Ten wątek wciąga mnie jak magnes. Albo jak bagno raczej. Przestanę tu pisać i skasuje konto, jak ułożę sobie życie . Póki co nie .
Myślałam o terapii znowu i lekach
Ale:
1. Nie wiem, czy jest sens, po lekach jest lepiej one pomagają, ale dopóki je biorę, potem objawy wracają
2 . to terapi mam mieszane uczucia, myślę, że sama mam sobie poradzić i znaleźć siłę, a nie ciągle chodzić o pomoc . U psychologa "leczyłam sie" z przerwami z 6 lat. Kawał czasu, efekty widać jakie są
3. Nie wiem za bardzo co robić, najgorsze są poranki, nie chce mi się wstawać z łóżka, jak wstanę, to potem jakoś leci.
4 myślałam, czy mam depresję, ale nie pasuje mi to, że cieszą mnie rzeczy, jakie do tej pory robiłam, a wymyślam jeszcze niwe, które też mnie cieszą
5. Z drugiej strony uważam, że jestem nic nie warta i zalujezm, że istnieje, ale jednocześnie boje się śmierci
6. Przyszłość widzę czarno, że umrę, zachoruje,zawsze będę sama albo z kimś z braku laku, nieszczęśliwa.
7. Martwię się, że nie umiem odgadnąć intencji mężczyzn, nie rozróżniam zainteresowania od uprzejmości
8. Mam od 4 miesiecy permanentnego doła, nie mam siły, nie wiem po co żyje, ale jednocześnie jak pisałam, cieszą mnie niektóre rzeczy, więc chyba to nie jest depresja.
9. Męczą mnie ludzie najlepiej czuje się sama. Ale to też nie do końca.
10. Może jestem jakaś niedokończona, niewarta, uszkodzona dlatego odczuwam to co odczuwam.
Ogólnie problem bycia niewartą mam od dzieciństwa.
Nie wiem co zrobić by się podnieść. Pracowałam nad tym na terapii, ale nigdy tego nie poczułam. Poczucia wartości nie podwyższyły mi ani kolejne studia, ani nabycie kolejnych umiejętności, ani niezależność finansowa, ani inwestycja w swój wygląd, stroje, ćwiczenia fuzyczne, ani praca nad asertywnością, ani nowe znajomości, oraz zrobienie porządku w starych. Mecze się sama że sobą.
Czytam poradniki, szukam w sieci wiadomości o poczuciu wartości i nic.
Najczęściej czytam o tym by pomagać innym, skupić się na innych. Tylko problem jest taki, że to skupianie się na innych spowodowało pogłębienie nerwicy. Na terapii uczyłam się,aby właśnie dbać o siebie i nie zapominać o sobie, a nie wiecznie dbać o innych i nie zauważać swoich potrzeb.
Z resztą bardzo lubię skupiać się na sobie, nigdy tego nie robiłam, w dzieciństwie, nastoletnich czasach i do 30li, zwykle to ważniejsi byli rodzice, koleżanki, xylam tak, jak życzyła sobie rodzina. Studiowałam co oni chcieli, wyglądałam jak oni chcieli, robiłam rzeczy jakie oni chcieli, ja chyba wtedy nie istniałam.Na szczęście to już minęło. Tylko teraz znowu jest źle. Niwien czemu skąd ten stan.
4,096 2021-05-04 10:49:20
4,097 2021-05-04 11:13:43
Co do leków psychiatrycznych, ja wiem, że muszę je brać do końca życia. Każdego potencjalnie zainteresowanego mną faceta zaraz na początku informuję o fakcie leczenia, bez ogródek. Eliminuję jednostki, które by tego nie zaakceptowały na samym początku, zanim sama się zaangażuję.
4,098 2021-05-04 11:27:58
Co do leków psychiatrycznych, ja wiem, że muszę je brać do końca życia. Każdego potencjalnie zainteresowanego mną faceta zaraz na początku informuję o fakcie leczenia, bez ogródek. Eliminuję jednostki, które by tego nie zaakceptowały na samym początku, zanim sama się zaangażuję.
Leko mogę brać, nie będę wtedy miała objawów i tak czarnych myśli, tylko czuje ze nie będę wtedy sobą.
4,099 2021-05-04 11:35:03 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-05-04 11:39:50)
A skąd wiesz? leki psychiatryczne nie zmieniają osobowości, może teraz nie jesteś sobą?
Ja myślałam, że nie umiem sie już wzruszać, bo przestałam płakac na reklamie oliwki Johnson's Baby i czekoladek Merci, a jednak zdarza się, że czasem sie wzruszę do łez, jak ostatnio w niedziele, kiedy na mszy pierwszokomunijnej usłyszałam piesni kościelne znane mi z dzieciństwa.
P.S. Zresztą, z tego co piszesz, z tego jaka jestes bez leków, też nie jestes zadowolona, więc może warto je brać dla siebie?
4,100 2021-05-04 11:45:57
Moja teściowa brała leki i to nie na nerwicę ale schizofrenię przez całe życie gdy ją znałam i funkcjonowała normalnie jako pogodna osoba. Miałyśmy swoje nieporozumienia ale to nie miało związku z jej lekami na pewno.
W nerwicy właśnie całe problemy biorą się ze zbytniej koncentracji na sobie, a to dbanie niby o innych to tak naprawdę wcale nie troska o nich, tylko troska o swój ( sorry Rossanko) pieprzony wizerunek w oczach innych, co nadal jest egocentryczne. Jakby inni ludzie nie ciekawili Ciebie jako oni, a tylko to, jak Ty będziesz się przy nich czuła, jakby byli lustrem tylko.
masz do popracowania, myśle że moze otrzaskanie się w grupowej terapii dobrze by Ci zrobiło.
I jak najbardziej warto się wspomóc lekami jak masz stany depresyjne.
4,101 2021-05-04 11:46:29
A skąd wiesz? leki psychiatryczne nie zmieniają osobowości, może teraz nie jesteś sobą?
Ja myślałam, że nie umiem sie już wzruszać, bo przestałam płakac na reklamie oliwki Johnson's Baby i czekoladek Merci, a jednak zdarza się, że czasem sie wzruszę do łez, jak ostatnio w niedziele, kiedy na mszy pierwszokomunijnej usłyszałam piesni kościelne znane mi z dzieciństwa.
Wiem, bo je brałam. Normalnie martwię się wieloma rzeczami. Na lekach mogliby mi zabić siekierą rodzinę, uronilabym łzę i tyle. Byłoby mi smutno ale nic ponad to. Nie czułabym się sobą. Nie czułabym też że jestem dnem , nic nie warta I nie zasługuje na milosc, a ja się tak czuje od dziecka, dlatego piszę, że nie czułabym się sobą, pewnie dziwnie to brzmi.
Kiedy biorę leki, dziwię się np, jak mogłam pisać I czuć się, jak opisuję w tym wątku. Przecież życie to nie tylko związki z resztą związki przychodzą i odchodzą, czasem nie są na zawsze i to nie koniec świata. Po lekach myślę, a nawet nie myślę, czy jestem coś warta czy nie, po prostu żyje. Ale to nie jest moje normalne myślenie . W normalnym myśleniu nie cierpię siebie i chce zniknąć. Zawsze tak miałam, pamiętam jak stawałam przed lustrem i ciągnęłam się za policzki , aż bolało i mówiłam, że to brzydka dziewczynka. Ile miałam lat, może ze 4? Dla mnie raki stan jakkolwiek przerażająco brzmi, jest normalny bo zawsze się tak czułam. Jak biorę leki jest fajnie, ale to jak takie wakacje, wiesz, że się kiedyś skończą.
Myślałam bardziej o terapii, tylko teraz martwię się, że ile będę chodzić do tych terapeutów, powinnam sama na to wpaść jak sobie pomoc.
Najbardziej póki co to sport mi pomaga, więc ćwiczę, ale nie są to jakieś wyczynowe ćwiczenia, ot tak, aby się poruszać, rozluźnić i wzmocnić .
Obecnie nie wiem za bardzo co robić. A coś musE zrobić, bo tak dalej nie che aby bylom
4,102 2021-05-04 11:50:43
Jezus powiedziałby: rozdaj swój majątek i pójdz za mną... moze powinnaś zrobić coś jednak dla innych- coś z siebie dać a nie tak tkwić.
a moze powinnaś pracę zmienic na taką która da Ci więcej życiowej satysfakcji po prostu.
leki to są różne, trzeba chyba włąsciwe dobrać?
4,103 2021-05-04 11:56:51
Moja teściowa brała leki i to nie na nerwicę ale schizofrenię przez całe życie gdy ją znałam i funkcjonowała normalnie jako pogodna osoba. Miałyśmy swoje nieporozumienia ale to nie miało związku z jej lekami na pewno.
