pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 65 66 67 68 69 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4,291 do 4,355 z 8,335 ]

4,291

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Najgorsze, że zaczynam się przyzwyczajać do życia w pojedynkę, chyba za długo byłam sama.

A to źle, że się przyzwyczajasz? Moim zdaniem to nie jest źle, to jest normalne, trzeba jakoś funkcjonować. Ja też się w dużym stopniu przyzwyczaiłam i się z tego cieszę.

"Tak. Był dziadek. Ale mieszkał daleko, widywaliśmy się raz-dwa razy do roku , tego powodu, zmarł jak byłam na początku podstawówki. 3klasa."
To co możesz zrobić to starać się gromadzić nowe doświadczenia i obserwacje potwierdzające to, że można Cię kochać/ lubic/ akceptować taką jaka jesteś.

Zobacz podobne tematy :

4,292

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, przeczytałem kilka pierwszych stron tematu i tak trzymałem za ciebie kciuki. Spodziewałem się, że ostatnie strony to będzie zupełnie inne zakończenie. Mam nadzieję, że i tobie się ułoży w miłości. Czuć z twoich wypowiedzi dużo empatii i ciepła, szkoda by było żebyś została sama.

4,293

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Terapia grupowa wydaje się dobrym pomysłem, bo to taki mini poligon doświadczalny- jak w życiu- gdzie współistniejemy z innymi osobami i niestety Widmo:) nie jest to konsylium gdzie omawiamy problemy jednej osoby 2 godziny, a ona się pławi w uwadze.  dostaniesz też informacje zwrotne od ludzi- takie same jak w realu- i o to chodzi.

Rossanka: na czym polegała ta praca nad sobą podczas terapii- bo terapia to nie są wykłady- tylko po godzinie wracamy do życia- jakie to miało przełożenie: zmieniałaś coś w zachowaniu i obserwowałaś jak to działa?

no i Twoja ostatnia relacja o którtej mało piszesz wiec moze strzelam trochę:

są miłe rozmowy i wspólny język z podobajacym, Ci się męzczyzną
zbliżacie się wiec on mówi coś o sobie- ze nie chce się angażować uczuciowo
Ty się dystansujesz bo nie tego szukasz
On się dystansuje i znakduje inną..


tu powinien być wniosek- że wszystko przebiegło prawidłowo
a Ty pytasz co robisz nie tak?

a tu przecież 2 dorosłe osoby oddaliły się z relacji która nie spełniała ich oczekiwań.
gdyby obustronnie coś z niej wynosiły, to by trwała.

Jśli dorosła osoba dystansuje się to nie mopze zakładać, że ta druga będzie ją gonic, to tak nie działa.  czasem tak jest w zawiązanych związkachj a i tak w końcu się sypie. A w nowym nie działa nigdy.

jak nie chciałaś by się oddalił- trzeba było się nie dystansować.
jeśli chciałaś- zrobiłaś dobrze
jak liczyłaś na próby zatrzymywania Cię- to było dziecinne.

Powiedział, że nie chce byc teraz w związku, chce się bawić . Oddaliłam się w znaczeniu, że nie flirtowałam,  bo kontakt był cały czas.  Aż w pewnym momencie nagle się uciął. Spytałam, czemu ostatnio kontaktu brak, powiedział, że ma dużo pracy. I to dużo pracy trwało miesiąc czy dwa, po czym znalazł z inną, ze mną zero kontaktu.

4,294

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dominik2 napisał/a:

Ross, przeczytałem kilka pierwszych stron tematu i tak trzymałem za ciebie kciuki. Spodziewałem się, że ostatnie strony to będzie zupełnie inne zakończenie. Mam nadzieję, że i tobie się ułoży w miłości. Czuć z twoich wypowiedzi dużo empatii i ciepła, szkoda by było żebyś została sama.

Dziękuję, nie wiem jak będzie. Jakoś już nie chce nic zakładać.

4,295

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, na miłość bezwarunkową nie można liczyć, chyba, że masz psa, to jest jedyna szansa, żeby pewne braki z dzieciństwa nadrobić. A czy to, czego oczekujesz od innych, jesteś w stanie dać ze swojej strony? Czy to coś złego, że miłość stawia warunki? Ty też stawiasz, pisząc, że facet musi Ci się podobać, więc nie różnisz się tym od innych ludzi. Możesz albo to zaakceptować i mimo wszystko spróbować kogoś znaleźć, albo żyć w pojedynkę, o ile naprawdę jesteś na to gotowa, a chyba jednak nie jesteś.

O ile nie masz 3 nóg i nie jesteś cyklopem, to właśnie w Twoim zachowaniu musi być coś, co sprawia, że w tej sferze Ci nie idzie. A czy przed potencjalnym facetem odkrywasz się trochę bardziej niż przed użytkownikami tego forum? Jesteś całkiem zadowolona z tego, że tak mało o Tobie wiemy, mam nadzieję, że w realnym świecie masz inne podejście wobec potencjalnych kandydatów.

Jak długo trwała Twoja druga terapia? Ta pierwsza, jeśli dobrze zrozumiałam, trwała rok. Przez taki okres czasu można co najwyżej rozejrzeć się pobieżnie, mieć jakieś pojęcie, co z naszej przeszłości ma na nas wpływ. Niczego nie zmienisz w parę lat, co było kształtowane przez lat 30 lub więcej.

Czarno-białe widzenie świata (wszystko albo nic, związek może być tylko idealny lub nie może go być wcale) kształtuje się w dzieciństwie i wynika z relacji z rodzicami, z tego, jak ich postrzegamy mimo tego, jak nas traktują. Nie ma znaczenia, czy się będziesz do kogoś dostosowywać, czy nie. Osoby, których rozwój emocjonalny nie mógł przebiegać w bezpiecznych, przyjaznych warunkach, nie będą potrafiły widzieć w drugim człowieku dobrych i złych cech, zawsze będą je oddzielały. Z jednej strony będą idealizować, z drugiej, za każde drobne przewinienie, będą odsuwać się od niej.

Jeśli facet będzie chciał odejść, to zrobi to bez względu na to, jak bardzo będziesz starała się mu przypodobać lub jak bardzo nie będziesz się z nim zgadzać. Nie trzeba do tego żadnego powodu, po prostu się znudzi lub poczuje powiew świeżości ze strony kogoś innego. Nie zatrzymasz nikogo przy sobie nadmierną uległością.

4,296

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

I oszczędźcie mi wpisów, że widać źle robiłam terapię , czy oczekiwałam cudu
Sama jestem rym zdenerwowana, że nie zadziałało jak widać, a pracowałam uczciwie, miałam motywację i widziałam światełko w tunelu. Moze terapia nie zawsze zadziala.  To tak jakby się złościć na kogoś, kto przez tydzień brał leki a jednak nadal ma anginę. Powinna przejść, ale nie przeszła.
Znam siebie i wiem, że się bardzo starałam pracując nad sobą  ale coś mi poszło widać nie tak.
I wkurzające jest to, widzialamvtezxw innych tematach, że jak komuś terapia nie pomogła do końca to zaraz są zdania typu
Mało się starałaś
Szukasz wymówek
To był zły terapeuta
Oczekiwałaś, że terapia działa jak magiczna różdżka
Po prostu może w niektórych przypadkach nie zadziala. Tak jak leki.

Ross, ale prawda jest taka, ze jak czlowiek chce, to terapia pomoze. A Ty sama piszesz, ze terapeuta Ci tlumaczyl, drugi terapeuta Ci tlumaczyl, a Ty dalej nic.
To jakich reakcji oczekujesz?
Czasami niektore rzeczy trzeba przyjac jako pewnik. Nie doswiadczysz juz drugi raz milosci rodzicow, zebys mogla to poczuc. Musisz po prostu zaakceptowac to, ze tak jest, zreszta opisalam Ci to dokladnie w poprzednim poscie, tylko Ty znowu czytasz fragmentami i bierzesz to, co Ci akurat pasuje. Tak sie nie da rozmawiac i ja sie ani troche nie dziwie, ze te terapie nie pomogly.

Jak masz angine, to bierzesz leki i lezysz w lozku. Jak masz angine i bierzesz leki i idziesz przebiec maraton, to nie masz sie co dziwic, ze nie pomoglo.
Terapia nie jest magiczna rozdzka. Ale to Ty tak to traktujesz, a nie my. My tu za to ciagle piszemy, ze w czasie terapii najwazniejsza jest praca wlasna.

Rece mi opadły.
Może inaczej: mam angine, dostaje na 7 dni leki, mam leżeć w łóżku I odpoczywać. To robię. Jednak po 7 dniach nadal cos mnie boli gardło. Mimo,że grzecznie leżałam i brałam antybiotyk.
Na jednego zadziala na innego nie. Z reszta może zadziałała na inne rzeczy, których nawet już nie pamiętam i o których tu nie pisze.
Naprawdę się starałam, ćwiczyłam, pracowałam z terapeuta, pracowałam sama, pomału z mozolem.  Był i płacz i złość,z niektórych sesji wychodziłam zapłakana  potem się podnosiłam.
Po czym ktoś po latach nie widząc mnie na oczy pisze: Nie zadziałało, bo robilas źle.
A wiesz, że teraz są badania, że różne techniki są dla różnych osób i nie każdemu terapia pomaga?

