej żyjesz nie swoim życiem ,a kontakty z Pepe to nie tylko te wycieczki i rozmówki przy kawie ,to cały system myślenia o nim.
Ty planujesz jakiś "czyściec" na najbliższe miesiące z torturami,męczyć się męczyć dręczyć aż nie wiem tolerancja na ból
Ci wzrośnie jakoś cudownie,odporność na Pepe ,wszystko zniknie ,a to przypomina jakiś masochizm z boku przeplatany chwilkami łaskawości
aaaa te chwile piękne są czasami i jest fajnie, niemal wszystko przez Pepe raz dobry raz niedobry ,to jest jak uzależnienie jednak i wyrywanie za pomocą Pepe trochę jakiejś złudnej wartości.
Albo czekasz na ten wybuch i ulgę jak Pepe no wiesz co zrobi ,tylko że wtedy g....o wpadnie naprawdę w wentylator.
Teraz to już świadomie podejmujesz decyzje i wybierasz uczucia,dążysz do dołka na własną prośbę ,planujesz je z rozmysłem w tygodniowym cyklu od górki na którą czekasz niecierpliwie.
Raz twierdzisz że nie byłaś nawet aż tak zakochana a raz że musisz się jednak odkochać.
Upór w Tobie to ta trudność ,której nadajesz znaczenie i straszysz się nią ,co się stanie jak Pepe zniknie,nie umrzesz w ciemnej ,ciasnej piwnicy z braku powietrza i głodu raczej ,ale czekasz na rozmowę przełomową setną już chyba ,ciągle świadomie dążąc do spotkań.

4,513 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 10:41:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie, nie dam szansy. Po co mi oczekiwanie, kiedy się znowu nachla i "popłynie"?
Kiedyś może wreszcie mi się nazbiera i ryknę wielkie WYPIER...J!!! hmm
Mam wrażenie, że coraz mi do tego bliżej.
Wydawało mi się, że to nie taka wielka sprawa, niech se będzie, ale rozpierdziela mnie to już psychicznie.
To nawet nie jest zauroczenie, To poczucie bycia odrzuconym śmieciem, gdy słucham, jak układa sobie życie, jak się "ogarnia", jak jest radosny jak skowronek i figę go obchodzi, jak ja się z tym wszystkim czuję. To jest pytanie bez odpowiedzi: "kim ja, do cholery, byłam?".
Boję się konfrontacji, on ją oleje.
Wczoraj powiedziałam, że jeśli ma zamiar traktować mnie jak ciurę, niech się ze mną nie zadaje. Odpowiedział mi jakimś takim żartem, że nie byłam w stanie kontynuować tematu. Próby rozmów po prostu odnoszą zerowy skutek.

4,514

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Nie, nie dam szansy. Po co mi oczekiwanie, kiedy się znowu nachla i "popłynie"?
Kiedyś może wreszcie mi się nazbiera i ryknę wielkie WYPIER...J!!! hmm
Mam wrażenie, że coraz mi do tego bliżej.
Wydawało mi się, że to nie taka wielka sprawa, niech se będzie, ale rozpierdziela mnie to już psychicznie.
To nawet nie jest zauroczenie, To poczucie bycia odrzuconym śmieciem, gdy słucham, jak układa sobie życie, jak się "ogarnia", jak jest radosny jak skowronek i figę go obchodzi, jak ja się z tym wszystkim czuję.

Te jego działania są wielką niewiadomą ,czy on tak nieświadomie mówi i robi ,czy na złość i celowo.
Opowiadałem ci o jednym kumplu 3 lata kontrolował picie na złość żonie .
A Twój przypadek kojarzy mi się z moja inną kumpelą co byliśmy razem na odwyku,była barmanką i też miała mnóstwo teorii ,an temat uodparniania się na alkohol tak jak ty na Pepe ,parę miesięcy tylko wytrzymała zmieniał pracę na inną ,podświadomości na pewnym etapiie
się nie oszuka podobnie jak chemii w mózgu.

4,515 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 10:46:07)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Paslawek, sama już na siebie jestem zła, ale wiesz, co mam ochotę Ci odpisać?
No, to co, k...a, mam psami szczuć??!!
Próbowałam sprawę załatwić bez awantur, ale to niewykonalne. Więc uznałam, że zostawię to jak jest, ale to jednak nie najlepszy pomysł, nie sądziłam, nie przewidziałam, że to będzie mnie kosztowało tyle emocji.
Myślalam, że lepiej znam siebie.