W nerwicy właśnie całe problemy biorą się ze zbytniej koncentracji na sobie, a to dbanie niby o innych to tak naprawdę wcale nie troska o nich, tylko troska o swój ( sorry Rossanko) pieprzony wizerunek w oczach innych, co nadal jest egocentryczne. Jakby inni ludzie nie ciekawili Ciebie jako oni, a tylko to, jak Ty będziesz się przy nich czuła, jakby byli lustrem tylko.
masz do popracowania, myśle że moze otrzaskanie się w grupowej terapii dobrze by Ci zrobiło.
I jak najbardziej warto się wspomóc lekami jak masz stany depresyjne.
Czy możliwe, że mam stany depresyjne od zawsze, czy może mam taki charakter? Co innego jakbym nagle miala takie mulyslenie jako dorosła. A co innego, jak pamiętam to od zawsze. Byłam bardzo smutnym dzieckiem.
Inni ludzie mnie ciekawią, skąd pomysł, że nie? A że się muszę przy nich dobrze czuć, to przecież normalne. Nie będę utrzymywać kontaktów z kimś przy kim zle się czuje.
Leki-mam jeszcze stary zapas, jedna tabletka dziennie i po tygodniu widzielibyście już zmianę w moim pisaniu, nie bywam czesto tak smutna, nie tworzę tak pokręconych teorii damsko męskich ( bywa, że czasem siebie czytam w chwilach otrzeźwienia i dziwię się jakie głupoty tu wypisywałam o sobie o relacjach). Tylko,że po lekach do końca to nie jestem ja. Całe życie muszę się dostosowywać i nie być sobą. A co jeśli prawdziwa ja to właśnie taką widzącą przyszłość w czarnych barwach i tak dalej?
4,104 2021-05-04 11:58:53
Witki mi opadły, chcesz byc nieszczęsliwa, bo to wtedy prawdziwa Ty? Skoro sobie życzysz, ja nie umiem Ci pomoc i żaden terapeuta Ci nie pomoże. W życiu niestety trochę trzeba się przestać wysoko przejmować innymi, ja jak się przejmowałam, to inni mieli pretensje do mnie, dlaczego to roibię, a na koniec wylądowałam w stanie wegetatywnym w wariatkowie, więc wybór należy do Ciebie.
4,105 2021-05-04 12:00:42
Jezus powiedziałby: rozdaj swój majątek i pójdz za mną... moze powinnaś zrobić coś jednak dla innych- coś z siebie dać a nie tak tkwić.
a moze powinnaś pracę zmienic na taką która da Ci więcej życiowej satysfakcji po prostu.
leki to są różne, trzeba chyba włąsciwe dobrać?
O nie. Prace to akurat lubię, to jedyne co mi w życiu wyszło, nie chce jej zmieniać, bo lubię to co robię.
Robić coś dla innych-nie, ja właśnie po latach w końcu robię coś dla siebie i odżylam odkąd mieszkam sama.
Ela, po każdych lekach tak miałam, zexrzeczy które mnie przerażały czy smucily przestawały mieć znaczenie , bylam tez pozytywnie nastawiona i miałam więcej energii. Ale denerwujace było to, że wiedziałam że to nie jestem prawdziwa ja tylko ja po lekach taka pozytywna i optymistyczna.
4,106 2021-05-04 12:01:58
Witki mi opadły, chcesz byc nieszczęsliwa, bo to wtedy prawdziwa Ty? Skoro sobie życzysz, ja nie umiem Ci pomoc i żaden terapeuta Ci nie pomoże. W życiu niestety trochę trzeba się przestać wysoko przejmować innymi, ja jak się przejmowałam, to inni mieli pretensje do mnie, dlaczego to roibię, a na koniec wylądowałam w stanie wegetatywnym w wariatkowie, więc wybór należy do Ciebie.
Tak czuje, że właśnie nieszczęśliwa to prawdziwa ja a taka radosna po lekach to nie.
4,107 2021-05-04 12:29:53
Symbi napisał/a:Witki mi opadły, chcesz byc nieszczęsliwa, bo to wtedy prawdziwa Ty? Skoro sobie życzysz, ja nie umiem Ci pomoc i żaden terapeuta Ci nie pomoże. W życiu niestety trochę trzeba się przestać wysoko przejmować innymi, ja jak się przejmowałam, to inni mieli pretensje do mnie, dlaczego to roibię, a na koniec wylądowałam w stanie wegetatywnym w wariatkowie, więc wybór należy do Ciebie.
Tak czuje, że właśnie nieszczęśliwa to prawdziwa ja a taka radosna po lekach to nie.
I dlatego terapia Ci kij da, bo Ty po prostu nie chcesz niczego zmieniac.
4,108 2021-05-04 12:36:26 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-05-04 12:39:16)
rossanka napisał/a:Symbi napisał/a:Witki mi opadły, chcesz byc nieszczęsliwa, bo to wtedy prawdziwa Ty? Skoro sobie życzysz, ja nie umiem Ci pomoc i żaden terapeuta Ci nie pomoże. W życiu niestety trochę trzeba się przestać wysoko przejmować innymi, ja jak się przejmowałam, to inni mieli pretensje do mnie, dlaczego to roibię, a na koniec wylądowałam w stanie wegetatywnym w wariatkowie, więc wybór należy do Ciebie.
Tak czuje, że właśnie nieszczęśliwa to prawdziwa ja a taka radosna po lekach to nie.
I dlatego terapia Ci kij da, bo Ty po prostu nie chcesz niczego zmieniac.
Wiem ,że mi nic nie da i nie dala. Nawet Krejzolka kiedyś napisała tu coś podobnego. Myślałam, że ulozylam sobie wiele rzeczy, ale widać nic mi to całe terapeutyzownie nie dało.
Loka-ja chce być wreszcie sobą, bo przez lata słyszałam bądź taka albo taka. A n?moze prawdziwa ja to właśnie taka niezbyt wesoła i z nerwicą? Jak słyszę, że nie chce niczego zmieniać to dla mnie to brzmi jak- zmień się, bo takiej Cię nie akceptujemy.
Pod exa musiałam w pewnym momencie grać, robic i być taka jak on chce, inaczej mógłby mnie zostawić. Z rodzicami to samo-musialas się zachowywać jak chcieli i być taka, zmieniać się jak oni chcieli inaczej zabierali ci miłość.
W końcu chce być sobą, a jak jestem sobą to słyszę, idź na terapię i bierz leki:(
Z resztą póki co nikogo nie krzywdzę, nie mam dzieci, męża, nie mieszkam z rodzicami.
4,109 2021-05-04 12:53:56
Lady Loka napisał/a:rossanka napisał/a:Tak czuje, że właśnie nieszczęśliwa to prawdziwa ja a taka radosna po lekach to nie.
I dlatego terapia Ci kij da, bo Ty po prostu nie chcesz niczego zmieniac.
Wiem ,że mi nic nie da i nie dala. Nawet Krejzolka kiedyś napisała tu coś podobnego. Myślałam, że ulozylam sobie wiele rzeczy, ale widać nic mi to całe terapeutyzownie nie dało.
Loka-ja chce być wreszcie sobą, bo przez lata słyszałam bądź taka albo taka. A n?moze prawdziwa ja to właśnie taka niezbyt wesoła i z nerwicą? Jak słyszę, że nie chce niczego zmieniać to dla mnie to brzmi jak- zmień się, bo takiej Cię nie akceptujemy.
Pod exa musiałam w pewnym momencie grać, robic i być taka jak on chce, inaczej mógłby mnie zostawić. Z rodzicami to samo-musialas się zachowywać jak chcieli i być taka, zmieniać się jak oni chcieli inaczej zabierali ci miłość.
W końcu chce być sobą, a jak jestem sobą to słyszę, idź na terapię i bierz leki:(
Z resztą póki co nikogo nie krzywdzę, nie mam dzieci, męża, nie mieszkam z rodzicami.
W terapii generalnie nie chodzi o to, zeby wprowadzac jakies diametralne zmiany.
Jezeli dobrze Ci jest z tym, jaka jestes teraz, to tego nie zmieniaj. Tylko wtedy nie narzekaj, ze ktos Cie nie akceptuje. Nikt z nas nie jest zupa pomidorowa, zeby wszyscy nas lubili i akceptowali.
Kwestia Twoich rodzicow jest do przepracowania i tak naprawde za kazdym razem jak ten temat poruszasz na forum to widac, jak bardzo to jeszcze w Tobie siedzi i jak bardzo to wplywa na to, jaka jestes.
Kwestia tez tego, ze czlowiek, ktory siebie akceptuje nie przychodzi na forum i nie pisze, ze ma ochote przestac istniec.
Ale jak zawsze, Twoja wola, Twoj wybor, Twoje zycie.
4,110 2021-05-04 13:11:11
rossanka napisał/a:Lady Loka napisał/a:I dlatego terapia Ci kij da, bo Ty po prostu nie chcesz niczego zmieniac.
Wiem ,że mi nic nie da i nie dala. Nawet Krejzolka kiedyś napisała tu coś podobnego. Myślałam, że ulozylam sobie wiele rzeczy, ale widać nic mi to całe terapeutyzownie nie dało.
