Rossanko, na miłość bezwarunkową nie można liczyć, chyba, że masz psa, to jest jedyna szansa, żeby pewne braki z dzieciństwa nadrobić. A czy to, czego oczekujesz od innych, jesteś w stanie dać ze swojej strony? Czy to coś złego, że miłość stawia warunki? Ty też stawiasz, pisząc, że facet musi Ci się podobać, więc nie różnisz się tym od innych ludzi. Możesz albo to zaakceptować i mimo wszystko spróbować kogoś znaleźć, albo żyć w pojedynkę, o ile naprawdę jesteś na to gotowa, a chyba jednak nie jesteś.
O ile nie masz 3 nóg i nie jesteś cyklopem, to właśnie w Twoim zachowaniu musi być coś, co sprawia, że w tej sferze Ci nie idzie. A czy przed potencjalnym facetem odkrywasz się trochę bardziej niż przed użytkownikami tego forum? Jesteś całkiem zadowolona z tego, że tak mało o Tobie wiemy, mam nadzieję, że w realnym świecie masz inne podejście wobec potencjalnych kandydatów.
Jak długo trwała Twoja druga terapia? Ta pierwsza, jeśli dobrze zrozumiałam, trwała rok. Przez taki okres czasu można co najwyżej rozejrzeć się pobieżnie, mieć jakieś pojęcie, co z naszej przeszłości ma na nas wpływ. Niczego nie zmienisz w parę lat, co było kształtowane przez lat 30 lub więcej.
Czarno-białe widzenie świata (wszystko albo nic, związek może być tylko idealny lub nie może go być wcale) kształtuje się w dzieciństwie i wynika z relacji z rodzicami, z tego, jak ich postrzegamy mimo tego, jak nas traktują. Nie ma znaczenia, czy się będziesz do kogoś dostosowywać, czy nie. Osoby, których rozwój emocjonalny nie mógł przebiegać w bezpiecznych, przyjaznych warunkach, nie będą potrafiły widzieć w drugim człowieku dobrych i złych cech, zawsze będą je oddzielały. Z jednej strony będą idealizować, z drugiej, za każde drobne przewinienie, będą odsuwać się od niej.
Jeśli facet będzie chciał odejść, to zrobi to bez względu na to, jak bardzo będziesz starała się mu przypodobać lub jak bardzo nie będziesz się z nim zgadzać. Nie trzeba do tego żadnego powodu, po prostu się znudzi lub poczuje powiew świeżości ze strony kogoś innego. Nie zatrzymasz nikogo przy sobie nadmierną uległością.