4,516

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Nie, nie dam szansy. Po co mi oczekiwanie, kiedy się znowu nachla i "popłynie"?
Kiedyś może wreszcie mi się nazbiera i ryknę wielkie WYPIER...J!!! hmm
Mam wrażenie, że coraz mi do tego bliżej.
Wydawało mi się, że to nie taka wielka sprawa, niech se będzie, ale rozpierdziela mnie to już psychicznie.
To nawet nie jest zauroczenie, To poczucie bycia odrzuconym śmieciem, gdy słucham, jak układa sobie życie, jak się "ogarnia", jak jest radosny jak skowronek i figę go obchodzi, jak ja się z tym wszystkim czuję. To jest pytanie bez odpowiedzi: "kim ja, do cholery, byłam?".
Boję się konfrontacji, on ją oleje.
Wczoraj powiedziałam, że jeśli ma zamiar traktować mnie jak ciurę, niech się ze mną nie zadaje. Odpowiedział mi jakimś takim żartem, że nie byłam w stanie kontynuować tematu. Próby rozmów po prostu odnoszą zerowy skutek.

Teraz , jeżeli jest z inna, to jesteś po prostu formalnie tylko znajomą, koleżanką i on jak chce, może opowiadac Ci o swoim ślubie z inną. Kiedyś byłaś jego partnerka teraz koleżanka, a koleżankę traktuje się inaczej niż dziewczynę.  Tak to widzę,  a Ty tkwisz ciągle w przeszłości, bo piszesz z pozycji partnerki a nie kokezanki-tak to z boku wygląda.

4,517 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 11:05:51)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bogatego damsko-męskiego doświadczenia nie mam, ale do tej pory jeśli znajomość się kończyła, to kończyła naturalnie, kontakt ustawał sam z siebie i nikt o niego nie zabiegał, ale też nie udawał, że nie zna człowieka, przy jakimś przypadkowym spotkaniu
Z moim byłym mężem raz nawet piwo wypiłam, gdy spotkaliśmy się w mieście na imprezie dla dzieci, a potem po prostu każde z nas poszło w swoją stronę.
Wydawało mi się to takie fajne, dojrzałe, że ludzie nie stroją fochów po rozstaniu, potrafią zachowywać się wobec siebie poprawnie, nawet życzliwie. Uważałam to za przejaw klasy.
Nie znałam takiego problemu, że relacja wciąż jest niezakończona.

4,518

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Bogatego damsko-męskiego doświadczenia nie mam, ale do tej pory jeśli znajomość się kończyła, to kończyła naturalnie, kontakt ustawał sam z siebie i nikt o niego nie zabiegał, ale też nie udawał, że nie zna człowieka, przy jakimś przypadkowym spotkaniu.
Wydawało mi się to takie fajne, dojrzałe, że ludzie nie stroją fochów po rozstaniu, potrafią zachowywać się wobec siebie poprawnie, nawet życzliwie. Uważałam to za przejaw klasy.
Nie znałam takiego problemu, że ktoś nachodzi i nie chce się odczepić.

Chcesz żeby się odczepił? Jak tak czytam wyrywkowo, to wygląda na to, że podświadomie to xiagle dajesz do kontaktu i konfrontacji i ciągle o nim myślisz. Jakby Ci nie zależało, tonie dbałaby o to, co on Ci mówi, jak mówi, o czym opowiada czy jak traktuje. Olalabys to, albo naturalnie ucieka kontakt. A Ty jedziesz z nim I z koleżanką, niby pod pretekstem, że to robisz dla koleżanki.  Mogłabyś jej odmówić albo i wprost powiedzieć, że jeśli on jedzie to nie chcesz, bo ( i tu podać swoje powody), myślę, że jeśli to dobra koleżanka, to by zrozumiała. Albo pojechała tylko z tobą, a jemu grzecznie podziękowała.
A tak to pojedziecie we trójkę, a potem znowu się będziesz szarpać, Co on powiedzial i jak.
Po mojemu, nadal twierdzę, że Was do siebie ciągnie. Alkoholizm to problem, ale Paslawek już Ci pisał co i jak.
Jeśli zaś nie chcesz zdecydowanie PP w swoim życiu, to odetnij się, jeśli to fizycznie jest możliwe.

4,519 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 11:25:03)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No, cóż... mam udzielić takiej odpowiedzi, jakiej się ode mnie oczekuje?
Mam wątpliwości, ale mam też wielką chęć zrobić coś dla mojej przyjaciółki, spędzić z nią trochę więcej czasu.
Nie wierzycie?
Gdyby jej nie zależało, pewnie bym dzisiaj nie pojechała z nimi.
Niedawno mu odmówiłam wspólnego wyjazdu z jakimś nieznanym mi kolegą.