Jak mam sobie wmówić,  że na uczucie nie trzeba zasłużyć no jak? Terapeuta to samo mówi, ja tego nie czuje. Wiem to rozumowo. To tak jak masz szklankę z gorącą herbata  ja ją dotykam i nic nie czuje, ale wiem teoretycznie, że jest gorąca więc jej nie dotykam. Nie czuje tego.

Rossanko

Jeśli nie wyleczysz tej przykładowej anginy, to możesz dostać zapalenia serca. Zmieniasz więc lek albo lekarza, szukając skutecznej metody, nie leczysz się wtedy sama domowymi metodami, prawda?

4,297

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:

Rossanko, na miłość bezwarunkową nie można liczyć, chyba, że masz psa, to jest jedyna szansa, żeby pewne braki z dzieciństwa nadrobić. A czy to, czego oczekujesz od innych, jesteś w stanie dać ze swojej strony? Czy to coś złego, że miłość stawia warunki? Ty też stawiasz, pisząc, że facet musi Ci się podobać, więc nie różnisz się tym od innych ludzi. Możesz albo to zaakceptować i mimo wszystko spróbować kogoś znaleźć, albo żyć w pojedynkę, o ile naprawdę jesteś na to gotowa, a chyba jednak nie jesteś.

O ile nie masz 3 nóg i nie jesteś cyklopem, to właśnie w Twoim zachowaniu musi być coś, co sprawia, że w tej sferze Ci nie idzie. A czy przed potencjalnym facetem odkrywasz się trochę bardziej niż przed użytkownikami tego forum? Jesteś całkiem zadowolona z tego, że tak mało o Tobie wiemy, mam nadzieję, że w realnym świecie masz inne podejście wobec potencjalnych kandydatów.

Jak długo trwała Twoja druga terapia? Ta pierwsza, jeśli dobrze zrozumiałam, trwała rok. Przez taki okres czasu można co najwyżej rozejrzeć się pobieżnie, mieć jakieś pojęcie, co z naszej przeszłości ma na nas wpływ. Niczego nie zmienisz w parę lat, co było kształtowane przez lat 30 lub
Jeśli facet będzie chciał odejść, to zrobi to bez względu na to, jak bardzo będziesz starała się mu przypodobać lub jak bardzo nie będziesz się z nim zgadzać. Nie trzeba do tego żadnego powodu, ą.

Syl-mowilam o partnerze, a nie o obcym facecie, który mi się nie podoba. Tobie też nie każdy się podoba i nie do każdego coś czujesz prawda?

Terapia moja z przerwami trwała 6 lat ( dwóch terapeutow). Oboje stwierdzili, że jak najbardziej nadaje się do związków. Muszę tylko popracować nad poczuciem własnej wartości.
Ćwiczenia (tu odpowiadam też Eli) polegały na : omówieniu przeszłości I wyciągnięcie wniosków. Potem działałam w teraźniejszości, zmieniałam stare zachowania na nowe, rozwiązywałam też bierzace problemy.
Co po niej zmieniłam na plus: stałam się bardziej otwarta, nauczyłam się mówić o swoich problemach innym ( kiedyś nie do ponuslenua było mówienie o problemie na forum, czy komuś z rodziny czy koleżance,  teraz to potrafię oczywiście z rozsądkiem, nie latam i nie gadam kazdemu), nie boję się już tak bardzo mężczyzn, kiedyś na ulicy czy w sklepie, jak jakiś mnie zagadał, to że strachu nic nie mogłam wydusić. Teraz nie mam z tym problemu, zagadam i porozmawiam z każdym obcym na ulicy czy w autobusie. Rozmawiam z sąsiadami (taki small talk) bo kiedyś było to niemożliwe, z nieśmiałości było tylko dzień dobry.
Potrafię odmawiać, nie hodze się na coś czego nie chce: Nie pozwalam się obmacywac temu komu nie chce, w pracy potrafię powiedzieć nie,  to samo w relacjach z innymi. Nie godzę się na wszystko. Stałam się ogólnie śmielsze i bardziej otwarta w relacjach. Potrafię sobie robić orzyjemnosci ,bez wyrzutów sumienia, że na nie nie zasługuje.  Z ex to był mój pierwszy partner, również jeśli chodzi o intymność  bez terapii, chociaż z nim chciałam bardzo być i pójść o krok dalej, ale ze strachu o mało nie uciekłam, terapia pozwoliła mi się przełamać. Cosobie chwalę.
Okazuje się więc, że trochę tego było. Ja tam sobie chwake te zmiany.

4,298

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Syl napisał/a:

Jak długo trwała Twoja druga terapia? Ta pierwsza, jeśli dobrze zrozumiałam, trwała rok. Przez taki okres czasu można co najwyżej rozejrzeć się pobieżnie, mieć jakieś pojęcie, co z naszej przeszłości ma na nas wpływ. Niczego nie zmienisz w parę lat, co było kształtowane przez lat 30 lub więcej.

Ja bym jeszcze dodał, że skutki terapii są często odroczone w czasie. To się bardzo rzadko zdarza, żeby ktoś nagle dostał olśnienia i przestawiła mu się klapka w głowie o 180 st. Mnie się wydaje, że ludzie z problemami jak np. Ty, w sumie powinni być w terapii latami. To jest długa i ciężka orka. Bez widowiskowych efektów. Raczej nastawiona na drobne kroczki poprawy. Ale też na okresy kiedy będzie stagnacja.
Rossanka, albo sobie chcesz pomóc, albo nie chcesz. Twój wybór.

4,299 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-11 09:52:52)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No to świetnie- widzę że bardzo dużo wykonałaś pracy nas sobą. Czemu nie pójść dalej z tego poziomu i ćwiczyć odblokowywanie się na relacje i akceptację że ludzie mogą Cię zranić niecelowo często, że sama mozesz sioę zranić, ale można też bardziej się zblizyć i coś z tego mieć.

nikt z nas nie ma gwarancji: sama pisałaś że związki znajomych rozpadły się- a jednak ludzie ryzykują.

całe szczęście masz pracę i pieniądze na terapię, nie każdy ma ten komfort.
samemu to naprawdę mało kto może sobie pomóc, trzeba mieć wiedzę, warsztat, obserwację- a i to nie zawsze wystarczy.

nie stawaj w połowie drogi bo 44 to nie starość.

dzieci- bedziesz mieć czy nie- naprawdę nie rodzimy ich dla siebie - wyfruwaja z gniazda.
bliska osoba to inna kategoria.

4,300

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dobra, pierdu pierdu, a na ilu portalach randkowych ross założyła konta ostatnio?

4,301

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Misinx napisał/a:
Syl napisał/a:

Jak długo trwała Twoja druga terapia? Ta pierwsza, jeśli dobrze zrozumiałam, trwała rok. Przez taki okres czasu można co najwyżej rozejrzeć się pobieżnie, mieć jakieś pojęcie, co z naszej przeszłości ma na nas wpływ. Niczego nie zmienisz w parę lat, co było kształtowane przez lat 30 lub więcej.

Ja bym jeszcze dodał, że skutki terapii są często odroczone w czasie. To się bardzo rzadko zdarza, żeby ktoś nagle dostał olśnienia i przestawiła mu się klapka w głowie o 180 st. Mnie się wydaje, że ludzie z problemami jak np. Ty, w sumie powinni być w terapii latami. To jest długa i ciężka orka. Bez widowiskowych efektów. Raczej nastawiona na drobne kroczki poprawy. Ale też na okresy 7kiedy będzie stagnacja.
Rossanka, albo sobie chcesz pomóc, albo nie chcesz. Twój wybór.

Nie  terapeuta powiedziała, że teraz mam narzędzia i nie na czego dalej już przerabiać z przeszłości, bo mam wszystko przerobione teraz mam sama dawać sobie radę.
Po paru latach grzebania w przeszłości sama miałam dość i powiedziała jej, że mam już dosyć grzebania się w przeszłości bo to mi nic nie daje. To było może po 2 latach. 2 lata babrania się co było, jak było. Równie dobrze mogę omawiać to 10 kolejnych lat, a głaskania po głowie już dawno mi nie trzeba . Kiedyś myślałam jak Ty, że terapia, dla mnie powinna trwać latami, ale nie teraz. Tera, myślę, że czasem dobra jest Pomo doraźna, w niektórych przypadkach parę miesięcy. A reszta teraz pomału odchodzi się od wieloletnich analiz, bo okazało się, że w dużej części terapię te okazały się nie skuteczne.
Wszystko już opowiedziałam, nie mam już żadnych tajemnic z przeszłości  . Bezxsensu jest więc terapia, w której będę opowiadac o pogodzie i plotkach, bo tak by to teraz wyglądało. Nue czuje potrzeby terapii.
U mnie głównym zapalnikiem jest stres, który powoduje te objawy. A mam go na prawdę wiele w niektórych sytuacjach. Umiem go na tyle pokonać, że nie usuwa mnie on z życia, jak kiedyś, mogę pracować itd.  Mimo tego nadal jest silny i to jest taka moja konstrukcja osobnicza. Mam teraz naprawdę super życie jeśli porównać mnie teraz a np 10 lat temu.
Nie wiem co bym miała dalej przerabiać na terapii.
Co do zasługiwania na uczucie to na forum czytam dokładnie to samo co na terapii. Terapeuta nie powie mi niczego nowego tyle to wiem. Ani mi nie przestawiła w głowie. To muszę już zrobić sama, tylko idzie mi po grudzie. Ale czasem miewam lepsze dni i wtedy trochę to czuje.