Loka-ja chce być wreszcie sobą, bo przez lata słyszałam bądź taka albo taka. A n?moze prawdziwa ja to właśnie taka niezbyt wesoła i z nerwicą? Jak słyszę, że nie chce niczego zmieniać to dla mnie to brzmi jak- zmień się, bo takiej Cię nie akceptujemy.
Pod exa musiałam w pewnym momencie grać, robic i być taka jak on chce, inaczej mógłby mnie zostawić. Z rodzicami to samo-musialas się zachowywać jak chcieli i być taka, zmieniać się jak oni chcieli inaczej zabierali ci miłość.
W końcu chce być sobą, a jak jestem sobą to słyszę, idź na terapię i bierz leki:(
Z resztą póki co nikogo nie krzywdzę, nie mam dzieci, męża, nie mieszkam z rodzicami.W terapii generalnie nie chodzi o to, zeby wprowadzac jakies diametralne zmiany.
Jezeli dobrze Ci jest z tym, jaka jestes teraz, to tego nie zmieniaj. Tylko wtedy nie narzekaj, ze ktos Cie nie akceptuje. Nikt z nas nie jest zupa pomidorowa, zeby wszyscy nas lubili i akceptowali.Kwestia Twoich rodzicow jest do przepracowania i tak naprawde za kazdym razem jak ten temat poruszasz na forum to widac, jak bardzo to jeszcze w Tobie siedzi i jak bardzo to wplywa na to, jaka jestes.
Kwestia tez tego, ze czlowiek, ktory siebie akceptuje nie przychodzi na forum i nie pisze, ze ma ochote przestac istniec.
Ale jak zawsze, Twoja wola, Twoj wybor, Twoje zycie.
Czyli wygląda na to, że mam rację, muszę się zmienić aby dana osoba mnie zaakceptowała. Jak w domu. Czemu nie mogę być sobą , mieć swoje wady i zalety, aby być zaakceptowana przez konkretną osobę?
A z rodzicami przepracowałam, tylko jestem zła . Złość przejść mi nie chce, choć bywają momenty, że już nie ma to dla mnie znaczenia ta przeszłość. Tylko gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że w związku jest tak samo, że musisz sobie zasłużyć Terapeuta mówiła, że to błędne myślenie, które przenoszę na relacje z facetami. Rozumowo się z nią zgadzam, ale tego nie czuje i jak kogoś poznaje i ten ktoś mi się podoba, to z automatu, zanim się zorientuje chce się mu przypodobać i potakiwać. ( chociaż akurat w ostatniej relacji to miałam swoje zdanie, o dziwo, ale koniec końców i tak nie wyszło.
Rozumowo rozumiem wielexrzeczy i mechanizmów, ale ich nie czuje. To mnie trapi.
4,111 2021-05-04 13:24:18
Lady Loka napisał/a:rossanka napisał/a:Wiem ,że mi nic nie da i nie dala. Nawet Krejzolka kiedyś napisała tu coś podobnego. Myślałam, że ulozylam sobie wiele rzeczy, ale widać nic mi to całe terapeutyzownie nie dało.
Loka-ja chce być wreszcie sobą, bo przez lata słyszałam bądź taka albo taka. A n?moze prawdziwa ja to właśnie taka niezbyt wesoła i z nerwicą? Jak słyszę, że nie chce niczego zmieniać to dla mnie to brzmi jak- zmień się, bo takiej Cię nie akceptujemy.
Pod exa musiałam w pewnym momencie grać, robic i być taka jak on chce, inaczej mógłby mnie zostawić. Z rodzicami to samo-musialas się zachowywać jak chcieli i być taka, zmieniać się jak oni chcieli inaczej zabierali ci miłość.
W końcu chce być sobą, a jak jestem sobą to słyszę, idź na terapię i bierz leki:(
Z resztą póki co nikogo nie krzywdzę, nie mam dzieci, męża, nie mieszkam z rodzicami.W terapii generalnie nie chodzi o to, zeby wprowadzac jakies diametralne zmiany.
Jezeli dobrze Ci jest z tym, jaka jestes teraz, to tego nie zmieniaj. Tylko wtedy nie narzekaj, ze ktos Cie nie akceptuje. Nikt z nas nie jest zupa pomidorowa, zeby wszyscy nas lubili i akceptowali.Kwestia Twoich rodzicow jest do przepracowania i tak naprawde za kazdym razem jak ten temat poruszasz na forum to widac, jak bardzo to jeszcze w Tobie siedzi i jak bardzo to wplywa na to, jaka jestes.
Kwestia tez tego, ze czlowiek, ktory siebie akceptuje nie przychodzi na forum i nie pisze, ze ma ochote przestac istniec.
Ale jak zawsze, Twoja wola, Twoj wybor, Twoje zycie.Czyli wygląda na to, że mam rację, muszę się zmienić aby dana osoba mnie zaakceptowała. Jak w domu. Czemu nie mogę być sobą , mieć swoje wady i zalety, aby być zaakceptowana przez konkretną osobę?
Nic takiego nie napisalam, Rossanko. Moze zmienisz sie na tyle, ze nauczysz sie albo czyrac ze zrozumieniem, albo przestaniesz dopasowywac wypowiedzi innych tak, zeby Tobie pasowaly?
4,112 2021-05-04 13:28:00
Jezeli dobrze Ci jest z tym, jaka jestes teraz, to tego nie zmieniaj. Tylko wtedy nie narzekaj, ze ktos Cie nie akceptuje. Nikt z nas nie jest zupa pomidorowa, zeby wszyscy nas lubili i akceptowali.
ie.
Tutaj tak to odebrałam.
4,113 2021-05-04 13:29:00 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-04 13:41:09)
Lady Loka napisał/a:rossanka napisał/a:Tak czuje, że właśnie nieszczęśliwa to prawdziwa ja a taka radosna po lekach to nie.
I dlatego terapia Ci kij da, bo Ty po prostu nie chcesz niczego zmieniac.
Wiem ,że mi nic nie da i nie dala. Nawet Krejzolka kiedyś napisała tu coś podobnego. Myślałam, że ulozylam sobie wiele rzeczy, ale widać nic mi to całe terapeutyzownie nie dało.
Loka-ja chce być wreszcie sobą, bo przez lata słyszałam bądź taka albo taka. A n?moze prawdziwa ja to właśnie taka niezbyt wesoła i z nerwicą? Jak słyszę, że nie chce niczego zmieniać to dla mnie to brzmi jak- zmień się, bo takiej Cię nie akceptujemy.
Pod exa musiałam w pewnym momencie grać, robic i być taka jak on chce, inaczej mógłby mnie zostawić. Z rodzicami to samo-musialas się zachowywać jak chcieli i być taka, zmieniać się jak oni chcieli inaczej zabierali ci miłość.
W końcu chce być sobą, a jak jestem sobą to słyszę, idź na terapię i bierz leki:(
Z resztą póki co nikogo nie krzywdzę, nie mam dzieci, męża, nie mieszkam z rodzicami.
kurczę, zaczyna mi to przypominać 1 romans mojego męża z Panią co miała bardzo ciężkie dzieciństwoi, stany depresyjne i mocno narzekała na świat i mój mąż stwierdził, że przy niej może być sobą wreszcie, bo trzeba przyznać że na każda życiową zmianę potrafił strasznie czarnowidzić nad bzdurami wręcz, na to moje reakcje były w pioerwszych latach pocieszania, w kolejnych polemiki, aż w końcu się na to wyłączałam bo takich batalii nie dało się wygrać i włączałam dopiero jak przestawał
No i stwierdził że przy tej Pani jest sobą, bo moze marudzić.
Może to jest pomysł dla Ciebie i bez sarkazmu to piszę- dobrać się z kimś podobnym?
Może serio powinnaś poszukać swojego smerfa marudy co Cię zrozumie bo będzie tak samo miał?
4,114 2021-05-04 13:43:35
rossanka napisał/a:Lady Loka napisał/a:I dlatego terapia Ci kij da, bo Ty po prostu nie chcesz niczego zmieniac.
Wiem ,że mi nic nie da i nie dala. Nawet Krejzolka kiedyś napisała tu coś podobnego. Myślałam, że ulozylam sobie wiele rzeczy, ale widać nic mi to całe terapeutyzownie nie dało.
Loka-ja chce być wreszcie sobą, bo przez lata słyszałam bądź taka albo taka. A n?moze prawdziwa ja to właśnie taka niezbyt wesoła i z nerwicą? Jak słyszę, że nie chce niczego zmieniać to dla mnie to brzmi jak- zmień się, bo takiej Cię nie akceptujemy.
Pod exa musiałam w pewnym momencie grać, robic i być taka jak on chce, inaczej mógłby mnie zostawić. Z rodzicami to samo-musialas się zachowywać jak chcieli i być taka, zmieniać się jak oni chcieli inaczej zabierali ci miłość.