Nie zależy mi na radykalnym odcięciu się, ale może to rzeczywiście byłoby najlepsze.
Na pewno chciałabym otwartej rozmowy, bardzo ostrożnie próbowałam, ale on się wymiguje. Skoro się miga, skoro brakuje szczerości i uczciwego postawienia sprawy, pełno jest niedomówień, to może naprawdę nie ma to sensu?
Kurna, gubię się w tym wszystkim.

4,520

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

No, cóż... mam udzielić takiej odpowiedzi, jakiej się ode mnie oczekuje?
Mam wątpliwości, ale mam też wielką chęć zrobić coś dla mojej przyjaciółki, spędzić z nią trochę więcej czasu.
Nie wierzycie?
Gdyby jej nie zależało, pewnie bym dzisiaj nie pojechała z nimi.
Niedawno mu odmówiłam wspólnego wyjazdu z jakimś nieznanym mi kolegą.

Nie zależy mi na radykalnym odcięciu się, ale może to rzeczywiście byłoby najlepsze.
Na pewno chciałabym otwartej rozmowy, bardzo ostrożnie próbowałam, ale on się wymiguje. Skoro się miga, skoro brakuje szczerości i uczciwego postawienia sprawy, pełno jest niedomówień, to może naprawdę nie ma to sensu?
Kurna, gubię się w tym wszystkim.

Jak on się wymiguje od rozmowy? Jak to wygląda?

4,521 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 11:29:44)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, żarty, zmienianie tematu, rozśmieszanie mnie i rozbrajanie, bagatelizowanie, gdy zaczynam. Fakt, nie mam odwagi, zacząć zdecydowanie, bo zwyczajnie jest to krępujące, więc dukam po słówku. Jak już wypowiem się wyraźnie, to chyba na mocnym, za przeproszeniem wk...wie. Wtedy energii i śmiałości nie brakuje. ale awantura, to raczej nie jest godna polecenia metoda.
Zresztą, jak kiedyś pieprznęłam kubkiem z fusami po kawie, to wziął i posprzątał, i nic sobie z moich nerwów nie robił.

4,522

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ross, żarty, zmienianie tematu, rozśmieszanie mnie i rozbrajanie, bagatelizowanie, gdy zaczynam. Fakt, nie mam odwagi, zacząć zdecydowanie, bo zwyczajnie jest to krępujące, więc dukam po słówku. Jak już wypowiem się wyraźnie, to chyba na mocnym, za przeproszeniem wk...wie. Wtedy energii i śmiałości nie brakuje. ale awantura, to raczej nie jest godna polecenia metoda.
Zresztą, jak kiedyś pieprznęłam kubkiem z fusami po kawie, to wziął i posprzątał, i nic sobie z moich nerwów nie robił.

Przyszło mi do głowy, może jak znowu zacznie żartować, to spokojnie kontynuuj, mów wszystko co sobie przygotowałaś. A jeśli to nie pomoże, jeśli nadal będzie żartował, to wstań i wyjdz i unikaj kontaktu. Mnie by to drażniło, jakbym chciała poważnie porozmawiać i za każdym razem ktosby żartował.

4,523

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dokładnie, Ross. Nic tu dodać, nic ująć.
Muszę się zawziąć, na wszystko jedno. Niech mnie wyśmieje, niech uzna za idiotkę, a ja powinnam ze trzy kielichy łyknąć (ŻART) na odwagę i po prostu się uzewnętrznić.

4,524

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Dokładnie, Ross. Nic tu dodać, nic ująć.
Muszę się zawziąć, na wszystko jedno. Niech mnie wyśmieje, niech uzna za idiotkę, a ja powinnam ze trzy kielichy łyknąć (ŻART) na odwagę i po prostu się uzewnętrznić.

Myślę, że to dobre posunięcie, bo inaczej to się będziesz męczyć, bo mimo , że już z nim nie jesteś wygląda to na to, że relacja jakkolwiek nie jest już związkiem, ale nie została zamknięta.

4,525 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 12:06:37)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No, właśnie. Niech to stare wreszcie będzie zamknięte. Potem mogę (być może) nawet czasem, nie za często, nad wodę wyskoczyć jego samochodem.
Mam wrażenie, że jak nie wypowiem otwarcie pewnych rzeczy, to będę męczyć się w nieskończoność z poczuciem niedokończenia i zawieszenia.
Mam duży problem, z ujawnianiem głębszych uczuć - to wyłazi właśnie teraz, a dawniej zupełnie mnie paraliżowało.