4,302

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:

Dobra, pierdu pierdu, a na ilu portalach randkowych ross założyła konta ostatnio?

Na żadnym. Najpierw muszę sobie kogoś z głowy wybić, chwilowo inni mnie nie interesują.

4,303

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

No to świetnie- widzę że bardzo dużo wykonałaś pracy nas sobą. Czemu nie pójść dalej z tego poziomu i ćwiczyć odblokowywanie się na relacje i akceptację że ludzie mogą Cię zranić niecelowo często, że sama mozesz sioę zranić, ale można też bardziej się zblizyć i coś z tego mieć.

nikt z nas nie ma gwarancji: sama pisałaś że związki znajomych rozpadły się- a jednak ludzie ryzykują.

całe szczęście masz pracę i pieniądze na terapię, nie każdy ma ten komfort.
samemu to naprawdę mało kto może sobie pomóc, trzeba mieć wiedzę, warsztat, obserwację- a i to nie zawsze wystarczy.

nie stawaj w połowie drogi bo 44 to nie starość.

dzieci- bedziesz mieć czy nie- naprawdę nie rodzimy ich dla siebie - wyfruwaja z gniazda.
bliska osoba to inna kategoria.

Nie chce terapii, ja już wszystko opowiedziałam, musiałabym wymyślać na sesjach jakieś problemy. Ja już nie mam co omawiać. Rozumiem te wszystkie mechanizmy i z czego wynika co wynika. Teraz muszę sama pracować, z resztą to Ci powie na etapie jakim jestem każdy terapeuta. Na pytanie:Co mam zrobić odpowie: nue może nic narzucać, sama ma pani podejmować decyzje. Tak miałam pod koniec każdej terapii.

4,304 Ostatnio edytowany przez W1dmo (2021-05-11 10:09:15)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
W1dmo napisał/a:

Dobra, pierdu pierdu, a na ilu portalach randkowych ross założyła konta ostatnio?

Na żadnym. Najpierw muszę sobie kogoś z głowy wybić, chwilowo inni mnie nie interesują.


Przeglądając ten temat mam wrażenie, ze na przestrzeni lat kilka razy już tak pisałaś. Znowu uczucie przekazane komuś, kogo nie ma w Twoim życiu i blokada. Czyli żadnej pracy nie wykonasz, ale oczekujesz efektu. Zastanów się nad tym Ty i inni klepiący po plecach. Zaczyna to być denerwujące i ja jako człowiek tolerancyjny, empatyczny i ugodowy zaczynam się wkurzać.

4,305 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-11 10:15:11)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

wymyślać problemy? smile no jak wymyslać?:) a nie jest problemem dla Ciebie że nie masz bliskiej osoby?

kto mówi o przeszłości?
idz do któregoś z tych samych terapeutów to przeszłość bedzie tylko czasem odwołaniem, nie besziesz tego na nowo mielić.

Rossanko- a jak bardzo zaawansowany był ten związek że musisz go sobie wybijać z głowy?
kobiety miały mężów z dziećmi i nie pławimy się w tym bólu, bo byśmy zwariowały. A ten Pan, czy byłaś z nim aż tak blisko serio? Bo mam wrażenie że to była bardziej szansa na coś- a nie płomienny romans z wyznaniami miłości i obietnicą wspólnego szczęścia, chyba że czegoś nam nie piszesz.
zawiedzione nadzieje to nic do wybijania sobie z głowy. po prostu szybka akceptacja, nie było korzeni by wyrywanie bolało.

4,306

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:
rossanka napisał/a:
W1dmo napisał/a:

Dobra, pierdu pierdu, a na ilu portalach randkowych ross założyła konta ostatnio?

Na żadnym. Najpierw muszę sobie kogoś z głowy wybić, chwilowo inni mnie nie interesują.


Przeglądając ten temat mam wrażenie, ze na przestrzeni lat kilka razy już tak pisałaś. Znowu uczucie przekazane komuś, kogo nie ma w Twoim życiu i blokada. Czyli żadnej pracy nie wykonasz, ale oczekujesz efektu. Zastanów się nad tym Ty i inni klepiący po plecach. Zaczyna to być denerwujące i ja jako człowiek tolerancyjny, empatyczny i ugodowy zaczynam się wkurzać.

Tego na początku nie wiedziałam, że się nie rozwinie.
Nie miałeś nigdy tak, że podobała Ci się dziewczyna, coś tam się zaczynało dziać, ale w efekcie okazało się, że ona nie była zainteresowana? Szklanej kuli nie masz, czasem tak się zdarza.

Ela-noe to żaden romans nie był. Po prostu bardzo lubiłam tą osobę a i pociągała mnie fizycznie, pomyślałam więc, że chciałabym spróbować.
U mnie jeśli kogoś lubię ale nie poczuje pozadania- to zostawiam to na poziomie koleżeństwa.

Misinx- co do lat terapii, uważam, że 2-3 lata może to trwać. Ale jak czytam, że ludzie po 10 lat są w terapii-cos tu jest nie tak. Uważam, że trzeba w pewnym momencie żyć nawet z błędami.

U mnie problemem jest seks, jak nie chce, to się nie zmuszę, chociaż facet byłby super kumplem. Inaczej już od 20 lat miałabym męża.

4,307 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-11 10:30:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Miałam raczej wrażenie że rozmawialiście o intymnych rzeczach a ten Pan był zainteresowany Tobą jako kobietą, ale nie szukał związku.
więc dlaczego zakładasz pomyłkę już na etapie tego że go interesowałaś, zamiast zakładać że zonk nastapił na etapie planów co do formy relacji.
nie każdy facet widząc zaangażowanie kobiety będzie udawał że chce tego co ona by ja tytlko zaliczyć- tak zrobi desperat myśląc że to jego jedyna szansa, widocznie tego Pana było stać na powiedzenie prawdy.
I wyobraż sobie że netkobiety raczej się nie zmuszaja do seksu z męzczyznami którzy ich nie kręcą, więc żaden z Ciebie wyjątek.

4,308

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Miałam raczej wrażenie że rozmawialiście o intymnych rzeczach a ten Pan był zainteresowany Tobą jako kobietą, ale nie szukał związku.
więc dlaczego zakładasz pomyłkę już na etapie tego że go interesowałaś, zamiast zakładać że zonk nastapił na etapie planów co do formy relacji.
nie każdy facet widząc zaangażowanie kobiety będzie udawał że chce tego co ona by ja tytlko zaliczyć- tak zrobi desperat myśląc że to jego jedyna szansa, widocznie tego Pana było stać na powiedzenie prawdy.

Chyba na to wygląda. Na samą całkiem niezobowiązującą relacje - już bym w niej mogła być z nim ale nie tego szukam. Tzn na początku to dla mnie kazda relacja jest niezobowiązującą, przecież nie wiem, co będzie dalej. Ale oprócz seksu chciałabym i poodwiedzać się w domu, porozmawiać, pójść na spacer, nad rzekę, odwiedzać się, seksy by były oj tak, a dalej j by wyszło, czy to idzie do przodu czy nie. Ślubu i domku od razu mi nie trzeba
Ale nie wejdę w coś na zasadzie, tylko seks.
Chociaż teraz to i tak po sprawie, no ma inną widać szybko się zakochał. Z tamtą jakoś łączy ich więcej niż seks.
Na sam seks to nie mam problemu nikogo złapać. Mam 44 lata, ale chyba dobrze wyglądam, bo to się czuje U facetow. Jak bym chciała to na dziś wieczór miałabym że 3. Tylko takie relacje mnie nie interesują.

4,309

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A Tobie powiedział: Tylko seks- na mieście nie chcę by mnie z Tobą widzieli? Może sie zakochał a moze tamta nie postawiła żadnych warunków.
Ciebie nigdzie nie zaprosił ani Ty jego?

4,310

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

A Tobie powiedział: Tylko seks- na mieście nie chcę by mnie z Tobą widzieli? Może sie zakochał a moze tamta nie postawiła żadnych warunków.
Ciebie nigdzie nie zaprosił ani Ty jego?

Raz go zaprosiłam, powiedział, że nie ma czasu.
Potem on mi zaproponował ale z kolei Ja nie mogłam ( ale wyjaśniłam dlaczego, a nie,że nie chce).
Często jak coś proponowałam, to mowil, że nie ma czasu.