W końcu chce być sobą, a jak jestem sobą to słyszę, idź na terapię i bierz leki:(
Z resztą póki co nikogo nie krzywdzę, nie mam dzieci, męża, nie mieszkam z rodzicami.kurczę, zaczyna mi to przypominać 1 romans mojego męża z Panią co miała bardzo ciężkie dzieciństwoi, stany depresyjne i mocno narzekała na świat i mój mąż stwierdził, że przy niej może być sobą wreszcie, bo trzeba przyznać że na każda życiową zmianę potrafił strasznie czarnowidzić nad bzdurami wręcz, na to moje reakcje były w pioerwszych latach pocieszania, w kolejnych polemiki, aż w końcu się na to wyłączałam bo takich batalii nie dało się wygrać i włączałam dopiero jak przestawał
No i stwierdził że przy tej Pani jest sobą, bo moze marudzić.
Może to jest pomysł dla Ciebie i bez sarkazmu to piszę- dobrać się z kimś podobnym?
Tak wiem że to bez sarkazmu i
Pamiętam ten wpis, choć całości Twojej historii nie czytałam ale to o ex mężu mi utkwiło, bo pisałaś o jego terapii i jakiś sprawach z przeszłości i coś, że on w końcu chciał być sobą, dobrze to pamiętam, utkwiło mi i wiesz cosobie pomyślałam, że to moja męska wersja , rozumiałam o co mu chodziło.( tzn chodzi mi tylko o ten aspekt, że chce być sobą, bo nie znam Go nie wiem jak się zachowywał na innych płaszczyznach zycua). Zainteresował mnie tam problem terapii itd.
Trochę to było straszne, bo z tego co piszesz, to zachowywał się jak ja, jak pisze w tym aspekcie jakby to była moja męska wersja.
Pisałaś, jak się mogłaś z nim porozumieć, nie mogłaś tego zrobić. Na tamtą chwilę.
4,115 2021-05-04 13:50:25
Lady Loka napisał/a:Jezeli dobrze Ci jest z tym, jaka jestes teraz, to tego nie zmieniaj. Tylko wtedy nie narzekaj, ze ktos Cie nie akceptuje. Nikt z nas nie jest zupa pomidorowa, zeby wszyscy nas lubili i akceptowali.
ie.Tutaj tak to odebrałam.
Rossanko, mozesz sie zmieniac jak chcesz i jak nie chcesz, ale nigdy nie bedzie tak, ze WSZYSCY beda Cie nagle akceptowac. O to mi chodzilo. Jezeli jest Ci dobrze takiej, jaka jestes, to po prostu zaakceptuj to wreszcie zamiast narzekac na to, ze niektorzy ludzie Cie nie zaakceptuja.
Tobie sie wydaje, ze jak bedziesz bez charakteru i zawsze sie zgadzac, to ludzie Cie beda akceptowac, a tak nie jest. To tak nie dziala. W swojej terapii albo jakims samorozwoju powinnas dojsc do takiego etapu, ze bedzie Ci po prostu dyndac to, czy ktos Cie akceptuje czy nie.
4,116 2021-05-04 14:55:17
rzecz w tym, że widocznie miał taką potrzebę by narzekać, a ja w sumie jestem na przeciwnym biegunie i u mnie szklanka najczęściej jest do połowy pełna.
a jednocześnie zależało mu na mojej akceptacji więc wiele z tych pragnień narzekania pewnie wytłumiał.
więc sie jakby nie harmonizowaliśmy
weż Rossanka przejdż w myślach róznych znajomych Panów i zobacz czy nie ma takich bardziej pesymistycznych.
Moze wbrew pozorom taka para wcale nie ciągnie się na dno, tylko jak sobie ponarzekają razem w atmosferze marudzenia to im ulży a nikt się krzywo nie patrzy?
A jak ciagnie Cie do ludzi z przeciwnego bieguna, to moze należy popracować nad tym, by zasuważyć tę ich "akceptację bez entuzjazmu" na to marudzenie i nie szukać dziury w całym?
bo ja to seriop zaakceptowałam i na to nie marudziłam, a i tak to było za mało by maż poczuł się dobrze.
takie 2 ścieżki widzę.
4,117 2021-05-04 16:10:57 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-04 16:24:34)
Normalnie martwię się wieloma rzeczami. Na lekach mogliby mi zabić siekierą rodzinę, uronilabym łzę i tyle. Byłoby mi smutno ale nic ponad to. Nie czułabym się sobą. Nie czułabym też że jestem dnem , nic nie warta I nie zasługuje na milosc, a ja się tak czuje od dziecka, dlatego piszę, że nie czułabym się sobą, pewnie dziwnie to brzmi.
Kiedy biorę leki, dziwię się np, jak mogłam pisać I czuć się, jak opisuję w tym wątku. Przecież życie to nie tylko związki z resztą związki przychodzą i odchodzą, czasem nie są na zawsze i to nie koniec świata. Po lekach myślę, a nawet nie myślę, czy jestem coś warta czy nie, po prostu żyje. Ale to nie jest moje normalne myślenie . W normalnym myśleniu nie cierpię siebie i chce zniknąć. Zawsze tak miałam, pamiętam jak stawałam przed lustrem i ciągnęłam się za policzki , aż bolało i mówiłam, że to brzydka dziewczynka. Ile miałam lat, może ze 4? Dla mnie raki stan jakkolwiek przerażająco brzmi, jest normalny bo zawsze się tak czułam.
Tu jest problem. Za bardzo utożsamiłaś się z tym byciem gorszym. To jest coś co znasz, przywiązałaś się do tego i uważasz za takie twoje. Uważasz, że jest to jakaś "esencja" Ciebie. Więc mimo, że niby chcesz to zmienić, to podświadomie podważasz cel zmiany. Podświadomie nie chcesz tego zmienić.
Ja miałam trochę podobnie z byciem smutną od okresu nastoletniego. Jak się później zastanowiłam, to uważałam, że to jest coś specjalnego. Nie wiem jak to wytłumaczyć.
"A z rodzicami przepracowałam, tylko jestem zła . Złość przejść mi nie chce, choć bywają momenty, że już nie ma to dla mnie znaczenia ta przeszłość. "
Myślę, że trzeba czasu, żeby złość przeszła. Tylko dobrze sobie ją chyba właśnie uświadomić na terapii i przeżyć. Ja raz poszłam na warsztaty bioenergetyczne Loewena (nie pamiętam jak to się dokładnie nazywa) które były o złości, to po tych warsztatach uświadomiłam sobie jak mam wielką złość na swoją matkę, o której nie wiedziałam. Po prostu moja matka zawsze robiła z siebie ofiarę, plus nie dawałam sobie nigdy przyzwolenia na złość. To rozpoczęło bardzo długi okres gdzie tą złość na nią przeżywałam. Chodziłam na terapię i jeszcze jak ją przerwałam to nie byłam na etapie by wybaczyć rodzicom. Ale wydaje mi się, że zbliżam się do tego momentu wybaczenia.
Rossanka zazdroszczę Ci, że tak lubisz pracę. To na prawdę jest wiele według mnie. Czym się zajmujesz?
4,118 2021-05-04 20:23:55 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2021-05-04 21:07:13)
Ross, czy jak pisałaś tutaj jakieś 4.5 - 5 lat temu to brałaś w tym czasie antydepresanty?
A nie możesz sobie powiedzieć, że te nieszczęśliwe Dziecko, które siebie tak bardzo nie lubiało to nie byłaś/jesteś prawdziwa Rossanka?
Musisz zrozumieć, że to Dziecko było chore i po prostu musi się wyleczyć.
I jak się wyleczy to wtedy będzie prawdziwa Ross.
Lekarstwa wynaleziono, żeby leczyły( nie skupiajmy się na negatywnych skutkach) i jeżeli na swoim przykładzie widzisz, że antydepresanty Ci pomagały to czemu zamiast się z tego cieszyć wmawiasz sobie, że po lekach nie jesteś sobą?
Zrozum, gdybyś nie była chora to to Dziecko nie ciągnęło by siebie za policzek i nie mówiło takich rzeczy do siebie.
Zdrowe Dziecko może i pociągnęło by się za policzek, ale tylko i wyłącznie, żeby sprawdzić czy to boli i jak śmiesznie wygląda.
Masz przykład Symbi, jak zachorowała to zrozumiała to i po prostu zaczęła się leczyć i tyle.
Brała i w dalszym ciągu bierze antydepresanty.
I pomimo, że nie przepadamy za sobą to jednak muszę przyznać, że wykonała kawał świetnej roboty i zawalczyła o siebie czego niestety nie mogę napisać o Tobie.
Pomimo, że nie znam historii Symbi to w kilku wątkach coś tam pisała o sobie i jestem pod wielkim wrażeniem tego co osiągnęła.
Dam takie porównanie, możliwe, że nietrafione:
Symbi nie użala się na forum, ale realnie sobie pomaga.
Ty niestety ciągle się tutaj użalasz, ale moim zdaniem nie pomagasz sobie.
Wydaję mi się, że Ty wręcz uwielbiasz "taplać" się w swoim nieszczęściu.
Sama siebie niszczysz.
Jeszcze bym może zrozumiała niechęci do antydepresantów, gdyby Cię otępiały, ale sama piszesz, że One Ci pomagały.