4,526

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

No, właśnie. Niech to stare wreszcie będzie zamknięte. Potem mogę nawet czasem (nie za często) nad wodę wyskoczyć jego samochodem. Mam wrażenie, że jak nie wypowiem otwarcie pewnych rzeczy, to będę męczyć się w nieskończoność z poczuciem niedokończenia i zawieszenia.

Jakim " jego samochodem" ?

4,527 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 12:06:07)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Normalnym wink
Ma samochód i czasami gdzieś mnie zabiera. Byłam dzięki temu nad wodą (super było!) tydzień temu w większej grupie znajomych, a wczoraj u weterynarza.
Nie, ja nie kieruję smile

4,528 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-07-23 12:10:16)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Normalnym wink
Ma samochód i czasami gdzieś mnie zabiera. Byłam dzięki temu nad wodą (super było!) tydzień temu w większej grupie znajomych, a wczoraj u weterynarza.
Nie, ja nie kieruję smile

Nie idź tą drogą, nie wyjdzie żadno koleżeństwo i jeżdżenie samochodem i picie kawki na gruncie koleżeńskim,  nic się nie zmieni.
Wyjście nasz takie, że albo próbujesz raz jeszcze, wiedząc o problemie alkoholowym i albo PP coś z tym zrobi, albo nie i wtedy będzie ponowne rozejście, albo wyjście drugie czyli uciecie kontaktu, żadne  naprawy  domowe, żadne wyjazdy czy prywatne rozmowy przy herbacie. Jak Cię do niego ciągnie, to z koleżeństwa nic nie będzie.
Edit sorki za błędy ale pisze z telefonu

4,529 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 12:24:48)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Związku nie chcę. Skazałabym się na permanentną emocjonalną huśtawkę.

4,530

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Związku nie chcę. Skazałabym się na permanentną emocjonalną huśtawkę.

Ale kolegować się z nim też nie jesteś w stanie, bo Cię irytuje albo opowiada o związku z Nową, co Cię denerwuje .

4,531

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No, myślalam, że dam radę. Cóż, chyba się przeliczyłam.
Przyjaciółka właśnie dzwoniła, więc jej powiedzialam, że najchętniej zrezygnowałabym z wyjazdu. Marudziła, że nie będzie miała o czym z nim gadać, że to, że tamto, Mogłabym postawić na swoim, ale jednak pojadę, lubię ją i chętnie z nią pobędę.

4,532 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-23 16:28:28)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Związku nie chcę. Skazałabym się na permanentną emocjonalną huśtawkę.

Tak a teraz co co masz półhuśtawkę półemocjonalną?
Piegus przecież chyba zdajesz sobie sprawę z tego że to nie jest jego problem Twoja zazdrość.Zazdrość z której zdajesz sobie sprawę i Cię denerwuje to - nie zaprzeczaj,Jeszcze te różne dodatkowe ambiwalentne uczucia dochodzą - niezły młyn.
Jak już napisałem wcześniej na dwoje babka wróżyła czy on robi Ci na złość czy jest bęcwałem który nie widzi tego że się ciągle czaisz .
Nawet jak powiesz co czujesz i przedstawisz swoje oczekiwania to nie wiadomo jak on zareaguje .
Czy znowu zaczniesz uciekać ,czy znowu zaczniesz go gonić on zrobi co uzna za stosowne ,licząc się na pierwszym miejscu ze swoim interesem,nie jesteście już parą a wasz status to ciągle coś niejasnego .

4,533 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 12:56:32)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rany koguta, nawet jak zdecyduję się to uciąć do końca, to nie wiem, jak to zrobić. Toż musiałabym jakieś działa wytoczyć. Psy? Policja? Wojna totalna?
Przecież będzie przychodził i się przymilał, już to przerabiałam.
Jak żyję nie widziałam kogoś i czegoś takiego.

4,534

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Rany koguta, nawet jak zdecyduję się to uciąć do końca, to nie wiem, jak to zrobić. Toż musiałabym jakieś działa wytoczyć. Psy? Policja? Wojna totalna?
Przecież będzie przychodził i się przymilał, już to przerabiałam.