4,311 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-11 11:20:33)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No to jak tak, to nie ma czego żałować. A jak się nie ma czasu a czegoś chce to się wskazuje inny termin konkretny- od razu. aż się uda umówić. tłumaczyć dlaczego się nie moze nie trzeba.

Zagrywki typu: Ty nie chciałeś, to ja teraz nie będę chciała są bez sensu.

4,312 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 11:28:48)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, zobacz, ile dobrej roboty już wykonałaś, jak bardzo poprawiłaś swoje relacje i zachowania. Zaszłaś dalej niż kiedyś z relacją. Przecież to sukcesy! Jest bardzo prawdopodobne, że kolejne sytuacje będą jeszcze lepsze.
Myślę, że w każdej sytuacji zachodzą sinusoidy, robi się dwa kroki do przodu, ale i czasami trzy do tyłu. To nie koniec świata. Popatrz, jak małe dzieci uczą się chodzić: padają na tyłek, czasem płaczą, gdy nabiją sobie guza, ale podejmują kolejne próby i idzie im coraz lepiej smile
Myślę, że po prostu wzięłaś tę porażkę za bardzo do siebie i automatycznie zaczęłaś sobie "dowalać". Zauważ to i spróbuj inaczej, spójrz na to z innej perspektywy.
Pewnie się wymądrzam, ale i samej sobie niejedno w życiu wyperswadowałam i perswaduję. Choćby wczoraj na wieść o planowanym ślubie mojego byłego i jego nowej. Zabolało, ale pomału odzyskałam dystans. Chętnie bym zresztą wyrzuciła te swoje bóle na forum, ale takiej satysfakcji nie dam niektórym forumowiczom wink Zaraz pomyślą, że trzeba mnie ratować i pouczać wink

Z tym Twoim panem może tak po prostu miało być. Może sam nie był pewien swoich uczuć, a wyklarowało się z czasem. Może miał inne oczekiwania i stwierdził, że z Tobą ich nie zrealizuje. Ty też masz swoje, po co ci facet, z którym nie po drodze?
Może być milion przyczyn, nie mających nic wspólnego z Twoją wartością.
Prawda? smile

P.S. Moim zdaniem emocje emocjami, są ważne i potrzebne, ale warto uciec się czasem do racjonalnych argumentów. Jestem fanką rozumu smile

4,313

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Oczywiście, ze zdarzyło mi się, ze ktos mi się podobał bez wzajemności. I nie bardzo widziałem potrzebę by sobie X lat taka osobę wybijać z głowy, bo przecież nic dla mnie nie znaczyła, nie stworzyliśmy żadnej relacji głębszej. Wybijać to sobie można kogoś po X letnim związku. Widzicie jak ona szuka powodu by NIC nie zrobić?

4,314

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

No to jak tak, to nie ma czego żałować. A jak się nie ma czasu a czegoś chce to się wskazuje inny termin konkretny- od razu. aż się uda umówić. tłumaczyć dlaczego się nie moze nie trzeba.

Zagrywki typu: Ty nie chciałeś, to ja teraz nie będę chciała są bez sensu.

A nie to tak nie robiłam. Wtedy powiedziałam, że nie ale wyjaśniłam czemu.

4,315 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-05-11 11:27:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:

Oczywiście, ze zdarzyło mi się, ze ktos mi się podobał bez wzajemności. I nie bardzo widziałem potrzebę by sobie X lat taka osobę wybijać z głowy, bo przecież nic dla mnie nie znaczyła, nie stworzyliśmy żadnej relacji głębszej. Wybijać to sobie można kogoś po X letnim związku. Widzicie jak ona szuka powodu by NIC nie zrobić?

Nie mogłam sobie wybijać kogoś po x letnim związku bo do tych zawiązków po prostu nie dochodzi już na początku, o tym pisze. Mi chodzi o sam początek.
Związek miałam jeden, który też bardzo przeżyłam.

Piegowata PP się żeni?

4,316 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-11 11:29:46)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A Tobie powiedział: Tylko seks- na mieście nie chcę by mnie z Tobą widzieli? Może sie zakochał a moze tamta nie postawiła żadnych warunków.
Ciebie nigdzie nie zaprosił ani Ty jego?

Raz go zaprosiłam, powiedział, że nie ma czasu.
Potem on mi zaproponował ale z kolei Ja nie mogłam ( ale wyjaśniłam dlaczego, a nie,że nie chce).
Często jak coś proponowałam, to mowil, że nie ma czasu.


A pies go ganiał nie chciał to nie chciał ,nie ma sensu doszukiwać się nie wiadomo jak niesamowitych dysfunkcji w sobie i komplikować rzeczy prostych nie ma winnych po prostu,ani to zły los ,ani pech,ani skutki nerwicy - życie ,facet niezainteresowany ot co nic nadzwyczajnego.Ty jesteś w porządku i on też.
Naprawdę tego kwiatu jest pół światu.

4,317 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 14:26:05)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Piegowata PP się żeni?

A pieron go wie, może to jeden z jego stu pomysłów na minutę. Albo gadanie tylko.
Niech się żeni, sama przyjdę im pogratulować, a jemu powiem: nie spieprz tego.

Ale trochę ukłuło i czasem jeszcze kłuje, że nie ze mną te wszystkie zmiany na lepsze.

Tak, wiem, że zmiany mogą być złudne. Tak, wiem, że w gruncie rzeczy on sam ich musiał zechcieć i wiem, że być może pomogłam mu w tym kończąc związek.
Poniekąd nawet jestem dumna że swojej siły. Nie zmienia t(eg)o fakt(u), że chwilami przykro i automatycznie wredny wewnętrzny krytyk zaczyna szukać dziury w całym, porównywać się itd.
Ale radzę sobie, radzę. Coraz mniej mnie to rusza i rzadziej.

4,318 Ostatnio edytowany przez W1dmo (2021-05-11 11:36:02)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

(Pojawił się post, odpisywałem paslawkowi) No dla ciebie szefie to akurat może i pół światu, ale np ja bym w stała relacje teraz wszedł z jedną poznana kobieta na milion może. Taki to by musiał być okaz. Może rossanka tez tak ma. Nie chce się wiązać z kimś bo hajs albo fajna dupa. W ogóle ten tekst z kwiatu pół światu moim zdaniem mógłby aspirować do absolutnie najgłupszej rzeczy, jaką ludzie powtarzają. Chyba, ze o chwastach mowa, to więcej niż pół. Co nie zmienia faktu, ze rossanka gada ze chce, a nie chce w ogóle. Jak 40 letnia kobieta może wybijać sobie z głowy kogoś z kim nie była? Takie akcje to ok były w wieku 13 lat.

4,319

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A Tobie powiedział: Tylko seks- na mieście nie chcę by mnie z Tobą widzieli? Może sie zakochał a moze tamta nie postawiła żadnych warunków.
Ciebie nigdzie nie zaprosił ani Ty jego?

Raz go zaprosiłam, powiedział, że nie ma czasu.
Potem on mi zaproponował ale z kolei Ja nie mogłam ( ale wyjaśniłam dlaczego, a nie,że nie chce).
Często jak coś proponowałam, to mowil, że nie ma czasu.


A pies go ganiał nie chciał to nie chciał ,nie ma sensu doszukiwać się nie wiadomo jak niesamowitych dysfunkcji w sobie i komplikować rzeczy prostych nie ma winnych po prostu,ani to zły los ,ani pech,ani skutki nerwicy - życie ,facet niezainteresowany ot co nic nadzwyczajnego.Ty jesteś w porządku i on też.
Naprawdę tego kwiatu jest pół światu.

Myślisz ? Jakoś nie mogłam rozgryźć takiego postępowania.

4,320

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:

(Pojawił się post, odpisywałem paslawkowi) No dla ciebie szefie to akurat może i pół światu, ale np ja bym w stała relacje teraz wszedł z jedną poznana kobieta na milion może. Taki to by musiał być okaz. Może rossanka tez tak ma. Nie chce się wiązać z kimś bo hajs albo fajna dupa. W ogóle ten tekst z kwiatu pół światu moim zdaniem mógłby aspirować do absolutnie najgłupszej rzeczy, jaką ludzie powtarzają. Chyba, ze o chwastach mowa, to więcej niż pół. Co nie zmienia faktu, ze rossanka gada ze chce, a nie chce w ogóle. Jak 40 letnia kobieta może wybijać sobie z głowy kogoś z kim nie była? Takie akcje to ok były w wieku 13 lat.

Ja mam tak za każdym razem.  Piszę, że miałam jedyny związek po 30, byłam opóźniona.
Tego kwiatu Paslawku  właśnie nie ma pół światu, bo co mi z tego, że ja tych fajnych mezczyzn spotykam, ale oni mają żony. Albo wolni ale nie zainteresowani. Albo wolni ale są jak koledzy.

Piegowata-jak się żeni,co nie wierzę, że tak szybko poszło  .

4,321

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No wiesz, wyrwało mu się. Pewno chłop nie widzi problemu w tym, ze ktos ma żonę/męża itd. To dość popularna postawa na tym forum. Pamiętajcie, byle były cycki, kasa itd. O to w życiu chodzi.

