Cześć, Dziewczyny i Chłopaki
Nie miałam dostępu do komputera, więc w dyskusji o NW nie zabrałam głosu.
Ja jakoś nie lubię w kwestii wyjazdów czy sportu dzielenia włosa na czworo. Mam ochotę, to ruszam w drogę i tyle, chwytam za kije i idę Poczytałam co nieco w internecie na temat prawidłowej techniki NW, jakiś filmik obejrzałam i tyle.
W moim mieście działa grupa "kijowych" pasjonatów, do których już dawno chciałam dołączyć, ale jakoś mi się nie udawało, bo wciąż inne sprawy... Wreszcie los się do mnie uśmiechnął, bo zorganizowano szkolenie dotowane przez urząd miasta, a więc nieodpłatne (a ja kasę wiecznie liczę), w dodatku treningi odbywają się niedaleko od mojego miejsca zamieszkania. Grzech nie skorzystać!
Finanse niestety, mocno mnie ograniczają, więc choć chęci i zapału mi nie brak, nie ze wszystkiego korzystam. Ale oferta jest szeroka nawet w małych miasteczkach. Trzeba tylko przełamać nieśmiałość i tremę, a z tym już nie mam problemu, to kwestia treningu.
Zanim dołączyłam do "kijowej" grupy, często wędrowałam sama, różnymi bezdrożami. W małym mieście wystarczy nieco odejść od centrum, by znaleźć polne ścieżki. Tego rodzaju spacery zawsze lubiłam, więc teraz po prostu dołączyłam akcesoria
I tyle. Żadnej filozofii
Co do wyjazdów, to choć nie miałam okazji nigdzie się dalej sama wypuścić (te finanse, no i syn, bez którego nie wyobrażam sobie wyjazdu), nie widzę problemu, by ogarnąć zakwaterowanie, wsiąść w pociąg i dojechać do celu.
Jakieś samotne spacery w nieznane... cóż... nie jestem już tak odważna, by ruszyć w pojedynkę gdzieś do lasu, w jakieś odludne góry, ale czy koniecznie muszę? Jest tyle innych możliwości. Można wyjść na szlak, gdzie choć jestem sama, jakaś dusza jednak się czasem pojawia. Dziś to już chyba trudno znaleźć jakieś kompletne odludzie.
Aha, pytał ktoś o rodzaj kijów. A czy ja tam wiem? Kije jak kije.
Zdaje się, że to trekkingowe, z regulowaną długością. Są w porządku, swoją rolę spełniają bez zarzutu. To mi wystarczy. Odkupiłam używane (prawie wcale) na OLX za głupie dwie dychy.