To akurat proste, jeżli naprawde tego chcesz, bo to warunek.
Jak przychodzi, nie wpuszczasz go, jesteś zmęczona, własnie sprzątasz, własnie umówiłaś się z koleżanką na skype, właśnie kończysz robić projekt do pracy, albo nic nie mówisz, grzecznie informujesz, że nie masz czasu. Za ntym razem on zrozumie. O ile tego chcesz. Przychodzi, ale go nie wpuszczasz, to akurat jest proste.

4,535 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-07-23 13:05:54)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wymaga kolosalnej cierpliwości. A konsekwencji - ho, ho! Wykończę się.
Mamy też wspólnych znajomych, to dodatkowa komplikacja.

4,536

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

ROSSANKO ! Nie przypuszczałam nawet, że tak może kogoś martwić ten Twój wiek !!!!!!!!! Młoda jesteś.

NIE MA JUŻ od dawna STARYCH PANIEN. Są kobiety SAMODZIELNE.  To od kobiet właśnie zależy, jak takie kobiety samodzielne są TRAKTOWANE przez otoczenie. Kiedyś była to POGARDA LUB WSPÓŁCZUCIE. KIEDYŚ tj. w XIX wieku na przykład. Osoba niezwiązana z nikim jeśli pracuje, ma własne środki i twórczo spędza życie, to naprawdę wartościowa osoba.

Trudno jest znaleźć faceta, który chciałby nałożyć sobie OBOWIĄZKI. Bo rodzina to obowiązek. W przedziale 30-45 z reguły faceci są zajęci, bo już rodziny założyli, albo chcą być bez żon. Po 45 roku życia można trafić na różńych już bardziej skorych do związków, bo albo owdowieli, rozwiedli się, albo samotność im zbrzydła.

Jeśli chodzi o dzieci, to istnieje ADOPCJA. Można zaadoptować dziecko. A może ten facet już będzie ojcem ?  Tu trzeba wielkiej dyplomacji, żeby ten dzieciak Cię zaakceptował, czyli koniecznie należy się ZAPRZYJAŹNIĆ. Tak czy inaczej zawsze jeszcze możesz mieć rodzinę, jeśli tak bardzo chcesz. 

Czasami lepiej NIKOGO nie poznawać, jeśli ma to być ktoś niewłaściwy. Wtedy bycie SOLO to stan doskonały.

4,537

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Rany koguta, nawet jak zdecyduję się to uciąć do końca, to nie wiem, jak to zrobić. Toż musiałabym jakieś działa wytoczyć. Psy? Policja? Wojna totalna?
Przecież będzie przychodził i się przymilał, już to przerabiałam.
Jak żyję nie widziałam kogoś i czegoś takiego.

Normalnie powinno wystarczyć powiedzenie, że spotykanie się z nim źle na Ciebie działa i nie chcesz słuchać o jego nowym życiu. No bo był związek, myślałaś, że będziesz się czuła ok utrzymując przyjacielską relację, ale nie czujesz się z tym dobrze. To nie jest nic dziwnego.
Jak nie będzie chciał uszanować, to.. być bardziej stanowczą i konsekwentną, a przestać być miłą(?)

4,538

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
aniuu1 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Rany koguta, nawet jak zdecyduję się to uciąć do końca, to nie wiem, jak to zrobić. Toż musiałabym jakieś działa wytoczyć. Psy? Policja? Wojna totalna?
Przecież będzie przychodził i się przymilał, już to przerabiałam.
Jak żyję nie widziałam kogoś i czegoś takiego.

Normalnie powinno wystarczyć powiedzenie, że spotykanie się z nim źle na Ciebie działa i nie chcesz słuchać o jego nowym życiu. No bo był związek, myślałaś, że będziesz się czuła ok utrzymując przyjacielską relację, ale nie czujesz się z tym dobrze. To nie jest nic dziwnego.
Jak nie będzie chciał uszanować, to.. być bardziej stanowczą i konsekwentną, a przestać być miłą(?)

Albo z nim spróbować. Z tego co pamiętam Piegowata coś wspomniała, że przy tej nowej PP zaczał się ogarniać i przestał pić (chyba, że pokręciłam wątki, jeśli tak to sorry). Ciężko kogoś znaleźć, a każdy ma jakieś wady (wiem alkoholizm to nie jakaś wada, ale ponoć w nowym związku facet wziął się za siebie, z tego co Piegowata pisała). A ich wyraźnie ciagnie jedno do drugiego.

4,539 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-23 16:12:23)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
aniuu1 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Rany koguta, nawet jak zdecyduję się to uciąć do końca, to nie wiem, jak to zrobić. Toż musiałabym jakieś działa wytoczyć. Psy? Policja? Wojna totalna?
Przecież będzie przychodził i się przymilał, już to przerabiałam.
Jak żyję nie widziałam kogoś i czegoś takiego.