4,322 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 13:40:16)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, różnie bywa. Koleżanki rodzice pobrali się po trzech miesiącach znajomości i do dziś są małżeństwem, chyba dość udanym.
PP z Nową są już ok. pół roku razem.
Zresztą planować ślub, a brać go to nie to samo.

Ale widzę, że chłop funkcjonuje inaczej niż za mojej "kadencji", do roboty się zabrał i tak dalej. I też muszę sobie perswadować, że po prostu jest jak jest.
Okej, przeżyję smile

4,323

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No i Piegowata pewnie nie kasowała każdego wolnego faceta i nie wzdychała za kimś kogo nie zna, nie siedziała na tyłku i nawet - cóż za nonszalancja - pewnie analizowała swoją sytuację i wyciągała wnioski.

4,324 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 11:52:52)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Oj, Widmo,każdy czuje jak czuje, nie ma co wartościować. Całości i pełnego kontekstu nie znamy.
Pomarudziłam wczoraj przyjaciółce przez telefon, bo ja MUSZĘ się wygadać, gdy coś mnie gryzie. Na forum nie zawsze warto, choć bardzo je doceniam i lubię.

4,325

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ross, różnie bywa. Koleżanki rodzice pobrali się po trzech miesiącach znajomości i do dziś są małżeństwem, chyba dość udanym.
Zresztą planować ślub, a brać go to nie to samo.

Ale widzę, że chłop funkcjonuje inaczej niż za mojej "kadencji", do roboty się zabrał i tak dalej. I też muszę sobie perswadować, że po prostu jest jak jest.
Okej, przeżyję smile

Gryzie Cię to, co by było gdyby?
Co do ślubu, to aż tak daleko nie wybiegam w mojej sytuacji big_smile
Z resztą ceremonię nigdy mnie nie interesowały. Nie lubię pompy i zamieszania. Najlepiej skromnie i prosto. Jedynie co to z sukni ślubnej bym nie zrezygnowała. Ale też by była prosta, żadne tam bezy czy sukienki księżniczki.

4,326

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

I offtop, czyli historia zatoczyła koło i w tym temacie powtarza się z 6 raz ten sam schemat.

4,327 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 12:17:50)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja w fantazjach widzę się gdzieś na łące lub leśnej polanie, na bosaka, w białym gieźle i w jakimś zwariowanym wieńcu na głowie.
W rzeczywistości żadne oficjalne potwierdzenia nie są mi potrzebne. A jeśli już, to uroczyście, ale skromnie, bez pokazówy i cudów na kiju. Samo sedno i esencja smile


Gryzie mnie, że nie ja i że może bycie ze mną to była jakaś wielka ściema, że może byłam jedynie z braku laku. Ot pierwsza lepsza, która zaakceptowała, przy której liczył na wygodne popijanie i obijanie się plus dodatkowe atrakcje.
Ale mam też kontrargumenty i przywołuję je na pomoc.
Powtórzę: daję radę, choć nie udaję, że tych podgryzających moli nie ma.
Są, ale w końcu zdechną, już pomału zdychają i nie czuję potrzeby, by to przyspieszać.
Jest jak jest.

4,328

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:

I offtop, czyli historia zatoczyła koło i w tym temacie powtarza się z 6 raz ten sam schemat.

Przecież od lat pisze, że relacje kończą się zanim zaczynają hmm
Zwykle nic, albo kogoś poznaje, ale dawno żonaty, dzieciaty, albo wolny, ale mnie nie interesuje jako mężczyzna, tylko jako kolega,  a raz na ileś lat pojawią się ktoś, dla którego tracę głowę i tyle z tego mam , bo to się dalej nie rozwija. Ale ten ostatni motyw bardzo rzadko się zdarza.

4,329

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:
rossanka napisał/a:
W1dmo napisał/a:

Dobra, pierdu pierdu, a na ilu portalach randkowych ross założyła konta ostatnio?

Na żadnym. Najpierw muszę sobie kogoś z głowy wybić, chwilowo inni mnie nie interesują.


Przeglądając ten temat mam wrażenie, ze na przestrzeni lat kilka razy już tak pisałaś. Znowu uczucie przekazane komuś, kogo nie ma w Twoim życiu i blokada. Czyli żadnej pracy nie wykonasz, ale oczekujesz efektu. Zastanów się nad tym Ty i inni klepiący po plecach. Zaczyna to być denerwujące i ja jako człowiek tolerancyjny, empatyczny i ugodowy zaczynam się wkurzać.

Widmo

mamy te same obserwacje!
Odkąd tu jestem na forum, to Rossanka nie robi NIC, aby kogoś poznać, bo właśnie wybija sobie kogoś z głowy.

Tak jest teraz, tak było rok temu, gdy tu próbowałam coś doradzić i tak było wcześniej ( przeczytałam kiedyś wątek od początku).
Cały czas ta sama wymówka i powtarzający się schemat.

4,330

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
mallwusia napisał/a:
W1dmo napisał/a:
rossanka napisał/a:

Na żadnym. Najpierw muszę sobie kogoś z głowy wybić, chwilowo inni mnie nie interesują.


Przeglądając ten temat mam wrażenie, ze na przestrzeni lat kilka razy już tak pisałaś. Znowu uczucie przekazane komuś, kogo nie ma w Twoim życiu i blokada. Czyli żadnej pracy nie wykonasz, ale oczekujesz efektu. Zastanów się nad tym Ty i inni klepiący po plecach. Zaczyna to być denerwujące i ja jako człowiek tolerancyjny, empatyczny i ugodowy zaczynam się wkurzać.

Widmo

mamy te same obserwacje!
Odkąd tu jestem na forum, to Rossanka nie robi NIC, aby kogoś poznać, bo właśnie wybija sobie kogoś z głowy.

Tak jest teraz, tak było rok temu, gdy tu próbowałam coś doradzić i tak było wcześniej ( przeczytałam kiedyś wątek od początku).
Cały czas ta sama wymówka i powtarzający się schemat.

Normalnie. Nie można przecież wejść w nową relację, skoro się w głowie ma inną osobę.
Przecież na forum nawet są porady, wiele porad, gdzie doradza się zrobić porządek w uczuciach a dopiero pozniej wejść w nowe.

Co do szukania facetów, to faktycznie o długiego już czasu nie ma mnie na żadnym z portali randkowych, jeśli to macie na myśli.

W życiu prywatnym - chodzę na jeden kurs - jest tam jeden fajny facet - żonaty.
Na drugim kursie - żadnego wolnego.
Dwa i trzy lata temu chodziłam jeszcze na inne kursy (mniejsza o to jakie). Na pierwszym u mnie w grupie był bardzo fajny facet - żonaty.
Rok póżniej w innej grupie nikogo nie było interesującego (bo wszyscy za młodzi), natomiast bardzo fajny był prowadzący - żonaty.
Znam kilu fajnych, wolnych, ale to tylko koledzy. Nie wypbrażam sobie z kontaktów fizycznych z nimi. To jest po prostu przyjażn, koleżenstwo a nic więcej.

4,331

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Powiem szczerze, ja gdybym był z 10 lat starszy to bym się z nią umówił z czystej ciekawości by zobaczyć co jest nie tak, ale gdyby mi tak gadać zaczęła to bym chyba ją bil. Oczywiście kwiatkiem, ale jednak. Wydaje się być sympatyczna i raczej dobra osoba, brzydka wyczuwam też nie jest. Niech ktoś coś z nią zrobi w końcu. Halo forumowicze Koło 40tki...

4,332 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-11 12:37:48)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:

Jak 40 letnia kobieta może wybijać sobie z głowy kogoś z kim nie była? Takie akcje to ok były w wieku 13 lat.

Czy porównanie do 13latki ma kogoś zawstydzić? To ma komuś pomóc?
Nie jest jedyna, znałam 40latka, który też tak miał i to jeszcze bardziej (zakochiwał się, dostawał kosza i przenosił się do innego miasta).

4,333 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 12:56:05)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, a może zwyczajnie czasem dłużej trzeba poczekać, aż puzzle zaskoczą smile A w międzyczasie robić swoje i żyć najlepiej, jak się da.
Często odnoszę wrażenie, że zagadka i filozofia życia sprowadza się do maksymy: tylko spokój może nas uratować.
Wiadomo, jak o niego czasem trudno smile

Dość niedawno spotkałam faceta, który mi zaimponował i budził moją sympatię. Nieoczekiwanie zauważyłam, że i z wyglądu jeszcze calkiem-calkiem. Ale był dużo starszym panem (stąd moje zaskoczenie, że jednak zauważyłam w nim to "całkiem-całkiem" i w ogóle faceta), najprawdopodobniej niezainteresowanym mną, na innym etapie życia i z daleka. Przyjęłam fakty do wiadomości i tyle. Miło mi, że miałam dowody zwykłej, ludzkiej sympatii.
W tym sensie, między innymi, interpretuję przyslowie "kwiatu pół światu".
Jest wielu fajnych ludzi, facetów, a że nie wszyscy są dla nas... życie. Normalka.
Wariant, że nie trafię, też moim zdaniem trzeba zaakceptować i nie pozwolę, by on przesądził o jakości mojego życia.
A wariant to nie pewnik.