I jeszcze jedno: jakbyś naprawdę akceptowała siebie taką jaką wydaje Ci się, że jesteś, to nie byłabyś tyle lat na tym tym forum i nie pisała ciągle tego samego.
Sorki za ciągłą edycję: ale siła wyższa.
Pewnie to nic nie będzie dla Ciebie znaczyło, ale tak sobie teraz Ciebie czytam i kurczę nie mogę uwierzyć, że to jest ta sama Rossanka z którą pięć lat temu tak zajebiście się pisało.
No ja się pytam, gdzie jest tamta Ross?
A także, która Rossanka to ta prawdziwa Rossanka?
4,119 2021-05-04 20:56:51
Być może Aniu i też ma dobry trop i jest w Tobie złość którą musi się wydobyć i to nie spokoju szukasz.
A terapeuci to różni są. Jedni mniej utalentowani inni bardziej. Może jednak warto.
4,120 2021-05-05 08:24:46
Kreojzolka, ja nie biorę antydepresantów. Na coś innego choruję.
4,121 2021-05-05 10:35:09 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2021-05-05 10:37:25)
Kreojzolka, ja nie biorę antydepresantów. Na coś innego choruję.
A to przepraszam.
Nie znam się na tych lekach.
Wiem, że nie masz nerwicy.
Ogólnie chodziło mi, że Ty bierzesz leki i będziesz je brała do końca życia i się z tym pogodziłaś.
Że u Ciebie jest poprawa.
Ross pomimo, że wie, iż leki Jej pomagają nie chce ich brać.
Takie to dziecinne.
Jeszcze raz napiszę, jeżeli Ross czułaby się po lekach otumaniona, źle to serio nie dziwiłabym się, że je odstawiła, ale Ona sama napisała, że Jej pomagają.
Więc pytam, gdzie tu logika?
4,122 2021-05-05 12:01:59
Ale te leki ogłupiają i tłumią emocje. Będzie bardziej byle jaka po tym... Szczególnie, że tak naprawdę jedynym problemem jest tu brak księcia, który ma wszystko i jest mistrzem podrywu, ale sam nie wymaga niczego. Po lekturze X stron tego tematu to widać... Tu nie ma nawet próby poznania kogoś normalnego i zagłębienia się w relacje.
4,123 2021-05-05 12:43:24 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-05 12:53:53)
Rossanka, a Ty uważasz, że twoi rodzice są narcystyczni? Jest taka babka, która prowadzi kanał na you tube "Wilczycą być" i ona właśnie mówi o tym temacie.
Z filmiku na temat narcystycznej matki: "wyparta złość może spowodować depresję oraz inne choroby psychosomatyczne". Ona też mówi o potrzebie wyrzucenia z siebie emocji związanych z dzieciństwem i nauczeniu się wyrażania emocji.
Może te nagrania dadzą inne spojrzenie, które pozwoli oddzielić się mentalnie od tego myślenia, że jesteś sobą kiedy czujesz się gorsza.
4,124 2021-05-05 14:15:27
Strasznie się, Rossanko przywiązałaś do tej swojej "gorszości".
Nieobce jest mi to uczucie, ale jednak przeciwstawiam mu się i szukam argumentów na rzecz swojej wartości.
4,125 2021-05-06 09:53:05
Dzięki za wpisy, ten temat traktuje jako wygadanie się. Czasem jak ktoś coś mądrego napisze, biorę to do siebie, choć o tym nie pisze. Ogólnie nie pisze tu wiele o sobie, jedynie o swoich związkowych przemyśleniach i nerwicy. O diagnozę nie pytam, zle na mnie działa diagnozowanie przez internet, bo w sumie się nie znamy, na oczy widziały mnie tu że 2, 3 osoby. Jest mi ciężko, ale chce znalezc sama swoją siłę.
Dla niektórych to jest nic napisanie w klawiaturę, jestem przecież jednym z nicków na forum. A te wpisy mają duży ładunek emocjonalny. Potem je przeżywam, a nie powinnam.
Muszę popracować jeszcze nad sposobem radzenia sobie ze stresem.
Leki są dobre, ale nie mogę ciągle brać leków, muszę sama coś w końcu zrobić. To tak, jakby bolał miesien-mozna wziąć tabletkę i po sprawie a można poćwiczyć samemu, porozciągać go, zrobić sobie ciepły prysznic i z czasem bol ustanie, bo już nie będzie jego źródła
To są moje wnioski, nie tłumaczę się.
Acha co do związków, to wygląda jak wygląda bo ten temat założyłam tylko na ten temat.
Chociaż z resztą każdy może napisać co chce, przecież nie zabronię.
Z resztą pisze tu może z 5 procent tego co się dzieje.;)
4,126 2021-05-06 10:16:40
Aniuu- nie mogę napisać o pracy, bo chce zostać anonimową, to nie jest zbyt popularne zajecie;)
Piegowata-tak ta "gorszosc" w sumie nie mam powodu by się tak czuć może to stare schematy myślowe. Obiektywnie to nic mi nie brakuje.
Ela- nie to też nie chodzi o narzekanie, musiałabyś mnie poznać prywatnie , tu jest za dużo pisania, w życiu to ja tak nie narzekam( a przynajmniej mam taką nadzieje).
Symbi- mam podobnie jak Symbi z tymi osiągnięciami, też wykonałam kawal dobrej roboty. Ale przecież nie będę wszystkiego pisać na forum.
Zwiazki i mój stan- póki co to nie tobie nikomu krzywdy, ani dzieciom, ani partnerowi, więc jestem czysta, nie wiem skąd ten bulwers u niektórych. Robię ile w mojej mocy.
Psychiatra i terapeuta twierdzą, że te moje stany to część jest predysponowana genetycznie, na to nie mam wpływu. Część wynika z dziecinstwa-na to też już nie mam wpływu.
Na chwilę obecną mam umieć walczyć że stresem, źle na mnie działa kumulacja, nie wychodzi to od razu, ale się kumuluje i wybucha. Muszę też zmienić podejście do niektórych spraw i sposob ich widzenia.
Ktoś pisał u lekach, każde dają skutki uboczne tylko trzeba je dobrać takie, że by te skutki były jak najmniejsze. Byli psychiatrzy czy psychologowie , wszystko opierało się na tym, że dla mnie leki są tylko doraźne, problem muszę sama sobie z nim poradzić. Leki mi nie pomogą, bo wraz z ich odstawieniem wszystko wróci.
Nie tłumaczę się tym postem jedynie co to zbieram myśli.
4,127 2021-05-06 10:21:41
Rossanko
ja bym pomyślała nad terapią behawioralno - poznawczą. Pomocna jest w nerwicy. To ok. 10 - 20 spotkań, nie ciągnie się jej latami jak analitycznej.
Z tego, co piszesz, wynika, iż pewne kwestie ciągną się za Tobą i cały czas się kręcisz w kółko. Czas sobie pomóc.
4,128 2021-05-06 10:34:50
Rossanko
ja bym pomyślała nad terapią behawioralno - poznawczą. Pomocna jest w nerwicy. To ok. 10 - 20 spotkań, nie ciągnie się jej latami jak analitycznej.
Z tego, co piszesz, wynika, iż pewne kwestie ciągną się za Tobą i cały czas się kręcisz w kółko. Czas sobie pomóc.
Na czym ona polega?
Kręcę się w kółko, bo na mojej terapii właściwie zaczekam dochodzić do sedna, a potem przydział godzin mi się skończył.
Ja bym popracowała, tylko chce iść dalej. Jakoś uważam z doświadczenia, że grzebanie w dzieciństwie mi nie służy. Mogę 5 lat w nim grzebać i nic to nie da prócz tego że czuję się gorzej. Może to nie dla mnie system terapii, a może po prostu powinnam zostawić przeszłość i skupić się na tym co jest teraz.
Myślę, że może tu trzeba innej metody. Na mnie np zupełnie nie działały wizualizacje, afirmacje, stanie przed lustrem czy pracę z wewnętrznym dzieckiem. Pomagało mi natomiast pracowanie nad bierzacymi sprawami oraz zmiana schematu myślenia, nie wybieganie myślami w przyszłość i nie zakładanie czarnych scenariuszy, do czego mam sklonnosc-tu widziałam znaczną poprawę. Podobnie jak w odpuszczaniu sobie, robieniu błędów. A także w sytuacji, gdy "pomartwie się jak będzie potrzeba, teraz nic się nie dzieje, więc nie ma co gdybac" -w tym ostatnim przypadku odczuwałam chyba największą ulgę i praktycznie zero objawów nerwicowych.
4,129 2021-05-06 10:40:20
Rossanko
poczytaj o CBT. Myślę, że to metoda dla Ciebie ♥️
4,130 2021-05-06 10:50:36
Rossanko
poczytaj o CBT. Myślę, że to metoda dla Ciebie ♥️
To by mogło być to . O to mi chodzi.
4,131 2021-05-06 11:04:11
Rossanko
poczytaj o CBT. Myślę, że to metoda dla Ciebie ♥️
CBT? Ojjj jakoś dziwnie się ten skrót kojarzy. Hmm, tez tak macie?
