Syl napisał/a:rossanka napisał/a:Ostatnio doszłam do wniosku, że jak na razie to ja sobie dam spokój z tymi związkami. Mam w życiu i na codzień co innego do roboty. Możliwe też, że nie jestem w stanie zbudować relacji.
Dajesz sobie spokój ze związkami, bo ich nie chcesz? Czy jest to raczej na zasadzie stłumienia tej potrzeby?
Dobre pytanie.
Potrzebe mężczyzny, osoby obok czuje.
Na chwilę obecną muszę się "wyleczyć" z ostatniej historii, bo póki co to jestem zamknięta.
W jakiś sposób chwilowo dobrze jest jak jest, ale jeśli miałabykm dożyć późnej starości, to nie chciałabym żyć 50 lat sama 
Wiecie co mnie martwi, jakoś nigdy , jako dziecko nawet, nie tryskałam optymizmem, ale starałam się w miare upływu czasu panować nad tym i staram się nie narzekac. W zasadzie narzekam tylko na sprawy związkowe i na zdrowie. W normalnym życiu nie narzekam jakoś namiętnie, nawet pocieszam innych, czy staram się dostrzegać pozytywy.
Tu, na forum w zasadzie piszę o tych2 rzeczach, dlatego to wygląda jak wygląda, że siedzę całymi dniami i się zamartwiam (chociaż szczerze, to martwi mnie ciągle moja nerwica). Nie piszę tu przecież ani gdzie pracuję, ani co robię, ani jak spędzam wolny czas, nie wiecie co będę robiła dziś wieczorem na przykład (nowe hobby : D), nie wiecie jakie mam koleżanki i tak dalej.
Wracając do rzeczy - wiecie co mnie martwi, ze ja chyba z roku na rok gorzknieje - o zgrozo - i robię sie tak typowa skwaszona stereotypowa stara panna
I wiecie, czego się boję, ze to się będzie pogłębiać przez lata i kolejne doświadczenia - każde kolejne, 0 jak taostatnuia znajomość- zciąga mnie w dół i jakby one, te wszystkie kosze jakie dostaje się sumują.
Syl- co do związków to akurat wiem jedno, ze wole być sama, niż z kimś na siłe "bo to dobry chłopak jest" - nie ma mowy.