Widmo, Rossanka jest o.k. tylko dała sobie wmówić, że jest inaczej.
Znam to z autopsji, ale nie wyrażam na ten stan zgody.

4,334

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
aniuu1 napisał/a:
W1dmo napisał/a:

Jak 40 letnia kobieta może wybijać sobie z głowy kogoś z kim nie była? Takie akcje to ok były w wieku 13 lat.

Czy porównanie do 13latki ma kogoś zawstydzić? To ma komuś pomóc?
Nie jest jedyna, znałam 40latka, który też tak miał i to jeszcze bardziej (zakochiwał się, dostawał kosza i przenosił się do innego miasta).

Wybierz sobie cokolwiek. Ja mimo ze ja lubię w życiu nie będę patrzył jak leży i krwawi, a Wy podchodzicie, klepiecie i mówicie ze jest ok. Będę krytykował i udzielał rad próbując wyrwać ją z marazmu, który przeradza się w jakąś schizę.

4,335

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
mallwusia napisał/a:
W1dmo napisał/a:

Przeglądając ten temat mam wrażenie, ze na przestrzeni lat kilka razy już tak pisałaś. Znowu uczucie przekazane komuś, kogo nie ma w Twoim życiu i blokada. Czyli żadnej pracy nie wykonasz, ale oczekujesz efektu. Zastanów się nad tym Ty i inni klepiący po plecach. Zaczyna to być denerwujące i ja jako człowiek tolerancyjny, empatyczny i ugodowy zaczynam się wkurzać.

Widmo

mamy te same obserwacje!
Odkąd tu jestem na forum, to Rossanka nie robi NIC, aby kogoś poznać, bo właśnie wybija sobie kogoś z głowy.

Tak jest teraz, tak było rok temu, gdy tu próbowałam coś doradzić i tak było wcześniej ( przeczytałam kiedyś wątek od początku).
Cały czas ta sama wymówka i powtarzający się schemat.

Normalnie. Nie można przecież wejść w nową relację, skoro się w głowie ma inną osobę.
Przecież na forum nawet są porady, wiele porad, gdzie doradza się zrobić porządek w uczuciach a dopiero pozniej wejść w nowe.

Co do szukania facetów, to faktycznie o długiego już czasu nie ma mnie na żadnym z portali randkowych, jeśli to macie na myśli.

W życiu prywatnym - chodzę na jeden kurs - jest tam jeden fajny facet - żonaty.
Na drugim kursie - żadnego wolnego.
Dwa i trzy lata temu chodziłam jeszcze na inne kursy (mniejsza o to jakie). Na pierwszym u mnie w grupie był bardzo fajny facet - żonaty.
Rok póżniej w innej grupie nikogo nie było interesującego (bo wszyscy za młodzi), natomiast bardzo fajny był prowadzący - żonaty.
Znam kilu fajnych, wolnych, ale to tylko koledzy. Nie wypbrażam sobie z kontaktów fizycznych z nimi. To jest po prostu przyjażn, koleżenstwo a nic więcej.

Rossanko - zacytuję Elę, bo ona już tu wcześniej idealnie podsumowała Twoje "wybijanie sobie z głowy".

Ela210 napisał/a:

wymyślać problemy? smile no jak wymyslać?:) a nie jest problemem dla Ciebie że nie masz bliskiej osoby?

kto mówi o przeszłości?
idz do któregoś z tych samych terapeutów to przeszłość bedzie tylko czasem odwołaniem, nie besziesz tego na nowo mielić.

Rossanko- a jak bardzo zaawansowany był ten związek że musisz go sobie wybijać z głowy?
kobiety miały mężów z dziećmi i nie pławimy się w tym bólu, bo byśmy zwariowały. A ten Pan, czy byłaś z nim aż tak blisko serio? Bo mam wrażenie że to była bardziej szansa na coś- a nie płomienny romans z wyznaniami miłości i obietnicą wspólnego szczęścia, chyba że czegoś nam nie piszesz.
zawiedzione nadzieje to nic do wybijania sobie z głowy. po prostu szybka akceptacja, nie było korzeni by wyrywanie bolało.

Masz nad czym popracować, ale Ty wcale tego nie chcesz.

4,336 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 13:29:41)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja bym tam nie ummiejszała cudzych uczuć tylko dlatego, że znam większe dramaty. Różne są konteksty, ludzkie historie i ludzka wrażliwość. Co dla jednego jest lekką przykrością, dla innego może być dramatem.
Osobiście odnoszę wrażenie, Rossanko, że masz zbyt duże oczekiwania na samym starcie i że każdego faceta już od razu kwalifikujesz pod kątem związku. Stąd tyle bólu i rozczarowania. No i że niepowodzenie zaniża Twoje i tak niezbyt wysokie poczucie własnej wartości.

4,337

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bardzo dużo coś tych przykładów typu żonaty = good, wolny któremu nic nie brakuje = z jakiegoś powodu friendzone.

4,338 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-11 14:01:35)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

ależ ja wierzę, że jest jej przykro i żle. ale nadal twierdzę że to zawiedzione nadzieje, a nie dziura w sercu po związku.
I nie chodzi o wrażliwość, tylko o racjonalne przesłanki. właściwe umiejscowienie tego zdarzenia  pomoże a nie zaszkodzi- tak mi się wydaje.

W1dmo napisał/a:

Bardzo dużo coś tych przykładów typu żonaty = good, wolny któremu nic nie brakuje = z jakiegoś powodu friendzone.

przypadek? chyba nie.  No chyba że Rossanka wie co z nimi nie tak- przeanalizowane ma.

4,339 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 14:18:19)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

ależ ja wierzę, że jest jej przykro i żle. ale nadal twierdzę że to zawiedzione nadzieje, a nie dziura w sercu po związku.
I nie chodzi o wrażliwość, tylko o racjonalne przesłanki. właściwe umiejscowienie tego zdarzenia  pomoże a nie zaszkodzi- tak mi się wydaje.

No, tak, racja.
To w sumie to samo, co napisałam, że czasami trzeba odwołać się do rozumu.

4,340 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-11 14:26:23)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
W1dmo napisał/a:

(Pojawił się post, odpisywałem paslawkowi) No dla ciebie szefie to akurat może i pół światu, ale np ja bym w stała relacje teraz wszedł z jedną poznana kobieta na milion może. Taki to by musiał być okaz. Może rossanka tez tak ma. Nie chce się wiązać z kimś bo hajs albo fajna dupa. W ogóle ten tekst z kwiatu pół światu moim zdaniem mógłby aspirować do absolutnie najgłupszej rzeczy, jaką ludzie powtarzają. Chyba, ze o chwastach mowa, to więcej niż pół. Co nie zmienia faktu, ze rossanka gada ze chce, a nie chce w ogóle. Jak 40 letnia kobieta może wybijać sobie z głowy kogoś z kim nie była? Takie akcje to ok były w wieku 13 lat.


To "tylko" smile kwestia tak zwanych ,preferencji ,wymagań,uprzedzeń ,różnych wstrętów awersji i oczekiwań,fascynacji,projekcji ich w nadzieje lub roszczenia,żądania i co z nimi się dzieje robi jak je traktuje na przyszłość z jakim natężeniem znaczeń ,ale ten temat czyli preferencji ,"referencji" był przerabiany tysiąc razy nawet w tym wątku i po prostu nie chce mi się tego rozwijać,dalej twierdzę że tego kwiatu jest pół światu osób wolnych i potencjalnie zainteresowanych związkiem,cały problem w weryfikacji wymagań ponieważ wiele z nich od razu wzbudza wywołuje uczucia i jakieś emocje a co za tym idzie jakieś myślenie,w teorii i utopijnie każdego można pokochać na drodze staną" przeszkody" w postaci wymagań i preferencji - oczekiwań a to rezonuje zawsze z wolnościami i przekonaniami osobistymi dlatego teoretyczna utopijność jest nierealna do zrealizowania.

Misinx zgoda skutki terapii często przychodzą tak jak napisałeś z opóźnieniem.

4,341 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-11 15:38:57)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Każdy ma jakieś wymagania. Nie zawsze jest to adekwatne do tego co sami oferujemy- brzydkie- handlowe słowo- co nie zmienia faktu że ciężko to przeskoczyć.
więc 9 błogosławieństwo: błogosławieni Ci, którzy potrafią zachwycać się bliżnimi- albowiem nigdy samotni czuć się nie będą.  smile

no jak ktoś wybredny to musi więcej osób poznawać po prostu i więcej pracy przed nim.
siła statystyki zadziała w końcu. No i wyeliminować wszystkie autobojkoty.