Znacie ludzi, którym terapia tak naprawdę ultra pomogła? Ja bym sobie darował, szkoda kasy. Lenistwo zwalczyć i przemyśleć to co się w tym temacie działo, zastanowić się nad sobą, a nie tylko panikować i użalać się.
4,132 2021-05-06 14:49:39 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2021-05-06 14:56:53)
mallwusia napisał/a:Rossanko
poczytaj o CBT. Myślę, że to metoda dla Ciebie ♥️
CBT? Ojjj jakoś dziwnie się ten skrót kojarzy. Hmm, tez tak macie?
Znacie ludzi, którym terapia tak naprawdę ultra pomogła? Ja bym sobie darował, szkoda kasy. Lenistwo zwalczyć i przemyśleć to co się w tym temacie działo, zastanowić się nad sobą, a nie tylko panikować i użalać się.
Przez takie osoby jak Ty ludzie wstydzą się mówić ze sa chorzy ,że chodzą na terapię ze biorą leki. Zaciskają zęby a potem kończą w szpitalu w ciężkim stanie ale kończą zycie, tacy są "wygodni". Przeżyłeś to Widmo? Miales zaburzenia psychicznej albo wręcz chorobę psychiczna? Nie ? To najpierw załóż cudze buty a dopiero potem wypowiadaj się jak się w nich chodzi.
Ja jestem po terapii i przyjmuje leki. Wypraszam sobie ogłupienie itp. Nie jestem też an leniwa ani użalająca się. Poprostu nerwica tak bardzo dala mi w kosc ze przestałam spać, miałam ataki paniki , kołatanie serca i inne fizyczne objawy które czyniły życie koszamrnie trudnym. Terapia pomogła mi na psyche a leki na ciało. Skończyła się bezsennosc, panika kołatania serca i dziwne bole. Okresowe napiecie i różne stresy wciąż są obecne ale dzięki terapii i lekom nie paraliżują mojego funkcjonowania. Jestem w pełni swiadoma tego co czuję i co myślę, żaden przyćpany, nieświadomy cyborg. Jeśli ktoś się tak czuje po lekach to znaczy ze mial/ ma je zle dobrane. Ja mam akurat dobrze. Pracuje, staram się o adopcje i jestem sobą, tylko nie rozdygotana i polprzytomną. Taki "efekt uboczny" bardzo mi pasuje. Co do postawy Rossanki to szkoda słów.Ona widocznie musi czuć bol i doła zeby być sobą. Tylko skoro jest sobą to po co ten wątek. Ktoś kto żyje w zgodzie ze sobą powinien być szczęśliwy a jeśli nie jest to chyba nie jest jednak do końca sobą. Ale widocznie "werteryzm" jest dla niektórych stylem życia.
4,133 2021-05-06 15:10:24 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-05-06 15:11:14)
A mnie terapia kiedyś bardzo pomogła, poszerzyła, pogłębiła wiedzę, świadomość i zwyczajnie ukazała mi sprawy z nieznanego wcześniej punktu widzenia.
Można latami nad sobą pracować, a zwyczajnie nie wpaść na to, co mogą nam ukazać inni.
Terapia pozwala uporać się z problemami bez niepotrzebnego błądzenia i szarpania się przez całe dekady.
Dziś wieczorem mam spotkanie online z terapeutką i oczekuję go z ogromną ciekawością.
4,134 2021-05-06 15:56:01
sama napisałaś, że nie możesz być sobą, i udajesz kogoś wesołego czy coś w tym stylu- a to musi być męczące. Uwierz że wielu mężczyzn nie jest optymistami. Dlaczego nie tam szukać zrozumienia?
4,135 2021-05-06 16:17:48 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-06 16:28:02)
mallwusia napisał/a:Rossanko
poczytaj o CBT. Myślę, że to metoda dla Ciebie ♥️
CBT? Ojjj jakoś dziwnie się ten skrót kojarzy. Hmm, tez tak macie?
Znacie ludzi, którym terapia tak naprawdę ultra pomogła? Ja bym sobie darował, szkoda kasy. Lenistwo zwalczyć i przemyśleć to co się w tym temacie działo, zastanowić się nad sobą, a nie tylko panikować i użalać się.
Tak liczę w pamięci i powiem Ci W1dmo, że znam osobiście kilkaset osób w Polsce i w Europie z różnymi problemami - nie tylko dotyczącymi uzależnień,ale też nerwic i depresji ,którym terapia naprawdę pomogła i pomaga tak że dają sobie radę świetnie w życiu,co prawda nie żyje z tymi osobami na co dzień,ale to bez znaczenia niektóre osoby znam świetnie i bardzo długo zażyle i poufale,niektóre mniej .
Sam byłem pacjentem ,a przez bez mała 30 lat uzbierało się tych znajomości w dodatku mieszkam w sporym mieście,mam ten komfort, przywilej obserwować ludzi przez całe lata moge się z nimi spotykać,rozmawiać z nimi i wymienić doświadczeniami ,z ludźmi ,którzy też naprawdę mieli najprawdziwsze ogromne problemy i to nie byle jakie.
Więc Swoje durne "teoryjki" wsadź se w buty i weź się w garść.
4,136 2021-05-08 09:49:03
W1dmo napisał/a:mallwusia napisał/a:Rossanko
poczytaj o CBT. Myślę, że to metoda dla Ciebie ♥️
CBT? Ojjj jakoś dziwnie się ten skrót kojarzy. Hmm, tez tak macie?
Znacie ludzi, którym terapia tak naprawdę ultra pomogła? Ja bym sobie darował, szkoda kasy. Lenistwo zwalczyć i przemyśleć to co się w tym temacie działo, zastanowić się nad sobą, a nie tylko panikować i użalać się.
Tak liczę w pamięci i powiem Ci W1dmo, że znam osobiście kilkaset osób w Polsce i w Europie z różnymi problemami - nie tylko dotyczącymi uzależnień,ale też nerwic i depresji ,którym terapia naprawdę pomogła i pomaga tak że dają sobie radę świetnie w życiu,co prawda nie żyje z tymi osobami na co dzień,ale to bez znaczenia niektóre osoby znam świetnie i bardzo długo zażyle i poufale,niektóre mniej .
Sam byłem pacjentem ,a przez bez mała 30 lat uzbierało się tych znajomości w dodatku mieszkam w sporym mieście,mam ten komfort, przywilej obserwować ludzi przez całe lata moge się z nimi spotykać,rozmawiać z nimi i wymienić doświadczeniami ,z ludźmi ,którzy też naprawdę mieli najprawdziwsze ogromne problemy i to nie byle jakie.
Więc Swoje durne "teoryjki" wsadź se w buty i weź się w garść.
Są różne osoby. Dużo zdrowych nie rozumie zaburzeń psychicznych. Moja ( byla) koleżanka na przykład bardz o lekceważąco mówiła i chorych psychicznie . Dla niej chory na raka, czy na woreczek żółciowy to był faktycznie chory Deoresja, nerwica-to dla niej nie były choroby. Bałam się jej przyznać, że też to mam w obawie, że mnie wyśmieje.
Ogólnie mam problem z tym, że nie mam dystansu do siebie i nie przepadam za tym gdy ludzie się ze mnie śmieją. Jestem przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu. Jednak nikogo tym nie krzywdzę.
4,137 2021-05-08 13:29:10
Rossanka trafiłam wczoraj na nagranie dotyczące toksycznego wstydu. Może znajdziesz coś w tym dla siebie, wydaje mi się, że może Cię dotyczyć (ten temat, że masz poczucie wyniesione z dzieciństwa, że jesteś gorsza).
Mnie dotyczy, więc będę się przyglądać temu tematowi dokładniej.
4,138 2021-05-08 14:02:16
Rossanka trafiłam wczoraj na nagranie dotyczące toksycznego wstydu. Może znajdziesz coś w tym dla siebie, wydaje mi się, że może Cię dotyczyć (ten temat, że masz poczucie wyniesione z dzieciństwa, że jesteś gorsza).
Mnie dotyczy, więc będę się przyglądać temu tematowi dokładniej.
Możesz, podesłać linka? Może już to widziałam?
Ja sobie chyba dam na jakiś czas spokój że związkami. Ostatnia relacja, choć skończyła się zanim zaczęła, nadszarpnęła mi nerwy. Starałam się nie mieć oczekiwań i miałam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku, bo rozgrywało się powoli jak to w starszym wieku powinno być, a koniec końców chyba popełniłam ten błąd, że zwykła uprzejmość wzięłam za zainteresowanie. Alextez nie potrafilam podejść do tej znajomości na luzie i seks potraktować sportowo, bez uczuć. Trochę się już zdążyłam zaangażować a dla tej osoby uczucia dla seksu nie były konieczne. Sugerował, bym też wyłączyła uczucie, ale tak nie potrafiłam.
Na razie więc chce odpocząć.