Normalnie powinno wystarczyć powiedzenie, że spotykanie się z nim źle na Ciebie działa i nie chcesz słuchać o jego nowym życiu. No bo był związek, myślałaś, że będziesz się czuła ok utrzymując przyjacielską relację, ale nie czujesz się z tym dobrze. To nie jest nic dziwnego.
Jak nie będzie chciał uszanować, to.. być bardziej stanowczą i konsekwentną, a przestać być miłą(?)

Albo z nim spróbować. Z tego co pamiętam Piegowata coś wspomniała, że przy tej nowej PP zaczał się ogarniać i przestał pić (chyba, że pokręciłam wątki, jeśli tak to sorry). Ciężko kogoś znaleźć, a każdy ma jakieś wady (wiem alkoholizm to nie jakaś wada, ale ponoć w nowym związku facet wziął się za siebie, z tego co Piegowata pisała). A ich wyraźnie ciagnie jedno do drugiego.

PP nie pości Nowej teraz za chiny ludowe jest mu potrzebna i wygodna za bardzo,zbyt wiele korzyści dla niego,
w dodatku Nowa nie mieszka tam gdzie nasi bohaterowie ,a PP zaczyna popijać rozkręca się pomału,
podobno wcześniej już terapeuta mu powiedział że nie on  potrzebuje terapii zaszczepił się już też na grillu.

4,540

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

PP nie pości Nowej teraz za chiny ludowe jest mu potrzebna i wygodna za bardzo w dodatku nie mieszka tam gdzie nasi bohaterowie ,a zaczyna popijać ,
podobno wcześniej już terapeuta mu powiedział że nie potrzebuje terapii zaszczepił się już też na grillu.

To PP nie mieszka z nową? Wydawało mi się , że tak albo, że mieszka kawałek od Piegowatej a ta nowa to jakaś sąsiadka z klatki czy bloku obok?

4,541 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-23 16:15:45)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie PP to cwaniak jest umi się urządzić.
W J ma Piegusa dla wspólnych rozrywek , a w innej miejscowość Nową ,żyć nie umierać ,jeszcze Nowa mu pomogła w kupnie tego samochodu czy jakoś tak.

4,542

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

Nie PP to cwaniak jest umi się urządzić.
W J ma Piegusa dla wspólnych rozrywek , a w innej miejscowość Nową ,żyć nie umierać ,jeszcze Nowa mu pomogła w kupnie tego samochodu czy jakoś tak.

Aa czyli piegus jest na miejscu, zawsze blisko a tamta mieszka w całkiem innym miejscu, on do niej jedynie dojeżdża, a mieszka koło Piegowatej? Dobrze rozumiem? I całość ciągnie się już ponad pół roku?
( Piegowata pieką teraz uszy od obgadywania).
Coś tam o ślubie z nową przebąkiwal-czyli to może być blef.

4,543

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
paslawek napisał/a:

Nie PP to cwaniak jest umi się urządzić.
W J ma Piegusa dla wspólnych rozrywek , a w innej miejscowość Nową ,żyć nie umierać ,jeszcze Nowa mu pomogła w kupnie tego samochodu czy jakoś tak.

Aa czyli piegus jest na miejscu, zawsze blisko a tamta mieszka w całkiem innym miejscu, on do niej jedynie dojeżdża, a mieszka koło Piegowatej? Dobrze rozumiem? I całość ciągnie się już ponad pół roku?
( Piegowata pieką teraz uszy od obgadywania).
Coś tam o ślubie z nową przebąkiwal-czyli to może być blef.

Tak to wygląda mniej więcej.
Piegusa nie pieką uszy już chyba nawet  ,męczy/niemęczy się też przecież z tym PP od jakiegoś czasu i jakiejś większej tajemnicy nie robi. 
W maglu "u Adeli" jest obrabiana smile

4,544

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Albo z nim spróbować. Z tego co pamiętam Piegowata coś wspomniała, że przy tej nowej PP zaczał się ogarniać i przestał pić (chyba, że pokręciłam wątki, jeśli tak to sorry). Ciężko kogoś znaleźć, a każdy ma jakieś wady (wiem alkoholizm to nie jakaś wada, ale ponoć w nowym związku facet wziął się za siebie, z tego co Piegowata pisała). A ich wyraźnie ciagnie jedno do drugiego.