Piegowata, a jakaż to dla mnie czy dla Pasławka satysfakcja z Pepkowego wesela ma być? Zaproszeni jesteśmy czy jak? smile
że wesele będzie to wynikało wprost z zaręczyn o których pisałaś, więc ani to szybko, ani zaskakująco.
gdyby do mnie tak były ze wszystkim przybiegał oznajmniejąc, to bym raczej zapytała wprost po co to robi i czy jego obecna kobieta wie o tym że tak tu biega.
I czy w ogóle wie że byliście razem, bo ta informacja narzeczonej należy się jak psu buda- a nie tylko info o znajomej której pomaga.
Żadnej też satysfakcji z Twojej przykrości w związku z tym nie mam, ani zaskoczenia, bo to Ty nie ja czy parę innych osób zaprzeczałaś, że Cię to nie obeszło, że zwykły znajomy jak chce przychodzić to przychodzi a Ciebie to nie obchodzi.
że wiesz lepiej co czujesz.
dla mnie akurat to było hardkorowe i raczej na faceta wywaliłabym złość za takie łażenie, choćby miał pomyśleć że mio zależy- niech pomyśli, to nie ujma.

4,342

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

więc 9 błogosławieństwo: błogosławieni Ci, którzy potrafią zachwycać się bliżnimi- albowiem nigdy samotni czuć się nie będą.  smile

Ładne :-)

4,343 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-11 17:46:31)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Może i nie ujma, ale źle bym się z tym czuła. Upokorzona.
A co do satysfakcji, to może nie do końca trafne słowo, chodziło mi o to, że nie chcę już się tłumaczyć z tego, co czuję, nawet jeśli czuję i robię głupio. Próbowałam tłumaczyć, ale może nie umiem, bo zupełnie nie czułam się zrozumiana. Za to pouczana jak ostatnia kretynka, co było dla mnie bardzo przykre.

Wolałabym już do tego nie wracać.

4,344

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

pominę milczeniem te insynuacje ,ha smile

4,345

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

ależ ja wierzę, że jest jej przykro i żle. ale nadal twierdzę że to zawiedzione nadzieje, a nie dziura w sercu po związku.
I nie chodzi o wrażliwość, tylko o racjonalne przesłanki. właściwe umiejscowienie tego zdarzenia  pomoże a nie zaszkodzi- tak mi się wydaje.

W1dmo napisał/a:

Bardzo dużo coś tych przykładów typu żonaty = good, wolny któremu nic nie brakuje = z jakiegoś powodu friendzone.

przypadek? chyba nie.  No chyba że Rossanka wie co z nimi nie tak- przeanalizowane ma.

To nie była miłość, wiec dziury w sercu nie ma. To bylo bardzo silne zauroczenie, a potem rozczarowanie.

To, że zazwyczaj jak ktoś mi wpadał w oko, był zajęty albo i żonaty, to mnie nie dziwi. Po prostu To byli fajni faceci i po prostu zostali upolowani. Z czasem takich coraz mniej jest.
Ci wolni - tu było tak, że tych było mniej, ale się zdarzali, niestety długo wolni nie pozostawali. Zwykle okazywało się, że sprawa nie idzie do przodu, bo ze mną tylko rozmawiali a działali na innym polu, czego wcześniej nie wiedziałam, dopóki nie okazywało, że zaczęli się z kimś spotykać.

Do mnie z kolei bywali, że lgneli Ci, którzy nigdy mnie nie interesowali, ani na początku, ani w trakcie znajomości, ani po latach nie żałuję, że nie wyszło z nimi. Z resztą wielu ułożyło sobie szybko życie, mają żony,dzieci, wiec spokojnie. wink

Tych pierwszych, zajętych lub jak się okazało niezainteresowanych- ich nie zdarzyłam bardziej poznać, bo do niczego nie dochodziło.

4,346

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
W1dmo napisał/a:

(Pojawił się post, odpisywałem paslawkowi) No dla ciebie szefie to akurat może i pół światu, ale np ja bym w stała relacje teraz wszedł z jedną poznana kobieta na milion może. Taki to by musiał być okaz. Może rossanka tez tak ma. Nie chce się wiązać z kimś bo hajs albo fajna dupa. W ogóle ten tekst z kwiatu pół światu moim zdaniem mógłby aspirować do absolutnie najgłupszej rzeczy, jaką ludzie powtarzają. Chyba, ze o chwastach mowa, to więcej niż pół. Co nie zmienia faktu, ze rossanka gada ze chce, a nie chce w ogóle. Jak 40 letnia kobieta może wybijać sobie z głowy kogoś z kim nie była? Takie akcje to ok były w wieku 13 lat.


To "tylko" smile kwestia tak zwanych ,preferencji ,wymagań,uprzedzeń ,różnych wstrętów awersji i oczekiwań,fascynacji,projekcji ich w nadzieje lub roszczenia,żądania i co z nimi się dzieje robi jak je traktuje na przyszłość z jakim natężeniem znaczeń ,ale ten temat czyli preferencji ,"referencji" był przerabiany tysiąc razy nawet w tym wątku i po prostu nie chce mi się tego rozwijać,dalej twierdzę że tego kwiatu jest pół światu osób wolnych i potencjalnie zainteresowanych związkiem,cały problem w weryfikacji wymagań ponieważ wiele z nich od razu wzbudza wywołuje uczucia i jakieś emocje a co za tym idzie jakieś myślenie,w teorii i utopijnie każdego można pokochać na drodze staną" przeszkody" w postaci wymagań i preferencji - oczekiwań a to rezonuje zawsze z wolnościami i przekonaniami osobistymi dlatego teoretyczna utopijność jest nierealna do zrealizowania.

Misinx zgoda skutki terapii często przychodzą tak jak napisałeś z opóźnieniem.

Przeczytałam o tych preferencjach  i weryfikacji wymagan-do tego etapu nie dochodziło. Już np u Piegowatej było tak, że ogólnie PP - gdyby nie problem alkoholowy, może i byłaby z nim( jak gdybym sobie) ale zadecydowała, wybrała tak jak chciała i czuła. Ja nie miałam takiego wyboru, bo ja nawet z nimi nie byłam w związkach, nie było czego wybierać.

4,347

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
mallwusia napisał/a:
rossanka napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Widmo

mamy te same obserwacje!
Odkąd tu jestem na forum, to Rossanka nie robi NIC, aby kogoś poznać, bo właśnie wybija sobie kogoś z głowy.

Tak jest teraz, tak było rok temu, gdy tu próbowałam coś doradzić i tak było wcześniej ( przeczytałam kiedyś wątek od początku).
Cały czas ta sama wymówka i powtarzający się schemat.

Normalnie. Nie można przecież wejść w nową relację, skoro się w głowie ma inną osobę.
Przecież na forum nawet są porady, wiele porad, gdzie doradza się zrobić porządek w uczuciach a dopiero pozniej wejść w nowe.

Co do szukania facetów, to faktycznie o długiego już czasu nie ma mnie na żadnym z portali randkowych, jeśli to macie na myśli.

W życiu prywatnym - chodzę na jeden kurs - jest tam jeden fajny facet - żonaty.
Na drugim kursie - żadnego wolnego.
Dwa i trzy lata temu chodziłam jeszcze na inne kursy (mniejsza o to jakie). Na pierwszym u mnie w grupie był bardzo fajny facet - żonaty.
Rok póżniej w innej grupie nikogo nie było interesującego (bo wszyscy za młodzi), natomiast bardzo fajny był prowadzący - żonaty.
Znam kilu fajnych, wolnych, ale to tylko koledzy. Nie wypbrażam sobie z kontaktów fizycznych z nimi. To jest po prostu przyjażn, koleżenstwo a nic więcej.

Rossanko - zacytuję Elę, bo ona już tu wcześniej idealnie podsumowała Twoje "wybijanie sobie z głowy".

Ela210 napisał/a:

wymyślać problemy? smile no jak wymyslać?:) a nie jest problemem dla Ciebie że nie masz bliskiej osoby?

kto mówi o przeszłości?
idz do któregoś z tych samych terapeutów to przeszłość bedzie tylko czasem odwołaniem, nie besziesz tego na nowo mielić.

Rossanko- a jak bardzo zaawansowany był ten związek że musisz go sobie wybijać z głowy?
kobiety miały mężów z dziećmi i nie pławimy się w tym bólu, bo byśmy zwariowały. A ten Pan, czy byłaś z nim aż tak blisko serio? Bo mam wrażenie że to była bardziej szansa na coś- a nie płomienny romans z wyznaniami miłości i obietnicą wspólnego szczęścia, chyba że czegoś nam nie piszesz.
zawiedzione nadzieje to nic do wybijania sobie z głowy. po prostu szybka akceptacja, nie było korzeni by wyrywanie bolało.

Masz nad czym popracować, ale Ty wcale tego nie chcesz.

Wiem. Muszę podwyższyć swoje wymagania i przestać zadawać się z facetami, którzy charakterowo  i fizycznie zupełnie mi nie pasują, ale umawiam się tylko dlatego, że są wolni i chcą się spotykać .