I na drugi raz będę uważać. A na jakieś spotkania na siłę, albo znowu do zmuszania się do kontaktów z mężczyznami, z którymi nie chce mieć nic wspólnego, albo z takimi, to których czuje jedynie koleżeństwo - nie mam zamiaru się do tego zmuszać. Nie macie pojęcia jak to jest trudno pozwalać ma dotyk osobie, której nie chcecie dotykać, ale musicie się zmuszać, bo przecież jest miły, grzeczny i nie wolno wybrzydzać, bo książęta nie istnieją.
4,139 2021-05-08 15:56:10
aniuu1 napisał/a:Rossanka trafiłam wczoraj na nagranie dotyczące toksycznego wstydu. Może znajdziesz coś w tym dla siebie, wydaje mi się, że może Cię dotyczyć (ten temat, że masz poczucie wyniesione z dzieciństwa, że jesteś gorsza).
Mnie dotyczy, więc będę się przyglądać temu tematowi dokładniej.Możesz, podesłać linka? Może już to widziałam?
Ja sobie chyba dam na jakiś czas spokój że związkami. Ostatnia relacja, choć skończyła się zanim zaczęła, nadszarpnęła mi nerwy. Starałam się nie mieć oczekiwań i miałam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku, bo rozgrywało się powoli jak to w starszym wieku powinno być, a koniec końców chyba popełniłam ten błąd, że zwykła uprzejmość wzięłam za zainteresowanie. Alextez nie potrafilam podejść do tej znajomości na luzie i seks potraktować sportowo, bez uczuć. Trochę się już zdążyłam zaangażować a dla tej osoby uczucia dla seksu nie były konieczne. Sugerował, bym też wyłączyła uczucie, ale tak nie potrafiłam.
Na razie więc chce odpocząć.
I na drugi raz będę uważać. A na jakieś spotkania na siłę, albo znowu do zmuszania się do kontaktów z mężczyznami, z którymi nie chce mieć nic wspólnego, albo z takimi, to których czuje jedynie koleżeństwo - nie mam zamiaru się do tego zmuszać. Nie macie pojęcia jak to jest trudno pozwalać ma dotyk osobie, której nie chcecie dotykać, ale musicie się zmuszać, bo przecież jest miły, grzeczny i nie wolno wybrzydzać, bo książęta nie istnieją.
Że co? Dlaczego się zmuszasz do tego czego nie chcesz ? Jak ktoś jest miły i grzeczny to może Cie z tego powodu, że tak powiem 'zmacać' bo nie można wybrzydzać?
4,140 2021-05-08 17:55:44
rossanka napisał/a:aniuu1 napisał/a:Rossanka trafiłam wczoraj na nagranie dotyczące toksycznego wstydu. Może znajdziesz coś w tym dla siebie, wydaje mi się, że może Cię dotyczyć (ten temat, że masz poczucie wyniesione z dzieciństwa, że jesteś gorsza).
Mnie dotyczy, więc będę się przyglądać temu tematowi dokładniej.Możesz, podesłać linka? Może już to widziałam?
Ja sobie chyba dam na jakiś czas spokój że związkami. Ostatnia relacja, choć skończyła się zanim zaczęła, nadszarpnęła mi nerwy. Starałam się nie mieć oczekiwań i miałam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku, bo rozgrywało się powoli jak to w starszym wieku powinno być, a koniec końców chyba popełniłam ten błąd, że zwykła uprzejmość wzięłam za zainteresowanie. Alextez nie potrafilam podejść do tej znajomości na luzie i seks potraktować sportowo, bez uczuć. Trochę się już zdążyłam zaangażować a dla tej osoby uczucia dla seksu nie były konieczne. Sugerował, bym też wyłączyła uczucie, ale tak nie potrafiłam.
Na razie więc chce odpocząć.
I na drugi raz będę uważać. A na jakieś spotkania na siłę, albo znowu do zmuszania się do kontaktów z mężczyznami, z którymi nie chce mieć nic wspólnego, albo z takimi, to których czuje jedynie koleżeństwo - nie mam zamiaru się do tego zmuszać. Nie macie pojęcia jak to jest trudno pozwalać ma dotyk osobie, której nie chcecie dotykać, ale musicie się zmuszać, bo przecież jest miły, grzeczny i nie wolno wybrzydzać, bo książęta nie istnieją.Że co? Dlaczego się zmuszasz do tego czego nie chcesz ? Jak ktoś jest miły i grzeczny to może Cie z tego powodu, że tak powiem 'zmacać' bo nie można wybrzydzać?
Nie chciałam wyjść na niegrzeczna i niedotykalską. Stare czasy. Nie powinnam się z nimi wogole umawiać bo tak naprawdę umawiałam się z nimi aby nie wybrzydzać, w myśl, że " Ty rosssnka na księcia czekasz, nikt Ci się nie podoba". A ponieważ dostawałam kosza od tych co mu się podobali, to myślałam, że powinnam umawiać się z tymi, którym ja się podobam. Innej opcji nie ma.
4,141 2021-05-08 18:13:31
Ostatnio doszłam do wniosku, że jak na razie to ja sobie dam spokój z tymi związkami. Mam w życiu i na codzień co innego do roboty. Możliwe też, że nie jestem w stanie zbudować relacji.
4,142 2021-05-08 18:16:10 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-08 18:20:56)
Mam w dużej mierze podobnie. Na ten moment nie mam ochoty dawać szansy żadnym internetowym znajomościom. Godzę się z tym, że może zawsze będę sama. Chcę przynajmniej mieć fajne życie jako singielka. Skończyłam niedawno 40 lat.
Toksyczny wstyd - nie mam jednago linku. Wpadlam na ten temat na kanale "Wilczycą być", ale przesłuchuję to co na ten temat jeszcze znajduję na youtube.
4,143 2021-05-08 18:37:22
Pytanie jakich deklaracji oczekiwałaś po tak krótkiej znajomości? I czy ma to sens: dac się dotykać mężczyźnie na którego dotyk ma się alergię bo jest szansa na pierścionek
I uważać za obrazę dotyk tego który fascynuje ale wprost mówi że niczego nie obiecuje..
4,144 2021-05-08 19:32:07
Pytanie jakich deklaracji oczekiwałaś po tak krótkiej znajomości? I czy ma to sens: dac się dotykać mężczyźnie na którego dotyk ma się alergię bo jest szansa na pierścionek
I uważać za obrazę dotyk tego który fascynuje ale wprost mówi że niczego nie obiecuje..
Nie oczekiwałam żadnej deklaracji, ale miałam nadzieję, że tym razem coś ruszy do przodu, to nie musi być zaraz narzeczeństwo czy małżeństwo przecież, chciałam poznać ta osobę bliżej, nawet jakby się miało rozpaść za parę miesięcy, bo okazałoby się, że jednak do siebie nie pasujemy, czy mam o nim błędne wyobrażenie i wzajemnie. niestety skończyło się jak pisze zanim na dobre zaczęło.
Czy ma sens dawać się dotykac mężczyźnie, na którego dotyk ma się alergie-nie ma to żadnego sensu, ale-myslalam wtedy (i również na forach się czyta wypowiedzi mężczyzn, że kobiety czekają na ideały, nie zauważają i nie dają szansy tym normalnym i zwyczajnym) i i dawałam szanse nowym znajomościom, ale to był błąd ( w znaczeniu, że to było takie na sile).
A o obrazie nic nie pisałam, czemu wywnioskowałaś, że jestem obrażona? Mam tylko i wyłącznie do siebie pretensje, on akurat nie zrobił nic złego, wprost się w końcu określił.
Umiem przyjmować kosze, co prawda przeżywam później, ale przecież nie mogę mieć pretensji do ludzi, którzy nie chcą mnie za partnerkę, widać szukają czegoś innego.
Aniuu-znam ten kanał, ale tak średnio go lubię . Bardziej do mnie przemawia Selfmastery. Jest też parę innych. Od pewnego czasu jednak staram się czasem tylko już oglądać coś o tematyce psychologicznej, bardziej żyć jak umiem, jakąś wiedzę przecież już mam. W pewnym momencie zauważyłam, że ta pogoń za samorozwojem i rozwijaniem samego siebie poszła już za daleko, oglądałam i czytałam niemal wyłącznie rzeczy tego typu. A tak nie można na dłuższą metę.
Staram się osiągnąć jakiś balans, aby w końcu żyć a nie nieustannie się ulepszać. To chore.
Wracając do myśli przewodniej tego tematu, związków, nie myślałam, że to kiedykolwiek napisze, ale nie chce mi się już gonić za związkiem. Nie mówię, że kiedyś bym nie chciała, ale na chwile obecna nie gonię.
4,145 2021-05-08 20:00:12
Ja akurat mam uczulenie na tę babkę od selfmastery ;-) Bardziej na to jak mówi niż co mówi. Nie mówię, że jakoś wyjątkowo polecam tę wilczycę, zaglądałam tam ostatnio bo wyświetla mi się na fejsie. Temat mnie zainteresował, choć bardziej interesuje mnie jakie wskazówki znajdę co do rozwiązywania takich problemów i czy będę w stanie coś z tym zrobić. Ja też dawkuję sobie takie treści, w dużej ilości mnie nużą.