Jeśli wziął się za siebie w nowym związku, to nie wiem czy to argument żeby się schodzić, skoro przy Piegowatej przyzwyczajony był do picia i nie miał motywacji by się za siebie wziąć. Poza tym.. czy on chce powrotu, robił coś w tym kierunku? Czy trzyma na wszelki wypadek jakby mu się związek popsul, albo chce mieć kogoś z kim fajnie pogadać i dla kogo jest ważny.

4,545

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Mojej przyjaciółce zależy, żebym jej towarzyszyła, więc chcę to zrobić dla niej. Pojadę.

To jedź.
Powracając do pytania, jak się "oduroczyc" od mężczyzny?
1. Całkowite urwanie kontaktu - niewykonalne poko co
2. Zajęcie się innymi rzeczami - to robię
3. Spędzanie czasu poza domem wśród ludzi - w miarę możliwości robię
4. Pozbywanie nowych osób- to robię.
To wszystko nie działa, aby zadziałało, musi być spełniony pkt 1, który jest obecnie niewykonalny.
Ktoś ma jeszcze jakiś pomysł?

A co Ci daje ciągłe "uroczenie" się w tym facecie ? Masz ciągłe poczucie nadziei, że jednak coś z tego wyjdzie ? W ogóle to tak naprawdę nie jesteś "zauroczona" w nim, tylko w fantazji o nim i waszym wspólnym życiu. Tak to realnie wygląda. Nie wiem. On jest jakimś Twoim fetyszem ? Albo pobudza tą masochistyczną chęć "wiercenia" w swoich emocjach ? Kobieto przecież jesteś dorosła, no ileż można ? Robi do Ciebie "oczka kota Shreka" ? Pachnie jakimiś feromonami ? Noż k... Po prostu trzeba sobie powiedzieć pass, a nie wzdychać jak do "chłopca z plakatu". To nawet nie jest tęsknota za czymś co było, bo niczego nie było.

4,546

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Mojej przyjaciółce zależy, żebym jej towarzyszyła, więc chcę to zrobić dla niej. Pojadę.

To jedź.
Powracając do pytania, jak się "oduroczyc" od mężczyzny?
1. Całkowite urwanie kontaktu - niewykonalne poko co
2. Zajęcie się innymi rzeczami - to robię
3. Spędzanie czasu poza domem wśród ludzi - w miarę możliwości robię
4. Pozbywanie nowych osób- to robię.
To wszystko nie działa, aby zadziałało, musi być spełniony pkt 1, który jest obecnie niewykonalny.
Ktoś ma jeszcze jakiś pomysł?

A co Ci daje ciągłe "uroczenie" się w tym facecie ? Masz ciągłe poczucie nadziei, że jednak coś z tego wyjdzie ? W ogóle to tak naprawdę nie jesteś "zauroczona" w nim, tylko w fantazji o nim i waszym wspólnym życiu. Tak to realnie wygląda. Nie wiem. On jest jakimś Twoim fetyszem ? Albo pobudza tą masochistyczną chęć "wiercenia" w swoich emocjach ? Kobieto przecież jesteś dorosła, no ileż można ? Robi do Ciebie "oczka kota Shreka" ? Pachnie jakimiś feromonami ? Noż k... Po prostu trzeba sobie powiedzieć pass, a nie wzdychać jak do "chłopca z plakatu". To nawet nie jest tęsknota za czymś co było, bo niczego nie było.

Tyle to sama wiem i sobie sama mówię, ale nie przechodzi. Ratunku, ostatnio coś takiego miałam 15 lat temu. Na szczęście facet wyjechał do innego miasta i po roku jakoś mi przeszło:(.

4,547

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:

To jedź.
Powracając do pytania, jak się "oduroczyc" od mężczyzny?
1. Całkowite urwanie kontaktu - niewykonalne poko co
2. Zajęcie się innymi rzeczami - to robię
3. Spędzanie czasu poza domem wśród ludzi - w miarę możliwości robię
4. Pozbywanie nowych osób- to robię.
To wszystko nie działa, aby zadziałało, musi być spełniony pkt 1, który jest obecnie niewykonalny.
Ktoś ma jeszcze jakiś pomysł?