4,348

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

"Wiem. Muszę podwyższyć swoje wymagania i przestać zadawać się z facetami, którzy charakterowo  i fizycznie zupełnie mi nie pasują, ale umawiam się tylko dlatego, że są wolni i chcą się spotykać ."
No ale mówiłaś, że to już przeszłość jest, że już nie robisz nic wbrew sobie ;-)

4,349

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
aniuu1 napisał/a:

"Wiem. Muszę podwyższyć swoje wymagania i przestać zadawać się z facetami, którzy charakterowo  i fizycznie zupełnie mi nie pasują, ale umawiam się tylko dlatego, że są wolni i chcą się spotykać ."
No ale mówiłaś, że to już przeszłość jest, że już nie robisz nic wbrew sobie ;-)

Kontynuowałam myśl. Już się tak od dawna nie spotykam.
Wstyd mi trochę za ten wątek.

4,350 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-11 20:02:29)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dokładnie  przecież już się z takimi nie umawiasz.
Po prostu  powinnaś poznawać więcej osób i tyle.
Nie wiem jak duże to miasto ale widocznie musisz wyjść poza nie. A nawet być może poszukać  męża za granicą.
Co do samego sposobu prowadzenia Twoich znajomości to nic w sumie nie wiemy jak to wygląda więc trudno powiedzieć jaki popełniają błąd.  Myślę też że większość kobiet wcale nie wchodzi w znajomości z mężczyznami w których nie widzi nic interesującego więc po co wałkować ten temat.

Wstyd to niewłaściwa emocje jeśli nie ma twojej winy A coś idzie nie tak.
Ale rozumiem że ciężko pisać o niektórych rzeczach. Ja czułam wielki wstyd gdy musiałam powiedzieć w końcu rodzinie co się dzieje w moim małżeństwie.
Tylko że wstyd jest bezużyteczną emocją  najczęściej i blokującą.

4,351 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-12 00:37:37)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

"Wiem. Muszę podwyższyć swoje wymagania i przestać zadawać się z facetami, którzy charakterowo  i fizycznie zupełnie mi nie pasują, ale umawiam się tylko dlatego, że są wolni i chcą się spotykać ."
No ale mówiłaś, że to już przeszłość jest, że już nie robisz nic wbrew sobie ;-)

Kontynuowałam myśl. Już się tak od dawna nie spotykam.
Wstyd mi trochę za ten wątek.

Skoro to są dawne doświadczenia, to czemu o nich kolejny raz piszesz w czasie teraźniejszym, a nawet jako coś co dopiero musisz zmienić? Powiedz sobie "Tak robiłam, ale to był błąd, z którego wyciągnęłam wnioski. Teraz już tak nie robię"

Apropos wstydu, to ostatnio trochę o nim myślę, uświadamiam sobie to uczucie. Ostatnie moje myśli, to że jest on u podstaw moich problemów, a może nawet jedną z głównych przyczyn czemu w mojej rodzinie (pochodzenia) działo i dzieje się źle.
Moje uczucia, które sobie pokolei uświadamiałam to smutek (na wierzchu, emocja, która była akceptowana u mnie przez rodziców) -> złość -> lęk -> wstyd. I ostatnio pojawiła mi się taka myśl, nadzieja, że może gdzieś tam na końcu znajdę radość. Mam taką nadzieję, to byłaby miła niespodzianka.

4,352

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Dokładnie  przecież już się z takimi nie umawiasz.
Po prostu  powinnaś poznawać więcej osób i tyle.
Nie wiem jak duże to miasto ale widocznie musisz wyjść poza nie. A nawet być może poszukać  męża za granicą.
Co do samego sposobu prowadzenia Twoich znajomości to nic w sumie nie wiemy jak to wygląda więc trudno powiedzieć jaki popełniają błąd.  Myślę też że większość kobiet wcale nie wchodzi w znajomości z mężczyznami w których nie widzi nic interesującego więc po co wałkować ten .

Też tego nie wiem. W pewnym momencie się urywa, na samym początku. Mam jednak myśl, że może nic się nie zaczyna, faceci są po prostu mili a ja to biorę za zainteresowanie.  I jest tak miło i sympatycznie, czas mija, a potem okazuje się, że cały czas oni się spotykali z inną, albo właśnie zaczynają, ale z inną.
Innych doświadczeń nie miałam, dlatego spotykałam się z mężczyznami, którzy nic a nic mnie nie interesowali, jedynie jako koledzy, albo i to nie. Kryterium doboru było takie, że w ogóle jakiś chciał się ze mną umawiać, jest singlem, grzeczny, nie przeklina i mówi dzień dobry. Trochę przerysowałam, ale latami myślałam o sobie, że takie dno jak ja nie zasługuje na nic lepszego. I tak zleciało do 30. Po 30 byłam w końcu w związku, a potem już wiecie.
A na portalach sami cwaniaczki, co wprost pisali, że chcieliby pobzykac  albo rzucali wulgarne teksty. Albo grzeczni i mili jak się wydawało do czasu, gdy im nie odmówiłaś spotkania, bo coś Ci jednak w nich nie pasiwalo, wtedy Ci grzeczni i mili nagle stawali się chamscy. Wtedy szły teksty, ze nie powinnam wybrzydzać, że powinnam być wdzięczna, że ktoś się mną interesuje, bo faceci w ich wieku wolą 15 lat młodsze i że z takimi wymaganiami faceta nie znajdę. Na serio tak pisali i to całkiem obcy faceci, z którymi wymieniłam dosłownie parę zdań, a prezentowali się jako mili, grzeczni, których żadna nie chce bo są zbyt mili   ja tam sądzę, że wcale tacy mili nie byli. Miej potem takiego w domu to wyjdzie szydło z worka.

4,353 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-12 13:22:03)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

no jak ktoś wybredny to musi więcej osób poznawać po prostu i więcej pracy przed nim.
siła statystyki zadziała w końcu. No i wyeliminować wszystkie autobojkoty.

To logiczne, ale ja na przykład doszłam do wniosku, że większe straty emocjonalne i energetyczne ponoszę spotykając się częściej i częściej doznając porażek i przykrości. Nie szukam już, choć nie zarzekam się, że nigdy więcej.

Ela210 napisał/a:

Ty nie ja czy parę innych osób zaprzeczałaś, że Cię to nie obeszło, że zwykły znajomy jak chce przychodzić to przychodzi a Ciebie to nie obchodzi.
że wiesz lepiej co czujesz.

Mało już istotne, ale to nie tak, jak piszesz. Po prostu mam zmienne odczucia i nastroje. Jednego dnia nie ruszy mnie i dwudziestu Pepków siedzących mi na nosie, a kiedy indziej byle "gie" wytrąci mnie z równowagi. W moim przekonaniu i odczuciu to zupełnie normalne, a potraktowano mnie jak niespełna rozumu, głupiutkie dziecko.
W takich słabszych momentach przede wszystkim chciałabym usłyszeć słowa wsparcia i zrozumienia, trochę serdeczności - nic więcej. Jasne, że nikt w moich myślach nie czyta i nie można mieć o to pretensji. Niemniej było mi po tamtej pamiętnej wymianie zdań bardzo źle i mam lekcję, że czasem jednak lepiej pogryźć się w samotności, bo ludzie nie zrozumieją, a mnie przejdzie w końcu jak zwykle.

Swoją drogą, Elu, przytoczone przez Ciebie pytania zadałam mu, owszem.
Zwalczać go już mi się nie chce, skoro mi nie robi krzywdy ani szkód (a tego się bałam wtedy, jesienią), a nawet czasami pomaga. Pomimo wszystko zostało mi do niego sporo sympatii i dobrze jest czuć, że to obustronne (choć miewam wątpliwości, jak to ludzie, którzy nie zawsze wierzą w siebie), że jednak jakoś się liczę. A jak mam do wyboru stać w domu nad garami czy dać się porwać na przejażdżkę za miasto, czy pić kawę sama czy w towarzystwie, to chyba jasne, co wolę.
A więcej nic nie będzie, tego jestem pewna. Nie zmienia tego fakt, że sobie czasem nostalgicznie powzdycham.
Ja się już określiłam, jestem uczciwa i mało mnie obchodzi, jak tę kwestię rozwiązał w swoim związku.

4,354

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Piegowata, chyba żałujesz? Może trzeba bylo spróbować?
Z drugiej jednak strony to już przeszłość i nie ma co się zadręczać.
Może jeszcze spotkasz kogoś, kto Ci tak przypasuje( pamiętam jak pisałaś będąc w zwiazku), a nie będzie problemu alkoholowego ( bo rozumiem ,że przez to się posyupalo).

4,355 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-12 11:25:38)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie, Ross, nie warto próbować. Zresztą przecież spróbowałam.
Czasami (podkreślam: czasami) żałuję, ale to nie miałoby sensu. Żyłabym w obawach i niepewności, na emocjonalnej huśtawce. Niech zostanie tak jak jest. Podchodzę na zasadzie: "jesteś to jesteś, a jak cię nie ma, to też niewielki kram (...) ja sobie radę dam".

Gdyby nie picie i tegoż konsekwencje byłabym z nim jak nic. To był mój typ.

Dobrze mówisz: może jeszcze spotkam. Póki się żyje, nic nie jest wykluczone.

Posty [ 4,291 do 4,355 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 65 66 67 68 69 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024