4,146 2021-05-08 20:05:12
Ja akurat mam uczulenie na tę babkę od selfmastery ;-) Bardziej na to jak mówi niż co mówi. Nie mówię, że jakoś wyjątkowo polecam tę wilczycę, zaglądałam tam ostatnio bo wyświetla mi się na fejsie. Temat mnie zainteresował, choć bardziej interesuje mnie jakie wskazówki znajdę co do rozwiązywania takich problemów i czy będę w stanie coś z tym zrobić. Ja też dawkuję sobie takie treści, w dużej ilości mnie nużą.
Czyli każdy znajduje coś dla siebie.
Dobrze to ujęłaś, że sobie dawkujesz, właśnie to samo miałam na myśli.
Lubię czasem oglądać głupoty, np poranki z USA jak znani sportowcy wcielają się w rolę zwykłych ludzi
4,147 2021-05-08 21:09:05 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-08 21:10:15)
pewno się to koleżankom nie spodoba, ale uważam że każdy nieznajomy mężczyzna patrzy na kobietę najpierw tylko jako na obiekt seksualny..Tylko nie wszyscy się do tego przyznają.
4,148 2021-05-08 21:48:28
pewno się to koleżankom nie spodoba, ale uważam że każdy nieznajomy mężczyzna patrzy na kobietę najpierw tylko jako na obiekt seksualny..Tylko nie wszyscy się do tego przyznają.
Nie mam nic przeciwko
4,149 2021-05-08 23:31:34
Bo faceci a przynajmniej ja, wiedza od razu czy seks bedzie mozliwy z dana kobieta czy nie, wiec trudno zeby tak nie klasyfikowac od pierwszego wejrzenia. Wszak ostatecznie obie strony chca przyjemny seks miec.
4,150 2021-05-08 23:34:05
Bo faceci a przynajmniej ja, wiedza od razu czy seks bedzie mozliwy z dana kobieta czy nie, wiec trudno zeby tak nie klasyfikowac od pierwszego wejrzenia. Wszak ostatecznie obie strony chca przyjemny seks miec.
"Mozliwy" w znaczeniu czy
1 chętna
2 podoba się
3 mezatka/zajęta
?
Witaj Piotr I
4,151 2021-05-09 07:16:21
W znaczeniu - pociagajaca, seksowna. Czy krew ruszy mi szybciej gdy dotkne jej ciala. Witaj Ross.
4,152 2021-05-09 09:50:45
Bo faceci a przynajmniej ja, wiedza od razu czy seks bedzie mozliwy z dana kobieta czy nie, wiec trudno zeby tak nie klasyfikowac od pierwszego wejrzenia. Wszak ostatecznie obie strony chca przyjemny seks miec.
A jakby Cię nie pociągała, była jak siostra, kumpela, to mógłbyś się zmusić jako mezczyzna? Mialaby dobry charakter, była miła, kulturalna, czy zaryzykowałby z nią relacje również na płaszczyźnie damski- męskiej?
4,153 2021-05-09 10:35:24
Nie.
Mialem taka relacje wiec wiem co mówię. Mimo ze sama proponowala zwiazek bez seksu czulem sie parszywie gdy idac w jej towarzystwie łakomie spogladalem na inne.
4,154 2021-05-09 10:41:49 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-09 10:47:09)
W znaczeniu - pociagajaca, seksowna. Czy krew ruszy mi szybciej gdy dotkne jej ciala. Witaj Ross.
dotknie czy zobaczy? bo to różnica jest.
ale po co związek bez seksu? by ktoś się do czynszu dorzucał? jeszcze jak ludzie mają wspólna rodzinę, sprawy, dzieci, to taki zwiazek się utrzyma na tej bazie, ale dwoje obcych ludzi? nie lepiej się kumplować po prostu?
wtedy idąc po deptaku można ogladać sie za innymi- każdy sobie A nawet doradzić
4,155 2021-05-09 10:44:26
Zobaczy.
Jak sie nie spodoba, dotyk nic nie zmieni. Ale nie mam dużego doswiadczenia wiec moze inni maja inaczej.
4,156 2021-05-09 10:46:51
Nie.
Mialem taka relacje wiec wiem co mówię. Mimo ze sama proponowala zwiazek bez seksu czulem sie parszywie gdy idac w jej towarzystwie łakomie spogladalem na inne.
Czyli nie zmuszałby się na moim miejscu?
Pytam, no całe życie mam ten problem, że słyszę, że wydziwiam, fajny, normalny, spokojny, kulturalny facet, a mnie na samą myśl o jego dotyku aż mrozi z odrazy. Z resztą prawdę mówiąc bywało najczęściej, że z charakteru, jako osiba-tez było średnio, wystarczyło mi spotkanie raz na miesiąc albo rzadziej, nie chciałam się spotykać z nimi, ale albo koleżanki mnie namawialy( to jak byłam młodsza duzo) albo jedyne kryterium, to byli " bo ktoś mnie chce " .
No i ćwierć wieku minęło.
Często czytam, że szukam księcia, to co mam się znowu zmuszać do spotkania z kimś na siłę, kogo nie chce znać, albo jest dla mnie tylko jak kolega?
I tak , księcia szukam, z kim będę miała ochotę przebywać jako z osobą plus będzie do tego dochodziła fizyczność. Innej opcji nie ma to już wolę być sama .
4,157 2021-05-09 10:54:00 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-09 11:06:44)
Zobaczy.
Jak sie nie spodoba, dotyk nic nie zmieni. Ale nie mam dużego doswiadczenia wiec moze inni maja inaczej.
no własnie zapytałam nieprzypadkowo- bo miałam takie doświadczenie dawno temu- będąc mężatką- bardzo podobał mi się kolega z pracy z wyglądu o charakteru i na pewno było to z wzajemnością. nie miałam planu rozmansować z nim a gdy po długim czasie niby przypadkowo mnie dotknął poczułam niechęć.
a zdarzyło mi się już że ktoś z wyglądu niespecjalny stanął obok i czułam wręcz przepływ energii. wiec się zastanawiam czy ta naoczna mózgowa selekcja ma sens tylko w przypadku mężczyzn, bo kobiety muszą poczuć feromony i z czego innego bierze ta fascynacja, nie z wygladu.
Rossanko, z tym widziwianiem o coś innego chodzi: jak się ktoś nie podoba to nie podoba i już tu się zmusić nie da.
chodzi o to czy ktoś ma zdolność do zachwycania się ludzmi i widzi w nich wiele pociągających rzeczy- wtedy świat relacji jest dla niego łatwiejszy:
coś jalby ktoś zszedł rano do hotelowego bufetu na śniadanie i bufet bogaty, ale on ma alergię na milion rzeczy i prawie nic dla niego tam nie ma do jedzenia, to moze wyjść głodny i niezadowolony.
4,158 2021-05-09 11:01:50
Piotr Introwertyk napisał/a:Zobaczy.
Jak sie nie spodoba, dotyk nic nie zmieni. Ale nie mam dużego doswiadczenia wiec moze inni maja inaczej.no własnie zapytałam nieprzypadkowo- bo miałam takie doświadczenie dawno temu- będąc mężatką- bardzo podobał mi się kolega z pracy z wyglądu o charakteru i na pewno było to z wzajemnością. nie miałam planu rozmansować z nim a gdy po długim czasie niby przypadkowo mnie dotknął poczułam niechęć.
a zdarzyło mi się już że ktoś z wyglądu niespecjalny stanął obok i czułam wręcz przepływ energii. wiec się zastanawiam czy ta naoczna mózgowa selekcja ma sens tylko w przypadku mężczyzn, bo kobiety muszą poczuć feromony i z czego innego bierze ta fascynacja, nie z wygladu.
Feromony. Kiedyś spotykałam się z facetem, który, że wystarczy, że mnie lekko dotknął a mało nie wymiotowałam z obrzydzenia
Ex natomiast ( wiem wiem że go często wspominam, ale jedyny byl) no więc ex, dla większości taki sobie, żaden tam model, ale wystarczył lekki dotyk, że kolana mi się uginaly. Co więcej, jak go pierwszy raz zobaczyłam, to wcale jakoś specjalnie zauroczona nie byłam. Dopiero w miarę 2czy 3 kolejnych spotkań nue mogłam się doczekać na kolejne, jak już z nim porozmawiałam.
4,159 2021-05-09 11:04:44
Zobaczy.
Jak sie nie spodoba, dotyk nic nie zmieni. Ale nie mam dużego doswiadczenia wiec moze inni maja inaczej.
Zgadzam się.
To działa też w drugą stronę.
Witam wszystkich po długiej przerwie
4,160 2021-05-09 11:06:03
Zobaczy.
Jak sie nie spodoba, dotyk nic nie zmieni. Ale nie mam dużego doswiadczenia wiec moze inni maja inaczej.
Zgadzam się.
To działa też w drugą stronę.
Witam wszystkich po długiej przerwie