A co Ci daje ciągłe "uroczenie" się w tym facecie ? Masz ciągłe poczucie nadziei, że jednak coś z tego wyjdzie ? W ogóle to tak naprawdę nie jesteś "zauroczona" w nim, tylko w fantazji o nim i waszym wspólnym życiu. Tak to realnie wygląda. Nie wiem. On jest jakimś Twoim fetyszem ? Albo pobudza tą masochistyczną chęć "wiercenia" w swoich emocjach ? Kobieto przecież jesteś dorosła, no ileż można ? Robi do Ciebie "oczka kota Shreka" ? Pachnie jakimiś feromonami ? Noż k... Po prostu trzeba sobie powiedzieć pass, a nie wzdychać jak do "chłopca z plakatu". To nawet nie jest tęsknota za czymś co było, bo niczego nie było.

Tyle to sama wiem i sobie sama mówię, ale nie przechodzi. Ratunku, ostatnio coś takiego miałam 15 lat temu. Na szczęście facet wyjechał do innego miasta i po roku jakoś mi przeszło:(.

No nie przechodzi, bo z jakiś powodów się tego ciągle trzymasz. Sama sobie musisz odpowiedzieć z jakich i czy warto.

4,548

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:
rossanka napisał/a:
Misinx napisał/a:

A co Ci daje ciągłe "uroczenie" się w tym facecie ? Masz ciągłe poczucie nadziei, że jednak coś z tego wyjdzie ? W ogóle to tak naprawdę nie jesteś "zauroczona" w nim, tylko w fantazji o nim i waszym wspólnym życiu. Tak to realnie wygląda. Nie wiem. On jest jakimś Twoim fetyszem ? Albo pobudza tą masochistyczną chęć "wiercenia" w swoich emocjach ? Kobieto przecież jesteś dorosła, no ileż można ? Robi do Ciebie "oczka kota Shreka" ? Pachnie jakimiś feromonami ? Noż k... Po prostu trzeba sobie powiedzieć pass, a nie wzdychać jak do "chłopca z plakatu". To nawet nie jest tęsknota za czymś co było, bo niczego nie było.

Tyle to sama wiem i sobie sama mówię, ale nie przechodzi. Ratunku, ostatnio coś takiego miałam 15 lat temu. Na szczęście facet wyjechał do innego miasta i po roku jakoś mi przeszło:(.

No nie przechodzi, bo z jakiś powodów się tego ciągle trzymasz. Sama sobie musisz odpowiedzieć z jakich i czy warto.

Szczerze, nie mam pojęcia.  Może dlatego, że czuje, że to jest to, nie umiem tego wytłumaczyć. Mimo, że widzę jego wady również.
Wiesz, nie mam tego uczucia jakiejś kalkulacji, czy zastanawiania się, czy mi się podoba, czy chciałabym z nim się spotkać, czy chciałabym coś więcej spróbować, bo to się wewnętrznie czuje, że bym chciała. Zupełnie inaczej niż w przeszłości te wszystkie znajomości gdy wmawiałam sobie, że facet mi się podoba, albo, że mam ochotę z nim się spotkać w weekend, a nie chciałam, spotykałam się z rozsądku *nie róbcie tego!)- podczas gdy tu się nawet nie zastanawiam.
Ale to takie niemądre rozmyślania, bo tu trzeba się odciąć, zdystansować, ale jak?

4,549

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

widzę że ten PP to jakaś miejscowa atrakcja. pozwala sobie na tyle na ile pozwalają mu Panie.
Gdyby on nawet nie miał problemu z alkoholem, to widać że nie bardzo nadaje się do stałego zwiazku, raczej typ wiedcznego chłopca.
mam wrażenie że Piegowata nadrabia ten etap który ominęła w młosości,
Po etapie uroczego chłopca szuka się poważnego partnera.
jak zapomnieć? Klin klinem.. Aha- przypomniałam sobie że uroczy chłopiec ma tendencje do nawracania.
kiedys wkurzył mojego męża przyjściem niby przypadkiem na to samo wzgórze, gdzie wybraliśmy się na romantyczną wycieczkę.
też proponował przyjażń- bo on miał zawsze stado przyjaciółek złożoną z byłych sympatii. tylko ze jakoś ja nie mam tendencji do pielęgnowania relacji co mi nie leżą, więc padło.

4,550

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

widzę że ten PP to jakaś miejscowa atrakcja. pozwala sobie na tyle na ile pozwalają mu Panie.
Gdyby on nawet nie miał problemu z alkoholem, to widać że nie bardzo nadaje się do stałego zwiazku, raczej typ wiedcznego chłopca.
.

On nawet tak wygląda jak piszesz Elu jak uroczy chłopak słodki drań po prostu.
A potem to jest oczywiście że "z kobietami to mi nie wychodzi, nie mam szczęścia itp smile "

Posty [ 4,486 do 4,550 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 68 69 70 71 72 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024